I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Małe miasteczko położone na południe od Magnoli. Prężnie rozwijające się dzięki niesamowicie rozwiniętej medycynie. Dlatego w samym centrum miasta znajduje się pięcio piętrowy, nowoczesny szpital. Od niego zaś odchodzą kolejne budynki, pierścień budynków administracyjnych bezpośrednio otacza szpital, potem jest pierścień budynków socjalnych, takie jak Straż pożarna, Posterunek, szkoły. Następnie jest pierścień hotelowy, kolejny jest pierścień szlachecki i turystyczny z kasynem. Dwa ostatnie pierścienie, tworzące obrzeża miasta stanowią domy mieszkalne, bliżej szpitala te lepsze, bliżej obrzeży, małe domki, gdzieniegdzie chałupy z polami i hodowlami kur. Granice pierścieni nie są niczym wytyczone, jedynym sposobem na odróżnienie pierścieni, jest zmieniająca się architektura i stan budynków. Obecnie miasto jest wymarłe - nie ma w nim nawet żywej duszy a Lacrymy zasilające nie mają energii. Nie ma więc światła, wody, gazu... ~~
Magowie dotarli na miejsce w południe, przychodząc z Magnolii i trafiając na obrzeża Eagvill Peak. Właściwie zadanie jakie im zlecono nie wydawało się wielce skomplikowane acz stopień jego trudności zapewne leżał w tajemniczości. Odnaleźć lub wyjaśnić sprawę zniknięcia mieszkańców. Wydawało się dość proste, chociaż kto wie co stało za zniknięciem mieszkańców. A do eksploracji było caaałe miasto. Tak więc przed magami kupa roboty i wiele rzeczy do znalezienia. Każdy z magów dostał też mapę miasta.
//Jeśli będziecie chcieć znać położenie jakiegoś szczególnego budynku, to slijcie pytanie na PV/GG a wam podam.//
Autor
Wiadomość
Bianca
Liczba postów : 111
Dołączył/a : 23/10/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Wto Kwi 08 2014, 18:00
Teoretycznie udało się uratować Kiri przed pożarciem, ale niestety nie był to pełny sukces. Nieznajoma okazała się jakimś potworem - i to nie w przenośni a dosłownie. To na szczęście, Sheppard nie powstrzymało - chociaż wyrywanie włosów...ekhm, nie tylko włosów, nie było szczególnie miłe - i dzięki temu, stwór nie dobrał się do twarzy zielonowłosej... czego nie można powiedzieć o dłoni towarzyszki. Przez to właśnie co zaszło, należało podjąć szybką decyzje, a wyjść było kilka. Główne dwa, które przyszły od razu do głowy Usami to... naturalnie pierwszym było wycofanie się - wszak doskonale słyszała krzyk Ayame, widziała ranę i wiedziała, że wpierw należało się zająć koleżanką by tej się nie pogorszyło... a przy walce mogło się pogorszyć, gdyby chciała pomóc. Tym sposobem pojawia się wariant drugi - może lepiej zostać i próbować dobić stwora nim ten kompletnie do siebie dojdzie? Tyle, że wtedy Kirino byłaby znowu narażona...Najchętniej by się wycofała, aby Kiri doszła do siebie, ale jeśli ten stwór ruszy za nimi? Więcej w tym było szybkiego myślenia i instynktu niż racjonalnego, ale co się dziwić skoro czasu nie było? Co więc zrobiła Bian... Potwór był nie zbyt daleko... Ayame obok... magia nie na wiele się zdawała, ale... działa chwilkę... - Ukryj się, Kiri! Niestety instynkt nakazywał wybrać opcję - zabij teraz nim to zabije ciebie. Tak więc po wyciągnięciu migiem sztyletu do lewej ręki, i ruszeniu w tym samym czasie na potwora, tuż przed nim miała zamiar użyć zaklęcia Nocny Łowca. Oh, wiedziała, że pewnie zaraz się znowu przemieni, ale ta postać zwiększyła jej szybkość, no i miała miecz - a że teoretycznie powinna być przy celu wtedy to miała zamiar owym mieczem trafić w głowę/oko/paszczę bestii by nie tylko ją przedziurawić, ale i spróbować rozerwać - przeciągnąć mieczem wzdłuż lub wszerz. Miała świadomość, że zaklęcie będzie trwać chwilkę albo nawet tak krótko, że zniknie nim miecz dotknie celu - z tego właśnie powodu w drugiej ręce miała przygotowany sztylet. Tak więc jeśli faktycznie zaklęcie za wcześnie padnie to wtedy dziewczyna prędko atakuje sztyletem - niestety broń krótsza, ale ma ostrze i miała zamiar trafić tym - najlepiej - w oko. Jak będzie trudniej to oczywiście celuje w... co się da - głównie w głowę. No i najwyraźniej potwór lubił gryźć, więc jeśli chciałby też ją zjeść to miała zamiar wbić sztylet w jego podniebienie lub język, byleby tylko się obronić... i zabić cel. Jeśli coś pójdzie nie tak jak trzeba, albo zagrożenie będzie faktycznie za duże, a ona będzie miała szanse odskoku - to tak robi i wycofuje się. Przy tym łapie Kiri za rękę - za tą nieranną - i ma zamiar pobiec za jakiś róg/domek... ale tam zatrzymałaby się, odsunęła Kiri dalej od owego rogu i zaczekała na potwora. Teoretycznie w mieście było cicho więc powinna słyszeć jego kroki - wtedy też miała zamiar wbić mu sztylet w oko, gdyby faktycznie zza rogu wyszedł. Swoją drogą dobrze jakby ten stwór nie był inteligentnym stworzeniem...
