I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak na wioską jest to miejsce całkiem spore, z dwóch stron otoczone wysypiskiem śmieci od południa brudną rzeką a od północy lasem Gnolli. Domy w wiosce w całości stanowiły baraki z kartonów, dech i blachy. Zaledwie kilka pseudo chatek było większe. Wszystkie i tak w stanie dość kiepskim. Wioska zaś stanowiła jedno wielkie zbiorowisko takich baraków, rozmieszczonych bez jakiegoś planu. Na ulicy walały się gówna, bród i inne odpadki. Wszędzie biegały szczury, gdzieniegdzie poniewierały się zwłoki i bezdomni. W powietrzu dało się czuć ubóstwo i śmierć, zupełnie inaczej niż to do czego można przywyknąć w Fiore.
~~
Szóstka bohaterów przybyła na miejsce, wioska Krug znajdowała się na północ od lasu Gnolli a na południu łączyła się z granicą Fiore, przez co często można było się tu natknąć na mieszkańca Fiore. Natomiast Romowie rzadko odwiedzali Fiore. Mieszkańcy Romerum mieli śniady odcień skóry w większości czarne włosy i jasne odcienie oczu w tym nietypowe - żółte. Dotarliście do wioski wczesnym rankiem około godziny dziewiątej, po ulicach już jednak włóczyło się mnóstwo ludzi. Klimat był dość ciepły, niebo mimo bycia przykrytym chmurami nie zbierało się jednak na płacz. Wasz cel był prosty dowiedzieć się, co dzieje się w tej wiosce i ewentualnie w miarę własnych możliwości powstrzymać to o ile ma przynieść zgubne skutki dla Fiore.
//Co do waszych postów teraz... każdy z was zaczyna jak chce, gdzie chce. Mozecie iść szukać noclegu, wypytywać bezdomnych... robicie co chcecie, możecie opisać że podróżowaliście razem i się poznaliście a nawet działać solo, zostawiam wam pełną dowolność.//
Autor
Wiadomość
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Czw Sty 24 2013, 20:23
-Dość tego...-mruknął Fem i zapalił papierosa. Po chwili z jego czubka zaczął się wydobywać dym. Nie chciał więcej oglądać jak ginął niewinni ludzie. Miał dość patrzenia na występki inkwizycji. I teraz, po raz pierwszy od czasu kiedy się z nimi zetknął, miał okazję się zemścić. Bo teraz nie miał przed sobą dziesięcio-gwiazdkowca, który mógł zabić go jednym uderzeniem, nie miał przed sobą Toth'a, któremu nic nie mógł zrobić, nie miał przed sobą dziewięciogwiazdkowego pedała, przez którego osiwiał. Miał przed sobą pentakla. W dodatku taki sam pentakl jak on, prawie zabił Macabre w Durgvall. Przed chwilę przez myśl przeszło mu, że ten dzieciak to Macabra. Musiał ją uratować! Musiał! Nie da mu zabić Macabry, nie winnego dziecka. Nie będzie znowu patrzył na jej cierpienie. Obiecał jej, że ją pomści. Pomści ją. Kipiał z wściekłości. ŚCIĄĆ MU GŁOWĘ. Wyciągnął z pochwy Kumokiri, tak cicho jak tylko mógł i na chwili wyjrzał zza rogu. -Bądź gotowy do walki..-rzucił przez zaciśnięte zęby i po czym użył czaru Serpente di Fumare, tworząc z dymu węża, który z dużą szybkością poleciał górą w stronę inkwizytora, w celu... "połknięcia" go. Wąż powinien przez dłuższą chwile pozostać po za jego zasięgiem wzroku, zresztą - był on zajęty zabijaniem chłopca, więc nie powinien go zauważyć. Sam Fem wyskoczył zza śmietnika i rzucił się biegiem w jego stronę z Kumokiri w lewym ręku. Oczywiście starał się przez chwilę zostać nie zauważonym, ale... pewnie się to nie udało. Jeśli Inkwizytor go zauważył, to i tak się na niego rzuca. Fem nie wie jednak jakie ów człowiek ma moce, ale jeśli jego wąż dotarł do celu, mężczyzna powinien przez dłuższą chwilę nic nie widzieć, co powinno dać Femowi czas do działania. Jeśli dobiegł do niego w czasie, kiedy on borykał się z dymnym wężem, chłopak atakuje go tnąc od prawej strony w kierunku jego głowy. Lewą ręką również trzyma na rękojeści, aby dodać siły. Pomimo nie odpartej chęci z cięcia mu głowy, wiedział, że musi zachować się chociaż trochę racjonalnie. Dlatego... jedną ręka głowy nie zetnie. Dlatego wkłada w to tylko siły ile może. Jeśli jednak ów cios nie dotrze do celu, lub nie uda mu się zabić do końca chłopaka, zabiera lewą rękę z rękojeści pomaga tym sobie zachować równowagę, po czym wykonuje obrót i i tnie jeszcze raz, tym razem gdzieś w okolicę brzuch chłopaka. Po tym odskakuje do tyłu, odbija się lewą nogą i w schylonej pozycji atakuje nogi chłopaka. Tnie szerokim cięciem w kierunku jego kolan. Jeśli cięcie dochodzi do celu, Fem znowu odbija się mocniej prawą nogą i próbuje wrócić do wysokiej pozycji, atakując jego korpus. Jeśli jednak chłopak wcześnie zorientuje się, że Fem go atakuje, lub wyswobodzi się z jego czaru wcześnie, Fem robi co następujące. Wpierw w dalszym ciągu biegnie w jego stronę, jednak kiedy inkwizytor jest gotowy do walki, a on znajduje się blisko niego, używa czaru Martello di Fumare, aby stworzyć dwie wielkie łapy, które powinny uderzyć go z jego obu strony i na chwile dekoncentrować. Wtedy Fem odbija się mocno od ziemi, doskakuje do niego i z góry wykonuje cięcie na jego głowę. Jeśli jednak atak nie dojdzie do celu, lub chłopak się obroni, Fem próbuje jak najszybciej odzyskać równowagę i dalej próbuje atakować, tym razem na jego korpus. Jeśli jednak tylko nadarzy się okazja, próbuje wykonać cięcie w stronę jego głowy. Jeśli jednak chłopak obroni się w sposób, którego Fem się nie spodziewa, w dalszym ciągu próbuje go zdekoncentrować za pomocą swojego czaru i atakować, tnąc gdzieś w okolicę głowy i korpusu. To tyle...
/// Dobra, nie wiem czy coś normalnego wymęczyłem z tego posta ._.
