I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak na wioską jest to miejsce całkiem spore, z dwóch stron otoczone wysypiskiem śmieci od południa brudną rzeką a od północy lasem Gnolli. Domy w wiosce w całości stanowiły baraki z kartonów, dech i blachy. Zaledwie kilka pseudo chatek było większe. Wszystkie i tak w stanie dość kiepskim. Wioska zaś stanowiła jedno wielkie zbiorowisko takich baraków, rozmieszczonych bez jakiegoś planu. Na ulicy walały się gówna, bród i inne odpadki. Wszędzie biegały szczury, gdzieniegdzie poniewierały się zwłoki i bezdomni. W powietrzu dało się czuć ubóstwo i śmierć, zupełnie inaczej niż to do czego można przywyknąć w Fiore.
~~
Szóstka bohaterów przybyła na miejsce, wioska Krug znajdowała się na północ od lasu Gnolli a na południu łączyła się z granicą Fiore, przez co często można było się tu natknąć na mieszkańca Fiore. Natomiast Romowie rzadko odwiedzali Fiore. Mieszkańcy Romerum mieli śniady odcień skóry w większości czarne włosy i jasne odcienie oczu w tym nietypowe - żółte. Dotarliście do wioski wczesnym rankiem około godziny dziewiątej, po ulicach już jednak włóczyło się mnóstwo ludzi. Klimat był dość ciepły, niebo mimo bycia przykrytym chmurami nie zbierało się jednak na płacz. Wasz cel był prosty dowiedzieć się, co dzieje się w tej wiosce i ewentualnie w miarę własnych możliwości powstrzymać to o ile ma przynieść zgubne skutki dla Fiore.
//Co do waszych postów teraz... każdy z was zaczyna jak chce, gdzie chce. Mozecie iść szukać noclegu, wypytywać bezdomnych... robicie co chcecie, możecie opisać że podróżowaliście razem i się poznaliście a nawet działać solo, zostawiam wam pełną dowolność.//
Autor
Wiadomość
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Wto Lut 05 2013, 21:32
Tak więc coś już się udało. Brawka dla Hoci i Takarci.. Przyszły, a przeciwnik już ranny, yey! One to szczęście przynoszą normalnie. Dwa ludki chronione.. Chyba, ale to już jest dobrze.. Nawet bardzo dobrze. T po pierwsze Hocia używa Ritsu na siebie i Takarci.. A niech dziewczynki biegną szybciej. Dlatego Hocia została kilka sekund w plecy za Takarciową, ale no cóż.. Obie są szybsze. To tak Hocia pobiegła w stronę stworzonka jakże kochanego z innej strony, co jej towarzyszka.. Tak, żeby jakby co mogła ją osłaniać. Tak więc jakby to coś było z jej strony dziewczę używa ostrzy wiatru .. Tych fajnych mniejszych.. Dokładnie pięciu na nóżkach, a co by jeszcze bardziej pogłębić jego rany. No to dalej.. Hocia widząc akcję Takaciarci raczej wielce ucieszona ma dwie opcje do zrobienia: Jeśli doskoczyła i napierdziela to nic nie robi, bo co by różowa mogła zrobić w takiej sytuacji.. Ale jak się to skończy a Takasiowa wygra to da jej kartkę z napisem " Ta co jest tak zajebista i pokonała Inkwizytora", jak nie i kolega się bawi w rolnika to w sumie podobnie by zrobiła. A Jak Takarciowa nie doskoczy? To no cóż.. Tu Hocia będzie musiała ruszyć swój zacny tyłek. To jakby Takarciowa miała już sobie lecieć na dół.. A towarzyszki różowej dziewczynka używa ostrzy wiatru i znów rozcina mu nogi.. Tyle że używa tych większych i głowie w jakby.. Uda potworka, czy coś takiego, gdzie dużo tłuszczu ma nasz zacny Inkwizytor. Oczywiście dziewczę uważa też na ataki fauna, co by jej nie skrzywdził, bo raczej tego nie chcę. Bo po co w końcu jej jakaś epicka rana? Wystarczy jej już pamiątka z Durgvall taka kochana po jej towarzyszu, co nie wiedział kim jest przyjaciel, a kim wróg. No cóż Hocia nie odpowiada na głupotę ludzie, ale podczas swoich akcji uważa, co by nie zranić żadnego z jej towarzyszy. Po co komuś jakaś dodatkowa rana? A Tam kijek wie.. W każdym razie nie różowej i je przyjaciołom, więc na to stara się jednak uważać. Bo ona nie jest taka głupia, jak Luxian ...Co by jeszcze? No w sumie to wszystko.. A jakby kopytkowy czymś ją zaskoczył? To co tam używa ostrzy wiatru, co by go pociąć na kawałki.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Wto Lut 05 2013, 22:28
Nyah! Może i udało się jakoś wzbić w górę, ale... Nyo co? Kto by pomyślał, że Kuroś cały czas dobrze sądził i te gostki okazały się Inkwicosiami. BA! Ponadto aktywowali Exocośtam... To była chyba ta ich broń, nye? Ta co daje im kopa... - pomyślał kotek, przyglądając się przemianom centaura i drzewieca. Nyajwyraźniej takie życie... Przynajmnyej mógł się już w miarę poruszać mimo tego bólu... Nyah... Gdyby nye ten ból to byłoby wiele lepiej. Nyo może nye wiele, ale zawsze! Więc co teraz robi kotecek? Przygląda się poczynaniom, zarówno drewnyaka, jak i centaura, starając się uniknąć wszelkich ciosów powietrznymi akrobacjami. Oczywiście w międzyczasie, trzy koty zbliżają się do centaura, mając za zadanie odwrócić jego uwagę lub też jak dadzą radę, to pokaleczyć jego... nogi? Raczej kopyta, nye? Koń... Konina... W sumie Kuro aż pomyślał sobie momentalnie czy ten gostek, a dokładniej jego końska połowa smakuje bardziej jak człowiek, czy może poza wyglądem przyjęła też smak. Nya~! W sumie i to mięsko... I to mięsko... Soł who cares?! Jednak Kuro jeśli może, to dodatkowo rzuca czymś w tego kunia! Czym? Czymś co ma pod ręką, ale nie broszką... Obrożą też nye... Jakby nie patrzeć to czymś, co mógłby pochwycić w okolicy, a ma to na celu też odwrócenie uwagi mężczyznozwierza, by ten oberwał z jakiegoś czegoś, co spróbowała przywołać rushofa. Może to mu jakoś pomoże... Kto wie? Jeśli MG uzna, iż miał prawo mieć włóczkę, to włóczką, ale raczej wątpliwe by było posiadanie tego przy sobie... No ale jak ma to łaj not... Nye? Wracając jednak do poczynań Czarnulka i jego akrobacji powietrznych... Kotek jeśli trzeba to odlatuje w najbardziej wolnym kierunku... Góra, dół, lewo, prawo, przód, tył, skosy? Tam gdzie nie będzie żaden pocisk nadlatywał. Może nawet zatoczyć jakoś pętle lub inny znaczek, ale liczy się nie dostanie i unikanie ciosów, a właściwie pocisków. Jeśli gąsienica Kotoś oślepi centaura... Czyt. zaklęcie dojdzie do skutku... Kuroś nie tracąc czasu, stara się jak najciszej dostać za centaura, by bardzo cicho i starannie dostać się w miejsce tuż za nim... Najlepiej w okolice grzbietu, uprzednio w oddali wysuwając sztylecik. Gdy będzie na tyle blisko tułowia i jeśli pozostanie niezauważony (wysłyszany stara się odlecieć ponownie, najlepiej nie prostą trasą, by uniemożliwić trafienie...), ale niewychwycony, atakuje jak najszybciej, a zarazem najstaranniej w dolne partie nerek, najlepiej nerek... Ma to raczej na celu wywołanie dość sporego bólu, by następnie dało to chwilę czasu na zmianę z Aery w Grand Neko, a będąc tuż nad koniem, a może nawet na nim, powinno go przygnieść. Z drobnym użytkiem siły nawet mocno pogruchotać... Przy okazji dla pewności wtedy wykonuje jeszcze kilka przyduszeń wielką łapą. Jeśli nie wypali... To raczej polegamy wtedy na prędkości i liczymy że przeciwnik zaskoczony jest kotami pod stopami. Wtedy... W sumie schemat ten sam, ale minus że przeciwnik widzi... Oczywiście jeśli wyda się to zbyt niebezpieczne wtedy bo koci instynkt to tego nie robi... Oczywiście w obu przypadkach liczy na pomoc swoich zmysłów, a ponadto unikając liczy na refleks jakim jest obdarzony... Gdyby miał upaść to raczej spadnie na cztery łapy, temu od razu odskakuje wzbijając się od ziemi, chyba że Aera dezaktywowana...
