I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Biały dom Vinsaventów Nie Lip 19 2015, 23:04
First topic message reminder :
Stojący kilka kilometrów od Hargeonu apartament, a raczej dość duży dom. Cały otoczony wysokim żywopłotem. Jest jedno wejście przez złotą furtkę, za nią jest ścieżka prowadząca do białego domu z pięterkiem. Przed domem jest duży ogród pełny różnokolorowych kwiatów. Na samym środku można znaleźć fontannę z marmurowymi rybkami, z których strzela woda. Jest tam jeszcze kilka rodowych posągów i złote popiersie założyciela rodu Vinraventa z wąsem. Daleko było stąd do innych obiektów zabudowy. W oddali zaś można było zobaczyć piękne, lazurowe morze.
MG: I w ten oto sposób wielki murzyn wraz ze złotowłosą towarzyszką dotarli pod furtkę rodowej posiadłości Vinsanventura. No jakoś im się to udało. Zadanie, którego się podjęli wydawało się stosunkowo łatwe. Zobaczyli stojącą przed furtką potężną karetę i mężczyznę, który mrucząc coś pod nosem nosił walizki z domu do pojazdu. Był tak pochłonięty swoją pracą, że nie zwrócił uwagi na parę magów. -Bobi! Bobi! Sprężaj się! Sprężaj drogi chłopcze! – dało się słyszeć doniosły damski głos. Należał on do wysokiej kobiety. Co prawda nie tak wielkiej jak Gerg. Wyglądała na trzydzieści lat. Czarne długie włosy sięgały do łopatek. Delikatny makijaż podkreślał głównie jej skośne oczy. No i kobieta zdecydowanie miała czym oddychać, a suknia którą ubrała też nie miała najskromniejszego dekoltu. Jej chudą, bladą szyję zdobiło lisie futro. – Och! To chyba państwo magowie! – krzyknęła na widok parki. Od razu do nich podbiegła i złapała pod ręce, uśmiechając się. – Zapraszam, zapraszam. Ach, gdzie moje maniery?! Jestem pani Serenia Silura van Vinraventa. A państwo to? – spytała spoglądając raz na Amirę, raz na Grega. Prowadziła ich do domu. Przeszła z nimi za próg, gdzie było trochę wieszaków, złoty stojak na parasole i czerwony dywan. Ściany jak i podłoga były białe. Kobieta zaprowadziła ich do salonu i pokazała krzesła przy solidnym, drewnianym stole, gdzie zapewne mięli usiąść. Sama zaś przystanęła obok.– Napijecie się może herbatki, kawusi, czy może czegoś mocniejszego? Och… Ale będziecie się zajmować moim syneczkiem, więc nie wypada. Niebawem go poznacie. Jest uroczy. W tej chwili siedzi w swoim pokoiku bawiąc się pluszakami. Witoldzie! Przyprowadź Romualda. Więc kawusię czy herbatkę? -Natychmiast mój skarbeczku, misiaczku, kochany pysiaczku! – usłyszeli męski głos dobiegający z pięterka. Pani Vinraventa uśmiechnęła się, ręką zaczesując do tyłu włosy. -Więc… Może powiecie coś o sobie? Zanim Romuald do nas dołączy.
Autor
Wiadomość
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Lis 24 2015, 16:35
MG: Wszystko szło ładnie i sprawnie. Nawet Romuald starał się pomagać tam gdzie mógł, chociaż większość i tak musiała wykonywać Amira. Było tak, do czasu, aż złotowłosa postanowiła powąchać czerwonej substancji. Pachniała dość ładnie - warzywkami, więc dziewczyna nie zawahała się jej spróbować… No i umarła w bólu i cierpieniach… Koniec historii…
//wiem, że śmieszy to tylko mnie, ale i tak nie mogłem się powstrzymać//
W rzeczywistości czerwone coś było wyłącznie sosem warzywnym, pozbawiony wszelkich właściwości trujących. Głównie dało się w niej wyczuć paprykę, oraz pomidory, ale coś jeszcze tam mogło być. Bądź co bądź, dało się to zjeść. Na problem z oliwkami również znalazło się rozwiązanie. - Jestes genialna Amilo! Ploblem w tym, ze chyba nie ma jus oliwek… No tludno… - młody panicz jednak nie był jakoś wyraźnie zawiedziony. Zanim ziemniaki zdążyły dojść, cały stres wydawał się już zniknąć z chłopaka. Ostatecznie wszystkie składniki mogły wylądować w dwóch miskach. - Smacnego Amilo! – powiedział radośnie Romuald i zabrał się do jedzenia. Zjadł tyle ile mógł, a potem spojrzał na Amirę wzrokiem małego, biednego chłopczyka. - Amilo… Opowies jakos bajke~?
