I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wlasciwie to dosc spory pagórek na jednej z polanek w srodku lasu. A moze i góra? Kryptogóra. Coś na pograniczu. Zalesiona, kryje w sobie kilka jaskin i potęzny krąg magiczny na szczycie gdzie niegdys poganskie plemiona na stosach ofiarnych składali krwawe ofiary swym bóstwom
Księżyc już dawno wzniósł sie na firmament oświetlając górę. Lub pagórek. W zasadzie nieistotne. Ludzie tu z reguły nie przychodzą. Ponoć straszy i słychać nocą głosy tych, co mineli. Tych, których tu mordowano nie zważając na błagania. Wszystko w imie wyzszych celów! Ale zawsze znajdą się odmieńcy, którzy przyjdą. Jednostki, które za nic mają legendy. Wycie wilków ich kołysanką. Ci, którzy nie rozróżniają brawury i odwagi. Poszukiwacze prawdy. Łowcy przygód. Młodzi. Starzy. W każdym wieku. Albo po prostu jest się Minervą. Wiedźma już od dobrej godziny tudzież czterech siedziała na pięciometrowym, kamiennym filarze z miotłą na kolanach. Nie, nie miala drabiny. Wszelaka logika wyjechała na wakacje. Obserwowała księżyc wcinając coś chrupiąceg z torby. Chyba lepiej nie wnikać w gastronomię. Księżyć wszędzie wyglądał tak samo. Prawdopodobnie dlatego, że ciągle świeci ten sam. Kawałek domu, nie ważne gdzie się jest I jeszcze ta atmosfera - brakuje tylko drużyny podstarzałych bab kłócących się o to, których wieśniaków tej nocy obrac za cel i w co ich zamie ic. Tylko jej ten kamienny stół nie pasował, ale to nic. Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma.
Autor
Wiadomość
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pon Lut 26 2018, 11:43
~MG~
Chociaż misja zawierała wiele niewiadomych i dla wielu była tak podejrzana, że mogła wydawać się jakąś pułapką zastawiona na was to do wzięcia w niej udziału zgłosiło się niezwykle wiele osób. Być może wybrali się na nią z ciekawości, gdyż chcieli dowiedzieć się, co kryje się za pozostawiona notką, albo po prostu poszli na nią z braku zbyt dużej ilości łatwych misji obecnie dostępnych. Nie ważne jednak były ich osobiste pobudki. Na miejsce dotarli mniej więcej o tej samej porze koło godziny dwunastej przed umówionym spotkaniem i oczom wszystkich ukazał się opuszczony kościół, który, co prawda posiadał wszystkie ściany to czas nie obszedł się z nim łaskawie. Na jego murach znajdowały się grzyby oraz mech, który stopniowo zaczął je porastać, dawne wspaniałe witraże zostały zniszczone przez warunki atmosferyczne, a dzwon z wieży oraz całe cenniejsze wyposażenie zostało już dawno zrabowane. Sam kościół był salą o jednej nawie, bez złożonego sklepienia wykonany z surowego kamienia, raczej prosta architektura. Wysokość kościoła nie przekraczała raczej 8 metrów wysokości, oczywiście poza dzwonnicą, która sięgała około 15 metrów, znajdowała się obok kościoła.
Po wejściu drewnianymi, ciężkimi drzwiami zobaczyliście, że znajdowały się tam prawdziwy bałagan. Wszystkie ławki były poprzestawiane, niektóre przewrócone. W środku znajdowały się zwierzęta, jakaś sarna z młodymi spojrzała na was nieufnie, kiedy weszliście do tego budynku, ale nadal leżała w jego rogu. Na belkach dachowych ptaszki śpiewały swoje serenady, a dzik prychnął na was kiedy wychodził z kościoła. Nie było tutaj ołtarza, krzyża czy innych symboli, które mogły powiedzieć wam jakie bóstwo było tu niegdyś czczone. W miejscu, gdzie kiedyś zapewne miał znajdować się ołtarz klęczał modląc się blondwłosy mężczyzna w wieku około dwudziestu pięciu lat. Ubrany był on w garnitur, sprawiał wrażenie naprawdę, eleganckiego businessmana, albo szlachcica. Obok niego siedziały zwierzęta dzik leżał po jego prawej stronie, a trzy zające patrzały na niego z lewej strony. Na jego głowie siedziały dwa kolorowe ptaki. Mężczyźnie to nie przeszkadzało. Słońce padało przez rozbite okno oświetlając jego oblicze, tak że wyglądał dla was jak jakiś pozaziemski byt, ktoś lepszy od was, tak, że sam mógł być Bogiem tego miejsca.
Po chwili wstał, na co ptaki na jego głowie zareagowały szybkim zerwaniem się, ale inne zwierzęta nadal pozostały na swoim miejscu. Uśmiechnął się do was szczerze. Wyglądał naprawdę cudnie, wręcz ugięły się wam kolana na jego widok. Kiri, jako kobieta poczuła ucisk w klatce piersiowej, czyżby to było to niemiłe uczucie jakim jest miłość? Mężczyzna sprawiał w jej odczuciu wrażenie idealnego. Męscy uczestnicy jeśli posiadali skłonności homoseksualne również poczuli zauroczenie w mężczyźnie, który miał być waszym pracodawcom, a nawet jeśli woleli kobiety to również mieli wrażenie, że facet jest naprawdę piękny. Może poczuli zazdrość o jego wygląd, a może zaczęli się nawet zastanawiać nad swoimi preferencjami seksualnymi? Nawet Slime, która nie posiada sprecyzowanej płci, nie wiedziała, co myśleć o stojącym przed nią ideale, może się na niego rzucić i zacząć przytulać? Dziwne myśli chodziły jej po głowie. Jedynie Ryudogon [PS. Jest to a'la magiczna zdolność waszego pracodawcy, nie chodzi o to, że jest po prostu ładny, dlatego założyłem wasze uczucia jego względem pomijając charakter postaci. Po prostu aura wywołuje miłość osób, które na niego spojrzą - w pewnym stopniu, wiadomo na kobiety oraz mężczyzn preferujących facetów zadziała to silniej, ale zadziała nawet na osoby aseksualne czy takie bez upodobań w mężczyznach. Jeśli ktoś posiada przynajmniej 1lv. bariery umysłowej - może uznać, że efekt nie działa].
Gdy już odczuliście pierwszy efekt "wow" spowodowanego jego pojawieniem się przemówił do was. - Zapewne jesteście najemnikami, których poprosiłem o pojawienie się - powiedział, a następnie klasnął dwa razy, a w waszych rękach pojawiły się mieszki z klejnotami (jak ktoś chciał policzyć było tam po 5.000 klejnotow) - To wasza misja więc teoretycznie powinienem dać wam jakieś zadanie, mam racje? - powiedział dość naiwnie, czy on naprawdę nie wiedział jak powinien zachowywać się pracodawca? Po co w ogóle on ich tutaj wezwał? Mogły pojawiać się takie pytania. - Pasowałoby, żebyście coś zrobili... Panienki - tutaj zwrócił się do Kiri oraz Slime - Mógłbym prosić w takim razie, abyście jako cel do wykonania misji przyjęły rozebranie. A reszta... może zatańczcie, albo zaśpiewajcie jakąś piosenkę? - Ciężko było wam zgadnąć, o co chodzi waszemu pracodawcy, ale dostaliście chwilę czasu, na to, aby wykonać jego polecenie, a kto się za to zabrał zdążył je wykonać, gdyż kolejne swoje słowa blondyn powiedział po około minucie - W sumie to nie, o to mi chłodziło. W ogóle wybaczcie mi moje maniery nazywam się Gabriel, nie mam nazwiska. Zebrałem was tutaj, aby wam o czymś opowiedzieć, o coś poprosić i dać wam jeszcze po posłańcu jeśli zgodzicie się mi pomóc. Mógłbym was prosić, abyście mnie wysłuchali? Jeśli nie macie tej chwili zrozumiem, możecie wziąć zapłatę za misję i wyjść, ale zostając możecie zyskać znacznie więcej, nie tylko staniecie się silniejsi, nie tylko zyskacie boskiego towarzysza, ale również czeka was w przyszłości zbawienie. Potem czekał, aż się zgodzicie, chociaż tak naprawdę mógł wysłuchanie siebie dać jako cel misji i zmusić was do tego w zamian za otrzymanie zapłaty. Zamiast tego od razu otrzymaliście pieniądze i mogliście opuścić kościół. Propozycja mężczyzny mogła zabrzmieć jednak kusząco dla części z was, to od was indywidualnie zależało jak się zachowacie. No może poza Kiri, która czuła, że chce zostać i posłuchać tego, co powie jej ten przystojniak [nie może opuścić, musi zostać, musi odgrywać zauroczenie w Gabrielu]. Reszta odczuwa, że jest bardzo przystojny i wspaniały, ale potrafi wyjść z tego miejsca. Z wyrzutami sumienia, ale mogą wyjść, nawet Yamamoto będzie je miał, chociaż jest złym człowiekiem z założenia [efekt magii jak pisałem].