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Wto Lut 05 2013, 23:02
Akcja była dość dynamiczna i na tyle nie spodziewana, że chłopak przez parę sekund stał w miejscu i analizował co się właśnie stało. Jego przeciwnik chciał zaatakować Bukaja, ale tego osłoniła jakaś dziwna ziemna kopuła, a kiedy ten odbił się od... powietrza i wystrzelił ku czarnowłosemu, przed nim pojawiła się ściana, która odcięła go od przeciwnika. I chyba uratowała go przed kolejnymi ranami. Zależało jednak pomyśleć, do kogo należeć mogła ta magia? Do Bukaja? Jeśli tak, to musiałby on na oślep stawiać tą ścianę, bo przecież nie widział już wtedy co dzieje się na uliczce. Ta walka zaczynała go nie tylko irytować, co nużyć. Po prostu chciał już go pokonać i iść zbierać informacje. Ale nie bardzo mógł. W dodatku teraz do walki dołączyła ta dwójka. Spojrzał przez ramię i zmarszczył brwi na widok Takary i Hotaru. Były one ubranie zupełnie inaczej niż kiedy widział je ostatnio, ale... przynajmniej NIC im się nie stało. Tak przynajmniej sądził. Nie mniej jednak walka wciąż trwała, a on nie widział przeciwnika z powodu tej o to właśnie ściany. Nie wiedział zresztą co ma teraz robić - przeciwnik odbijał się od powietrza, skakał, "biegał"... był strasznie szybki i zwinny, no i co najważniejsze nie walczył na ziemi. A Fem do dyspozycji miał tylko jedną rękę. Nie miał zamiaru stać bez czynnie i czekać na to co zrobią inni - tym bardziej, że widział biegnącą już w jego stronę Takarę, która najwidoczniej miała jakiś plan, więc... postanowił tą sytuacje wykorzystać. Jeśli dziewczyna zajmie czymś wroga nawet na kilka sekund, to on będzie mógł go zaatakować dzięki Spada di Fumare. Ale... potrzebował do tego kontaktu wzrokowego, a w tej chwili w ogóle nie widział wroga, a jedynie... ścianę. Była ona dość wysoka i trudno mu było się za nią wychylić, jednak... Odsunął się trochę do tyłu i spojrzał w górę, przez co z łatwością mógł dostrzec swojego wroga, który wisiał jakieś 7 metrów nad ziemią... Zakładając więc, że Takara wykonuje swój epic plan, Fem używa czaru Spada di Fumare, aby stworzyć 20-centymetrowe dymne ostrze. Broń ta spokojnie lewitowała w powietrzu, tuż obok chłopaka i czekała na jego rozkazy. Tak więc, jeśli tylko Takara zajmie czymś wroga, sztylet wystrzeliwuje w jego stronę. Broń ta ma za zadanie zranić go jak najdotkliwiej z zaskoczenia, więc próbuje ona zajść go tak, aby jej nie widział. W dodatku porusza się ona ze sporą szybkością. Sztylet celuje w klatkę piersiową, gdzieś w okolicę serca. Dymne ostrze atakuje nawet i od tyłu, kiedy tylko dostrzeże okazję. Jeśli przeciwnik porusza się, do ostrze stara się go dogonić i zranić. Oczywiście cały czas Fem próbuje dźgnąć go z zaskoczenia. Ma nadzieję, że Takara zajmie wroga na tyle, że da mu tą szansę na atak. Jeśli jednak Takara nie zajmie w ogóle wroga, ponieważ przez dziwne zrządzenie losu, albo nie doskoczy, albo gdzieś w połowie lotu spadnie na ziemię i złamie nogi, to Fem nie używa swojego czaru, a jedynie czeka na ewentualny atak w jego stronę. Jeśli jednak zobaczy, że przeciwnik rzuci się na ranną Takarę, Fem omija ścianę i atakuję go. Stara się jak najdotkliwiej zranić jego nogi, bądź też tułów poprzez różnego rodzaju cięcia, ewentualnie pchnięcia. Jeśli przeciwnik sparuje jego atak, chłopak stara się po prostu odciągnąć go od rannej Takary. Jeśli jednak wdadzą się w bezpośrednią walkę, chłopak stara się blokować jego ataki i czeka na odpowiedni moment do ataku. Jeśli tylko taki się nadarzy, Fem używa na niego Martello di Fumare i znowu próbuje ciąć go w okolicę klatki piersiowej. Oczywiście cięć jest wiele i tyle, na ile tylko sytuacja pozwala. Jeśli przeciwnik w walce ruszy na niego z ogromną szybkością, Fem stara się odskoczyć tak, aby ten uderzył w pozostawioną przez Takare ścianę.
... Eh.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Sro Lut 06 2013, 14:50
MG
Takara, Hotaru, Pheam, Tutuś: Hotaru i Takaś zadowolone z powodzenia ostatniego planu poszły za ciosem i przeszły do kolejnej akcji. jednakże tym razem spoczęły na laurach bo ten plan bez wątpienia można ochrzcić mianem głupiego. Otóż dziewczyna co włada ścianami ruszyła na przeciwnika po czym podskoczyła i w jej stopy uderzyła ściana. Co to spowodowało? Na pewno nie to czego chciała dziewczyna. Jej lewa stopa wygięła się pod nienaturalnym kątem i dało się słyszeć bardzo nieprzyjemny dźwięk zaś ciało dziewczyny poleciało w przód. Ta automatycznie wystawiła dłonie w przód co uchroniło ją przed skręceniem karku, niestety prawa ręka także nieprzyjemnie chrupnęła a głowa uderzająca w ziemię wydała nieprzyjemny głuchy odgłos. Oj Takara raczej szybko niewstanie. Widząc to przeciwnik rzucił się na niewiastę na drodze jednak stanął mu Fem! Hośka nie użyła swoich czarów bo i Fem i inkwizytor znaleźli się za ścianą Takary a właściwie za dwiema, niemal równoległymi do siebie. Tam, Fem wdał się w krótką wymianę ciosów z przeciwnikiem po czym ten jednak postanowił wycofać się szybkimi odskokami do tyłu. Do kuli z Bukajem.
Kotomi i Kuro: Kotomi i Kuro walczyli z dwoma inkwizytorami w dość poważnej formie. Zaczęła Kotomi używając Robaczka na Centurze, co też zadziałało ale tego po sobie dać nie poznał. Tak więc tylko Kotomi zdawała sobie efekt z udanego czaru, jednak będący w górze Kuro już tego nie zauważył. Jednakże rzucenie czaru to wystarczająco czasu by się rozkojarzyć. Moment ten zaś wykorzystał inkwizytor. W brzuch Kotomi po chwile uderzyła Piłka. Ale, ale. Nie taka zwykła piłka bo bardziej przypominała stalowego jeża, albo kiścień. Uderzenie zabolało. bardzo zabolało, kurewsko zabolało. Dziewczyna po raz kolejny dzisiejszego dnia osunęła się na kolana a z kącika ust ściekła jej na brodę stróżka krwi. O tak brzuch bolał. A drzewiec widać ładował już swojego "Gnata". Kurosiowi jednak dopisało szczęście, widać był w czepku urodzony bo spostrzegł nieznacznie że przeciwnik wydaje się być... zdezorientowany! A jego inteligencja pomogła mu połączyć fakty i jakoś doszedł do tego że Łucznik nic nie widzi. Mały kotek po cichu więc skradł się za zad konia gdzie ten wierzgał by odepchnąć od siebie pozostałe koty i dźgnął go sztyletem w Nerki. Zadziałało! Inkwizytor wrzasnął z bólu, jego towarzysz odwrócił się do Kuro wciąż ładując broń, a kot zmienił się w dużą formę lądując na centaurze, ten jednak dał radę go utrzymać.