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Czw Sty 24 2013, 21:10
To jest zdecydowanie upierdliwe... pomyślał po tym jak zobaczył reakcję Pheama, mimo wszystko nie zamierzał go powstrzymywać, zamiast tego, kiedy Pheam "bawił się" z facetem z pentaklem, próbował się przekraść nie zauważony bokiem do chłopca który miał właśnie zginąć, co prawdopodobnie przez ferwor walki mu się udało. Powoli i ostrożnie szedł, analizując wszystkie elementy otoczenia, lecz wciąż był gotowy do walki, i uników w razie jakby został zaatakowany. Po tym jak już doszedł do chłopca szepnął mu żeby się schował w bezpiecznej odległości, ale żeby nie uciekał za daleko, po czym uśmiechnął się do niego. Jeśli inkwizytor (jakimś cudem) przetrwał atak Pheama, chłopak wyciąga swoją katanę i podkłada mu pod gardło. Jeszcze jeden ruch i nie żyjesz. Odłóż ten nożyk, i miej ręce tak żebym je widział -powiedział zimnym i opanowanym głosem- A Ty Pheam, uspokój się, zabijesz go potem, niech teraz odpowie na parę pytań. Mimo że to zwykły pionek, pewnie coś wie. Dobra, powiedz nam łaskawie, ilu takich jak Ty znajduje się w tej chwili w wiosce? Kto jest waszym dowódcom? I czego tak naprawdę chcecie? A jeśli jednak inkwizytor nie przeżył, to mówi do Pheama Chyba trochę przegiąłeś, mogliśmy się dowiedzieć od niego paru rzeczy... No nic, co się stało to się nie odstanie. po czym woła chłopca, i próbuję nawiązać z nim rozmowę, jeśli mu się udaje to mówi: Jak masz na imię? - po chwili w której czeka na odpowiedź ciągnie dalej - To byli Twoi rodzice? Przykro mi że tak młodo musiałeś przeżyć taki horror... Nie martw się, pomożemy Ci znaleźć jakieś bezpieczne schronienie, w zamian jeśli możesz nam udzielić jakichś wskazówek, co do ludzi którzy to zrobili, albo chociaż powiedzieć gdzie dokładnie się znajdujemy, bylibyśmy wdzięczni. Jeśli jednak chłopak nie chcę rozmawiać, stwierdza tylko że pomogą mu znaleźć bezpieczne schronienie i prosi o jakieś wskazówki na temat ich położenia.
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Czw Sty 24 2013, 21:11
-Kurczę, ktoś pilnuje bramy, oczywiście ja będę musiała z nimi gadać- pomyślała Kotomi, zerkając na Kuro ukradkiem. Dwóch meneli siedziało na kartonach, jeden chyba drzemał. No nieźle, przynajmniej nie będzie dwóch na jedną. -Dzień dobry- odpowiedziała prawie uprzejmie dziewczyna. Ten koleś miał czerwone ślepia, nie wyglądał na kogoś ważnego pod żadnym względem. Ciekawe tylko, czego pilnował razem z tym drugim żulem. -Czemu tu stoi brama? Chcielibyśmy przejść się na wycieczkę, a to wielkie żelastwo blokuje nam drogę, prawda, Kuroś?- uśmiechnęła sie promiennie do kotka. Jeśli którykolwiek z tych śmierdzieli będzie chciał tknąć Kotomi, dziewczyna odskoczy, chwytając prawą rączką za bicz. Nie pozwoli sie dotykać byle komu, choć na razie chciała tylko uzyskac informacje. -No, chcę też się dowiedzieć, co jest za tą bramą- stwierdziła, patrząc na czerwone gały strażnika. -I jeszcze jedno, co robi inkwizycja w tej wiosce?- spytała prosto z mostu różowowłosa. Nie mogła pokazać tym strażnikom, że obrzydza ją ich wygląd, mogli się obrazić i nic nie powiedzieć. Taki tam foch od meneli. Mimo wszystko jednak, było to nad wyraz ciężkie zadanie. Młoda dziewczyna nie widywała ludzi takich jak oni, w przeszłości nie wyściubiała noska poza posiadłość rodu Tsukaichi, teraz natomiast musiała szwendać się z brudnym kotem po wysypisku śmieci w wiosce zamieszkiwanej przez Romów, brudnych nawet z koloru skóry. Jeśli mężczyzna, który się z nimi przywitał nie zechce nic mówić, Kotomi kopie go w łydkę i odwraca się na pięcie. Nie będzie się go prosić o cokolwiek, co to to nie. Spytać może, odpowiedzieć ewentualnie też, ale na pewno nie będzie go prosiła o otworzenie bramy czy o odpowiedzi na jej pytania i żądania. Jak Kuroś chce, to niech sam pogada. Od czego ma te swoje super zdolności?! I wogóle, czemu ten kloszard się uśmiecha? Jeszcze tak... dziwnie, to nie był raczej radosny uśmiech... -I przestań się tak dziwnie uśmiechać!- niemalże krzyknęła Kotoś, przestając patrzeć w oczy temu człowiekowi. To spojrzenie zboczeńca ją przerażało. Po fakcie dopiero, dziewczyna zrozumiała, że podnosząc głos zapewne obudzi drzemiącego menela, to się może źle skończyć...
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Czw Sty 24 2013, 21:21
No siabududududuba! Takie to szybkie było, że Hośka dosyć szybko nie zdarzyła tego załapać. Po chwili coś trzymało Hośkę.. No ładnie.. Naprawdę bardzo ładnie, jak Hotaru kocha Inkwizycję. No tak bardzo, że najchętniej by chciała by żadne z nich się nigdy nie narodziło.. Potem na mała dziewczynka.. Aż Hoś zadrżała.. Trochę taka mała Macabra.. Bądźmy szczerzy już Hotaru nie chciała walczyć, a spoglądała na małą z zaciekawieniem w oczach.. Kolejny silny inkwizytor? A co tam.. Pachirisu przeżyła już dziesięciogwiazdkowca i dziewięciogwiazdkowca. Teraz może być tylko lepiej... Tak szybko nie zginie, a poza tym.. To niebieskie coś to nadal mała dziewczynka.. Oby nie z kompleksem piersi, bo to nie byłoby miłe dla Hotarci.. Gdy Takaś zaczęła mówić Hoś wbiła w nią swój morderczy wzrok... Serio tak szybko nie musiała tego mówić. Przez to mogłoby być jeszcze gorzej... Różowa wywróciła oczkami. No cóż.. Kolejni Inkwizytorzy.. A tam.. Hotarcia już miała po nich fajny prezencik.. Mianowicie niebieskie linie, które już niebieska powinna zauważyć.. Bo rękawy od sweterka powinny się na tyle opuścić.. Hoś może.. Chciała w końcu wiedzieć do czego to coś służy. Ciekawiło ją to już od dłuższego czasu.. Ale do czego to by mogło służyć? A kijek tam wie.. mimo to Hośka chciała tego użyć.. Chciała uciec od tej ósemki.. Jakoś nie chciała tu być .. Chciała uciec.. Do swojego domku i tam dziamdziać swój serniczek, ale los obdarzył ją wyzwaniami.. Przez nie Hoś musi przejść. Taki tam zwykły los maga.. A że na tej misji znowu musiała przejść przez coś takiego.. Cóż.. Uda się to dziewczynce.. Dlaczego? Bo wierzy w samą siebie.. Będzie, jak Polska podczas zaborów.. Upadnie i podniesie się. Hai desu! Chyba... W każdym razie Hoś nie stara się zbytnio nic zrobić. - Dzień.. Dobry.. Pani Inkwizytor - wybełkotała - Skąd pani wie, że my jesteśmy niby wróżkami? I poza tym.. Po co ta agresja prze pani? My chcemy po prostu spokojnie porozmawiać. Nic poza tym.. Ci panowie są po prostu zbyt nadpobudliwi.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Czw Sty 24 2013, 22:29
