I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Biały dom Vinsaventów Nie Lip 19 2015, 23:04
Stojący kilka kilometrów od Hargeonu apartament, a raczej dość duży dom. Cały otoczony wysokim żywopłotem. Jest jedno wejście przez złotą furtkę, za nią jest ścieżka prowadząca do białego domu z pięterkiem. Przed domem jest duży ogród pełny różnokolorowych kwiatów. Na samym środku można znaleźć fontannę z marmurowymi rybkami, z których strzela woda. Jest tam jeszcze kilka rodowych posągów i złote popiersie założyciela rodu Vinraventa z wąsem. Daleko było stąd do innych obiektów zabudowy. W oddali zaś można było zobaczyć piękne, lazurowe morze.
MG: I w ten oto sposób wielki murzyn wraz ze złotowłosą towarzyszką dotarli pod furtkę rodowej posiadłości Vinsanventura. No jakoś im się to udało. Zadanie, którego się podjęli wydawało się stosunkowo łatwe. Zobaczyli stojącą przed furtką potężną karetę i mężczyznę, który mrucząc coś pod nosem nosił walizki z domu do pojazdu. Był tak pochłonięty swoją pracą, że nie zwrócił uwagi na parę magów. -Bobi! Bobi! Sprężaj się! Sprężaj drogi chłopcze! – dało się słyszeć doniosły damski głos. Należał on do wysokiej kobiety. Co prawda nie tak wielkiej jak Gerg. Wyglądała na trzydzieści lat. Czarne długie włosy sięgały do łopatek. Delikatny makijaż podkreślał głównie jej skośne oczy. No i kobieta zdecydowanie miała czym oddychać, a suknia którą ubrała też nie miała najskromniejszego dekoltu. Jej chudą, bladą szyję zdobiło lisie futro. – Och! To chyba państwo magowie! – krzyknęła na widok parki. Od razu do nich podbiegła i złapała pod ręce, uśmiechając się. – Zapraszam, zapraszam. Ach, gdzie moje maniery?! Jestem pani Serenia Silura van Vinraventa. A państwo to? – spytała spoglądając raz na Amirę, raz na Grega. Prowadziła ich do domu. Przeszła z nimi za próg, gdzie było trochę wieszaków, złoty stojak na parasole i czerwony dywan. Ściany jak i podłoga były białe. Kobieta zaprowadziła ich do salonu i pokazała krzesła przy solidnym, drewnianym stole, gdzie zapewne mięli usiąść. Sama zaś przystanęła obok.– Napijecie się może herbatki, kawusi, czy może czegoś mocniejszego? Och… Ale będziecie się zajmować moim syneczkiem, więc nie wypada. Niebawem go poznacie. Jest uroczy. W tej chwili siedzi w swoim pokoiku bawiąc się pluszakami. Witoldzie! Przyprowadź Romualda. Więc kawusię czy herbatkę? -Natychmiast mój skarbeczku, misiaczku, kochany pysiaczku! – usłyszeli męski głos dobiegający z pięterka. Pani Vinraventa uśmiechnęła się, ręką zaczesując do tyłu włosy. -Więc… Może powiecie coś o sobie? Zanim Romuald do nas dołączy.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lip 20 2015, 22:57
Amira nie czuła się zbyt komfortowo przechodząc przez próg domu ich "pracodawców". Wolała trzymać się raczej z tyłu. Liczyła, że Greg całkowicie ją zasłoni i nie będzie musiała odpowiadać na żadne, niepotrzebne pytania. Wstyd się przyznać, jednak widząc panią domu poczuła zazdrość. Chyba wiadomo o jakim aspekcie była tu mowa. Wydawała się miła... Ale przecież musiała być miła. Miała zostawić z nami swojego zapewne ukochanego synka. Dziewczyna z podziwem patrzyła na wyposażenie domu. Nie była przecież przyzwyczajona do takiego, według niej, przepychu. Czuła się tu jak jakiś dzikus. - Ja jestem Amira a mój towarzysz to Gregory. - wskazała dłonią na wielkoluda. - Niezmiernie miło nam panią poznać. Czy jest coś o czym musimy wiedzieć? - spytała siadając na jednym z krzeseł. Kiwnęła głową na znak, że nie potrzebuje niczego do picia. Nie mogła się już doczekać aż pozna małego. Do pierwszej misji trzeba podejść jak najbardziej profesjonalnie!
