I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wlasciwie to dosc spory pagórek na jednej z polanek w srodku lasu. A moze i góra? Kryptogóra. Coś na pograniczu. Zalesiona, kryje w sobie kilka jaskin i potęzny krąg magiczny na szczycie gdzie niegdys poganskie plemiona na stosach ofiarnych składali krwawe ofiary swym bóstwom
Księżyc już dawno wzniósł sie na firmament oświetlając górę. Lub pagórek. W zasadzie nieistotne. Ludzie tu z reguły nie przychodzą. Ponoć straszy i słychać nocą głosy tych, co mineli. Tych, których tu mordowano nie zważając na błagania. Wszystko w imie wyzszych celów! Ale zawsze znajdą się odmieńcy, którzy przyjdą. Jednostki, które za nic mają legendy. Wycie wilków ich kołysanką. Ci, którzy nie rozróżniają brawury i odwagi. Poszukiwacze prawdy. Łowcy przygód. Młodzi. Starzy. W każdym wieku. Albo po prostu jest się Minervą. Wiedźma już od dobrej godziny tudzież czterech siedziała na pięciometrowym, kamiennym filarze z miotłą na kolanach. Nie, nie miala drabiny. Wszelaka logika wyjechała na wakacje. Obserwowała księżyc wcinając coś chrupiąceg z torby. Chyba lepiej nie wnikać w gastronomię. Księżyć wszędzie wyglądał tak samo. Prawdopodobnie dlatego, że ciągle świeci ten sam. Kawałek domu, nie ważne gdzie się jest I jeszcze ta atmosfera - brakuje tylko drużyny podstarzałych bab kłócących się o to, których wieśniaków tej nocy obrac za cel i w co ich zamie ic. Tylko jej ten kamienny stół nie pasował, ale to nic. Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma.
Autor
Wiadomość
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Kozia Góra Sob Lis 25 2017, 22:37
Winter spojrzał spokojnie na swoją węglącą się lewą rękę. Co prawda miał zaciśnięte zęby, bo bolało dość mocno, ale nie był to jego pierwszy raz. Po prostu, za drugim razem nadal dało się odczuć ból. Aż przypomniał mu się jego zaginiony mentor, który pokazywał mu pierwsze kroki w posługiwaniu się magią. On też bolał. Westchnął jednak i zwrócił swoją uwagę na leżącą w tym momencie Kicię. Wiedział jednak, że w takim wypadku nie mógł zbytnio sobie pozwolić na odpoczynek. - Jestem ciekaw. W jaki sposób wysadzasz swoich przeciwników? Wątpię, żeby przez zwykły kontakt. Nie jesteś raczej tak potężna. Hmmm... cóż, chyba czas zacząć testować. To jak Kicia? Zatańczymy, nie? Trochę nie lubię faktu, że uważałaś iż się nabiorę, wiesz? - powiedział i nieświadomie odpalił Aurę (PWM) żądzy mordu. Kurde, osoby którym śmierć jest niestraszna mają potencjał być straszne. W końcu, kto byłby w stanie zachować spokój po tym jak wybuchła mu ręka? Miał niewielkie wątpliwości co do tego, że na nim by się nie skończyło. Tak jak nie skończyło się na Terrenco. Ale co mógł w tym momencie zrobić? Cóż, odpowiedź była dość prosta. Krawawa bitwa na wytrzymałość. Było to dość szalone, no ale. Winter też był przecież szalony. W jakimś stopniu. W końcu zarzucił tym krótkim monologiem, a to coś znaczyło. Nie mniej jednak, w momencie kiedy Kicia by się podnosiła, ruszyłby od razu. Nie mógł czekać aż jej przestanie się w głowie kręcić. Domyślał się też, że Kicia nie jest tylko dobra w wybuchaniu rzeczy. Tak więc, był do pewnego stopnia ostrożny. W jednym momencie, wyrzuciłby się z siebie masę MM. I to naprawdę, masę. Przede wszystkim, użyłby Utwardzenia: Tryb boost (PWM) na nogach, by mniej były poharatane ewentualnymi wybuchami. Następnie? Blue Shell (A) oraz Fake (C) i jazda. Ruszyły ze swojego miejsca, żeby szybko zamknąć dystans między nimi i kopnąłby z półobrotu dziewczynę w żebra, najchętniej je niszcząc. Wątpił jednak, żeby było tak łatwo. Chłopak był umiejętny w walce wręcz, dlatego utrata rąk nie przeszkodziłaby mu tak bardzo. Wbrew pozorom, lepszy był w obijaniu nogami. Szybko by też je wycofywał, żeby nie zostały złapane. Ale jeśli już to by się stało, z drugiej nogi postarałby się kopnąć ja prosto w mostek by odleciała i zostawiła go. Gdyby próbowała go jakoś zaatakować, postarałby się uniknąć na bok i znowu kopnąć gdzieś w żebra, kolano, klatkę piersiową. Gdyby był wystarczająco blisko kobiety, dołożyłby jej jeszcze z kolanka, żeby więcej rzeczy tam popękało w środku. Głowy postarałby się unikać, ale jeżeli miałaby odkryty jej tył, z całą przyjemnością zafundowałby jej axe kicka prosto w czaszkę. Spróbowałby jej wjechać z kolanka w brzuch by się zgięła i wtedy w ten sposób zaatakować. Ale kto wie czy takie coś by się stało. Miał nadzieję, że jego lepiej chronione nogi wytrzymają te wybuchy. Bynajmniej do końca misji, potem sobie poleży najwyżej w szpitalu. Gdyby jakiś inny atak zaczął się zbliżać, starałby się ich unikać póki był szybszy. Ewentualnie blokował nogami, ale wtedy szybko też odskakiwałby tego nie wykorzystano. Posiadania dwóch działających kończyn zamiast 4 było jednak upierdliwe.
