I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
St. Ameil jest wyspą, bardzo przypominającą elipsę. W jej południowo-wschodniej części znajduje się głęboka zatoka, a większość wyspy porośnięta jest lasem. Nie licząc plaży, która okala ją z całej strony. Wyspa sama w sobie jest niezamieszkana, ale żyjące tu gatunki roślin i zwierzat stanowią dobre źródło pożywienia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
First Battle of St. Ameil: Part II
Całość: Od bitwy na pobliskich wodach minęło kilka dni. W tym czasie niedobitki Minstrelu skryły się w lesie, a Midi zgromadziło jednostki i surowce, by zamienić St. Ameil w swoją bazę wypadową. Z racji jednak pośpiechu, wylądowali na północnej części wyspy i regularnie pilnują plaż. Minstrel natomiast musi się jakoś ewakuować. Nie mają wszak raczej siły, by sprzeciwić się Midi, których zasoby są obecnie znacznie od nich lepsze.
Minstrel: Przez te kilka dni, Minstrel przygotował pułapki, a także prowizoryczne schronienia i umocnienia, by mogli się poczuć bezpiecznie. Musieli się dostać do zatoki, stamtąd ich ewakuują. Problem jednak był w rannych i prowiancie, który tutaj był raczej zdobywany na siłę. A czas im się kończył. Musieli zadecydować, czy ruszają teraz, czy później.
Midi: Midi po wygraniu bitwy morskiej zablokowało wyspę. Otoczona kilkoma statkami i regularnymi patrolami na plażach odcięła niedobitki Minstrelu od jakiejkolwiek drogi ucieczki. Jednak samo zapuszczanie się wgłąb wyspy było problemem, gdyż jednostki przeciwnego kraju skutecznie wykorzystały teren oraz przewagę czasu, na zrobienie sobie doskonałej przewagi. Ale zbliżał się koniec tej sytuacji. Gdyż oto przybyły posiłki. I szykowała się wyprawa, mająca zakończyć żywot Minstrelczyków i innych, którzy się po tej stronie opowiedzieli raz na zawsze.
Autor
Wiadomość
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: St. Ameil Wto Sty 03 2017, 20:32
MG:
Mikazuki: Chłopak po prostu ruszył dalej. Nie miał potrzeby walczyć, a duża część Minstrelczyków nadal parła do przodu. A on sam też pewnie zginąć tu nie zamierzał, więc tylko ruszył, a ponieważ nikt go na razie nie atakował, gdyż dużo Minstrelczyków walczyło powstrzymując natarcie na resztę wycofujących się jednostek. Więc tak, miał możliwość rozglądania się za tym co się dzieje. Nawet patrząc na Minervę.
Ejji: Ejji zaszarżował, a wykorzystując element zaskoczenia i trwające batalie, sam położył wkrótce czterech przeciwników, a kolejne dwa zgony były za jego pomocą. Ogólnie jednak po pozbyciu się tej dość znaczącej grupy widać było, że były to niedobitki, które nieopatrznie dłużej wdały się w walkę z atakującym wojskiem midijskim. Ejji: 122 MM |
Shiyume: Cóż, oglądanie bitwy mu służyło. Kontemplacja nad powolną śmiercią etc. Widział, jak niektórzy Midijczycy po prostu cierpieli, nie mogąc umrzeć szybko, jak Minstrelczycy uparcie prą naprzód, walcząc o przetrwanie. A Leinder... cierpiał. Widać to było. Był wkurzony. Wręcz z wyrzutem spoglądał na nekromantę. Nie podobało mu się to, że nie mógł umrzeć, wrócić do swoich przodków i oglądać śmierć swoich pobratymców. Był widocznie wkurzony. Shiyume: 100 MM Leinder: 80 MM
Minerva: Minerva pogłaskała miotłę, a ta nagle zrobiła jej trik, że się obkręciłą wzdłuż trzonka tak, że przez sekundę wiedźma była do góry nogami. Przy okazji przypadkiem uniknęła strzały z łuku i pnia drzewa. Ach ta miotła. Po chwili zresztą wyleciała nad korony drzew, a Minerva mogła dostrzec, że do plaży już nie tak daleko. Gorzej, że widziała, jak z zachodu zbliża się coraz więcej jednostek Midi. I okrętu Minstrelu nadal nie widać. Tylko blokada Midi. Minerva: 100 MM | 1/5 bełtów niemagicznych
No i co miał zrobić? Dalej sobie szedł obserwując poczynania reszty i tego czy przypadkiem go nikt nie atakuje. Nie zamierzał nikomu pomagać o ile nie znajdzie się blisko lub dziewczyna która widocznie była magiem, nie będzie potrzebować pomocy. Bo wiadomo, magów nigdy dość. A tak to no, idzie za oddziałem i uważa na samego siebie, by w razie czego wykonać jakiś cwany unik lub zrobić coś innego. A jak będzie miał komuś pomóc, to tak by się specjalnie nie rzucać w oczy.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: St. Ameil Pią Sty 06 2017, 18:34
