I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Gęsty, ciemny las na zachód od Hargeonu. Tak przynajmniej wygląda w jego centralnej części. Bowiem poza nią rozciąga się zwyczajny las mieszany. Da się tu przyjść na grzyby, borówki, pospacerować. Również charakteryzuje się dobrą glebą i szybkim rozwojem znajdującej się tu roślinności. Często więc wiele drzew z niego jest wycinanych, gdyż i tak odrosną znacznie szybciej niż w innych regionach kraju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Wynajęty zespół miał zebrać się przy rozwidleniu dróg, prowadzących na północny-zachód od Hargeonu. Przy drogowskazie, wskazującym na Magnolię, Erę i Hargeon stał oparty o niego, średniego wzrostu, blond mężczyzna. Czytał jakąś książkę, obok niego na ziemi leżał plecak, a w bocznej jego części widać było jakiś notatnik i kilka papierów. Zdawał się być nieobecny, dopiero gdy magowie niemalże na niego wpadli ocknął się. -Oh, już jesteście? - spytał wyraźnie zaskoczony, po czym lekko się skinął i przedstawił -Jestem Thomas West. Miło mi was poznać. Jakieś pytania zanim zaczniemy? - rzucił, kiwnięciem głowy witając się jednocześnie z Lilin, którą to znał wcześniej. Chyba niezbyt wiedział jak ma zacząć.
Info od MG:
Jak wspominałem, można się zgubić. Szansa na to jest w lesie i jest taka sama na całą grupę. Zgubienie się oznacza zastój fabularny na x czasu, zależnego od tego, na jakim etapie misji się zgubicie. Jeśli zgubicie się na misji, nadal możecie ją kontynuować, jeśli misja się skończy, a wy się zgubicie, możecie albo czekać, albo ze mną fabularnie próbować się wydostać. Termin: 22 IV 2016 godz. 23.00
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Las Hargeoński Czw Kwi 21 2016, 19:31
MIEJSCE, KTÓRE ZOSTAŁO WYBRANE NA MIEJSCE NASZEGO SPOTKANIA ZNAJDOWAŁO SIĘ WEWNĄTRZ LASU HARGEOŃSKIEGO, GDZIE DOTARŁEM CZĘŚCIOWO POWOZEM, A CZĘŚCIOWO PIESZO. POWODEM, DLA KTÓREGO NIE MOGŁEM PRZEBYĆ CAŁEJ DROGI SZYBSZYM ŚRODKIEM TRANPORTU OKAZAŁA SIĘ PONOWNIE BYĆ MOJA ŚWIETNOŚĆ, KTÓREJ WSPOÓŁPASAŻEROWIE NIE MOGLI WYTRZYMAĆ. DLATEGO MUSIAŁEM SIĘ OD NICH ODŁĄCZYĆ. NA PAMIĄTKĘ PO OSOBACH, KTÓRE TAK WYRAŹNIE DAŁY MI DO ZROZUMIENIA, ŻE DOCENIAJĄ MNIE POD KAŻDYM WZGLĘDEM ZABRAŁEM Z WALIZKI MAJTKI JEDNEJ Z PAŃ, KTÓRA PRZEZ PEWIEN CZAS TOWARZYSZYŁA MI W PODRÓŻY. NA PEWNO BĘDZIE WNIOBOWZIĘTA, GDY ZAUWAŻY BRAK SWOJEJ CZĘŚCI GARDEROBY I UŚWIADOMI SOBIE, ŻE NAJWSPANIALSZY Z BOGÓW WZIĄŁ COŚ, CO NALEŻAŁO DO NIEJ JAKO TALISMAN NA CZAS MISJI.
RESZTĘ PODRÓŻY PRZEBYŁEM PIESZO WIĘC NA MIEJSCE DATARŁBYM PEWNIE NIECO ZMĘCZONY, ALE OCZYWIŚCIE BYŁEM NA TO ZBYT WYTRZYMAŁY. UBRANY W SWÓJ STRÓJ, KTÓRY ZAPEWNE PRZYPOMINAŁ NIECO KAPŁAŃSKIE SZATY, ALE BYŁ ZNACZNIE BARDZIEJ STYLOWO WYKONANY (MOJE DZIEŁO) ORAZ Z ZAŁOŻNYMI NA GŁOWĘ MAJTKAMI WCZEŚNIEJSZEJ PASAŻERKI POJAWIŁEM SIĘ PRZED RESZTĄ TOWARZYSTWA. TO TUTAJ MIAŁEM SPOTKAĆ SZCZĘŚCIARZY, KTÓRZY SZYBKO I ŁATWO MOGLI ZAROBIĆ PIENIĄDZE Z MOJĄ POMOCĄ.
PIERWSZA Z NAS ODEZWAŁA SIĘ OSOBA, KTÓRĄ MOŻNA UZNAĆ ZA PRACODAWCĘ. ZMARSZCZYŁEM DELIKATNIE BRWI SŁYSZĄC JEJ SŁOWA. - NIGDY NIE SŁYSZAŁEŚ, ŻE TO BÓG POWINIEN ODEZWAĆ SIĘ ZAWSZE JAKO PIERWSZY - POUCZYŁEM GO JEDNOCZEŚNIE PRZEDSTAWIAJAC SIĘ - JA JESTEM BOGIEM, ALE WY MALUTKIE MOŻECIE DO MNIE MÓWIĆ "KOCHANY BOŻE KOCHAMY CIĘ". - POWIEDZIAŁEM DO ŚLICZNYCH PANIENEK, KTÓRE UCZESTNICZYŁY W MISJI - WY SIĘ TAK NIE WAŻCIE MÓWIĆ CHOCIAŻ WIEM, ŻE TEŻ BYŚCIE CHCIELI - Z GROŹBĄ SPOJRZAŁEM NA MĘŻCZYZN, A NASTĘPNIE WZROK Z POWROTEM SKIEROWAŁEM NA PRACADOWCĘ. - TO CO POWINNO SIĘ ZROBIĆ, ABYŚMY DOSTALI WYPŁATĘ? PRZY MNIE ZAGUBIONE PRZEDMIOTY SIĘ ZNAJDUJĄ SAME, PRZECIWNICY UCIEKAJĄ W POPŁOCHU WIĘC W ZASADZIE MOŻESZ NAM JUŻ ZAPŁACIĆ.
PO TYCH SŁOWACH ZACZĄŁEM WLEPIAĆ WZROK W PIERSI UCZESTNICZEK MISJI Z ZAMIAREM DOKŁADNEGO SPRAWDZENIA JAKI POSIADAJĄ ROZMIAR STANIKA. LICZYŁEM, ŻE MOJE ZDOLNOŚCI FABULARNE I ZNAJOMOŚĆ KAMASUTRY NA PEWNO MI TO UŁATWIĄ. PRZECIAGNĄŁEM SIĘ POTEM POKAZUJĄC INNYM SWOJE BOSKIE CIAŁO. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE OŚLEPI ICH TEN BLASK ZAJEBISTOŚCI.
