I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Była to niewielka wioska, miejsce wypoczynkowe i atrakcja krajobrazowa Pergrande. Jezioro to miało jakieś 2km szerokości i 6km długości. Na całej swojej powierzchni, porośnięte było kwiatami lotosu, tak że ciężko dostrzec było taflę wody. Jezioro to jest bardzo zimne, głębokie i niebezpieczne, ze względu na ryzyko zaplątania się w roślinność. Przez całe jezioro przebiegają dwa drewniane mosty, jeden wszerz i drugi wzdłuż, które spotykają się po środku, znajduje się tam kilka ławek i mała chatka z punktem gastronomicznym. Do tego właśnie całe jezioro otacza wioska. Pełno jest miejsc spacerowych, karczm oraz sklepów. Jezioro to posiada też dwie legendy. Pierwsza mówi o potężnym zaklęciu ukrytym na jego dnie, a druga legenda mówi o tym, że raz na tysiąc lat jeden z kwiatów lotosu, zakwita na czerwono i rodzi się z niego Bogini jeziora.
~
MG
O tej porze roku, przyjezdnych było dużo mniej, tak też wszyscy zostali zakwaterowani w największej karczmie "Miska ryżu". Trójka przybyszów, przybyła tu świetnie wiedząc w jakim celu, dzięki znajomości Pergrandzkiego. Ostatni z nich, Twój Stary, znalazł się tu przypadkiem. Będąc na wczasach w Pergrande, znalazł w jednej z karczm zlecenie. Konsultując się na migi z karczmarzem, dogadał się, że to właśnie tutaj ma przybyć. Niestety za nic w świecie nie doszli do porozumienia, w kwestii celu zadania. Więc mimo że Twój Stary tu był i wiedział że jest zadanie, to nie wiedział jakie. W każdym razie cała czwórka zakwaterowana w karczmie, stała teraz przed tym samym zadaniem - odnaleźć Rhuan. No chyba że ktoś, wolał robić coś innego.
Mlemya: + znajomość Cuelhel. Bo na poprzedniej misji zapomniałem ci dać.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Wioska lotosu Czw Kwi 12 2018, 20:15
Wbrew temu, co można było sądzić, Frederica wcale nie przyszła pomóc. W rzeczy samej to ona szukała pomocy, a widząc treść ogłoszenia miała nadzieję, że takową znajdzie. Prawda jednak była taka, że nie miała pojęcia, co zastanie. Nie wiedziała, czy ktoś szuka kogoś sobie podobnych, by zająć się problemem, czy poszukuje kogoś, kto zająłby się nim za niego... Lub za nią, to była kolejna rzecz, jakiej nie była pewna. W każdym razie nie dowie się niczego, jeśli nie uda się na miejsce. Sama nie była w stanie nic zrobić. Sama mogła patrzeć tylko na śmierć Sogoma i Zambali, chociaż w tym drugim przypadku można by powiedzieć, że przecież nie mierzyła się z problemem w pojedynkę. Ahan zniknęła bez śladu w najgorszym momencie. Aff również nie był zbyt pomocny. Ostatecznie skończyła w kolejnym miejscu z różową owcą, która przy okazji była uważana za główną sprawczynię ostatnich wydarzeń. Ale... To zwyczajnie nie robiło sensu. Afuro na pewno nie miał z tym nic wspólnego. Nie sądziła, by miał jakiekolwiek powody my zranić Zambalę, pomijając już fakt, że nawet jej nie widział na oczy. Zwyczajnie nie mógł. Miała za to nadzieję, że wszystko z nim w porządku i ostatecznie nic mu się nie stało. Tak samo mnichom i kapłance. Co by nie było zostawiła ich wraz z wampirem. Do czasu wyjścia może jednak przeszła mu chrapka na ludzką krew. Z Zambalą z kolei była Ahan i Mlemya, a logika kazała sądzić, że to musiał być ktoś, kto już był w świątyni. Mlemya wydawała się być strasznie pozytywna i nie wydawała się być w jakikolwiek sposób agresywna. Jasne, była to zawsze opcja, ale... to ona przyniosła jej Zambalę. Tymczasem Ahan była i się zmyła. Nikt nie był w stanie jej powiedzieć, gdzie jest ani co się z nią stało, nie pozostawiając żadnej wskazówki. Z resztą - zostawiła w jej rękach bezpieczeństwo Zambali, nie w kopytkach owcy. Może to wszystko wina tego, ze Mlemyę lubiła bardziej, nie wiedziała, ale zwyczajnie... Nie, nie chciała wierzyć, że to ona. Zwyczajnie nie.
