I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
St. Ameil jest wyspą, bardzo przypominającą elipsę. W jej południowo-wschodniej części znajduje się głęboka zatoka, a większość wyspy porośnięta jest lasem. Nie licząc plaży, która okala ją z całej strony. Wyspa sama w sobie jest niezamieszkana, ale żyjące tu gatunki roślin i zwierzat stanowią dobre źródło pożywienia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
First Battle of St. Ameil: Part II
Całość: Od bitwy na pobliskich wodach minęło kilka dni. W tym czasie niedobitki Minstrelu skryły się w lesie, a Midi zgromadziło jednostki i surowce, by zamienić St. Ameil w swoją bazę wypadową. Z racji jednak pośpiechu, wylądowali na północnej części wyspy i regularnie pilnują plaż. Minstrel natomiast musi się jakoś ewakuować. Nie mają wszak raczej siły, by sprzeciwić się Midi, których zasoby są obecnie znacznie od nich lepsze.
Minstrel: Przez te kilka dni, Minstrel przygotował pułapki, a także prowizoryczne schronienia i umocnienia, by mogli się poczuć bezpiecznie. Musieli się dostać do zatoki, stamtąd ich ewakuują. Problem jednak był w rannych i prowiancie, który tutaj był raczej zdobywany na siłę. A czas im się kończył. Musieli zadecydować, czy ruszają teraz, czy później.
Midi: Midi po wygraniu bitwy morskiej zablokowało wyspę. Otoczona kilkoma statkami i regularnymi patrolami na plażach odcięła niedobitki Minstrelu od jakiejkolwiek drogi ucieczki. Jednak samo zapuszczanie się wgłąb wyspy było problemem, gdyż jednostki przeciwnego kraju skutecznie wykorzystały teren oraz przewagę czasu, na zrobienie sobie doskonałej przewagi. Ale zbliżał się koniec tej sytuacji. Gdyż oto przybyły posiłki. I szykowała się wyprawa, mająca zakończyć żywot Minstrelczyków i innych, którzy się po tej stronie opowiedzieli raz na zawsze.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: St. Ameil Sro Lis 30 2016, 21:36
Byli w czarnej dupie. Ba, to mało powiedziane. Szanse na przeżycie były śmiesznie niskie. Mikazuki czuł się jakby wrzucono go na bardzo głęboką wodę. Uwielbiał misje tego typu. Zwiad, infiltracja, wsparcie strategiczne... ogólnie cała ta raczej cicha robota, wymagająca talentów skrytobójczych bądź strategicznych. Dlatego przyjął tą misję. Ale cholera, nie spodziewał się aż takiego gówna. Zaśmiał się w duchu na myśl o ich genialnym planie ucieczki. Nawet jak dotrą do okrętu, to była tu cała flota midi. Cała jeba*a flota. Przetarł twarz dłońmi i jeszcze ta zasrana bariera językowa. Świetnie. Spojrzał jeszcze raz na obóz, a potem na imbecyla który dowodził tym tałatajstwem i raz jeszcze zadał sobie pytanie, po co mu to było? Co robić, co robić... w zasadzie jedyne co mógł teraz zrobić to czekać, co zaproponuje dowódca, a jak będzie zbyt głupi by poprowadzić tych ludzi, to go jakoś delikatnie popchnąć na odpowiednie tory. Spojrzał raz jeszcze na rannych ludzi. Ze dwudziestu pięciu. I do tego z pięćdziesięciu w dobrym stanie. I tyle broni... cholera, gdyby zostawić tych dwudziestu pięciu, pięćdziesięciu dotarło by bezpiecznie do domu. To było najprostsze i najlogiczniejsze rozwiązanie. Niestety dowódcy zwykle unikali ich jak ognia. Ci ludzie, niewtajemniczeni w wiadomość którą dostarczył Mikazuki, mogliby ruszyć z kuszami na wrogów. Poprowadzić ich w pułapki, a zdrowym kupić czas. Mięso armatnie, tak potrzebne, a tak rzadko wykorzystywane. Spojrzał na opatrzoną dziewczynkę której towarzyszył kot i westchnął. Nawet dzieci, może była magiem? Wstał z kłody na której siedział i podszedł do broni leżącej na ziemi. Szukał dwóch sztyletów. Lekkich, ale mocnych. I niewielkich, przedewszystkim, nie wielkich.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: St. Ameil Sro Lis 30 2016, 22:35