JESTEM PEWNY, ZE WSZYSCY WIEDZIELI O TYM JAK BARDZO BYŁEM BOSKI, KAŻDA MOJA MYŚL I SŁOWO. Z PEWNOŚCIĄ JEŚLI KIEDYŚ TO SPISZĄ KAŻDE SŁOWO BĘDZIE SPISANE DRUOWANYMI LITERAMI, W KOŃCU BÓG NIE MÓGŁBY PISAĆ SWOJEJ HISTORII ZWYKŁĄ CZCIONKĄ, PRAWDA?
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Las Hargeoński Pią Kwi 22 2016, 20:41
Czasem tak się w życiu zdarza, że twoja ulubiona kurtka zostaje zniszczona przez demona. Dla mnie to cios o tyle bolesny, że musiałam nie tylko znaleźć inną, ale i przyszyć do niej kunai. Poprzednio też zajęło mi sporo czasu upewnienie się, że to nie przebije mi płuc, gdy się potknę o korzeń. Może kiedyś poszukam maga od naprawy ubrań - normalnie się tamtej nie da przywrócić do stanu używalności. Tak czy inaczej, na tej misji będę chodzić w bardziej zielonych ubraniach. Dobrze, bo to las, zakamufluję się. Co z tego, że białe elementy też są? Kurtkę wzięłam, choć niezbyt grubą. Niby jest lato ale jak się ściemni to może być różnie.
Z plecaczkiem - również nowym, poprzedni się troszeczkę "zamortyzował" - spacerowałam ulicą, lasem, łąką, lasem, innym lasem, ciemnym lasem, mieszanym lasem... Całkiem przyjemna wycieczka, zdawałoby się, ale świadomosć że idę na misję nie pozwalała mi się zrelaksować. Chcę się zrehabilitować za poprzednią wpadkę, ale czy mi się uda? Może spiszę się jeszcze gorzej, a może nawet nie będzie okazji, by się wykazać? Najpierw spotkałam Informatorkę i określenie "mieszanych uczuć" nada się tutaj doskonale. Ona bez wątpienia coś potrafi, ale z drugiej strony mnie lekko przeraża. - Kopę lat... E... - podniosłam otwartą dłoń, ale nie pomachałam. Zaraz opuściłam. Zbliżyłam się do niej niepewnie i spytałam przyciszonym głosem: - Co z tamtą książką? Garden of Eden? - Nie zapomniałam o tamtej dziwnej akcji podczas pierwszej misji. Co gorsza, mamy lipiec...
Znalazł się tu też Badzu, więc mam już powody do obaw. Różnice charakterów mogą doprowadzić mnie do szału, ale może nie będziemy musieli zbyt dużo ze sobą mieć do czynienia? - Dzień dobry, panie Badzu-Kim - przywitałam się grzecznie i bez fałszu, lecz zachowując dystans i nie wykonując żadnych gestów. Nie można powiedzieć, że myślę źle o człowieku, ale... A zresztą. Co było w senacie, niech tam zostanie. Tu jesteśmy kumplami w nieco innym fachu. Już się zbliżaliśmy do pracodawcy, który zdawał się nie ogarniać otoczenia, kiedy... pojawił się ON. Człowiek z majtkami na głowie. Jeszcze nic nie powiedział, ja też nie byłam zdolna powiedzieć zbyt wiele. Po prostu patrzyłam z bezpiecznej odległości, która się jednak zmniejszała... Patrzyłam jakby z podziwem, ale nie do końca. Owszem, to jest niesamowite, ale niezbyt wspaniałe.
Nie, to nie do wiary... Nie, to być nie może... Potrząsnęłam głową, by pomóc sobie wyjść z szoku. Nie jestem zdenerwowana, czy coś, to po prostu zdumiewające. Nawet nie spostrzegłam, kiedy podeszliśmy do Thomasa, który się z nami przywitał. Wciąż miałam w głowie... To coś. Ten widok. I ten widok stał tuż obok, wiedziałam to. Nie przywidziało mi się, to był dwumetrowy kolos z majtkami na ekscentrycznej czuprynie. Dlaczego? Odpowiedzi zapewne nie nadejdą - kolos przemówił i utwierdził mnie w przekonaniu, że to będzie długi dzień. Nie zrozumiałam z tego bełkotu nic, ale słuchałam z żywym zainteresowaniem. W którymś momencie to on spojrzał na mnie i Informatorkę, ale nie dotarło do mnie, o co mu chodziło. Czemu mam go kochać? Czemu ona? To chyba nie jej krewny, więc... Czy to coś nie widzi, że mówi do dziecka?
- Ee... - Odwróciłam wzrok, błądziłam gdzieś... Trafiłam na twarz Westa. No tak, on wcześniej mówił. Pamiętam. - Cześć West. Zaraz... Pytania. Zaraz. - Spojrzałam znów na cudacznego osobnika, okazując mu swe pełne skupienia oblicze. Musiałam wyrazić się jasno. - Przepraszam, kim pan jest i czemu ma pan majtki na głowie? - spytałam, starając się brzmieć absolutnie poważnie i ani trochę obraźliwie. Mam przed sobą jednostkę nieprzeciętną, tego jestem pewna, to widać i czuć. Jednakże czy ta aura... to jego głupota? Jakimś cudem nawet w tym niedorzecznym stroju wygląda nienajgorzej. Kiedy dziwak jakoś zareaguje, zapewne nieusatysfakcjonowana odpowiedzią zwrócę się z powrotem do Thomasa. Z tego wszystkiego zapomniałam się zirytować, że zachował się jak typowy pracodawca i kompletnie nic nie powiedział, a już prosi o pytania pomocnicze. - Mamy jakąś łączność z Emilem? Co mamy zacząć? Proszę streścić, co robimy. Podzielimy się na dwa zespoły? Może poszłabym z koleżanką, już razem pracowałyśmy... - Marzę o towarzystwie Annie, nie pragnę niczego innego w tej chwili. Niech Badzu użera się z tym czymś, co niestety wie, po co tu przyszło i niestety najwyraźniej jest magiem. Niestety to nie jest zagubiony wariat.
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Las Hargeoński Pią Kwi 22 2016, 21:21
Tak.
Widząc, z kim będzie musiała się mierzyć na misji, to jedno krótkie słowo to był jedyny komentarz, na jaki obecnie było stać Anię. Badzu, który działał jej na nerwy. Jakiś kolos, który też już jej działał na nerwy. No i jedyna osoba, która ani ją ziębiła, ani parzyła w tym towarzystwie - Lilin. Niech tamta dwójka się zgubi gdzieś daleko od nich... Westchnęła cicho. To będzie ciężki dzień...
