I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Statek o dość długiej nazwie, które w wolnym tłumaczeniu znaczy "Smok Oceanu", choć jak jest naprawdę? Cóż... trudno to określić. Jest to sporych rozmiarów statek, utrzymany w starym stylu, dodatkowo uzbrojony w kilkadziesiąt dział. Czy są one sprawne, tego nie wiadomo, grunt, że jest to statek flagowy Cardila Boatbuildera, jednego z prezydentów Minstrelu. Posiada trzy sporych rozmiarów maszty, a także i możliwość napędu siłą ludzkich mięśni. Szybki, pancerny i skrętny, jeden z cudów szkutnictwa Minstrelu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Na statku było od zatrzęsienia osób. Większość z nich odziana była w czarne płaszcze, wyszywane złoto-srebrnymi nićmi na kształt liści bądź drzew. Kilka osób nosiło jakieś bagaże bądź sprawdzało maszty, jeszcze inne spoglądały w morze. Cardil stał natomiast na podwyższeniu dla sternika i rozmawiał akurat z Luriel, a także i z jakimś z nieznanym Takarze mężczyzną. A właśnie, magini wróżek przybyła spakowana i gotowa na to, co jej się wydawało potrzebne. I stała na brzegu, oglądając ogromny statek, który stał w porcie na południu Fiore.
Autor
Wiadomość
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Sob Wrz 26 2015, 15:02
Stop. Po prostu stop. Przerwa czy coś. Tasia chociaż i tak wolałaby jeszcze kontynuować ale wiedziała tez "z autopsji" że to nie jest najlepszy pomysł. Dlatego też stopniowo (w miarę możliwości) starała się wycofać z owego stanu, w który ostatecznie wprowadziła się z mniejszym trudem niż wcześniej po czym usiadła na kamieniu. A raczej uderzyła o niego tyłkiem bez zbędnej uwagi. Byle jak najkrócej stać na nogach i odpocząć. I wody. Chciała wody. Dużo wody. Ale nie miała sił żeby chociażby o takową prosić. Siedziała lekko pochylona w przód nie mając siły na nic więcej. Przerwa. Jakakolwiek. Krótka... długa... Nie ważne. I liczenie na konwój humanitarny. Doczołganie się gdzieś do kuchni było tym samym co przepłynięcie kraulem z Fiore do Midi. Pomimo zmęczenia była na swój sposób z siebie dumna. Nie była to jednak taka duma która nakazuje przy każdej jednej okazji pochwalić się swoim wyczynem a zwyczajne samozadowolenie z siebie. Udało się. Nie było to nic innego, ale widocznie na tyle upierdliwe by zajęło to nieco czasu. Ale ostatecznie coś wyszło. Nie było to jednak ostateczne zaklęcie, jednak już coś, co można nazwać "Jeszcze kilka detali i to już będzie to". Tymczasem nie zostało nic innego jak zregenerować siły. Przetrenowanie było złe.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Wrz 27 2015, 19:56
MG:
No i bach. Tasia nie potrafiła niestety cofnąć tego procesu, ale mogła przestać się koncentrować, co dość skutecznie zwiększyło ból w skórze, ale za to... zaklęcie ustąpiło. I Tasia poczuła spotęgowane zmęczenie, a woda, która nagromadziła się w kamyku świadczyła tylko i wyłącznie o udanej próbie, ale także i... odwodnieniu się Kamishirosawy. Tygrys spokojnie podszedł i patrzył ciekawie na dziewczynę, podczas gdy Cardil dotknął jedną ręką jej czoła, a drugą wody, by w tajemniczy sposób... nawodnić wróżkę. Mimo wszystko, odwodnienie nie było fajnym uczuciem. -No... powoli zaczyna ci to wychodzić... bardzo powoli. - stwierdził Cardil. Luriel natomiast... medytowała nad niewielką, metalową kulką.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Wrz 27 2015, 20:16
Mimowolnie zacisnęła powieki. Cholera, przecież jak w walce jej to zaklęcie "puści" to chyba wyjdzie z siebie. Tak serio. Jakby odwodnienie to było za mało, to jeszcze ta skóra... Łatwiej byłoby jej nie mieć. A tak to człowiek ma wrażenie jakby stado talibów chciało wysadzić pod nią mini bomby wodorowe w ilości wystarczającej, by zniszczyły galaktykę gdyby były w wersji 1:1. Kiedy Cardil wykonał swoja magiczną sztuczkę, niechętnie uchyliła powieki by zerknąć na prezydenta. - Skoro wychodzi to jest dobrze. Kwestia czasu, aż wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. - wymruczała z trudem wstając z kamienia. Tygrys już nadciągał co oznaczało, ze w zasadzie nie musi się jakoś specjalnie doczołgać do łóżka, a po prostu wtulić w sierść swojego nowego przyjaciela i zrobić sobie przerwę. Jak długą? Żeby odpoczęła i zregenerowała jakoś siły do stanu, gdzie mogłaby kontynuować. Dlatego też gdy tylko podejdzie do tygryska, kucnęłaby by podrapać go za uchem i licząc na jakąś magiczną telepatię poczekać, aż się położy na deskach. A to tylko po to by Tasia mogła z tego skorzystać, położyć na nim głowę, wtulić się w niego i w najlepszym przypadku zdrzemnąć. Albo przynajmniej poleżeć.