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Sro Kwi 09 2014, 19:57
- GAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH! -
Nie trzeba było chyba tłumaczyć skąd pochodził ten nieprzyjemny i bardzo agresywny krzyk. Bycie pożeranym żywcem, nawet jeśli w danym momencie ograniczające się tylko do elementów dłoni, nigdy nie było czymś, co można było zbyć cichym westchnięciem i wzruszeniem ramion. Sam szok na widok części własnego ciała będącej oderwanej od reszty oraz zranionego miejsca był na tyle nieprzyjemny, ze właściwie wystarczał do wydarcia się na całe gardło, a do tego dochodził przecież jeszcze najzwyklejszy ból. A ręka Kirino w tym momencie wydawała się być tym bólem dosłownie przepełniona, zupełnie jakby ktoś włożył ją w rozgrzany ogień. Dodatkowo to cholerstwo strasznie krwawiło i bardzo utrudniało życie, a przecież to coś, co ją tak urządziło wciąż jeszcze dychało. Szczęściem w nieszczęściu było to, że straciła tylko kawałeczek dłoni, a nie na przykład oko czy część twarzy, z tym zdecydowanie trudniej byłoby sobie poradzić, nie mówiąc już o opatrzeniu na miejscu. Decyzja dotycząca wysunięcia ręki przed twarz była skuteczna, nawet jeśli zaklęcie nie podziałało tak jak powinno.
A teraz Bianca zdawała się chcieć wziąć na siebie tego stwora, w czymś w rodzaju pojedynku jeden na jednego, choć Ayame wątpiła, by akurat zależało jej na honorowym pokonaniu stwora. Niech to szlag, jak ta cholerna dłoń piekła. Gdyby nie Sheppard być może na zwykłym pieczeniu by się nie skończyło, ale na czymś o wiele gorszym... Zielonowłosa nie miała zamiar jednak siedzieć na tyłku i rozpaczać nad swoją ręką cały czas, musiała zagryźć zęby, powstrzymać napływające z bólu łzy i zrobić coś użytecznego, choćby doprowadzić się w miarę do ładu i składu. Miała zaklęcie, które mogłoby ją uleczyć... ale ono wymagało pewnego czasu działania, a wyglądało na to, że w tym miejscu tak łatwo o stosowanie zaklęć nie będzie. Zwłaszcza czasowych. Trzeba było sobie więc poradzić w inny sposób, a choć Kirino medyczką nie była, to umiała chociaż wiązać ze sobą kawałki materiału. Wstała więc na równe nogi i krótko machnąwszy Biance głową umknęła kilka kroków w tył, tak by zyskać chwilę spokoju, następnie zdrową ręką zdjęła z szyi swój szalik, który miał teraz mieć zdecydowanie inną rolę niż ochronę przed zimnem. Przynajmniej tymczasowo Ayame musiała skupić się na powstrzymaniu krwawienia albo przynajmniej ograniczeniu go, więc mocno obwiązała szalikiem swoją ranę wokół dłoni, a następnie zacisnęła mocno, jednocześnie nie mogąc powstrzymać się od cichego syknięcia z bólu. Dopiero gdy widziała, że jej szalik trzyma się w miarę stabilnie dłoni, powróciła myślami do walki i tego co się działo przed jej oczami, lewą swoją ręką sięgając po parasol, w którym przecież schowaną miała katanę. Parasolowy futerał przytroczyć miała do pasa, gdzie spoczywało etui na broń, a ostrze już przygotowane do walki mogło się jej teraz nieźle przydać.
- Głupie francowate dziadostwo przyszło się bawić w ten sposób? Okej, niech i tak będzie! - powiedziała zaciskając mocno lewą dłoń na rękojeści parasola, nieomylnie przesycając swoje słowa dużą dawką agresji wynikającej z wciąż promieniującego bólu. Miała zamiar następnie powrócić w okolice gdzie przebywało stworzenie - nie zamierzała jednak mieszać się do walki tak długo, jak Bianca nie wydawała się być w jakiś sposób zagrożona - gdyby jednak tak się stało, miała zamiar doskoczyć do miejsca pojedynku gdzieś zza pleców drugiej dziewczyny, a następnie spróbować przedziurawić przeciwnika, jeśli tylko będzie to możliwe. Ważne było to, by faktycznie atak odbył się zza dziewczyny, tak by mogła ją Ayame wyminąć, a następnie dopiero zaatakować, nie chciała bowiem przez przypadek czy w amoku rozlać krwi swojej towarzyszki. Najwyraźniej zielonowłosa nie do końca podzielała taktykę Bianci w kwestii ucieczki i zastawienia pułapki na ofiarę, a po prostu chciała się z nią uporać tu i teraz. Ból czasami przesłaniał rozsądek.
Shiba
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 11/12/2013
Temat: Re: Eagvill Peak Czw Kwi 10 2014, 12:50
Może i pierwszy atak nie poszedł po jego myśli, ale za to ten tomahawkiem odniósł skutek, dzięki czemu było jednego dziada mniej. Niestety drugi stwór był szybszy i wgryzł mu się w nogę co niezbyt mu się podobało, bo nie lubił być gryziony. Na dodatek usłyszał krzyk dziewczyny i szybko skojarzył iż może to być Kirino lub Bianca, bo nikogo innego prócz nich tu nie ma, a otoczenie nie uległo zmianie, więc nie mógł to być krzyk kogoś z przeszłości. Musiał im pomóc, ale najpierw sam upora się ze swoim problemem. Na sam początek puści tomahawk, a następnie postara się wbić stworkowi palce w oczy co by je wyłupić. Jeśli się uda zamierza włożyć palce w oczodoły, a następnie mocno złapać by oderwać górną szczękę od nogi, a tym samym łamiąc ją. Nie zależnie od tego czy się uda, zamierza wbić hak w jego policzek, a następnie wyszarpnąć go z całej siły wyrywając przy tym kawał twarzy. Gdy się uda a stwór puści jego nogę, zamierza złapać go za głowę i tłuc nią tak długo, aż tamten nie wykituje. Po wszystkim chwyci broń i pobiegnie w stronę z której dobiegał krzyk by pomóc dziewczynie.