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Lip 21 2015, 21:55
Nareszcie, misja! Pieniądze, doświadczenie, sława! Niestety, żadne z nich w jakiejś imponującej ilości. Gdy razem z Amirą dotarli do tablicy zadań w gildii Fairy Tail, zastali jedynie te bardzo trudne oraz bardzo łatwe. Ostatecznie zgodzili się, że o wiele lepszą perspektywą jest wykonać coś prostego niż umrzeć, a ze względu na charakter zleceniodawców mogli liczyć na większą niż standardowo nagrodę pieniężną. Kilka dni spokojnej podróży i zanim się obejrzeli, już stali przed imponującą posiadłością Vinsaventów. Gregory był dodatkowo ubrany w swój fioletowy płaszcz z kapturem i guzikami. Nie był zbyt elegancki, ale uznał, że przebywać pół nagiemu wśród nowobogackich zasługiwało na miano wstydu. Jak jednak zobaczył po właścicielce posiadłości, Pannie Serenia Silura van Vinraventa, nagość, a przynajmniej ta nieprzesadna, była całkiem w cenie. Szlachcianka była jednak, ku zaskoczeniu mężczyzny, bardzo miła i swobodna, co kazało mu skorygować w przyszłości jego opinie o tej grupie społecznej. Amira przedstawiła go za niego, pozostało mu więc kiwnąć głową na znak potwierdzenia. Gdy uprzejma właścicielka oprowadzała ich po posiadłości, Greg z zaciekawieniem przyglądał się cennym akcesoriom. Pomyślał, ze za jeden wieszak można by było wyżywić czteroosobową rodzinę przez pół roku. Nie omieszkał zapytać się potem Vinsaventów o ich działalność charytatywną. Dotarli do salonu, a Gregory, z dozą niepotrzebnej ostrożności wynikającej z braku przyzwyczajenia do przepychu, usiadł na krześle. Był mocno spragniony, z ochotą miał już przyjmować propozycję czegoś mocniejszego, ale, jak się okazało, musiał się zadowolić herbatą: - Byłbym wdzięczny za możliwość filiżanki herbaty, Szanowna Pani - starał się brzmieć jak najbardziej elegancko, jednak w jego głos wdarła się trema. Co prawda para małżonków pozytywnie go zaskoczyła, mimo to obawiał się spotkania z ich dzieckiem. O ile mógł się mylić co do dorosłych, opinia o młodych szlachcicach była niemal zawsze prawdziwa. Wystarczyło wspomnieć jego spotkanie w parku z rudym zarozumialcem. Amira postanowiła przejść od razu do interesów, co go nieco zdziwiło. Sam jednak odpowiedział na pytanie: - Niewiele ciekawego możemy o sobie powiedzieć, Szanowna Pani. Jesteśmy początkującymi magami z dwóch różnych gildii, poznaliśmy się jednak niedawno i zdecydowaliśmy działać wspólnie. Bardziej interesuje mnie jednak Pani oraz Pani rodzina. Czy zechce Pani opowiedzieć o swoim rodzie? Jeżeli pytanie jest zbyt inwazyjne serdecznie przepraszam.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Lip 21 2015, 23:58
MG: //Vinsaventa/Vinraventa… gomen za mój brak zdecydowania ;-;
Pani Serenia poszła zaparzyć herbatę dla magów. Wróciła z dwiema filiżankami na tacy oraz z cukiernicą. Jedną podała Gregoremu, drugą zostawiła sama. W końcu Amira wyraźnie odmówiła, więc mogła jedynie się napawać zapachem herbatki. Kobieta słuchała magów uśmiechając się do nich. Nawet usiadła przy stole, patrząc na nich z lekkim zachwytem. -Jesteście uroczy – podsumowała gdy skończyli mówić. – Pasowalibyście do siebie. Och… nieważne. Głupoty opowiadam… Tylko nie róbcie niczego przy Romualdzie! A jeżeli już musicie, to przynajmniej bądźcie dyskretni… W końcu będziecie się musieli nim