Wojna to brutalna suka. Lewo zakończy się jedna bitwa, to już szykuje się kolejna. Tym razem o tyle dobrze, że nie na żadnych łódeczkach, czy na morzu, ale na wyspie. Nie ma potrzeby, żeby martwić się o to, iż nagle coś się zapali, coś utonie, coś się popsuje i wyleci niszczycielski kraken. To co będzie tutaj, to już zwykła rzeź. Wybijanie niedobitków, żeby umocnić pozycję na wysepce. Później zapewne trzeba będzie jeszcze tej wyspy bronić przed kolejnymi atakami i tak, aż skończą się im ludzie i odpuszczą sobie. Zresztą, co może być cennego na takiej wysepce? Plaża... Morze... Lasy... Warto o coś takiego doprowadzać do masowych mordów? Nie moja już to sprawa... Ja tutaj można powiedzieć, że tylko sprzątam. Póki jest jeszcze czas, nikt nigdzie się nie wybiera, więc przechadzam się po plaży, stukając palcami w rękojeści ulubionych mieczyków. Udaje odnaleźć się tego nekromantę, któremu w poprzedniej bitwie nieco udało się pomóc. - Jak tam? Przygotowany na walkę? - zapytuję nieco oschle, ale jakież inne emocje okazywać na wojnie? O ile pamiętam coś tam sobie mamrotał po Fioryjsku, więc powinien zrozumieć. Dopóki nie ma rozkazu, żeby iść i zabijać, czekam. Chociaż chciałbym tę sprawę załatwić w miarę szybko i sprawnie... To powinno być banalne, wykończyć tych niedobitków...
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: St. Ameil Czw Gru 01 2016, 15:50
Cholerny szermierz z tymi swoimi beznadziejnymi mieczami. Oby zdechł. Najlepiej z ręki Minervy. Albo przez Bela. A jednak nie czułą sie przegrana. Dała z siebie wszystko. On po prostu oszukiwał, to wszystko. Następnym razem po prostu go zabije jak szczeniaczka. Tymczasem zaś mogła tylko pochrupać sobie paluszki midyjczyków, które to dorwała w międzyczasie. Bo nie ma na uspokojenie niczego lepszego jak coś do chrupania. Ewentualnie głaskanie Bela, co też robiła. Tyle, że drugą ręką. Opatrzoną i zawiniętą w bandaże. Vilaca leżała sobie spokojnie napawając się cieniem drzew, o ile drewniana miotła mogła się czymkolwiek napawać, zaś Puszysty Króliczek dumnie wisiał przy pasie wiedźmy. No i niech Midi podejdzie, to w nich wpakuje wszystko, co ma. W międzyczasie postanowiła ogarnać, czy w zapasach mają jakieś bełty do kusz, które to by upchnęła obok tych magicznych. Póki co mogła czekać. W pełnej gotowości. No, niech tylko podejdą...
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: St. Ameil Czw Gru 01 2016, 18:40
Shiyume tymczasem zajął się swoją ulubioną czynnością, czyli spaniem. Szczerze mówiąc średnio go ta cała wojna obchodziła. W sumie żył nieco w rozterce. Z jednej strony, ginęli ludzie, a to całkiem przyjemne uczucie, obserwować, jak inni giną. Z drugiej strony po cóż był ten cały niepotrzebny przelew krwi, przecież inni giną, a to smutne. Trudno mu się było zdecydować na jedną wersję.
Ostatni czas spędzał w dużej ilości z Leinderem. Starał się go jak najlepiej poznać. A potem opowiadał mu o swojej historii, zadaniu i misji. Zdecydowanie wolał dobrowolnie ludzi przekonywać do sowich racji. Rozmawiał z nim więc o Śmierci, Przeznaczeniu i wszystkich tych innych, dziwnych rzeczach, które człowieka spotykają zawsze, prędzej czy później.