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Czw Kwi 10 2014, 14:24
Cóż eksterminacja zagrożenia przebiegła bez problemów, więc można było być zadowolonym. Następnie siwowłosy został zaskoczony zmianą otoczenia. W sumie nie powinno tu wyjść na złe, bo to teoretycznie wychodzi na dobre. Niestety ta zasada nie miała sensu, gdy coś zjadało ci połowę przestrzeni wokoło, dlatego też oficer postanowił się stąd ulotnić. Problemem było jednak wybranie trasy, aby nie wlecieć tam gdzie nie trzeba. Tak więc postanowił wybrać bezpieczniejszą trasę do okien lub drzwi. Oczywiście zwracał uwagę na szerokość trasy, oraz czy nie będzie musiał skakać. Cóż jakby nie patrzeć lepiej by nie musiał skakać nad tymi dziurami. Tak więc jeśli znajdzie w miarę bezpieczną drogę, to znaczy szeroką i bez konieczności skakania to nią idzie. brał też pod uwagę to by zaraz za oknem, czy drzwiami (tymi którymi wszedł) nie było tej wyrwy w przestrzeni. Jak już ruszy to uważa też pod nogi, ostrożnie też stąpa, by przypadkiem podłoga się pod nim nie zapadła, bo w końcu po takich zmianach otoczenia można się wszystkiego spodziewać. Przechodząc koło dziur zwraca uwagę, czy coś z nich nie wychodzi, jakby nie patrzeć nie zamierzał dać się wciągnąć. W razie potrzeby używa swojej zwinności by odskoczyć. Gdyby to miało nie zadziałać to ciachnie wrogą kończynę mieczem. W ostateczności by się ochronić korzysta z mobiusa by przenieść się samemu w stronę wyjścia. Następnie postara się udać w stronę gdzie mniej więcej szedł kolega z LS.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Eagvill Peak Czw Kwi 10 2014, 18:16
MG
Bianca użyła swojego zaklęcia, będąc już przy stworze, niestety nie zadziałało tak jak chciała. Cień rozpadał się zanim zdążył pokryć Biancę. Mimo to dziewczyna pchnęła sztyletem, trafiając stwora właściwie w pierś a potem szybko uskoczyła, gdy to chciało zrobić jej krzywdę. W tym czasie na ścieżce którą wcześniej szły dziewczyny pojawił się Shiba. Do stwora miał około 8m, ten go jeszcze nie dostrzegł. Melior zaś w tym czasie, dotarł do miejsca w którym dostrzegł dwa ciała potworków, takich jak dostrzegł wcześniej. Jeden tylko miał dość bardzo mocno zdeformowaną głowę... jak by po nim walec przejechał.
Stan postaci: Bianca: 84%MM, nie masz sztyletu bo utknął w stworze Kirino: Nad nadgarstkiem, tuż przy kciuku głęboka, opatrzona rana, po wygryzieniu kawałka mięśnia. Brak możliwości ruszania kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki. 100%MM Shiba: Prawe kolano i udo pieką
Czas na odpis: 13.04 godzina 18:00
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Pią Kwi 11 2014, 00:43
Nie ma sztyletu, ale jest katana i szansa na która liczyła Ayame Kirino! Oto bowiem trafiała się okazja doskonała - stwór musiał być pochłonięty jednocześnie walką z Biancą oraz nową raną, którą otrzymał z jej ręki, innymi słowy był całkiem zajęty, a one miały przewagę liczebną... One? Czy to przypadkiem nie Shiba się tu zbliżał, wielki zaginiony z początku misji? Możliwe, lecz na to teraz nie mogła zwrócić uwagi za bardzo zielonowłosa, skupiona głownie na dobrym balansowaniu miecz w swojej zdrowej dłoni, wspierając ją, jeśli zaistniała taka potrzeba, drugą, boleśnie ranioną. Była na tyle opatrzona, że choć zapewne używanie jej w ten sposób mogło boleć, to wróżka była w stanie zacisnąć ząbki jeszcze bardziej i przeżyć ten ból, byleby położyć potwora martwego na ziemi i sprawić by nigdy więcej nie powstał. Bez specjalnego krzyku, oznajmienia swoich intencji czy krzyczenia nazwy swojej techniki walki mieczem Kiri skróciła dystans jaki dzielił ją od potwora na odległość wystarczająca do użycia katany. Następnie szybko zamachnęła się na okolice szyi potwora horyzontalnym cięciem, chcąc w założeniu pozbawić go głowy albo przynajmniej sprawić by ta zawisła na ostatnich warstwach skóry. W razie potrzeby zamierzała też szybko wycofać miecz i wyprowadzić kolejne cięcie, tym razem pionowe z góry na dół na wysokości klatki piersiowej (zahaczając o głowę, konkretnie podbródek) stwora, tak by posłać go kilka kroków w tył. Po tym wszystkim, tak na wszelki wypadek zamierzał jeszcze pchnąć ostrzem w okolice podbrzusza tej cholernej istoty, co sprawiła jej tyle brzuchu, by zakończyć ten taniec śmierci. Oczywiście taniec śmierci byłby tańcem śmierci, gdyby de facto przyniósł śmierć, więc może za szybko byłoby go tak nazwać? Fakt, faktem jednak, zielonowłosa wiedziona bólem dłoni i agresją z tegoż wynikającą, do tego właśnie chciała doprowadzić, do kompletnego zatrzymania procesów życiowych bestii... o ile ta takie posiadała.
