I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak na wioską jest to miejsce całkiem spore, z dwóch stron otoczone wysypiskiem śmieci od południa brudną rzeką a od północy lasem Gnolli. Domy w wiosce w całości stanowiły baraki z kartonów, dech i blachy. Zaledwie kilka pseudo chatek było większe. Wszystkie i tak w stanie dość kiepskim. Wioska zaś stanowiła jedno wielkie zbiorowisko takich baraków, rozmieszczonych bez jakiegoś planu. Na ulicy walały się gówna, bród i inne odpadki. Wszędzie biegały szczury, gdzieniegdzie poniewierały się zwłoki i bezdomni. W powietrzu dało się czuć ubóstwo i śmierć, zupełnie inaczej niż to do czego można przywyknąć w Fiore.
~~
Szóstka bohaterów przybyła na miejsce, wioska Krug znajdowała się na północ od lasu Gnolli a na południu łączyła się z granicą Fiore, przez co często można było się tu natknąć na mieszkańca Fiore. Natomiast Romowie rzadko odwiedzali Fiore. Mieszkańcy Romerum mieli śniady odcień skóry w większości czarne włosy i jasne odcienie oczu w tym nietypowe - żółte. Dotarliście do wioski wczesnym rankiem około godziny dziewiątej, po ulicach już jednak włóczyło się mnóstwo ludzi. Klimat był dość ciepły, niebo mimo bycia przykrytym chmurami nie zbierało się jednak na płacz. Wasz cel był prosty dowiedzieć się, co dzieje się w tej wiosce i ewentualnie w miarę własnych możliwości powstrzymać to o ile ma przynieść zgubne skutki dla Fiore.
//Co do waszych postów teraz... każdy z was zaczyna jak chce, gdzie chce. Mozecie iść szukać noclegu, wypytywać bezdomnych... robicie co chcecie, możecie opisać że podróżowaliście razem i się poznaliście a nawet działać solo, zostawiam wam pełną dowolność.//
Autor
Wiadomość
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Sob Sty 26 2013, 17:01
Wszystko, cała ta misja, wydawała się jednym z najgorszych koszmarów uszytym ze strachu i najgorszych obaw. Takie oto dzieło wyszło prosto z pracowni krawieckiej firmy Szatan sp. z.o.o mającej swą siedzibę na głównej ulicy w Piekle. Obie coś stracą... Dlaczego...? Dlaczego Hoś po prostu nie mogła zaufać Takarci i pozwolić wszystko wziąć na siebie...? DLACZEGO, DO JASNEJ CHOLERY!? Strach znowu wziął górę. Co więcej uruchomiła tego dziwnego spella o którym mówił Pheam. Nie jest dobrze... Zeżarta przez własny płaszczyk pojawiła się w wersji bardziej gazowej. Obserwowała inkwizytora słuchając wszystkiego, co mówi i coraz to bardziej nie mogła w to wszystko uwierzyć. Wojna... chcą zaatakować Fiore. Przecież... Zginą niewinni ludzie. Zawsze tak jest. Przeleją czyjąś krew przez... ŻE CO!? Ich moc pochodzi od czego...? Że takie małe, czerwone z rogami, ta? Mniejsza... Sugerują, że została wywalona z własnej wioski przez jakiegoś krasnala w bitewnych barwach...? To się nie klei i to ani trochę... Wolą bożą? To nie ma sensu... Co za bóg każe zabijać innych...? A co, jeśli mają rację? Co, jeśli faktycznie ich moc pochodzi od sił nieczystych...? Wiecie co? Takaś woli trzymać z tym czerwonym, on przynajmniej nie każe jej mordować innych, a takich bogów to trza wytępić... Nie pozwolę... Najpierw tracę wioskę, a potem mam stracić własną ojczyznę? Mam pozwolić im zabijać od tak ludzi? Nie... nie mogę. Oni... Oni zabiją wszystkich, nawet wszystkich z Fairy Tail... Mnie... Kuro...Hotaru.. Pheama... Kotomi... Bukaja... Po moim trupie! Zacisnęła ząbki, znowu strach zastąpiła złość. Te dwa uczucia wyjątkowo się dzisiaj przeplatają, no patrzcie no! A teraz dla odmiany pojawiło się zdziwienie i dezorientacja bo... czemu ona właściwie włożyła w nią łapkę? W sumie początkowo nic nie czuła, co potem nadrobił okropny ból, jakby coś z niej wyrywała. Żebro? Nerkę? Dobrze by było, ale... ale to nie było to. Syknęła bólu, co w sumie powinno być niewystarczające, ale próbowała to przetrzymać. W sumie... pustka, jaką zaczęła odczuwać po tym jak ta wyjęła z niej jakaś kuleczkę był o wiele gorszy. Tak, jakby ktoś przedziurawił jej duszyczkę pozostawiając wielką wyrwę, którą nie da się niczym załatać. Łzy same zaczęły jej spływać po policzkach by potem uderzyć z gracją w ubitą ziemię. Jedna po drugiej... Ale... dlaczego płacze? Co takiego zostało jej odebrane? Ponad co przełożyła misję? Strata czego doprowadzała ją do rozpaczy? Nie wiedziała, wiedziała tylko, że jest nie tylko załamana, ale wściekła, co ostatnie nie powinno być nowością, jednak do wcześniejszych powodów doszło coś jeszcze. Nie wiedziała co takiego jej zabrała, ale skoro sama z siebie zaczęła ronić słone łzy, które są nie małym fenomenem jeśli się płacze raz na ruski rok, to nie mogło być to błahostka. Czuła, że przestała być w posiadaniu czegoś ważnego. Ale czego? Czy miała coś takiego...? Po dłuższym zastanowieniu to nie, ale... Nie zmieniało to wcale tego, że płakała. Nie zmieniało to tego, że była zrozpaczona. Co ta wywłoka jej zabrała...? Nie było czasu się teraz nad tym zastanawiać. Mają informacje. Zostały wypuszczone. Muszą iść znaleźć resztę. - Hotaru, chodź, idziemy... Powiedziała łamiącym się głosem rzucając jeszcze przez łzy złowrogie spojrzenie do niebieskowłosej po czym łapiąc Hoś za ramię, pociągnęła ją w stronę drzwi, gdzie jeszcze krok przed wyjściem z karczmy odwróciła się do dziewczyny. - Skoro Fiore czeka wojna, to jeszcze się zobaczymy... Tak, na pewno... Nie wie, co jej zabrała, ale odzyska to, bo wie, ze to musi być ważne. Wyszła z karczmy wycierając łzy. Nie może płakać, nic jej one nie dadzą, prawda? Po co trwonić czas i siły na coś takiego? Ma nowy cel, ma zadanie i to nie byle jakie. Póki co trzeba zgarnąć z miasta resztę. - Hotaru, trzeba znaleźć jakiś wysoko położony punkt i znaleźć resztę, chyba ze... umiesz latać? - Tak jakoś rzuciła pomysłem. W sumie nie głupi, może umie? Who knows... Szła nie bardzo patrząc na to gdzie, między domki. W sumie nie było tutaj jakiś ulic więc raczej nigdzie indziej nie pójdą...