Nyo to lecim z tym wszystkim! Tj. właściwie to poszli tak sobie i gdzie dotarli? Ano do jakiejś bramy, przy której przebywała jakaś dwójka ludzików, siedzących na... kartonikach? Nyo nic... Dwóch dość dziwnych ludzi... Na szczęście jeden chyba spał. Tylko... Czy oni nye są Inkwizytorami? - pomyślał sobie Kuro, dalej idąc w pobliżu Kotomi. Dziwny powitalny uśmieszek i czerwone tęczówki rozmówcy nye pozwalały na to, aby choć na chwilę zrezygnować z czujności. Kto wie też czy ten drugi na serio śpi?! Gdy zaczęła się wymiana zdań między rushofą i zielonym ludzikiem, kociak zaczął chodzić w kółko rozglądając się pierw dookoła i przyglądając się temu co znajduje się za bramą. No wszystko fajnye i tak dalej... - Nya~! - od miauknął na pytanie dziewczyny, kiwając lekko główką na tak. W końcu jest zwykłym kotem! Kamuflaż obowiązuje nadal, nye? W końcu trzeba się dowiedzieć jak najwięcej i w ogóle, ale... Dlaczego ONA spytała się tego gostka wprost o Inkwizycję?! - przebiegło automatycznie przez móżdżek kotka, który momentalnie przerwał oględziny terenu i przyjrzał się reakcji mężczyzny, zachowując czujność i gotowość do uniku, odskoku, czy innej potrzebnej akurat czynności. Ale ostatecznie starając się zachowywać nyormalnie! Miał nadzieje co prawda, że może jednak to jest jakiś zwykły ludek, ale... Nye wolno oceniać deski po okładce, nye? Kto wie czym zaskoczy taki menel? Co by się nie stało? Czy to wymagany unik, atak, czy kontratak... Kuroś od tego pytania stara się przyglądać mężczyźnie, udając ciągle bezmyślnego zwierzaczka. Jak udaje? A to chodzi dookoła, pomrukuje, miauknie raz czy dwa... Ot zwykły kot dachowiec wśród sterty śmieci. Nya! Nyah... Ten gościu... Jego dziwny uśmieszek... To jakoś nie wróży dobrze... Jednak miejmy nadzieję, że kociak się myli! Każdy może nye? Nawet taki uber pro koks jak Kuro! Chociaż... Podsumowując kociak przypatruje się nie tylko twarzy mężczyzny, ale i ręką i nogom. Głównie co prawda od pasa w górę, pilnując czy nadarzy się okazja do ujrzenia dłoni przeciwnika. Pentakl lub gwiazdki by mówiły same za siebie...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 15:32
MG
Hotaru i Takara: Ósemka spojrzała na dziewczyny pustym wzrokiem. Nie wyrażała sobą żadnych emocji, nie można było więc powiedzieć czy jest zła, czy smutna. Czy może wesoła. Ona po prostu... była. -Wiedzieć... wiedza to klucz do potęgi.-- Powiedziała, ciut nie na temat i czule pogłaskała Hotaru po policzku.-Mała wróżko, kochana wróżko, kto urwał ci skrzydełka?- No cóż, trzeba przyznać ze zachowywała się jak chora psychicznie... ale chyba po prostu była specyficzna.-Chcecie wiedzieć... może wam powiem może nie powiem, o już wiem.- Klasnęła w dłonie, a wszyscy pozostali inkwizytorzy aż podskoczyli i usunęli się jeszcze dalej. Na twarzy dziewczynki zaś w końcu zarysowały się jakieś emocje. Dziewczynka uśmiechnęła się słodko, chociaż z jakiegoś powodu ten uśmiech wydawał się raczej... straszny. -Chcecie wiedzieć, chcecie żyć. Chcecie dwóch rzeczy... każdą z nich pozwolę wam wykupić w zamian za... coś czego straty nawet nie zauważycie. Jedno z nich i tak musicie kupić. Ale jednej z was odbiorę tylko jedną rzecz. Więc? Chcecie i informacji i życia czy tylko życia? A jeśli tylko życia to które z was za nie zapłaci?- Atmosfera się zagęściła. Ale widocznie stanęliście w sytuacji bez względnego wyboru. Chyba w końcu poznacie, moc ósemki....
Pheam i Tutuś: Pheam nie czekał długo, tylko postanowił działać. Zresztą Tutuś zareagował równie szybko. Dymny chłopak użył Serpente di fumare. I ruszył na przeciwnika. To zaskoczyło niczego nie spodziewającego się inkwizytora. Mimo to gdy ten dobiegł do przeciwnika i uderzył swoim mieczem, ten przez chwilę się na czymś zablokował a zaraz potem został zepchnięty w dół i odepchnięty na bok. Gdy znów planował wykonać cięcie, to uderzyło w pustkę. Przeniknęło przez dym zupełnie jak by nic tam nie było. Gdy zaś dym się rozwiał, nikogo tam nie było. Gdzie zniknął inkwizytor nie wiedzieliście. Co ciekawe jednak, na prawym ramieniu Tutusia znajdowało się kilka kropel krwi. No i raczej nie jego bo nie był ranny.
Kotomi i Kuro: Kotomi zarzuciła pseudo meneli swoimi pytaniami, zaś Kuroś zaczął zwiedzać, zbliżając się powoli do bramy. Jednak ten nieśpiący pan, nie był ślepy, widząc zwiedzającego kotka, wykonał szybki ruch ręką. Szybszy niż obserwujący bramę Kuro mógł zauważyć. Odczuł więc tylko uderzenie w lewy bok, po którym przewrócił się, zaś Kotomi na chwilę rozkojarzona dała się złapać za prawą rękę, przeciwnik zaś lewą uderzył ją w lewy polik posyłając na ziemię. Zarówno Kotomi jak i Kuro dostrzegli obok leżącego kota, piłeczkę tenisową -Budź się, mamy tu ciekawskiego maga- Widać kota już olał, uznając za zwykłego pchlarza.