Stan postaci: Takara: 36%MM. Straciłaś Kuro. Lewa stopa skręcona o właściwie 90 stopni. Pozrywane ścięgna. Prawa ręka - złamana kość łokciowa i promieniowa. Wstrząs mózgu i utrata przytomności. Kuro: 32%MM, Całe ciało cię boli i jest obolałe Pheam: 80%MM. W prawym ramieniu sterczy ci nóż. Uderzyło nieco pod obojczykiem ale wbiło się dość głęboko więc ruchy prawą ręką właściwie niemożliwe. Osłabienie Kotomi: Boli szczęka i lewy bok twarzy + Nos i podbite prawe oko. Ogółem zrobiło ci mielonkę z twarzy. Stan brzucha ciężki, krwawisz i możliwy krwotok wewnętrzny, ogółem kiepski stan brzucha a wszelkie ruchy ciała mogą go pogorszyć. 64%MM Tutuś: Złamany nos i zawroty głowy. Boli cię brzuch i nadgarstki Hotaru: Straciłaś Pheama, 100%MM
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Sro Lut 06 2013, 21:32
Chłopak w pierwszej chwili nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. Co Takara chciała tym wskórać? Teraz jedynie stracił kolejnego towarzysza. I był w dość krytycznej sytuacji. On sam był pozbawiony możliwości używania prawej ręki, co było dla niego sporym ograniczeniem, tym bardziej, że przeciwnik walczył dwoma sztyletami, a on jednym mieczem. Tak przerzuciłby się na walkę dwoma broniami, lub chociaż wykorzystałby swoje noże do rzucania... W dodatku Bukaj utknął pod tą kamienną kopułą, a Takara straciła przytomność. Ściany nie miały najwidoczniej zamiaru zniknąć, więc obawiał się, że jeśli szybko nie pokona wroga i nie do budzi dziewczyny, to członek Fairy Tail zginie z braku powietrza. Została jeszcze Hotaru. Nie mniej jednak, nie chciał zarażać jej na kolejne ranny, w dodatku znajdowała się ona teraz w znacznej odległości i nie mogła mu pomóc. Miał tylko nadzieję, że w razie czego znajdzie w niej oparcie. Zmarszczył brwi i szybko ocenił sytuacje. Wróg był jakimś dziwnym skoczkiem, który mógł odbijać się od powietrza i poruszać z dość dużą szybkością. On był sam w dodatku walczył w zwarciu i nie mógł się wznosić. Znał jednak dwa czary dystansowe, które mogły by mu w tej chwili pomóc. W dodatku... Przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu. Chyba już wiedział co robić. Po pierwsze, bez względu na to, co robi teraz przeciwnik, używa czaru Nebbia, tworząc dymną zasłonę, która powinna pokryć i jego i Takare. To zapewniało dziewczynie pewną formę bezpieczeństwa, no i... Pheam użył następnie Acero di Fumare tworząc swoje trzy klony, które wysłał w stronę wroga. Każdy z nich miał za zadanie atakować go bez przerwy, cięciami, pchnięciami, kopnięciami... czym tylko się dało. A właściwie głównie ... miały odwrócić uwagę wroga od samego Fem'a, który pozostał w środku Nebbi, jednak poruszył się kilka kroków w stronę przeciwnika. Czekał on bowiem na to, aż nas Skoczek wybije się w powietrze, lub po prostu zacznie wykonywać swoje manewry w powietrzu. Tam bowiem czeka na niego Spada di Fumare, czyli trzeci czar użyty prze chłopaka, zaraz po klonach. Dymne ostrze, kierowane przez naszego bohatera, "czeka" na dogodną chwilę, aby wyskoczyć z zasłony dymnej i zaatakować go wtedy, kiedy ten nie będzie się tego spodziewał. Oczywiście Fem cały czas obserwuje jego ruchy i jeśli ten wykona unik, lub zablokuje ostrze, po prostu stara się w dalszym ciągu nim kierować. W tym czasie klony starają się z nim walczyć tak, aby zniszczyć go swoją liczebnością. Oczywiście zachowują się ona tak, jak gdyby nie były klonami, więc w razie czego próbują blokować ataki i ich unikać. Mają bowiem one udawać prawdziwego Fem'a... Atakują one głównie tułów przeciwnika, ale jeśli ten będzie wykonywał jakieś dziwne akrobacje i nadarzy się okazja, mogą zaatakować także jego nogi. Jeśli jednak przeciwnik postanowi od razu wybić się w powietrze, jeden z klonów rzuca swoim mieczem w stronę przeciwnika, sięga po noże do rzucania i ciska także nimi. Jeśli przeciwnik nie zajmie się klonami, a postanowi rzucić się na Hotaru, klony biegną w tamtą stronę i próbują pomóc w walce. Sam Fem w dalszym ciągu stara się operować dymnym ostrzem, tak, aby zaatakować swojego wroga w najmniej oczekiwanym momencie. Stara się bowiem, aby dymne ostrze nadleciało od tyłu, bądź zboku. Spada celuje w punkty witalne, czyli serce, bądź też nerki czy wątroba. Jeśli sztylet dojdzie do celu, o ile się da, nie zaprzestaje na jednym dźgnięciu czy cięciu, tylko stara się atakować dalej. Jeśli natomiast przeciwnik domyśli się, iż prawdziwy Fem znajduje się w zasłonie dymnej, stara się z nim po prostu walczyć. W tej sytuacji zawraca także klony, aby mu pomogły, a Spada kieruje tak, aby pomagała mu w walce w zwarciu i atakowała go od tyłu także w punkty witalne.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Czw Lut 07 2013, 10:46
No i tak Hotarcia została sama... Faun poleciał w stronę Bukaja, ale czy znowu się pewien schemat nie powtarzał? Widocznie tak los chciał. Różowowłosa szybko się otrząsnęła.. Jej towarzysze są w niebezpieczeństwie. Najpierw pobiegła w stronę Takarci, a tu nagle dym.. Przeciwnik na serio myśli, czy co? Whatever.. Hotaru rozwiewa ów dym powiewem wiatru [ pwm ] na tyle by mogła widzieć Takarcię. Znając życie Bukaj da sobie radę jeżeli faun go zaatakuję, a z Takarcią jest trochę gorzej. Hocia na razie sprawdza jej, tylko oddech. Patrzy, czy jej klatka piersiowa się porusza, bo jak nie to nie będzie za miło. Faun tak szybko nie przebiję się przez kopułę Takary, więc różowa udrożnia jej drogi oddechowe... Bo w sumie, tylko tyle może zrobić. Nie chcę za bardzo skrzywdzić swojej towarzyszki. Zresztą Hotaru cały czas jest czujna jakby to dziwadło chciało zaatakować ją i Takarę. Jakby coś różowa zauważyła.. Bynajmniej tego fauna od razu atakuję. Trochę z tego wychodzą trudne sprawy.. Zawsze Hotaru musi zostać sama. Ale Bukaj sobie poradzi, nee? Ona będzie pilnowała swojej towarzyszki, z którą jako tako została związana. Obie coś straciły. Obie wiedzą, co inkwizycja chcę zrobić. Ale w sumie chwilowo.. Hoś jest w takiej sytuacji dosyć trudnej. Właściwie jest sama.. Taka sytuacja, jak piorunem w szczypiorek! No to naprawdę ładnie. Jest sama. Nie może nic zrobić, bo tak naprawdę dużo z tego wszystkiego nie widzi. Tylko czekać na atak wroga. Pogłaskała dziewczynę po głowie. Trudno było pogodzić się jej z taką sytuacją, że jednego z towarzyszy musi stracić. Chyba.. A przynajmniej nie ratować, ale hej.. To chłopak to powinien dać sobie radę z takim marnym Inkwizytorem przez, który Takarcia ma bardzo .. Dotkliwe rany. Ale te ranny to tylko drobny wypadek przy pracy! Zresztą dziewczyna wyzdrowieje i.. Nie już Takaś przynajmniej na razie nie będzie mogła głaskać swojego kotka. Nie to jest chwilowo nieważne.. Obie przeżyją wtedy będzie dobrze. Jak reszta z misji przeżyję będzie jeszcze lepiej. Ale na razie Hocię obchodziło to by ona i Takarcia przeżyły, bo nikogo w okolicy.. Nie było. A to małe różowe dziecko i kot pewnie dadzą sobie radę. Tak więc Hocia pilnuje, czy w razie czego ten dziwny faun się do niej nie zbliża, a jak się zbliży atakuję ostrzami. - Takaś trzymaj się proszę... Powiedziała cichutko.. Niech jej towarzyszka się obudzi...To chyba jej nowe marzenie w ciągu tych kilku sekund.
