I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Arena była owalem z ubitej ziemi o średnicy 25m. Arena otoczona jest drucianym płotem o wysokości 50m, arena posiada dach taki sam jak ściany, tworząc coś na wzór "Klatki" w środku arena jest pusta. Pogodowo jest sucho, bezwietrznie i ciepło. Słońce powoli zaczyna zachodzić więc niebo jest pomarańczowe a na arenie panuje delikatny półcień. Aktualnie arena jest pusta, zawodnicy znajdują się za drutem, w małych boxach 2x2x2m. Boxy były chronione magią. ~~
MG
Magowie znajdowali się w boxach, nie było sędziego, jednak jego głos rozległ się na całej arenie. Spokojny, nienachalny, trochę leniwy.-Witajcie na magicznym berku. Pozwólce że wytłumaczę wam proste zasady. Zostanie wylosowana jedna osoba, która jest "uciekającym". Reszta jest goniącymi. Celem goniących jest złapanie uciekającego. Jeśli go złapią, złapany odpada. Jeśli nie dadzą rady - uciekający wybiera jedną osobę która ma odpaść. Uciekający zmienia się co jakiś czas, w zasadzie bardzo szybki czas(2 posty). Uciekający ma pełną dowolność w używaniu zaklęć, może was nawet nimi atakować. Niezdolni do walki odpadacie. Goniący natomiast mogą użyć tylko jeden czar przeciw jednemu uciekającemu w danym momencie, na dodatek nie mogą używać zaklęc które bezpośrednio ranią uciekajacego. Wszelkie próby zranienia uciekającego bez użycia magii także są zabrionione. Dodatkowo, pierwszy uciekający to runda próbna. Możecie ale nie musicie ruszyć by go złapać. Jeśli nie wyjdziecie z boxu,, do czego wystarczy dotknąć siatki, to nie na razicie się na atak, ale też będzie mniej goniących a jak uciekający przetrwa to może was wywalić. Macie więc krótką chwilę(2 posty) którą możecie spędzić w Boxie i oglądać zmagania uciekających. Jeśli jednak nikt nie wyjdzie by złapać uciekającego, to ten na pewno kogoś wywali.-Odetchnął. Na arenie pojawiła się dziesięciościenna wielka kostka, która zaczęła kręcić się w powietrzu. Po chwili zatrzymała się odsłaniając "Torashiro Byakuton". Tora bez własnej woli został przeniesiony na środek areny. Zaczynała się jego walka o przetrwanie.
Heh, więc to jest konkurencja dnia czwartego? Zdecydowanie, Sam miał rację, że konkurencje są średnioprzewidywalne. Ale co z tego, liczyła się zabawa. A Tora miał już sporo punktów nagromadzonych z poprzednich dni. Teraz więc... wypadałoby po prostu dodać sobie jeszcze trochę punktów, by utwierdzić swoje miejsce w pierwszej ósemce zawodników. Jeszcze wiele mogło się przydarzyć, a wyniki nie były jeszcze jednoznacznie określone. Gdy jednak został wylosowany na pierwszego uciekającego... zdziwił się, choć jednocześnie pod nosem się uśmiechnął. Zobaczmy więc jak to zadziała...
Pierwsze co zrobił Tora to... usiadł po turecku, używając w chwilę potem Tworu (C), by zamknąć siebie w energetycznej klatce. Zostawił sobie tyle miejsca, by mógł spokojnie się obracać, ewentualnie nawet naprawdę nisko przykucnąć, pozostały wolny mu obszar zapełniając energią. Więc w sumie był on w taki no... walcu wolnej przestrzeni. Ale, żeby nie było, przygotował sobie także i lufciki z powietrzem. Ot, niewielkich rozmiarów otwory (tak wielkości pięści, sztuk , które były tunelami łączącymi go ze świeżym powietrzem. Ale, żeby nie było łatwo dla snajperów, lufciki owe były... linią krzywą. Inaczej mówiąc pocisk, który wleciałby do takiej rury, po chwili trafiłby na ścianę energii spowodowaną krzywizną "wentylacji". Wejście od strony Tory natomiast było takich rozmiarów, by ten mógł je w razie czego zamknąć przy pomocy Twór (PWM). Energia była delikatnie pomarańczowa, acz jak zwykle... półprzeźroczysta. Dzięki temu mógł obserwować ewentualnych goniących, jednocześnie szykując Promień Energii (A), który wycelowany zostałby w ewentualnego podchodzącego pana bądź panią. Mniej osób na konkurencji, to mniej przeciwników do dorwania potem, ewentualnego gonienia też. Tak więc... cierpliwości, wdech... wydech. Mimo wszystko Tora wolał nie nadużywać powietrza w sześcianie, w którym się zamknął.
