HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Wioska Krug - Page 14




 

Share
 

 Wioska Krug

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyNie Sty 20 2013, 20:07

First topic message reminder :

MG

Jak na wioską jest to miejsce całkiem spore, z dwóch stron otoczone wysypiskiem śmieci od południa brudną rzeką a od północy lasem Gnolli. Domy w wiosce w całości stanowiły baraki z kartonów, dech i blachy. Zaledwie kilka pseudo chatek było większe. Wszystkie i tak w stanie dość kiepskim. Wioska zaś stanowiła jedno wielkie zbiorowisko takich baraków, rozmieszczonych bez jakiegoś planu. Na ulicy walały się gówna, bród i inne odpadki. Wszędzie biegały szczury, gdzieniegdzie poniewierały się zwłoki i bezdomni. W powietrzu dało się czuć ubóstwo i śmierć, zupełnie inaczej niż to do czego można przywyknąć w Fiore.

~~

Szóstka bohaterów przybyła na miejsce, wioska Krug znajdowała się na północ od lasu Gnolli a na południu łączyła się z granicą Fiore, przez co często można było się tu natknąć na mieszkańca Fiore. Natomiast Romowie rzadko odwiedzali Fiore. Mieszkańcy Romerum mieli śniady odcień skóry w większości czarne włosy i jasne odcienie oczu w tym nietypowe - żółte. Dotarliście do wioski wczesnym rankiem około godziny dziewiątej, po ulicach już jednak włóczyło się mnóstwo ludzi. Klimat był dość ciepły, niebo mimo bycia przykrytym chmurami nie zbierało się jednak na płacz. Wasz cel był prosty dowiedzieć się, co dzieje się w tej wiosce i ewentualnie w miarę własnych możliwości powstrzymać to o ile ma przynieść zgubne skutki dla Fiore.

//Co do waszych postów teraz... każdy z was zaczyna jak chce, gdzie chce. Mozecie iść szukać noclegu, wypytywać bezdomnych... robicie co chcecie, możecie opisać że podróżowaliście razem i się poznaliście a nawet działać solo, zostawiam wam pełną dowolność.//
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647

AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyWto Cze 10 2014, 13:25

MG

Stołu Shao nie przewrócił, bo był za ciężki. Arturia zaczęła badać ściany, a Sonia podniosła nóż. W momencie w którym ów nóż chwyciła, zgasło światło. Rozległ się pojedynczy krzyk, odgłos czegoś upadającego a po chwili Lacryma na nowo się zapaliła. W pomieszczeniu nie było już Rakshy. Shao i Sonia umazani byli krwią, tak samo nóż, który leżał teraz obok Arturii. Rakshy nigdzie nie było~

//Raksha na razie nie piszesz~//

Czas na odpis: 13.06 godzina 13:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Raziel


Raziel


Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyWto Cze 10 2014, 17:23

Zgasło światło. Podniosłem głowę ze strachu i spróbowałem chociaż stanąć w pozycji obronnej. Ręka natychmiast powędrowała do pasa po katanę, a w głowie widziałem krótką inkantację pozwalającą mi na wejście w fazę ducha. Niestety, ale ani nie miałem miecza, ani inkantacja na nic się zdała. Magii tu nie było.
Po chwili Światło znów się włączyło a ja po krótkim przywyknięciu do niego obserwowałem scenkę: Shao we krwi. Cicha we krwi, a przed chwilą łapała za nóż. A nóż? Obok Arturii. Nie słychać było żadnego brzdęku. Nie było też... Nie było też Rakshy. Zniknął. A ja widząc to wszystko zacząłem się nerwowo śmiać. Śmiać to rozpuchu. Śmiać do bólu brzucha. Bo już wiedziałem, co się dzieje. I nie bardzo mi przeszkadzało, że część jest wystraszona, a cześć patrzy na mnie jak na wariata. Między śmiechem a śmiechem udało się jednak zrozumieć, co próbuję powiedzieć:


- Haha... To zabawa! Hahaha! Dziecinna gierka! Gramy w króliki! Uff... No nie mogę...

Przestałem się śmiać, otarłem łezkę z oka i się wyprostowałem, by się podzielić swoimi przemyśleniami:

- Magowie, którzy się nie znają zbyt dobrze to króliki, co nie znają swoich ról w grze. Niestety, jeden z królików jest Ukrytym Wilkiem, który ma za zadanie co jakiś czas zabijać jednego z króliczków tak, by reszta go nie wykryła. Gra się skończy w dwóch przypadkach. Pierwsza opcja: Wilk zostanie sam na sam z ostatnim króliczkiem i go zabije, po czym wygra. Druga opcja: króliki wcześniej wykryją, kto jest Wilkiem i to one wygrają. Oczywiście mogę się mylić. Może być zupełnie inaczej. Może też Wilk siedzi na zewnątrz i patrzy, jak się męczymy z tą zagadką. Ale spójrzcie na to tak: Budzimy się w zamkniętym pomieszczeniu, każdy ma z góry podaną rolę związaną z wrobieniem innych. Gaśnie światło, jednego brak, ludzie i nóż we krwi. Proponuję więc zagrać w pełni otwarte karty. Jeśli ktoś popiera moją wersję, zapraszam do stołu.

Stanąłem przy stole i powiedziałem:

- Spytano się mnie ile jestem w stanie poświęcić, by stąd wyjść. Musze obarczyć winą Shao i Arturię. Wasza kolej. Jeśli się do mnie przyłączacie, to podejdźcie i złapcie mnie za dłonie, za nic w świecie nie puszczajcie. Ostatnia osoba jedną ręką złapie kogoś z kręgu, a drugą weźmie nóż. Zobaczymy, co się stanie. A, i jeszcze jedno. Shao i Ty, dziewczyno, sprawdźcie, czy to nie jest Wasza krew i powiedzcie, co się stało w ciemnościach. To nam może pomóc.

Zobaczmy, jak zachowają się inne króliczki. Może ktoś się od razu zdradzi? Jeśli moja teoria, który serio trzyma się kupy, okaże się błędna, to wyjdę na idiotę. Nie chciałbym...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1880-raziel-karta-ducha#31880
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyWto Cze 10 2014, 19:23

Zgasło światło, a kiedy znowu udało mi się coś dostrzec  Rakshy już nie było, a Shao i ta małomówna dziewczyna byli umazani we krwi. No to teraz to dopiero będzie się działo! Uśmiechnąłem się pod nosem, tak że inni nie mogli tego zobaczyć. Ciekawe, ciekawe... W sumie miałem teraz pretekst, do dalszego kontynuowania misji. Podniosłem głowę i spojrzałem po twarzach wszystkich.
-Mówiłem, że nie wolno mu ufać... Zabił Rakshe, teraz weźmie się za resztę.-powiedziałem, patrząc oskarżycielsko na mrocznego maga i uśmiechając się w duchu. A potem wróciłem do nic nie robienia... Nie miałem zamiaru bawić się w to co Raziel, tym bardziej, że wątpiłem, aby o to chodziło. Mój list był inny...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Powracający Shuriken


Powracający Shuriken


Liczba postów : 61
Dołączył/a : 18/02/2014
Skąd : Oshibana

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyWto Cze 10 2014, 21:55

Krew niewinnego. Shao znał jej dotyk, smak i zapach. Widział już nie raz w jaki sposób umierali Ci, którzy  na tą śmierć nie zasługują. Zwykłe osoby, które ze względu na nieuzasadniony splot okoliczności, znajdywały się w złym miejscu o niewłaściwym czasie, by zginąć. Swoją droga, dlatego zainteresował się buddyzmem, ponieważ tylko teoria poprzednich wcieleń potrafiła wyjaśnić, dlaczego umierają właśnie Ci niewinni, zamiast tych, którzy o śmierć się proszą, lub Ci, którzy świadomie ze śmiercią igrają broniąc życia innych. Ta krew nie pochodziła jednak z walki o jakąś sprawę, pojawiła się bez powodu, bez głębszego sensu. Ot tak, poprostu. Właśnie ten dotyk niesprawiedliwości plamił teraz jego szaty i dusze.