Stan postaci: Takara: 84%MM Kuro: 90%MM, Lewy bok obity, dość mocno boli. Pheam: 90%MM Kotomi: Boli szczęka i lewy bok twarzy
-P-p-pierdolony menel, jak on śmiał mnie uderzyć- szepnęła przez łzy Kotomi. Po wypowiedzeniu tej kwestii jednak przemyślała sprawę. -Nie powinnam jednak przeklinać, upodabniam się do nich- Bolała ją lewa strona twarzy, ale nie miała teraz na to czasu. Od razu po zrozumieniu, dlaczego leży na glebie, podpiera się łapkami i wstaje, od razu chwytając w prawą rękę bicz. Lewą ręką wciąz masowała twarzyczkę. Nie wybaczy temu brudasowi, nigdy, przenigdy. Teraz może się tylko szykować na długą, lecz piekielnie bolesną śmierć. Tu Kotomi rzuciła groźne, choć zapewne złagodzone przez zbierające się łzy, spojrzenie najpierw Kuro, a później przeciwnikowi. Gdy tylko ból stał się znośny dla jej małego ciałka, Kotomi wytworzyła na lewej ręce dośc mocno spłaszczoną elipsoidę obrotową. -Już nie żyjesz, śmieciu!- krzyknęła prawie piskiem przez łzy, wysyłając w kierunku mężczyzny Pocisk Wzmocnienia Receptorów, celując byle gdzie, może być w głowę, lecz najlepiej gdyby oberwał w jakieś odsłoniete na ataki miejsce... Od razu po wypuszczeniu pocisku, Kotoś wykonuje mocny zamach biczem, który ma za zadanie trafić w miejsce zetknięcia Pocisku i ciała menela, lub w jego okolice. I tak zaboli, w końcu bicz różowowłowej był najeżony kolcami, może nawet da rade zranić skórę menela. W przypadku gdy przeciwnik nie ucieknie, a zasłoni się, Kotomi szarżuje kolejnymi atakami bicza z różnych stron, celując wciąż w jego i to samo miejsce. Jeśli natomiast żul okaże się dzikim sprinterem, cygańskim Usainem Boltem i zniknie z widzenia Kotomi, ta odskoczy i będzie wypatrywała miejsca pokazania się przeciwnika. Oczywiście w miarę możliwości stara się obserwować poczynania drugiego menela, jednak to może nie być takie łatwe. -Niech ten piekielny kot odciągnie uwagę chociaż jednego z nich na chwilę... Sama na dwóch nie dam rady- pomyślała szukając wzrokiem Kuro. Tez zdążył już oberwać. Troszkę było jej żal kotka. Miał jeszcze mniejsze ciało od Kotomi, wszystko odczuwał bardziej... Ale to samo stanie się z tym kloszardem, jeśli da się trafić pociskiem dziewczyny. Jego receptory będą odzczuwały wszystkie uderzenia, udrapnięcia mocniej. A może nawet przy odrobinie szczęścia wyostrzy się jego słuch, wtedy wystarczyłoby jak najgłośniej zapiszczeć, zamiałczeć, wszystko jedno. Oby tylko atak zadziałał... Nawet jeśli nic się nie stanie, jesli wszystkiego uniknie, Kotomi nie podda się, na pewno nie pozostawi tak sprawy. Mimo, że łezki ciekły jej strumieniami na twarzy, zabije tych ludzi, a później zrobi z nimi takie rzeczy, że kamera tego nie pokaże.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 17:07
Hotarcia wpatrywała się w dziewczynkę i aż zaczęła drżeć.. Straszna.. Mimo, że taka słodka. Wiedziała już, dlaczego wszyscy tutaj zgromadzeni się je bali. I znowu to samo uczucie.. Bezsilności.. Hotaru nie chciała sama ginąć, ale.. Nie pozwoli by Takara umarła. W końcu, kto tam się teraz przejmie, że Hotarcia zginęła. W końcu Takara to jej towarzyszka.. Nie da ludziom ot tak zginąć.. Może przybycie tutaj to byłby zły pomysł, ale Hoś nie da zginąć młodej dziewczynie.. Przed nią życie całe, a różowa już się nażyła, a .. A.. Nie da zginąć swojej towarzyszce.. Zna ją zaledwie kilka godzin. Ale.. Przywiązała się.. Najchętniej to by się teraz uśmiechnęła i powiedziała, że wszystko będzie dobrze, ale niekoniecznie będzie to takie realne. Może to tylko takie domysły, ale Hoś po prostu nie da zginąć Takarze tutaj.. Wbiła wzrok w podłogę.. Zawsze to jej się takie rzeczy przydarzają, ale życie to przecież, tylko głupia gra, co nie? Trzeba umieć w nią grać by żyć. Taka dewiza życiowa, co nie? No nie.. Na razie .. Hotaru ma uratować Takarę, tylko o tym myśli, ale co ona może zrobić? Znowu czuła to samo.. Tą samą bezsilność. Co wtedy.. Co na Rynku, w wioskach.. Zawsze to się jej musi przydarzać, naprawdę? No chyba tak. Skoro los tak chcę to tak będzie. Każdy dotyk niebieskowłosej tworzył w sercu Hośki kolejnego lęki? Dlaczego? Sama nie wiedziała.. to co mówiła dziewczyna.. Straszyło Pachirisu. Rzadko widuję taką dziewczynę, co .. Chcę kogoś zabić? Z takim słodkim głosem. Wie coś o planach Inkwizycji, a ważne jest to by jedna z nich przeżyła. Takara, lub Hotaru. Dla Hośki wybór prosty. - Kto wyrwał mi skrzydełka? Nikt mi nie wyrwał.. Pani Inkwizytor.. Me skrzydła są we mnie i czekają na to by mogły spokojnie urosnąć.. Bym mogła się rozwijać. Pani Inkwizytor nie widzi moich skrzydeł. Są one ukryte głęboko w moim sercu. Kiedyś się rozwiną bym mogła polecieć...- powiedziała cichutko Hotaru.. Może nie powinna tego mówić.. Może wręcz przeciwnie.. Ta dziewczynka wjeżdżała różowej trochę na psychikę. Mimo tego.. Że powiedziała to pewnym siebie głosem.. Dziewczyna już chciała zacząć płakać.. Bezsilność... Nieprzydatność.. Te uczucia, których nienawidziła Hośka. Bała się ich. Za każdym razem, gdy je czuła działo się coś niedobrego.. Czy to jest w porządku? Najchętniej Mała Pachirisu.. Chciałaby się wtulić w podusię i zapomnieć o wszystkim.. Takie sytuację mają ją czegoś nauczyć, czyż nie? Ale.. Nie chciała się w nich znajdować. To one przynoszą ludziom rozpacz.. Mimo że Takarę znała bardzo krótko.. Nie da jej umrzeć. Na samą myśl o tym dziewczyna drżała. Nikt przez nią już nie będzie cierpiał. Hośka zacisnęła swoje niebieskie oczka. Prawie leciały jej łzy.. Ale ona.. Nie da nikogo tutaj skrzywdzić, nawet za cenę swojego życia. Towarzysze.. Przyjaciele.. Te wszystkie rzeczy zawsze odkładały się głęboko w sercu powietrznej i od tak nie prysną. Choćby nie wiem, co .. Hoś.. Nie da nikogo skrzywdzić.. Pociągnęła kilka razy noskiem. Swoje mokre policzki wytarła w menelski sweterek. Jeszcze ciężko oddychała.. Ale... Nie. Kilka razy zamrugała jeszcze i spojrzała swoimi oczkami wprost na niebieskowłosą dziewczynę.. Prosto w jej oczy. - Wybieramy obie rzeczy. Powiedziała wprost.. Cóż miała ukrywać swoje decyzję.. Ale.. Znowu nawiedziło ją tu uczucie.. Czemu.. Jak chcę coś dziewczyna zrobić to nie może? Nie potrafi.. Czuję, że nie może się nawet ruszyć.. Strach ją może sparaliżował. Kilka razy zadrżała.. Coraz bardziej się bała tego wszystkiego.. W jej oczkach zaczęły gromadzić się łzy. Coraz więcej łez.. Zawsze to samo. To samo uczucie.. Nic nie może zrobić. Zawsze to samo uczucie wracało.. Ale czemu.. Czemu ona nigdy nic nie może zrobić? chciałaby uratować Takarę, ale chyba wszystko, co się tutaj może udać .. Stało się niemożliwe.. Nie ma żadnej znajomej twarzy.. tak jakby świat stał się czarno-biały. Przełknęła ślinę. - Ale.. Proszę.. Nie krzywdź mojej towarzyszki. Powiedziała beznamiętnie... Cóż mogło się teraz tak naprawdę stać? Nic.. Skoro któraś z nich ma umrzeć to niech to będzie Hotaru.. Takara niech żyję z swoim nyaczasnym kociem. Hocia nie ma dla kogo dalej żyć radośnie, jak za starych dobrych czasów.. - Proszę nie krzywdź Takary - powiedziała ze łzami dziewczyna.. Nie chciała by ktokolwiek zginął, ale jeżeli ktoś ma to niech to będzie ona.. Poczuję się potrzebna? Chyba nareszcie tak. Nawet jeśli zginie ludzie będą o niej pamiętać. Taką miała nadzieję. Niech nikt nigdy nie krzywdzi jej towarzysza na jej oczkach. To jest okrutne.. To boli.. Jeszcze nic Takarze nie zrobili, a to wszystko bolało Hotaru.. Bo nie mogła nic zrobić.. Jak zwykle nic.. Czemu zawsze to ona nie może nic zrobić? Czemu? Czemu to ludzi, których Hotaru ceni muszą ginąć lub być trwale poturbowani? .. Tego dziewczyna nie wiedziała, ale to uczucie się w niej rodziło cały czas.. Czemu ona, jak zwykle nie może nic zrobić? Dlaczego? Jest aż tak głupia by nie mogła nic zrobić. Czy aż tak bardzo to wszystko przekroczyło jej oczekiwania? Czemu nie może się schować w swoich łapkach i nie zacząć płakać.. W końcu.. Płakanie jej wychodzi najlepiej. Nawet jakby chciała cokolwiek zrobić i tak nie da rady.. Jest bezsilna. Nie jest przydatna.. I chyba nie będzie. W końcu.. Co ona może zrobić.. Ona chcę, tylko by jej towarzysze przeżyli to, co się tutaj działo. Chcę, ale nie może.. Różowa pragnie uratować Takarę, ale z drugiej strony paraliżuje jej strach.. Niech ktoś doda jej odwagi.. Bo.. Tutaj zginie najpewniej.
