I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wyspa znajduje się niedaleko od znanego portu w Hargeon. Jest to prywatna wyspa należąca do rodu Villerionów od niepamiętnych czasów. Dostać na nią można się tylko drogą morską, a na wyspie znajduje się niewielki port, w którym zacumować mogą co najwyżej mniejsze jachty turystyczne. Na wyspie znajdują się liczne lasy, dość gęsto zalesione. W środku wyspy znajduje się natomiast olbrzymia rezydencja w stylu brytyjskim z dużym ogrodem. Sama średnica wyspy wynosi około 10km, a rezydencja wraz z ogrodem zajmuje około 1km2. Więcej o wyspie niestety nie wiadomo, gdyż tylko nieliczni mieli możliwość odwiedzenia jej. Według plotek nikt nie wrócił z wyspy od ponad 20 lat, a osoby, które tu przybyły jedynie pracowały dla właściciela rezydencji.
---
MG misja bez nazwy.
Przybyliście na wyspę okrętem, który był dla was przygotowany jeszcze w Hargeon. Ładny biały dwumasztowiec zabrał uczestników tej misji i jeszcze ósemkę innych ludzi na wyspę. Poza wami były jeszcze 3 dziewczyny ładnie ubrane w mundurki prestiżowych szkół Fiore w wieku około 17 lat, 2 mężczyzn około 40, kobieta w brunatnych włosach, która wyglądała na smutną, dziewczyna w powiewnej sukni oraz młody chłopak w garniturze. Od razu było widać, że gotówki im nie brakuje. Po około 5h rejsu dopłynęliście na wyspę, na której czekało was zadanie. Wiedzieliście, że nikogo nie było tu przed wami od ponad 20 lat, mogliście więc spodziewać się licznych tajemnic, które do tej pory wyspa skrywała przed światem, a które wy mogliście odkryć i wyjawić światowi. Nie mieliście znaliście powodu, dla którego ktoś was tutaj zaprosił, co się stało, że po tylu latach ktoś wyciągnął rękę do świata z prośbą o pomoc. Kiedy zeszliście z pokładu odebrał was lokaj w wieku około 70 lat i dwie pokojówki , które miały około 16 lat. Były młode i piękne. - Witajcie szanowni magowie - oznajmił lokaj nisko się wam kłaniając- Miło, że zechcieliście odpowiedzieć na nasze wezwanie. Niestety wiele nie mogę wam powiedzieć o waszej misji. Więcej dowiecie się w rezydencji naszego pana. Proszę ruszajmy do jego wnętrza zanim zapadnie zmierzch. W lesie po zmierzchu nie jest zbyt bezpiecznie i lepiej udajmy się do środka jak najszybciej. Faktycznie było już ciemno, około 16:00 kiedy dotarliście. Nie wiedzieliście ile zajmie wam podróż do rezydencji, nie znaliście wyspy. Dlatego zaczęliście zmierzać za lokajem i pokojówkami w stronę rezydencji. Była to najlepsza chwila, abyście mogli się lepiej poznać. Nie znaliście jeszcze celu waszego zadania, ale kto wie czy później znajdziecie okazje. Wyspa pełna tajemnic czekała na was i nie wiedzieliście co takiego może was na niej spotkać.
//kolejność nie ma znaczenia, ale każdy ma 72h na odpis. Liczy się czas od mojego postu, nie czas po ostatniej osobie. Odpisuję w niedzielę późnym wieczorem, albo w poniedziałek rano. Na razie możecie się poznać misja zacznie się niedługo
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Mar 28 2013, 20:41
Biały garniturek, wypastowane białe paputki i nawet biały kapelusz ala mafiozo się znalazł na głowie Lee. Pod białą marynarką, zielona kamizelka, na szyi pomarańczowy krawat. Brakowało tylko Thompsona, przewieszonego przez ramię. Ale zamiast tego gustowne ciemne okulary na nosie, szelmowski uśmiech, butelka Whisky w prawej ręce a prawa noga oparta o dziób statku. O tak, Lee stał niczym wielki zdobywca, gdy statek pruł przez niedobyte fale ku wyspie. Słońce, woda, laski, alkohol... ta misja szykowała się na naprawdę wartą zachodu. Na tyle wartą że po kilku łykach Lee odłożył butelkę Alkoholu i postanowił zdrzemnąć się do czasu gdy dotrą w tropiki. Oh... ciekawe czy dziewczyny wpadną na proste równanie Tropiki = bikini?
Minęło trochę, a może trochę więcej niż trochę, czasu. Statek się zatrzymał a stopy Lee dotknęły podłoża. Kolejne laski. Laski, laski, wszędzie laski! Będzie co podrywać. Tak czy siak, Lee przejechał dłonią po brodzie i wsłuchał się w słowa dziadka. W sumie nie przyjechali tu na wakacje, o nie. Przybyli tu by bawić się w detektywów! Tak więc Lee, pokazał ze ma pod kopułą coś więcej niż 0.5l czystej wyborowej. Kierując swoje kroki za panem dziadkiem, to od niego postanowił zacząć rozmowę, idąc z nim i dziewczynami na czele orszaku. -Ej panie starszy. Kim jest twój "Pan"? Dlaczego nikt nie opuszczał wyspy przez 20 lat i skąd w takim razie tutaj takie śliczne... szesnastki? To znaczy ze w tym czasie kursowały tu jednak jakieś statki? No i skoro macie takie młode... pokojówki? To by znaczyło że zaczęły pracę niedawno, są czyimiś dziećmi lub, hodujecie je od młodych lat... to jak? No i panie starszy co jest niebezpiecznego w tym lesie?- A się rozgadał, ale co poradzić jak pozostawiono tyle niedomówień? A ten koleś od lat pewnie służył rodzinie. powinien być kopalnią informacji. Zaraz udał się jednak nieco w tył zwracając się do "reszty". -Jestem Lee, mag alkoholu, a oprowadzanie wycieczek mam we krwi... no prócz promili rzecz jasna.- Rzucił dla rozluźnienia atmosfery no i licząc że reszta też postanowi się jakoś udzielić.-Słuchajcie, oczy mnie mylą, mógłby ktoś obserwować las? Po jednej osobie na każdą stronę? Ułatwiłoby to nam wychwycenie może jakiegoś niebezpieczeństwa? No i czy ktoś ma dobrą pamięć i zapamięta tę ścieżkę?- Rzucił do reszty magów po czym zaśmiał się z zakłopotaniem i wrócił na początek orszaku by w razie czego kontynuować rozmowę z panem starszym. Oczywiście słuchał co ma do powiedzenia reszta. Zwłaszcza pan Bohater. Którego obecność nie umknęła Lee.