P.S. Oczywiście, cały sześcian ma 1,5x1,5x1,5m, żeby nie było. Po dwa lufciki na ścianę, jak co mogę rozrysować.
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Sob Lip 25 2015, 00:12
I znowu zmagania... Chyba ostatni raz zgłaszam się do tych Igrzysk. Po co mi sława? Po co mi pieniądze? Po stracie reputacji przez LS i tak wszyscy patrzą na nas krzywym wzrokiem. Dotknąłem siatki, by przenieść się na arenę. Nikt nie kwapił się, by chociaż spróbować zrobić cokolwiek siedzącemu w kostce Wróżkowemu chłoptasiu, który eliminował wszystkich jak idzie... "Podróż" na arenę nie była długa. W jednej chwili stałem już na ubitej ziemi. Ruszyłem więc w stronę kostki, mając ręce w kieszeniach i postukałem w ściankę i krzyknąłem -Ej stary, wiesz, że to nie do końca fair?- I tak przypuszczałem, że nie wyjdzie z tej kostki. Oparłem się więc o nią i czekałem na prawdziwą zabawę. Nie bardzo chciało mi się próbować go tam dosięgnąć... To jak otwieranie małży palcami. Tym bardziej, że byłoby to męczące, a plecy nadal dokuczały...
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Sob Lip 25 2015, 11:13
Shinji kiwał głową kiedy sędzia czy tam organizator objaśniał zasady. Wszystko było dla niego zrozumiałe i już czekał na rozpoczęcie. Tak jest, nie mógł się już doczekać, pierwszego dnia też brał udział w konkurencji i bawił się całkiem nieźle. Tym razem liczył na to samo. Wylosowano uciekającego i okazał wszystko powinno się zacząć, ale jakoś nikt się nie kwapił żeby Byakutona złapać. Tylko jeden facet zszedł na arenę, acz jakiejś ochoty żeby uciekającego z jego klatki wyciągnąć nie przejawiał. - Dobra~ To ja spróbuję. - rzucił dotykając siatki i w następnej chwili był już na arenie. Nie miał żadnego planu, postanowił że po prostu będzie dobrze się bawił skoro pozostali i tak nie przejawiają żadnej inicjatywy. Zaczął zbliżać się w kierunku kostki powolnym leniwym krokiem, tak jak Lamijczyk, aby po 3-4 metrach zmienić swoją formę. Pod postacią nietoperza (Wampir[B]) i w tej postaci pofrunął do Torashiro. Oczywiście uważając, na jego ewentualne ataki, bo w końcu pamiętał słowa sędziego, że on może bez ograniczeń ich atakować. Więc jeśli tylko zaatakuje to nietoperz bujnie się na jedną bądź drugą stronę, czy tam podniesie swój pułap lotu. Po prostu to co w danej chwili najprawdopodobniej pozwoli mu uniknąć obrażeń. W każdym razie jak już się zbliży dostatecznie i uda mu się pochwycić spojrzenie Byakutona swoimi nietoperzowymi ślepkami to używa na nim swojej umiejętności hipnozy. Wyjdź z tej kostki, otwórz ją i daj się złapać - tak brzmiała jego sugestia. I jak tylko podziałałaby ona na Torę Shinji stara się go złapać i wyeliminować. Oczywiście nadal uważając na jego ewentualne ataki i jeśli nie byłby w stanie go sięgnąć jako, że ważniejsza była obrona miał nadzieję, że ten chłopak, który zszedł pierwszy to zrobi. Acz jak nie to.. to próbował sięgnąć tamtego zanim znów zamknie się w kostce.