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Lis 29 2015, 22:14
//mnie też rozśmieszyło, ale tylko na chwilę i tylko przez ten komentarz// Problem z oliwkami rozwiązał się sam w taki sposób, że można było się już tylko domyślać która z zaproponowanych wersji byłaby smaczniejsza. Dziewczyna cieszyła się, że chłopiec odżył. Miała wrażenie, że ta przygoda zbliżyła ich do siebie przez co Romuald stał się całkiem miłym i pogodnym chłopcem bez zapędów dyktatorskich. Nie miała pojęcia jak głodna była. Warzywa, choć zapychające, nie były w stanie całkowicie wynagrodzić całego trudu przygotowywania ich. Nie wiedziała, że tak szybko zatęskni za mięsem. -Ale już teraz? - dziewczyna spojrzała na małego chłopca i nie mogła odmówić temu spojrzeniu.. - Zrobimy tak. Posprzątam tutaj a ty się umyjesz i ubierzesz w piżamę. A potem w pokoju coś ci opowiem.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Lis 30 2015, 22:20
MG: Przez długą chwilę Romuald wpatrywał się w Amirę szybko mrugając, a jego spojrzenie wyraźnie mówiło, że tak, właśnie teraz chce tę bajkę! Jednak nie świadczyły o tym żadne rozporządzenia, konstytucje, albo rozkazy. Młody panicz zrobił jedynie lekko skrzywioną minę i zeskoczył z krzesła. - No dobze… - odpowiedział. - Ale nie kaz cekac duugo! Potem skierował swoje kroki na górę. Zostawiając Amirę samą z bałaganem, może nie tak dużym, gdyż ze wszystkim mogłaby się uporać w mniej niż piętnaście minut. Jednak problem zaczął się robić taki, że na zewnątrz niebo coraz bardziej ciemniało, a Greg dalej był gdzieś, niewiadomo gdzie. W tejże sytuacji mógł być właściwie wszędzie, a nikt by go nie zauważył… Możliwe nawet, że czekał już w wannie na małego chłopca, chociaż ten nie dawał żadnych sygnałów, które o tym mogłyby świadczyć. Dało się jedynie słyszeć plusk nalewanej do wanny wody. Ale czy to oznaczało, iż na pewno byli bezpieczni? Jakby tego było mało, w pewnej chwili do Amiry dołączył znajomy kot, a raczej kotka, gdyż miała białą plamkę na łapce. Geltluda zaczęła się przymilać do dziewczyny, ocierając się o jej nogę i miaucząc. Poza tym, w domu panowała prawie całkowita cisza…
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Gru 01 2015, 20:53
Amira starała jak najszybciej uwinąć się ze zrobionym wcześniej bałaganem. Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, dlatego też cieszyła się, że nie sprawiło to żadnych większych kłopotów. Następnie mogła już tylko zajść do pokoju chłopca i poczekać na niego. Martwiła się o Grega jak i o kota który zniknął razem z jej towarzyszem. Amira skończyła i już chciała wyjść z kuchni kiedy prawie wpadła na kota. Przyjrzała mu się. To z pewnością nie był Florian... dziewczyna nie pamiętała które ze zwierzaków miało białą łatkę, jednak nie spodziewała się by przymilający się do niej w tym momencie kot, mógł być Florianem. Kucnęła i pogłaskała ją (jak przypuszczała) za uchem. Wydawała się być zadowolona. - Ty też chcesz posłuchać bajki? - spytała głaskając kota po główce. Przed wyjściem z kuchni nalała do miseczki wodę, tak na wszelki wypadek. Teraz mogła iść i zaczekać na Romualda. Miała nadzieję, że chłopiec radzi sobie sam i nie potrzebuje pomocy. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo byłby zawstydzony. Powoli udała się do pokoju chłopca.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Gru 02 2015, 00:15
