I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Plain sette foglie, co po fioryjsku można przetłumaczyć na "Równina Siedmiu Liści, to rozległe pole pod Maple Coraggio, które to sięga od miasta aż po okoliczne góry. Jak to równina, jest prosta i widać wszystko jak okiem sięgnąć aż po góry na horyzoncie.
MG:
Po niedawnych zajściach, gdy zniszczono rzekome przejście, przez które owe stwory dostały się do tego świata, udało się zgromadzić je w jednym miejscu, chociaż zdawać by się mogło, że same się tam nagromadziły. Tak czy inaczej, problem nie był jeszcze rozwiązany bo ich ilość uniemożliwiała łatwą eliminację celu. Obecnie bardziej przypominało to nagromadzenie wojska przed bitwą. Bo tak to miało się rozegrać. Po wypłoszeniu stworów z gór, udało się ograniczyć ich przestrzeń poruszania się, a teraz? Cóż, magowie, przybyli na tę misję (tu chodzi jeno o graczy) dostali przydział do 2 czerwonego oddziału, o czym świadczyły opaski na ich ramionach. No i musieli je nosić. Bo inaczej won z obozu albo kosa pod żebra od strażników za naruszenie terenu. Problem trzeba było rozwiązać. No, a na razie byli w swoim namiocie i mieli czas na ogar.
Info od MG:
72h na odpis, na razie taki bardziej zapoznawczy post
Udało się... Kiedy wykończyła stwora zeskoczyła z niego. Strzepnęła świeżą krew ze swoich ostrzy i żeby poprawić wytarła miecze o jego ciało i sama przysiadając na zwłokach stwora odetchnęła zastanawiając się nad sobą. Kończąc to co zaczęła czuła to... czuła jak jej magia chciała jej coś powiedzieć, ale nie była pewna tego co mogła od niej chcieć. Jak to w ogóle było możliwe? Spojrzała na Fiołek, która przekazywała dobre wieści. Syreny były całe - To dobrze... - odpowiedziała krótko. Korzystała z chwili odpoczynku, póki tylko mogła. Nie chciała rzucać się na przeciwników sama, nie bardzo jeszcze wiedząc na co ją stać w walce. Długo nie walczyła, a jej magia trochę się zmieniła. Poza tym długo maszerowali na pole bitwy i od razu na miejscu musieli walczyć. Westchnęła rozglądając się po polu walki. Na koniec rzuciła okiem na niebo aby móc określić godzinę. Tak... to była ich pora na herbatę w kawiarni. Przeniosła znowu spojrzenie na Fiołek postanawiając podzielić się tą myślą. - Następnym razem musimy zabrać ze sobą więcej herbaty... i pączków - powiedziała zamyślona. To nie tak, że nie wzięły ze sobą prowiantu. Ale podróż do Bosco była wystarczająco daleka, aby te zbyt szybko się skończyły. A przecież było tyle innych rzeczy które miały ze sobą zabrać...
Przez cały czas odpoczynku zwracała uwagę na przeciwników. Gdyby któryś zbliżał się za bardzo Asteria wstałaby spokojnie z teatralnym westchnięciem, przygotowując się do dalszej walki.
Sytuacja została opanowana, zaś różowy ocean energii musiał znaleźć sobie jakieś ujście. Takowym okazała się dobrze znany random, który niejednokrotnie przychodził im z pomocną ręką. Nie mogła w końcu nie wspomnieć jej heroicznych wyczynów. - To jest właśnie potęga młodości! Prawdziwa Syrenka-Anioł! - zakrzyknęła Viscotte, aby to w międzyczasie uwiesić się na ramie... właściwie to na całej białowłosej, ściskając ją przy tym. Wszystko po to, aby chwilę później rozejrzeć się po okolicy i sprawdzić, czy ktoś inny poza Sally, do której ruszyła już spora grupka osób, nie potrzebował naglącej pomocy. Dlatego też skorzystała z chwili na złapanie oddechu i rozeznała się w sytuacji, aby być gotową bronić swoich znajomych, czy też przyszłych żon. Poza tym zawsze pozostawała im wszystkim pasywna aura dobra, którą to dziewczę roztaczało dookoła.
