I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Biały dom Vinsaventów Nie Lip 19 2015, 23:04
First topic message reminder :
Stojący kilka kilometrów od Hargeonu apartament, a raczej dość duży dom. Cały otoczony wysokim żywopłotem. Jest jedno wejście przez złotą furtkę, za nią jest ścieżka prowadząca do białego domu z pięterkiem. Przed domem jest duży ogród pełny różnokolorowych kwiatów. Na samym środku można znaleźć fontannę z marmurowymi rybkami, z których strzela woda. Jest tam jeszcze kilka rodowych posągów i złote popiersie założyciela rodu Vinraventa z wąsem. Daleko było stąd do innych obiektów zabudowy. W oddali zaś można było zobaczyć piękne, lazurowe morze.
MG: I w ten oto sposób wielki murzyn wraz ze złotowłosą towarzyszką dotarli pod furtkę rodowej posiadłości Vinsanventura. No jakoś im się to udało. Zadanie, którego się podjęli wydawało się stosunkowo łatwe. Zobaczyli stojącą przed furtką potężną karetę i mężczyznę, który mrucząc coś pod nosem nosił walizki z domu do pojazdu. Był tak pochłonięty swoją pracą, że nie zwrócił uwagi na parę magów. -Bobi! Bobi! Sprężaj się! Sprężaj drogi chłopcze! – dało się słyszeć doniosły damski głos. Należał on do wysokiej kobiety. Co prawda nie tak wielkiej jak Gerg. Wyglądała na trzydzieści lat. Czarne długie włosy sięgały do łopatek. Delikatny makijaż podkreślał głównie jej skośne oczy. No i kobieta zdecydowanie miała czym oddychać, a suknia którą ubrała też nie miała najskromniejszego dekoltu. Jej chudą, bladą szyję zdobiło lisie futro. – Och! To chyba państwo magowie! – krzyknęła na widok parki. Od razu do nich podbiegła i złapała pod ręce, uśmiechając się. – Zapraszam, zapraszam. Ach, gdzie moje maniery?! Jestem pani Serenia Silura van Vinraventa. A państwo to? – spytała spoglądając raz na Amirę, raz na Grega. Prowadziła ich do domu. Przeszła z nimi za próg, gdzie było trochę wieszaków, złoty stojak na parasole i czerwony dywan. Ściany jak i podłoga były białe. Kobieta zaprowadziła ich do salonu i pokazała krzesła przy solidnym, drewnianym stole, gdzie zapewne mięli usiąść. Sama zaś przystanęła obok.– Napijecie się może herbatki, kawusi, czy może czegoś mocniejszego? Och… Ale będziecie się zajmować moim syneczkiem, więc nie wypada. Niebawem go poznacie. Jest uroczy. W tej chwili siedzi w swoim pokoiku bawiąc się pluszakami. Witoldzie! Przyprowadź Romualda. Więc kawusię czy herbatkę? -Natychmiast mój skarbeczku, misiaczku, kochany pysiaczku! – usłyszeli męski głos dobiegający z pięterka. Pani Vinraventa uśmiechnęła się, ręką zaczesując do tyłu włosy. -Więc… Może powiecie coś o sobie? Zanim Romuald do nas dołączy.
Autor
Wiadomość
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Paź 19 2015, 22:05
MG: Dziewczyna pochwyciła jabłko. Było dobre. Ale czy to na pewno było jabłko? Tak… To było tylko jabłko… Następne jabłko też było jabłkiem, ale trzecie… również okazało się jabłkiem. Możliwe, że trafienie w odpowiednią herbatę było jej największym sukcesem. Czy życiowym też, to już nie mnie o tym decydować… W każdym razie, chłopak wyglądał na bardzo zadowolonego, kiedy to ubierał niebieski płaszcz, oraz buty. Nawet sam je sobie zawiązał, taki zdolny był! Gdy Amira zadała pytanie o drogę, chłopak zamyślił się na chwilę. -Nad zeke! Jest tam blisko i uadnie! Pokaze gdze to jest! – odpowiedział dość entuzjastycznie. Potem otworzył drzwi. Pogoda była dość ładna. Słoneczko świeciło. Gdzieś w oddali śpiewały ptaszki. Idealne warunki na romantyczny spacer. Młody panicz był już gotów, czekał tylko na swoją opiekunkę.