Póki co jednak musiała tę kwestię zostawić na bok. Po zakwaterowaniu się z Mlemyą mogła już tylko szukać pracodawcy, zaś logika kazała jej udać się do karczmiarza. Wydawało się być to najszybszym sposobem na dowiedzeniu się czegokolwiek, to też podejdzie do lady. - Przepraszam, szukam człowieka imieniem Rhuan. - powiedziała grzecznie patrząc na rozmówcę spod kaptura. Póki co nie mając jakichkolwiek informacji musiała pytać. Nic innego jej nie zostało.
Twój Stary
Liczba postów : 118
Dołączył/a : 25/09/2017
Temat: Re: Wioska lotosu Czw Kwi 12 2018, 22:50
- Eeeee... Twój Stary - mniej więcej tak wyglądały odpowiedzi Twojego Starego na komendzie po ostatniej misji. Jak się okazało o wiele większym problemem od tego, że misja się nie udała, było uzgodnienie właściwej tożsamości Twojego Starego, z którą Twój Stary nie miał najmniejszego zamiaru się ukrywać. Kiedy zatem padły oskarżenia, a Twój Stary wznawiał swoją odpowiedź, funkcjonariusze odpuścili. Dali Twojemu Staremu lizaka dobrego pacjenta i z politowaniem wypuścili go na wolność. - HWDP w moim sercu zawsze na sto procent! - zakrzyknął przed komendą Twój Stary, a potem ruszył w długą na skradzionym w murzyńskim stylu rowerze. Jechał dni kilka, przez pustynie, krainy zimne, lasy, pola, łąki. Wypłynął na suchego przestwór oceanu. Mknął tak i mknął, aż w końcu skończyła mu się faza i Twój Stary ocknął się w kiblu, trzymając w ręku jajko. Nie było to bowiem zwykłe jajko. Było to Jajko Przeznaczenia PWM. Twój Stary w życiu tylko dwa razy doznał podobnego odczucia. Pierwszy raz na poprzedniej misji, a drugi właśnie w tamtej chwili. Zdumiał się wielce i zrozumiał, że może jeszcze wiele dokonać! To był jego czas! - To mój czas! - wykrzyknął Twój Stary.
Znalazł się w karczmie. Tam dostał papierek na zadanie. Problemem Twojego Starego nie było tylko to, że nie rozumiał Peregrandzkiego. Nie rozumiał nawet, że to był Peregrandzki. Nie wiedział nawet, że był w Peregrande. Wiedział jednak, że było zadanie, które pragnął wykonać. Dla dobra swego jajka, które trzymał w lewej ręce. Prawą bowiem drapał się po głowie, kiedy to stał sobie i rozglądał się za jakimiś osobami, którym mógł w czymkolwiek pomóc, samemu wyraźnie sprawiając wrażenie takiego, co to sam potrzebował pomocy.