opiekować, aż trzy dni. I nie pozwólcie, by zrobił sobie krzywdę – powiedziała i zwróciła swoje spojrzenie na Gregorego, popijając jednocześnie z filiżanki. – Och! Długo by można było mówić o całym rodzie. Witold z pewnością o wiele więcej by powiedział niż ja. Mam też dość mało czasu, ale co nieco mogę opowiedzieć. Pierwszym Vinsaventem, był Romuald Poskramiacz Koni. Był najlepszym jeźdźcem swoich czasów. To właśnie na jego cześć, nazwaliśmy tak naszego synka. Sam ród słynie z hodowli jednych z najlepszych koni we Fiore. Wtedy usłyszeli kroki i do pomieszczenia wszedł wysoki, szczupły mężczyzna we fraku. Czarne włosy miał zaczesane do tyłu. Spojrzał na magów zza okrągłych okularów. Rysy jego twarzy były wyniosłe i szlachetne, ale dało zauważyć się u niego uśmiech. -Dzień dobry – przywitał się wyciągając rękę do Amiry, a potem do Grega. – Państwo magowie jak mniemam? Mam nadzieję, że zostawiam syna w dobrych rękach. Gdy wypowiadał te słowa, jego małżonka wstała, podeszła do niego i zawiesiła mu się na szyi, a na jej twarzy pojawiły się wyraźne rumieńce. Mężczyzna objął ją prawą ręką i prawie by ją pocałował, ale odsunął się od niej gdy usłyszał kroki trzeciej osoby. Do pokoju wszedł mały chłopiec, ubrany w czarny mundurek, krótkie spodenki, a na szyi zawiązany miał czerwony krawat. Jego czarne włosy były ulizane na boki z wyraźnym przedziałkiem na czubku głowy. W lewym ręku trzymał pluszowego misia. -Zień dobly… - powiedział nieśmiało podchodząc do magów, aby wyciągnąć do nich krótką rączkę. Greg żeby ją uścisnąć, musiałby co najmniej przykucnąć. No i cóż… swoją dłonią mógłby spokojnie objąć całe ramię chłopczyka. Nietrudno było dostrzec brak prawej górnej dwójki w jego uzębieniu. -To właśnie Romuald! Prawda, że jest uroczy? – powiedział jego ojciec. -Więc, zaopiekujecie się nim jak należy. Mam nadzieję, że przynajmniej jedno z was umie gotować, chociaż Romuś to zdolny chłopczyk. Wie jak sobie zrobić jedzonko. Po prostu zadbajcie o to, żeby nic mu się nie stało i też, żeby nie było mu za bardzo nudno. -Jeszcze coś potrzebujecie wiedzieć? Jeżeli nie, to na nas już chyba czas. Chodź ukochana. Cały świat przed nami! I gdy magowie wyczerpałaby już swoją ciekawość, wtedy to też przemiła parka ich opuściła, zostawiając ich prawie samych w wielkim domu, gdyż został z nimi młody Romuald. Chłopak spoglądał z dołu raz na Gregorego, a raz na Amirę.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Lip 22 2015, 23:19
Dziewczyna siedziała i wdychała zapach herbaty. Próbowała wywęszyć, z jakich ziół była zrobiona jednocześnie słuchając gospodyni. Zachwyt gospodyni, nie mogła zaprzeczyć, cieszył ją, poczuła się dumna z tego kim była co nie często się zdarzało. Było pewne, że kobieta nie miała zbyt wiele doświadczenia z magami. W momencie gdy kobieta zaczęła spekulować na temat jej i Grega... Kobieta zdecydowanie była zbyt wścibska. -Może być pani pewna, że do niczego nie dojdzie i wszelkie spekulacje na ten temat są co najmniej zbędne. - powiedziała chłodno tak, że sama była tym zaskoczona. Miała nadzieję, że nie uraziła tym Vinsaventy. Byłoby źle zrazić do siebie pracodawcę, szczególnie kiedy może się to odbić na napiwku! Przegryzła dolną wargę decydując się, że ograniczy słowa do minimum. W tym momencie do pokoju wszedł, zapewne, mąż gospodyni. Podała