Gdzieś tam w głębi podświadomości, wiedział oczywiście, że to gra, że są w iluzji, że to nie dzieje się naprawdę, że coś tam... jednak nie zmieniało to faktu, że wszystkimi zmysłami czuł na swej skórze krew człowieka, który powinien żyć. Właśnie to powodowało w nim nienawiść do tych wszystkich mrocznych organizacji, które potrafią zniszczyć wszystko w życiu człowieka, który nawet sobie nie zasłużył na taki los. Ot, niewinna niesprawiedliwość. Krew, jaka nie powinna się pojawić.

Dotknął jej, plamiąc swą dłoń i spojrzał badawczo na odbarwienia, które pozostawiła. Czy to też jest cena, jaką trzeba zapłacić, za bycie radnym? Całkiem możliwe. Utrata żony, dziecka, przyjaciela... Zważywszy na jego pokrewieństwo z GH, było więcej niż pewne, że zostając radnym, poczuje na sobie taką krew. Czy jest na to gotów?

Spojrzał na Arturię. Tak, to była ładna, atrakcyjna dziewczyna. No dobra, może miała trochę za dużo testosteronu, ale dało się to przeżyć. Gdzieś tam, w głębi duszy, chciał się do niej zbliżyć, poznać ją by sprawdzić, jak ułożyłaby się ich przyszłość w tym wymiarze. Jednakże, czując krew Rakashy i patrząc na tą piękną kobietę jednocześnie, uświadomił sobie, że nie warto. Nie powinien zbliżać się do nikogo zbyt blisko, ponieważ w ten sposób mógłby być nieświadomą przyczyną ich śmierci. To była kolejna z cen, jaką trzeba zapłacić, będąc radnym.

Nie mógł już dłużej patrzeć, więc przesunął wzrok na Raziela, przy okazji zarzucając swym długim kucykiem.
- Jesteś w afekcie emocjonalnym, jednak mimo to zachowujesz trzeźwy osąd. Interesujące. Choć metafory nie są twoją mocną stroną, jeśli chodzi o umiejętność stonowania wypowiedzi - pomyślał głośno, następnie przeszedł do odpowiedzi na pytanie - List każe mi się bronić, choć musiałbym robić to i bez rozkazów, ponieważ jestem podejrzanym w każdym z waszych listów. Jak również, interesujące jest to, że znika człowiek, który najbardziej się przyczynił do tego, by inni mogli uznać mnie niewinnym - ponownie spojrzał na dłoń, na zmianę zginając i prostując zakrwawione palce - Także poproszono mnie, bym oskarżył Evana, co już zrobiłem. Nie muszę sprawić, byście mi uwierzyli ani by Panu Od Masek coś się stało, kazano mi jedynie uczynić go mało wiarygodnym. Zadanie to już zostało wykonane i jest teraz bez znaczenia. Reszty listu nie mogę zdradzić, ponieważ po przekazaniu jego pełnej treści musiałbym zachowywać się nienaturalnie. - znowu spojrzał na dłoń. Patrzenie na krew wyprowadziło go ze stanu kontrolowanej równowagi, który utrzymywał od przebudzenia. Twarz wreszcie zaczęła wyrażać emocje inne od zadumy i mędrkowania, choć jeszcze za mało rysowało się zmarszczek na twarzy, aby określić, co naprawdę czuje. - Myślę, że byłbym w stanie użyć telekinezy aby wyniszczyć nam drogę ucieczki, jeśli wcześniej rozciąłbym szaty tłumiące moją energię, jednak boję się, że dotykając sztyletu, wybuchnę jak Rakasha.

Kąciki brwi zeszły w dół, zaś zogniskowany wzrok wbił się w Evana niczym włócznia. To było spojrzenie człowieka, który ma moc niszczenia całych wiosek.
- Zaufanie - powtórzył, zastanawiając się nad definicją - Kogo ty chcesz skompromitować? - niespodziewanie padły słowa, które mocno zmieniły kontekst rozmowy - W ostatni dzień tej misji założę na twarz Twą wybuchającą maskę, aby zraniła mnie tak, że nawet po wygojeniu ran nikt mnie nie pozna z powodu licznych blizn. Zniszczę znak gildii topiąc ramię w podobnym ogniu. Poświęcę swe ciało, by udowodnić, że nie wrócę do GH. A Ty? - uniósł palec niczym nauczyciel, aby po chwili wskazać swego rozmówcę - Co sobą reprezentujesz, prócz oszczerstw i własnej żądzy korzyści, realizowanej po trupach innych? Masz jakiś cel, misję, cokolwiek? Masz coś, co jesteś w stanie poświęcić?

Jest w jednym z rejonów Fiore takie przysłowie (słuszne zresztą), że nie powinno się odwracać tyłem do wroga. Shao jednak zignorował to zalecenie i stając do Evana plecami, lekceważąco uniósł do góry dłoń (tę niezakrwawioną) i wystawił środkowy palec. Następnie oddalił się, dbając o to, by zająć miejsce położone zdala od sztyletu.
- Jeszcze przyjdzie taki dzień, że mi się pokłonisz. Twoje sprzedajne słowa są najmniejszą przeszkodą, jaką muszę pokonać, by uchronić świat przed złem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2056-bank-shao#35422 https://ftpm.forumpolish.com/t1929-shao-tenjuin
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptySro Cze 11 2014, 02:06

Gdyby tylko wiedziała. Ponownie dopadały ją wątpliwości, czy postąpiła słusznie. Jednakże nim ją otoczyły swoim ciepłym i duszącym objęciem... Zgasło światło. Natychmiastowo wpadła w popłoch, zupełnie nie rozumiejąc, co się stało i dlaczego. To była jej wina? Tętno przyspieszyło, organizm uwolnił adrenalinę szukając drogi ucieczki w ciemnościach. Jednak nie mogła poruszyć nawet mięśniem. Ktoś krzyknął. Myśli dziewczyny gnały jak szalone, ale w żaden sposób nie była przygotowana na to, co miało nadejść. Coś ją dotknęło w tych strasznych ciemnościach. Potrząsnęło. Przesunęło. Światło się zapaliło, a ona ze łzami w oczach stała, nie mogąc się nawet ruszyć. Świat jakby się zatrzymał w tym jednym momencie. Mówili coś, robili. A Sonia jak spetryfikowana była w stanie jedynie płakać, nie wydając przy tym nawet najdrobniejszego dźwięku. Tyry. Tyry. Gdzie był teraz Tyry? Musiała do niego iść. Musiała wtulić się w niego i zapomnieć. Ale go nie było. Gdzie jest Tyry? Musiała... Opadła bez sił na podłogę, chowając twarz w dłoniach, płacząc dalej. Tyry'ego tu nie było. Zabrali go. A ona... Ona teraz... Dlaczego? Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że pokryta jest krwią, że Raksha zniknął, że wciąż znajdują się w tym dziwnym pokoju. Jej myśli skupiały się tylko na jednym. By ktoś ją przytulił. Zapewnił, że nic się nie stało. Że już to się nie powtórzy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Arturia


