Grzybiasty las

First topic message reminder :

W tym lesie, nie ma drzew. Są za to grzyby. Masa grzybów, wielkich niczym drzewa. I pewnie dla tego mówią na to las, bo w sumie nie ma określenia na wielkie skupisko wielkich jak drzewa grzybów.
~~

MG

Na skraju tego niezwykłego lasu, stała sobie chatka. Chatka jak to chatka, jaka jest, każdy wie. Trochę drewna, trochę kamienia, jakaś studnia nawet i zagroda z owcami. A i poletka z warzywami się znajdą. Jagoda na magów czekała cierpliwie. Chociaż kręgosłup już nie ten co za dawnych lat, to wciąż gibka staruszka, machała motyką próbując wyrwać wielką jak arbus kalarepe z ziemi. Miała jakieś 120cm, acz gdyby usunąć garb, to doszła by może do 155. Ubrana w czarną wyłataną suknię wyglądała jak typowa babcia w żałobie, ale gdyby dodać jej wiedźmi kapelusz, to byłaby i wiedźmą. Dookoła chatynki, latały zaś kozy, na wylatujących z ich tyłków, tęczowych gazach. I tak zmęczona babcinka ocierając pot z czoła czekała na przybycie dzielnych magów. A swar był, skwar, bo to południe było.

- Bycia martwym? Jak to bycia martwym? - Cass kilkukrotnie zamrugała bez zrozumienia na Sadaharu. Przesłyszała się? Nie, była pewne że on to powiedział. Ale co to miało znaczyć? Jest teraz na misji z umarlakiem? I znów, z jeszcze większym niepokojem pomyślała o scaleniu się z nieżywym człowiekiem. Naprawdę jej myśli biegły niepokojącym torem. Bardzo niepokojącym. Miała nadzieję, że Sadaharu wyjaśni, i jego wyjaśnienie nie pokryje się z tym co pojawiło się w jej głowie.

Wracając jednak do tego co było teraz... Jak tylko płomiennowłosa zauważyła, że ten paskudny grzyb zaczął rozpylać coś w powietrzu niemal od razu w jej łapce pojawiło się kilka bawełnianych chust (PWM: Przyzwanie Stroju). Dwie od razu zawiązała sobie na ustach, żeby jeśli nie powstrzymać to choć trochę ograniczyć ilość wdychanych zarodników. Dwie kolejne podała Reginie.
- Nie wiem na ile to pomoże, ale lepsze to niż nic. - mogła jedynie żałować, że nie dopracowała zaklęcia, które od dłuższego czasu chodziło jej po głowie. Cholera, właściwie ostatnio w ogóle nie pracowała nad swoimi magicznymi zdolnościami. Naprawdę będzie musiała się za to wziąć. O ile wyjdą z tego lasu...
- To co? Idziemy się dowiedzieć czego się tam Sadaharu dowiedział? - zapytała towarzyszkę i jeśli tamta myślała podobnie Cass ruszyła do przodu. Bardzo uważając, żeby nie dotknąć jakiegoś grzyba. Chyba powinno się jej udać, w końcu była dość zwinna, a i kontroli nad własnym ciałem jej nie brakowało.

Prawdopodobnie wykorzystywane umiejętności:

Ciekawe czyli jednak coś znalazł w tym grzybie. Kto wie? Może jest to nawet bestia którą szukali?
Odsunął się nieco od grzyba w razie gdyby coś z niego nie wyskoczyło i rozglądnął się za resztą. Zobaczył też czy gdzieś nie ma jakiejś udeptanej ścieżki, bądź miejsca gdzie jest mniej grzybów by wygodnie można było przejść. Jeśli znalazł takie dał znać drużynie, uprzednio mówiąc:
- Ej w tym grzybie jest jakieś stworzenie, może nawet ta bestia. - Zakrzyknął do nich. Wiedział, że tym krzykiem mógł zwrócić na siebie uwagę stwora, ale zawsze mógł użyć Mniejszego Widma(D) i nie przejmować się atakiem który by nastąpił. Poza tym zawsze był też stand. A gdyby zagrożenie było naprawdę duże, wówczas użyje Postaci Ducha: Połączenie(B) by złączyć się błyskawicznie z mieczem Cassandry i tym samym przyszykować ją do walki.
Jeśli jednak nic złego się nie stanie, to postara się poprowadzić towarzyszy bezpiecznie do grzyba.