W końcu coś go obudziło. Był to ten najemnik z wcześniej, gadający coś o nadchodzącej walce. Shi zerknął na Leindera, który posłusznie odpoczywał jakiś kawałek dalej, po czym znów przeniósł swoje spojrzenie na najemnika. Cóż, czemu by nie, potrzebuje w końcu jakichś innych ludzi... chyba...
- Masayoshi - powiedział Shi, uśmiechając się szeroko, starając się być przyjaznym (zazwyczaj mu to nie wychodziło, ale może się akurat uda) - Choć możesz też mówić na mnie Mort. Czy jestem przygotowany? Trudno powiedzieć, w końcu człowiek nigdy nie jest przygotowany na to, co najedzie. A śmierć w końcu spotka każdego, niezależnie od tego, kim jest... Powiedz, chłopcze, kim chciałbyś być?
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: St. Ameil Nie Gru 04 2016, 16:29
MG:
Minstrel: Informacje przekazane przez Mikazukiego były dość istotne. Dowódca niedobitków mógł w ten sposób poprawić morale, a także zająć się opracowaniem planu. Chwilę to zajęło, ale wkrótce coś już było ustalone i odpowiednie rozkazy rozesłane. -Podzielimy rannych na 3 grupy. Tych, którzy są opatrzeni, ale mają pełną sprawność, tych, którzy wymagają opieki medycznej, ale samodzielnie są w stanie się przetransportować i funkcjonować. Oraz tych, którzy wymagają stałej opieki. - tak brzmiał pierwszy z nich. -Następnie wszyscy, ci zdrowi oraz pierwsze dwie grupy rannych mają się przygotować do wymarszu i ataku. Podejdziemy lasem do jego południowo-wschodnie krańca, by móc przebić się siłą do zatoki. Zaatakujemy klinem, wpierw zaatakują ci w lepszym stanie zdrowia, a następnie reszta grup rannych, tworząc możliwość do transportu najbardziej rannych. Na wybrzeżu otoczymy ich kordonem i będziemy się bronić, aż nie przybędzie statek. Jakieś pytania? - padło raczej retoryczne pytanie, gdyż wszyscy mieli 15 minut na przygotowania do wymarszu. Czasu za wiele nie mieli.
Midi: Rozmowa trwała w najlepsze, gdy nagle padły pierwsze rozkazy. Mieli szykować się do wymarszu wgłąb lasu. A najemnicy... cóż, szli na pierwszy ogień. Pewnie w Midi stali w hierarchii tylko trochę wyżej od niewolników, dlatego teraz mieli się po prostu zebrać i... ruszyć w las. Taki był plan. Iść wgłąb puszczy w poszukiwaniu niedobitków Minstrelu. Znaleźć i wyrżnąć kogo znajdą. Proste, łatwe i chyba nawet przyjemne. Dla większości.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: St. Ameil Nie Gru 04 2016, 22:00
