I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Stefan poprawił żółtą marynarkę i upewnił się zielony krawat w czerwone kropki jest dobrze uwiązany pod szyją. Czarne przylizane włosy i maleński wąsik pod nosem prezentowały się dumnie. Stefan ujął mikrofon niczym filiżankę i odchrząknął-Wwwwwitajcie~! Oto pierwszy dzień z Stefaaaaaaaanem Baaatorym~! Waszym ukochanym i jedynym, wielbionym i czczonym komentatorem. Bogiem piękności, najgorętszym i najseksown-Chwilowo przerwano jego przemówienie, rozgrzewanie widowni... niestety ci n a górze nie byli zadowoleni. W trakcie chwilowej rozmowy przez słuchawki, na arenę wkroczyli zawodnicy. Stefan odchrząknął raz jeszcze i "bardzo entuzjastycznym" głosem, przedstawił zawodników. Następnie nadeszła ta trudniejsza część.-Nim poznacie zasady waszego zadania. Nim wasze ciała spotkają się w pojedynku... musicie zrobić jeszcze jedną. Bardzo ważną rzecz.-Wciągnłą powietrze do płuc i zamilkł. Widownia trwała w napięciu czekając na obwieszczenie. Co takiego muszą zrobić zawodnicy, by poznać zasady tego zadania!? Walka na śmierć i życie? Uściśnięcie Stefanowej dłoni? ŁAPÓWKA!?-Musicie wybrać cyfrę od 0 do 9. Nie mogą się powtarzać.-Widownia zabuczała. Stefan jednak się tym nie przejął i spokojnie czekał na arenie, wśród zawodników, aż każdy z nich, wybierze cyfrę.
//Macie 48h na wybór cyfry. Kto w tym czasie cyfry nie wybierze, dostanie losową.//
ZIelonowłosy mag nic nie dostrzegł interesującego w biegnących przed siebie po torze kurczaków. Nadal nie wiedział który jest jego, wiedział za to kim są właściciele 3 zwierzaków, a do części pozostałych mógł zgadywać. Sam dostrzegł za to, że niektórzy z uczestników poganiają wybrane przez siebie zwierzaki, pytanie natomiast było, czy na pewno poganiają swoje. Niby to wydawało się być oczywiste, jednak istniała również szansa na to, że robią to specjalnie na nie swoim drobiu i mają w tym jakiś plan. Można był tak zgadywać, członek FT za to nadal nie miał pomysłu jak dowiedzieć się, który kurczak jest jego, a jeśli nawet by się zdobył taką wiedzę, to i tak na chwilę obecną nie wie jak bezpiecznie i bez szkód popędzić swojego zawodnika. Dlatego nadal siedzą na ziemi, zakłada na siebie swoje ręce i mocno przyciska je do swojej klatki piersiowej, jednocześnie zasłaniając znajdującą się tam kartkę. W ten sposób, nikt nie powinien byś w stanie zobaczyć bez wiedzy liściastowłosego tego co znajduje się na jej odwrocie. A jeśli ktoś by chciał zrobił to siłą, to teraz będzie miał większe problemy z dokonaniem tego. Samael znajdując się dalej w tej samej pozycji co pewien czas rozgląda się na okolicę, obserwując to co robią pozostali zawodnicy. Patrzy się również dalej na kurczaki, może wpadnie na jakiś pomysł lub jednak coś dostrzeże, kto wiem, nigdy nic nie wiadomo.
Verno był rad ze współpracy publiczności, jednakże nic to nie wnosiło i dalej nie poznał koloru swej kurki. Pozostało jedynie wierzyć iż kurka choć tego nie okazywała to radowała się w głębi z dopingu. Cóż więc dalej? Verno nie ujrzał odbicia tyłu plakietki w szkiełku zegarka, czemu? To dobre pytanie, ale mniejsza z pytaniami, gdyż z tego co widział zdecydowana większość znała już swe kolorki. Nawet jeszcze nie tak dawno wydzierający się na kurę Ejii przestał wyglądać na zakłopotanego. Cóż, warto i rzec więcej, gdzie chłopak z bronią w ręku okrążał Manipulującego Chwilą. Błękitnooki zadawał sobie pytanie czemu Ejii nie zadał sobie trudu ukrycia swej osoby, bądź wyczekania na brak uwagi blondyna by go zajść. Ostatecznie Verno nie mógł wiedzieć, że chłopak planował wyczekać dopiero gdy go zajdzie co niestety było zbyt podejrzane. Oczywiście sytuacja mogła potoczyć się inaczej i chłopak mógł zajść byłego pegaza w momencie gdy ktoś chciał np. Wymienić się plakietkami, no cóż wtedy to nasz dżentelmen będzie w niemałych tarapatach, gdzie to nie odwróci wzroku od rozmówcy z czystej maniery. W takowym przypadku na pomoc może liczyć u swego rozmówcy, który z pewnością dostrzeże tak zwanego typka spod ciemnej gwiazdy, bądź ostrzeże go publiczność. Byli na otwartej arenie, a nic nie było bardziej interesującego, bądź przerażającego jak rozlew krwi. Była więc naprawdę spora szansa, że tłum go ostrzeże przed napastnikiem. Jeśli Verno zdąży porozmawiać z "chętnym na zamianę" to zwyczajnie położy mu rękę na ramieniu i rzuci krótkie "ostatni". Verno nie miał nic przeciwko pomocy innym, zwłaszcza iż zdawali się utknąć w miejscu. Ostatecznie wdzięczność jednej osoby może być dużo bardziej warta niźli jakiekolwiek zdobyte tutaj punkty.