Regina niestety wiele się nie dowiedziała za pomocą skanera… Co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Chciałoby się powiedzieć, że wzięła tylko głęboki, zrezygnowany oddech, ale tak się nie stało, biorąc pod uwagę masę tych zarodników, które znajdowały się w powietrzu. Przytaknęła głową w podzięce za chustki, które od razu obwiązała, tak by nos i usta były zasłonięte. Może marna ochrona, ale lepsza taka, niżeli żadna.
– Mogę spróbować nas przez to przenieść. Mam skrzydła. – powiedziała. Dotychczas tego nie zrobiła, bo nie chciała zostawiać Cassandry po prostu samej. W tym momencie jednak nie było innego wyjścia. Już raz przypadkowo musnęła grzyba dłonią, nie chciała tego zrobić po raz kolejny, dlatego też użyła Skrzydeł (C). O ILE BYŁO TO MOŻLIWE i Cassandra nie miała przy tym żadnych obiekcji, Renia bierze towarzyszkę na ręce. Jako Siłaczka oraz Superwomen (PWM) lot nie powinien stanowić większego problemu, ale nigdy nic nie wiadomo. Cassandra też nie była jakoś specjalnie ciężka, więc czemu nie spróbować?

MG

Niestety nie było żadnej kompletnie bezpiecznej ścieżki, dlatego Sadaharu musiał poczekać aż jego towarzyszki na swój własny sposób uporają się z problemem. A problemu dużego dla nich nie bylo. Cassandra bez problemu dała radę sama jakoś przecisnąć się między grzybami i to żadnego z nich nie dotykając. Niczym prawdziwie zwinna kocica. Trochę więcej problemów miała toporna Regina, ale korzystając ze skrzydeł, wyleciała. Co prawda otarła się o grzyby i to nawet dwa, ale będąc w powietrzu, ten nie stanowiły już problemu. Teraz więc cała drużyna miała bezpośredni dostęp do centralnego grzyba i znajdujacego sie tam zapewne przeciwnika.

Regina: 76MM, Rany od ugryzień, po jednej na nogę i na plecach. Napuchły, swędzą, kręci ci się w głowie. 1/2 posty skrzydeł
Sadaharu: 116MM

Cass bez kłopotu udało się pokonać ostatnią przeszkodę oddzielającą ją od polanki. A kiedy na niej już stanęła miała przed sobą grzyba-serce. Grzyba serce i coś co się w nim kryło.
- Myślicie, że to co tam siedzi to nasz cel? - zapytała towarzyszy. Co prawda pewności mieć nie mogła, w końcu kto mógł wiedzieć co za poczwary siedzą w tym dziwacznym lesie grzybów. To mogło być cokolwiek. Uważała jednak, że to coś skryte w jamie jest potworem, o którym mówiła babunia. Czy może raczej była to nadzieja, że to właśnie to? Konfrontacja z nim znaczyła koniec zadania i możliwość opuszczenia tego dziwacznego lasu.
- Chyba powinniśmy to wyciągnąć. - rzuciła jeszcze i powoli ruszyła w kierunku jamy. W jej prawej łapce pojawił się miecz, w lewej zaś dwa nożyki do rzucania, te same którymi wyeliminowała wcześniej dwa pająki (PWM: Alternatywna Przestrzeń). I tak szła powolutku i ostrożnie żeby przekonać się co w dziurze siedzi, i spróbować to wyciągnąć. Czy raczej sprowokować, żeby samo wylazło. Była gotowa na to, że potworzysko wyskoczy nagle i na nią zaszarżuje. Wtedy od razu cisnęłaby w niego dwa noże celując gdzieś w ślepia i sama próbowała usunąć się z jego drogi, żeby jej nie stratował. Wolałaby żeby coś takiego się stało, żeby potwór sam wylazł, bo nie uśmiechało się jej wchodzić do samej nory kiedy nie wiedziała czego się spodziewać.

- To bardzo prawdopodobne. Jeżeli to te stworzenie wówczas nie będziemy musieli poświęcać niezbędnego czasu na dalsze poszukiwania i od razu zajmiemy się poczwarą. Możesz iść pierwsza Cass, będę w razie co ciebie ubezpieczał. Aha, jakby co jeśli złącze się z twoim mieczem, to jeśli przepłyniesz przez ten miecz swoją moc wytworzysz potężne magiczne cięcie... i dość śmiertelne. - Oznajmił Sadaharu do towarzyszki, puszczając jej przyjacielskie mrugnięcie i przepuszczając ją pierwszą do grzyba. Jak powiedział, tak też miał zamiar zrobić. Pilnuje czy wszystko jest z nią w porządku i w razie potrzeby używa Postaci Ducha: Połączenie(B) by wchłonąć w miecz i wesprzeć Cass. Stara się wyczulić na każdy dźwięk jaki może dobiec do niego do uszu oraz każdy ruch jaki da radę dostrzec swoim czerwonym okiem. Jeżeli zagrożenie spadłoby ewidentnie na niego to liczy na Stand lub używa połączenia z mieczem w formie ucieczki.