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Sob Sty 26 2013, 19:09
Zakradanye poszło nawet całkiem, całkiem, aż tu nagle... Puff... Kuroś się powiększył, ale po przeciwniku ni widu, ni słychu, a właściwie to skończyło się tym, że oberwał jedynye nikomu niewadzący karton... Ale... Co się stało z tym gościem co sobie tutaj drzemał, nya~?! - pomyślał kotek, rozglądając się dookoła, by kolejno dojrzeć następne elementy pola ich boju. Co było pierwsze? Otóż czerwonowłosy mężczyzna, który nyajwyraźniej był w stanie wytwarzać jakieś nyebieskie coś, co chyba było prądem, bo bynajmnyej poraziło Kuro. Tia... Nyestety wystarczyło to by doznać sporego szoku. Bardziej spowodowanego unikiem mężczyzny, a może tym dziwnym pociskiem? To teraz w sumie nie było ważne... Dlaczego? Nye można ignorować przeciwnika, ale co poradzić skoro sojuszniczka obrywa od drugiego przeciwnika! Może i była z mrocznej gildii, jednak poszła z nimi na misję przeciwko Inkwizycji... Przyszła tu z nimi, to i z nimi powinna wrócić, nya~! W końcu towarzyszy nye wolno od tak zostawiać, nawet jeśli okazują się... Wrogami? W sumie z słów siwowłosego Pheama wynikało, że Inkwizycja jest jeszcze większym złem, a jak to bywa... Czasem trzeba zakopać topór wojenny, aby przetrwać, nye?! Poza tym... Takaś nye byłaby dumna z kota, co nie obroni innych! Musi być w stanye udźwignąć taki ciężar, nya! Chwila... Przetrwać... W sumie tak... Teraz to się liczyło, a z każdą chwilą nyamysłu, a tych wiele mu nie było trzeba, bo Kuro zwykle działał bardziej sercem niż rozumem, kociak dochodził do wniosku, iż nye mogą tracić czasu, zwłaszcza, że ich sytuacja może się błyskawicznie pogorszyć i nye być zbyt kolorową... Co w takim razie postanowił zrobić kociak, który przez chwilę spoglądał to na zielonego, to na bródkę? Odpowiedź jest chyba prosta... Znajdował się zapewne z jakieś 2 metry od Zielonego, który raczej zbytnio się nye przemieścił wykonując atak, a poza tym Kuroś też troszkę urósł. Tak więc kocurek doskakuje do przeciwnika, automatycznie starając się go powalić lub odepchnąć tak, by był zdezorientowany. Nyah... Ten "atak" łapką ma na celu bardziej otumanyenye przeciwnika, aniżeli zadanie jakiś ran, które byłyby mile widziane. Przy okazji jeśli drugi przeciwnik jest w zasięgu ogonków, to mógłby zostać zdezorientowany przez któryś z ogonków Czarnulka, albo nawet przez oba. Tak by musiał skupić się raczej nya uniku, niźli ataku. Co robi następnie? Otóż, po próbie ogłuszenia czerwonookiego piłkowca, rzuca się w kierunku Kotomi, starając się przegotować energię na spore, bo spore, zmiany. W drodze do rushofej macha swoimi ogonkami tak, by początkowo unyemożliwić im skupienie się jakoś. Oczywiście jeśli trzeba wydłużyć drogę, a nie pójść nyajkrótszą trasą, robi to. W końcu nikt by nye chciał zgarnąć kolejnego szokującego ciosu czy też z super szybkiej piłki, masakratorki twarzy lolitek. Może i zmierza w kierunku dziewczyny, ale jednak uważa ciągle na wrogów. Zwłaszcza tego gościa od nyebieskiego pocisku. To było dziwne... Od tak jedno draśnięcie starczyło by go wytrącić z ataku. Nye może sobie pozwolić na taki nagły paraliż podczas odwrotu taktycznego, ale i tak ciągle zwykłe piłki do bezpiecznych nye należą. Może są mniej groźne, ale i tak mogą namieszać. Więc, załóżmy, że Kuro udało dotrzeć się do płaskiej koleżanki i nye został jakoś mocniej poharatany, czy zmasakrowany... Co wtedy robi? Będąc niedaleko, dezaktywuje swoją większą formę tylko po to by pochwycić w swoje łapki ubranie różowowłosej i aktywować dzięki wcześniej skumulowanej energii Aerę. Po co to? Skoro uciekają to wypada nye poranić dodatkowo dziewczyny, a i mniejszy cel trudniej trafić nye? Co z tego, że powinyen wroga zostawić na pastwę losu? Jak to wcześniej stwierdził... Teraz jest coś ważnyejszego! Muszą przetrwać tę walkę, znaleźć resztę, załatwić Inkwizycję... I wtedy się pogada o tym czy Kuroś dobrze zauważył znaczek Grimoire Heart. W końcu każdemu może się przywidzieć. Dobra... Ale do rzeczy... Aktywował Aerę, mając nadzieje, iż dzięki skumulowanej do tego celu wcześniej energii, zaoszczędzi cenne sekundy, które uniemożliwią im raczej ucieczkę. W końcu każda sekunda tutaj się liczy. Co prawda i tak ponad wszystko Kuro stawia "jakość" ucieczki! Jakość... Chodzi o to, że dla kota ważnyejsze jest unikanye możliwych ataków i innych przykrych rzeczy skutkujących obrażeniami, jednak mimo wszystko, kotecek stara się ulotnić stamtąd, trzymając dziewczynę za ubrania, jak najszybciej i najbezpieczniej. W końcu obie te rzeczy są istotne, ale jak wybrać trzeba, to chyba nyestety jednak trzeba przedłożyć nad wszystko bezpieczeństwo ewakuacji, którą może po części zagwarantować refleks kotka, obserwującego czy nye nadchodzą ataki, których by próbował uniknąć w powietrzu. Jeśli uda im się uciec, to przydałoby się mieć jakiś cel. Wracać się raczej w miejsce, z którego przybyli, nye będą. Więc gdzie?! Oczywiście, że domki Stefana, nya~! Skoro się tak podjarał, to coś tam musi być najwyraźniej... Więc leci trzymając Kotoś w kierunku tych nieszczęsnych, kosztujących ból głowy domków. Jaki teraz mają cel? Znyaleźć resztę! To jest priorytet! Dla ścisłości, Kuro stara się zachować ciszę przez całość akcji, aby móc skupić się bardziej na przysłuchiwaniu się wrogom i przypatrywaniu im, a także otoczeniu!