Przejdźmy jednak do samego Ejiiego-kuna, młody, ambitny i wybaczcie za określenie kurewsko niebezpieczny. Carlos oczywiście zamierza się bronić, a co! Nasz agresor obrał za cel mężczyznę, który w swych dłoniach dzierżył aby zdobną laskę, a wszak to nie broń. Na pewno? No cóż, Ejii nie mógł wiedzieć iż w tej lasce był ukryty prawdziwy miecz, więc gdy skoczył na z pozoru bezbronnego człowieka ten miał czym się zasłonić. Element zaskoczenia był wszechobecny w starciu dwójki magów, a Verno także trudnił się szermierką, choć do Ejiiego umiejętności wiele mu brakowało. Manipulujący Chwilą wstrzymał oddech ugiął lekko nogi i wystawił laskę lekko w poziomie, prostopadle do ostrza napastnika. By ta oparła się sile ataku podtrzymał otwartą dłonią drugi jej koniec by ostatecznie spróbować przyjąć ten cios i odepchnąć zbója. Normalnie zwykła laska poszła by w drzazgi od tego ataku. Gdy uda się wybronić, a miejmy nadzieję, że tak, to po twarzy Carlosa spłynie stróżka zimnego potu, chcąc nie chcąc był jak to w przenośni mówiąc posrany... Jeszcze nie tak dawno jego największym zmartwieniem były kolorowe kurki i plakietki, a teraz jak nu się zdawało walczył o życie, czując żądze mordu wiszącą w powietrzu. A jako iż znał się na szermierce to wiedział iż oponent działa by zabić i Verno z pewnością nie był przystosowany do sytuacji typu: "Nic się nie martw na poderżnięte gardło jest lacrima!". Oczywiście blondyn chciał powstrzymać impet Ejiiego, który chwilę później miał zaświstać dwoma klingami. Verno nie traci czasu na wyjęcie klingi z drewnianego pochwy laski, miast tego aktywuje w lewej ręce Strefe Spowolnienia Chwili i kieruje ją ku oponentowi. Niestety tamten był po części odporny na magię, ale wystarczyło tylko trochę, gdzie z tak bliska nie mógł objąć nią całego oponenta, to starał się zmieścić w stożku jego głowę. Cóż z perspektywy Ejiiego czas przyśpieszy wkoło, jak i jego ruchy staną się szybsze, a w rzeczywistości jego postrzeganie stanie się wolniejsze, zaś jego wyćwiczone ruchy staną się jego największym kłopotem. Oponent mógł być lepszy w prztykaniu się na szabelki, ale nie wiele mu to da gdy w pełni nie będzie panował nad swym ciałem. Oczywiście manewr ten zapewniał sukces aby z początku, gdy tylko pierwszy szok minie, wprawny szermierz.dopasuje ruchy do nowej sytuacji. Verno by remu zapobiec to w połowie ataku przeciwnika skieruje stożek swej magii w innym kierunku przywracając mu normalne postrzeganie świata. Lewą rękę z aktywną magią trzyma wzdłuż linii tułowia sterując kierunkiem stożka samą dłonią i oczywiście nadgarstkiem. Prawa dzierżąca ukryty miecz w lasce stara się parować cięcia i Verno tutaj nie ma innego wyjścia jak żywiołowo cofać się do tyłu. Wiedząc, że nie sparuje skutecznie obu ostrzy oddawał pola odbijając do tyłu i w prawo, czyli w stronę gdzie mógł parować, uciekając zarazem przed atakami od lewej. Jak to się wszystko skończy? Miejmy nadzieje, że blondyn się dowie i nie padnie tutaj nieprzytomny przez pozbawienie go mocy magicznej... :/
Sprawy nie miały się najlepiej. Nie dość, że to nie kurczak Luriel był na prowadzeniu to jeszcze zabrano jej mm. A przecież nie spojrzała pod swoją plakietkę tylko pod czyjąś. No i nie podała numeru a kolor. Zaczęła się zastanawiać, czy może to jakieś specyficzne dla Fiore zwroty a ona za mało zna język. No nic. Nie tylko ona została ukarana, więc niech będzie. Tym razem... Tak czy siak obecna sytuacja na polu walki zaczynała drażnić Luriel (choć nic po niej nie było widać). Zdecydowała się na dość... hmm... ciężki zabieg. Miała Nadzieję, że nie pogorszy sytuacji swojego kurczęcia. Gdy Takara postawiła Shield, w górną połowę części zagradzającej lurielowemu kurczakowi wycelowała i odpaliła Wygnanie, by rozkruszyć przeszkodę. Co prawda kurczaki potrafią wysoko skakać ale Luriel nie była pewna, czy akurat na 3m. Natomiast jeśli Shinji zamienił się w feniksa i jeszcze nie pochwycił swojego kurczaczka, a niechcący pierwszym wygnaniem nie oberwał, dostaje drugim. Kto jak kto, ale on Minstrelki nie wyprzedzi...