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 18:45
Gdzie on? szybko pomyślał chłopak, po czym zaczął się rozglądać dookoła, spojrzał wszędzie, nawet na ziemię pod sobą, jakby okazało się przypadkiem że inkwizytor używa jakichś dziwnych technik związanych z ziemią. Jeśli zobaczył coś dziwnego, zaczyna badać ten ślad i próbuje dojść do tego gdzie zniknął ten koleś z pentaklem, jeśli jednak nic nie zauważył, to podchodzi do chłopaka i pyta się go gdzie tak dokładnie się znajdują i czego szukają tu inkwizytorzy, uprzednio prosząc Pheama żeby pilnował jego pleców kiedy będzie rozmawiał z dzieciakiem. Nie zależnie co odpowie chłopiec, pomaga mu znaleźć niedaleko bezpieczną kryjówkę, po czym mówi do Pheama: Co robimy dalej? Jak na moje, to powinniśmy znaleźć temu dzieciakowi bezpieczną kryjówkę, a potem się trochę porozglądamy po wiosce? Chociaż, najchętniej bym poszukał jakiegoś miejsca do spania... zmęczony jestem... Ech... Upierdliwa ta misja. Na wszelki wypadek chłopak ciągle starał się rozglądać za przeciwnikiem, i był gotowy do uniku.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 18:51
Wiecie, są czasem takie chwile, takie sytuacje, że mimo że jesteśmy w niebezpieczeństwie przestaje mieć to znaczenie, a na tym zyskuje co innego, ważniejszego. Mniej więcej, chociaż nie, więcej... No ale wracając... W takiej sytuacji była Takarcia. Ósemka była spokojna. Strasznie spokojna, nawet za bardzo niż być powinna, a im więcej przebywała w jej towarzystwie, tym bardziej odczuwała niepokój. Najchętniej by stąd wyszła ale... Dobrze wiedziała że nawet gdyby miała taką możliwość, to najpewniej by z niej nie skorzystała. Mimo, że osoba z którą przyszło im rozmawiać nie wyglądała na taką, co by miała równiutko pod sufitem, to pewnie by została. Dobra, mało kto jest na tym świecie normalny, ale ta wydawała się wyjątkowo... wyjątkowo straszna. Właśnie przez ten spokój... Można by teraz się zastanawiać czy nie lepiej byłoby spotkać nadpobudliwego ludzia z psychiatryka. Tylko czy taki chciałby rozmawiać? Co prawda, pokazała się możliwość przeżycia i zdobycia jeszcze informacji, choć nie była ona zbyt optymistyczna. Coś będą musiały stracić... Coś, czego straty nawet nie zauważą. Jak można coś stracić, i tego nie zauważyć? Normalnie Takara nie wiedziała... nie wiedziała czy ryzykować, czy jednak się wycofać kiedy jest okazji... Tak rozważając wszelakie za i przeciw wyłączyła się na moment. Z reguły Takara przecież podejmuje decyzje szybko i bez większego namysłu, a teraz? Teraz wszystko miało się inaczej, bo jakby nie patrzeć... odpowiadała też za Hoś. Jeden błąd Takary i może jej się coś znać z Hoś... Towarzyszka w misji, ale i nie tylko. Wróżka taka jak Takara, a wszyscy w gildii tworzą rodzinę. Takara zdawała sobie z tego sprawę. I o ile wiedziała, czego może się spodziewać po swoim kocie, o tyle po Hotaru już nie. Cały czas zerkała na nią kątem oka próbując wpaść na jakiś pomysł. W sumie miały dwa wyjścia. Takie, gdzie obie wyjdą z tego cało ale trzeba by zapłacić za to. Jedna musiałaby coś stracić. Takara mogłaby zaryzykować, ale... ale misja! Mają obowiązek znaleść informacje które to dotyczą poczynań inkwizycji. I tutaj pojawia się problem bo obie muszą coś stracić. A GDZIE TRZECIA OPCJA!? Nagle z tego wszystkiego wyrwało ja jedno - Hoś. A konkretnie to że... - Hotaru, ty... Bała się? Płakała? Wytarła łzy w sweterek ale... Ale kurna! Co to ma być!? Nie dokończyła zdania. Nie wiedzieć czemu, nie mogła. Patrzyła tylko na Hoś i kurwica ją brała jak widziała, do jakiego stanu ją to wszystko doprowadziło. I to... przez Takarę. Tak, to przez nią. To ona chciała iść do Henia. Hoś nie chciała, ale to Takara nalegała. Hotaru chciała iść w zupełnie inne miejsce... Więc czy nie Takara powinna teraz wziąć a to wszystko odpowiedzialność? - Hotaru... przestań! - Niemal krzyknęła. " Nie krzywdź mojej towarzyszki."? CO TO MA BYĆ?! Chce to wziąć na siebie? No way~! Cały lęk przed inkwizytorem jakoś tak... minął? Przestała zwracać na ósemkę uwagę, a skupiła się na różowowłosej - Proszę cię, przestań. Dobrze wiesz, że to moja wina. Chcesz zgrywać bohatera? Nie dzisiaj, wybacz. A jak już próbujesz, to nie rycz. Nawet nie próbuj... - mimo że była zła, na siebie jak i po części na teatrzyk, jaki zaczęła odstawiać Hotaru, udało jej się choć trochę uśmiechnąć. - Więc mówisz, że jeśli chcemy przeżyć i zdobyć informacje, to mamy obie stracić jedną rzecz, tak? Bierzemy obie rzeczy. Hotaru, dobrze wiesz, ze to przeze mnie tu jesteśmy. Nie masz żadnego obowiązku płacić za moje widzimisię z przyjściem tutaj. Przyznaję, kiepski pomysł, ale wracając... Chcę zapłacić za nas obie i nie mam zamiaru przyjąć odmowy. Chcę zapłacić za nas obie, żeby Hoś nic nie traciła, KPW? A tej obok wariatki w sweterku nie słuchaj, bzdury plecie, nawet nie wie co mówi. - uśmiech dalej utrzymywał się na jej twarzy. Ale nie był to zwykły uśmiech, a bardziej taki który by wskazywał na dość sporą pewność siebie dziewczyny. Może to i było głupie, bezsensowne, idiotyczne i lekkomyślne, noale... W końcu to Takara. Nie zostało jej nic, tylko czekać. Dalej się bała, bo nie wiedziała co ma się z nią stać, ale jednocześnie coraz to bardziej zaczęła ją zżerać ciekawość. Dlaczego taka decyzja? Przecież mogła pozwolić Hoś się poświęcić... nie mogła, właśnie nie. Nie wchodziło to w grę. Po za tym... co to za wróżka, która pozwala się innym poświęcać? Która samą siebie przekłada ponad przyjaciół? Tak, przyjaciół... Mimo że znały się niewiele i je tak dużo różniło, trochę po trochę się do niej przywiązała. W końcu rodzina, prawda? Jedna, wielka, gildyjna rodzina której nie można zostawić. No i... Kuroś by się za nią wstydził! Stawia czoła wszystkiemu, co staje jej na drodze i kiedy jest potrzeba, ma stchórzyć? Fakt, bała się, bardzo się bała ale... ale Jakaś siła kazała jej ryzykować. Odkąd pamięta, było coś co skłaniało ją do podjęcia ryzyka bo... kto nie ryzykuje, nie wygrywa, prawda? A Takara nie lubi zawalać. Tym bardziej, że stawka jest ogromna - powodzenie misji jak i ich życie. Jak już trzeba coś stracić, niech to i będzie Takara, ot co! - Hotaru, będzie dobrze, nie ma co się martwić, na prawdę..