Leticia
Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Mar 28 2013, 21:11
W sumie to Ayaśki pierwsza misja. Dla niej było to trochę dziwne.. Była trochę zaniepokojona.. Ubrała się ładnie w niebiesko-białą sukieneczkę do tego balerinkii białe. Teraz widać że dziewczynka jest w niebiesko-białych! Swój odział polubiła, policję też. Mimo że znała tylko dwie osoby, a to i tak więcej niż z jej byłej gildii, chociaż byłej? Nadal na prawej łapce miała znak gildii, nie zmazała go.. Nie miała odwagi.. Mimo wszystko chciałaby poznać choć jedną osobę z jej gildii, chociaż no.. Jest policjantką! Wzorową panią policjant, która pierwszy raz poszła na misję by szerzyć chwałę służb porządkowych, czy coś w ten deseń. Nie czuła się tu zbyt pewnie. Tak naprawdę nie wiedziała, czy dobrze, że pozna nowych ludzi, więc znalazła sobie jakieś ustronne miejsce na pokładzie gdzie usiadła. Jakoś nie paliła się do rozmowy z nikim, bo mimo że dziewczątko jest energiczne to najchętniej by się schowało pod ziemię. Tyle nowych ludzi... A to jej pierwsza misja, więc nie może zawieść ani swojego opiekuna Finna, ani swojego przełożonego Meliora! Minęło trochę czasu i dotarli na wyspę. Od razu Ayano ją zlustrowała. Mniej więcej chciała wiedzieć jak najwięcej o wyspie. Coś ją nauczyła praca najemniczki. Nigdy nie tracić czujności. W końcu coś zaraz mogło wyjść z krzaków i co wtedy? No czarna dupa by była. - Tak właściwie.. To czemu pan nam nie powie już teraz na czym polega nasze zlecenie? Bo my już jesteśmy w końcu na miejscu zlecenia! Więc .. Przynajmniej ja wolałabym wiedzieć o co chodzi.. I dlaczego pan nam nie mówi od razu! O, o, o! I ja mam nawet dla pana jedno pytanie! Może pan nam opowie historie dotyczącą tej wyspy! To może być ciekawe! Bo takie miejsca mają czasami swoje legendy, a jaa... Ja się tym interesuję! Mhym!~ - powiedziała dziewczynka .. W sumie pierwszy raz się odezwała i już miała ochotę schować głowę w piasek, jak struś! Bała się nowych ludzi i tego że mogą stwierdzić że jest dziecinna.. Ale ona ma w końcu tylko piętnaście latek! - J-ja jestem Ayano! Nowy nabytek policji i mag słodyczy.. J-ja mam nadzieję, że pomogę wam w wykonaniu misji na .. Na tyle ile to będzie możliwe! I że moja magia się wam przyda!- była lekko zakłopotana.. To było widać już nam sam rzut oka.. Mimo to odkąd ruszyli starała się zapamiętywać drogę. Może jakieś charakterystyczne rzeczy tu są? W lesie są kamienie, drzewa, wahtever coś się znajdzie~ Na chwilę Ayaś zamilkła... - Ja mogę spróbować zapamiętać drogę.. Spróbuję..
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Mar 28 2013, 21:52
Woda, słońce, bogaci ludzie. Może większość byłaby zadowolona z otoczenia, ale nie Senka. Tak jak jeszcze dwa pierwsze czynniki lekko ją obchodziły, tak drugi sprawiał, że nie była aż tak spokojna. Jedną osobę przetrzyma, bo tylko na niej może się skupić. Dwie to już mały tłumek, a ona nie miała zbytnio podzielnej uwagi. Za dużo w jej życiu i w niej samej było szachów… Dlatego nic dziwnego, że cały rejs spędziła jedynie w swoim towarzystwie. Mogłabym w gruncie rzeczy przywołać swoich małych przyjaciół, ale nie chciała tak szybko dzielić się wiedzą o sobie z innymi. Niech żyją w niewiedzy jak najdłużej się da.
Gdy już zeszli na ląd, czekało na nich bardzo miłe powitanie. Lokaj wytłumaczył wszystko… znaczy spowodował, że Senka jeszcze bardziej zaczęła się zastanawiać, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Sama nie miała odwagi, by o coś zapytać. Na szczęście z pomocą przyszła reszta grupki magów. Och mówili i to jeszcze za dużo. Dwójka z nich już się przedstawiła. To chyba ona też powinna, prawda? - Senka… Jej prezentacja była dość skąpa w porównaniu z resztą. Nie mogła się wszakże pochwalić przynależnością do żadnej z organizacji, a magią nie chciała się zdradzać. Zamiast tego po przedstawieniu uśmiechnęła się uroczo. Lee zapowiadał się jako kolorowa i nietuzinkowa osoba. Ayano za to była niezwykle słodka. I mniejsza od niej! Aż chciało się ją poklepać po głowie.
No i już czekały ją zadania, choć zlecone od zupełnie innej osoby. Nie chciała się sprzeciwiać Lee. Właściwie to miał wiele racji. Skoro jest tu tak niebezpiecznie, trzeba mieć oczy dookoła głowy. Skoro Ayano zajęła się zapamiętywaniem drogi, to im pozostało obserwowanie otoczenia. Dwie pary oczu są lepsze niż jedna, to musiała przyznać. Szlag więc trafił jej nutkę tajemniczości, bo mimo wszystko swoje życie ceniła najbardziej, a słowa lokaja wcale nie sprawiły, że uważała drogi do rezydencji jako letni spacerek. Wezwała zatem swojego małego pomocnika, tylko w wersji pomniejszonej. Wybrała czarnego skoczka. Usadowiła małego rycerza na prawym barku. Nie musiała mu mówić na głos, co ma robić. Nie potrzebowała takich dziwnych rzeczy jak słowa, by porozumieć się z figurami. - Ja mam tylko jedno pytanie…- zaczęła niepewnie.- Daleko do tej rezydencji? Nie żeby jej jakoś odległości robiły, ale kazali im się zgłosić w „oficjalnych” strojach, a jako oficjalne Senka rozumiała wszelakiego rodzaju suknie. Poza tym wielki, bogaty dom. To mogło oznaczać tylko jedno. Nie widziało się jej więc paradowanie po leśnych ścieżkach w obcasach. Ale nie będzie narzekać. Nie… Tylko potem jej mali przyjaciele będą musieli znosić jej zły humorek.
