HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Atlantyda




 

Share
 

 Atlantyda

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Asthor


Asthor


Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Atlantyda   Atlantyda EmptyPon Gru 03 2012, 22:47

MG

uwielbiam to więc macie jako podkład muzyczny

Osoby, które przedostały się przez promień światła wiedziały już wcześniej, że miejsce w którym się znajdą będzie niezwykłe otoczone olbrzymią ilością magii. Nie spodziewali się jednak, aż tak gigantycznej porcji mocy, która uśpiona przez wieki jednocześnie została wybudzona. Klatki piersiowe szybko poczuły nieprzyjemny ucisk, jakby w spotkaniu z większym ciśnieniem w wysokich górach bez odpowiedniej aklimatyzacji. Wszyscy mieliście małe problemy z oddychaniem, a magiczna moc prawie, że infiltrowała w wasze ciało. Na razie nie było tych złych. Przynajmniej ich nie widzieliście. Za to na górze już spotkaliście Ragnę i Takano, mistrzów dwóch legalnych gildii [Mr.P niech sam zadecyduje co zrobił]. Razem z wami zaczęli oni zmierzać drogą wyznaczoną przez olbrzymią liczbę posągów. Zdawały się one patrzeć na was. Wam udało się rozpoznać tylko posąg Zerafa, który stał tutaj dumnie patrząc w dal. Kolejne posągi przedstawiały zupełnie nieznane wam osoby, nie wątpiliście jednak w ich siłę. Bardziej nauczone osoby jak Ragna czy Takano potrafiły poznać również Vecnę, nieumarłego zabójcę Bogów, o którym krążyły legendy, a jego moc była tak zdumiewająca, że prawie legendarna. Nigdy nie potwierdzono jego istnienia, ale podobno kilka tysiącleci wcześniej dokonywał podobnych zniszczeń jak sama Acnologia. Kolejne osoby, albo kojarzyliście z mitów, albo w ogóle. Większości nie rozpoznali nawet wasi mistrzowie. Wątpliwości jednak nie ulegało, że wszyscy byli diabelnie silni i budzili chaos na przestrzeni dziejów. Moc biła od ich postaci jednak źródło największej mocy wasi mistrzowie zlokalizowali z przodu. Więc szliście do przodu brukowaną ścieżką. Po chwili posągi zniknęły. Po bokach szerokiej na 3 metry ścieżki mieliście udeptaną ziemię. Nie rosło na niej zupełnie nic. Nie było śladów wody więc nic dziwnego, że nie było tutaj roślinności. Po chwili obok was zaczęły lewitować jakby zawieszone w przestrzeni przez magię czasu odłamki kamieni, a nawet głazów. Na niektóre z nich można było wskoczyć. Nie były jednak tak gęsto usiane, aby utrudniały wam poruszanie się. Mogliście je jednak wykorzystać w walce, która być może was czekała. Brnęliście dalej do przodu najodważniejsi magowie Fiore, aż w końcu doszliście do miejsca skąd emanowała ta magiczna moc, do centrum utopii. Waszym oczom ukazał się świątynia [jak w egipskich świątyniach po schodkach]. Miała ona około 50 stopni, a na jej szczycie znajdował się plac o wymiarach około 50x50 metrów. Stopnie miały bieg o wysokości około 20 cm, a bieg o szerokości około 30cm. Stopnie były tylko z przodu. Po bokach były lite ściany świątyni bez żadnych występów po których można by się wspiąć na szczyt. Jedyną drogą były w tej chwili schody. Na samym podeście zobaczyliście jednego człowieka, w zasadzie dziecko [ klik ]. Nie mieliście pojęcia jakim cudem was wyprzedził, ale teraz znajdował się u góry. Zauważyliście, że na coś czekał. Przyjrzeliście się dokładniej i zauważyliście, że na placu, na szczycie świątyni znajdował się mały kranik, z którego lała się przezroczysta ciecz do małego, przezroczystego naczyńka w kształcie małej czarki. Co było dziwne to fakt, że ciecz lała się do naczynka, ale nie wylewała z niego mimo, że już dawno powinna przekroczyć swoją objętość. Zamiast tego zmieniała się barwa tego napoju na coraz bardziej czarną. Domyśliliście się, że nie jest on jeszcze gotowy, ale jest bliski ukończenia. To właśnie na to czekał chłopak na placu świątyni. Czuliście olbrzymią ilość magii, ale powoli się przyzwyczailiście. Wasi mistrzowie powinni być z was dumni. Nie wiem jak w was wierzyli, ale mało, który mag mógł przeżyć w tych warunkach, a co dopiero przywyknąć. Nawet magowie rangi S mieliby z tym problem. Wy natomiast staliście. Wtedy chłopak odwrócił się i spojrzał na was. Od razu poznał mistrzów gildii.
- Ja, ja... - zająkał się wyraźnie przestraszony - Mi kazano tutaj przyjść. Przyszedł dziwny mężczyzna i powiedział, że powinienem udać się na szczyt góry i powiedział... powiedział, że mam wypić ten napój, gdy tylko stanie się całkowicie czarny! Ja ... czułem od niego straszną mroczną moc więc po prostu się zgodziłem... bałem się go...
Jedno nie ulegało wątpliwości. Nie wiedzieliście kim był ten dzieciak, ale na pewno był przerażony całą sytuacją. Nie udawał, mówił prawdę. Nie musieliście tego sprawdzać. Osoby, który wcześniej wiedziały o podróżniku między światami, który ich ostrzegł szybko pojęły, że musiał być jeszcze ktoś z innego świata, kto powiadomił tego chłopaka, aby się tutaj pojawił. Czy to on mógłby być owym Arashim? Jeżeli tak to na pewno nie był obecnie oznaką zagłady, a co najwyżej ofiarą, kogoś znacznie gorszego.
- Jeżeli jednak Fairy Tail i Lamia Scale... Jeżeli mnie obronicie ... - mówił cały drżąc ze strachu i powoli idąc w stronę mistrzów gildii widząc w nich nadzieję - Ja, ja pójdę za wami i nic nie zrobię. Podobno jeżeli wypiję to stanę się cholernie silny... ale ja nie chcę. Proszę obrońcie mnie przed tym człowiekiem z innego świata. NIE CHCĘ TEJ CHOLERNEJ MOCY!!
Pewnie wydawało się wam, że coś za łatwo poszło, ale może faktycznie Arashi z tego świata jest inny i po prostu nie chce władać światem. Może uda się ominąć zagładę świata. Czarka jeszcze nie była pełna, a chłopak powoli, ale wyraźnie zmierzał w waszą stronę. Nie miał też obstawy, nie było Grimoire Heart więc wydawało się, że problem został zażegnany. Jednak w tym momencie za plecami chłopaka nagle pojawiło się dziwne, obracające się, niebieskie kółko. Pierwsze co z niego wyszło to sztylet, który ugodził chłopaka, mającego stać się nowym władcą świata w plecy. Przywódcy gildii nie zdążyli dosłownie nic zrobić. Chłopak przerażony osunął się na ziemię, a po chwili spadł pod wasze nogi. A raczej jego ciało. Nie wiedzieliście czy żyje. Nie wyglądało to jednak najlepiej. Po chwili z kółka zaczęły wychodzić pojedynczo osoby.
- Jestem, aż tak żałosny w tym świecie - usłyszeliście głos jeszcze zanim wyszedł - wydaje mi się, że w sedai nie byłem aż tak żałosny. Ale w sumie zabawnie, było zabić samego siebie. Na pewno jest to ciekawsze niż siedzenie w Oak i wypełnienie tych cholernych papierków
Waszym oczom ukazał się... drugi Arashi! Sobowtór chłopaka, który wcześniej błagał was o pomoc, a teraz leżał pod waszymi nogami. Ten jednak był zupełnie inny. Biła od niego pradawna moc podobna do tej z wyspy. Był uśmiechnięty i pewny siebie. Na pewno nie obawiał się walki. I nie zamierzał błagać was o pomoc. Ten dzieciak z pewnością należał do silnych. Nawet Takano czy Ragna powinni być zaskoczeni ogromem jego mocy. Wcześniej myśleli, że tylko to miejsce może mieć tak potężną, pradawną magię. Teraz zobaczyli człowieka o podobnej mocy.
- Nazywam się Arashi Millkovich i moi przyjaciele z sedai no pewnie powiedzieli wam już o mnie - oznajmił - ehh czuję się tak jakbym wrócił do czasów młodości, gdy stawałem się potężny.
Po nim wszedł wysoki niczym dąb mężczyzna mierzący około 190cm. Ważył około 100kg, ale większość stanowiła czysta tkanka mięśniowa. Jego głowę zdobiły, długie do barków, jedwabiście, czarne włosy. Wyraziste kości policzkowe nadawały mu dzikiego wyglądu. Ubrany był w czarne trampki, czarne spodnie i czarną koszulę, która powiewała rozpięta. Na klatce piersiowej miał wielką, charakterystyczną bliznę. Uzbrojony był w obrzyn jednostrzałowy schowany w kaburze na plecach, kilka woreczków przy pasie i dubeltówkę trzymaną w ręce. Jeżeli ktoś jeszcze nie wie o kim mówię wyglądał właśnie tak: klik
- Witam nazywam się Goomoonryong - przedstawił się wam - Miło mi będzie z wami walczyć
Kolejną osobą, która wyszła z kółka byłą szatynem niewielkiego wzrostu. Mierzyła może 165cm. Ubrana była w dziwny czarno-złoty mundur, a wyposażona była w olbrzymią większą od siebie kosę.. Drugi koniec ostrza również wyposażony był ostrze tym razem służące głównie do pchnięć tak jak przy włóczni. Jego zimne oczy wydawały się nie znać cierpienia. Wydawał się być naprawdę pewny siebie. Patrzał na was z góry i milczał. Wydawało się wam, że uważa się, za dużo lepszego od was. Jego wygląd to klik
- Nazywam się Yami - przedstawił się po czym dalej milczał
Następną bramę przekroczył mężczyzna, którego biała grzywka zakrywała całkiem oczy. Czasami jednak świeciły swoją limonową barwą. Charakteryzował się jednak od razu widoczną trupią cerą. Była dosyć wysoka ta osoba. Ubrany był w czarny długi płaszcz, który kontrastował z barwą jego skóry. Liczne blizny zdobiły jego ciało. Na jego twarzy gościł nieco obłąkany, mroczny uśmiech. Jego wygląd to: klik
-Ushi shi shi... - zachichotał zasłaniając nieco rękawem usta, wykrzywione w szaleńczym uśmiechu - Kolekcjoner~ do usług...
Po nim weszła kolejna osoba, tym razem mężczyzna w starszym wieku. Była dosyć szczupła i wysoka. Ubrana w granatowy frak sprawiała wrażenie zwykłego służącego. Miała siwe włosy spięte w kucyk i okulary na nosie. Wiek również nie oszczędził mu zmarszczek na twarzy. jego ogólny wygląd nie miał niczego do zarzucenia. Jego mina nie mówiła zupełnie nic, jakby obecne wydarzenia w ogóle go nie interesowały. klik
- Dzień dobry Państwu - skłonił się nisko, ale zręcznie mimo wieku - Nazywam się Belphegor i jestem zastępcą szanownego Pana Milkovicha.
[Jakby ktoś nie kojarzył to kilka razy było wspomniane na sedai, że Arashiego do pracy biurowej jako prezydenta zmuszał właśnie Belphegor. Arashi co prawda tylko udawał, że pracuje, ale to właśnie on starał się, aby jego rządy jakoś wyglądały]
Kolejną osobą, po której zamknęła się anima była dziewczynka, która trochę niezdarnie przekroczyła bramę, prawie rozlewając trzymaną w ręce filiżankę z herbatą. Była to około 20 letnia dziewczyna o wzroście niecałych 170cm, dosyć szczupła. Jej skóra była prawie tak blada jak Kolekcjonera, co sprawiało wrażenie, że przypominała nieco laleczkę. Miała niespotykany kolor włosów. Ich wierzchnia część była fioletowa, a wewnętrzna różowa. Naprawdę wyglądały dzięki temu niezwykle, szczególnie, że były dosyć długie. Ubrana była w piękną suknię idealnie pasującą do jej włosów. Kiedy się pojawiła usiadła natychmiast na jednym ze schodków i dalej popijała herbatkę. Wygląd: klik
- Nazywam się Lacye - powiedziała - Mam nadzieję, że nie okażecie się zbyt nudni.
I tak poznaliście całą grupę waszych wrogów. Arashiego Milkovicha, o którym wiele już słyszeliście, jego zastępcę Belphegora, Goomoonryonga, Kolekjonera, Lacye i Yamiego. Teraz wydawało się, że cała grupka czekała co zrobicie. Albo na to, aż czarka w końcu zaświeci czystą czernią.
- Pewnie jesteście zaskoczeni tym co tutaj zobaczyliście - odezwał się Arashi - otóż jesteście na Atlantydzie. Legendarnej latającej wyspie, która pojawia się raz na około 500 lat powołując do życia prawdziwe zło. Tak właśnie zrodził się dobrze znany wam Zeref. Kiedyś nie był tak silny. O pozostałych pewnie nawet nie słyszeliście. Ja też się w ten sposób zrodziłem i szybko, w pojedynkę udało mi się zniszczyć wszystkie legalne gildii i stać się nowym przywódcą świata. To było całkiem zabawne. Jedynie wróżki zostawiłem przy życiu i wysłałem na opuszczoną wyspę, aby dostarczyły mi jakiś atrakcji. Głupio byłoby je zabić zbyt szybko, a niech się cieszą i będą dumne z tej swojej żałosnej bariery. Pewnie zapytacie mnie po co zmusiłem go do udania się na Hakobe skoro i tak zabiłem swoje ja w tym świecie. Otóż Antarktyda może ukazać się tylko nielicznym osobom. Ja już swoją szansę wykorzystałem i stałem się jak sami widzicie diabelnie potężny. Ten napój przeznaczony był dla mojego drugiego ja, ale gdy tylko rytuał się dopełni sam wypiję ten napój stając się jeszcze silniejszym niż jestem do tej pory. Będę mógł dzięki temu jeszcze lepiej się bawić. Może nawet z nudów zniszczę wasz świat, albo dam we władanie jakiejś złej gildii... Grimoire Heart czy tak? Chyba tak. Oszczędzę was moje kochane owieczki jeżeli w spokoju pozwolicie mi stać się nieśmiertelnym Bogiem i wypić ten napój, który jest przygotowywany raz na pół tysiąclecia i dający niezwykłą moc. Jeżeli jednak podejmiecie wobec mnie jakiekolwiek wrogie akcje... Zabawię się z wami razem z moimi ludźmi. Chcecie się ze mną pobawić?
Bez dwóch zdań... staliście teraz przed waszym ostatnim bossem wraz z jego strażnikami. Arashi z waszego świata leżał nieprzytomny pod waszymi nogami. Obecnie wszyscy byliście raczej w jednej kupce podobnie jak wasi wrogowie. Interimo z sedai no. Walka się jeszcze nie zaczęła, ale chyba była nieunikniona.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2718p15-znowu-ten-asth#48053
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyWto Gru 04 2012, 23:17

