I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Gru 05 2016, 02:38
Trzypiętrowa, stara kamienica z ceglanymi murami. W ziemie cieplutko, w lato chłodno w środku. Co prawda stara kanalizacja sprawia, że czasem woda zamarza w rurach, a przestarzałe świetlne lacrymy już dawno powinni wymienić na coś bezpieczniejszego, ale przynajmniej czynsz był nicki. No i opiekun kamienicy też był miły.
Mieszkanie Nanayi było na trzecim piętrze i składało się z jednej sypialni, salonu, malutkiej łazienki, ciasnego przedpokoju i kuchni, w której bez problemu mogła zmieścić się jedna osoba. Całe mieszkanie było bardzo skromnie urządzone, jakby osoba w nim mieszkająca nie miała czasu na wypełnienie wszystkich półek i szafek. Były tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Z małych luksusów, w salonie, czyli największym pomieszczeniu, znaleźć można było małą biblioteczkę oraz stojak na cały rynsztunek kobiety.
Zanim dotarła do mieszkania, zahaczyła jeszcze o sklep zoologiczny, by zaopatrzyć się choć w podstawową karmę dla kota, legowisko i miski, oraz o sklep spożywczy. Nie była pewna, czy to, co miała w lodówce się do czegokolwiek nadawało. Tak więc do mieszkania dodarła obładowana i, co by nie mówić, zmęczona. Kot zgarnięty z ulicy nie miał pcheł, choć nie była przekonana, co do robaków, ale to nie było tak naglące. Otworzyła drzwi, zamknęła je nogą i przeszła do sypialni, by położyć zwierzaka na łóżku, nim zaczęła porządkować nowe zakupy. Nie minęło dziesięć minut, jak padła na łóżko, tuż obok kota i nie ruszała się przez kilka sekund. Była zmęczona już tym wszystkim. Gildią, niańczeniem niektórych ludzi, zamartwianiem się ich problemami i sprawieniem, by wszystko szło we właściwym dla gildii kierunku. Miała już dość udawania, że wszystko jest w najlepszym porządku, a ona będzie stała na straży tego całego bałaganu, dopóki nie osiągną chociaż części dawnej siły. Wydawało się to być zbyt wiele dla niej. A jeszcze dochodził Kugo... Przewróciła się na bok, by widzieć czarną kulkę w rogu łóżka. Takiemu to dobrze, po prostu śpi szesnaście godzin dziennie i nie przejmuje się niczym, poza pełną miską... - Kto cię porzucił, mały... - mruknęła do siebie, po czym wyciągnęła rękę, by pogłaskać kota. W Fiore było dużo porzuconych zwierząt, ale rzadko widywała je w takim zrezygnowanym stanie. Czasem nawet nie dawały do siebie podejść. A tu... Pogładziła miękkie, czarne futro. - Cóż, przynajmniej dopóki nie znajdziemy twojego właściciela, zostaniesz ze mną... Co ty na to? - mówiła dalej cicho, bardziej do siebie, jak do zwierzaka. Zresztą, i tak spał, ale było coś kojącego w możliwości powiedzenia na głos swoich myśli. - Tymczasowo musisz się jakoś nazywać... Co powiesz na Welt? - spytała, a że nie dostała odpowiedzi, uznała, że pasuje. Jutro może popyta w okolicy, czy ktoś zna właściciela kotowatego, teraz nie miała na to siły.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Gru 05 2016, 14:31