Kiedy zaś tylko wstanie (czy to będzie za niebawem, za godzinę, tego samego dnia czy jutro) po prostu by wstała, ewentualnie poczekała na Cardila po czym ponownie przystąpiła do pracy. A jako pracę rozumie się stanięcie na kamieniu, po czym skupienie się na energii magicznej. Po raz kolejny nakierowałaby własną energię magiczną nad wodę, niczym tłok wypychając ją w dół w stronę kamienia, z którego to z kolei wyciągałaby w miarę pozbywania się wody - energię ziemi. Ile wypchnie tyle weźmie w zamian. Ot, klepsydra. Stopniowo, na tyle szybko na ile da radę. Bo w sumie teraz o to chodziło. Żeby szło sprawniej. I na tym starała się skupić. Po wypchnięciu wody i pobraniu energii ziemi w zamian zaś tradycyjnie przystąpiła do wciśnięcia jej w miejsce, gdzie wcześniej znajdywała się woda. Tak jak wcześniej. Skupiając się na wepchnięciu ją w odpowiednie miejsce jednocześnie starała się, by cały proces przebiegł szybciej. Ale przede wszystkim - prawidłowo. Prawidłowe wykonanie zaklęcia przekładała nad szybszym ale wadliwym wycastowaniem. Bo wycastowane źle zaklęcie zawsze może być ostatnim wycastowanym w życiu zaklęciem.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aearonangulókë Czw Paź 01 2015, 12:40
MG:
-Dokładnie. Za bardzo skupiłaś się na wyciśnięciu energii na powierzchnię skóry, co zapewne przyprawiło ci trochę bólu. - skomentował, po czym dodał -Sama zamiana wody na energię ziemi utwardzi twoje ciało. To, co próbowałaś wykonać było bliższe tworzeniu pancerza, a nie utwardzaniu samej siebie. - po czym... wstał i pozwolił Tasi bawić się z tygryskiem, który z chęcią przyjął huga i nawet się położył, by Tasia mogła się w niego wtulić... i zasnąć.
Obudziła się... na poduszce. Wiał chłodny, nocny wiatr, a Tasia spała przykryta jakimś kocem na deskach statku. Na dziobie statku widziała wysoką postać, najpewniej Cardila, ale także i tygrysa, który zdawał się... lśnić jasnym, białym światłem?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 04 2015, 12:55
No tak, zasnęła. Nie było to niczym dziwnym. Niczym, co mogłoby ja zaskoczyć. To, jak jest sie zmęczonym, to się śpi. A Taśka akurat się zmęczyła więc wszystko pasowało. Nie pasowało jednak to, że miała pod sobą deski okrętu i poduszkę. Jak spanie na ziemi można było dość sensownie wytłumaczyć faktem, że tam w sumie zasnęła, tak pod głową miała wtedy białe futro aniżeli poduszkę. No i zimno. Bez tego elementu, leżąc na deskach, jakoś jej się zrobiło chłodniej. Z drugiej jednak strony nie chciała wstawać. Grawitacja robiła swoje jak i sam fakt, że... po prostu jej się nie chciało. Typowy odruch osoby, która właśnie wstała i potrzebuje obok matki by powiedzieć jej "No jeszcze 5 minut noo...". Tyle, że logika pod postacią Przeziębisz się, kretynie miała pierwszeństwo dzięki swojej niesamowitej sile przekazu i precyzji w przekazywaniu treści.