MG: Geltluda zdawała się być na tyle miłą kotką, że w sumie obojętne jej było w jakim miejscu była głaskana. Ważne, że po prostu była. Przystawiała się do dłoni Amiry, głośno do tego mrucząc. Kiedy tylko jasnowłosa przestała głaska kotkę, ta miauknęła z utęsknieniem. Pomachała łapką domagając się większej ilości czułości. Zamiast tego otrzymała jedynie miskę z wodą. Powąchała ją, ale nie była nią wyraźnie usatysfakcjonowana. Z tego właśnie powodu postanowiła wyruszyć za dziewczyną na pięterko. Zdążyły dotrzeć do pokoju Romualda przed paniczem. Kotka od razu ułożyła się na łóżku. Ziewnęła przeciągle i zaczęła wpatrywać się w Amirę błagalnym wzrokiem. Z czasem wszelkie odgłosy z łazienki ucichły, a drzwi od niej się otworzyły. Mogło to oznaczać, że Romuald załatwił wszystko, co miał do załatwienia. Przybył majestatyczny w białej piżamce, z mokrymi włosami i dość zmęczonym wyrazem twarzy. Jednak nie na tyle zmęczonym, by nie mieć sił na bajkę. Szybko skierował się w stronę łóżka i wskoczył pod kołdrę, przy okazji głaszcząc przez chwilę czarną kotkę. Potem wyciągnął ręce w geście, że chce się przytulić do Amiry. - Amilo! Amilo… - chłopak musiał sobie ziewnąć. – Opowiec bajke! Pomimo zmęczenia, wciąż nalegał, wpatrując się swoimi proszącymi oczkami. Jego prośbę poparła również Geltluda, dodając do tego miauknięcie.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Gru 02 2015, 23:43
Amira rozsiadła się wygodniej na końcu łóżka i wyciągnęła rękę w stronę kota. Głaskanie futerka powinno pomóc jej skupić się nad wymyśleniu jakiejś w miarę dobrej historii. Wcale nie musiała być nawet ciekawa, przecież miała uśpić chłopca. Może opowie mu o fotosyntezie? Albo o innych ziółkach nie ziółkach... Myśląc w tym kierunku wpadła na pewien pomysł. - Gotowy na bajkę? - pytanie... chłopiec czekał na nią od ich wspólnego posiłku. Amira chciała podtrzymać go jeszcze trochę w niepewności. - Dawno dawno temu - jej głos stał się bardziej sceniczny i obrazowy.- żył sobie cudowny, niezwykle przystojny, lojalny i szlachetny książę. Na imię mu było Romuald. Książę ten, znudzony był już ciągłym rządzeniem poddanymi dlatego postanowił wybrać się w podróż. Chciał znaleźć jakąś niezwykłą przygodę! - zrobiła przerwę czekając jak chłopiec zareaguje na taką historię. - Wyruszył więc czym prędzej zostawiając tęskniących poddanych. Droga przebiegała mu bez żadnych ciekawych przygód, więc nasz książę zaczął się denerwować. Nie po to zostawił wszystko za sobą, żeby przeżyć kolejną nudną drogę. W pewnym momencie, gdy był już całkiem zrezygnowany usłyszał kobiecy krzyk. Możesz się domyślać czyj był to krzyk, prawda? Romuald nie czekał i czym prędzej popędził w kierunku źródła. Musiał w końcu uratować damę w opresji! Gdy dotarł na miejsce zauważył smoka. OGROMNEGO SMOKA! Dosiadał go mężczyzna, w ciemnej, niemal czarnej zbroi. Od samego patrzenia na niego mogły przejść ciarki. Na ziemi leżała przerażona dziewczyna, której nie zostało nic innego jak liczyć na pomoc dzielnego Romualda. Co zrobił nasz cudowny książę? Bez chwili wahania rzucił się na czarnoksiężnika. Choć walka wydawała się być nierówna i z góry skazana na porażkę naszego bohatera ten nie poddawał się. Nie mógł zawieźć dziewczyny. Zebrał się w sobie i ze wszystkich sił ostatni raz uderzył smoka. Pokonał go. Dał radę. Jednak nie chlubił się wygraną. Pomógł wstać przerażonej dziewczynie. Ta okazała się być na tyle wdzięczna, że zgodziła wrócić się z Romualdem do jego dworu. Romuald został bohaterem.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Gru 03 2015, 18:00
