I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak sama nazwa wskazuje, jest to miejsce położone kilka dobrych kilometrów na zachód od Oshibany. Ot zwyczajne tereny mieszkalne, w których na główną uwagę zasługuje fakt, iż większość budynków - jeśli nie wszystkie - wykonane są niemalże w pełni z drewna. Ogółem miejsce zdaje się być stosunkowo cichym i spokojnym, zaś w centrum dzielnicy znajduje się sporych rozmiarów fontanna.
~~MG~~
To właśnie tutaj udały się dwie Syrenki, które miały zacząć swoją wspólną misje w poszukiwaniu krewnych zaginionej mistrzyni, jednak... Gdzie powinny zacząć? W końcu podziwianie fontanny raczej nie pomoże w ów poszukiwaniach, ale - kto wie? W każdym bądź razie zarówno Lilith, jak i Cassandra znalazły się w tej okolicy, a co zrobią dalej? To już chyba zależy od nich samych...
Autor
Wiadomość
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Zachodnie przedmieścia Nie Gru 17 2017, 17:28
King nie potrzebował gorącej kąpieli, chociaż oczywiście jak każdy odczuwał fizyczna potrzebę komfortu, którą ona dawała to będąc w dziczy, brudnym, uznał, że woli szybciej wyczyścić swoją sierść niż czekać na pojawienie się lepszych warunków w mieście. Z własnego doświadczenia wiedział, że wyczyścić zabłocone, brudne futro nie należało do najłatwiejszych, gdyż bardzo łatwo przesiąkało nieprzyjemnym zapachem, a odwleczenie mycia w czasie tylko powiększało ten problem. Ten element jego ciała z pewnością nie należał do najlepiej przemyślanych przez Zerefa, Asthorowi wydawało się, że bez włosów byłby znacznie skuteczniejszą bronią do walki, chociaż zdawał sobie sprawę, że wyglądając jak przerośnięty szczur jeszcze trudniej miałby wzbudzić sympatię ludzi, z którymi obecnie musiał współpracować. - Podobno zimna kąpiel jest zdrowsza - rzucił głupim cytatem King, chociaż też wolał ciepłe kąpiele, o ile oczywiście znajdował się w miejscu, gdzie wzięcie ich było możliwe.
Kiedy dziewczyna rzuciła zdanie, że potrzebuje "sponsora" King nie zrozumiał dwuznaczności, był całkowicie aseksualny, większość pojęć związana ze współżyciem była dla niego nieznana, tak samo to słowo, przynajmniej w tym zboczonym sensie. - Obecnie mam trochę pieniędzy, ale są mi dość potrzebne, moja moc wymaga zdobywania magicznych przedmiotów, a one są dość kosztowne - oznajmił King zgodnie z prawdą - Jeżeli jak wspomniałaś jesteś magiem to może podejmiesz się jakiejś najemniczej misji, też jestem najemnikiem, a we dwójkę zadania zwykle są łatwiejsze. Powinniśmy dać sobie radę. Propozycja wspólnej misji była dla Demona Zerefa dość dobrą alternatywą, wykonywanie samodzielnie misji przy jego obecnej sile było dość trudne, a o pomoc zawsze miał dość ciężko, gdy jego potencjalni towarzysze nie potrafili do końca określić, kim dokładnie jest King, a on sam nie mógł zdradzić swojej tożsamości z oczywistych względów. Wielu potencjalnych sojuszników rezygnowało wtedy z zadań, nie raz zdarzyło się, że wyruszali wspólnie, ale nie mając nawet grosza zaufania do humanoidalnego psa misje i tak nie szły zbyt łatwo. Risa natomiast poza tym, że była interesującym magiem, z bogatą historią i być może ukrytą potężną mocą wydawała się tolerować obecność Asthora, chociaż nie powiedział jej jeszcze prawdy o sobie. Może powinienem, to zrobić - myślał wielokrotnie King podczas podróży. Gdyby chciała mnie zabić lub pojmać, aby oddać policji magicznej zrobiłaby to już dawno temu. King dość długo zastanawiał się nad tym wiedząc jakie mogą być konsekwencje wyjawienia jego tożsamości, a także położenie Grimoire Heart, była to niezwykle odpowiedzialna decyzja, którą starał się jak najdłużej odkładać.