Więc wstała. Z trudem podniosła się z desek będąc opatulona szczelnie kocykiem. Kocyki miały to do sienie, że lubiły Tasię. A Tasia lubiła kocyki. Mogłyby robić za jej drugą skórę. Przetarła oczy.
Przetarła je drugi raz.
... a później i trzeci.
Aż w końcu zrozumiała, że ze wzrokiem ma chyba wszystko w porządku. Tyle że... Nie żeby coś, ale tygrysy chyba nie fosforyzują w nocy... Nie dało się ukryć, ze postawiona przed tym faktem zaczęła być mocno niepewna rzeczywistości. Podeszła lekko zaspana do Cardila krokiem godnym niejednego pingwina. - On serio świeci czy to tak na niby...? - nie bardzo wiedziała, jakby mógł świecić "na niby", ale równie dobrze mogło to oznaczać " to wino to mi czyba lekko zaszaszkodziło waźpanje..." Ale nie no. Dałaby sobie rękę uciąć, ze jest jak najbardziej u władz umysłowych. Kucnęła przy tygrysku tradycyjnie drapiąc koteczka za uchem. - Długo spałam...? - w sumie to nie wiedziała, czy długo, ale kolor firmamentu zdawał się mówić, że ile by nie spała - ma jeszcze na to czas. Nigdzie się i tak nie śpieszyli. Zwłaszcza w nocy. Tylko w takim razie dlaczego Cardil nie spał? Chociaż E też nie widziała chyba, żeby spał, acz i takie legendy chodziły. Może takie pro koksy nie potrzebują takich rzeczy? O kurczę...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aearonangulókë Pią Paź 09 2015, 13:53
MG:
No i Tasia wstała. Wstała opatulona kocykiem. Bo kocyk był fajny. Czarny, zdobiony srebrną i złotą nicią. Przetarła kilkakrotnie oczy, po czym pewna, że tygrys świeci, podeszłą bliżej tej dwójki. Cardil z lekkim uśmiechem obrócił się w stronę Kamishirosawy i odpowiedział jej najpierw, na jej drugie pytanie. -Jest koło północy. Zaraz idę spać, tobie proponuję to samo. - po czym, widząc jak to Tasia zaczyna drapać i głaskać Eärendila, który z chęcią oddawał się tym uciechom, dodał jeszcze -Zwykle nie. Jednak on jest z zagrożonego gatunku występującego w Minstrelu. Te tygrysy potrafią częściowo używać magii. Eärendil używa magii światła i dlatego też tak się wabi. Wszystkie tygrysy minstrelskie są spokojne i pokojowe, acz lepiej nie mieć takiego za przeciwnika. Chyba wiesz o co chodzi. - dodał z lekkim uśmiechem, spoglądając na wróżkę.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Pią Paź 09 2015, 16:22
W sumie jakby tak się trochę zastanowić... To było trochę tak za bogato. Statek wielki, pełna burżuazja. Zamiast piwa - wino. Kocykowi jak się teraz przyjrzała to aż strach go brać do ręki bo jeszcze przypadkiem porwie i płać miliony szekli za naprawę. I jakoś tak będąc zajęta treningiem jakoś średnio zwracała na to uwagę, tak po przebudzeniu tak jakoś nie wiadomo, czego można dotknąć. Miała dziwne wrażenie, że im coś droższe, tym łatwiej to popsuć. Taka pułapka na nieuważnych. Ale czego można się spodziewać po prezydencie Minstrelu? I teraz jeszcze tygrys, który znając życie zna się na tej całej magii lepiej niż Taśka. Nie miała pojęcia już kiedy jej się gdzieś pomiędzy półkulami zagnieździła informacja, że cokolwiek zrobi - zrobi to źle i nawet drożdże lepiej by zadaniu podołały. A przecież słaba nie była. Tylko to była informacja o słabej sile przebicia. Północ... czyli długo nie spała. Chyba, tak jej się wydawało. Kiwnęła tylko głową na znak, ze zrozumiała. Oho, czyli jednak sypiają. Czyli są rzeczy, na które są jednak skazani wszyscy. - Czyli Eärendil to coś ze światłem... - stwierdziła, do tej pory nie bardzo się orientując o co z tym chodziło. Ale czy to nie była nazwa gwiazdy czy coś takiego? Ej, ona ledwo zwlokła się z desek pokładu... Przy dalszych jego słowach uśmiechnęła się. Tak, chyba wiedziała. W zasadzie już raz walczyła z lwem czy czymś takim. Z tygrysem by pewnie było