Arturia


Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyCzw Cze 12 2014, 03:16

Gdy światło się zapaliło, strach zdjął Archie. Z przestrachem rozglądała się za Rakshą. Spojrzała na Shao i Sonię. Spojrzała na nóż. Całości dopełniał atak śmiechu Raziela...
- Shao i... - tu zdała sobie boleśnie sprawę, że nie wie jak zawołać Sonię. Zostawiła więc jak jest. - Nic wam nie jest? To wasza krew?
Nie doczekała się jednak odpowiedzi, jak Raziel. Słyszała co mówił każdy z panów, jednak jej uwagę zwróciła Sonia. Biorąc pod uwagę zachowanie Shao, raczej mogła wykluczyć u niego rany. Natomiast z dziewczynką sprawa wyglądała inaczej. Ukucnęła naprzeciwko niej i kładąc dłonie na ramionach powiedziała ciepłym uśmiechem:
- Nie mówisz, ale ślicznie śpiewasz. Jak Mała Syrenka z bajki. Mogę cię tak nazywać? - po czym pogładziła ją po włosach - Odwagi. W końcu stąd wyjdziemy. - po czym dodała, jakby chcąc "przekupić" dziecko - Jak wyjdziemy, zaśpiewam ci całą tę piosenkę dobrze? Teraz i tak pamiętam tylko refren. Muszę sobie przypomnieć. A teraz bądź dzielna. Hm? - po czym umazała rękę we krwi, którą miała na sobie śpiewna czarodziejka. Umazała sobie trochę spód każdej stopy, ale nie tyle, by nie mieć przyczepności na podłodze, oraz jedną całą dłoń. - Wezmę ci trochę tych farbek, dobrze?
Krew na stopach miała znaczyć jej kroki. Krew na ręce miała podobne znaczenie. Wróciła na swoje poprzednie miejsce (czyli niezbyt daleko). Zakrwawioną ręką dotknęła ściany...
- Wybacz, Raziel. Nie dołączę do twojego pomysłu. - powiedziała spokojnie - Nie twierdzę, że jest zły. Ale dołączając, dołączyłabym do oskarżania siebie nawzajem. Uznajcie mnie za kompletnie głupią, albo nawet winną, ale nie będę ani siebie uniewinniać, ani nikogo oskarżać.
Po tym zwróciła się do maga GH:
- Nie będzie żadnego okaleczania twarzy po misji. - tym samym spokojnym, niemal pogodnym tonem co do Raziela. Dodała jeszcze - Proszę...
Tuż po tych słowach, nie puszczając ściany, schyliła się po nóż. Dało się słyszeć ciche:
- Choćbym szła ciemną doliną zła się nie ulęknę. Bo Ty jesteś ze mną... - słowa modlitwy. Z ich końcem chwyciła rękojeść noża...

JEŚLI ZGASŁO ŚWIATŁO (teraz, czy w dowolnej innej chwili), Archie odpala Fae [PWM], chcąc zorientować się w ilości Dusz w pomieszczeniu, oraz ich stanie (balans duchowego światła i mroku). W razie też jakiegokolwiek zagrożenia, czy to byłoby Dusz za dużo, czy któraś Dusza zdawałaby się "agresywna", Archie strzela w nią Promieniem Światła [zakl. D]. Gdyby ktoś próbował cokolwiek jej zrobić, również obrywa tym zaklęciem. Poza tym Archie próbuje się szarpać i bić przeciwnika, wymierzając ciosy tam, gdzie się jej wydaje, że jest. Kopie też. Gdyby ją gdzieś ciągnięto, stopami i dłonią stara się znaczyć ślady. Może oznaczy reszcie coś ważnego? Wyjście, czy coś?...
Jeśli ani magia po ciemku nie działa, ani nikt jej nie próbuje atakować, Vesper stara się rozciąć nożem kombinezon na plecach (nie puszczając drugą ręką ściany). W trakcie ciągle próbuje odpalić Fae. Gdyby atak nastąpił w trakcie prób rozcięcia, robi to, co wyżej napisane. Co prawda nieciekawie, gdyby ugodziła kogoś nożem, ale takie ryzyko napastnika...
Gdyby strój był w naturalnej formie na plecach zbyt obcisły, Niedźwiedzica "spina" łopatki, by poluzować materiał kombinezonu, jednocześnie robiąc przerwę między nim a kręgosłupem. Woli go rozciąć na plecach, gdyż - ze strasznym bólem serca i tonami wstydu - zamierza go zdjąć, a rozcięcie go na plecach umożliwi założenie go ponownie, gdyby okazało się, że to nie on blokuje magię. Gdyby zdjęła i okazało się, że i tak nie działa - zakłada z powrotem...
Gdyby światło zgasło, gdy Arturia nie ma noża w ręku, rzuca się w stronę, gdzie przed chwilą leżał. Liczy, że na niego trafi. Zamiarem jest rozcięcie kombinezonu. W razie walki w tym momencie nie walczy nożem. Raczej próbuje kopać i bić, jednak biorąc pod uwagę, że mogła przypadkowo wpaść na kogoś przypadkowo z "naszej ekipy" noża nie używa. Mogłaby przypadkowo dźgnąć kogoś niewinnego...
Cały czas podczas zgaszonego światła stara się odpalić swoje (wyżej wspomniane zaklęcia). A nóż, a widelec...
W razie pochwycenia jej, poza próbami walki, stara się umazać krwią drogę, którą się ją ciągnie/niesie/prowadzi...

JEŚLI ŚWIATŁO NIE ZGASŁO, Archie w sposób taki sam jak wyżej, stara się przeciąć kombinezon. W tym czasie cały czas stara się odpalić Estelę [PWM] w postaci świetlistej ćmy, tuż fruwającej przed Vesper...


Gdyby okazało się, że wystarczy strój naciąć/uszkodzić, a nie go zdejmować, by posługiwać się magią, Arturia nie zdejmuje go. Grunt, że "włączono prąd"...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1080-konto-arturii https://ftpm.forumpolish.com/t422-arturia https://ftpm.forumpolish.com/t1519-wszystko-co-pod-sloncem-i-gwiazdami
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyCzw Cze 12 2014, 13:07

MG

Oskarżania się ciąg dalszy! Każdy dla każdego wilkiem, tylko Arturia odrzucała od siebie "Prawdę". Postanowiła pogłaskać po głowie płaczącą Sonię a potem złapać za nóż. Tym razem jednak światło nie zgasło. Kiedy rozcięła swój kombinezon(jeszcze nie zdjęła) nie mogła używać magii, stało się jednak coś innego! Tym razem zniknęła Sonia, ot w jednym momencie siedziała na podłodze, a w drugim już jej nie było... w pomieszczeniu, zostały tylko cztery osoby.

//Sonia i Raksha, na razie nie piszecie//

Czas na odpis: 15.06 godzina 13:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Raziel


Raziel


Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyCzw Cze 12 2014, 19:32

Dziewczyna zniknęła. Światło nie zgasło, a ta po prostu zniknęła. Został po niej tylko krwawy ślad, który stworzyła, gdy tu jeszcze była. Stałem jak wmurowany i patrzyłem na czerwone miejsce. Potem się rozejrzałem po innych. Myliłem się. Wilka tu nie ma.. Oparłem się o blat i próbowałem na spokojnie podsumować zdarzenia, jakie miały tu miejsce. Czy jest coś, co łączy Rakshę i niemowę? Czy może jest jakiś punkt wspólny w tych zniknięciach? Miejsce? Gest? Idąc w kierunku śladu po dziewczynie mówiłem:

- Przepraszam, myliłem się. Wilka widocznie nie ma wśród nas... Jednocześnie można uznać Twój pomysł Arturio, że mimo trafności, jest niepotrzebny... I jak, rozcięcie stroju wyzwoliło magię? Jeśli nie, to rozetnij mój do końca. Sprawdzimy, czy pozbycie się Go całego w czymś pomoże.

Coś tu musi być logiczne. Cały czas próbowałem łączyć fakty. Zaczałem myśleć na głos, może z burzy mózgów ktoś coś wyciągnie:

- Podsumowując: weszliśmy tu w pełnym składzie z tej szopy. Mamy ze sobą głowę VIPa. Pojawiły się listy, przez które mogliśmy się pozabijać. Każdy miał kogoś oskarżać, by reszta mogła wyjść. Pojawił się nóż. Zgasło światło, zabrakło Rakshy. Pojawiła się krew. Zniknęła ta śpiewaczka. Rozcięcie stroju nic nie dało. Każdy z nas zna magię pozostałych i żadna z nich nie jest chyba związana z takim pomieszczeniem, pieczętowaniem magii i innymi rzeczami, jakie tu miały miejsce. Jesteśmy szczurami laboratoryjnymi w jakimś teście. Możliwe, że ktoś nas obserwuje, a my nie wiem skąd i jak. Jaki jest tego cel? Wszystko ma swój cel. Jest przyczyna i skutek. Do tej pory nie zawiedliśmy w ochronie VIPa mimo, że nie za bardzo się zgrywaliśmy i każdy chyba coś zawalił. Nie mamy powodu, by piętnować jedną osobę.