Cóż przeszli na górę, a nie długo później do nich dołączyli inni ludzie. Na szczęście ci na dzień dobry nie zaatakowali, więc można było ich uznać za sojuszników. Te przeczucie zdawało się wzmagać jeszcze to, iż odnosił wrażenie, że dwie gęby w tym tłumie skądś kojarzył, jakby to były jakieś znane osobistości. Niedługo później wszyscy ruszyli wyznaczonym szlakiem. Trzeba przyznać, że tutejsza atrakcje turystyczne wydawały się całkiem niezłe. Można było se popatrzeć na posągi, pustkowia a nawet na lewitujące kamienie. Wracając do tych pierwszych, to siwowłosy nie bardzo ich znał, no może poza tym Zerefem i kimś tam, kto był tylko mitem, no ale to nie ważne. A, tak pozatym na wstępie trzeba dodać, że jeszcze jak się tu dostał to odrobinę ciśnienie go przygniotło, choć może była to magia? Cóż mało istotne, ważne, iż już po paru minutkach miał się całkiem nieźle. No ale przejdźmy dalej czyli do świątyni, jaką Melior miał okazję zobaczyć po swej krótkiej przechadzce. Trzeba przyznać, iż wyglądała nieco pradawnie, co zwiększało jej wartość turystyczną. Spacerek na górę także odbył się bez większych trudności, co wyszło na dobre tej wycieczce. Tam spotkali chłopaka, który najwyraźniej chciał z tego wszystkiego zrezygnować, co zapewne ułatwiło by wszystko, gdyby nie pewien incydent. Cóż trzeba przyznać, iż późniejsze wydarzenia średnio przypadły siwowłosemu do gustu i zapewne spróbowałby temu zaradzić, gdyby nie to, że to wszystko stało się nieco za szybko żeby cokolwiek zrobić. Następnie na scenę wkroczyli antybohaterowie tej imprezy, z których cześć jakimś dziwnym trafem kojarz. Przykładowo ten Merlin i Lacye wydawali mu się znajomi, tak jakby ich gdzieś spotkał. A o tym drugim Arashim gdzieś słyszał, bodaj w pierwszym świecie. Hmm. czy to on nie był prezydentem tam? - Przemknęło mu pomyśli.
No ale przejdźmy do działań, gdyż było ich wiele, no ale najpierw pierwsze. Z powodu głody wyjął torbę ciastek z kieszeni. Cóż ktoś kiedyś powiedział, że zawsze jest dobry moment na przekąskę, więc postanowił się tym pokierować. Podczas wcinania jednego z ciastek przyjrzał się wszystkim wrogom i im zachowaniom chcą stwierdzić z kim będą problemy a z kim nie. Naturalnie pamiętał umiejętności Merlina z walki z uciekinierkami oraz to co Lacye wyrabiała na turnieju, co dawało mu pewne kalkulacje, no ale nie o tym tu teraz mowa. Przyglądając się oponentom próbował również sprawdzić, czy nie zwrócił czyjejś uwagi, bo jakby się zastanowić słyszał kiedyś, że Arashi był bardzo przekupny na słodycze (to raczej sławne skoro przychodzili do niego z ciastkami by ich przyjął). Tak więc jeśli wzbudzi zainteresowanie odpowiedniej osoby to idzie dalej z planem.
- Cóż skro mówisz, że jeśli się nie zgadzamy, to musimy walczyć, to czy za skromny podarek byłbyś skłonny nie uczestniczyć w walce przez 10 minut (postów), lub póki nie padnie dwójka twoich ludzi. - Odparł luźno, wskazując, że z prezentem to chodzi o ciastka, których było jeszcze sporo.
Jeśli ten chciałby negocjować to minimalnie schodzi do 5 minut i jednego z wrogów który padnie (naturalnie mowa o piątce Arashiego). No, a jeśli dojdą do porozumienie to rzuca ciastka bossowi. Ten raczej dzięki swym możliwością łatwo ciastka złapie. Nie stali daleko od siebie, to powinny być też dobrze wycelowane. Czemu tak zrobił? Bo pod chodzić nie zamierzał, zapewne po paru krokach wyrzyscy inni rzuciliby się na niego. Co potem? Stał w tłumie szykując się do ataku. Miał parę pomysłów na ofensywy, ale ich wszystkich nie było sensu wykorzystać, bo bez odpowiedniego chaosu tylko manę by stracił.Tak czy siak jeden ruch poszedł.Na kogo? Cóż zdecydował się na mrocznego kosiarza, to znaczy Yamiego. O ile ten trzymał kosę tak, by jej kawałek znalazł się po za jego zasięgiem wzroku, a najlepiej za plecami, to Melior używa Omeomorfismo Stranieri (z wł. Homeomorfizmu Obcego). Ma to na celu wydłużyć tą końcówkę znajdującą się z tyłu, zwężyć i wbić na poziomie klatki od strony pleców, cóż przy odrobinie szczęścia może zahaczy o coś ważnego, np. płuca bo z sercem pewnie było by trudniej. Jeśli nie da rady tam to celuje gdzieś na poziomie środka kręgosłupa, a jak to za wysoko, to na poziomie góry brzucha tylko od tyłu. Naturalnie jakby coś z tego wyszło to nie daje o sobie znać, lepiej pozostać anonimowym, bo jeszcze by się to na nim odbiło. Podczas swych działań (wszystkich) ciągle pozostaje czujnym, aby w razie czego odskoczyć na bok, cóż doznanie obrażeń jaki jeden z pierwszych raczej kiepsko by o nim świadczyło.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Akane