Umysł Grega za to zaczął funkcjonować na nieco zwiększonych obrotach, bo tym razem bardziej przygotował się do walki z kotem. Zastawił na niego sprytną pułapkę… Widocznie nie miało dojść do epickiej walki, gdzie futro skonfrontowałoby się w bezpośrednim starciu z czarnym ciałem Grega. Pewny swego murzyn ruszył na piętro. Był ostrożny, co innego kocur, który to jednak postanowił walczyć. Kiedy Greg powoli ruszył w jego stronę, Flolian rzucił się na jego nogę, atakując ją pazurami. Atak ten był na tyle skuteczny, że musiał bardziej zaboleć kocura, niż Grega. Flolian rzucił się od razu do ucieczki. Jego hamulce jednak nie wyrobiły i w ten oto sposób, jak typowy czarny, wpadł w siatkę. Zaś Greg, z zaledwie lekko zarysowaną nogą, bo pazury kota nie dały rady przebić skóry, mógł cieszyć się chwalebnym zwycięstwem. Wracając do schodów mógł zobaczyć kota wplątanego w siatkę, który syczał i prychał, ale te dźwięki raczej nie mogły go już uratować przed dwoma metrami murzyna…
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Paź 20 2015, 20:50
Amira wyszła z kuchni próbując podsłuchać czy jakieś nietypowe dźwięki przypadkiem nie dobiegają z piętra. Nadal nie wiedziała co zrobić, iść powiedzieć Gregowi czy odpuścić zakładając, że szukanie kota zajmie mu tak długo, że zdążą z Romualdem wrócić. Tak na wszelki wypadek zdecydowała się jednak zajść na górę najciszej jak tylko się dało by przypadkiem nie spłoszyć kota. Po wybadaniu sytuacji i upewnieniu się, że nie przeszkodzi w polowaniu postanowiła się odezwać, cichutko i spokojnie. -Idziemy z Romualdem na spacer, żeby nie przeszkadzać ci w "polowaniu" - po czym zeszła na dół uśmiechając się do gotowego do drogi chłopca. Ubrała więc buty i przygotowała się do wyjścia na zewnątrz. Każda okazja by znaleźć się wśród drzew była dobrą okazją a każde takie wyjście mogło przynieść tylko korzyści! - Prowadź - złapała Romualda za małą rączkę.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Paź 21 2015, 20:12
Doprawdy, los to zabawna sprawa. Raz robisz wszystko, by coś się stało - bez skutku, a raz przestajesz się starać i nagroda sama wpada ci do kieszeni. Tak było i tym razem. Greg nie musiał nawet korzystać z liny, gdyż kot niemal sam wbiegł w siatkę. Oczywiście, nie umniejszało to victorii. Nieskrywana ulga zmieszała się z ekstazą a wielki murzyn głośnym rykiem odpowiedział Amirze. Zaraz potem jednak się poprawił i krzyknął, podchodząc do schodów: - Mam go! Potem wziął siatkę i zszedł z nią na dół. Przez całą drogę był ostrożny i przyglądał się kotu - nie chciał, by ten znów uciekł. Gdy już był na miejscu, zapytał: - Co z nim robimy? - przyglądając się kocurowi, który zapewne wił się i drapał, usiłując wydostać.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Paź 22 2015, 18:56
