I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Sporych rozmiarów posiadłość, jak i niezmierzone połacie terenów, które do niej należą, a wszystko to przypominające jakiś pradawny zamek, bądź pałac. Pomijając już fakt, iż większość rzeczy, jakie wchodzą w skład umeblowania olbrzymiego molochu wykracza poza zarobki normalnego fiorańczyka, to ogród zdaje się być największym w całym Fiore, jak i mieścić w sobie roślinność z całego świata. Obrazek mniej więcej
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~MG~~
Trójka ochotników, a zarazem trójka magów, którzy w dodatku pochodzili z Fairy Tail! Nic innego panienka, czy też może panna Firenza nie mogła sobie wymarzyć, jednak to nie ona zdawała się czekać na ekipę wróżek przed drzwiami. Nie. Przy samym wejściu na tereny posiadłości stał starszy mężczyzna ubrany w szykowny frak i zachowujący niemalże grobową powagę, jednak czujnie przyglądający się nadchodzącym osobnikom, a wszystko to w akompaniamencie powoli ocieplającej się pogody. Żyć nie umierać~
Olbrzymia posiadłość, przy terenie której znaleźli się Tami, dziewczyna z gildii, którą Akiko znała tylko z widzenia - Yugata - oraz ona sama - Pomarańcza, zapierała dech w piersi. Całe życie Kajitsu mieszkała we dworku w stylu wschodnim, ale nijak nie mógł się on równać ani wielkością ani bogactwem z tym, co widziała teraz. Sam budynek bardziej przypominał jej mały zamek niż jakiś pałacyk a ogród, który go otaczał sięgał pewnie horyzontu... W każdym bądź razie nie widziała, gdzie się kończy. Trochę ją to przytłaczało. A jeszcze nawet nie weszli na teren posiadłości. Przy wejściu czekał na nich poważnie wyglądający jegomość, po stroju można by pomyśleć, że to może jakiś lokaj, albo ktoś... Akiko była zdenerwowana, nie wiedziała co powiedzieć, więc tylko nisko się skłoniła na przywitanie.
Ostatnio zmieniony przez Akiko Kajitsu dnia Czw Kwi 16 2015, 20:13, w całości zmieniany 1 raz
- Sugoooi, robi wrażenie! - Krzyknął entuzjastycznie wchodząc na teren posiadłości. To miejsce miało swój styl w przeciwieństwie do wielu pałaców, które jego zdaniem był nijakie. Zapewne miało również i swoją historię. Rękę trzymał przy czole, by blade promienie słoneczne nie gryzły go w oczy, podczas podziwiania otoczenia. Było tu mnóstwo zieleni, co działało na chłopaka bardzo kojąco. Szedł przed siebie uśmiechnięty od ucha do ucha. Misja zapowiadała się bardzo przyjemna, ciekawe na jak długo taka pozostanie. - Hę? - Mruknął cicho, gdy dostrzegł w oddali czyjąś postać. "Może to demoniczny kamerdyner?! Świetnie by pasował do tej rezydencji!" - Niestety wraz z każdym krokiem, jego fantazja ulegała studzeniu, uderzana przez brutalną rzeczywistość. Mężczyzna był w starszym wieku, mimo wszystko raczej za młody, by nazwać staruszkiem, ale z drugiej strony za stary, by z wyglądu przypominać Sebastiana. Przystanąwszy przy nim, chłopak ukłonił się delikatnie i przywitał. - Witamy. - Czując jednak, że oficjalność przyprawia go trochę o skrepowanie, postanowił dodać trochę pozytywnej energii otoczeniu. - Przybyli piękni, inteligentni, niezastąpieni w swoim fachu, jednakże równocześnie zachowujący w sobie pełną skromność magowie z Fairy Tail~ - Rzekł, rozkładając ręce, jakby cytował, jakąś sztukę teatralną. - No i jeszcze ja. - Dodał opuszczając ręce i przyjmując niewinny wyraz twarzy.