Niebieska kurka mknęła dalej, teraz jeszcze otrzymując dodatkowe wsparcie od Kirino, która to zdradziła Takarze że ta faktycznie, posiada zielony kolor. I wtedy wydarzenia przybrały nieoczekiwany obrót! Takara poznając od Kirino swój kolor... zablokowała drogę jej kurczakowi! A jednocześnie kurczakowi Czarnemu oraz kurczakowi Fioletowemu. Cóż za podstępna dziewczyna, jednakże wpłynęła tym samym na poruszanie się trzech kurczaków, a było to wbrew zasadom, cóż. Kurczaki zaś które natknęły się na mur, a ciut szybszym od reszty był Niebieski, po prostu go gominęły, przechodząc na sąsiednie Tory, chociaż fakt faktem że trochę czasu na tym straciły. Oczywiście Luriel użyła swojego zaklęcia by zniszczyć mur, ale kurczaki to dodatkowo spłoszyło, więc i tak wolały ominąć magiczny twór. Tymczasem Silas zastosował dość nietypową strategię jaką było przejęcie cienia kurczaka. Gdy tylko został "Panem i władcą" swojego drobiu, zaczął biec no i w tym momencie odkrył, że jego kurczak jest znacznie silniejszy niż mogło na to wyglądać. I nie bardzo chciał biec! Oczywiście, Silas nieco go przyspieszył, ale nie dość że wciąż było to tempo dalekie od tego jakie mogli osiągnąć, to jeszcze Silas męczył się bardziej niż planował. Jego cień przybrał też dziwnych kształtów, co chyba lekko wystraszyło białą kurkę, na której to drodze się pojawił. Tymczasem do sędziego podszedł jakiś mężczyzna i zaczęli szybko i cicho rozmawiać, zapewne stało się coś nieoczekiwanego. Po chwili zaś Takara poczuła jak wraca jej część magicznych sił. Widocznie po konsultacji uznano że jeden z jej czynów, niekoniecznie był łamaniem regulaminu. Shinji widząc że kurczaki radzą sobie ze ścianą Takary, nie musiał zmieniać się w magicznego gołumbia i za to postanowił poprzeszkadzać Kirino, śląc w jej kurczaka negatywną aurę, która faktycznie nieco zmniejszyła zapał kurczaka. Ale czy wystarczająco? Tora dogadał się z Kashim i pokazał mu swój kolor - pomarańczowy. Natomiast Kashi pokazał mu swój. Jaki? To wiedział tylko Tora. Kasgima doszedł do Samaela ten jednak chyba współpracować nie chciał, jednocześnie przyjał pozycję która uniemożliwiała Torze zdobycie plakietki. Zdobył jednak plakietkę Eijjiego, która przetrwała jego napad furii i tak Tora poznał kolejny z kolorów. Torze został już tylko Samael do którego podszedl wraz z Kashim w celu zdobycia informacji. Najwięcej emocji zaczęło jednak wzbudzać spotkanie Eijjiego i Carlosa... Uwielbiany przez tłumy mężczyzna dostrzegł nadchodzący cios nieco zbyt późno. Faktycznie zdążył unieść laskę, ale jedynie zbiło to atak który rozciął mu lewy bok szyi. A przynajmniej tak być powinno, jednak rana się nie pojawiła. Jak to? Dlaczego? Skonfundowana widownia, poza westchnięciem ulgi, nie bardzo wiedziała jak zareagować. Jednak Eijjiemu to nie wystarczylo. Odrzucił swe ostrze i wyjął miecze. Carlos postanowił połączyć obronę z pomocą magii z tą za pomocą laski. Udało mu się uninąć jednego z pchnięć, drugim jednak oberwał w brzuch, znów jednak bez rany. Kolejne 2 cięcia Verno uniknął ale potem nadeszło pchnięcie i tu znów, ostrze przeszło przez jego bok, bo unik nie był na tyle szybki. Mimo rozpraszania przeciwnika, jego odporność na magię oraz zdolności szermiercze, były prawdziwym utrapieniem. No i na dodatek, przeciwnik mimo udanych ataków, kompletnie nie ranił Verno.