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Kozia Góra Pon Lis 27 2017, 22:03
Wyszła lipa, ale mogło być gorzej. Przeżyła, a to niekoniecznie spodziewane. I nadal może się poruszać, tyle że spalone nogi bardziej jej to utrudniają niż Combat Mode w tym pomaga. A nowe fireballe lecą, tak jak się spodziewała. Ale co po spodziewaniu się, gdy nie ma się żadnych opcji? Albo przynajmniej żadnych oczywistych, a teraz Mira nie mogła za bardzo myśleć. Miała w głowie tylko tyle, by przynajmniej ściągać na siebie uwagę Tetheriona i przeżyć z nadzieją, że sojusznicy zaczną zyskiwać przewagę. Mało to chwalebny wkład w walkę, ale taka sytuacja. Ogólny zamysł oraz to, na co należy zwracać uwagę, pozostawało jak w poprzedniej rundzie. Teraz była spalona, ale gotowa i bardziej zaznajomiona z właściwościami kuli ognia. Może uda się przeżyć jeszcze jeden strzał. To taki plan minimum na przyszłość - uniknąć ataku w optymalny sposób, zarazem nie kierując się w stronę grupy, żeby nie ułatwiać Tetherionowi zbiorowej demolki. Próbowała się cofać, żeby mieć większy dystans. I tak nie mogła przejść do ofensywy. Niezbyt miała czas na myślenie, instynktownie skupiła się na sobie, choć uciekając z pola rażenia mogła skierować agresję na innych. Po uderzeniu kuli ognia, pewnie będzie jeszcze bardziej poturbowana. O ile nie odrzuciła jeszcze plecaka, to zdejmie go szybko i z nim w rękach, zasłaniając się, będzie czekać na kolejny strzał - żeby pchnąć go w powietrze, wprost na pocisk, gdy będzie się zbliżał.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pią Gru 01 2017, 10:01
~MG~
//Jako, że trochę czasu minęło, a nie ma odpisów, dam czas na odpis dla graczy biorących udział, którzy jeszcze nie odpisali do niedzieli - godzina 20:00. Potem odpisuję nie ważne ile będzie postów = 3. Ofc pamiętam o ew. nieobecnościach wypisanych w odpowiednim dziale.
Aran
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017
Temat: Re: Kozia Góra Sob Gru 02 2017, 15:31
Aran jedynie skrzyżował ręce na piersi i obserwował, jak jego przeciwnik nagle zamienił pistolecik na tarczę. Jego podła strona właśnie dała o sobie znać i twarz chłopaka wyrażała jedynie żądzę krwi i mordu. -Nieładnie...-podsumował krótko, kiedy Pierwszy z Piątki zniknął postrzelony przez Johna. Nie było jednak sensu przejmować się jednym straconym demonem, kiedy wokół szalała jeszcze szóstka. Aran obszedł Johna jeszcze bardziej zachodząc za plecami mężczyzny, po czym zmniejszył dzielący ich dystans o połowę (do 5m), a pod nogami strzelca z tarczą pojawiła się niewielka dziura, z której wystrzeliły czarne łańcuchy. Miały za zadanie opleść ciało Johna, unieruchomić go na krótką chwilę, a najlepiej powalić na ziemię. -Zabić.-krótka komenda w demonicznym dialekcie. Niezależnie od tego, w jakiej pozycji John się obecnie znajdował, Łowca znajdujący się teraz przed Aranem miał wskoczyć na plecy Johna i zacząć rozszarpywać jego szyję. Zarówno Karły, jak i drugi z Łowców dalej miały robić swoja robotę, by w razie zrzucenia przez Łowcy gryzącego Johna po karku działały jako ubezpieczenie, również raniąc swojego przeciwnika.
Summoning: Demon Chains (C)
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Kozia Góra Pon Gru 04 2017, 13:34
~MG~
Najciekawsza była prawdopodobnie wymiana ciosów Wintera z Kicią, która faktycznie polegała na sprawdzeniu wytrzymałości obu osób czy też raczej sprawdzeniu, co jest silniejsze, czy destruktywna siła Kici czy obrona Wintera. Dzięki swojemu z buffowaniu zdolności bojowe Wintera znacząco się poprawiły i okazało się, że Kicia każdy cios odczuwała bardzo boleśnie i jednocześnie nie była w stanie ich unikać. Widocznie jej jedyną silną cechą było zadawanie olbrzymich obrażeń z niejasnego dla was źródła. Kopnął ją w żebra odrzucając w tył i czując, że udało mu się złamać jakieś żebro. Już chciał dzięki swojej szybkości dobić dziewczynę, gdy ta polizała swoją klatkę piersiową, a noga Wintera eksplodowała zrywając wiele mięśni i ścięgien. Nie był w stanie nią poruszać i tym samym upadł na ziemię nie mogąc dalej na niej stać. Kicia była za to jak spojrzał mocno, obita, krew leciała jej z nosa i ust, ciężko oddychała, ale zdawała się uśmiechać, wydawało jej się, ze wygrała. Zaczęła iść w stronę Wintera trzymając się za bok, dość powoli, nie była w stanie biec. Odległość wynosiła 5 metrów, troszkę ją odrzuciło po twoim kopnięciu.