MG

No i jakoś trzeba było stwora wyciągnąć, lub liczyć się z tym że sam wyjdzie. Kiedy Cass zaczęła zbliżać się do dziury, wszystko zamilkło, aż w końcu z grzyba, z dzikim wrzaskiem wybiegł Ogr. Wielkie stworzenie, ponad 3 metrowe, rosłe w barach, z czerwonej skórze. Miało rogi i mały pieniek jako broń. Cass rzuciła, stwór jednak sztylety odtrącił przedramieniem, a Cass uniknęła staranowania poprzed odskok w bok. Tak więc teraz stwór miał po swojej prawej całą trójkę i odrócił się do nich przodem. Grupka grzyba miała po lewej, a potwora przed sobą. Na ręce nie widać było śladu po sztyletach więc wnioskować można bylo że skórę miał grubą. Ryknął raz jeszcze i ruszył na grupę szybkim krokiem pokonując dzielący ich dystans i biorąc zamach pieńklem.

Regina: 76MM, Rany od ugryzień, po jednej na nogę i na plecach. Napuchły, swędzą, kręci ci się w głowie.
Sadaharu: 116MM

Wohoho! Toż to naprawdę spora maszkara! I najwyraźniej dość wytrzymała skoro sztylet w ogóle nic mu nie zrobiły, a już się nieco o niej dowiedział, także o jej przeszłości i wiedział, że rzucić takim ostrzem umiała i to naprawdę mocno. Dodatkowo stwór, który najwyraźniej nie był zbytnio zadowolony z intruzów, zabierał się do ataku na nas, więc nie było czasu na zwłokę.
- Cass, pamiętasz co Ci mówiłem? Dobrze by było teraz tego użyć! - Krzyknąłby do dziewczyny jednocześnie aktywując swoje zaklęcie Postać Ducha: Połączenie(B) wchodząc w naznaczone wcześniej ostrze i umagiczniając je. W razie co był gotowy na użycie przez nią Niebiańskiego Cięcia(B), o którym jej wspomniał wcześniej przy okazji obserwując całe zajście z perspektywy miecza.

No cóż, pojawił się jakiś wielki ogr, który zapewne był tym potworem, o którym mówiła Jagoda. Nie zastanawiając się nawet sekundy, Regina używa zaklęcia Transczłowieka (A). Dodatkowe bonusy  do wytrzymałości i zdawanego obrażenia zawsze mile widziane, prawda? W formie transczłowieka Regina miała przyśpieszony czas reakcji, więc miała szansę na szybszą reakcję. Nie zastanawiając się ani chwili, wyskoczyła przed swoich towarzyszy z rękoma skrzyżowanymi nad głową i zamierzając wziąć na siebie uderzenie, jednocześnie dając w ten sposób swoim towarzyszom możliwość do działania, ataku – a zwłaszcza takiej Cassandrze, która wydawała się być urodzonym wojownikiem. Trzeba pamiętać, że Regina ma Tytanowe kości (PWM). Jeśli będzie miała taką możliwość, spróbuje przystawić swoją rękę prosto do brzuchala ogra, by następnie zamierza użyć zaklęcia Laserowej Dłoni (B), tworząc jeden, ciągły strumień. Z takiej odległości raczej bebech powinien być przedziurawiony, ale to jej domysły – robi to jednak tylko wtedy, gdy nie zagraża to jej towarzyszom. Regina za cel postawiła sobie jak najbardziej umożliwić im atak i działanie, a ona robiła za swoistego tanka. Ktoś musiał.