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Sob Sty 26 2013, 22:11
Co się dzieję do jasnej cholery?! Bum szakalaka.. A tu nagle.. Dziwne niebieskie coś przed dziewczynką! Chyba nareszcie zrozumiała o co chodzi z exorcismem. Coraz bardziej nie lubiła tej dziewczynki.. A niby magowie to szatany! Kto to widział... A to niby tutaj Hośka jest szatanem według Inkwizycji. Że co.. Udzieliła im kilka informacji, ale mimo to Hoś się bała.. Bała się bólu.. Coś musiała stracić, ale co? .. Weszła w nią.. Hoś już wcześniej płakała.. A teraz potok łez stał się jeszcze większy niż normalnie.. Straciła coś. Ta pustka w środku niej. Poczuła to. Coś jej zabrano.. Ta pustka w środku niej.. Ale sama nie wiedziała co straciła.. Z początku wszystkie wspomnienia z Femem .. Znikły.. Nie było go.. Nie było jej miłości? Były serniczki, zwierzaczki i wszystkie moe rzeczy.. Aww.... Zwierzaczki.. Serniczki.. Te wszystkie kochane rzeczy.. Dzjaaaam.. Takie rzeczy... Nie było w dziewczynce głowie już siwego chłopaka. Nie pamiętała go. Pff.. Ktoś w ogóle ratował jej życie? NIE~ Co prawda.. Hotarcia nic nie pamiętała, co dotyczyło Fema, więc.. No cóż.. To co sobie kiedyś obiecywała.. Prysło.. Będzie starą, normalną Hocią... - I tak Cię dorwiemy kochana pani.. Zginie pani w takim razie na pięknej wojnie, gdzie krewka poleci - powiedziała słodziutkim głosikiem i wyszła razem z Takaś.. Pomachała jej jeszcze. Westchnęła kiedy już wyszły.. - To cio Takasiaczku, co robimy? Trzeba znaleźć kotecka tą dziewczynkę i tego chłopca, ne? To idziemy !-- powiedziała milutko.. W końcu poczuję wiatr we włosach... To będzie moc.. Moc Hośki bez faceta! - Emm... Nie latać nie umiem, ale chciałabym robić za motylka.. Mogłabym wtedy latać.. Tak Ziuuuumm! Bruuuuum! Ale sądzę, że trzeba byłoby chodzić szuru szururu po głównej ulicy i nasłuchiwać odgłosów walki.. Wiesz! Nasi towarzysze raczej bez tego nie obędą, a wtedy będzie. Wiesz.. Jesteśmy z Fairy Tail potrafimy robić burde.... I za zwyczaj robimy ją! - krzyknęła entuzjastycznie .To będzie ta chwila.. Ta chwila.. Ja wam mówię Hośka zaznała nowego wiaterku w skrzydełka!
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Sob Sty 26 2013, 23:01
Co mogła zrobić biedna różowowłosa dziewczyna? Jej pocisk wzmocnienia receptorów leciał idealnie, a ten palant tak się wygiął, że uniknął i jeszcze rzucił w nią jakąś piłką... Bezczelny... W żyłach Kotomi się gotowało, a jednocześnie zbierało jej się na głośny płacz. Bolała ją większa część twarzy, a przeciwnik nawet nie zarysowany. Splunęła mu szpetnie pod nogi. -Śmieć- rzuciła do zielonego, wciąż trzymając się za twarzyczkę. Nie dosyć, że będzie ślad, to jeszcze jaki duży... Opuchlizna będzie się trzymała jeszcze kilka tygodni po wypełnieniu misji. Po tym ciosie z piłki bejsbolowej, Kotomi poczuła się okropnie. Co to miało znaczyć, byle menel ją uderzył tak, że upadła i jeszcze gdy dziewczyna chciała się na nim odkuć, ten się odsunął i drugi raz jej przywalił. Leżała już drugi raz, a walka nawet się nie zaczęła na dobre. Zielony się tylko z nią bawił. -Jestem za słaba... Nie zdołam mu nic zrobić...- myślała, ścierając kapiące łezki z polików. Teraz było już jednak za późno, by się wycofać... Może gdyby zachowała dyskretność nie leżałaby teraz na brudnej ziemi na tym szkaradnym wysypichu śmieci? Nie, to by się tylko odwlekło w czasie. Kotomi i tak by nic nie zdziałała. Była ciężarem na tej misji, ciężarem dla wszystkich: Kuro, Pheama, Hotaru, Takarci, a nawet Bukaja o dziwnej fryzurze. Teraz jednak pozostawała pewna nieważna, phi, w ogóle niewarta poruszenia acz drażniąca Kotomi kwestia. Przeżycia tego bliskiego spotkania z żulami. -Boże, co za wstyd, dostać łomot od jednego menela- pomyślała sobie dziewczyna, wciąż uporczywie wycierając twarz brudnymi rękawkami koszuli. Traciła już chęć do walki, wolałaby zginąć szybko i bezboleśnie. Po prostu zniknąć, ale to było rzecz jasna niemożliwe. To byłoby zbyt łatwe, gdyby życie miało wyjście awaryjne... Trzeba było walczyć, by żyć jak najdłużej i umierając wyrzec słowa "Fajnie się żyło, szkoda, że to już koniec". Do tego jednak było jeszcze daleko. Kotomi podniosła się i obejrzała dookoła. Usłyszała bowiem jakiś huk, jakby ktoś się zirytował i uderzył w karton. -Kuro...- szepnęła pod nosem. Kot powiekszył się, teraz wyglądał nawet całkiem jak przydatny sojusznik. Porównując jednak do Kotoś, Kuro był niczym One Man Army. Dziewczyna wiedziała o tym, lecz chciała ukryć te myśli gdzieś głęboko. Jeśli w stronę Kotomi wylecą następne piłki, dziewczyna postara się ich uniknąć, odskakując, pochylając się. Tym jednak razem, różowo włosa nie chciała atakować. Przez te dwa ciosy nauczyła się pokory, choć pewnie i tak za 10 minut zapomni o tym i następnym razem znowu oceni książkę po okładce… Taka już była, a zmieniać się nie chciała, dopóki nie miała osoby, dla której warto by było to zrobić. Jak już wcześniej wspomniane zostało, Kotomi stara się nie atakować, wyczekując na dobry moment. W prawej rączce trzyma kurczowo bicz i robi nim kółeczka. Kątem oka obserwuje też poczynania Kuro, który po chwili zresztą rzuca się, jakby chciał zrobić przyłożenie różowowłosą dziewczyną. -IIII- pisnęła, gdy zobaczyła nacierającego Kuro, jednak postanowiła zachować zimną krew i aktywować Trujący Rój, który ma za zadanie otoczyć i zdekoncentrować żula w zielonym. Ma to dać czas i miejsce Kuro do dobiegnięcia do dziewczyny. Pewnie miał jakiś plan na ucieczkę chociaż… chwila, on mógł zauważyć jej znak gildii, gdy upadała… A jeśli teraz w dzikim szale leci ją zabić? Tu Kotomi znowu pisnęła, jednak nie zmieniła swego planu. Ufała Kuro, ufała, że uratuje ją z rąk śmierci, która niechybnie by ją tu spotkała. Ten drugi, rudzielec, dysponował jakąś magią dystansową, wyglądała jak magia elektryczności, jednak głowy sobie uciąć Kotomi by nie dała. O ironio losu, teraz to Kuro był ostatnią deską ratunku dla Kotoś. Jakże smutno… Jeśli rudy zacznie biec, lub tworzyć jakieś pociski magiczne, Kotomi aktywuje czar Zmysłowa Trucizna i nakazuje robakowi, powodującemu oślepnięcie, by zaatakował rudego. Cóż mogła więcej zrobić jedynie asekurować ewakuację… -Głupia, głupia, głupia ja- huczało w głowie Kotomi. O dziwo, chyba po raz pierwszy w swym króciutkim życiu nazwała sama siebie głupią, jednak należało jej się. Zepsuła tę część misji wzorowo swoim niewyparzonym jęzorem.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Sro Sty 30 2013, 15:40
MG
Pheam i Tutuś: Tutuś ruszył do ataku, Pheam także. No a w drużynie byli od niedawna i nie wiedzieli czego mogą się po sobie spodziewać. Sprawiło to że atak jaki przeprowadzili był nieco kiepski. Egzorcysta po prostu podskoczył w górę w odpowiednim momencie a dymowe łapska Fema uderzyły w Tutusia, ten na szczęście zdążył zasłonić się mieczami, po czym upadł na ziemię. W tym czasie egzorcysta który znalazł się nad chłopakami, wypowiedział tak dobrze znane Femowi słowa. -Exorcism, Dulphanka- Buty mężczyzny zrobiły się czerwone, a jego całego otoczył dym, który gęstniał i czerniał, aż w końcu rozstąpił się, ukazując nową formę egzorcysty. Jego nogi zmieniły się w owłosione nogi z kopytami. Tułów był czerwony i wątły a głowy... głowy nie było. W dłoniach zaś dzierżył dwa sierpowate sztylety. -Wytnę wasze serca.- Powiedział głos. No ale niestety twarzy i uśmiechu nie widzieli.