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Raźnym krokiem, lawirując między ludźmi, Yugata dotarła do posiadłości. Obejrzała ją od góry do dołu. Wielgachna była. Pewnie by i zrobiła na dziewczynie wrażenie, gdyby nie to, że wszystko zawsze było od niej wyższe, a i w takich pałacykach nie raz bywała. Stresowała się jednak nieco. To miała być jej pierwsza misja od czasu pobytu w szpitalu i... Co ważniejsze, zmiany magii. Nikt w gildii jeszcze nie wiedział, że nie jest Smoczym Zabójcą. Ani nawet magiem lodu. Najgorsze było to, że miała tylko kilka dni, żeby się do tego przyzwyczaić. Kilka dni, które w dodatku spędziła wracając z Północy. Białowłosa zagapiła się na dziewczynę, którą widziała pierwszy raz w życiu i wpadła na słup. Jęknęła cicho i przyłożyła dłoń do nosa, ale cała ta sytuacja nie przeszkodziła jej uśmiechnąć się radośnie. Już się przyzwyczaiła do swojego pecha i niezdarnośći. - Hejka - przywitała się z obecnymi magami uśmiechając się promiennie. - Jestem Yugata - rzuciła do ciciemnowłosej dziewczyny (która w dodatku, do cholery, była od niej wyższa) i podała jej rękę na powitanie. - Chyba nie miałyśmy okazji się zapoznać. Ukłoniła się jeszcze lekko i uprzejmie, z niezwykłym wdziękiem do kamerdynera i pozwoliła Tamiemu odwalić całe gadanie.
- Dzień dobry. Panna Isabel już was oczekuje - odezwał się tylko starszy mężczyzna, a po tym, jak skłonił się wam nieznacznie sięgnął do klamki dość mosiężnych drzwi, otwierając je ciut mozolnie, aby grupka magów mogła dostać się do środka, a dokładniej... do sporych rozmiarów holu, który aktualnie wypełniony był zewsząd kwiatami. Poczynając od zwykłych wazonów wypełnionych różnorodną roślinnością, jak pospolite róże, a kończąc na skomplikowanych wiązankach, czy wieńcach, które zapewne tylko wyczekiwały momentu wysłania. Do tego wszystkiego - spokojnie po schodach schodziła kobieta ubrana w czerwoną suknię, a i posiadająca długie, sięgające do pasa zielone włosy, w które wpleciony był czerwony kwiatek. Ba! Sama jej kreacja zdawała się być wykonana z roślin, a oceniając ją - nie można było jej dać więcej jak dwadzieścia parę lat. Do tego wszystkiego - gdy tylko stanęła na tym samym poziomie, co wy, śmiało można było stwierdzić, iż była nieco wyższa nawet od Tamiego! - Witam was w moich skromnych progach~! Niezmiernie mi miło, iż ja - Isabelle "Flora" Josephine Frederica Blanch della Firenza - mogę gościć tutaj Was... znamienitych magów. Mam nadzieję, że spodoba się wam ta drobna zabawa i spędzicie przy niej dostatecznie miło czas. Jeśli jesteście gotowi - zapraszam was na tyły posiadłości, gdzie przygotowane zostały już... atrakcje. Jeśli jednak macie pytania, czy prośby możecie kierować je do mnie, bądź do Sebastiana. Na pewno będzie skory do pomoc. W miarę jego kompetencji - dopowiedziawszy to, tylko spojrzała w kierunku kamerdynera na co ten przełknął ślinę i mruknął pod nosem niewyraźne 'tak'.
Wesołe podejście Yugaty nieco zaskoczyło Akiko, która niemal podskoczyła, gdy tamta się przedstawiała. - N-nie.- Zaprzeczyła, przyznając Yukitorze rację.- K-ajitsu Akiko... Y-yo-yoroshiku onegai shimasu! Z nerwów niemal wykrzyczała końcówkę, kłaniając się przed Yugatą. Brzmiała dość formalnie, ale niedługo sie z nią oswoi, potrzebuje tylko trochę czasu. Tymczasem akcja powoli przeniosła się do ogromnego hallu, w którym Akiko rozglądała się (w sensie, spojrzała sobie na lewo, prawo, ale nie wykręcała szyi za każdym szczególikiem), z urzeczeniem podziwiając na piękne kwiaty. Gdy zauważyła też, jak się okazało, ich gospodynię, z zachwytu aż otworzyła delikatnie usta. Kobieta była piękna! Pomarańczka była pod wielkim wrażeniem eleganckiej, czerwonej sukni jaką Panna Isabelle miała na sobie. Oglądała jej przywodzące na myśl zadbaną trawę włosy oraz wpleciony w nie kwiat, równie czerwony jak suknia. Gdy zbliżyła się do nich, okazało się też, że jest dość wysoka. Biła od niej ogólna aura elegancji i wyrafinowania. Była prawdziwą damą, zupełnie jak narzeczona jej brata. Zapamiętała, by w razie potrzeby zwracać się do lokaja. Te ostatnie słowa gospodyni, w połączeniu z reakcją Sebastiana, posłały jednak zimny dreszcz wzdłuż jej kręgosłupa. Czyżby Panna Isabelle miała też swoją ciemną stronę? Akiko spojrzała na swoich towarzyszy. Zastanawiała się, czy mieli podobne odczucia. Niezależnie od tego, na zaproszenie "Flory", ruszyła na tyły posiadłości, starając sie nie oddalać od Tamiego i Yugaty.