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Czw Lut 07 2013, 14:57
Chłopak ciągle siedział oparty o ścianę kopuły, ale czuł, że powietrze powoli się kończy, i wiedział musi coś z tym zrobić. Zdenerwowany uderzył swoją kataną w ziemie przed sobą, i zauważył, że ona nie jest jakoś specjalnie twarda, ot ziemia jak ziemia, jaka jest każdy widzi. Od razu wpadł na pomysł, uklęknął twarzą do ściany i odgarnął dłonią garść ziemi, oczywiście nie sprawiło mu to większego trudu. To jest to! - pomyślał uradowany chłopak. Dobra, czasami trzeba popracować powiedział do siebie w myślach, po czym zaczął odgarniać coraz więcej ziemi, pierw w dół. Przy okazji starał się nie przemęczać za bardzo i kontrolował swój oddech najlepiej jak umiał. Jeśli trafiał na twardsze kawałki ziemi, rozbijał je swoją kataną. Po wykopaniu dołka odpowiednio dużego, żeby zmieścił tam rękę i móc nią swobodnie ruszać, zaczął kopać w przód pod kopułą, oczywiście jeśli trafił na twardy kawałek ziemi, używał katany, żeby przebić się przez niego. W trakcie kopania myślał nad planem zemsty na skoczku, oraz nad tym czy Pheam sobie radzi jakoś bez niego. W sumie, jest doświadczony, walczył już z inkwizytorami, więc pewnie da rade - pocieszał się. Ostatecznie, jeśli udało mu się przebić na drugą stronę, nachyla się nad wykopaną dziurą, łapczywie wciąga tyle powietrza ile może, po czym powoli je wypuszcza, potem wracając do dawnego zajęcia, czyli obijania się i znowu opiera się o ścianę. Jeśli jednak mu się nie udało... nie pozostaje mu chyba nic innego jak tylko ostatnia deska ratunku przed uduszeniem się, czyli używa swojego najsilniejszego czaru Final Cut i wbija ostrze swojej katany na wysokości swoich ramion w najbliższą ścianę, a następnie tnie w dół, zostawiając otwór przez który wlatuje powietrze, a następnie siada na ziemię, i czeka na ratunek, bo w sumie nic innego mu nie pozostało.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Czw Lut 07 2013, 17:27
Nyo! I tak sobie latamy, a jak już latamy, to trza było z tego jakoś skorzystać, nye? I co? Co zrobił Kuro? Wylądował na koniowatym, ale... Skubaniec miał jednak parę i pomimo sporej formy kotecka nye ugiął się... Nyo nic... Nie rzucim ziemi i takie tam, a poza tym cofać się nie ma co! Więc co robi kociak? Otóż... Instynktownie i wręcz machinalnie atakuje kłami kark przeciwnika! Nyajlepiej go skręcić, czy coś... Tak by raczej wiele nye pożył... Zarazem kotecek może skosztować czy centaur smakuje bardziej jak człowiek czy koń... W końcu to istotne, a poza tym... Nyech się aż tak nie męczy... Źle też nie będzie jeśli wyląduje jakiś ostry ząbek w tętnicy szyjnej lub innej "rurze" z życiodajną krwią... Co tam poplamienie się krwią?! Teraz nie ma czasu na zabawy już i trzeba wziąć się za przeciwników na poważnie! W sumie centaur powinien już być... przeszłością? Raczej tak... W końcu z takim bólem i do tego chyba oślepiony przez rushofą... Raczej nye zareagowałby dostatecznie szybko by osłonić swoją szyjkę przed kocią szczeną! Oczywistym jest też, że raczej stara się w miarę możliwości uważać na to, czy ten Drzewiak nie atakuje go. Nye chce dostać, ale chce wyeliminować jednego z przeciwników, a to jest chyba priorytetem... Dlatego liczy, iż Kotomi starczy by zająć czymś przeciwnika, ale... Jeśli spróbowałby tego, to zapewne Kuro by odskoczył, ciągnąc wroga za sobą lub starając się osłonić centaurem, nye? Skoro i tak ma zginąć bydlak jeden, to czy go będzie obchodziło jak wyglądać będzie jego ciało potem? Nyech się cieszy, iż Kuro nie ma zamiaru go jakoś ponad miarę rozpruwać, wypruwając mu flaki i inne rzeczy... Chociaż... Sekcja zwłok pół konia pół człowieka... Mogłoby to dostarczyć wiele naukowych informacji... Ale to później... Trupy nie uciekają! Nyawet te dziwnokształtnych... Nye? Może sekcja potem da im jakieś wieści o Inkwizytorach i ich ciele po Exocosiu... Ale nie teraz! Jednak co zrobić z tym sadystą z drewna, znęcającym się nad małymi płaskimi dziewczynkami z GH lub też nie... To skąd była Kotoś teraz jest nieistotne... Współpracowała z nim, a na dodatek mu pomogła, dlatego liczył, iż gdy on kończył z Koniowatym, to dziewczyna nye da się załatwić przez Klocka z piłkami, a dokładniej z wyrzutnią na nye... Nya~! Mając zmierzać w jego kierunku... Jeśli to przyjdzie z łatwością, to Kuro "pożycza" sobie rękę centaura! No co? Jeśli zmarł to mu się nie przyda! Oczywiście nye szarpie się z nią jakoś, bo jeśli nie odejdzie łatwo, to traciłby cenny czas! W międzyczasie przygląda się dokładnie poczynaniom Kupy drzazg, a przynajmniej według planu tyle z niego zostanie! Ewentualnie kupka popiołu... Nyo~ Życie pokaże... W każdym bądź razie... Szarżując na przeciwnika, pierwsze kroki stawia na ciele centaura, ażeby to już na 100% uniemożliwić mu ruchy i upewnić się iż wyzionął ducha, czy czegoś co on miał... Następnie... Podąża taką trasą by jak najszybciej dotrzeć do przeciwnika, chyba że dojrzy, iż ręka wygląda na naładowaną lub jest skierowana w jego kierunku. Wtedy... Wtedy wykonuje unik poprzez odskok w bok, najlepiej w chwili wystrzału, czy coś... Tak by nie oberwać, ale też by przeciwnik nie miał czasu na zmianę celu czy inne takie... Co wtedy? Nyestety, ale... Zapewne musiałby ładować na nowo, dlatego rusza po wystrzale już z pełną prędkością, ale nadal zachowując ostrożność i czujność... Także jeśli przechwycił rączkę, to rzuca w przeciwnika... Nyech się zdezorientuje! Nye wiadomo ile takie ładowanie trwa i czy to nie trwało dłużej tylko, bo jakiś specjal atak... Co robi jak dopadnie Inkwizytora? Pierwszym manewrem jest najlepiej powalenie go na ziemi i przygwożdżenie w jakiś sposób działo-ramienia... Tak by nye mógł nim raczej ruszać... Do tego może nyawet spróbować skupić większość siły na łapkach, które będą krępować ruchy przeciwnika, czyli zapewne te przednie... Jeśli nye uda się powalić, to zawsze zostaje związanie go szczelnie ogonkiem by nie mógł się ruszać... Więc... Sytuacja numer 1 nya!, czyli przygwożdżenie do ziemi... Co to ma na celu? Otóż skoro przyciska przeciwnika, to stara się to zrobić tak, by jakikolwiek atak z jego strony był niemożliwy, a ponadto usiłuje jakoś zadziałać teraz powiększonymi pazurkami na wroga... Chociażby oderwać jakoś tak kończynę... Dwie... A może nawet i głowę... W ostateczności jest w stanie wspomóc się nawet ostrymi kiełkami i ogólnye głową... Chociaż... pazurki też mogą zahaczyć "przypadkiem" o świecące się węgliki w oczach, czy co to tam jest... W końcu ślepy przeciwnik jest mniejszym zagrożeniem zazwyczaj, zwłaszcza jeśli strzela... Sytuacja numer 2 nya!, czyli spętanie ogonkiem... Otóż... W ten sposób stara się uniemożliwić ruch przeciwnikowi, by potem miotać nim jak sejtan, nie puszczając nawet na moment. Kto wie... Może uderzenie raz... drugi... Pięćdziesiąty piąty, czy setny pozbawi go głowy lub zniechęci do walki, co umożliwi im dokonanie nya nim mordu... I w sumie tak jak zazwyczaj... Liczy na to, iż plan okaże się w miarę dobry... Ba! Plan... Raczej spontaniczna chęć wymordowania przeciwników za ranienie sojuszników, a także desperacka chęć odnalezienia Takarci... Nyo, ale szczęście widać mu sprzyja, a i też jakoś udało się rozproszyć przeciwników co nieco... Jednak i tak priorytetem jest zmniejszenie stanu liczebnego przeciwników, bez strat ludzkozwierzęcych po stronie Kuro, nya~!