Mlemya
Liczba postów : 27
Dołączył/a : 13/06/2017
Temat: Re: Wioska lotosu Sob Kwi 14 2018, 17:36
Mlemya uczucia miała dość mieszane. Z jednej strony wydawało się, że zostało wplątana w dość poważną aferę, z drugiej natomiast było miło jej towarzyszyć Frederice w dalszych jej przygodach. Ba, na swój sposób, fakt że spotkała się właśnie z tą dziewczyną powodował, że jej pojawienie się w tym świecie przebiegło dość bezproblemowo. Paradoksalnie. Ogólnie rzecz biorąc, Mlemya bardzo rzadko odwiedzała światy incognito, bardzo rzadko pojawiała się gdzieś, gdzie ludzie nie wiedzieli już wcześniej, że to właśnie różowa owca o statusie niemal idola, miała zaraz przybyć. Tym razem więc, choć okoliczności, które ją tutaj przywitały były co najmniej smutne, o tyle było jej dużo łatwiej zamlemyać się wokół istot tu żyjących i w jakiś sposób móc towarzyszyć w ich przygodach. Dla zrozumienia jej sytuacji, warto było powiedzieć, że mlemtodologię, jaką Mlemya przyjęła, była obserwacja bardzo uczestnicząca. To oznaczało, że Mlemya nie tylko miała zamiar patrzeć, ale też działać. To zresztą robiła już w poprzedniej sytuacji.
Teraz natomiast stała sobie z wystawionym językiem obok Frederici, gdy ta zasięgała języka w kwestii zlecenia. Postanowiła na razie nie przeszkadzać jej w swojej rozmowie, sama zaś rozejrzała się po okolicy. Ogólnie to miejsce się jej nawet podobało. Jeziora były spoko, nawet jeśli woda zostawiała na jej futrze dość znaczący ślad. Mówi się trudno i mlemla dalej. - Mlem. - rzuciła pokrzepiająco w kierunku Frederici, nie na tyle głośno jednak by przeszkodzić w jej własnej rozmowie.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wioska lotosu Wto Kwi 17 2018, 12:05
MG
No więc Bard zapewne wciąż zamknięty w swoim pokoju jeszcze się nie pojawił. Mimo to trójka która szukała Rhuan, bardo rzucała się w oczy. Różowa owca, zakapturzona dziewczyna wypytująca karczmarza i wyglądający na zagubionego podróżnik z jajkiem. Tak jak Stary mógł nie zwrócić uwagi na Fredericę, tak na pewno jego uwadze nie umknęła... no, różowa owca. Robiąca "Mlem". Owcy również nie umknął nietypowy, widocznie zagubiony człowiek, trzymający w dłoniach jajko. Frederica była jakby oderwana od tej dziwnej zbieraniny, faktycznie zajmując się zadaniem. A jak na razie było bardzo prosto, dostała od karczmarza kieliszek sake oraz karteczkę, rzecz jasna napisaną w Cuelhel.
O północy na środku jeziora
Frederica: 217MM
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Wioska lotosu Sro Kwi 18 2018, 16:44
Było... zaskakująco dobrze. Zdobycie informacji było banalne, a oprócz jasno napisanej kartki dostała również kieliszek sake. Ale... Niczego nie zamawiała. Na koszt firmy? Prezent od Rhuan? Sama nie wiedziała. Nie była też osobą, która paliła się do picia alkoholu, jednak chyba niegrzecznie byłoby odmówić, prawda? Uśmiechnęła się do karczmarza. - Dziękuję. - odpowiedziała na ten miły gest, po czym szybko opróżniła zawartość kieliszka. Wzięła też kartkę, którą zwinęła do kieszeni, po czym spojrzała na Mlemyę. - Chodźmy się przejść. - rzuciła wesoło, widocznie w dość dobrym humorze po takim rozpoczęciu zadania. Chciała się przejść wokół jeziora, zwłaszcza przejść się przez molo i obejrzeć placyk na jego środku, gdzie mieli przyjść w nocy. Bądź co bądź chciała zachować jakiekolwiek pozory ostrożności. Nie podobało jej się to, że zleceniodawca nie przekazywał im informacji osobiście. Sprawiało to automatycznie, że nie miała pojęcia, czy można mu ufać. Nie było jednak wiele, co mogła zrobić, prócz zerknięcie na miejsce spotkania. Nie byłą nawet pewna, czy powinna pić to sake, ale co? Miała odmówić, bo jej się coś wydaje? Nie sądziła, by było to właściwe.