Takara i Hotaru: Dziewczyny... jak to dziewczyny miały swoje własne pomysły na spędzenie reszty dnia. Dlatego też pożegnały ósemkę i bezpiecznie opuściły karczmę. Następnie przespacerowały się ulicą. Po dłuższym spacerku dotarły do miejsca gdzie Fem i Bukaj właśnie walczyli. Chociaż... Hotaru widziała tylko Bukaja.
Kotomi i Kuro: Kuro rzucił się na zielonego, popychając go z zaskoczenia tak, że ten upadł obok Kotomi która w przerażaniu rzuciła na niego swój owadzi rój. Niemniej jednak błędem Kuro było zignorowanie drugiego przeciwnika który w momencie ataku Kuro, wystrzelił w niego kolejną błękitną strzałę która uderzyła w prawy bok Kuro z taką siłą że wstrząsnęły nim drgawki i rzuciły nim na bramę. Tymczasem zielony zaczął tarzać się w pobliżu Kotomi odpędzając od robaczków.
Stan postaci: Takara: 84%MM. Straciłaś Kuro. Kuro: 74%MM, Lewy bok obity, dość mocno boli. Całe ciało zdrętwiałe i obolałe Pheam: 80%MM. W prawym ramieniu sterczy ci nóż. Uderzyło nieco pod obojczykiem ale wbiło się dość głęboko więc ruchy prawą ręką właściwie niemożliwe. Kotomi: Boli szczęka i lewy bok twarzy + Nos i podbite prawe oko. Ogółem zrobiło ci mielonkę z twarzy 80%MM Tutuś: Złamany nos i zawroty głowy. Boli cię brzuch i nadgarstki Hotaru: Straciłaś Pheama
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Czw Sty 31 2013, 17:32
Zaklęcie Trującego Roju miało być zaklęciem asekuracyjnym, a zadziałało destrukcyjnie. Małej różowowłosej dziewczynie wróciła nagle chęć do kąsania przeciwnika. Mimo wielkiego bólu na całej powierzchni twarzy i już powoli nadchodzących opuchlizn, pałała chorą żądzą zabicia tego menela w zielonych łachach. Nastraszył ją nie na żarty, ale jednak okazał się mięczakiem, skoro Trujący Rój był na tyle silnym atakiem, by przytrzymać go na ziemi. Kotomi podeszła szybko do leżącego i w myśl, "Leżącego kopie się łatwiej" zaczęła uderzać go czubkiem swego prawego buta, jednocześnie aktywując zaklęcia Pocisku Wzmocnienia Receptorów i rzucając nim w tarzającego się menela, a także Bicza Astmy by przy ewentualnym trafieniu w klatke piersiową zabrać dech temu czemuś. Po wypuszczeniu pocisku, dziewczyna chwyta w prawą rączkę swój bicz i atakuje, cały czas celując w hipotetyczne miejsce trafienia jej pocisku, lub w klatkę piersiową, na zmianę. Ten koleś musi poczuć ból, musi zobaczyć czym jest śmierć z ręki małej dziewczynki. -Giń, giń, giń!- krzyczała Kotomi atakując swoją ulubioną, złoconą bronią. Jej urodzinowym prezentem. Chciała spowodować bolesne rany szarpane swoim kolczastym przyjacielem, a także by ten ktoś, kto uderzył ją dwukrotnie, już nigdy nie zaznał w życiu przyjemności. Kątem oka dostrzegła, że Kuro, który jako-tako pomógł jej w zdobyciu przewagi nad rywalem dostał pociskiem w bok i wbiły go w bramę, jednak postanowiła póki co nie reagować. No może oprócz obserwowania drugiego z meneli, nie mogła pozwolić mu powalić jej na ziemię, to mogłoby oznaczać koniec walki. Co ważniejsze jednak, musiała dokonać zemsty za zmasakrowanie jej pięknej twarzyczki, dopiero później odwdzięczy się kotkowi Takary za nieocenioną pomoc. Bez jego szarży, teraz pewnie Kotomi otrzymywałaby kolejne ciosy z piłek, może nawet lekarskich, albo nożnych? Dziwna magia... -Jak z Tobą skończe to nie będziesz mieć żadnych piłek, menelu jeden- powiedziała, spluwając na mężczyznę szpetnie i wciąż wymierzając mu kolejne razy. Między innymi, Kotoś czekała aż jej owadzi rój zablokuje przepływ magii w ciele tarzającego się pod stopami dziewczyny brzydala. Wtedy już nie będzie miał żadnych szans na przeżycie. Zostanie mu jedynie czekanie na śmierć, co raczej przyjdzie dośc szybko. Dziewczyna nie miała czasu na użeranie się z kimś, kto nie potrafi odeprzeć ataku roju owadów. To byłaby zwyczajna strata czasu, a ten drugi koleś wydaje się być manipulatorem prądu, lub czegoś w ten deseń. Z nim mogło być o wiele trudniej, jednak co robi przewaga liczebna... Dwóch na jednego praktycznie zawsze dawało pozytywne rezultaty dla dwójki, chyba że poziom ich umiejętności działania w dwójce, czytaj, kooperacji, jest równy zeru albo nawet gorzej. Patrząc jednak po ostatniej akcji, Kuro był dobrym towarzyszem walki. Choć z drugiej strony mógł to być zwyczajny fart, a ich następna akcja okaże się klapą.