- Osoi yo, Yugi-chan. - Rzucił z zadowoleniem do nowo przybyłej. Gdy kamerdyner powitał ich i otworzywszy drzwi, dał znak, by weszli, chłopak zaczął rozmyślać o niebieskich migdałach. "Hmm... Isabel. Z niewiadomych przyczyn to imię zawsze mi się kojarzyło z księżniczkami, hrabiami i tym podobne. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się być nadętą paniusią o wygórowanej opinii o samej sobie." Brunet wyjął z kieszeni swoją laleczkę wielkości małego palca i zaczął się nią bawić w dłoni. Wiedział, że pewna osoba z jego drużyny nie przepada za jej wizualnością, w głowie już wpadały mu pomysły, jak ją przestraszyć, ale na chwilę obecną zrezygnował z tych domyśleń, gdyż jego oczom ukazał się ogromny hol, którego wnętrze wzbogacały kwiaty, a może raczej cała masa kwiatów~ Gdyby spojrzeć w lewo - kwiaty. Gdyby spojrzeć w prawo - kwiaty. Chłopak dałby głowę, że jeśli zajrzałby sobie do spodni, zapewne również znalazłby w nich kwiaty. Mimo wszystko musiał przyznać, że były one na swój sposób całkiem ładne. Potem jednak, przez moment zapomniał o otaczających go motywach dekoracyjnych, gdyż uwagę jego oczu przyciągnął inny kwiat. Chłopak przyglądał się panience, była bardzo ładna, jej karnacja idealnie pasowała do otoczenia. Widać było, że o siebie dba. Po przywitanie z jej strony, chłopak jedynie pokłonił się delikatnie, gdyż jeśliby próbował cokolwiek powiedzieć, zapewne wszelkie próby skończyłyby się na złamaniu sobie języka, podczas wypowiadania imienia kobiety. A obrażenie jej nie leżało w interesach Tamiego. Chłopak przełknął nerwowo ślinę. "Dlaczego słowo atrakcje wypowiedziała, tak zagadkowo? Meh, pewnie chciała podkreślić, że przygotowanie wszystkiego dużo ją kosztowało i jest z tego bardzo dumna." - Pomyślał. Toshiro chciał rzucić jeszcze raz okiem na kwiaty, lecz widząc, że Akiko już kierowała się we wskazane miejsce, chłopak poczłapał za nią. "Łoo kyrie! On serio nazywa się Sebastian." - Pomyślał, szczerząc się w myślach. Małym Doku nadal bawił się w dłoni, zastanawiając się czy może jednak nie zdecydować się na mały psikus w stronę jego pomarańczowej towarzyszki. Zatrzymał się w połowie drogi i spojrzał zza ramienia. - Yugi idziesz? - Zapytał, rzucając jej ciepły uśmieszek.
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Posiadłość l'Firenzza Nie Kwi 12 2015, 17:23
Dziewczyna uniosła brew, kiedy wywołała w Akiko takie zakłopotanie, ale uśmiechnęła się delikatnie. Nie chciała, żeby ktoś z jej gildii miał do niej negatywny stosunek. W końcu to byli nakama! Udała się powoli za resztą, wszystkiemu się badawczo przyglądając. Kwiaty, kwiaty, kwiaty... Wszystko to przywodziło jej na myśli Kirino. Z którą to dawno się nie widziała. Ta świadomość wywołała w Yugacie ukłucie jakiegoś nieprzyjemnego uczucia, które szybko odpędziła. Nie chciała przyznawać przed samą sobą, że się stęskniła za zielonowłosą. Panna Firenza również przypominała jej Kiri, tylko jakąś taką bardziej dojrzałą i bardziej kobiecą. I wyższą. Wszystkie te fakty, a zwłaszcza ostatni, sprawiły, że Yukitora automatycznie znielubiła Isabel. Spoglądała na nią wilkiem i ani myślała się odzywać, a wszystko nagle zaczęło wydawać się jej podejrzane. Postanowiła ani trochę temu wszystkiemu nie ufać, zwłaszcza po tym, w jaki sposób Flora zwróciła się do Sebastiana i jaką reakcję to w nim wywołało. - Nie, nie idę - prychnęła ironicznie, jak to ona, ale z radosnym uśmiechem i wbrew swoim słowom podbiegła do Tamiego, by zrównać się z nim i pomaszerować, już ramię w ramię, do ogrodu, który jak mówiła Isabel, miałby być pełen atrakcji. Z jakiegoś powodu Yugacie wydało się być to nagle całkiem... Groźne, ale szybko odpędziła te myśli, zrzucając to na swój stosunek do gospodyni.