Akane


Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptySro Gru 05 2012, 12:58

Wszyscy z Fairy Tail już byli na miejscu, nawet byli inni magowie. Raczej to nie byli ci źli, na szczęście bo nie było by za fajnie. Jednak najgorszą rzeczą była ta magia, obecna ze wszystkich stron i bardzo potężna, aż utrudniała oddychanie. Jednak raczej na nikim się to nie odbiło za bardzo. Kiedy Akane starała się wyrównać oddech dopiero spostrzegła mistrzów. Ragne i Takano. Spojrzała na nich z zaskoczeniem. W sumie to nie powinno to dziwić, są potężnymi magami, no ale przecież kiedy jeszcze byli na stoku Sam zlokalizowała mistrzynię na jakiejś łące. W każdym razie. Ruszyli wszyscy w stronę centrum Atlantydy, na początku powitała ich alejka z posągami. Akane natychmiast rozpoznała wśród posągów Zerefa, za to reszta? Na pewno są wielkimi magami, ale dziewczyna w ogóle ich nie kojarzyła. Nie ukrywa tego, że historia to nie jest jej dobra strona. Zatrzymała się na chwilę przy pomniku jednego z magów i przyglądała się mu. Od tak, to prawie jak muzeum, więc chyba może trochę się porozglądać. Zorientowała się, że pozostali byli już kawałek dalej. Do póki ich widzi wszystko powinno być w porządku. Chyba. Dlatego wolała przyśpieszyć kroku. Posągi już się skończyły, trzeba przyznać, że trochę ich było. Szli dalej a dookoła nich lewitowały kamienie różnej wielkości, kiedy dziewczyna zobaczyła jeden olbrzymi głaz miała nadzieję, że nagle coś się nie stanie i nie postanowią sobie zbombardować magów. Przynajmniej nie było ich na tyle, by jakoś przeszkadzały w dalszym przemieszczaniu się. W końcu znaleźli się w centrum, myślała, że trochę dłużej to zajmie czasu natkną się na jakieś pułapki albo nie wiadomo co, było zadziwiająco spokojnie. Jak na razie. Weszli na szczyt świątyni, spodziewała się, że będzie tam ten cały Arashi zacznie gadać jak jakiś szaleniec i tym podobne. Ktoś już tam był, ale jakoś nie wyglądał na silnego przy najmniej tak można było stwierdzić po jego zachowaniu. Akane nie przyglądała się zbytnio otoczeniu tylko wpatrywała się chłopaka, która zaczął coś mamrotać no i nagle za nim pojawiła się jakaś niebieska kulka no i było już po nim. Wylądował przy magach, znaczy jego ciało. Przeżył czy nie? Akane była na samym końcu, to może ktoś z przodu zobaczy czy żyje. Po za tym zaczęli się pojawiać mroczni bohaterowie no i oczywiście ich przywódca. Po za tym dziewczyna postanowiła powtórzyć imię jednego z nich.
-Em.. Goom.. Gumun.. ryo.. a zresztą. Po co mi to - mówiła do siebie. Po za tym nikt chyba nie mówił, że będzie ich troszkę więcej. Nie mogło się obyć bez typowej gatki złego gościa. Niech sobie gada co tam chce, na pewno mu się to nie uda. Tak by krótko skomentowała. Po za tym jeden z nieznajomych jej magów rozpoczął małe negocjacje. Dobry pomysł. Akane za to używając zaklęcia Tsuru stworzyła dwa miecze w swoich dłoniach. Na wszelki wypadek nigdy nie wiadomo co mogą zrobić tamci.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t953-akasiowe-smiecie#14092
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyCzw Gru 06 2012, 10:00