mu rękę. - W najlepszych. - kiwnęła głową, starając się aby jej uścisk był mocny i pewny. Małżeństwo wyglądało na bardzo szczęśliwych i zakochanych w sobie. Jeśli z taką czułością traktowali synka... można mu było jedynie pozazdrościć. Gdy chłopiec pojawił się w pokoju o mało nie pisnęła. To była najsłodsza postać jaką widziała kiedykolwiek. Od razu uklękła przy nim ściskając tą malutką rączkę. - Jestem Amira, miło mi się poznać, Romualdzie. - uśmiechnęła się do niego ciepło. - Czy jest na coś uczulony, chory? - odwróciła się w stronę rodziców.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Lip 24 2015, 02:17
Grzegory przyjął napój od gospodyni domu i odstawił go na stół. Czasami pociągał z filiżanki małe łyki, poprzedzając je delikatnymi podmuchami w celu schłodzenia naparu. Smakowało bardzo dziwnie, inaczej niz znany mu napój. Domyślał się, że oprócz smaku różnił się też ceną. Ahh, za dużo o tym myślał. Przemawiała przez niego zawistna zazdrość, która mu się bardzo nie podobała i na którą para nie zasługiwała. W momencie, gdy Pani Serenia zaczęła mowić, lekko się zmieszał, złapał się z tyłu za głowę i zaśmiał cicho. Zaskakująca szczerość kobiety go nie zdenerwowała, prędzej rozbawiła, ale zmusiła do spojrzenia w stronę Amiry. Nigdy do tej pory nie myślał o niej w ten sposób. Jego przemyślenia przerwała sama zainteresowana, która dosadnie i wyczerpująco skomentowała słowa kobiety. Nie oczekiwał czegoś innego, mimo to lekko się zawiódł, nie dając po sobie tego poznać. Spojrzenie, które zleceniodawczyni mu posłała tuż po uwadze o skrzywdzeniu ich dziecka, nieco go zdziwiło, już myślał, że kieruje w jego stronę jakieś dziwne podejrzenia, jednak ta po prostu zaczęła odpowiadać na jego pytanie. Z uwagą wysłuchał streszczonej historii rodu Vinsaventów. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł Witold. Swoją aparycją budził wrażenie, iście szlachcic-biznesmen jak z obrazka. Oczywiście zanim podali sobie dłonie Gregory na moment wstał. - Bardzo mi miło - zapewnił bogacza. Z pewną dozą rozbawienia obserwował, jak małżeństwo niemal się pocałowało, w głowie jednak układał sobie plan mowy na temat, który zaczął go dręczyć, a mógł mieć kluczowe znaczenie dla misji. W pewnym momencie wszyscy usłyszeli ciche kroczki i zwrócili głowy w stronę małego chłopca. Nie był specjalnie przeczulony na punkcie dzieci, ale Amira, wnioskując po jej reakcji, musiała pokochać tego malca od razu. Greg kucnął i dał mu do uściśnięcia palec. Wypraktykował ten sposób w obawie o kości dłoni małych dzieci. - Witaj Romualdzie, jestem Gregory - przedstawił się mag. Uśmiechem i kiwnieciem głowy potwierdził stwierdzenie małżonka. Istotnie, był uroczy. Wyglądał jak pacynka. Wysłuchał kobiety, nie mając nic dodania. Z kolei na pytanie małżonka nie omieszkał odpowiedzieć, trapiło go bowiem jedno. - Jeżeli Pan pozwoli, chciałbym zadać pytanie. Mianowicie, dlaczego magowie? Dla młodego panicza odpowiedniejszy byłby wyszkolony do tego opiekun, nad którym nie trzeba by było się zastanawiać, czy umie gotować. Dodatkowo na pewno potrafiłby się dzieckiem zająć, co w przypadku magów także nie jest pewne. Jedyne, co możemy zapewnić dziecku, czego nie może wyspecjalizowany opiekun, jest bezpieczeństwo. Czy tak naprawdę nie tym się państwo kierowali, wysyłając ogłoszenia do gildii? - Gregory starał się nie brzmieć oskarżycielsko ani arogancko, by nie obrazić zleceniodawców. Gdyby jego obawy się potwierdziły, poprosiłby o wyjaśnienie całej sprawy. Dlaczego ukrywali prawdę, czy obawiają się jakiegoś konkretnego zagrożenia. Gdyby nie, przeprosił za podejrzenia wynikające z nadinterpretacji, która to z kolei wynikała z troski o bezpieczeństwo Romualda.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sob Lip 25 2015, 21:26