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 19:50
Kierował się tak w stronę bramy i już miał spojrzeć, aż tu nagle coś go odrzuciło, a kociak poczuł ból w lewym boku. Nawet normalnie poleciał siłą uderzenia kawałek! A co go trafiło? W sumie nawet nye widział pierw, że coś! Czym było to coś?! Zwykłą piłką tenisową?! Po prostu wtf, nie? Nyewiarygodne, prawda? Ale wróćmy do rzeczy... Pierwszym co Kuro rzuciło się w oczy była... Właśnie wcześniej wspomniana piłka tenisowa! Co dalej? - Nyaaaa~! - ni to jęknął ni to miauknął. W każdym bądź razie dość głośno i przeciągle. Tak, że jakby przeciwnik miał wyostrzone zmysły, mogłoby mu to nyeźle przeszkodzić. Czemu to zrobił? Zarazem potrzeba odreagowania w jakiś sposób na silny, pulsujący ból po uderzeniu i odwrócić może chociaż trochę uwagę mężczyzny. Był na pewno szybki, ale... Czy też silny? O tym będą się mogli przekonać... Nye? Bo kątem oka widział jak rushofa atakuje. Nyo nic... Raczej miała swoje prywatne porachunki z nim za uderzenie jej w twarz... Kto to zrozumie? Ważne, iż odwróci swoimi poczynaniami częściowo uwagę czerwonookiego. Co w tym czasie spróbuje zrobić Kuro? Otóż... Kuśtykając nyeco z bólu, wymija gostka w zielonej bluzie. Jednak mimo wszystko stara się zignorować obrażenia, bo w końcu co by z niego był za pożytek, gdyby miał użalać się od jednego uderzenia! Takarcia nye byłaby dumna z tchórza, czy mięczaka! Więc... Skoro próbuje wyminąć tego typka, to gdzie sobie człapie, próbując usilnie nye poddać się obiciu boku? Otóż jego celem jest ten typek, który miał być obudzony, nya~! Oczywiście, mimo wszystko kociak wie, że teraz zwłaszcza należy zachować szczególną czujność jeśli chodzi o czerwonookiego. Dlatego też, skradając się, uważnie przypatruje się ruchom mężczyzny, ażeby to móc odpowiednio zareagować. Ma przy tym też nadzieje, że ten jednak bardziej zainteresuje się dziewczyną, a nie jakimś pchlarzem... Wracając jednak do rzeczy... Jak Kuroś znajdzie się już za mężczyzną, dajmy tak z metr za nim. Aktywuje wtedy Grand Neko i szybkim ruchem atakuje budzącego się mężczyznę, który powinien dopiero wstawać lub jeśli wstał, to wystarczająco nye ogarniać sytuacji dookoła. Jak mniej więcej wygląda atak? Więc... Jeżeli mężczyzna jeszcze nye wstał, leży, bądź siedzi, bądź się podnosi, to kociak atakuje mniej więcej tak, by uderzeniem "wbić" go w ziemię. Wiadomo... Uderzenie z sporej kociej łapki plus do tego jeszcze siła zderzenia z ziemią... Nyah... Bolesne... Może to nie załatwi przeciwnika na dobre, ale powinno go pozbawić chyba przytomności na jakiś czas... Wykluczenie z walki możliwego przeciwnika jest dość istotne, nye? Co jednak jeśli ten już wstał? Otóż korzystając z amoku towarzyszącego przebudzeniu, Kuroś doskakuje do przeciwnika tak, aby wywalić go na ziemię, a potem uderzyć w niego kocią łapką czy też wdepnąć mocniej. W każdym bądź razie jego akcje mają raczej na celu pozbawienie wroga przytomności, ewentualnye spowodowanie jakichś obrażeń, aniżeli zabicie go. Nyo ale jeśli inaczej się nie da... Trudno... Nye zapominajmy jednak, że kociak ma też swoje dwa ogonki, które bądź co bądź też rosną! Kto wie? Może w trakcie aktywacji techniki lub ataku na śpiącego(budzącego się) przeciwnika, któryś z nich trafi w pana zielonka. W miarę możliwości kotek spróbuje to zrobić, jednak mimo wszystko priorytetem pozostaje wykluczenie pana bródki z gry. Więc jeśli miałoby to wpłynąć znacznie na atak Kuro, to ten sobie odpuszcza póki co atakowanie czerwonookiego. Następnie przygląda spogląda pierw na powalonego? odepchniętego? nyeprzytomnego? przeciwnika, by jeśli stwierdzi, że do walki zdolny nie jest, odwrócić się w kierunku zielonka i przyjrzeć jego poczynaniom. Przy okazji w razie czego, jeśli nadepnie się raz czy dwa na nogi bródki, to nye obraziłby się na złamanie mu kości... dwóch, a może i większej ich ilości. To by go jeszcze bardziej wykluczyło z gry. Po tej czynności może już raczej skupić swoją uwagę na zielonym niczym spojrzenie zazdrości ludziku i Kotomi. Jeśli będzie musiał wykonać jakąś akcje defensywną typu odskok, to raczej nye waha się i robi to. Co jednak jeśli czerwonooki nie będzie na tyle zajęty rushofą, a Kuro nye zbliży się do drugiego wystarczająco? (czyt. zostanie zauważony i zaatakowany przez mężczyznę lub też przeszkodzono by mu jakoś wędrówkę w kierunku bródki)
Więc... Wtedy to zapewne po wykonaniu uniku lub po pochwyceniu nastąpi przedwczesna aktywacja Grand Neko, ażeby to przeciwnik nie miał za łatwo. Co wtedy robi Kuro? Otóż próbuje uzyskać dostęp do przeciwnika i jakoś odgrodzić sobie drogę. Tak... Tak... Nadal głównym celem jest Bródka. Tak więc po tym jak uzyska dostęp do przeciwnika, ponawia akcję opisane wcześniej. Nyo chyba, że serio uniemożliwi to pan Zielonek, to raczej Kuro skupi się na nim. Pierw atakując jednak przez obrócenie się i uderzenie ogonami, a następnie doskakując do przeciwnika i starając się go przygwoździć do ziemi. Jak nye jeden to może drugi, nya~!