Znaleźli się na latającej wyspie, a za nimi...jakieś inne grupki bohaterów! Czemu bohaterów? Nie zostali zaatakowani, więc na logikę albo są po tej samej stronie, albo to jakiś podstęp! Nic dziwnego, iż podejrzliwa Colette miała oko na resztę. No, do czasu aż zauważyła mistrzów dwóch legalnych gildii - dzięki temu miała pewność, że teoretycznie nic im nie grozi, a przynajmniej nie ze strony wszystkich zebranych.
Do mniej przyjemnych rzeczy można było zaliczyć ucisk na klatce piersiowej spowodowany dużą ilością potężnej magii, rozchodzącej się wokół. Chcąc nie chcąc więc w pierwszej kolejności, panna Carter próbowała unormować jakoś swój oddech i nie wywierać na siebie żadnego większego wysiłku co by sobie nie zaszkodzić. Z drugiej strony pewnie fajnie byłoby sobie powiększyć moce magiczne...ale nie za cenę życia!
Po drodze oczywiście, brązowowłosa podziwiała posągi, ale wiadomo - nie znała sporej większości bo jakoś się nie zaczytywała w księgi historyczne itp. Aczkolwiek skoro stoją obok Zerefa to pewnie jakieś wielkie osobistości. Tyle, że...to chyba niepozytywne postacie skoro są na takiej dziwnej wyspie i to w towarzystwie czarnego maga. Tak...lepiej by nie powstały.
W każdym razie Colette wraz z resztą zmierzała w przód, idąc za mistrzami. Nie jej mistrzowie, ale fakt był taki, iż te osóbki były magami klasy S lub wyżej - na pewno wyżej - więc bezpieczeństwo przede wszystkim! Jak co schowa się za kimś i po problemie, prawda? Wszak była tylko podrzędnym magiem, chcącym pomóc w ocaleniu świata - taki wolontariusz. Dobrze, że z przodu nie szła bo po posągi zniknęły, a oni znaleźli się na udeptanej ziemi bez wody i roślinności, ale za to z lewitującymi kamyczkami!
Po podziwianiu nie-natury, dotarli do czegoś co przypominało budową świątynie, a na jej podeście stał chłopak, którego Carter od razu poznała - Arashi z tego świata! W innej rzeczywistości był dość znany, więc trudno go nie pamiętać - pomimo tego, że tam Carter nie przejmowała się za bardzo ustrojem państwa. Trzeba jednak przyznać, iż jego zachowanie było zupełnie inne niż 'prezydenta'. Ba, dziewczyna nawet mu uwierzyła, ale nim coś zrobili ten już został ranny i nie wiadomo czy jeszcze żył...Taaa...byłoby za łatwo, więc oczywiście musiał pojawić się o wiele poważniejszy problem. Zło z poprzedniego świata przybyło tutaj! Zniszczyli ziemie i nie mieli się, gdzie podziać, że tak się szlają po wymiarach?
No dobra, Arashi zrozumiałe, ale za nim wszedł ktoś o wiele gorszy! Nie pod względem siły, ale charakteru i denerwowania. Ktoś kto dostał od panny Carter w twarz. Ktoś kto w podejrzany sposób lubił Meliora. Ktoś kogo nigdy by brązowowłosej nie brakowało. Ona sobie siedzi w innym wymiarze, a ten jak na złość tu przychodzi! Oczywiście mowa o...Gumisiu! Na sam jego widać już jej brewka drgnęła! Ale nie! Nie odezwie się do niego! Niech ten sobie pałęta się z Arashim. Notabene może będzie mieć szczęście i Chun-chan, albo jej nie zauważy albo ją zignoruje.
Kolejnej osóbki, która przedstawiła się jako Yami, nie znała, więc tym bardziej się nie odezwała, ale nie znaczyło to, że kogoś ignoruje. W końcu każda z tych osób na pewno jest silna, więc trzeba mieć oko na wszystkich. Zwłaszcza takich podejrzanie wyglądających i dziwnie się śmiejących jak kolejny nieznajomy osobnik - Kolekcjoner. Swoją drogą już takie przezwisko brzmi niebezpiecznie...Po tym pojawił się zastępca Milkovicha - wiadome było, że nie jest byle kim.
Największe jednak zaskoczenie pojawiło się na twarzy Colette, gdy przy bossach pojawiła się...Lacye! Wtf?! Co ona tu robi i to po stronie Arasha! Pół biedy właściwie, ale jak śmie współpracować z Gumisiem?! Przecież sama widziała jak Guma w twarz dostał. No i były takim dobrym zespołem! Tu już nie było bata i trzeba się było odezwać.
- Co Ty z NIM robisz, Lacye?
Skierowała swe donośnie pytanie do dziewczyny, a mówiąc o 'nim' miała oczywiście na myśli Gumisia, a nie Milkovicha - nawet zerknęła wtedy na Gumę co by wiadome było. Podkreślić należy, iż głos był donośny tak by ciemnowłosa usłyszała, ale sama Carter nie krzyczała - zachowała spokój na zewnątrz.
Potem nastąpił monolog głównego zła i wcale się nie spodobał. W końcu Arashi był naprawdę silni, więc strach pomyśleć co się stanie jak znowu wypije to coś. Najchętniej brązowowłosa wylałaby czarkę, albo schowała do karty, ale istniało prawdopodobieństwo, iż skoro to magiczne coś to i magia może nie zadziałać. W dodatku Cole nie była liderem itp., więc jakoś nie miała zamiaru ruszać jako pierwsza do boju, ale mogła udzielić zebranym trochę informacji.
- O ile nic się nie zmieniło, a ja dobrze pamiętam to Lacye posługuje się magią słów, więc to dość specyficzna, ale silna magia. Natomiast Chun-chan...aka Goomoonryong - ha, myśleliście, że nie umie wypowiedzieć jego imienia? - Posiada magię ciała. Wzmacnia swe umiejętności czy coś takiego...Jak dla mnie polegał głównie na sile, ale lepiej nie lekceważyć magii tego bufona.
Starała się mówić tak by zgromadzenie ft, ls oraz samotników to słyszało - mniejsza czy wrogowie też będą uszu nadstawiać. Po prostu wolała by w razie czego ci co będą walczyć akurat z tymi dwiema osoba, byli przygotowani choć troszeczku.
- Niestety o reszcie nic nie wiem.
Dodała, przy okazji czekając czy negocjacje Meliora coś dadzą. Notabene wyczarowała sobie talię kart w ręce by broń już jakąś mieć na wszelki wypadek.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyCzw Gru 06 2012, 12:04

Wciąż trzymając Ayano za rękę, znalazł się w snopie światła i potem gdzieś nagle indziej. Mokry, troszkę przemarznięty i obolały trafił wreszcie tam, gdzie trafić miał. Poczuł jakieś silne uderzenie w klatkę piersiową, które nie miało anjmniejszego zamiaru ustąpić. Magia... Niech tych wszystkich magów szlag! Puścił rękę dziewczynki i udał się powoli w stronę wszystkich ludzi, których nie znał. Oj, jak bardzo ich nie znał. Magowie tu. Magowie tam. Magowie siam. Magami sr... Nie, nie, oszczędźmy sobie tę myśl. Na pewno gdzieś tutaj był Kyouma, ale mały tłum i tak nie za bardzo pozwalał mu go namierzyć. Tylu ekscentryków. I jeszcze jakaś dziwaczna schodkowa świątynia (nota bene mezopotamska raczej), po której stopniach trzeba było się wspiąć. Nie ma rady, trza się w końcu tym zająć. Był troszkę z tyłu, gdy usłyszał, że w tłumie zapanowało jakieś poruszenie. Dziecięcy głos. O co mogło chodzić? Usłyszał tylko urywki o wielkiej mocy, czarce napełnianej... czymś tam i pla pla pla. Nic więcej. Nagle dzieciak padł, a pojawili się kolejni magowie. Ilu jeszcze?! Odetchnął głęboko, próbując wdychnąć w siebie jak najwięcej powietrza, choć nie było to łatwe. Tak, tak, mroczna aura złego zła. Wszyscy okropni, straszni, z kłami i pazurami. Nuda, to samo, co zwykle. Był prawie pewien, że powinien jakoś się przejąć, ale bardzo mu to nie wyszło. Najwyżej straci rękę albo nogę... przecież nie zabije go nikt, kto zrodzon z matki i póki nie ruszy się Birnamski Las. No sorry, śmierć mu dziś niepisana. O, i że niby z tej całej czarki może napić się tylko wybrany? Pewnie i tak to jakaś bujda na kółkach. No, nieważne. Co on tu w ogóle robił? Jakieś magowe porachunki, gadanina o niczym, ple ple ple. Mogli już zacząć walczyć? No weeeźcie!
Jeden z magów, z którym chyba powinien współpracować, zaoferował pewne warunki. I ciastka. Mógłby je zostawić na później, na pewno wszyscy będą głodni. Z drugiej strony, jak to powiedziała swego czasu pewna polska królowa: "Przekupstwa nie wymyślono dla przyjaciół", więc chyba postąpił zgodnie z tą maksymą. Później jedna z dziewuszek dobyła jakiś wesołych mieczy, które zdawały się być raczej stworzone z jakiś kamieni/minerałów/whatever niż ze stali. No i ostatnia pani, która postanowiła się odezwać, mruknęłą cośo zdolnościach części ich przeciwników. Taa... Przeciwników. Szanse mogą być bardzo nierówne. Zwiększona siła. Czy to nie był ktoś z kim powinien się zmierzyć? Ten Go-cośtam? Chyba na to wyjdzie. Dobył przygotowanej wcześniej włóczni, rozejrzał się jeszcze, szukając gdzieś Ayano i po prostu ustawił się w gotowści.
- Wy, magowie, macie jakieś dziwne problemy. Wyjątkowo was nie rozumiem, nie obchodzi mnie, po co mamy tu całą zbieraninę, ale gdy patrzę tak na wszystkich, to widzę jedynie kilka interesujących postaci. I mam nadzieję, że będę mógł jak największą ilością zadowolić moją włócznię.
Splunął na ziemię.
- I szlag was wszystkich, tak poza tym.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Ragna Kezuma