Mlemya
Liczba postów : 27
Dołączył/a : 13/06/2017
Temat: Re: Wioska lotosu Sro Kwi 18 2018, 17:47
Mlemya na razie pełniła rolę wspierająco-ozdobną i była z tego całkiem zadowolona. Wreszcie mogła skupić się na obserwacji, a nie uczestniczeniu, nawet pomimo swego wcześniej założonego planu działania. W tym momencie towarzyszyła Frederice, a więc to co postanowiła Frederica, tego też trzymała się owca. Ta, owszem, zauważyła, dziwnego zagubionego mężczyznę z jajkiem, miał on również zostać przez nią zapamiętany, bo owca miała bardzo dobrą pamięć, skoro jednak białowłosa istota zamierzała przemieszczać się w kierunku przez siebie obranym, to i owca zamierzała robić tak samo. Żeby jednak dać do zrozumienia osobie, którą zauważyła, że zauważona została, to Mlemya w jej kierunku się wesoło uśmiechnęła, zakwiliła cicho pod nosem, a następnie pomachała do tejże kopytkiem, robiąc tylko ciche "mlem!" na potwierdzenie przyjaznych intencji. Może jeszcze będzie miała okazję się kiedyś z tym człowiekiem i jego jajkiem spotkać. To ciekawe, tak z jajkiem chodzić. Poza tym jednak owca zamierzała towarzyszyć dalej Frederice, więc razem z nią sobie szła, trzymając się dokładnie jej boku, a gdy tylko zauważała coś ciekawego, podobnie jak w przypadku pana z jajkiem, od razu robiła radosne "mlem" dając do zrozumienia swojej towarzyszce, że to coś ciekawego.
Inna sprawa, że Mlemya nie wiedziała co takiego znajdowało się napisanego na kartce, którą Frederica dostała, więc gdy tylko spostrzegła, że kartka ląduje w kieszeni, jej pyszczek momentalnie delikatnie dotknął tejże kieszeni, a ciche, pytajace "mlem?" wydobyło się z jej ust. Ona też była ciekawa tego o co chodzi!
Twój Stary
Liczba postów : 118
Dołączył/a : 25/09/2017
Temat: Re: Wioska lotosu Sro Kwi 18 2018, 18:37
Zdezorientowany Twój Stary trzymał jajko i się rozglądał. Wokół było tyle dziwacznej ludzkości mówiącej dziwacznym językiem. Czuł się wśród nich wielce zagubiony. Cóż mógł zdziałać ktoś taki przypadkowy jak on, w tak przypadkowym miejscu jak to? Twój Stary nie wiedział. Myślał przez chwilę, że popadnięcie w rozpacz będzie najlepszym rozwiązaniem, ale potem przyszło mu do głowy, żeby olać całą sprawę. Przeznaczenie jednak chciało inaczej. Już nie tylko jajko świadczyło o tym, że Twój Stary został wybrany, ale również znaki na niebie i ziemi. Co prawda niebo było zasłonięte dachem, ale Twój Stary nie wątpił, że w tym momencie właśnie jakiś gołąb nakałmoczował gdzieś na jakąś osobę. Na ziemi zaś znajdowała się owca. I to nie taka zwykła owca, lecz taka różowa i machająca kopytkiem. Twój Stary poczuł się lekko zdezorientowany. Rozejrzał się po ludziach, czy oni też widzieli to co on. Być może owa owca była tylko halucynacją. Wtedy jednak tym bardziej Twój Stary nie mógłby jej zignorować. Tylko szaleńcy wypierają się swego szaleństwa, a Twój Stary nie był jeszcze na tyle szalony, by oznajmiać światu, że zobaczył różową owcę. Wolał zachować to dla siebie. I tym samym postanowił podążyć za tą owcą, gdziekolwiek by nie poszła. Nie miał pojęcia, że owca mogła iść za kimś, zatem Twój Stary póki co kompletnie ignorował istnienie Frederici, skupiając się wyłącznie na owcy i tym, żeby za nią chodzić. Pilnie przy tym strzegł swego jajka, jedną ręką je trzymając, a drugą głaskał jego czubek z delikatną czułością.