I kto umarł, ten nie żyje... Fajnie... To już ten... Możemy wracać? Chowam mieczyki i drapię się po głowie, rozmyślając nad dalszymi działaniami. Znowu się ten dziwak przypałętał... - Dzięki, ale poradzę sobie sam - odpowiadam mu, po czym ruszam. Gdzie? No dalej... Przed siebie... Przez las, w poszukiwaniu kolejnych wrogów do wyeliminowania. Chyba, że to byli już wszyscy... Nie mam pojęcia. Zależy co robią inni Midyjczycy. Jak znajdzie się jakiś wróg, to podbiegam do niego, wyciągając zza pleców wakizashi i czym prędzej się takich pozbywam, pchnięciem, cięciem od góry, od dołu po skosie... Obojętnie... Tak jak będzie najwygodniej. A gdyby ktoś mnie atakował, unik, zbicie mieczykiem w ostateczności Mōdo hi busshitsu [D]
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: St. Ameil Sob Sty 07 2017, 21:26
Shiyume zmierzył wzrokiem Leindera, wzdychając cicho. Przecież już mu tłumaczył. Cóż, chyba jednak będzie musiał zrobić to raz jeszcze.
~Leinder~ odezwał się Shi telepatycznie w głowie swojego nowego pomocnika ~Dostąpiłeś łaski, mogąc odkupić swoje winy. Jesteś grzesznikiem. Cała ta wojna jest grzechem. W momencie twojej śmierci zostałbyś zmuszony do błąkania się na wieki pomiędzy światami, co jest doświadczeniem bardzo bolesnym i nieprzyjemnym. Ja jednak dałem ci jeszcze jedną szansę, pozwoliłem ci powstać jeszcze raz i walczyć, usuwając wydany na ciebie wyrok. Rozumiem, że jesteś patriotą, ale żołnierze z twojego kraju są... źli. Ponieważ walczą. Zabijają. Dlatego musi im zostać wymierzona kara. Jeśli wymierzy ją jeden z nas, oni wszyscy będą mogli po śmierci przejść na, jak to się mówi, drugą stronę, gdzie będą mogli dostąpić życia wiecznego, szczęścia i wszystkich tych innych bredni, o które chodzi śmiertelnikom. Inaczej będą cierpieć. A jeśli aż tak boli cię to, że walczymy z Minstrelczykami... cóż, nie martw się, Midyjczycy również będą zmuszeni zapłacić za to wszystko. A póki co to twoi rodacy mnie atakowali, nie oni. Więc tak trochę nie mam wyboru, jak tylko zacząć od nich.~
Miał szczerą nadzieję, że logicznymi argumentami zdoła dotrzeć do maga wody. Potrzebował pomocników w swojej misji, nie sług. Odebranie mu świadomości było ostatecznością, której postanowił za wszelką cenę uniknąć.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: St. Ameil Pon Sty 09 2017, 12:35
...a może było iść piechotą? No ale w sumie po co, skoro masz miotłę i nie musisz iść. Miotła zaś się nie zmęczy. Tylko miotła robiła bardzo dzikie rzeczy. Na tyle, że robiła jakieś dziwne akrobacje i w ten oto magiczny sposób uniknęła strzały. Tyle dobra. Tyle szczęścia. Biedny Bel... W każdym razie znalazła się w końcu gdzieś ponad drzewami (chociaż, tak w sumie to nie chciała...). Spojrzała na plażę. Spojrzała na jednostki Midi i szybko postanowiła oszacować, ile ich jest. - Vilaca, wracamy. - rzuciła do miotły, chcąc udać się do swojego "szefa" i zaraportować mu o ruchach Midi. Ilość wojsk, skąd nadchodzą, brak statku Minstrelu. Wszystko, co widziała przez tę krótką chwilę. Bo to pewnie ważne. A ona akurat wolała przeżyć do momentu ewakuacji.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: St. Ameil Sro Sty 11 2017, 22:26
MG:
Mikazuki: Mikazuki starał się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Raz zasztyletował jakiegoś Midijczyka, który walczył z jakimś niedobitkiem Minstrelu zdecydowanie za blisko maga i będąc odwróconym do niego plecami. Grunt, że widział już przez drzewa błękit morza. Gorzej, że coraz więcej sił Midi się tu zbierało, a ogólnie Minstrel nie miał tu wygodnej podstawy do obrony, ataku czy chociażby... przetrwania. I to mogło być problemem, ale wiadomo. Trza udać się do miejsca ewakuacji.