// Poza tym zdobywa moc zwaną hipnozą - coś w stylu "impulsu" sugestywnego. Działa to jak zaklęcie rangi C, które rzuca się poprzez kontakt wzrokowy - robią się wtedy czerwone. Działa w obu formach. (Czas działania i skuteczność zależna jest od MG) //
Tylko dwóch śmiałków pokwapiło się do wyciągnięcia Tory z czołgu. No, w zasadzie to jeden bo drugi "Był fajny". W każdym razie pierwszym śmiałkiem był Pace, ten jednak nawet ie dotarł do czołgu bo po około 3 metrach, dostrzegł laser. Grubość ścianek i odległość utrudniały celowanie, a na dodatek Pace nie był głupi i widząc laser próbował wykonac unik, bardzo nieznacznie zmieniając pozycję swojego ciała i dzięki temu laser trafił jedynie w jego lewą rękę, urywając mu ją w zasadzie gdzieś w połowie ramienia. Ból był ogromny i Pace padł na ziemię wijąc się z bólu. Szczęście było takie że przypalona rana nie krwawiła, starczyło więc się ogarnąć i chłopak byłby w stanie walczyć dalej. Kolejnym próbującym szczęścia był Shinji, który zdążył zmienić się już w netoperka kiedy to na niego zwrócił uwagę Byakuton. Dzięki temu że był nietoperkiem uniknięcie kolejnego z laserów Tory nie było większym problemem dla Shinjiego i nie został nawet trafionym. Zaraz potem użył na Torze hipnozy, ten jednak nie mógł otworzyć pudła, tak więc skończyło się jedynie na zajęciu myśli Byakutona. Nikt jednak tego faktu nie wykorzystał. Teraz Tora, mógł wybrać jedną osobę która odpada.
Stan postaci: Tsubaki: 74MM, osłabione nogi Carlos: Lekko bolące plecy 24: 87MM, lekko bolący tors Kiri: 60MM, lekko bolący prawy bok Shinji: 93MM, Wampir 1/4 posty Chan: 57MM Samael: 137MM Pace: Lekki ból pleców, lewa ręka urwana na wysokości połowy ramienia. Zwęglony kikut nie krwawi. Boli jak cholera Silas: 107MM Torashiro: 124MM, twór 1/3 posty
Czas na odpis: Tora - 29.07 godzina 15:00 Reszta - 48h po poście Tory
Zrąbał. Za dużo użył many, za małe lasery stworzył. Teraz pozostało mu tak naprawdę... oszczędzać tylko. Pomyślmy więc na spokojnie. Ten nietoperek jest wkurzający i coś dziwnego się stało jak na niego spojrzał. Mimo wszystko... raczej nie zniszczy on pseudoczołgu Tory. Dlatego lepiej skupić się teraz na pewnie dużo bardziej cierpiącym Packu. Wytworzył on więc Miecz (D)* tuż nad Packiem, a przynajmniej najbliżej niego jak tylko mógł i wykorzystując fakt, że ten leżał na ziemi, chciał przebić mu plecy w okolicy kręgosłupa, próbując praktycznie przygwoździć go do ziemi. Jeden zawodnik z głowy. Potem... trzeba jeszcze wybrać kolejną ofiarę. Oczywiście, z chęcią pokroiłby mieczykiem nietoperzyka, ale to wtedy, gdy wyteleportowanoby Packa poza arenę. Tak to ewentualnie dźgałby go i przebijał. Niech se pocierpi, byleby go wywalono poza arenę. Kurde... za dużo many, za dużo, zdecydowanie. No trudno, yolo. Jakoś będzie musiał potem sobie poradzić. Gdyby świat był taki prosty, życie byłoby nudne. Czyli po prostu przebicie, a potem ewentualne dźganie, aż nie padnie/podda się. Potem ewentualna próba ciachnięcia nietoperka. Teraz tak... co dalej? Ogólnie mieczyk teraz ciął wszystko co się zbliża. Uważał, że jest w tym pudełku bezpieczny. Teraz wypadałoby wybrać kogoś, kogo się wyeliminuje. Trzeba pomyśleć. Samael i Tsubaki są szybcy. Jest to fakt, co widać było w ich walkach na igrzyskach. Jednak... Sam był z Fairy Tail, nie mógł mu tego zrobić. Z kolei Tsu... niech się jeszcze pomęczy. Co z innymi... Kiri z FT i Carlos z dawnego VP, nie może im tego zrobić, nie wypada. Ten tutaj nietoperek został... czy jest sens z nim walczyć? Na razie chyba nie. 24? Może niech też się pomęczy? Pacek już cierpi, zaś Silas... nie pokazał ostatnio nic ciekawego. Chan? Nie zdawała się być teraz zagrożeniem. Tak, to na nią padł głos. Nadszedł czas, by Chan opuściła pole walki. Jeśli było to wymagane, Tora mówi to na głos. Teraz jeszcze obrona na najbliższe chwile. Praktycznie to samo, co wcześniej, tylko zamiast lasera korzystałby z miecza. A co, teraz ekonomia pełną gębą. Gdyby ktoś chciał jakoś na dystans ostrożnie niszczyć pudełko, ten zwyczajnie by go naprawiał Tworem (D), uzupełniając nim brakujące miejsca, gdyby ktoś jakoś je popsuł dopasowując kształt do zniszczenia, tak, by Tora wciąż był zamknięty w środku. Oczywiście, broniłby się nadal mieczem. A co.