Ragna Kezuma


Liczba postów : 54
Dołączył/a : 14/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyCzw Gru 06 2012, 13:26

Ech, a jak zwykle kolejny etap tej jakże nieszczęśliwej i zarazem upierdliwej wyprawy musiał się okazać drogą przez mękę. Cóż niby poszedł na skróty by oczyścić podopiecznym punkt na szczycie, ale nie obyło się bez przykrych niespodzianek. Żeby wymienić je wszystkie zapewne zrobiłaby się tu niezła lista, dlatego też ograniczę się do dwóch nawiązań. Po pierwsze kto by przypuszczał, iż podczas zaledwie minutowej wycieczki w powietrzu można trafić na naprawdę duża chmarę ptaszysk, no ale obyło się bez uszczerbku na zdrowiu. Drugą sprawą okazało się rozczarowanie jakie wiązało się z dotarciem na pusty szczyt w chwili gdy jest się gotowym do walki. Tak więc westchnąwszy wlazł w promień i dotarł na wyspę. Tutaj czas można przyśpieszyć bo "cała" grupa która dalej wyruszyła zebrała się po ponad godzinie. Ta, czekanie na pewno nie jest przyjemną rzeczą zwłaszcza gdy nie ma się co robić. Z pewnością ponarzeka o tym swym podopiecznym jak tylko się pojawią, w sumie to, że się spóźniają też im wytknie... Gdy już wszyscy ruszyli miał okazję przyjrzeć się posągom, w sumie rozpoznał tylko dwa, ale historia tych person już zapowiadała to, że pchają się w coś nieciekawego. W tym niemiłym przekonaniu utwierdzały go tutejsze widoki, na które był skazany, aż do samego celu wędrówki. Gdy w końcu dodarli do kłopotliwego chłopaka, w końcu z wolna wszystko zaczęło się wyjaśniać, a może gmatwać, cóż sam białowłosy nie wiedział, ale na pewno było to irytujące. Zapewne zabrałby stąd tego chłopaka i w końcu skończył tą całą szopkę, lecz stało się coś niespodziewanego co uznał chyba za najbardziej upierdliwe i wkurzające. Mowa tu oczywiście o wrogach, którzy zjawili się uszkadzając chłopaka nim ktokolwiek coś zrobił. Nie jednak przeszli do działań wysłuchał tych zbędnych przedstawień i przemów. Następnie przemówiła jedna osoba z sojuszniczej grupy. Koleś ten stał zaledwie dwa kroki od niego więc mógł mu się dobrze przejrzeć. Trzeba przyznać,że jego propozycja była dziwaczna, no ale skoro z tym wyskoczył to trzeba było mieć nadzieję że coś dobrego z tego wyniknie. Usłyszał też słowa jakiejś dziewczyny o mocach przeciwników, ale nie odwracał się do niej, gdyż wolał wiedzieć co się dzieje przed nim i po bokach. Trzeba przyznać, że troszeczkę irytował go fakt że panna nie wiadomo skąd wiedziała więcej o przeciwnikach, niż on sam.Tak po za tym od samego początku jest czujny i w razie jakby coś groziło "jego" ludziom to zamierzał im pomóc zwłaszcza tym najbliżej niego, bo najlepiej ich widział. Dla przykładu gdyby wrogowie wystrzelili z broni palnych, to odwracał wektor lotu naboi tak by te powróciły do swych właścicieli. Jeśli ktoś zakrztusiłby się ciastkiem, czy coś to odwracał istnienie tego by ta przekąska zniknęła. Cóż to nie była broń, ani zaklęcie, nie było wielkiego, a przy zakrztuszeniu się raczej łatwo stwierdzić gdzie obiekt utknie, więc lokalizacja nie stanowiła problemu. No ale żeby być gotowym na wszystkie niespodzianki trzeba jeszcze wspomnieć o możliwości spadania meteoru na wyspę i rozstępowaniu się ziemi. Przy tym pierwszym choć to trudne to stara się zmienić wektor by kula wróciła w kosmos, a tym drugim to odwrócić tak by ląd zamiast rozdzielać znowu się łączył. W przypadku ataku na jego własną osobę po prostu odskakuje w bok.
Powrót do góry Go down
Takano Aio


Takano Aio


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 11/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyCzw Gru 06 2012, 18:53

Takaś dotarła~! Ku uciesze ludu, mistrzyni Fairy Tail zjawiła się na miejscu.
- Coś wam trochę to zajęło...
Powiedziała to ludzików, kiedy ci pojawili się na wyspie, niah. No więc sama wyspa nawet ładna, zadbali nawet o takie szczegóły jak posągi. Ale, moment... jak się tutaj znalazła? A no... zaspała. Tak, przyznaje się! kiedy inni już byli w drodze, ta się obudziła więc z buta z mapą w łapkach (o zgrozo...) powędrowała na szczyt. No, przy małej pomocy magii~. Ale jest, to się liczy. Tak też po dość niedługiej wędrówce przez lewitującego żółwia (No, ATLANTYDĘ! Się czepiacie...) dotarli do czego przypominającego krzyżówkę Pantenonu, piramidy i zikkuratu. Pomysłowi ci architekci ostatnio. Obserwowała sobie a to ludki, a to górę schodów... W sumie niech się Fairy Tail wykaże, na razie Takaś nie będzie się mieszać. Tak też... stała z boku, bo co mogła? Jedynie popatrzeć. Nie będzie się pchać do walki, gdzie nie zna umiejętności wrogów. A może młodzież sama da sobie radę? No, trzeba liczyć na razie na nich, a Takaś teraz żałuje, że nie wzięła herbatki.
Powrót do góry Go down
Villen


Villen


Liczba postów : 330
Dołączył/a : 18/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyPią Gru 07 2012, 22:35

No to jak... Vilciu doczołgał się za tłumem osób. Fakt faktem, interesowało go nowe i niezbadane otoczenie jednak tym razem postanowił nie dać się ponieść temu dziwnemu impulsowi który kazał mu doglądnąć każdej rzeczy znajdującej się tam. Już raz dał się ponieść... i zapewne dostanie mu się za to słowna reprymenda, więc trzeba być teraz grzecznym! Albo też takiego udawać. Jakoś nie szczególnie przejął się tym małym chłopakiem... był mu on naprawdę obojętny. Co do postaci wyłaniających się ze "szczeliny", to jakoś też nie wzbudzili w nim żadnych uczuć. Nie znał ich i jakoś nie miał potrzeby by uch poznać. Jednak jak się okazało, to właśnie te osoby mieliśmy powstrzymać przed zawładnięciem światem. Dlatego też, wilczek uśmiechnął się szeroko na myśl o nadchodzącej walce, jednak nie dawał długo się"ponosić" emocją w końcu można było to źle odebrać... ten jego uśmiech. Ktoś jeszcze pomyśli ze oszalał (gdzie prawdopodobnie miałby wiele racji) czy coś... Oczywiście również, starał się trzymać przy Sam, by w razie potrzeby jej pomóc.
Już na początku, gdy tylko pojawili się wrogowie, jacyś randomowi magowie starali się nawiązać jakiś kontakt z przeciwnikami, próbowali ich przekupić. Czy też po prostu ostrzegali resztę o umiejętnościach poszczególnych oponentów. Czyżby ich znali? Jak tak to skąd? Dziwne to było, ale wilk nie zamierzał nad tym stać i rozmyślać, ani to nie było mu do szczęścia potrzebne, ani też nie miał na to czasu.
- W końcu może na coś się przydam. - mruknął cicho, trochę jakby do siebie, trochę do Samci.
Powrót do góry Go down
Erlik