Cierpienie zdawało się rzeczą ludzką. Dlaczego więc musiał je ciągle odczuwać? Dlaczego słońce raziło tak mocno, a wszelki, letni zaduch dawał mu się we znaki? Do tego wszystkiego, jakaś wewnętrzna pustka idealnie przeciwdziałała wszelkiej motywacji, jaka próbowała zrodzić się w kotowatym. Nie miał imienia. Nie miał żadnych osób, do których mógłby się zwrócić o pomoc. Nawet o dach nad głową ciężko w czasach, gdy wszelkie urzędy pracują podczas tych jakże słonecznych godzin szczytu, a on ledwo co potrafi przetrwać je w cieniu. Przynajmniej kwestia głodu, czy upierdliwe zmienianie form zdawały się stanowić względną normę dla niego. Przynajmniej tak było w tym właśnie momencie. - ...upierdliwe - mruknął jedynie pod nosem, kiedy to został w pomieszczeniu sam, a wszelkie bodźce zaczęły powoli do niego docierać. Nie dość, że musiał polegać na kimś innym, to musiała być to jeszcze kobieta. Zrezygnowane westchnienie dobyło się z jego strony, a ten jedynie przełożył się w nieco wygodniejszą pozycję, spoglądając jedynie w kierunku drzwi. Ciekawe, czy była męcząca jak wszelka dzieciarnia, która to zazwyczaj zachwycała się uroczym kotkiem, a potem... nic. Przynajmniej zostawała jakaś szansa, że dostanie coś do jedzenia i to bez większego wysiłku. Na dłuższą metę, odpowiadało mu to. Zupełnie tak, jak fakt, że mógł udawać zwyczajnego dachowca, który tylko śpi i nie robi zbyt wiele. Coś jednak się zmieniło. W chwili, w której wspomniano o właścicielu, zdawał się odczuć jakieś nietypowe ukłucie gdzieś w środku, a kiedy padła propozycja imienia, jego myśli zdawały się zboczyć na najbardziej problematyczny tor ze wszystkich możliwych. Raz jeszcze spojrzał na kobietę, aby ostatecznie ziewnąć i... wrócić do spania. Nie miał i tak teraz sił, aby myśleć o tym wszystkim, czy gdybać na temat jakiś kontraktów.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Gru 05 2016, 22:34
Kot, jak to kot, nie odpowiedział, zamiast tego spojrzał na nią, ziewnął i poszedł dalej spać. Uśmiechnęła się pod nosem na ten widok. Też chciałaby pójść spać, ale niestety nie miała na to czasu. Musiała nieco posprzątać, przygotować miejsce dla nowego domownika i ostatecznie sprawdzić, czy Sterowiec wciąż stoi na swoim miejscu. Nikt inny tego za nią nie zrobi. Dlatego zwlokła się z łóżka. Jutro...
Przez kilka następnych dni Nanaya załatwiała swoje sprawy w Calthcie, jednocześnie wypytując o zaginionego, czarnego kota, jednak nikt w okolicy go nie kojarzył. Ot, pojawił się znikąd i nikt się nim nie przejął. A skoro ona już go wzięła do domu, to musiała jakoś się nim zająć, z poczucia obowiązku, ale też z jakiegoś ciepłego uczucia troski. Przynajmniej może kot nie ucieknie daleko... Tego dnia, zanim wróciła do domu, wstąpiła do sklepu zoologicznego, by kupić czarną kocią obróżkę ze srebrnym dzwoneczkiem. Skoro i tak z nią zostanie, dobrze by było, by chociaż nikt inny nie zgarnął go z ulicy, tak jak zrobiła to ona. Standardowo weszła do domu, zamknęła drzwi nogą, jednak w przeciwieństwie do utartej codzienności, teraz zaczęła coś mówić na wejściu: - Wróciłam! Co prawda Welt miał to do siebie, że spał... I spał.. I niespecjalnie zwracał na nią uwagę, ale sam fakt drugiego istnienia w mieszkaniu coś zmieniał. Gdy znalazła śpiącego kota, na łóżku, a jakże, usiadła obok i pogładziła zwierzaka po głowie. - Welt, mam coś dla ciebie - powiedziała, wyciągając z kieszeni obróżkę i ostrożnie zakładając ją na kocią szyję. - Teraz jesteśmy rodziną - mruknęła do siebie. Tak. Może chociaż kot nie ucieknie...