Można było się tego spodziewać, że dalsze obserwacje biegnących po torze ptaków w celu dowiedzenia się czegoś ciekawego nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Zielonowłosy mag liczył, że będzie inaczej, to że podjął taką decyzję nie wpłynęło jakoś bardzo na sytuację w tych zawodach. Mimo, że niektóre kurczaki były na przedzie, a innej w pewnej odległości od nich, to nadal żaden z nich nie przebiegł połowy trasy jaką miały do pokonania. Jeszcze wiele mogło się zdarzyć, tak więc mag Fairy Tail postanowił przestać zajmować praktycznie bezczynną postawę i wziąć się do próby uzyskania wielu punktów, a nawet zwyciężenia dzisiejszego dnia. Dlatego wstał z miejsca, w którym siedział na ziemi, jednak nie podszedł bliżej do toru i tak ta odległość była nie mała, a zapewniała bezpieczeństwo. Nigdy nie wiadomo, co komu przyjdzie do głowy i spróbuje wepchnąć maga błyskawic na teren zmagań zwierząt. I miał dobry przykład, dwójka zawodników postanowiła sprawdzić między sobą który kurczak jest lepszy robiąc to za pomocą bezpośredniego sposobu jakim była walka między nimi. Liściastowłosy stara się co chwilę zwracać na nich uwagę, aby w jakiś sposób nie zostać w to wmieszany lub aby nikt z nich nie wpadł na niego. Skoro coś takiego ma miejsce, to równie dobrze inny uczestnik może spróbować zaatakować Samaela, dlatego lepiej jest być czujnym i być przygotowanym do zrobienia uniku nie tracą tym samym mocy magicznej w jakikolwiek sposób. Robi jednak kilka lub więcej kroków w bok idąc równolegle do toru, aby znaleźć się trochę za drobiem. Zatrzymując się w tym wybranym przez siebie miejscu, Sam przypomina sobie, że nie zna koloru kurczaka, który jest jego. Wie które z 3 kolorów na pewno nie są jego, dostał informację, o przypisanych ich do trzech cyfr wśród których nie było wybranej przez niego ósemki. Podejrzewa, że ci którzy dopingują konkretnych ptaków, dopingują prawdopodobnie swojego, chociaż oczywiście to może być jakaś zmyłka. Zastanawiając się nad przez pewną chwilę postanawia jednak skorzystać z oferty wymiany, jaką oferuje mu były członek jego gildii. Widział go kilkakrotnie w siedzibie Fairy Tail, więc znał go z widzenia, z tego co słyszał był spoko gościem, więc raczej uczciwie podejdzie do tego. Po dowiedzeniu się, który kolor na pewno nie jest przypisany do niego, wraca jeśli jest taka potrzeba w miejsce za ptakami, zatrzymując się trochę więcej niż dwa metry od toru. Stojąc tam postanawia wystawia przed siebie obydwie ręce i używa zaklęcia B Kaminari Hebi. Celuje tam, aby wytworzona błyskawica nie trafiła w żadne stworzenie, przy jednoczesnym zbytnim nie oddalaniu się od nich. Z tego co pamiętał takie istoty boją się błyskawic, a jeśli na dodatek przeleci ona blisko nich powinno przyśpieszy ich tempo poruszania się. A jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, że jego początek przypomina głowę węża, czyli drapieżnika, może wspomóc dodatkowo. Może się przecież okazać, że kurczak, który do niego należy, chociaż jego koloru nie zna, jest najbardziej tchórzliwy i dostanie tym straszakiem największe przyspieszenie.