Erlik


Liczba postów : 97
Dołączył/a : 27/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyPią Gru 07 2012, 23:03

Hunter pierwszy raz w życiu widział tyle magii w jednym miejscu. Nie tylko widział - ale także czuł. Nigdy wcześniej nie czuł przepływającej w jego ciele tak silnej mocy magicznej. Przez jego twarz przebiegł dość znikomy uśmiech. Poczuł się jak jak prawdziwy mag... I to go dość zirytowało. Nie mógł nawet sobie tego wyobrażać. Być kimś takich słabym i egoistycznym, jak oni? W życiu. Zgrzytną zębami kręcąc głową. Jak mógł w ogóle o czymś takim pomyśleć? Jak?! Był zły nie tylko na siebie, ale całe otoczenie. Irytowało go. Wkurzało do granic możliwości. Kipiał ze złości, chociaż jakimś cudem powstrzymywał się od zabicia pierwszego lepszego maga... chociaż na szczycie było ich pełno. Oni wszyscy przyszli pomóc? Wszyscy?! Przecież było ich dość sporo... znajdowali się tutaj zarówno magowie z FT jak i LS, czy DHC, chociaż tych ostatnich ledwo dostrzegł. Byli tak różni, że Hunter w pierwszej chwili osłupiał. W jego głowie funkcjonował jeden stereotypowy wizerunek maga. A tym czasem była tutaj nawet jakaś mała, blond włosa dziewczynka.... też przyszła bronić świata? Interesujące. Ruszył za swoimi nowymi "towarzyszami" w głąb wiszącej w powietrzu wyspy, chociaż zdawało mu się, że robi to tylko dlatego, że nie zna drogi. Inaczej ruszył by sam, nie oglądając się za innymi. Zacisnął zęby tak mocno, że aż rozbolała go głowa.
Szli długą aleją, którą ozdabiały posągi różnych postaci. Nie które z nich zdawały mu się być znajome, inne mniej, ale jedno było pewne.... Nie ozdabiały one alei. Szpeciły ją tak, jak slumsy szpeciły miasto. Hunter w pewnej chwili zachichotał nawet pod nosem, ale bardzo szybko wrócił do swojego normalnego - wkurzonego stanu. Potem wydarzenia potoczyły się szybko - pojawił się mały dzieciak, coś tam płakał, ktoś go zabił, ten ktoś przyszedł ze znajomymi.... a Ci wyglądali na silnych. Nie mniej jednak, najbardziej zdziwił go to, że obie osoby z którymi tu przyszedł - Mel i Colcia- znały ich! Jak to było możliwe?
-Skąd ich znacie....?-zapytał cicho stojąca obok niego Colette, patrząc na nią dziwnie spokojnie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4307-erlik
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyPią Gru 07 2012, 23:37

Mimowolne ziewanie zaczynało już wkurzać czarnowłosego. Nie tylko co chwile musiał zasłaniać twarz, ale i uświadamiały go w fakcie, że się nie wyspał, a najbliższym czasie nie znajdzie ani chwili na odpoczynek. Kiedy poruszał się powoli w strużce światła, czuł się tak, jak gdyby ktoś położył mu na piersi kilkunastu kilogramowy kamień. Zaparło mu dech w piersiach, czuł się przez to wszystko przytłoczony tak mocno, że przez chwilę myślał, że zemdleje. W porę jednak dziwne uczucie zniknęło, a on sam, pojawił się na twardym podłożu już na wyspie. W raz z innymi magami, których - ku jego zdziwieniu było tu dość dużo. Dostrzegł nie tylko ludzi, z którymi spotkał się wcześniej - jak mistrz Lamii Scale, czy też.... tu zdziwił się tak, że przez chwilę zapomniał o ziewaniu. Była tu także Takano! Kuźwa! A wcześniej to gdzie była, kiedy jej potrzebowali? Nie miał jednak sił - i przede wszystkim - prawa, aby się na nią złości. Nie wiedział co chodzi po tej małej blond główce, jego mistrzyni. Westchnął tylko cicho, i wyjął z kieszeni papierosa, po to aby zapalić go i odpędzić od siebie zmęczenie i senność. Bezmyślnie ruszył dalej, raz po raz potykając się o wystające kamienie, a raczej... o prostą drogę. Patrzył nie przytomnym wzrokiem na wszystko co go tu otaczało i przez chwilę myślał, że... śni. Że nie powstrzymał się i zasnął gdzieś w kącie, gdzieś w zaspie i wszystko to co tutaj się dzieję, jest jedynie wytworem jego wyobraźni. Ale z drugiej strony, jeśli był by to jego sen.... nie znał tych ludzi. Pierwszy raz widział ich na oczy... Uśmiechnął się lekko pod nosem, chociaż był nie co blady przez to wszystko co tu zobaczył. Jakiś dzieciak mówił coś o dziwnej mocy, o czymś... Przyszła jego starsza wersja i zabiła go... Jego starsza wersja? Sedai?! Co tu się dzieje?! Spojrzał nie pewnie na Takano, ja gdyby oczekiwał od niej odpowiedzi. Zaciągnął się nerwowo papierosem, patrząc na swoich potencjalnych przeciwników. Nogi się pod nim uginały, ręce drżały lekko.... Co się z nim dzieje?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Aff-chan


Aff-chan


Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptySob Gru 08 2012, 18:13

Chłopak nie potrafił uwierzyć swym oczom, gdy już znalazł się na "Atlantydzie", co prawda z daleka było widać, iż jest duża i unosi się w powietrzu, ale podziwiać z daleka a być na niej osobiście, to zupełnie co innego. Nagle jednak uświadomił sobie coś okropnego! Prawie zignorował koniczynkę!
- Oh, wybacz Eriu! Tak... pochodzę z pewnej wyspy, wątpię jednak byś ją znała Koniczynko, znajduje się ona bardzo daleko i pozostaje w izolacji z resztą świata. Poza tym... nawet nie mam pojęcia, czy istnieje ona w waszym świecie.
Odparł blondasek, mówiąc sama prawdę, no bo czemu miał by niby kłamać? Nic dobrego by mu z tego nie przyszło. Jednak wspominanie o tym wszystkim tylko bardziej zasmuciło młodzieńca, naprawę tęsknił za rodzinnymi stronami, oraz za własnym wymiarem. Co z tymi których tam zostawił? Czy jeszcze o nim pamiętają? Kto wie. Aff ruszył za tłumem, przyglądając się wszystkim posągom, doprawdy, po licho ktoś miał by je tu budować? Wydaje się, ze ta wyspa to coś więcej niż tylko randomowy kawał ziemi oderwany od podłoża i jakieś znaczenie w historii mieć musiał. Może to jakaś święta kraina? Gdy dotarli na miejsce i spotkali niby głównego złego, zaczęło się robić naprawdę dziwnie, wpierw jakieś majaczenia i błagania tutejszego Arashi'ego a następnie pojawienie się jego z wymiaru naszego Tamotsu! Mało tego! Była w raz z nim jeszcze inna osoba, której twarzy nasz kapłan nie potrafił by zapomnieć! Lacye! Zła zołza która zabawiła się jego sercem!
- Ty! C.... co ty tutaj robisz! Ty... okropna kreaturo o lodowatym sercu! Potworze! Baboku! Modliszko! Czarna wdowo! Okrutna królowo lodu! Poczawro! Łamaczko serc! SKAŁO! Jak mogłaś sprzymierzyć się z Arashim! Przez niego serca ludzkości z naszego świata, są pogrążone w strachu i rozpaczy! On już dawno został wydziedziczony przez Matkę Ziemię, Matkę wszystkich stworzeń i ludzi! ...To dlatego mnie odtrąciłaś? Twe lodowate serce, woli podążać za tym obskurnym typem!?
Wykrzyczał młodzieniec, cóż dał się ponieść emocją, ale czy to takie złe? Uczucia, emocje to one sprawiają, że ludzkość uważa się za coś lepszego, od swego zwierzęcego rodzeństwa. Jadnak chłopak jeszcze nie skończył mówić, o nie dopiero się rozkręcał.
- ...Dobrze! Jeśli takie jest twe prawdziwie obliczę, uszanuję je jednak, nie wybaczę ci jeśli postanowisz zranić któregokolwiek mieszkańca tego wymiaru! To samo tyczy się ciebie, Panie Arashi! Ci ludzie zjednoczyli się tu, by powstrzymać właśnie ciebie! To nie twoje miejsce! My... nie powinniśmy mieszać się w sprawy nie swojego świata! A może przybyłeś tu szukając ucieczki? Wkrótce całe Sedai powstanie przeciwko tobie... Panie prezydencie! Jako dumny mag z Illumination, jestem pewien, ze moi przyjaciele nie spoczną, puki nie wymarzą twego istnienia z kart historii!
Wykrzyczał dzielnie, pomimo tego, zę w głębi swej duszy, się lękał, oprócz tego przygotował parę z swych talizmanów, był gotów stanąć na przeciw swego przeznaczenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4733-wiedzmakowy-painpal#98364 https://ftpm.forumpolish.com/t4672-true-passion-never-dies
Samantha