też zabawnie. Chociaż nie chciałaby tamtej bitwy powtarzać. Była zbyt upierdliwa. - W takim razie chyba też pora i na mnie. Dobranoc. - pogłaskała tygryska po łbie, po czym pożegnała się z Cardilem. Kurczę, taki dobry wujek z niego w sumie. Skierowała kroki swe pod pokład do kajuty, którą miała zajmować z Luriel. Odruchowo sprawdziła, czy zielony koralik jest i nigdzie się nie zawieruszył. W sumie... Luriel ma smykałkę to magicznych przedmiotów. Sama o koraliku wiedziała w sumie jakoś niezbyt wiele chociaż przecież sama go zaklinała. A Bery nie zapyta, bo... bo w sumie to jest chyba już niemożliwe. Albo możliwe, kurczę. Czy tamta Bera to ta Bera? Nie zamierzała jej jednak budzić. Zamiast tego po ciemku postanowiła wyciągnąć z torby piżamę. Kremową z mordką misia na klacie. Przebrać się i iść spać - tak, to był dobry plan. A o koralik zapyta rano.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 12:42
MG:
-Eärendil to nazwa gwiazdy. Najjaśniejszej. On także lśni nocą niezwykle jasno. - poinformował spokojnie Cardil obracając się plecami do barierek i powoli udając się już w stronę kajut -W takim razie dobranoc i kolorowych. - no i sobie polazł. Tasia też. A tygrys za nią. Nawet bacznie ją obserwował, gdy ta się przebierała. Lekko przechylił głowę, jakby lekko nie rozumiał po co się przebiera, on wszak chyba tego nie potrzebował (w sensie tygrys, nie Cardil), a koralik jak był tak był. I też zainteresował Eärendila. Ale go nie ruszał. I Tasia poszła spać. A sen jest spoko, prawda? Polanka, kwiatki, słoneczko i krzyk zarzynanego dzieciaka, który sprawił, że gwałtownie się obudziła zlana potem, a przez niewielkie okienka okrętowe wpadały akurat pierwsze promyki słońca. Luriel już wstała, odziana w delikatną, białą koszulę do spania i się lekko przeciągała. -Wszystko w porządku? - zapytała lekko zmartwiona przyśpieszonym oddechem Kamishirosawy.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 13:04
To... To na pewno nie był dobry sen. W zasadzie sny kojarzą się z czymś dobrym fajnym i przyjemnym. A ich przeciwieństwem są koszmary, które no... są przeciwieństwem. Nie są ani miłe ani fajne, a potrafią doprowadzić człowieka do palpitacji. Tasi z reguł nie śniło się nigdy nic konkretnego. A przynajmniej nic, co by zostało na dłużej w jej pamięci po przebudzeniu. Czasem był to fragmenty walki, czasem mniej wesołe wydarzenia, a z którymi już zdążyła się pogodzić. Czasem twarze przyjaciół, czasem gildia, czasem jakiś jej przeciwnik, który bardziej wrył jej się pamięć. Ale teraz było inaczej. Pomiędzy nic nieznaczącymi obrazami pojawił się dźwięk. Dźwięk, który zapadł jej doskonale w pamięci, a o którym wolałaby zapomnieć. Ogólnie należała do osób, które wolałyby wszystko pamiętać - to wspomnienie było jej jednak zbędne. Nosiło ze sobą zbyt wiele znaków złych, jeszcze świeżych wydarzeń. Wydarzeń, którym - jakby miała znów wybór - po prostu by zapobiegła. Krzyk syna khana był właśnie tym wspomnieniem. Cały obraz, jakikolwiek by nie był, wraz z tą melodią zmienił się na krajobraz Pergrande. Widok wioski i chaty, w której to się dokonało, nie był widokiem chcianym o... którejśtam-bardzo-wczesnej godzinie rano. Przebudziła się dość... może nie szybko. W sumie to od razu. Czyli może szybko? Mniejsza... Przerażona automatycznie oderwała wilgotne plecy od łóżka siadając na nim i ciężko oddychając. Łokcie oparła o kolana które nieco ugięła, zaś twarz schowała w dłoniach przymykając oczy. Cały problem polegał na tym, że o ile może zamknąć powieki, o tyle jej wyobraźnia powiek nie miała i ciężko było cokolwiek zamknąć, by nie musiała oglądać tak paskudnych rzeczy. Jeszcze przez moment słyszała krzyk zabijanego