Cała trójka idealnie ukazywała różnorodność reakcji, jakie może wzbudzać w człowieku tylko jedna osoba! Od niepewności, czy też może raczej zakłopotania, poprzez podziw, czy też... wrogość?! Ot każda chyba możliwa podstawowa opinia wynikająca z samego spotkania przetoczyła się przez głowy osób tutaj zebranych, zaś nieproszony o nic Sebastian ukłonił się tylko i odszedł jedną ze ścieżek między kwiatowymi bukietami. Poza tym trójka dzielnych magów udała się kolejno do ogrodu, ażeby to dostrzec tam piękne, zdobione meble w białawo złotawej tonacji, a i z florystycznymi wykończeniami, czy także różnorodne rzeźby oraz... ogromną przestrzeń, którą rozpoczynał labirynt z żywopłotu! Masz ci los! Do tego wszystkiego na stoliczku stały filiżanki, ciastka oraz dzbanek z herbatą, która jak dało się wyczuć, wydzielała łagodny, ziołowy aromat. - Jeśli jesteście gotowi, to możemy zacząć wyścig~! - odezwała się tylko panna della Firenza, wynurzając się z posiadłości, a i kierując się powolutku w stronę zacienionego stoliczka, by zaraz po tym, gdy tam przystała wskazać dłonią w kierunku wejścia do żywego labiryntu, dodając nieśpiesznym tonem: - Oczywiście zwycięży pierwsza osoba, która odnajdzie złote, strusie jajo, a początek naszego drobnego wyścigu w poszukiwaniach wielkanocnych jajek~! W jego trakcie zapewne przyjdzie wam zwiedzić znaczną część ogrodu, jak chociażby fontannę, staw, małą polankę, różane krzewy, czy też inne, różnorodne formy roślinności, jednak... uważajcie na las. Ostatnimi czasy zrobiło się tam ciut niebezpiecznie, a poza tym - mam nadzieje, że spodobają wam się niespodzianki! - przerwała tylko, przysiadając i spoglądając na każdego z magów, aby ostatecznie dorzucić jeszcze proste: - Niech wygra lepsza! Wszystko to po to, aby nalać sobie herbaty do filiżanki, a i zostawić magów z decyzją, czy ruszyć ścieżką w kierunku labiryntu, który to znajdował się na końcu kamiennych schodków, czy kolejnej, zdobionej fontanienki, która odgradzała im wejście do roślinnej ścieżki rozwidlającej się zaledwie po kilku metrach. Masz ci los? Tylko - kto wygra?
- Wow. - Robiło wrażenie. Czy ten ogród miał w ogóle koniec? A jeżeli miał to nie było go widać z miejsca, w którym obecnie sterczeli. "Wyścig?!" - Pomyślał chłopak, gwałtownie kierując wzrok na Pannę Firenzę. Nic nie mówił, lecz jego twarz wyglądała, jakby chłopak właśnie połknął kij, a każda jego część ciała pragnęła gestykulacją pokazać, jak bardzo byłoby to dla niego niezręczne. Wyruszył na misję ze swoimi przyjaciółmi i nastawił się na współpracę. Miał nadzieję, że będzie mógł na nich liczyć, gdyby była taka potrzebna i na odwrót. Ale nic z tego, skoro mają rywalizować... "Hmm..." - Zamknął oczy i podparł dłonią podbródek, jakby się nad czymś zastanawiał. - Oo, Souda~ - Pstryknął palcami, jakby go olśniło. Dał szybko znać swoim towarzyszom, by przychylili twarz w jego stronę. - "Atrakcje" oraz niebezpieczeństwa, które tam na na nas czyhają są nam nieznane. A jeżeli któremuś z nas będzie groziło niebezpieczeństwo, nie będziemy w stanie drugiej osobie pomóc. Nie bardzo mi się to podoba... Więc tak sobie pomyślałem, może spróbujmy to przejść chroniąc się nawzajem, zamiast rywalizować ze sobą. Szczerze to kto zajmie pierwsze i ostatnie miejsce mało mnie obchodzi, później byśmy się dogadali. W pojedynkę trochę ryzykujemy, a jako drużyna mamy większe szanse. Fantem również można się podzielić według naszego uznania, gdyby był. Co Wy o tym sądzicie? - Rzekł cichutko do swoich towarzyszy. Lecz słysząc ostatnie zdanie Panny Isabell, na jego czole pojawiła się żyłka. "Oho, "lepsza"? Widać, już zostałem skreślony na starcie. Ale cóż..." - I jeszcze zostaje sprawa z wyborem drogi. - Dodał pod koniec. Czekał na odpowiedź jego towarzyszy, ciekawy był czy popiorą jego pomysł, czy też zadecydują o działaniu na własną rękę. Nie ważne, jaka miałaby być reakcja dziewczyn, Tami nie będzie je za to oceniać, ani krytykować. Uszanuje ich decyzje.