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sro Gru 07 2016, 00:31
Od teraz - to właśnie tak miała wyglądać kocia codzienność. Żadnych krwawych potyczek, których już nawet nie pamiętał. Żadnych wymogów względem jego osoby, których nie potrafił sprostać. Jedynie leniwe wylegiwanie się w ciepłych, czterech ścianach oraz bycie karmionym przez kogoś, kto uważał go za nic więcej, jak niezbyt energiczne zwierzątko. Oczywistym było też, że sam kotowaty niejednokrotnie korzystał z nadarzających się okazji, coby pozwiedzać mieszkanie, czy opróżnić zapasy dziewczyny, kiedy ta akurat nie patrzyła. W te kilka dni zdążyły się namnożyć puste kartony po mleku, czy inne, mniej lub bardziej istotne produkty spożywcze. No, poza warzywami. Do tych jakoś go nie ciągnęło. Błoga nieświadomość względem własnej przeszłości zdawała się współgrać ze słodkim obrazkiem sennej, czarnej kulki futra, od której nikt nic wymaga. Która nie musi nic robić. Która wystarczyło, że po prostu była... i tyle. Z początku wszystko wygląda prosto i pięknie. Niejedna osoba myślałaby tak samo, gdyby nie wszelkie wątpliwości, które kotłowały się w głowie kotowatego. Starał się nie zwracać uwagi na takie niuanse, jak kontrakt, czy problematyczna płeć właścicielki. Nawet nie próbował myśleć o jej upierdliwym kolorze włosów, jak o jakiejś wadzie. Ba! Sama wizja posiadania właściciela zniechęcała go jeszcze bardziej. Wykonywanie poleceń od takiej osoby zdawało się czynnością nie dla niego, toteż próbował uniknąć zbytecznych podarków tak bardzo, jak tylko mógł. Mogło się to wydawać dość niecodziennym zjawiskiem, jednak nie chciał jakoś wiązać się z jedną osobą na stałe. Nie chciał ograniczać swoich leniwych możliwości, czy komplikować egzystencji własnej i cudzej. Nigdy nie spodziewałby się tego, że jeden przedmiot może zmienić jego życie - wywrócić je do góry nogami. Zwłaszcza, że ta chwila nadeszła prędzej, niż ktokolwiek by się spodziewał.
- Meh... - zrezygnowanie westchnienie, które przerodziło się w dziwne jak dla kota stęknięcie, padło ze strony czarnej kulki futra, która to w desperackim akcie obrony próbowała uniknąć tego podarku. Tej zwyczajnej, acz symbolicznej obróżki, czy własnego imienia. Możliwe, że to za sprawą zaspania, czy zaskoczenia, ale trwając w swoim zamiarze, przypadkowo wgryzł się w dłoń dziewczyny i diabli wzięli wszelkie plany. Stało się to, co miało się stać, a on mógł jedynie z egzystencjalnym cierpieniem wymalowanym na mordce spoglądać gdzieś w róg pokoju. Po prostu lepiej być nie mogło... tak.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sob Gru 10 2016, 14:14
Te ostatnie kilka dni względnego spokoju i beztroski trudniejszymi rzeczami oczywiście musiały być przyszykowaniem do czegoś nieprzyjemnego. Jak cisza przed burzą. Powinna już się nauczyć rozpoznawać te sygnały, ale nie potrafiła... lub też uparcie je ignorowała. Życie była upierdliwie niesprawiedliwe. Dlatego też nie sądziła, że przygarnięcie kota z ulicy skończy się... czymś takim. Gdy tylko kot wbił się w jej rękę, krzyknęła i wypuściła go z rąk, ale było już za późno i dziwna fala energii omiotła pokój. Lacrymy świetlne popękały, a wokół jej ręki i Welta utworzyły się pierścienie energii, które jednak szybko zniknęły, ale... Coś się zmieniło. Spojrzała na kota ostro i wzięła go za kark unosząc go na wysokość oczu. Normalne koty nie potrafiły robić takich niezwykłych i niewytłumaczalnych rzeczy. - A teraz, wytłumacz, co tu zaszło - warknęła niepocieszona takim obrotem sprawy. Magiczny kot? Powinien magicznie też umieć rozmawiać. Więc czekała na wyjaśnienia.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sob Gru 10 2016, 15:11