Nie no, ostatnia misja poszła nawet w porządku. Może tym razem też nie będzie AŻ TAK źle, jak przypuszcza? Przeniosła wzrok na Lilin, po czym kiwnęła głową. Może to jakiś rodzaj przywitania? Pewnie tak... Na pytanie o książkę wzruszyła ramionami. - Nie miałam czasu. Po misji się tym zajmę. - odpowiedziała cicho, neutralnym tonem. Na widok Badzu również kiwnęła głową, zaś przez jej twarz przeszedł grymas niezadowolenia. Z pracodawcą przywitała się w podobny sposób, jednak nic w jej zachowaniu nie wskazywało na to, że widok Westa nie jest dla niej przyjemnością. Na Adama zerknęła tylko na chwilę. Jakiś kretyn, nic wartego uwagi. Puściła jego słowa koło uszu. Tymczasem wzrok jej przeskakiwał z Lilin na pracodawcę, z pracodawcę na Lilin... Wygląda na to, że spotkali się już wcześniej, a Anka ni w ząb nie wiedziała, kim jest ten cały Emil. - Wiemy chociaż, czego szukamy i gdzie dokładniej tego szukać czy idziemy na ślepo? - zapytała, kiedy tylko Lilin skończyła mówić, po czym jeszcze szybko dodała - I tak... Podział na grupy, zwłaszcza ten zaproponowane przez Lilin brzmi całkiem rozsądnie. - w zasadzie nie zastanawiała się, czy tak faktycznie jest i czy ma sens. Badzu będzie ją traktować jak dziecko. Drugiemu źle z oczu patrzy. Wolała ich mieć jak najdalej od siebie chociażby dla świętego spokoju. A później... Jakoś to będzie.
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Las Hargeoński Pon Kwi 25 2016, 12:45
Badzu także dał radę dotrzeć na miejsce, chociaż jego odzienie uległo zmianie. Wiele dowiedział się w tym czasie o modzie Fiore, na dodatek kto normalny chodzi w kimonie do lasu? Tak więc nic dziwnego że i ubiór Badzu się zmienił. Miał na sobie trapery, skórzane spodnie bez kieszeni oraz narzucony na siebie brązową dość ściśle przylegającą do ciała bluzkę z dużym kołnierzem. Dostrzegłwszy zleceniodawcę oraz znajome twarze nie mógł się nie uśmiechnąć, wtedy jednak dostzegł Adama i zastygł w półkroku a jego twarz wyrażała prawdziwe i ogromne zdumienie, szybko jednak pokiwał głową, przetarł oczy i podszedł do dwóch dziewczyn.-Dzień dobry pani Nemoto. Starczy samo Badzu.-Wyciągnał dłoń w geście przywitania. Następnie ukucnął przed Anią uśmiechając się i jej też podając rękę na przywitanie.-Znowu się spotykamy. Tym razem jednak widzę gildia wysłała kogoś, kto zadba o twoje bezpieczeństwo.-Tutaj spojrzał na Lilin. Potem znów spojrzał na Adama i raz jeszcze odchrząknał.-Dzień dobry.-I czym prędzej spojrzał na zleceniodawcę. Większość pytań zadały już dziewczyny wiec nie miał co dodawać. Jemu przy podziale też nie podobała się podróż z Adamem, ale lepiej on, niż one, więc zrezygnowany westchnął.-Witam. Badzu-Kim.-Jemu też podał rękę a następnie zadał pytania które właśnie przyszły mu do głowy, a mogły mieć znaczenie.-Jak rozegły jest ten las w przybliżeniu? No i czy nie dysponujemy jakąś mapą? W Hargeonie jakaś powinna być, to zdecydowanie zmniejszyloby szansę na zagubienie.-Ocenił też w jakiej pozycji względem lasu się znajdują. Południe? Północ? Wschód? Zachód? Taka wiedza się przyda, kiedy postanowi użyć punktu kontrolnego. No i poruszajac się po lesie, wiedza gdzie znajdował się "Start" też jest ważna. Nie żeby to miało znaczenie, zapewne idąc cały czas w jedną stronę opuścili by las po kilku godzinach.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Las Hargeoński Wto Kwi 26 2016, 15:31
MG:
Pracodawca spojrzał zdziwiony na Adama. Wyglądał zdecydowanie... oryginalnie, a co. Ponieważ jednak MG jest gupi i pisał posty koło północy, pomylił imiona i nazwiska NPCów, więc tym razem to Jones Smith (gdyż wygląd się nie zmienił), zdecydował się jakoś odpowiedzieć najpierw olbrzymowi. -Nie widzę tutaj żadnego boga, z tych, o których czytałem. W zależności też od mitologii kolejność mów jest różna i zależna od wielu różnych sytuacji. - skomentował, zaczynając chować książkę, a następnie odpowiadając po kolei na pytania -W lesie znajduje się pewien artefakt. Trzeba go po prostu odnaleźć. Problem jest taki, że nie wiemy za wiele o nim, poza faktem, że tam się znajduje. Z tego, co mówiło Jabłko, powinien znajdować się w sercu lasu. W razie czego mam lacrymę komunikacyjną do kontaktu z Thomasem - bo w innym miejscu MG nie był głupi i dobrze NPCa nazwał -I drugą grupą w górach. Oni mają Emila. Możliwe jednak, że jeśli wejdą do jaskiń lub my zapuścimy się w las kontakt będzie utrudniony. - odpowiedział dość zwięźle na pytania zadane przez trzy osoby, po czym poruszył kwestię podziału -Nie mam przy sobie lacrym komunikacyjnych na tyle, by móc kontaktować się z drugą grupą, jeśli byśmy się rozdzielili. Jeśli macie jednak jakoś sami możliwość komunikacji, możemy się podzielić. Ewentualnie jakoś omówimy kwestię przekazywania sobie znaków. - powiedział dość spokojnie Jones, po czym spojrzał na radnego. Skinął mu delikatnie głową na powitanie, po czym rzekł -Mówi się, że ma około 350 km kwadratowych powierzchni, przy czym trudno to oszacować, gdyż często to się zmienia. Las jest zaledwie kilka kilometrów w głębi bardzo gęsty, zaczyna wprost przypominać labirynt, z tego co się dowiedziałem. Również charakteryzuje się niespotykanym wzrostem roślin. Jedna ścieżka potrafi zarosnąć w przeciągu tygodnia, wydeptane ślady znikają podobno po kilku godzinach nawet. Dlatego trudno nam o mapę. A z tego co wiem, musimy szukać tam, gdzie las będzie najgęstszy. - powiedział z lekkim westchnięciem, najwyraźniej mu też nie podobała się ich sytuacja. Rozejrzał się jeszcze po zgromadzonych i dodał -Możemy ewentualnie jeszcze spróbować skontaktować się z Thomasem i Emilem, ale wątpię by mieli coś nowego do przekazania. - po czym czekał na reakcję reszty magów.
MG:
Termin: 29.04.2016 godz. 15.30
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Las Hargeoński Wto Kwi 26 2016, 22:38
Zdziwiła mnie odpowiedź Annie, ale nie mogę drążyć teraz tematu książki. Kiwnęłam tylko głową. Podałam dłoń Badzu, nie ma powodu by tego nie robić. Odrobinę śmieszne, że nazywa mnie panią, a zarazem sugeruje, by jemu mówić po prostu "Badzu". W tej sytuacji mogłam tylko skorzystać ze swojego braku manier i odpowiedzieć z uśmiechem: "W porządku. Dla mnie starczy Lilin." Dobrze, że dopiero potem zobaczyłam Adama, bo byłabym już wtedy zbyt zakłopotana, by powiedzieć cokolwiek... A to, co radny powiedział do Informatorki... było chore. Kompletnie zbaraniałam, patrzyłam na gościa z nadzieją, że to żart. Przenosiłam wzrok raz na niego, raz na Annie, jakby bojąc się, że zaraz mnie zabije w wyniku tego nieporozumienia. Po chwili zaśmiałam się głupawo i nerwowo zaczęłam bawić się kosmykiem włosów. - Och, znacie się... Co za przypadek... No, proszę nie brzmieć jakby nie umiała o siebie zadbać... Heh... - mówiłam do Badzu, ale kątem oka zerwałam na Annie. Nie znam jej dobrze, nawet jej imienia, ale mam wrażenie że to ona zaopiekuje się mną, nie odwrotnie. Cóż za ironia, mam tylko siedemnaście lat, wyglądam na opiekunkę dla mrocznych dziewczynek? Najwyraźniej... Ciekawe, co zaszło między tą dwójką...