Mort wygląda na dość nietypowego osobnika i jak nietypowy osobnik się wypowiada. Cóż... Czegóż by innego wymagać od człowieka, który wskrzesza umarłych? Zaś na zadane przez niego pytanie naprawdę ciężko odpowiedzieć... Bo sam właściwie tego nie wiem... Ale wyjawiać to przed pierwszym lepszym, ledwo co poznanym na wojnie typkiem? Bez sensu... - Mów mi jak chcesz... Co do tego kim chcę być? Kimś lepszym... - tyle mam mu do powiedzenia. Zresztą i tak przychodzi rozkaz do wymarszu i do walki. - Chodź... - rzucam jeszcze do niego, żeby nie czekać dłużej. Chyba potrzebne mu będą trupy, a ja mogę mu ich dać całkiem sporo. Wyciągam zza pleców wakizashi i trzymając je w prawej ręce macham nim sobie na prawo, na lewo, by przyzwyczaić rękę do walki. Wysuwam się na przód, idąc pewnie i zdecydowanie. Cóż miałoby czekać w tym lesie niby? Cóż miałoby mnie zaskoczyć? Pułapki? Strzały? Zasadzki? Nic z czym nie dałbym sobie poradzić... Nic z czym nie zdążyłbym zareagować... (Zmysł Walki lvl 3...) Zatem w razie jakiegoś nagłego ataku. spróbowałbym go uniknąć, odbić mieczykiem, lub w najgorszym wypadku aktywowałbym Mōdo hi busshitsu [D]. A gdyby jakiś przypadkowy osobnik z wrogiej armii się napatoczył, to się go ciachnie po nogach i w głowę. Żeby żaden przypadek nie wyszedł z tego lasu żywy.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: St. Ameil Sro Gru 07 2016, 21:46
Otoczymy... jebaną flotę? Kilkoma ludźmi? Genialny plan. Prawie. Nie przewidział szalup które można zwodować i wysłać na brzeg. Zaraz, po co, przecież starczyło odpalić z dział i zbombardować plażę. Nawet jak zginie kilku Midyjczyków, to kurcze, byłoby to genialne zwycięstwo. I jakże proste. Oh dlaczego ten plan był tak upośledzony? Mikazuki schował dwa sztylety, po jednym za pasem przy obu biodrach i tyle. Zostało czekać aż wszyscy się podzielą, a potem wio, za piętnaście minut szli na samobójczą misje. Jak dobrze że nie był Minstrelskim żołnierzem i go te rozkazy specjalnie nie dotyczyły. W razie czego, gdy nadaży się okazja, wcieli w życie jakiś własny plan. Chociaz biorąc pod uwagę jak ciężka była ta sytuacja to... no, różnie mogło z tym być.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: St. Ameil Pią Gru 09 2016, 18:43
MG:
Midi: Najemnicy powoli i ostrożnie zapuszczali się w las. Z początku nic im nie groziło, jednak im dłużej wędrowali, tym gęściejszy był las, tym mniej światła docierało, a i samo przedarcie się przez haszcze było niezbyt ciekawym rozwiązaniem. W lesie, jak to w lesie. Coś bzyczało, coś świergotało, coś poruszało liśćmi, budząc niekiedy panikę co mniej odpornych psychicznie osób. Grupa jednak zwarcie szła do przodu. I pewnie nic by się nie stało, gdyby nagle kilka osób się nie przewróciło o jakieś linki i nie spadło w wgłębienia wypełnione palikami. Wilczym dołem się tego nazwać nie dało, bowiem nie było warunków na ich przygotowanie. Jednak co pechowcy natrafiali akurat na palik, który przebijał im oko i trafiał w mózg, kończąc ich żywot. Widząc to, musieli się gotować. A na dodatek usłyszeli, jak liście się ruszają kilkanaście metrów przed nimi. I to w chwili, gdy pierwsze osoby wpadły w pułapki.
