HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Fate/Leave Day - Prolog




 

Share
 

 Fate/Leave Day - Prolog

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 09 2017, 02:45

Pośród ław kościelnych przechadzała się pojedyncza postać. Postać, która dopiero niedawno do tego miasta przybyła, a która już miała sporo na głowie i tylko chwile takie jak ta, gdy było jeszcze ciemno, a księżyc wysoko unosił sie w powietrzu, pozwalały jej na chwilę wytchnienia. Puste ławy przybytku Bożego w ten dziwny, bardzo nietypowy sposób zachęcały do zrobienia czegoś nie na miejscu, zupełnie jakby łamanie sfery sacrum było czymś co przynieść mogło niezmierną satysfakcję i zadowolenie.

- ...fałszywy jęk świata bez bohaterów, gniewne jak morze to miasto co śpi... -

Rozległ się w kościele delikatny i melodyjny śpiew postaci, która najwyraźniej w ten sposób postanowiła przełamać ciszę i spokój tego miejsca. Stres ostatnich dni odbijał się wyraźnie na jej twarzy, która choć teraz spokojna, to nosiła wyraźne znaki zmęczenia. Szczególnie delikatne wory pod oczyma rzucały się w twarz, a także znajdujące się w sporym nieładzie dlugie, brązowe włosy. Postać nie wydawała sie jednak tym przejmować, a jedynie tanecznym krokiem przemierzała przybytek, nad którym powierzono jej pieczę. Ile ten kościół miał już okazję widzieć wiedziały tylko mury tego miejsca, jednak i śpiewająca poinformowana została o tym co zaszło tutaj w ciągu ostatnich lat. Być może też dlatego poza widocznym zmęczeniem, w ruchach postaci doszukać można było się też oczekiwania i lekkiego zniecierpliwienia.

Don. Don. Don. Don. Don. Don. Don.

Siedmiokrotnie zabił kościelny dzwon, a postać musiała zaprzestać śpiewania piosenki. Zamiast z tego z szerokim uśmiechem sięgnęła do kieszeni swojego kapłańskiego odzienia. Szybko wyłowiwszy z niej komórkę i przytknąwszy ją do ucha uświadomiła sobie, że dopiero teraz zacznie się prawdziwa praca. Praca? A może jednak rozrywka? Niepewna tego zaśmiała się wesoło i melodyjnie, zupełnie podobnie jak wtedy gdy śpiewała. Czas zacząć działać.

- A, no tak. -

Dopiero teraz zauważyła, że najpierw należało wykręcić numer, a dopiero potem przyłożyć telefon do ucha. A, da im jeszcze chwile. Chwilkę.


***

Regis


Kilkanaście kilometrów od miasta postanowił udać się Regis by dokonać aktu przywołania swojego sługi. Jak na leniwego człowieka jakim niewątpliwie był, tym razem pokazał, że gdy czegoś mocno chce, to w stanie jest się do tego przyłożyć - miejsce to wydawało się być nad wyraz bezpieczne, spokojne i ciche, nikogo w pobliżu nie było, żadnego domostwa, a i do drogi trzeba było się przedrzeć przez niemały lasek, no i był to środek nocy. Taksówkarz, który przywiózł tu Regisa obiecał poczekać na niego, jeśli ten z wszystkim uwinie się w godzinę, więc i powrót do miasta chłopak miał zapewniony. Teraz wystarczyło tylko odbębnić rytuał, a następnie wrócić ze sługą do miasta, pokonać resztę mistrzów i zdobyć Graala dla siebie. Kaszka z mleczkiem.

Ach, czy na pewno tak miał wyglądać magiczny krąg? Chyba tak. Może troszkę odstawał od tego prezentowanego w księgach magicznych, ale komu chciałoby się dokładnie go przerysowywać? Poza tym, na pewno mu się uda. W końcu na jego ręce widać było Zaklęcia Rozkazu, całe 3, w kształcie kwiatu o dwoch prostokątnych płatkach. Był godzien by przyzwać sługę, dlaczego więc miał dbać o takie pierdoły jak to, by jedna linia dokładnie zawierała się w okręgu? Pf.

Inkantacja... a tak, pamiętał ją. Już gdy zaczął ją wypowiadać poczuł, że jego życie zaraz zmieni się o 180 stopni. Pokaże wszystkim na co go stać i zaśmieje się ludziom, którzy w niego nie wierzyli w twarz. Zrobi to. Teraz. Wraz z każdym kolejnym słowem wiatr, który z początku cieszył chłopaka delikatnym chłodem stawał się coraz mocniejszy, silniejszy, potężniejszy. Przy ostatnim słowie Regis bliski był przerwania rytuału, bo dęło już jak podczas tajfunu. Po chwili jednak, gdy blask rozjaśnił teren przed nim, gdy delikatne wyładowania atmosferyczne pojawiły się na linii okręgu magicznego, gdy wyczuł nadciągającą w to miejsce energię magiczną, przewyższającą wszystko co do tej pory czuł, wtedy zrozumiał, że dobrze było, że nie przestał. Przez chwilę musiał nawet zakryć swoje oczy i dopiero gdy jasność opadła, mógl z powortem wpatrzyć się w krąg, gdzie siedząc na ziemi po turecku stała ona.

- Haaa... A więc to ty jesteś moim sługą? - powiedziała postać ubrana w prześwitujące, a przy tym i tak skąpe szaty, oblizując swoje wargi na widok Regisa. Ten zaś momentalnie zrozumiał z kim ma do czynienia. Och, czy akurat ją spodziewał się tutaj zobaczyć? Na to pytanie mógł odpowiedzieć już tylko sam mężczyzna...



David

W Fuyuki David był od kilku dni. Jak szybko zrozumiał na własnej skórze, tak nagła przeprowadzka, na jaką się pokusił, zawsze wiązała się z ogromnym szeregiem problemów. Znaleźć miejsce do zamieszkania było trudno, gdy nie był w stanie przedstawić żadnego dowodu na to, że ma stabilne źródło utrzymania. Ostatecznie, jedna kobieta o dobrym sercu, widząc twarz chłopaka, stwierdziła chyba, że zwyczajnie mu pomoże. Mógł mieszkać na strychu jej domu, tak długo jak pomagał z koszeniem trawy i czasem w noszeniu zakupów lub wnoszeniu towaru na zaplecze sklepu, który kobieta prowadziła na parterze. Darowanemu koniu nie zagląda się w zęby, a David i tak miał teraz dobrze, zwłaszcza, że Wojna o Graal raczej nie miała trwać zbyt długo.

No i w końcu nadeszła też chwila, w której cały trud Davida miał zostać nagrodzony. To tej nocy zdecydował się przyzwać swojego sługę, kimkolwiek ten by nie był. Relikwia dość jednoznacznie wskazywała na przedział wiekowy, z którego mógł pochodzić heros, ale kto konkretnie to miał być i co właściwie mógł umieć? To była dopiero cholerna zagadka. Tak czy siak, widok Zaklęć Rozkazu, które w jego przypadku, przybrały widok trzech zachodzących na siebie trójkątów, dodawał mu niezmiernie otuchy - ktokolwiek nie okazalby sie jego sługą.

Szczerze mówiąc David nie wiedział za wiele na temat rytuału przyzwania. Coś słyszał o kręgu magicznym, coś o inkantacjach, ale w jego przypadku duża część dzialania polegała na improwizowaniu i stosowaniu generalnych zasad magii w stosunku do rytuału, który był całkiem precyzyjnie określony. Niemniej obecność relikwi pomagała, co David zrozumiał bardzo szybko, gdy na obszarze jego strychu zaczęło nagle błyskać, a przypadkowe miejsca strychu zaczłęy płonąć zimnym, o dziwo, ogniem. Kilka głośnych wystrzałów sprawiło, że David zaczął bać się o to, że zaraz kobieta użyczająca mu miejsca do spania zdecyduje się tu wkroczyć i faktycznie, po chwili usłyszal bicie tyłem miotły o sufit - wyraźny znak by David się zamknął. Ostatecznie było już późno. Na szczęście dla Davida po chwili wszystko się skończyło, na ostatnim finalnym wybuchu zimnego ognia przez który chłopak musiał przymknąć oczy. Gdy je otwarł jednak... nikogo przed nim nie było.

- Oi. Ty tu dowodzisz, więc orientuj się trochę lepiej. - usłyszał za sobą głos, a gdy odwrócił się w tym kierunku dojrzał siedzącą na jego posłaniu dziewczynę. - Powodzi ci się. - rzuciła jeszcze dość opanowanym głosem.  

Gorzej, że dokładnie po tym jak ona się odezwała David usłyszał pukanie do swoich drzwi. A kobieta, która wynajmowała mu mieszkanie postawiła mu także dodatkowy warunek - żadnych wizyt ze strony kochanek i innych tego typu pań.



Nobuyuki

Ach, jaki luksus miał Nobuyuki, że rytuału nie musiał odprawić w zimnie, na zewnątrz, za światło mając do dyspozycji tylko to księżycowe. Jakże przyjemnie wręcz było poświęcać się najważniejszemu być może rytuałowi w życiu chłopaka - przywołaniu swojego sługi. Nobuyuki miał świadomość tego, jak wielka odpowiedzialność spoczywała na jego barkach i jak skrupulatnie patrzono mu na ręce nawet jeśli pozorowano wobec niego dużą dozę swobodoy. Sam chłopak miał swoje powody do tego, by uczestniczyc w tym jednym wielkim turnieju magicznym, który tuż tuż rozpocząć się miał. Motywacja do działania była na swoim miejscu, artefakt był idealnie w środku magicznego krągu wyrysowanego przez niego i asystujących mu w rytuale czlonków. Ci sami członkowie stali teraz za plecami chłopaka przyglądając się jego kolejnym ruchom, wyraźnie nie zamierzając opuścić tego miejsca. Oficjalnie mówili, że są tutaj by w razie czego pomóc. W praktyce... kto wie czy po prostu nie szpiegowali chłopaka. Tylko skąd aż taka doza nieufności wobec młodego Nobuyukiego? Ciężko było to określić.