Życie bywało okrutnie niesprawiedliwe. Raz rzucone słowa nie mogły zostać tak łatwo zapomniane. Czarna kulka futra doskonale o tym wiedziała, a przynajmniej właśnie takie przeczucie towarzyszyło kotowatemu. Ten przeniósł znużony życiem wzrok na Byakushitsune, aby spojrzeć na nią jak na kogoś... głupiego. - Nah, zbyt upierdliwe... - mruknął jedynie pod nosem, wyrażając tym samym kłopotliwość sytuacji, w której sie znaleźli. Biorąc pod uwagę zaistniała sytuacje, mógł jedynie westchnąć i spuścić spojrzenie na podłogę, dopowiadając proste i zrezygnowane: - ...wiem tylko, że prędzej umrę, jak wyjaśnię ten kontrakt...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Nie Gru 11 2016, 21:11
Mówił, dobrze. Tyle łatwiej. Choć nie wyglądał na zbyt chętnego do rozmowy. Nie ważne, chyba siedzieli w tym razem, więc prędzej czy później będzie musiał jej wszystko wyjaśnić, dla swojego własnego dobra. I... zaraz zaraz, jaki kontrakt? Ściągnęła brwi, patrząc na puchatego kota niczym na zdrajcę własnej krwi. - Kontrakt? Jaki kontrakt? - zapytała jeszcze ostrzej, unosząc kota na wysokość oczu. Nie będzie tkwiła w żadnym kontrakcie bez własnej zgody. A ona się na nic nie zgadzała. Jeżeli bycie dobrym oznaczał wkopanie się w upierdliwe rzeczy, to naprawdę nie opłacało się być choć trochę miłym dla kogokolwiek i czegokolwiek! - I zaraz, zaraz. Jak masz w takim razie na imię? Bo kotem to na pewno nie jesteś. Exceed? - burczała pod nosem, oczekując wyjaśnień od czarnego. Tego jeszcze nie grali.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Nie Gru 11 2016, 22:00
Gdyby spojrzenie potrafiło wyrażać słowa, czarna kulka futra byłaby w tym mistrzem. W trakcie wszelkich wypowiedzi dziewczyny, same oczy Welta mogłyby napisać rozprawkę o jego cierpieniu, natłoku pytań, ich problematyczności, czy ogromie. Westchnął zrezygnowany, jakby ta reakcja miała odpowiedzieć na wszelkie pytania, które postawiła przed nim dziewczyna. Nie znaczyło to jednak, że nie odezwie się nawet słowem. - Eh, poważnie? Welt - sama wybrałaś... - mruknął zrezygnowany, a przez chwilę dziewczyna mogła poczuć, jakby spojrzano na nią tak, jak na osobę niepełnosprawną umysłowo. Że też musiał tłumaczyć takie oczywistości, a ludzie niby tacy mądrzy. Tacy wspaniali. Tacy upierdliwi. Same z nimi problemy, tak jak z całym tym wyjaśnianiem, czy zwisaniem w powietrzu. - Nie lepiej o tym zapomnieć i popatrzeć, jak uroczo sobie śpię? - dodał jeszcze dość zmęczoną sugestią, ziewając na koniec przeciągle i jakby próbując zwinąć się w kulkę jego aktualnej pozycji co było jeszcze bardziej upierdliwe.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Nie Gru 11 2016, 23:23
Spojrzenie Nanaś mówiło dokładnie tyle samo, co spojrzenie Welta. Czy on brał ją za głupią? Przecież powinien wiedzieć, że nie chodziło jej o imię, które mu dała tymczasowo. Właśnie, tymczasowo. Wolała wiedzieć, kim lub czym właściwie był zanim w ogóle trafił do jej mieszkania, więc jej spojrzenie powędrowało w górę po odpowiedzi Welta, jakby prosząc siły wyższe o cierpliwość. - A kim byłeś, zanim zostałeś Weltem? - ponowiła pytanie, skoro już chciał się z nią bawić w gierki językowe. Jak ona tego nie lubiła. Zwłaszcza, że idealnie pokazywało, jaka to druga osoba jest "mądra" i "lepsza", a tan na dobrą sprawę pokazywało tylko próżność i głupotę. Wręcz nienawidziła takich zachowań. Po komentarzu odnośnie "zapomnijmy o tym", Nanaya ciężko westchnęła. Tak, najlepiej o tym zapomnieć. Koty przecież spadają na cztery łapy, a do tego kot był magiczny. Wstała z Weltem na wyciągniętej ręce, przeszła przez mieszkanie i otworzyła drzwi. - Tak, zapomnijmy o tym - rzuciła chłodno, po czym dosłownie wyrzuciła kota za drzwi, nie przejmując się gdzie, jak i czy upadł na ziemię, po czym zatrzasnęła drzwi.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Gru 12 2016, 00:49