Pomiędzy ciosami jednak zielonowłosa starała się obserwować, czy potwór nie zamierzam jakoś się jej odwdzięczyć, np. poprzez wyszarpnięcie sztyletu Bianci i rzuceniu nim w Kirino, w takim wypadku musiałaby spróbować zaprzestania swoich metod i odwołać się do uniku w boku z ewentualnym przeturlaniem się po ziemi, gdyby tak było szybciej i bezpieczniej. Nie zamierzała tutaj kolejny raz oberwać, no kurczę.
Bianca
Liczba postów : 111
Dołączył/a : 23/10/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Sob Kwi 12 2014, 15:26
Niestety, tak jak się spodziewała, zaklęcie nie zadziałało za bardzo... nawet nie wytrzymało tyle by dobrze go użyć, a to był zdecydowany minus. Całe szczęście, że miała przygotowany swój sztylet, więc coś udało się zdziałać - ale czy na pewno? Wbiła go w pierś stwora i odskoczyła, nim ten coś jej zrobił, jednak nie wydawało się by szczególnie zrobiło to wrażenie na potworze. Hm... mogła mieć tylko nadzieję, że coś poczuł i będzie to dla nich korzystne - dla przeciwnika wręcz przeciwnie. Nie mniej, nie mogła się poddawać. Nawet bez broni zawsze można coś zdziałać! W dodatku okazało się, że Kirino nie miała zamiaru czekać grzecznie, aż ciemnowłosa poradzi sobie z problemem - albo nie poradzi. Zamiast tego zielonowłosa ruszyła do akcji. Plus tego był taki, że Sheppard, najwyraźniej swym czynem kupiła towarzyszce przynajmniej tyle czasu, by ta mogła się jako tako opatrzyć - nic wielkiego, ale i Usami miała nadzieję, że Ayano nie wykrwawi się. Swoją drogą taka mała, wstydliwa, a dzielnie rusza z mieczem na bestię - godne podziwu. Oby tylko jej to nie zaszkodziło bardziej! Dobrą wiadomością był również fakt pojawienia się Shiby. Oczywiście najchętniej od razu dowiedziałaby się co się działo przez ten czas jak go nie było, ale teraz mieli większy problem. W dodatku stwór chyba - jeszcze - mężczyzny nie zauważył, więc Smocza Zabójczyni miała nadzieję, iż Mamoru wykorzysta to dobrze. Tak czy inaczej Bianca mimo wszystko starała się trzymać blisko Kiri i potwora - nie za blisko by przypadkiem nie dostać, ale na tyle, że gdyby trzeba pomóc to mogłaby raz dwa doskoczyć i... walnąć stwora pięścią - w bok lub tył najlepiej, ale grunt by po prostu krzywdy Kiri znowu nie zrobił. Tak tak, super silna Bian jeszcze nie była - pracowała nad tym, ale jeszcze nie te czasy - jednak dzięki pewnej umiejętności miała nieco mocniejsze uderzenia niż normalny człowiek, więc cóż... można jedynie było mieć nadzieję, że w razie czego może chociaż odwróciłoby to uwagę stwora od zjedzenia zielonowłosej. Nie mniej - jeśli Ayame faktycznie będzie sobie dobrze radzić, to Sheppard nie miała zamiaru wchodzić jej w drogę. Dopiero, gdyby coś zwiastowało - albo dobitnie pokazało - że wróżce się nie uda/grozić będzie niebezpieczeństwo, wtedy Bian ma zamiar walnąć w potwora pięścią - lub jeśli będzie mieć chwilkę, to wyciągnie z kieszeni pióra (którym to pisała raport) i spróbuje go wbić w oko bestii. No co? Sztylet straciła... chociaż jeśli będzie mieć okazję to go wyciągnie z ciała oponenta.
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Nie Kwi 13 2014, 19:22
Cóż jakoś bezpiecznie dało się wydostać z strefy zagrożenia pochłonięcia przez wyrwy w przestrzeni. Dlatego też mógł bezpiecznie dalej zwiedzać miasto. Jeśli wcześniej nie chował miecza to teraz go chowa w lasce. Jakby nie patrzeć pokazanie się ludziom z bronią w ręku mogło by wywołać niepożądane efekty, z tego względu należało tego unikać. Natomiast widząc dwa martwe stworki stwierdził, że musiał tu być ktoś z jego drużyny, gdyż przed takimi niebezpiecznymi dziwadłami normalni ludzie raczej by uciekli. Dodatkowo wiedząc, że jest ich więcej postanowił bardziej uważać, bo w końcu nie wiadomo, czy zaraz stąd nie wyskoczy kolejny. Dlatego postanowił podczas dalszej drogi rozglądać się co jakąś chwilę wokoło. Zastanawiał się czy niektórzy tutejsi luzie nie są też tymi stworami, w końcu widział jak jeden z nich ubiera się w ludzką skórę. Tak czy siak stwierdził, że lepiej tu nie zostawać i postanowił niemal od razu udać się w stron najbliższego urzędowego budynku, o ile miał podstawy stwierdzić, że jakiś jest w okolicy. Jeśli nie to pierwszą najbliższą, główniejsza ścieżką kieruje się w stronę centrum miasta, chyba że spotka po drodze towarzyszy. Naturalnie ciągle stara się być ostrożnym i stara nasłuchiwać nienaturalnych odgłosów by w razie czego odskoczyć.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Eagvill Peak Sro Kwi 16 2014, 22:01
MG
Kirino, Bianca, Shiba: Bianca odskoczyła, a Kiri doskoczyła, jej. Szybkie cięcie horyzontalne, w potwora który właśnie wyciągał dłoń i owa dłoń z plaśnięciem wylądowała na bruku, miecz zaś ugrzązł w zalanej krwią szyi potwora, który charcząc chyba chciał robić coś jeszcze, ale nie na służbie zielonowłosej! I jeszcze jedno cięcie, i jeszcze jedno i w ogóle furia śmierci i balet ciosów i w ogóle opera i teatr i kino i flaki i kiri i wygrana wow. W każdym bądź razie zwłoki upadły na ziemię i Kiri też upadła. To co różniło Kiri i potwora, to między innymi fakt że potwór się nie spocił. Fu.