Potem nastał szok, Adam, ustalenia i wykład Jonesa. Pochwaliłabym go, udzielił wielu istotnych informacji i nawet nie trzeba było ciągnąć go za język, tylko trochę zachęcić. Można wręcz mieć wrażenie, że powiedział wszystko, co wie. Mógł od razu, ale cóż... - Czyli... las nie jest normalny - stwierdziłam tępo, mocno zmieszana po wkroczeniu człowieka w majtkach. Odwróciłam się do Informatorki i zbliżyłam na tyle, by było wiadomo, że mówię do niej, bo nie znam jej imienia. - Może ty znasz sposób, byśmy mogli się porozumiewać między grupami? - Ma ciekawe zdolności, a nuż mogłaby coś poradzić? Nie zaszkodzi spytać... chyba. Następnie powiem coś do ogółu zebranych. - Skoro głównym zagrożeniem jest zgubienie się, to chyba bez znaczenia, czy zgubimy się razem czy w dwóch grupach. A przynajmniej będzie szansa, by jeden zespół się odnalazł i w razie czego wezwał jakąś pomoc do szukania drugiego... - Przerwałam i zerknęłam na zegarek na lewej ręce, który... kupiłam po przygodzie w Angeldrii, ale Narrator zapomniał o tym wspomnieć w ekwipunku. Głupio mi było w katedrze, gdy zdałam sobie sprawę, że nie umiem nawet odmierzyć paru minut, a to czasami bardzo ważne. - Może ustalimy jakąś godzinę powrotu do tego miejsca, jeśli któraś grupa się spóźni, będzie wiadomo że coś poszło nie tak. - Gadanie mi pomaga. Lepiej się skupić na robocie, niż dziwnym gościu. - Ja chyba nie mam po co dzwonić do Thomasa.
Rozglądam się po okolicy, patrzę na pozycję Słońca. Z lasu nie będzie tak łatwo wyjść, nawet maszerując w jednym kierunku zajmie nam to co najmniej dwa dni, a kierunek nie jest tak łatwo utrzymać. Muszę zapamiętać, gdzie jest która strona świata, zanim wyruszymy. Czemu ktoś taki jak ja nie zna żadnej magii od lokalizowania gwiazd czy czegogokolwiek? Najwyższy czas się nauczyć, ale teraz chyba nie zdążę. Ściągam kurtkę, na razie będę trzymać w rękach. Jest dość ciepło.
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Las Hargeoński Czw Kwi 28 2016, 13:35
ZASKOCZYŁ MNIE FAKT, ŻE LUDZIE, KTÓRYCH SPOTKAŁEM STWIERDZILI, ŻE NIGDY WCZEŚNIEJ O MNIE NIE SŁYSZELI. PRZEZ CHWILĘ SPOJRZAŁEM NA NICH ZE WZROKIEM POD TYTUŁEM "WY TAK SERIO?" NAPRAWDĘ WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE ŻARTUJĄ SOBIE TERAZ ZE MNIE. NIE ZAMIERZAŁEM JEDNAK SPECJALNIE NA TO REAGOWAĆ. MOŻE BYŁEM NIECO MNIEJ ZNANY NIŻ POCZĄTKOWO MYŚLAŁEM. PODSZEDŁEM DO NIEBIESKOWŁOSEJ [LILIN], KTÓRA JAKO PIERWSZA Z DZIEWCZYN PRZEZWYCIĘŻYŁA NIEŚMIAŁOŚĆ I ZAŻENOWANIE MOJĄ BOSKOŚCIĄ I ODWAŻYŁA SIĘ DO MNIE ODEZWAĆ. UZNAŁEM, ŻE ZASŁUŻYŁA NA NAGRODĘ, DLATEGO PODSZEDŁEM DO NIEJ, CHWYCIŁEM I POWĄCHAŁEM DELIKATNIE KOSMYK JEJ NIEBIESKICH WŁOSÓW. - LUDZIE NAZYWAJĄ MNIE CZASAMI RÓWNIEŻ ADAMEM ARCLIGHT'EM. JAK WSPOMNIAŁEM JESTEM BOGIEM. MAJTKI ZABRAŁEM JAKO TALISMAN NA TĄ MISJĘ PEWNEJ PRZEMIŁEJ KOBIECIE, Z KTÓRĄ SPĘDZIŁEM PODRÓŻ TUTAJ. SPODOBAŁAŚ MI SIĘ. BĘDZIESZ MIAŁA COŚ PRZECIWKO JEŚLI TA DZIEWCZYNA - TUTAJ WSKAZAŁEM NA DRUGA Z UCZESTNICZEK MISJI - SPĘDZI NOC RAZEM Z NAMI W POKOJU? BYŁEM PEWNY, ŻE DZIEWCZYNKA Z PEWNOŚCIĄ SIĘ ZGODZI, DLATEGO POMINĄŁEM PYTANIE O JEJ ZGODĘ. SŁYSZALEM JEDNAK, ŻE NIE WSZYSTKIE KOBIETY LUBIĄ TROJKĄTY, NO I MOGŁABY BYĆ W NOCY ZAZDROSNA O MNIE, GDYBY DZIELIŁA MNIE Z INNA KOBIETĄ. MOŻE I WYGLĄDAŁA NA MŁODĄ, ALE Z PEWNOŚCIĄ SZYBKO DORASŁABY U BOKU KOGOŚ TAKIEGO JAK JA. NA UŚCISK BADZU ODPOWIEDZIAŁEM SILNYM, MĘSKIM UŚCISKIEM GODNYM SAMEGO BOGA POKAZUJĄC SWÓJ ŚNIEŻNOBIAŁY UŚMIECH, KTÓRY NA PEWNO MILE CZY SŁODKO NIE WYGLADAŁ.
