I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Biały dom Vinsaventów Nie Lip 19 2015, 23:04
First topic message reminder :
Stojący kilka kilometrów od Hargeonu apartament, a raczej dość duży dom. Cały otoczony wysokim żywopłotem. Jest jedno wejście przez złotą furtkę, za nią jest ścieżka prowadząca do białego domu z pięterkiem. Przed domem jest duży ogród pełny różnokolorowych kwiatów. Na samym środku można znaleźć fontannę z marmurowymi rybkami, z których strzela woda. Jest tam jeszcze kilka rodowych posągów i złote popiersie założyciela rodu Vinraventa z wąsem. Daleko było stąd do innych obiektów zabudowy. W oddali zaś można było zobaczyć piękne, lazurowe morze.
MG: I w ten oto sposób wielki murzyn wraz ze złotowłosą towarzyszką dotarli pod furtkę rodowej posiadłości Vinsanventura. No jakoś im się to udało. Zadanie, którego się podjęli wydawało się stosunkowo łatwe. Zobaczyli stojącą przed furtką potężną karetę i mężczyznę, który mrucząc coś pod nosem nosił walizki z domu do pojazdu. Był tak pochłonięty swoją pracą, że nie zwrócił uwagi na parę magów. -Bobi! Bobi! Sprężaj się! Sprężaj drogi chłopcze! – dało się słyszeć doniosły damski głos. Należał on do wysokiej kobiety. Co prawda nie tak wielkiej jak Gerg. Wyglądała na trzydzieści lat. Czarne długie włosy sięgały do łopatek. Delikatny makijaż podkreślał głównie jej skośne oczy. No i kobieta zdecydowanie miała czym oddychać, a suknia którą ubrała też nie miała najskromniejszego dekoltu. Jej chudą, bladą szyję zdobiło lisie futro. – Och! To chyba państwo magowie! – krzyknęła na widok parki. Od razu do nich podbiegła i złapała pod ręce, uśmiechając się. – Zapraszam, zapraszam. Ach, gdzie moje maniery?! Jestem pani Serenia Silura van Vinraventa. A państwo to? – spytała spoglądając raz na Amirę, raz na Grega. Prowadziła ich do domu. Przeszła z nimi za próg, gdzie było trochę wieszaków, złoty stojak na parasole i czerwony dywan. Ściany jak i podłoga były białe. Kobieta zaprowadziła ich do salonu i pokazała krzesła przy solidnym, drewnianym stole, gdzie zapewne mięli usiąść. Sama zaś przystanęła obok.– Napijecie się może herbatki, kawusi, czy może czegoś mocniejszego? Och… Ale będziecie się zajmować moim syneczkiem, więc nie wypada. Niebawem go poznacie. Jest uroczy. W tej chwili siedzi w swoim pokoiku bawiąc się pluszakami. Witoldzie! Przyprowadź Romualda. Więc kawusię czy herbatkę? -Natychmiast mój skarbeczku, misiaczku, kochany pysiaczku! – usłyszeli męski głos dobiegający z pięterka. Pani Vinraventa uśmiechnęła się, ręką zaczesując do tyłu włosy. -Więc… Może powiecie coś o sobie? Zanim Romuald do nas dołączy.
Autor
Wiadomość
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Sie 23 2015, 18:07
MG: Ze znalezieniem miski nie było problemu. Ze znalezieniem kranu z wodą również. Kot przez długą chwilę wpatrywał się w miskę i Amirę, a potem łaskawie zeskoczył, powąchał zawartość i zaczął spokojnie pić. Natomiast dziewczyna poszła w ślad za dziwnymi dźwiękami dochodzącymi z pięterka… Boże, co tam się dzieje?!