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Wyścig. Mogła się tego spodziewać. Pokiwała w zamyśleniu głową i zerknęła badawczo na Isabel. Czy ona naprawdę sądziła, że Wróżki tak łatwo dadzą się wrobić w rywalizację między sobą. Znaczy, Yugata była okazem, który akurat ubóstwiał rywalizowanie z innymi członkami Fairy Tail, ale na swoich zasadach. Firenza ją irytowała. Plus, wiadomo, ta dusza buntownika. Dziewczyna nie zamierzała skakać tak, jak powie Flora. Okej, była ich pracodawcą i tak dalej... Ale w ogłoszeniu nie było nic mowy o jakiejś zaciekłej rywalizacji. A jej się zdawało, że Isabel tylko czeka, aż skoczą sobie do gardeł, żeby zapewnić jej rozrywkę. Z tą jej postawą nie mogło przecież chodzić o nic innego, prawda? Dlatego Yugi zamierzała skłonić się do pomysłu Tamiego. Wzruszyła lekko ramionami, z typową dla siebie obojętnością. - Nie lubię wyścigów - odparła szeptem, kiedy wszyscy się nachylili. - Plus... Niebezpieczeństwa? Serio? Na cholernym szukaniu jajek? Powiodła wzrokiem po twarzach towarzyszy. - Średnio mi się to podoba. Yukitora milczała przez chwilę, aż po krótkiej pauzie zdecydowała się dodać kwaśno: - W ogóle ona mi się średnio podoba. Dlatego też sądzę, że powinniśmy udać się do lasu. W końcu tam powinno być najwięcej tych niebezpieczeństw. Skrzyżowała ręce na piersiach i czekała na decyzję swoich towarzyszy. Ale skoro już ona i Tami zgodzili się z tym, że powinni współpracować, wątpiła, żeby Akiko zaoponowała. Z resztą ona wydawała się jej pierwsza do takiego rozwiązania.
Gdy Akiko usłyszała, czego dokładnie dotyczy zadanie, w jej głowie zaczął się formować luźny plan działania, złożony z akcji takich jak: Wybór ścieżki, decyzja, czy używać truskawki czy też nie i tym podobne. Gdyby miała dokładnie wszystko przemyśleć, prawdopodobnie zostałaby daleko w tyle za resztą. Sama wzmianka o samotnym zapuszczeniu się wgłąb labiryntu sprawiała, że dziewczynie robiło się słabo. Czy sobie poradzi? Czy wygra? Czy w ogóle wróci? Takie myśli kłębiły się w jej głowie. Dlatego też ucieszyła się, gdy Tami zaproponował współpracę i gdy Yugata przystała na nią. Kiwnęła głową, na znak, że również się zgadza. - Yu-Yugata-dono, Tami-dono... M-myślę jednak, że pójście do lasu będzie zbyt ryzykowne... To znaczy... No...- Akiko zrobiła krótką pauzę, w trakcie której przełknęła ślinę, jakby zbierając siły na dalszą część wypowiedzi. Była nieco zawstydzona, na jej policzkach wykwitł delikatny rumieniec i nie patrzyła swoim rozmówcom w oczy, w końcu takie wypowiedzi przychodziły jej z trudem. - Stwierdzenie, że jeśli z-zrobimy inaczej, niż poradziła nam Panna Isabell, zaprowadzi nas do s-sukcesu, nie jest trochę... D-daleko posunięte? Pomarańcza zdawała sobie sprawę, że to istotnie może być poprawne myślenie, jednak coś kazało jej poddać tę opcję w choćby maleńką wątpliwość. Według niej, powinni się nad tym poważniej zastanowić. Stała przez chwilę, po czym jakby uderzona piorunem, nagle zdjęła plecak i zaczęła w nim grzebać. Po chwili wyciągnęła z niego dwie dodatkowe, masywne kłódki, które przyczepiła do wolnych miejsc przy pasku.. - Ale... J-jeśli zamierzamy tam iść... powinniśmy być choć trochę przygotowani. W razie potrzeby, Akiko jest gotowa wesprzeć swoich kompanów. - Więc idziemy do lasu?- Zapytała jeszcze.