- TAMCI BOGOWIE, O KTÓRYCH CZYTALEŚ TO HISTORIA LUB BAJKI. JA JESTEM WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. - OZNAJMIŁEM PRACODAWCY ZGODNIE Z PRAWDĄ - CHYBA RÓWNIEŻ ZAUWAŻYŁEŚ JAK KAŻDA ZE SPOTKANYCH OSÓB ZAREAGOWAŁA NA MOJĄ BOSKOŚĆ. KAŻDY WIDZI, ŻE JESTEM KIMŚ WIĘCEJ NAWET JEŚLI JESZCZE O MNIE NIE SŁYSZELIŚCIE, CO DZIWI MNIE SWOJĄ DROGĄ. WRACAJĄC JEDNAK DO MISJI. JEŚLI SIĘ ZGUBIMY MOŻNA UZYWAĆ POWSZECHNIE DOSTĘPNYCH SYGNAŁÓW. DYM OGNISKA LUB JAKIŚ WYBUCH MOGĄ NAS NA SIEBIE NAKIEROWAĆ I WYMUSIC NASZE SPOTKANIE. MASZ MOŻE JAKIEŚ WSKAZÓWKI JAK TEN ARTEFAKT MOŻE WYGLĄDAĆ? PRZY MOJEJ BOSKOŚCI JEGO EPICKOŚĆ MOŻE PO PROSTU WYGASNAĆ I NIE POZNAMY GO. - POTEM NAWIĄZAŁEM DO TEGO CO POWIEDZIAŁA NIEBIESKOWŁOSA DZIEWCZYKA - DOBRY POMYSŁ Z TĄ GODZINĄ. MOŻE 19;00. PO NOCY LEPIEJ NIE WŁÓCZYĆ SIE PO LESIE PEWNIE I TAK NIE ZNAJDZIEMY WTEDY ARTEFAKTU. MOŻEMY TEŻ NIE ZAUWAŻYC NASZYCH ZNAKÓW. POTEM ZOBACZYŁEM JAK DZIEWCZYNA ZDEJMOWAŁA KURTKĘ - WIEM, ŻE NIE MOŻESZ SIĘ DOCZEKAĆ WIECZORU KOCIACZKU, ALE NIE ROZBIERAJ SIĘ TAK SZYBKO. WIEM, ŻE TAK DZIAŁAM NA KOBIETY, ALE POSTARAJ SIĘ TROCHĘ WSTRZYMYWAĆ. NO CHYBA, ŻE JUŻ TERAZ CHCESZ PIEPRZYĆ MISJĘ I IŚĆ DO JAKIEGOŚ HOSTELU ZE MNĄ?
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Las Hargeoński Czw Kwi 28 2016, 16:16
Obserwowała Adama, słuchała co mówi... I na prawdę, na prawdę nie wierzyła, że coś takiego istnieje. Nie, nie chodziło tutaj o jego domniemaną boskość. Była w zasadzie tylko jego durnym wymysłem. Sam zaś Adam był skończonym błaznem. Nie mogła go już nawet słuchać. Miała nadzieję, ze to nie jest zaraźliwe. W każdym razie bez względu na to, jak bardzo Adam przyprawiaj ją o nowotwór swoją osobom, pierw trzeba było jakoś odpowiedzieć Badzu. Nagle magicznie stał się kompletnie nie upierdliwy w porównaniu z drugim, tfu, towarzyszem na misji. - Lilin nie jest tu po to, by zadbać o moje bezpieczeństwo, panie Badzu. Chociaż nie wątpię - jednym z celów gildii jest pomagać sobie nawzajem. Proszę jednak nie traktować jej jako mojej opiekunki, a jako towarzyszkę. - odpowiedziała spokojnie, o dziwo będąc miła dla radnego, który ostatnim razem działał jej nieco na nerwy. Tymczasem przeniosła swoją uwagę ponownie na Adama, który najwidoczniej dostawiał się do Lilin. Nie no, kto jak kto, ale wedle Anki Lilin nie zasłużyła na to, by się z nim użerać. Badzu jeszcze jeszcze, ale Lilin źle nie życzyła. W normalnych warunkach pewnie skrzywiłaby się z niesmakiem na słowa pseudo-boga. Teraz jednak drgnął jej tylko nieco kącik ust. Tak, właśnie dostała od niego bron prosto do jej małych rączek. Nie mogła tego nie wykorzystać. Pociągnęła radnego za rękaw chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Przybrała nawet lekko zaniepokojony wyraz twarzy. - Panie Badzu, czy mógłby pan nam wyświadczyć przysługę i zrobić coś z tym niebezpiecznym człowiekiem? Pedofile nie powinni chodzić wolno po kraju... - tak, jednak czasami dobrze być dzieckiem w świetle prawa. W każdym razie miała nadzieję, że ten jakoś zajmie się problemem i ani Lilin, ani tym bardziej ona nie będą musiały się z nimi użerać. A jak już o Lilin mowa, to w zasadzie zadała pytanie. Zastanowiła się przez moment... - Tak, powiedzmy... Potrafię stosować jednostronną telepatię. Mogę się kontaktować z ludźmi jednak nigdy nie sprawdzałam, jaki ma maksymalny zasięg. W każdym razie mogę przekazywać informacje, jednak jeżeli ktoś nie potrafi komunikować się w podobny sposób, to sam nic mi nie powie na odległość. Co zaś do zbiórki o wyznaczonej godzinie... Dla mnie osobiście wydaje się to bez sensu. Las jest duży. Minie trochę czasu nim gdziekolwiek dojdziemy i drugie tyle, nim wrócimy. Po za tym ten las się ciągle zmienia. Jeżeli nawet znajdziemy się tutaj o tej 19, ponownie ruszając w las możemy mieć do czynienia z kompletnie inną puszczą. Wydaje mi się, że lepiej byłoby znakować drzewa niż krążyć po lesie. Ale zwykłe cięcia na korze mogą się zasklepić. Lepiej byłoby mieć farby. Ewentualnie jakaś Nić Adrianny czy coś takiego... - wzruszyła ramionami, siadając na ziemi. A z resztą... Jest na misji z Badzu, pewnie zostanie zignorowana, bo w końcu jest dzieckiem. Co się będzie wysilać, a usiądzie sobie.