Minstrel: Nastroje nie były zadowolone. Nikomu nie uśmiechała się opcja walki w otwartym polu, osłaniając rannych, nie mogąc skryć się za pułapkami i drzewami. Mimo wszystko jednak, trzeba było ruszyć. A podróż nie należała do przyjemnych. Las w tym miejscu był gęsty i niezbyt zdatny do przejścia. Mimo wszystko, stanie tutaj było równoznaczne z samobójstwem. Musieli się przemieścić, tym bardziej, że podobno ratunek się szykował. Jednak nie byłoby to tak emocjonujące, gdyby jeszcze coś się nie wydarzyło. Starszy mężczyzna spojrzał nagle na dowódcę, choć przez ostatnie kilkanaście minut zdawał się spać. -Midi ruszyło. - poinformował, a ludzie spojrzeli na siebie z paniką. -Musimy się śpieszyć. Nasze pułapki ich spowolnią. Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. Prawdopodobnie spotkamy część ich wojsk w drodze na plażę. Walka z nimi musi być szybka i zdecydowana. Nie możemy dać się zatrzymać, jasne!? - padły słowa dowódcy, a grupa ruszyła w las.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: St. Ameil Pią Gru 09 2016, 20:00
No i zaczyna się... Niech ziemia lekką będzie tym, którzy nie przeżyli, ale niezbyt mnie to obchodzi. Po prostu trzeba robić swoje. Chwytam za rękojeść swego wakizashi na plecach, aktywując Kamereonmōdo [ C ], po czym ruszam przed siebie, wykorzystując martwe ciała, by przebiec po nich i przeskoczyć nad palikami, by ruszyć czym prędzej na krzaki, uważając na wszelkie strzały, tudzież pułapki, mogące się jeszcze pojawić. Choćby i przyszło mi z nimi walczyć zupełnie samemu, to jakoś sobie z tym poradzę. W końcu i tak mnie nie widać, a jestem sprytny, zręczny i w miarę cichy. Jeśli ktoś się czai w tych krzakach, to już może poczuć się martwym. Zaś wszelkie nitki pod nogami, tudzież inne przeszkody instynktownie omijam, kierując się prosto do trupów, którzy mogą jeszcze nacieszyć się ostatnimi chwilami swojego życia. Jeżeli to co w krzakach nie jest żadną pułapką, dobiegam tam i tnę od góry, prosto na głowy swych przeciwników, a czasem tnę pod żebrami, żeby jakoś urozmaicić im umieranie. Niech leje się krew, niech padają, niech umierają... A w ostateczności, w zagrożeniu aktywuję Mōdo hi busshitsu [D].
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: St. Ameil Pią Gru 09 2016, 20:36
Shiyume spojrzał posępnym wzrokiem na wybiegających z krzaków wojowników. Mało go to wszystko ruszało, nie dlatego, że był jakiś nadzwyczaj spokojny. Po prostu perspektywa oglądania mordu nie ruszała go za bardzo. Zresztą Jakh-Cesz też zdawał się nie byś jakoś specjalnie podekscytowany całą tą wojną. Bo przecież ludzie zawsze giną, a on wręcz cuchnął śmiercią. Musiał się już przyzwyczaić.
Mort nie zamierzał przejść do ofensywy. Wolał poczekać aż trochę trupa powstanie, a wtedy pobawić się w ożywianie zwłok. Ale póki co wydał Leinderowi rozkaz wytworzenia wody i obrony siebie i Shi, najlepiej jak najmniejszym kosztem mocy magicznej. Tymczasem Shiyume przymknął na chwilę oczy, po czym skupił się i otworzył je ponownie. Coś wyczuwał. Obecność jakiejś mrocznej magii. Nie była to co prawda nekromancja, ale coś zbliżonego. "Zua" energia gdzieś na wyspie. Pewnie jakiś mag, którego trzeba będzie nawrócić.
Póki co zajmował się jednak po prostu obserwacją. Wyszukiwał w oddziałach Minstrelu magów, po czym badał ich przybliżony poziom mocy magicznej. I czekał. Czekał, aż nadarzy się odpowiednia okazja, żeby wkroczyć do akcji.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: St. Ameil Sob Gru 10 2016, 11:22
Mikazuki był niezadowolony. Nic nie szło tak, jak powinno iść. Model walki zaproponowany przez dowódcę nijak nie podobał się Mikazukiemu. W zasadzie wcale mu się nie podobał i do niego nie pasował. Zapewne szybciej wybiłby wszystkich wchodzących do lasu niż poradził sobie w walce na otwartym polu. Jego magia tak nie działała, była zbyt... obosieczna. Co zrobić, co zrobić... Na razie nic nie zrobić. Dlatego szedł za ludźmi, klnąc pod nosem i wciąż szukając czegokolwiek, jakiegokolwiek punktu zaczepienia, który mógłby zmienić ich kiepską sytuację.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: St. Ameil Czw Gru 15 2016, 22:54