Dotknąłem pozostałości krwi na podłodze, chciałem wyczuć, czy to na pewno krew, a nie inny płyn. Czy już się ścina? Czy jest świeża? Prawdziwa? Rozejrzałem się po pomieszczeniu, czy da się dotknąć sufitu? Czy coś wyróżnia jakiś fragment ściany? I czy pozbycie się całego ubrania przywróci magię? Szukajmy dalej. Gdzie stał Raksha, i co robił, gdy zgasło światło? Co robiła Dziewczyna zanim zniknęła? Co zrobiła... Wzięła nóż i dotknęła Rakshy... Ten zniknął. Następnie nóż wzięła Arturia, a głaskała dziewczynę - zniknęła... Stałem już odwrócony do Arturii plecami i trzymałem włosy, by je rozcięła, gdy nagle mnie oświeciło. Odwróciłem się do niej wyciągając ręce w geście zastopowania jej czynności i powiedziałem:

- Czekaj... Czekaj... Dwie osoby zniknęły od pojawienia się noża. Najpierw Zniknął Raksha, gdy nóż miała ta dziewczyna. Raksha zniknał. Potem Ty ją pocieszałaś i głaskałaś. Wziełaś nóż i dziewczyna wsiąkła. Już raz moja teoria padła, ale gdy nic nie trzyma się kupy, trzeba się chwytać każdej myśli. Słuchaj, połóż ten nóż na blacie. Jeśli mam rację, to gdy Go chwycę, powinnaś zniknąć. Po dziewczynie nie ma śladu krwi, może żyje. Może przekazanie noża uwalnia z tego pomieszczenia? A jeśli nic się nie stanie, to oddam Ci nóż, byś mnie rozebrała, ok?

Wiem, że Arturia jest inteligentną osobą i mam nadzieję, że załapie ten schemat, który zauważyłem. To jedyna rzecz, jaką można tu dość logicznie powiązać. tylko czy Arturia mi zaufa?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1880-raziel-karta-ducha#31880
Powracający Shuriken


Powracający Shuriken


Liczba postów : 61
Dołączył/a : 18/02/2014
Skąd : Oshibana

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyPią Cze 13 2014, 17:16

- Nie jesteś moją dziewczyną - przypomniał nowicjusz - więc nie wyznaczaj mi zasad, co i kiedy mam prawo zrobić. Puki moja twarz należy tylko do mnie, mogę z nią zrobić, co mi się żywnie podoba.
On też się nie kłócił, wyraził jedynie swą intelektualną opinię.

Zniknęła Sonia, tak więc tym, którzy ich obserwowali, znudziło się oglądanie cyrku na kółkach. Shao usiadł wygodnie obok stołu, wzdychając z ulgą, bowiem jeśli w takim tempie znikać będą kolejne osoby, to całe "show" zakończy się lada moment, co będzie dla niego zapewne dużo przyjemniejsze, od siedzenia w klaustrofobicznym pomieszczeniu i słuchania obelg od Evana. Czekając na dalszy ciąg przedstawienia, wysłuchał refleksji Raziela, którego słowa wprowadziły spokój wewnątrz jego serca, skrywającego się gdzieś we wnętrzu niewzruszonego ciała.
- Cieszę się, że większość z nas uznała za winną osobę, która znajduje się poza pomieszczeniem - podkreślił na wszelki wypadek, aby owa informacja nie umknęła tym, którzy ich obserwowali - Co do celu zaś...
Urwał, ponieważ dalsza wypowiedź wymagała przemyślenia. Wyjaśnienie innym zasad rządzących tym procesem nie wchodziło w grę, ponieważ wtedy każdy mógłby zacząć kłamać, tak, by zostać jak najlepiej ocenionym. Co więcej, wciąż nie wybadał czy list Evana jest dla niego zagrożeniem. Bo kto wie, może Shao nie jest tutaj jedyny? Może Evan też? Lepiej nie ryzykować.
- ...jest nim hydra - odpowiedział pierwszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy, bo przecież musiał jakoś dokończyć zdanie - utrata jednej głowy sprawia, że wyrasta kilka następnych - aluzja była całkiem oczywista, choć mimo wszystko, nie zdradzała dokładnych informacji, jak te z listu.

W tym momencie zapragnął pożegnać się z Razielem, lecz nie zrobił tego (toż to Evan miałby dopiero powody do oskarżeń). Generalnie, Shao wiedział, że niestety, pomimo całego swego uroku i inteligencji, mag-duch prawdopodobnie zniknie w tej kolejce. Choć z drugiej strony, Arturia, która otwarcie nie chciała grać w grę i która popełniła ryzykowny błąd, broniąc Shao niczym Rakasha... z racji swych zachowań mogła zostać wyeliminowana teraz, poza kolejką. Największą zaś ironią było to, że pomimo wszystkich swych prób, nie udało mu się ją wciągnąć w grę. Gdzieś tam, miał jeszcze skrytą nadzieję, że żelazne oddanie dziewczyny do własnych zasad, zostanie przez obserwujących docenione, a nie ukarane, bo prawdę powiedziawszy, cieszyłby się z "przeżycia" Arturii bardziej, niż z własnego zwycięstwa. Dlatego właśnie, choć nie powinien, dokładał wszelkich starań, by miała łatwiej, jednak, jak na ironie, tylko pogarszał jej sytuacje.

Oczywiście, mógł też złapać ją za sztylet i zacząć się szarpać. Na tyle, na ile znał tę dziewczynę, wiedział, że uderzyłaby go całkiem na serio, pokazując swoją wolę walki. Nie zrobił tego jednak, ponieważ Evan dostałby kolejny pretekst, aby go pogrążyć. Shao znajdował się między młotem a kowadłem. Czas uciekał, wypadałoby podjąć jakąś decyzję.

Nie robił jednak nic, prócz patrzenia, jak się rozbiera. Odziwo, dość szybko zamknął oczy, bowiem nie tak wyobrażał sobie pierwszą sytuację, w jakiej niewiasta będzie ściągać ciuchy. To wszystko było takie beznadziejne! Miał już dość tej całej dziecinady. Był jak taki mały wulkan -na zewnątrz twarda i nieczuła skała, w środku zaś ogień i lawa, o jakiej nikt nie ma pojęcia. Mnich, mędrzec, myśliciel. Ten, który lata medytacji poświęcił na to, by zgłębiać zasady rządzące przeznaczeniem, nie potrafił nawet wpłynąć na przyszłość jednej "bliskiej" sobie osoby. Cóż za ironia losu.