Aisaka również nie miała przyjemnego przeciwnika. Nasłany na nią morderca z magią ognia był niezwykle agresywny, a dziewczyna nie miała pomysłu jak go pokonać, postanowiła więc nieco przedłużyć walkę, aby trwała jak najdłużej, aby reszta drużyny zdążyła zyskać przewagę i pomóc również jej. Kiedy nadlatywała kolejna kula ognia skupiając się tylko na obronie rzuciła swój plecak w stronę kuli ognia, która zajęła się plecakiem nie dosięgając dziewczyny. Zwiększanie odległości wiele niestety nie dawało, Thetherion szedł za nią oddalając się, co prawda od jej grupy, ale jednocześnie nie dając odpocząć dziewczynie. - Dość, kończmy to - powiedział Thetherion składając ręce w dziwny znak widać było, że przygotowywał jakieś silniejsze zaklęcie. Na razie jednak nic się nie działo ... jeszcze.
Najlepiej radziła sobie chyba armia Arana walczącego z magiem podmiany. Dzięki swoim umiejętnościom i absorbcji jakie spotykało jego przeciwnika ze strony demonów nie zauważył, że Aran się do niego zbliżył. Zanim to się stało jednak Mag przywołał szpadę zamiast pistoletu i ranił nią łowcę kilka razy w końcu go pokonując. Otrzymał jednak kolejne obrażenia, a gwoździem do trumny było spętanie jego ruchów. Krótka komenda i ilość ran i obrażeń wyłączyła przeciwnika z walki. Co prawda potem łańcuchy zniknęły, ale John i tak nie mógł się ruszać przez ilość obrażeń, był nieprzytomny, chociaż "jeszcze" żywy i tylko na ławce twoich stworów, które w każdej chwili na twój rozkaz mogły go wykończyć. Po prostu nie zdążyły jeszcze tego zrobić, ale to już tylko chwilka, a może sam wolałeś czynić honory?
U Hotaru natomiast czas działania tornada się skończył i znowu wyskoczył w jej stronę Weembly z zamiarem obicia jej twarzy swoim prawym sierpowym. Prosty atak, prosta akcja, ale odległość już mniejsza.
Stan: Terrenco - Cała boląca twarz pełna ran, utrata przytomności 3/10. Winter - 51MM, Lewa ręka bardzo mocno raniona, nie można nią ruszać, zwisa bezwładnie, prawa noga boli jak diabli, nie można ruszać, pozrywane ścięgna. Nie możesz chodzić. Aisaka - 220MM, Mocno poparzone nogi, ale jest w stanie na nich ustać, chociaż bolą i pieką. Siłacz, Łamacz kości, skrytobójca +30% 1.5/2. Hotaru - 97MM. Seishuu - 114MM, szybkość ruchów, siła uderzeń +40% 0.5/2 Aran - 77MM, demoniczni łowcy 1.5/3 został 1/2, karły 1.5/5 zostały 3/4.
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Kozia Góra Sro Gru 06 2017, 00:53
Winter był dość zadowolony z efektów tej krótkiej walki. Nie można powiedzieć, że nie obił kobiety ani trochę. Nawet, wyglądało na to że jej stan także był poważny. Uśmiechnął się w tym samym momencie kiedy upadał na ziemie, z powodu zniszczonej nogi. Oczywiście, bardzo go bolało. Ale mentalny szaleniec bardziej był zadowolony widząc co powodowało wybuchy. Rozwiązanie tej walki byłoby w tym wypadku dość proste, ale trochę nie był aktualnie w stanie go wykonać po mistrzowsku. Tak więc, białowłosemu zostały jak zawsze ryzykowne plany. Leżałby spokojnie i zrezygnowanie, jakby faktycznie uznał to za swój koniec. W rzeczywistości, gdyby była dość blisko (2.5m), aktywowałby Ghost Walk (B). Przemieściłby się swoją energią za kicię i jakoś podskoczył jako energia, a następnie się zmaterializował. W powietrzu, z całej siły kopnąłby ją w głowę a następnie nacisnąłby na nią swoją wagą, by jego głowa jako pierwsza spotkała się z ziemią. W najlepszym wypadku, zamiast zwykłego kopnięcia z góry, przywaliłby jej z kolanka. Może wtedy straciłaby przytomność. Oczywiście, możliwe że nie mógłby się jako energia przemieścić z jakiegoś powodu. Lub nie mógłby skoczyć. W każdym innym wypadku, spróbowałby posłać nogą Energy Cut'a (C) w swoją przeciwniczkę i tym ją wykończyć. Gdyby jeden nie wystarczył, spróbowałby drugiego. Gdyby to nie działało, w momencie w którym znalazła by się bliżej, podciąłby jej nogi i spróbowała kolanem przywalić jej w żebra. Lub gdyby była szansa, w głowę. W innym wypadku, chyba musiałby liczyć na sojuszników.
