I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niedaleko na północ od pogranicza miasta, rozciąga się niewielki lasek ze stawem położonym mniej więcej pośrodku ów przestrzeni drzewek, głównie iglastych. Gęstość ich rozmieszczenia jest przeróżna, tak jak i wysokość. Są tu wszelakie jodły, sosny, świerki, a nawet buki i klony! Tak tak... Te ostatnie to już nieco inny typ drzewek, ale shsh... Co natomiast z wodą? W jakich okolicznościach powstał ten niewielki zbiorniczek wodny? Nie wiadomo... Pozostałość po opadach? Podziemne wody wybijające na zewnątrz? Who knows? Who cares? Ważne, że jest, a dookoła stawu rozciąga się malutka, aczkolwiek dość sympatycznie wyglądająca polanka, na której można spotkać różnorodne kwiatki, oczywiście głównie te takie polankowo-łąkowo-leśne, a na dodatek zbiornik wodny porastają gdzie nie gdzie lilie, przeważnie białe, lecz można się też doszukać innych delikatnych, bladych odcieni barw. Niestety... Specjalnych róży hodowlanych tu raczej nie ma. Czy w sumie trzeba wiedzieć coś więcej? Ano może to, iż w lasku pomieszkuje sobie grupka różnorodnych zwierząt. To jakieś sarenki, to królisie i zajączki, to różnorodne ptaszki, a nawet czasami i też takie bardziej drapieżne gatunki, jak wilki, jednak rzadko się je spotyka...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Północny mały las Pon Mar 18 2013, 18:51
No... Po dość feralnych, aczkolwiek udanych zakupach, bo w końcu kluczyki zdobył, blondasek wrócił do swojego domku. A każdy chyba wie, iż po paru niezbyt przyjemnych chwilach w życiu najlepiej się zrelaksować w kąpieli i potem poleżeć w wygodnym łóżeczku. Ach tak... Zawrzeć przy okazji kontrakt, bo nie wypada się lenić, a przejść do rzeczy. Bo raczej od kąpieli i wpatrywania się w klucz, "drzwi" się nie otworzą, nie? Tak więc po relaksie, jaki był potrzebny po podróżach w postaci niewysokiej i zakupach oraz negocjacjach na nich... Przemilczając fakt, iż to właściwie pierwsza luźniejsza chwilka blondaska od czasu wyruszenia na misje w klasztorze. W każdym bądź razie po odpoczynku i odprężeniu się w skutek ciepłej kąpieli, Finncio walnął się na łóżko, by następnie... W sumie spróbować zawrzeć kontrakt z którymś z Duchów, nie? Bo na co ma czekać? Oklaski? Brawa? A może aż stanie pośrodku sceny z wszystkimi reflektorami skierowanymi na niego? - Jam jest ten, który połączony jest ze ścieżką do Świata Duchów. O Duchu! Odpowiedz na me wezwanie i przejdź przez Bramę! - tia tia... znana formułka, nad którą można by popracować, bo jakoś tak trochę nie w smak chyba wzywanie wszystkich tak samo... Jeszcze na dodatek to wszystko takie jakieś szare oklepane i nudne. Może poszuka się jakiś fajerwerków, czy coś... Jeszcze jakąś mini orkiestrę i każe im się pisać recitale ku czci nowo poznanych kluczyków! O tak! To by było... - rozmyślałby sobie chłopaczek nad swoim planem, gdyby nie dosłyszał dość nietypowego jak na zamknięte pomieszczenia krakania kruka. A jak dokładniej się okazało, gdy spuścił głowę z brzegu łóżka... Około metrowego kruczyska. Zapewne miało z jakieś metr dwadzieścia, jeśli nie więcej. Przynajmniej tak wyglądał dla Finncia. Dodatkowo koło, a nawet chyba ponad dwumetrowa rozpiętość skrzydeł robiła spore wrażenie, jak i... Spore szkody dla półeczek blondaska. Ugh... Raczej trzeba było wybrać inne miejsce jak domek, bo po paru minut... Nie... Raczej nieokreślonym czasie męczarni z ptaszkiem, co zapewne temu drugiemu nie podobało się tak jak Finnciowi, udało się skłonić Duszka do zniknięcia. Tia... Ponad bita godzina męczarni zakończona z dwoma siniakami po odepchnięciu skrzydłem i wpadnięciu to na szafę to na komódkę. No nic... - Trzeba by posprzątać... - powiedział raczej sam do siebie blondasek zbierając porozwalane graty, po czym w trakcie pracy przysnęło mu się w sumie przy łóżku, aka z główką na nim, a resztą raczej nie. Ale jak to zwykle bywa... Po śnie zwykle, bo nie zawsze, nastaje ranek, a wtedy... Człowieczek się budzi i co widzi? Normalnie wstaje... Patrzy na zegarek i widzi, że to jest dopiero godzina 12. Więc tak źle nie jest... Do pracy ma dopiero na... - Chwila?! CO?! 12?! - zakrzyknął spanikowany policjant, patrząc na to, iż spóźnia się do roboty już z dobre dwie godzinki, więc z treningu zapewne nici. Tak więc chwytając jakąś grzankę po drodze i wrzucając przy okazji kluczyk i jakieś batoniki i ciasteczka do torby, chłopaczek ruszył w kierunku posterunku, chociaż... Raczej już teraz to na obchód miasta. Przy okazji wypadało poszukać jakiegoś miejsca, które nadawałoby się na środowisko, w którym mógłby obaczyć pełen potencjał Kruka. Bo domek jak już mógł stwierdzić po wczorajszym bałaganie, raczej się nie nadawał. Tylko co teraz... Ot tak na ulicy go nie przyzwę... - rozważał różne opcje w sumie nie patrząc gdzie go nogi niosą blondasek. Bo i po co miał to niby robić? No dobra... Wpadł na paru ludzi i nawet o dziwo nie wkroczył w progi znanej sobie cukierni i to z wzajemnością! Dziwneeeee... Jednak myślenie zmienia człowieka! Szedł tak i szedł... I szedł dalej... I ciągle i znowu i znów, a jego móżdżek wiele nie podpowiadał. W sumie to gdzieś koło 16:00, po jakiś 3 godzinach myślenia, AUA, zorientował się, iż wyszedł poza granice miasteczka i w sumie znalazł się już na obrzeżach jakiegoś lasu. Ale to tam nie ważne! Ważniejszy był głód jaki odczuł, dlatemu też jedząc sobie jakiś batonik skierował się na posterunek, ażeby to zdać raport. Bo raport ważna rzecz! Zwłaszcza ten słowny, bo pisać nie trzeba! I opowiadał tak... Opowiadał ciągle i w kółko o nudzie w mieście i braku zajęć, aż nagle u schyłku opowieści go olśniło! O tak! Nawet blondynka ver. male może mieć chwile olśnienia! Nawet Finncio! W