I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Plain sette foglie, co po fioryjsku można przetłumaczyć na "Równina Siedmiu Liści, to rozległe pole pod Maple Coraggio, które to sięga od miasta aż po okoliczne góry. Jak to równina, jest prosta i widać wszystko jak okiem sięgnąć aż po góry na horyzoncie.
MG:
Po niedawnych zajściach, gdy zniszczono rzekome przejście, przez które owe stwory dostały się do tego świata, udało się zgromadzić je w jednym miejscu, chociaż zdawać by się mogło, że same się tam nagromadziły. Tak czy inaczej, problem nie był jeszcze rozwiązany bo ich ilość uniemożliwiała łatwą eliminację celu. Obecnie bardziej przypominało to nagromadzenie wojska przed bitwą. Bo tak to miało się rozegrać. Po wypłoszeniu stworów z gór, udało się ograniczyć ich przestrzeń poruszania się, a teraz? Cóż, magowie, przybyli na tę misję (tu chodzi jeno o graczy) dostali przydział do 2 czerwonego oddziału, o czym świadczyły opaski na ich ramionach. No i musieli je nosić. Bo inaczej won z obozu albo kosa pod żebra od strażników za naruszenie terenu. Problem trzeba było rozwiązać. No, a na razie byli w swoim namiocie i mieli czas na ogar.
Info od MG:
72h na odpis, na razie taki bardziej zapoznawczy post
Weszła do obozu, a później do namiotu. Usiadła sobie na ziemi na materacu. Musieli nosić tą czerwoną opaskę, b o inaczej by ich stąd wyrzucili, jak mus to mus, nie narzekała na to. Za to była ciekawa ile osób tutaj spotka i czy będzie to jakaś znajoma twarzyczka. W końcu jak bitwa to team trzeba zebrać do takich działań. Zgięła sobie jedno kolano i oparła na nim rękę w zgięciu wpatrywała się w milczeniu na wejście namiotu oczekując kolejnych magów.
Krocząc przez obóz robił nie miałe zamieszanie, co nie dziwiło specjalnie mężczyzny. Był wszak nie mały a to oznaczało że rzucał się w oczy. Nie przeszkadzało mu to jednak. Był dumny ze swojego wzrostu i siły, patrzył więc na biegających we wszystkie strony karzełków z lekkim rozbawieniem. Takie to małe, a takie waleczne. Ale jego dzieci to też były karły. A i żony w odpowiednich rozmiarach ciężko było znaleźć. Stare czasy, oj stare. Zastanawiało go znaczenie kolorów tych wszystkich opasek, a po części też to - co tutaj właściwie robił. Teraz, gdy utracił rodzinę i obiekt swojej zemsty, nie do końca wiedział co począć z życiem. Niby wszystkich magów nie lubił, ale nie był to powód by mścić sie na nich za glupotę ich towarzyszy. Z resztą, jego rodzina też była sobie winna, dać sie tak podejść... W każdym razie, może tutaj Vit znajdzie godnego przeciwnika i padnie w boju. Albo może wpadnie na trop, tego zabójcy, Darkswortha... W każdym razie Vit wszedł do namiotu, delikatnie by nie zawalić pomieszczenia, którego sklepienie muskał głową i by przypadkiem nie rozdeptać jakiegoś karzełka. W pomieszczeniu byla tylko jedna kobieta, Vit skinął głową i siadł, czekając na resztę "Drużyny" i jakieś dalsze informacje.
Fiołek kroczyła przez obóz pewnie, nie poświęcając zbytnio większej uwagi pomniejszym ludziom, którzy niezbyt ją interesowali. Przybyła tu z zupełnie inną misją i zamierzała ją wykonać, wrócić do Fiore i zacząć odbudowywać potęgę Mermaid Crest. Podjęła się tego obowiązku z własnej woli i nie zamierzała się w żaden sposób tego wypierać. Ubrana była nieco inaczej niż zwykle, ale sytuacja od niej tego wymagała. Długie wygodne spodnie, ciepła koszula z długim rękawem i płaszcz z kapturem, co by się ochronić choć trochę przed deszczem. Przy boku miała przypiętą swoją ceramiczną katanę, gotowa w każdej sekundzie jej użyć. Nie można również zapomnieć o skórzanych rękawiczkach, które były nieodłącznym elementem ubioru Fiołek. Weszła do namiotu, rozglądając się dokładnie po nim, by zobaczyć znajomą twarz Kaomy, której skinęła na przywitanie. Nie odezwała się jednak, bo niby po co. Zasiadła na jednym z wolnych miejsc, nieco na uboczu, czekając aż ktoś będzie łaskaw im przedstawić jakieś szczegóły.