MG: Kiedy tylko Amira zaczęła opowiadać wymyśloną przez siebie bajkę, Romuuald natychmiast zamilknął i zaczął się wpatrywać w dziewczynę, z ogromnym zaciekawieniem. W końcu czekał na nią niezwykle długo. Nawet głaskana kotka przysłuchiwała się słowom złotowłosej, wtórując jej głośnym mruczeniem. - Naplawde znudzyuo go zondzenie? I posed caukowicie sam? – zapytał z lekkim zdziwieniem, ale jego zaciekawienie ani trochę nie zmalało. Z uwagą słuchał kolejnych słów Amiry, aż po jakimś czasie powieki zaczęły mu ciążyć, a głowa opadła na poduszkę. Geltluda zdążyła zasnąć dużo wcześniej i tylko cicho mruczała. Zaś Romuald lekko zamroczony zdążył dotrwać do końca bajki. - Smoki som suabe… Nic dziwnego ze Lomuald go pokonau… - powiedział jeszcze, usatysfakcjonowany i po tych słowach udał się do przemiłej krainy snów. Zaś Amira miała już częściowy spokój, gdyż wszystko dookoła niej zdążyło już zasnąć. Mogła więc śmiało zabrać się do wynoszenia cennych przedmiotów z domu! A nie… To nie ten kolor skóry…
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Czw Gru 03 2015, 23:18
Amira spojrzała na chłopca i lekko zmrużyła oczy. - Poszedł całkiem sam, bo to była dla niego większa przygoda. Co to za wyzwanie walczyć kiedy ktoś ci pomaga? To było dla niego wyzwanie! -powiedziała zaspokajając przy tym ciekawość chłopca. Spodziewała się, że będzie pytał, kto by nie miał wątpliwości co do przed chwilą wymyślonej na poczekaniu historii? Na szczęście Romuald wydawał się być zadowolony z przebiegu akcji. Smoki były słabe, jednak ćpuny przy lesie już nie do końca. Wolała nie przypominać chłopcu jak wystraszył się "smoka" i jego właściciela kilka godzin wcześniej. Jednak jedyne o czym teraz mogła myśleć to o udaniu się do krainy snów. Szczególnie, że Romuald jako "prawdziwy władca" wstawał razem ze słońcem. Wychowywanie dziecka było bądź co bądź męczące. Dziewczyna zeszłą więc z łóżka panicza i po cichutku udałą się w kierunku salonu. Za cel obrała sobie kanapę, którą wcześniej okupował Greg. Skoro takiemu wielkiemu murzynowi było na niej wygodnie to nie powinna mieć problemów z wyspaniem się. Gdzie był Greg? Nie miała pojęcia. Zakładała, że od walki z kotem zmęczony usnął gdzieś razem z nim, za nic go nie wypuszczając.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Gru 04 2015, 19:19
MG: Z pewnością to nie był najłatwiejszy dzień zarówno dla Amiry, jak i młodego Romualda. Po tym jak chłopak zasnął, Amira postanowiła się udać na kanapę, którą wcześniej zajmował Greg. Wciąż jeszcze pachniała murzynem… Tego jednak dalej nigdzie nie było. Możliwe, że całkowicie złączył się z mrokiem nocy i zniknął z powierzchni ziemi, albo bawił się w chowanego i znalazł najlepszą kryjówkę na świecie? No niewiadomo. Lecz nie to było najważniejsze… Dziewczyna w miarę szybko zasnęła.