To było problematyczne - kura nie chciała biec. A raczej chciała, a nie mogła. Pewnie jakiś gnojek zabawił się swoim czarem, by opóźnić naszego bohatera. Ale jeśli nie wiedział, co to za spell i kto go rzucił, to wiele zdziałać nie mógł. Znaczy mógł, ale nie chciało mu się marnować na to energii. Mana była cenna, a przecież trzeba jej trochę zachować na następne dni, dni walk. Blondyn dezaktywował cieniową technikę, puszczając tym samym kuraka wolno, następnie zrobił zwrot na pięcie i wolnym krokiem ruszył w stronę wyjścia dla uczestników. - Poddaje konkurencję. - zawołał, jednocześnie podnosząc prawą rękę do góry, coby sędziowie go zauważyli i odnotowali. Następnie zatrzymał się na chwilę przy uczestnikach, by skłonić im się lekko, po czym to samo wykonał w stronę widowni, by przeprosić ich za 'dezercję' i utraty ewentualnej uciechy z dalszych zmagań. Choć raczej wiele i tak nie miał zamiaru tutaj wnieść. Przeszkadzanie innym nie było mu teraz w smak, osobiście wolał walkę, gdzie zasady są jasne i wystarczy po prostu obić mordę temu drugiemu, by nie był w stanie się podnieść o własnych siłach. Zresztą, nie przyszedł tutaj, by uzyskać tytuł najlepszego maga, a tym bardziej po pieniądze - bo tych miał w brud. Poza tym kto widział maga z nielegalnej gildii noszącego się z tytułem najlepszego maga Fiore? To by dopiero śmieszne było. Poza tym kto powiedział, że wygra całe te igrzyska? On tu był tylko dla własnej uciechy, by przetestować swoje umiejętności i jednocześnie mieć oko na wszystko dla mistrza Araty. Gdy już niemal wchodził do tunelu, ziewnął przeciągle. Wypadałoby się zdrzemnąć.
Hohohoho~ Sporo się działo na arenie, naprawdę sporo. Niektórzy nawet zaczęli między sobą walczyć. Swoją drogą ciekawe czy jak ktoś straci przytomność do przegrywa czy liczy się tylko to jako który jego kurczak dobiegnie do mety. Dobry temat na zastanowienie się nad nim. Bo może wystarczyło po prostu znokautować pozostałych uczestników, a ich kurki po prostu przestałyby biec. Kto tam wie jak to organizatorzy wymyślili. Acz Shinji nawet jakby ten fakt potwierdził dałby sobie z tym spokój. Zbyt kłopotliwe i męczące. Lepiej po prostu pomóc swojej kurce, albo poprzeszkadzać innym. Tylko, że... Nie bardzo wiedział jak pomóc swojemu białemu kurczakowi, jak go popędzić, żeby szybciej mknął do mety. A i jego przeszkadzanie nie było zbyt skuteczne. Miał chłopaczyna problem. Zmienić się w ognistego gołębia czy nie? Spaliłoby to sporą część jego energii. A tą lepiej zachować na następne dni. Więc póki co ograniczył się do przeszkadzania swoim przeciwnikom. A konkretnie któremuś, z tych które są kawałek przed jego własnym. Tym razem obrał sobie za cel różowego. Czemu akurat tego? Bez większego powodu. Po prostu ta była przed nim i tyle. Wiec dając sobie spokój z z żółtym czy niebieskim, które sporo wyprzedziły jego kuraka straszył po prostu tego różowego. Próba nawiązania kontaktu wzrokowego z kurczakiem (dziwne) i potem próba wystraszenia go. (Aura bestii [PWM] ) Acz nawet jakby mu się nie udało spojrzeć kurakowi w oczy to i tak próbował go wystraszyć. Może się uda i kurczaczek się zatrzyma albo chociaż zwolni nie chcąc podchodzić do strasznego pana z długimi włosami. I oczywiście uważał na innych jakby im do łba strzeliło, żeby go zaatakować. Po prostu zwiewał/ unikał ciosów wymierzonych w niego. Nic więcej nie robił, póki co...
I w ten oto sposób, dawny mag wróżek oraz dawny mag pegazów w jednym mógł dostąpić wymiany z Samaelem. Pokazał mu więc swojej plakietkę, już bez udziwnień, ale w taki sposób, by Kashima nie był w stanie dostrzec jego koloru. Sam natomiast z wielką radością przyjrzał się temu, jaką to barwę ma zielonowłosy czarodziej. I w ten oto sposób wszystkie puzzle układanki zostałyby rozwiązane, a Tora miałby pełnię informacji potrzebnych mu, by wspomóc swojego kurczaka. W końcu... do pełni informacji brakowało mu tylko i wyłącznie informacji o kurczaku Sama. A teraz posiadał tą wiedzę. Podszedł więc do jedynego kurczaka, którego numeru nie poznał z plakietek innych i swojej wiedzy, gdyż był jego i rozpoczął swój proces motywowania drobiu do przyśpieszenia kroku.
A jakie były rodzaje motywacji? Dwojakie! Zacznijmy od najprostszego i najbardziej ekonomicznego! Nici (D) - proste zaklęcie, ale jakie skuteczne. Znając bowiem swojego kurczaka zwyczajnie chciałby go przenieść w górę i za pomocą tego zaklęcia praktycznie przenieść go w stronę mety i to jak najszybciej. Oczywiście, ma ograniczony zasięg manipulacji nićmi, może jednak iść/biec wzdłuż toru, uważając, by na nikogo nie wpaść lub by ktoś nie próbował wpaść na niego i w ten sposób przybliżyć swojego kuraka do zwycięstwa, skutecznie omijając nim wszelakie przeszkody.