Czarny olbrzym przebił się do łazienki, gdzie zamknął się sam na sam z biednym, półprzytomnym Romualdem. Skoro nie mógł go normalnie uprowadzić postanowił go… Woda w wannie się lała, co mogłoby zagłuszyć wszelkie jęki. Zanim jednak Gerg zrobił coś niepoprawnego, wsadził sobie głowę pod kran, a jak woda z niego wystrzeliła i odbiła od czarnej czaszki, tak poleciała na podłogę, ściany, gdzie tylko się dało! Co prawda udało mu się opłukać głowę, ale niemiłego zapachu ciężko byłoby się tak po prostu wodą pozbyć. Problemem mógł być również Romuald, który widocznie nie był przyzwyczajony do brania kąpieli z czarnoskórym osobnikiem, którego znał ledwo od kilkudziesięciu minut... Stał jedynie i patrzył się z przerażeniem na olbrzyma, cofając się gdzieś w kącik. -Niech calny wyjdzie… I niech nie malnuje więcej wody, nis na to zasluguje… - wyjąkał tylko, wskazując rączką drzwi. Pomimo swojego nienajlepszego stanu, wciąż musiał pokazać swoją wyższość.
Zaś Amira, gdy dotarła na górę mogła się domyślić, że w domu oprócz niej i kotka jest jeszcze jakiś czarny włamywacz, lubiący kąpać się z dziećmi, albo w skrócie, po prostu Greg. Usłyszała szum wody, oraz jego głos. Słowa, które wypowiadał były trochę niewyraźne, a jedyne co zrozumiała to, że kąpiel, coś tam Amira i bycie grzecznym. Zanim jednak zdążyła zawiadomić odpowiednie służby bezpieczeństwa, czarny kot znów dał o sobie znać, rzucając jej się na nogę. Nie był to atak z użyciem pazurów, a zwyczajny skok na nią. Potem miauknął, jakby chciał przypomnieć, kto tu jest najważniejszy.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Sie 23 2015, 23:20
Amira nasłuchując weszła po schodach. Jeśli to był złodziej to lepiej było go wziąć z zaskoczenia. W duchu przygotowywała się już do bójki odtwarzając obraz rozmieszczenia roślin na korytarzu i w poszczególnych pokojach. Gdy już była na górze, zajrzała do wszystkich pomieszczeń szukając sprawców hałasu. W końcu w łazience usłyszała Grega. Odetchnęła z ulgą, zastanowiło ją tylko dlaczego wielkolud postanowił przemknąć z Romualdem nie dając jej przy ym żadnego znaku życia czy też zwykłego powiadomienia, że skończyli się bawić. Miała tylko nadzieję, że ten nie zgniótł malca. Miała już zapukać gdy czarny kotek rzucił się jej na nogę. Na swój sposób to było słodkie. Miała nadzieję, że to znak, że ją polubił i będzie odrobinę grzeczniejszy. Schyliła się głaszcząc futrzaka. -Radzę ci być grzecznym, bo jesteśmy przy łazience i zaraz mogę zrobić ci kąpiel. - dodała tak słodko jak tylko się dało. Następnie wstała i zapukała do łazienki. - Greg? Wszystko w porządku? Wpuśćcie mnie tam. - Przez moment zwątpiła. Greg raczej nie był pedofilem, prawda?
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Sie 25 2015, 01:24
No to koniec, kropka. Znalazł się w potrzasku. Co prawda udało mu się zmyć to paskudztwo z głowy, ale przy tym oblał wszystko naokoło, a nie miał czasu by pozbyć się zapachu. Do tego Romuald cofnął się wystraszony w kąt, a Amira dobijała się do drzwi. Murzyn patrzył raz na dziecko, raz na wejście, raz na wannę. Ich "zadanie" przybierało coraz to bardziej karykaturalne i stresujące wymiary. Doprawdy, kto by przypuszczał, że opieka nad dzieckiem może być aż tak trudna. Cholera, co robić? Przyznać się przed Amirą, że zmusiło się dziecko do wymiotów? Wymyślić jakąś historię? Przekonać, czy też przekupić Romualda? Nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu rozwiązania. Przez presję aż miał ochotę wyskoczyć przez okno... Chwila chwila! To był prawdziwy impuls. Nie wypowiadając ani słowa cicho otworzył okno, złapał się parapetu i przeskoczył na drugą stronę. Wolną ręką domknął otwór na zewnątrz i zeskoczył na dół, po czym jak najszybciej pobiegł na górę.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Sie 30 2015, 01:14
MG: Groźba, oraz głaskanie, zastosowane przeciwko kotu, sprawiły iż ten upadł na bok, a następnie zaczął się wyginać na prawo i na lewo, leżąc na plecach. Wystawiając łapki w charakterystyczny koci sposób. Miauknął krótko, ale Amira zajęta była już inną sprawą. Nie dostała żadnej odpowiedzi z łazienki. Drzwi też się nie otworzyły. Słyszała jedyne plusk wody, oraz ciche szlochanie.