lesie mieszkają kruki, nie? To w końcu czemu nie pójść tam pogadać sobie z Krukiem, aka Gwiezdnym Duchem? - Jakby co wziąłbym sobie jutro wolne... Oczywiście jeśli to nie problem... - stwierdził blondasek, gdy skończył raport. Jeden dzień wolnego chyba mu ustawowo przysługuje, bo jak nie... Jak nie... Em... E... Pójdzie do związków czy coś! No! W taki oto sposób, wieczorkiem zielonooki znalazł się w domciu znów, a jego paczałki skupione były na obrazkowej książeczce dotyczącej zwierząt. Nie ma to jak wiarygodne źródło informacji o zwierzaczkach! W końcu dzieci by nie kłamczyli, nie?! Poza tym łapki Finncia kazały mu co nieco spakować... Jakiś prowiant! I może... Prowiant! Bo prowiant najważniejszy! No poza tym wzięło się jakieś opatrunki na w razie co i ubranka na zmianę. Kto wie ile będzie tam trejnić z tym powiększonym nieznacznie Krukiem, który jak zdołał już zauważyć miał coś na wzór czaszkowej maski na głowie. Tylko... Co takie ptaki potrafią? Jest czarny... To wiele nie da chyba... Ptaki latają i dziobią, a skoro tak, to można by jakoś od tego zacząć trening, nie? Poza tym może ma jakąś władzę nad powietrzem? W końcu ptaszyny po coś je chyba gromadzą w workach płucnych, da? Opływowe kształty ciała... Kości pneumatyczne... Jak na książkę dla dzieci to miało sporo informacji... Chociaż... Encyklopedia biologiczna z obrazkami nie była raczej bajeczką dla dzieci, ale shsh... Niech Finnek myśli, że czytał do podusi bajkę, bo na takiej ów lekturze, a dokładniej dziale z krukami, zasnął sobie, mając rzeczoną książkę za podusie! I tak nastała noc, a po nocy poranek dnia trzeciego skillowania! Ou yeah! A Finncio nawet wstał dość wcześnie jak na niego! O ósmej rano! No i jeszcze te jakieś pięćdziesiąt parę minut, ale to szczegół. 50 w te, czy we wte... Miał wolne to różnicy to raczej nie robiło, nie? W każdym bądź razie po ponownym sprawdzeniu załadunku plecaczka, chłopaczek ruszył w kierunku obranego dzień wcześniej celu, czyli lasu! A i tak się zgubił, bo kminił początkowo gdzie jest północ, a gdzie jej nie ma... Nawet z 10 minut zastanawiał się, czy nie powinien iść na zachód by trafić do północnego lasku, ale postawił na kierunek oznaczany literką N... Chyba... Dotarł tak w południe lub nawet ciut po, więc... Idealna pora by coś zjeść! Dlatemu też właśnie sięgnął do plecaczka, by wyjąć piknikokocyk i rozłożyć się z nim i jedzonkiem. Tylko... Przyszedł tu w nieco innym celu, nie? - Co to miało być..? Hmmm... - zadumał się mówiąc samemu do siebie. - Ach tak! Kruk! Kra kra i takie tam! - odpowiedział sam sobie jakże błyskotliwie stwierdzając powód pikniku. Niczym znawca Finna! Jakiś Finnolog, który wie co po co i dlaczego blondasek robi. No i of kors też kiedy! A co on miał..? A! - Open up, Gate of the Raven, Corvus - wypowiedział te słowa, otwierając przejście dla kolejego, aczkolwiek innego kluczyka. Pam pam pam... Prasku trzasku i błysku błysk... I tuż przed nim siedział sobie pan Kruk. Tia... W sumie to Corvuś stał, a mag Gwiezdnych Duchów siedział, ale to tylko sprawiło, iż ptaszyna wyglądała na większą! Taką duuuuużą~!! - Może krake... Tj Ciastko? - powiedział to podsuwając ciastko w kierunku ptaszyny i trzymając je na wyciągnięcie ręki. Oczywiście wyjątkowo udało mu się powstrzymać tekst w stylu "Polly chce krakersa? Polly dostanie" Nie potrzebna mu obraza Duszka, który i tak chyba był już nadąsany. Nawet nie chciał ciasteczka, które w tym momencie było niemalże podetknięte pod no... Dziób! - Nawet jeśli jesteś Duszkiem to powinieneś chyba jeść nie? Poza tym obraziłeś się za tamto przedwczoraj? - nie ma to jak gadać z dużym ptaszyskiem, które na dodatek jest w chwili obecnej ciągle poke'ane rzeczonym przedmiotem przydatnym do spożycia. O tak... Z spojrzenia Kruczka nie dało się dostrzec raczej zbyt pozytywnych emocji. No... W sumie takie dało się pewnie dostrzec, ale raczej teraz były przesłonięte irytacją. - No dalej... Wiem, że chcesz?! - to dorzuciwszy blondasek niemalże już nachalnie, jakby wcześniej tak nie było, zaczął "dzielić" się prowiantem z Krukiem. Co dokładniej teraz? No teraz ponad metrowa ptaszyna w sumie mogła odczuć, co znaczy "wleźć komuś na głowę", a raczej jak ktoś tak włazi tobie, gdyż to ponieważ zielonooki szukając jakiegoś wygodnego miejsca do karmienia ptaszynki, wdrapał się na grzbiecik tego zwierzaczka. Tia tia... Green peace i takie tam nie muszą o tym wiedzieć! To w końcu karmienie nieposłusznego pacjenta! Nie wina chłopaczka, że ten... Ten właśnie postanowił sobie polatać?! Oczywistą reakcją policjanta na taką nagłą czynność było mocne chwycenie się piórek, jednak to i tak było dość zbyt późne. Czemuż to? Ano kruczek przy zamachnięciu skrzydłami zdołał już nieco strącić blond natrętną pchłę, jednak ta i tak uczepiła się jakimś cudem odnóża ptaszyny. - Ej wracajmy na zieeeemię.... - zakrzyknął zielonooki, ale najwyraźniej Duszek miał już w planach swoje jakieś podróże dookoła lasu, a dokładniej drzewek. O tak... Nie ma to jak przyjmowanie choinek i choinkowatych drzewek na klatę, aż tu nagle... Nic... A nie! Jednak coś! A dokładniej brzoza! Fak je~! Los na loterii! Tylko po co taka wygrana, skoro zaraz potem kolejna seryjka! Sosna... Świerk... Sosna... Jodła... Klon! Normalnie idzie się tak nauczyć poznawać drzewka po smaku igieł i tym jak cię dźgają. Chociaż... W sumie różnicy nie było... Jedno zielone i iglastokłujące, a drugie... Tak samo! No chyba, że liście... Te nie kuły! Wyjątkowo... Ale nawet lepiej! Tylko, żeby nie było! Blondasek of kors próbował wymijać drzewka, chociaż... To aż tak dopsz się nie skończyło. Podczas jednego z takich manewrów no... Można stwierdzić, iż doszło do kolizji na linii Kruk z zielonookim <-> drzewo. No biorąc pod uwagę prędkość... Kąt nachylenia drzewa, jak i elastyczność świerku... Można stwierdzić, iż to nic dziwnego, że skończyło się to na upadku z jakiś 4-5 metrów przez gałązki, gałęzie, igły, igiełki! Ouch... Na szczęście dla ptaszyny Finncio zamortyzował nieco upadek, chociaż ten chyba zrobił coś sobie ze skrzydełkiem podczas któregoś z odbić. Aj aj aj... - Wszy... Wszystko w porządku? - wysyczał blondasek nie będąc pewnym, czy coś złamał sobie jakąś kość, mejbi żebro, ale to raczej nie to... Może było spęknięte, ale raczej nie złamane. Teraz ważniejszy był pan Kruk, który chyba nadwyrężył sobie skrzydełko, co raczej dobrze nie wróżyło, a na dodatek powoli zbliżał się wieczorek. A wraz z nim noc... A to dobrze nie wróżyło... Oj nie dobrze... Dlatego też po sięgnięciu plecaczka, który całe szczęście nie zawisł na jakiejś gałązce, blondasek wyciągnął z niego bandaż i gdy już w miarę stanął na równych nogach mimo poobijania, skierował się do rannej ptaszyny. Może i szczęście, a może i stan układu ruchu nastolatka, ale któraś z tych dwóch opcji uratowała go przed dziobem niezbyt zadowolonego Kruka i chyba nadal zeźlonego. Cóż się stało? Finncio potknął się/zachwiał who knows what happened, ale miało to miejsce, gdy ptaszyna miała dźgnąć blondynka w bok, który dzięki temu dygnięciu nie oberwał, a raczej... No dziób zatopił się w przedramieniu chłopaczka. Auć... Niezbyt przyjemne uczucie, nie polecam serdecznie Finnian Jerome. - Spokojnie... Spokojnie... - spróbował w miarę normalnie powiedzieć to chłopaczek, jednak jego głos ułożył się raczej w syk, a prawa rączka nadal miała w sobie zatopiony dziób Corvusia. - Widzisz... To tylko bandaże... - powiedziawszy to spróbował pokazać ptaszynie bandaże trzymane w prawej dłoni, natomiast lewą, powoli i ostrożnie kładąc na łepetynce Duszka. - Nie ma co się bać... - dorzucił to, głaszcząc go po główce, by następnie spróbować wyswobodzić swoją rękę, co po jakiejś chwili, czy to dłuższej, czy krótszej, mu się udało. - No! To teraz opatrzymy twoje skrzydło, bo chyba coś ci się stało biedaczku... Będę ci mówić Cor... Albo Corvuś! Szkoda, że kruki raczej nie mówią... Moglibyśmy sobie porozmawiać, a tak to raczej zostaje ci słuchać mojego gadania. To jest, jeśli nie chcesz nie musisz... No ale wiesz... Miło by było, nie? - rozgadał się Finnek, próbując założyć jakiś opatrunek. Podstawową wiedzę na ten temat miał, chyba jak każdy. Bandaż może nie był uber pro przewiązany, ale chyba ostatecznie spełniał swoją rolę, a co z łapką Finna? Na nią pójdzie drugi takowy przedmiot. O tak! Dzięki bodu rana nie była zbyt głęboka i dało się przeżyć, a i ta zapewne się zagoi po jakimś czasie. W sumie to przyuważył teraz, iż znaleźli się koło jakiegoś stawu... Stawu, w którym w sumie mógł przemyć rankę przed opatrzeniem jej nie? Nikt nie będzie chyba narzekał, da? Przy okazji mógł też obmyć podrapaną przez igiełki drzewek twarzyczkę i dostrzec w odbiciu, że ubranko nieco się nadwyrężyło to tu, to tam... - Heh... Wyglądam jak po spotkaniu z wygłodniałym kocim batalionem, gdy ma się w plecaku kanapkę z rybą... - zaśmiał się pod nosem, a po przemyciu rzeczonej ranki, nałożył na swoje przedramię opatrunek. Nie można żadnych obrażeń w końcu ignorować, nie? - Robi się chłodnawo, nie? Chociaż ciebie grzeją piórka... Pewnie nie jest ci zimno, nie? - skierował te pytania do Kruka, siadając sobie koło niego i wyciągając z plecaczka kolejną paczuszkę ciastek. No co? Chyba każdy by zgłodniał po takim czymś?! - Starczy na dziś nie? - to powiedziawszy, zielonooki położył przed Corusiem parę ciasteczek, samemu zajadając się pozostałością paczuszki. Słonko w sumie nawet już zaszło, więc nie dziwota, iż chłód stawał się chłodniejszy, a zimno zimniejsze i jeszcze ta no... Ciemność była coraz ciemniejsza! Dziwne, ale prawdziwe! A na dodatek pohukiwanie sowy. Nic też dziwnego, iż blondasek skulił się z chłodu, by zachować resztki ciepłoty ciała i nie przeziębić się po nocy w lesie. Chociaż... Coś się nie zgadzało, albo nastolatek miał jakieś zwidy... Bo albo widział na ziemi czarny płomień, albo normalnie jakieś halucynacje spowodowane lotnymi wrażeniami! W sumie długo nie miał co obserwować ten płomyczek, który mimo dziwnej barwy, w jakiś sposób dawał ciepło. Zupełnie jak zwykły, aczkolwiek czarny ogień, którego zapewne lepiej nie dotykać. Kto wie? Może jakby walnął tam jakieś kiełbaski na to, te by się upichciły? W sumie czarny płomyk jest nawet ładny w świetle księżyca, odbijającego się od stawu. W sumie to dało się zauważyć, iż przypala okoliczną zieleń, a to raczej dobre nie było... - Ogień... Trzeba zgaaa... - nie dokończył, ziewając przeciągle, a jego paczałki powoli się zamykały. Pewnym było, iż chciało mu się spać, ale... Nie może przecież pozwolić na podpalenie lasu, nie?! Miał już coś zrobić, już jakoś się ruszyć, gdy jakimś cudem ogień został strawiony w znacznym stopniu przez zdrowe skrzydełko Corvusa, by po dłuższej chwili zniknąć. Czyli taką moc ma... - nawet nie zdążył do końca pomyśleć, gdy po chwili ponownie ziewnął przeciągle, a parę sekund później po mrugnięciu, dwóch, trzech, chyba zasnął. Co dziwniejsze, rano obudził się raczej sam i chyba podziębiony, a przynajmniej było mu dość chłodno, a dookoła znajdowało się parę kruczych piór. Zapewne ptaszek wrócił do swojego świata, ale plus był taki, iż kluczyk nadal został, a ich kontrakt chyba został zawarty, nie? - Która to... godzina? - powiedział ziewając o poranku i przeciągając się, by po ogarnięciu okolicznych rzeczy, papierków i innych takich ruszyć w kierunku miasta, licząc, iż jakoś będzie dogadywał się z Corusiem, nowym kluczykiem i mejbi niuł friendem, nie?