Bosco. Kraj do którego nie zawitała od swojej ostatniej podróży. Wydawało jej się, że nawet tutaj w obozie panowała radosna atmosfera. Przyszła na misje w jednym celu - sławić nazwę gildii Mermaid Crest. Nastał czas, w którym będzie mogła, udowodnić siłę i pokazać bicepsy. W końcu po zbuffowaniu samej siebie, była groźną bestią dla wszystkich przeciwników. Dziewczyny z gildii postanowiły w miarę możliwości podróżować osobno. - Kaaaaaao-chan! - krzyknęła Hermiona, gdy tylko zobaczyła Kaomę, w końcu nie widziały się od wielkiego odzyskania budynku gildyjnego. Teraz, dziewczyna posiadała życiowy cel. Udowodnienie, która gildia jest najlepszą. Było to nadzwyczajnie proste, ponieważ była nią tylko i wyłącznie syrenki. Gdy tylko zobaczyła Fiołek, schyliła się w pół tak jak uczeń z mistrzem. W końcu musiała okazywać spokój. - Hej, hej Gorylu - pomachała jeszcze Ferliczemu. Nie wypadało się w końcu witać, tylko z osobami z gildii. To było zdecydowanie niemiłe.
Podróż do Bosco wymagała od Leny sporego samozaparcia, ponieważ wymagała transportu. A transport i Lena nie szły w parze, dlatego kiedy tylko mogła - spała, by ograniczyć świadomość, ze cały czas nią kołysze i zaraz puści pawia z nadmiaru bodźców. Kto w ogóle wymyślił te straszne rzeczy. Ugh... Ale zobowiązała się wyruszyć razem z Hermioną i jej znajomymi na wspólną misję. Wyjaśnili jej, o co chodzi z aniołem, więc nie mogła tak tego zostawić. Tylko gdyby dali jej trochę więcej czasu na dotarcie... Ostatnie kilka kilometrów przeszła na piechotę, próbując pozbyć się strasznie nieprzyjemnego wirowania w głowie i poczucia, że zaraz ziemia usunie się spod jej stóp. Szczęśliwie spacery jej nie przeszkadzały, a możliwość odetchnięcia troszkę innym powietrzem pobudzała jej zmysły. Zastanawiała się przez ten czas, co to właściwie za zadanie i... przekonała się, gdy dano jej czerwoną opaskę na ramię i oddelegowano do jednego z namiotów. Wyglądało to jak obóz wojskowy... Wojna? Spochmurniała nieco, jednak nie powiedziała nawet słowa. Weszła do środka, witając się uśmiechem z towarzyszkami, całkowicie ignorując kolosa. Ubrana była w prostą, ciemną sukienkę do połowy uda z czarnym bolerkiem zakrywającym jej ramiona. W ręce niosła swój bokken jak gdyby nigdy nic.
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 17:57
Sally nadeszła powolnym krokiem. Pewnie przyjechałaby koniem, ale nie stać ją było na to. Może gdyby wróciła do rodzinnych włości... nie, nie zamierzała tego jeszcze robić. Chciała zwiedzić świat. A do tego były jej potrzebne 2 rzeczy - odwaga i pieniądze. Wszystko inne można uzyskać którąś z tych dwóch metod. Albo wywalczyć w walce, albo kupić. Trzecią opcją było znalezienie czegoś przypadkiem, jednakże to się zdarzało rzadko.
Sally, pochłonięta rozmyślaniami, siedziała z boku namiotu. Nikt jej nawet nie zauważał, w końcu była tylko bezużyteczną, małą dziewczynką. Kto miałby zwracać na nią uwagę? Święty Mikołaj? Nie, nawet on nie istniał. Lata całe żyła w kłamstwie, jakoby on rzeczywiście wędrował i rozdawał prezenty. Konkretniej 3 pierwsze lata po narodzinach, potem przestała już w to wierzyć. Świat był brutalny i zły, jedynym, co mogło jej pomóc, były pieniądze. Więc musiała je jakoś zdobyć, choćby poprzez uczestnictwo w takich wyprawach.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 17:58
MG:
Grupa najwidoczniej nie przepadała za wspólnymi rozmowami. Albo też nikt nie chciał zbytnio zaczynać tego wszystkiego. Po obozie latała masa osób, w sumie dało się dostrzec kilka oddziałów: Czerwoni, biali, czarni, niebiescy i zieloni. No i poza nimi, w "dwójce" były też osoby, które oddelegowano do pobliskich namiotów. Tak czy inaczej zapowiadał się cichy dzień, gdyby nie to, że zaraz przyszedł posłaniec, który nakazał się oddziałom zgromadzić na południe od obozu. Szkoda tylko, że mówił to tylko i wyłącznie w Boscano...