Stan postaci: Wszyscy: + 5.000 klejnotów. Kiri: Zakochana w Gabrielu. Reszta: Delikatnie zauroczeni Gabrielem.
//PS. Jako, że jest was dość sporo wprowadzam czas na odpis ok. 72h. Mojego kolejnego postu spodziewajcie się więc 1 marca godz. 12:00
Zicron
Liczba postów : 27
Dołączył/a : 06/12/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pon Lut 26 2018, 18:10
Zicron... To po prostu był Zicronem, nie miał zbyt dużo do mówienia do innych, praktycznie miał na nich wyjebane i nosił to co zwykle, był ubrany w ponczo, którym zakrywał swoje usta i nos, a w jego oczach dało się tylko zobaczyć kurwiki, niewyspanie, dość spore i ciemne wory. To było u niego akurat całkowicie normalne, nie miało większego znaczenia. Nawet się nie przywitał z nikim. Wszystko to było na temat czytania na temat magii i działa ten świat. Biorąc pod uwagę, że ma mało pieniędzy to będzie musiał trochę zarobić, ale natomiast tego magiem nie jest... Przynajmniej na razie, będzie musiał niestety opanować działające tutaj prawa, lecz na razie słabo mu to idzie, był szamanem, nie magiem to działa trochę inaczej. Tak czy siak wszedł do kościoła i spojrzał na tego mężczyznę. Mruknął jedynie pod nosem czując się kapkę inaczej, zwłaszcza, że jakoś nigdy nie interesował się kimś pod takim kątem. Splunął jedynie gdzieś z boku, a potem przeliczył ile hajsu jest w kopercie. Taka była jego żydowska natura, mimo tego że był praktycznie Indianinem (albo jak ktoś woli to rdzennym amerykaninem) w swoim świecie. Zicron słuchając jego słów poszedł zająć sobie miejsce, a usiadł on na oparciu jednej z ławek i złączył pod ponczem ręce na wysokości klaty. Te słowa o boskim towarzyszu, w jego głowie od razu przeszło tysiące myśli... Adsili, teraz to imię cały czas krążyło po jego głowie, pociągnął on w pewnym momencie nosem i przetarł łezkę w kąciku oka. Nie interesowało go stanie się silniejszym czy to całe zbawienie...
Forget
Liczba postów : 16
Dołączył/a : 05/06/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pon Lut 26 2018, 19:51
Kiedy Forget zobaczył łatwy sposób na zarobienie trochę grosza, od razu udał się na miejsce. Nie spodziewał się jednak, że będzie tam aż tylu ludzi. Zlecieli się tutaj jak pszczoły do miodu, a co gorsza, pośród tego całego zbiorowiska był jakiś dzieciak. Jak Forget bardzo nienawidził tych małych karykatur człowieka, które co chwilę o wszystko płakały, wszystko musiały dotknąć tymi swoimi małymi, brudnymi i paskudnymi łapkami, a na dodatek wszędzie musiało być ich pełno. Takie gówniarze nie znały również pojęcia przestrzeni osobistej i zasad jej nienaruszania, a to akurat rudzielca bolało najbardziej. Jeśli wziąć też pod uwagę, że Forget nie palił od jakichś pięciu godzin, to nietrudno dojść do wniosku, że lepiej aby babojad nie wchodził mu teraz w drogę. Głód nikotynowy sprawiał, że mężczyzna stawał się agresywny i opryskliwy, a wtedy nie pomagała już idylliczna sceneria, ruiny budynku, słońce oraz wszelkie inne pierdoły. Całość działała na rudzielca całkowicie odwrotnie i nawet przyjazne ćwierkanie ptaków sprawiało, że miał on ochotę wyciągnąć rewolwer, żeby zestrzelić ich te głośne dzióbki, a przy okazji też i połowę ich głowy.
Wnętrze budowli wcale nie było lepsze. Rudy czuł się tutaj jak w jakiejś pieprzonej bajce, a na dodatek odnalazł jeszcze księżniczkę Disneya, która była facetem. Świetnie, tylko tego brakowało, żeby jego humor spieprzył się jeszcze bardziej. Forget założył jednak, że ten cały pan lasu może być osobą zlecającą zadanie, więc na razie postanowił ulokować się pod jedną ze zniszczonych ścian, a następnie poczekać w ciszy i samotności na rozwój wydarzeń. Nie interesowali go inni ludzie, nie interesował go ten zwierzyniec zgromadzony w środku, a już na pewno nie chciał mieć niczego do czynienia z jedynym bachorem. Na dodatek złego, kiedy blondyn wstał ze swojego miejsca, atmosfera dookoła się trochę zmieniła. Większość wpatrywała się w niego jak w obrazek, a sam rudzielec kompletnie tego nie rozumiał. Facet jak facet, więc o co ten cały szum? Może magowie reagują na to wszystko w jakiś inny sposób? Tak, magowie. Pożerasz dusz i kolekcjoner piegów zdawał sobie bowiem doskonale sprawę z tego kto tutaj praktykuje magiczne sztuczki i była to znaczna większość ferajny. A może ten blondyn też używał właśnie jakiegoś zaklęcia? Cóż, na jego nieszczęście na większość z takowych Forget był zwyczajnie odporny.
O ile z początku Rudzielec nie pałał nawet gramem sympatii do blondyna, o tyle wszystko zmieniło się w momencie pojawienia się w jego rękach woreczka z wypłatą. Forget gwizdnął tylko pod nosem i zważył w dłoni zawartość materiału, a następnie wszystko przeliczył. Równo pięć tysięcy klejnotów. Taką też sumę zapisał w swoim notatniczku, skrobiąc przy okazji przeżycia z dnia dzisiejszego. Strona 835, tak. "Jakiś blond fagas dal zlecenie, a potem wypłacił pięć tysięcy klejnotów za nic. Chyba go pojebało. Kup też rano papierosy.". Krótka notatka zapisana niebieskim flamastrem zbiegła się akurat z "zadaniem" zleconym przez blondyna. No chyba ocipiał, jeśli myślał, że Forget będzie coś robił skoro dostał już zapłatę. Dla tego rudzielca moment otrzymania pieniędzy oznaczał, że tak naprawdę zadanie wykonał. Nikt nigdy nie płacił mu z góry i takiego zwyczaju po prostu nie znał. Nie zamierzał więc robić z siebie idioty dla uciechy blondyna. Tak samo nie zamierzałby tańczyć czy śpiewać nawet jeśli od tego zależałaby jego wypłata. Nie był w końcu jakąś małpą w zoo. Okazało się też, że Forget wybrał dobrze, bo, jak się okazało, Gabriel przeszedł w końcu do sedna całej sprawy, która koniec końców zainteresowała rudego. Nie chodziło o żadnego posłańca i inne efekty, a zwyczajnie o kasę. Jeśli blondyn mógł rzucać mieszkami z klejnotami na lewo i prawo, to pewnie rzuci nimi jeszcze raz. Właśnie dlatego Rudy zjechał plecami po ścianie i usiadł tyłkiem na ziemi w oczekiwaniu na to, co Gabriel chce mu przekazać.