z/t
Paradoks
Liczba postów : 19
Dołączył/a : 01/04/2013
Skąd : Kraków
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 10:42
Między drzewami wędrował w czarnych lakierkach, znacząco wysoki mężczyzna o bujnych metalicznych włosach. Ubrany był w zwykłe spodnie od garnituru, białą koszule zapiętą dokładnie na wszystkie guziczki pod samą szyje oraz na to wszystko miał zarzucony czarny płaszcz o rozpinanych rękawach. Pod pachą miał trochę grubych gałęzi, których nazbierał w drodze do tego miejsca w celu rozpalenia ogniska, bo jeszcze nie wspomniałem, ale panowały aktualnie egipskie ciemności. Oprócz tego miał przy sobie jeszcze wiklinowy koszyczek, w którym trzymał słodkości i piękności, mające na celu uraczyć Lise i jego, oczywiście z naciskiem na LISE. Dotarł na piękną polankę przy tajemniczym jeziorku w centrum lasku. Wszystko położył na ziemi i zabrał się do rozpalania ogniska, które miało oświetlić im otoczenie i nakierować potencjalnych napastników ~ Widać było, że posiada niesamowite zdolności harcerskie, które pozwoliły mu rozpalić ognisko dopiero za jakąś dziesiątą lub jedenastą próbą, ale w końcu się udało i pojawił się płomyczek nadziei, który powoli się rozrastał na resztą stosu z gałęzi. Z koszyczka wyciągnął niewielki kocyk, który walnął jakiś metr, ponad metr od ogniska i klapnął na nim, ściągając z siebie płaszcz i buty, układając je elegancko za kocem. Wyciągnął sobie książkę romantyczną, otworzył na stronie gdzie była włożona zakładka i wrócił do lektury, czekając na honorowego gościa.
Lisa
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 04/04/2013
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 11:08
No patrzcie go, jaki lizus~ Przygotował jakieś stuffy by się przypodobać, cholera wie czego on może od niej chcieć, pewnie ją okradnie uj wie z czego, taki to był z niego zły i podstępny człowiek, chociaż w sumie... Nie no, przecież przez tyle lat nie był zły dla niej, to i czemu miałby być teraz? Ona sama nie miała nic lepszego do roboty, w sumie mogłaby się teleportować i nagle stanąć za nim by go przestraszyć, ale miała ochotę na spokojną przechadzkę, jak to w zwyczaju mieli robić zwyczajni, prości ludzie. Jeśli już kogoś ciekawi jej ubiór, to nie był on jakiś specjalny, w końcu nie szła na randkę, a musiała przejść przez las, więc wygoda i praktyczność przede wszystkim! Czarne, lateksowe, obcisłe spodnie podkreślające zgrabne nogi jak i tyłek. Długa bluzka bokserka, tunika, czarna. Kurtka skórzana, czarna długości do talii. Buty długie, czarne, sznurowane, z trzema pasami. Nota bene dość wygodne jak na chadzanie po chruście. Blondyna jak to miałą w zwyczaju, natężyła swój słuch i stąpała cicho, starając się robić to wręcz bezszelestnie, co jednak na owym terenie było zbyt trudne dla niej, można by wręcz spytać, czy coś jej przypadkiem nie przerasta, ale lepiej tego nie robić, bo się naburmuszy i obrazi, laleczka~ Gdyby nie ognisko to pewnie by nie dotarła, jakim to trzeba być głupkiem, by wybrać takie miejsce i to o takiej późnej porze? No masakra~ - Gratuluję wyboru pory jak i miejsca, no po prostu jesteś ewenementem! - zagrzmiała stając za nim z założonymi krzyżem pod piersiami rękoma. Dmuchnęła w pukiel opadających na jej twarz swych blond włosów. Była zła? No, może tak się wydawało, tym bardziej gdy światło ogniska oświetlało jej twarz od dołu, trochę strach się bać... Po niedługiej jednak chwili usiadła na kolanach obok mężczyzny, naturalnie kolana jej spoczęły na kocu, nie będzie sobie brudzić ubrań. Bezczelnie wręcz wcisnęła nos w jego książkę, przez co nieuniknionym było, by jej twarz nie zbliżyła się do twarzy kolegi. - Co Ty czytasz? Jakiś erotyk?! - zagrzmiała ze zdziwieniem, gdy to spojrzenie jej niebieskich tęczówek lustrowało raz po raz tekst znajdujący się na kartach książki. Ciekawym by było go zawstydzić, jednak nie sądziła, że tak łatwo jej się to uda. Kącik ust kobiety lekko uniósł się w dość rozbawionym uśmieszmieszku, bo kto to widział by facet czytał romanse~
Paradoks
Liczba postów : 19
Dołączył/a : 01/04/2013
Skąd : Kraków
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 11:22
Hue hue. Lisa potrafiła dobrać strój, ale dzisiaj to przeszła samą siebie, wygoda - wygodą, ale ona potrafiła dobrać wygodę z ładnym wyglądem, tfu, raczej miłym dla oka dla każdego pospolitego mężczyzny. Odnalazła go po ogniu, zasiadła na kolankach blisko niego i coś tam sapnęła a następnie wcisnęła swój nosek w karteczki książki. Chciał książkę błyskawicznie zamknąć żeby przytrzasnąć jej twarzyczkę, ale to nie byłoby miłe, wręcz nieodpowiednie - Coś ty, nie czytam romansideł, to po prostu okładka romansidła a w środku Kamasutra, opisy, trochę uboga w obrazki, ale wyobraźnia działa swoje - Prawda to prawda, czytał wiele książek, nawet jeżeli zdarzyło mu się czytać romansidło to na pewno było krwawe, brutalne, taka tragedia w miłości. Natomiast dziś miał ochotę poczytać Kamasutrę, ale