I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak na wioską jest to miejsce całkiem spore, z dwóch stron otoczone wysypiskiem śmieci od południa brudną rzeką a od północy lasem Gnolli. Domy w wiosce w całości stanowiły baraki z kartonów, dech i blachy. Zaledwie kilka pseudo chatek było większe. Wszystkie i tak w stanie dość kiepskim. Wioska zaś stanowiła jedno wielkie zbiorowisko takich baraków, rozmieszczonych bez jakiegoś planu. Na ulicy walały się gówna, bród i inne odpadki. Wszędzie biegały szczury, gdzieniegdzie poniewierały się zwłoki i bezdomni. W powietrzu dało się czuć ubóstwo i śmierć, zupełnie inaczej niż to do czego można przywyknąć w Fiore.
~~
Szóstka bohaterów przybyła na miejsce, wioska Krug znajdowała się na północ od lasu Gnolli a na południu łączyła się z granicą Fiore, przez co często można było się tu natknąć na mieszkańca Fiore. Natomiast Romowie rzadko odwiedzali Fiore. Mieszkańcy Romerum mieli śniady odcień skóry w większości czarne włosy i jasne odcienie oczu w tym nietypowe - żółte. Dotarliście do wioski wczesnym rankiem około godziny dziewiątej, po ulicach już jednak włóczyło się mnóstwo ludzi. Klimat był dość ciepły, niebo mimo bycia przykrytym chmurami nie zbierało się jednak na płacz. Wasz cel był prosty dowiedzieć się, co dzieje się w tej wiosce i ewentualnie w miarę własnych możliwości powstrzymać to o ile ma przynieść zgubne skutki dla Fiore.
//Co do waszych postów teraz... każdy z was zaczyna jak chce, gdzie chce. Mozecie iść szukać noclegu, wypytywać bezdomnych... robicie co chcecie, możecie opisać że podróżowaliście razem i się poznaliście a nawet działać solo, zostawiam wam pełną dowolność.//
Autor
Wiadomość
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Wioska Krug Nie Maj 25 2014, 23:43
Ułożyła się do snu koło radnego i Raziela. Ich bliskość mogła sprawić, ze jednak nieco lepiej przebrnie przez noc do swojej warty. Uśmiechnęła się leciutko, zasypiając. Nie zdziwiła jej senna ciężkość, która tak nagle ja dopadła. W końcu ten dzień obfitował w najróżniejsze wydarzenia. Nie było w niej nic dziwnego. Gdyby tylko wiedziała...
... że obudzi się w takim miejscu, z pewnością plan, który zaproponowała Arturii wyglądałby zgoła inaczej. Niestety nie potrafiła czytać w przyszłości więc zaproponowała najlogiczniejszą opcję, która, możliwe, zaprowadziła ich wszystkich w to miejsce. Otworzyła oczy i błyskawiczne je zamknęła, czując nieprzyjemną szpilę bólu wywołaną jasnością. Co...? Powoli się podniosła, przyzwyczajając do rażącej bieli dziwnego pomieszczenia. Pokój był większy niż tamten barak, ale nie było w nim cieni, więc nieco się odprężyła. Pewnie gdyby nie nieprzyjemny ból głowy, skupiłaby się bardziej. Tymczasem głowa była bardzo uparta, jakby dostałą migreny. Skrzywiła się. Drugą rzeczą był dziwny kostium, w którym widać było dosłownie WSZYSTKO zarówno u panów, jak i pań. No cóż... Ktoś chyba niespecjalnie przebierał w kosztach, ale skrzywiła się widząc męskie przyrodzenie niemalże na widoku. Skrzywiła się ponownie, odwracając głowę, nieco speszona tym widokiem. W sumie w takim razie i u niej było wszystko widać... Nie, tym akuratnie się nie przejmowała tak bardzo. Ci ludzie byli zbyt nieskrępowani własną i ich "nagością", by chcieli cokolwiek robić, było w tym coś pocieszającego, na swój chory sposób. Tylko w takim razie... gdzie była sukienka od Tyry'ego? Zasmuciła się. Straciła ją bezpowrotnie? Miała nadzieję, że nie... Usiadła na krześle, po prostu obserwując pozostałą piątkę swoich towarzyszy. Szczególnie ciekawił ją Raksha, wyglądający zupełnie inaczej niż sprzed zjawienia się tutaj i niewątpliwie mógł poczuć na sobie jej badawcze spojrzenie. Całe to pomieszczenie bardzo przypominało jej o swoim własnym "więzieniu". Nieco zadrżała, jednak szybko pozbyła się tego wspomnienia. Teraz było inaczej... Drgnęła, gdy podano do stołu z dziwnym dźwiękiem Spojrzała na tacę z zainteresowaniem. Hmm? Wyciągnęła rękę, by sięgnąć do pokrywki, jednak wszyscy ją uprzedzili. Głowa. Arturia i Evan wyglądali na zdenerwowanych, zwłaszcza ten drugi. Sama co prawda nigdy nikogo nie zabiła, lub tak też jej się wydawało, ale widziała jak Tyry z jej pomocą to robił. Czy śmierć radnego była aż tak poważna? Znaczyło to, że nie udało im się go ochronić, jednak czy na pewno? Słowa Arturii wydawały się przekonujące. A nawet jeśli śmierć była prawdziwa... Wyjątkowo nie czuła strachu. Było to coś w rodzaju spokoju, jakby nie robiło to na niej wrażenia. Jedynie sam pokój był nieprzyjemny, ale przywykła już i do spojrzeń, i do bólu... Zeszłą z krzesła i wzięła od drugiej kobiety kopertę. Co miała z nią zrobić? Obejrzała ze wszystkich stron, widząc jakieś znaczki. Spojrzała pytająco na kobietę. To dla niej? Tylko co dalej? Była nieco zagubiona więc wyciągnęła rękę oddając kobiecie kawałek papieru uśmiechając się przepraszająco. Następnie sięgnęła stołu oraz tacy, z jakąś nerwową ekscytacją Serce biło jej nieco mocniej, jakby się bała, ale z drugiej strony była ciekawa. Skoro radny nie żył to jego głowa powinna być... prawdziwa? Jak w ogóle można określić prawdziwość głowy? Popychała ją ciekawość. Niemal z dziecięcą ciekawością, nie rozróżniając dobra lub zła, sięgnęła po głowę martwego chcąc sprawdzić, zobaczyć, obejrzeć ze wszystkich stron. Serce biło jej nieco mocniej, a rumieńce wskoczyły na jej twarz, gdy w jej dłoniach znalazła się głowa. Jednak Shao robił swoje, chyba chcąc sprowokować innych. Nadymała policzki. Ta się nie robi! Po prostu nie! Prawda była taka, że nie było sensu walczyć i tracić tlen na to, by kogoś zmylić? W imię czegoś? nie, nie rozumiała! Musiał się uspokoić! I rzuciła głową radnego w stronę mężczyzny, by ten się uspokoił. Może się potknie i przestanie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Wto Maj 27 2014, 23:08
MG
Cóż, obcisłe kostiumy idealnie podkreślały "Męskość panów", którzy mogli ze spuszczonymi głowami powiedzieć "No co? Zimno jest!" ale na szczęście(lub nie) tylko Sonia wykazała jako takie zainteresowanie ich narządami rozrodczymi. Właściwie każdy kto dostał list, bo list dostał każdy, nie musiał go nawet czytać. Magia wspaniały wynalazek i wszystko co potrzebowali, pojawiło się w ich głowach. Jednocześnie z tym faktem, kartki spłonęły. Czyli magia jednak tu działała? A może Shao miał rację z tymi ciuchami? A może szkopuł tkwił gdzie indziej? Jakkolwiek by nie było, teraz magowie musieli walczyć nie tylko z obecną sytuacją, ale też z tym, co zostało im powiedziane. Shao chciał jeszcze zrobić jakaś awanturę, szybko jednak w jego stronę poleciała głowa, a chłopak obrywając z niej, przewrócił się. W sumie chyba efekt uzyskany, pobito go. No i on mógł stwierdzić jako jeden z nielicznych, że głowa z której dostał, była jak najbardziej prawdziwa.