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Kozia Góra Czw Gru 07 2017, 23:15
Nie miała jak stwierdzić, czy i co próbuje zrobić Tetherion. Jak spróbuje go zaatakować, to może w nią po prostu rzucić nową kulkę... Ale chyba trzeba tak zrobić. Jeśli faktycznie szykował coś złego, to mógłby zaszkodzić nie tylko jej. Za jego plecami widziała, że przynajmniej Aran sobie dobrze radził i w jej interesie było, żeby nie spadł na niego jakiś napalm. Pewnie skoro zbir za nią szedł, nadal był około 20 metrów od niej. Może zdąży go dopaść? Najszybciej jak mogła na tych nogach, ruszyła w stronę maga ognia, by znaleźć się w zasięgu na Promień Augera (B). Do tego oczywiście będzie musiała stworzyć w powietrzu symbole jeden za drugim, co potrwa następne 2 sekundy, czyli wieki. Ponadto, tworząc symbole, wyciągnie też miecz. Jeśli znajduje się tak daleko, że może od razu stworzyć jeden symbol dla "blefu" i nie tracić przez niego czasu gdy już będzie w zasięgu, to tak zrobi podczas biegu. W każdym razie chce stanąć i na wysokości ręki odpalić swój żenujący laser w maga i kierować nim, gdyby cel się poruszał. Modląc się, że jego zaklęcie jest jeszcze bardziej toporne w użyciu i zdąży mu przerwać... A gdyby zaczynało się coś podejrzanego dziać, świecić zanim Aisaka dokończy swoje symbole, to cóż... Z całych sił, prawą ręką rzuci w przeciwnika mieczem, tak by się pionowo obracał w powietrzu. Nie wiadomo, czy dobra decyzja a jeśli tak, to czy nie należało jej podjąć wcześniej... Cokolwiek jednak zrobi, to tylko tak, by nie było opcji na zranienie sojusznika, ale Aran raczej jest dość daleko, a reszta całkiem z innej strony. No a gdy Tetherion podczas jej działań zdecyduje jednak użyć kuli ognia czy czegoś podobnego - a Mira nie spuści z niego oka - to ona rzuci się na bok, czy zrobi inny, możliwie optymalny unik. Wiadomo jednak, że refleks jej nie jest jakiś nadzwyczajny...
PS. Jakby po tym wszystkim żyła ale nie za bardzo miała szanse na natychmiastową ofensywę, a za to chwilę impasu, to spróbuje dać sobie kolejny Combat Mode (C). Ale to mocno zależy od rozwoju wypadków...
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Kozia Góra Czw Gru 14 2017, 10:21
Jak coś w niedzielę będę odpisywał :3 Minęło trochę czasu więc przypominam o postach.
Seishuu
Liczba postów : 160
Dołączył/a : 04/01/2016
Temat: Re: Kozia Góra Pią Gru 15 2017, 09:50
Zmyłka Seishuu zadziałała perfekcyjnie. Dzięki niej przeciwnik z pistoletami skoncentrował się na obronie i blondas miał okazję do ucieczki, z której natychmiast skorzystał. Udało mu się umknąć z obszaru objętego walką i właściwie mógł już na tym swoją dzisiejszą przygodę zakończyć. Dziewczynka też po tym wszystkim raczej na brak atrakcji nie mogła narzekać. Tylko, że na polance toczyła się walka. Co prawda walczący byli dla niego obcy, nie powinien czuć się zobowiązany, aby im pomóc. Tym bardziej, że nadal nie był pewny kto był wrogiem, a kto przyjacielem. Nie mniej nie mógł sobie od tak ich zostawić. Chyba się bał. Bał się tego, że jeśli teraz by się zmył, a później wyczytał w jakiejś gazecie, że dobrzy magowie zostali tutaj zamordowani. Będzie miał wyrzuty sumienia, bo mógł im pomóc. - Postawisz mnie wreszcie? - usłyszał gdzieś spod swojego ramienia. Spojrzał nieco zaskoczony w tamtym kierunku i natrafił na zmrużone ślepka dziewczynki, którą cały czas trzymał pod pachą. Posłusznie odstawił ją na ziemie zanim mogła się zorientować, że o niej zapomniał. - A teraz idź im pomóż, ja zaczekam tutaj. - zakomenderowała. - Ale... - chciał powiedzieć, że tutaj wcale może nie być bezpiecznie, ale nie zdążył. - Na pewno sam już zgadłeś, że te demony to prawdopodobnie jakiś wymysł, a nawet jeśli nie to potrafię się bronić. - przez chwilę Sei miał wątpliwości. Niby faktycznie dawała sobie radę wtedy z tą sforą wilków, pamiętał jak jej łapka pokryła się łuską. Mimo to wciąż nie był niepewny. Jednak ona wydawała się w przeciwieństwie do niego przekonana, że robi dobrze. - Dobra, ale jakby co.. - Wiem. Nadal nie był pewny czy tak powinien postąpić, ale zostawił dziewczynkę z dala od walki magów samemu ruszając w jej środek. Ruszając na pełnej prędkości, aby jak najszybciej unieszkodliwić zabójców. Miał kawałek drogi więc w biegu starał się ogarnąć sytuację. Zorientować się kto gdzie jest, szczególnie jeśli chodziło o bandę zabójców. A później skierować się na najbliższego z nich, najlepiej tak aby tamten o tym nie wiedział - czyli od jego pleców, ewentualnie jakoś od boku. I jeśli udało mu się niespostrzeżenie zbliżyć na 15 metrów i w bezpośrednim kontakcie z nim nie było, żadnego z jego tymczasowych towarzyszy aktywował swoje zaklęcie, aby spod stóp maga-mordercy wystrzelił słup ognia (Słup ognia B - wersja pośrednia). Potem znów ruszył w jego kierunku, aby jeśli jego zaklęcie nie wystarczyło, bądź nie trafiło poprawić mu uderzeniem ćwiekowanej rękawicy w skroń. Jeśli tylko udało mu się trafić mag-zabójca powinien to nieźle odczuć (Walka wręcz I, boost z ognistego doładowania). Później można było zobaczyć kogo obrać za cel w następnej kolejności. Albo zastanowić się co zrobić dalej z tym draniem o ile nie udało się go wyeliminować. Tymczasem dziewczynka obserwowała poczynania swojego blondwłosego towarzysza z bezpiecznej odległości co jakiś czas rozglądając się wokół. Co prawda była przekonana, że żadnych demonów tutaj nie będzie, ale mimo wszystko nie chciała się dać złapać. Lepiej było mieć oczy dookoła głowy.