Ryu spojrzał na zabitego potwora po czym wyciągnął miecz z jego szyi. Przynajmniej jeden z głowy, spojrzał na pomagających mu ludzi i pokazał kciuk w górę. Uśmiechnął się dość szeroko i krzyknął - Dobra robota! - w końcu musi podnieść im jakoś morale, prawda? W końcu oni mu pomogli to i on jakoś spróbuje. Tak czy siak rozglądnie się czy czasem ktoś nie potrzebuje teraz pomocy w walce z potworami. W końcu jak pozwoli ich tak bić to zostaną tutaj... no tak trochę pokonani. A jesli Ryu zobaczy odpoczywające sobie syreny to od razu stanie przy nich i powie kilka przekleństw pod nosem. - Może jeszcze lemoniady i ciasteczka podać? - zdenerwowało go to trochę, wszyscy się tu biją, a tutaj masowy odpoczynek. Zwykłe szmaty za dychę. Ryu odchodząc jedynie splunął na ziemie i dalej kurwił pod nosem szukając kogoś kto potrzebuje pomocy w walce.
Cholera jasna. Dziewczynka oberwała. Vit nie wiedział jak silny był ten cios, ani jak wytrzymała była kobitka, ale na pewno zabolało i na pewno nie było to dobre. To tylko rozwścieczyło olbrzyma który gardził pomiataniem słabszymi(Chyba że sam to robił), ryknął więc wściekle i przyspieszył. Miał nadzieję że bestia sie na niego rzuci, ale jak nie, to też spoko. Przede wszystkim jeśli bestia zaatakuje pierwsza, to Vit broni się przed ramionami, próbując ustać po ciosie na nogach, a następnie złapie stwora za łapsko i spróbuje przerzucić ją przez plecy, tak by biegnący za nim krzykacz, trafił bestie tymi swoimi bombkami. Bo Vit miał nadzieję że jego mały pomocnik ruszył za nim. Jeśli jednak bestia nie zaatakuje pierwsza/przerzucenie jej będzie awykonalne, Vit uderzy ją w pysk a potem złapie za ramiona i wkładając w to swoją ogromną siłę fizyczną, spróbuje po prostu przewrócić, lub odwrócić, tak, by to on stał plecami do Sally, a bestia plecami do Illa. Po wszystkim łapie za siekiere i idzie sprawdzić co z Sally. Jeśli odwrócił bestie do Illa i dalej się z nią siłuje, to jeśli siekiera jest w zasięgu ręki, kopie demona w brzuch, a następnie łapiąc za siekierę, wbija ją stworzeniu w twarz. Niezależnie od tego czy walczy, czy skończył walczyć, krzyczy do Sally.-Wszystko w porządku?-Jego by pewnie zabolało. A Sally była z 5 razy drobniejsza niż on.
Do tej pory wszystko szło tak, jak sobie to poukładał. Nie spodziewał się, że tak wielka istota, jak Nasz Olbrzym jest w stanie w tak krótkim czasie pokonać taki dystans. Spodziewał się raczej, że zdąży wyrzucić chociaż bomby, a teraz miał przed sobą plecy kompana, skutecznie uniemożliwiające mu celne trafienie. Owszem, mógł próbować. Zawsze mógł. Problem leżał jednak gdzie indziej. Gdyby zranił swojego, równocześnie sam mógłby poderżnąć sobie gardło. Miał jednak chwilę na szybką ocenę sytuacji. Nie zdążyli uchronić małej przed ciosem demona, przez co ta przeleciała kilka metrów niczym szmaciana lalka. -Auć...-skrzywił się mimowolnie, nie chcąc myśleć, co wielka łapa potężnego demona mogła jej zrobić.
Przez krótką chwilę nie mógł działać, więc czekał na to, jaki ruch wykona Olbrzym. Jeżeli obrócił demona w taki sposób, by Ill mógł spokojnie rzucić swoje bomby, to bez dłuższego zastanowienia pierwsza piątka została wyrzucona i zdetonowana w taki sam sposób, jak podczas ostatniego ataku, czyli w okolicy tylnej części głowy i karku stwora. Poprzednio wystarczyło, więc w połączeniu z silnym pierdolnięciem kompana demon prawdopodobnie padł. Jeżeli Vitowi nie udało się obrócić stwora, to Ill obszedł dwójkę siłujących się wielkoludów, stając pomiędzy potworem, a powaloną Sally. -Dziewczyna później! Skup się!-sam Ill nie wiedział, czy mała żyje, czy jest przytomna, jednak tym mogli zając się po wysłaniu demona tam, skąd wypełzł. Ill rzucił pięć kulek celując w tylną część głowy i kark stwora.