Gorzej natomiast, gdyby bestia się nie dała niciom. Wtedy pozostaje dość... brutalna, acz rakietowo-wystrzałowa metoda. Mianowicie utworzenie tuż za nią Ściany C, która ie blokowałaby trasy innym kurczakom, a następnie... wystrzelenie z niej Filaru (B), by ten przepchnął kurczaka jak tylko mógł najdalej, czyt. 10 metrów. Uwzględniając, że większość kurczaków przebiegła już około tych ośmiu metrów, taki... wystrzał zdecydowanie pomógłby w zwycięstwie. Wszak około dwóch by wtedy zostało Torowemu kurakowi do przebiegnięcia. Ale ale! Przecież nie można ich zabijać. Na to i Tora ma metodę. Filar jest osłabiony, jeżeli zostanie on przywołany z dość dużej odległości. I z takiej też odległości wypuściłby osłabiony filar. Warto zauważyć, że ściana została wytworzona tuż za drobiem, by wypuszczony z niej filar nie uderzył w jego stworzonko, ale wręcz wypchnął je wprzód. Oczywiście, cały ten plan jest wykonywany tylko i wyłącznie w jednym momencie... gdy nic, dosłownie nic nie stoi na przeszkodzie kurczakowi (po co go miażdżyć) oraz gdy ma pewność, że filar będzie osłabiony na tyle, by nie uszkodzić kurczaka. A skoro kurczak oparłby się niciom (bo tylko wtedy też ten plan jest wykonywany) powinien posiadać wytrzymałość, a i sam Tora powinien mimo wszystko posiadać trochę zdolności umożliwiających osłabienie własnego zaklęcia.
Aha, warto dodać, że w drugim punkcie nici nie zostają odwołane, ale wprost... czekają na okazję. Czy to żeby w miarę stabilizować kurczaka na filarze czy też nie. Albo żeby związać kogoś kombinującego za bardzo (np. Takarę/Kirino, jeśli spróbują zablokować drogi kurczakom czy kogoś, kto chciałby latać z kurakiem jako pasażerem).
Co zaś, gdyby ryzyko zabicia kurczaka filarem byłoby zbyt wielkie, a pojedyncza nić zbyt słaba? Cóż... WINCYJ NICI! Tak, tak, drugie użycie tego samego zaklęcia, by wzmocnić poprzednie i w ten sposób pomiotać kurczakiem wprzód. Naturalnie, tak jak przy pojedynczym zaklęciu, przy tym także znajdowałby się w zakresie oddziaływania nici.
Naturalnie, Tora cały czas uważa, by nikt go nie próbował zaatakować od tyłu bądź zwyczajnie, by na nikogo nie wpaść. I choć nie był zbyt wielkim zwolennikiem rozwiązań Ejjiego (którego to plakietkę schował sobie do kieszeni), to mimo wszystko musiał uważać. A nóż ktoś wpadnie na tak samo głupi pomysł jak on? A Carlos musiał sobie jakoś sam poradzić.
{Akcja} Kashi sprawdza kolor na swojej plakietce, po czym: A) Jeżeli jego tor znajduje się na krawędzi to aktywuje Ensis Exequence rank C i idzie za kurczakiem (oczywiście obok toru) z ostrzem ustawionym nad powierzchnią toru tak, aby kurczak musiał przyspieszyć, by na nie wpaść na jego zaklęcie.
B) Jeśli kurczak jest gdzieś w środkowych torach, to Kashi używa Sagitta Magica rank B i posyła strzały pojedynczo, ok. pół metra za swoim kurczakiem aby zmotywować go do szybszego poruszania się. Gdy kurczak będzie zwalniał, Kashi wysyła następną strzałę i tak aż się skończą (tj. aż wystrzeli wszystkie pięć).
W pewnym sensie plan się udał, a w pewnym nie. Co prawda udało się go parę razy trafić, ale nie to chciałem chyba osiągnąć. Przez to, że poczułem się zlekceważony, sam zlekceważyłem innych. Nie sądziłem, że będzie się tak uparcie bronił. Powinienem bardziej panować nad emocjami i działać zdecydowanie spokojniej. Chciałem go wykluczyć za jednym zamachem, a potem zająć się innymi, ale się nie udało. Nie mogę jednak tracić na niego więcej czasu. Są przecież jeszcze inni uczestnicy, którym trzeba jeszcze trochę poprzeszkadzać, lecz teraz będzie trochę trudniej. Skoro już wdałem się w walkę z Panem V, to powinienem ją skończyć. Teoretycznie. Gdyby tylko coś odwróciło jego uwagę, mógłbym od niego odbiec i zająć się kimś innym, ale problem może być w tym, że on wciąż może chcieć kontynuować tę walkę.