MG:
Midi: No i Midi ruszyło. Ejji zaszarżował, a Shi sobie patrzył. W sumie Ejji na farcie uniknął wszystkich pułapek, a za krzakiem dostrzegł wycofujące się siły minstrelskie. One go nie widziały, ale on atakował. Jednak taka szarża ma minusy. Nie zauważył bowiem prostej pułapki i w ten oto sposób skończył powieszony za prawą kostkę do góry nogami. No i w sumie tyle, bo nie miał go kto jak dobić, bo Minstrel uciekał, a Midijczycy próbowali ich gonić. Się namęczyli z tymi pułapkami. Wisiał jakieś 2 metry nad ziemią. Shi oczywiście to widział. No i stał tak jakby w kałuży. Wytworzonej przez Leindera. Ejji: 132 MM | Kameleonmodo 1/1 Shiyume: 100 MM Leinder: 80 MM
Minstrel: Trzeba było iść i nawet przyśpieszyć tempa. Nie każdemu się to podobało. Ba, niektórzy nawet nie dawali rady. Minstrelczycy próbowali pomóc, ale niektórzy i tak sobie to darowali, widząc, że nie dadzą rady. To było smutne, a niektórzy to bardziej przeżywali. Jednak niektórych niosła sama nadzieja, że ich nie zostawili. Więc choć ranni nie mieli wielkiego priorytetu, tak sama ich obecność pomagała innym, słabszym psychicznie chyba wierzyć, że dobrze czynią. Niestety, im dłużej szli, tym bardziej zbliżali się do wroga. Wkrótce już dało się wręcz słyszeć dźwięki aktywowanych pułapek, a nawet i krzyki Midijczyków.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: St. Ameil Czw Gru 15 2016, 23:21
Nie wierzę... Wpaść na coś tak głupiego... Co za upokorzenie... - Ehh... - wzdycham bardzo smutno, zwisając sobie głową do ziemi. To niezbyt miłe, ani niezbyt przyjemne, ale cóż... Tak wyszło... Spoglądam tylko nad siebie, czy też pod siebie... Cholera wie jak to jest z tą orientacją, kiedy wisi się do góry nogami! Oceniam, czy na dole nie ma nic niebezpiecznego, ostrego, niemiłego, a następnie biorę rozmach w tył, potem w przód, żeby się rozbujać i sięgnąć lewą ręką do za kolano, by się na nim podciągnąć i żeby potem przeciąć parszywą linkę. Potem szybkie pół salto, żeby wylądować bezpiecznie na nogach, z dala od wszelkiego niebezpiecznego czegoś. Następnie rozglądam się cy nigdzie nie ma żadnego cwaniaczka, któremu należałoby się parę cięć. I jeszcze spojrzałbym w kierunku uwijających się z pułapkami Midyjczków. - Jejku... Co za dziecinada... - mówię smutno, rozglądając się dalej, w razie czego będąc gotowym do uników.
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: St. Ameil Pią Gru 16 2016, 13:10
Shi podreptał powoli w kierunku zwisającego głową w dół najemnika. Szedł ostrożnie, żeby nie wpaść przez przypadek w jakąś przypadkową pułapkę. Nie spieszyło mu się w końcu zbytnio, więc po co miałby biec ślepo jak jego poprzednicy? On wolał powoli sobie człapać. Każdy kiedyś umrze, no, prawie każdy. Nawet jeśli Minstrelczycy teraz pędzą przed siebie, w końcu ich dogoni. Albo ich trupy. W sumie całkiem ciekawa opcja - poczekać aż zginą, a wtedy wskrzesić ich w jakiejś klatce i torturować za to, że odważyli się uciekać. Chociaż nie, nie mógł tak myśleć. Walczył w służbie "wyższej sprawy", musiał odłożyć prymitywne zapędy na bok.
W każdym razie podszedł sobie do tego gościa z wcześniej, po czym zagadał do niego, może nieco zbyt beztrosko jak na pogadankę podczas bitwy.
- No, no... chyba nas przechytrzyli, prawda, Jakchcesz? - tu uśmiechnął się szeroko - Będziemy ich gonić czy damy im uciec? No bo wiesz, w swoich siłach paru magów też mają. I chyba jakiegoś nowego, co od niego trochę cuchnie. W sensie że magią, taką złą.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.