- BOOOOOOBIIIII! – Amirę obudził głośny, damski krzyk dochodzący spoza domu. – No już! Biegaj, biegaj! Walizeczki same się nie przeniosą! Ależ ty marudny… Mógłbyś się trochę sprężać! Romuald z pewnością się za nami stęsknił. Czyżby to już rodzice chłopaka wrócili? Tak wcześnie? Albo to Amira tak długo spała. W każdym razie wyglądało na to, że niedługo pozostanie jeszcze w szlacheckiej posiadłości. Skoro zaś Romuald nie zbiegł od razu, by powitać rodziców, to zapewne jeszcze się nie obudził. Zaś chwila, w której Amira miała zostać rozliczona za swoją ciężką pracę, zbliżała się ogromnymi krokami. Wszystko zależało od tego, jaką opinię wystawi młody panicz. Kilka sekund po przebudzeniu Amiry, drzwi się otworzyły. Pierwszy wszedł niewysoki człowieczek, który rzucił na ziemię walizki i warcząc wrócił po kolejne bagaże. Chwilę później weszła pani Serenia Silua van Vinsaventa. Kręciła głową z niezadowoleniem, patrząc na Bobiego. Potem weszła w głąb domu. Rozglądała się na boki, jakby oceniając wszelkie straty. - Wróciłam! – oznajmiła ostatecznie, dość radosnym głosem.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Gru 04 2015, 21:51
Amira śniła piękne sny o smokach i rycerzach ratujących ją z opresji... Gdy nagle obudził ją krzyk. Romuald? Coś mu się stało? A może to Greg się znalazł? Nie.. ten krzyk był bardziej kobiecy. Podskoczyła z kanapy poprawiając fryzurę. Do domu weszła właścicielka a zarazem pracodawczyni dziewczyny. - Witam panią, wróciliście trochę wcześniej. - odchrząknęła i podała rękę matce Romualda. - Pani synek jeszcze śpi, mam iść go obudzić? -Spytała uśmiechając się, wzrokiem ogarnęła mieszkanie. Gdyby wiedziała, że przyjdą tak wcześnie ogarnęłaby dom odrobinę bardziej. Nie było tu jakoś brudno, ale zawsze mogło być lepiej. Zawsze dobrze wywrzeć lepsze wrażenie na pracodawcy! Dziewczyna powoli udała się do pokoju chłopca. Jak minęła podróż? - spytała jeszcze. Nie wiedzieć czemu ale miała dziwne wrażenie, że mimo wszystko będzie tęsknić za Romualdem a nawet jego kotem.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Gru 04 2015, 23:10
MG: Wszystko co ma swój początek, musi się kiedyś skończyć. Tak samo też to były ostatnie chwile, które Amira spędzała w białej posiadłości Vinsaventów. Nic w końcu nie trwa wiecznie. Pani pracodawczyni uścisnęła dłoń Amiry uśmiechając się szeroko. - Nie ma takiej potrzeby. Za chwilkę sam zleci – odpowiedziała, po czym głęboko westchnęła, w odpowiedzi na drugie pytanie Amiry. Nawet objęła ją swoim ramieniem, jakby chciała się z czegoś wyżalić, oraz wyraźnie spoufalając się z dziewczyną. – Nawet sobie nie wyobrażasz skarbeńku jaka to męka taka podróż. Mówię ci… Nie wychodź nigdy za mąż! Wystarczyło, że jakiś obcokrajowiec przepuścił mnie w drzwiach, to już wystarczyło jako pretekst, żeby mój ukochany go… A w sumie, to nieważne. Było cudownie! Ale mniejsza z tym! Powiedz jak ty sobie radziłaś kochaniutka? Nim jednak Amira zdążyła odpowiedzieć, usłyszała jak coś zbiega po schodach, aby rzucić się na jej pracodawczynie. Było to bardzo szybkie, a siła zderzenia prawie przewróciła kobietę. - Mamcia! – krzyknął głośno Romuald, przytulając się do swojej rodzicielki. – Wlóciuaś! - Tak… Tak skalbeńku, wlóciłam – odpowiedziała mu jego matka głaszcząc go po głowie, próbując jednocześnie złapać równowagę. - A gdze tatko? – dopytał