Być może nie wszyscy byli zadowoleni z wyboru jakiego dokonał młodzieniec w kwestii artefaktu, który użyty został w rytuale? Być może nie wierzono, by akurat taki sługa mógł pchnąć panicza w zwycięskie objęcia Graala? Tak czy siak, Nobuyuki postawił na swoim i nie można było go już odwieść od celu, a na twarzach niektórych z magów, którzy znajdowali się obok niego malowało się coś w rodzaju niezadowolenia przemieszanego z rozczarowaniem. Przecież oni mieli o tak wiele lepsze pomysły, które wręcz gwarantowały zwycięstwo! A poza tym oni powinni byli być na jego miejscu! Nutka zazdrości unosiła się w powietrzu. Nutka, którą uszy chłopaka starały się mocno ignorować.

Inkantacja popłynęła z ust chłopaka w wybitnie doskonały sposób. Ani jedno zająknięcie nie zepsuło ciągu słów, który pojawił się w powietrzu. Nobuyki mówił, a magowie skupili się na strudze energii, która pojawiła się po środku kręgu, na wysokości ich piersi. Wszystko odbywało się jednak we względnej ciszy i spokoju - nie było tu żadnych wybuchów ani agresywnych manifestacji mocy, jedynie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z energii poczęła wyłaniać się postać. Niewielka, kobieca postać, która bez otwierania oczu czekała aż proces przywołania dobiegnie końca. Powoli zyskiwała na konturach, na ostrości, na konkretach. Nobuyuki patrzył zaś na kobietę z lekkim zaniepokojeniem. Czy na pewno wszystko zrobił dobrze?

Kobieta pojawiła się po środku kręgu, a następnie momentalnie przyjrzała się temu jak został on wykonany. Po chwili ciche kliknięcie języka rozdarło ciszę, która pojawiła się na miejscu zaraz po jej przyzwaniu.
- Kiepska robota. Kto z was odpowiadał za tamtą część? - wskazała różdżką na położoną bezpośrednio za nią część kręgu. Następnie spojrzała na Nobuyukiego, przyglądając się zwłaszcza odsłoniętej dłoni chłopaka, na której widać tatuaż w kształcie trzech kropli łez - Zaklęcia Rozkazu należące do chłopaka. - Mistrzu. Następnym razem, jeśli będziesz chciał coś zrobić dobrze... zrób to sam. Którą część kręgu zrobiłeś ty? - zapytała zaś magowie będący za plecami chłopaka wydawali się być w rozgardiaszu, na widok czego kobieta uniosła brew w górę w wyraźnym geście dezaprobaty.



Pacek

Bo nie ma to jak za ostatnie pieniądze kupić sobie artefakt. I nie ma to jak znaleźć odpowiednie miejsce, gdzie takie artefakty kupić można. Nic trudnego jednak dla naszego Packa, chłopaka który potrafił zrobić wiele, a najlepiej wychodziły mu kanapki promocyjne w McDonaldzie, w którym, nomen omen, pracował. Haha, cóż jednak z tego, że McDonald był prawie jego domem i wszystkie jego ciuchy niemal przesiąknięte były już zapachem oleju od frytek dodawanych do każdego zestawu - już niedługo wszystko w jego życiu miało się zmienić. Wystarczyło tylko, że przywoła sługę, a następnie pokona wszystkich swoich przeciwników - potem będzie mógl zażyczyć sobie czego tylko będzie chciał, na przykład... mnóstwa kanapek z McDonalda?! Mogło i tak być. Ostatecznie to jakie życzenie miał Pacek zależało tylko od niego, a warto by to sobie jeszcze przemyślał.

Mieszkanie Packa wielkie nie było, to i chłopak nadzieję miał, że sługa nie okaże się może za wielki fizycznie, byle sufitu nie rozwalił. Sam rytuał odprawiany przez niego był tak trochę prowizorycznie, ale nie miało to znaczenia, bo przecież trzeba było do życia podchodzić optymistycznie i z nadzieją na lepsze czasy. Pacek wiedział czego chce, a ponoć dla maga czasami najważniejsze było to, by mocno wierzyć we własną wizję świata i tego co się chce osiągnąć. A Pacek tak bardzo chciał to osiągnąć, że o kurczę pieczone i Wieśmac. Dokładnie tak!

Łububudubu i szuruburu - rytuał wyszedł dziwnie, a Packowi wydawało się przez chwilę, że zamiast przyzwania sługi, prawie odesłał siebie w jakiś inny świat, może nawet zaświaty, ale po chwili wszystko się ustabilizowało, a dziwnie czerwony, płonący ogniem piekielnym świat przestał nakładać się mu na jego własny pokój. Zamiast tego tuż nad nim pochylała się pewna męska postać i patrzyła z lekkim niepokojem na chłopaka.

- Hmm... Nie wiem czyś wróg, czy mój mistrz, więc może najpierw cię przebiję, a potem porozmawiamy? - zastanawiał się na głos mężczyzna, w którym Pacek rozpoznał swojego sługę. A niech to, to dopiero początek. Czyżby zasłabł w trakcie odprawiania rytuału? Niemożliwe! A jednak? Straszne. Tak czy siak, wyglądało na to, że jego sługa stał właśnie przed nim i zastanawiał się czy go nie zabić... co nie było zbyt optymalnym wyjściem z sytuacji. Świat nie drwił sobie jednak z Packa jeśli chodziło jego zaklęcia rozkazu - a tych miał, o dziwo, cztery - ułożone w czterolistną koniczynę.



Haruka

Cóż... jak to się konkretnie stało? Szczerze mówiąc ciężko było to biednej Haruce wytłumaczyć, ale jakoś musiało się ostatecznie zmierzyć z zastanym stanem rzeczy. Zastanym stanem? O tak, krasomówstwo na niesamowitym poziomie. Tak czy siak, dziewczyna znajdowała się w bardzo nietypowym położenie i niekoniecznie potrafiła zrozumieć jak właściwie do tego doszło. Oczywiście, chciała by stało się to, co się własnie stało, cieszyła się, że była godna nosić na ręcę zaklęcia rozkazu o prostym wyglądzie dwóch pionów otaczających króla, lecz dlaczego po wezwaniu swojego własnego sługi, w swoich własnych czterech progach stało się to co się stało? Jakie były szanse na to, by jej własny sługa był taki... taki... taki?!

Dość powiedzieć, że właśnie klęczał na jednym kolanie przed dziewczyną, w obu swoich dłoniach trzymając rękę dziewczyny i szykując się do ucałowania jej z niesamowitym namaszczeniem wręcz. Hej, czy to było normalne zachowanie sług? Chyba nie. A może tak? Może wszyscy przysięgali wierność w pierwszy swoich słowach przysięgając dozgonną wdzięczność pani swoich snów? Jednocześnie tak znacząco podkreślając swoją własną bezwartościowość? Całe szczeście, że Haruka zamknęła drzwi do swojego pokoju przed rozpoczęciem rytuału przywołania, bo jak miałaby się tłumaczyć członkom swojej rodziny z tego wszystkiego co tu się działo? Jeszcze ktoś pomyślałby, że nakazała mu kochać ją z całego serca, a to przecież była nieprawda.

Tak czy siak, chłopak tkwił tak od 15 minut i nie mówić, wpatrywał się tylko w jego oczęta, a ona nie bardzo wiedziała co ma powiedziec, tak z początku była tym wszystkim zszokowana. Ostatecznie po tak długim czasie on w końcu drgnął, lecz tylko po to, by odgarnąć kosmyk swoich włosów i uśmiechnąć się w cudowny sposób do swojej mistrzyni. Ach, coś tu było wyraźnie nie tak z tym obrazkiem.
- O pani. - odezwał się w końcu sługa, który po pierwotnym wybuchu emocji, trochę się uspokoił, gdy zobaczył, że biedna Haruka skonfundowana nie odzywa się praktycznie wcale. - Jeśli me towarzystwo przynosi ci smutek, daj jeno znać, a od razu zniknę, utonę w odmętach tego świata i nigdy nie powrócę. Jeśli jednak tak nie jest... O pani! Li jesteś ty moją mistrzynią? -

O szlag. O Chryste. O Panie. I co teraz?



Akira

Aaaach, nie ma to jak stara, dobra rodzina magów. Magowie, magowie, magowie, ci to są jednak fantastycznymi ludzkimi stworzeniami, można by powiedzieć wręcz czubkiem, ostatnim elementem ewolucji ludzkiej. Nic tylko przyklasnąć widząc magow i ich codzienne czynności. Jakże magowie byli fantastyczni. A dobra rodzina magów to już w ogóle, ze świecą takiej szukać. Taka rodzina to i pokieruje dokładnie swoim potomkiem, i wskaże mu cel, i drogę do osiągnięcia tego. Nie pozostaje nic innego jak tylko wykonywać rozkazy... to znaczy - podążać za wskazówkami i cieszyć się, że los tak łaskawy był, że akurat zesłał takich kochanych rodziców i dalszych krewnych. No po prostu łut szczęście nie z tej ziemi.