Dopiero po upewnieniu się, że demon nie żyje, Raekwon obrócił blady łeb w stronę leżącej dziewczyny, kręcąc głową na boki. -Najprędzej ogłuszona...-pomyślał, wracając wzrokiem do obserwacji pola dookoła siebie, skupiając się na wypatrywaniu zagrożenia i niespodzianek. Jeżeli dziewczyna była w stanie dalej walczyć, to sama by się podniosła i pewnie, choć teraz z większą uwagą, walczyła. Jak nie, to nie. Potem wraz z Vitem zabraliby ją do medyków. -Jak Ci na imię, Wielkoludzie?-zapytał ochrypłym głosem, nie spuszczając wzroku z obszaru walk.
Hermiona z Kaomą ruszyły pomóc Sally. Po prawdzie Kaoma stwierdziła, że będzie po prostu w pobliżu syrenek, ale zdążyła się już o dobre 20 metrów oddalić od przyjaciółek z jednej gildii. Na szczęście jednak Hermionie udało się pomóc Sally, która to poczuła się od razu lepiej. Jednak nadal leżała i nic nie mówiła, co mogło być niepokojące dla postronnych. Tymczasem jednak Vit postanowił zawalczyć. Bestia rzuciła się na niego, a ten sparował jej potężne uderzenie. Nawet on się ugiął pod jego siłą, a lewe przedramię okropnie bolało. Ale udało mu się za to przerzucić czerwonego, który się tego nie spodziewał. I sobie poleciał i dostał potężnym kaboom w okolice karku, ale cóż. Lot takiej masy jednak nie zakończył się blisko. Co gorsza, wkurwiony, ale za to ranny stwór wylądował jakieś 2-3 metry od Illa i jakieś 7 od Vita, który zajął się krzyczeniem do Sally. Ta nie odpowiedziała. Grunt, że bestia po przeturlaniu się tych kilku metrów była lekko oszołomiona. Ale na nieszczęście, dostrzegła Raekwona i zawyła wściekle.
Tymczasem reszta syrenek ucięła sobie odpoczynek. Czym wkurwiła nie tylko Ryu, ale też innych żołnierzy. Cóż, wojsko i środek bitwy chyba nie współpracują z przerwą na herbatkę. Tak czy inaczej nic się nie działo. Jeszcze kilka było trudnych pojedynków, ale w większości ta bitwa się kończyła. Ryu najbliżej dostrzegł właśnie Illa i Vita walczących z czerwonym gówniakiem. Był najbliżej jego obecnej pozycji.
Info od MG:
Vista: 107 MM | Gwiezdna Strażniczka Kaoma: 109 MM | Zangetsu, Łucznictwo 5/5 strzał | Ból brzucha, obita i pobolewa Ryudogon: 87 MM | Fiołek: 93 MM | | Obolały lewy bok oraz lewe ramię, nadal funkcjonują, acz pewnie będą siniaki Asteria: 110 MM | Powielenie (4szt.) | 2 miecze Hermiona: 60 MM Raekwon: 132 MM | Clay Bomb 5x| -2 shurikeny Lena: 118 MM | | 2 miecze Sally: 110 MM | Thunder 2/2, Regeneracja 1/3, Wytrzymałość 1/2 | Lewa część ciała boli, problemy z władaniem lewą ręką. Vit: 100 MM | | Boli lewe przedramię, zdyszany.