Chyba, zamiast marzyć o wywieraniu wpływu na życie setek tysięcy ludzi, powinien wrócić do Oshibany i zająć się obieraniem marchewek.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2056-bank-shao#35422 https://ftpm.forumpolish.com/t1929-shao-tenjuin
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptySob Cze 14 2014, 01:26

Kontynuowałem siedzenie w kącie i obserwowałem, jak rozwinie się sytuacja. Właściwie nie wiedziałem jak w tej chwili mogłem dalej ciągnąć swoją zabawę, więc zrezygnowałem... Wolałem mieć potem jakieś kłopoty, niż teraz za mocno kogoś wkurzyć... Jeśli musiałbym z nimi walczyć bez użycia magii, pewnie bym przegrał. A ta dziewczyna zaczynała się rozbierać... Ciekawe. Ścierpł mi nogi, więc powoli wstałem i zacząłem krążyć po pokoju... Niech się zastanawiają, co mam zamiar robić. Raz rzuciłem nawet Shao spojrzenie, z którego nic nie wynikało, ale ... może coś sobie pomyśli i znowu go podburzę do działania. Czekałem. Niech się to w końcu skończy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Arturia


Arturia


Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptySob Cze 14 2014, 23:09

Arturia z jednocześnie ulgą i ciężarem przyjęła brak zmian po chwyceniu noża. Jednak teraz przyszło coś, co było dla niej dużo trudniejsze psychicznie niż niewiadoma dalszego losu. Była to świadomość, że prawdopodobnie za chwilę stanie naga przed trzema obcymi mężczyznami w pokoju plus obserwatorzy z zewnątrz. Ważniejsze jednak było wydostanie siebie, reszty oraz dowiedzenie się, co ze "znikniętą" częścią składu i radnym. Rozcięła kombinezon do samego zamierzonego dołu odcinka piersiowego, gdy wtem podskoczyła, zszokowana zniknięciem Sonii, niemal trafiając czubkiem noża w skórę. Do tej chwili magia nie wróciła. Kilka sekund stała i rozglądała się niemal panicznie po pomieszczeniu. Niemej dziewczyny nigdzie nie było. Spokój, tylko spokój może mnie uratować. Wzięła głęboki wdech, zamknęła oczy, po czym zaczęła prawą ręką masować kostki lewej. Od kciuka do małego palca. Tak dwa razy. To wszystko - miarowo oddychając. Chłopacy mogli dostrzec, że spokój do niej stopniowo wraca. Spojrzała na nich, a iskierki w oczach tliły się żywiej niż krótką chwileczkę temu...
- Nic się nie stało, Raziel. Jesteśmy wszyscy zbyt zdezorientowani. A każdy chce działać. Każdy chce coś zrobić. Niestety, rozcięcie do tego stopnia nie uwolniło magii, jednak... - i wtem coś do niej dotarło - C-co? - po czym jej twarz przybrała ponownie wyraz kompletnego zawstydzenia. - N-nie! Cz-czemu? - wydukała bez zastanowienia. Ale słuchała dalej przemyśleń Raziela. I miały dla niej one sens. Postanowiła się włączyć...
- Nie wiemy, czy nie popełniliśmy błędu przy ochronie. Nie ma z nami radnego. - nawet nie próbowała spojrzeć na głowę. Kontynuowała - Natomiast co do reszty... Zarówno Raksha jak i Sonia mieli mieć dyżur po mnie i Evanie. Gdyby w tym upatrywać schemat znaczyłoby to, że następny byś był... ty? Lub Shao. To grupa ze środkowego dyżuru. Wy dwaj jesteście, jak oni, dwójką, która jeszcze nie odbyła dyżuru. Przyznam jednak, że nie widzę najmniejszego powodu, dlaczego mielibyśmy znikać z tego pokoju według ustalonych przez nas wart. Jeśli więc masz rację, a jest dużo większe prawdopodobieństwo, że jesteś jej bliżej niż moje założenie, w które sama z resztą nie wierzę, to to by znaczyło, że za chwilę... zniknę... - jakby powoli to do niej docierało - ja?... - po czym dotarło do niej coś jeszcze. Coś, co wyraźnie jej się nie spodobało. Przygnębienie z tego powodu miała wymalowane wręcz na twarzy. Zaczęła cicho, jednak chłopacy mogli słyszeć, co mówi - Jeśli dobrze zrozumiałam... a ty masz rację... to znaczy, że żeby jedna osoba mogła zniknąć, to ktoś inny musi dotknąć noża... Tylko nie będzie miał go kto dotknąć, gdy zostanie jedna osoba...
Powiodła wystraszonym spojrzeniem po chłopakach. Któryś z nich - jeśli Raziel dobrze kombinuje - jest Brucem Willisem i będzie musiał zostać na tej asteroidzie. Po czym dodała, jak czarne pocieszenie:
- Nie wiadomo też, gdzie "skacze" osoba, która zniknęła. Wątpię w eksplozję, bo nie ma szczątków...
Spojrzała jeszcze na Shao, po czym rzekła z ciepłem i całkowitym spokojem w głosie, czy wręcz nawet wyczuwalnym lekkim uśmiechem, acz trochę moralizatorsko:
- Nie daj żadnej dziewczynie rozporządzać swoją twarzą. Jeśli dobrze zrozumiałam, to chcesz być radnym. A więc twarz musisz zachować dla ludu, któremu będziesz służyć. Dla nich radny zawsze powinien zachowywać twarz. Dopiero później jest on sam. A dopiero dalej dziewczyna... - i z ostatnimi słowami powoli położyła nóż na stole. "Niech się dzieje wola Nieba. Z nią się zawsze zgadzać trzeba". Gdyby tylko wiedziała, o czym myślą Evan i Shao...

Jeśli natomiast nóż nie zadziałał, wzięła go ponownie. Stanęła za Razielem. Może to atak egoizmu, ale ucieszyło ją, że ktoś chce przejąć brzemię striptizu. Odetchnęła z ulgą. Mimo wszystko jednak była to wystarczająco krępująca sytuacja, by ponownie podły pąs wyszedł jej na twarz...
- Chyba nie zadziałało. Dobrze więc. Rozetnę Ci kombinezon. Tylko pozwól mi się odwrócić nim go zdejmiesz.
I, jak powiedziała, kiedy doszła do samego dołu odcinka piersiowego kombinezonu Raziela, odłożyła nóż na stół i się odwróciła...
- Okej. Możesz zdejmować. Nie patrzę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1080-konto-arturii https://ftpm.forumpolish.com/t422-arturia https://ftpm.forumpolish.com/t1519-wszystko-co-pod-sloncem-i-gwiazdami
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptySro Cze 18 2014, 14:00

MG

Teorie, teorie i teorie. Co dokładnie się działo? Skoro nie była to iluzja to co? Gdzie byli i co się działo? Magowie nie posiadając żadnych poszlak mieli rozwiązać tą zagadkę? A może, to nigdy nie było celem tej... "Gry"? W każdym razie jeden z magów chyba zaczął rozumieć zasady kierujące "Bogiem" tego pomieszczenia i nie był to Raziel. Gdy ten chwycił nóż... zniknął, wraz z nim. Nie było już Raziela i noża, a Shao mógł z zadowoleniem pogratulować samemu sobie poprawnego odgadnięcia, kto teraz zniknie.

Czas na odpis: 21.06 godzina 14:00 ale z powodu mojej nieobecności teoretycznie nie wiadomo kiedy odpisze więc nie musicie się martwić jak nie zdążycie z postem
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Powracający Shuriken


Powracający Shuriken


Liczba postów : 61
Dołączył/a : 18/02/2014
Skąd : Oshibana

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyPią Cze 20 2014, 14:00

Rozerwanie szat było prawdziwym aktem silnej woli. Ciekawe czy Ci, którzy oglądali właśnie rozgrywające się reality show także dostrzegli determinację dziewczyny, zamiast oglądać sceny rodem z magicznego czarodzieja (i to do tego w ruchomych obrazkach). Tymczasem Raziel, no cóż, przestał być interesujący, może dla jurorów, a może dla publiczności "wysyłającej smsy", rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając dalszy ciąg akcji innym bohaterom.

- Mamy zwycięzcę - stwierdził pierwszy z medytujących, następnie dodał bez radości, tym swoim beznamiętnym tonem głosu - zabawne, że osobisty konflikt zaślepił mnie tak bardzo, że nie dostrzegłem Twoich osobistych talentów, Evan - brakowało jeszcze tylko sake, by ludzie, którzy chwilę temu byli "wrogami", z pełną klasą i kulturą ustalili teraz nowe warunki dotyczące przyszłej współpracy - Choć i tak prywatnie uważam, że jesteś sprzedajną *******. Bez obrazy.