MG: Zioła z których była herbata nie należały do tych znanych przez Amirę, a przynajmniej nie miała nigdy okazji takich wąchać. Jej smak również był jakiś taki… no… najłatwiej było to określić jako… Złota Zieleń. Zatruta jednak nie była. Pani domu nie piłaby przecież zatrutej herbaty, a na pewno nie dałaby takiej opiekunowi swojemu dziecka. Greogremu nie zaszkodziło opróżnienie filiżanki, a nawet poczuł się dzięki niej nieco spokojniej. Zaś jeśli chodzi o dalsze poczynania pary magów. Pani Serenia nie poczuła się urażona słowami Amiry, a nawet uśmiechnęła się nieco szerzej. To jej również jako pierwszej przyszło zadanie pytania o zdrowie Romualda. -Jest w pełni zdrowy. Nie zdarzyło się wykryć u niego żadnego uczulenia. Jednak Romuald jest wegetarianinem i nie je mięsa, ale o to dba raczej sam. Może jedynie wydawać się trochę wstydliwy… Bardzo źle reagował na służbę, dlatego też nikogo nie zatrudniamy do opiekowania się domem. Sami możemy wystarczająco dobrze o niego zadbać. Prawda mój tygrysku? Witold kiwnął głową potwierdzając słowa małżonki. Po usłyszeniu pytań od wielkiego, czarnego człowieka, poprawił jedynie okulary i uniósł głowę, próbując nawiązać kontakt wzrokowy z Gregorym. -Nie tak łatwo jest znaleźć dobrego, uczciwego opiekuna… Jednak nie jednokrotnie po zatrudnieniu takich, co podawali, że są i uczciwi i dobrzy, dało się zauważyć brak niektórych cennych przedmiotów. Wielu nieuczciwych ludzi często korzysta z takich okazji. Natomiast gildyjnym magom z reguły można ufać, ponieważ nie pracują tylko dla siebie, ale również nad reputacją wszystkich swoich towarzyszy… Bezpieczeństwo Romualda też może być bardzo ważne. Wielu chciwców może próbować obrabować dom w czasie naszej nieobecności… Taki już urok szlachetnego nazwiska. A istotne jest, żeby małemu nic się nie stało. Witold skończył swoją przemowę, a wtedy jego żona szepnęła mu coś do ucha. Po uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy, łatwo było stwierdzić, że było to coś sprośnego. -Tygrysku… Nie każ mi dłużej czekać… - jęknęła pani domu do męża. Po czym ten skłonił się w stronę magów. -Mam nadzieję, że to wszystko. W takim razie… Do zobaczenia za trzy dni. No i poszli. I tyle z tego wszystkiego. Magowie zostali sami z małym Romualdem, który wpatrywał się w odjeżdżającą karetę rodziców, przyciskając do siebie pluszowego misia. Pomachał jeszcze za nimi rączką. Potem zaś wzrok swój skierował na magów, jakby czegoś od nich oczekiwał.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Lip 26 2015, 23:11