Ejji: No i szli dalej. Coraz mniej było Minstrelczyków, sam natomiast znalazł jednego, którego pokonał, innemu zaś Midijczykowi pomógł z jego przeciwnikiem. Ale widział w oddali znacznie większą grupkę. Walczącą, a jeszcze dalej... kierującą się w stronę wybrzeża. No, tylko oni biegli. A marsz tak za bardzo nie współpracował z chęcią dogonienia i wyrżnięcia jak największej ilości wrogów. Ale też nie wiadomo... ile pułapek zostało. A to mogło już stanowić jakiś problem. Ejji: 122 MM |
Shiyume: Leinder spojrzał na swojego mistrza i odpowiedział: -Przerwałeś cykl Eru. Obdarłeś mnie z łaski śmiertelności. Jakikolwiek wyrok wyda na mnie Pan Domu Umarłych, przyjąłbym go z honorem. - rzekł z dumą, najwidoczniej nie zgadzając się z wierzeniami, jakie posiadał Shi. Argumenty logiczne, argumentami logicznymi, ale wiara wiarą. Leinder zbyt wcześnie został wskrzeszony, by poznać fakty, którymi kierował się nekromanta. Równie dobrze mógł po prostu gadać mu bzdury, by przekabacić go na swoją stronę. Minstrelczyk, mimo, że był martwy, nie utracił nic ze swojej dumy, wiary i oddania dla narodu. Dlatego było mu tak ciężko. Shiyume: 100 MM Leinder: 80 MM
Minerva: Miotła teraz współpracowała. Choć Bel I Nieufny trzymał ją nadal mocno. Jeszcze jakieś 500 metrów od pierwszych żołnierzy Minstrelu by wyszli oni na plażę, gorzej, że jakieś 200 ludzi zbliżało się od zachodu. Tak przynajmniej to wyglądało, jednak mogła to określić tylko bardzo, bardzo na oko. Statki Midi się praktycznie nie przemieszczały, luźnym kołem okalając całą wyspę. Te też informacje zaniosła do dowódcy, który znajdował się w chwili obecnej bardziej z tyłu sił. -Nasz statek tu trafi. Mamy plan awaryjny. - mruknął, po czym krzyknął coś po Minstrelsku -Najgorzej będzie utrzymać się na plaży. Możesz jakoś na to zaradzić? - spytał, unikając pchnięcia włócznią, a następnie rozcinając jednego z Midijczyków, którzy go zaatakowali. Minerva: 100 MM | 1/5 bełtów niemagicznych
No i co miał zrobić? Dalej sobie szedł obserwując poczynania reszty i tego czy przypadkiem go nikt nie atakuje. Nie zamierzał nikomu pomagać o ile nie znajdzie się blisko lub dziewczyna która widocznie była magiem, nie będzie potrzebować pomocy. Bo wiadomo, magów nigdy dość. A tak to no, idzie za oddziałem i uważa na samego siebie, by w razie czego wykonać jakiś cwany unik lub zrobić coś innego. A jak będzie miał komuś pomóc, to tak by się specjalnie nie rzucać w oczy.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: St. Ameil Czw Sty 12 2017, 17:52
A więc jeszcze jakieś niedobitki panoszą się po lesie i urządzają sobie radosne biegi przełajowe! I nie ma nikogo kto miałby ich zatrzymać? Ależ skąd?! Znowu czas narobić im trochę zamieszania w szeregach, a skoro tak im się spieszy, to sam również mógłbym nieco podkręcić prędkość, aktywując Jikan o teishi suru mōdo [A], no i od razu ruszam do tych biegnących w stronę wybrzeża. W międzyczasie aktywuję także Kamereonmōdo [C], żeby też nikt przypadkiem nie próbował mi przeszkadzać w dogonieniu ich i zrobieniu tam okrutnej rzezi. Trzymając w prawej wakizashi, do lewej ręki wyjąłbym ostrze spod rękawa. Zapewne kilka pułapek po drodze się, ale czy aby na pewno jest się czym przejmować. Instynktownie wręcz wymijałbym takie miejsca, nie zatrzymując się, Czy to miałyby być jakieś pułapki naciskowe, czy też sznureczki potykaczki, to po prostu wyżej podnosiłbym nogi, żeby o żadną nie zahaczyć i każdą wyminąć. A nawet jeśli coś by się aktywowało, to nie powinienem mieć problemu z tym, żeby zdążyć zareagować i odskoczyć gdzieś na bok, goniąc dalej swe ofiary. Zaś po dotarciu do nich, po prostu ścinałbym głowy, pchałbym w serca, dla odmiany czasem w kark, czasem komuś brzuch się rozpruje. Innemu gardło rozetnie, a jeszcze innemu utnie się rękę, nogę i niech się wykrwawiają. Atak jest priorytetem, a do obrony, po prostu nie stoję w miejscu... Cały czas się ruszam doskakując do kolejnych ofiar, po prostu je zabijając. A odpoczywać będę dopiero, jak już żaden przy życiu nie zostanie...