Czas na odpis: 30.05 godzina 23:00
//Zaraz dostaniecie PW//
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Wioska Krug Sro Maj 28 2014, 06:13
- Nie jestem pewna, czy to coś da. - odparła słowa Shao. - Mam wrażenie, że jesteśmy tu królikami doświadczalnymi. Cokolwiek zrobimy sobie nawzajem - eksperyment będzie trwać. - po czym z nieukrywaną podejrzliwością spojrzała na ekran w górze. A odzież? Była krępująca. Jednak Arturia miała poważniejsze problemy: porwanie, przetrzymywanie i trupa... Na dalsze słowa Shao nie bardzo wiedziała, jak zareagować. Nie rozumiała ich... - Spróbować poznać? - zmarszczyła brwi, próbując odgadnąć, co to za szyfr. - Przecież poznaliśmy się w powozie radnego. - po czym zmarszczyła brwi jeszcze bardziej - I czemu się na mnie tak dziwnie patrzysz? Mam coś na nosie? - po czym bez zastanowienia i nie czekając na odpowiedź zaczęła dłonią badać przestrzeń między oczami a ustami. Może Wielki Brat dołożył tam jaką kurzajkę, rozmazaną sadzę albo źle wytarte kichnięcie? Po chwili odebrała od Sonii kopertę, nabierając nowych "podejrzeń" względem dziewczyny. Nie tylko nie mogła z jakiegoś powodu mówić, choć struny głosowe funkcjonowały. Nie umiała też czytać. Vesper zrobiło się żal dziewczęcia, jednak nie dała tego po sobie poznać. Zrozumiała też, że z nich wszystkich, właśnie Sonia na tej misji ma najwyżej postawioną poprzeczkę. Chciała otworzyć list Sonii, by przeczytać go na głos, jednak ten spłonął tuż przed ponownym otwarciem. Natomiast jej list... Jej list nie zdziwił specjalnie. Spojrzała z kpiną wymieszaną z gniewem w stronę tafli w suficie, "zakładając" ręce. Choć patrzyła w sufit, mówiła do reszty: - Zgaduję, że każdy z was dostał w liście jakieś podejrzenie względem innej osoby z grupy. Zapewne ma to doprowadzić do skłócenia nas ze sobą. Nie będziemy w stanie współpracować z sobą, jeśli jedno drugiemu nie ufa. Czas więc chyba na chwilę szczerości. - po czym spojrzała na "Casanovę". - Shao. W moim liście zawarte są pewne zarzuty względem twojej osoby. Nie powiem jakie. Oraz oferta. Sam powiedziałeś, że każdy z nas ma powód, by cię uderzyć. Dlaczego? Co przed nami ukrywasz? Usilnie starała się ignorować głowę. Dalej twierdziła, że to fikcja a radny żyje. Reszta to głód i halucynacje. Czy coś... Obawiała się też, czy grupa da sobie radę z oskarżeniami i podejrzeniami jedni drugich. Przy braku zaufania, nici ze współpracy...
/Zakładam, że znak GH Shao dalej ukrywa lub próbuje ukryć. Chyba, że coś źle przeczytałam :/ ...
Raziel
Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014
Temat: Re: Wioska Krug Sro Maj 28 2014, 17:30
Kolejna zaskakująca sytuacja. Obiecałem sobie, że nie będę spał, a zasnąłem tak mocno, że dopiero ból głowy mnie obudził. Dziwne pomieszczenie. Dziwne ubrania. Trochę mi to przypomniało sen, zamazaną nocną marę, która mnie ostatnio prześladowała. Potem zauważyliśmy głowę na stole i listy. Nie miał treści napisanej, ale wiem, co miał mi przekazać. Evan i Shao mieliby być winni? Do tego słowa Nieźle obdarowanej przez naturę Arturii wskazały, że każdy z nas może mieć podobną treść. Do tego wszystkiego, jej list wskazywał na Shao, tak jak i mój. Jeśli jednak każdy z nas ma podobną treść, trzeba chociaż spróbować to ukryć. Zawiążmy jeszcze jeden supeł na tym węźle gordyjskim...
- Dobra uwaga Arturia-san. Jednak niektóre zarzuty mogą być wyssane z palca. Bo czemu mi kazano oskarżać Ciebie o całe zło, jakie nas spotkało? Prawda, że padłaś pierwsza podczas przymusowego postoju karocy. Nie zostałem również obudzony podczas ataku na stodołę. Ale są tu osoby jeszcze bardziej podejrzane, dlatego moim listem mógłbym się podetrzeć, gdyby jeszcze istniał.
Ostentacyjne stanąłem po prawicy Archie i zwróciłem się do Shao:
- Najpierw zniknąłem podczas ataku, włóczyłeś się gdzieś i ledwo co do nas dotarłeś. Potem znów polazłeś sam i łaziłeś po wiosce zamiast być z nami i trzymać się jednego planu. Teraz kazałeś się lać jak jakiś przygłup. Przestań udawać jakiegoś pokerfejsa, przestań owijać w bawełnę i jeśli coś wiesz, czego my nie wiemy, to gadaj. A przede wszystkim, pokaż nam znak gildii, do której należysz.