chłopak. Amira mogła się poczuć przez chwilę lekko zignorowana, podczas oglądania tej przemiłej rodzinnej scenki. - Po drodze zajechał jeszcze do stajni. Niedługo wróci. A ty jak się zachowywałeś? Nie sprawiałeś pani Amirze problemów? - Ja nigdy nie splawiam ploblemów! Ale Amila… - tu nastąpiła chwila przerwy. Wszelkie zarzuty przeciwko niej miały w tej chwili wyjść na jaw. – Amila jest baldzo miua! Odnalazua Floliana! Potlafi tez lobic swietne jedzonko! I mówiua bajki, oraz psependza zue moce! To najlepsa pani, jako znam! Jak dolosne zostane jej mezem, a ona mojo zono! – po tych słowach spojrzał wymownie w stronę Amiry, posyłając jej uśmiech pozbawiony prawej jedynki. Jednak jego spojrzenie wyraźnie wskazywały na to, że słowa te nie są żadną pochwałą, a kolejnym rozkazem młodego panicza. No i na tym chyba można zakończyć całą historię. Pani Vinsaventa z uśmiechem wręczyła zapłatę, a z czasem wrócił jeszcze jej mąż, aż w końcu przyszło się im pożegnać.
Zaś Grega znaleziono kilka dni później w okolicach lasu, jak udawał wielkiego czarnego smoka, a nieopodal, pewien starszy mężczyzna sprzedawał fioletowe grzyby…
Koniec… Ale z/t, można jeszcze machnąć, dla zasady.
Amira: + 30 PD + 20. 000 + Biały źrebak. Mały, radosny, miły, uroczy oraz wierny. Kiedyś wyrośnie na potężnego ogiera i będzie można na nim jeździć, ale to trochę potrwa (4 miesiące fabularne ). + Pozytywna reputacja opiekunki.
Greg: +10 PD + Liczne ślady zadrapań na całym ciele, znikną po następnej misji. + koszyk pełen fioletowych grzybów.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sob Gru 05 2015, 00:34
-Romuald jest naprawdę cudowny. - powiedziała i nie wiedziała co było najdziwniejsze. Najprawdopodobniej to, że wcale nie kłamała. Mimo początkowego złego wrażenia i niektórych zachcianek, chłopiec mimo wszytko podbił jej serce. Jak powiedziała mama tak zrobił Romuald, chłopiec zbiegł chwilę później na dół witając się z rodzicielką. Amira patrzyła na tą scenę ciesząc się i jednocześnie smutniejąc z każdą chwilą. Miała dziwne wrażenie, że matce chłopca nie do końca spodobał się wspólny wyjazd razem z mężem, na tyle, żeby nie wracali razem. Jednak nie jej było oceniać i nie powinna się wtrącać do ich spraw małżeńskich Wtedy pojawiło się to jedno niezręczne pytanie a serce Amiry zabiło mocniej i decydowanie szybciej niż powinno. A co jeśli będzie pytać o Grega? Co powie? Zaraz będzie musiała wymyślić kolejną, tak samo dobrą, bajkę. Chłopiec jednak zaczął mówić i nikt nawet nie wspomniał o wielkoludzie. Z chwili na chwilę Amirze robiło się coraz lżej i cieplej a sercu. Gdy Romuald powiedział o ich małżeństwie nawet się zaśmiała. -Zobaczymy za około piętnaście lat. - Powiedziała nadal śmiejąc się. Sama nie wiedziała dlaczemu, ale przeciągała moment rozłąki. - Mogę cię przytulić Romualdzie? Tak na pożegnanie? - spytała jeszcze wystawiając ręce i czekając aż chłopiec się do niej przytuli. Liczyła, że tym razem się nie zawstydzi i że zdążyli się już trochę poznać. Na koniec podziękowała Pani domu za zapłatę. (konik, konik, konik) - To naprawdę była dla mnie czysta przyjemność. - Powiedziała jeszcze na odchodnym. Tak zakończyła się jej pierwsza poważna misja. Nikt nie zginął i nikt nie został (poważnie) ranny. Mogła być z siebie dumna.. i nie ukrywając była.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.