Dziewczyna kiwała głową z nie zwracając jednak zbyt wielkiej uwagi gospodyni domowej. Cieszyła się, że małemu nic nie było. Mógł cieszyć się dzieciństwem bez zmartwień i niepotrzebnych problemów. Nic tylko pogratulować rodzicom tak udanego chłopca! Nie mogła nic poradzić. Romuald od razu podbił jej serce. Jedyne co potrafiła teraz zrobić to szczerzyć się do niego kiwając jedynie głową na to, co mówili jego rodzice. W momencie gdy Greg zadał pytanie stała się odrobinę bardziej czujna. Coś w tym mogło być... chociaż? Zapewne nie pierwszy raz wynajmowano magów do takich celi, szczególnie jeśli ktoś szukał łatwej i przyjemnej misji. A jaka inna mogła być z takim aniołkiem? Amirze nie do końca podobały się te szepty. Rodzice Romualda już za chwilę mieli wyjeżdżać, na pewno będą mieli wystarczająco dużo czasu na słodkie słówka... i zapewne o wiele więcej. Mogli się pohamować chociażby przy małym. Dziewczyna jednak nie miała już nic więcej do dodania wyszła więc z małym Romualdem przed posesję aby ten mógł pomachać swoim rodzicom. Miała tylko nadzieję, że nie będzie za bardzo tęsknił. W końcu nawet trzy dni rozłąki w takim wieku to naprawdę długo. Chociaż, chłopiec pewnie nie pierwszy raz zostawał sam w domu. Patrzyli jak kareta odjeżdża a następnie poprowadziła chłopczyka do domu. - Na co masz ochotę Romualdzie? - spytała znów klękając przy nim. Chciała, żeby czuł się przy niej jak najswobodniej i nie musiał się przy niej wstydzić.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lip 27 2015, 01:58
Herbata podziałała uspokajająco, Greg domyślał się wiec, że biuściasta gospodyni podała mu melisy. Dzięki temu subtelnemu efektowi pozbył się resztek stresu i szybko zanotował informację o diecie Romualda. Zaciekawiła go uwaga o problemach chłopca ze służbą, pragnął się dopytać o ten szczegół, małżeństwo jednak tak bardzo chciało już opuścić mieszkanie, że dał sobie spokój. Następnie wysłuchał wyjaśnień Witolda. Spokojnie interpretował otrzymywane informacje i wciąż mu coś nie pasowało do układanki. Profesjonalni opiekunowie także pracowali na reputację swoją i swoich firm. Gdyby tylko chcieli, państwo Vinsavent mogłoby zniszczyć złodzieja wraz z każdym jego zwierzchnikiem. Zachował jednak spostrzeżenia dla siebie - wciąż były to tylko domysły, nie chciał niepotrzebnie oskarżać, a dodatkowo wszystko i tak wyjdzie w praniu. Razem z Amirą i Romualdem wyszedł przed posesję i uniósł rękę w geście pożegnania. Tutaj zaczynało się ich zlecenie. Jego pierwsza misja! Musiał dać z siebie wszystko, nawet jeśli jest to zwykła opieka na dzieckiem. Postanowił, że rozejrzy się po mieszkaniu. - Zostańcie tutaj, ja się trochę rozejrzę. W racie czego wołaj! - przekazał Amirze, po czym udał się na wycieczkę po posiadłości, zaczynając od parteru.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lip 27 2015, 15:35
MG: Kareta odjechała. Młody Romuald patrzył się za nią, do czasu aż kurz po niej nie opadł na ziemię. Uwagę jego zwróciła Amira. Chłopaczek wyprostował się i poprawił czerwony krawat. Obdarzył dziewczynę pełnym obojętności spojrzeniem... a przynajmniej przez pierwsze kilka sekund, gdyż jego wzrok powędrował nieco niżej, zatrzymując się między brzuchem Amiry, a jej szyją. -Dla Cebie newiasto, to Wielmozny Panicu Romualzie… - powiedział, ponownie nawiązując kontakt wzrokowy. – Tym lazem ci daluję… Albo… Mozes po plostu mówić Panicu Romualzie, bo nawet jestes ladna… - tu na chwilę Romuald zaniemówił, zastanawiając się nad pytaniem. – Hmm… Jestesce magami, plawda? To pokaz jakąs magicną stuckę…