Powracający Shuriken
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 18/02/2014
Skąd : Oshibana
Temat: Re: Wioska Krug Sro Maj 28 2014, 19:33
- O rany... - westchnął kucharz, który mimo swych wszystkich wrzasków został jakby niezauważony - Przeanalizujmy sytuację - zaproponował, przenosząc się z podłogi do siadu zazen i zamykając oczy - Po pierwsze, radny powiedział, cytuję, należy mnie chronić każdym kosztem. Po drugie, ty podejrzewałaś radnego o jakieś testy, sprawdziany czy inne formy sprawdzania nas. Po trzecie, powiedziałaś, że trwa eksperyment. Naprawdę nie umiesz połączyć tych trzech rzeczy w jedną całość? Kim Ty byłaś w poprzednim wcieleniu? - W tym momencie oczy otworzyły się, ogniskując na Arturi. Można było mieć wątpliwości, czy Shao tak naprawdę mówi do jednej osoby, czy do wszystkich. - Nie ważne, czy zaatakujecie mnie w ramach podejrzeń o śmierć radnego, czy też w ramach eksperymentu. Radny powiedział nam, że każdy ma go ochronić za ochronić każdą ceną, więc teraz pokażę, ile sam jestem w stanie znieść bólu i cierpień, by go chronić. Dlatego każdy z was mnie uderzy, a jeśli będzie to konieczne, poważnie zmasakruje a może nawet zabije przez przypadek. Ty także. I proszę Cię, zrób to z własnej woli. Zaufaj mi. Zaufaj radnemu, który powiedział, że za każdą ceną masz go chronić. W tej chwili, dowodem twej lojalności będzie to, czy w ramach tego eksperymentu jesteś w stanie zranić kogoś bliskiego. Obudź się i nie traktuj tego osobiście. - Zaczął się powtarzać, starając się jak najlepiej wyjaśnić to, co powiedział wcześniej - Nie zranisz mnie. Zranisz wroga rady, bo radny powiedział ci on jest moim wrogiem tak samo jak wcześniej powiedział chroń mnie za każdą cenę. I twoim obowiązkiem jest udowodnić, jak lojalna jesteś wobec rady. Wymierz swój cios, godny prawdziwego wroga. Będę czekać, akceptując swoje przeznaczenie. - Mimo zachowywania wciąż tej samej intonacji, słowa zdawały się coraz groźniejsze i poważniejsze, jakby dotyczyły losów świata - I każdy z was ma wymierzyć swój cios. Każdy, kto uważa, że dla rady, tuteż dla dobra tego świata zrobiłby wszystko, a mnie nie potrafi poprostu zranić, okaże się w tej chwili największym hipokrytą i kłamcą dla tych, którzy nas obserwują.
Odczekał chwilę medytując i nie myśląc o niczym. Żar emanujący znad szyby przygrzewał ciało od góry, nieprzyjemnie rozpalając długie włosy czarodzieja. Twarz nie posiadała ani jednego napiętego mięśnia, wręcz przeciwnie, wydawała się zrelaksowana. Jeśli w danej chwili trwała cisza, można było w niej usłyszeć rytmiczny oddech mędrca. Całkowite przeciwieństwo postawy zestresowanego człowieka.
- Raksha. Zacznij. Ty nie powinieneś mieć oporów. Czy w twoim liście też jestem wrogiem? Pokaż wiec, jak chroniłbyś radnego, jak raniłbyś jego wrogów. Pokaż, co byś zrobił, jeśli wrogiem rady okazałby się człowiek, z którym chwilę przed snem przyjacielsko rozmawiałeś. Czekam. Akceptuję swoje przeznaczenie i udowadniam cenę, jaką jestem w stanie znieść. Wy też to udowodnijcie, to ważne. - również i tym razem wypowiedź została wypowiedziana bardzo spokojnie. Shao zdawał się być jakby niezależny od słów, które mówi. Emanowała z niego pewność siebie, taka sama jak u matematyka, który wie, że dwa plus dwa równa się cztery, lub od rolnika, który rozumie, że jutro rano wstanie słońce. Nasz mędrzec był tak pewien słów, które manifestował, że wręcz emanował spokojem, choć tak naprawdę, za chwilę mogli go... skatować? Zabić? On jednak nie stresował się, wręcz przeciwnie, z powodu swego spokoju zdawał się być całkowicie przekonany w słuszność swego samopoświęcenia. Co więcej, wyglądało na to, że podczas zachęcania innych do zranienia samego siebie naprawdę akceptuje swoje przeznaczenie.
Ponownie zamknął oczy i oddychał spokojnie. Czekał. Na ewentualne ciosy zareaguje zgodnie z prawami fizyki. Jeśli jednak koś przewróci go i przestanie bić, Shao powróci do pozycji zazen. Obrywając, utrzymuje kontrolę ciała za pomocą swojej psychiki, tj. nie blokuje ciosów ani nie osłania się w razie upadku. Zachowuje się jak worek treningowy, który w razie zaprzestania uderzeń, powraca do pozycji wyjściowej.
- Co do odpowiedzi na jedno z pytań, które padło wcześniej. Ukrywam przed wami jedynie to, jak bardzo zależy mi na powstrzymaniu nielegalnych gildii - wten, zmniejszając poziom agresji w otoczeniu, zaczął jak gdyby nigdy nic, opowiadać swój życiorys - Jestem magiem od niedawna, moim prawdziwym zawodem jest bycie kucharzem. Pracowałem w małej knajpie w Oshibamie. - Chwila ciszy i zmarszczenie czoła - Im lepiej prosperowała restauracja mojego szefa, tym więcej rzezimieszków i rozbójników psuło interes wzorowego obywatela. Wkurzało nas to wszystkich, ale nie mogliśmy nic zrobić, prócz tego, by pracować ciężej i ciężej, tak, że wreszcie osiągaliśmy duże zyski, pomimo płacenia haraczy. Jednak wtedy, albo płatność dla bandytów szła w górę, albo zaczynała się interesować nami nowa mroczna gromada, silniejsza i bardziej wpływowa od tej poprzedniej. I tak w nieskończoność. - przełknął ślinę - Nasz szef, mimo swego geniuszu, ledwo był w stanie spłacać pożyczki. Myślał o zamknięciu interesu. Czasem o samobójstwie. Ledwo wiązał koniec z końcem, choć był z niego wzorowy obywatel, zarabiający legalnie, płacący najwyższe podatki, zapewniającym prace dla dziesiątek obywateli. Jednakże, mimo całego swego dobra, umierał, dosłownie i w przenośni, od tych działań bandytów. - Urwał nagle, widocznie stwierdził, że czas przyśpieszyć bieg wydarzeń i przejść do konkretów - Wtedy tylko patrzyłem jak bierny obserwator, jednak dziś rozumiem, dlaczego karty losu doświadczyły mnie w ten sposób. Odczułem, jaki ból sprawiają nielegalne organizacje. Dziś mam możliwość pokazania swej lojalności wobec radnego i dzięki temu zyskać kiedyś możliwość porozmawiania o tym, jak wygląda ta druga strona podziemnego świata. Mieć możliwość realnego wpłynięcia na losy świata poprzez eliminację takich tworów jak Grimoire Heart. Żeby już żaden uczciwy właściciel restauracji nie musiał cierpieć, a żaden biedny mieszkaniec nie musiał obawiać się biedy, kiedy jego pracodawca splajtuje. - czując dużą potrzebę zakończenia mocnym akcentem, dodał jeszcze jedno zdanie na samo zakończenie - Taki jest mój sekret i powód bycia z wami na tej misji.