Info od MG:
72h na odpis, na razie taki bardziej zapoznawczy post
Sally
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 12/11/2016
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 18:08
Sally posłusznie wędrowała za innymi, dawała się ponieść tłumowi. Nie obchodziło ją za bardzo, co się z nią stanie. Nie miała pieniędzy, była więc nikim. Jedyną dla niej nadzieją był zarobek, inaczej wciąż i wciąż będzie żyła swój nędzny, pozbawiony jakichkolwiek pieniędzy żywot. Może powinna popełnić samobójstwo? Nie, raczej nie. Jak będzie martwa, to nie zdobędzie żadnych pieniędzy. A bez nich wciąż będzie niczym. Musiała się jak najszybciej wzbogacić.
Tym czasem słuchała bełkotu posłańca. Znała doskonale Boscano. Jak zresztą również Bellumise, Sinon, Cuelhel i Romerumski. Znajomość wielu języków była jedynym, co jej w biedzie pozostało. No, do tego magia, wachlarz i naginata. Acz to wszystko było jedynie narzędziem do uzyskania czegoś innego... pieniędzy. Musiała być bogatsza, innej dla niej opcji nie było.
Kaoma
Liczba postów : 74
Dołączył/a : 10/11/2016
Skąd : Gdynia
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 18:35
Siedziała gdzieś na ziemi, a widząc wchodzące osoby do środka jedynie kiwała lekko głową na przywitanie, widząc Fiołek, Hermi i Lene uśmiechnęła się pod nosem. -Yo Hermiona, Fiołek - przywitała się. Gdzie przy Hermi tylko kiwnęła głową, zaś do fiołka uniosła lekko kapelusz i dopiero wtedy kiwnęła głową na przywitanie. Zaś na mężczyznę mruknęła tylko. -Hej - rzekła do mężczyzny oraz Sally. Nie była specjalnie rozmowna. Nie znała specjalnie Bosco, ale to nie problem do zmartwień, bo i tak nie ma problemu z orientacją w terenie. W dodatku chyba wolała działać niż siedzieć na miejscu, ale w sumie to warto poczekać na jakieś instrukcje czy coś.
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 18:41
Nie pamiętała, ile to czasu upłynęło od jej ostatniego zadania. Pewnie dlatego nieco zajęło jej odnalezienie drogi do obozu, chociaż każdy mógł już dawno wiedzieć, że Viscotte niezbyt orientuje się w używaniu mapy. Nie czekała też z przemianą, aż nadejdzie potworna masa potworków i jeszcze przed dotarciem na miejsce zbiórki przywdziała swoją specjalistyczną zbroję do walki ze złymi mocami. Musiała obronić te biedne państewko, które miało problemy z jakimiś stworkami, toteż przemieniła się w Gwiezdną Strażniczkę (A), będąc gotową na wszystko, na co gotowym być nie mogła. Tak też podskakiwała sobie, witając się kolejno z każdą syrenką i nucąc sobie dziecięcą piosenkę o tym rekinie czyhającym pod ziemią na biedną syrenkę. Wszystko po to, aby nieść światłość tym stroskanym ludziom i zwalczyć wszelki występek, dając przestępcą poważny dylemat egzystencjalny samą jej pozytywną osobą. Nie obyłoby się też bez jednej, podstawowej kwestii, a dokładniej szturchnięcia kilku...nastokrotnie Fiołek w ramie, aby to zadać jedno, istotne pytanie: - Ne, ne... Na co czekamy?
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 20:53
Wypoczęty, rześki i nawet niezbyt zmęczony podróżą z powodu przespania niemal całej trasy w pociągu, Spinbreaker dotarł do kolejnego przystanku na swojej drodze. Obcy kraj, obca kultura... Przez moment zastanawiał się, co on tutaj w ogóle robi. Choć z drugiej strony coś zupełnie nowego może być lepsze od starego. Spojrzał na kartkę, którą dorwał gdzieś po drodze z Gór Mylnych. Ziewnął, po czym obrócił blady łeb raz na lewo, raz na prawo, leniwie oceniając otoczenie. -Dużo ludzi...-stwierdził, widząc przed sobą rozległą równinę oraz obóz. Ruszył przed siebie, szukając czegoś, lub kogoś, kto mógłby udzielić najpotrzebniejszych informacji, choćby gdzie się udać. Coś tam pokazał, coś tam bąknął i udało się (inteligencja II). Dostał czerwoną opaskę z dwójką i przydział do namiotu. Wzruszył ramionami i poszedł. Mijał kolejne osoby, starając się zapamiętać kolorki opasek. Czerwoni, biali, czarni, niebiescy i zieloni. Pięć obozów, pewnie każdy kolor oznaczał konkretne zadanie. Czerwoni, magowie - napierdalacze, bezpośrednio odpowiedzialni za eksterminację wrogów. Reszta to pewnie jacyś lekarze, spece od komunikacji, a reszta się okaże. Dotarł do namiotu, z którego od razu dało się wyczuć... przyjemne zapachy. Ill wsadził blady łeb do środka, jednak niczego, prócz kilku plecaków nie było. Wyszedł. Ruszył za tłumem kierującym się w stronę południowej granicy obozu.