///Magia działa na Forgeta w ograniczonym stopniu. Jeśli Bariera lvl 1 zatrzyma zaklęcie, to tym bardziej zrobi to Antymagia lvl 3, stąd też taki post, a nie inny.
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Kozia Góra Pon Lut 26 2018, 20:51
Winter podrapał się po głowie widząc tłum który się zebrał przed kościołem. Nie spodziewał się, że tyle osób będzie mu towarzyszyło. Co prawda chłopak dawniej był dość przyjazny, i powoli do tego stylu bycia wracał, ale nadal był świadomy co może taka gromada spowodować. Błąd jednej osoby mógłby wręcz na nich apokalipsę sprowadzić, nawet na podobno "łatwej" misji. Osobiście, nie rozumiał zbytnio czym była prosta misja. Bywał na trudnych i mniej trudnych. W jego oczach różniły się tym, iż na jednej mimo starań prawie ginął, a na drugiej tylko mdlał... jakkolwiek to nie brzmiało. Czyżby miała to być jego pierwsza misja od niepamiętnych czasów, podczas której nie będzie leżał nieprzytomny na ziemi. Podobała mu się ta opcja. Z taką ilością ludzi przynajmniej powinno być interesująco. Nie widział też zbytnio członków gildii, więc nie musiał się tak przejmować co się stanie całej reszcie. Był nadopiekuńczy tylko względem członków gildii... a bynajmniej miał taką nadzieję.
Wyrwał się jednak z zamyślenia i przyjrzał się kościołowi. Jak bardzo podejrzane mogło być spotkanie w opuszczonym kościele? Dla wierzących byłby to pewnie skandal, ale na szczęście Winter się do nich nie zaliczał. I miał nadzieję, iż większość jego towarzyszy też nie. Mieli razem współpracować w końcu. A współpraca z osobą głoszącą wolę bożą lub coś w tym stylu... zadrżał na samą myśl. To były by bardzo irytujące godziny jego życia i chciał ich uniknąć z całego serca. Nie był nawet świadom, co go spotka za drzwiami kościoła. Po przekroczeniu progu świętego budynku, jego wzrok skupił się w sumie na sarnie i dziku. Głównie dlatego, że sarny były fajne. Takie delikatne w jego oczach i w ogóle. Słodkie. Co do dzika... wychodził z kościoła. Na tym się skończyło analizowanie zachowanie Wintera przeprowadzone przez Wintera.
Niestety lub stety, potem jak cała reszta skupił wzrok na bogu. Gdzieś w odmętach swojego mózgu wiedział, iż nie mógł być to faktycznie bóg. Te zostały jednak na ten moment przyćmione i jak reszta podziwiał pięknego mężczyznę. Fortunnie, był on w pełni heteroseksualny, to nie mógł się martwić o robienie rzeczy których by żałował w najbliższej przyszłości. Nie zastanawiał się nawet specjalnie nad pieniędzmi które otrzymał, tylko schował je w swojej magicznej skrytce - kieszeni. Kasa zawsze mile widziana. Może będzie go stać na jego nowy projekt. Cały czar i podziw dla starszego chłopaka zmalał, gdy ten "zażartował" z rozebraniem się dziewczyn. O dziwo, Winter miał morale i jego słowa mu się bardzo nie spodobały. Pewnie, przed powiedzeniem mu paru słówek powstrzymywało go dziwne zauroczenie. Może to i lepiej.
Wysłuchał początkowych słów Gabriela i musiał przyznać. "Bóg" zaciekawił białowłosego propozycją stania się silniejszym. Klejnoty, zbawienie i posłaniec... te rzeczy mniej go interesowały, jednak nadal były mile widziane. Poza zbawieniem. Tego kompletnie nie chciał i z chęcią by je komuś oddał. Tak jak niektórych mogło ono ciekawić, tak na niego było jak krzyż na diabła. Z jakiegoś dziwnego i nieznanego mu powodu, tak po prostu było. Oparł się o ścianę przy wyjściu, z planem wysłuchania jego dalszych słów. Każda misja mu pasowała, tak długo jak nie łamała jego "kodeksu Wintera". I mimo wszystko, zadania dawały mu możliwość rozwoju i power up'a. Dwóch rzeczy, których potrzebował do obrony gildii.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Kozia Góra Wto Lut 27 2018, 10:39
Kyle już od długiego czasu nie był na żadnej misji dla magów. Cały swój wolny czas poświęcał by jego teatr był gotowy do działania. Przerabiał scenę, czyścił cały budynek, pisał scenariusze, zamawiał statystów itp. Nie było w tym wszystkim czasu na ryzykowne misję. Teraz jednak potrzebował chwili na rozluźnienie się, jakiejś odmiany. Wszystko w teatrze było już gotowe, więc mógł sobie pozwolić na wypad na łatwą misję. Wraz ze zaskakująco dużą grupą ludzi dotarli do opuszczonego kościoła, którego wnętrze wyglądało jak schronisko dla zwierząt. Kyle miał w życiu dość przykre doświadczenia ze zwierzętami, więc średnio mu pasowała perspektywa przebywania z nimi tutaj. Musiał jednak przyznać, że opuszczony budynek miał w sobie atmosferę... bezpieczeństwa. Może one czuły to samo? Kiedy dostrzegł pracodawce, poczuł natychmiastowe uczucie, żeby zapalić. Niestety ostatnia paczka skończyła się w drodzę. Podrapał się nerwowo po szyji odwracając wzrok od blondyna. Starał się uspokoić bicie serca. Kimkolwiek był ten człowiek, bóg czy jak mu tam, to wywoływał w nim stare emocje, które nie należały do najprzyjemniejszych. Miał nadzieję jak najszybciej zrobić swoje i wyjść. Przystojniaczek miał na imię Gabriel Nie Mam Nazwiska i po krótkiej gadce przeniósł magicznie w ich ręce woreczki z walutą Fiore, Klejnotami. Mag obejrzał i policzył zawartość dość zaskoczony. Jeszcze nigdy nie dostał zapłatę z góry. To było... nie w porządku. Nic nie zrobił, ani nie zapracował na pieniądze. Jeśli po prostu weźmie te pieniądze to będzie czuł się winny Gabrielowi. Nie chciał tego. Po chwili jednak pojawiła się okazja do spłaty. Wydał dość dziwne polecenie do dziewczyn by się roznegliżowały co było bardzo niestosowne(choć w głębi duszy nie miałby nic przeciwko), a reszcie kazał zatańczyć lub zaśpiewać. Uśmiechnął się szeroko pod nosem. Ściągnął pomału okulary odsłaniają na widok swoje "płonące oczy" i przyłożył oczy do powiek. - Drama...Romans... AKCJA! Ruchomy Zamek Hauru! - Wykrzyknął aktywując swój Sacred Relict. Przed nim pojawił się mały mechaniczny pająk, który skoczył na przed siebie i po chwili wokół zapanowała ciemność. Po chwili można także było usłyszeć muzykę. (LINK!) Nagle na ścianach i podłodze rozbłysnęły reflektory, oświetlającego Kyle'a stojącego na parkiecie. Bo bokach parkietu znajdowały się wielkie głośniki i to właśnie z nich wydobywała się muzyka. Jeśli zaś chodzi o Gabriela... także był oświetlony w blasku jednego z reflektorów. Tuż zanim możnabyło dostrzec piękny pozłacany tron wykonany z drewna, a on sam zdawał się być otoczny blaskiem, który podkreślał jego piękno jeszcze bardziej. Wracając jednak do Brewki.