Bard
Liczba postów : 49
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wioska lotosu Pon Kwi 23 2018, 13:12
Bard spał tego dnia dłużej niż zwykle. Podróż do tego dziwnego, ale fascynujacego kraju była dość ciężka i męcząca, nawet jak dla Barda. Szczególnie krzywdzące było dla niego to, że nie znał za wiele piosenek w języku tego kraju, a te przetłumaczone z języka Fioryjskiego nie miały zbytnio sensu i traciły cały swój urok. Nie przeszkadzało mu to jednak w graniu na flecie. Kilka razy musiał się zatrzymać, żeby zagrać koncert dla tłumu gapiow, którzy urzeczeni jego muzyka podążali za nim i rzucali go jajkami. Bard nie znał za dobrze obyczajów tego kraju, ale domyślał się że w taki sposób nagradzano bardzo dobrych artystów. Przyjął więc nagrodę i pogrążył się w jajecznej kąpieli. Kiedy w końcu dotarl do karczmy było już późno i był zmęczony. Umył się i od razu położył się spać, ale wciąż wszędzie czuł jajka i nie mógł zasnąć. Rano obudził się zbyt późno. Szybko ubrał się, złapał za lutnie i przygrywając na niej, zbiegł na dół krzycząc radośnie: -Witajcie przyjaciele z którymi nam odszukać tego szanownego jegomościa! Jam jest Jaeherys Bardson, artysta pobłogosławiony jajkami miejscowej ludności! Ale możecie mówić mi Bard.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wioska lotosu Pon Kwi 23 2018, 15:24
MG
Frederica wraz z Mlemyą postanowiły się przejść. Twój Stary nie postanowił się przejść, ale i tak to uczynił bo podążał za Mlemyą. Podążanie za Mlemyą, oznaczało więc podążanie za Fredericą a to już dziewczynie nie umknęło. Tak więc teraz już cała trójka wiedziała o sobie nawzajem, chociaż zdecydowanie Frederica była tutaj tym najmniej pasującym trybikiem. Zbyt normalna w tym domu wariatów. Podróż po terenach jeziora, musiała jednak potrwać długo, bo jezioro to małe nie było. W końcu jednak cała trójka wylądowała na jego środku, przy barze.-W czymś pomóc?-Zapytał we wspólnej mowie(!) właściciel tego punktu. Równie ekscentryczny jegomość co towarzystwo Frederici. Człowieczek ten bowiem ubrany był na modłę nie Pergrandzką w granatowy garnitur, a na głowie miał, no cóż, głowę Łosia. Albo maskę w takowym kształcie. Ciężko powiedzieć. Może to taki Łosiontaur? Pół Łoś, pół człowiek.
Bard wyskoczył z pierzynki, skoczył na środek karczmy i oznajmił światu swoje przybycie. Ludzie patrzyli na niego dziwnie przez chwilę, a potem wrócili do swoich spraw. Tylko karczmarz widząc Barda westchnął i postanowił mu trochę pomóc.-Dwóch dziwaków i dziewczyna, wyszli jakiś czas temu-Oznajmił Bardowi, zapewne łącząc tego dziwaka, z tamtymi dziwakami. Bo w sumie dziewczyna też była dziwna skoro obracała się w takim towarzystwie.