chłopaka. Próbowała uspokoić oddech. Co było to było. Nic już z tym nie zrobi. Nie ma sensu się tym przejmować... Ale ilekroć by to sobie powtarzała - nie działało, a wspomnienie wracało. Myślała, ze przejdzie - nie przechodziło. I znowu wrócił o sobie przypomnieć, tylko że na minstrelskim statku. Słysząc Luriel złapała chwilowego mentalnego laga. Ostatecznie jednak oderwała twarz od dłoni, nieco niepewnie zerkając na Luriel. - Ja... Nie... Znaczy się.. Tak, chyba... chyba w porządku... - wydukała, nie bardzo wiedzac, co ma jej odpowiedzieć. No bo co - "wybacz, ale ten dzieciak którego zamordowaliśmy w Pergrande śni mi się po nocach"? A przecież jest Takarą. Magiem ziemi z Fairy Tail. W jej mniemaniu po tak długim czasie powinna być odporna na takie rzeczy. Silna o niezachwianej psychice, która pomimo wszelakim wmówionym sobie rzeczą - chwiała się niepewnie na wietrze pomiędzy dwoma bezdennymi przepaściami. Wzięła głęboki oddech. Już po wszystkim... próbowała siebie przynajmniej tak pocieszyć. - Nie martw się, jest dobrze. Która godzina? - nieświadomie starała się zmienić temat. Słońce.. Czyli już świta. Luriel też już na nogach, więc zapewne zaraz tego samego będą spodziewać się i po niej. Mimo wszystko oczy jakoś same jej się zamykały i nalegały na "jeszcze 5 minut, mamo..." Mimo tego wygrzebała się powoli z łóżka, szukając swoich rzeczy na przebranie się i zapewne zejście z Luriel na śniadanie. Zupełnie zapomniała, by spytać o koralik.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 13:20
MG:
Luriel przypatrywała się z troską Takarze, jednak, gdy ta stanowczo kilkakrotnie zaprzeczyła, to ta tylko westchnęła, poprawiła delikatnie włosy, by swobodnie opadały jej na plecy, po czym wstała z łóżka, delikatnie się przeciągając. -Pewnie koło 6, może 5.30. Coś takiego. - powiedziała lekko ziewając i dodając po chwili -O ósmej będzie śniadanie, do tego czasu mamy czas wolny. - poinformowała Kamishirosawę i ruszyła spokojnie w kierunku niewielkiej łazienki, w której może i kanalizacji i wodociągów nie było, tak za sprawą kilku lacrym można było wziąć prysznic i ogólnie załatwić wszelkie, poranne potrzeby. Dopiero po chwili Takara odczuła, że jest śpiąca. Wszak za wiele nie spała. Maksymalnie z 6 godzin przecież.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 13:36
Szybka kalkulacja... Jak teraz wstanę, będę śpiąca. Jak pójdę spać to na pewno nie wstanę na czas i będę co najmniej głodna o ile Cardil się nie czepi, ze się spóźniłam. Znaczy Cardil niby nie E, ale po co sprawdzać...? Szczerze? Średnio jej to pomogło, dalej nie wiedziała, czy chce umierać z niewyspania czy z głodu. W sumie nie umierałaby w ogóle, tylko jak to rozwiązać? Po spędzeniu dość sporego kawałku czasu z E wiedziała, że rozwiązanie jej problemu znajdzie się w kuchni. Wzięła swoje ubrania do łazienki [PO LURIEL, CZEKA TASIA AŻ LURIEL WYJDZIE :C] (w ogóle łazienka na statku... nikt nie powie Tasi, że tu nie jest za bogato), wzięła prysznic, ogarnęła się i przebierała modląc się (nie no, fake, nie ma do kogo, ale może liczyć na farta), żeby jej nie przewiało na statku, bowiem dla Tasi coś takiego jak wysuszenie włosów było pojęciem zbyt abstrakcyjnym by mogło kiedykolwiek zaistnieć w świecie fizycznym. A następnie zostało tylko wcześniej wyczołgać się z pokoju do kuchni i zaczepić pierwszą lepszą osobę w środku - Przepraszam bardzo, dostanę może kawy...? - głosem który można by zatytułować jako "daj pan trzy..." obserwując ofiarę wzrokiem zbitego psa.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 14:14
MG:
No i Tasia weszła do łazienki w tym samym czasie co Luriel. Szczęśliwie, ich pokój był dwuosobowy, więc i niewielkich łazienek było sztuk dwie. Tam po dłuższej chwili relaksu i spokoju mogła wyjść szukać kuchni. Trochę się pokręciła, ale w końcu znalazła. Coś powiedziała, ale lud... nie rozumiał. Fiore ni pogadi. Czy jakoś tak. Chyba jej nie rozumieli. No kurde, jak można nie rozumieć fioryjskiego nam minstrelskim okręcie?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 14:27
Facepalm. Taki mentalny. Oni nie rozumieją. Szlag by to. Dlaczego gdzie się nie ruszy, wszyscy mówią w innym języku? A przecież o ile lepiej by było, gdyby każdy mówił w jednym. Albo przynajmniej rozumiała inne. Nie dogada się. - Ehh... Nie ważne. - stwierdziła zrezygnowana, po czym machnęła ręką. Musi znaleźć Cardila. Albo pójść po Luriel. Chyba tylko oni ją rozumieją, ehh... Dlatego tez postanowiła zawrócić do pokoju w poszukiwaniu współlokatorki. A jak tam jej nie będzie, to na pokład. Może nie znajdzie Luriel ale może będzie Cardil. A jeżeli tam nikogo nie będzie to przeszuka każde jedno pomieszczenie. Wcześniej zanim wparuje do środka - znaczy się uchyli delikatnie drzwi by zerknąć, kto jest w środku - zapuka trzy razy. Niby nie musiała, a przynajmniej nie czuła by musiała, ale jakoś ktoś kiedyś stwierdził, że tak trzeba. I może lepiej żeby pukała, niż żeby nie zapukała kiedy byłoby to koniecznie. Na przykład jakby w okolicy był E. W końcu gdzieś Luriel bądź Cardil muszą być. A jak nie znajdzie, to najwyżej spotka ich na śniadaniu. Byleby do tego czasu nie zasnąć. Tak, definitywnie znalezienie ich było czymś koniecznym. Bo koniecznym było znalezienie kawy. Chyba za dużo czasu spędziła z E...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 14:43
MG:
No i nie ma tak łatwo. Musiała wrócić do pokoju. Szczęśliwie zastała tam Luriel, która właśnie rozczesywała swoje długie blond włosy, z lekko przymkniętymi oczyma i delikatnym, błogim uśmiechu na twarzy. Cichutko sobie nuciła, a grzebień w jej dłoniach zdawał się być zaledwie narzędziem (którym de facto był), które wkrótce wyda z siebie przepiękną symfonię. Widok ten przypominał Takarze grę na skrzypcach. Tak delikatnie sunęła nim po swoich włosach, co jakiś czas nieznacznie zmieniając ich kąt ustawienia, jak wirtuoz ustawia swój instrument pod odpowiednim kątem. Miało się wrażenie, że gdyby stała, to delikatnie sunęłaby po deskach okrętu w jakimś nieznanym Tasi tańcu przy akompaniamencie znanej tylko Luriel melodii. Chyba pierwszy raz widziała ją tak... zrelaksowaną.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Aearonangulókë Nie Paź 11 2015, 14:56
O, długo nie szukała. Bardzo dobrze. Luriel na miejscu, nie musi szukać Cardila. Tyle dobra! Nie wiedziała tylko, czy winna jej przeszkadzać w tym, co robi. Niby tylko czesała włosy, a wyglądało to co najmniej jakby odbywał się tutaj jakiś specjalny rytuał. Zawahała się. Odezwać się? Nie odezwać? O kurczę... A co, jeżeli ona faktycznie robi coś ważnego? Cóż... Ona chciała kawy. Jest coś ważniejszego jak kawa? Znaczy na pewno jest, ale nie jak się ledwo człowiek trzyma na nogach. - Przepraszam...? Luriel, gdzie dostanę kawę tutaj? - zapytała zmęczona, ostatecznie mając nadzieję, że nie wytrąci zbytnio Luriel z rytmu przy tym, co robi. Znaczy tylko czesała włosy. Dla niej to w sumie nie było nic wielkiego chociaż w przypadku Tasi takie coś to byłą kwestia kilku czy kilkunastu pociągnięć szczotką i po robocie. Chyba nigdy nie zrozumie ludzi używających w tym celu grzebienia. Dla niej był co najmniej niewygodny. I w saumie... Ciekawe jakby to było zagrać na skrzypcach... Zupełnie randomowa myśl, nie wiedząc skąd się wzięła ale można by za to winić Luriel która nie zrobiła teoretycznie nic w tym kierunku.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.