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Czw Lut 07 2013, 20:15
Po udanym desancie oślepiającego robaczka, na twarzy Kotomi pojawił się nieznaczny uśmiech. Zastąpił go jednak grymas bólu, połączony z wyciekiem krwi przez jamę ustną. Jedną rączką, dziewczyna trzymała się za brzuch, czując, jak robi się ona mokra i widząc, że robi się czerwona. Drugą natomiast rączką, ścierała sobie krew z ust. Cała twarz wciąż pulsowała bólem, stawało się to coraz bardziej nieznośne. Ten drewniany gnój nie chciał jej zabić od razu, jego celem było sprawienie jej jak największej ilości bólu. Sadysta sprawia ból innemu sadyście… -Kyaaah!~- wydała z siebie dziwny odgłos Kotomi. Kolczasta kula, podobna do takich, jakich używa się przy korbaczach wbiła się w jej piękny, płaski brzuszek… Krew się lała, a ból narastał w coraz to kolejnych partiach jej ciała. W tej jednak chwili nie było to ważne, kątem oka różowowłosa spostrzegła, że Kuro udało się dopaść tego centauropodobnego menela. Wreszcie ukazała się realna możliwość, by zaczęła się walka dwóch na jednego. Tu jednak wszystko zależało od Kuro i jego umiejętności bojowych. Od tego, czy nie będzie się bał ukręcić mu kark, czy przegryźć tchawicę. Tu miał szerokie pole do popisu. -Chociaż jakiś plus wyniknął z tej akcji- pomyślała Kotoś, odrywając raczkę od poranionego przez kolczastą kulę. Teraz Kotomi wyrzuciła z siebie wszystkie wątpliwości, ten cały Mokujin miał predyspozycje, by ją zabić. Skoro miał takie kule, a nie tylko zwykłe piłeczki, trafienie w twarz może zakończyć życie dziewczynki. Co jednak dziewczyna zrobiła z rączką po puszczeniu okolic żołądka? Ano postanowiła użyć zaklęcia Zmysłowej Trucizny, by pozbawić przeciwnika zmysłu dotyku. Kotomi widziała, że drewniany przeciwnik nie patrzy w jej stronę, tylko celuje w kotka. Nawet nie zauważy, kiedy zginie. Jego ciało nie odczuje nadmiaru bólu. A raczej, nie będzie wiedziało o tych wszystkich uszkodzeniach, które za chwilę mu wyrządzą. Po wypuszczeniu kolejnego robaczka, Kotomi wstaje. Najpierw przyklęka na jedno kolano, później wstaje na równe nogi. Bicz trzyma w ręce, którą ociera sobie podbródek, lecz w tej turze dziewczyna skupia się jedynie na defensywie ewentualnej. Miała nadzieję, że menel nie skupi się na ledwie żywej dziewczynie, tylko na wielkim kocie, który właśnie zjadał jego towarzysza. Dziwne fetysze i zwyczaje, jednak był w końcu mięsożernym Kocurkiem, miał prawo zjeść co-nie-co w trakcie misji. -Ten ból… Czemu te cholerne piłki tak bolą- syknęła przeciągle po wyszeptaniu tychże słów. Jeśli zobaczy kolejny pocisk lecący w jej stronę, rzuci się jak tylko może w prawą stronę, by uniknąć lecącego pocisku. W miarę możliwości, spróbuje jedynie skoczyć, upadając na nogi, jednak jeśli się to nie uda, spróbuje się podtrzymać ręką bez bicza o podłoże. Jeśli będzie trzeba, nawet upadnie na glebę. Nie zależy jej na tym, czy zginie od ran wewnętrznych, po prostu nie chciała już dać się trafić żadną piłką. Została już znieważona po trzykroć, to o trzy razy za dużo jak na jeden dzień… Jeśli natomiast drewniany menel będzie chciał w jakimś niezrozumiałym celu, znaleźć zwarcie z Kotomi, dziewczyna użyje Bicza Astmy i kilkukrotnie machnie, jakby od niechcenia, celując w klatkę piersiową drewniaka. W taką ewentualność jednak mag z Grimoire Heart wątpił. Szczerze wątpiła, że strzelający piłkami przeciwnik będzie chciał skrócić dystans z kimkolwiek. Jeśli natomiast Mokujin pozostanie obojętny względem Kotomi, dziewczyna chwyci się ponownie za brzuch i będzie obserwowała z boku wydarzenia. W takim stanie jedynie by przeszkadzała Kuro. Wracając jeszcze do zaklęcia, były dwie opcje. Albo menel został ugryziony, albo uniknął. Jeśli ta pierwsza ewentualność doszła do skutku, wyłączenie zmysłu dotyku powinno zdezorientować przeciwnika na tyle, by Kuro mógł przeprowadzić atak. Jeśli natomiast Mokujin uniknął lecącego robaczka, musiał odskoczyć, co nie pozwoli mu na skuteczny wystrzał ze swojego działka. -Musimy szybko zabić oba te pachołki, znaleźć resztę drużyny marzeń i przyjść tu z powrotem. Za tą bramą mogło ich czekać coś interesującego…- pomyślała Kotoś, wciąż uważnie obserwując poczynania Kuro i tych dwóch, lub już tylko jednego przeciwnika.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Czw Lut 07 2013, 22:18
MG
Pheam, Hotaru, takara, Tutuś: Pheam wpadł na pomysł. Cóż w obecnej sytuacji nie miał nic poza magią i to jej właśnie musiał użyć by cokolwiek wskórać. Dlatego skorzystał z Nebbi. Zaskoczony przeciwnik patrzył zdezorientowany na mgłę, z której nagle wyłoniły się trzy postacie. Rozpoczął się wymiana ciosów, były to jednak klony, lekka rana i padały, szybko padły więc dwa z nich. Widząc że to tylko podpucha, skoczek wzbił się w Niebo ten moment wykorzystał Fem i wystrzelił w niego swoim ostrzem które trafiło przeciwnika w prawe udo zagłębiając się bardzo głęboko. Na ziemię zaś spadła krew, dużo więcej krwi. Widać że przeciwnik był zmęczony, Ale Fem też bo wszystkie trzy jego zaklęcia przestały działać a chłopak zachwiał się na nogach i opadł na kolana. Z nosa pociekła mu krew i oblazły go dreszcze. Widać w tym stanie używanie trzech zaklęć rangi C naraz miało fatalny wpływ na jego zdrowie. gdyby był w pełni zdrów to ok, ale Fem był ranny i tracił krew. Tymczasem Bukaj wydrążył sobie dziurę w ziemi, fakt że dłonie trochę sobie poranił ale dostęp do powietrza był a to chyba najważniejsze nie? Co zaś u Hotaru? Gdy tylko dotknęła Takary, przepełniona licznymi emocjami, linie na jej ręce zabłysnęły i zgasły, zmieniając się w zwykłe blizny, Hotaru zaś zaskrzeczała i zaczęła otwierać oczy. Chyba odzyskiwała przytomność... Hotarcia zaś straciła nieco sił.
Kotomi i Kuro: Kuro działał niemal natychmiast, dopadając do karku łucznika. Ten jednak ostatkiem sił, widząc zbliżający się koniec, wolną ręką przywołał do siebie strzałę, którą okręcając wbił w bok kotka. Nagły impuls elektryczny sprawił skurcz mięśni, a przegryziona głowa Centaura, opadła jak samo zwierzę, a właściwie dwa, bo Kuroś też padł, zmieniony z powrotem kota z powodu utraty funkcji umysłowych. O tak kotek stracił przytomność, gdy strzała wbita w jego lewy bok, poraziła jego narządy wewnętrzne. Kotomiś za to w pięknym stylu pozbawiła przeciwnika zmysłu dotyku. Byle do przodu prawda?
