I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Biały dom Vinsaventów Nie Lip 19 2015, 23:04
First topic message reminder :
Stojący kilka kilometrów od Hargeonu apartament, a raczej dość duży dom. Cały otoczony wysokim żywopłotem. Jest jedno wejście przez złotą furtkę, za nią jest ścieżka prowadząca do białego domu z pięterkiem. Przed domem jest duży ogród pełny różnokolorowych kwiatów. Na samym środku można znaleźć fontannę z marmurowymi rybkami, z których strzela woda. Jest tam jeszcze kilka rodowych posągów i złote popiersie założyciela rodu Vinraventa z wąsem. Daleko było stąd do innych obiektów zabudowy. W oddali zaś można było zobaczyć piękne, lazurowe morze.
MG: I w ten oto sposób wielki murzyn wraz ze złotowłosą towarzyszką dotarli pod furtkę rodowej posiadłości Vinsanventura. No jakoś im się to udało. Zadanie, którego się podjęli wydawało się stosunkowo łatwe. Zobaczyli stojącą przed furtką potężną karetę i mężczyznę, który mrucząc coś pod nosem nosił walizki z domu do pojazdu. Był tak pochłonięty swoją pracą, że nie zwrócił uwagi na parę magów. -Bobi! Bobi! Sprężaj się! Sprężaj drogi chłopcze! – dało się słyszeć doniosły damski głos. Należał on do wysokiej kobiety. Co prawda nie tak wielkiej jak Gerg. Wyglądała na trzydzieści lat. Czarne długie włosy sięgały do łopatek. Delikatny makijaż podkreślał głównie jej skośne oczy. No i kobieta zdecydowanie miała czym oddychać, a suknia którą ubrała też nie miała najskromniejszego dekoltu. Jej chudą, bladą szyję zdobiło lisie futro. – Och! To chyba państwo magowie! – krzyknęła na widok parki. Od razu do nich podbiegła i złapała pod ręce, uśmiechając się. – Zapraszam, zapraszam. Ach, gdzie moje maniery?! Jestem pani Serenia Silura van Vinraventa. A państwo to? – spytała spoglądając raz na Amirę, raz na Grega. Prowadziła ich do domu. Przeszła z nimi za próg, gdzie było trochę wieszaków, złoty stojak na parasole i czerwony dywan. Ściany jak i podłoga były białe. Kobieta zaprowadziła ich do salonu i pokazała krzesła przy solidnym, drewnianym stole, gdzie zapewne mięli usiąść. Sama zaś przystanęła obok.– Napijecie się może herbatki, kawusi, czy może czegoś mocniejszego? Och… Ale będziecie się zajmować moim syneczkiem, więc nie wypada. Niebawem go poznacie. Jest uroczy. W tej chwili siedzi w swoim pokoiku bawiąc się pluszakami. Witoldzie! Przyprowadź Romualda. Więc kawusię czy herbatkę? -Natychmiast mój skarbeczku, misiaczku, kochany pysiaczku! – usłyszeli męski głos dobiegający z pięterka. Pani Vinraventa uśmiechnęła się, ręką zaczesując do tyłu włosy. -Więc… Może powiecie coś o sobie? Zanim Romuald do nas dołączy.
Autor
Wiadomość
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Paź 07 2015, 22:05
MG: -Plawdiwi wuadcy wstajo wlaz ze suoncem i lazem z nim udajo sie na spocynek! – odpowiedział chłopak prawdziwie władczym tonem. Potem ruszył za Amirą do kuchni, dumnym krokiem. Na szczęście nie spotkali po drodze drapieżnej bestii, acz w pewnej chwili dało się usłyszeć przeciągłe miauknięcie, odbijające się od ścian, przypominające wycie duchów. Niewzruszony tym dźwiękiem kroczył dalej, ciągnięty wizją jakiegoś wegetariańskiego żarcia, ku chwale wszelkich żyjątek! Oczywiście Romuald nie powiedział co takiego chce zjeść… Niech służba sama się domyśla. Mimo, iż jedynymi dostępnymi środkami były warzywa, owoce, oraz inne produkty nie zwierzęcego pochodzenia, to wybór pozostawał dość duży. Chłopaczek jedynie wdrapał się na krzesło, co mogło dla niego być szczytem na miarę Mount Everestu. I tak sobie siedział czekając na jedzonko, z głową opartą o stół.