Wyrzucił on na bok papieros, zgrabnie ściągnął z siebie krawat i zaczął tańczyć w rytm muzyki, skupiając całkowicie swoje spojrzenie na Gabrielu. Reflektory poruszały się i zmieniały kolory wraz z ruchami jego tańca. A co tańczył? Cóż... był to bardziej freestyle, nastawiony na zgrabne i seksowne ruchy, przepełniony dramatycznymi i męskimi pozami. Zachowywał się jak wielcy piosenkarze, którzy prócz śpiewania przy okazji tańczyli na scenie dla publiczności. Z tego też powodu po chwili zaczął też śpiewać pasującą do muzyki piosenkę najbardziej czystym tenorem jaki kiedykolwiek znał, czyli jego własnym oczywiście. Piosenka mówiła o porzuceniu zmartwień, problemów oraz smutków by otrząsnąć się i bawić, tańczyć i cieszyć się życiem. Cała był skoczna, miała dobry rym i wpadała raczej w ucho. Śpiew rozchodził się po całej sali i był wystarczająco głośny, by każdy w okolicy go usłyszał. Kątem oka spoglądał jak inny reagują na jego występ. Z czystej ciekawości, ponieważ najbardziej obchodziło go jak zareaguje pracodawca. Bo robił ten show z jego prośby. Po chwili jednym, mało wytłumaczalnym ruchem zerwał z siebie górną część ubrań paradując teraz z gołą klatą, nie przestając tańczyć i śpiewać. Łatwo też teraz było dostrzec, że jego prawa ręka pokryta była kilkudziesięcioma pierścieniami. Jego performans trwał jeszcze moment, po czym ustawił się w ostatnią dramatyczną pozę, a wokół niego wystrzeliły setki petard konfetti, rozsypując się po całym kościele. Ponownie wszystko ogarnęła ciemność i po paru sekundach wszystko wróciło do normy. Nie było nigdzie reflektorów, głośników, sceny itp. Wszystko zniknęło tak samo jak się pojawiło. Kajl zaś kończył dopinać ostatni guzik koszuli i założył ponownie krawat na szyję, patrząc oczekująco na reakcje inncy oraz co najważniejsze, pana wielce boskiego Gabriela. Jego SR podskoczyło zadowolone i wskoczyło mu na ramię. Na twarzy maga zagościł szeroki, zadowolony uśmiech.
Akiyami Mukyomu
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 03/02/2018
Temat: Re: Kozia Góra Wto Lut 27 2018, 16:47
Na tę konkretną misję wyruszył pozostawiając mini me w bezpiecznym miejscu. Tak więc jedyne co przy sobie miał to swoje Kodachi i maskę na twarzy, tak by nikt nie mógł zobaczyć jego twarzy. Choć ciało miało delikatnie kobiecie kształty i lekko zarysowane piersi, ubranie skrzętnie to ukrywało. Zwyczajnie wolał ciało Rie, a nawet udawanie ją, mimo bycia mężczyzną. No, przynajmniej czucia się mężczyzną bo aktualnie to nie miał płci wcale. Tak czy inaczej, nie był jedyną osobą którą ściągnęło w to miejsce cudaczne ogłoszenie. Slime nie planował zostawać łowcą przygód, ani nikim ich pokroju, ale niestety by zostać królem, trzeba było pieniędzy, renomy, kontaktów. A te najprościej było zdobyć, wykonując zlecenia.
Bardziej niż sam kościół, interesowali go chyba współtowarzysze. Dlatego przyglądał im się zza maski, starając jednak nie pokazać tego po sobie, więc i nie wykonując specjalnie zamaszystych ruchów głowom, by przyjrzeć się komuś za sobą, lub bardzo z boku. Stety lub nie, w kościele były zwierzęta no i ON. Mężczyzna, będący zapewne zleceniodawcom. Osobnik okropnie przyciągający. Obdarzony czymś jak zwierzęcy magnetyzm. Sprawił że nawet slime poczuł się zaintrygowany w kontekście uczuciowym, tą personą. W zasadzie mimo braków zapędów homoseksualnych, to nietypowe uczucie Slimowi nie przeszkadzało. Raczej go bawiło i interesowało. Moc? Naturalna charyzma? Było wiele możliwości, lecz w tych możliwościach Slime widział zysk dla siebie. Gdyby dysponował takim magnetyzmem, problem kontaktów byłby rozwiązany. Zwłaszcza gdyby ciało Rie ładnie przyozdobić i nadać jej nieco Moe osobowości.
Ku lekkiemu zaskoczeniu "Rie", mężczyzna uznał go za kobietę. W zasadzie, nie mając żadnych innych sposobów na określenie płci Slime'a, zapewne zgadywał po włosach, wszak długie włosy i smukła sylwetka pasowały raczej do kobiety niż do mężczyzny. Gdyby korzystał z mocy, wiedziałby zaś że Slime nie ma płci. Niech i tak będzie. I tak zamierzał grać Rie.-Haa-Zaśmiał się lekko pod nosem, słysząc durne polecenie. Spojrzał też na dziewczynę, zastanawiając się co ona postanowi. Niezależnie czy się nie rozebrała, czy zaczęła to robić, zabrał głos. Może mężczyzna zrezygnuje, zanim Kiri to zrobi.-Wyborny dowcip. Wydaje mi się jednak że ktoś z pańską klasą nie jest zainteresowany ciałem tych dzieci prawda?-"Zapytała" słodkim głosem, wpierw wskazując dłonią na siebie, a potem na Kiri. Jak się dość szybko okazało, nie mylił się i faktycznie, było to coś wymyślonego na poczekaniu. Ale jak chory trzeba mieć umysł by coś takiego wymyślić na poczekaniu? Zboczeniec. Przyciągający uwagę zboczeniec. Niebezpieczne połączenie, zdecydowanie. Gdyby był kobietą i byli sami, zapewne rozebrał by się i wskoczył mu do łóżka...
Z kolei, jakiś mężczyzna rozpoczął własną szopkę. Używając jakiegoś magicznego przedmiotu, zaczął tańczyć i śpiewać i choć z niechęcią, Slime musiał przyznać że głos i ruchy miał wyjątkowo dobre. Wystąpienie robiło wrażenie, choć jednocześnie go obrzydzało. Zapewne, normalnie będąc na widowni jeszcze w starym życiu, wygwizdałby blondyna, mimo tego że był pod wrażeniem jego występu. Teraz jednak był uroczą dziewczynką.-Wspaniałe-Pochwalił więc Kyle'a, klaszcząc krótko, a następnie sam znajdując jakiś luźny kamień, na którym usiadł, przyciągając prawe kolano do piersi i czekając na to co mężczyzna miał im do powiedzenia. W sumie średnio go to interesowało. Liczył się tylko profit, a profitem, było położenie rąk na jego mocy. Oczywiście, tylko jeśli byłby w stanie nad nią panować.
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Kozia Góra Wto Lut 27 2018, 22:45
Nie mając stuprocentowej pewności do tego czy udanie się tutaj było dobrym pomysłem, Kei ostatecznie przezwyciężył strach do nieznanego, którego doświadczył na ostatnich misjach i przybył. Każdy krok który wykonywał był powolny i jakby bardzo przemyślany w obawie o to co może być skutkiem owego przemieszczenia się. Postępowanie chłopca było wręcz paniczne jakby doświadczył wcześniej czegoś okropnego. Pod jego oczami dało się dojrzeć ślady niewyspania i wielu godzin płaczu co jeszcze bardziej mogło utwierdzić innych w przekonaniu, że z maluszkiem coś jest nie tak. A może to nie był czarodziej a zwykły dzieciak, który zabłądził i szuka teraz przerażony matki?
Mimo wszystko Ivashkov w końcu wszedł do starego, zabytkowego kościoła i się rozejrzał. Poza nim było tam sporo innych osób co jeszcze bardziej ograniczyło pewność siebie młodego maga ognia. Mimo to stał wytrwale co jakiś czas połykając ślinę w sposób głośny, sugerujący, że troszku się boi. W momencie, w którym spojrzał na twarz zleceniodawcy jakby odetchnął z ulgą a jego obawy tymczasowo wyparowały, dając mu poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że teraz mu raczej nic nie grozi. Zrobił jeszcze dwa kroki w kierunku nieznajomego, jakby próbując się zbliżyć aby mieć jeszcze większą pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa. Zadziałało. Stanął tak i zaczął się wpatrywać w Gabriela jak w obrazek pochłaniając każde jego słowo z ogromnym zainteresowaniem. Gdy w jego dłoni pojawiła się zapłata, schował ją powolnym ruchem do plecaka i czekał na dalsze słowa. Nie mówił nic, tylko stał, czekając. Nie zanosiło się aby miał stąd wyjść i stracić całe to uczucie, którego teraz doświadczał.
