I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromny obszar, prawie w całości porośnięty lasem, na północny-wschód od Clover. Miejsce to różni się pod wieloma względami od Wschodniego Lasu, czy też innych, tego typu miejsc. Po pierwsze, cieszy się on zła sławą. Krążą o nim liczne legendy, zresztą, nikt do tej pory z niego nie wrócił. Pnie drzew są grube na metr, a ich korony tak gęste, że prawie w ogóle nie przepuszczają światła do środka. Z tego powodu, a lesie prawie cały czas panuje pół mrok. Jest tutaj gorąco, wręcz duszno, jednak nie wiadomo dlaczego, cały czas wieje wiatr o różnej sile. Raz jest porywisty, raz jest to po prostu leciutki podmuch. Dzięki sprzyjającej atmosferze, oraz tego, że od dawien dawna, nikt tutaj nie zaglądał, zwierzęta i rośliny bardzo dobrze się rozwinęły. Z tego powodu można tutaj spotkać takie gatunki, o jakich się nie śniło filozofom.
Derfel zatrzymał się nagle. Podmuch wiatru, który co chwile mierzwił jego włosy, przyniósł coś jeszcze. Zapach krwi i zgnilizny. Kucyk zrobił jeszcze kilka kroków, po czym również stanął w miejscu, parskając cicho i nie wiedząc zbytnio co ma robić. Znajdowaliście się aktualnie we fragmencie lasu, która wcześniej stanowiła część wioski Dethew. Teraz drzewa prawie całkowicie zajęły ten teren. Pobliskie domy, zbudowany z prostych materiałów, były zniszczone, z wielu po prostu wyrastało drzewo, tak samo zresztą, jak rowów, które wcześniej chyba służyły jako studnie. Z każdym krokiem zdawało wam się, że jesteście w jakimś strasznym, opuszczony mieście, a nie w lesie. Wiatr hulał w okolicy, tworząc dźwięki, które chcąc nie chcąc wydawały wam się straszne. Zresztą, sam Derfel przyłapał się na tym, że sercu prawie skoczyło mu do gardła, kiedy kucyk złamał kopytem jakąś nie wielka gałąź. Poruszaliście się wzdłuż czegoś, co kiedyś za pewne było drogą. Teraz stanowiło jedynie zniszczoną ścieżkę, pełno kamieni, oraz dziur i nie równości. -Czujecie to?-zapytał po chwili reszty towarzyszy, nie spuszczając wzroku z drogi przed nimi. Kucyk parsknął cicho. -Czujecie?-powtórzył.-Zapach krwi. Tylko czyjej?-dorzucił po chwili i pociągnął za uprząż konia. Ruszyliście dalej. Odpowiedź na to pytanie przyszła szybciej, niż się spodziewaliście. Minęliście zakręt i ujrzeliście kamienny budynek, w którym ongiś mieściła się rada wioski. Na placu, który prawie w całości pokryty był gęstymi krzakami, ujrzeliście jakiś ruch. Pierwszą i jedyną osobą, która to zobaczyła był Aki. Szedł on bowiem z prawej strony kompanii i tylko on mógł to zobaczyć. Reszta jak gdyby nigdy nic szła dalej. Jedynie Hotaru słyszała jakieś szepty, dobiegające z nie wiadomo której strony. A Ane? Masz mały aniołek, który szedł tuż za Derflem, cały czas czuł na karku czyjś wzrok. Ale czyj? Nie widziała. Ale mogła się rozejrzeć.
Autor
Wiadomość
Mr. Spring
Liczba postów : 32
Dołączył/a : 16/03/2014
Temat: Re: Las Twain Pią Cze 06 2014, 22:15
- Pogięło was? Już lepiej zaryzykować dialog, niż zboczenie z tej magicznej ścieżki - ocenił wedle swojej logiki, poczym dostosował się do wyboru większości. Wiadomo przecież, że nie zostanie sam w tym parszywym lesie, skoro już zdecydował się do niego wejść.