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Las Hargeoński Czw Kwi 28 2016, 16:30
Oj działo się działo. Przede wszystkim Badzu złapał lekkiego laga mózgu ale JESZCZE RAZ SPRÓBOWAŁ OCENIĆ ICH POZYCJĘ WZGLĘDEM LASU. Brak mapy nie był pocieszający, ale jego wielkość... tak, las zdecydowanie nie był zbyt duży. Mały też nie, ale na pewno nie był nie wiadomo jak gigantyczny, tak więc dało się to jakoś ogarnąć, były jednak rzeczy które go wielce zaskoczyły, więc kiedy Anka mu odpowiedziała zrobił wielkie oczy i zdołał tylko wykrzysztusić-Ty mówisz!-Był tym faktem conajmniej zaskoczony, zaraz się jednak ogarnął. Nie potrzebował tylko słów Annie, by zareagować na zachowanie Adama. Bo zachowywał się jak niedoszły gwałciciel, takiego tylko do kryminału a nie do lasu, tak też stanął między Adamem a dziewczynami z Lami.-Niech się pani uspokoi panie Arc... Arc... Panie Adamie.-Przejechał dłonią po twarzy w duchu po raz kolejny przeklinając na osobę ze skomplikowanym nazwiskiem.-Pana zachowanie wzbudza niepokój... Zarówno Lilin, Annie jak i mój. Lepiej będzie jeśli nie będzie się pan do nich zbliżał. Unikniemy dzięki temu... niemiłych incydentów.-Taaa, w głosie Badzu pobrzmiewała nutka groźby. W każdym razie pokazywał Adamowi że raczej nie żartuje i jeśli będzie trzeba użyje siły by obezwładnić olbrzyma. Czas uciekał a oni zamiast brać się za zadanie musieli użerać się z nadętym zbokiem. W każdym razie Badzu był gotów do dalszej drogi, więc jak ludzie ruszą to Badzu też. Na samym końcu, obserwując zachowania Adama.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Las Hargeoński Nie Maj 01 2016, 12:00
MG:
Lilin miała chyba okazję po raz pierwszy widzieć Jones'a w dość... poważnym wydaniu. A przynajmniej wydającego się być bardziej zaangażowanego w to, co dzieje się dookoła, aniżeli to, co dzieje się w książkach. Spojrzał on na Adama poważnym wzrokiem i powiedział. -Bajkami są również twoje brednie. Nie możesz lekceważyć kultury i sztuki wielu wieków i wielu narodów. To, że wszyscy na ciebie reagują jest skutkiem twojego... niecodziennego zachowania. Jeśli jeszcze raz usłyszę od ciebie jakiekolwiek słowo, traktujące o twojej urojonej boskości lub słowa napastowania innych uczestniczek misji, nie zatrudnię cię. Zrozumiano? - rzekł wyraźnie akcentując wszystkie swoje słowa i bez jakiegokolwiek zająknięcia czy chociażby mrugnięcia okiem w stronę Adama. Następnie wziął głęboki oddech i spojrzał na ogół zgromadzonych magów. -Wejdziemy do lasu od strony południowej. Jeśli już mielibyśmy się spotkać, proponuję jutro, koło godziny 13 spotkać się tutaj. Mamy cały dzisiejszy dzień i noc, by wejść jak najgłębiej w las nam się uda. Niestety, nie wiem jak wygląda artefakt, ale z tego, co już widziałem, raczej uda się nam go poznać automatycznie, gdy będzie w zasięgu naszego wzroku. Emil również to potwierdził. Mówił o jakimś kamiennym piedestale. - poinformował Smith, po czym spojrzał na Annie i lekko się uśmiechnął -Chodziłem trochę po lasach i znam się na tym. Jeśli jesteś jedyną osobą zdolną się komunikować, dasz radę przekazać nam informację, że się zgubiliście. Ktoś jeszcze potrafi jakoś wydostać się z lasu, gdyby się zgubił? Jedna osoba zdolna się odnaleźć powinna być w każdej z grup. Choć też nie wiem, czy w tym lesie moje zdolności się przydadzą. - skomentował, otwierając powoli książkę, którą jakiś czas temu przestał czytać, a następnie, wracając do lektury mówił dalej -Nie możemy powodować żadnych wybuchów i ognisk. Las jest na to zbyt gęsty, łatwo doprowadzić tu do katastrofy, jeśli by się zajął ogniem. Tak jak pani zauważyła. - tu lekko "całym ciałem" wskazał na Annie -Problemem będzie się nie zgubić i jakoś zostawiać ślady. Mam ze sobą trzy prototypy lacrym ogniskujących. Zostawiają w miejscu aktywacji coś na wzór jasnobłękitnego ognika. Wytwór magiczny, jedna lacryma powinna starczyć na około 100 znaczników. Znikają po dwudziestu czterech godzinach. Pod warunkiem, że prototyp działa w stu procentach. A tego nie mogę zagwarantować. Jeszcze jakieś pytania? - spytał, wracając na powrót do książki.
Info od MG:
Termin: 04.05.2016 godz. 12.00
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Las Hargeoński Wto Maj 03 2016, 18:26
Z KONTEPLACJI NAD MOJĄ WSPÓLNĄ PRZYSZŁOŚCIĄ Z NIEBIESKOWŁOSĄ DZIEWCZYNĄ WYRWAŁ MNIE CHŁOPAK, KTÓRY MIAŁ RÓWNIEŻ UCZESTNICZYĆ W MISJI ODZYSKANIA ZAGUBIONEGO ARTEFAKTU. ODERWAŁEM NA CHWILĘ SWÓJ WZROK OD MOJEJ MIŁEJ I SPOJRZAŁEM Z NIEUKRYWANYM NIEZROZUMIENIEM W STRONĘ KOLEGI Z DRUŻYNY. - PRZECIEŻ OBU DZIEWCZYNOM TO NIE PRZESZKADZA. NIE POWIEDZIAŁY NAWET SŁOWA O TYM, Z RESZTĄ DZIWNE BYŁOBY, GDYBY NIE CHCIAŁY UMÓWIĆ SIĘ Z KIMŚ TAKIM JAK JA. ALE MIŁO, ŻE TROSZCZY SIĘ PAN O INNYM PANIE BADŻU, GODNE PODZIWU. PRAWDA, ŻE NIE MASZ NIC PRZECIWKO MALUTKA? OSTATNIE ZDANIE POWIEDZIAŁEM DO NIEBIESKOWŁOSEJ KŁADĄC SWOJĄ DŁOŃ NA JEJ GŁOWIE I DELIKATNIE GŁASKAJĄC. ODPOWIEDZI BYŁEM PEWNY, ZAPYTAŁEM TYLKO PO TO, ABY UPEWNIĆ BADŻU W MOICH SŁOWACH.
DRUGĄ OSOBĄ, KTÓREJ JEDYNĄ DOBRĄ RZECZĄ, KTÓRA SIĘ DZISIAJ PRZYTRAFIŁA BYŁO SPOTKANIE MNIE BYŁ NASZ PRACODAWCA. - NIGDY NIE ZAGŁĘBIALEM SIĘ W PRZESZŁOŚĆ MÓJ DROGI PRACODAWCO, KSIĄŻKI I DAWNYCH BOGÓW ZOSTAWIAM WIĘC TOBIE, MNIE ONE NIE OBCHODZĄ - OZNAJMIŁEM - CO DO MOLESTOWANIA, TO JUŻ POWIEDZIAŁEM WAM PRZECIEŻ, ŻE NIE SĄ MOLESTOWANE, A NIE MAJĄ NIC PRZECIWKO, ALE ROZUMIEM, ZAZDROŚĆ JEST TYPOWA DLA ZWYKŁYCH LUDZI. O SWOJEJ BOSKOŚCI, Z KTÓRĄ SIĘ URODZIŁEM NIE MUSZĘ ROZMAWIAĆ, SAMI JĄ WIDZICIE NAWET BEZ SŁÓW. JEŻELI JEDNAK JA MAM NIE OBRAŻAĆ TWOICH BOŻKÓW, TY NIE OBRAŻAJ MNIE, BO TO JA NIE PRZYJMĘ TEJ ROBOTY, A RAZEM ZE MNĄ Z PEWNOŚCIĄ PÓJDĄ ZAKOCHANE WE MNIE DZIEWCZYNY. DECYZJA ZALEŻY OD CIEBIE. PO TYCH SŁOWACH CZEKAŁEM NA ODPOWIEDŹ. NIEPRZECIĘTNA JEDNOSTKA JAK JA NIE ZAMIERZAŁA PŁASZCZYĆ SIĘ PRZED CZŁOWIEKIEM, KTÓRY MIAŁ SZCZĘŚCIE, ŻE PRZEKONANY O WŁASNEJ BOSKOŚCI, NIE ZAMIERZAŁEM DESPERACKO ATAKOWAĆ GO PIĘŚCIAMI. NA WSKAZÓWKI ODNOŚNIE MISJI CZEKAŁEM NA DECYZJĘ BĘDĄC GOTOWYM NA POWRÓT DO HARGEONU RAZEM Z MOIMI DZIEWCZYNAMI.