*Jeżeli utworzenie miecza z jakichś przyczyn nie będzie możliwe na zewnątrz pudełka, Tora tego nie robi.
Jednak prawie nikt nie zszedł na arenę. Widząc to nietoperz mruknął tylko po swojemu coś o tym, że nie potrafią się bawić. A przecież była to przede wszystkim dobra zabawa, co nie? Chociaż jakby tak spojrzeć na biedaczysko, które nadziało się na promień to... On się raczej dobrze nie bawił. Więc jak to mówią, zależy z której strony się na wszystko patrzy... Co ważniejsze - puszka się nie otworzyła. A srebrnowłosy był prawie pewien, że jego umka trafiła. Może puszki nie dało się otworzyć? Skrzydlaty stworek postanowił zmienić taktykę. Tym razem próbował zasugerować Torashiro, aby skoro nie otworzyć to rozwalić energetyczną puszkę. Tak jest, może zajęty rozmyślaniem co zrobić dalej mimochodem spełni "rozkaz" długowłosego. A jak to zrobi to już bez znaczenia, mógłby użyć chociażby tego promienia co wcześniej. Byleby nie trafić biednego nietoperka. A jakby nawet przypadkiem rzucając jakiegoś spella wycelował go w Shinjiego to ten i tak cały czas ma na uwadze, że może oberwać. Przecież widzi co działo się z tym biedakiem bez ręki. Jakiś latający miecz. Horror normalnie. Sam też musiał uważać, żeby miecz go nie pociachał więc trzymał się od niego jak najdalej. Uciekać uciekać i jeszcze raz uciekać. Chyba, że udałoby się jakoś rozwalić tą puszkę, wtedy Mejiro stara się capnąć Byakuton'a i go wyeliminować. Oczywiście nadal uważając, żeby z czegoś nie oberwać. I właściwie tyle. Chociaż nie, jakby czuł, że hipnoza przestała działać to próbuje ją rzucić ponownie. Cel ten sam. "Tora, weź rozwal to pudło." - taką myśl mu posłał. Oczywiście mógł też próbować w postaci Elfa dostać się do środka skrzynki, ale tego nie zrobił z prostego powodu - nie chciał stać się grilowanym elfem. Więc liczył, że uda mu się nakłonić, coby Tora sam rozwalił swoją obronę, a następnie go tyknąć i wyeliminować.
Tora przyzwał miecz i... szlag jasny trafił jego plan bowiem znów wtrącił się netoperek. Rozkojarzony Tora tylko częścią swojego umysłu zrozumiał, że miecz uderza w klatkę w której się zajdował. A nie tego chciał prawda? Zamroczony robił to dalej i dalej, aż w pewnym moemncie miecz pękł i jakby w tym momencie Tora odzyskał panowanie nad sobą. Klatka wciąż stała aczkolwiek jej zniszczenia świadczyły o tym że już długo nie wytrzyma. W tym momencie jednak runda się skończyła. Chan odpadła już na samym początku a teraz... odpadł Shinji![Zapomniałem kazać napisać to Torze w poście, w każdym razie tak wybrał przez GG] Pozostali przeciwnicy zostali wyteleportowani tuż przed swoje klatki a zaraz miało się okazać kto jest następnym uciekinierem. W powietrzu pojawił się napis "24". Więc to ona/on był/a kolejnym/ą uciekinierem/ką.