Mówiąc całkiem szczerze - Akira zadanie miał banalne. Musiał tylko powiedzieć kilka słów nad krągiem, a widząc jak na jego ręce pojawiły się Zaklęcia Rozkazu (wyglądające jak dwoje oczu i uśmiehcnięta buźka), wiedział, że na pewno słowa te się mu uda wypowiedzieć z odpowiednią tonacją i nastawieniem. Następnie musiał przywitać sługę, który zstąpił do tego świata i poprowadzić go do zwycięstwa. Tyle. Proste. A w razie pytań czy wątpliwosci - pytać rodzinę. Proste.

I faktycznie, proste. Akira dokładnie tak postąpił i gdy do magicznego kręgu zstąpiła czerwonowłosa dziewczyna w wieku sugerującym nastoletni chłopak ani się nie zdziwił, ani nie zasmucił, ani nie rozczarował. Po prostu przyjął to do wiadomości, tak jak na niego przystało. Gdy jednak ta sama dziewczyna podeszła do niego bliżej i mocno do siebie przytuliła - nie bardzo wiedział jak na to zareagować. Tym bardziej, że ta zaczęła łkać prosto w jego ubranie, a on czuł jak to staje się coraz bardziej mokre. No i nic ona nie mówiła, a to też było dość niekomfortowe. Spodziewal się standardowego pytania "czy jesteś moim mistrzem", a tu nic. Kompletnie. I co teraz? Wołać ojca albo dziadka?



Grey

Piwnice są spoko. Piwnice i strychy to chyba najbardziej popularne miejsca, jeśli chodzi o odczynianie rytuału przyzwania swojego sługi. Tak można by wnioskować na podstawie... cóż, róznych czynników. Gdyby istniał ogólny statystyk, który zajmowałby się zliczaniem wszelkich danych dotyczących wojen o świętego Graala to na pewno poratowałby nas teraz odpowiednimi informacjami, a tak to tylko można było przypuszczać. Ostatnią osobą jednak, która przyzwała swojego sługę tej nocy - tak, dokładnie tej, bo tak właśnie nietypowym zbiegiem okoliczności podczas tej wojny wszystkie sługi zostały wezwane jednej i tej samej nocy - była... Grey. Wiedziona szlachetnymi i bardzo skonkretyzowanymi pobudkami nie zamierzała cofać się przed niczym byle tylko osiągnąć swój cel, jakże dobry i praworządny. Czego mogła się spodziewać się Grey w takim razie gdy zeszła do piwnicy? Potęgi? Mocy? Zapewnienia zwycięstwa? Może tego, że jej sługa samym przyzwaniem zburzyłby podstawy tego świata i zakpiłby z zasad świętego Graala?

Jeśli tego się spodziewała - musiała być srogo zawiedziona. Sam rytuał był najspokojniejszym rytuałem ze wszystkich, które nastąpiły tej nocy. Cichutki, spokojny, pozbawiony praktycznie jakichkolwiek odgłosów - gdyby tylko odbywał się na zewnątrz zapewne nikt nawet by go nie zauważył. Tak na ziemię zstąpił kolejny sługa, kolejny potężny heros o niesamowitych zdolnościach, heros, który miał pomóc Grey i na którym Grey miała móc polegać.

Mężczyzna wyszedł z niebieskiego portalu o bladawej poświacie, stawiając spokojny krok prawą nogą na posadzce piwnicy. Zamknięte oczy otworzyły się u niego dopiero, gdy i druga noga dołączyła do poprzedniej. Wzrok momentalnie skierował w kierunku Grey i z delikatnym uśmiechem na ustach powiedział tylko trzy słowa.

- Wszystko rozumiem. Wygramy. -
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 09 2017, 13:33

Kiedy uciekał z domu, kradnąc artefakt z zamiarem przyzwania sługi, wydawało się to być dobrym i bardzo przemyślanym planem. A teraz? No... trochę się zmieniło. Przede wszystkim to nawet nie bardzo wiedział jak przyzwać sługę, ani jak przeżyć w mieście, bez wsparcia rodziny. Na całe szczęście pewna miła staruszka pozwoliła mu u siebie zostać. Davida wciąż gryzły wyrzuty sumienia że naraża kobiecinę na niepotrzebne niebezpieczeństwo, ale to wszystko było dla większego dobra. Dzięki jego życzeniu, największe zło zniknie z tego świata. Usunie raka który trawie życie jego i jego bliskich.

W każdym razie przywołanie przebiegło nie do końca tak, jak je sobie wyobrażał. Czy było to spowodowane, brakami jakie miał w swojej wiedzy i umiejętnościach? Czy gdyby powstał tu prawidłowy krąg i prawidłowe słowa, to i przywołanie przebiegłoby w ciszy? Przez chwilę zastanawiał się czy nie zrobić tego gdzieś na zewnątrz, dobrze więc, że zrezygnował z tego pomysłu. Odwrócił się ukrywając zaskoczenie. Więc ta piękna kobieta na jego łóżku, była teraz jego servantem? Ją również, wyobrażał sobie inaczej. Odwrócił twarz tak by ukryć lewy policzek.-Witaj Mario. Ciebie też miło poznać.-Rzekł spokojnie nie bardzo rozumiejąc co miała na myśli przez powodzenie. Nie był pewien czy powinien się przedstawić. Czy servanci znali imiona swoich mistrzów? Nikt mu tego nie powiedział, mimo to, niepewnie wyciągnął do niej dłoń.-David. Jestem twoim mistrzem.-Dorzucił tak na wszelki wypadek. Spojrzał również na trójkąty na jego dłoni. Czy to jaki kształt przyjmowały zaklęcia rozkazu, miało jakieś znaczenie? Czy to coś oznaczało? Jeśli tak, David nie wiedział, dlaczego jego wyglądały właśnie tak.

Staruszce na razie nie otwierał. Zaraz sama tu wejdzie, lub David będzie musiał wyjść do niej. Chciał trzymać ją od wszelkiego zagrożenia i nie mieszać jej w to co miało nadejść, ale czy faktycznie mógł sobie na to pozwolić? Wiedział jakie posiada zaklęcia i że ubrudzi sobie ręce. Tak samo jak wiedział do czego zdolna jest Maria i że ich współpraca zalśni, jeśli wciągną w to niewinnych ludzi. Spojrzał na drzwi w które waliła staruszka.-Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą by być akurat twoim mistrzem, ale muszę wygrać tę wojnę Mario. A z tobą, jest to możliwe...-Podszedł i otworzył drzwi przed staruszką.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 09 2017, 20:13

Niestety, wycieczka za miasto musiała odbyć się taxówką, bo jego ukochany motor popsuł się kilka dni wcześniej, a on nie miał ani czasu ani ochoty, aby go naprawić. Obiecał sobie, że zajmie się tym w późniejszym okresie czasu, ale teraz kiedy nad tym myślał, to doszedł do wniosku, że mógł zrobić to zanim zaczęła się wojna o gral. Teraz nie będzie miał chwili wytchnienia... chyba. Zanim zajął się przywołaniem, zapalił papierosa i usiadł na chwilę na kamieniu, aby przyjrzeć się swojemu dziełu. Chyba trochę krzywo, ale nigdy nie był dobry w rysowaniu kółek bez cyrkla. Swoją drogą, ciekawe jak operowałoby się takim cyrklem do rysowania magicznych kręgów. Westchnął, wypuszczając z ust sporą ilość dymu. Pewnie jego brat, albo siostra lepiej by się przy tym spisali. Zastanawiał się, dlaczego w ogóle to akurat on został wybrany na mistrza? Sam jeszcze nie wiedział, do czego będzie chciał użyć grala. Wstał i zaczął wypowiadać inkantacje. Cholerny wiatr... Nie spodziewał się, że będzie aż tak silny i porywisty... Zastanawiał się już, czy nie przerwać inkantacji, ale zdecydował się kontynuować. Taka reakcja środowiska, mogła znaczyć tylko to, że przyzywał bardzo silnego sługę...
Spojrzał na kobietę, która siedziała na kamieniu i przez chwile nie odzywał się. Oh, a więc... To ją przyzwał. Ciekawe. Nigdy by nie pomyślał, że akurat ta osoba zostanie przyzwana w tej klasie. Właściwie był trochę zawiedziony, miał nadzieję, że będzie to coś... lepszego. Zmarszczył czoło i kumulując energię w oczach, sprawdził statystyki swojego sługi... I aż się zdziwił. Wow. Po prostu... Wow. Wypuścił papierosa z ust i zrobił kilka kroków do przodu.
-Twoim mistrzem.-odpowiedział kobiecie.-Jestem Regis Istari.-powiedział, po czym położył dłoń na sercu i skłonił się kobiecie. Swoją drogą... wyglądała zadziwiająco kusząco. Jeszcze w tych prześwitujących ubraniach. Przeszło mu nawet przez myśl, aby ją przelecieć. Ciekawe, jak by to było z servantem. W każdym razie, nie spodziewał się przyzwać akurat jej, szczególnie z takim katalizatorem. Ojciec musiał się pomylić... Ale wyszło nawet na dobre. Regis już widział, że jego sługa jest potężny. Pytanie tylko, czy się dogadają. Wyprostował się i sięgnął po kolejnego papierosa... trochę mu się ręce trzęsły, z niewiadomego dla niego powodu. Czy aż tak denerwował się obecnością tego servanta? A może to z ekscytacji? Albo kawa, która wypił przed spotkaniem dopiero weszła i miał za dużo energii.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 09 2017, 22:08