Melior: Życie jest brutalne. Melior mógł jedynie pochlipać, że ze wszystkich ludzi, akurat on, musiał zostać sam. A nie chciał, nie, on chciał do koleguf i koleszanek. Ale tak fajnie nie ma. W każdym razie skierował swoje kroki do centrum, gdzie jego oczom ukazał się zabarykadowany szpital. Drzwi i okna zastawione złomem, demotywujące napisy typu "Idźcie sobie", ideale miejsce na randkę. Koniec końców wszyscy tu przyjdą... prawda?
Stan postaci: Bianca: 84%MM Kirino: Nad nadgarstkiem, tuż przy kciuku głęboka, opatrzona rana, po wygryzieniu kawałka mięśnia. Brak możliwości ruszania kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki. Zziajana, zmęczona i w ogóle furia potu. 100%MM Shiba: Prawe kolano i udo pieką
Czas na odpis: 19.04 godzina 22:00
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Czw Kwi 17 2014, 01:50
- Haaa... haaa... haaa... - oddychała głęboko zielonowłosa po stoczonej walce, próbując podnieść się do w miarę logicznego siadu - I tak... właśnie kończą ci... którzy ze mną zadzierają... haaa... - rzuciła, jakby podsumowując zdarzenie, a wolna ręka wystrzeliła w kierunku czoła, by przynajmniej z tamtego miejsca zetrzeć pot. Nie było niczego bardziej nieprzyjemnego od klejących się do czółka włosów, które przecież powinny normalnie delikatnie trzepotać na wietrze, a nie być skute mokrym ciężarem do ciała, tymczasem zaś wyglądało na to, że właśnie tego wrażenia doświadczała osoba, która przed chwilą wystąpiła w spektaklu pod tytułem "tańcząca z mieczem" czy jakimś innym, o równie oryginalnej nazwie. Po chwili spróbowała też delikatnie odmachnąć kataną, tak by ewentualna krew czy inny szlam z przeciwnika odszedł od powierzchni ostrza, a następnie przywróciła broń do trybu parasolki i przytroczył ją z powrotem do swojego boku. Okej, była zmęczona, ale nie zamierzała chodzić (po tym jak odpocznie) po świecie z brudną parasolką, która mogła też niespecjalnie ładnie pachnieć. Póki co nabrała większego oddechu, a potem zrobiła wydech, starając się doprowadzić pracę płuc do porządku. - Ach! - zreflektowała się szybko dziewczyna po tych ruchach i zaczęła maniakalnie wręcz kręcić głową w poszukiwaniu Bianci, jakby obawiając się, że może podczas tej całej swojej agresji, niechcący wyrządziła krzywdę swojej koleżance. Dopiero gdy jej wzrok spoczął na drugiej dziewczynie, Ayame znacząco się uspokoiła i rozpogodziła. - Bianca, wszystko w porządku, prawda? - zapytała, a ostatnie "prawda" zabrzmiało tak, jak gdyby każda inna odpowiedź mogła przyprawić Kirino o duże zmartwienie, całość zaś została poparta kolejnym poborem powietrza i bardzo zmartwionym (i też zmęczonym) spojrzeniem, które zielonowłosa przez dłuższy czas pozostawiła na Biancowych oczach, dopiero po chwili odruchowo sprawdzając czy ta na pewno nie ma żadnych ran widocznych na sobie.
Następnie zaś Kiri spróbowała się podnieść z ziemi, nie chcąc zbyt długo przebywać w otoczeniu tego martwego już stwora. Mógł nie pachnieć za ładnie, a na pewno po tym wszystkim zbyt pięknie nie wyglądał, więc lepiej było stąd w miarę szybciej odejść. Poza tym... - ...jeśli istniało jedno takie coś, to mogą chyba istnieć też kolejne... - dokończyła myśl na głos dziewczyna, nawet tego nie zauważając. Nie zamierzała się w tym momencie forsować, dlatego jeśli udało się jej powstać, to przez chwilę nie ruszała się nigdzie i tylko spokojnie sobie oddychała, chcąc odzyskać kompletną równowagę. Miała też nadzieję, że mimo tego całego potu się nie przeziębi. Zakatarzona Kiri to zdecydowanie nieprzyjemna dziewczyna. - Skoro już tu jesteśmy... to daj mi proszę chwilkę na oddech, ale ogólnie... może powinniśmy zwiedzić to miejsce? - wskazała swoją prowizorycznie opatrzoną dłonią na budynek szpitala. Kto wie, może to tam czaiło się źródło wszystkich problemów?
Albo więcej tego rodzaju stworów? Najpierw i tak trzeba byłoby się jakoś dostać do środka, a kto wie czy to będzie takie proste...?