Jeżeli tak będzie i zostanę zaatakowany jego laską, to postaram się ją zablokować dwoma mieczami naraz, jednym z nich przejeżdżając wzdłuż laski, aby ciąć przeciwnika po palcach. Może i nie zranię go tym, ale jeśli się uda, to wypuści on swoją laskę i nie będzie przez to w stanie przeprowadzić dalszej ofensywy. Jeśli jednak by to nie wystarczyło, wtedy nadepnę z całej siły prawą nogą na lewą stopę przeciwnika. Nikt przecież nie lubi tego rodzaju uderzeń, ponieważ z reguły są dość mało honorowe, ale bolesne. Potem cięcie w kierunku szyi lewym mieczem po łuku i pchnięcie w brzuch. Gdyby miał mnie uderzyć laską, a nie będę w stanie jej zablokować, odchylę się do tyłu, aby mnie nie trafiła.
Lecz gdyby Ulubieniec Tłumu wciąż by się cofał i nie podjąłby się żadnych działań ofensywnych, wtedy załatwi się sprawę w pokojowy sposób. -Przepraszam, że Cię zaatakowałem. To chyba nie jest najlepsze miejsce i czas, żeby walczyć. Mam nadzieję, że się nie gniewasz– powiem tylko skłaniając lekko głowę. Schowam miecze i oddalę się kilka kroków, uważając, żeby nie zostać zaatakowanym od tyłu. Gdyby coś takiego planował, wtedy do niego wrócę i będę kontynuował z nim walkę. W innym przypadku. Stanę sobie gdzieś na uboczu i poczekam chwilę, aż sytuacja się nie co uspokoi, widownia przestanie mnie wygwizdywać, a wszyscy swoją uwagę skupią na oglądaniu kuraków.
Samael który poznał kolor Kurczaka Tory, użył swojego Kamimari Hebi co by wystraszyć nieco kurczaki i jakiś efekt to miało, tylko zamiast je przyspieszyć, nieco spowolniło. Silas się poddał a Shinji postanowił przestraszyć różowego Kurczaka co też przyniosło pewne, choć niewielkie efekty. najbardziej z Kurą zabawił się Tora. Pierwsze nici nieco przyspieszyły kurę, ta jednak bardzo się opierała. Oczywiście jego kura była czarna. Kolejnym posunięciem był filar, który faktycznie popchnął kurkę o jedynie 8m jednocześnie widocznie raniąc ją poprzez obtarcia, co zostało mu policzone jako złamanie regulaminu. Ale, ale! 8m w pełni wystarczyło, a jego kurka jako pierwsza przekroczyła metę, czyniąc Torę pierwszym zwycięzcą. Kashi odkrył że jego kurczak ma Brązowy kolor, tym samym znajdował się przy brzegu areny i Kashi mógł wprowadzić swój pomysł w życie. Elektryczne ostrze było skuteczne w poganianiu kury, nieco zwiększając jej osiągi. W tym czasie walka Eżiego z Carlosem, ustała.
Stan postaci: Eduardo[Silas]: Full MM w kolejnym dniu, 1 punkt Takara: 63MM Shinji: 83MM Luriel: 50MM Kirino: 81MM, 2x Kwiatowy sługa Torashiro: W następnej turze pełne MM, 10 punktów Carlos: 70MM, spowolnienie chwili 2/3 posty Ejji[Tim]: Anchi[...] 2/3 posty, 80MM Kashima: 81MM, Miecz 1/2 posty Samael: 120MM
Tak! Działo kurczakowe spełniło swój obowiązek dumnie dając Torze wspaniałą, przewagę ośmiu metrów, a co za tym idzie... zwycięstwo. I choć czuł się źle, że zranił zwierzątko, jeszcze gorzej gdy złamał regulamin, to jednak jakoś... wyszedł w miarę spokojnie na tym wszystkim na końcu. 10 punktów... pierwsze miejsce... i to ponownie w konkurencji. Z jednej strony był z siebie dumny, z drugiej... był w szoku. Dopiero kilka chwil po zdobyciu zwycięstwa ostatecznie się rozluźnił, jakby w ciszy i spokoju przyjmując to do wiadomości. Ostatecznie się uśmiechnął, a następnie cicho zaśmiał. Ukłonił się delikatnie widowni i ze szczerym uśmiechem obrócił się do zawodników, również im kiwając głową i mówiąc: -Powodzenia. I do zobaczenia jutro! - rzucił szczerze, powoli schodząc z areny. Musiał ochłonąć. Może prysznic pomoże? Albo rozmowa z kimkolwiek?