- Normalnie, cóż za pokojowa atmosfera - podsumował ironicznie niedawne wydarzenia - miłość się szerzy nawet wśród członków własnej gildii - poprawił włosy, dobrze że tylko ręką, bo można było mieć wątpliwości, czy zaraz nagle nie wyczaruje grzebienia. Jak już w miarę ogarnął fryza, zaczął strzepywać piasek ze zbroi, jakby jakkolwiek mógł on pobrudzić złoto. Podczas wykonywania tej czynności, zadał pytanie retoryczne - Czy fakt przebywania w tym lesie od razu sprawia, że wszystko jest wrogiem? - następnie wyciągnął wniosek - To chyba nie najlepiej, bo również nas wszyscy będą uznawać za wroga, nawet jeśli nie będziemy chcieć nikomu zrobić krzywdy. Wiesz, ostrzał od razu i te sprawy
Idąc, lub stojąc (jeśli sytuacja rozwinie się inaczej) wykorzystywał swoje rozszerzone zmysły do badania otoczenia i w miarę możliwości informowania innych o potencjalnych zagrożeniach. - Milord powinien być w środku - wrócił nagle do tematu omawiania formacji - skoro to szef i pracodawca, powinien dostać największe szanse na przeżycie, idźmy więc osłaniając go ciałami ze wszystkich stron. Bo jakby on umarł, to nici z naszego zarobku. W tym momencie zastanowił się, po co Mr. E. płaci ludziom za ryzykowne ekspedycje, z których prawdopodobnie nie ma żadnych ekonomicznych korzyści. Co więcej, dlaczego samemu w nich uczestniczy, zamiast kogoś oddelegować do tego celu? Ta sprawa zaczynała mu coraz bardziej śmierdzieć.
Franky
Liczba postów : 17
Dołączył/a : 08/04/2014
Skąd : mamy uczucia?
Temat: Re: Las Twain Sob Cze 07 2014, 09:24
Westchnęła; jeszcze przed chwilą twarzyczka jej się cieszyła, wiedząc, że na coś się przydała. Derfel jednak szybko ją zgasił, przekonując Garvana, że nie warto wykorzystywać owych zapałek. Tak więc spuściła okapturzoną nadal głowę nisko i zaczęła bez większych protestów kontynuować wyprawę za grupą. - Jeszcze wcześniej było mówione, że jak zboczy się ze ścieżki to potwory zaczynają atakować i robi się nieciekawie. Jesteście pewni, że bestie w lesie są mniej szkodliwe od tamtego obozu? - zaczęła marudzić. Właściwie, to po prostu w pierwszej chwili strach ją przeleciał. Dopiero z każdym kolejnym krokiem, zaczęła jakieś swoje śmieciogatki do samej siebie typu "Masz moc" i zamilkła. W ręce ciągle trzymała swoją kuszę, w każdej chwili gotowa na atak. W pewnej chwili swój wzrok zawiesiła na Ro. Przewróciła oczami, jak to miała w zwyczaju. - Wiem, że jesteś starszy, ale nie traktuj nas jak totalne dzieci, Black. - ton, jakiego użyła do tej wypowiedzi nie był niczym złym; wręcz przeciwnie, starała się powiedzieć to jak najbardziej przyjaźnie. Ot co, zależało jej na tym, aby dogadywać się z grupą mimo, że potrafiła pokazać swoje widzi mi się. W głębi serca miała nadzieję, że nie jest oceniana na równo ze Springiem. Jego to już w ogóle zaczęła ignorować; następnym razem przed zrobieniem głupoty chronić go nie będzie. Czas skupić się przede wszystkim na własnym tyłku.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Las Twain Wto Cze 10 2014, 12:40
MG:
Derfel upił kolejny łyk wody i spojrzał w górę. Wyglądało na to, że nad czymś się zastanawiał. Nie był liderem tej grupy, nie musiał podejmować za nich decyzji. Skoro nie chcieli iść przez las, to nie musieli. Ale patrzą po ich wypowiedziach chyba ich przekonał. -Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się że wole mieć do czynienia z potworami, niż z tym... tymi... no z tym wojskiem.-dokończył nieco niemrawo, machając ręką w kierunku obozu. Schował bukłak i kiwnął głową do Ro. Skoro on również chciał iść przez gąszcz, to było ich już dwóch. Chociaż Garvan też zrezygnował z tego pomysłu... jedynie Franky i Spring dalej nie aprobowali tego pomysłu. W sumie to i jemu nie bardzo widziało się przedzieranie przez Las... ale z drugiej strony wolał monstra, niż tysiące zbrojnych. Najpewniej dostaliby się do niewoli albo coś w tym stylu. -Nie mamy czasu do stracenia, ruszamy... Wezmę odpowiedzialność w razie czego.-powiedział, po czym złapał konia za uzdy i poprowadził w głąb lasu. Za nim poszli prawie wszyscy, tylko Franky została na chwile sama, ale nie mając większego wyboru udała się za swoją grupą.