Zaś murzyn, kierowany naturalnymi instynktami łowcy, ruszył za kocurem. Taranując ściany, meble, sufity… No dobra… Greg nic nie staranował. Jeszcze nic… Uciekającemu przed nim kotu też raczej udawało się mijać wszelkie przeszkody. Prędkością i zwinnością murzyn mu nie dorównywał. Planu też żadnego większego nie miał, jak zwykłe uganianie się za kotem. I tak przebiegł jedno kółko po pokojach na parterze… I potem drugie… A potem kot zniknął mu z oczu. Wyparował? Uciekł? Schował mu się za plecami? On również mógł usłyszeć miauczenie. Prawdopodobnie dochodzące z pięterka… Albo może też z zewnątrz…
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sob Paź 10 2015, 19:23
Dziewczyna doskonale pamiętała słowa rodziców dotyczące jedzenia. Mały powinien poradzić sobie bez problemu, tak jasne... Zastanawiała się gdzie byli jego rodzice podczas wychowywania go? - Na co masz ochotę Romualdzie? - wstyd się przyznać.... ale bała się zdrabniać jego imię. Nie miała pojęcia jak "panicz" zareaguje na tego rodzaju upokorzenie. -Mogę zgadywać, ale co jeśli ci to nie zasmakuje? - dokładnie przejrzała zawartość lodówki a następnie przyjrzała się chłopcu który dumnie siedział na krzesełku. Gdy zrobi chłopcu jedzenie sama chętnie by coś zjadła, jednak kot był zdecydowanie ważniejszym problemem. Czy może zostawić Romualda, żeby pójść szukać kota? Nie była tego taka pewna... W końcu mógł sobie coś tu zrobić. Jest tu wiele ostrych przedmiotów, nawet jeśli go uleczy, nie wiadomo jak ten zareaguje, a mają już wystarczająco dużo problemów. -Greg, proszę znajdź tego kota... - szepnęła sama do siebie.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Paź 11 2015, 18:45
Było do przewidzenia, że Greg go nie dogoni. Mimo wszystko jakiekolwiek działanie było lepsze od czekania, bo a nuż rozwiązanie samo by się nawinęło. Po dwóch kółkach wokół parteru murzyn był już nieco zdyszany, mimo to postanowił kontynuować pogoń. Słyszał miauczenie, jego źródła nie dało się jednak dokładnie zlokalizować. Piętro? Podwórek? Zdecydował się wyjść na zewnątrz. Z domu nie ucieknie, więc w razie pomyłki będzie można spokojnie wrócić do domu. Wyszedł przez najbliższe wyjście - drzwi albo okno (tym razem uważając na kwiaty) - i nasłuchując, rozejrzał się po okolicy. Nie chciał ponownie wkurzać Amiry, postanowił więc dać z siebie wszystko.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Paź 11 2015, 20:00
MG: Stojąca przed niemałym problemem Amira została zmuszona do zapytania, czego sobie życzy młody królewicz. Ten spojrzał na nią z lekką wzgardą. -Na jecenie – odpowiedział w prosty, acz dość ogólnikowy sposób. – W sumie mozes sie cyms wykasac… Jezeli nie bendzie mi smakowauo, wtedy kaze cie wychuostac moim niewolnikom… Warto wspomnieć, że jedynym obecnie posiadanym przez Romualda niewolnikiem był Greg, acz nie do końca oficjalnie. Widocznie potrzebowało to chwili zamyślenia się młodego panicza. -W sumie… Wiec, ze jestem litoscifym wuadco! Dlatego nie bende tak oklutny… Jeżeli mi nie zasmakuje, wtedy sama zjes to co zlobiuas… Tymi oto słowami Romuald zakończył swą wypowiedź, wydał wszelkie rozkazy, czy jakiekolwiek inne szlachetne wywody… Zaś kobieta pozostała przed dość dużym wyborem wszelkich warzyw, owoców, chlebów, serów, oraz wszelkich innych przetworów zawierających zawartość mięsa w procentach o liczbie 0. Wszystko w takiej ilości, jakby ktoś prowadził tam piekarnię połączoną z warzywniakiem, oraz chemicznym… Ponieważ niektóre z tych serów, mimo iż zapach miały dość świeży, to posiadały osobliwe kolorki, niczym tęczą malowane. Niektóre spośród warzyw też były ze dwa, albo dziesięć razy większe od normalnych… Ale czy to coś dziwnego, jak na tak bogatą rodzinę? Na szczęście, spośród tego wszystkiego, dało się wyróżnić parę w miarę normalnych produktów.