Fryzura zawirowała w powietrzu, kiedy to Shao szybkim ruchem odwrócił twarz, patrząc z zamkniętymi oczami w miejsce, w którym wcześniej stała dziewczyna. Nie udało mu się ukryć uśmiechu, gdy pomyślał o słowach "chcesz być radnym". Jest wielka różnica pomiędzy chcieć a być. Ci którzy chcą, niekoniecznie będą. Bo być radnym jest odpowiedzią na pytanie "co robić?". Nie chodzi tutaj o to jak bardzo się chce, raczej ważne są działania w słowach i czynach, którymi człowiek reprezentuje swoją rolę w społeczeństwie.
- Znów kolejne "powinienem". Zrozum, że nie wszyscy jak ty, żyją kodeksami. Są ludzie, którzy robią i będą robić ze swoją własnością, ciałem, a nawet życiem, to, co im się żywnie podoba. Nie uda się im wszystkiego zakazać, nawet, jeśli Ci się to nie podoba. Istnieją też ludzie, którzy żyją według zasad własnej moralności, nie zaś tego, co jakakolwiek siła im nakaże bądź zakaże.
Ciało wstało, strzepując kurz, którego nie było, z ubrania, które prawdopodobnie i tak by się nie pobrudziło.
- Masz umysł doskonałej policjantki, pokazałaś to, wszczynając swoje małe śledztwo - pochwalił - jednak zupełnie nie rozumiesz ludzi, przeciwko którym chcesz walczyć. Zupełnie nie wiesz, jak to jest być po drugiej stronie. - dodał, najwidoczniej odrzucając pragnienie pokazania Arturii w jak najlepszym świetle, czyli cel, który towarzyszył mu od czasu przeczytania listu - To nas różni, uzupełnia. Ty posiadasz stabilne zasady, którymi potrafisz poskromić siebie i innych, jednocześnie nie dopuszczając do siebie żadnych uczuć. Tłumisz w zarodku każdą moralność. Ja zaś odrzucam, dystansuje się od wszelkich zasad, działając tylko w imię tego, co czuję i uważam za słuszne - ręka zasłoniła zamknięte oczy, chroniąc je przed prażącą żarówką - Zginiesz, gdy znajdziesz się w pierwszej lepszej czarnej strefie bezprawia, w której dorastałem. Tam każdy wyznacza własne prawo, tam trzeba być elastycznym, bo każda zasada jakiej nie można złamać ogranicza, jak więzy czy kajdany. Nie poradziłabyś sobie bez przewodnika, który pomagałby Ci w podejmowaniu decyzji, podobnie jak ja, w świecie pełnym praw pisanych lub nie, potrzebowałbym kogoś takiego jak ty, by mnie przytemperował, kiedy trzeba. Np. teraz, w tym pokoju, działałaś na mnie bardzo kojąco i otrzeźwiająco.

Stopy zaczęły się zbliżać w kierunku, w którym dziewczyna znajdywała się przed zamknięciem oczu.
- Śmierć ludzi zaś nie jest Ci obca, jak wywnioskowałem - ciągnął swój wywód filozoficzny - jednakże zapomniałaś, że prawo do wyboru własnej życiowej ścieżki ma tylko właściciel ciała. On również wybiera, czy podejmie działania z mniejszym lub większym ryzykiem kalectwa lub śmierci. Żaden twój kodeks ani jakiekolwiek prawo, jakie sobie wymyślisz, nie odbierze im możliwości dokonania takiego wyboru - głowa uniosła się, otwierając powieki. Oczy przewertowały pomieszczenie, zaczynając od góry. Kiedy wzrok odnalazł dziewczynę, zatrzymał się na wysokości jej czoła, patrząc na brwi, czyli lekko powyżej oczu - Nie ważne, jak bardzo Ci się to nie podoba - głos nieco przybrał na sile - ludzie, którym na Tobie zależy, osłonią Cię nawet i nagim ciałem, umierając przy tym z własnej, nieprzymuszonej woli. Albo zniszczą pół świata tylko dlatego, że ktoś cię skrzywdził. Tutaj nie ma logiki, są tylko uczucia. Nie ma praw, zakazów i nakazów, jest tylko widzi-mi-się, wynikające z moralności. Kiedy ktoś nazwie dobrem wymordowanie wszystkich zabójców, zamiast doprowadzenia ich przed sąd, albo uzna że więcej warte od własnego życia będzie poświęcenie się, by Twoje przeżyło... Nie powstrzymasz tej osoby żadnym prawem ani słowem, bo ci ludzie nie żyją wśród zasad, lecz pośród uczuć i tego, co uznają za lepsze, za bardziej dobre.

Shao x Arturia Theme:

Ten wzrok, on znowu się pojawił. Zogniskowany jak laser, przeszywający czaszkę niczym mag mający mocą spojrzenia przebić czaszkę na wylot. Spojrzenie dziecka, które nie zna miłości. Dorosłego, który wie, czym jest utracić wszystko. Inkwizytora, który w imię swych zasad wykona najczarniejszy wyrok. Na białym tle, tworzonym przez ścianę, można było wyobrazić sobie zgliszcza woski, z której właśnie wychodzi Shao, jako jedyny ocalały. Spojrzenie Boga, który wydał sąd (czy sprawiedliwy?), niszcząc Sodomę i Gomorę.
- Nie wiem, z czyjego powodu zamknęłaś się w świecie bez uczuć, odrzucając nawet tych, którzy dają jawne wyrazy troski - zawahał się - Może nie takie, jak sobie wyobrażasz, może nie zgodne z normami tego, jak powinno się to wszystko odbywać, może wbrew zasadom kultury czy obycia, ale jednak... - ponownie złapał wątek - Wyraz sympatii to dar, w którym jedna osoba wyraża drugiej, że jest ważna. Ty to odrzucasz, aby siebie, lub kogoś, chronić. To głupie, bo ta osoba robi to właśnie po to, byś była bezpieczniejsza. Samemu zaś nie chce być bezpieczną, przeciwnie, właśnie świadomie chce zaryzykować, by Tobie było lepiej.
Mięśnie wokół oczu uległy rozluźnieniu, jednak choć agresja się ulotniła, pewność i stanowczość pozostała na wyrazie twarzy. Ciało ustawiło się tak, aby stać przodem do dziewczyny.
- Możesz wymyślić tysiące przepisów i zasad, co być powinno a co nie, lecz w twoim życiu i tak pojawią się osoby, które złamią wszelkie normy, robiąc coś, co według ich własnych zasad będzie dla Ciebie najlepsze. Zaryzykują zranienie, odrzucenie, nawet śmierć. - odsłonięta dłoń uniosła się do góry, mijając długie włosy Shao, aby zatrzymać się na wysokości wzroku dziewczyny, obok twarzy mężczyzny - Nie zmienisz ich wolnej woli, bo nie da się jej kontrolować kodeksami. Oni i tak zrobią, co uznają za słuszne. Więc skoro ich nie zatrzymasz to co zrobisz, odrzucisz?
Nieco drżącą dłonią spróbował dotknąć jej policzka.
- Nie jesteś w stanie mnie zranić, nawet jeśli mnie uderzysz. Chyba już to mówiłem - usta zostały na chwilę przygryzione, lecz nie dla tego, że zastanawiał się, co powiedzieć. Coś odbierało mu zdolność mówienia. Mimo tej całej pewności i zaciętości, coś w nim pękło - Ty też coś mówiłaś. Że kierując w ciebie ostrze, mogę Cię zranić, niezależnie od tego, jak potężną posiadałbym nad nim kontrolę. Wiesz, miałaś rację, a ja kłamałem. Niezależnie od swych dobrych intencji czy władzy nad sytuacją, zawsze jest ryzyko, że poczujesz ból. Masz więc prawo do swoich decyzji, jak ja do swoich, jednak...
Zniżył wzrok, orientując się, że właściwie to nawet nie patrzył na osobę, której przekazywał jakieś moralizatorskie wyznania.
- ...zawsze będą istnieć ludzie...
Szyja nieco przekrzywiła głowę.
- ...którzy wbrew wszelkim prawom i zasadom, nawet twoim...
Palce przeszły po policzku i zatrzymały się pod podbródkiem, unosząc go do góry
- ...zaryzykują każdy ból i każdą ranę...
Dotyk został przerwany, szybki ruch dłoni sprawił, że mężczyzna stał teraz z zasłoniętymi ustami przed niższą o głowę dziewczyną.
- ...byś mogła według ich rozumienia świata, być szczęśliwszą.
Pocałował swoje palce, poczym jednoznacznie przyłożył pocałowaną dłoń do ust Arturii.
- I nie zmienisz niczyjej woli - zgiął rękę w łokciu, idąc jednocześnie do przodu, tak, że mówiąc minął się z dziewczyną, puszczając jej usta - Nie masz takiej magii, choć i ona mogłaby okazać się nieskuteczna.