Stan postaci: Tsubaki: 74MM, osłabione nogi Carlos: Lekko bolące plecy 24: 87MM, lekko bolący tors Kiri: 60MM, lekko bolący prawy bok Shinji: 93MM Odpadłeś. +2 Pkt, doskonały stan w kolejnym dniu Chan: 57MM Odpadłaś, +1pkt, doskonały stan w kolejnym dniu Samael: 137MM Pace: Lekki ból pleców, lewa ręka urwana na wysokości połowy ramienia. Zwęglony kikut nie krwawi. Boli jak cholera Silas: 107MM Torashiro: 117MM, twór 2/3 posty dość mocno strzaskany, pokryty siateczką pęknięć
Czas na odpis: 24 - 02.08 godzina 13:00 Reszta - 48h po poście "24"
Ehh... A tak dobrze się siedziało. I szlag jasny trafił ten misterny plan. No cóż... Zerknęła niepocieszona na napis w powietrzu, po czym bez dłuższego zastanowienia użyła Manticory, by po tym wzlecieć powietrze. Wysoko. Plan miała prosty. Latać slalomami nad areną, bo nic innego nie przychodziło jej do głowy. Raczej nie sądziła, by ktoś jeszcze bawił się w podboje na niebie. Stara sie wzlecieć tak wysoko, jak może. Tak czy inaczej im wyżej tym dla niej lepiej. Byle tylko nie przekroczyć pułapu, na który może się wznieść. Ahh... No bo jak inaczej uciekać? No własnie. I slalomy. Żeby w razie czego niczym w nią nie trafili. Chociaż chyba nie mogli i tak, ale cóż...
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Sob Sie 01 2015, 17:49
Spędziła trochę czasu w bezpiecznym schronieniu klatek, głównie dlatego, że analizowała to w jaki sposób ludzie mają zamiar walczyć w tym miejscu i oceniając siłę poszczególnych przeciwników. Ryzykowała przy tym trochę, mogła przecież zostać wyrzucona z gry i w ten sposób cały jej plan wziąłby szybko w łeb, lecz nie przejmowała się tym za bardzo. Gdyby odpadła tak szybko zaczęłaby się przygotować do kolejnej walki następnego dnia, a nie zajmowała gonieniem po tej arenie. Przyglądała się innym "grom", które organizowane były w ramach turniej i rozumiała już, że w dużej mierze opierały się one na bieganiu i szybkości. Potrafiła szybko biegać, za to nie potrafiła latać. Miała w zanadrzu zdolność, która pozwoliłaby jej na ewentualne sięgnięcie osoby, która teraz była gonioną, jednak nie była pewna czy powinna była użyć jej w tym momencie. Póki co skupiła się na obserwacji tego co się działo, biorąc zwłaszcza pod uwagę sprawdzenie tego w jakiej odległości nad areną unosił się jej potencjalny cel. Poruszała się w międzyczasie mniej więcej poniżej latającej przeciwniczki, ale koniec końców, gdy ustaliła w jakiej wysokości ta się znajduje, odeszła na bok i stanęła zaraz obok Carlosa. Koniec końców on mógłby przyjąć zamiast niej jakieś ciosy na siebie, gdyby latająca przeciwniczka zdecydowała się ich zaatakować zamiast po prostu krążyć. A na koniec swojego działania wbiła miecz, która miała przy sobie wprost w serce Carlosa, następnie wyciągając go i ewentualnie dobijając konającego przeciwnika wbicie ostrza w oko leżącego przeciwnika lub w jego kark. Oczywiście miała świadomość, że mężczyzna przez to nie zginie (zasady turnieju i jego reguły), a jedynie zostanie pokonany w tym zdarzeniu i tylko dlatego zdecydowała się na taki ruch. Nie miała zamiaru nikogo mordować, ale chciała zwiększyć swoje szansy na zwycięstwo w konkurencji, a można to było zrobić na więcej niż tylko jeden sposób.
Przeszła Kirino nigdy nie byłaby w stanie zadziałać w ten sposób.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Nie Sie 02 2015, 13:20
MG
I tak 24 wzbiła się w powietrze latając na maksymalnej dozwolonej wysokości, tuż pod drucianym zadaszeniem. W tym czasie na ziemi jedynie Kirino podjęła jakieś względnie inteligentne akcje i zwiększając liczbę możliwych do zdobycia przez siebie punktów, przebiła serce Carlosa mieczem, kończąc jego istnienie na arenie i odsyłając go poza to miejsce. Kto by się spodziewał takich zagrywek!? W każdym razie części publiki się to spodobało, a inna mówiła że to okrutne a Kirino to ^%&*(% i &%$#^& zadziwiające że owe piękne epitety w stronę członiki FT słały głównie niewiasty. W tym czasie twór Tory zdążył się rozpaść a on znów był nieosłonięty.