Gdy tak zastanawiał się nad tym podszedł do nich, który zaczął przystawiać się do Risy na oczach Kinga, zapewne domyślał się, że taki futrzak nie ma u niej szans, a dziewczyna, jakby nie spojrzeć była dość atrakcyjna. I chociaż autor tego posta nie zgodziłby się na takie zachowanie wobec swojej partnerki to King miał znacznie mniejsze mniemanie o sobie i postanowił nadal obserwować bieg wydarzeń. Jeśli Risie spodobał się kelner wtedy oczywiście nic nie zrobi, czemu miał przerywać im w flircie, oboje mieli przecież do tego prawo. Wtedy King rzuci tylko, że chciałby wodę mineralną z cytryną do picia. Jeśli jednak zauważy, że dziewczyna robi się niespokojna, a podryw przez nieznajomego będzie dla niej natrętny, to wstanie, aby stać się nieco wyższym i groźniejszym i spojrzy w oczy kelnerowi dość przerażającym wzrokiem. A jaki wzrok mógł mieć zezłoszczony. humanoidalny pies? No raczej taki, który nie budzi pozytywnych emocji i nakazuje bezzwłoczne wycofanie się. - Zmień ton i nie wprowadzaj w zakłopotanie mojej znajomej, nie chcesz chyba zadrzeć z magicznym najemnikiem Czy przeciętny kelner chciałby ryzykować walkę ze szczerzącym kły, humanoidalnym psem, który dodatkowo jest najemnikiem i umie posługiwać się magią? Było to bardzo wątpliwe, same słowa i gesty, które zobaczył powinny jasno dać mu do zrozumienia, że bezpieczniej będzie faktycznie się wycofać. King będzie tak nad nim stał, aż ten nie zechce podjąć odpowiedniej decyzji. Oczywiście jest gotowy na ewentualne ataki nieznajomego swoim zmysłem walki [lv.1], aby w odpowiedniej chwili je uniknąć.
Jak na spokojne miejsce to działo się tu całkiem sporo. Uwadze nie umknął jej fakt, że bardzo przystojny kelner puścił jej oko. Od razu zaczęła się zastanawiać jakie ma wobec jej zamiary w związku z czym spojrzała na niego pytająco, unosząc brew, a jej uśmiech powoli wygasł. Jeżeli miał coś do niej to wolała by powiedział to wprost. Następnie swoją uwagę przeniosła na nowo przybyłego młodzieńca o karmazynowych włosach i bardzo nieprzyjemnym uśmiechu. Równie dobrze mógłby sobie wywiesić tabliczkę z napisem „kłopoty”, bo właśnie tak postrzegała go fioletowooka. Miała tylko nadzieję, że ich nie zaczepi, bo zepsułby jej dzień.
Skupiła swoją uwagę ponownie na Kingu, a na jej twarz powrócił zadowolony uśmiech. - Wątpię by dla każdego była równie zdrowa. - odparła lekko na cytat o zimnej kąpieli. Od tego się raczej nie umiera, ale w tym przypadku wolała postawić na wygodę.
Zainteresował ją jednak bardzo temat magicznych przedmiotów i prawdopodobnie propozycji wspólnej współpracy. Asthor wyglądał na sympatycznego, jednak z pewnością miał swój motyw i Narisa była tego świadoma. *)Jednak patrząc na wszystkie „za” i „przeciw” skłaniała się bardziej ku współpracy ze swoim pso podobnym towarzyszem. Nie da się ukryć, że wygląda po prostu jak wyrośnięty gadający pies, ale już przestało jej to przeszkadzać. Nadal jednak nie jest pewna czy gadający kot spotkany wczoraj nie był tylko złudzeniem. - Nie wiem praktycznie nic o magicznych przedmiotach, jednak pomysł współpracy mi się podoba. Nie ukrywam, że nie nadaję się do walki, więc bardzo przyda mi się partner do misji najemniczych, jak to ładnie ująłeś. - odparła nieco poważniej, ale nie przestała się słodko uśmiechać.