MG: Zanim Amira zdążyła opuścić białą posiadłość, zatrzymał ją nagły wstrząs, krzyk i kolejna seria wstrząsów. Czyżby to trzęsienie ziemi? Nie, to tylko wielki murzyn schodził po schodach. Kot szarpał się i wyrywał, ale nic nie mógł osiągnąć. Greg w końcu mógł pochwalić się swoim trofeum. Romuald spojrzał na kota, przyjrzał mu się z jednej i z drugiej strony. Kot machnął łapą, prawie zadrapując jego twarz, ale młody panicz nawet nie drgnął. - To Flolian... Zlobiues co ceba, wiec nie powiem lodzicom, ze to wy nalobiliscie tyle bauaganu... To telaz mozez go wypuscic... - powiedział bez większego zainteresowania, po czym zwrócił się do Amiry, łapiąc ją za rękę. - Mozemy jus isc. Pokaze gdze! I tak zaczął ją ciągnąć, aby wyruszyć z nią gdzieś w odległe zielone krainy. Zaś Greg po chwil został mógł zostać sam z kocurem, którego widocznie zmęczyło już wyszarpywanie się.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Paź 26 2015, 19:54
Nie wiedziała, czy puścić chłopca i biec uścisnąć Grega bo wtedy młody panicz miałby na nich niezłego haka, którego tym razem nie dało by się podważyć. Plus do tego dochodził fakt, że kot, którego trzymał wielkolud zostałby zgnieciony przez co źle skończyliby oboje. Posłała więc Gregowi promienny, pełen podziękowania uśmiech. Florian zdecydowanie nie cieszył się z powrotu do domu. Kot machał łapkami a Amira w jego oczach mogła dostrzec, w swoim odczuciu, jedynie chęć mordu Romualda. Zastanawiające było, co takie małe dziecko mogło zrobić temu zwierzakowi? Bo choć kot lubił narozrabiać nie wydawał się być agresywny w stosunku do nikogo innego... no może teraz jeszcze do Grega, jednakże przyczyny były wiadome. Teraz miał zostać z nim sam na sam. Ne była pewna kto przeżyje gdy wrócą ze spaceru. Jednak nie powinna się była tym przejmować! Kot był złapany, sytuacja uratowana a Romuald zadowolony. Nie pozostało nic innego jak trzymając jego małą rączkę iść na spacer. -Prowadź - uśmiechnęła się do chłopca. Postanowiła trzymać go jednocześnie delikatnie ale też pewnie, żeby na wszelki wypadek jej się nie wyrwał.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Lis 15 2015, 22:09
MG: Zostawiając wielkiego murzyna samego w domu, Amira ruszyła wraz z Romualdem we wskazanym przez niego kierunku. Pogoda była wręcz idealna. Ciepła i przyjemna. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, a rośliny dookoła kontynuowały radosną egzystencję, tańcząc na lekkim wietrzyku. Szli tak z pół godziny, może nawet dłużej, gdy w końcu doszli do wąskiej rzeki, nieopodal której znajdował się las. Co jakiś czas dało się zauważyć skaczącą z drzewa na drzewo wiewiórkę, albo budujące gniazda ptaki. Wokół nie było żadnej cywilizacji, ani śladów ludzkich działań. Jedynie czysta natura, w swej najprostszej okazałości. To właśnie jedynie dźwięki tej natury przerywały spokojną ciszę. Romuald usiadł na niedużym kamieniu, wskazując Amirze, żeby usiadła obok niego. Zacisnął piąstki, łapiąc się za kolana. Spuścił głowę w dół, gdy ta zaczerwieniła się jak burak. Dość długo zbierał się, żeby coś powiedzieć, aż w końcu wziął głębszy wdech i wyprostował się, spoglądając gdzieś w dal. - Amilo, chciaubym pow… Powiedzec, ze jestes baldzo uadna i… i… i… - chłopak zaciął się, przymykając oczy. Już miałby przyznać się do czegoś, gdy nagle całą tę dość niezręczną sytuację przerwało wyjście z lasu zgarbionego, czarnowłosego staruszka z koszykiem pełnym... Czegoś… - A zień dobly paniczu, panienko. Może chcieliby kupić świeżo zerwanych grzybków? Prosto z lasu. Świżutkie! – zapytał eksponując dość dziwnie wyglądające grzyby. Romuald odruchowo wstał i schował się za dziewczyną, wyglądając na wyraźnie przerażonego.