Przedzierali się przez krzaki już ładne kilkanaście minut i niczego, ani nikogo nie napotkali. Derfel wraz z koniem szedł pierwszy, zanim Ro, Garvan, Spring, a pochód zamykała Franky. Było tak spokojnie, że aż ... za spokojnie. W pewnym momencie wiatr zawiał mocniej, a krzaki w koło was poruszyły się niespokojnie. I kiedy wszyscy się rozejrzeli... zdali sobie sprawę z tego, że nie ma z nimi Franky.
Dziewczyna poczuła, że czyjąś dłoń zatyka jej usta, a po chwili siły ją opuściły i ... nic już nie pamiętała. Kusza wypadła jej z rąk. Tylko to po niej zostało.
Czas na odpis: 13.06 godzina 15.00
Franky w tej turze nie musi pisać, ale może opisać swoją reakcje i spróbować jakoś zaalarmować swoich towarzyszy, czy coś.
Garvan
Liczba postów : 41
Dołączył/a : 20/04/2014
Temat: Re: Las Twain Wto Cze 10 2014, 23:51
Nagle wiatr zawiał mocniej... to zwróciło od razu uwagę kanibala. Odwrócił się o zobaczył, że nie ma dziewczyny. Nie było jej? Jedynie warknął głośniej i od razu podbiegł w kierunku, gdzie zniknęła. Złapał jej kuszę po drodze i zaczął instynktownie szukać i rozglądać się. Niczym zwierz w jungli. Teraz nie można było nikogo stracić jest na to za wcześniej. Zwierzakowaty spróbuje wejść w krzaki jeśli coś usłyszy (a teraz błagam, byś Franiu próbowała krzyknąć~~) . Ma lekko wyostrzony zmysł słuchu dlatego powinien mieć większe szansę by ją znaleźć od innych. Niestety na węch nie ma co liczyć nie jest jeszcze na tyle u niego rozwinięty jakby chciał. Zachowywał się trochę tak jakby polował... a może raczej to ich grupa stała się zwierzyną i łowca obrócił się w ofiarę? Też ciekawa opcja...
Mr. Spring
Liczba postów : 32
Dołączył/a : 16/03/2014
Temat: Re: Las Twain Czw Cze 12 2014, 16:38
Czyżby obecne wydarzenia były wystarczającą przyczyną, aby wreszcie złączyć team w całość? Miejmy nadzieję, nim się jednak przekonamy, co i jak, wróćmy do wydarzeń z przed chwili.
Otóż Wiosen opuścił swe stanowisko przedostatni. Był w naburmuszonym nastroju, ponieważ drużyna całkowicie negowała jego wkład pracy. Baaa... wychodził nawet przy nich na idiotę, podczas gdy tak naprawdę to oni nie pozwalali mu się wykazać (tak, tak, zawsze są winni inni, niż osoba, która ocenia samą siebie). Gdyby pozwolili Wiośnie chociażby zbliżyć się do obozu, może wypatrzyłby coś ciekawego swoim wzrokiem, albo wywęszył czy wśród armii nie ma owego dziwnego zapachu... jednak szansy nie dostał, a do tego zrobiono z niego idiotę.