Stan postaci: Takara: 56%MM. Straciłaś Kuro. Lewa stopa skręcona o właściwie 90 stopni. Pozrywane ścięgna. Prawa ręka - złamana kość łokciowa i promieniowa. Wstrząs mózgu powoli odzyskujesz świadomość. Kuro: 32%MM, Na jeden post straciłeś przytomność a gdy się obudzisz będziesz miał ciało jak z waty, zresztą będzie jęczało z bólu bo ze śledzioną możesz się pożegnać ze śledzioną. Pheam: 50%MM. W prawym ramieniu sterczy ci nóż. Uderzyło nieco pod obojczykiem ale wbiło się dość głęboko więc ruchy prawą ręką właściwie niemożliwe. Ledwo stoisz na nogach Kotomi: Boli szczęka i lewy bok twarzy + Nos i podbite prawe oko. Ogółem zrobiło ci mielonkę z twarzy. Stan brzucha ciężki, krwawisz i możliwy krwotok wewnętrzny, ogółem kiepski stan brzucha a wszelkie ruchy ciała mogą go pogorszyć. 48%MM Tutuś: Złamany nos i zawroty głowy. Boli cię brzuch i nadgarstki, poranione dłonie Hotaru: Straciłaś Pheama, 80%MM
Moc łapki Hotaru: Co do twojej ręki pozwala ci ona przekazać dowolnej osobie 20%MM z własnych rezerw. Możesz to zrobić tylko gdy linie są niebieskie. Po przekazaniu zmieniają się w blizny a po upływie pełnego postu znów nabierają niebieskiej barwy i możesz powtórzyć energetyczny zastrzyk.
Był plan. Na pierwszy rzut oka - plan genialny. Ale coś jak zwykle musiało się zjebać. W końcu to plan Takary, nie może się udać. Wyskoczyła, przywołała ścianę od której miała się odbić i nagle dało się słyszeć chrupnięcie kości. Nie dobrze... Tym bardziej, że to były JEJ kości. Co innego czyjeś, co innego Takarci. Zamiast lecieć w górę, zaczęła śmigać po skosie w stronę ziemi. Na makabryczny ból nogi nawet nie zdążyła zwrócić uwagę, bowiem na chwilę obecną ważne było by nie złamać karku. Wyciągnęła prawą łapkę do przodu by zamortyzować upadek i nagle... znowu dźwięk łamanych kości, tym razem w towarzystwie głuchego dźwięku. Tak, przywaliła łbem o ziemię. No i.... w sumie tyle, bo zaraz jej się urwał film.
A potem to już sobie lewitowała w eterze, bo inaczej owej "poczekalni" na reset organizmu i ponowny powrót do żywych nazwać nie można. W sumie mogłyby być tam jakieś jednorożce czy coś dla zabicia czasu, ale nie. Musiała być pustka. O tyle dobrze, że tam owe rany które nabyła przez własną głupotę nie dawały w ogóle o sobie znać. Sumując to wszystko... nie czuła zupełnie nic, oprócz złości na swe jestestwo. Kurde, jak można było strzelić takiego faila? Gdzie ona ma mózg..? Myślenie jej nie idzie, fakt. Jest całą połamana.... to też fakt. Ale niech tylko wstanie to koniec z Dniem Dziecka! Miała gdzieś, że ledwo żyje. Jeśli nie pokona byle płotki, to.... nie pokona i ósemki. Jeśli nie pokona ósemki, nigdy nie odzyskają z Hoś tego, co straciły... A odzyskać to musi Takaś, bo to przez Takasia to straciły. Proste. Tak też czy ma kości złamane czy nie, jeśli tylko odzyska przytomność wraca do walki. Potem się poskłada, kupi jakiś klej czy taśmę i gitara. No i nagle suprise bo usłyszała nie kogo innego tylko Hoś. Czy Takarcia umierała? Chyba nie, bo zaraz po tym wysiliła się na karkołomny wyczyn, mianowicie zaczęła otwierać oczka.
Dobra, mamy dowód na to że Takarcia jeszcze nie złazi z tego świata, prośba została wysłuchana i może wrócić do zabawy w Makłowicza. Dzisiejsze danie - pieczony faun, tylko najpierw fauna trza upolować. Tylko nie wzięła jednej rzeczy pod uwagę. Nóżka i łapka nadawały teraz ze zdwojoną siłą, zaś na twarzy Takarci pojawił się grymas bólu. Jakikolwiek krzyk, pisk i wrzask zapewne uszkodził by narząd słuchu wszystkim w promieniu 50 metrów, tak też jakkolwiek mogła, powstrzymywała się przed użyciem krtani do wyrażenia, jak bardzo rany dają o sobie znać. Już wisi kasę za drzwi, nie ma zamiaru fundować wizyt u lekarza x osobom. Jednocześnie powstrzymywała łzy które to zaczęły napływać jej do oczy. Baby kurna nie ryczą! Nie Takarcia.... Wytrzyma, musi. Zaciśnięcie ząbków, któremu towarzyszył niewielki zgrzyt trzonowców oraz przymrużenie oczek to jedyne na co się zdobyła, a zapowiadało się, że to nie koniec niespodzianek. Skoro obiecała sobie, że wygra, to raczej leżąc jakby była na plaży w Akane Resort nie będzie. Tym bardziej, że wstyd potem będzie jak ją byle frajer pokona... przez jej własną głupotę, ale zawsze to coś. Nie może przegrać. Jeśli ma pokonać tą wywłokę to nie uda jej się, jeśli tutaj zawali. Po za tym... Sytuacja nie była zbyt ciekawa, bo mimo że przeciwnik otrzymał kolejne rany, to Pheam może długo nie pociągnąć. Tusiek siedzi w kopule a sama Hoś może nie dać rady. Przyszła z nimi na misję, to nie może teraz pozwolić żeby coś więcej im się stało, pomijając fakt że Pheam tez w najlepszym stanie nie był. Ochroni przyjaciół. O, tak po prostu. Nie ważne czy ich zna rok czy kilka godzin, Hoś polubiła, reszta też wydaje się być fajna. Czyli musi wstać. No i nie ma "nie mogę". Może, ewentualnie jedyne co to może nie chcieć wstać. No tak... wysiłek straszna rzecz, nie? Lewą ręką złapała Hośkę za ramię, po czym zaczęła odrywać plecki od ziemi. Prawa niestety jest K.O, połamana, nawet nią nie ruszy a wszelakie inne tknięcie jej może się skończyć tragicznie. To samo noga. Chrzanić to, że boli. Nie tylko ona oberwała, a co ją nie pośle do piachu, to wzmocni.... może nie od razu, ale z czasem. Tak też kiedy ten etap wstawania będzie mieć z głowy, nie zostaje nic innego jak przejść do bardziej hardcorowej części, czyli wstanie z siadu do.... stania? Bezsensu, ale wiadomo o co chodzi. Ugina obie nóżki w kolanie, cały nacisk przenosząc na tą zdrową. Pewnie ta, gdzie ma pozrywane ścięgna natychmiast się odezwie. Teraz ważniejsze jest co innego niż rozwalona kostka to i próbuje zupełnie na nią nie zwracać uwagi. Pewnie to niemożliwe, ale w pewnym stopniu zapomnieć o niej. A potem to już tylko podpierając się na Hoś zrobić zamach tułowiem w przód i stanąć na nogach... nodze, na tej drugiej lepiej nie stawać bo znowu ją grawitacja sprowadzi do parteru. - Hoś, trzymaj mnie. - drobna prośba skierowana do towarzyszki. Musiała puścić Hoś, bo rąśczka była jej potrzebna więc i jak przyjdzie jej się wywalić, to się wywali. Miała plan, mało skomplikowany ale w obecnym stanie znowu mogłaby zostać zmuszona do wstawania z ziemi. I jeszcze ta boląca głowa... Jak nie uderzy w obiekt na drugim końcu Krug to będzie lepiej niż dobrze. - Pheam, odpocznij, ja się nim zajmę... - powiedziała do chłopaka na tyle głośno, co by usłyszał. Zgadujemy jednak że i taka prosta czynność jak mowa też męczy Takarcię w obecnym stanie noale... Lajf. Musi wytrzymać, choćby nie wiem co, musiała trzymać się na nogach. Jest potrzebna w walce, nawet ranna. Będzie walczyć dotąd, aż będzie zupełnie wyczerpana i nieprzytomna, dopiero wtedy odpuści, ale skoro może się jeszcze przydać - nie podda się. Zacisnęła lewą pięść, po czym zaczęła szukać wzrokiem fauna. Jak już znalazła, to używa PWM Wyrzutnia Kamyczków i tworzy nic innego jak kamień wielkości pięści, ewentualnie jeśli nie może na taką wielkość, to tak duży na ile jej PWM pozwala. Lewa ręka, Takarcia jest prawo ręczna. Niedobrze. Ale no nic, musi się skupić. Głowa nie pozwalała, ale trzeba ją póki co olać i też zapomnieć, że boli. Pełne skupienie, unosi lewą rękę tak, jak do rzutu piłeczką palantową, to jest odchyla ją do tyłu tak, by była prostopadle do ramienia, ugięta w łokciu no i jak już wyceluje i będzie dobrze trzymać kamień, to rzuca. Szczególnie zwraca uwagę na celowanie, bo lewą ręka to zawsze inaczej no i celuje w tułowie. Może trafi w przeponę, bo w rany na bank nie trafi. Nic innego na razie nie da rady zrobić, dopóki jest w powietrzu to Takara niewiele może. No i pozostaje pytanie, czy wgl uda jej się wstać, o rzucie już nie mówiąc. No i obrony też nie ma co pisać, bo raz, że wszystkiego tego nie ogarnie, dwa - wątpimy żeby w porę zareagowała a trzy obecny stan i jakiekolwiek większe ruchy mogą skończyć się tragicznie, a używanie wysokopoziomowych zaklęć też dobrym pomysłem nie jest. Zostaje liczyć w tej kwestii na innych, najprędzej Hotaru. Jedyne co można jeszcze dorzucić to to, że próbuje tej lewej ręki nie wiadomo jak nie nadwyrężyć. Niech się dzieje wola nieba piekła...