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: St. Ameil Sob Sty 14 2017, 15:22
Czy Minerva mogła coś zrobić? To było dobre pytanie. Bardzo dobre. Tak dobre, że musiała się przez dłuższy moment mocno zastanowić. Co ona mogła, żeby utrzymać ludzi na plaży? Była tylko zwykłą, prostą wiedźmą. Taką nie bojową. W końcu spojrzała niepewnie na mężczyznę. - Eee... mogę poszczuć ich kotem... - to powiedziawszy wskazała ręką na małego, czarnego Bela, który po całej jeździe na Vilacy był nieco roztrzęsiony i zły. Potężna broń, kurczę. Znaczy w sumie dalej był potężną bronią. Mogła też próbować spalić midyjskie statki ale obecnie nie była pewna, czy jej się w zasadzie chce. Tymczasem chcąc pomóc z nadciągająca falą, drugą ręką wyjęła puginał i tak oto mając w lewej Puszystego Zajączka, a w prawej ostrze miała zamiar doskakiwać do już walczących midyjskich żołnierzy i pchać ich pod żebra, w bok czy w kark podchodząc szybko i równie szybko uderzając. Gdyby któryś rzucił się bezpośrednio na Minervę - Vilaca jest czujna, i rąbnie takiego drzewcem w brzuch, a sama Minerva wypali takiemu w serce bełt z kuszy. A jak w serce nie trafi, to zawsze jest szansa, że trafi w płuca, a wtedy to już kwestia doskoczenia i zakończenia żywota takowego.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: St. Ameil Nie Sty 15 2017, 22:08
MG:
Mikazuki: I wybiegli na plażę, a następnie padły szybkie rozkazy. Grupa utworzyła istny półokrąg, zamykając wąską część plaży, prowadzącą do morza. Problem był. Byli odsłonięci. Midijczycy ich widzieli. Ich statki też. A musieli tu wytrwać. Ile? Tego nie wiedział nikt. Teraz chyba jednak nie unikną walki. Gdy jacyś Minstrelczycy dołączali do grupy, tych bardziej rannych wpuszczano do środka, reszta stała w zewnętrznym pierścieniu. Sam Mikazuki znalazł się jakoś w 2 rzędzie i niezbyt chciano przepuścić go do wewnątrz.