Bianca
Liczba postów : 111
Dołączył/a : 23/10/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Sob Kwi 19 2014, 14:30
Jak się okazało, Ayame nie potrzebowała wsparcia. Ba, bardzo sprawnie poradziła sobie ze stworem, który wcześniej zrobił jej krzywdę. Zastanawiające czy, gdyby Kirino nie została zraniona to czy dalej by tak świetnie walczyła czy może to zasługa adrenaliny? Cóż... najważniejsze, że w obecnej chwili stwora się pozbyli, nie doznali kolejnych ran, a Sheppard odzyskała swój sztylet. - Jak się czujesz? Skierowała pytanie do towarzyszki, podchodząc tym samym bliżej by przyjrzeć się zarówno jej, jak i stworowi - lepiej by ten nagle nie wstał i nie rzucił się na nich, prawda? Problem polegał na tym, że nie mieli pewności czy nie ma tutaj więcej takich stworzeń. Czy to one są odpowiedzialne za to co się wyprawia w tym miejscu? A może są efektem ubocznym czegoś? Odpowiedzi dalej mieli niewiele. - Mnie nic nie jest. W tej sytuacji powinnaś martwić się o siebie, Kirino. To co zrobiłaś było na pewno wyczerpujące, a jeszcze ta rana... Co z nią? Boli? Potrzebny Ci dodatkowy ucisk? - martwiła się, ale ton pozostawał dalej wciąż poważny... nie żartuje się z ran na misji - Tak... w rzeczy samej powinnaś odpocząć przynajmniej przez chwilę. Ah, i dobra robota - była to ewidentnie pochwała. Nawet pojawił się delikatny uśmiech przez chwilę - ... ale lepiej nie zostawać na otwartej przestrzeni. Jesteśmy zbyt łatwo widoczni - z drugiej strony kto wie co czeka w budynkach, ale cóż... - Skryjmy się w szpitalu - potwierdziła słowa Ayame - Odpoczniesz i może przy okazji na coś natrafimy - po tym spojrzała na Shibę - Tobie nic nie jest? W środku nam opowiesz co się działo, gdy Cię nie było - i znowu powrót do Kiri - Dasz radę iść? Właściwie niespecjalnie czekała na odpowiedź. Po prostu przełożyła sobie rękę towarzyszki przez szyję (jeśli wzrost byłby problemem, to ciemnowłosa się schyla), by ta miała wsparcie i mogła iść, mniej się męcząc - bo naturalnie Bian udzieliłaby owego wsparcia i nie pozwoliła zielonowłosej na większe upadki. Aczkolwiek jeśli zmęczenie Kirino było większe, i nie bardzo mogła sama iść - albo to byłby dla niej tylko dodatkowy kłopot - to Usami miała zamiar wziąć dziewczynę na ręce. Wróżka nie była ani duża, ani zbyt ciężka, więc teoretycznie Smocza Zabójczyni nie powinna mieć aż takiego dużego problemu - przynajmniej na tyle by dojść do szpitala. Oczywiście słuch i inne zmysły wciąż pozostawały czujne bo nie byłoby dobrze, gdyby ktoś ich znowu zaatakował tak szybko - i to znienacka.
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Sob Kwi 19 2014, 20:26
Jak się okazało siwowłosy jakoś nie bardzo mógł trafić na towarzystwo, co nie koniecznie było przyjemne, lecz miało swoje plusy i wady. Jeśli chodzi o te drugie to raczej nikt nie miałby wątpliwości, a co do pierwszego, to póki nie widział tych potworów to chyba było dobrze. Trzeba też przyznać, że okolica jakoś nie specjalnie przyjazna się wydawało. Z tego powodu człowiek, aż się zastanawiał, czy nie trafił do alternatywnego miasta, w końcu jakieś kilkanaście minut temu prawie wszyscy twierdzili, że jest tu spokojnie, a ta okolica wyglądała dość niebezpiecznie. Tak, czy siak należało w miarę przebadać to miejsce. Na wszelki wypadek rozglądając się wokoło postanowił przejść główna ulicą wzdłuż budynku. Cóż skoro ta budowla była tak zabezpieczona, to trzeba było się jej lepiej przyjrzeć, tyle że lepiej z bezpiecznego miejsca, więc nie zamierzał zbytnio podchodzić. Spoglądał to na barykady, to na parter, to na piętra szukając wskazówek, wolał znaleźć jakieś potwierdzenia dla swych domysłów. Naturalnie ciągle stara się być ostrożnym oraz ciągle nasłuchuje nienaturalnych odgłosów by w razie czego dać radę odskoczyć.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Eagvill Peak Pon Kwi 21 2014, 17:51
MG
Gdy tylko grupka odpoczęła, ruszyła w kierunku szpitala, gdzie niemal od razu, przed budynkiem dostrzegli rozglądającego się Meliora. Drużyna znów była w komplecie. Wtedy też, rozległy się oklaski. Szybkie rozejrzenie i już po chwili dostrzegli mężczyznę siedzącego pod ścianą szpitala - choć przed chwilą go tam nie było. Ubrany w garnitur, o czarnych włosach i lodowo-błękitnym spojrzeniu. Nie było wątpliwości, iż był to niektórym świetnie znany Baltazar.-Chyba powinienem wam pogratulować dotarcia aż tutaj, ale sądzę że nie sprawiło to wam większych problemów.-Spojrzał na dłoń Kirino-No, prawie.-Dodał, po czym wstał i zaczął powoli spacerować.-W sumie nie wszyscy mnie znają więc pozwólcie... Baltazar, wasz zleceniodawca.-Skłonił głowę.-I jak, ile zdołaliście odkryć? Zresztą, nie ważne, to nie było prawdziwym celem waszej misji, wybaczcie.-Uśmiechnął się.-Za sam trud dotarcia tu, was sowicie wynagrodzę, ale to nie wszystko! Możecie zarobić więcej, a przed wami już tylko ostatnie zadanie... otwórzcie drzwi, tego szpitala.-Wskazał na drzwi, zawalone żelastwem.