Tego nie było w książkach. Tego zdecydowanie nie było na żadnej z kart któregokolwiek z tomiszczy podsuniętych jej przez ojca. A tymczasem to było, to działo się, a Haruka była kompletnie zagubiona w całej tej sytuacji, która nie oszukujmy się, była dla niej całkiem nowa. Z jednej strony fenomenalnie - rytuał jak najbardziej się udał. Symbole na jej dłoni zdały się być żywym dowodem sukcesu młodej Kunikidy. Nie do końca przywołała tę osobę, którą zakładała, ale też było świetnie chociażby przez fakt, że jakby nie spojrzeć - ma jednak swojego własnego Sługę. I wszystkie te sukcesy nagle gdzieś schowały się po kątach. Nie miała czasu świętować któregokolwiek z nich zwłaszcza teraz, kiedy plątała się we własnych myślach nadaremno szukając jakiejkolwiek odpowiedzi. Nic jej jednak nie przychodziło do głowy i tak to oto stała niczym słup soli patrząc na klęczącego przed nią Sługę bez jakiejkolwiek wskazówki, co dalej. Czerwona jak dorodny buraczek próbowała wykrztusić z siebie jakiekolwiek słowo, cokolwiek, a co kończyło się na samym bezdźwięcznym ruchem warg. Dopiero po jakimś czasie pytanie skierowane do niej stało się swego rodzaju punktem zaczepienia i chociaż nabrała kolorów jeszcze bardziej, w końcu przemówiła. - J-jestem m-mistrzynią. T-tak! Właśnie tak... - odpowiedziała nie kryjąc szoku i chociaż wszystko to było na swój sposób miłe, było też strasznie potwornie dziwne. Na tyle dziwne, że nieco się bała nowo przybyłego "gościa". I znowu nastąpiła chwila niepewności czuła, że to ona powinna zabrać głos. Chociażby z samego tytułu bycia mistrzem. - J-ja... jestem troszeczkę l-laikiem w tych sprawach i n-nigdy wcześniej nie b-brałam udziału w czymś takim. N-nie jestem pewna, co dalej... - wyjaśniła, zaś speszona odwróciła wzrok gdzieś w bok podziwiając śliczne panele w swoim pokoju. Nie no... Może powinna jeszcze coś zrobić? Gdzieś pójść? Coś podpisać? Albo może od razu wziąć się do pracy? Tylko wtedy jak znaleźć innych mistrzów? Ta "łatwa" część się skończyła, ale szczerze wierzyła, że jakoś to będzie. Kilka wskazówek, wskazany kierunek i na pewno dadzą radę. Bez względu na to, czy młoda Haruka obawiała się w mniejszym bądź większym stopniu osoby przed sobą, mieli od teraz współpracować.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Pace


Pace


Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyPon Lip 10 2017, 12:50

Pacuś, zniszczony kolejną dwunastogodzinną zmianą w pracy, wtoczył się do domku i rzucił koszulkę przesiąkniętą okropnym zapachem McDonalda gdzieś w kąt. Dzisiaj nie mógł pozwolić sobie na leniuszkowanie. Dzisiaj była robota do zrobienia.
Zaraz po szybkim prysznicu, wciągnął na siebie spodenki i zaczął bazgrolić skomplikowane wzory, z pomocą których miał niedługo zostać milionerem. Czuł, że powoli zaczyna przysypiać, ale wizja nowego domownika na tych marnych czterdziestu metrach kwadratowych skutecznie powstrzymywała go przed zamknięciem oczu. No i stało się! Po licznych szuruburach i trzaskaniach, wizjach i mroczkach w końcu pojawił się on. Servant nad servanty. A dlaczego był najlepszy? Bo był Packowy.
Jednak sam przywołaniec musiał sobie jeszcze to uświadomić, gdyż od razu zaczął się wygrażać.
Pacek, leżąc z bronią servanta prawie wciśniętą w grdykę, głośno przełknął ślinę...
-Chłopaku, na czilku! Jam twój mistrz- po czym Pacuś zrobił lekko zdziwioną minę na fakt, że od razu przerzucił się na styl mowy servanta. "Jam? Serio?" - rzucił tylko w myślach.
Szybko też pokazał mu zaklęcia rozkazu i sam się cholernie zdziwił, bo słyszał, że zaklęć powinno być trzy, a w tym momencie miał ich aż cztery. -Nie jesteś jakiś upośledzony, no nie? To nie jest jakaś rekompensata, żebym mógł Cię wyciągać z bitwy jak się sytuacja zgorszy? Gorzej, jeśli chodzi tu o mnie- chłopak zażartował sobie z sytuacji, chcąc jakoś rozładować napięcie.
Kiedy Servant już zabrał swoją broń, jeszcze leżąc wyciągnąłem do niego rękę, mając nadzieję, że pomoże mi przy okazji wstać.
-Jestem Pacek... Mogę mówić do ciebie Don? Przypominasz mi kumpla, którego zdekapitowali na Igrzyskach. Wiesz, dobrze mieć jakieś pseudo w takich bitwach. Tak słyszałem, znaczy się... Głodny?-
Pacuś w zasadzie nie widział, czy servanty w ogóle jadły, ale głupio nie zaproponować. Cóż, chłopak akurat przytachał kilka wyśmienitych burgerów, kanapki drwala były wybitnie wyśmienite...
Położył sześć pudełeczek przy okrągłym stole i zaprosił Dona, by usiadł. Kiedy oboje już podzielili się po równo, Pacuś tylko mrugnął do typka -Wyścig?- i tak oboje zażerać się mieli fastfoodami, ścigając się, kto pierwszy pęknie. Packa miał tylko nadzieję, że Dona Noble Phantasmem nie jest brzuch bez dna, bo nawet z darmowym żarciem go nie wykarmi.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4712-skarbiec-lodowego-krola https://ftpm.forumpolish.com/t4662-pace
Shiin


Shiin


Liczba postów : 93
Dołączył/a : 12/02/2017

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyPon Lip 10 2017, 15:05

Akira zrobił to co do niego należało, czyli w zasadzie niewiele. Jego rola ograniczała się jedynie do wyrecytowania inkarnacji nad gotowym już okręgiem magicznym, wewnątrz
którego znajdował się pozyskany przez Matou'ów artefakt. Po prostu zrobił co mu kazano i tyle.
Samo przywołanie było... zwyczajne. Nie towarzyszyły mu żadne wyładowania, eksplozje czy inne manifestacje magiczne jakich można było się spodziewać po pojawieniu się duszy bohatera w tym świecie. Nie było nic, ale mimo to rytuał się powiódł o czym świadczyło pojawienie się sługi.

Fate/Leave Day - Prolog RXjaM23
Młoda, nastoletnia dziewczyna o czerwonych włosach. Nie wyglądała imponująco pod żadnym względem, chociaż i Akira nie spodziewał się niczego imponującego widząc jaki artefakt do przywołania został wykorzystany i domyślając się jaki sługa może się pojawić. Dlatego nie czuł zaskoczenia czy rozczarowania mizerną prezencją Servanta. Jego twarz pozostawała bez wyrazu kiedy na nią spoglądał. Potem spojrzał na swoją dłoń, na której znajdowały się zaklęcia rozkazu - jakże do niego nie pasujące - które przybrało kształt uśmiechniętej buźki. Cóż, kształt jaki przyjęło pewnie i tak nie miał znaczenia, co ważniejsze należało przywitać sługę, który zjawił się na jego wezwania. Acz słowa jakie chciał wypowiedzieć uwzięły mu w gardle kiedy kobieca postać podeszła wtulając się w niego. To już go trochę zaskoczyło, bo czegoś takiego kompletnie się nie spodziewał. Stał nieruchomo zastanawiając się co się właściwie dzieje. Jednak kiedy zorientował się, że jego czarny płaszcz staje się wilgotny od łez po raz pierwszy na jego twarzy pojawiły się jakakolwiek emocje. Niezrozumienie, zaskoczenie, tak był sceną, która się przed nim rozgrywała nieco oszołomiony. Przecież nie tak to powinno wyglądać, księgi jakie przeczytał nigdy o czymś takim nie wspominały, nikt mu nie powiedział co powinien zrobić w takiej sytuacji, toteż wahał się jak postąpić. Może powinien zwyczajnie poczekać, aż dziewczyna się uspokoi? A może jednak powinien coś zrobić? Przymknął oczy wypuszczając głośno powietrze. Jednak jedyne co zrobił to położył dłonie na ramionach dziewczyny i kierując głowę w dół. Znów dostrzegł zaklęcia rozkazu na swojej dłoni i przez myśl mu przeszło, aby użyć jednego z nich i wydostać się z tej niekomfortowej sytuacji. Wiedział jednak, że byłoby to idiotyczne i z pewnością nie spotkałoby się z aprobatą starszyzny.
- Co się stało? - zapytał po dłuższej chwili kiedy udało mu się przywrócić na twarz neutralny wyraz. Właściwie nie chciał tego mówić, bo nikt nie powiedział mu, aby coś takiego zrobić. Po prostu sytuacja, w której się znajdował mu się nie podobała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3876-drobne-shiina#76313 https://ftpm.forumpolish.com/t3857-shiin#75747 https://ftpm.forumpolish.com/t3875-rozne-rzeczy#76312
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyPon Lip 10 2017, 22:07

Spojrzenie błękitnych tęczówek omiotło pomieszczenie. Zebrane tutaj osoby z pewnością nie należały do grona jego zwolenników. Jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, że niejedna osoba dałaby sobie rękę uciąć, aby to zostać mistrzem podczas takich zawodów. Mimo wszystko, nie mógł pozostawić swojego losu w rękach kogokolwiek innego, aniżeli własny. Nie bez powodu starał się to wszystko osiągnąć. Ciężkie westchnienie dobyło się z jego strony, a prosta myśl zaistniała w jego głowie.
- Żałosne... - cichy odgłos, niczym jakiś markotny pomruk dobył się z jego strony, a ten poprawił jedynie okulary tak, aby te przypadkiem nie spadły. Co prawda, nie były konieczne w tej sytuacji, jednak stanowiły pewien rodzaj wyznacznika jego osoby. Przynajmniej tego formalnego. Ostatnie poprawki, pogardliwe zerknięcie w stronę uciążliwego ogona i mógł zabrać się za rytuał, ale... czy wszystko wyszło tak, jak powinno?