Stan postaci: Tsubaki: 74MM, osłabione nogi Carlos: Lekko bolące plecy, odpadłeś, doskonały stan w kolejnym dniu +3pkt 24: 57MM, lekko bolący tors, mantykora 1/3 posty Kiri: 60MM, lekko bolący prawy bok Shinji: 93MM Odpadłeś. +2 Pkt, doskonały stan w kolejnym dniu Chan: 57MM Odpadłaś, +1pkt, doskonały stan w kolejnym dniu Samael: 137MM Pace: Lekki ból pleców, lewa ręka urwana na wysokości połowy ramienia. Zwęglony kikut nie krwawi. Boli jak cholera Silas: 107MM Torashiro: 117MM
Czas na odpis: 24 - 04.08 godzina 13:00 Reszta - 48h po poście "24"
//24 - Napisz kogo odpadasz teraz i kogo odpadniesz jeśli przetrwasz kolejną rundę//
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Nie Sie 02 2015, 14:09
Cóż, nie musiała się długo zastanawiać nad pierwszym wyborem. Chłopak z laserami wydawał się dość niebezpieczny, a kto wie co jeszcze miał w zanadrzu. Tego też pierwszym wyborem Dwudziestki czwórki był Tora. Co zaś z dalszym planem? Nie miała pomysłu, by robić cokolwiek więcej, niż do tej pory. Dlatego też dalej latała w swojej chimerzej postaci pod sufitem kreśląc wzory w powietrzu. Nieregularne, slalomy, w których nikt nie winien się połapać No bo cóż więcej miała robić? Jeżeli któryś z nich byłby w stanie ją złapać, zapewne nie staliby jak kołki tylko by działali. Tymczasem miała wrażenie, że jest na arenie tylko z kilkoma osobami. Ale tym lepiej dla niej. Im mniej będą robić tamci, tym szybciej ich znokautuje. Zyska trochę punktów by nie grzać ostatnich miejsc w tabeli wyników. Chociaż akurat cyferki ją i tak niewiele interesowały. Cóż... takie życie. Jeżeli w tej turze nikt dalej nie będzie chciał zdjąć Dwudziestkę Czwórkę (a przynajmniej nawet, jeśli będzie chciał, to siłą rzeczy tego nie zrobi), kolejną osobą do "odstrzału" ma być Kirino. I w zasadzie tyle. Z resztą chyba sobie jakoś poradzi.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Wto Sie 04 2015, 03:31
Tymczasem tu, na ziemi, Kirino nie była specjalnie przejęta tym, w jaki sposób przywitany na trybunach został czyn, którego się dopuściła. Tak jak wcześniej - jej umysł podpowiadał jej by skupiła się tylko i wyłącznie na obecnej sytuacji i nie przejmowała niczym, co mogło by ją rozkojarzyć i pomniejszyć jej szansę na zwycięstwo lub przynajmniej zajęcie dobrego miejsca w konkurencji. Teraz gdy już przekonała się o tym, że w istocie może pokusić się o pseudo-zamordowanie innego z uczestników dziewczyna miała przygotowany plan dalszego działania, który zakładał jednak, by to ona stała się osobą gonioną przez resztę ludzi. Głównie dlatego zamiast dalszego rozlewu krwi, Ayame skupiła się na złapaniu latającej nad jej głową przeciwniczki.
A w tym konkretnym celu użyła jednego, stosunkowo silnego, zaklęcia, z tą jednak świadomością, że zaklęcie to nie było tym razem użyte w celu zadania jakichkolwiek obrażeń, a raczej w celu pojmania przeciwnika. Moving Vines użyte zostało przez dziewczynę bez większego zastanowienia, a następnie trzy pnącza, które wydobyły się z ziemi ruszyły w kierunku unoszącej się w przestworzach dziewczyny z prostym zadaniem do spełniania - złapania i obwiązania się wokół którejkolwiek z kończyn przeciwniczki, a następnie sprowadzeniem jej do parteru. Pnącza nie miały więc wbić się w ciało "Cyferki", a jedynie ją obwiązać, a z racji tego, że pnączy było aż trzy można było zastosować dodatkowy manewr w postaci używania ich jeden po drugim, tak by kolejne pnącze ruszało w miejsce, w które odskakiwała przeciwniczka, momentalnie przechwytując ją tam i łapiąc, a następnie przyciągając do ziemi, tak by nie było wątpliwości, że ta została złapana. W razie potrzeby Kirino mogła nawet jej dotknąć, byle nie było wątpliwości. Oczywiście jeśli przeciwniczce udało się uniknąć kolejny i kolejny raz złapania, pnącza po prostu dalej robiły swoje.