Gdzieś tam, w międzyczasie, Raziel dorzucił swą krótką wypowiedź, mówiąc jednocześnie razem z Shao. Na żądanie pokazania znaku przynależności, uniósł rękę od niechcenia, ukazując symbol Grimoire Heart. Widząc symbol, Raziel urwał swój ciąg obelg. - Shao Tenjuin, jedyna osoba, która mogła przekazać Radzie wewnętrzne informacje o Gie-Ha. Taki jest mój sekret i powód bycia z wami na tej misji - powtórzył - zaryzykowałem za to życiem i teraz też kładę szalę swego życia, by pokazać lojalność wobec rady. Ci, którzy są przeciw mnie, bądź którzy w ramach eksperymentu chcą pokazać ile by zrobili, by bronić radę, proszeni są o ustawienie się w kolejkę, aby wymierzyć mi sprawiedliwość.
Ponownie wrócił spojrzeniem na dziewczynę: - Kochanie, ile można czekać? - zapytał nasz nieudolny Casanowa
// Wewnętrzna strona przedramienia jest niewidoczna, kiedy trzyma się rękę wzdłuż ciała lub dłoniami na kolanach. Nawet światło padające z góry nie oświetla tej części ręki, gdy trzymana jest w taki sposób. //
Raksha
Liczba postów : 57
Dołączył/a : 30/01/2014
Temat: Re: Wioska Krug Sro Maj 28 2014, 21:37
Raksha przeczytał kartkę, którą dostał. Przejechał oczami po wszystkich obecnych. Swój wzrok zatrzymał na Shao. Przełknął śliną po czym złożył kartkę i schowa z powrotem do koperty, gdy nikt nie patrzył. Zwrócił się akurat do niego... Szybko jednak Raksha spojrzał w kierunku Raziela. Wiedział, co ma zrobić dlatego stanął po jego stronie, a raczej... bardziej za nim, po czym postanowił złapać go od tyłu. Wiedział, co ma zrobić. - Aktualnie w moim liście piszę, że będziesz miał pierw przekonać wszystkich do tego, że za wszystko odpowiedzialny jest Shao . – mruknął Raksha mając w tym momencie mocniej zacisnąć uścisk – By następnie go zaatakować i zabić z wytłumaczeniem. Do tego zdradzenie pozycji – powiedział Raksha chcąc w tym momencie ukręcić panu Razielowi łeb. Tak, Raksha chciał to zrobić jednym szybkim ruchem, by nie zadać Panu Razielowi dużo cierpienia. Otóż karku nie skręca się od tak napierając rękami w jedną stronę, trzeba napierać po skosie, bo tak w lewo i prawo to dość ciężko komuś zrobić krzywdę. Chciał to zrobić silnym ruchem, najszybszym jak to się da. Taki tam ruch ala Raksha, w końcu on ma jakieś tam umiejętności w walce wręcz, więc powinien zrobić to bez problemu.
Evan
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013
Temat: Re: Wioska Krug Czw Maj 29 2014, 23:31
... list spłonął, zostawiając wiadomość w mojej głowie.
Spojrzałem po twarzach ludzi, którzy znajdowali się tutaj wraz ze mną. Co znajdowało się w wiadomościach do nich? Nie wiedziałem. To znaczy... w tej chwili nie. Usiadłem w kącie. Dalej byłem zdenerwowany, widać było to po mnie. Co zrobić z wiadomością która na chwile pojawiła się w moim umyśle? Argh. Nie wiedziałem co robić! Wygadać tak ja reszta? Słuchałem z uwagą co mieli do powiedzenia, jednak sam trzymałem się z boku. Kiedy Raksha wypowiedział swoje oskarżenia w kierunku Raziela spojrzałem na niego z pode łba. -Na mojej kartce znajdowało się coś podobnego... Tylko mówiło o tobie. Że będziesz próbował wykorzystać fakt listu, aby zabić niewinnych ludzi. Bo chcesz uniknąć konsekwencji swojego czynu. Nie masz nam niczego do powiedzenia? To ty jesteś winien śmierci radnego. Ty i Shao. Obaj jesteście winni.-powiedziałem bardzo głośno, patrząc na całe zbiegowisko i nerwowo podkurczając kolana pod brodę. W końcu byłem tylko przestraszonym dzieckiem, które dostało informacje, z którymi nie wiedziało co zrobić.
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Wioska Krug Sro Cze 04 2014, 14:53
Wiadomość. Usiadła z powrotem, krzyżując nogi. Zaczęła nimi machać, obserwując obecną sytuację, zastanawiając się również nad tym, czego się dowiedziała. Przysłuchiwała się, próbując wyciągnąć jakieś wnioski. Padały oskarżenia, to w stronę Shao, to w stronę Raziela i Rakshy. Przekrzywiła głowę, słuchając padających słów w stronę trójki. Ktoś chciał coś zrobić? Czy może chcieli sprowokować ich do zrobienia czegoś? Przypomniała sobie swoją wiadomość. Hmm... Wstała ze swojego krzesła i uniosła ręce w obronnym geście, próbując ich jakoś uspokoić. Jasne było, że chcieli ich skłócić. Delikatnie położyła rękę na ramieniu Rakshy, kręcąc głową. Nie powinien tego robić. Ale też nie była w stanie go zatrzymać. No trudno. Uśmiechnęła się leciutko w stronę Arturii i Shao, kręcąc ponownie głową. Miała ich przekonać do czegokolwiek? Wątpiła, by jej się to udało, więc mogła ich w zamian uspokoić. A przynajmniej próbować, wierząc, że zachowają zdrowy rozsądek chociaż na chwilę. Ktoś ich uwolni? A czy widzieli stąd wyjście?
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pią Cze 06 2014, 10:46
MG
I zaczął się chaos. Bo tak, było źle, padały oskarżenia, kobiety próbowały uspokoić ludzi a nawet, doszło do aktów agresji. Znak GH został pokazany a Raksha złapał za kark Raziela, co fantastycznie pasowało do wersji Evana w której to Raksha i Shao są winni. W każdym bądź razie aktualna sytuacja nie przedstawiała się zbyt ciekawie. Raziel trzymany był za kark przez Rakshe i nie zapowiadało się na to by ten miał dobre zamiary. Na domiar złego znów rozległ się dziwny dźwięk a w pomieszczeniu, na stole, pojawił się nóż. Jeden nóż bojowy z drewnianą krótką rączką i 12cm ząbkowanym ostrzem.