Zdyszany murzyn postanowił na chwilę zaprzestać pościgu, choćby dla złapania oddechu. Kot okazał się jednak na tyle sprytny, że zmylił murzyna na tyle, iż ten nie wiedział gdzie iść! Zdecydował się jednak wyjść na zewnątrz. Pójście oknem mogło być typowe dla murzyna-włamywacza, ale niestety Greg bliżej miał do drzwi. Sprzęt rzeczywiście ciężki do użycia, ale jakimś cudem poradził sobie z tym skomplikowanym mechanizmem, jakim była klamka, oraz wielka drewniana deska. W taki oto sposób wydostał się na zewnątrz, do ogrodów. Chłodne powietrze dotknęło jego ciała. Wśród kwiatków i licznych popiersi, które zdobiły ogród, Greg ujrzał czarną plamę. Gdy lepiej się jej przyjrzał spostrzegł, że to kot. Kot który szedł w jego stronę pomiaukując. Podbiegł blisko i zaczął się ocierać o nogę Grega, aby ostatecznie przysiąść przed nim. Był czarny… Miał złote oczy… Czyżby wszystko się zgadzało?
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Paź 12 2015, 20:55
Nie potrafiła sobie wyobrazić jak Greg ją chłosta. Albo raczej... wolała nawet nie myśleć o tego typu rzeczach. Westchnęła odwracając się do chłopca plecami. A mogła teraz siedzieć pod jakimś drzewem i słuchać dźwięków przyrody... ale nie, zachciało się jej być magiem. Powoli przeszła do lodówki w głowie szukając pomysłów na co panicz może mieć ochotę. W końcu po przeszukaniu zawartości, która była jeszcze bogatsza niż wybór herbat zdecydowała się na zrobienie zwykłej sałatki owocowej. Kto nie lubi owoców? Dzieci muszą je lubić, w końcu to owoce. Zabrała kilka podstawowych, znanych sobie produktów i zabrała się za obieranie i krojenie ich w drobną kostkę. Gdy skończyła podała wszystko w ładnej miseczce znalezionej w jednej z szafek. Następnie mogła tylko oczekiwać reakcji Romualda. Chociaż sama miała ochotę na sałatkę wolała, żeby ten ją zjadł zostawiając ją głodną ale szczęśliwą bez konieczności wymyślania kolejnych to dań. Szczególnie, że Greg nadal nie wracał z kocurem a rodzice mogli wrócić w każdej chwili...