Fate/Leave Day - Prolog 3fEQlsG

- Czyli tak to rzeczywiście wyglądało, chociaż... Może to i lepiej - drobne zaskoczenie odmalowało się na twarzy nastolatka. Pomimo to nie potrafił ukryć nutki rozbawienia we własnym głosie. Co prawda, oczekiwał innego wyniku, który nie różniłby się zbyt mocno względem tych książkowych. Słyszał już o takich przypadkach, jednak nie sądził, że ten mógłby go spotkać. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy, jakby ów niespodzianka stanowiła coś, co jakkolwiek mogło go poruszyć. Zdjął nawet swoje okrągłe okulary, aby następnie wsadzić je do kieszeni swojej marynarki i przyjrzeć się statystyką kobiety. - Najwyraźniej ktoś wolał marnować czas na sabotaż, zamiast pozbierać informacje o pozostałych mistrzach - odpowiedział na słowa kobiety, ewidentnie sugerując bezużyteczność własnego ogona. Ba! Ukradkowe spojrzenie zostało posłane w ich kierunku, jednak w tym właśnie momencie miał nieco inne priorytety. Wszystko po to, aby następnie ukłonić się delikatnie, spoglądając w kierunku niewysokiej osóbki. - Kunikida Nobuyuki - przedstawił się, będąc przy tym gotowym, aby przyjąć wyciągniętą dłoń w uścisk, jeśli takowa zostałaby jakkolwiek wystawiona w jego kierunku. Wszystko po to, aby dodać jeszcze jedno pytanie: - Wolisz, abym zwracał się do ciebie twoją klasą, czy w mniej formalny sposób, jak Miki-chan?
Na swój sposób ciekawiła go odpowiedź, nawet jeśli spodziewałby się odrzucenia tej ostatniej propozycji. Znał jej zdolności, znał jej możliwości i pozostawało liczyć tylko na to, aż znajdą odpowiedni sposób na wykorzystanie ich. Pozostawała też kwestia sztucznego tłumu, który - oby tylko nie - miał chyba zamiar spędzić tutaj resztę dnia i śledzić każdy jego krok, bo wątpił, aby którekolwiek z nich potrafiło wyłapać aluzję, czy zastosować się do tego, co skrywała za sobą.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptySro Lip 12 2017, 20:27

PERSPEKTYWA GREY
To zabawne, jeśli by o tym pomyśleć.
Z reguły to zawsze ja byłam wzywana. Jeśli ktoś dowiadywał się o moim istnieniu oraz miał jakiś cel, to spędzał lata, aby spróbować mnie przywołać. Oczywiście, aby spełnić ich życzenia, jako że byłam znacznie potężniejsza od nich i mogłam operować bezpośrednio na Rdzeniu.
A teraz, po utracie mojej dawnej siły, sama przywołuję Servanta silniejszego ode mnie, który ma za zadanie umożliwić spełnienie mojego życzenia, którego sama w tym ciele nie dam rady spełnić! Ach, ta słodka ironia! Ale wszystko sprowadza się do jednego, kontraktu. Musiał zostać wypełniony. Ja Zarówno ja, jak i mój Servant jesteśmy nim związani... Jak setki razy w przeszłości, lecz tym razem obydwoje pragniemy tego samego. Pewnie dlatego czułam do niego dużą empatię.
Samo przywołanie poszło bez problemów i bardzo cicho. To... bardzo dobrze. Oznaczało to, że przebiegło to bez zakłóceń, a wszystkie kroki zostały wypełnione dokładnie. Jak zresztą mogło by być inaczej? W końcu ja się do tego zabierałam, widziałam tworzenie milionów takich okręgów. A dodając do tego działanie mojej krwi... Ewentualne problemy mogły wynikać jedynie z niekompetencji moich informatorów oraz błędów w książkach i zwojach dotyczących samego rytuału. Na szczęście zdawało się że wszystkie informacje były poprawne.
Patrzyłam ze spokojem, jak mój Servant wyłania się z portalu. Majestatyczny mężczyzna, który był moim kluczem do zwycięstwa w tej bitwie. W mojej głowie, zgodnie z planem, pojawiły się dane dotyczące niego. Klasa, status, zdolności... Perfekcyjnie! No i...
-... Tak. Wygramy. Nie ma innej opcji - też lekko się uśmiechnęłam. Takie nastawienie bardzo mi odpowiadało! -  Skoro wszystko rozumiesz, to doskonale. Dzięki temu zaoszczędzimy czas na tłumaczenie wszystkiego od począt- ugh.
Poczułam zawrót głowy, gdy moje ciało powoli wracało do stanu początkowego, przez co odrobinę się zachwiałam, a obraz przed oczami mi się odrobinę rozmazał. Mogłam to przewidzieć... może widziałam setki takich rytuałów, jednak rzadko odprawiałam własne. A już szczególnie jako człowiek. A sam substytut niektórych części magicznych... też sporo mnie kosztował.
- W-wszystko w porządku - powiedziałam, biorąc kilka głębokich oddechów. To nic w porównianiu z niektórymi doświadczeniami, przez które przeszłam. - Tak więc najwyższy czas działać! Jest tutaj pewien budynek, z którego widać całe miasto! Będzie on perfekcyjny, żeby uzyskać widok na całe miasto. Oraz spróbować zlokalizować Servantów oraz ich Mistrzów. Jeśli będziesz potrzebował map bądź sprzętu, to daj mi znać, a ja przygotuję odpowiednie rzeczy. Ja sama muszę jeszcze zawiadomić Kościół, że wszystko poszło zgodnie z planem.
Powiedziałam... Hmmm, niewiele można było zrobić na samym początku jak zaznajomić Servanta z miejscem, w jakimś się znalazł. Sama przechodziłam coś takiego wiele razy i nigdy nie mogłam się przyzwyczaić do tego pierwszego obcego mrowienia innego świata. No i najważniejsza rzecz.
- W tym świecie zwę się Shirogane Grey. Mam nadzieję, że będzie nam się przyjemnie współpracowało, Archer! - pokłoniłam się nowo poznanemu słudze. -  A teraz może chodźmy stąd i przejdźmy do salonu. Jest tutaj stanowczo za zimno! Jutro wieczorem wszystko się zmyje.
Odwróciłam się i skierowałam się do wyjścia, zostawiając piwnicę z krwistymi symbolami. Wymagały one zajęcia się, ale obecnie nie miałam ochoty się tym zajmować.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyCzw Lip 13 2017, 02:27



Maria przyglądała się uważnie swojemu mistrzowi lustrując całą jego sylwetkę ze sporą dozą dokładności. Niczym dziwnym nie był też fakt, że jej wzrok na dłuższą chwilę spoczął na jego twarzy, a konkretnie na tej jej części, którą David starał się raczej zachować dla siebie. Maria zmarszczyła przez chwilę brwi, gdy dojrzała co tam faktycznie się znajduje, nie odezwała się jednak ani słowem w tej kwestii.

Po chwili Maria westchnęła i po prostu opadła na łóżko, wpatrując się w sufit. - To się okaże. - rzuciła tylko, gdy w międzyczasie jej mistrz podszedł by otworzyć drzwi. Mógł spodziewać się tego co nastąpiło. Staruszka, która go przyjmowała była wyraźnie zaaferowana i nieco podenerwowana sytuacją i odgłosami. Czy można było się jej dziwić?
- Co się tutaj dzieje? - zapytała bezpardonowo, nie siląc się na żadne dzień dobry ani inne przywitania. Wyraźnie starała się też zajrzeć do samego pokoju, choć nie przepychała się jeszcze przez mężczyznę, czuć jednak było, że zaraz to uczyni. A Maria jak leżała na łóżku, tak leżała, po prostu wgapiając się w sufit. Wydawało się, że nad czymś intensywnie myśłi.