Stan postaci: Bianca: 84%MM Kirino: Nad nadgarstkiem, tuż przy kciuku głęboka, opatrzona rana, po wygryzieniu kawałka mięśnia. Brak możliwości ruszania kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki. Zziajana, zmęczona i w ogóle furia potu. 100%MM Shiba: Prawe kolano i udo pieką
Czas na odpis: 24.04 godzina 18:00
Bianca
Liczba postów : 111
Dołączył/a : 23/10/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Pon Kwi 21 2014, 20:25
Dotarli 'szczęśliwie' pod szpital, gdzie ku małemu zdziwieniu Sheppard, napotkali w końcu ostatniego towarzysza z ich grupki. Trzeba przyznać, iż najwyższy czas i całe szczęście - no i wyglądało na to, że nic mu nie jest, więc nie musiała się martwić... o nikogo oprócz Kirino. Tak się wykazała, ale ran doznała i dalej pewnie zmęczona była. W każdym razie nawet nie zdążyli porozmawiać - a ciemnowłosa chciała wiedzieć bardzo co się działo z resztą i czy też mieli nie zbyt przyjemnie spotkania z jakimiś stworami - gdy to pojawił się ktoś nowy. Huh... trzeba przyznać, iż było to zaskakujące. Po tym jak miasto zdawało się opustoszałe, Usami sądziła, że nie ma tutaj więcej ludzi jak ich grupka, a tutaj 'puff', znikąd pojawił się pewien jegomość. Tak samo zaskakujący był fakt, że stał przed nimi zleceniodawca we własnej osobie. Trochę ją to zmartwiło... oh, nie dlatego, że tu był, a dlatego, że właściwie nie dowiedzieli się za wiele o tym miejscu. No co? Mieli misje, a jakoś Smocza Zabójczyni wciąż nie wiedziała co się tu wyprawia - więc co powiedzieć komuś kto im to zlecił? Jeszcze nie wiemy o co chodzi? Uh... porażka... - Miło poznać zleceniodawcę - skłoniła się lekko - Jestem Bianca, a to Kirino, Shiba i Melior. Niestety nie wiedziała kto z obecnych zna Baltazara, więc kulturalnie przedstawiła każdego. Być może i mężczyzna wiedział jak się każdy z nich wie - liściki wszak mieli - ale cóż... kultura wymagała osobistego przedstawienia się. Wracając jednak do głównego problemu misji... okazało się, że... nie mają go? - ...Nie było to celem naszej misji? - no, to ją zdziwiło - Co więc było celem jeśli można wiedzieć? Chyba... nie otwarcie wejścia do szpitala? - Podejrzana sprawa... Naturalnie spojrzała na drzwi, słysząc propozycję Baltazara, ale wróciła po chwili do niego wzrokiem - Jest tam coś ważnego? Oczywiście jeśli to nie tajemnica... Ona nie wiedziała o zleceniodawcy nic - poza imieniem - ale każdy ma swe powody i teoretycznie nie musi ich znać. Z drugiej strony... co jeśli to coś nielegalnego? Ale czy w takim wypadku nie wynajęłoby się nielegalnej gildii? A tutaj mieli trzy osoby z legalnej i policjanta... Po tym spojrzała na swych towarzyszy. - Może te drzwi nie bez powodu są zawalone żelastwem... Decyzja? Byli grupką, a ona nie była liderem by za nich decydować. Tak więc jeśli zdecydują się na próbę usunięcia żelastwa spod drzwi, to i ona nie będzie oponować, starając się ostrożnie 'odkopywać' owe wejście co by się nic na nich nie wywaliło czy niepotrzebnie zrobili sobie krzywdę. Jeśli grupka stwierdzi 'nie, nie otwieramy', to i przychyli się do decyzji. A co jeśli zdania będą podzielone? Wtedy... zależna kto byłby za czym... Jeśli się jednak zdarzy, że odkopią te drzwi, to Sheppard nie miała zamiaru pozwolić by Kirino je otwierała. Kto wie co za nimi mogło być? Na bank nie narazi zielonowłosej na nie wiadomo co - już i tak była ranna. Dlatego powstrzymałaby w razie czego Ayame przed otwarciem ich - nawet jeśli miałaby ją odciągnąć siłą... odciągnąć siłą, oddać ją Meliorowi, a potem wrócić sama do drzwi.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Eagvill Peak Wto Kwi 22 2014, 00:31
Wybaczcie, że podzielę ten post tak, ale nie powinien on wpłynąć w żaden sposób na cokolwiek się dzieje w misji, a ułatwi mi trochę ogarnięcie odpisu.
Przed spotkaniem Baltazara (czyli tup tup w kierunku szpitala):
- Jak ja się czuję? Ja... ekhem, fantastycznie, nic tak nie poprawia krążenia krwi jak zdrowy wysiłek fizyczny! - odpowiedziała krótko zielonowłosa Biance, zanim jeszcze ruszyły w kierunku szpitala, po kolejnym wygłoszonym zdaniu ponownie nabierając w usta nieco więcej powietrza. Tak, robiła trochę dobrej miny do złej gry, bo jednak dłoń bolała i zdecydowanie czuć mogłaby się lepiej, ale nie miała zamiaru pozwolić innym na to, by zamartwiali się o nią, podczas gdy powinni przede wszystkim patrzeć na siebie. Ayame w tej chwili nie uznawała czegoś takiego jak poświęcenie "w jej imieniu", więc gdyby tylko komukolwiek coś stało się za jej przyczyną... to byłoby bardzo źle. Bardzo, bardzo, bardzo źle - stąd też próby zbagatelizowania swoich problemów i machnięcia na nie, o ironio, ręko. Zdecydowanie lepiej poczuła się jednak, gdy tylko usłyszała pochwałę na swój temat. Szczerze - to nie zdarzało się zbyt często, ba, nie pamiętała nawet kiedy ostatni raz usłyszała komplement na temat swoich umiejętności. Niemal przyzwyczajona była do tego, że jej wkład w skuteczność drużyny był stosunkowo niski, dlatego słowa te je naprawdę ucieszyły, dodając nieco wigoru i przynosząc uśmiech, mimo bólu, na buzię. - Ha! To znaczy... ekhem, dzięki, Ty też bardzo mi pomogłaś! - nieco niezręcznie musiała wyglądać odpowiedź na słowa Sheppard, ale co mogło dziewczę na to poradzić, niespecjalnie była przyzwyczajona do wygłaszania tego typu uwag. Przytaknęła też głową swojej towarzyszce, gdy ta tylko zaproponowała udanie się do szpitala... to brzmiało jednocześnie jak coś kompletnie naturalnego (biorąc pod uwagę jej zranienie) i coś bardzo niebezpiecznego (biorąc pod uwagę miejsce w którym się znaleźli), ale czy właściwie nie byli zagrożeni tak długo jak byli wewnątrz kopuły okalającej miasto, nieważne w której jego części?