//Można było mnie kopnąć :/ Ze względu na dość długie zniknięcie Grega, będzie on pomijany. Nie zostaje jednak wyrzucony i w każdej chwili może wrócić i odpisać.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lis 16 2015, 19:16
Z biologicznego punktu widzenia partner kobiety powinien być młodszy o około dziewięć lat. Mężczyźni szybciej się starzeją i pierwsi umierają dlatego kobiety powinny zatroszczyć się o swoją przyszłość już na zapas. W takim razie czyżby Romuald był idealnym kandydatem dla Amiry? Młody, bogaty no i wbrew pozorom całkiem posłuszny. Dziewczyna jednak postanowiła nie korzystać z narastającej okazji jaką obdarzył ją los i zignorowała biologię. Spacerowała z Romualdem trzymając jego malutką rączkę, widziała, że chłopiec czuje się odrobinę niezręcznie. Co jak co ale chłopiec wiedział jakie miejsce wybrać na spacer. Amira wdychała czyste powietrze podziwiając przy tym piękno natury. Gdy panicz kazał jej usiąść uniosła lekko brwi. Zapowiada się ciekawie. Był taki uroczy gdy czerwienił się jak burak! Normalnie nic tylko wyściskać. Z jednej strony schlebiało jej to, z drugiej musiała już myśleć nad wyjściem z tej sytuacji tak, żeby mały nie poczuł się zbyt urażony. Zraniona duma panicza może być porażką całej ich misji. W pewnym momencie przerwał im dziwnie wyglądający jegomość. Wyjście z sytuacji rozwiązało się samo. Romuald schował się za dziewczyną ta natomiast wstała otaczając chłopca ramieniem. Krytycznie przyjrzała się grzybom. - Nie jesteśmy zainteresowani, przykro mi
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lis 16 2015, 21:05
MG: W głowie Amiry zaczęły powstawać plany na jej przyszłość z Romualdem, ale na szczęście zostały odrzucone, zanim jeszcze doszedł argument prawny. Jeśli jednak chodzi o dalsze losy dziewczyny, młodego panicza, oraz podejrzanemu sprzedawcy grzybów, to ten wyjął jednego z nich i zaprezentował go w pełnej jego okazałości. Grzyb ten był co najmniej jakiś dziwny… Fioletowy z żółtymi kropkami. Kształtem przypominający kartofel z nóżką. - Na piwno ni chco? Taki ładny grzybek! Na półce można postawić, albo zjeść… Grzybki dobre! – powiedział, po czym sam ugryzł grzyba. Przez chwilę go przeżuwał, a następnie wystawił jego resztę przed siebie. – Ni chco spróbować? W takim razie przybądź do mnie Harreflingu! Ci śmiertelnicy nie zasługują na boskie dary! Ihaaa! Krzyknął donośnie, wyciągając przed siebie rękę. Następnie wszedł na wyimaginowanego smoka i prędko wrócił na nim do lasu, dodając do tego jeszcze dźwięczne „ziuuuuuu~!”. No i tyle z jego oferty... Zniknął prawie tak szybko, jak się pojawił, chociaż dało się jeszcze słyszeć jakieś dziwne odgłosy dochodzące z lasu. Romuald zaś wysunął główkę zza Amiry, ściskając jej nogę. Spoglądał na nią, w dalszym ciągu lekko przerażony. - Amilo… Cy z tym cowiekiem byo cos nie tak? Cy to pzez te gzybki? – zapytał przyciskając się do niej coraz mocniej. – Co jezeli wlóci? A jezeli psyjdze jaki inny? Amilo, boje sie... Chłopak sprawiał wrażenie wyraźnie przerażonego na myśl o kontakcie z innymi osobami, niż te nad którymi miał zazwyczaj władzę. Albo po prostu miał jakąś fobię przed grzybami. W każdym razie, trząsł się jak galareta. Gdyby nie trzymał się nogi dziewczyny, zapewne długo by nie ustał na drżących nóżkach.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Lis 18 2015, 22:09