Shag
Liczba postów : 97
Dołączył/a : 22/12/2012
Skąd : Z serca piekieł
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Pią Mar 29 2013, 09:55
Ledwo zdążywszy na statek wbiegłem na pokład. Rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem, że na statku jest już kilkoro ludzi... Zapewne niektórzy z nich to magowie, z którymi przyjdzie mi uczestniczyć w misji... Znalazłem dla siebie miejsce, opierając się plecami o jedną ze ścianek mostku kapitańskiego... Teraz mogłem skupić się na obserwacji otoczenia... Słońce stanowczo za mocno przygrzewało, zważając na to, że ubrany w czarny, dopasowany garnitur, przyciągałem promienie. Ściągnąłem marynarkę i przerzuciłem ją przez ramię...
Po dotarciu na wyspę i zejściu na stały ląd przywitał nas starszy pan i dwie młode hm... dziewczynki... Gdy wytłumaczył nam wszystko co mógł, ruszyliśmy do rezydencji właścicieli... Nie zadawałem zbędnych pytań, nie potrzebowałem żadnej dodatkowej wiedzy, wystarczy mi to, czego dowiemy się w posiadłości... Teraz już mogłem bez przypuszczeń stwierdzić, z kim przyjdzie mi pracować... Mag Alkoholu, który przedstawił się jako Lee, Dziewczyna od słodyczy, hm... Ayano oraz druga dziewczyna, która przedstawiła się Senka... Nie pozostało mi nic więcej, jak także się przedstawić... Niepewny jednak, czy powinienem przedstawiać się prawdziwym imieniem, gdyż Ayano pracuje w policji, mogłaby mnie rozpoznać... Zaraz jednak przewertowałem w myślach, że jedyną osobą, która zna moje imię i wie co zrobiłem zarazem jest dziewczyna, z którą pracowałem w kawiarni... -Jestem Shag, mogę obserwować tyły... Nie pozostało mi nic więcej jak iść za wszystkimi. Położyłem rękę na swojej katanie, by w razie jakiegokolwiek ataku być w pogotowiu... Spojrzałem na Senkę, idącą przede mną. Wyczarowała sobie jakiegoś stworka i położyła na ramieniu... hmmm... interesująca magia... Po chwili wróciłem jednak do patrolowania tyłu...
Laveth
Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Sob Mar 30 2013, 14:56
.... ..... .... Jesteśmy na miejscu, przestało się poruszać... kołysze dalej... ale nie tak bardzo jak wcześniej.... Takie myśli przeszły przez myśl smoczemu zabójcy, leżącego w jakiejś wolnej kajucie. Już przed wypłynięciem, ugadał się z kapitanem, by przetrwać całą podróż w łóżku gdzieś "na odludziu". Nie zamierzał kołysać się jak pijany na pokładzie, mdleć czy co grosza chwalić się zawartością żołądka. Dlatego też, gdy tylko wyruszyli, zwalił się jak długi na łóżko i szybko zasnął.
Wyszedł z kajuty i dziękował wszelakiemu stworzeniu czy tam istocie boskiej za stały grunt pod nogami, może był nieco bledszy niż zazwyczaj, ale nie robiło mu to różnicy. Przyjrzał się osobą które prawdopodobnie będą uczestniczyć mu w misji. Na każdego poświęcił odpowiednio dużo krótkich spojrzeń, by wyłapać jakieś ważne detale. Kto wie kto go otacza, sztuką wojny jest poznać przeciwnika. Może i Shag chciał obserwować tyły, jednak nie było mu to dane, bo gdy tylko się odwracał, napotykał postać smoczego zabójcy. Który jak na razie nie zamierzał rzucać się w oczy, czy też zadawać za dużo pytań. Jak również, nie przedstawił się, może udał że nie usłyszał? Jednak jak ktoś bezpośrednio spyta, odpowie krótko. "Artil, wolny strzelec"
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Mar 31 2013, 15:36
MG
Wasze grono powoli się poznawało. Skoro zaproszonych zostało tak wielu magów oczywistym było, że sprawa nie jest błaha i pracodawca raczej nie widzi szansy na jej rozwiązanie wynajmując tylko jednego czy dwóch ludzi. Potrzebna była duża drużyna magów. Dlatego dobrze, że zaczęliście się integrować, aby w przyszłości współpracować. Pierwszy do rozmowy włączył się mężczyzna z małą bródką i zadał swoje pytania dotyczące wyspy. Pytanie skierowane były w stronę lokaja, który oczywiście odpowiedział na nie swoim wyraźnym głosem. - Myślę, że na większość pytań odpowie wam mój Pan, ale dostałem wcześniej przyzwolenie na odpowiedzenie wam na zadane przez was pytania. Przynajmniej na większość z nich, bo część mój Pan chciałby przekazać wam osobiście. Mój Pan nazywa się Frederick Villerion. Już jako młoda osoba zarobił na rozwoju swojej kompanii handlowej olbrzymie pieniądze. 25 lat temu zaprzestał jednak działalności, którą teraz kieruje jego rodzina, którą również dziś zaprosił i wykupił tą wyspę z sobie tylko znanych powodów. Na niej się osiedlił i 20 lat temu całkiem zerwał kontakt ze światem zewnętrznym. Dopuszczał do siebie tylko zaufaną służbę strzegąc tej wyspy. Teraz jak pewnie się domyślacie nie jest już najmłodszy. Ma 72 lata. Dlatego nie mógł wyjść po was osobiście tylko przysłał służbę, mam nadzieję, że to rozumiecie. Jeżeli chodzi o wiek pokojówek. Cóż jak mówiłem nikt nie opuścił tej wyspy od 20 lat, ale nie prawdą jest, ze nikt tutaj nie przypłynął. Może wydawać się to dziwne, ale bez problemów znajdowali się ludzie, którzy w zamian za sowite wynagrodzenie zgadzali się zostać na wyspie do śmierci jej właściciela. Mamy tutaj wszystko, pola uprawne, hodowle, a także w pełni wyposażone zaplecze medyczne. Jesteśmy w pełni wystarczalni. Te dziewczyny same zgodziły się przypłynąć na wyspę pracować. I nie urodziły się tutaj, a w Magnolii na lądzie. Ale prawdą jest, że nikt kto tutaj przybył nie opuścił wyspy. Taki był warunek przybycia tutaj. Jedynie kapitan okrętu, który nigdy nie schodził na wyspę mógł kursować na ląd i z powrotem. Co się zaś tyczy niebezpieczeństw w lesie... Cóż ta wyspa jest pełna legend jak zauważyła to dziewczyna. Wiele z nich dotyczy lasów wokół rezydencji. Cóż... Wyspa Toramw Els ma to do siebie, że legendy przenikają się tutaj z prawdą, na tym polega unikatowość tej wyspy. Jednak nawet ja nie znam ich wszystkich. Ale to właśnie przez nie zostaliście tutaj wezwani. I to właśnie do ich opowiadania nie zostałem upoważniony. Zrobi to osobiście mój Pan. Potem przeszliście kawałek dalej. Szliście wydreptaną ścieżką przez dosyć ciemny las. Na szczęście byłło jeszcze na