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Paź 12 2015, 21:15
Czarna plama wśród połaci zieleni i inszych kwiatów na szczęście okazała się kocurem. Przez moment Greg miał już szukać gdzie indziej, uznając ją za jakiś kamień. Ponieważ okazja zając i może uciec, należało ją jak najszybciej wykorzystać. Mag przyjął pozycję "skradankową", to jest lekko ugiął kolana i rozszerzył ręce. Zwierzak jednak szedł w jego stronę. Uznając to za jakiś zupełny przypadek albo nieuwagę, postanowił poczekać w pełni przygotowany. Ten jednak podszedł i... otarł się. Mało tego, usiadł. Wartym przypomnienia faktem jest to, że niecałe 5 minut temu to samo dzikie stworzenie syczało na niego i uciekało, jakby goniła je sama noc*. Uznając to za złe fatum Greg omal nie splunął. Skojarzył jednak, że to mogłoby wystraszyć cel. Spojrzał prosto w jego kocie oczy, które zawsze go przerażały i jednocześnie fascynowały. Koty i ich odwieczna tajemnica. Co myślą? Do czego dążą? Czy widzą dusze, jak twierdził pewien mag w swej książce "Koci żywot"? Dobra, dość pytań. Hyc kocura, póki siedzi!
*hehe
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Wto Paź 13 2015, 18:44
MG: Składników, którymi postanowiła posłużyć się Amira było niemało… Znała bowiem dość sporo warzyw i owoców. W każdym razie, w dość sporej misce mogły znaleźć się takie produkty jak jabłka, gruszki, pietruszki, trochę pomidora, marchewki, czosnku, truskawek, malin, trochę surowych ziemniaków i parę czerwonych buraków. No i oczywiście mnóstwo cebuli! Wszystko to owoce, prawda? Wyszłoby z tego całkiem niezłe wegetariańskie żarcie! Może po wyrzuceniu paru składników i dodaniu w ich miejsce innych, byłoby nawet zjadliwe… Niestety Amira nie okazała się na tyle mądra, by dodawać cebulę do sałatki… I ostatecznie w misce znalazła się dość ładnie wyglądająca, acz odstraszająca brakiem cebuli sałatka. Wylądowała przed szlachetnym ryjem Romualda, który to łaskawie na nią spojrzał, spróbował i… Nic nie powiedział… Ale jadł dalej, więc to chyba dobry znak. Jakoś zbytnio się nie śpieszył, by zachować w pełni arystokracyjną… arystokracką kulturę. Plusem tego wszystkiego, był fakt, że nie brudził się przy tym. Jednak chłopak nie dał rady zjeść wszystkiego. -Psyznam, caukiem nieslie… Co prawda jaduem lepse, ale mozes byc z siebie dumna. A telaz zlób helbatke! Wanilnowo, z tluskawkowym posmakiem, z dwoma i jedno cecio lyzecko cuklu! – rozkazał chłopak nie ruszając się z krzesła. Widocznie nie zapomniał o obietnicy dziewczyny z poprzedniego wieczoru.
Ze złapaniem kocura było tyle problemów, że Greg musiał aż się po niego schylić i wziąć na ręce. Jednak udało mu się to! Kot nie uciekł, jedynie tylko cicho miauknął, gdy wielki murzyn go pochwycił. Wystarczyło teraz tylko rozpalić ognisko, przygotować rożen i… To znaczy zanieść kotka z powrotem do domu i pokazać go Romualdowi i kłopot byłby z głowy.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sro Paź 14 2015, 00:02