Aran
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017
Temat: Re: Kozia Góra Sob Gru 16 2017, 11:04
-Zabójcy magów? Ta kurwa jasne...-Aran splunął gdzieś w bok, stojąc z rękami w kieszeniach nad jeszcze dychającym przeciwnikiem. Czwórka demonicznych żołnierzy, która teraz wpatrywała się w Johna jak w obiad tylko czekała na znak, skinienie, czy komendę w demonicznym dialekcie. -I co ja mam z tobą zrobić kolego...-pokręcił głową na boki, a na twarzy chłopaka pojawił się wyraźny grymas zakłopotania. Lamijczyk wyraźnie nie chciał, by Mag Podmiany spadł z rowerka tak szybko. Chciał, by ten jeszcze trochę pojeździł, podtrzymywany przez demoniczne stwory. Usłyszał jednak słowa, które wyraźnie zwróciły uwagę Arana i sprawiły, że odwrócił głowę w stronę Tetheriona. Skubaniec przymierzał się do wyczarowania czegoś wielkiego. -O na pewno nie...-rzekł cicho, nakazując Karłom ruszyć na maga ognia i powstrzymać go przed ukończeniem zaklęcia. To był priorytet. Chłopak dopiero teraz mógł przyjrzeć się reszcie walczących. Jeden prawie bez ręki, Aisaka z poranionymi nogami, lowelas wciąż nieprzytomny. Świetnie... Dobrze, że reszta radziła sobie jakoś w miarę. -Rozszarp gardło i dołącz do reszty...-wydał krótkie polecenie Łowcy, przyglądając się z satysfakcją, jak szyja Johna jest rozrywana na strzępy i krew tryska na wszystkie strony. -Kto jest teraz zabójcą magów...-uśmiechnął się złowieszczo, szukając wzrokiem pistoletów swojego przeciwnika. Jeżeli nie zniknęły, Aran zwyczajnie wziął je ze sobą, jeśli zniknęły, to nie. Zaczął kierować się za plecy Tetheriona, zachowując odpowiedni dystans (10m). Kiedy Karły zaczęły przeszkadzać Magowi Ognia, Aran wycelował z pistoletów Johna i opróżnił zawartość magazynków. Jeżeli nie mógł zabrać broni, podszedł na odległość 5m za plecy Tetheriona i aktywował kolejne łańcuchy, by te oplotły jego ręce i uniemożliwiły mu dokończenie zaklęcia, a jego Demony zrobiły to samo, co przed chwilą z Johnem. Aran nie chciał wiedzieć, jaką fale płomieni, albo potężną kulę ognia ma w zanadrzu kolejny z zabójców magów.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Kozia Góra Sob Gru 23 2017, 09:30
~MG~
John Weembley, który uwolnił się z otaczającego go tornado zaszarżował na Hotaru, która wydawała się całkiem bezbronna w końcu przez większość walki niewiele zrobiła, co najwyżej powstrzymała na chwilę swojego przeciwnika, nie wykorzystując swojego największego potencjału jakim z pewnością było wspieranie drużyny. Ktoś, kto określany był nazwą wsparcia drużyny zawsze był wysoko ceniony w szeregach najemniczych grup, ale cóż tym razem się nie popisał miał jednak wyraźnie sporo szczęścia. Chłopak ze wsi już chciał przywalić jej swoją pięścią, która z pewnością mocno zabolałaby dziewczynę, zapewne łamiąc jej szczękę, ale w tym momencie dziewczyna puffnęła, chłopak na chwilę zakrztusił się dymem, który po niej został, a potem spluwając na bok ruszył walczyć z kimś innym, w końcu na razie walka była dość wyrównana, a jego wsparcie mogło się przydać, on nie zamierzał uciekać z miejsca walki.
Dziewczyna po zniknięciu obudziła się w jakimś hotelu, w sumie nie wiedziała w jakim mieście, ale pewnie szybko doszła po wyjściu z budynku, że znajduje się w Magnolii. Nigdzie nie było walczących, tak samo pracodawcy. Nie wiedziała w jaki sposób znalazła się w tym miejscu, może ktoś ją tutaj sprowadził celowo, a może przez przypadek? Kto go tam wie. Nie ulegało jednak wątpliwości, że z jej misji zostały tylko nici. Wiedziała, że nie dotrze na czas na miejsce walki, aby znowu wspomóc swoich towarzyszy misji.