Czas na odpis: 09.06 godzina 11:00
Powracający Shuriken
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 18/02/2014
Skąd : Oshibana
Temat: Re: Wioska Krug Pią Cze 06 2014, 18:23
Duże i jędrne, małe i sterczące, inne bo duże, małe ale też kobiece. Shao badawczym wzrokiem fascynował się różnicą pomiędzy ciałami kobiet, podczas gdy inni przedstawiali swe wersje listów. Zrobili to wszyscy prócz Shurikena, bowiem ten uznał, że po pierwsze, rozmawianie o listach jest za mało naturalne, po drugie, niezbyt strategiczne.
Z myślenia o jakże ważnej naturze praw biologi, wyrwała go nie tyle paplanina Raziela, co nagła akcja Raksha. Oto nasz mędrzec poczuł władzę podobną do tej, jaką mają radni. Bo czyż teraz, w tej chwili, nie decydował o życiu lub śmierci towarzysza? Od tego, czy zareaguje prawdziwą agresją, dyplomatycznym zbijaniem argumentów czy tez spokojnym przyjmowaniem ciosów, zależało bardzo wiele. Zastanowił się przez chwilę, czy jest na tyle odpowiedzialny, aby przyjąć na siebie konsekwencje swych decyzji na podobieństwo radnych. Nie był pewien, ponieważ, prawdę powiedziawszy, właśnie teraz, po raz pierwszy, poczuł, czym jest władza nad innymi.
Ze splotu różnych wizji przyszłości, wybrał tą, w której Raziel traktowany jest jako przyjaciel, bowiem choć ten, mimo ciągu słów i oskarżeń, zdawał się nie darzyć Shao osobistą nienawiścią. Mag Ducha padł ofiarą manipulacji i nie powinien z tego powodu cierpieć, to nie jego wina. Myśliciel odczuł narastający stres, który zmobilizował go do szybszego myślenia. Jak skutecznie przekonać Raksha, by ten zostawił swą ofiarę w spokoju? Myślał bardzo dokładnie nad każdą sekundą z przeszłych wydarzeń, aż doznał oświecenia. Jeśli list mutanta był prawdziwy, to on, Shao, ułożył właśnie pytanie, na które poprawna odpowiedź jednoznacznie uczyniłaby Raziela radnym, bądź skreśliła doszczętnie jego szanse. Wystarczyło wypowiedzieć właśnie w tej chwili ten precyzyjny ciąg słów. Już się zbierał do wypowiedzenia swej podchwytliwej zagadki, jednak nagle Evan dorzucił swe oskarżenia, zmieniając interpretację teraźniejszości. Tak oto Raksha, zupełnie nieświadomie, stracił swą szansę na pomoc od Shao. Nie zapowiadało się również, aby zbyt szybko nastąpiła kolejna okazja na prześwietlenie psychiki mutanta.
Podczas gdy Raziel wysuwał jedyne refleksje i domysły, o jakich prawdopodobnie chciał spokojnie porozmawiać, Evan rzucił jawne oskarżenia w stosunku do swych towarzyszy. Spokój Shurikena został zaburzony i lekko zbliżył się w stronę gniewu, jednakże nie była to złość na maga masek, lecz na samego siebie. Zdenerwował się nasz Shao z powodu własnej naiwności, bowiem pragnął tę sytuację rozwiązać pokojowo. Jego list kazał mu pogrążyć Evana, jednak samemu, do tej pory, nie chciał to zrobić. Wprawdzie zależało mu na zdobyciu stołka radnego, jednak nie chciał z powodu pogoni za stanowiskiem stać się tym, który depcze i niszczy niewinnych dla własnych korzyści. Mało to razy rozbójnicy napadli na restaurację, chcąc się wzbogacić jego kosztem? Wiedział, jak to jest być deptanym i wykorzystywanym przez tych, którzy swoje cele realizują po trupach i planował powiedzieć Radzie, jak bardzo mu się to nie podoba. Problem jednak w tym, że Evan postawił Shao w pozycji obronnej i niejako zmusił go podważenia wiarygodności maga Masek. Zamyślił się więc nasz mędrzec w aktorskiej pozie pełnej zadumy (widać było, że udaje i parodiuje), poczym podsumował: - Spójrzmy na to obiektywnie. Mag o zdolnościach masowej zagłady został oskarżony zabójstwo Radnego w chwili, gdy wszyscy wokół spali, w miejscu, gdzie nikt ani nic prócz Radnego nie zostało ranne. Oskarżenie to wysunął mag o typie mocy skrytobójczej, zdolny do zmiany wyglądu, ba, nawet do rzucania zaklęć podobnych do udawanej osoby. Umie się też kryć w cieniu. No i w sumie to by było na tyle w temacie - oderwał się od aktorskiej pozy mędrca i zapytał Raziela z już naturalną ironią - Czyż oskarżając któregokolwiek z nas, nie powinniśmy też założyć, że mógł to być zmieniony Evan, używający skopiowanej magii?.
Znów spojrzał na otoczenie, myśląc i czując, że jest radnym. Wyobraził sobie, że zebrani są mistrzami gildii, którzy reprezentują sprzeczne interesy, nie zawsze myśląc o dobrze wspólnym. Ten kogoś chce tłuc z powodu kaprysów. Tamten usłyszał plotki i zamiast sprawdzić szansę na ich wiarygodność, podporządkowuje się im bez słowa. Trzeci z powodu egoistycznych interesów wywołuje wojnę, która zakłóca ogólną atmosferę współpracy. Shao nabrał pewności, że właśnie tak wygląda praca radnego. Bycie radnym polega na przemawianiu tak, by zapanować nad chaosem przy jednoczesnym zachowaniu odpowiedzialności za każde słowo i czyn. Może i jego definicja mijała się z rzeczywistością, jednak tak w tej chwili rozumiał pracę rady.
"Pomimo przynależności do gildii...". Dlaczego wszyscy patrzą na stereotypy, zamiast po prostu zastanowić się nad tym, jak urzeczywistnić świat, w którym wszyscy razem żyją w szczęściu i harmonii?