Dobra, powietrze jest... zmęczyłem się tym kopaniem, chyba chwilę tu zostanę - pomyślał leniwie chłopak. Mimo, że był na misji i zdobył tu już kogoś, kogo jest w stanie nazwać przyjacielem pozostał w zgodzie ze swoją naturą, i oprał się o ścianę przy dziurze, powoli siadając. Mimo, że rozwiązał problem z powietrzem ciągle nie chciał go marnować, po za tym chciał się pozbyć tych zawrotów głowy. Spojrzał na ręce, brudne od ziemi, lekko poranione i bolące. W tym stanie mógł łatwiej upuścić katanę. Do tego wciąż bolące nadgarstki i złamany nos... Tak, zdecydowanie nie nadawał się do walki, przynajmniej według swojej profesjonalnej opinii. Cóż, pewnie i tak bym zawadzał Pheamowi, na pewno nic mu nie będzie. Po za tym walczymy już tyle, że pewnie inni się zbiegli pomóc, więc sobie poradzą, pewnie nawet nie będą draśnięci. Tak... chłopak był tego pewien jak tego, że w tej chwili jest niezdatny do walki. Jeszcze raz spojrzał na dłonie, pomasował trochę nadgarstki, po czym podwinął koszulkę i spojrzał na brzuch w miejscu w którym go bolało. W sumie.. Nie jest tak źle, w ostateczności mogę walczyć... Ale po co? Lepiej poczekać, i nie przeszkadzać mu w walce.... Pewnie zaraz pokona tego kolesia i w końcu wydostanie mnie z tej kopuły...
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pią Lut 08 2013, 19:33
No i zaczęło się dziać. Faun obrywał od powietrza. No w sumie fajne wychodziło z tego zjawisko. Takarciowa się obudziła, chociaż coś. Położyła dłoń na ramieniu Hotarci.. Jednak Hotarcia człowiek zły, gdy zobaczyła, że dziewczynka chcę się podnieść odsunęła się od niej, uniemożliwiając to. Już pokazała dosyć swojej klasy. Tego już dość. Bynajmniej na chwilę obecną różowowłosa jej nie pomoże. - Nie wiem do kogo mówiłaś Takaś.. Ale.. Dam radę - powiedziała z uśmiechniętą twarzą i skierowała się do przodu.. Kilka kroków zrobiła i stanęła. Swoimi włoskami zarzuciła do tyłu jak typowa dama. Skoro już coś straciła na misji to najwyżej straci więcej. Bo w sumie jeśli ktoś stracił już coś, co kocha jest pusty. Nie ma, po co żyć. Czuję pustkę, którą mało, jaka osoba poczuje. W sumie.. Nic nie straciła przez, co mogłaby umrzeć, ale też czuła, że braknie jej czegoś. Skoro przeciwnik był poraniony. Pobiło go powietrze. Nic gorszego już się nie mogło dziać w takim razie. No bynajmniej już ósemka nic jej tak łatwo nie odbierze, ani jej, ani Takarci. Jak już w swojej małej.. Trochę pustej główce Hocia ogarnęła kilka spraw. To czas zacząć walkę?
- Kolego Faunie? .. Jesteś już ranny moi towarzysze też.. Serio chcesz walczyć? Prawdopodobnie jest jakaś strasznie duża szansa, że zginiesz. Jesteś ranny, zmęczony, a ja.. Param energią, nie powiesz chyba, co nie? Sobie i nam przysporzysz trochę problemów.. Nie łatweij tak pokojowe? No wiesz.. PEACE! I takie tam sprawy.. Chcesz zginąć twoja sprawa.. Ja i pewnie moi towarzysze chcieliby by po prostu kilku informacji... Co ty na to.. Zacny Panie Inkwizytorze? - powiedziała pewnym siebie głosem. Zresztą kto lubi walczyć, po co komuś coś takiego? Pff. Hocia jest .. W pewnych sprawach mądra, a może głupia? Niech powie kilka rzeczy i ucieka za swoje życie.. Niech sobie myśli, ale z Wielką Trójcą nie wygra.. Może nie wielką, a małą, ale nadal trójcą. Za to bukaj to baba.. Daje dziewczynki ranić.. No cóż. Ale no.. Na razie dadzą sobie we dwie rady. To jest, tylko takie opóźnienie po tamtej fajnej inkwizytorze, którą Hośka wielce polubiła wręcz pokochała. Jakby faun nie był tak miły i postanowił Hośce przerwać podczas jej arcy przemówienie atakuję go ostrzami wiatru.. Głównie w rany. Niech już to coś nie ma ran! Serio to jest takie trudne do zrozumienia, że Hośka chcę by ten dziwny faun nie miał nóg? W sumie nawet by fajnie wyglądał.. Można by mu zadać fajne pytania.. To po prostu od fauna zależy, czy będzie po dobroci, czy też nie. Nawet taka Hocia na jednej misji może się wkurzyć i pokazać swoje pazurki! W końcu, co tam nie musi być cały czas dobra. Bo to je Hotaru, tego nie zrozumiesz, prawda Doniu? No w każdym celuję tak, żeby nie miał nóżki.. Chociaż jednej.. Wtedy by było słodko.. Chociaż trochę za dużo krwi, jak na oczka Pachirisu. No, ale cóż.. Los maga jest zmienny, jak kobieta. Czasami słodziutka jak aniołek, tylko po to by trzasnąć Cię patelnią. Nie każda, ale jak już walnie to boli, tak niech zaboli fauna i niech nie będzie miał, chociaż tej jednej nóżki.. Małe marzenie Hotarci.. Małe ukryte, ale niech się spełni. Skoro faunek jej nie posłuchał to niech się stanie kara kobiet.. Zamiast walnięcia kochaną patelnią, będzie brak jednej ew. dwóch nóżek. W końcu, jak bardzo on ranny już został to chyba szok.. Jeszcze stoi, aż dziw! Ale niedługo się wykrwawi. Nikt nie jest takim człekiem, co by stał dwie godziny z podciętymi żyłami, a krew by mu nie leciała. Z chwili na chwilę stawał się coraz słabszy, nee? A Hocia jako jedyna z tutejszych osób zdrowa, jak ryba... A może nawet bardziej! Bo rybki też są czasami chore. Jak posłucha i zacznie mówić? To już będzie normalnie geniusz, nie Inkwizytor! W końcu.. Nie zginie tak prędko jakby Hocia przypuszczała, a może nawet pójdzie po dobroci i będzie mógł potem szyć na drutach, jak jakaś babcia. A targowanie to myśl.. Kit z tym, że są w środku walki.. Że jej towarzysze są ranni przez to dziwne coś, ale może się dogadają, a jak nie to walka.. Może trochę za późno o tym pomyślała, ale hej! Przeżyła już silniejszych od tego chucherka to też przeżyję..