tyle jasno, że bez latarek mogliście odnaleźć właściwą drogę. Po ciemku nawet bez legend las mógł okazać się prawdziwym labiryntem, w którym ktoś mógłby zaginąć na zawsze nie znajdując wyjścia. Idąc słyszeliście odgłosy ptaków, a widzieliście spadające czarne pióra. Jeżeli ktoś spojrzał w górę to faktycznie krążyły one nad lasem i wyglądały na bardzo niespokojne. Czyżby przeczuwały budzące się niebezpieczeństwo? A może ptaki normalnie tak się zachowywały, a aura, która otaczała tajemniczą wyspę wzbudzała waszą wyobraźnię? Nie wiedzieliście. W międzyczasie lokaj postanowił odpowiedzieć na resztę pytań grupki magów. - Wybacz mi panienko, że nie odpowiem na pytanie na czym polega wasze zlecenie, ale podobnie jak wy spełniam swoje rozkazy - powiedział lokaj Ayano - Zakazano mi mówić celu waszego przybycia, ponieważ mój pracodawca postanowił zrobić to osobiście. Proszę o trochę cierpliwości, obiecuję, że wszystkiego dowiecie się w odpowiednim czasie i w żaden sposób nie opóźni, ani nie utrudni wam to wykonanie pracy. Legendy również poznasz, choć nie wiem czy tego właśnie chcesz. Legendy tej wyspy są tutaj naprawdę żywe. O tym też opowie wam mój Pan osobiście. W rezydencji będziemy lada chwila. Wyspa nie jest na szczęście bardzo rozległa. Podczas podróży do rezydencji również pozostali goście nie chcieli milczeć. Postanowili wtrącić się do tej jakże żywej rozmowy. A przynajmniej przedstawić się w kilku słowach. - Nazywam się Miki - przedstawiła się jedna z dziewczyn z trójki przyjaciółek, które po mundurkach stwierdziliście, że są uczennicami tej samej szkoły - Razem z Naną i Ako jesteśmy uczennicami jednej klasy. Mam nadzieję, że będzie się nam dobrze razem współpracować. Po tych słowach wróciły do swojej grupki i plotkując uśmiechały się do siebie. Śmiały się i chichotały słysząc swoje słowa, ogólnie takie psiapsiółki z liceum. Wyglądały na paczkę naprawdę dobrych przyjaciółek. - Baltazar, a ten obok to Sebastian - przedstawił starszych magów jeden z nich - Poza tym, że jesteśmy magami prowadzimy również kompanię handlową "BiS", skrót naszych imion. Nie powiem wyspa ta jest naprawdę ciekawa, dlatego postanowiliśmy tu przybyć. Potem dalej szli, ale milczeli. Nie rozmawiali między sobą mimo, że na wrogów to raczej nie wyglądali. Sprawiali raczej wrażenie twardych mężczyzn, których łączyła męska przyjaźń. - J-Ja mam na imię Nagisa Przedstawiła się dziewczynka w brązowych włosach, która wyglądała na nieco przerażoną zaistniałą sytuacją. Lekko się zająknęła i wyraźnie obawiała się waszego towarzystwa. Nie rozmawiała z nikim. - Misha - przedstawiła się radośnie ostatnia dziewczyna - Cieszę się, że mogę się z wami spotkać liczę na dużo zabawy. Ta wyglądała zupełnie inaczej. Podskakiwała i radośnie nuciła coś pod nosem jakby zupełnie nie udzielał się jej ten przerażający nastrój. Od razu było widać, ze zmartwienia do niej nie pasują. Duży szczery uśmiech podobał się wam i napawał wasze dusze optymizmem. Wyglądała jak anioł, który zawsze przynosi szczęście i dzieli się nim z innymi. - Mnie nazywają Ukyo -- przedstawił się ostatni chłopak - Jestem wolnym strzelcem, który przybył na tą wyspę zobaczyć jak ona wygląda i być może poznać piękne panie. Liczę na udaną znajomość Po tych słowach wyczarował róże, które pojawiały się po kolei w jego dłoniach. Każdą z dziewczyn również Ayano i Senkę również obdarzył kwiatem i szczerym uśmiechem. Naprawdę wyglądał czarująco i tajemniczo.
W międzyczasie w końcu doszliście do rezydencji. Po przejściu uliczkami zadbanego ogrodu w stylu angielskim z nisko przyciętym żywopłotem i ławeczkami przygotowanymi na herbatę i ciasteczka. Po raz pierwszy od wejścia do lasu zobaczyliście też chmury. Wyraźnie zapowiadało się na deszcz. Dobrze, że już dotarliście inaczej prawdopodobnie nie weszlibyście na bal sucho. Wielkie drzwi rezydencji otworzyły się, a waszym oczom ukazał się mały przedsionek z obrazami jakiś starych poważnych ludzi, a dalej salon, w którym uroczystość już wyraźnie trwała. Muzyka przygrywała walca wiedeńskiego zapraszając ludzi do tańca. Jednak o dziwo nikt jeszcze nie tańczył. Po bokach znajdowały się najróżniejsze przekąski. Zarówno proste kanapki, jak również wyszukane egzotyczne dania. Ogólnie pełen serwis. Samo pomieszczenie było zbudowane na planie kwadratu o boku około 20 metrów. Wysokość pomieszczenia wynosiła około 8 metrów, a z góry zwisały kosztowne kryształowe żyrandole. Podłoga pokryta była parkietem idealnym do tańca. Na wprost sali znajdował się reprezentacyjny balkon, a pod nim zegar z wahadłem. Wskazywał 16:45. Poza waszą grupką, która weszła w sali znajdowały się jeszcze inne osoby. Trójka dorosłych mężczyzn 1 2 3 Dwójka dorosłych kobiet 1 2 Dwójka chłopaków 1 2 A poza tym jedna dziewczynka 1
Ogólnie podział w sali wyglądał tak, że dorośli rozmawiali przy przystawkach razem, a dzieci kucały w kącie i rozmawiały między sobą. Raczej nikt nie tańczył na środku mimo, że muzyka wręcz zapraszała do tego. Zapewne każdego z was ciekawiło gdzie znajdował się pracodawca, ale nie było widać żadnego staruszka, który pasowałby do opisu. Lokaj szybko wszystko wam wytłumaczył. - Osoby tutaj zebrane to rodzina mojego Pana, właściciela tej wyspy. - oznajmił - Oni również zostali zaproszeni na dzisiejszy bal. Mój Pan powinien wkrótce się pojawić. W tym czasie możecie w pełni korzystać z naszej gościnności. Możecie częstować się przystawkami, napojami oraz zatańczyć na parkiecie jeżeli czujecie na to ochotę. Ogólnie bawcie się dobrze. Po tych słowach wszedł on i pokojówki udały się do przedsionka, a potem znikli. Zostaliście sami z rodziną pracodawcy i innymi magami. Pracodawca ciągle się nie pojawiał. Widocznie nie był zbyt punktualny lub lubił kazać czekać swoim gościom. W międzyczasie usłyszeliście jak powoli zaczęło padać. Najpierw lekko, a potem coraz głośniej. Dobrze, że muzyka choć w pewnym stopniu zagłuszała dudnienie kropli deszczu o szyby. Wyglądało na to, że w nocy będzie ulewa.