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Czw Sty 31 2013, 22:07
Starając się uniknąć wszystkich ataków, Bukaj czym prędzej turla się jak najdalej od kolesia bez głowy, po czym wstaje, opierając się na jednym mieczu, zaś drugim zasłaniając się w razie ataku. Staje w pozycji obronnej, jest wstanie sparować większość ataków, a tych których odbić nie może, stara się ich uniknąć. Po tym jak stanął szybko rozejrzał się po okolicy, starając się znaleźć coś co może mu się przydać w walce, ale nie stracił czujności i wciąż kątem oka patrzył na pentakla.
Ostatnio zmieniony przez TuTuś dnia Nie Lut 03 2013, 13:06, w całości zmieniany 1 raz
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pią Lut 01 2013, 09:20
O dziwo wyszły w miarę w jednym kawałku z karczmy. Hoś cała w skowronkach, no to Takarcia dla kontrastu była przybita. Tak też nieco inna sytuacja niż na początku misji. Szły te kilka godzin przed siebie pomiędzy chatkami i kartonowymi szałasami. W sumie... jak tak Takarcia patrzyła na te kartonowe pudła i zaczęła się zastanawiać. No mianowicie nad tym, czemu zrobili sobie chatki z kartonów. Przecie mogli zrobić normalne szałasy z liści. Jak to się dobrze zwiąże, to sporo wytrzyma. Takarcia wie co mówi~! Sama taki budowała z trylion razy taki, aż w końcu zrobiła porządne schronienie przed deszczem i zmutowanymi czaplami. Tak też mniej więcej ten ważny element krajobrazowo-ekonomiczno-geograiczny rozkminiała idąc... gdzieś. Mniej więcej tak mogłaby nazwać kierunek, w którym szły bo sama nie wiedziała, gdzie idą, tylko że idą pomiędzy domkami. No i tak szły i szły, aż w końcu doszły. Może to nie jakaś Atlantyda czy zaginione królestwo azteckie, ale zaułek. No i o tyle ciekawy był ten zaułek, że znalazło się w nich dwójka ludzików. Ba! Nie byle jakich ludzików, bo oto właśnie tymi ludzikami był Pheam i Bukaj. Los był jeszcze tak łaskawy że dorzucił im jeszcze dullahańskiego fauna... Tak, Takarcia też nie wiedziała do tej pory, że takowy istnieje, noale przecie widzi parzystokopytnego... lub nieparzysto... Kurde, kto się teraz będzie zastanawiał, co? Dwa kopyta - parzysto. Więc jak wygląda nieparzysto? Ma 3 kopytka? Zbyt skomplikowane jak na Takarcie, więc nie warto poświęcać temu zagadnieniu biologiczno-zoologicznemu uwagi. Za to tą należy poświęcić faktowi, że ten kopytkujący był w powietrzu i spadał na Bukaja. W sumie trzaby było ratować go, nie? No otóż nie, bo okazuje się że ma musk i się zaczął turlać w stronę przeciwną do kolesia bez łba. - Hoś, pilnuj tyłów... i góry. Powiedziała do Hoś na tyle cicho, by ta usłyszała, ale żeby reszta dalej egzystowała w niewiedzy o byciu Takarci w pobliżu. Jeśli się okaże, że faun nie ma żadnego spella do teleportacji i jak spada tak będzie spadać i będzie mieć możliwość zarycia o glebę, to mu Takarcia nie przerywa, tylko pozwala poddać się sile grawitacji, a jak już będzie bliziutko ziemi to Shieldem tworzy nie ścianę, a całą kopułę w której ma zamiar zamknąć stworka. A co, jeśli to jakiś Chuck Norris, odbije się od powietrza i pojawi się naraz nad Bukajem lub Pheamem..... Albo nie daj losie żeby nad samą Takarcią lub Hoś... to Takarcia tworzy kopułę nad osobą, nad którą się znajduje.... Albo na którą leci tudzież biegnie z szybkością studenta goniącego obiad. Choć jeśli biegnie/ leci trasą poziomą do powierzchni ziemi to zamiast całej kopuły tworzy po prostu ścianę.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Pią Lut 01 2013, 15:41
Błędy błędami... Każdy je popełnya, i każdy ma do nich prawo, nye? Tylko dlaczego Kuro zignorował drugiego z gostków? Może nye tyle zignorował, ale skupił się tylko na jednym... To zdecydowanie była pomyłka, ale... Nyah... Tak już bywa, prawda?! Przynajmniej powalił tamtego zielonkę na ziemię i teraz wiele zrobić nie mógł, a i nim zajęła się rushofa, nye? Tylko... Dlaczego pomyłki muszą tyle kosztować? Po co ten ból towarzyszący uderzeniu piorunującym, błękitnym pociskiem? Czemu musiał z uderzyć z głuchym echem o bramę? To bolało i śmieszne nye było! Przez chwilę nawet nye mógł powstrzymać niekontrolowanych drgawek, które, bardzo możliwie, były spowodowane właśnie tym atakiem... Ma teraz nauczkę, iż nye może ignorować od tak bródki! Dlatego też, jeśli jeszcze nie odzyskał normalnej formy, odzyskuje ją, gdy tylko będzie w stanie, za razem przyzywając ponownie Cats Company, ażeby to 3 koty odciągnęły jakoś uwagę przeciwnika, bądź porobiły za tarczę, podczas gdy Kuroś będzie starał się wrócić jakoś do siebie w swoim mniejszym ciałku. Jeśli by nie mógł od razu wrócić do normalnych rozmiarów, to Kuroś pierw przyzywa Cats Company, a potem się odmienia. Oczywiście teraz wiedząc, iż przeciwnik nie żartuje, kiciuś bacznie go obserwuje, szukając pomocy w otoczeniu i w miarę swoich możliwości, będąc gotowym odskoczyć. W głowie mu nawet pohukiwało od uderzenia, a na dodatek ten impuls jakoś go sparaliżował częściowo! Może to odrętwienie nye byłoby takie złe, ale jednak... Dodając do tego ból, towarzyszący próbie rozciągnięcia się i rozprostowania kości, daje nam to dość problematyczne, pulsujące, bolesne uczucie, zwłaszcza w lewym boku. Ale nic! Nie może się tak łatwo poddać, nye?! Jest Przewyższającym, a nye jakąś beksą, szukającą ratunku w innych! Musi dać sobie radę, a potem... Potem będzie mógł sobie zjeść w nagrodę tyle rybek i wszelkiego rodzaju mięska, ile tylko dusza zapragnie! Ma iść na mięsko z Takaś, nya~! Więc co teraz robi kotecek? Otóż pilnując akcji bródki i ewentualnie unikając na tyle ile może ataków przeciwnika, Kuroś stara się znaleźć schronienie pod osłoną swoich przyzwanych kotów. Jakieś miejsce, w którym raczej nye oberwie od