Frederica: 214MM
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Wioska lotosu Pon Kwi 23 2018, 20:14
Nie spodziewała się właściwie większych niespodzianek w trakcie spaceru, nie mniej bardzo ciężko było przegapić mężczyznę idącego tuż za nimi. Z jajkiem. Początkowo wydawało jej się, że to zwykły zbieg okoliczności, jednak po pewnym dystansie zrozumiała, że coś musi być na rzeczy. Nie mniej kontynuowała, nie zaczepiając Starego chyba tylko z czystej ciekawości. Nie wiedziała, jakie ma zamiary, a jeśli będzie czujna, to nic nie powinno jej się stać. To też kontynuowała mając na uwadze jego obecność, by w końcu dojść na środek jeziora. I to było kolejne miejsce, gdzie czekała ją niespodzianka. Dość mocno zdziwiła się słysząc rodzimy język. Na tyle, ze ktoś mógłby myśleć, że kompletnie nie zrozumiała, co się do niej mówi. Inną rzeczą był strój... Czy ona na pewno dalej była w Pergrande? - Emm... Chyba nie. Dość... Stylowy łoś, chociaż nie do końca rozumiem wyboru. - stwierdziła obserwując początkowo maskę mężczyzny. Nie mniej nic z tego nie wypowiedziała by go zranić. Widać nawet było drobne zainteresowanie, jednak szybko też przypomniała sobie o wcześniejszym śledzącym. Spojrzała na niego, na jajko i... Na prawdę nie była pewna, co dalej. Nie wiedziała nawet, w jakim języku powinna mówić. Tutaj wspólna mowa, ale... Nie miała pewności, czy zrozumie. Uśmiechnęła się. Uśmiech każdy zinterpretuje chyba tak samo... - To dobry dzień na zwiedzanie, prawda? - zapytała, tak na wszelki wypadek w Cuelhel chyba, że w międzyczasie wykaże się znajomością wspólnej mowy. To, jak do niego mówić to jedno. Dalej nie wiedziała, co to za człowiek, a rozmowę wypadało jakoś zacząć.
Mlemya
Liczba postów : 27
Dołączył/a : 13/06/2017
Temat: Re: Wioska lotosu Pon Kwi 23 2018, 20:50
Łoś na głowie! Woaaaah!? Mleeeeemyaaaah!? Mlemya z ciekawości aż podskoczyła wysoko i momentalnie dopadła do rozmówcy Frederici, mlemując ile tylko jej pozwalały na to struny głosowe. Z wyraźnym przejęciem przyglądała się głowie łosia, zastanawiając się tylko czy łoś był integralną częścią tej istoty, czy może czymś oddzielnym, nawet jednak przy tym nie zastanawiając się nad tym, czy łoś w ogóle był żywy. Nawet kopytko wyciągnęła i położyła na boku tego osobnika, tak wysoko, na ile jej własny wzrost pozwalał. - Mleeeem? - zapytała w końcu swojego teraz i jej rozmówcę, pozwalając mu spokojnie odpowiedzieć, z namaszczeniem jednocześnie przyglądając się wciąż łosiowi, tylko co chwilka rzucając krótkie spojrzenia na Fredericę i będąc mniej lub bardziej nieświadomą obecności Starego.