Dziewczyna zaśmiała się, gdy tylko Regis jej odpowiedział, wyraźnie widać było, że jego odpowiedź wprawiła ją w nieziemsko dobry humor. Następnie, gdy jeszcze on się kłaniał, podeszla bliżej do mężczyzny, obchodząc go w kółeczko i przyglądając się z każdej strony, tak jakby oceniała produkt przed kupnem w sklepie. Ostatecznie stanęła za nim, tak że mężczyzna nie był w stanie ocenić jej wyrazu twarzy. Ciekawe z jakim skończyły się oględziny, prawda?
- Narowisty. W porządku. Nie pragnęłam niczego innego. - odpowiedziala, kładąc rękę na jego ramieniu, w tym samym momencie, w którym Regis sięgał akurat po papierosa. - Żebyśmy się dobrze rozumieli, graal musi być mój. Rozumiesz, prawda? Nieważne jak wiele będziemy musieli oddać wzamian... - jej ręka powoli przesunęła się po jego ramieniu w kierunku szyi, delikatnie wodząc po niej palcem. Regis odczuł też delikatny powiew na swoim karku, oddech dziewczyny, który zjeżył wszystkie włosy na jego głowie... a  nawet calym ciele. Cichy śmiech był kolejną rzeczą, którą usłyszał. Śmiech, który o dziwo brzmiał nader... obrzydliwie.


- Nie przejmuj się. -

Haruka usłyszala głos swojego sługi, głos pełen młodzieńczej wiary w swoje możliwości i w to, że wszystko się powiedzie, głos buzujący od emocji. W połączeniu z widokiem twarzy sługi - dziewczyna znowu mogła poczuć się niepewnie, gdyż na tej malowalo się coś w rodzaju dziwnej ekstazy, jakże nieodpowiedniej dla tego miejsca i tej chwili. Jej sługa podniósł się momentalnie na nogi i obydwoma rękoma złapał ją teraz za ręcę, po czym niemal aż pchnął w kierunku ściany.

- Ja się wszystkim zajme. Znam się na tym. Musisz tylko mi zaufać. - powiedział, szeptając delikatnie do jej ucha, ręką zaś gładząc jej policzek delikatnymi, miarowymi ruchami. Cokolwiek tu właśnie zachodziło, można było mieć delikatne podejrzenia, że niekoniecznie tak powinno to wyglądać. Widać jednak wraz z akceptacją statusu mistrzyni, sługa począł się bardziej pewny sytuacji i tego, że nie zostanie odrzucony. Po chwili jednak do komnaty, w której przebywala Haruka wszedł niezapowiedziany gość, bez pukania nagle pojawił się w pokoju. Nie trzeba było nawet minuty, by sługa dziewczyny momentalnie dopadł do niego z obnażonym mieczem, gotów by ciąć nieszczęśnika na strzępy.
- Kim jesteś i z jakim przychodzisz tu powodem!? - wykrzyknął sługa dziewczyny, tymczasem Haruka w nieszczęśniku rozpoznać mogła jedną ze swoich sióstr, która teraz z ogromnym wręcz przerażeniem patrzyła na wycelowane w nią ostrze.


Don popatrzył na Packa w pierwszej chwili nie bardzo rozumiejąc co właśnie zaszło i zostało powiedziane. Po kilku sekundach absolutnej ciszy, gdzie w tle słychać można było jak trawa rośnie, sługa Packa roześmiał się na cały głos. I był to śmiech dziki, fanatyczny, niespotykany. Tak nie śmiało się żadne ludzkie stworzenie. Brzmiał on trochę tak, ale zdecydowanie bardziej basowo, jeśli ktokolwiek jest w stanie sobie to wyobrazić. Po chwili odsunął on swoją broń od Packa.

- Jesteś strasznie dziwny mistrzu. Podobasz mi się. Bez homo, jakby co. Nazywaj mnie i Don, a co! - rzucił Don, który pogodził się niemal natychmiastowo z tym jak będzie nazywany. Widocznie nie robiło mu to żadnej różnicy. Nim jednak Don zasiadł do stołu razem z Packiem, spojrzał na niego jeszcze bardzo dziwnym wzrokiem. - Ej. Słyszales o mnie, nie? Jestem sławny, prawda? Moja chwała jest wielka, tak!? JESTEM WIELKI, PRAWDA?! NAJBARDZIEJ ZNANY?! - głos Dona miarowo przybierał na sile, zupełnie jakby emocjonował się tym co sam mówił. Po chwili jednak padl bez energii na ziemię i bez czekania na sygnał Packa zaczął po prostu wpierniczać kanapki. Dosłownie. To było dosłowne wpierniczanie. Szybkie. Jak. Jasna. Cholera. Chyba był głodny. Wyglądało na to, że Pacek musiał zacząć się starać, jeśli chciał wygrać ten wyścig.


Cała sytuacja była o tyle trudniejsza dla Akiry, że dosłownie nikt nie pośpieszył mu z pomocą. Nie było obok dziadka, który powiedziałby co zrobić w tej sytuacji, ani ojca który wskazałby odpowiednią drogę. Akira był sam na sam, ze swoim sługą, który zdecydowanie wydawal się nie być w najlepszej kondycji. Zapłakana nastolatka wtulającą się w nieznanego mężczyznę raczej nie wydawała się być potężną i niszczycielską siłą, więc tym bardziej chłopak mógl poczuć się zagubiony, wiedział jednak jaką siłą dysponowała dziewczyna i jakimi zdolnościami... i to wszystko mogło konfundować go jeszcze bardziej.

Nie wykorzystał zaklęcia rozkazu by wydostać się z tej dziwnej sytuacji, zamiast tego obrał drogę rozmowy, drogą ktorą cywilizowani ludzie wybierali, gdy nie mogli dostać czegoś siłą. I choć w pierwszej chwili wydawało się, że kobieta kompletnie zignoruje jego słowa, bo przez dluższą chwilę nie odpowiadała, to po następnej wyszło na jaw, że po prostu zbierała się w sobie.
- Oni... oni... ja... oni nie rozumieli i mnie... oni mnie... ja nie żyję, prawda? Nie żyję, a jednak tu jestem? A przecież widziałam lot, widziałam błysk, krew, ostatnie promyki światła. I wiem czemu tu jestem, a jednak nie wiem, czemu ja żyję gdy żyć nie powinnam? Czemu tak mi zrobili? Przecież to ja miałam rację... ja... - choć dziewczyna dużo mówiła, to nie mówiła za głośno, ani za szybko, nie było w jej głosie słychać narastającego strachu czy zdenerwowania. Szlag. Coś poszło nie tak. Coś zdecydowanie poszło nie tak. Tylko kto zawinił? Akira? Czy jego rodzina? Chłopak mógł być jednak pewien, że nie pominął niczego ważnego w swojej części.



Wzrok sługi przeniósł się z chłopaka na resztę magów znajdujących się za jego plecami. Głosne westchnięcie rozorało powietrze, a zaraz po nim ciche kliknięcie językiem z irytacji. Dla niej najwyraźniej była to ważna sprawa, caly ten krąg i kto zawalił.
- Jestem w stanie sama wykryć, kto zawalił swoją robotę. Jak przyzna się teraz to oszczędzi sobie choć kapki wstydu. Więc? - powiedziała donośnym głosem, przyglądając się po kolei ich twarzom. To w tym momencie jedna z osób w gromadzie, stosunkowo młoda dziewczyna, postanowiła pokusić się o ucieczkę, po prostu wybiegając przez drzwi z cichym jękiem na ustach. Przywołana przez Nobuyukiego sługa tylko pokręciła z niedowierzaniem głową, nie wysilając się jednak na tyle by gonić tę osobę. - Chciałam pokazać jej jak może poprawić swoje umiejętności. Jej strata. - rzuciła, następnie odwracając się ze spokojem do swojego mistrza. Nie przyglądała się mu nawet zbyt długo, tylko momentalnie wyciągnęła ręke w jego kierunku.
- Witaj mistrzu. Sposób w jaki chcesz się do mnie zwracać pozostawiam w twojej gestii. Miki-chan brzmi cokolwiek... jak to się mówi w tych czasach? Luzacko? - powiedziała, jednocześnie krecąc dłonią kółka swoimi lokami. Brzmiała na bardzo spokojną, ale o dziwo w takich gestach wydawać się mogło, że trochę się... denerwuje? Stresuje? Czuje niekomfortowo? Ciężko było to określić. - W kwestii kręgu jednak... którą częścią zajmowałes się ty, mistrzu? - zapytała ponownie. Najwyraźniej faktycznie było to dla niej ważne.
A tłum jak stał, tak stał. Niestety. I wpatrzony był w sługę. Niestety.


Mężczyzna pojawił się u boku kobiety zaraz gdy ta poczuła się nieco gorzej. Delikatnie złapał ją za ramię, jakby oferująć dodatkowe oparcie dla jej ciała, chroniąc ją w ten sposób przed możliwym upadkiem. Co jak co, ale zdawał się on być naprawdę świetnie wychowanym i obdarzonym doskonalymi manierami.
- Nie przemęczaj się mistrzyni. Możesz czuć się nieco gorzej zaraz po przyzwaniu, ostatecznie zdaje się, że zużyłem całkiem spore zapasy twojej energii magicznej. Najlepiej byłoby obecnie odpocząć, a dopiero potem ruszyć do celu. - powiedział do Grey z wyraźną troską w głosie. Mężczyzna niewątpliwie przejmował się losem osoby, która przyzwała go do tego świata. Gdy jednak kobieta ponownie zaczęła mówić momentalnie zamilkł, pozwalając jej swobodnie wybpowiedzieć wszystko czego tylko sobie życzyła. Następnie gdy zaoferowała mu udanie się do salonu, przytaknął on tylko głową, a następnie znajdując się blisko kobiety przeszedł z nią do salonu, gdzie na kobietę czekała mała niespodzianka.
- Och... widzę, że wszystko się powiodło... dobrze, dobrze... - mąż dziewczyny najwyraźniej nie mógł usnąć, wiedząc, że jego małżonka poświęca się konkretnemu celowi związanemu z nim samym. Mógł dokładnie nie wiedzieć jednak tak naprawdę co dziewczyna planowała, jednak zapewne uznał, że wszystko jest okej, gdy zobaczył jej uśmiechnięty wyraz twarzy. Nerwowo zerkał też na Archera, zupełnie jakby jego obecność kompletnie go peszyła. Nim jednak zdążyło się wydarzyć cokolwiek bardziej - mężczyzna upadł na ziemię. Archer pojawił się zaraz obok niego, starając się delikatnie podnieść go na nogi, widać jednak było, że mąż niemal kompletnie stracił czucie w swoich członkach. Sytuacja była nader... skomplikowana. Boleśnie skomplikowana.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Shiin