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Sob Lut 09 2013, 00:24
Ku swojemu wielkiemu zadowoleniu, Kotomi spostrzegła, że drewniany menel nie zrobił nic ciekawego. Miał chwilę czasu na zastanowienie się, na uniknięcie, wystrzelenie, cokolwiek. Ukochany robaczek dziewczyny spełnił swoją powinność, powodując zapewne utratę zmysłu dotyku u przeciwnika. Przynajmniej taki miała zamysł Kotomi. Może w tej formie, przeciwnik nie posiadał zmysłu dotyku? W końcu był stworzony z drewna... Po utwierdzeniu się w fakcie, że oko dziewczyny jest sprawne i celowanie nie sprawia jej problemów, różowowłosa spojrzała na swojego chwilowego towarzysza. Kuro skoczył na koniowatego przeciwnika, ugryzł go w szyję. Na widok swobodnie zwisającej głowy łucznika Kotomi przeszły dreszcze, jednak cieszyła się, że ten ktoś już nie żyje. Bardziej jednak przeraził ją fakt, że Kuro mocno oberwał atakiem rozpaczy Centaura. -Kuro... trzymaj się, teraz moja kolej- szepnęła bardziej do siebie niż do kompana, odwracając główkę z powrotem w kierunku swojego dziwnie nieruchomego przeciwnika. Jeśli ten nagle bez ostrzeżenia wystrzeli jakąś piłkę, Kotomi odskoczy w bok i jeśli będzie trzeba to podeprze się lewą ręką o podłoże. Co do Kuro, i tak był on nieprzytomny i popsuty przez jakiś impuls elektryczny, którym zaatakował go menel. Oby jednak szybko wylizał się z tych ran... Wciąż nie należał do najczystszych stworzeń w Romeum, więc Kotomi wolałaby go nie nosić. Na uwagę zasługuje też fakt, że i dziewczyna jest już nieźle poobijana. Każdy, nawet najmniejszy wysiłek fizyczny będzie działał na jej niekorzyść, jednak nie mogła teraz przejmować się tą malutką raną brzuszka. Musiała dokonac egzekucji na ostatnim z ich przeciwników. Wolnych, spokojnym, lecz pewnym krokiem, Kotomi zmierzała ku Mokujinowi. Jeśli wykona jakieś podejrzane ruchy, dziewczyna przystanie i jeśli będzie taka potrzeba to odskoczy w którykolwiek bok, lub w tył, jeśłi zacznie nacierać. Oczywiście, w przypadku natarcia Mokujina, Kotomi będzie osłaniała sobie drogę, wymachując biczem w przód, w kierunku przeciwnika. Jeśli natomiast zmusi Kotomi do odskoczenia w bok wysyłając swe piłki, mag Grimoire Heart rzuci zaklęcie Trującego Roju, by wyłączył przepływ magii menela. A co jeśli jednak przeciwnik będzie stał jak wryty, nie reagując na Kotomi żadnymi ruchami obronnymi ciała? Gdy dziewczyna znajdzie się w odległości równej długości jej bicza plus rączki, różowowłosa użyje Bicza Astmy i wyprowadzi kilka ciachnięć w okolice klatki piersiowej przeciwnika, by pozrywać z niego ubrania i doprowadzić do skurczu jego mięśni oddechowych. W przypadku, gdy wciąż nie będzie reagować, lub przewróci się, zacznie ciężko dychać, Kotomi spróbuje okręcić bicz wokół jego szyi i mocnym ruchem rozerwać mu skórę i głębsze warstwy szyi. Chciała widzieć jego cierpienie, choć sama skazała go na bezbolesną śmierć... Świadomą, lecz bezbolesną śmierć. Tu nawet tortury nie byłyby zabawne, ten ktoś i tak by nie nie poczuł. Jaki byłby więc wtedy sens tortur? Chyba tylko zabawianie siebie samej poprzez testowanie wytrzymałości ciała. -Ten parszywy drań powinien zginąć inaczej, dopiero gdy przestanie działac moja trucizna...- pomyślała zasmucona Kotomi. Jeśli przeciwnik wciąż będzie wykazywał czynności życiowe, dziewczyna zasypie go gradem ciachnięć i uderzeń bicza pod każdym kątem, byle jak najbardziej poranić jego ciało, by stał a za chwilę klęczał i leżał przed Kotomi w stroju Adama... On nie zasługiwał na jakąkolwiek litość, on bawił się kosztem zdrowia Kotomi, jedyne co go czekało to szybka anihilacja i zbeszczeszczenie zwłok. Dziewczyna wolała nie zamartwiać się stanem zdrowia Kuro, dopóki nie pozna jego przynależności gildyjnej, pozostaje jej towarzyszem, któremu Kotoś pomoże za wszelką cenę.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Sob Lut 09 2013, 11:56
Na jedna krótką chwilę świat przed oczami Fema zawirował gwałtownie i ten upadł na kolana. Czuł się tak słabo, że w każdej chwili mógł upuścić miecz, zresztą... nawet nie mógł utrzymać czarów i wszystkie się anulowały. Nie mniej jednak, udało mu się dotkliwie zranić przeciwnika dzięki Spada di Fumare, ale cóż... co mu to w tej chwili dało? Mógł w tej chwili wstać i próbować walczyć, ale raczej nie wskórałbym za wiele, tym bardziej że sztylet dalej znajdował się w ranie i wszystko mu utrudniał. Przez głupi jeden błąd przegrywa teraz całą walkę. Nie mógł w tej chwili wyjął broni z rany, bo tylko powiększyłby krwawienie, a ferworze walki nie dałby rady tego porządnie opatrzyć. Tym bardziej, że inkwizytor w każdej chwili znowu mógł zaatakować. Pomimo tego, że jego nogi są już porządnie zranione... Z chwilowego zamysłu wyrwała go Takara i Hotaru, więc odwrócił lekko głowę i spojrzał na nie. Pierwsza z nim była tak bardzo ranna, że Fem zastanawiał się co ona chce teraz wskórać. Nawet jeśli by wstała to i tak, albo zaraz znowu by się wywaliła, albo inkwizytor by ją wykończyć. -Takara, idiotko, nie ruszaj się.-mruknął i zaczął podnosić się z kolan. Tak nie mógł walczyć, a w każdej chwili mógł nadejść atak, więc jednocześnie starał się uważnie obserwować wroga i w razie czego - jeśli to mu się uda, zrobić przewrót w bok, aby uniknąć ataku. Nie mógł zbytnio walczyć mieczem, nie mógł też używać czarów, a raczej... wolał tego nie ryzykować. Nie wiedział bowiem jak jego ciało zareaguje, jeśli znowu spróbuje użyć swojej magii... Jeśli wstał to ściska mocniej rękojeść miecza i cofa się do ściany i opiera się o nią, aby nie upaść. Czuł się co raz słabszy... -Zostawiam to tobie Hotaru.... I Bukajowi..-mruknął krzywiąc się z bólu i obserwując dziewczynę, która nie wiedząc czemu wydawała mu się inna. Zachowywała się dość dziwnie, tak jak by jego tu nie było w ogóle, ale... Może tylko mu się zdawało? W dodatku zmieniła się. Znowu była tą samą beztroską dziewczyną, która była kiedy spotkał ją pierwszy raz. Westchnął i uniósł miecz do góry, aby w razie czego odebrać jakiś atak. Próbuje też ochraniać ranna Takare. Jeśli inkwizytor próbuje zaatakować szarżą, stara się uskoczyć. Jeśli ten rzuci w jego stronę kolejny nóż, próbuje go odbić. Na słowa Hotaru nie mówi już nic. Skoro chce negocjować z inkwizytorem... to niech próbuje. Chociaż jemu wydawało się to głupie i nie potrzebne.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.