Amira przyglądała się grzybowi i nie wiedziała czy to odpowiedni moment żeby się zaśmiać. Grzybki... ewidentnie było z nimi coś nie tak. Lekko zmarszczyła brwi widząc ich kartoflany kształt. Mężczyzna był po prostu.. naćpany i tyle. Nie można było stwierdzić nic więcej. Czy był niebezpieczny? wydawał się być nieszkodliwy... chociaż tacy ludzie byli nieprzewidywalni. Lepiej zabrać stąd Romualda. Tak na wszelki wypadek, inaczej chłopiec zaraz zemdleje od nadmiaru wrażeń. Gdy ten niezwykle szczęśliwy i boski, w jego mniemaniu, człowiek odleciał na swoim wyimaginowanym smoku. Dziewczyna długo wypuszczała z ust powietrze tym razem ledwo powstrzymując śmiech. Małe coś przy jej nodze ścisnęło ją jeszcze mocniej i wtedy przypomniała sobie o obecności wystraszonego chłopca. Odsunęła się od niego i przytrzymała za małe ramionka. -Ze mną jesteś bezpieczny Romuald, pamiętaj o tym - uśmiechnęła się ciepło następnie puściła chłopca i złapała jego małą rączkę.-Nie sądzisz, że to wystarczająco dużo wrażeń jak na dziś? Wróćmy do domu i wypijmy herbatę. - Powoli zaczęła iść w stronę z której przybyli.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Lis 19 2015, 16:22
MG: Początkowo młody panicz wpatrywał się w oczy Amiry, jakby miał za chwilę się popłakać, ale ostatecznie pokiwał tylko główką, przełykając ślinę. - D… Do-bze – wyjąkał, ściskając mocno dłoń dziewczyny. Wyszło więc na to, że ruszyli w stronę posiadłości. Powrotna droga zajęła im trochę dłużej, gdyż Romuald wciąż lekko drżał z przerażenia, ale za każdym razem gdy Amira spoglądnęła w jego stronę, to zmuszał się do uśmiechnięcia, udając odważnego i wytrwałego. Dom pozostał taki, jakiego go zostawili. O dziwo Greg z kotem gdzieś zniknęli, a przynajmniej nie było ich nigdzie widać pomimo jeszcze jasnej pory dnia. Może lepiej nie wnikać czym takim się obecnie zajmowali… W każdym razie, można się było cieszyć, że nie przybyło żadnych dodatkowych zniszczeń. Po przejściu na teren posiadłości, Romuald lekko się rozluźnił, a przynajmniej nieco słabiej trzymał dłoń Amiry. - Jestes bardzo miua… Dz-dzekuje… - dopowiedział jeszcze, unikając spojrzenia dziewczyny, ale nie puszczając jej ręki. Zrezygnował nawet z pogardliwego tonu. Widoczne wyraźnie było, że herbata nie była dla niego na obecną chwilę najważniejsza.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Lis 19 2015, 22:10
Droga do domu chłopca minęła bez większych przeszkód, do tego w całkowitej ciszy. Mały panicz musiał był mocno wstrząśnięty. Miała tylko nadzieję, że nie będzie miał teraz jakiegoś poważnego wstrząsu czy też szoku, który spowoduje, że będzie się jąkał do końca życia albo zapadnie na coś w rodzaju autyzmu. Amira mocno ściskała rękę chłopca, oby nie miała przez to kłopotów z jego rodzicami. Swoją drogą, o której to godzinie mieli wrócić? Może już czekali i zamartwiali się gdzie podziała się z ich biednym synkiem? Przełknęła ślinę, teraz ona również potrzebowała tego uścisku dłoni. Gdy wrócili do domu nikogo nie było. Nie mogła znaleźć nawet Grega. Nie można uznać, że jej to nie zaniepokoiło jednak teraz to Romuald był najważniejszy. - Chcesz pić? Waniliowa z truskawkowym posmakiem tak?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Lis 20 2015, 18:30
MG: Po przekroczeniu progu swego domostwa, młody panicz zdjął płaszcz, wytarł buty i nawet puścił dłoń Amiry. Rodzice chłopaka jeszcze nie zdążyli wrócić… Właściwie to zapowiadali się na następny dzień, ale do tego było coraz bliżej. Słońce przestało wschodzić i powoli kierowało się w stronę horyzontu. Złotowłosa mogła cieszyć się jeszcze tymi wspaniałymi chwilami z Romualdem, robiąc mu herbatę. Chłopak nie zaprzeczył, gdy Amira spytała o to jaką chce, acz nic też nie powiedział, tylko pokiwał głową. Unikał jej wzroku, jakby był czymś zawstydzony. Albo to po prostu wstrząsające przeżycia, wciąż miały wpływ na jego dziwne zachowanie. Potem, gdy Amira zalała już herbatę, chłopak czekał aż wystygnie. W całkowitym milczeniu…