menela! Ewentualnie znaleźć jakiś przedmiot, który mógłby zablokować ataki przeciwnika! Po co to? Głównie dlatego, iż będzie mógł odzyskać w miarę pełną kontrolę nad ciałem, a przynajmniej w miarę bezpiecznie odzyskać w znacznym stopniu panowanie nad odrętwiałym i obolałym niewielkim ciałkiem. Co robi jeśli uda mu się odzyskać tę kontrolę na tyle, by móc jakoś w miarę funkcjonować? Aktywuje wtedy Aerę, by wznieść się w powietrze i póki co przyjrzeć się sytuacji z góry. W końcu w powietrzu będzie miał większe pole do uników, nye? Poza tym... Nie przestaje przypatrywać się przeciwnikowi mimo wszystko. Będąc w powietrzu, nie pozostaje w jednym miejscu w bez ruchu, a stara się nie nadwyrężać aż nad to co trzeba, a zarazem nie dać się trafić. Uniki w lewo w prawo, do przodu czy tyłu. A nawet teraz góra czy dół lub też zrobienie beczki w powietrzu, albo najzwyklejszego kółeczka, nya! Co jeśli nie znajdzie takowego schronienia? No cóż... Nieco mniej bezpieczna sytuacja, ale ciągle jednak możliwa do przetrwania. Wtedy tylko nieco bardziej polega na swoich chowańcach odwracających uwagę przeciwnika. A on? On sobie stara się odzyskać sprawność, by w ostateczności, jeśli to konieczne przedwcześnie aktywować Aerę. Co wtedy? Stara się odzyskać sprawność w powietrzu jeśli tego nie zrobił, a poza tym ciągle to samo, czyli przygląda się przeciwnikowi.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Nie Lut 03 2013, 14:46
Ups. Tak właśnie kończą się próby jednoczesnego ataku z kompanem, którego zna się od paru... godzin? Chociaż może to i tak za dużo powiedziana. Pheam wiedział tylko jak chłopak ma na imię i to, że jest z jego gildii. Nie wiedział jakim rodzajem magii się posługuje, jakiego typu walkę preferuje... To był zły pomysł atakować tego inkwizytora. Skończyło się na tym, ze on jest ranny, a jego towarzysz oberwał dymnymi łapami. Westchnął cicho i wbił wzrok w swojego przeciwnika. Bowiem ten użył komendy, przed którą ostrzegał swoich towarzyszy. Użył Exorcism. Ale... Chłopak zmarszczył brwi patrząc na przemieniającego się przeciwnika. Czym jest w takim razie ten jego towarzysz...? Jakieś zwierze? Co to... ma ... być...-pomyślał i zacisnął mocniej zęby, żeby zagłuszyć ból prawego boku. Co prawda, był on nikły i prawie nie przeszkadzał mu w walce, oprócz tego... że nie mógł używać prawej ręki u musiał walczyć jedną, ale... Pheam uniósł miecz na wysokość brzucha, tak aby rękojeść znajdowała się koło prawej nogi, a ostrze zwrócone było w lewą stronę. I tak stał, czekając na ewentualny atak. Nie wiem jednak gdzie w stosunku do Fema jest przeciwnik - czy z przodu czy z tyłu, ale pozwolę sobie wybrać, że lekko z przodu, więc obrania tylko przód. Ewentualnie stara się uchronić chłopaka, który wciąż powinien znajdować się tuż przy nim. Jeśli inkwizytor atakuje go frontalnie, stara się parować cięcie, jeśli jednak Fem zauważy, że ten porusza się z ogromną prędkością i nie da rady nadążyć za jego ciosami, stara się ich również unikać, odskakują czy w inny sposób. Fem zauważył też jedną rzecz - Inkwizytor nie miał teraz głowy, co musiało oznaczać... że nie ma jej przy ciele, ale gdzieś tutaj powinna być. Rozgląda się też uważnie i ewentualnie rozgania chmury czy też dym za pomocą swojego PWM, aby sprawdzić, czy gdzieś ta głowa nie lewituje w powietrzu i nie obserwuje ich z daleko. Jeśli jednak nic nie zauważa, wraca do próby obrony. -Trzymaj się mnie..-mruknął do dzieciaka. Kątem oka dostrzegł również, że dwójka jego towarzyszek jakimś cudem ich odnalazła, więc - chociaż nie zna magii Takary- stara się ewentualnie dostosować, do jej posunięć.
/// Dobra, przepraszam, ale nie mam weny kompletnie.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Nie Lut 03 2013, 17:24
Dzjab.. No i dziewczynki sobie szły i, szły, i szły no i doszły do chłopców, a wsumie to dla Hosi jednego, bo jeden dla niej nie istnieje. Sad story, ale no cóż... Czasami życie takie jest. Lafj is brutal and czasami kopas w dupas. Tyle co do tej sprawy. Hocia wiedziała, że coś straciła, ale.. Nie wiedziała, co to jest, więc będzie siedzieć cicho. No i tak Hośka.. Zobaczyła dziwne coś. Cóż tutejsza fauna jest naprawdę dziwna. Może inkwizytorów bawią takie rzeczy, ale kto tam to wie.Każdy ma swoje fetysze w końcu. Na zdanie Takaś, tylko przytaknęła. Coś więcej mniej? No w sumie nie. Skoro Hoś ma osłaniać to chyba musi coś zrobić, nie? Na razie nic nie robi, a co tam Hośka opierdziela dupę! Ale po pierwsze jeżeli stworkowi będzie chciało się uwolnić to Hocia używa tych większych ostrzy wiatru i celuję nimi głównie w nogi stworka? Fauny Inkwizytorskiej, whatever. Żeby to coś nie chodziło.. Jeżeli jednak stworek odbiję się o ziemię, a kopuła Takarci nie zadziała Hotaru robi to samo co w pierwszym przypadku. W końcu, co tam, nawet jak zablokuje kopuła samo powietrze.. (czyt chyba Fema) to mimo, że tam nikogo nie ma to i tak celuje w jego nóżki.. Trochę wyjaśnię jeżeli stworek będzie nad Hocią ew. Takaś to dziewczynka atakuję dopiero podczas przebicia się przez barierę Takarci, a jeżeli na powietrze lub Bukaja Hoś od razu atakuję, a co tam na bogato.. Różowa też nie może zapomnieć o ewentualnych unikach. Ale w sumie dlaczego to robi? Może żeby pomóc towarzyszom, czy coś w tym guście, ale tak właściwie czuła pustkę w sobie.. Jak wróci do domu zapcha się sernikiem, czy tam jakimś innym dobrym ciastkiem. Ale na razie.. No cóż są jakieś jeszcze sprawy? Chyba nie.. Ale jeżeli coś towarzyszom mogłoby się jej stać. To byłoby dziwne gdyby coś się stało.. Jak Macabrze.. Tak łatwo nie będzie! Nie myślcie, że Hosia od tak się podda! Bo w sumie.. Mimo ze tych ludzi nie zna to bynajmniej Takarę polubiła.