Sally rozglądała się przez ostatnią chwilę bacznie po polu bitwy, choć myślami była wtedy daleko. Próbowała ocenić, jak blisko jest ukończenia bariery. A potem jakoś tak przeszło do rozmyślań nad odpowiednim gramatycznie skonstruowaniem zasad panujących na jej terenie. Po chwili jednak dotarło do niej, że nie ma czasu się obijać. Zresztą... tyle osób przyszło jej pomóc. To było... miłe. Szczerze nie spodziewała się takiej dobroci od nowopoznanych ludzi. Z tego powodu zaczerwieniła się lekko, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów odpowiedzi. To zabawne, że tak łatwo szło jej czytanie i pisanie o człowieku, a tak trudno było zachowywać się odpowiednio w towarzystwie rzeczywistych ludzi. Zresztą co miało znaczyć to "odpowiednio"? Była kształtowana przez System, stworzony przez Społeczeństwo. Mimo to zbuntowała się myślowo, porzucając "normy". Czy porzuciła wraz z nią "odpowiedniość"? Czy "odpowiednim" było ślepe podążanie za Systemem? Ludzie czynili tak od czasów smoków, jednak skoro ludzie podążali za nim, to z kogo składał się ów System, czym było Społeczeństwo?
Nie.
To nie pora na takie myśli. Musiała zebrać się w garść, choć do jej mózgu dochodził wreszcie ból. Podczołgała się kawałek, po czym wstała z trudem. Człapała powoli, pochylając się, żeby pisać dalej barierę. Musiała skończyć ją jak najszybciej. Ci wszyscy ludzie, oni nie zasługiwali na śmierć w imię Systemu. Nawet ten duży pan, co tak groźnie wyglądał. Phi. Pewnie poradziliby sobie doskonale bez tej całej bariery. Ale chciała się jakoś przydać. Nie miała pieniędzy, jej zdolności językowe okazały się zbędne. To było wszystko, co jej zostało. Dokończyć barierę. Czy to był jej nowy cel na przyszłość? Nie. Carpe diem. Żyła tu i teraz. Tu i teraz musiała dokończyć barierę. To był jej cel na całe życie, które przecież zaczynało się i kończyło w każdej kolejnej chwili. Istnienie nie było ciągłością, a następującymi po sobie klatkami filmu. Teraz żyła. Potem może też będzie żyła, będzie to już jednak kolejne życie. Teraz musiała dokończyć barierę. Może po to, żeby zrobić coś pożytecznego. Ale bardziej chyba chciała samej sobie udowodnić, że nie jest bezużyteczna. Było jej teraz potrzebne choćby nawet niesłuszne myślenie o sobie jako o kimś choć trochę przydatnym.
No cóż, co mogłaby zrobić Hermiona? Pomóc wszystkim! W takim razie na demona atakującego Sally rzuca szybkość. Sama co robi ze sobą? Po pierwsze dalej używa pwm, groźnego zawodnika. Stara się nie wyróżniać. Nigdy nie chciała by ją ktoś atakował. Przecież jest mała i ruda. Normalni ludzie, nawet kijem by jej nie dotknęli! Dalej używa pwm dryfu genetycznego. W końcu jakoś biegać tutaj musi. Przy okazji używa pwm, doboru sztucznego, może komuś będzie w stanie jeszcze pomóc? Jest syreną, musi wspierać innych i przynieść chwałę gildii.
W miarę możliwości cofnęła się do syrenek i pozwoliła sobie na odpoczynek, wbiła miecz w ziemię i oparła się o niego łokciem. Usłyszała cząstkę rozmów dziewczyn i zaśmiała się pod nosem. -Upiekę ciasteczka jak wrócimy, co wy na to dziewczyny? - powiedziała wesoło spoglądając na resztę syren, w końcu co to by była za herbata bez gorących ciasteczek! Zwłaszcza zrobionych przez Kao, która w kuchni jest niczym Masterchef, wejdź w jej drogę, a zostaniesz wyrzucony z kuchni, od co! W dodatku spostrzegła, że nagle potwory przestały się ruszasz, ktoś użył swojej magii, ale to raczej nie była żadna z syrenek, więc obstawiała na Sally. -Oho robi się ciekawie - mruknęła pod nosem. Rozwiązała łańcuch i złapała Zangetsu za rękojeść, a łańcuch oplótł się wokół przedramienia. Właściwie nie wiedziała ile przeciwników jeszcze trzeba pokonać i ile ich zostało. Miała teraz idealna okazje by pójść na to całe pobojowisko i pójść podobijać resztę potworów, które jeszcze dychały. Jeżeli tylko miała okazje to najpierw mieczem przecinała mięśnie na łydkach. a potem kiedy ten spadał mieczem podcinała mu gardło. Robiła tak z każdym kolejnym, który ledwo stał, a ona po prostu wszystkich dobijała tyle ile mogła i jak najwięcej. Jeżeli byli tam jacyś żołnierze na dobitke to i tym skróciła męczarnie. W dodatku mogła na spokojnie rozejrzeć się na polu bitwy i poszukać swojego celu. Jednocześnie starała się nie oddalać za daleko od syrenek [maks 15 metrów] i trzymać się na tej średnicy.