Kim natomiast był Greg? W sądzie zapewne padłoby przeciw niemu bardzo wiele zarzutów. Do swoich dotychczasowych poczynań, postanowił dodać jeszcze jedno. No bo gdy dzieciak zaczyna robić problemy, najlepiej uciec gdzieś daleko. Najlepiej przez okno. Romuald nic nie mówił. Tylko patrzył ze zdziwieniem, oraz lekkim przerażeniem na przeciskającego się murzyna. Greg, nie zważając na słowa towarzyszki, ledwo co, ale przeszedł. Przymknął okno i poleciał. Lot nie trwał długo. Bolesny, może trochę, ale nie tyle co dla Grega, co dla żółtych róż, w które to właśnie wylądował swoją gigantyczną, czarną… masą. Nie było jednak jeszcze z nim aż tak źle, to zaledwie parę kolców wbitych w ręce, oraz nogi. Po strzepaniu ich, zostało tylko kilka drobnych zadrapań. Gorzej ze zgniecionymi kwiatkami… Adrenalina, oraz pobudzenie sprawiły, że nie zważając na cokolwiek, Greg popędził na górę, gdzie trafił na Amirę, oraz czarnego kota, który to wycofał się do innego pokoju. Stał przed nią z mokrymi włosami, oraz wplątanym w nie zielonym listkiem, a z łazienki wciąż dochodziły te same dźwięki. Amira, do obrony przed dwumetrowym czarnuchem, miała zaledwie sześć roślinek doniczkowych, w korytarzu. Trzy z lewej, oraz trzy z prawej.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Sie 30 2015, 22:27
Odgłosy z łazienki stawały się coraz to dziwniejsze i coraz to bardziej... niepokojące (mało powiedziane). W tym momencie Amira była już bardzo zaniepokojona. CZY ROMUALD PŁACZE? Co ten murzyn mu zrobił?! Jak go znajdzie to zabije gołymi rękami! - Romuald? Wszystko w porządku? Coś się stało? Tu Amira, otworzysz mi? - dziewczyna kolejny raz zapukała do drzwi oczekując na reakcję - Nie musisz się bać, nie zrobię ci krzywdy! - starała się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie i łagodnie. W tym momencie do góry wszedł a raczej wbiegł jakby go coś goniło nie kto inny tylko Greg, który wyglądał... niezbyt ciekawie. Dziewczyna kpiąco spojrzała na niego, czy przed chwilą nie było go słychać za drzwi łazienki? Czemu ten zboczeniec próbował z nią pogrywać? - Co ci się stało? - spytała próbując brzmieć spokojnie. Wolała nikogo nie oskarżać nie znając toku wydarzeń. -A co ważniejsze, co stało się temu dziecku?! - wskazała palcem na drzwi łazienki. Oczekiwała dokładnych wyjaśnień i jeśli ich nie dostanie to Greg będzie tego gorzko żałował. W międzyczasie ostrzegawczo spojrzała na wycofującego się zwierzaka. Wszystko było na jej głowie.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Sie 31 2015, 22:00
Jeszcze długo po tym zadaniu Greg rozmyślał, kiedy wszystko zaczęło się chrzanić i jak można było tego uniknąć. Przecież na początku wszystko szło perfekcyjnie. Może gdyby wybrali inną misję, gdyby nie chciał na siłę zabawić Romualda albo po prostu był szczery, kolejne wydarzenia wyglądałyby zupełnie inaczej. Jednak wtedy, przed łazienką domu Vinsaventów nie był taki mądry. Stał jak kołek przed wściekłą Amirą, ze zgrozą nasłuchując szlochu z łazienki oraz rozganiając najczarniejsze myśli, jak śmierć dziecka poprzez utopienie i śmierć Grega w wyniku pobicia. Od tamtej pory nigdy więcej nie podejmował pochopnych decyzji opartych na negatywnych emocjach.