Shiin


Liczba postów : 93
Dołączył/a : 12/02/2017

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyPią Lip 14 2017, 11:36

Akira oddychał powoli. Nie miał wątpliwości, że ta dziewczyna była heroiczną duszą, widział przez chwilę - zaraz po tym jak się pojawiła - jej statystyki. Później, kiedy przytuliła się i zaczęła szlochać zaskoczony Akira nie podtrzymał many w swoich oczach. Ale nie było to potrzebne, wiedział, że dziewczyna była heroiczną duszą, nie musiał się w tym upewniać. Jednak... Jednak coś nie pasowało. Nie powinna zachowywać się w taki sposób. To znaczyło, że w samym rytuale przywołania był jakiś błąd. I nie był to jego błąd. Młody Matou był przekonany... Chociaż nie, nie przekonany - był pewien - że wszystko zrobił jak należy. Mimo to był w tym momencie sam. Żaden z tych cholernych starców nie przyszedł z pomocą czy radą co często robili. On sam nie wiedział czy był to swego rodzaju test i staruszkowie specjalnie zrobili coś, aby dziewczyna zachowywała się w taki sposób. Czy może raczej ktoś sabotował rytuał przywołania, a oni już szukali winnego. Chociaż jakby Akira miał zgadywać postawiłby na tą pierwszą opcję.  Do diabła z tymi starcami, sam jakoś sobie poradzi.

Jednak zaczynał tracić tą pewność kiedy po jego pytaniu zapadło męczące milczenie. Akira zaczął coraz intensywniej wpatrywać się w swoje zaklęcia rozkazu przekonany, że jego słowa zostaną zignorowane. Pomylił się, dziewczyna jednak się odezwała. Mówiła cicho i powoli, miał wrażenie że było to dla niej trudne chociaż w jej głosie nie wychwycił ani zdenerwowania ani strachu. Z jakiegoś powodu na słowa dziewczyny przy nim poczuł spokój. Być może dlatego, że uświadomił sobie fakt, że ona po prostu nie do końca rozumiała sytuację w jakiej się znalazła. Stwierdziła co prawda, że wie dlaczego tu jest, ale wciąż wydawała się... Niepewna? Zagubiona?
- Nie żyjesz. - on również odpowiedział po dłuższej chwili, a jego głos był niezwykle spokojny. Wiedział co prawda, że jego słowa - zwyczajna prawda - mogły nie być tym co dziewczyna chciała usłyszeć, że być może wcale to niczego nie poprawi, ale było to jedyne co potrafił w tej chwili powiedzieć. - A przynajmniej nie jest to takie życie jak moje czy twoje przed laty. - dodał próbując dostrzec wyraz jej twarzy. Być może te słowa sprawią, że dziewczyna znów zacznie szlochać, być może bardziej niż wcześniej. Nie przeszkadzałoby to Akirze tak jak wcześniej, bo teraz - przynajmniej częściowo - rozumiałby dlaczego.
- I nie wiem czy to ty miałaś rację, ale nie żałujesz tego co zrobiłaś, prawda? - zapytał próbując uchwycić jej spojrzenie. Głos nadal miał spokojny, cierpliwy. Dziewczyna mogła mieć pewność, że przynajmniej nie będzie jej naciskał czy popędzał. Może nawet lepiej, że to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej - pomyślał Akira.
Jeśli dziewczyna wciąż potrzebowała chwili, żeby się wypłakać to w porządku, po prostu czekał. Właściwie nawet lepiej jeśli zrobi to będąc tylko z nim niż w miejscu gdzie będą inni. Ona pewnie uważała podobnie. Dopiero kiedy dziewczyna się uspokoiła zaproponowałby opuszczenie tego przygnębiającego miejsca. On sam przyzwyczaił się do niego, nie robiło na nim wrażenia. Wiedział jednak, że dla normalnych ludzi przebywanie tu nie było przyjemne, i być może podobnie było z nią.
- Jeśli czujesz się lepiej możemy wyjść z tego ponurego miejsca. Spróbuje ci też wytłumaczyć jeśli czegoś nie wiesz, albo nie rozumiesz. Mogę również cię po prostu wysłuchać. - po raz pierwszy od dłuższej chwili na jego nieruchomej twarzy coś się zmieniło. Po prostu zmarszczył brwi, bo zrozumiał, że zaczął się z dziewczyną obchodzić jak z jajkiem. Nie wiedział czy to dobrze, być może jej też się to nie podobało. Chociaż z drugiej strony mogła ona być potężną heroiczną duszą, ale była też młodą dziewczyną. Ostatecznie więc nie żałował swoich słów. Na koniec po prostu zapytał - Chcesz wyjść na zewnątrz Charlotte?

___
Wrzucę też głos, bo czemu nie. ;2
Klik
!!! Uwaga, to może być spoiler ze Steins Gate !!!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3876-drobne-shiina#76313 https://ftpm.forumpolish.com/t3857-shiin#75747 https://ftpm.forumpolish.com/t3875-rozne-rzeczy#76312
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 16 2017, 17:37

Szczerze David nie wiele wiedział o wojnie o Graal. Dlatego też gdy otworzył drzwi, wciąż miał wątpliwości co zrobić z kobietą za nimi. Nie wiedział też czego w tej kwestii oczekiwał by jego servant i chociaż to on był mistrzem, to chciał działać ze swoim servantem wspólnie, a nie wchodząc sobie wzajemnie w drogę. Zakaszlał więc.-Przepraszam, źle się poczułem i upadłem. Obiecuję że będzie już cicho.-I skłonił się lekko przed staruszką. Nie zamierzał jej powstrzymywać. Nawet gdyby weszła do pokoju i zobaczyła Marię, to co? W najgorszym razie, zabije ją. Szczerze mówiąc nie chciał tego robić. Widział w tym przeszkody i problemy, widział jednak też zysk dla siebie. Dlatego wciąż targały nim wątpliwości i przed podjęciem konkretnej decyzji chciał porozmawiać z Marią. Jednakże jeśli kobieta zrobiłaby się zbyt problematyczna, z żalem, lecz David by ją zabił. Jakoś. Nie stanowiło to większego problemu, choć wiele zależało zwyczajnie od tego co i jak, zrobi staruszka. Dlatego też David spuścił wzrok i próbował wyglądać na skruszonego. I czekał. Zwyczajnie czekał na to co zrobi staruszka. Wejdzie? Pójdzie sobie? Obie opcje były dla niego ok. Po prostu wpłyną na jego decyzję co do tego jak długo staruszka pożyje. Ponieważ nawet jeśli teraz odpuści, nie gwarantowało jej to długiego życia. Byli wszak na wojnie... A jego zaklęcia nie pozostawiały złudzeń. Prędzej czy później będzie musiał użyć TEGO. Zwłaszcza biorąc pod uwagę Noble Phantasm jego servanta. Maria zbyt dobrze pasowała do zaklęć Davida. Do tego konkretnego zaklęcia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 16 2017, 18:57

Wszystko było nie tak! Kompletnie nie tak! A na domiar złego nad tym wszystkim nie panowała, nie miała pojęcia, co robić. Sądziła, że od tego momentu już wszystko jakoś się ułoży, znormalizuje, a jednak było jeszcze gorzej. Pchnięta na ścianę nie wiedziała, jak się zachować. Albo to może cała ta sytuacja była tak nagła, niecodzienna i nie napawająca optymizmem na tyle, że zapomniała, co się powinno w takich chwilach robić? A to, co nastąpiło po tym było wcale nie lepsze i chociaż gładzenie po policzku może kiedyś, w innym czasie w innych okolicznościach uznałaby za coś przyjemnego, tak teraz napawało ją to jeszcze większą ilością obaw połączoną ze strachem, dokąd to wszystko dąży. Nie nie, musiała jakoś wytyczyć granicę. Ale jak? Krzyknąć? Odepchnąć? Może obie te rzeczy? Nim jednak zdążyła zrobić cokolwiek, drzwi pokoju otworzyły się i cała uwaga servanta spadła na jej biedną siostrę, którą musiała zdecydowanie jakoś wyratować. Szybko więc ruszyła razem za nim chwytając go za rękę, w której dzierżył miecz co by pociągnąć ją w dół, byle tylko przestał celować w nią bronią. - To moja siostra, przestań... - rozkazała kompletnie niezadowolona. Jak tak można rodzinie mistrza grozić? Z drugiej strony pewnie nie wiedział. Nie zmieniało to jednak tego, że było to coś, na co godzić się nie mogła, bez względu na to, czy lubiła się z nimi mniej lub bardziej - ...i nie rób tak więcej, jak... jak... jak przed chwilą! Tak nie można... - dodała znowu się czerwieniąc i chociaż nie puszczała servanta, tak wzrok spuściła czekając, aż ten faktycznie miecz opuści. Wcześniej odsunąć się od niego nie zamierzała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 16 2017, 19:24