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Lis 22 2015, 02:07
W domu było pusto i niespodziewanie cicho. Ciągle zastanawiała się gdzie jest Gregory, może gdy Romuald będzie się lepiej czuł to pójdzie go poszukać? Chociaż teraz nie była pewna czy zostawianie chłopca samego sobie chociaż na chwilkę byłoby dobrym, czy nawet znośnym pomysłem. Amira zaciekawiona smakiem korzystając z chwili spokoju zrobiła ją też dla siebie. Następnie usiadła naprzeciwko milczącego dotąd chłopca. Czekali aż herbata wystygnie, cisza stawała się jednak niezręczna i chcąc nie chcąc dziewczyna musiała zacząć martwić się o chłopca. Nie była pewna czy chciał rozmawiać o tym co stało się w lesie... no bo kto by chciał rozmawiać o czymś takim? Szczególnie, że jego duma musiała zostać urażona tym nagłym brakiem odwagi i zwątpieniem w swoje możliwości. Teraz trzeba zacząć mówić, tak o. Byle nie było cicho. -Jak będziesz głodny to mi powiedz dobrze? Może spróbujemy zrobić razem jakąś sałatkę? Pokażesz mi co lubisz - liczyła że chłopieć, będzie bardziej przyjaźnie nastawiony. W końcu obroniła go przed groźnym napastnikiem!
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Lis 22 2015, 19:01
MG: Herbata była całkiem dobra. Miała smak typowej herbaty wzbogaconej o posmak słodkiej truskawki, oraz delikatnej wanilii. Początkowo Romuald pokiwał delikatnie głową, słysząc słowa Amiry, a po chwili zastanowienia, gdy już wypił swoją herbatę, zeskoczył z krzesła, ożywiając się nieco. - Dobze… W w takim lazie mozes oblac zemnaki i wzioc je gotowac… Tseba bedze jese zetsec sel i żłobić gzanki… Umies lobic gzanki Amilo? Do tego pocebne bedze jese to… - młody panicz otworzył jedną z szafek wyjmując z niej słoik z jakąś dziwną, czerwoną zawartością. – Ceba bedze jese dodac piepsu, olaz zółek! Systko co jest pocebne jest tu, tu i tam! – chłopak zaczął kolejno wskazywać poszczególne szafki. – Wystalcy ze to psygotujes, z lesto jus sobie poladze. To chyba systko, chocias mozna do tego dodac jese oliwki… Myslis Amilo, ze oliwki bedo doble? Całość podsumował delikatnym uśmiechem, skierowanym do dziewczyny.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lis 23 2015, 19:14
Odetchnęła z ulgą widząc jak Romuald napełnia energia. Może do dziecka z ADHD było mu daleko, jednak nie wyglądał już jak przestraszone dziecko z autyzmem. Gdy chłopiec wstał zrobiła to samo i podążyła za nim bacznie obserwując na co wskazuje. Romuald dalej był przestraszony i do tego zawstydzony więc czegokolwiek by nie zrobiła, bałby się na to narzekać... przynajmniej taką miała nadzieję. Zgodnie z instrukcją zaczęła obierać ziemniaki, te pozbawione skóry wsadzała do garnka z wodą. Następnie, gdy ziemniaki się gotowały zajęła się grzankami. Po kolei robiła wszystko ze składników przyniesionych przed panicza. Zatrzymała się na czerwonej mazi którą najpierw to powąchała, jeśli zapach był przyjemny to spróbowała odrobinę. Jeśli po chwili jej to nie zabiło i nie był to żaden środek czyszczący, mogła spokojnie dodać to do całości. - Myślę, że możemy zrobić jedną część z oliwkami a drugą bez i zjesz tą która bardziej ci posmakuje. Co ty na to? - mówiąc to zajrzała co dzieje się z ziemniakami.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.