Zanim wielkolud skoczył przez okno, zobaczył, że pod spodem rosną żółte kwiaty, prawdopodobnie tulipany. Zdecydował się obrać inną trajektorię lotu, by nie zniszczyć kwiatków Pani Serenii i nie narobić jeszcze większego bagna. Jeżeli się nie udało bądź nie było innej możliwości, Greg z rozczarowaniem stwierdziłby, że to nie były tulipany, tylko róże, i w trakcie biegu powyciągałby co bardziej upierdliwe kolce. Choć bardzo chciał, żeby to nigdy się nie wydarzyło, w końcu dotarł na piętro posiadłości. Ostrożnie wyjrzał zza rogu, by sprawdzić, czy Amira wciąż stoi przy łazience. Okazało się, że tak, i wnioskując ze wszystkiego nie zamierza się stamtąd ruszyć. Cóż, teoretycznie taki był plan. Wyszedł powoli w jej stronę, już od progu pytając się: - Hej, co tutaj się dzieje? Słyszałem jakieś krzyki! Usłyszawszy pytania, odpowiedział szybko, aczkolwiek niepewnie. Nie był dobrym kłamcą. - Aaah, teen, przewróciłem się! Tak, ja i Romuald, no i ja zostałem, a on powiedział że idzie do... - tutaj spojrzenie na drzwi obok. - Do łazienki! Chciał się umyć, bo był cały brudny. I rzeczywiście nie wyglądał za dobrze. Był blady... A co, nie otwiera? - udał zdziwioną minę (prawdziwy aktor).
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Sie 31 2015, 22:41
MG: Z łazienki nie dało się usłyszeć żadnej odpowiedzi, tylko coś na podobieństwo szlochania, chociaż gdy Amira się przedstawiła, dźwięk ucichł. Romuald nie zdążył jeszcze otworzyć, gdy kobieta zaatakowała swoimi słowami Grega, że aż czarny kot wychylił swoją głowę z innego pokoju, spoglądając na nich z lekkim niepokojem. Zaś kiedy tylko nieudolny porywacz zdążył się wytłumaczyć, drzwi do łazienki otwarły się i dało się dostrzec półprzytomnego, bladego Romualda. Na jego twarzyczce malował się słaby uśmieszek. Powoli podszedł do Amiry, opierając się o nią małymi rączkami. Wciąż miał na sobie pobrudzone ubranko. -Calny wylecial pzez okno… Plosto w kwiaty… Glupi calny… - powiedział tylko prześmiewczo, co mogło oznaczać, że domniemany szloch, był zniekształconym śmiechem. Stan chłopca nie był co prawda najlepszy, a woda w wanience zaczęła się powoli przelewać… Ale to tylko drobny szczegół.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Wrz 01 2015, 00:12
Amira odetchnęła z nieskrywaną ulgą, jednak pierwszą czynnością było podbiegnięcie w stronę wanny i wyłączenie tej lejącej się wszędzie wody. To będzie sprzątał Greg, nie ma innej opcji. Chwilę nachylała się nad kranem uspokajając się przy tym. Cieszyła się niezmiernie, że Greg nie był żadnym zboczeńcem.. chyba, a Romuald tylko się śmiał. Gdyby coś mu się stało.. yh lepiej o tym nie myśleć ale też nie zostawiać ich więcej sam na sam... Tak na wszelki wypadek. -Wszystko w porządku mały? - uklękła przy brudnym chłopczyku. - Nie muszę się o ciebie martwić? -delikatnie położyła mu dłoń na głowie niby to w czułym geście jednak starając się wyczuć czy wszystko z nim w porządku. -Jedyny dobry pomysł, jaki miał do tej pory Greg to taki, żebyś się umył. Dasz radę sam czy trzeba ci pomóc? - Nie była pewna ile za dziecko robiła służba. Po chwili spojrzała na Grega -Zostałeś, tak? - jej ton był ostrzejszy niż chciała
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Wrz 02 2015, 18:16