- Głupcy! - warknął, wstając agresywnie - Zajmujecie się swymi egoistycznymi interesami, po to, by zdobyć jakiś stołek. Każdy z was otrzymał taką ofertę i niektórzy wręcz się zaślepili korzyściami, jakie mogą osiągnąć. Idioci! Naprawdę myślicie, że do Rady wcielony zostanie ktoś, kto ma duszę sprzedajnego psa - tutaj nieplanowana przerwa, bowiem zaczął się zastanawiać, co powiedzieć dalej - który po przeczytaniu kilku słów w liście porzuci swych towarzyszy za cenę sławy, pieniędzy i władzy? Idioci! Wrogowie rady będą was kusić lepszymi ofertami a Radni o tym wiedzą. Dlatego do szeregów rady nigdy nie dołączy ten, kto po przeczytaniu jakiegoś listu, omamiony korzyściami, odwróci się od swych prawdziwych celów i wartości. - Przeszedł do meritum - Bowiem jeśli dziś pokarzecie tym, którzy nas obserwują, jak odwracacie się od swych towarzyszy w zamian za prestiżowe stanowisko, to oni będą wiedzieć, że w ten sam sposób odwrócilibyście się od rady, przeczytawszy jakiś list, który kusiłby was jeszcze większymi ofertami. Głupcy, nie dołączy do rady żaden sprzedajny pies.
Brakło mu tchu, co niejako było bodźcem do wyrwania go z agresywnego transu. Zbierając powietrze, ochłonął, więc mógł dodać spokojnym głosem: - Gdybym miał kogoś oskarżyć, to wiecie, kogo bym wybrał? Oskarżam Cię, Falco - powtórzenie zastosował świadomie - Argumentuje to tym, że zbierałeś informacje o nas, a następnie uciekłeś z powozu, by przekazać informację o naszych magiach wrogowi. Zastawiłeś też radnemu w kieszeni magiczną kulkę, dzięki której zawsze znałeś lokalizację swego prawdziwego celu - tutaj rozglądnął się po pomieszczeniu - Zaraz, zaraz, czy ktoś widział Falco? No właśnie, nie ma go. Wiecie, czemu go oskarżam? Bo uznając go za winnego, nie czynię rannym żadnego z obecnych tutaj. A jeśli ktoś naprawdę uważa, że ja, Śhao, naprawdę jestem winny, niechaj wymierzy mi sprawiedliwość. Jednak niech ta osoba uważa, bowiem ktoś może czytać w jej myślach i sprawdzić, czy robi to z powodu prawdziwej wiary, czy dlatego, że jest zwykłym zbójem jakiego można kupić garstką niesprawdzonych słów napisanych na papierze. Jakąś obietnicą bez pewności, czy jest do spełnienia...
Udał się w kierunku stołu, nie mając już sił myśleć. Działo się zbyt dużo na raz. Nasz Shao nie potrafił tak szybko analizować. Wolał wszystko przemyśleć, przeanalizować, jednak w obecnych warunkach nie miał już siły myśleć, działo się zbyt dużo. Przewracając stół, zdążył jeszcze powiedzieć Sonii: - Pierwsza zasada kucharza: wykorzystaj wszystkie składniki, które masz w zasięgu, na swoją korzyść. Rysując na stole albo ścianie, sprawisz, że wszyscy zobaczą, co chcesz powiedzieć. Na podłodze tego nie widać tak łatwo.
Oddalił się, chowając się za stół. Wiedział, że powinien im zadawać precyzyjne pytania, docinki bądź zagadki filozoficzne, jednak nie był w stanie tego robić, gdy akcja działa się tak szybko. Czyżby rozczarował tych, którzy wręczyli mu list? Nie był tego pewien, choć wewnętrznie czuł, że nie jest tak doskonałym, jakim powinien być w tej sytuacji.
Dał z siebie wszystko, poczym pozwolił przeznaczeniu się dopełnić. Niechaj więc się dzieje, co ma się dziać. On potrzebuje przygotowania, aby móc wpłynąć na przyszłość tych ludzi. Schowany za stołem, zamknął oczy, szukając sensu. Nie padło precyzyjne pytanie do Raksha, nie wypowiedziano kolejnej zachęty dla Arturii. Oni sami muszą zadecydować o swoim losie. Przynajmniej przez chwilę.
Zamknął oczy, starając się tłumić świat zewnętrzny. Ostatnimi tchnieniami świadomości, zastanowił się nad tym, czy umrze. Była na to szansa, być może nawet spora. Zważywszy na słowa, które poprzednio powiedział i na nóż, który nagle się pojawił, właśnie mogły toczyć się ostatnie chwile jego życia. Wiedział na szczęście, że po tym życiu przyjdzie następne, a po nim kolejne, i tak może jeszcze ze sto razy. Nazywa się to reinkarnacją w zależności od poprzednich czynów, odradzasz się jako wyższa lub niższa forma życia. Shao, pomimo pewnych grzechów, był generalnie człowiekiem dobrym, dlatego nie bał się śmierci. Jeśli zabiją go teraz, to tak naprawdę uczynią mu prezent: sprawią, że odrodzi się jako lepsza forma człowieka, a może nawet jako mnich lub anioł. Mógł spokojnie czekać na śmierć, jeśli ta miałaby dziś nastąpić, bowiem wg. własnego myślenia, śmierć w obecnej sytuacji przynosiła więcej pożytku, niż korzyści. Co więcej, stawiając swoje życie na szali, udowadniał lojalność wobec rady i jednocześnie tworzył dobrą sytuację do sprawdzania, kim tak naprawdę są jego towarzysze. Wystarczyło tylko poczekać i w odpowiedniej chwili zadać trafne pytanie, trafną analogie lub prowokacje. Jednakże, aby to uczynić, musiał przeanalizować całą obecną sytuację. To wymaga czasu. Siadając więc na ziemi, z trudem odpłynął w świat własnych myśli, medytując nad różnymi ciągami przyczynowo-skutkowymi związanymi z obecną sytuacją.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Wioska Krug Sob Cze 07 2014, 06:12
Już się miała odezwać. Już miała wołać o spokój, gdy nagle za Razielem stojącym obok niej wyrósł Raksha i ułożył ręce w znany jej chwyt. Chwyt, który rozpozna wszędzie, i który od zawsze ją przerażał. Znany ze "spotkań w kręgu", czyli sparringów i treningów ze znajomymi z grupy. Ba, nawet na niej nie raz demonstrowano, oczywiście efekt końcowy tylko już wyjaśniając. Mimo brania udziału w "kręgu" nie przyswoiła nigdy walki kontaktowej do stopnia zadowalającego. Nie nabrała nigdy odruchów ujawniających się w takich sytuacjach. Chciała, planowała, ale na to "zawsze był czas". A tu czas się skończył i właśnie miała odpokutować odkładanie "na jutro". Raziel stał tuż obok. Raksha to samo. Jej odruch mógł być tylko jeden... - RAKSHA, NIE! - i rzuciła się w stronę ramion wielkoluda. Nie robiła dźwigni ani podcięć. Nie miała ich wypracowanych. Po prostu zaczęła ciągnąć Rakshę za ramiona, za dłonie, próbowała rozluźnić jakoś uchwyt Rakshy, choćby miało to przypominać siłowanie się małej dziewczynki z pijanym ojcem, żeby odłożył butelkę. Nie przestała też go prosić, by nie robił głupst. - RAKSHA! BŁAGAM! PUŚĆ GO! Możesz zabić niewinną osobę, RAKSHA! Nie daj się omamić listowi! Błagam cię! NIE ZABIJAJ GO! I nie, nie brzmiała jak ktoś opanowany. Brzmiała jak ktoś, kto błaga kogoś innego o rozsądek i darowanie życia drugiej osobie. Jeśli Raksha go puści, Niedźwiedzica odciąga/odpycha Raziela w stronę, gdzie nikt nie stoi, ale też gdzie nie leży nóż i ogólnie, gdzie nie ma przedmiotów, o które można się rozbić głową czy czymś (typu krzesła, stół, etc), jednocześnie próbując stanąć między nim a siłaczem. Możliwe też, że Raksha i ją z jakiegoś powodu będzie chciał zabić. Wówczas Vesper broni się rękami i nogami, głównie przez próby bloków ciosów, a z chwytów próbuje się uwolnić. Desperacko próbuje sobie przypomnieć co czym i jak blokować, jednak idzie jej to różnie. Bruce Lee z niej żaden - to na bank. I to szwajcarski bank...