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Las Hargeoński Wto Maj 03 2016, 19:13
- Nie masz nic z tej całej "boskości", o której mówisz z całym swoim zapałem. Jesteś tylko kolejnym kretynem, który sądzi, że jest ponad resztę. Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia. - wtrąciła się w ostatnie słowa Adama. Mówiła głośno tonem, jakby właśnie wypowiadała mu wojnę. Chociaż na jej twarzy nie było widać ani cienia złości, to miało się wrażenie, jakoby próbowała go właśnie zabić wzrokiem. Wielce żałowała, ze nie posiada właśnie takich zdolności. Byłyby jak znalazł. I chociaż wydawałoby się, że na tym skończy, Anka poszła o krok dalej po czym wepchnęła się pomiędzy Lilin i Adama. - Żadna szanująca się osoba nie umówiłaby się z taką społeczną pomyłką jak ty, a co dopiero poszła z tobą w jakieś podejrzane miejsce. - kontynuowała tym samym tonem i miną tak permanentnie nie wyrażająca jakichkolwiek emocji, jak permanentnie wielkie są góry. Tylko ten wzrok... Wyciągnęła sztylet, gotów zarówno nim atakować jak i się bronić. - Jeżeli w tej chwili nie zostawisz Lilin, osobiście wbiję ci ten sztylet między żebra. I tyczy się to każdej jednej osoby, która spróbuje mnie powstrzymać. - przy ostatnich słowach zerknęła kątem oka na Badzu. Nie żartowała. Annie była w tej chwili śmiertelnie poważna. - Przyszłam tutaj wykonać misję, a nie resocjalizować chorego umysłowo neandertalczyka... Dlatego bądź tak miły i najlepiej zapomnij o naszym istnieniu. - nie potrzebowała opinii Lilin. Każda zdrowo myśląca osoba nie życzyłaby sobie takiego traktowania. Nie, definitywnie zachowywanie się tak, jakoby każda niewiasta na starcie była jego było mocno nie ok i wymagało leczenia. Jeżeli nie zabierze od ręki Lilin albo będzie chciał ruszyć Ankę, nie zawaha się by wbić mu sztylet prosto w kończynę*. A jeżeli się nie da, to w brzuch uważając jednocześnie, by sama nie została pochwycona wykonując najbardziej optymalny do tego unik i ponawiając natarcie. - Skoro prototyp nie działa w 100%, musimy założyć, że mamy mniej niż 24h do zniknięcia znaczników. - odpowiedziała pracodawcy, nie spuszczając wzroku z Adama. - Tutaj nie ma co się zastanawiać nad podziałem. Adam nie może być w drużynie ani z Lilin, ani ze mną. Zostaje więc mu tylko Badzu, którego może nie zaciągnie do krzaków. Dalej jestem za podziałem jaki zaproponowała Lilin. Jako jedyny ma jakiś sens i jest szansa, że się nie pozabijamy nawzajem. O 13 jutro, w tym miejscu. Tracenie więcej czasu nie wydaje się wskazane. - to powiedziawszy, miała zamiar chwycić Lilin mocno za nadgarstek, poczekać aż pracodawca wyda jej lacrymę i ruszyć wraz z towarzyszką z gildii w las. Oczywiście, jeżeli Adam nie zdąży w międzyczasie naruszyć znowu przestrzeń osobistej któreś z nich. W zasadzie to nie ratowała Lilin. Tak, coś w tym na pewno było, taki motyw pewnie gdzieś też tam był. Powód jednak był banalny i prosty jak budowa cepa. Adam, najnormalniej w świecie, działał jej na nerwy. Tak porządnie. To nawet nie wyglądało jak jakiś defekt psychiczny. To co robił było tak kretyńskie, ze miało się wrażenie, że robi to wszystko specjalnie z pełną premedytacją. W każdym razie miała zamiar sztyletem torować sobie ścieżkę wgłąb lasu, zostawiając znaczek co 150 metrów. Chyba, że w sumie Lilin zaproponuje inaczej i sama będzie wolała zająć się znacznikowaniem lasu. Jej tam wsio rybka. Sama jednak włącza Rozeznanie. Skoro tamci nie umieją w mapy, to Anka jakoś złoży swoją. W pamięci.
* jak w rękę, to w nadgarstek licząc na trawienie w ścięgna, jeżeli większa szansa powodzenia będzie celując w nogę to od boku w rzepkę
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Las Hargeoński Sro Maj 04 2016, 21:55
MG:
Pracodawca nawet nie podniósł wzroku znad książki, tylko westchnął słysząc Adama. -Na szacunek trzeba sobie zasłużyć i tak samo czyjś szacunek trzeba uszanować. - dopiero po tym zdaniu spojrzał na Adama i rzekł -Zabierzesz teraz rękę z Lilin i będziesz z panem Badzu w parze. W przeciwnym razie nie masz co liczyć na to, że w ogóle cię zatrudnię. - następnie spojrzał na dwie... dziewczynki i dodał -Są inteligentniejsze i wybiorą to, co lepsze. - następnie spojrzał ostro, prosto w oczy Arclighta -Nikt cię nie zmusza do przyjmowania tej roboty. Jeśli chcesz odejdź. Wątpię, by ktokolwiek tęsknił. - następnie zaś, uważnie spoglądał na Adama i wypowiedział się na inne kwestie -Równie dobrze, może trwać dłużej lub przestać działać po kilku użyciach. Radzę z tym nie przesadzać. - powiedział do Anki, wyjmując z plecaka niewielki okrągły, jasnoszary przedmiot, z niebieskimi wzorami. Z jednej strony zbierały się one w jednym, żółtym okręgu. -Wystarczy dotknąć tutaj przez jakieś 5 sekund. Lacryma powinna rozbłysnąć światłem, które następnie powinno zostać w tym miejscu. Lacrymę będzie można z niego wyjąć. - wyjaśnił na spokojnie, jednocześnie pokazując metodę działania. Wkrótce przy magach znajdowała się jasna, biała kula słabego światła. Na tyle widocznego, by można było ją dostrzec i na tyle słabego, że za wiele by nie oświetliła. -Przy aktywacji starajcie się jej nie przemieszczać, by światło było jak najbardziej skupione w jednym miejscu. Ruszymy razem. - następnie spojrzał na Adama i dodał -To jak będzie panie Arclight? - spytał oschłym tonem, chowając książkę do bocznej kieszeni plecaka.