Gdy zamek w drzwiach się przekręcił, Greg z wrażenia aż wstrzymał oddech. Nie wiedział czego się spodziewać. Jeżeli z łazienki wyszedłby zapłakany Romuald, kobieta zjadłaby go żywcem. Jak się jednak okazało, mały cwaniak, mimo drobnych problemów zdrowotnych wciąż miał siły, by z nim pogrywać. Był blady, ale poza tym nic mu nie było. Zresztą, "wypadek", którego doznał, nie mógł zagrażać jego życiu. Olbrzym doszedł do wniosku, że niepotrzebnie się przejmował, swoje obawy przeniósł więc w całości na siebie. Początkowo bez najmniejszego ruchu czy słowa przyglądał się scenie. Amira miała świetne podejście do dzieci. Już miał nadzieję, że obejdzie się bez krzyków, gdy oczywiście stało się zupełnie inaczej. Jej groźny ton wyrwał go z bezruchu, aż prawie podskoczył. Zastanowił się chwilę nad tym, co powiedzieć. Nie miał jednak wielu opcji, a po tym wszystkim jedyną słuszną było powiedzenie prawdy. Greg westchnął głęboko i opowiedział co się stało. - Pobiegliśmy przed dom, ale w pewnym momencie Romuald... - tutaj krótka pauza, taka, jaką stosuje się przed powiedzeniem czegoś upokarzającego. Potem mówił szybko, praktycznie na jednym wdechu. - Zwymiotował mi na głowę, jak go zdjąłem to był cały blady i brudny, i nie chciałem żebyś była na mnie zła, więc chciałem go po cichu zaprowadzić do łazienki, żeby się umył, ale potem nas usłyszałaś i wpadłem w panikę, nie wiedziałem co zrobić no i wyskoczyłem z okna, bo myślałem, że może... oszukam cię. Wybacz Amiro... Modlił się w duchu, by to zrobiła. Patrzył w dół, nie chcąc napotkać jej wzroku.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Wrz 02 2015, 22:13
MG: Sytuacja rzeczywiście zrobiła się trochę dziwna, na szczęście Amira zachowała zimną krew i zakręciła wodę w wannie, zanim zalało całą łazienkę. Potem zaś postanowiła zająć się Romualdem, który ledwo co trzymał się jeszcze na nogach. Był cały blady, ale próbował się uśmiechać. Gdy Amira spytała się go czy trzeba mu pomóc, jego twarzyczka nabrała lekko kolorów, jakby to pytanie go zawstydziło. -Ja… Zle sie cuje… - powiedział tylko, wtulając się w nogę Amiry. Potem zaś nastąpiła wymiana zdań, podczas której Romuald wciąż wtulał się w kończynę dziewczyny, nie reagując w jakikolwiek sposób. Widocznie było mu na tyle niedobrze, że nie miał już siły komentować tłumaczeń Gerga. Zaś z tego wszystkiego, czarny kot znów wynurzył się z pokoju, a jego oczka były pełne złości, jakby poczuł się zignorowany. Spojrzał na Amirę i miauknął… Spojrzał na Grega i… znów miauknął. Potem usiadł, szybko machając ogonem.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Wrz 03 2015, 22:24
Amira dobrze wiedziała jak zająć się małym chłopcem. Cóż, przynajmniej teraz była pewność, że nie będzie za bardzo rozrabiał. Nie wiedząc czemu dziewczyna uwierzyła w tłumaczenia wielkoluda, chłopiec przecież nie płakał ani nie okazywał wielkiego strachu.. może bardziej pogardę co było w tym przypadku całkowicie normalne. -Greg,zajmij się tym futrzakiem. Jemu potrzeba poświęcać więcej uwagi niż Romualdowi. - głową skinęła na kota. - Tylko nie zrób mu krzywdy, nie potrzebuję tutaj dwóch mdlejących pacjentów. - Dziewczyna uklękła przy chłopcu i powąchała go. Nie było tak źle... aż tak źle. Mając na uwadze stan chłopca stwierdziła, że kąpiel może tylko pogorszyć jego stan, szczególnie jeśli chciałby to robić sam na co nie mogłaby teraz pozwolić. Jeszcze by zemdlał i utopił się. -Pójdziemy się teraz przebrać, pokażesz mi gdzie masz ubranka, dobrze? - złapała go za ramiona.W tym momencie poczuła jak mały naprawdę jest. Zrobiło jej się go żal. Spojrzała ostrzegawczo na kota i wyciągnęła w jego kierunku rękę. - A właśnie Greg, ktoś musi posprzątać łazienkę - uśmiechnęła się do niego znacząco.