Biblioteka miejska

First topic message reminder :


Tora wszedł z czerwonym stworkiem do biblioteki w Magnolii. Westchnął, patrząc na ilość dostępnych tu książek, ale za to liczył, że w którejś z nich znajdzie potrzebne mu informacje. Nie wiedział fakt faktem jeszcze, w której dokładnie, ale liczył, że niedługo uda mu się to ogarnąć. Miał jednak lekki dylemat na temat tego, gdzie zacząć szukać, a wolał nie wypuszczać na razie swojego nowego przyjaciela pomiędzy regały, coby w razie czego nie straszyć innych, żądnych wiedzy gości tegoż przybytku. Dlatego też wzrokiem szukał jakiejś pracowniczki bądź pracownika biblioteki, by następnie zadać mu dość konkretny zestaw pytań:
-Witam, poszukuję książki dotyczącej Lu. Żył w czasach Kreatora Kenkona Mahou, okres ciemnych wieków, jakieś 400 lat temu. Podobno potrafił zabijać smoki. Ewentualnie zadowolę się jakąś książką o samym Mahou. - w sumie tak... to było to, co najbardziej go teraz obchodziło i co chciałby tutaj odnaleźć. Pozostało więc mieć tylko nadzieję, że były w tejże bibliotece odpowiednie pozycje, które zaspokoiłyby ciekawość maga Fairy Tail.

Ponętna dziewczyna z dużymi piersiami faktycznie była marzeniem dla większości mężczyzn, chociaż narrator będący w związku nie powinien tego pisać, khem, khem, to tak naprawdę autor miał spore szczęście, że demon nie spełnił jego marzenia tak jak chciałaby tego większość facetów. Ze swoją gynofobią byłoby to naprawdę dość ciężkie przeżycie i mogło sprawić, że misja Nakamury ległaby w gruzach. Dość niebezpieczne było więc wypowiedzenie tego życzenia, ale podróżnik w czasie nie zdawał sobie sprawy z tego, ze demon jednak posiadał jakaś tam moc. Mag chwycił swój prezent, który w sumie sobie zażyczył z miną całkowicie zaskoczonego, nie mając pojęcia po co mu pies, ale o coś, o co się poprosiło należało przyjąć. Chwycił więc tą krwiożerczą bestię pod pachę uważając, by jednak go nie ugryzła, albo nie połknęła, bo takie psy to przecież straszne potwory.

Kiedy diabełki miały się wynieść z biblioteki i zrobiły smutną, rodzinną scenę Nakamura nie zareagował na to w żaden istotny sposób po prostu czekając na to, aż wykonają ostatnie życzenie. Wielu magów pewnie zabiłoby wynaturzenia, ale oglądanie tej sceny też nie było miłe, miększe osoby zapewne rozpłakałyby się i cofnęły życzenie, ale nie Nakamura, który był żołnierzem w świecie, w którym toczył bitwę bez szans na zwycięstwo. Rozkaz to rozkaz, nigdy nie można było się cofnąć, poza tym jeśli nie on, to ktoś inny by ich z stąd przegonił być może w bardziej drastyczny sposób, wiedział jacy są teraz magowie. Pewnie potworki zawiodły się widząc niewzruszonego zielonowłosego, który tylko poprawił sobie okulary i konsekwentnie czekał na wykonanie zadania. Odezwał się dopiero, gdy demony niemalże opuściły archiwum.
- Idźcie do Fairy Tail - zasugerował - Słyszałem, że oni chętnie przyjmują wszelkie dziwactwa dając im schronienie oraz lubią dobry humor

Więcej nie zamierzał mówić, wolał udawać zimnego drania, który pozbawia rodzinę domu trzymając na swoich rękach śliniącego się Yorka. Uważał jednak na ewentualne żarty demonicznej rodziny.

MG:
Yuichi nie miał litości dla diabełków. Jeszcze bezczelnie ośmielił się im doradzać co mają robić, wyganiając ich z wygodnej biblioteczki. Diabełek, ojciec rodu, spojrzał jeszcze nienawistnie na maga, a w tym spojrzeniu wyraźna była groźba, że albo więcej się nie zobaczą, albo zobaczą się w sądzie.
Moralna interpretacja tego zjawiska już należała do Yuichiego, który został sam z pieskiem, który próbował ugryźć go w ramię. Po chwil jednaki do archiwum wkroczył wąsacz, zajmujący się biblioteką.
- No, no! Widziałem jak wychodziły stąd jakieś bestyje! Świetna robota chłopcze. Masz tu za fatygę - rzekł, wręczając Yuichiemu mieszek z pieniążkami. Mopa i pieska też mógł sobie zatrzymać. Co z tym dalej chłopak zrobi, zależało od niego.

Yuichi:
+ Kij, kij z mopem
+ Piesek - Yuichi sam może ją nazwać. Jest to York z wysuniętą dolną szczęką i wstążeczką między uszami. Agresywna wobec wszelkich istot. Szczeka ponurym basem.
+ 5.000
+ 5 PD