Info od MG:
Termin: 07.05.2016 godz. 22.00
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Las Hargeoński Sob Maj 07 2016, 22:48
GDY TYLKO USŁYSZAŁEM, ŻE MŁODA DZIEWCZYNA (ANNIE) NIE ZAUWAŻA MOJEJ PONADPRZECIETNOŚCI NA TLE INNYCH SZCZĘKA MI OPADŁA. PRZEZ DŁUŻSZY CZAS NIE MOGŁEM PODNIEŚĆ JEJ Z POWROTEM SZUKAJAC POWODU DLA, KTÓREGO PEPEŁNIŁA TAK DUŻY BŁĄD. TO Z PEWNOŚCIĄ NIE BYŁO NIC NORMALNEGO. DOPIERO PO CHWILI ZAMKNĄŁEM JĄ PONOWNIE PRZYJMUJĄC PEWNY WYRAZ NA SWOJEJ TWARZY. WYDAWAŁO SIĘ, ŻE ZROZUMIALEM NIEDOŚWIADCZENIE DZIEWCZYNY, KTÓRE MOGŁEM UZASADNIĆ WYŁĄCZNIE DOŚĆ MŁODYM WIEKIEM. NIE MOGŁEM ZMIENIAĆ Z WŁASNEJ CHĘCI TAK MŁODEGO, NIEROZWINIĘTEGO JESZCZE KWIATU WIĘC NA RAZIE POSTANOWIŁEM SIĘ WYCOFAĆ. - CÓŻ ZAPEWNE JESTEŚ ZA MŁODA, ABY ZROZUMIEĆ MOJĄ BOSKOŚĆ, ALE NA PEWNO ZAUWAŻASZ MOJĄ PONADPRZECIĘTNOŚĆ NA TLE INNYCH ZEBRANYCH OSÓB - OZNAJMIŁEM - ALE WIDZĘ, ŻE LUBISZ WPYCHAĆ SIĘ KOŁO MNIE I CZĆ MOJE CIEPEŁKO - ODPOWIEDZIAŁEM NA SŁOWA DZIEWCZYNY JEDNOCZEŚNIE ZNIKAJĄC SWOIM ZAKLĘCIEM RANGI D JEJ BROŃ Z TEGO ŚWIATA POWODUJĄC, ŻE PO PROSTU STAŁA TERAZ MIĘDZY MNĄ, A NIEBIESKOWŁOSĄ - CZYZBYŚ BYŁA O NIĄ ZAZDROSNA, ŻE STARASZ SIĘ NAS TAK USILNIE ROZDZIELIĆ?
POTEM WYSŁUCHAŁEM PRACODAWCY NIE PRZERYWAJĄC MU, GDYZ CHCIAŁEM, ABY INNI TEŻ MIELI CZAS, BY ZROZUMIEĆ O CO CHODZI W NASZEJ MISJI. - KIEDY JA SZANUJE CZYIŚ SZACUNEK. CZY JAKO BÓG NIE ZASŁUGUJĘ TWOIM ZDANIEM NA WYSTARCZAJĄCY Z GÓRY ZAŁOŻONY SZACUNEK? - ZAPYTAŁEM - CO ZAŚ TYCZY SIĘ MISJI. TO BÓG WYBIERA PRACODAWCĘ, A NIE PRACODAWCA BOGA. POZA TYM JAK JUŻ MÓWIŁEM NIEBIESKOWŁOSA NIE MA NIC PRZECIWKO MOJEMU ZACHOWANIU, A DOSKONALE GO ROZUMIE. NIE POWIEDZIAŁA, ANI JEDNEGO ZŁEGO SŁOWA WIĘC WIDOCZNIE NIE MA NIC PRZECIWKO. TO JA ZABIERAM NIEBIESKOWŁOSĄ I SPADAM. CIEBIE MALUTKA ZABIORĘ JAK PODROŚNIESZ. DO ZOBACZENIA PANIE BADZU, WYDAJESZ SIĘ NAPRAWDĘ W PORZĄDKU, FAJNIE BYŁOBY SPOTKAĆ SIĘ Z TOBA NA KOLEJNEJ MISJI. POWODZENIA WAM.
PO TYCH SŁOWACH SZYBKIM RUCHEM OBCHODZĘ WYKONUJĄC OBRÓT ANKĘ ZA JEJ PLECAMI I CHWYTAM LILIN W SWOJE RAMIONA KŁADĄC JĄ JAK KRÓLEWNĘ, ALBO MAŁE DZIECKO W SWOICH OBJĘCIACH. GDYBY ANKA ZAUWAŻYŁA MÓJ RUCH I POSTANOWIŁA MI GO PRZERWAĆ, POMINO TEGO, ŻE TRWAŁ NAPRWDĘ DROBNĄ CHWILĘ ODPYCHAM JĄ SWOIM RAMIENIEM PRZESUWAJĄC NIECO CIĘŻAR CIAŁA W JEJ STRONĘ. STOJĄC DO MNIE PLECAMI NIE MOGŁA W PEŁNI ZAPANOWAĆ NAD CO DZIAŁO SIĘ ZA NIMI. MOIM CELEM NIE BYŁA JEDNAK WALKA Z MŁODA DZIEWCZYNKĄ, A CHWYCENIE W RAMIONA NIEBIESKOWŁOSEJ. CZY PRACODAWCA NIE MÓWIŁ, ŻE W LESIE ŁATWO SIĘ ZGUBIĆ? ANO CHYBA TAK MÓWIŁ. JEŚLI WIĘC ZŁAPIĘ DZIEWCZYNĘ W RAMIONA UCIEKAM JAK NAJSZYBCIEJ W STRONĘ LASU STARAJĄC SIĘ ZNIKNĄĆ ZA JAKIMIŚ KRZAKAMI LUB DRZEWAMI, KTÓRE JEDNAK NIE UTRUDNIŁYBY MOJEGO PORUSZANIA SIĘ I NIE SPOWOLNIŁY MOJEGO CIAŁA. TEORETYCZNIE BYŁEM ZNACZNIE WIĘKSZY OD DZIEWCZYNY WIĘC MÓJ UDŹWIG POWINIEN POZWOLIĆ MI BIEC Z JEJ CIAŁEM STOSUNKOWO SWOBODNIE. JEŻELI BYŁBYM ATAKOWANY I ZOBACZYŁBYM TO KĄTEM OKA ODSKAKUJE PROSTOPADLE DO TRAJEKTORII ATAKU. JEŚLI BĘDĘ ATAKOWANY BRONIA DYSTANSOWĄ UCIEKAM DALEJ STARAJĄC SIĘ JEJ UNIKAĆ. BROŃ FIZYCZNĄ W STYLU MIECZ LUB KATANA PO PROSTU ZNIKAM ZAKLĘCIEM RANGI D NATYCHMIAST, GDY JĄ ZOBACZĘ. STARAM SIĘ PO PROSTU UCIEC DO LASU I TAM ZGUBIĆ BEZ RESZTY, KTÓRA STARAŁA SIĘ ZA WSZELKĄ CENĘ PRZESZKODZIĆ MOJEJ I NIEBIESKOWŁOSEJ MIŁOŚCI. BIEDNA NIC NIE MÓWIŁĄ TAK SIE ZAKOCHAŁA (SŁOWA NEKROFILA).
JEŚLI JEDNAK LILIN ODEZWIE SIĘ I WYRAZI NIECHĘĆ DO MOICH DZIAŁAŃ NATYCHMIAST PRZERYWAM WSZYSTKEI ZAPLANOWANE PRZEZ SIEBIE AKCJE DALEJ JEDNAK UWAŻAJĄC NA ATAKI INNYCH I BĘDĄC GOTOWYM DO ODKSKOKU PROSTOPADŁEGO DO TRAJEKTORII ATAKÓW.
Ostatnio zmieniony przez Adam Arclight dnia Nie Maj 08 2016, 20:55, w całości zmieniany 1 raz
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.