Samantha


Liczba postów : 210
Dołączył/a : 26/08/2012

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptySob Gru 08 2012, 19:01

W chwili, gdy Marone znalazła się na latającej wyspie, pierwsze co poczuła to oczywiście napór ogromnej ilości magii, przez co musiała wziąć parę głębszych wdechów i nie dać się wystraszyć przez takie coś. Odwagi nieco dodał widok dwóch mistrzów gildii! Co prawda nie wiedziała wcześniej co się działo z Ragną, ale była pod wrażeniem, iż Takano dotarła tu przed nimi całe szczęście! Po tym odszukała wzorkiem Villena i odetchnęła z ulgą widząc, że światełko nic mu nie zrobiło. Acz po chwili spojrzała na niego wzrokiem mówiącym 'już my sobie pogadamy'. No, ale teraz były ważniejsze rzeczy niż nauka bezpieczeństwa w terenie - zwłaszcza, że nic się na razie nie stało, więc...może poczekać.
Wraz z o dziwo większym gronie ruszyli naprzód. Najwyraźniej nie tylko LS i FT mieli zamiar ocalić świat, a im więcej dobrych magów tym lepiej. Nawet jeśli ktoś ma nieczyste intencje to najważniejsze by pomógł pokonać Milkovicha, a co potem to już nie sprawa jasnowłosej. Naturalnie poznała posąg Zerefa, ale i jeszcze parę innych - zapewne nie za wiele, ale zważywszy na swoją magię czytała naprawdę sporo, więc na pewno o niektórych tu upamiętnionych niegdyś czytała.
W końcu doszli do latających kamyczków, a potem do świątyni i tam się działo najwięcej...Czarka z podejrzaną cieczą, której 'zło' nie może wypić. Ranny - lub zabity - Arashi, który chciał się jednak poddać co byłoby im bardzo na rękę, ale los niestety postanowił nie dać im łatwej drogi. Nie za dużo już wycierpieli? Pojawił się drugi Milkovich i to ten silniejszy...i jeszcze chce więcej mocy?! Nie można do tego dopuścić! Gdyby mieli pewność, że moc rozsadzi go od środka to co innego, ale pewności nie było, więc lepiej nie ryzykować i próbować go powstrzymać. Tak samo jak resztę zbieraniny wroga, która się przedstawiła - i to każdy po kolei. Kulturka...Trudno było jednak powiedzieć jak te potyczki będą wyglądać. Każdy na każdego i chaos? Bo chyba nikt nie myślał o przystąpieniu do układu Milkovicha i poddaniu się? No cóż, na bank nie Marone. Sama wiedziała, że na wiele się nie zda ze swoimi zaklęciami, ale i tak nie zostawi reszty.
Swoją drogą - strasznie - dziwna propozycja nieznajomego siwowłosego chłopaka była...dziwna...Z drugiej strony jakby jakimś pokręconym sposobem, wróg by przystał na takie coś to...chyba nie takie złe? Głównie plątało się tu zdziwienie. Notabene mistrzyni za to się nie wypowiedziała w ogóle...Za to Afuro powiedział dość sporo! Wyglądało, że skądś znał przeciwników - zwłaszcza tą całą Lacye, a ta znajomość nie wydawała się pozytywna...
Oczywiście i jasnowłosa była przygotowana by w razie potrzeby walczyć, ale w przeciwieństwie, do niektórych nie wyczarowywała sobie broni - bo nie miała, chyba, że herbatki, ale i tak była czujna.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t240-konto-sam#1390 https://ftpm.forumpolish.com/t128-samantha-marone https://ftpm.forumpolish.com/t624-basniowe-dodatki-marone#7894
Yoko


Yoko


Liczba postów : 93
Dołączył/a : 15/09/2012
Skąd : Z księżyca!

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptySob Gru 08 2012, 19:15

Lucius z spokojem na twarzy rozglądał się po okolicy, początkowo był tylko on, Colette, jej kochanek i Kapturek z czasem zaczęło się jednak pojawiać coraz więcej osób, Grimore jednak ciągle nie było.
- Żenada. Gdzie do cholery oni są? Widać, iż poziom mrocznych gildii jest po prostu żałosny. Powinno się po prostu zniszczyć je wszystkie. Dlaczego magiczna rada tak się z nimi cacka? Tchórze. Wymamrotał młodzieniec, widać nie miał zbyt dobrego humoru. Mimo wszystko ciężko jest powstrzymać swą wewnętrzną naturę, a ta aż kipiała od chęci walki. Dawno już przysiągł, ze siłą zniszczy wszystkie mroczne gildie, jednak ciągle nie podjął żadnych odważniejszych kroków w tym kierunku. Dlatego też postanowił, gdy tylko upora się z sprawami na górze Hakobe ogłosi światu swą misję, swój cel i zademonstruje na przykładzie. Wędrując po Atlantydzie, czarnowłosy przyglądał się gigantycznym posągom. Zaprawdę, ludzi których podobizny się tu wznosiły musieli znacząco wpłynąć na dzisiejszy świat. Oni mieli moc by móc na niego oddziaływać, takiej mocy podążał tu Arashi i taka właśnie moc wywinie się mu z przed nosa. Jeśli ktokolwiek z tu obecnych miałby ją zdobyć, to będzie to właśnie nasz Luu, nikt inny. On ma cel a wraz z tym, zyskał by odpowiednią siłę by swe zamiary osiągnąć. Tak zamyślony, Lucius powoli dotarł na miejsce. Arashi... był tam, jednak zdecydowanie nie wyglądał tak jak można by go sobie wyobrażać. Z tego co mówił, można by wywnioskować, ze nie był tu z własnej woli. Dziwne. Szybko jednak okazało co się święci. Przybył drugi... ale skąd? Z innego świata? Tak właśnie twierdził, w sumie... to nie takie nie możliwe. Zaraz za nim, zaczęły się pojawiać kolejne osoby, kim byli? Jego osobistymi podcieraczami dupska? Sytuacja nie wyglądała nazbyt różowo. Jednak ciągle mieli przewagę liczebną no i mieli po swojej stronie mistrzów gildii. Mimo tego... moc bijąca od Arashi'ego była ogromna...- Myślisz, ze kim ty jesteś. Ot tak przychodzisz tu, stajesz naprzeciw całej gromady przeciwników i tak po prostu gadasz? Masz się za kogoś lepszego, co? Wybacz.... ale ta moc przeznaczona jest innej osobie. Zabierz tych swoich podcieraczy dupska i odejdź. Może i panujesz w tym swoim świecie, ale to miejsce należy do nas. Nie myśli, ze możesz sobie tak wparować i uważać się za jakiegoś boga. Wiesz... ludzkość powstała by obalać bogów. Odparł trzymając w dłoni swą książkę i długopis. Był pewny swego fakt, jednak wiedział, że nie jest w tym sam... Jednak jedno nie dawało mu ciągle spokoju.
- Colette... skąd ty wiesz o nich tak dużo? Nie mów... to znowu ta tajemnicza magia Mel...Meliora?
Powrót do góry Go down
Leticia