Kiri
Liczba postów : 12
Dołączył/a : 06/01/2016
Temat: Re: Kozia Góra Sro Lut 28 2018, 21:10
Lasy nie są fajne, zwłaszcza idąc przez nie samemu. Wszędzie słyszysz te dźwięki, między drzewami przebiegają nieznajome cienie, nawet wiewiórki zdawały się przeobrażać w przerażające potwory, gdy kicały sobie po gałęziach drzew! Nie podobało jej się to miejsce. Ani trochę jej się nie podobało... Myślała, że gorzej być już nie może, ale dziecko, jak bardzo się pomyliłaś... Stanęła przed starą budowlą sakralną, której lata świetności już dawno minęły. Miejsce zniszczone, pewnie ograbione, a jedyne co nazwać można plusem, to liczne grono stojące u drzwi budynku. Z jednej strony miło widzieć przyjazne, żywe twarze... Chyba przyjazne i żywe... Tylko z drugiej strony każdy może stać się ofiarą kogoś lub czegoś! Skinęła lekko głową na przywitanie z pozostałymi chętnymi na misję. Czuła się okropnie, że nawet (na oko) sporo młodszy chłopiec od niej wydawał się spokojny...
Do środka weszła ostatnia. Nie żeby wykorzystała resztę jako przynętę albo coś w tym stylu, chociaż wolała w razie co nie zostać pożarta przez możliwe w środku monstrum. Kilka pierwszych kroków wykonała dosyć powolnie, acz zbliżający się w kierunku dzik trochę przyspieszył jej kroku, gdy postanowił opuścić towarzystwo. W środku było chyba jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Wszędzie te poprzewracane ławki, sporo zwierząt, jeszcze miejsce to zostało pozbawione jakichkolwiek symboli religijnych. Zaraz w głowie układała sobie scenariusz, jakoby stało się to miejscem podejrzanego kultu, który spotyka się przy każdej pełni, by...
Oczy momentalnie zatrzymały się w miejscu, gdzie powinien być ołtarz, na nieznajomym mężczyźnie, którego w pierwszej chwili po wejściu nie zauważyła. Zwierzęta zdawały się go nie bać, jakby był czymś naturalnym dla nich... Albo nadnaturalnym? Kim on jest? Wyglądał zbyt bosko na takie miejsce, co on tu robił, po co się tutaj pojawił? Pytania zaczynały się same nagromadzać, gdy dziewczyna tak tępo wpatrywała się w niego z lekko rozchylonymi ustami. Ledwo złapała mieszek z klejnotami, który szybko schowała do torby, jakby bała się, że mężczyzna może zniknąć. Trzeba przyznać, jego głos był niezwykle kojący dla jej ucha, mogłaby słuchać go dniami. Na prośbę jedynie zareagowała lekkim wzdrygnięciem i nerwowym zaczesaniem kosmyka włosów za ucho, gdy twarz pokrył obfity rumieniec. – A... Mm... E... – nie umiała z siebie wydusić ani słowa, spuszczając ze wstydem wzrok z mężczyzny. Przynajmniej niebieskowłosa tak nie spanikowała, jak ona, ale wstyd... Ciche westchnienie wydostało się z jej ust, gdy znów podniosła wzrok na anielskiego mężczyznę. Nawet dźwięk przedstawienia nieznajomego nie odwrócił jej uwagi na dłużej niż sekundę. Ona miała tutaj swój pokaz piękna.
Więc ma na imię Gabriel, piękne imię. Wystarczyła chwila, by podobnie jak zwierzęta przysiadła na zimnej podłodze kościoła, wsłuchując się w jego słowa. – Mogłabym Cię słuchać całymi dniami... – wyszeptała pod nosem odpowiedź na pytanie mężczyzny. Bycie silniejszym, boski towarzysz, zbawienie... Jeżeli którakolwiek z tych opcji miała w sobie Gabriela, stanie się jeszcze bardziej atrakcyjna, a jeśli nie... Cóż, miejmy nadzieję, że będzie to jeden z tych długich wykładów.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pią Mar 02 2018, 09:20
~MG~
Każda z osób, która przybyła na misję w inny sposób odniosła się do dość nietypowego pracodawcy. Zircon poczuł się dziwnie nie czuł nigdy żadnego uczucia w stosunku do mężczyzn więc od razu splunął na podłogę, nie podobało mu się to zapewne, znacznie bardziej podobała mu się zapłata, której ilość zgadzała się, co do grosza. I dobrze, bo jeszcze zacząłby się tutaj targować, że brakuje jednego klejnocika! Chociaż nie interesowały go, co prawda żadne z obietnic Gabriela, to pewnie z samej ciekawości zajął on miejsce na jednej z ławek, wygodnie się rozsiadając, aby wysłuchać blondyna.
Forget, który na miejsce zadania przybył dość poirytowany szybko poprawił sobie humor, kiedy zobaczył mieszek z klejnotami, widać było w nim duszę najemnika, który zawsze zainteresowany jest łatwym zarobkiem, a ten z pewnością taki był. Chociaż pasywna zdolność Gabriela nie była, co prawda magią to wysoko rozwinięta umiejętność antymagii faktycznie wpływała pozytywnie na ograniczenie działania tej mocy (w mojej ocenie), dlatego nie odczuwał zauroczenia w mężczyźnie. Może i wkurzał go fakt, że inni gapili się na niego niczym na obrazek, ale nie postanowił specjalnie na to reagować. Co prawda jego również obietnica otrzymania posłańca oraz zwiększenia własnej siły nie interesowała, ale wiedząc, że pracodawca jest godny zainteresowania najemnika postanowił również poświęcić swój czas i wysłuchać go do końca.
Jak Forgeta w słowach Gabriela zainteresowała możliwość zarobku tak dla Wintera zainteresowała wzmianka o staniu się silniejszym i to z tego powodu białowłosy postanowił pozostać w pomieszczeniu mimo posiadania mieszanych uczuć względem pracodawcy. Z jednej strony uważał go za fajne ciacho, za kogoś, kogo ... podziwiał? Chciałby spędzić z nim więcej czasu, uważał, go za lepszego nie tylko od siebie, ale również od innych, których znał, a jednocześnie nie podobało mu się jego zachowanie odnośnie żartu z rozebraniem się dziewczyn, nawet jeśli był to tylko żart. Nie wiedząc dokładnie, co myśleć o pracodawcy postanowił pomilczeć, zając swoje miejsce w sali i poczekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Kyle, który również ucieszył się z łatwego zarobku, bo jak tutaj sie z niego nie ucieszyć zareagował dość szybko na prośbę Gabriela jako jedyny w tej sali pokazując swoje zdolności taneczne oraz aktorskie z pomocą posiadanego przez niego Sacred Relict. Gabriel wydawało się, że z przyjemnością oglądał ten występ z uśmiechem i podziwem na twarzy. Widać było, że był zadowolony z tego, że chociaż jedna osoba go posłuchała i do tego taka, która znała się na występach bardziej niż przeciętny szarak. Na zdjęcie przez Kyle'a koszuli Gabriel zareagował oklaskami, które nasiliły się jeszcze bardziej w momencie zakończenia przez niego wystepu. Wszyscy zebrani mogli być pewni, że występ blondyna spodobał się pracodawcy i faktycznie chciał on zobaczyć taniec, nie było to tylko coś, co na szybko wymyślił, chociaż oczywiscie po chwili dowiedzieliscie się, że nie było to jego prawdziwym celem. - Świetny występ - powiedział Gabriel w stronę Kyle'a po jego zakończeniu - Jesteś może profesjonalnym tancerzem? Gdzie można zobaczyć taki występ?