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 20:23
O ile pierwsza część planu zadziałała, to ta druga, czyli ta uwzględniająca ścięcie mu głowy, nie. Pheam przez chwilę stał z mieczem w ręku i w ogóle nie zdawał sobie z tego, co właśnie się stało. Wciąż w głowie huczało mu tylko jedno zdanie. ŚCIĄĆ MU GŁOWĘ. Gdzie podział się ten inkwizytor? ŚCIĄĆ MU GŁOWĘ. Może za nim? ŚCIĄĆ MU GŁOWĘ. Odwrócił się, ale nikogo oprócz swojego towarzysza nie zauważył. Oczy Fem'a zalśniły w pół mroku zaułka. W dalszym ciągu chciał ścinać głowy. Nie było inkwizytora, więc musiał... Zrobił krok w stronę swojego towarzysza, jednak zaraz znowu się zatrzymał. ŚCIĄĆ MU GŁOWĘ. Bukaj stał tuż obok niego, ale nie wiedząc czemu chłopak czuł, że był on strasznie daleko. Jego umysł podpowiadał mu - ŚCIĄĆ MU GŁOWĘ.. Ale ciało powstrzymywało tą chęć. Jak gdyby wiedziało, że nie powinno tego robić. Chłopak wziął kilka głębokich oddechów. ŚCIĄĆ M... Głos w głowie zniknął tak samo szybko jak się pojawił. Siwo włosy zamrugał oczami i rozejrzał się po okolicy. Inkwizytor gdzieś zniknął, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Spojrzał na Bukaja, a potem na chłopca, któremu jakimś cudem uratował życie. Uśmiechnął się lekko i naglę poczuł straszną nienawiść do siebie. Gdyby nie to, że jakimś cudem się powstrzymał, zabiłby trzy osoby. Uczucie złości i nienawiści do inkwizycji przepełniło go w takim stopniu... Wzdrygnął się i potrząsnął głową. Chęć ścinania głów minęło. Na razie. Ale czy za każdym razem kiedy będą walczyć, ma tak być? A jeśli następnym razem nie da rady nad sobą zapanować i rzeczywiście zaatakuje swoich towarzyszy? Przetarł twarz dłonią. Nie czas na to. Inkwizytor może w każdej chwili zaatakować.-pomyślał i podszedł do Bukaja, aby zrobić to o co on prosił - aby go ubezpieczać. Był więc nastawiony na odbieranie ewentualnym ataków i bronienie swojego towarzysza i dziecka. -Musimy przepytać dzieciaka i dowiedzieć się o co tu chodzi... I fakt, potrzebna będzie nam kryjówka. A dzieciak...-urwał i zamyślił się.-Jeśli zostawimy go samego, to może znowu wpakować się w kłopoty. Ale czy ciągnięcie ze sobą dzieciaka, będzie nam na rękę? Nie. Słuchaj, dzieciaku, znasz tu jakieś bezpieczne miejsce, gdzie mógłbyś zostać i ... my moglibyśmy odpocząć?-zapytał, po czym - jeśli inkwizytor nie spróbuje znowu zaatakować- poszedł w stronę z której przyszli, aby się rozejrzeć.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 22:13
MG
Kotomi i Kuro: Gdy Kotomi wstawała Kuro mógł dostrzec znak jej gildii na nodze. Wracając jednak do samej walki. Kotomi postanowiła pobawić się swoimi truciznami, wytworzyła więc elipse i wystrzeliła w głowę przeciwnika, który jedynie wykręcił nieco tułów unikając tym samym ataku. Jednocześnie w jego dłoni pojawiła się piłeczka do Bejsbola którą rzucił prosto w twarz dziewczyny, ta, dość mizerna, odczuła uderzenie i znów wylądowała na ziemi. Z nosa ciekła jej krew a oko miała chyba podbite. Prawe oko ofc. W tym czasie kotecek, podszedł do drugiego menela od tyłu i powiększył się. Ten wyczuwając coś za sobą rzucił się w przód, by po wylądowaniu odwrócić się w kierunku Kuro który zmiażdżył właśnie karton i wystrzelić w jego kierunku, mały błękitny pocisk, który zarysował prawe ramię kota, porażając go delikatnie prądem. Wytrąciło go to jednak z chwilowego skupienia na ataku.
Takara i Hotaru: Dziewczynka wysłuchała wasze prośby. Dała wam porozmawiać po czym przyłożyła wam obojgu paluszek do ust.-Już, już starczy.- Powiedziała i pogłaskała was po główkach-Obie chcecie ochronić się nawzajem. Dlatego każda z was coś straci.-Powiedziała z uśmiechem i odsunęła się krok w tył. -Ecorcism- Powiedziała, a płaszcz którym była okryta, przykrył ją całą, po czym zaczął "Pożerać", gdy dziewczynka zdawało się że zniknęła, płaszcz zjadł sam siebie, tak że i inkwizytorka i płaszcz zniknęli. Wszystko to trwało bardzo szybko. Zaraz po tym jednak oślepiło was jasne światełko, bowiem w miejscu gdzie była dziewczyna, teraz była niebieska istota. Miała humanoidalną formę, przypominała wyglądem dziewczynkę, ale... ale nie miała ciała. Była przezroczysta i bardziej gazowa niż stała. Tylko oczy świeciły jej się na biało.-Hekatomba- Tak zapewne nazywał się jej towarzysz, ta zaś znów się do was zbliżyła. -Zanim zacznę, co planuje inkwizycja? Otóż moje drogie, 3 wojnę Romańską. Państwo Romerum, pod przywództwem nas inkwizycji, wypowie wojnę Fiore, by wytępić tamtejszych magów zgodnie z wolą bożą. Wasze moce bowiem pochodzą od szatana, a my, oczyścimy was z grzechu poprzez śmierć.- Powiedziała z szerokim uśmiechem po czym zbliżyła dłonie do waszych piersi i "Włożyła" je w nie, zupełnie jak by wasze ciało nie było dla niej przeszkodą, zresztą, nie poczułyście bólu. Przynajmniej nie z początku bo potem nadszedł rozdzierający ból. ból który przywodził na myśl wyrywanie kawałka was. Zaraz po tym nadszedł smutek. Obie płakałyście za tym co traciłyście ale co to było... kto wie. -Kuro i Pheam... kochacie ich prawda?- Powiedziała z uśmiechem-Takaro, już nigdy nie zobaczysz Kuro. Choćby podszedł do ciebie nie ujrzysz go. Choćby miałczał ci do ucha nie usłyszysz. Gdy cię dotknie nie poznasz i zaraz za pomnisz. Wszystkie twoje wspomnienia o nim... przepadają. To samo tyczy się Pheama, panno Hotaru. Zabieram wam waszą miłość. I jak powiedziałam nawet nie zauważycie jej straty, bowiem od teraz zapomnicie że kiedykolwiek istniała.- To powiedziawszy wyciągnęła z was dłonie, dzierżąc w nich dwie czerwone kuleczki, które zaraz wrzuciła do woreczka, który pojawił się przed nią. -Możecie odejść.- To powiedziawszy cienie was trzymające, puściły.