Potworzysko wylazło z jamy. Trzeba było powiedzieć, że było dość wielkie. I choć nie było pewności czy to finalny boss, ten którego zabicie zleciła staruszka to wyglądał na dość mocnego. Trzeba było do sprawy podejść bardziej poważnie niż wcześniej z pajączkami. Toteż Cass jak tylko udało się jej uniknąć stratowania zaraz podmieniła swój strój. Właściwie praktycznie nie różnił się od tego co nosiła dotychczas, ale tylko wizualnie. Poprawiał on za to jej czas reakcji oraz zręczność, a i pozwalał na pewną sztuczkę której miała zamiar użyć (Skórzana kurtka[C]).
- Spróbuje. - rzuciła by na uwagę Sadaharu, a w miejsce wcześniej wyrzuconych noży pojawił się sztylet tanto. W mig też pojęła intencję Reginy. Skoro kobieta starała się odwrócić uwagę potwora to do Cass należało atakowanie. Do niej i Sadaharu w jej mieczu. Trzeba było zaatakować szybko i mocno, zanim potwór uderzy swoją prymitywną maczugą blondynę. Bo wydawało się jej, że po takim ciosie Regina może się nie podnieść. Dusthert wiedziała już jak zaatakować. Miała nadzieję, że wszystko jej wyjdzie i uda się stwora powalić.
Więc na początku Cass chwilę poczekała, aby stwór się zbliżył. A kiedy to się stało wybiegła zza pleców Reginy jakby chciała okrążyć potwora po lekkim łuku. Acz zrobiła może ze dwa trzy kroki po czym skierowała się bezpośrednio na bestię. Wyskoczyła ile sił miała w nogach starając się zwrócić uwagę potwora, może stać się celem i... zniknęła. Zanim potwór ją uderzył (jeśli w ogóle próbował) użyła wcześniej wspomnianej sztuczki na jaką pozwalał jej aktualny strój. Chciała pojawić się nad potworem. I tam w powietrzu obrócić się wokół własnej osi, a wraz z tym obrotem zamachnąć się mieczem ile sił przelewając przy tym swoją energię w ostrze. Chciała spuścić to magiczne cięcie, o którym mówił Sadaharu na kart bestii. I wcale na tym nie kończąc wylądować na jego głowie tylko po to, żeby wbić sztylet w jego oko. Przynajmniej jedno, a jak zdąży to i drugie. W razie jakiegoś niebezpieczeństwa była gotowa zeskoczyć z potwora gdzieś w bok i wtedy rozeznać się w sytuacji. Taki był plan.

Prawdopodobnie używane umiejętności:

MG

Renia wysunęła się do przodu, przyjmując na siebie uderzenie bestii. Poczuła je, bardzo, ale w zasadzie wiele więcej to jej to nie zrobiło. Iście fantastyczna robota. Mało tego Shunpo połączone wraz z niebiańskim cięciem było równie genialnym combem. Cięcie posłane na kark bestii może nie pozbawiło jej głowy, ale zostawiło tak głębokie nacięcie, że ta w gniewie uderzyła, trafiajac Cassandrę i posyłajac ją na ziemię. Ogólnie było kiepsko bo Cass straciła przytomność i była wykluczona. A i obrażenia jej zadane były nie małe. Złamane dwa żebra, ręka i wstrząs mózgu. Potrzebowała opieki medycznej. Bolanos jednak oberwał jeszcze laserem od Reginy a następnie zatoczył się i przewrócił. Żył, ale konał, z rany na szyi lała się rzeka krwi.

//Cass w tej turze nie pisze

Niby wszystko poszło dobrze, a chociaż na początku tak mogło się wydawać. Renia wzięła na siebie uderzenie, dając w ten sposób możliwość ataku Cassandrze, a następnie doprawiła go swoim laserem. Szkoda tylko, że Cass dosyć mocno oberwała i aktualnie była nieprzytomna. Trzeba było jednak dobić tego oto tutaj. Nie było czasu na próby dostania się do miecza od Cass, dlatego po raz kolejny poszła w ruch Laserowa Dłoń (B), tym razem wycelowana prosto w głowę bestii. Zajęcie się czerwonowłosą zostawiała Sadaharu, wierząc, że ten pod tym względem był lepszy niżeli Nachtigall.

Ups, jego towarzyszka oberwała, a on nie zdążył zareagować na czas. Szlag trzeba ją będzie zabrać stąd w bezpieczne miejsce.
Na szczęście potwór otrzymał straszliwe rany, przez co już leżał praktycznie martwy. A Regina już szła go dobić, co oznaczało, że resztę mógł zostawić jej i skupić się na dziewczynie.
Postanowi użyć Postaci Ducha: Jedność(A) by złączyć się z ciałem i umysłem Cassandry i ponieważ była nieprzytomna pozwolił sobie na przejęcie kontroli nad jej ciałem dopóki się nie ocknie. Następnie postara się jakoś usztywnić rękę tak by się nie ruszała i nie przejawiała większego bólu, najlepiej używając do tego kija i kawałka materiału(jeśli żadnego nie znajdzie to zrobi z kawałka koszuli). Oczywiście wcześniej zorientuje się czy Regina radzi sobie z ogrem i jeśli posiadałaby problemy, wtedy skoczyłby jej na pomoc, trzymając sprawną ręką miecz i próbując go wbić w cielsko stworzenia. Jeśli jednak problemu by nie było to usiądzie i skupiając się na utrzymywaniu ciała Cass w ładzie i próbując przebudzić dziewczynę sięgając po jej świadomość.
Jeśli potwór zostałby zabity do końca i postanowiliby wracać, wtedy ruszy z powrotem pilnując by robo-girl była z "nami".