Ejji: I rozpoczęła się rzeź. Szarża najemnika, którego na dodatek trudno było dostrzec zwiastowała istną śmierć. Położył 5 wrogów bez trudu, biegnąc cały czas za nimi. Zaczął budzić panikę. Był wszak dla nich wręcz niewidzialną śmiercią. Ciął i ranił też wielu. Gdy zakończył ten etap biegu znajdował się na skraju lasu. Zaledwie dwa kroki i wszedłby w blask słońca na plaży, gdzie gromadziły się resztki sił Minstrelu. Ejji: 79 MM | Jikan o teishi suru mōdo 1/2, Kamereonmōdo 1/1
Shiyume: No i rozmowa utknęła w "martwym" punkcie. Shiyume: 100 MM Leinder: 80 MM
Minerva: Cóż, szczucie kotem brzmi jak dobry plan. Choć jeszcze nie było w atrakcjach może na to odpowiedniej rozpiski, ale bitwa się musiała już zacząć. Razem z "szefem" dobiegli jako jedni z ostatnich do półokręgu stworzonego przez żołnierzy Minstrelu. I cóż... rozpoczęło się oblężenie. 2 KSy i 3 asysty. Tak w skrócie można podsumować tymczasowe działania Minervy. Ale wiadomo. Kobieta na froncie wydaje się być łatwym celem, więc też wkrótce dostrzegła Midijczyka, który biegł na nią z włócznią, jakby chcąc zrobić z niej wiedźmi szaszłyk. Minerva: 100 MM | 1/5 bełtów niemagicznych
To piękne jak łatwo można zakończyć czyjeś życie, a zarazem straszne jak łatwo byłoby stracić własne. Tak to już jest, że ci lepsi i sprytniejsi przetrwają. Czyżby to oznaczało, że stałem się silny? Albo to po prostu oni są słabi? Tak czy inaczej kontynuuję tę rzeź, tnąc dalej, bez wahania i bez litości. Pewnie podobnie byłoby gdybym walczył po drugiej stronie. Tak to już jednak jest, że ich życia nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Zaskakuje mnie jednak trochę to, że zbierają się na plaży. Utrzymanie się na nich byłoby o wiele trudniejsze niż w lesie. Kiedy dotrą tu siły Midi, to najzwyczajniej zmiażdżą tę ich garstkę. Jednakże do ich przybycia zdążę ich jeszcze wystarczająco zadręczyć. Czując, że niebawem znów stanę się widzialny, ponownie aktywuję Kamereonmōdo [ C ]. Skoro jeszcze działa mi zwiększona prędkość, to należałoby ją jak najlepiej wykorzystać, zanim doszłyby do skutku jej skutki uboczne. Zatem atakuję, lecz tym razem nieco z większym wyczuciem, by nie zostać przypadkiem otoczonym, zostawiając sobie ewentualną drogę odwrotu. Zatem nie wbiegałbym w tłum, lecz pozbywałbym się tych, którzy zdają się być osamotnieni, tnąc w szyje, pchając w serca. Jakby jacyś mieli broń, to wpierw zbijałbym tę na bok, jeśliby ją bezmyślnie i niebezpiecznie wymachiwali, a dopiero potem pchałbym w serca, ciął w szyje, odcinałbym głowy. Zaś kiedy zapanowałby w ich szeregach kompletny chaos, cofnąłbym się kilka kroków od tego całego zgromadzenia, by przygotować się na to co gorsze. Gdyby strzelali z łuków, tudzież innych rzeczy, odbijałbym mieczykami, unikałbym, a w ostateczności aktywowałbym Mōdo hi busshitsu [D].
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: St. Ameil Wto Sty 17 2017, 14:12
Czy Minerva była łatwym celem? Nie wydawało jej się. Tymczasem jeden z midyjczyków miał odmienne zdanie. No i co zrobisz? Nic nie zrobisz? Widząc nadciągającego przeciwnika uniosła kuszę do góry posyłając bełt w klatkę piersiową, zaś puginał w drugiej ręce gotowy, by zbić włócznię w bok. Miała jednak nadzieję, ze nie będzie to konieczne, bo w tem Bel ruszył w stronę żołnierzy, a Minerva mogła tylko rzucić na niego Czarciego Sługę i patrzeć, jak ten sam rzuca się w tym samym czasie na włócznika gryząc i drapiąc pazurami. Ale Bel to mądry kot i nie rzuca się Minervie pod kuszę. Jak załatwi włócznika, rusza na resztę przeciwników, a Minerva? Minerva może tylko wspierać swojego kotecka posyłając we wrogów bełty kuszy. As always. Bel jednak się specjalnie nie oddala. Grunt to w końcu bronić wiedźmy!