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Pon Kwi 01 2013, 16:23
Szła tak, obserwując okolicę, ale jakoś nic nie chciało się na nich rzucić z zębami i pazurami. Atrakcje więc były marne, ale ona nie narzekała. Zamiast tego przysłuchiwała się opowieści lokaja. Nie mógł im za wiele zdradzić, ale i tak dowiedzieli się co nieco. Na przykład o tej wyspie. Było jednak coś, co Sence się nie podobało. Nikt jej nie opuścił od 20 lat, tak? Ale… -… ale my ją opuścimy prawda? Może pytanie było trochę dziwne, ale lepiej się upewnić. Choć pewnie nawet jakby tu mieli zostać na wieczność, to lokaj by ich pewnie okłamał. Taka już ludzka natura. Wolała jednak poruszyć tą kwestię, by potem nie narzekać, że tego nie zrobiła.
Reszta też się przedstawiła. No poza jednym, który milczał, jak zaklęty. Nie miała wcale ochoty go dopytywać, oj nie, ale zapamiętała sobie jego twarz. Minimum kultury chyba zobowiązuje. Pokazał to zresztą ostatni osobnik, który nagle wyczarował dla wszystkich pań róże i je nimi obdarował. Zakodowała sobie, co właśnie ów osobnik zrobił. Możliwe, że władał magią kwiatów lub coś w ten deseń. Na takiej misji najważniejszy jest do zapamiętania najmniejszy szczegół. Swój podarek wpięła we włosy. Szkoda by było go zmarnować, a tak tylko dodawał jej uroku. Nie oznaczało to jednak, że Ukto jej się spodobał. Raczej lekko zdenerwował. Czemu? To już jej tajemnica. Nie dała jednak po sobie nic poznać.
Rezydencja wzbudziła w niej niemy podziw. Wychowała się raczej w otoczeniu małych domków i ciasnych mieszkań, więc rozmach z jakim zbudowano to wszystko sprawiał, że poczuła się nagle taka malutka. Nie było czasu na oglądanie. Nie. Trzeba było się zająć sprawą. Szkoda tylko, że jeszcze nie wiedziała, o co dokładnie chodzi.
Do dorosłych nie chciała podchodzić. Jakoś nie czuła się na siłach, by rozpoczynać rozmowę z kimś obcym… i tak bogatym. Zamiast tego skierowała swoje kroki do małej dziewczynki. Przy dzieciach czuła się pewniej. Były o wiele łatwiejsze w obsłudze. - Cześć~ Jak się nazywasz?- zapytała blondyneczkę.- Ja jestem Senka!
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Pon Kwi 01 2013, 16:51
Słuchał uważnie, co ludzie mają do powiedzenia, chodź poznać tego po sobie za bardzo nie dawał. Niestety nikt prócz jednej dziewczynki z niebiesko-białych(chyba), nie raczył udzielić Lee, informacji o swojej magii. Nie licząc więc siebie i tej tam Ayano, znał jeszcze tylko magię maga w żelaznej masce. A to sprawiało że był co najmniej nie zadowolony z obecnego obrotu spraw. Aczkolwiek jak to on, postanowił to zignorować, martwic będą się potem. Odpowiedzi kamerdynera były dość wymijające ale też w pełni akceptowalne. Nie zostało więc Lee nic, poza dotarciem do rezydencji. Notabene, atmosfera w lesie przywodziła na myśl tą z tanich horrorów, coś alkoholikowi mówiło że natkną się tu na masę kiczu. Lee, nie lubił kiczu.
Rezydencja do której dotarli nie wzbudziła podziwu Lee, chodź może to dziwić, wywodził się on z dość bogatej rodziny, rezydencje nie były dla niego niczym nietypowym. O nie. Wręcz przeciwnie, poczuł się jak w domu, takie +15 do morale. A na dodatek miał przy sobie swój alkohol a czy coś może lepiej wpływać na morale niż łyczek czegoś mocniejszego na poprawę nastroju? Teraz jednak Lee nie pił, aczkolwiek już przekraczając próg sali balowej i słysząc słowa kamerdynera, miał w głowie plan. O tak, plan który był dość ryzykowny, ale on tam planował załatwić to po swojemu. Wszystko załatwiał po swojemu. Dlatego nie zdziwi nikogo fakt że nagle w jego rękach pojawiła się butelka wina, a on porwał ze stołu naczynko w które ów fioletowo-różowy płyn nalał. Fakt, gospodarz zadbał o jedzenie i picie, ale po co ryzykować i pić zatrute wino, jak ma się dostęp do własnych zapasów? Do tego zapasów bogatych w najlepsze roczniki o niesamowitym bukiecie. Tak wspaniałe wina których na ty stole nie mógł uraczyć, z prostego powodu, jego wina były zaklęte. Zaklęte nie jakąś tam randomową magią. Był magiem alkoholu, więc jego alkohol był najlepszy. Butelkę od razu po nalaniu sobie trunku odłożył na stół w myślach życząc powodzenia osobie która na nią natrafi, czeka ją bowiem wielkie szczęście, wypić wino lepsze od innych. On jak zechce i tak wyczaruje sobie nowe. Pociągnął wiec spory łyk z lampki którą dzierżył w lewej dłoni, po czym podszedł do drzwi z których przyszedł, rzucając do pobliskiej osoby -No ja ten, muszę na siusiu, ah te nerwy....-Po czym po prostu wyszedł z sali i zaczął węszyć. Oj nie dosłownie, raczej pośrednio. Rozejrzał się po pomieszczeniu w którym był i poszukał jakichś charakterystycznych znaków. W jego domu, a także w domach innych możnych, pokoje oraz gabinety panów domu były na piętrze, nic więc dziwnego że Lee, swojego kroki skierował na piętro, szukając staruszka. Chciał porozmawiać ze staruszkiem jako pierwszy...