Udało się odejść, ale co z tego. Coś pieprznęło w tor i czarnego kuraka wyrzuciło do przodu. Szanse na jakikolwiek remis są teraz takie, że ich w sumie nie ma. No i gówno… Przynajmniej jestem pewien dwóch punktów. Może i pierwszy dzień nie decyduje jeszcze o niczym, ale to nie zmienia faktu, że cholernie źle zacząłem. Mógłbym równie dobrze co tamten staruszek się poddać, lecz wolę jednak zostać. Kto wie co może się jeszcze zdarzyć? Jeszcze przez jakiś czas mogę pozbawić innych uczestników magicznej mocy, ale co mi to da? Zrobię sobie tylko niepotrzebnie wrogów. Obojętne mi jest kto teraz wygra. Kurczaki jeszcze o niczym nie decydują… Skoro już nic się nie wydarzy to w międzyczasie podchodzę do miejsca, gdzie rzuciłem swoje ostrze podczas walki z Panem V. Spoglądając kolejno na pozostałych uczestników, chowam je za rękaw. Co więcej mogę zrobić? Mógłbym stać i się przyglądać, ale samemu to nudno. Rozmowa z kimkolwiek byłaby teraz dość dziwna. Ogółem jak tak sobie przemyślę swoje dotychczasowe działania… Serio… Muszą mnie uważać za idiotę… Może uda mi się coś osiągnąć w następnych dniach… Cholera wie. Tymczasem stanę sobie gdzieś pod ścianą, złożę ręce na piersi, a po chwili skryję twarz pod prawą dłonią, obserwując spomiędzy palców co się dzieje.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Wyścig Kurczaków Sob Kwi 18 2015, 19:52
Kirino przyjęła inny wariant działania. Kwiatowi rycerze mieli teraz ruszać daleko naprzód i pełnić rolę asekuracyjną, natomiast dziewczyna postanowiła nieco przyśpieszyć swój sposób poganiania kurek. Dalej niespecjalnie przejmowała się konkurencją i nawet nie wzruszył jej fakt tego, że niektórzy już ukończyli swój wyścig - Ayame skupiła się na swojej kurce i użyła Flower Vine do tego, by splot korzeni uderzył w żyjącego zwierzaczka i na wzór tego należącego do Tory, poszybował w kierunku finiszu. Splot korzeni uderzyć miał możliwie tak, by nie trafiał on ostrą częścią w tyłek kury, a raczej nieco bokiem, ale atak miał posiadać na tyle siły, by mocno pchnąć ją do przodu, uderzał też pod kątem takim, by wyrzucał ją w górę, a nie po prostu w przód. Rycerzykowie mieli zaś kurkę asekurować, złapać w locie i ewentualnie pognać z nią do mety.
Wszystko co do tej pory zrobił Shinji nie było zbyt efektywne. Jakoś średnio szło mu straszenie kuraków, tak jakieś efekty tam to miało, ale bardzo mizerne. W dodatku jedna osoba już zakończyła konkurencję. W dodatku nie był to kto inny jak gość, który podebrał mu szóstkę. I w taki oto sposób szanse na zwycięstwo przepadły, bo długowłosy chciał zaoszczędzić energię na kolejny dzień. I tak właśnie oddał zwycięstwo. - Co tam kolejny dzień... - powiedział do samego siebie i... I przemienił się w ognistego ptaka. [Feniks, A] W jego małą formę. I tak jak wcześniej miał zamiar capnąć swojego kurczaka i dolecieć z nim do mety. Oczywiście uważając na różne latające przedmioty czy wystrzelone zaklęcia. Może nawet nikt nie zaatakuje go bezpośrednio, ale i tak trzeba uważać na to co wyczyniają pozostali uczestnicy chcąc doprowadzić swoje kurczaki do mety. Shinji na to uważał. Uważając chciał dotrzeć do białego kura, capnąć go nie robiąc mu krzywdy i wystrzelić z nim do mety wciąż uważając na pozostałych. A jakby mniejsza forma ognistego gołębia nie dawała rady, bo kurczak był jakiś nienormalny, ciężki, cokolwiek to po prostu zmienia się w większą formę. I długą do mety uważając, żeby nic go nie strąciło na tor, bo znów czekać go będzie kara. No i uważając na swojego kurczaka, żeby go nie upuścić czy cokolwiek innego. Wyznaczył sobie prosty cel: Capnąć swojego kuraka i dolecieć z nim do mety uważając coby nie dostać jakimś atakiem czy to zwykłym czy magicznym, i to wszystko.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.