Sytuacja wyglądała stosunkowo dobrze. Przynajmniej Viscotte spodziewała się nieco większego zamieszania, czy niekontrolowanego chaosu, a tu było nawet czyściej, jak w jej garderobie. Nie to stanowiło jednak problem. Głównym kłopotem dziewczyny był fakt, iż nie zdążyła podziękować za propozycje pewnego jegomościa, który znalazł chwilę na ploteczki z nimi, kiedy to sama szukała potrzebujących pomocy. Nieco mniej problematyczna były sytuacja oddalonych ludzi, którzy to zmagali się z bestią niemalże na gołe klaty. Dziewczyna niczym wprawny łucznik, postanowiła posłać jedną ze swoich emocjonalnych i radosnych strzał, coby zdezorientować ów czerwone monstrum walczące z Vitem i Illem, aby to zaraz potem wrócić do pilnowania bezpieczeństwa Syrenek, a głównie to mistrzyni i jej zastępczyni, ot co.
Ten ruch był zdecydowanie męczący. No i nie poszło dokładnie tak jak tego chciał. Ale nie było to teraz ważne. Teraz musiał jakoś wspomóc towarzysza. Dlatego też złapał za siekierę i skierował się ku Illowi i zbliżającemu się do niego potworowi, by dobić bestie siekierą, zadając ciosy w kark. Czyli gdy bestia skupiała się na Illu, Vit próbowął odrąbać jej głowę. Gdyby jednak Illowi coś groziło, to wpierw Vit łapie stworzenie za kostkę i odciąga od towarzysza. A dopiero potem próbuje odrąbać mu głowę. No i rzecz jasna uważa na bombki swojego towarzysza. Na uprzejmości przyjdzie czas później.
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Gru 24 2016, 19:09
Widząc ludzi potrzebujących pomocy Ryu od razu popędził w ich stronę z zamiarem pomocy. Gdyby Rae nie zdążył zareagować na potwora przed nim to Ryu pociągnie go do tyłu jeśli będzie mu grozić niebezpieczeństwo, by ewentualnie jakieś obrażenia przyjąć na siebie. Ewentualnie spróbuje ściągnąć na siebie uwagę, by ten duży miał czas na zrobienie tego czego chce i Ryu splunie bestii na twarz, niech weźmie jego na cel, a nie Illa. A jakby ładowała jakiś promień czy inne gówno to Ryu spróbuje się odsunąć, co by nim nie dostać.