Nie miał pojęcia, jak mógł określić swój stan przed spotkaniem dziewczyny. Zwyczajnie był, chociaż tak jakby nie istniał. Nie miał imienia, nie wiedział skąd się wziął, ani też dlaczego tam się znajdował. Nie miał pojęcia, ile czasu minęło od kiedy opuścił tamto miejsce. Nie miał też żadnego pojęcia, co się wydarzyło, zanim tam trafił. Gdyby koty potrafiły wzruszać ramionami, to właśnie tak czarna kulka futra wyraziłaby swoją niewiedzę pewnej z sióstr Byakushitsune, wzdychając przy tym z rezygnacją. To jednak nie było mu dane, bo nim się obejrzał, wylądował w zupełnie innym otoczeniu, mrucząc coś pod nosem o znęcaniu się nad uroczymi zwierzętami i problematyczności tej sytuacji, aby ostatecznie... wylądować na wycieraczce, zwijając się w kłębek i zasypiając. Miał już dość tego upierdliwego dnia, a lepsza taka wycieraczka niż całodzienna tułaczka z migreną. Meh...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Wto Gru 13 2016, 22:27
Była zła, choć na jej twarzy nie było tego aż tak bardzo widać. Wewnątrz jednak gotowała się z frustracji, że przez zupełny przypadek wpakowała się w nieplanowany przez nikogo kontrakt, umowę czy jakieś zobowiązanie, o którym nie miała pojęcia. A wystarczyło tylko kilka drobnych gestów i przejaw zainteresowania drugim istnieniem i już wpakowała się w kolejne kłopoty... Włączyła czajniczek na herbatę. Musiała się uspokoić...
Przez resztę dnia nie wychodziła z domu. Zajęła się zapominaniem. Wypiła herbatę, zjadła obiad, poczytała nowe wydanie Fiore News, doceniając cześć poświęconą nowym mistrzom (choć te reklamy były... nurtujące...), sięgnęła po książkę i przestała myśleć o tym, że podjęła jakaś straszna decyzję, choć wciąż czuła pewien niepokój. Spojrzała przez okno, odkładając książkę. Był już wieczór i w sumie nic nie stało na przeszkodzie, by poszła wcześniej spać. Tak więc wstała i ruszyła do łazienki, by wziąć długi, długi i ciepły prysznic.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Wto Gru 13 2016, 23:30
Kompletnie mu nie zależało. Ziewnął przeciągle, spoglądając raz jeszcze na drzwi i poruszając się delikatnie w miejscu. Niektórzy uznaliby go za masochistę, jednak on sam jakoś nie miał zamiaru się prosić. Ponadto wycieraczka zdawała się nazbyt niewygodnym miejscem na sen. Cóż... Czasem niektórzy muszą odczuć stratę, aby dowiedzieć się, że taka w ogóle wystąpiła? Dlatego też czarna kulka futra ruszyła przed siebie, aby to gdzieś w międzyczasie przyjąć ludzką postać i poszukać jakiegoś spożywczaka, coby za fontannowe zaskórniaki znaleźć sobie przekąskę i przyjemny zaułek, który przynajmniej przez mroczną okolicę pozwoliłby mu nie myśleć o upierdliwym wrażeniu migreny. A mógł udawać, że nic, a nic o tym nie wie. Meh...
zt?
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sob Gru 17 2016, 03:26
Nie odczuła jakoś specjalnie straty związanej z Weltem. Brakowało jej jednak czyjegoś towarzystwa, a tak długo, jak kot był w pobliżu, czuła tą samotność nieco mniej. Kot jednak okazał się być smutną podróbą kota, gadającą o jakimś kontrakcie. Super. Przez przypadek go "podpisała" i nawet prysznic nie był w stanie wyrzucić z jej głowy nieprzyjemnego przeczucia nadchodzącej katastrofy. Umyła się, wysuszyła i wskoczyła na łóżko, czując zbliżający się ból głowy. Uch, ciężkie jest życie Nanasi...