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Wrz 06 2015, 17:45
Jak stał jak stał, z niecierpliwością wyczekując odpowiedzi Amiry. Spodziewał się z jej strony wszystkiego, kończąc na wielkim wybuchu wściekłości. Oliwy do ognia dolał Romuald, który popisywał się przed nią, jaki to on nie jest poszkodowany. - "A ja to co...?" - pomyślał Greg, myśląc o wciąż nieumytych włosach. Tak czy inaczej to była tylko przelotna myśl. W gruncie rzeczy zależało mu przede wszystkim na tym, by Amira nie była na niego zła. Nie chciał między nimi żadnych niepotrzebnych spięć, szczególnie tych z jego winy. Był w końcu pokojowym człowiekiem. Wszelkie konflikty wydawały mu się niepotrzebne i głupie. W tej ciszy słychać było tylko kota, który przyszedł nie wiadomo skąd i nie wiadomo o co mu chodziło. Miauczał raz na jednego, raz na drugiego, a Greg się zastanawiał, czemu państwo Vinsavent nie powiedzieli im o zwierzaku. - Greg, zajmij się tym futrzakiem - powiedziała Amira, wyrywając go z zamyślenia, na szczęście niewidocznego. Jej ton sprawił, że odetchnął z ulgą. Nie sprawiała wrażenie przesadnie złej, a jeżeli już, to świetnie to ukrywała. Spostrzegł jednak, że bardzo przejmuje się dzieckiem, zwracając na niego większość uwagi. Doszedł więc do wniosku, że to nie tak, że nie jest zła, tylko ma ważniejsze sprawy na głowie. Cóż, zasługiwał na to... Wysłuchawszy ostatniego polecenia, skierował swe kroki do łazienki, kotem chcąc zająć się później. Wyciągnął zatyczkę z wanny, a gdy poziom wody się zmniejszał, włożył do niej głowę, by ostatecznie pozbyć się brudu z włosów, wspomagając się dostępnymi środkami czystości. Potem rozejrzał się w poszukiwaniu mopa/ścierki/czegokolwiek mogącego pozbyć się wody z podłogi. Po skończonej czynności przypomniał sobie o oknie. Ostrożnie z niego wyjrzał, chcąc sprawdzić jak mocno uszkodził kwiaty właścicielki. Będzie musiał to potem naprawić. W końcu, gdy robota w pomieszczeniu była skończona, poszedł szukać zwierzaka.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Wrz 06 2015, 20:51
MG: Gdy Amira spytała gdzie są ubrania młodego panicza, ten odczepił się na krótką chwilę od jej nogi i wskazał swój pokój. Czarny kot chciał ruszyć za nimi, ale kobieta wyraźnie mu to odradziła, przez co ten od razu zawrócił, lekko spłoszony. Romuald całą drogę się nie odzywał. Nawet samemu wyjął z jednej z szuflad białą piżamę, którą ścisnął mocniej w łapkach. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś i tak jakby lekko się wahał, ale w końcu uniósł dumnie głowę. Spojrzał na kobietę, z wyraźną wyższością, pomimo słabego stanu zdrowia, a może po prostu zmęczenia. -Amilo… Poswalam ci spac se mno… Odmowe potlaktuje jako zniewage mojej osoby… - powiedział, a następnie odwrócił się, jakby zawstydzały go własne słowa. I stał dalej miętosząc ubranko.