W tym czasie walka pozostałych magów trwała nadal i ciężko było stwierdzić na czyją stronę przechylona była szala zwycięstwa, zmieniało się to jak kolory w kalejdoskopie. Winter walczył z Kicią, która była przekonana, że jej przeciwnik już przegrał, że nie będzie w stanie się ruszyć, na chwilę straciła uwagę lekceważąc swojego wroga. Wiedziała, że jej magia wybuchów jest niezwykle potężna, chociaż do aktywacji potrzebuje wcześniejszego kontaktu z swojego odsłoniętego ciała z częścią ciała, bądź ubrania przeciwnika. To właśnie tak wykończyła w końcu Terrenco, który pocałował ją w policzek tym samym umieszczając bombę na jego ustach, którą później aktywowała liżąc wargi ustami i eliminując swojego wroga przez rozsadzenie jego głowy w wybuchu. W ten sam sposób zniszczyła również nogę i rękę Wintera, który sam wybrał najgorszą dla siebie możliwość walki kontaktowej, gdyby nie jego umiejętności pewnie nie zadałby Kici tylu ran, której ciało jednak pozostawało kruche. Z całą pewnością dotykanie jej nagiego ciała nie należało do najlepszych decyzji biorąc pod uwagę jej magię. Teraz zamierzała podejść do Wintera, który nie powinien być w stanie się ruszać, dotknąć jego klatki piersiowej, gdzie znajdowało się serce i wysadzić je w drobny mak. Chociaż z trudem szła to wygrała tak się jej wydawało. Wtedy jednak Winter aktywował swoje zaklęcie, aby wystrzelić swoją energię. Jego przeciwniczka będąc pewna, że to jakiś pocisk zrobiła unik nie spodziewając się, że chwilę później pojawił się za nią chłopak. Nie był już, co prawda tak silny jak wcześniej przez otrzymane przez siebie rany, ale zostało mu wystarczająco dużo sił, aby kopiąc kolankiem z dodatkiem energy cuta wykończyć dziewczynę i posłać ją nieprzytomną na ziemię. Mimo wszystko stan Wintera też nie był najlepszy i po zderzeniu z ziemią poczuł jak odpływa. Oczy mu się zamgliły, czuł, że nie jest w stanie się ruszyć i chwile później też stracił przytomność. Pojedynek chyba należało uznać za remis z drobną przewagą Wintera.
Walka Aisaki zaczęła się dobrze, ale skończyła dość kiepsko, że tak powiem, chociaż to zależy już od ogólnej oceny. Thetherion przygotowywał swoje zaklęcie jakiś czas i faktycznie było dość toporne w użyciu. Przeciwnik przestał się ruszać kończąc magiczną inkantacje, a dziewczyna wiedziała, że nie jest to słabe zaklęcie, że trzeba szybko je przerwać i słusznie. Użyła ona swojego promienia, gdy tylko jej przeciwnik znalazł się w zasięgu tego zaklęcia. Mężczyzna miał dwie opcje przerwać zaklęcie i spróbować uniknąć jej promienia, albo dalej castować swoją zdolność, wybrał to drugie. Promień ugodził mężczyznę, ale nie przerwał castowania zaklęcia mimo oberwania pełna potencjału. Przeciwnik upadł na ziemię dalej wykonując inkantacje, obrażenia spowodowały, że nie mógł się dłużej ruszać, ranny i pokrzywdzony. Nie mógł dalej kontynuować walki, ale uśmiechał się, chyba nie uznawał swojej porażki i słusznie. Chociaż otrzymał prawie śmiertelne rany to po jego upadku na ziemię z rąk wyskoczyło coś, co przypominało węża czy bardziej japońskiego smoka. Miało około 8 metrów długości, było dość duże i całe składało się z płomieni, chociaż wyraźnie zaznaczone miało zęby, oczy i inne charakterystyczne dla olbrzymiego płaza części ciała. Leciało z dużą prędkością w stronę dziewczyny, a ona wiedziała, że combat mode, które włączyła nie wystarczy do uniknięcia tej fali gorąca.
Seishuu w tym czasie zbliżył się do walczących najbliżej miał do Johna Weembley z przeciwników, ale nie zdążył podjąć jeszcze akcji ofensywnych. Chwilkę w końcu zajęło mu pojawienie się ponownie na polu walki.
Podobny problem z wykonaniem akcji przez dzielący dystans miał również Aran. Jak się okazało oddalenie Thetheriona od reszty walczących przez Aisakę okazało się teraz błędem, który działał na korzyść przeciwników, ale kto mógł się spodziewać, że to właśnie on ma najbardziej ofensywną siłę bojową. Poza tym tak samo jak pomóc Aisace chciał Aran tak samo pomóc Thetherionowi chciał John Weembley, który obecnie był wolny. Zagrodził on drogę trzem karłom łapiąc nawet jednego z nich i rzucając o ziemię tworząc dość głębokie wgniecenie w ziemię. Uśmiechał się wyraźnie. - Nie dam Ci go powstrzymać - oznajmił Aranowi - STRENHT AWAKENING, SPEED AWAKENING Powiedział mag, a Aran wyczuł, że skoro wcześniej John Weembley nie był maksymalnie szybki i silny wcześniej to teraz ma przewalone. Zanim cokolwiek zrobił, zanim zmysły Arana nadążyły trzymał już kolejnego karła i szykował się do rzutu nim w ostatniego. Plus był taki, że jego demoniczny łowca wykończył Johna Smitha.
Hotaru z/t>
Stan: Terrenco - Cała boląca twarz pełna ran, utrata przytomności 4/10. Winter - 21MM, Lewa ręka bardzo mocno raniona, nie można nią ruszać, zwisa bezwładnie, prawa noga boli jak diabli, nie można ruszać, pozrywane ścięgna. Nie możesz chodzić. NIEPRZYTOMNY Aisaka - 190MM, Mocno poparzone nogi, ale jest w stanie na nich ustać, chociaż bolą i pieką. Siłacz, Łamacz kości, skrytobójca +30% 0/2. Hotaru - +5PD ( w sumie misja miała wyższy poziom, ale przejście z punktu A do B i zniknięcie nie oceniam jako zbyt wymagające, ani tym bardziej kształcące) Seishuu - 114MM Aran - 77MM, demoniczni łowcy 2.5/3 został 1/2, karły 2.5/5 zostały 2/4.