ze względu na to, że nie widzi się codziennie kogoś z takiego typu książką w dłoniach, po prostu zataił fakt, że śmie czytać takie zbereźne rzeczy w miejscach publicznych! - Toś ubrała się jak dziewczyna do towarzystwa, tylko taka bardziej terenowa - Nie może być, że będzie dla niej miły, musi ją troszkę poirytować. A to, że ubliżył jej kobiecości w tym momencie nic nie znaczy, zapewne się domyśli, że to takie żarty. Nigdy by się nie odezwał tak do kobiety, szanował pracę dziewczyn do towarzystwa, były dla niego dobre więc czemu miałby nie być dla nich dobrym? To byłoby nielogiczne - Nie mam daru do wybierania miejsca, zdecydowałem się na to, więc nie narzekaj, bo moglibyśmy teraz siedzieć w stadni konni a to byłoby nadzwyczaj zapachowe doświadczenie - Ruchem dłoni pacnął ją w czoło żeby odsunęła swoją główką tak aby mógł zamknąć książkę, po uprzednim włożeniu przekładki. Odkryła jego sekret (choć jej sam to powiedział, ale nie ważne), jendnak to nie znaczy, że zaprzestanie czytania zbereźnych rzeczy ~
Lisa
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 04/04/2013
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 11:36
- Pff~! - parsknęła wyniośle na jego odpowiedź związaną z książką. Nie rozumiała, po co mu kamasutra, jak i tak nigdy nie zaliczy, no ale rozumiała, że chłopakowi smutno, to chociaż w wyobraźni sobie owieczki policzy, no niech będzie, przecież nie może psuć mu marzeń, to by było zbyt okrutne nawet jak na nią, a przecież swego czasu ten tutaj jej pomógł i to całkiem nieźle, w końcu nie miała gdzie mieszkać, a i z jedzeniem krucho, jednak zawodem damy do wynajęcia się w życiu nie pałała, także teges... przegiął! Naturalnie nie omieszkała go uświadomić w tym, że zdecydowanie wypowiedział o kilka słów za dużo i korzystając z tego, że była nie tak znowuż daleko od owego osobnika, zamachnęła się łokciem w tył i go walnęła, po czym swą twarz gwałtownie skierowała przodem w stronę facjaty swego towarzysza, marszcząc groźnie brwi i mrużąc oczy z niezadowolenia, które zdecydowanie wynikało z nieokrzesania jasnowłosego. - Weź wyjdź!~ - burknęła obrażona - Bo Ci sarna w lakierki nasra i będziesz miał nauczkę, za obrażanie mnie! Wiesz co.... po prostu~... Cham jesteś i tyle!~ - fuknęła odsuwając od niego twarz i prostując swoje ciało. Na domiar wszystkiego pacnęła błyskawicznym ruchem dłoni jego książkę od dołu tak, by wyleciała mu z łapek, po czym rąsię szybko zabrała ponownie krzyżując ją z tą drugą, tuż pod piersiami. Pokazała, że ją obraził, niech wie, a co! - Wąchanie koni czy wąchanie Ciebie nie robi wielkiej różnicy. - odgryzła się i siedziała tak jeszcze chwilkę z naburmuszonymi polikami, po czym głęboko westchnęła, aż jej klatka piersiowa poruszyła się, jakby nieco urosła, jednak wraz z wydychanym powietrzem ponownie poczęła maleć do swych standardowych rozmiarów. - No dobra, to coś ciekawego na dziś masz w planach atrakcji, prócz drażnienia się ze mną? - rzuciła księżniczkowato i wykrzywiła usta w bok, a jej ręce zrezygnowały ze swej wcześniejszej, krzyżowej pozycji i teraz dłonie miała ułożone na własnych kolanach, zaś spojrzenie jej niebieskich ocząt utknęło na obserwacji jarzącego się ogniska.
Paradoks
Liczba postów : 19
Dołączył/a : 01/04/2013
Skąd : Kraków
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 11:54
Chociaż ma wyobraźnie, ale to prawda, że teraz liczył owieczki w głowie, dlatego nie spodziewał się tak niesamowicie szybkiego combo, które zostało wprowadzone z taką wyrafinowaną, wprawioną precyzją. Nie potrafił tego uniknąć, właściwie to by mu się nie chciało, jak już się Lisa denerwuje to jest jakiś powód, ale i tak była nadludzko emocjonalną osóbką. Dostał w twarz, nawet nie spodziewał się, że jest taka silna, chyba wyrobiła się ostatnio, może chodziła na siłownie. Złapał się za twarz i trochę pokręcił szczękę, wszystko na swoim miejscu. Wbił swoje toksyczne oczka w Lise, która miała czelność go ignorować, po tak brutalnym akcie i jeszcze nie przeprosić, no ale ok, ma być co będzie - Ogólnie to zjemy sobie pianki a potem jakieś owoce, a jeżeli pogoda nam będzie sprzyjała i nie zabraknie nam drewna to się potem pomyśli - Sięgnął zręcznie do koszyczka i położył paczuszkę z piankami w znak zgody między nimi, w dłoni trzymał dwa oskrobane patyki, które miały posłużyć do nabijania pianek i ich smażenia, czy coś w tym stylu - Nie musisz być taka nie miła, ja jedno słowo a Ty jeszcze więcej. I to z moim zapachem było nadzwyczaj nie miłe, używam jednej z lepszych marek perfum, więc mi tu nie ściemniaj! - Nie miał w zwyczaju kończyć sprzeczki jako pierwszy, ale tym razem potraktował ją łagodnie, bo się jeszcze obrazi, strzeli focha i zniknie tą swoją zaczarowaną jumperską magią - A tak poza tym to co u Ciebie słychać? Odnalazłaś się w gildii, znalazłaś przyjaciół? - Trzeba być troskliwym Paradoksem, choć jeżeli to troska a on nazywa się Paradoks, to czy nie jest to sprzeczne?