Była pewna, że zapomniał. Musiał zapomnieć. Źle się czuł i był zmęczony. Zmęczone dzieci często zapominają dane im obietnice. Jednak nie, ten mały dobrze wszystko pamiętał i wiedział, że obiecała mu tą herbatę. Dlatego gdy właśnie miała usiąść i odpocząć po zadowalającym chłopca posiłku, powiedzmy sobie szczerze - nie spała za dobrze tej nocy co chwilę budząc się i sprawdzając stan dziecka, chłopiec musiał wpaść na trop obiecanej mu herbaty. Westchnęła i podeszła do dobrze znanej już sobie półki z herbatami. Postanowiła wyciągnąć wszystkie waniliowe z truskawkowym posmakiem skarby a następnie odwróciła się do chłopca starając się uśmiechnąć jak najbardziej przymilająco. -Romualdzie... Pamiętasz może którą wybiera twoja mama kiedy robi ci herbatę? Mogę zgadywać ale pamiętaj... im dłużej nie trafię tym dłużej będziesz musiał na nią czekać a to chyba nie jest za fajne, prawda? - w przypadku wyboru złej herbaty zawsze może zrobić kolejną... Czekając na odpowiedź chłopca postanowiła zagotować wodę... dużo wody na wypadek częstych prób. Następnie odnalazła cukier.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Paź 16 2015, 22:12
Spodziewał się ucieczki i kolejnych minut ganiania. Spodziewał się, że przy dużym szczęściu uda mu się go złapać, ale ten zacznie gryźć i drapać przy akompaniamencie syku. Tymczasem okazało się, że zamiast łapać kota Greg powinien pójść wypełnić los na loterię. W obu przypadkach zużyłby swój życiowy zapas szczęścia. Był z tego powodu jednocześnie zadowolony i sceptyczny. Kierując się w stronę domostwa, niósł zwierzaka niby wojenne trofeum. Amira na pewno będzie zadowolona, jak zobaczy świetnie wykonaną robotę i szybciej zapomni incydent z łazienką... Z drugiej strony martwił się, że skoro jakimś cudem dostał od Fortuny soczysty pocałunek, to ta niedługo wbije mu nóż w plecy, zgodnie z rotacją koła. Mocno westchnął, że aż poczuł, jak żołądek zasysa mu się do środka. Powinien coś zjeść, ale państwo Vinsaventów jedli tylko kiełki i inne paskudztwa, a on potrzebował mięsa, i to koniecznie. Spojrzał na kocura. Nie żeby myślał od razu o tak drastycznych krokach. Po prostu się zastanawiał, co u ludzi z taką dietą mógł on spożywać.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pią Paź 16 2015, 22:56
MG: Wszystko wydawało się być piękne i cudowne. Niestety ustawienie herbat było na tyle niekorzystne, że zamiast trzech pudełek, wyleciało ich dziesięć, ale w tym wszystkie o smaku waniliowo-truskawkowym, czy też tam truskawkowo-waniliowym. Romuald zaśmiał się z komizmu całej sytuacji. Jednak przestał w chwili gdy Amira spytała, jaką konkretnie herbatę robi matka chłopca. -Eeeeeee… - zaciął się Romuald, w swoim braku odpowiedzi. Albo dziewczyna za bardzo zawstydziła go swoim uśmiechem, albo nie wiedział co powiedzieć, albo też i jedno i drugie. Wstawiła więc wodę. Kubek też znalazła, oraz cukier też… A może to jednak była sól? W każdym razie coś białego i sypkiego. Nim jednak wrzątek z czajnika zaczął gwizdać, zdążył wrócić czarny Greg z czarnym trofeum myśliwskim. Kot nawet się nie wyrywał, jedynie miauknął sobie co któryś krok, ale dał się spokojnie zaprowadzić. Niby zwycięstwo, ale… -To nie jest Flolian. To jest Geltluda! - kotek potwierdził miauknięciem, a żeby udowodnić Gregowi jego porażkę, Romuald aż zeskoczył z krzesła, oraz podszedł do murzyna, spoglądając na niego z nie za wysokiej perspektywy.- Geltluda ma na tylniej uapce, biało plamke… Flolian jest cauy calny… Sukaj dalej niewolniku! – rozkazał młody panicz, co zostało podsumowane jedynie przydługim miauknięciem dochodzącym z pięterka, na które odpowiedziało krótsze miauknięcie Geltludy. Chłopak potem wrócił na swoje miejsce, a woda zdążyła się już zagotować. Można już wrzucać kocu... zaparzyć herbatkę...