MG

Mimo połączenia, poruszanie ciałem Cassandry było bardzo trudne i zapewne Sadaharu doprowadzał do dalszych obrażeń, próbując iść samemu. Kiedy Regina dobiła ich przeciwnika, w całym lesie rozległo się wycie, niczym znak ich tryumfu nad okrutnym Bolanosem. I tak drużyna wróciła bez większych problemów do chatki Jagody, gdzie ta już czekała i postanowiła opatrzyć rany dziewczyny. Zgodnie z obietnicą, dała też zwycięzcą nagrody w postaci przedmiotów, a jak je podzielą - to ich sprawa. Pilnowała jednak, by każdy wziął tylko dwa!

Musicie napisać z/t. Wszyscy po 20 PD. Nagrody do podziału:

Powietrzny Daktyl:
Owoc daktylowca o nienaturalnym sino-niebieskim kolorze. Zjedzony odnawia się po misji/evencie/walce/aktualnej fabule/dniu fabularnym. Efekt zjedzenia powietrznego daktylowca to sprawienie że postać może latać przez 5 postów oraz przez te 5 postów oddychać pod wodą.
Waza Nieskończoności:
Całkiem spora porcelanowa waza, wysoka na 80 centymetrów, średnica 10 centymetrów. Waży około 10 kilogramów i jest czerwono-złota. Wkładając dłoń do wazy można na czas trwania misji/walki/eventu oddać wybrane zaklęcie/zaklęcia. Następnie waza generuje MM w wysokości 1/3 kosztu MM danego zaklęcia na post. Jak ktoś włoży do wazy dłoń to może zaabsorbować część lub całość tego MM odnawiajac jego pokłady na misji. Jedna osoba może to zrobić tylko raz na misję/event/inne takie i nie odnowi w ten sposób więcej jak 50%MM
Tastar:
Trzy stożki o średnicy podstawy 5 centymetrów i wysokości 7 centymetrów. Położone na ziemi w odległości jeden od drugiego nie większej jak 20 metrów, tworzą pole, o magicznych właściwościach. Przedewszystkim informują właściciela czy ktoś o wrogich wobec niego zamiarach wszedł na teren Tastaru. Na dodatek na terenie działania przedmiotu panuje przyjemna temperatura pokojowa(chyba że wpłynie się na nią magicznie). Wspomaga sen, odpoczynek, nieznacznie przyspiesza regeneracje ciała.
Cylindryt:
Czarna oktagonalna bateria, wielkości sporego kokosa. Posiada różne efekty w zalezności od tego w czym zostanie zamontowana. Do montażu potrzeba po prostu jakiegoś łączenia, między baterią a systemem nerwowym/lacrymowym lub innym źródłem działania.[W wypadku użycia, kontakt z MG]
średnia mikstura odnowienia MM:
Niebieska mikstura o pysznym jagodowym smaku. Post od wypicia przywraca 60MM
średnia mikstura odnowienia zdrowia:
Czerwona mikstura o pysznym malinowym smaku. Post po wypiciu leczy wszelkie rany. Nie zastopuje jednak działania chorób czy trucizn oraz nie odnowi utraconych sił.

Ach nie sądził, że prowadzenie samodzielnie ciała innej osoby będzie aż tak trudne, ale udało się. Pokonali bestie, wrócili do chatki, gdzie babka uleczyła jego towarzyszkę. Podczas trwania leczenia, z ciężkim westchnięciem zerwał z nią połączenie, gdyż zawsze było to nieprzyjemne uczucie.
Kiedy już została uzdrowiona i wstała na nogi, otrzymaliśmy wynagrodzenie. Do podziału. To była garstka naprawdę dobrych przedmiotów i przyzwoitych mikstur. Ciężko było się zdecydować jednakże po namyśle w końcu podjął decyzje.
- Biorę Tastar oraz Daktyla. Jeżeli macie obiekcję mogę wymienić Daktyla na Eliksir Many. A jeśli nie, to miło było razem współpracować. - Stwierdził stanowczo kładąc już swoje dłonie na trójkątnych obiektach i czekając na odpowiedź towarzyszy. Jeżeli nie spotkał się z żadnymi problemami, to wziął co wybrał i ruszył w swoją drogę.

z/t