Co więcej, znając życie, podczas poprzedniej misji też pewnie zboczyli z trasy z powodu stojącej armii... która nawet nie wiadomo, czy była jakimkolwiek zagrożeniem - w końcu nikt tego nie sprawdził.
Drużyna szła rozproszona, z masterem od złota na przodzie, gotowego na śmierć od szybkiego ostrzału. Wiosen wrzucił swoje trzy grosze na temat ustawienia drużyny i co? Zlano go od razu. PO jaką ***** ten E brał do drużyny taktyka, skoro i tak każdy zachowuje się samowolnie jak przedszkolak?
Obejrzał się jeszcze na zawieszoną koleżankę z gildii, która chyba zaskoczyła się tak bardzo decyzją reszty, że zareagowała z opóźnionym refleksem. Po krótkiej chwili upewnił się jeszcze, ponownie oglądając w tył, czy idzie, czy też może się rozmyśliła. Dobrze przynajmniej, że ona, zdolna do blokowania ostrzału, chroni tyły. Wierząc w jej umiejętności, Wiosen zaprzestał po drugiej próbie oglądania się w tył, czując się bezpieczniejszym dzięki Franky. Wkurzali go jednak Ci na przodzie. Chciał coś jeszcze powiedzieć, może się kłócić, a może tylko zaproponować, jednak zbity z tropu, nie odezwał się z powodu odczuwania braku szacunku. A szkoda, bo może jakby znów zaczął swoje przemyślenia, to może ktoś by się odwrócił i zauważył, że koleżanka zniknęła.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Las Twain Pią Cze 13 2014, 16:16
Podróż przebiegała spokojnie, bez żadnych zakłóceń. Nawet Spring skończył ze swoimi bardzo ciekawymi pomysłami, co sprawiło, że Black mógł bez przeszkód patrolować otoczenie. Magowi wydawało się dziwne, że w lesie pełnym dzikich i często zmutowanych zwierząt oraz dwóch walczących ze sobą plemion przy akompaniamencie tajemniczego łowcy nie spotkali jeszcze nic niespodziewanego lub przyprawiającego o wzrost ciśnienia. Towarzyszące co kilka chwil nieco większe podmuchy wiatru nie były niczym szczególnym, jednak ten ostatni pojmał i porwał różowowłosą dziewczynę. -Derfel, dziewczyna zniknęła.-Rō rzekł w stronę przewodnika tuż po tym, jak przezornie odwrócił się za dźwiękiem zza krzaków. Następnie zaczął szybko rozglądać się na wszystkie strony. -Nie mogą być daleko... Crabro Exercitum...-dodał w myślach, a spod obydwu rękawów płaszcza Blacka, jak mini torpedy, wystrzeliła cała chmara szerszeni, które pod dyktando Blacka (PWM Porozumiewanie...) jak jeden mąż rozproszyły się w lewo, w prawo i w kierunku przeciwnym (droga, którą do tej pory szli) do obecnej pozycji maga, tworząc półkole. Ich zadanie było proste: znaleźć dziewczynę, lub to, co z niej zostało i natychmiast powiadomić i tym Blacka, lub jeżeli natrafią na jej trop, mają do niego wrócić i wskazać kierunek.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Las Twain Sob Cze 14 2014, 18:02
MG:
Franky nie było z wami, tego byliście pewni. Garvan od razu podbiegł i złapał za jej kuszę, po czym zaczął się rozglądać... Ale niczego takiego nie zauważył. Ani jedna gałązka w krzakach na około was nawet się nie ruszała, w górze niczego nie było, na ziemi nie pozostał żaden ślad... Coś, lub ktoś był bardzo szybki. Spring nie zareagował, Derfel, kiedy tylko usłyszał co Ro miałby mu do powiedzenia zrobił to samo co ludojad... Oboje zniknęli w krzakach i przez jakiś czas ich nie było...