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: St. Ameil Wto Sty 17 2017, 15:40
Widząc co się dzieje, Mikazuki westchnął. Następnie spróbowałby wydostać się z kółeczka i teraz co? Życie żołnierzy nie specjalnie go interesowało. Jedyne co go obchodziło to przeżycie. Ale póki żyli oni i jemu żyło się lżej. Dlatego spróbuje odpalć Smog. Oczywiście nie zrobi tego tuż przy swoich. Zajedzie jak najbliżej lasu, ale tak by żaden wojownik - a zwłaszcza Ejji - nie zaszli zbyt blisko jego ludzi/samego Mikazukiego. I dopiero wtedy odpali Smog. Kiedy Ejji poruszał się z taką prędkością(Kiedy już go Mikazuki dostrzeże) to nie specjalnie jest sens atakować. Dlatego w tym Smogu, Mikazuki skupia się by jak najciszej podchodzić do Midijczyków i zabijać jednym ciosem, poprzez wbicie sztyletu w gardło, serce, głowę... jak przeżyją to nie ważne, Mikazuki przy żadnym nie będzie się zatrzymywał. No i rzecz jasna, uniki rzecz święta, dlatego unika wszelkich bełtów czy strzał oraz niebezpiecznych sytuacji. A że on w tych ciemnościach świetnie widział...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: St. Ameil Czw Sty 19 2017, 23:07
MG:
Mikazuki: Mikazuki się oddalił, co w sumie nie było takie trudne, gdy większość wojsk rzuciła się na grupę Minstrelczyków. Następnie zaś odpalił Smog, w którym to zaczął szerzyć chaos i zniszczenie mocno raniąc i zadając straty w siłach Midi. Jednocześnie w pewien sposób odgrodził Minstrel od naporu sił wojsk przeciwnych z jednej strony. A to zawsze jakiś plus taktyczny, bo mało kto miał ochotę wchodzić do smogu. Choć niestety, częściowo także i wpływał on na żołnierzy Minstrelu. Mikazuki: 67 MM | Smog 1/8
Ejji: Ostrożniejsza walka Ejjiego nie przysporzyła mu takiego wzrostu w statach, jakiego mógłby się spodziewać. Co więcej jego niewidzialność nie była też perfekcyjna. I gdy miał atakować znów, sam musiał się bronić. Mężczyzna, który ostatnio na okręcie rzucał go bronią z drugiego statku, wkroczył do walki, zbijając jego atak i wykonując kopnięcie obrotowe. Sam najemnik zwinnie uniknął ataku, przez co stali w swoistym impasie. No i zaczął się czuć tak trochę gorzej mimo wszystko... Ejji: 69 MM | Jikan o teishi suru mōdo 2/2, Kamereonmōdo 1/1
Shiyume: Chciałoby się rzec, że rozmowa... umarła. Shiyume: 100 MM Leinder: 80 MM
Minerva: Minerva posłała bełt, który dobił jej przeciwnika, a następnie rzuciła martwym kotem. Tak po prawdzie to żywym i wcale nie tak martwym. Owszem, wcześniej musiała jeszcze zbić włócznię, ale to nie było aż tak ważne. Grunt, że kotocek rzucił się na wrogów, zatapiając swoje pazurki i ząbki oraz skutecznie strasząc i szerząc popłoch w szeregach Midijczyków. Oczywiście, nie pobiegł jak głupi w środek armii, ale no, siał popłoch w pobliżu Minervy. Minerva: 80 MM | 3/5 bełtów niemagicznych
Wspólnie: Walki trwały. Każdy miał własne, a w tym ferworze jednak dało się nagle usłyszeć wzmożony ruch fal morskich, a także to, jak one się nienaturalnie unoszą, formując wręcz wodną bańkę w zatoce. Gdy ona pękła, oczom zebranym ukazał się statek Minstrelu. Na dziobie stał mag, otoczony kilkoma kręgami magicznymi, a także i padły pierwsze rozkazy ewakuacji i pierwsze szalupy poszły w ruch.
Min nie narzekała. Leciały fragi, a ona nie specjalnie musiała cokolwiek robić. Ot, tylko powspierać koteczka swoją kuszą, celując w atencjonujących go żołnierzy Midi. Wsio. Sama jednak stara się chować za żołnierzami Minstrelu w obawie przed ewentualnymi strzałami. Min nie lubi strzał. Oberwanie taką pewnie byłoby dla niej końcem. Gdyby zaś smog Mikazukiego przeszkadzał, albo Min sama by się w nim znalazła, wzleci na Vilacy ponad zaklęcie swojego druha z pola walki i spróbuje ostrzeliwać wrogie wojska z powietrza. W obu przypadkach delikatnie przesuwa się z wojskami Minstrelu w stronę statku osłaniając "swoim" tyły wraz z Belem. A przodem to musi się już ktoś inny zająć, bo Min to zajęty człowiek był obecnie. Albo muszą sobie poradzić sami. Wiedźma się nie rozdwoi.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.