// sorry za jakość, ale to przez Ciebie Donek zniszczyłeś mi mózg! x,x
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pon Lut 04 2013, 14:23
MG
Kotomi i Kuro: Walka w tym miejscu była dość nieskładna, raz przewaga była po jednej a raz po drugiej stronie. Ten bilans miał się jednak nie długo zmienić i to znacząco. Kiedy Kotomi przeszła do kopania przeciwnika ten przy drugim kopniaku złapał ją za stopę i wykręcając, powalił na ziemię, samemu wstając. Odskoczył od leżącej Kotomi i ignorując już robaczki, z gniewem wypisanym na twarzy, mruknął tylko. -Exorcism, Mokujin- Zaraz po wypowiedzeniu tych słów z ziemi wyrosły gałęzie które 'Pożarły" egzorcystę, po chwili jednak ulkegły spaleniu zabijając przy tym robaczki Kotomiś, w miejscu pogorzeliska zaś... stała drewniana kukła treningowa. Z tą różnicą że jej oczy były dwoma ognistymi ognikami a lewa ręka prócz zwisających z niej łańcuchów była pozbawiona dłoni a ramię było puste w środku. Tym czasem Kuro przyzwał swoich kompanów i pod ich osłoną zmienił w chibi kotka gdzie wylizał swoje rany., Następnym krokiem był uruchomienie Aery i wzbicie się w powietrze skąd doskonale widział walczących a także to że i jego przeciwnik, postanowił odpalić wyższy level -Exorcism, Centauros- Zaraz po tym zaczął świecić na zielono, zaś jego nogi zamieniły się w tułów konia a w dłoniach pojawił mu się błękitny, lśniący energią łuk. Mieliście dwóch całkiem poważnych przeciwników. Nie wróżyło to dobrze... Mapka
Reszta: Walka tutaj była równie dziwna. W sumie 4 na 1 dawało magom sporą przewagę ale czy na pewno walka z inkwizytorem będzie tak prosta jak by tego chcieli? Poza tym ten przeciwnik był ledwie pentaklem. Jak w czwórkę nie dadzą mu rady to co dopiero podczas walki z pentaklami? Tak czy siak Faun odbił się od powietrza w kierunku Bukaja, ten niestety zaraz znalazł się pod kopułą Takary, faun był jednak szybki i odbił się od niej lecąc w kierunku Fema. Tym razem jednak na jego drodze stanęła ściana! Ot tej jednak też się odbił wzbijając w powietrze odbijając od powietrza. W tym właśnie momencie jego nogi zostały rozcięte przez wietrzne ostrza. Po rozciętych łydkach zaczęła ściekać krew która powoli opadała na ziemię. Widać przeciwnik jednak nie był nieśmiertelny i nawet jego mieliście szansę zabić. Teraz jednak był uważniejszy i mimo że oddychał ciężko a rany niewątpliwie go bolały, to teraz czekał na wasz ruch. Fem nie dostrzegł nigdzie jego głowy a Bukaj znajdował się pod kopułą... miło. [Kropka niebieska to Hocia, Pomarańczowa to Takaś, Fem jest szary, Faun czerwony a Bukaj zielony] Mapka
Stan postaci: Takara: 52%MM. Straciłaś Kuro. Kuro: 48%MM, Całe ciało cię boli i jest obolałe Pheam: 80%MM. W prawym ramieniu sterczy ci nóż. Uderzyło nieco pod obojczykiem ale wbiło się dość głęboko więc ruchy prawą ręką właściwie niemożliwe. Kotomi: Boli szczęka i lewy bok twarzy + Nos i podbite prawe oko. Ogółem zrobiło ci mielonkę z twarzy 80%MM Tutuś: Złamany nos i zawroty głowy. Boli cię brzuch i nadgarstki Hotaru: Straciłaś Pheama, 100%MM
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pon Lut 04 2013, 19:07
No więc Faun 0:1 Drużyna Pierścienia. A nawet śmiemy twierdzić że 1:4! Noale pozostawmy te wszystkie cyferki i obliczenia matematyczno-fizyczne i działania na prawdopodobieństwach czy jak to tam się zwie i przejdźmy do bardziej przyziemnych spraw czyli walki. A walka okazywała się nie być prowadzona właśnie na lądzie a w powietrzu. Źle. Bardzo źle. Ale plus jest taki, że dwa ludziki chronione. Co prawda ucierpiała na tym znacznie gospodarka many noale... Jakoż przeżyje. Pojawił się jednak na horyzoncie nowy problem bo... Ta poczwara chyba nie ma w planach lądowania, ne? Same problemy, ale spokojnie, Takarcia będzie skakać~! - Idziemy... - szybko wydana "komenda" w stronę Hoś po czym ruszyła biegiem prosto w stronę tego fauna wymijając ścianę. Ofc jak się ruszy gdzie to bierzemy poprawkę i biegniemy ewentualnym nowym torem Jak już będzie metr od niego to... skacze. Ale że Takarcia to nie kangur, to na 8m nie doskoczy. To co to robi? Jest zmuszona po raz kolejny postawić wiekopomną ścianę, tym razem pod nią samą w taki sposób, żeby pędząc ku górze na te 4m uderzyła w stopy Takarci i jej nadać jeszcze większego pędu. i teraz mamy dwie opcje: Doskoczyła! No to teraz tylko zostaje napierdzielać pięściami w fauna gdzie się da i zmusić go do lądowania godnego rządowego Tupolewa. Całe napierdzielanie trwa aż nie skapituluje. Dobra, doskoczyła, ale nasz kochany faun bawi się w rolnika i macha tym żelastwem. Ma dwa, da? No to trza się bronić przed dwoma. Pierwszy blokuje ręką. Zarąbiście mądre, nie? No i drugą ręką atakuje w przeponę. Ale ma i drugie ostrze. Jeśli będzie nim machać do uderza w jego nadgarstek wolną ręką (z całej siły) i kopie go po rannych kopytach/nogach czy gdzie tam Hosia trafiła. Jeśli nie wypuści bo uderzeniu w nadgarstek, to po prostu łapie go i przytrzymuje po czym przekopuje. A jeśli nie doskoczy? I tu już się plan pierdzieli, bo jak nie doskoczy, to go nie obije. No to co robi Takaś? Łapie go za kopyto łapką, w której rękawiczce nie ma scyzoryku. A no głównie dlatego, że ten scyzoryk jest jej potrzebny. Kopyta nie puszcza, choćby nie wiadomo jak wierzgał nimi. Ząbkami ostrożnie zdejmuje rękawiczkę (łapkę zgina w nadgarstku żeby dłoń była prostopadle do ziemi po zewnętrznej stronie czyt w stronę nieba/chmurek/firmamentu jak zwał tak zwał palcami łapiąc scyzoryk co by nie wypadł. Rękawiczka może zlecieć. Potem to już tylko otwiera scyzoryk i zaczyna rzeźbić mu Rów Mariański nad kopytem w skórze. Próbuje mu przeciąć jakąś tętnice jak się znajdzie. A jak go nie złapie? Jeszcze gorzej. Wtedy próbuje lądować spadając sobie z jakiś 8 metrów. Epicko. W takich chwilach Takaś żałuje, że nie jest kotem, te zawsze na 4 lądują. Ale Takaś nie wymięka~! Takaś bierze wszystko na klatę~! Najwyżej się połamie... A jak nie to próbuje wstać i odejść kilka metrów od przeciwnika. Jak jednak ten nie da to wywalanie mm ciąg dalszy i Diverem wskakuje pod ziemię. Jak za nią wleci to niech Hoś strzela, nie wybroni się. A jak wyląduje, kiedy Takarcia będzie biegła/ lecieć? Jeśli biegnie, to nie robi za odrzutowiec tylko wszystkie akcje wykonuje na ziemi. Jeśli leci, to trudno. Softeningiem robi z ziemi pod faunem błotko. Już nie skoczy. By skoczyć musi zgiąć nóżki, wtedy zwiększy nacisk i się zapadnie. Jak milutko, nie? Jeśli leci, cały plan zostawia Hotaru, jak jest na ziemi to wpada na niego i okłada pięściami, czyli robi to samo jakby leciała. Ofc wybijając się na początku uważa by się nie wywalić ani na nic/nikogo nie wpaść. Jeśli rzuci w nią sierpem jak będzie lecieć to również zasłania się ręką. Rzuci drugim - zasłania się tą samą byle jedna była cała. Zawsze ustawia ją tak, by broń trafiła w kość.