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Sob Paź 17 2015, 00:01
Aż przystanęła na chwilę gdy Greg wniósł kocura do kuchni. Spojrzała na niego z uznaniem. W końcu wykonał dobrą robotę, aż by go uściskała, do czasu aż Romuald się odezwał. Oczywiście, że nie mogło być tak pięknie. Kicia rzeczywiście wydawała się miła... jednak w głowie Amiry pojawiło się pytanie."Kto tak nazwał te biedne zwierzęta?!" Chyba nie powinna się zastanawiać w takim momencie. Kot faktycznie miał małą białą plamkę na nodze... czy rodzice chłopca rozróżniali koty?... zawsze można by było zwalić na tego czarnuszka który pozostawał w objęciach większego czarnucha. -Powodzenia w łapaniu Floliana - uśmiechnęła się do Grega. Pewnie miał dość tak samo jak ona. Zostając sama zaczęła zaparzać pierwszą z brzegu herbatę. Jeśli mu nie podpasuje to zrobi kolejną a tą wypije sama. W sumie umierała z głodu. Przed posłodzeniem spróbowała cukru.. tak na wszelki wypadek. Widząc co mają w kuchni ten cukier mógł być nawet kokainą.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Paź 18 2015, 14:01
Cała sytuacja powinna Grega wkurzyć, zasmucić i jednocześnie przepełnić rezygnacją niczym gorzkie piwo. Greg stał tak przez moment, patrząc to na Amirę, to na Romualda. Zsumował wszystko, co w ciągu tych dwóch dni się stało. Najpierw delikatnie się uśmiechnął, potem chichotał, by w końcu wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem. Cały ten absurd sytuacji, niespełnione nadzieje oraz uznanie w oczach Amiry, które nagle prysnęło, sprawiły, że nie pozostało mu nic innego, jak wyśmiać to wszystko. Po chwili jednak się uspokoił. Ponownie spojrzał na kobietę i dziecko, którzy musieli patrzeć się na niego jak na niepełnosprawnego umysłowo, Greg postanowił więc poszukać... Floliana. Całego czarnego, bez łatki na tylnej łapie. Hahahahahaha! Wciąż podśmiechując, puścił Geltludę i głaszcząc delikatną kotkę, powiedział do Amiry: - Zostawiam ją z wami. Może i jest spokojna, ale lepiej mieć na nią oko... W poszukiwaniu ostatecznej konfrontacji, udał się na piętro.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Paź 18 2015, 19:39
MG: Dziewczyna spróbowała białego proszku. Był słodki. - To je cukier! –potwierdził jej wątpliwości stojący obok elegancki, czarny jednorożec… No dobra. Odlotu nie było. Jednorożca też nie. Jedynie Geltluda, która miauknęła przyjaźnie, natrętnie ocierając się o nogę Amiry. Potem zalała „Waniliowy napar, truskawką mieszany”. Przyjemny aromat truskawek, oraz wanilii rozniósł się po kuchni. Postawiła parujący napój przed Romualdem, który spojrzał na nią, na kubek, potem znowu na nią, jakby zaraz miał wskazać, że zaparzyła złą herbatę. Jednak problem młodego panicza był inny. - Jest… Golonca… - mruknął tylko spoglądając na kubek. Oparł głowę o stół i zaczął się wpatrywać w kubek. Minęło pięć minut… Siedem… Osiem… Dopiero wtedy łaskawie raczył spróbować herbaty. - Jest… - tutaj dał na wstrzymanie, zwiększając drastycznie poziom dramaturgii. Niczym sędzia przed wydaniem wyroku. Cały świat na tę chwilę wstrzymał oddech, przynajmniej w wyobrażeniu Romualda, który spojrzał w prawo, potem w lewo. Zajrzał do kubka. Pociągnął jeszcze jeden łyk herbaty… - Jest dobla. Jestem z ciebie zadowolony. W naglode pozwole ci isc ze mno na spacel! – powiedział, po czym wypił do końca herbatę, po czym zaczął szykować się do wyjścia.