Kicia - NIEPRZYTOMNA John Smith - MARWTY Thetherion - Nie jest w stanie się ruszać, leży na ziemi.
///Postanowiłem teleportować Hotaru nie robiąc jej krzywdy, jako że miała wpisaną nieobecność, a nie chciałem dalej tak opóźniać pozostałych przez brak jej odpisów i czekanie na nią. Oczywiście dla niej misja zakończona została niepowodzeniem.
// Winter może, ale nie musi odpisywać.
Seishuu
Liczba postów : 160
Dołączył/a : 04/01/2016
Temat: Re: Kozia Góra Sro Gru 27 2017, 14:32
Dziewczynka nadal znajdowała się na granicy drzew kryjąc się za nimi przed wzrokiem magów-zabójców jak się sami określali. Obserwowała poczynania swojego blondwłosego towarzysza, który do tej pory wiele nie zrobił. Dotychczas czasu starczyło mu jedynie na to, aby zbliżyć się do walczących, ale teraz kiedy już to zrobił pewnie zacznie robić coś więcej dotychczas - czyli bieganie w tą i z powrotem. Poza tym wciąż nie zapominała o tych całych demonach, które ponoć miały tu być. Co prawda nie bardzo wierzyła, aby faktycznie tu były i miały się pokazać, ale mimo to rozglądała się od czasu do czasu na boki, aby się upewnić, że nic nie chce jej dopaść kiedy tak ukrywała się między drzewami czy krzewami. Jeśli jednak nie była niepokojona to po prostu obserwowała.
Sam Seishuu jak już udało mu się zbliżyć starał się zorientować w sytuacji, a ta w sumie nie wyglądała zbyt kolorowo. Jedna dzieucha będąca potencjalnym sprzymierzeńcem sobie puffnęła i tyle ją widział. Inna była w wyraźnych tarapatach i na to Sei postanowił coś poradzić, a przynajmniej spróbować. Tak więc kiedy jeden ze złoli miał zamiar powstrzymać jednego z magów i jego miniony blondas postanowił ruszyć w kierunku typa od smoka. Ponownie odpalił ogniste doładowanie, bo trzeba było się spieszyć. Chyba to jedna z tych sytuacji gdzie każda sekunda się liczyła. Co prawda nie wiedział czy znokautowanie maga ognia przerwie zaklęcie, ale co innego mógł zrobić? Jeśli to nie pomoże to później będzie kombinował na razie ruszył na swoim maksymalnym speedzie w kierunku leżącego, aby kiedy znajdzie się w odpowiedniej odległości (15m) skastować swoje zaklęcie. Ot zatrzymał się kumulujące energię, którą chciał uwolnić w postaci słupu ognia dokładnie pod tamtym gościem (Teterion czy jak mu tam). Miała to być ta mocniejsza wersja (Krąg może zostać rzucony tak, aby zadawał obrażenia rangi C w promieniu 3 metrów lub B w promieniu 1,25m), bo z tego co widział i tak nie mógł tego uniknąć. Tylko czy to zatrzyma ognistego smoka? I czy to w ogóle wystarczy, aby załatwić tego drania? Trzeba było chwilę odczekać, aby się przekonać. Jeśli zaś ten drugi zajęty Aranem chciał mu jakoś przeszkodzić to... To blondas po prostu starał się go ominąć ewentualnie sieknąć go z łokcia jeśli za bardzo będzie się naprzykrzał i dalej realizować swój plan wyeliminowania Teteriona. Liczył, że ten od minionów w razie czego go wspomoże, albo jeśli nie to chociaż sam zajmie się magiem ognia. A co dalej to już zależy od tego jak to wszystko sie potoczy.