Natomiast ponad dwumetrowy murzyn poszedł rozejrzeć się po parterze, sprawdzając co warto ukraść. Cennych rzeczy było wiele, chociażby same złote klamki. Ściany we wszystkich pokojach były białe, było na nich dużo obrazów, głównie koni. Na parterze było sześć pomieszczeń. Łazienka, kuchnia, jeden pokój zamknięty na klucz, dość duży przedsionek, gdzie kręte schody prowadziły na górne piętro. Oprócz tego był jeszcze pokoik gdzie to magowie wcześniej pili herbatkę i salon, w którego wyposażenie wchodziły skórzane kanapy, liczna paprotkowa roślinność i szklany stolik. Gdzieś po drodze znalazł zejście do piwnicy. W każdym razie, Gerg nie zobaczył niczego niebezpiecznego. I po zwiedzeniu parteru nagle przed jego oczami przemknął jakiś czarny zarys, a potem tuż przed nim siedział na podłodze czarny kocur ze złotym ślipiami. Patrzył na Grega, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lip 27 2015, 23:54
Amira nadal kucając obok chłopczyka otworzyła ze zdziwienia usta. A jednak Greg miał rację i jakiś haczyk musiał być. Może niekoniecznie taki jakiego się spodziewał, ale haczyk to haczyk. Teraz domyślała się dlaczego powstało tak wiele problemów ze znalezieniem nianiek. Może w towarzystwie jakiegoś mężczyzny będzie zachowywał się inaczej? Amirze pozostało już tylko czekać, aż przyjdzie Greg, żeby zobaczyć jak on zareaguje na zachowanie małego "panicza". Dziwnie przypominał jej kogoś... kogoś o całkiem podobnym do niego wzroście. Wiedziała jak się z takim obchodzić jednakże to w końcu był syn jej pracodawców. Skoro o nich mowa... ich zachowanie najwidoczniej odbiło się na małym Romualdzie. Przynajmniej mogła tak wnioskować patrząc na to gdzie zawędrował wzrok chłopca który w tym wieku powinien myśleć jedynie o swoich zabawkach. - Mam na imię Amira i tak możesz do mnie mówić. Darujmy sobie niewiasty. - powiedziała wolno patrząc na chłopca uważnie. - I uwierz mi, oboje wolimy, żeby moja magia ci się nie przydała, bo jeśli będzie potrzebna to znaczy, że coś będzie cię bolało, a tego nie chcemy, prawda? - uśmiechnęła się do chłopca. Najlepiej ignorować jego odzywki. Tylko gdzie podział się Greg? - Pokażesz mi swój pokój?
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Lip 30 2015, 18:49
Gregory zwiedzał parter, by zapamietać rozkład pomieszczeń. Chciał także przyjrzeć się rozkładowi i budowie okien. Podszedł do jednego z nich i zbadał zamek, sprawdzając czy łatwo otworzyć go z tyłu. Poszedł w kierunku kolejnego pomieszczenia, które okazało się jednak zamknięte. Gdy pociągnął za klamkę, dowiedział się, że były zakluczone. Uwagę zwracał w tym domu, a jakże, wszechobecny przepych. Złote były nawet klamki. Gregory pokonał jednak tajemniczy głos, namawiający go do kradzieży i dalej wykonywał swoje zadanie. Zaciekawiły go liczne obrazy. Stanął przy pierwszym i z postawą godną krytyka malarstwa kontemplował ową sztukę. Przedstawiała ona konia na łące. Podobnie jak kolejne trzy. Mag szybko dał sobie spokój i poszedł dalej, mijając przedsionek ze schodami na górę oraz zejście do piwnicy. Już miał wracać do Amiry, gdy nagle przed jego oczami pojawił się czarny kot. Miał niesamowite, złote oczy, jeszcze nigdy takich nie widział. - Kici kici, kici kici! - zawołał do niego cicho, wyciągając do niego dłoń i powoli się zbliżając. Przypomniało mu się spotkanie z Abri, magiem z mocą przemiany w zwierzęta. Także miała wyjątkowe oczy...