Z pomocy oferowanej przez Bian skorzystała, rzucając cichym, zająkniętym "dziękuję" i pozwalając sobie na oparcie nieco siły na koleżance z misji. Nie, noszenie jej nie wchodziło w rachubę, zdecydowanie nie, nie mogła pozwolić sobie teraz na to, by nagle jej ciężko wypracowany szacunek (a przynajmniej jego strzępki) rozwiały się na wietrze przez taką postawę. Była twardą dziewczyną i po trochu to teraz udowodniła! I kropka! ...mimo wszystko jednak postanowiła nie odmawiać zaoferowanej pomocy, bo też prawdą było, że w obecnym zmęczonym stanie mogła stanowić dla innych lekki balast, dlatego wolała się za bardzo nie sprzeciwiać i nie tworzyć problemów w chwili swojego triumfu. Triumfuczku. Małego triumfiku.
Spotkanie z Baltazarem (czyli po poście Dona):
- Niech to szlag... - cichutko zaklęła pod noskiem dziewczyna, tak że tylko Bianca mogła ją usłyszeć, widząc na kogo natknęli się razem z Biancą. I nie, wcale nie chodziło o Baltazara, do którego przecież sama Ayame miała stosunek całkiem pozytywny, swego czasu nawet oferując mu pomoc, którą tenże jednak grzecznie odrzucił. W tym momencie bardziej jednak była niezadowolona z faktu, że do całego składu dołączył Melior. I znowu - w myślach dziewczyna przeprosiła go za takie podejście do sprawy, ale nic nie mogła poradzić, że zwyczajnie to człowiek ją przerażał. Całe szczęście, że nic mu nie było, ale równie dobrze mogłaby dowiedzieć się o tym i po misji... Kiedyś będzie musiał zrobić coś, by jakoś przezwyciężyć ten lęk i porozmawiać normalnie z mężczyzną o źródle swoich lęków. Nie wiedziała nawet, czy okazja ku temu się szybko trafi, ale jeśli... I nie, teraz nie było okazji, teraz nie była w najlepszej formie, więc się nie liczyło!
Tak czy siak lepiej było swoją uwagę skupić na nieoczekiwanym klaskaniu, a także pojawieniu się wspomnianej już osoby - Baltazara. Bezgłośne "a ty co tu robisz", praktycznie samo otwieranie i zamykanie ust, wyrwało się z ust Ayame, nim zdążyła skonstatować po słowach eleganckiego mężczyzny faktyczny sens jego słów. Chwilę później odruchowo schowała za siebie "urażoną" dłoń, gdy tylko mężczyzna ją zauważył i zdążył nawet ten fakt skomentować. Nieco pogorszyło to jej ducha, szczerze mówiąc, oto bowiem gdy ona uważała, że zrobiła coś dobrego i się przydała, to inna osoba zakwalifikowała ją do grona osób, które jednak "problemy" tutaj miały. Po chwili usłyszała też, że Bianca przedstawia ją Baltazarowi... To było całkiem zabawne, biorąc pod uwagę, że już się znali, ot taki element łagodzenia tej niewielkiej rany właśnie zadanej jej honorowi. - Ja znam się z tym panem już, Bianco... - nie było sensu tego ukrywać jednak, więc równie dobrze można było się tą informacją podzielić już teraz. - Ponoć nie byłam w stanie ci w żaden sposób pomóc, a jednak nasze ścieżki spotkały się ponownie w sytuacji, w której chyba na coś się mogę przydać... - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna do znajomego mężczyzny, z którym miała okazję już porozmawiać. Faktycznie kiedyś obiecała mu pomóc, jeśli tylko trafi się ku temu okazja, a skoro ich wynajął to chyba sam miał z czymś jakieś trudności i nie mógł im zaradzić bez angażowania w swoje sprawy kolejnych par rąk. Ayame Kirino momentami bywała bardzo prostą osobą, która ekscytowała się głupotami lub przejmowała mniej znaczącymi sprawami. Otworzyć drzwi do szpitala? Pewnie! Jeśli to w jakiś sposób mogło mu pomóc, oznaczałoby to, że dziewczyna ponownie zyskiwałaby na wartości, koniec końców przydawała się do czegoś, a to było najważniejsze. W przeciwieństwie do Bianci nie myślała też o kwestiach legalności... może dlatego, że widziała wcześniej tego mężczyznę w dość ciepłych okolicznościach? A może faktycznie zaślepiona była swoją potrzebą pomocy? Tonowaną i moderowaną, ale jednak wciąż istniejącą? - Chcę zobaczyć co jest w środku! - odpowiedziała koleżance z determinacją spoglądając w jej oczy. I to również nie było kłamstwem. Co było w środku? Co takiego znajdowało się tam, że Baltazar potrzebował ich do otworzenia przejścia wewnątrz budynku? O co tu chodziło? - Aczkolwiek byłoby milo wiedzieć, jak bardzo niebezpieczne otwarcie tego miejsca będzie?-
Ayame zaczęła kierować się w kierunku drzwi, wcześniej opuszczając pomocny bok Sheppard i na własną rękę (dosłownie, bo druga nie była specjalnie pomocna) rozpoczęła proces oczyszczania gratów sprzed drzwi budynku, na ile tylko mogła. - Swoją drogą jak się tu dostałeś? W sensie, dosłownie jak? Biorąc pod uwagę, że w okolicy grasują zasysające wszystko czarne dziury i potwory chcące innych pożreć, podróż wcale nie musiała być tak łatwa... - to pytanie, zadane już w trakcie pracy, skierowane było natomiast do Baltazara.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.