Umki i inne:
Zaklęcia: Ogniste doładowanie (C) i Słup ognia (B) Umki: Kumulacja energii (II) i może walka wręcz (I)
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Kozia Góra Nie Gru 31 2017, 00:14
- O-ooooo... - tylko tyle powiedziała na widok ognistego węża. Gdy potwór zaczął się pojawiać, zaczęła się odruchowo cofać i zasłaniać, sądząc że to jakiś wybuch, lecz niestety to coś więcej. Na pewno coś więcej, skoro mag poświęcił się tak bardzo, by to zrobić. Jego skupienie było niesamowite, Aisaka nie pamiętała żeby ktoś kiedykolwiek zeżarł cały jej promień bez mrugnięcia okiem. Cóż powiedzieć, miała sporo do zaoferowania jako początkująca czarodziejka, ale w takim starciu Tetherion deklasował ją absolutnie. I co miała zrobić? Nie wiedziała. Tego w ogóle się nie spodziewała i nie przemyślała, nawet jeśli dało się coś zrobić, to trzeba było wiedzieć wcześniej. Teraz leciał na nią wąż z płomieni i najpewniej podąży za nią wszędzie, nie uniknie go. I pewnie będzie bolał, może nawet tak bardzo, że to będzie jej koniec. Umieranie nie było nisko na liście rzeczy które chciałaby zrobić, to w ogóle się na niej nie znajdowało i nigdy nie znajdzie, ale nie miała żadnych opcji zapobiegnięcia temu. Była przerażona i nie dano jej czasu do namysłu. Mogła próbować coś wyczarować, ale po co? Nie dokończy. Gdyby wiedziała wcześniej, może zabiłaby Tetheriona. Jakoś. Czemu magowie musieli walczyć ze sobą w ten sposób? Kompletnie bez powodu? Po pierwsze, rzuciła mieczem w Tetheriona, tak jak wcześniej pomyślała, ruchem obrotowym. Tylko pewnie nie trafi, to nie tak że kiedyś ćwiczyła rzucanie mieczem. Potem insynkt zadziałał dziwnie - z duszą na ramieniu zaczęła przygotowywać nowy Promień Augera wycelowany w kierunek, z którego nadejdzie pewnie smok. Niemniej pewnie nie dokończy tego promienia, chyba, że smok niespodziewanie zajmie się kimś innym, ważniejszym. Wtedy może strzeli w głowę Tetheriona - jeśli się da - lub ewentualnie w smoka, żeby go połaskotać. Tak, żeby nie było kolegów na linii ognia, oczywiście. Była przestraszona, ale może wprawa w koncentracji na coś się przyda. (Tkacz zaklęć?) Ale jak smok się po prostu na nią rzuci, to ona spróbuje uniknąć uderzenia jak się da, korzystając ze zwiększonej zwinności żeby nie oberwać przynajmniej samym "środkiem" węża. Rzuci się na ziemię, chroniąc głowę i starając się za wszelką cenę przetrwać i nie stracić przytomności, bo to będzie jej koniec.
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Kozia Góra Sro Sty 03 2018, 16:17
I... Winter znowu obudził się w miejscu, zwanym podświadomością. Swoją drogą, zaczął się zastanawiać czy każdy tutaj trafia gdy mdleje, czy tylko on ma taką dziwną przypadłość. Co prawda, do tej pory tylko raz się tu znalazł, i nie wspomina miło tego czasu. Ostatnim razem ktoś bliski mu zginął, a teraz znowu tu trafił. Nieświadomie, odpalił coś w stylu swojej aury złości. Skierowana była ona sumie na siebie samego, że dał się powalić byle jakiej "zabójczyni". Może i była ona silna, ale raczej ta siła działała na osoby które ulegały jej urokowi. Winter się do nich nie zaliczał. Z drugiej strony, walczył z nią trochę od niechcenia, jakby stracił motywację na pokonanie jej i wyjście w najlepszym stanie. A może jej umiejętności były zbyt niewiadome dla białowłosego. Sam do końca nie wiedział. To czego był świadom, to że następny razem będzie musiał się poprawić. Jeśli będzie jakieś następny raz. W końcu, był nieprzytomny. Każdy atak w jego stronę będzie dość... zabójczy. Z jednej strony, lekko się cieszył iż Hotaru po prostu zniknęła stąd. Z drugiej natomiast, inna dziewczyna z Fairy Tail nadal walczyła. Mimo że nie był jakoś mega blisko osobom w gildii zależało mu na nich. Najchętniej stawałby w obronie ich wszystkich, jednak nie był jeszcze na tyle potężny. Często zapominał, że był zwykłą płotką w gildii. Dawniej, Fairy Tail było jak jedna wielka rodzina dla niego. Szczególnie kiedy był młodszy, bo niedawno trochę się od nich oddalił. Nie zmienia to faktu, iż nadal rodzina. Mimo że nie był z nimi blisko, chęć obrony ich przed bólem i innymi rzeczami wcale się nie zmniejszyła. -Hmm... chyba będę musiał w nią uwierzyć. - powiedział, po czym usiadł sobie na nicości w swojej głowie i czekał na rozwój wypadków, mając nadzieję ze nie pożałuje swojej decyzji w uwierzenie w członków gildii. Półświadomie, starał się też jakoś oddziałać mocą by wydostać się z tego miejsca, ale nie były to ogromne próby zmieniające stan w jakim był. Niestety.
Aran
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017
Temat: Re: Kozia Góra Sob Sty 06 2018, 11:25
Mimo rozoranego gardła Johna Smitha oraz pobitej do nieprzytomności Kici, Aran nie czuł się jeszcze jak zwycięstwa. Co prawda pokonał swojego przeciwnika, jednak w tym momencie czuł, jakby ledwie oddzielili ziarno od plew, po obydwu stronach. Mag w białej koszulce z maską na twarzy dołączył do grona niezdolnych do dalszej walki, a Aisaka jedynie unikała ciosów ognistego smoka Tetheriona. Lamijczyk z powodu jedynego stojącego o własnych siłach przeciwnika musiał odłożyć rozoranie gardła drugiego z przeciwników na później. Na znacznie później. Nim białowłosy cokolwiek dostrzegł, Weemble jednym ciosem pozbawił życia jednego z karłów i zamierzał się na zabicie pozostałej dwójki. Aran był w szoku. Kto by pomyślał, że takie chuchro będzie w stanie dokonać czegoś takiego. Białowłosy był jednak ciekaw, czy szybki i silny John Weemble poradzi sobie z kolejnym zagrożeniem, które właśnie wyłaniało się z portalu za jego plecami. Potężny kamienny golem miał za zadanie uderzyć Weembla z całej siły i do spółki z resztkami armii demonów Arana (wolnym Karłem oraz Łowcą) zebrać drugie zabójstwo dla swojego pana.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.