Asteria
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 21/08/2013
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 21:01
Była tam też i Asteria. Miała na sobie swój ulubiony strój, który zakładała na misje, który przypominał biały mundur. Trzymała się z tyłu zamykając cały ten syreni konwój. Co ciekawe, dobyła już wcześniej swojej katany, jakby spodziewała się w każdej chwili ataku. Nie miała też nastroje na rozmowy. Oczywiście nie spodziewała się, że będą tutaj z dziewczynami same, ale spoglądała pogardliwie na obecny w oddziale rodzaj męski. Miała tylko nadzieję, że nie skończy się na tym, że będzie musiała liczyć na ich pomoc, bo to by ją od razu dobiło. Cały czas myślała o swojej magii. To będzie jej pierwsza walka po tym, jak opracowała zaklęcia na nowo. Właściwie to dopiero teraz się dowie, czy ten głos, który słyszała wtedy na plaży mówił prawdę, o tym, że ją wzmocni. Ale sama myśl o tym przyprawiła ją o nieprzyjemne dreszcze. Potrząsnęła głową wyrzucając z siebie te myśli. Nie teraz... Przyspieszyła kroku, ale zrównać się z ostatnimi dziewczynami, jakby chciała posłuchać ich rozmów i dołączyć do nich.
*krótko, bo dziewczyny sie znają, a na facetów wzroczy bo to Asteria xD*
Fiołek
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 01/11/2016
Temat: Re: Plain sette foglie Sob Lis 19 2016, 21:20
Fiołek siedziała w spokoju, obserwując wszystko uważnie. W Boscano nie znała praktycznie ani słowa, więc mogło być trochę ciężko z porozumieniem się, ale miała nadzieje, że we wesołej gromadce znajdzie się ktoś, kto potrafił choćby zrozumieć to, co będą do nich mówić i im to przekazać. Albo uda się dogadać z kimś o fioryjsku. W żaden sposób się nie denerwowała czy też niecierpliwiła. Dopóki ktoś jej nie irytował, mogła tak naprawdę czekać i czekać, nie robiąc z tego powodu żadnych problemów. Każdą Syrenę przywitała skinięciem głowy, jednakże nie odezwała się. W siedzeniu na uboczu postanowiła jednak przeszkodzić jej Vitsa, dając Fiołek kilka...dziesiąt kuksańców w bok. Spojrzała ze spokojem w oczach na dziewczynę. – Na informacje – odpowiedziała. To chyba nie im powinno zależeć na tym, żeby się z nimi porozumieć? Chcieli pomocy, to powinni wszystko dokładnie im przedstawić. Przymknęła na chwilę oczy, biorąc głęboki wdech. – Mówi ktoś w Boscano? – rzuciła w eter. Taka gadatliwa. Jeżeli ktokolwiek potrafił się w tym języku porozumiewać, powinien się tym pochwalić na wzgląd na lepszą komunikacje w drużynie.
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Plain sette foglie Nie Lis 20 2016, 18:27
Plan był bardzo prosty. Nie było planu. Większość ludzi się nie odzywała, a Hermiona po prostu latała i witała się z coraz to większą ilością syrenek. Uśmiechnięta, latała to tu, to tam. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. W końcu czeka ją bitwa! Mimo wszystko Hermiona nie była super walczącą osobą. Nie wyglądała nawet na taką osobę. Miała zamiar wspierać wszystkich swoich towarzyszy z jakiegoś bezpiecznego miejsca. - Noo, ja umiem boscano, więc możecie na mnie liczyć - podróżowała to umie. Nic w tym dziwnego. Nie chciała za bardzo wiązać się z innymi. Chciała przeżyć pierwszą epicką bitwę z dziewczynami. Ot prosta zachcianka. Na innych patrzyła jeszcze przez chwilę. - Jakby ktoś z was chciał wiedzieć to już niedługo będziemy najsilniejszą gildią Fiorę. Zapamiętajcie sobie, syrenki. Jakbyście potrzebowali pomocy podczas walki to szukajcie mojej rudej czupryny - zaśmiała się i uśmiechnęła. Ba, wypięła swoją dumną, dechowatą pierś do przodu.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.