Ostatnio zmieniony przez Akiko Kajitsu dnia Pią Kwi 17 2015, 15:27, w całości zmieniany 1 raz
Uniósł nieco wzrok i zastanowił się nad wszystkim. Po krótkiej chwili zadowolony kiwnął głową i rzekł: - Daijoubu Akiko. - Poklepał ją po ramieniu, by dodać odrobinę otuchy. - Nie zapominaj, że jesteśmy magami Fairy Tail~ Nie raz już sięgaliśmy szczytu, co nie? Czym jest przy tym przejście przez jakiś głupi lasek. Ii deshou? - Uśmiechnął się beztrosko. Oczywiście wewnątrz samego siebie Tami również miał wątpliwości i czuł lekki dyskomfort, jednak nie dopuszczał do siebie myśli, że razem coś mogłoby pójść nie tak. Trzeba dodać kompanom trochę otuchy. - Yoshi. Zatem drużyna Atagita rusza do boju! - Rzucił, po czym ruszył przed siebie w stronę lasu. "Może będziemy mieli szczęście i nic się nie wydarzy. Chociaż coś myślę, że misja wtedy byłaby podejrzliwie łatwa." - Poza tym Akiko. - Zaczął, nie odwracając się nawet na chwilę. - W razie wypadku Doku na pewno przybędzie Ci z pomocą. - Podniósł do góry dłoń, w której trzymał małą laleczkę. - Czujesz się już bezpieczniej? - Droczył się, cicho chichocząc. Mimo wszystko głowę chłopaka zawracało mnóstwo rzeczy. Musiał zachować czujność mimo pozoru błahej misji. Ech... Przynajmniej pogoda pozostawała piękna. Lecz to też może się wkrótce zmienić.
Ostatnio zmieniony przez Tami dnia Pią Kwi 17 2015, 20:02, w całości zmieniany 1 raz
Akiko wzdrygnęła się na wspomnienie o Doku, lalce Tamiego, która wryła się jej w pamięć i stała jednym z koszmarów. A gdy w dodatku Tami wyciągnął jej maleńką wersję, dziewczyna wycofała się i łapiąc Yugatę kurczowo za rękaw, schowała się za nią. Reakcja mówiła sama za siebie: Nie czuła się ani trochę bezpieczniej... Choć za plecami Yugaty wydawało się być dość przyjemnie... - Yugata-dono...- wymamrotała żałośnie, patrząc na białowłosą szczenięcymi oczami z nadzieją, że coś poradzi na dręczącego ją chłopaka i jego straszną lalkę. Całość wyglądała dość komicznie, biorąc pod uwage, że Pomarańcza byłą wyższa od swojej potencjalnej obrończyni o niemal dziesięć centymetrów. Szli więc w stronę lasu, prawdopodobnie ku własnej zgubie.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Posiadłość l'Firenzza Nie Kwi 19 2015, 00:11
~~MG~~
Pomijając fakt, iż ekipa pierścienia nie wiedziała, gdzie dokładniej znajduje się las, to ich jedyna droga wiodła do labiryntu z żywopłotu. Masz ci podły los, który nie mówił nic poza tym, iż las znajdywał się gdzieś za labiryntem w północno-wschodniej części posiadłości, a oni... oni najwyraźniej znajdywali się na południu. Tak można było przynajmniej wnioskować po układzie słońca, czy padaniu cieni, ale cóż... Cała droga przed magami, a przez wejście do labiryntu zdawał się powiać wiaterek. Dość chłodny, a i taki, który zdawał się poruszyć roślinkami tak, że te aż zaszeleściły, jakby nawołując magów.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.