Black użył swojego zaklęcia, aby rozproszyć szerszenie w koło siebie. Owady bardzo szybko wykonały polecenie i ... przekazały informacje o tym, że na drzewach w ich pobliżu siedzi trzech łuczników, a w krzakach przed nimi czekało dwóch innych ludzi. Śladu po Franky nigdzie nie było, jednak kilka szerszeni złapało trop jakiejś czarne postaci, która jednak poruszała się tak szybko, że te ledwo za nim nadążały. Ale... on trzymał przerzucone przez plecy bezwładne ciało Franky. Kimkolwiek był. Ale wydawało się, że większym zagrożeniem byli ludzie, którzy was otoczyli. A Garvan i Derfel długo nie wracali...
... Zarówno Garvan jak i Derfel poczuli, że nagle brakuje im gruntu pod stopami i ... owinęła ich ciemność. Przez dłuższy czas spadali, a jedyną rzeczą która widzieli było szybko niknące światło, które wpadało tutaj tą samą dziurą, która oni. Po jakimś czasie po prostu uderzyli o ziemię. Ów lądowanie nie należało do najlżejszych. Garvan złapał nogę i boleśnie obił sobie całe plecy, Derfel złamał prawą rękę i chyba złapał nos. "Na szczęście" podłoże pokryte było czymś co przypominało mech... Szkoda tylko, że było tutaj tak ciemno, że nic nie widzieli. Nawet kiedy już przyzwyczaili się do ciemności, ledwo widzieli swoje kontury. -... cholera jasna... Nie ruszaj się, zaraz nas uleczę.-wystękał Derfel, po czym pomieszczenie rozjaśniło nikłe zielone światło, które otoczyły ciało Garvana i starca. Teraz dopiero mogli przyjrzeć się miejscu, gdzie się znaleźli. Ściany pokryte były licznymi runami, których nie potrafili odczytać. Jaskinia miała stożkowaty kształt, zaś w suficie znajdowała się dziura, przez którą wpadli. Widać było mały jasny otwór, ale znajdował się naprawdę wysoko... Nie dali by rady się tam dostać. Pod ich ciałami rosło coś w rodzaju żółtego mchu, który... pulsował. W tej chwili nie dostrzegli żadnego wyjścia z tego pomieszczenia. A proces leczenia strasznie się dłużył...
Czas na odpis: 17.06 godzin 18.00 [Mam nieobecność od jutra do 17, więc odpiszę jakoś trochę potem]
Franky dalej nie pisze, ale już w następnym poście raczej będzie mogła.
Stan: Garvan - Złamana noga Franky - nieprzytomna Ro Black - 88% MM 1/5 Crabro Exercitum
Garvan
Liczba postów : 41
Dołączył/a : 20/04/2014
Temat: Re: Las Twain Sob Cze 14 2014, 18:16
Nie wiedział nawet kiedy zaczął lecieć, to działo się tam szybko. Lecąc w dół zamknął oczy i zacisnął zęby. Potem tylko uderzył i złamał nogę... Już chciał wstać kiedy tylko ten cały Derfel się do niego odezwał. Nie rzucał się ani nic, po prostu czekał. Nie chciał zbytnio pomocy, ale lepiej jak go ten gość uleczy. Spojrzał na mech, który pulsował... Przez chwile miał ochotę wbić w niego swoje tanto, ale wycofał się z tego pomysłu. To coś może żyć. Warknął głośniej delikatnie próbując oderwać kawałek owego mchu... Nie wiedział co to za runy, a proces leczenia trwał. Chociaż może te runy go spowalniają..?
Mr. Spring
Liczba postów : 32
Dołączył/a : 16/03/2014
Temat: Re: Las Twain Nie Cze 15 2014, 09:08
Wyglądało na to, że Wiosen posiadał najbardziej opóźniony refleks, ponieważ ostatni zauważył zarówno brak dziewczyny, jak i dziwną dziejącą się akcję. Wykonał więc swoje działania, które, niestety, na chwile obecną nie były zbyt drużynowe (choć z drugiej strony czemu miałyby być, skoro w tym teamie każdy działa tylko własną rękę?). Szybkim ruchem oparł się o najbliższe drzewo. Ukryty w do tej pory grot wykonał kilka głębszych ukłuć z lewej strony twarzy, pomiędzy okiem a uchem. W tym czasie wzrok badawczo przeanalizował teren, badając strukturę jego ułożenia jak i również szukając pułapek ukrytych na powierzchni gruntu, bądź przy drzewach. Jeśli otrzyma od Ro jakieś informacje dotyczące przeciwników, dodaje je do swoich kalkulacji na tyle, na ile pozwala połączenie umiejętności inteligencja i taktyk. Nos oczywiście jest cały czas nastawiony na poszukiwanie dziwnych zapachów.