Slime przybyła na misję, w której naprawdę wiele rzeczy zwracało jej uwage, nie tylko towarzysze misji, których było naprawdę sporo i mogła się sporo o nich dowiedzieć przez obserwację, ale również pracodawca, którego zdolność zainteresowała obojnaka. Pragnęła tej mocy, a przez rozmowę z pracodawcą i wysłuchanie go do końca istniała możliwość, że będzie miała w niedalekiej przyszłości możliwość zdobycia podobnej zdolności, chociaz na ten moment nie wiedziała specjalnie czym ona jest. Zapytała ona pracodawcę o konieczność rozebrania się, ale szybko wytłumaczone zostało, że był to tylko żart. Ten jednak miał już wyrobioną o nim opinię zboczeńca i myślał o spłataniu mu psikusa na samotności, chociaż, kto wie jakie upodobania miał nieziemsko przystojny Gabriel. Po występie Kyle'a dziewczyna przykucnęła, aby wysłuchać historii pracodawcy.
Wśród waszej gromady był również młody mag, który, co prawda na miejsce misji przyszedł zmęczony, z podkrążonymi oczami, nie wyglądając specjalnie na najemnika. Wiedzieliście jednak, że magowie mogą wyglądać znacznie bardziej niepozornie, a ich wygląd w żaden sposób nie określa ich mocy, może i część osób mogła pomyśleć, że dzieciak zgubił matkę, ale co ktoś tak młody mógł robić w środku lasu? Ta wersja raczej była mało możliwa. Chłopiec uspokoił się nieco, kiedy pojawił się Gabriel, a jego aura znacznie go uspokoiła, czuć było od niej również bezpieczeństwo, w końcu przy kimś tak wspaniałym nie mogło stać się nic złego. Zapłate oczywiście chętnie przyjął.
Dla Kiri sceneria misji była naprawdę przerażająca, w sumie czego się dziwić po dziewczynie przebywającej samej w lesie, gdzie bardzo łatwo mogła paść ofiarą jakiejś grabieży, rozboju, albo gwałtu. Kobiety unikały raczej takich miejsc, które wyglądały niczym wyjęte z opowiadania grozy, ale dla najemnicznki tak właśnie wyglądała duża część życia. Może z czasem uda jej się do tego przyzwyczaić, na razie z trudem to znosiła.
Sytuacja zmieniła się całkowicie, gdy weszła do opuszczonego kościoła, który chociaz budził w jej sercu jeszcze większą grozę to zawierał w sobie klejnot jakim był Gabriel. Od razu poczuła do niego miłość, może to pierwszy raz w jej życiu pojawiło się to uczucie? Nie przeszkadzało jej już pewnie to otoczenie, o ile mogła podziwiać blondyna. Może i starała się ukryć swoje zauroczenie, ale ruchy jej ciała, usta działały mimowolnie okazując swoję pożądanie. Nie potrafiła wydusić z siebie nawet słowa, a widząc to Gabriel podszedł do niej chwycił ją za głowkę w okolicach lewego uszka (prawie jak pozycja do pocałunku) spojrzał jej głęboko w oczy i powiedział. - Nie musisz się niczego obawiać, nie dam zrobić Ci krzywdy - powiedział Gabriel domyślając się twoich obaw odnośnie lasu i kościoła, ale nie zdając sobie sprawy z twojego uczucia wzgledem jego osoby - Trzymaj się tylko blisko mnie.
Po tych słowach Gabriel rozejrzał się po pozostałych, zdawało mu się, że nikt nie postanowił wyjśc, że każdy chciał wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. W końcu w jakimś celu przebyli tą drogę, a skoro mogli dodatkowo zyskać - czemu nie. - Dziękuję, że wszyscy zgodziliscie się mnie wysłuchać, postaram się nie zajmować wam drodzy najemnicy wiele waszego cennego czasu - zaczął - Jak juz wspomniałem nazywam się Gabriel i nie jestem w rzeczywistości człowiekiem, jestem Aniołem - powiedział blondyn, więc wielu z was określając go Bogiem była dość blisko - Jestem skrzydlatym posłańcem nieba. Chciałbym powiedzieć wam jaki jest cel mojej wizyty tutaj. Na pewno słyszeliście o Mefiście oraz zniszczeniach w Kardii? Demony z piekła, takie prawdziwe ostatnio zbyt mocno zaczęły ingerować w świat ludzi, nie tylko niszcząc go, ale również zyskując sobie wiernych wyznawców, których ilość z dnia na dzień rośnie. Normalnie możnaby ich nazwać sektą demonów, ale ze względu na ilość osób, które zainteresowane są ich mocą stali się dość znaczącą siłą, dodając do tego również wsparcie samego piekła. Jak się pewnie domyślacie Anioły i Demony nienawidzą siebie nawzajem, a nasze interesy są całkowicie inne. Na podstawie dawnego paktu nie możemy jednak otwarcie przeciwko nim wystąpić i wicewersa, raczej nikt z nas nie jest w stanie zaryzykowac zerwania tego paktu. Demony to zauważyły nieco wczesniej, my teraz, ale ten pakt nie obejmuje ludzi. Czyli jeśli demony będą niszczyć to, co święte z pomocą ludzi nie złamie to naszego zawieszenia broni. I tutaj moja prośba do was. Nie możemy w niebie dalej patrzeć jak demony z piekła niszczą Earthland, szerzą plugastwo i namawiają do przelewania krwi niewinnych. Nie możemy jednak otwarcie wystąpić przeciwko nim więc prosimy was o pomoc. Jeśli zgodzicie się na pomoc w walce z demonami otrzymacie boskiego pośłańca, który wynagrodzi was za zabicie każdego demona pieniędzmi oraz unikatowowymi mocami. Im silniejszy będzie to demon tym wasza nagroda będzie większa. Nie proszę was o nic złego, tak naprawdę chciałbym, abyście uratowali świat przed demonami, z którymi my w niebie, nie możemy toczyć otwartej wojny na zasadzie dawnego paktu. Czy zgadzacie się nam pomóc? Po tych słowach czekał na waszą reakcję. W sumie wytłumaczył wam cel swojej wizyty oraz to, kim naprawdę był.
Stan postaci: Wszyscy: + 5.000 klejnotów. Kiri: Zakochana w Gabrielu. Forget - Nie zauroczony Reszta: Delikatnie zauroczeni Gabrielem.
Czas na odpis do poniedziałku godz 20:00
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pią Mar 02 2018, 22:35
Chłopiec przez większość czasu ignorował wszystkie zebrane tu osoby z wyjątkiem Gabriela, którego to każdy ruch bacznie obserwował jednocześnie pogrążając się w myślach i zastanawiając jak to jest, że ta istota potrafi rozsiać taką pozytywną aurę. Mały Kei również potrafił działać na zmysły wrogów jak i towarzyszy, jednak stopień siły był ziemią wobec mocy Gabriela, która w tym wypadku była niebem. Nie było wręcz sensu porównywać tych dwóch przypadków, toteż Ivashkov szybko przestał się nad tym zastanawiać, ponownie zatapiając wzrok w nieznajomym.