Jeśli natomiast Raksha puścił Raziela i nie miał nic do Arturii lub odpuścił, ta - najpewniej zziajana po siłowaniu się ze "zmiennokształtnym" - łapiąc oddech i stopniowo coraz bardziej spokojnie oddychając, mówi do reszty: - Shao, powiedziałam, że w moim liście są podejrzenia na twoją osobę. Ale nie że podejrzewam ciebie ja. Szczerze to nie podejrzewam żadnego z was. Może i to ktoś z nas rzeczywiście, a może nie. Uznajcie mnie za głupią i naiwną, ale nie będę się bawić w czyjąś gierkę. Mam znaleźć mordercę? Mam przesłuchać świadków i podejrzanych? Dobra! Ale tu są podejrzani i świadkowie nie wybrani przeze mnie. Wybór jest zmanipulowany. Mogę szukać, mogę badać, ale poza tym pomieszczeniem. Najpierw pojawiła się głowa i taca. Teraz pojawił się nóż. Czuję się jak chomik, któremu ktoś stopniowo wkłada nowe przedmioty do terrarium i patrzy, co zwierzę z nimi zrobi. Ktoś napisał te listy. Ktoś podrzucił głowę. My nawet nie wiemy kto. Te "rozkazy" nie są z wiarygodnego źródła, dlatego odmawiam obwiniania osób z tej grupy bez moich dowodów. - po czym bez dalszego słowa przez dłuższą chwilę zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Podeszła do ścian i zaczęła opukiwać, czy słychać inny dźwięk, sugerujący ukryte wyjście. To samo z podłogą (jednak zauważywszy wcześniej spojrzenia Shao instynktownie stara się nie wypinać w jego stronę. Z resztą pozostałych panów również starała się nie obdarzać widokiem swego odwłoka. Te stroje były wystarczająco uwłaczające). Jeśli nic z tego, to bierze 3 krzesła: dwa pierwsze stawia obok siebie a trzecie stawia na nie w "piramidkę" po czym na nią wchodzi i próbuje zdjąć szklany klosz z sufitu. Jeśli i to nie pomaga, bierze jedno z krzeseł, próbuje zdefragmentować je mocnymi uderzeniami o podłogę, po czym zabiera z nogi jedną śrubkę, siada przy ścianie i zaczyna w niej skrobać. Choćby wyjściem miała sobie wyskrobać za tysiąc lat: próbować będzie. W międzyczasie padają jeszcze 2 wypowiedzi. Przy pierwszej, odwraca się do grupy, by dobrze widzieli jej spojrzenie i twarz, gdyż mówienie będąc odwróconą plecami do grupy niespecjalnie działa wiarygodnie: - Zasugerowano, że to ja zabiłam, bo pierwsza padłam przy ataku. Technicznie rzecz biorąc to nie jest zła myśl. Gdybym to nie była ja, a okoliczności byłyby mniej więzienne i możliwości ograniczone, pewnie sama brałabym pod uwagę osobę, którą spotkało takie zdarzenie. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że widocznie mam pecha. Podczas ataku Inkwizycji na Kardię też byłam jedną z pierwszych rannych, a z Inkwizycją nigdy nie współpracowałam. Ale jeśli ktoś z was chce się poddać tym idiotycznym listom, to może tak myśleć. Tylko proszę o nie wbicie mi noża w plecy podczas szukania wyjścia. Zamiast oskarżać jedni drugich lepiej szukajcie drzwi. - Była śmiertelnie poważna. Powiodła srogim, nieudawanym spojrzeniem po zgromadzonych, po czym wróciła do szukania wyjścia. Dopiero po chwili zauważyła, że podczas pracy zaczęła cicho śpiewać pod nosem piosenkę, którą w sumie niespecjalnie lubi, ale czasem jej się czepia... - Błędne wojenne rozkazy Nie proszę, nie słucham, nie warto Alarm, pościg i zamęt Wywołam jedną kartą. Nie ufam trzęsącym się z zimna Na chłodzie i zielonym obłokom... Ucichła przy końcówce, wyraźnie się nad czymś zastanawiając... - Zielonym obłokom... - powtórzyła cicho, i zaczęła jeszcze dokładniej niż poprzednio rozglądać się po pomieszczeniu. - A jeśli to iluzja?... A jeśli dalej jesteśmy w baraku?... - myślała na głos. Taki cichszy. Spróbowała się skupić i przebić umysłem do prawdziwego wyglądu pomieszczenia. W pełni skoncentrowała się na tym, by obalić iluzję, jeśli ona rzeczywiście została na nich rzucona...
No i oczywiście dalej nie wierzyła w śmierć radnego...