Ostatnie z wgłębień było nieco niżej, wykonane na tyle głęboko, że grot pozostał wbity, trzymając się samodzielnie na policzku Springa. Miał nadzieję, że oparty o drzewo będzie wyglądać jak postrzelony trup, dokonał więc wszelkich aktorskich starań, aby wcielić się w zwłoki. Jeżeli teraz, (lub podczas wcześniej akcji) pojawi się przeciwnik, pobieżnie przeanalizuje również jego cechy szczególne dotyczące wyglądu fizycznego, szukając m.in podobieństw/różnic do znanych sobie ras, a także patrząc, czy groty strzał nie są identyczne z tym, który wbił/wbije w policzek.
Jeżeli Ro zacznie się przemieszczać, czego Spring nie zakłada, to Wiosen pójdzie za nim wykonując swoje akcje i skończy ze strzałą na policzku, opierając się o najbliższe drzewo, gdy tylko pojawią się przeciwnicy.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Las Twain Wto Cze 17 2014, 16:46
Szerszenie wykonały pierwszą część planu perfekcyjnie, szybko namierzając Franky oraz zdając raport z aktualnego położenia przeciwników. Black używając PWM Porozumiewanie pogratulował im dobrze wykonanej pracy, a następnie szybko przekazał dalszą część planu. Dwanaście szerszeni podążającymi za Franky i tajemniczym uciekinierem miały kontynuować pościg, na bieżąco informując maga o sytuacji, zaś cała reszta miała powrócić, by przeszkadzać i atakować znajdujących się przed Blackiem osobników, w tym kilka owadów kamikaze miało przy pierwszej nadarzającej się okazji dostać się do wnętrza ciał, konkretnie przełyków oprawców i poprzez kilkukrotne gryzienie i żądlenie od wewnątrz spowodować opuchnięcie organów wewnętrznych powodując uduszenie się ofiar. Cała reszta miała atakować oprawców z zewnątrz, atakując głównie oczy, ale również inne części ciała. Sam Black postanowił na razie nie atakować ofiar, a uważając zarówno pod nogi, jak i na niespodzianki z góry schować się w bezpiecznym miejscu.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Las Twain Pon Lip 14 2014, 17:37
MG
I nagle poof magowie stali zupełnie gdzie indziej. Właściwie to stali, było trochę przesadzonym terminem, lepszym było "chybotali się". Chybotanie ma to do siebie że grozi upadkiem, zwłaszcza takie z zaskoczenia więc nic dziwnego że zaraz cała grupka już nie stała, nie chybotała a po prostu leżała, pod drzewem z którego spadli. Drzewo, tak. Nie ma nic dziwnego w drzewach, no chyba że owo drzewo na odwrót. Kiedy siedzisz na ziemi i możesz zrywać jabłka, zaś zamiast z gałęzi spadasz z korzeni, to wiedz że coś się dzieje. I faktycznie działo, zaraz bowiem podszedł do nich starszy jegomość w zielonej szacie i spojrzał z irytacją.-No i co robicie? Wszystko zepsuliście.-Machnął z rezygnacją i już miał odchodzić kiedy to jeszcze na chwilę przystanął.-A tak, misje skończyliście, czy coś.-I zniknął. Ale magowie po powrocie(jak się okazało drzewo było na stoku góry Hakobe) odkryli z radością kasę na koncie. Nie ma to jak wykonać zadanie nie wykonując zadania.
//Wybaczcie za taki a nie inny koniec. Nikt nie chciał tego prowadzić więc... lepsze to niż wieczność w temacie//
Nagrody: 45 PD, 30.000 klejnotów, 4 dni przerwy od misji
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.