Żadne występy, żadne słowa ani żadne działania nie były na tyle silne, aby (zapewne) najmłodszy z obecnych tutaj magów zaprzestał swoich działań. Wkrótce jednak nadszedł czas, gdy Gabriel zaczął monolog. Dość treściwy, akurat temu nie ma co zaprzeczać. Każde słowo było dla chłopca niczym muzyka k-pop dla uszu Hoci i Mal, jednocześnie blokując jakby możliwości skupienia nasłuchu na czymkolwiek innym. Niestety po wysłuchaniu całej wypowiedzi, Kei zaczął się zastanawiać czy na pewno powinien tu być i czy na pewno jest bezpieczny. W końcu może nikt z tu obecnych nie zdawał sobie sprawy, ale dzieciaszek był jednym z tych, o których mówił anioł. No może nie odpowiadał on za zniszczenie Kardii i nie znał żadnego Mefista, Diablo czy nawet Baala, ale mimo wszystko miał pewne, nietypowe konszachty z A'tarem, który to ostatnio dość sporo zaczął rozrabiać. Może i zacząć na to przeciwdziałać ale to nadal było chyba za mało. - A da się wygnać takiego demona nie robiąc nic nosicielowi? Spytał Gabriela spoglądając na niego nieprzerwanie. "Może dzięki temu znajdę coś dla siebie? Ta aura, którą roztacza... Jakbym był gotów mu o wszystkim powiedzieć. Ale czy ufanie obcej osobie na pewno będzie rozważne? Tym bardziej, że wokół tyle ludzi gotowych zapewne zabić za pieniądze...Lepiej nie. Pozostanę cicho...", pomyślał, ostatecznie decydując się na nieujawnianie pewnych faktów. - W końcu nie każdy, kto jest opętany jest zły. Niektórzy mogą być zmuszani do czegoś i mogą chcieć się uwolnić. Czy da się im pomóc? Dodał po chwili oczekując odpowiedzi, która może być dla niego wybawieniem.
Akiyami Mukyomu
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 03/02/2018
Temat: Re: Kozia Góra Sob Mar 03 2018, 14:56
Pod maską, twarz Rie skrzywiła się z niezadowolenia. Nie dość że blondas go ZIGNOROWAŁ i nie odpowiedział na jego pytanie, to jeszcze flirtował na jego oczach z blondynką. Nie był pewien czy to przez aurę blondyna czy nie, ale miał ochotę obojgu przywalić z rękojeści w brzuch. Czego nie uczynił. Był dżentelmenem. Kiedy Gabriel zaczął zapewniać Kiri że jest przy nim bezpieczna to już w ogóle masakra. Aż chciał krzyknąć że hej, przecież to on jest dla niej największym zagrożeniem! Ale w sumie blondynka go nie obchodziła. Nie była warta ratowania z tego "Oczarowania". Nie było w tym zysku. Był za to, w "Spoufalaniu" się z Gabrielem. No, do pewnego stopnia. Dlatego wysłuchał jego opowiastki.
Anioł he? To tłumaczyło jego "Urok". Nawet na ziemi, w wielu opowiadaniach fantasy, wspominano że anioły mogą posiadać taką umiejętność. No i jeszcze demony. Eh. Walka dobra i zła. Aniołów i demonów. To było zwyczajnie, nie dla niego. Nie interesowały go takie konflikty. Ale z drugiej strony, zabij - zarób, było całkiem dobrym modelem płacy. To nie tak że musiał walczyć z każdym demonem, ale jak już mu przyjdzie jakiegoś dezintegrować, to może na tym dodatkowo zyskać. Benefit, za coś co i tak by zrobił, było już czymś całkiem interesującym. Ale wciąż, nie tak, jak urok. Dlatego jeszcze, nie odpowiedział na pytanie Gabriela, tak jak on nie odpowiedział na jego wcześniejsze.-Chcę twój urok. Chcę ten magnetyzm, który przyciąga nasz wzrok do ciebie.-Postawił sprawę jasno. I był ciekaw jak do tego odniesie się Gabriel. Tak naprawdę od tego zależały dalsze "Negocjacje". Moc Sukubów/inkubów. Z tym, kojarzył mu się urok Gabriela. I jeśli dało się to kontrolować... była to moc warta, kilku trudniejszych zadań.
Forget
Liczba postów : 16
Dołączył/a : 05/06/2017
Temat: Re: Kozia Góra Nie Mar 04 2018, 15:17
Jak widać, Forget nie był jedynym, który nie dał się skusić na ten godny pożałowania występ składający się z tańca i śpiewu. Jednak, jak to w każdej grupie, zawsze znajdzie się ktoś, kto jednak się na to zgodzi. Nie inaczej było i tym razem. Blondyn o dziwnych umiejętnościach, na sto procent mag, zaczął wyczyniać różne wygibasy, które same w sobie może jeszcze nie byłyby takie złe, ale ich koniec całkowicie zniesmaczył rudego. Po co to było? Gdyby Forget chciał oglądać męskie ciało, to spojrzałby w dół. Całe szczęście, że rudzielec o wszystkim jutro rano zapomni. No, może nie o wszystkim, bo po raz kolejny otworzył swój notatnik, w którym opisał faceta najlepiej jak potrafił i dodał drukowanymi, podkreślonymi literami - UNIKAĆ, KURWA, UNIKAĆ. Być może sprawi to, że od tej pory mężczyzna nie będzie gadał z blondynami z bródką, ale mniejsza o to. Tak będzie lepiej dla jego zdrowia psychicznego, zdecydowanie.
Wreszcie Gabriel przeszedł do konkretów, które jednak nie wydawały się prawdziwe. Anioły? Demony? I co jeszcze? Może magowie? A nie, magowie są akurat realni. Forget skrzywił się na słowa samozwańczego pierzastego gołębia z nieba i westchnął ciężko pod nosem. Wszystko to wydawało się tak głupie, że Forget wolałby zasnąć w tej chwili i o tym zapomnieć, ale po prostu nie mógł się powstrzymać, żeby dopytać o coś więcej. - Czyli rozumiem, że dostaniemy jakiegoś fagasa do pomocy, który da nam moce? Jakie? Konkrety. Nie pójdę na ten układ w ciemno. - warknął niezadowolony w kierunku Gabriela, kompletnie nie przejmując się tym, że reszta może go uważać za jakąś naprawdę anielską figurę - I jakie moce dostają Ci, którzy sprzymierzą się z demonami? Mam gdzieś jak to odbierzesz, ale dla mnie jest to transakcja. Jedna strona oferuje mi jedno, druga strona coś innego. Czemu to akurat z Wami mam wejść w układ? W końcu niezależnie od tego czy stanę po stronie demonów czy po stronie aniołów, to i tak traktujecie mnie jak marną istotę, która będzie przelewała krew za Was, podczas gdy Wy będziecie popijali sobie herbatkę w tym Waszym niebie i piekle. Nasze życie Was wcale nie interesuje, bo inaczej walczylibyście sami. Stawiacie się wyżej od nas, więc oczekuję dokładnych informacji. W innym wypadku macie o jednego pionka mniej. - wyjaśnił swój punkt widzenia, nawet nie podnosząc się z ziemi. Nie zamierzał wstawać, bo tak wypadało przy prowadzeniu rozmowy. Miał to wszystko głęboko w nosie. Może i pieniądze brzmiały zachęcająco, ale jeśli miał zawierać z kimś układ i dostawać na całe życie jakiegoś przeklętego boskiego posłańca, to wolał wiedzieć co mu to da i czy mu się to opłaca.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Kozia Góra Nie Mar 04 2018, 21:38