Lisa
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 04/04/2013
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 12:38
No, uspokoiła się przynajmniej, policzki nie były już tak naburmuszone jak przed chwilą, jejciało również się rozluźniło, a kilka wdechów i wydechów zdecydowanie pomogło jej w nabraniu opanowania, które przecież tak często jej towarzyszyło, a tutaj straciła je w kilka sekund. No cóż, nasz przyjaciel miał najwidoczniej niebywały talent do denerwowania na ogół spokojnej Lisy, ale to i tak dobrze, że nie wyprowadził jej z równowagi, bo by jeszcze las ścięła i by ją ochrona środowiska zgarnęła. No i dobrze, że darował sobie przytyki, bo by serio mogło się skończyć siniakami i innym poturbowaniem, albo tarzaniem się w błotku, o. Była trochę agresywna, no zdarzało jej się, a z wyglądu naprawę kobieta bardzo niepozorna, wydawała się być taka delikatna, ach... No cóż, nie była do końca. - Yhym. - mruknęła skromnie w odpowiedzi patrząc na to co robi, jak wyjmuje z koszyczka stuffy i takie tam pierdółki. Zamrugała kilkakrotnie oczami patrząc na to wszystko po zwilżyła językiem wargi i potarła je o siebie. Nie, nie zrobiła tego, bo była głodna, po prostu tak odruchowo poczuła, że jej usta są za mało zwilżone i trzeba to naprawić. Przechyliła główkę w bok, przez co jej blond włosy spłynęły nieco na prawe ramie, a spojrzenie Lisy tym razem utkwiło w mężczyźnie, który wyraźnie próbował jej teraz wmówić, jak to ona była dla niego niemiła. - No proszę Cię, sam zacząłeś, a teraz lamentujesz jak skrzywdzony chłopczyk. No nie śmierdzisz, to fakt, ale ja nie wyglądam jak terenowa prostytuta. - znowu lekko się naburmuszyła, czego nie dało się nie zauważyć, jednak dość szybko jej to minęło, gdyż padające pytanie zmusiło ją do skoncentrowania się na odpowiedzi jakiej musiała, no i naturalnie chciała, udzielić. Machnęła subtelnie głową odgarniając niesforną grzywkę, której dziś wyjątkowo nie spięła i skrzywiła usta w bok, jak to często miała w zwyczaju. Postukała się szczupłym paluszkiem zakończonym pięknym, jasnoróżowym paznokciem, w brodę i zastanawiała się nad odpowiedzią, jednak nim jej udzieliła, uśmiechnęła się lekko na własne myśli. - Przyjaciół zdecydowanie nie, ale to nie oznacza, że nie zwróćiłam uwagi na ludzi tam będących - zaczęła zadowolona i wyraźne dumna z siebie, bo w końcu był jeden facet, któego często lustrowała spojrzeniem swoich głęboko niebieskich tęczówek, toteż po prostu aż ją ciarki przeszły na same takowe myśli, a co! - Ale generalnie, to jest słabo jak na razie. - dokończyła z poważną już miną jakby chciała ukryć emocje, po czym bez krępacji rozwaliłą opakowanie pianek, wzięła dwie, bo co się po jednej będzie cackać, nabiła na kija i nadstawiła do ognia. Kącik jej ust znów wygiął się w subtelnym uśmieszku, ach, ciekawe co jej po łbie chodzi~
Paradoks
Liczba postów : 19
Dołączył/a : 01/04/2013
Skąd : Kraków
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 13:11
Nie była głodna, ale on był, miał ochotę na coś słodkiego. Podobnie jak ona wyciągnął pianki z opakowania, lecz wyciągnął ich cztery tak żeby dwie chapnąć od razu a pozostałe nabić na patyczek i podstawić pod ognisko, wbijając drugi kraniec w ziemię pod idealnym kontem. Gdy to też uczynił, wyciągnął po raz kolejny coś z koszyka, jednak tym razem była to butelka bimbru, który odkupił od jakiegoś staruszka imienia Edzio. Był dość miłym starcem, który zawsze dostarczał mu coś na gardło w niskiej cenie, takiej której nigdy nie czuje, że coś ubywa mu z portfela. Uśmiechnął się, pokazując bialutkie ząbki i wkładając sobie między ząbki korek. Jednym mocnym pociągnięciem otworzył zakorkowaną butelkę i wypluł zatyczkę do ogniska - Kim jest ten szczęściarz, na kogo twoje oczka spoglądają, Liso? - Czemu mieliby o tym nie rozmawiać, Lisa była dla niego jak siostrzyczka, której pomógł i dopiero po dołączeniu do gildii zrzucił obowiązek pilnowania jej, jednak troska jego o nią nie minie od tak. To, że była starsza od niego to swoją drogą, ale szrama na twarzy dodawała mu parę lat, gdyż skóra przy bliźnie była z deczka, delikatnie zmarszczona - Słabo? Raczej dobrze, że masz dach nad głową, pracę, dochód, żyjesz w dostatecznie miłej atmosferze a przy okazji masz MNIE! Dlatego też za to wypiję - Przechylił butelkę i wlał troszeczkę, powtarzam troszeczkę, gorzkiego płynu do swojej buzi. Smakował okropnie, gorzko, wstrętnie, ale nie chodziło tutaj o to. Lubił wypić i nie chodziło tutaj o to, że zatapiał smutki w alkoholu lub innych używkach, po prostu to mu pasowało. Położył butelkę na kocu. Palcami zręcznie przesuwał ją w kierunku Lisy, obserwując jej ciągle zmieniającą się twarz, jego jaskrawe oczyska ładnie komponowały się z światłem, bijącym od ogniska.
Lisa
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 04/04/2013
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 13:40
Obserwowała z zafascynowaniem rumieniącą się niespiesznie piankę, zarówno tą pierwszą jak i drugą. Patrzyła na nie jakby były tutaj najciekawszymi rzeczami ze wszystkich istniejących, a tak naprawdę to się po prostu lekko zamyśliła i to wszystko. O czym tak myślała? W sumie, o niczym ciekawym, na pewno jej twarzy nie pojawił się żaden rumieniec ani nic z tych rzeczy, gdyż Lisa do kobiet, które czuły zażenowanie lub zawstydzenie, zdecydowanie nie należała. Można było spokojnie się przy niej rozebrać, a ona jedynie rzuciłaby od niechcenia jakimś komentarzem, uśmiechnęła się perfidnie pod noskiem i sprawe w dalszej mierze olała, bo na co jej się jarać takimi drobnostkami? Pomału poczęła machać sobie kijkiem w okolicy ogniska, jednak swoje oczy przeniosła na tęczówki Wiktora. - Ty nim jesteś aktualnie, a co? - odpowiedziała zadziornie, dumna ze swej małej sztuczki, dzięki której zręcznie wymigała się od odpowiedzi, nie kłamiąc przy tym, bo przecież właśnie patrzyła na swojego towarzysza, lustrowała go swymi niebieskimi oczami tak mocno, że mogłaby mu dziurę wywiercić lub coś w tym stylu. No cóż, zdecydowanie wyglądał na starszego od niej, prawda, której nie dało się ukryć, ale to i może lepiej, że kobieta na młodą wyglądała, a nie jakąś starą raszple, to i lepiej się właśnie prezentowała w oczach innych osób. Blondyna pokręciła nieco patykiem by nie spalić pianek. - Tylko się nie upij ! - ostrzegła i zaśmiała się niesłyszalnie. Pokręciła głową jakby mówiąc "co ja z nim mam~", a jej spojrzenie poczęło śledzić tor butelki pozbawionej właśnie korka, no tak... Skoro nie ma czym zatkać, to pewnie wypije całe... Uniosła brew ku górze i wzrok ze śledzenia butelki przeniosła na twarz mężczyzny. - No ale mnie to chyba nie chcesz upić, co? Wiesz, że czasami po alkoholu robię się nader agresywna...~ - zagrzmiała przegryzając lekko dolną wargę i ponownie wykrzywiając usta. Jej mimika twarzy naprawdę była barwna i emocjonalna, co rusz coś się na niej wyczyniało. Lisa zabrała kij znad ogniska ustawiając go pionowo na wprost siebie, jednak jej spojrzenie wciąż spoczywało na Wiktorze.