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pon Lut 04 2013, 22:19
Zaledwie jeden kopniak... Po raz kolejny odwrócenie ról, Kotomi leżała teraz na ziemi i przypatrywała się zmieniającemu się oponentowi. Poprawka: oponentom. W głowie dziewczynki rysowały się same czarne scenariusze. Co to w ogóle miało być? Transformersi? Teraz pewnie jeszcze bardziej zyskali na mocy, a już wcześniej byli wyrównanymi przeciwnikami. Pierwszy z brzydali, ten, który znieważył czcigodną Kotomi już trzy razy, a pamiętajmy, że do trzech razy sztuka, przetransformował się w jakiegoś ludzika z drewna. Wyglądał jak jeden z tych, na których ćwiczy się sztuki walki. Jednak ten różnił się czymś od normalnych kukieł tego typu... Jego lewa ręka stanowiła jakby trzon wyrzutni, a twarz Kotomi-chan odczuł dwukrotnie elementy, które zapewne wylatywać będą z tej ręki. Te piłeczki były piekielnie irytujące i do czasu tej przemiany nie stanowiły zagrożenia. Prędzej miały wybijać maga trucizn z rytmu walki. Teraz jednak mogło być inaczej. -Teraz to mamy przesrane- pomyślała Kotomi, od razu podnosząc się na równe nogi i kumulując w ręce energię. Twarz wciąż ją bolała przez piłki i uderzenie z pięści drewniaka. Przechodząc jednak do analizy drugiego przeciwnika. Śpiący wcześniej menel zmienił się w pół człowieka- od pasa w górę pół-konia od pasa w dół. Okazał się on być jakimś energetycznym łucznikiem. A co za tym idzie? Potrzebuje narządu wzroku! Tak jest, ślepi łucznicy muszą polegać na swoim słuchu, a tu poziom trudności zwiększa się diametralnie. Wykorzystując więc swe przemyślenia, Kotomi rzuca Zmysłową Truciznę, mającą na celu wyłączenie zmysłu wzroku menela, który wyglądał jak centaur, jednocześnie obserwując poczynania pierwszego z nich, tego drewnianego, mając w swojej prawej rączce bicz, służący tym razem jedynie do samoobrony w przypadku natarcia oponenta. Jeśli jakakolwiek piłka poleci w stronę Kotomi, dziewczyna odskoczy w bok, lub jeśli będzie to możliwe, to tylko się pochyli. Jej atak musi się powieść aby Kuro miał spokojną drogę do swojego ataku. Nie mogą walczyć po dwakroć jeden na jednego, ponieważ to będzie się mijało z celem. Muszą sobie nawzajem pomóc, skoro przeciwnicy walczą na dobrym poziomie. Na szczęście póki co nie chcieli pokazywać swojego zgrania. Jeśli już postawiono dwójkę meneli na straży, to pewnie takich, którzy się dopełniają, by za każdym razem zrobić przewagę swoją dwójką. -Powoli zaczynam się irytować- taką myśl wysnuła Kotoś, obserwując wciąż pierwszego menela w formie worka treningowego. Tym razem chciała jedynie przetrwać do czasu hipotetycznego powodzenia ataku. Musieli sprawić, by sytuacja zmieniła się na ich korzyść i to jak najszybciej. W przeciwnym wypadku, będą musieli liczyć na jakąś sprawną interwencję sił rezerwy, czyli Siwego Zboczonego Dziadka, Chłopaka o Dziwnej Fryzurze, pięknej Takaś i Cycatej Pani. W sumie nieciekawa opcja… A to oznaczało, że różowowłosa i kotek musieli wziąć sprawy we własne łapki i zwyciężyć z tymi brzydalami, by nie narazić się na zniesławienie w oczach reszty tej popapranej zgrai. Oni pewnie już wygrali swoje walki z inkwizytorami, o których wspominał Pheam...
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Wto Lut 05 2013, 11:19
Zaskoczony mag rozejrzał się przez chwilę w okół siebie. Był zamknięty w jakiejś kopule, chyba twardej, bo go obroniła przed atakiem. Dobra... Co to za dziwna rzecz? I kto ją u licha postawił? A dobra nie ważne... chyba muszę się stąd wydostać - myślał chłopak, po czym uderzy w ścianę kopuły. Bez skutku. Uderzył kataną. Znowu bez skutku. Ee... No dobra, w takim razie nic z tym nie zrobię. Ale przypuszczam, że skoro to jest takie twarde, to chyba jestem w miarę bezpieczny. Cóż, chyba nie mogę marnować za dużo tlenu na próby wydostania się, w końcu mogę się tu udusić... Położyłbym się spać, ale.. ale nie za bardzo mogę, w końcu krwawię i mógłbym się udusić. - myśląc to dotknął swojego nosa, i jęknął z bólu. Dobra, w spokoju poczekam, chyba nic innego mi nie pozostało. Jak pomyślał tak zrobił, więc usiadł i oparł się o jedną ze ścian kopuły i czekał na pomoc. // Przepraszam, że tak krótko, ale nie za bardzo mam co robić w tej kopule x.x
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.