Regis nie za dobrze radził sobie ze stresem. Kiedy kobieta postanowiła obejść go w koło i uważnie mu się przyjrzeć, zachował zimną krew, ale w chwili kiedy został złapany za ramię, serce podskoczyło mu do gardła. Niby powiedziała, że taki mistrz jej pasuje, ale z drugiej strony.... Była Bersekerem. Ta klasa była naprawdę ciężka do kontrolowania. I tak dziwił się, że kobieta zachowywała się w ten sposób... Ciekawe było to, że normalnie mówiła. Nie zmienia to jednak faktu, że poczuł jak strach ściska go za jelita. Mogła go w każdej chwili zaatakować. Pozbyć się mistrza, który nie będzie jej pasował. Dlatego nie mógł pokazać, że się bał... Chociaż faktycznie tak było. Westchnął, kiedy usłyszał jej dziwny śmiech. Przez chwile przeszła mu przez myśl użycia Command Spella, ale szybko odrzucił ta opcje. Były bardzo potrzebne. Jakoś sobie poradzi. W końcu zebrał się w sobie, aby odpowiedzieć.
-Jasne, nie obchodzi mnie w jaki sposób wygramy. Ale zdobędę dla Ciebie tego grala. Wyjaśnisz mi chociaż, do jakiego celu go potrzebujesz?-tutaj urwał i zapalił papierosa, starając się zachować względny spokój.- Ale porozmawiamy o tym w drodze powrotnej. Czeka na nas taxówka i nie chce, aby uciekła. Przyjmij proszę formę astralną, Mario.-poprosił, po czym zrobił krok do przodu, aby się od niej odsunąć i jeśli ta go nie zatrzymała, skierował się w drogę powrotną do czekającego na niego auta.
-Swoją drogą, nie spodziewałem się Ciebie. Szczególnie w tej klasie.-mruknął w myślach do swojego sługi, schodząc na dół leśną ścieżką.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyNie Lip 16 2017, 21:36

Znużone spojrzenie omiotło zebranych ludzi. Chociaż na jego twarzy wciąż widniał niewielki uśmiech, niebieskie tęczówki nie kryły rozczarowania do momentu, w którym zostały skryte pod przymkniętymi powiekami. Nie chodziło tu już o beznadziejny pokaz, jaki udało się odstawić członkini jego rodziny. Nie spodziewał się po nich niczego innego. Banda osób, która ewidentnie nie potrafiłaby niczego samodzielnie osiągnąć. Mogło wydać się dziwne, jednak najbardziej w tym wszystkim zasmuciła go reakcja ze strony przyzwanej kobiety. Wydawała się być taka zwyczajna, prosta i przede wszystkim nudna. Przez myśli mu nawet przemknęło, że być może bohaterskie dusze zatraciły coś takiego jak duma, albo najwyraźniej jego sługa rzeczywiście miał dość ugodowy i pobłażliwy charakter. Dwa sprzeczne spojrzenia na postawę dziewczyny ścierały się wewnątrz nastoletniego umysłu. Z jednej strony podobała mu się jej postawa względem innych, dlatego też nie miał pojęcia, co dokładniej o niej sądzić i liczył na to, że przedstawiane przez nią gesty oznaczały jakiś stopień niezadowolenia. Zrezygnowane westchnienie wydobyło się z jego płuc, a on sam podszedł tak, aby znaleźć się pomiędzy kobietą, a resztą żałosnej zgrai.

- Miki-chan... - powiedział ciemnowłosy, jednak jego ton wydawał się bardziej obojętny, aniżeli uprzednio wypowiedziane kwestie. W tym samym czasie przeniósł spojrzenie na swoją sługę, aby mieć pewność, jak ta zareagowała na swój pseudonim i jak do niego przywykła. - To było centrum. Głównie środek - dopowiedział ciut pogodniej, jakby tym samym chciał zaznaczyć swoją wiarę w doskonałość tego elementu kręgu. Pozostawała jednak ta bardziej problematyczna kwestia. Niebieskie tęczówki raz jeszcze wróciły do pomagającej mu grupki. Sam z kolei musiał najwyraźniej jakoś rozporządzić tą ferajną. - Możecie przekazać odpowiednim osobom, że wszystko zakończyło się sukcesem. Zgłoście to też nadzorcy wojny - dość spokojne i nad wyraz formalne słowa zostały skierowane do pozostałych 'krewnych'. Wolałby, aby ci się przydali bardziej, jednak nie wierzył w jakąkolwiek ich użyteczność, czy zrozumienie, jeśli nie wytknie się im palcem tego, co powinni zrobić. Najlepiej w dodatku przy odpowiednio wyższym autorytecie. - Musimy to odpowiednio rozegrać, dlatego przyda się ktoś, kto spróbuje zlokalizować pozostałych mistrzów. Inaczej nasza rodzina może co najwyżej wrócić do marzenia o Graalu. Oczywiście nikt nie zapomni o takiej przysłudze. Poza tym - frontalny atak byłby kompletną głupotą. Prawda, Miki-chan? - dodał jeszcze, ostatnie słowa ewidentnie kierując do kobiety. Liczył, że to jakoś zadziała na tę hałastrę, jednak nie zdziwiłby brak reakcji z ich strony. Nie było też wątpliwości, że najpewniej nijak by to wpłynęło na stosunek Yukiego do danego ochotnika, ale ten nie musiałby tego wiedzieć. Wtedy najpewniej pozostałoby zrezygnować z dalszego namawiania i skupić się na własnym wyposażeniu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog EmptyPon Lip 17 2017, 22:33

PERSPEKTYWA GREY
Uśmiechnęłam się lekko w stronę mojego Servanta. Elegancki, dobrze ułożony, uprzejmy, myślący o swoim Masterze. Czyżbym wygrała los na loterii? (oczywiście że tak - wystarczy spojrzeć na charaktery Servantów reszty - przyp. Grey). Miałam nadzieję, że współpraca będzie przebiegać u nas bardzo dobrze.
- Wszystko będzie w porządku, przygotowałam się na taką stratę prany. Chociaż może rzeczywiście odrobina odpoczynku będzie wskazana. Wciąż jednak warto będzie przejść tam gdzie jest przyjemniej odpocząć.
Gdy doszliśmy do salonu, to, nie ukrywałam, zostałam dość zaskoczona, ale nie można powiedzieć żeby to była miła niespodzianka.
- Kevan-kun! Co tutaj robisz? Mówiłam że powinieneś leżeć w łóżku!
Zganiłam mojego męża, który przyszedł się pogapić na Archera. On naprawdę nie zdawał sobie sprawy ze swojej sytuacji. Jego ciało nie było sprawne na tyle żeby poruszać się i dobrze funkcjonować...
- Kevan-kun!
Krzyknęłam, gdy jak na potwierdzenie moich myśli praktycznie ścięło go z nóg. Dobrze że Archer zareagował błyskawicznie i zaczął pomagać mu już wstawać. Ja jedynie westchnęłam, drapiąc się za głową niezadowolona.
- Dlatego ci mówiłam, ech. Wiem że ta sytuacja jest niezwykła, ale nie powinieneś przemęczać swojego ciała. Archer, jeśli byłbyś taki dobry, to przenieś Kevan-kuna na sofę. Ja w tym czasie coś wezmę.
Po tych słowach podeszłam do kuchni, po czym wyłożyłam apteczkę oraz nóż, po czym wróciłam do salonu, aby usiąść obok mojego męża. Kiwnęłam w podzięce Archerowi, sprawdziłam czy był w ogóle jeszcze przytomny, po czym, odrobinę się krzywiąc, przejechałam nożem po mojej dłoni, po czym przyłożyłam Kevan-kunowi do ust.
- Pij!
Powiedziałam stanowczym głosem. Co jak co, ale obecnie jedynie tak mogłam mu pomóc. To powinno go nieco wzmocnić. Kupowało nam trochę czasu, ale to było jak morfina dla umierającego na raka. Ostatni raz zdarzyło się to... jest coraz mniej czasu. Żeby go uratować, to musiałam...
-...
Popatrzyłam smutno na męża. Nie mówiłam mu nigdy o tym... Pewnie nigdy by się nie zgodził gdyby usłyszał jakie są konsekwencje moich planów. Tylko inaczej nie dało się wypełnić kontraktu. Zresztą efekt byłby podobny, gdyby go złamano. Ale ja chcę dotrzymać tą obietnicę, cokolwiek stanie się z tym ciałem. W każdym wypadku, kiedy Kevan-kun poczuł się lepiej, to odstawiłam swoją rękę jednocześnie opatrując ją, a następnie odwróciłam się do drugiego mężczyzny.
- Archer, proszę cię, pomóż mi przenieść mojego męża do łóżka.
Co prawda nie miałam wątpliwości, że Servant sam by radę dał, ale i tak wolałam potowarzyszyć Kevan-kunowi. Wiedziałam, że ceni sobie moją obecność. Wyglądało na to, że dzisiejszy patrol się nie uda w takim wypadku.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Sponsored content





Fate/Leave Day - Prolog Empty
PisanieTemat: Re: Fate/Leave Day - Prolog   Fate/Leave Day - Prolog Empty

Powrót do góry Go down
 
Fate/Leave Day - Prolog
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Fate/Leave Day
» Anomalie - Prolog
» Oręże grzechów głównych - prolog
» Cpt. Fate
» Fate/Path Magician

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Wydarzenia Offtopowe :: Sesje OT :: Fate/Leave Day
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.