Twój Stary
Liczba postów : 118
Dołączył/a : 25/09/2017
Temat: Re: Wioska lotosu Wto Kwi 24 2018, 00:12
Halucynacje Twojemu Staremu nie schodziły. Niby owca doprowadziła go do jakiejś istoty, w miarę po ludzku mówiącej, ale ta istota miała głowę łosia. Niby Gołomp był człowiekiem, który miał ciało ludzkie, a gołębią głowę, a Twój Stary był jego reinkarnacją, lecz była to i tak rzecz która Twojego Starego zdziwiła. Cóż zatem miał robić? Udawać normalnego i nie zwracać uwagi na to wszystko, dalej z jajkiem w ręku podążał za owcą i wskazówkami, jakie mu owca dawała. Wciąż mogła być jednak tylko halucynacją. Kim zatem była dziewczyna, do której przemówił łoś? Czyżby to był kolejny zwid? Normalna postać, paplająca w nienormalnym języku? Twój Stary poczuł się zdezorientowany. Znalazł się w zgromadzeniu halucynacji, które mogły osądzić go za inne halucynacje, których sami nie widzieli. Twój Stary przeszedł do szybkiej analizy sytuacji. Owca niewątpliwie widziała jego i łosia oraz dziewczynę. Musiała być zatem halucynacją najwyższego stopnia. Łoś chyba dostrzegł dziewczynę i Twojego Starego, gdy dziewczyna zdawała się nie dostrzegać owcy oraz Twojego Starego. Twój Stary również mógł być w tej historii halucynacją własnych halucynacji. Prawdą było tylko jajko w jego rękach... - Ekhm... Ekhum... Eghr! Ergahrywykhlywkyghlykh! - odchrząknął w uniwersalnym języku Twój Stary, przy czym lekko się zakrztusił, iż musiał odkaszlnąć głośniej. Chciał jakoś zwrócić na siebie uwagę swych halucynacji, ale co dalej? Twój Stary dostał mózgotrzepu. Potrzebował drabiny ratunkowej. - Lubicie ptaszki? - zapytał, uśmiechając się najprzyjaźniej, jak tylko mógł. Nie kierował tego pytania do żadnej konkretnej osoby. Wydawało mu się to najbardziej rozsądne działanie w danej sytuacji. Niech pasja ornitologiczna rozwiąże ten spór, komu należało ufać, a komu nie!
Bard
Liczba postów : 49
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wioska lotosu Pią Kwi 27 2018, 00:24
Tłum spojrzał na niego z podziwem, ale niestety nikt nie wyglądał na jego towarzysza misji. Nikt też nie wstał, aby mu zaklaskać czy coś, tylko Karczmarz był na tyle miły, aby się odezwać. Bard podziękował mu ładnie, przygrywając na lutni i wyszedł we wskazanym mu kierunku. Jeśli Karczmarz mu nie wskazał, to pójdzie w jakikolwiek. Miał nadzieję, że uda mu się odnaleźć dwójkę dziwaków i dziewczynę. Nagle przypomniało mu się, że kiedyś miał zwierzątko. Trzymał je pod łóżkiem na terenie gildii, ale ostatnio przegryzło karton i gdzieś mu uciekło. Problem w tym, że nie pamiętał i nie wiedział, jakiego gatunku było to zwierzę... To był dziobak? Szczur? A może jeż? Nie mógł sobie przypomnieć... Nie chciał też nikogo straszyć, więc ludziom w gildii o tym nie powiedział. Miał nadzieję, że nikt nie umrze czy coś. W każdym razie, grał sobie na lutni i szukał dwóch dziwaków i dziewczyny, chociaż nie wiele mu to mówiło. Dla Barda wszyscy byli normalni, może niektórzy byli... ekscentryczni, ale ogólnie to świat był pełen zdrowych na umyśle ludzi. Totalnie.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wioska lotosu Pią Maj 04 2018, 15:29
MG
No i wszyscy, bo Bard też, znaleźli się na środku mostu, obserwując mężczyznę z głową łosia. Ten popatrzył na wszystkich i odchrząknął w zasadzie ignorując ich pytania.-Przecież wiem po co tu jesteście. Widać jak na dłoni. Rhuan przeprasza was że sama nie mogła się pojawić. Jeśli chcecie ją spotkać, udajcie się do Isenbergu, do doliny czterech wiatrów. Rzecz jasna za trud pojawienia się tutaj, zostaniecie wynagrodzeni-To powiedział i zniknął. Staremu zaś wykluło się jajko, wydając na świat tortille z baraniną.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.