Raksha
Liczba postów : 57
Dołączył/a : 30/01/2014
Temat: Re: Wioska Krug Pon Cze 09 2014, 17:13
Jego wzrok został przerzucony na Evana. Patrzył na niego jak na głupiego. On sam wiedział, że coś nie gra z jego słowami: - Myślisz, że to w uwierzę? - rzucił do niego zwiększając pomału siłę nacisku na kark Raziela. Wtedy podleciała Arturia. Spojrzał na nią i powiedział: - Wolę wyeliminować zagrożenie nim komukolwiek stanie się krzywda - wtedy też pojawił się nożyk - Hm... przypadek? - powie krótko, po czym go... puści, yup, po prostu to zrobi. Jego wzrok dalej był wbity w Evana. - Myślisz, że próbowałbym to zrobić? Biorąc pod uwagę, że cię uratowałem podczas ataku na barak? Czasem nie lepiej byłoby mi się ciebie pozbyć i zwalić winę na tamto coś?- podszedł trochę. - Biorąc pod uwagę twoje umiejętności i magię jaką zaprezentowałeś to tobie akurat byłbym najmniej bym ufał co do oskarżeń - aktualnie zignorował Shao, który coś tam znowu trajkotał - Akurat nie widzi mi się zabijanie nie winnych, mam ku temu powód... - mruknął ciszej z powagą. Wtedy też przypomniał sobie za co został posadzony w celi. Oj tak, rozprawa w historii tak bardzo mu się przypomina. - Do tego biorąc pod uwagę pierwszy atak, że wyszedł z powozu, by dorwać człowieka, a raczej tego wodnego klona, który nas zaatakował... Czy czasem wtedy nie starałbym się go dorwać? - potem wskazał palcem na swoje nogi, które były poharatane - myślisz, że ryzykowałbym zranienie siebie? - podszedł jednak do stołu, gdzie był nóż i wziął go do ręki po czym... Naciął lekko palec. Spojrzał na Arturię i jeśli zaczął krwawić oraz czuć ból - To nie iluzja - po czym go odstawił.
Raziel
Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014
Temat: Re: Wioska Krug Pon Cze 09 2014, 18:41
Raksha był szybki i silny. Przerastał mnie fizycznie mimo, że wyglądał inaczej, niż można się było przyzwyczaić. Gdyby nie w miarę szybka reakcja Arturii i Evana, już bym nie żył. Prosty chwyt, a kark skręci... Na szczęście udało się przekonać kata, do odwołania kary. Złapałem się za szyję, tak jakbym chciał sprawdzić, czy nadal jest na swoim miejscu. Potarłem to miejsce i odetchnąłem pełną piersią patrząc na Rakshę z tą niepewnością, z jaką się patrzy na głodne i wielkie zwierzę. Facet nie było do końca zdrowy psychicznie, na pewno. I ja nie czułem się tu bezpiecznie. Zamknięty z tymi ludźmi w tym pomieszczeniu, bez moich rzeczy i bez mojej mocy. Usiadłem pod ścianą i zamilkłem. Otarcie się o śmierć jakoś tak wycisza ludzi... Obserwowałem zachowanie ludzi w środku. No oprócz Shao, bo znów zaczął pieprzyć jakieś farmazony. A przede wszystkim Raksha. Tego gościa nie spuszczałem z oczu. Gdy na chwilę zrobiło się cicho, powiedziałem:
- Każdy z nas dostał list. U każdego były wymienione dwie inne osoby i jakiś powód. Do tej pory myślałem, że powinniśmy zachowywać się jak drużyna, ale wszystko wokół próbuje nas skłócić. Mimo to, Arturio-san, możesz liczyć na moją pomoc.
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Wioska Krug Pon Cze 09 2014, 21:05
Porobiło się. Przynajmniej Raksha wypościł Raziela, na co dziewczyna zareagowała uśmiechem w stronę wysokiego mężczyzny. Arturia wydawała się być poruszona i pewne to dzięki niej obyli się bez martwej osoby. To dobrze. Im było ich więcej, tym lepiej. Jak to mówili, im więcej głów, tym lepiej. Choć czy w tym momencie te głowy nie przeczyły same sobie? Zasadniczo próbowała nadążyć nad tym, co mówili, jednak w pewnym momencie się pogubiła i przestała zwracać większą uwagę na wszystkie podejrzenia i wątpliwości, które rzucali przeciwko sobie. Ale do jednej rzeczy przykuła uwagę. Słowa Shao. Komunikować się z nimi... Przekrzywiła nieco głowę i jej wzrok automatycznie powędrował w stronę głowy świętej pamieć Radnego. Nie. Raczej nie powinna tego robić. Uśmiechnęła się przepraszająco w stronę mężczyzny, po czym podeszła i wzięła głowę osoby, którą mieli ochraniać, po czym położyła ją na stole. Klasnęła dwa razy. Wyglądało na to, że najwięcej oskarżeń dotyczyło mężczyzn. Mieli najwięcej możliwości? A może to kwestia ich wyglądu? Prawdą było, że Shao bardzo często odłączał się od ich grupy, nie mówiąc nic... Falco przepadł jak kamień w wodę. Evan też przez dłuższy czas był sam. Czy to możliwe, że Raziel coś takiego wymyślił, a wcześniej spał tak twardo, by ich zmylić? Tyle niewiadomych. Ale jej wiadomość była zupełnie inna, dlatego nie przywiązywała do niej większej wagi. Nic się nie wydarzyło, więc nie miała powodu, by kogokolwiek oskarżać... Zresztą, przy swojej obecnej sytuacji wątpiła, by cokolwiek to zmieniło. Uśmiechnęła się nieco smutno i podeszła do śpiewającej Arturii, przysłuchując się z zainteresowaniem, kucając obok niej. Nie znała tej piosenki. Czy mogłaby się jej nauczyć? Oczy zaczynały jej coraz mocniej błyszczeć, wraz z kolejnymi wersami. Och tak. Naburmuszyła się jednak, gdy kobieta przerwała. Chciała posłuchać więcej! Co jednak przypomniało jej, że jednak przydałoby się stąd wydostać... Spojrzała w stronę tafli na suficie, po czym jej wzrok powędrował na nóż. A gdyby tak... Podeszła do stołu i chwyciła nóż w łapkę, po czym zupełnie niewinnie podeszła do Rakshy i pociągnęła go za rękę, pokazując nożem na sufit i taflę, a później palcem na nóż. Może zrozumie, że może uda się rozbić ją, jeśli rzucą przedmiotem w górę. Każdy plan był lepszy niż brak planu, ot co.
Evan
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013
Temat: Re: Wioska Krug Pon Cze 09 2014, 23:37
Siedziałem w kącie sali. Schowałem głowę w ramionach i podwinąłem kolana pod samą brodę. Co robić dalej, co robić? To co powiedziałem chyba nie bardzo trzymało się kupy, w dodatku teraz ja zostałem oskarżony. Ale to dobrze... to dobrze... nie było mowy o tym, że nie mieli oskarżać mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Do siebie. Inni tego nie widzieli. Wszystko szło... chyba dobrze. Chociaż teraz planowali coś innego. No cóż, jednak moja misja już chyba się skończyła. Pozostało siedzieć w kącie i czekać na rozwinięcie akcji. Miałem tylko nadzieję, że dadzą mi spokój... Niby mnie oskarżyli, ale działo się tyle, że teraz znowu zajęli się czym innym.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.