Oczywiście istnieje randomowa opcja uniemożliwiająca mu wykonanie tej akcji. Spadające żyrandole, wredni kamerdynerzy, dziecko uwieszone nogi, mdlejąca kobieta, wściekli mężczyźni, zamknięte drzwi. W takim wypadku Lee stara się sprawę załatwić ugodowo. Wszak po co mu dodatkowe kłopoty? Gdyby zaś ktoś z towarzyszy ze statku wyraził chęć pójścia z nim... cóż jedną, dwie osoby weźmie. I w pierwszej kolejności byli by to Żelazny i Ayano. Tylko policji można ufać w tych ciężkich czasach.
Shag
Liczba postów : 97
Dołączył/a : 22/12/2012
Skąd : Z serca piekieł
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Pon Kwi 01 2013, 21:11
Ech... znudzony drogą, słuchałem jednym uchem tego co mówił lokaj... Po chwili przedstawiły się pozostałe osoby, jednak nie zwróciłem na nie uwagi... Jeszcze zaczęli by zawracać mi dupe i wypytywać o jakieś durne rzeczy... Wolałem się zainteresować grupką magów, którzy przedstawili się wcześniej... -Emm... ten, no... miło mi was poznać, czy coś takiego... A co, trza sprawiać pozory miłego... Idąc lasem odwróciłem się i zobaczyłem, że za mną idzie jeszcze jedna osoba... Rzuciłem tylko znudzone spojrzenie i wróciłem do obserwacji lasu po bokach... Rzekome opowieści o niebezpieczeństwach chyba były nieźle przesadzone... No co? Żadnych świecących w ciemności czerwonych oczu? Żadnych błysków kłów? Żadnych tajemniczych warknięć i odgłosów? Jedyną oznaką niepokojącego zachowania natury były czarne ptaki, które krążyły bezustannie nad nami... Jeszcze te czarne pióra... ach, rozkoszna atmosfera...
Między drzewami zaczęła wyłaniać się rezydencja... Nigdy nie zachwycały mnie cuda architektoniczne i nic się nie zmieniło... W prawdzie, mieszkałem kilka lat w małym dworku ze służącymi itp, tak więc wiem jak wyglądają także od środka... Wszedłem razem ze wszystkimi do środka... Rozejrzałem się dookoła i zlustrowałem dokładnie wzrokiem wszystkich obecnych, gdyż nie wiadomo kogo można spotkać w takim miejscu... Po słowach lokaja znalazłem sobie najbardziej oddalone od wszystkich ludzi krzesło... Usiadłem, pochwyciłem jakąś butelkę ze stołu, odchyliłem się na krześle i nie pozostało mi nic więcej jak tylko czekać na Starego... Siedzenie jednak mi się znudziło i postanowiłem znaleźć wyjście na taras... W salach balowych zawsze są wyjścia na tarasy, zwykle bardzo obszerne... Gdy znalazłem taras, wyszedłem, oparłem się o balustradę, za towarzystwo mając jedynie butelkę trunku i nasłuchiwałem odgłosów lasu... może usłyszę coś ciekawego...
Leticia
Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Sro Kwi 03 2013, 22:47
Co do pogawędki.. No jakoś się nie kleiła tak jakoś między tą grupką magów. No cóż nie wina Ayasi ona się tam odezwała, jak na dobre dziewczę przystało. Za to inne ludki się odezwały! No popatrzcie jakie milutkie! Ach, no! Nie tylko Lee i Ayaśka potrafią mówić, no popatrzcie! Nawet ten ktoś z policji jest tak ponury, ze chyba szkoda o tym mówić. Niah...~ Zjadła sobie ciasteczko.. W końcu nie ma nic lepszego niż ciasia na wędrówkę! Dobra szli, szli...
Yaaay!~ Doszli do rezydencji no i .. Wielkie to jest jak o boże nie wiem co jeszcze. W sumie spodobało się to już Ayaś. W takim miejscach dziewczynka lubi przebywać. Można powiedzieć, że nieźle to dziewczynke pobudziło do pracy. Będzie pracowita niczym mrówka i zrobi każdą robótkę. Może nie ręczną, bo sweterka nie wydzierga, ale zawsze coś.. W sumie być tu dwadzieścia lat.. To nie.. Ale na miesiąc to może dziewczynka by się zgodziła. Blondyneczka na razie wszystkich zignorowała jak weszła do sali balowej, czy czegoś tam i udała się do Nagisy z uśmiechem.. Stworzyła ciasteczko i podarowała jej. - Przepraszam ja mam takie pytanie.. Dlaczego jesteś na tej wyspie? Przepraszam, że tak wprost, ale mnie to interesuję, jak wiesz ja jestem z Policji i do tego przyszłam wykonać tutaj misje, więc w sumie możesz mi wszystko powiedzieć - powiedziała uśmiechnięta jak zawsze Ayaś. W sumie stara się zrobić całą taką rundkę pytaniową od wszystkich ludków co się przedstawili zaczynając na Miki kończąc na Ukyo. Z tym ostatnim to nawet jeszcze dialog zaczęła inny i podarowała mu ciasteczko1 - Dziękuję za różę piękna.. Ja.. Przepraszam, że wcześniej za nią nie podziękowałam, ale mam nadzieję, że ciasteczko czekoladowe wszystko panu wynagrodzi, a tak poza tym.. Serio pan przybył na wyspę po to by ją zobaczyć i by ujrzeć piękne damy? Bo.. Trudno mi w to uwierzyć..