Następnego dnia nie było lepiej, a szczerze mówiąc musiała przyznać, że zwykły ból głowy przeistoczył się w migrenę, jakiej nie miała od wieków. Leżąc w łóżku zastanawiała się, czy naprawdę musi wychodzić dziś do ludzi i spotykać się z tym irytującym pospólstwem, przymilającym się na każdym kroku i nie mającym własnego zdania? Schowała głowę pod poduszkę. Światło drażniło ją jeszcze bardziej, niż zwykle. Tak więc postanowiła odwołać swoje plany. Znalazła inne rozwiązanie. I tak musiała iść go odwiedzić...
z/t
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Lut 27 2017, 00:41
Nie potrzebował wielkiej zachęty, aby wrócić do swego rodzaju schronienia. Deszcz z pewnością nie należał do najmilszych zjawisk, a każda kropla zdawała się irytować czarną kulkę futra tak, że było to nie do opisania. Dlatego też nie bacząc na migrenę i korzystając z nocnej pory dnia, zasłonił wszelkie okna. Odciął wszelkie światło, aby to ostatecznie rzucić się na łóżko z przekąskami. Kilka zagrzanych uprzednio kubełków z zupkami, z czego jeden rozlał się na podłogę, ale nie jego rolą było posprzątanie go. Kilka paczek po chipsach i orzeszkach, które już dawno zdążył zjeść, a do tego sterta komiksów, czy mang, czy jeszcze innych dziwactw, które kiedykolwiek wpadły w ręce Byaku, a aktualnie leżały przeczytane i porzucone dookoła jej łóżka. Właśnie na nim aktualnie drzemał wampir, który usilnie utrzymywał ludzką postać, aby przy okazji obśliniać poduszkę oraz leżącą tuż obok książkę z jakimś niszowym romansidłem otwartą gdzieś w połowie. Ciężkie życie kota, eh...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Lut 27 2017, 02:10
Patrząc na zamieszanie, które powstało po opuszczeniu ruin Kardii uznała, że pozostanie w Magnolii nie jest dobrym rozwiązaniem. Chciała rozwiązać do końca pewne sprawy, ale widząc na tłum policjantów i radnych, byłoby to bez sensu. Mogli ją złapać w każdym momencie, a byli przecież magowie, którzy ją widzieli i mogliby ją wskazać. To byłby najgorszy możliwy scenariusz.
Powoli szła uliczkami Calthy, obserwując niezachwiany spokój tego miejsca. Zbliżał się wieczór, ale dookoła wciąż panował wesoły tłok. Tak, jakby nikt nie przejmował się zawaleniem katedry lub pojawieniem demonów. Prości ludzie żyjący w swoim spokojnym, zamkniętym świecie. Westchnęła. Czy bycie ignorantem było aż takim błogosławieństwem? Weszła na klatkę schodową kamienicy, czując, jak nacisk na głowie słabnie, a gdy stanęła przed drzwiami - zniknął - jak za dotknięciem magicznej różdżki. Otworzyła drzwi by zastać... Bałagan. Omiotła spojrzeniem pogrążone w mroku mieszkanie, by wejść głębiej, zatrzaskując cicho drzwi. Wątpiła w rabunek, wszak niewiele miała i raczej żaden złodziej nie zostawiłby takiego bałaganu dookoła. Tylko jedzenie. Przeszła do pokoju, by zastać całkiem niecodzienny widok. Na łóżku, rozwalony niczym jaśniepan, spał młody chłopak, którego nigdy nie widziała na oczy. Tak. Cudownie. Pięknie. Westchnęła ciężko. Nie była w nastroju na wyjaśnienia. Podeszła do okna, kładąc swój ekwipunek na ziemi, i odsłoniła je, po czym otworzyła, by wpuścić świeże powietrze do środka. Nikt tu nie wietrzył kilka dobrych dni. Po tych dość głośnych czynnościach odwróciła się, by już na dobre rozprawić się z przybyszem, a tam spał kot. Całkiem znajomy kot. Ściągnęła brwi, po czym zasłoniła okno, obserwując zmianę, która zachodziła w cieniu. Westchnęła ponownie, odsłaniając nieznacznie zasłonkę, by światło nie padał na dziwnego towarzysza, ale świeże powietrze mogło spokojnie wypełniać pokój. Zgarnęła wszystkie śmieci z łóżka, rzucając je w kąt. Nie miała siły ogarniać chaosu, który zapanował na mieszkaniu, dlatego po chwili padła na łóżko, tuż obok śpiącego, zastanawiając się, co dalej. Sufit był niezwykle interesujący.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.