Poszedł dalej, myśląc o tym, że wyszło troszkę inaczej, niż to sobie wyobrażał. W idealnym świecie zaczęliby się namiętnie całować w usta, do czasu, aż rozpływające się ciało Arturii opuściłoby pomieszczenie. To byłoby takie romantyczne! Jednak życie to nie film. Piękne opowieści o romansach ludzi z dwóch światów nie powstają od tak, poprostu. Głębokie traumy, trzymane przez lata, nie znikają tylko dlatego, że jakiś obcy facet powiedział kilka mądrych słówek. Życie tak nie wygląda.
- Kiedyś zrozumiesz, na czym polega prawdziwa troska. Że czasami trzeba zaryzykować zranienie kogoś, by ochronić tą osobę przed poważniejszą raną - powtórzył znowu, niczym mantrę, jednak tym razem dodał jeszcze kilka słów - Albo siebie. Albo siebie, jeśli taka będzie cena za szczęście.

I believe in you
I can show you that
But
Don't you dare look at him in the eye
As we dance with the devil tonight?

Wykonał jeszcze kilka kroków, pocieszając się, że tak naprawdę to jej nie znał, bo tylko się zauroczył. Ot, wpadła mu w oko i tyle. Takich kobiet, które mu się spodobają, będzie przecież wiele, nie stało się nic wielkiego. Jednak gdzieś tam, ze środka, zdradliwy głos mówił do niego:
- Shao, jak chcesz zmienić świat na lepsze, skoro nie udało Ci się uszczęśliwić nawet jednego człowieka? Gdzie ta Twoja moc i potęga?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2056-bank-shao#35422 https://ftpm.forumpolish.com/t1929-shao-tenjuin
Arturia


Arturia


Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyNie Cze 22 2014, 06:44

/Chyba rozczaruję, ale Arturia nie zdjęła kombinezonu. xD Zdążyła go rozciąć i tyle xD ...



Nawet nie zauważyła, jak znalazła się krok w tył wyprężona jak struna w momencie, gdy Raziel "był i znikł, nie ma go". Mimowolnie rozejrzała się po pomieszczeniu, ale Maga Duchów jak nie było tak nie ma. Zamknęła oczy z delikatnym westchnięciem. Miała Nadzieję, że nic mu nie jest. Tak samo jak Sonii i Rakshy. Gdziekolwiek są...
I ponownie nie wiedziała nic. A zdawało się, że ma jakiś ślad. Ale z drugiej strony skoro się mylili, to może jest szansa, żeby ta jedna osoba tu nie została. Bo schemat się posypał. Cóż, wolała już tak. Chyba. W końcu "leave no man behind" tak długo, jak tylko się da. Najlepiej do końca...
Ona nie traktowała tej grupy jako konkurencji do stołka. Dla niej to kompani z jednej grupy operacyjnej. Fakt faktem - radny najważniejszy, ale reszta teamu tuż za nim. Może takie podejście to błąd? Kto wie? Na pewno nie Arturia...

Tak czy inaczej to właśnie dlatego na słowa Shao do Evana zareagowała tak, a nie inaczej. Spojrzała z mieszanką strachu i niezrozumienia najpierw na Shao...
- Shao! Co ty wygadujesz!?
by zaraz skierować wzrok na Evana...
- Evan! To prawda?! Ty za tym stoisz?!
Nie wiedziała, czy wierzyć jednemu, drugiemu, czy żadnemu z nich. Czuła, że oni wiedzą coś, czego nie wie ona. Jak można się łatwo domyślić, niespecjalnie jej się to podobało...