Paradoks
Liczba postów : 19
Dołączył/a : 01/04/2013
Skąd : Kraków
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 14:46
Hihihi, żartownisia coś dzisiaj z tej Lisy jest, taka śmieszna! Uśmieszki zdradzają wszystko, dlatego stara się zwykle to ograniczać, ale no wiecie, nie zawsze mu to się udaje, a zwłaszcza, gdy jest pod wpływem alkoholu albo tudzież radosnego środka antydepresyjnego, którego jedynym minusem to uśmiech od ucha do ucha, chociaż wtedy jest wesoło - A nic, tak się pytam, zazdrosny jestem, kto jak co, ale ja tylko potrafię docenić walory twojego pięknego ciała, tych smacznych okrągłości, które są przeznaczone dla wyjątkowych osób - Jeżeli chce się bawić jego kosztem to nie ma sprawy, po prostu będzie zgrywał głupa, że o niczym nie wie. Ze względu na jego zdolności aktorskie, które nawiasem mówiąc są zerowe, nie wyjdzie mu to, ale należy mu się wielki plus za starania! Jakiś całus czy ~cuśś - FAIL. Po co otwierałem butelkę? Nie jestem koneserem, otwieram butelki żeby się upić, gdybym chciał się napić, to bym napił się wody z tego jeziora, które nie wygląda zbyt przyjemnie - Na chwilę popatrzył na jeziorko. W ciemnościach nie wyglądało przyjemnie, bardziej przypominało piękną pułapkę w świetle gwiazd i ich ogniska, która czeka tylko na nich żeby podeszli a zaciągnie ich w magiczny sposób w zakamarki wodnych otchłani - Ciebie? W życiu... I jeżeli Ty jesteś agresywna po alkoholu to ja chyba jestem psychopatą ~ Puścił jej oczko i się leciutko uśmiechnął. Jeszcze bardziej przesunął butelkę do jej kolana, szturchając ją zimnym przedmiotem w kolano, odziane w lateks ~ Mrrr. Bez skojarzeń.
Lisa
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 04/04/2013
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 15:22
No i oburzył ją, a co! A przynajmniej wyglądała na nieco oburzoną jego samczym i prostackim zachowaniem, czy też odpowiedzią. Rozwarła lekko usta w geście ale z Ciebie cham, a po chwili, gdy owe usteczka przymknęła, jej poliki lekko się nadymały. Co z tego, że ponoć 'udawał', ale dla niej to nie było udawanie, przynajmniej nie w stu procentach, ponieważ Lisa uważała, że w każdym żarcie jest co najmniej pięćdziesiąt procent prawdy, gdyż w żartach ukrywamy fakt, których się wstydzimy, bo zawsze w razie czego możemy wtedy powiedzieć "ej, nie bierz tego do siebie, to był żart", no i nagle relacje wracają do normy. - No w to, że jesteś zazdrosny to wcale a wcale nie wątpiłam, kto by nie był, jednakże zakładanie z góry, że chodzi o moje ciało jest nie na miejscu. - powiedziała z powagą i poczęła machać kijem w przód i w tył, dość niespiesznie, jakby lekko poddenerwowana, mimo, iż wcale nie była - Reasumując, miał wyjść chyba komplement, a wyszło takie pół na pół, ale doceniam Twoje starania - o matko, ta jej powaga i adwokacki wręcz ton urzędasa, no co ona wyprawiała. Teraz trzeba myśleć, czy to tak na serio, czy sobie kpi, a może stara się coś ukryć, dlatego taka niechętna do rozpłodu? Lisa chwyciła w usta jedną z pianek, a po chwili i drugą, pomału je poczęła przeżuwać delektując się ich smakiem. Dopiero z tychże czynności wyrwała ją butelka, która to kierowana dłonią Wiktoria poczęła ją zachęcać krzycząc bierz mnie no i w dodatku stukała ją w kolano. Blondyna zamrugała kilkakrotnie oczami patrząc na butelkę, a przerzute pianki zabawnie wypchnęły jej lewy policzek, w którym to na chwilę rozkmin lalki, spoczęły. Dopiero po zastanowieniu się połknęła jedzenie i wykrzywiła pyszczek marszcząc przy tym nos. - Picie piciem, ale czy trzeba od razu się nawalić? W ogóle, serio odnoszę wrażenie, że chcesz mnie uchlać, co jest dziwne zważywszy na to, że upita jestem jeszcze mniej dostępna niż trzeźwa... Chcesz się ze mną kłócicić czy co~ ... - zamyśliła się na głos po czym westchnęła i wzięła od niego tą butelkę, bo po prostu chyba by jej siniaka na tym kolanie zrobił prędzej niż dał jej spokój. Lisa nie miała ochoty na takie tanie świństwa, ale co tam, picie w plenerze i te sprawy, no to jakiegoś komandosa czy inną mocną wiśnie wypić można, tak w drodze wyjątku, dlatego uczyniła to, co miała w zamiarze i upiła trochę tego jakże niesmacznego trunku. - Blee~, przydałoby się teraz zneutralizować ten smak jakimś obojętnym płynem - rzuciła od niechcenia po czym wyprostowała błyskawicznie rękę, w której trzymała butelkę i naturalnie skierowała ją w stronę mężczyzny, by sobie to już zabrał, o. Daje jej jakieś świństwa, a popity nie ma. Będzie chyba musiała zneutralizować ten posmak śliną, ona przynajmniej jest neutralna, o.