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Lip 30 2015, 23:35
MG: -Pfff... – prychnął tylko chłopak - Jezeli tylko na tym polega tfoja magia, to znacy ze jest slaba! Plawdziwi magowie potlafią lobić widowiskofe stucki… A ty jestes slaba… Ale caukiem mila, dlatego Ci daluję. – powiedział oburzonym tonem. Popatrzył w drugą stronę jakby się obraził, albo zawstydził, a potem młody panicz wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, wyraźnie się rumieniąc. – Niech ci bedzie… Zobacys moją komnatę. Wiedz, ze spotyka Cie ogromny zascyt. I dobze… bede do Cebie mówił Amila… ale i tak mas zwlacac sie do mnie panicu! - wszystko wypowiadał w taki sposób, jakby robił tym Amirze ogromną łaskę. Następnie zaś zaprowadził ją do swojego pokoiku, gdzie oprócz ogromnego łóżka, były jeszcze dwie szafy, komoda, półka z książkami i czerwony dywan. Ściany, podobnie jak i meble były białe, a w środku panował ład i porządek. -Plawda, ze slicny? – zapytał z lekką, dziecięcą pogardą.
Dziewczyna nie minęła się po drodze z Gregorym, który to fascynował się pięknymi dziełami sztuki, oraz wytrzymałością okien, które były miały dość potężne ramy. No i bez zbicia szyb, szansa na otworzenie ich od zewnątrz była niemożliwa. A potem przyszła pora na kiciusia, który to patrzył się na Grega, Greg patrzył na niego… Potem go zawołał, a kotek mimo, iż miał przed sobą ponad dwa metry murzyna, nie spłoszył się, a jedynie zaczął oblizywać swoją łapkę. Potem spojrzał z dołu na olbrzyma. Cicho miauknął, odwrócił się i poszedł w stronę kuchni.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Lip 31 2015, 20:28
W momencie kiedy Romuald zarumienił się wydawał się taki uroczy! A jednak nie był taki zły jak wydawał się na początku. Jeśli dziewczyna ma go tak onieśmielać to może się nim zajmować choćby i wieki. W tym momencie nie przeszkadzał jej nawet ten ton, którym się do niej zwracał. Przez brak zębów brzmiało to wręcz śmiesznie. - W tym momencie nie muszę być magiem, wystarczy, że robię za twoją nianią. - ujęła jego malutką dłoń i pozwoliła zaprowadzić się do pokoju. Chłopiec z chwili na chwilę wydawał się być coraz to bardziej zawstydzony a Amira coraz to bardziej pewna siebie. Dziewczyna rozglądała się po domu w poszukiwaniu Grega. Jak ktoś tak wielki mógł zostać zniknąć bez żadnych śladów? Miała nadzieję, że wielkolud odnajdzie drogę do pokoju w którym będzie siedziała razem z Romualdem. Weszła do pokoju, który wydał się jej... pusty. Dziewczyna nie miała swojego własnego pokoju jednak wydawałoby się, że dzieci, zwłaszcza bogatych rodziców, będą miały pełno zabawek. Oczywiście, że był śliczny, jednak pasowałby do kogoś znacznie starszego od Romualda. - Masz tu jakieś zabawki? - Idąc po mieszkaniu rozglądała się w poszukiwaniu kwiatów.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sob Sie 01 2015, 17:10
Z lekkim zawodem Gregory patrzył na uciekającego kota. Dał sobie jednak spokój i postanowił, że dołączy do Amiry i Romualda. Skierował swe kroki w stronę pomieszczenia, z którego wyszedł, na miejscu jednak nikogo nie zastał. Zastanowił się przez moment i pomyślał, że nie mijał ich ani nie słyszał, więc muszą być na piętrze, bo raczej nie w piwnicy... Ponownie zapuścił się w korytarze posiadłości, aż dotarł do schodów prowadzących na górę, na które wszedł. Przeszukiwał piętro w poszukiwaniu towarzyszki, przy okazji zwiedzając kolejną cześć mieszkania.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.