Pheam i Tutuś: Cokolwiek chcieliście zrobić po prostu nie wyszło. Zapomnieliście bowiem.. spojrzeć do góry! Przeciwnik który właśnie tam się znajdował, spad na was, czego nawet się nie spodziewaliście. Wyglądało to tak że nagle spadł z nieba, w powietrzu jednak zdążył wykonać kopnięcie z pełnego obrotu w twarz Tutusia i rzut nożem w Fema, który zaskoczony nie zdołał go odbić. Na koniec nawet wylądował między wami! Patrzcie jaki Matrix bajery w locie odpierdziela. oboje mieliście do niego jakieś 2m
Stan postaci: Takara: 84%MM. Straciłaś Kuro. Kuro: 74%MM, Lewy bok obity, dość mocno boli. Chwilowy szok Pheam: 90%MM. W prawym ramieniu sterczy ci nóż. Uderzyło nieco pod obojczykiem ale wbiło się dość głęboko więc ruchy prawą ręką właściwie niemożliwe. Kotomi: Boli szczęka i lewy bok twarzy + Nos i podbite prawe oko. Ogółem zrobiło ci mielonkę z twarzy Tutuś: Złamany nos i zawroty głowy. Hotaru: Straciłaś Pheama
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 22:45
KURWAAAA!- krzyknął głośno chłopak, po ciosie jaki otrzymał. Jak mogłem być tak głupi, spojrzałem wszędzie po za górą, oczywiście...Cholera mój nos... Nie wybaczę mu tego! - pomyślał kiedy wstawał chwiejnie, szybko wytarł tyle krwi ile mógł, i jak najszybciej wyjął katanę, stanął w pozycji w której bez problemu mógł atakować i się bronić. Nie myśląc za wiele ruszył na przeciwnika, tworząc dodatkową katanę. Kataną w prawej ręce ciął w klatkę piersiową przeciwnika, zaś katana w lewej ręce była gotowa do odparowania wszelkich ciosów. Niestety, przy zawrotach głowy nie mógł ciągle atakować, więc szybko odskoczył, na odległość ok 3 metrów i użył niewidzialnego ostrza na prawej katanie, nie zależnie od tego co przeciwnik zrobił. Jeśli zrobił unik, chłopak rozejrzał się na wszystkie możliwe strony, w tym w górę oraz pod swoje nogi, jeśli zaś sparował tylko jego ataki, stał w pozycji obronnej, w której był w stanie zablokować większość ataków, a jak któregoś nie szło już zablokować, był też gotów do uniku.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pią Sty 25 2013, 23:17
Chłopak mruknął coś nie zrozumiale pod nosem, kiedy usłyszał świst i ujrzał... a właściwie najpierw to poczuł. Ogromny ból w okolicy prawego ramienia na chwilę go sparaliżował. Jak wtedy, kiedy spróbował zjeść tamtą biała substancję. Zmarszczył brwi i zacisnął z bólu zęby. Fakt, bolało, ale nie aż tak, aby nie mógł dalej walczyć. Spojrzał na swojego przeciwnika i na Bukaja, który najwidoczniej również dostał, ale mniej dotkliwie... on przynajmniej nie miał ran kłutych. Nienawiść znowu zasłoniła chłopakowi oczy. Chciał za wszelką cenę go zabić, ale nie wiedział, czy kolejny atak nie skończy się tak samo. Zresztą, nie widzieć czemu ten inkwizytor potrafił tak wysoko skakać i robić jakieś straszne akrobacje. Jaki cudem był aż tak szybki? Fem nie wiedział. Wiedział natomiast, że nie może stać bezczynnie. Dalej mógł używać lewej dłoni, dalej miał swoją magię, dalej miał swojego towarzysza, który na pewno dalej będzie chciał walczyć. Nie dadzą mu wygrać. Nie. Ich nie użyje do tego dziwnego rytuału. Dym z papierosa zaczął się burzyć i formować w bardzo dziwne coś. W łapy. Chłopak użył Martello di Fumare, aby te uderzyły w przeciwnika i na chwile go zdezorientowały. Nie wiedział jednak, na czym teraz skupia się inkwizytor. Mieli jednak przewagę liczebną, a z tego co widział, Bukaj również starał się atakować. Dlatego nawet jeśli zrobi mało, albo nic, po może chociaż odciągnie uwagę wroga od swojego towarzysza. -Uciekaj...-mruknął do dzieciaka, a sam stanął pewniej na nogach, aby w razie czego odbierać kolejne ataki. Wiedział teraz, że inkwizytor nie znika i nie używa żadnej teleportacji, tylko po prostu... skacze? W dalszym ciągu jednak wydawało mu się, że ich przeciwnik ma coś w zanadrzu i zamierza z tego skorzystać. Nie wiedział jednak co i jak. Sam również rzucił się do ataku. Mógł używać tylko lewej dłoni, ale akurat w niej trzymał Kumokiri, więc miecz dalej miał. Problem w tym, że mieczem dziwnie walczy się jedną ręką... Nie mniej jednak również rzucił się na przeciwnika. Wkurzał go fakt, że on pewnie i tym razem skoczy w górę i uniknie jego czaru. Bo z tego co mu się zdawało... to obserwował ich obu. Czy uda im się go pokonać? Jeśli pentakl był dobry, to mógł spokojnie walczyć z nimi dwoma na raz. W dodatku Fem był w tej chwili... mniej przydatny. Bez możliwości używania prawej dłoni jego cięcia będą słabsze... Rzucił się jednak na przeciwnika, z zamiarem pchnięcia go swoim mieczem gdzieś w jego bok, jednak kiedy tylko ostrze znalazło się bliżej, Fem przeniósł ciężar ciała na drugą stopę i wyrywa miecz w górę, tnąc przy tym. Jeśli mu się uda, to powinien zranić jego ramię, bądź bok. Po tym odskakuje do tyłu. Jeśli przeciwnik spróbuje znowu tej sztuczki z przeskakiwaniem, Fem próbuje nie dać się przechytrzyć. Jeśli tylko zobaczy jakiś nie właściwie ruch, jest gotowy obrócić się i znowu ciąć przeciwnika na odlew, po czym odskakuje. Jeśli przeciwnik spróbuje go zaatakować, to Fem paruje ciosy, tak aby jego klinga ześlizgnęła się po jego mieczu. To jedyna forma parowania uderzeni, jaką mógł teraz użyć. Bo z jedną ręką było ograniczony. Jeśli tylko udało mu się tak sparować cios, to kontruje, tnąc przeciwnika gdzieś w stronę jego szyi. Jeśli jednak przeciwnik zrobi coś, czego chłopak się nie spodziewa, Fem próbuje dopasować się do sytuacji i stara się uniknąć ewentualnych ataków, bądź innych dziwnych rzeczy. Jednocześnie stara się również atakować, cały czas kierując swoje ataki na jego tułów, oraz zraz po raz zmieniają cel na nogi.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.