Jego występ wprawił obecnych w zadzwienie, niektórych pewnie też i podziw. Nic dziwnego, w końcu dał z siebie 100%. Choć najważniejsze dla niego było by wprawić w zachwyt Gabriela, a po jego reakcji widać było, że show mu się podobał. Oklaski były tego najlepszym dowodem. Wyjął z kieszeni okulary, które wcześniej tam schował i założył je ponownie. Jego wierny pajączek zniknął, przez co jego źrenice ponownie zapłonęły. Lubił ten relict, dodawał mu uroku, którego i tak miał już dużo. - Nie jestem tylko tancerzem drogi przyjacielu. Jestem artystą i to był jedynie ułamek moich możliwości. Stać mnie na znacznie więcej, ale jakkolwiek uroczy jest kościół w którym się znajdujemy, nie jest on wystarczającą sceną dla mnie. A takie występy i nie tylko można spotkać w moim Teatrze Magii który założyłem w Erze. - Oznajmił z uśmiechem podchodząc bliżej pięknisia, mówiąc w swój typowy sceniczny sposób: głośno, wyraźnie i z otwartymi gestykulacjami. Potem oparł się łokciem o filar, który był parę kroków od pracodawcy i z zaangażowaniem wysłuchał co miał do powiedzenia. Był pod niemałym wrażeniem gdy przedstawił się jako sługa niebios. I bardzo zaniepokoił się gdy usłyszał, czemu tutaj był. Mieliśmy pomóc w walce z demonami. Słuszny cel. I z pewnością byłaby to walka w słusznej sprawie. Ale jakkolwiek Kyle'a kusiły dary i moce jakie mógłby zaoferować anioł, nie mógł pomóc. Przynajmniej nie bezpośrednio. Przez kilka ostatnich lat stoczył wiele bitew, pojedynków i niejednokrotnie musiał walczyć na misjach przeciwko istotom, które zadziwiłby nie jednego. I nawet przy użyciu swojej magii nie wychodziło mu to najlepiej. Wstyd to przyznać, ale blondyn był dość słabym wojownikiem. Dlatego porzucił tą ścieżkę by wykorzystać swój dar do spełniania się artystycznie. Dlatego założył teatr i dlatego rozwijał swoje umiejętności sceniczne, ponieważ uważał, że w ten sposób jest w stanie lepiej przydać się ludzkości, dostarczając im niezapomnianej i niezwykłej rozrywki. Inni zadawali już szczegółowe pytania dotyczące działań i mechaniki tego przedsięwzięcia, więc nawet gdyby był chętny to nie musiałby się odzywać. Dobrze wiedzieć, że tyle zdolnych tu osób chce pomóc w słusznej sprawie. Westchnął głośno i odpychnął się delikatnie od filaru by stanąć równo na nogi. Wzrokiem przeleciał zgromadzonych by ostatecznie zatrzymać się na gospodarzu. Jego uśmiech widocznie zmalał. - Nie jestem w stanie pomóc w walce Gabrielu. Porzuciłem ścieżkę walki, która nigdy nie była mi przeznaczona. Jeśli jednak będę mógł pomóc Ci kiedykolwiek w jakiś inny sposób, zawsze możesz wstąpić do mnie do Teatru. Postaram się wtedy z całej mocy Ci pomóc. W sumie... wszyscy jesteście tam mile widziani! I tak długo jak działacie w tej boskiej sprawie, możecie uznać mój teatr za swój drugi dom albo nawet za centrum operacji! Jak kto woli. Na mnie jednak już czas. Bywajcie. - Przemówił wpierw do Anioła, potem zaś niczym uroczyste ogłoszenie przemówił do reszty, a potem ukłonił się serdecznie. Złożył jeszcze pełen szacunku uścisk dłoni Gabrielowi po czym ruszył w stronę wyjścia. Czuł się źle, że musiał porzucić te święte zadanie, ale zaoferował pomoc. Kto wie, może ktoś to nawet odbierze na poważnie? Z uśmiechem na ustach wyszedł z budynku i ruszył do Ery, bo w końcu premiera sama się nie zacznie.
z/t (chyba, że MG powie innaczej bądź powie coś do niego bardzo istotnego)
Zicron
Liczba postów : 27
Dołączył/a : 06/12/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pon Mar 05 2018, 17:54
Zicron jedynie uniósł brew do góry i założył ręce przed twarzą splatając palce, opierając łokcie o swoje kolana. Spojrzał on na Gabriela i całą resztę. To przedstawienie tego chłopaka go aż zniesmaczyło, więc splunął on tylko po raz kolejny. - Idioci - przeszło mu jedynie przez głowę. To nie była w sumie jego sprawa, nie należał on do tego świata, z resztą nawet nie był magiem, więc powinno mu to latać koło pindola. Właściwie to po za pieniędzmi go nie interesowało już nic więcej jak tylko Gabriel wygłosił swoje przemówienie. Spojrzał on jednak na tego rudego gościa, bo o dziwo on miał chyba tutaj najwięcej racji. Znowu walka dla jakiegoś boga, w sumie to Zicron lekko się uśmiechnął. To było po części komiczne, a z drugiej strony ironiczne, bo praktycznie sam to robił jeszcze jakiś czas temu. Chociaż właściwie to on chciał zająć jego miejsce, co by naprawić i poprawić świat, bo robił się znacznie paskudniejszym miejscem. - Czy my ci wyglądamy jak łowcy głów? - bo tak naprawdę tego chciał Gabriel, łowców głów, którzy będą podążali za tymi śmiesznymi demonami. Zicron akurat trochę poczytał tu i ówdzie na temat tego, co akurat miało miejsce w Kardii - Gdzie byliście jak Kardia była atakowana? - to było całkiem ważne pytanie, bo ponoć wtedy działy się rzeczy, jakieś bardzo nie fajne rzeczy. W sumie to wszystko było śmieszne, że anioły i demony zawsze schodzą z góry tylko jak ci drudzy zrobią ruch. Prawie jak gra w szachy, a ich świat jest praktycznie planszą... Mimo tego Zicron wstał i poprawił trochę swoje ponczo otrzepując je z kurzu. W sumie to praktycznie oferują mu robotę, którą wykonywał jako Patch, czyli trzymanie równowagi w świecie, ale przez moment się jeszcze zastanowił... Czy chce mu się znowu mieszać w jakieś większe gówno? Podrapał się leniwie po głowie. - Gdyby nie to, że wcześniej zajmowałem się czymś podobnym to olałbym to ciepłym moczem -parsknął jedynie - Ale dobrze, niech będzie, pomogę - w sumie to nie był magiem, ale chyba kiedyś się nauczy czarować, w końcu był jebanym, szamańskim wróżbitą. Po za tym za poprzednią chuja dostał, w sensie robotę w swoim świecie po za wpierdolem od innych szamanów na turnieju, więc to będzie miła odmiana.
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Kozia Góra Pon Mar 05 2018, 18:47
Białowłosy dalej słuchał tego co miał do powiedzenia anioł, zastanawiając się nad jego słowami. W między czasie, słyszał opinie innych osób i ją też brał pod uwagę. W końcu, oni mogli widzieć czegoś czego on nie widział, i vice versa. Winter nie zamierzał udawać wszechwiedzącego, bo daleko mu do kogoś takiego było. Sam miał trochę inne podejście do sprawy. W pewnym momencie, zaczął się zastanawiać na nadprzyrodzonymi istotami, które były mu znajome. Pamiętał, iż miały one coś przeciwko bogom. Nie znał co prawda konkretów, ale był to wystarczający powód by zwątpić w Gabriela. - Szczerze powiedziawszy, mam gdzieś wasz spór z demonami. - odezwał się w końcu Winter ze swojego miejsca przy ścianie. - Na ten moment bardziej mam ochotę odrzucić Twój prezent, ale z jednej strony byłaby to głupota. Parę pytań w takim wypadku, i niektóre się już powtórzył. Jakie konkretnie moce? Kim jest ten boski posłaniec i co on dokładnie robi, poza nagradzaniem nas? I jakie są dokładne warunki tej umowy lub prośby? Mogę pomóc w walce z nimi jeśli się na nie natknę, ale to ja zamierzam decydować czy zabiję demona, czy oszczędzę. Pasowałoby wam, aniołom i bogom, coś takiego? Jeśli nie, to cóż... nie mamy o czym rozmawiać. - zapytał tonem pełnym wątpliwości. W jego oczach, ten anioł, dawał im prezent i nic nie chciał w zamian. Niektórzy ruszyli by mordować demony, tylko po to by stać się silniejszymi. Z tego co jednak widział bo obecnych tu magach i niemagach, oni nie zamierzali tak po prostu zabijać rasy piekielnej. Bynajmniej większość. Nie mniej jednak, Winter nie miał wątpliwości, iż nadejdzie dzień w którym zabije jakiegoś demona. Na pewno stanie mu jakiś na drodze. Białowłosy uważał, że miło byłoby dostać bonus za coś co i tak by zrobił. Pomimo swojej woli stanie się silniejszym, nie zamierzał robić tego mordując osoby, które nic mu na ten moment nie zaszkodziły.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.