Laveth
Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Sob Kwi 06 2013, 00:30
Notabene trzeba wspomnieć, że Laveth był na tej misji jako cywil. Więc, żadnej maski nie miał na sobie, a jedynie czarny garnitur, czerwoną koszulę, czarny krawacik czy jakoś tak... Ogólnie już mu przeszły te wszystkie objawy choroby morskiej, więc też wyglądał jakoś... normalniej, jeśli o nim można coś takiego powiedzieć. Ciągnął się za całą kolumną, na szarym końcu, przyglądając się ukradkiem każdemu z osobna. Skoro jak wcześniej sobie wyjaśniliśmy, że Lav nie ma maski, więc i wizja na wspólne skrzyżowanie strumieni z Lee odpadała. Cała ta atmosfera denerwowała smoka, do tego gajerek... on też go denerwował... zaznaczanie na każdym kroku, że jest się z policji... też go denerwowało... Ci wszyscy ważniacy też go denerwowali, dlatego jak już byli na sali, znalazł sobie jakąś ładną miejscówkę przy oknie, gdzie będzie widzieć wszystkich, a również to co się dzieje na zewnątrz i przeczekać... oby tylko do pojawienia się pana domu.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Kwi 07 2013, 15:27
MG
Jakby przeczuwając zagrożenie Senka zapytała lokaja czy wasza grupka magów opuści tą wyspę, czy przypadkiem nie zostaną tutaj uwiezieni do końca swoich dni. - Cóż nie mogę wam tego zagwarantować... Ja oraz mój pracodawca dołożymy do tego wszelkich starań, ale cóż... Jak wspomniałem na wyspie znajduje się naprawdę wiele niebezpieczeństw. Jeżeli uda wam się je zwalczyć my nie będziemy wam tego utrudniać jeżeli to miałaś na myśli. Gdy dotarliście do sali balowej Senka postanowiła nawiązać kontakt z dzieckiem, który znajdowało się wśród rodziny waszego pracodawcy. Z uśmiechem na twarzy rozpoczęłaś rozmowę. - Ja mam na imię Anastazja Wilerion - oznajmiła - Opowiesz nam jakąś fajną historię? Na pewno jesteś magiem i miałaś wiele przygód. Pozostałe dzieci przyglądały się tobie. Widocznie również były nieco onieśmielone szczególnie, że skupiłaś się na ich młodszej koleżance. Skąd wiedziały, że jesteś magiem? Pewnie dlatego, że zostali uprzedzeni o przybyciu najemników w tym magów na dzisiejszy bal.
W tym czasie Lee napił się alkoholu i zaczął na własną rękę przeszukiwać rezydencję. Zniknął wam z oczu, a to co znalazł zostanie mu wysłane i opowiedziane. Wy jednak nie wiedzieliście co takiego odkrył nasz pijaczek. Być może w przyszłości podzieli się z wami informacjami.
Shagwell w tym czasie odszedł na bok i zaczął obserwować las. Jeżeli spodziewałeś się jakiś anomalii to niesłusznie. Wszystko wyglądało nadzwyczaj normalnie. Nie było żadnych potworów, ani nic podobnego. Dojrzałeś jednak, że wyspa składa się głównie z rezydencji. W ogrodzie dojrzałeś jedno pomieszczenie. Magazyn ogrodnika? Być może, ciężko to sprecyzować. Reszta wyspy była porośnięta lasem. Nie widziałeś co kryje się wewnątrz. Ptaki, które wcześniej krążyły pochowały się. W sumie nic dziwnego... Deszcz padał coraz mocniej. Powoli zbliżała się burza. Morze było niespokojne.
Ayano w tym czasie postanowiła zbierać informacje od innych magów. Chciała dowiedzieć się o nich czegoś więcej. W końcu wynajęcie tak ogromnej liczby najemników nie mogło być przypadkiem. Jeżeli chcieli razem działać musieli lepiej się poznać. Kiedy wyczarowała Nagisie ciasteczko ta wzięła je i zaczęła nieśmiało jeść po chwili. Widocznie nie byłą pewna czy może. Cóż do najpewniejszych siebie dziewczyna nie należała. - J-ja jestem magiem. Bez gildii co prawda, ale jednak. Przyszłam na misję, bo pracodawca jest bogaty, a chciałam... trochę zarobić. Moja macocha kazała mi zarobić w ten sposób trochę pieniędzy, żebym mogła utrzymywać dom... Więc nie miałam wyjścia. Nie wyglądała na zbyt szczęśliwą. Raczej na smutną... - Jesteśmy magami więc to chyba nic dziwnego, że pomagamy ludziom? - odpowiedziała trójka dziewcząt - W końcu to chyba naturalne, że magowie biorą misje, które są im zlecone prawda? Ogólnie dziewczyny była całkowicie neutralnie nastawione do misji. Są magami wiec idą, nie jest ona dla nich niczym specjalnym. Zwykła, szara robota. - My przyszliśmy zobaczyć, co stary Wilerion nawyrabiał, że potrzebuje pomocy magów. - odpowiedzieli najstarsi magowie Sebastian i Baltazar - Być może będziemy mogli jakoś pomóc temu staremu człowiekowi Może Ci się wydawało, ale wydawało się, że odpowiedź była nieco... nerwowa? Bali się? Wiedzieli coś o czym wy nie mieliście pojęcia? A może jeszcze coś innego? To już wy musicie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Kolejna na liście osób do odpytania byłą Misha. - Ja? Tak jak mówiłem szykuje się niezła zabawa. Tajemnicza wyspa, na której nikt nie był od 20 lat. Nie wydaje Ci się to ciekawe i interesujące? Ta dziewczyna była kompletnym przeciwieństwem Nagisy. Radosna i beztroska. Chyba nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia, które czekały na gości. - Dziękuję za ciasteczko - powiedział po czym zjadł twój prezent - I tak to prawda, że przybyłem na tą wyspę by poznać piękne damy, jedną chyba już poznałem - powiedział całując dłoń Ayano - I to piękniejszej niż jakakolwiek róża, którym mógłbym stworzyć. Mówiąc te słowa wyraźnie flirtował i starał się poderwać policjantkę. Jednak flirt nie trwał długo po chwili do chłopaka podeszła trójka dziewczyn z jednej szkoły. [color=violet] - My również dziękujemy za różę. Bardzo spodobały nam się. - oznajmiły - Ty w sumie też wydajesz się być ciekawym magiem. - A dziękuję ślicznym paniom - tutaj chłopak zwrócił swą uwagę ku dziewczynom, Ciebie... o dziwo olewając na pewien czas... - od razu kiedy was zauważyłem wpadłyście mi w oko. Skąd pochodzicie? Dalsza część rozmowy w sumie była mało interesująca i wierz mi, że nie ma sensu, abym przytaczał tutaj wszystko. Z ważnych faktów należy jednak napisać, że chłopak wyraźnie zarywał do grupki dziewcząt [o tobie zapomniał]. Często razem śmiali się, widocznie umiał uwodzić dziewczyny. Te również odpowiadały miłymi słowami. Może nie próbowały uwieść chłopaka, ale na pewno podobało im się poczucie humoru Ukyo. Chyba dobrze się dogadywali.