Natomiast dwa metry murzyna, postanowiło dla odmiany zająć się hydrauliką. Udało mu się nawet wyciągnąć zatyczkę bez robienia większego bałaganu i do tego… wreszcie umył sobie głowę! Pozbył się nawet smrodu. Potem szybko znalazł ścierkę, dzięki której pozbył się wody z podłogi. Podczas tej wspaniałej pracy, dołączył do niego czarny kot, który usiadł w wejściu, patrząc na Grega z niecierpliwością, oraz wyższością. Mogłoby się wydawać, że zaraz rzuci mu się do gardła. Jednak zanim murzyn zwrócił na niego uwagę, musiał obejrzeć sobie kwiatki, które wyglądały… Tak jak mogą wyglądać kwiatki po spotkaniu z stu dwudziestoma kilogramami dwumetrowego murzyna… Czyli były dość mocno zgniecione, lecz Greg póki co nie mógł na to poradzić. Gdy postanowił zająć się w końcu kotem, ten szybko zbiegł po schodach na dół. Idąc za nim Greg dotarł do kuchni, gdzie kot czekał na niego siedząc na blacie, liżąc sobie łapkę, a i pomiaukując czasem. Na szczęście nie zdążył jeszcze niczego zniszczyć…
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Wrz 07 2015, 21:24
Chcąc nie chcąc musiała uśmiechnąć się do siebie w duchu. Mały był tak bezbronny, że to aż wzbudzało to śmieszne uczucie rozczulenia. - Dasz radę przebrać się sam, czy mam ci pomóc? - Posadziła chłopca na łóżku patrząc na niewyraźną twarzyczkę. Nie chciała go a bardzo zawstydzać, poczucie własnej wartości było jego jedyną obroną i nie była tu po to, żeby psuć mu szyki. Od jego złego samopoczucia był Greg. Amira miała nadzieję, że wielkolud potrafi się zająć kotem... chociaż futrzak. Odrobinę bała się tego co zastanie na dole, jeśli zejdzie.- Spróbuj się przebrać a ja zrobię ci herbatę, lepiej się poczujesz dobrze? Wyprostowała się. - Jak wypijesz to pójdziemy spać. Zaraz wracam. Zostawię otwarte drzwi, jakby coś się działo to wołaj a ja przybiegnę. - Jeszcze raz uśmiechnęła się ciepło do chłopca. Nie chciała, żeby się przestraszył, powoli więc przesunęła się w stronę drzwi. Ciepły napar dobrze zrobi dziecku.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Wrz 09 2015, 21:52
Sprzątanie poszło sprawnie. Dobrze wykonana robota oraz nareszcie czyste włosy poprawiły mu humor, że aż zakręcił czupryną, otrzepując ją z resztek wody. Jednak przez cały ten czas obserwował go ten czarny kot. Jego obecność przypomniała mu o jego refleksji, że właściciele nie wspomnieli o kocie. Pociągnął to dalej - tak bogaty ród powinien mieć kota rasowego. Przyjrzał się temu przy drzwiach i spróbował ocenić, czy jest warty te kilka- lub nawet kilkanaście tysięcy klejnotów. Gdyby był, to właściciele poinformowaliby ich oraz zapewne poinstruowali, by go nakarmić bądź nie wypuszczać na dwór. Jeżeli był to jakiś dachowiec, zapewne przybył z zewnątrz i należało się go stąd pozbyć. Oczywiście nie zamierzał go zabijać, co to to nie. Lubił zwierzęta, chociaż wolał psy. Tak czy inaczej mały sierściuch uciekł na dół. Nie spiesząc się poszedł w tamtą stronę, zastanawiając się jak go podejść. Nie chodziło tyle o skuteczność metody, co o minimalizację możliwości, że znów stanie mu się coś przykrego. Taak, dzisiejszy dzień, a w sumie ostatnia godzina była bardzo pechowa. Doszedł do wniosku, że spróbuje najbardziej tradycyjnej metody na świecie - skusi zwierzaka jedzeniem. Skurczybyk czekał już, gdy Greg pojawił się na dole. Ostrożnie poszedł w stronę spiżarni, by znaleźć rybę albo mięso, najlepiej surowe, chociaż wędzone też się nada. Potem wziął to, co wybrał, i rzucił kotu w róg na podłogę. Uprzedzając niełaskawego rozkręcacza koła fortuny - wybrał róg bez dywanu oraz nie trafił w ścianę. Jeżeli zwierzak poszedł zajadać, Greg poczekał, aż zostanie tylko mały kawałek, a potem ostrożnie poszedł w jego stronę. Najedzony znaczy wolniejszy, co mogło dać szansę na złapanie go. Byłaby też możliwość, że ten cwaniak wziąłby jedzenie i gdzieś uciekł. Wtedy nastąpiłoby szybkie śledzenie uciekiniera. Ostateczny wariant wydarzeń to brak reakcji na posiłek. Wtedy murzyn poszukałby miski, nalał do niej wody i postawił w tym samym miejscu gdzie mięso, a potem postępował jak podano.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.