Dodatkowo oliwy do ognia niezrozumienia dla obecnej sytuacji dolał Shao. Nie ruszyła się na krok, gdy się do niej zbliżał. Jak sparaliżowana, pozwoliła na dotyk policzka. Czuła się jak ranna sarna, chłonąc słowa, gdy chłopak przesłał pocałunek: "To kłusownik z nożem czy leśniczy z opatrunkiem? Wiać, a może najpierw kopnąć? Tak na wszelki wypadek?". Jeśli ktoś myślał, że teraz już panny Otori nie da się bardziej ogłupić, zbić z tropu i do tego zdenerwować - mylił się mocno. Bo stety czy niestety, słowa pana Tenjuina trafiały tam gdzie zamierzał: w Duszę i Serce. I bolały...
Gdy odszedł kilka kroków, odwróciła się za nim. W jej oczach dalekie iskierki tańczyły, jak zwykle, jednak tym razem zamiast pogodnych i ciepłych, były jakby błękitne. Tylko ciężko stwierdzić, czy jak arktyczny lód, czy jak płomień o temperaturze 1400 C. Natomiast twarz wyrażała gniew, gorycz, żal i zagubienie. I pretensja...
- Nie podoba ci się, że próbuję ci rozkazywać? Nie próbuję, nawet jeśli tak to odbierasz. To prawda, to twoja sprawa, co zrobisz ze swoim życiem. Ale ludzie oczekują, że radny będzie dbał o ich sprawy, a nie o swoje ich kosztem. Że będzie się o nich troszczył. Będą chcieli móc mu ufać. Że mogą na nim polegać nie tylko wtedy, kiedy ma taki kaprys, ale zawsze, o każdej porze dnia i Nocy. Policja Magiczna służy Radzie. I jeśli kiedyś dostanę się do policji, to chciałabym służyć rozkazom Rady, których obywatele nie muszą się obawiać. Nie twierdzę, że teraz jest źle i potrzeba zbawiciela. Ale chcę by ten kraj rozwijał się dalej, a nie cofał przez radnych, którzy robią co chcą, bo to przecież ich życie, ich sprawa, ich zabawki. A to jednak oznacza trzymanie się pewnych zakazów i nakazów. Choćby etycznych... - W tym momencie chciała coś powiedzieć, ale zacisnęła tylko zęby i kontynuowała... - Powiedziałeś, że nie wiem, jak to jest być po tej Ciemnej Stronie Mocy. Tak się składa, że urodziłam się wśród ludzi, którzy żyją na cienkiej granicy między Światłem i Mrokiem, przechodząc czasem z musu na drugą stronę na krótki czas. I wiesz co? Życie to najtańsza rzecz, jaką można tam stracić, a rozerwanie na strzępy to jeden z najlżejszych na to sposobów. Przeżywa ten, kto się tam trzyma zasad. Żelaznych zasad. Choćby się wydawały nie wiem jak okrutne i choćby nie wiem jak serce pękało. Bo złamanie choć jednej może się skończyć utratą Duszy, nieszczęściem najbliższych i wieloma innymi rzeczami, których zdrowy psychicznie człowiek szczerze chciałby uniknąć. To dzięki tym zasadom miałam na tyle bezpieczne dzieciństwo, na ile rodzice tego pokroju mogą sobie pozwolić. Czy czasem wręcz wywalczyć. Elastyczne zasady? Z kolei w tej czarnej strefie bezprawia z zasadami, bo tym jest, ty nie miałbyś szans. Tam nie ma miejsca na własne postrzeganie świata. Zarzuciłeś mi, że tu nie umiem się dostosować. A zatem, czy jeśli mafia wybierze sobie świadków do sprawy, którą badam, i podstawi mi pod nos, uprzykrzając dalsze śledztwo, mam się skupić na podstawionych i dawać się wodzić mafii za nos? Nie. Nie zamierzam. Prawo jest prawem i musi być przestrzegane nawet przez królów. I to nie są moje słowa. Twierdzisz, że ktoś chcąc chronić mnie będzie naginał zasady, i to jest OK? Otóż nie jest OK. Bardzo nie jest. Ponieważ zmusi mnie do pojmania i osadzenia w więzieniu. I nie ważne, co moje uczucia będą miały do powiedzenia. Nie ważne, że wewnątrz mnie może szaleć burza sprzeciwu. Według prawa wszyscy są równi. Czy rybak, czy radny, czy księgowa. To, co właściciel klatki ze słowikiem uznaje za szczęście ptaka nie musi być tym samym, czym szczęście słowika w rzeczywistości jest. To, czy klatka jest ze złota czy z żelaza - śpiewakowi do obojętne, gdyż jego szczęście spoczywa poza nią. Czyje jest szczęście tak naprawdę? Szczęście właściciela, który myśli, że uszczęśliwia słowika kupując mu - według rozumienia ów pana - bibeloty do klatki, czy szczęście ptaka, który nie potrzebuje złota i srebra cennego tylko dla ludzi, a który chciałby żyć według praw natury i budzić dzień gdzieś w lasostepie? Przecież taki "pan" uszczęśliwia słowika właśnie według własnego rozumienia świata. A co do praw i kodeksów: ja nie muszę ich tworzyć. Ja je tylko stosuję.
Ale to nie to miało okazać się najbardziej bolesne. Dopiero teraz w głosie Arturii było słychać rozżalenie i być może łzy, duszone siłą przez determinację...
- I naprawdę?... Naprawdę uważasz, że... że nie mam uczuć?... Naprawdę myślisz, że jestem niemoralna?... - wtem wrócił jej stanowczy ton - To coś panu powiem, panie Tenjuin! Ja, Obywatel Królestwa Fiore, świadom podejmowanych obowiązków funkcjonariusza Policji Magicznej, ŚLUBUJĘ: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, NAWET Z NARAŻENIEM ŻYCIA. Wykonując powierzone mi zadania ślubuję PILNIE PRZESTRZEGAĆ PRAWA, dochować wierności organom Królestwa Fiore, przestrzegać dyscypliny służbowej, a także HONORU, GODNOŚCI i dobrego mienia służby oraz przestrzegać zasad ETYKI ZAWODOWEJ... CZY JAKOŚ TAK... Zgłosiłam się na misję mającą dać mi szansę na służbę Ojczyźnie, bym pewnego dnia mogła Rotę ślubowania wypowiedzieć pełnoprawnie. Zgłosiłam się tu, bo chcę w świetle prawa chronić ten kraj. I nie według zasad jakie ja wymyślę, bo od tego są - i tu bezczelnie wskazała palcem na Shao - radni... I król...
Zacisnęła zęby, mocno siłując się ze swoim wnętrzem, po czym kontynuowała, z wyraźną pretensją i bólem w głosie...
- Świat bez uczuć... Skąd to wiesz?... Bo nie rozpaczam? Nie szlocham? Tylko wymyślam i szukam uparcie jak stąd wyjść? Nie godzę się na podejrzany pseudoporządek, jaki narzucił mi ktoś siłą? Bo nie poddaję się ciemności tylko próbuję iść do przodu? Tylko, że jeśli się zatrzymam i zacznę patrzeć w ciemność, to ciemność zacznie przypatrywać się uważniej mnie, czego WIERZ MI, nie chcę. A czy potrafisz tę osobę ze światem bez uczuć zapewnić, że krew, którą masz na sobie nie należy do Rakshy? Czy możesz mnie zapewnić, że obecnie ta dziewczynka, która z nami była, nie boi się w tej chwili jeszcze bardziej niż przed zniknięciem? Czy Raziel nie ma kłopotów przez swoje domysły? I najważniejsze: czy wiesz co z radnym, naszym celem ochrony? Czy wiesz na tysiąc procent, że są cali i zdrowi? Wszyscy? Czy masz tyle samo pewności, że listy, które dostaliśmy, pochodzą z wiarygodnego źródła? Masz na to dowód?!...
Umilkła na chwilę, po czym odezwała się cicho patrząc już nie gniewnie w oczy Shao, jak do tej pory, lecz niby kilka kroków przed siebie w podłogę, a jednak nieobecnie, rozczarowania nawet nie próbując ukryć:
- A tak... Tłumienie moralności w zarodku... Gdy zaczęłam rozcinać kombinezon, wszystko w środku mnie krzyczało, żeby tego nie robić. Stanięcie przed wami naga było dla mnie potwornością... Gdy zamknąłeś oczy pomyślałam, że choć jeden stara się mi ułatwić. Jeśli w zdjęciu kombinezonu była szansa na odzyskanie magii, to ktoś musiał spróbować, a podłością jest zmuszać innych do zrobienia rzeczy, której sami byśmy się nie podjęli. Ulżyło mi, że choć inni patrzą i być może świetnie się bawią, znalazł się ktoś, komu bardziej zależało na mojej godności niż widowisku. A tu się okazuje, że nie mogłeś na mnie patrzeć z obrzydzenia dla tłumienia moralności... Szczerze, to jedna z rzeczy, których chyba wolałabym nigdy się nie dowiedzieć...

Wtem jakby się otrząsnęła. "Założyła ręce" i władczym głosem zażądała, wbijając w nich wzrok Gorgony, to w jednego, to w drugiego:
- EVAN. SHAO. A teraz wytłumaczycie mi, co znaczy, że Evan został zwycięzcą. Sprzedałeś nas nieznanemu "obserwatorowi"? W zamian za? A może jesteś kimś, kto przybrał postać Evana, i z tego miejsca mąci?... Shao, a może to ty teraz próbujesz wrobić Evana, gdy sam jesteś na usługach tajemniczego listonosza? Dlaczego w ogóle zaczęliście grać listami?!...
Jak łatwo można się domyślić, dalej nie wiedziała co się dzieje. Chciałaby by to był zwykły dzień. Zwykły dzień na niezwykłej misji. A tak naprawdę to teraz tylko jej się śni, bo przysnęła na warcie...


/Zapomniałam czegoś i nie wiem, czego O_o ...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1080-konto-arturii https://ftpm.forumpolish.com/t422-arturia https://ftpm.forumpolish.com/t1519-wszystko-co-pod-sloncem-i-gwiazdami
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 EmptyNie Lip 06 2014, 11:53

MG

Gdy padły te wszystkie słowa, gdy zakończyła się romantyczna szopka między Shao a Arturią, nagle wszystko się rozpłynęło. Zniknął Evan, zniknął Shao, zniknęła nawet Arturia. I nie było już nic, została tylko biel... a może to była ciemność? Koniec świata? Tego małego na pewno. A gdzie podziali się magowie? To już zupełnie inna historia, na której rozwój należy jeszcze chwilę poczekać...

Nagrody:
Shao: 12 PD
Arturia: 10 PD
Sonia: 9 PD
Raksha: 9 PD
Evan: 9 PD
Raziel: 7 PD


//Link do kolejnego etapu pojawi się w temacie z misją//
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Sponsored content





Wioska Krug - Page 14 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska Krug   Wioska Krug - Page 14 Empty

Powrót do góry Go down
 
Wioska Krug
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 16Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16  Next
 Similar topics
-
» Wioska Nes
» Wioska
» Wioska Zugaikotsu
» Wioska lotosu
» Górska wioska

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Romerum :: Las Gnolli
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.