Leticia


Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyNie Gru 09 2012, 14:03

Dziewczynka.. Wylądowała... Chłopak puścił ją, ale ona sama była troszkę zdezorientowana... Dużo magów... A ona biedna... Przemarznięta i do tego obolała po walce z syreną.... Głęboko westchnęła... Chłopak poszedł w tłum magów.. Chyba, jak na razie pozostają dziewczynie wtopić się w tłum.. Ona Kyuoma i Makbet raczej nie mieli szans z taką pokaźną ilością dobrych osób... No w każdym razie... Przynajmniej na razie dziewczyna będzie udawała dobrą, słodziutką osóbkę.. Wbiła się w tłum magów i psikła.. Przewróciła się na tyłek, ale od razu wstała..
- Emm.. Witam wszystkich..
Powiedziała dosyć słodziutkim głosikiem... Patrzyła trochę dziwnym wzrokiem na Makbeta. Na razie on trochę za bardzo się wyróżniał... Aż za bardzo. Skoro chciał przeżyć, chociaż niech na razie udaję... Blondyneczka podeszła do niego.
- Oj, oj Makbeciku...
Powiedziało dziewczę dosyć karcącym tonem.. Zaczęła kręcić głową. Jak na razie trzeba było wtopić się w tłum i nie dać się poznać, jednak chyba nie dla każdego jest to takie proste... Cóż.. Jego problem, ale pewnie i tak dziewczynka pomoże mu w potrzebie. ~
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3987-konto-leticii https://ftpm.forumpolish.com/t3826-leticia-villanueva https://ftpm.forumpolish.com/t4104-letty
Eriu


Eriu


Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien

Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda EmptyNie Gru 09 2012, 18:42

- Ú-moe edaved, Afuro! - wesoło powiedziała Koniczynka, i oczywiście z rozpędu. Jednak zaraz zacięła się, oblała pąsem i poprawiła - Umm... Znaczy... Nie ma czego wybaczać! - pod koniec znów się uśmiechnęła, jednak już nie tak błogo. Zauważyła, że niechcący sprawiła chłopcu ból. Aż za dobrze wiedziała, że małe, odizolowane od świata wysepki mają to do siebie, że się bardzo mocno za nimi tęskni. Domyślała się też, że tęsknota Afa była głębsza niż jej, bo ona swoją wysepkę miała w tym świecie, tego była pewna. Natomiast Af swojej tu chyba nie miał. Spokorniała i powiedziała smutno po chwili:
- To ja proszę o wybaczenie. Ja za swoją wyspą też tęsknię i przenigdy nie chciałabym obudzić w kimś tego uczucia. Na Dogevie nawet Gwiazdy świecą wyraźniej, i wiatr śpiewniej szeleści liśćmi drzew... - zamyśliła się smutno na wspomnienie o domu. Wtem zdała sobie sprawę, że nie pomaga. Dodała więc żywiej - Na pewno kiedyś będziesz mógł wrócić do swojego domu! Musisz tylko poszukać dobrej drogi!
Coś w jej wnętrzu obruszyło się na tak bezmyślne słowa ze strony Elfika. Jakieś małe egoistyczne coś. Po czym strzeliło focha na świat, że jego obruszenie nie zwróciło na siebie wystarczającej uwagi...
Wtem ogrom wszechobecnej magii przytłoczył Eriu. Przez moment zrobiło jej się słabo ale udało jej się nie upaść. Postała chwilkę nieruchomo, próbując opanować organizm, trochę spanikowany. Wszak nie spodziewała się czegoś takiego. Wzięła kilka głębokich wdechów, zamrugała i dopiero wtedy rozejrzała się po otoczeniu. Gdy ujrzała mistrzynię Takano i pana Kezunę, odetchnęła z ulgą. Ale... Ale dlaczego Ragna był sam? To było martwiące. Koniczynka chciała zapytać, gdzie jest reszta Lamii ale coś ją przed tym broniło. Może atmosfera miejsca? Nawet jeśli chciała kogoś o coś pytać, nie robiła tego, tylko zaczęła iść naprzód w milczeniu, trzymając się blisko Afa. Gdy szła między posągami, czuła się bardzo malutka (w sensie bardziej niż normalnie) i krucha. Ze strachem spoglądała na mijane rzeźby. Rozpoznała kilka. Widziała je w książkach i pamiętała, że postaci na nich przedstawione nie niosły z sobą za wiele dobrego. Później był plac wyschniętej ziemi i lewitujące kamienie. Gdyby Eriu coś takiego widziała w normalnych okolicznościach, z radością zaczęłaby skakać z jednego na drugi. Tu jednak zbyt się bała. Dalej były schody. Z każdą chwilą bała się coraz bardziej i czuła się z jakiegoś dziwnego powodu coraz mniej potrzebna. Jednak gdy dotarła na plac u szczytu schodów jej negatywne emocje zostały stłumione przez... zdziwienie i ciekawość! Co tam robił ten chłopiec?! Czyżby to był wróg? I ta woda w fontannie. Jak to możliwe, że się nie wylewała z naczynia? Znów spojrzała na chłopca, gdy tylko ten się odezwał. Im bardziej słuchała, co mówił, tym bardziej jej strach ulatywał. Niby powinno być odwrotnie: powinna bać się jeszcze bardziej. Miała jednak przed sobą kogoś przerażonego, kto został wbrew swej woli zmuszony to czegoś okropnego. Tak nie może być! Z Nadzieją patrzyła jak idzie w ich stronę. Jeszcze tylko kilka kroków a nie będzie miał się czego bać. Przecież go obronią! Wtem stało się coś strasznego. Gdy sztylet wbił się w plecy chłopaka, Eriu by nie krzyknąć, zakryła sobie rączką usta. Gdy upadł, rzuciła się do niego, na kolankach, tak że była zwrócona twarzą do towarzyszy a tyłem do wrogów. Przede wszystkim chciała zatamować krwotok. On jeszcze mógł żyć! A ona nie mogła użyć Celtyckiej Kolędy! Wtem przypomniało jej się, jak kiedyś słyszała rozmowę Arwerniksa z Deidre, o pierwszej pomocy na polu walki. Brat mówił, że jeśli nie ma się pod ręką apteczki a tym bardziej medyka, wszelkie dziury, nie ważne czy w brzuchu, czy w tętnicy szyjnej, powinno się zatkać byle czym, choćby i brudną skarpetą, bo gorszy od zakażenia jest rozprzestrzeniający się krwotok, zalewający organy i wylewający się na zewnątrz. Niewiele myśląc, Koniczynka szarpnęła za swój obszerny rękaw z całych sił, odrywając dość duży pasek, i mocno przycisnęła go do rany "dobrego" Arashiego, częściowo wpychając materiał do środka, by zapchać przed chwilą powstałe dziury. Ten ucisk nie był najprzyjemniejszym uczuciem, jakiego kiedykolwiek doświadczyła Eriu, ale wiedziała, że nie ma czasu na obrzydzenie. Życie chłopca było ważniejsze! Nie przysłuchiwała się dalszym rozmowom ale zarejestrowała pojawienie się wrogów. Cały czas klęczała, uciskając szmatkę do rany "ich" Arashiego...
W pewnym momencie ujrzała przeciwników. Powiedziała, dalej jakoś nieswoim głosem:
- Szatan i jego lokaj, oraz 4 Jeźdźców Apokalipsy: wojna, zaraza, śmierć i głód. - Wyrecytowała. Nie wiadomo, czy w ogóle zastanawiała się nad tym, co teraz robi czy mówi. Szła bezwiednie za jakimiś wewnętrznymi impulsami. Dodatkowo nieprzychylnym spojrzeniem obdarzyła "zarazę". Jak można grać na uczuciach kogoś tak delikatnego jak Afuro! Co prawda coś ją ukuło w serduszku ale zignorowała ten fakt. Drugim nieprzychylnym - śmierć. "Zza grobu nigdy nie wraca to, co dobre" - zaćwierkała jej w głowie stara złota myśl...
Odwróciła się znów do "ich" Arashiego. Jedną ręką dalej, najmocniej jak mogła, uciskała ranę, a drugą raz na jakiś czas głaskała go po głowie, jak się głaszcze wystraszone dziecko, by sprawić by poczuło się bezpiecznie...
- Już jesteś bezpieczny. Nie oddamy cię. - szepnęła czule chłopakowi, nie mając pojęcia, czy ją słyszy. Nie było nawet pewności, czy jeszcze żyje. Do oczu zaczynały jej się cisnąć łzy ale nie strachu, tylko bezradności i złości. I determinacja, która zmieniła Eriu nie do poznania. A ten strach, który jeszcze przed chwilą jej towarzyszył? Nie wiadomo gdzie był. Uciekł...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t254-studnia-eriu https://ftpm.forumpolish.com/t209-eriu-sh-aeonell https://ftpm.forumpolish.com/t999-comhlan-i-book-of-kells#14885
Sponsored content





Atlantyda Empty
PisanieTemat: Re: Atlantyda   Atlantyda Empty

Powrót do góry Go down
 
Atlantyda
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: 
Tereny północne
 :: Góra Hakobe
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.