Fiołek
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 01/11/2016
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Gru 24 2016, 22:34
Fiołek nie zamierzała strzępić sobie niepotrzebnie języka i zniżać się do poziomu wkurzonych panów. A to niby panienki są obrażalskie. A pfy. Każda z nich potrzebowała odpoczynku, więc zaczerpnęły chwilę wdechu. No bo jednak ta droga i walka mogły być męczące. A przecież ileż można? Nie bagatelizowały jednakże sytuacji, będąc cały czas czujne i gotowe do obrony, bo na tym to przecież polegało, nieprawdaż? Uśmiechnęła się jedynie pod nosem, gdy poczuła, jak panna Viscotte się wiesza na Lenie. – Wystarczy – wydała rozkaz, wstając z ziemi. Fiołek zaczęła się przechadzać spokojnym krokiem przez pole bitwy, w każdej chwili gotowa użyć Anti-gravity: Shield (B) by obronić siebie przed potencjalnym atakiem. A po co był ten spacerek? A no żeby dobić resztkę, ledwo dychających potworów poprzez odcięcie im łba / zrobienie sieczki w klatce piersiowej. Bo jak przebicie serca nie zadziałało, to oznaczało, że te gówno miało w ich sobie więcej, była tego pewna. W razie potrzeby, gdyby sytuacja od niej tego wymagała, zamierzała pomóc komuś, kto wciąż toczył bój i nie do końca potrafił sobie z tym poradzić.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Plain sette foglie Nie Gru 25 2016, 16:01
Odszedł kilka metrów w tył, widząc lecącego w jego kieunku demona. Naturalnie nie chcia/ zostać zgniecionym przez kawał wielkiej, grubej, czerwonej masy. -O kurwa...-pomyślał, gdy bestia jeszcze leciała, rzucona niczym Sally przed chwilą. Nie wiedział, czy Vit był pod wpływem magii, czy to jego naturalna siła, wiedział jednak, że nie pomylił się, wołając właśnie Wielkoluda do pomocy przy demonach. Teraz wystarczyło tylko zawołać Shozo i mogli zaprosić zmęczone Syrenki do zabawy w "Która drużyna wyrżnie więcej demonów?" z dużymi szansami na zwycięstwo, pomimo mniejszej ilości osób. Gdy bestia wylądowała na ziemi, Ill odsunął się o kolejne kilka metrów, nie chcąc oberwać wierzgającą kończyną. Miał teraz wspaniałą okazję, by zabić stwora, więc posłał i zdetonował drugą Piątkę prosto w łeb demona. Gdyby jeszcze znajdował się w zasięgu łap przeciwnika, to odszedł parę kroków i rzucił bomby. Gdyby demon wypluł szarą kulę, Ill odskoczył na bok i dopiero wtedy dobił demona bombami.
Hermiona widziała, że to Sally potrzebuje pomocy. Ta jakoś jednak wstała i człapiąc dalej poczęła robić coś w ziemi. Tak trochę na upartego. Ale cóż. Jej wybór. Tymczasem bestia miała nowy cel. Raekwona. Ten się oddalił, gdy bestia wzięła zamach, ale cóż. Vit się jej uczepił, jak rzep do psiego ogona, przez co atak spudłował. Tym bardziej, że Ryu odciągnął jeszcze Illa. Do tego doszła strzała od Visty oraz kolejne pięć bombek i kilka uderzeń siekierą w kark bestii. No i kolejna padła.
Natomiast większość syrenek cały czas pozostawał w miejscu. Ponieważ Sally nie udało się otoczyć tak dużego obszaru barierą na czas, bestie się nie ruszały, więc Kaoma nie miała jak chodzić i dobijać. Fiołek sobie zrobiła spacerek i mogła oglądać, jak ta bitwa dobiega już końca.
Po prawdzie, walka zakończyła się pięć minut później. Większość osób była szczęśliwie ranna lub nieprzytomna, a ilość strat w ludziach była dość niewielka. Na pewno 10 osób nie było w stanie dalej kontynuować walki i dowódca zalecił odpoczynek i wysłanie wiadomości do oddziału medycznego. Do tego 15 osób wymagało opieki medycznej, ale mogli dalej kontynuować po niej walkę. No i do tego z 50 rannych, jednak bez dramatu. Więc teraz mieli chwilę dla siebie i na odpoczynek. No i mogli ewentualnie spotkać się z dowódcą.
Info od MG:
Vista: 107 MM | Gwiezdna Strażniczka Kaoma: 109 MM | Zangetsu, Łucznictwo 5/5 strzał | Ból brzucha, obita i pobolewa Ryudogon: 87 MM | Fiołek: 93 MM | | Obolały lewy bok oraz lewe ramię, nadal funkcjonują, acz pewnie będą siniaki Asteria: 110 MM | Powielenie (4szt.) | 2 miecze Hermiona: 50 MM Raekwon: 132 MM | -2 shurikeny Lena: 118 MM | | 2 miecze Sally: 110 MM | Regeneracja 2/3, Wytrzymałość 2/2 | Lewa część ciała boli, problemy z władaniem lewą ręką. Vit: 100 MM | | Boli lewe przedramię, zdyszany
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.