Paradoks
Liczba postów : 19
Dołączył/a : 01/04/2013
Skąd : Kraków
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 15:55
Odebrał od niej butelkę i na szybkości wziął niewielkiego łyczka dla smaku. Była niedobra, no ale dało się to wypić, przy okazji wolał mieć gorzko w ustach niż słodko. Na szczęście niesamowicie pojemny wiklinowy koszyczek posiada jeszcze parę rzeczy w zanadrzu, prócz jeszcze gromadki owoców. Wiktor wziął na wszelki wypadek sok pomarańczowy, więc jej go podał żeby miała czym popijać. Kobiety jednak to są delikatne stworzenia - A proszę - Perfidnie odpowiedział jej z uśmiechem godnym optymisty. Podziękowała mu za komplement, więc się chłopak ucieszył, lubił gdy ktoś go pochwalał za coś, hmm, właściwie mogło to zabrzmieć jakby miał zaniżoną samoocenę, ale co tam, może być - Pff, to może lepiej nie pij ze mną, gdy Cię częstuje jeżeli masz być niedostępna potem - Wolał na to pytanie poważnie nie odpowiadać, nie chciał ryzykować utraty szansy przez niego, wolał jak dziewczyna subtelnie się wykręci lub wkręci. Zawsze znajdzie jakiś promyk nadziei - Nie chcę się z tobą kłócić, ale jesteś słodka jak się denerwujesz albo pałasz agresją, nie musisz się najebać, raczej nie umrzemy od jednej butelki przędzonego bimbru, więc nie musisz się martwić, że się upijemy aż będziemy latać i robić śmieszne, dzikie, spontaniczne rzeczy - Choć jakby o tym pomyśleć ma jeszcze drugą buteleczkę, zawsze kupował codziennie parę od Edzia na wszelki wypadek, nigdy nie wiadomo kiedy mogą się one skończyć. Chlusnął sobie jeszcze łyczka i podał dziewczynie. Siadł po turecku przed nią i sam wszamał swoje pianki, które lekko spalił, ale i tak były dobre, nie tak dobre jak bimber, ale dobre. Uśmiechnął się do niej a oczami powędrował po jej ciele od dołu do góry ~
Lisa
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 04/04/2013
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 16:30
No pięknie, po prostu cudownie! Niby traktował ją jak 'siostrzyczkę', a paczałkami to obczajał jak jakiś obiekt pożądania, taki był kłamczuszek z niego~ Niby tutaj żartem rzucił, niby się troszkę pośmiał jaki to on nie jest zabawny i jak ładnie to ją komplementuje i w ogóle, ale co jak co, wyszło szydło z worka, a Lisa już dobrze wszystko wiedziała, nie z nią takie numery. Co jej wolno, to nie każdemu, to ona mogła sobie uwodzić kogo chciała i obkręcać wokół palca, by dać niespełnione nigdy nadzieje, no ale przecież Wiktorowi tego nie zrobi, prawda? No, może w sumie dla niego to nawet takie coś byłoby fajne, w końcu by pomacał i takie tam, ale skoro mieli być przyjaciółmi, to tak powinno zostać, no bo jak na relacje brat-siostra, to jednak za bardzo ją lustrował, bez kitu~ - A dziękuję~! - odparła z kulturką i wyrwała mu sok z rąk, zupełnie jakby się jej należał. No cóż, takie już miała usposobienie, nieco wybuchowe, choć starała się raczej nad nim panować, co nie zmieniało faktu, że miała o sobie zbyt wysokie mniemanie i czasami zasługiwała na to by utrzeć jej tego szlachetnego noska. Bez żadnej krępacji i podejrzeń o dosypanie prochów do soku, odkręciła go i wzięła porządne trzy łyki, po czym odrywając go od swoich ust, musiała oblizać jeszcze wargi, by zebrać językiem pomarańczowy smak tego, co przed chwilą wypiła. - No, to jest już pyszne! - oznajmiła z wyraźnym zadowoleniem, aż nie w głowie jej były zgryźliwości czy cokolwiek, jednak nogi zaczynały lekko drętwieć od takiego siedzenia na nich, więc wyciągnęła je i wyprostowała, jednakże ponieważ Wiktor usiadł przed nią, musiała ułożyć je w lekkim rozkroku, tak, że wręcz siedział pomiędzy nimi. - Ej, powinieneś się cieszyć, że upita jestem niedostępna, przynajmniej nikt mnie nie wykorzysta, gdy Ciebie nie będzie w pobliżu by bronić mej godności i... cnoty - lekko wymamrotała ostatnie słowo, bo z prawdą się mijało. Akurat na tym polu to już nie było czego bronić, ale by to ukryć wyrwała mu butelkę z alkoholem, wzięła łyka i oddała. Skrzywiła się okrutnie wystawiając nawet język na wierzch, zupełnie jakby chciała by powietrze zabrało ten niedobry posmak z jej języka. - Ale fujka - zamarudziła i ćlamknęła raz, ponownie wyrzucając języczek na wierzch. Może jednak wiatr zrobi swoje. Jego kolejnego zdania wysłuchała z pół uśmiechem, normalnie on sprawiał, że jej ego stawało się większe niż było, a wierzcie mi, że i tak było już gigantyczne, w końcu nasza Laleczka uważała siebie za siódmy cud świata.
Paradoks
Liczba postów : 19
Dołączył/a : 01/04/2013
Skąd : Kraków
Temat: Re: Północny mały las Pon Kwi 08 2013, 17:05
Wiktor traktował ją jak siostrzyczkę, ale po dołączeniu do gildii teoretycznie obowiązek opiekuna został oddalony, więc siostra to jedynie sentyment. Natomiast Wiktor nie wrzucał wszystkich znajomości do pojedynczej półki, miał określony system, którego się trzymał, nawet jeżeli mógł być uważany przez innych za dziwny, niepotrzebny, błędny. W tym systemie znajomości i relacji chodzi o dokładne poznawanie kogoś, nie-szufladkowanie go do jednej szuflady (choć to złe słowo, bo ten system najlepiej się opisuje na półkach, ale zresztą będziecie wiedzieli o co chodzi). Aktualnie Lisa znajdowała się w trzech pułkach, mianowicie: w półce siostry, przyjaciół, obiektów pożądania seksualnego. Z tym, że pierwsza była znacząco już zakurzona od niedawna i chyba już nie ma zamiaru jej odkurzać, robić w niej porządków wiosennych, jak już coś to przejechać ściereczką, gdy zrobi się za bardzo brudna i stara, tak żeby o niej nie zapomnieć. Starał się nie łączyć w rozmowach wszystkich trzech półek w całość, jeżeli coś mówił to jej osoby, to ma to ścisły związek z daną półką a nie z wszystkimi trzema, należącymi do jednej osoby. Specyficzny system, który należał do Wiktora, nie musicie go rozumieć, bo trudniej go wyjaśnić niż wprowadzać w życie, więc – pożyjecie, zobaczycie - Cieszę się tym, nie zniósł bym widoku kogoś innego niż ja, trzymającego Cię w ramionach… No chyba, że pisałabyś się na trójkącik, wtedy potrafię odłożyć emocje na bok - Trolled, hihihi. Uśmiechnął się szeroko, szczerząc bialutkie żabki, traktowane codziennie trzy razy szczoteczką do zębów. Pielęgnuje je, ponieważ wewnętrznie lubi być zadbany i zdrowy, zwłaszcza że truje się co chwile alkoholem, więc po co mu próchnica - Twoja cnota pozostanie pod kluczem jeżeli będziesz taka niedostępna po alkoholu ~, alkohol powinien działać w odwrotnym kierunku. Działa inaczej na Ciebie niż napisali na instrukcji – Czas na lekkie żarciki, nie może pozwolić żeby rozmowa na takie tematy przygasła, choć trudnym zadaniem będzie zdobycie jej, zwłaszcza że co chwilę stara się domknąć wspomnienia o siostrzyczce a teraz nie ma czasu żeby zamknąć sentymentu siostry na klucz, no chyba że gdzieś w tym lesie jest klucz-mistrz umysłowy, jak z Matrixa. Za dużo myśli, jego wyobraźnia czasami płata mu figle, gdy zacznie działać alkohol albo się udupcy staffem.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.