Jeśli natomiast nie udałoby się w końcu pochwycić Takary do 9 prób przez pnącza, to Ayame miała zamiar w podobny sposób co wcześniej pozbawić życia Silasa. Zawsze to dodatkowe punkty płynące z faktu bycia o stopień wyżej.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Wto Sie 04 2015, 22:53
Został przeniesiony z klatki w której był przez pewien czas na samym początku zmagań, mógł oczywiście wcześniej wyjść poprzez jej dotniecie, jednak nie uważał to za dobry pomysł. Uznał, że na samym początku lepiej jest poczekać i przyglądać się temu co się dzieje na samej arenie. W sumie to niewiele przez ten okres czasu zdarzyło się, poza Torą tylko dwie osoby wyszły, aby go złapać, jedną z nich był ten, którego on pokonał poprzedniego dnia podczas pojedynku. Do tej pory odpadły już dwie osoby, jeśli tempo tej konkurencji nadal będzie takie, to raczej nie powinno ona trwał jakąś dużą ilość czasu. Zielonowłosy rozumiał, a przynajmniej tak mu się zdawało, zasady oraz to co ma robić, aby jak najdłużej pozostać na arenie co prawdopodobnie będzie skutkowało większą ilością zdobytych punków dzisiejszego dnia. Tych które bardzo by mu się przydały, poprzednie dni, nie licząc trzeciego dnia tych zmagań, nie zaowocowały jakąś dużą ich ilością. Kolejne osoby zaczęły odpadać, a obecną osobą, którą trzeba było złapać był zawodnik, który zmienił się w jakąś dziwną latającą istotę i znajdował się na znacznej wysokości. Mógł próbować zestrzelić to latające coś przy pomocy swojego pioruna, był on bardzo szybki, jednak jak zostało mu wyjaśnione na samym początku, nie można zadawać obrażeń uciekającemu. Tak więc porzucił ten pomysł, postanowił za to poczekać, niedługo powinna być zmiana uciekającego, mógł to być on sam jak i również ktoś kto będzie blisko niego. Podczas tego czekania oczywiście przygląda się temu co robią pozostali zawodnicy, gdyż nie chciał zostać zaatakowany przez któregoś z nich. Nic takiego nie było zakazane, dlatego starał się być gotowy do zrobienia ewentualnego uniku w bok od strony którego nastąpił atak.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Konkurencja dnia czwartego - Berek Sro Sie 05 2015, 14:48
MG
Kirino użyła swojego zaklęcia, dochodząc do wniosku że jednak wypadałoby przeciwiczkę złapać. Jednocześnie z areny wyrzucony został Tora, którego jak można się było łatwo domyślić, uznano za dość niebezpiecznego. Co do zmagań Kirino z podniebną chimerą, to mimo jej zręczności i szybkości a także bardzo dziwnych manewrów powietrznych, czwarte pnącze pochwyciło stwora za kostkę i sprowadziło na ziemię gdzie spokojnie Kirino klepnęła swoją zdobycz, tym samym eliminując przeciwnika. Kiedy 24 odpadła, zaczęło się kolejne losowanie. Kirino znajowala się teraz dość niedaleko Silasa. Natomiast kolejną uciekającą osobą był Tsubaki.
Stan postaci: Tsubaki: 74MM, osłabione nogi Carlos: Odpadłeś, doskonały stan w kolejnym dniu +3pkt 24: Doskonały stan w kolejnym dniu, +5pkt Kiri: 27MM, lekko bolący prawy bok, moving vines 1/3 posty Shinji: Odpadłeś. +2 Pkt, doskonały stan w kolejnym dniu Chan: Odpadłaś, +1pkt, doskonały stan w kolejnym dniu Samael: 137MM Pace: Lekki ból pleców, lewa ręka urwana na wysokości połowy ramienia. Zwęglony kikut nie krwawi. Boli jak cholera Silas: 107MM Torashiro: Odadłeś, 167MM w kolejnym dniu, +4 pkt
Czas na odpis: Tsubaki - 07.08 godzina 15:00 Reszta - 48h po poście Tsubakiego
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.