W tym czasie Greg wyszedł na spotkanie ze swoim przeznaczeniem. Po dotarciu na piętro usłyszał przeciągłe miauknięcie, lecz nie mógł dostrzec jego źródła. Wtedy z pokoju Romualda, powolnym krokiem wyszedł kot… Czarny jak noc… Czarny jak Greg… Spojrzał w jego stronę, wzrokiem zabójcy. Prychnął i zjeżył się. Zaczął powoli chodzić, nie spuszczając wzroku z murzyna. Trzymał od niego dystans co najmniej czterech metrów. Terenem starcia miał być jedynie korytarz, bądź też pokój Romualda… Wkrótce miało rozpocząć się ostateczne starcie… Albo też jedno z wielu. Kto to tam wie…
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Nie Paź 18 2015, 21:10
Cukier był słodki i o dziwo nie był żadną amfetaminą. Włożenie czegoś do buzi przypomniało jej tylko, że powinna coś zjeść, dlatego też chwyciła do ręki jabłko i ugryzła kawałek delektując się smakiem owocu. Mmm.. w tym momencie zasmakowało by jej wszystko, nieważne co by tu znalazła. Czekając aż chłopiec wypije herbatę jadła kolejne to owoce a następnie omal nie skoczyła z radości gdy mu zasmakowała. Albo miała niezwykłe szczęście, nadludzką intuicję, niesamowity zmysł herbaciany... albo chłopcu smakowała każda herbata tego typu. Wolała jednak myśleć jak wyjątkowo dobrze poszła jej ta mała "misja". Obudziła się w niej mała nadzieja, że skoro Romuald tak bardzo polubił jej wyrafinowaną kuchnię to może wkopie tylko Grega... W końcu mógł zniszczyć wszystko sam... chociaż nie, nie wybaczyłaby sobie gdyby miała go tak potraktować. W końcu MIMO WSZYSTKO nie chciał zrobić nic złego. Spacer? Czemu by nie? O ile chłopiec nie ucieknie nigdzie żeby wbiec pod koła to może się z nim gdzieś przejść. Szczególnie jeśli złapie go za rękę. Zawstydzi się i będzie bał się zrobić cokolwiek głupiego. Teraz pytanie... zawołać i powiedzieć Gregowi? A co jeśli spłoszy kota? Tym razem to jej tego nie wybaczy. - Gdzie chcesz iść na spacer? Spytała chłopca. Może jak poczekają jeszcze chwilę to nie będzie musiała iść po towarzysza a ten przyjdzie tutaj ze zwycięskim łupem.
Greg
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 04/08/2014
Skąd : Mazury
Temat: Re: Biały dom Vinsaventów Pon Paź 19 2015, 18:46
W drodze na piętro układał już plan konfrontacji. Byli jak yin i yang: jeden szybki, zwinny i mały, drugi wielki i powolny. W tym przypadku różnice fizyczne dawały oczywistą przewagę kotu, Greg musiał więc wykorzystać je przeciwko niemu. Ale jak? Przypomniał sobie szybko rozkład pomieszczeń na piętrze. Zwizualizował je. Potem sprawdził swój ekwipunek. Nóż, lina i sieć z obciążeniem. Przedmioty przeznaczone do przygotowania z nich pułapki. Ponieważ bezsensowne ganianie nie zdawało egzaminu, należało użyć sprytu. Zanim znalazł się na górze, zdjął z pasa sieć i linę. Związał oba przedmioty, tak że jedna końcówka sznura była związana u górnej części sieci, a drugą przyczepił z powrotem do pasa. Siatkę pozostawił na schodach, rozkładając ją i przywiązując lekko do barierek tak, by zachowała wyznaczony kształt. Plan gotowy. Teraz wszystko miało się rozstrzygnąć. Wszedł ostrożnie na górę. Zależnie od tego, jak daleko był pokój Romualda, sznurek albo zostawił przy sobie, albo przy wejściu. W końcu się spotkali. Tym razem jednak Greg nie zamierzał przegrać. Wiedział, że zwycięstwo musi należeć do niego. W końcu miał plan! Prowizoryczny, ale jednak. Ostrożnie zaczął się zbliżać do kocura. Zamierzał sprawić, by ten zaczął uciekać z powrotem na schody. Starał się więc zajść go z drugiej strony.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.