Poza tym każdy na sali robił coś innego. Nagisa oparła się o jedno z okien [daleko od Lava] i zerkała w podłogę nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Baltazar i Sebastian usadowili się przy stole z dala od reszty i zaczęli rozmawiać. Wyglądali na bardzo pewnych siebie. Młodsza część rodziny czekała na opowieść Senki, a starsza.... Cóż zauważyliście, że zaczynają się o coś kłócić... Jednak starali się kłócić na tyle cicho by nikt więcej tego nie usłyszał. Jedynie jeden mężczyzna uniósł się na chwilę i krzyknął tak głośno, że każdy go usłyszał. - Ja powinienem być spadkobiercą!! Mam kilka małych długów to prawda, ale jestem najstarszym synem!! I nie wżeniłem się w rodzinę dla pieniędzy jak niektórzy... i ch** mnie obchodzi po jakiego grzyba ten staruch wynajął magów w dzisiejszym dniu... Potem reszta uczestników balu uciszyła go. Widocznie nie chcieli by ich żywiołowa rozmowa dotarła do waszych uszu. Pozostała jeszcze Misha, która podeszła do olanej przez chłopaka Ayano i chwyciła jej ręce. - Zatańczymy? W końcu gra muzyka, a i tak na razie niczego nie możemy zrobić póki nie zdradzą nam celu misji. Po tych słowach zaczęła ciągnąć Ayano na środek parkietu trzymając za obie łapki. Nie na siłę, a w normalny, przyjacielski sposób. Właśnie grała jakaś całkiem skoczna melodia.
Każdy zajmował się swoimi sprawami, nikt nie wiedział zupełnie nic, nikt nie miał pojęcia po co został zaproszony na wyspę. Nieświadomi czekaliście na pojawienie się gospodarza, który widocznie nie śpieszył się.
Zegar wskazywał 17:20
// Jak nikt nie da nieobecności odpisuję w czwartek o 10:00
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Kwi 07 2013, 18:43
Uhuuu, Uaaahhaaa, Hyhyhyhy. Mniej więcej tak można było oddać nastrój Lee po zwiedzaniu tajemniczej posesji. O tak tylu rzeczy się nie spodziewał. Dostał więcej niż z początku planował ale teraz postawiono go w dość dziwnej sytuacji bo przez ułamek sekundy nie wiedział co zrobić. Bo w sumie mnogość opcji wręcz go przytłaczała. Był niczym nieograniczony mógł zrobić dosłownie wszystko a to sprawiało że wybór był ciężki bo lee widział co najmniej trzy możliwe akcje, a było ich pewnie więcej i wszystkie dobre. Tak czy siak po chwili wahania zdecydował się na pewną akcję, jego zdaniem najlogiczniejszą w tym wypadku. Oh tak, nie ma to jak zwiedzanie wielkich posesji mając w pompie zalecenia kamerdynera.
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Kwi 07 2013, 21:48
Więc warto było zadać pytanie. Teraz wiedziała, że trzeba się pilnować i pod żadnym pozorem się obijać. No i dać z siebie wszystko, choć w przypadku Senki brzmiało to nieco dziwnie. A propo obijania…Jedni pracowali, a drudzy wpatrywali się w okna. Mieli prawo, w końcu i tak kazali im czekać, ale taki całkowity brak inicjatywy? Zanim przeszła do rozmowy z mniejszymi ludźmi posłała im jeszcze spojrzenie, które w połączeniu z zaciśniętymi wargami, mogło oznaczać tylko jedno.
Co do samych dzieci… Historię? Naprawdę? Czemu za każdym razem, gdy z jakimś rozmawiało, to chciało usłyszeć o jej bohaterskich czynach, których nigdy nie dokonała? Taka już chyba niedola maga, że wszyscy uważają cię za osobę ratującą świat, podczas gdy twoim najbardziej emocjonującym punktem dnia było spalenie ciasteczek. Ale coś zawsze może wymyślić. - Sama nie miałam zbyt wiele przygód, a jak miałam to na pewno nie były zbytnio ciekawe, bo jakoś sobie nie mogę nic przypomnieć. Ale! Mogę wam opowiedzieć o tym jak kiedyś znajomy udał się do misję praktycznie aż na sam kraniec świata. Hmm… Ale wy mi potem opowiecie o sobie dobrze? I nie czekając na ich odpowiedź zaczęła snuć historię. - No więc na początek powinnam wam powiedzieć, że ten znajomy był bardzo mądry. Ja sama też trochę mam w głowie, ale gdybym miała być do niego porównywana… Wiedział tyle różnych rzeczy! Czasami mu zazdrościłam. Do tego był rozsądny. W każdym razie pewnego razu poproszono go, by udał się do pewnego kraju. Nazwy nadal nie umiem wymienić. Pewnie bym sobie połamała teraz na niej język… Z początku nie chciał tam jechać, ale w końcu się zgodził. Sprawa nie była błaha. Wiecie, co to znaczy błaha? Taka prosta, bez znaczenia. W każdym razie udał się tam po to, by rozstrzygnąć spór pomiędzy synami byłego króla. Bo król ten niedawno umarł, a trójka jego spadkobierców domagała się tronu. Trochę głupie nie? Każdy z nich miał wszystko, a bili się. Groziło to wojną, a wojna to straszna rzecz. Przybył więc tam jako bezstronny mediator. Mediator to taka osoba, która rozstrzyga takie kłótnie. W tym momencie przerwała, bo jakiś pozbawiony wyczucia czasu pan wykrzyknął na całą salę pewne niecenzuralne słowa. Przy dzieciach. Mógłby się trochę powstrzymać. Ale nie wolno przerywać w środku! Ciąg dalszy! - Spędził tam strasznie długo czasu. Nie widziałam go co najmniej dwa miesiące, ale za to dostawałam listy. Głównie żalił się w nich, że mimo licznych starań nie udało mu się prawie nic. I tak upływały dni, tygodnie… A państwem nikt nie rządził, bo wszyscy woleli się kłócić.- zrobiła krótką przerwę na westchnięcie.- W końcu wrócił niespodziewanie i nie do końca w jednym kawałku. Co się stało? Ano sąsiad wykorzystując to, że wszyscy zajmowali się tylko sobą, ruszył z całą swoją armią i tamtego państwa już nie ma. Mam nadzieję, że tutaj to się nie stanie… No ale! Ja tu was straszę jakimiś ponurymi historiami! Może wy mi opowiecie coś ciekawszego? Uśmiechnęła się do dzieci zachęcająco. Jeżeli się uda, wyciągnie z nich informacje. Może nie okażą się jakieś ważne, ale przynajmniej coś robi, a nie to co… Ale Ayano nieźle pogrywała. Chyba poznała już wszystkich wokół. Trzeba się będzie potem podzielić zdobytymi skarbami.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.