Zamierzała powiedzieć coś jeszcze, jednak w tym momencie przerwał im kelner, który do niej podszedł. Nie miała pojęcia czy chce wdawać się z nim w interakcje. Spojrzała na niego poważnie, badawczym spojrzeniem, jakby chcąc w pełni odczytać jego intencje. Jakiekolwiek związki z takimi przystojniakami raczej nie kończył się dobrze, przynajmniej w mniej mniemaniu, a ona nie zamierzała zostawać niczyją zabawką. Jej milczenie musiało zostać odebrane za zakłopotanie, bo ruszył jej „na pomoc” dzielny towarzysz, który wyglądał trochę jak pies broniący właściciela.
Jeżeli jednak kelner się nie zraził zachowaniem Asthora i brakiem zainteresowania ze strony Narisy to poprosiła go życzliwym tonem: - W takim razie poproszę herbatę cytrynową z nutką mięty albo coś podobnego.
Kelner spojrzał na futrzaka, który podskoczył do obrony swojej pani. Po czym uśmiechnął się lekko i spojrzał na parę, wyjmując mały notesik z kieszeni. Lepiej było się w zamówieniu nie pomylić, nawet jeśli było takie proste. -Herbata cytrynowa z mięta i woda mineralna z cytryną, tak? No to już przynoszę. - odpowiedział i schował notesik z powrotem do kieszeni, po tym jak zanotował co chcieli. Następnie wycofał się by zdobyć dla nich napoje, i zostawił ich w spokoju. Kto wie, czy zrobił to dlatego że dziewczyna była niekomfortowa czy z powodu jej ochrony, która w normalnym przypadku była by bardzo efektywna. Nie dane było im się dowiedzieć.
Nagle, mogli zobaczyć niewielki błysk, mający centrum gdzieś w karczmie. Gdy go wyśledzili (co nie było zbyt trudne), zauważyli że został on spowodowany przez zieloną kulę. Wyglądała jakby była zrobiona z jakiegoś kryształu lub choćby szkła. Z jej wnętrza wydobywało się zielone światło i większość osób w karczmie zwróciła uwagę na owy przedmiot, zaciekawiona co się dzieje. Nie na co dzień takie efekty specjalne były widywane w tej karczmie. Dość szybko wszyscy zauważyli, że przedmiot ten jest podrzucany ze znudzeniem przez podejrzanego chłopaka w karmazynowych włosach, który wcześniej pojawił się w karczmie. Narisa już wcześniej uznała, iż będzie on kłopotem. Dość poprawnie, na to wychodziło. Nieznany osobnik zaczął się nagle śmiać głośno i dziecięco, równocześnie wyrzucając kulę jak najwyżej się dało. Każdy, niczym zahipnotyzowany, podążył za nią wzrokiem i dojrzał jak rozbłysła jak nigdy przedtem. A następnie, widzieli tylko światłość. - Przygodę czas zacząć! - to było ostatnie co słyszeli przez dłuższy czas. Przez parę minut widzieli przed sobą jedynie biel, nim odzyskali z powrotem wzrok. Po rozejrzeniu się wokół, nikt nie mógł znaleźć różnicy, poza brakiem dziwnego chłopca. Większość osób wróciła zmieszana do poprzednich zajęć, a część wyglądała jakby chciała stąd nagle zwiać. Pewnie się przestraszyli na śmierć. Natomiast instynkty futrzaka wręcz krzyczały, by się stamtąd wynosił. Nie było zbytnio widać jakiegoś zagrożenia, dlatego co zrobiłby na podstawie tych instynktów King, było całkowicie jego decyzją. W końcu mogli woleć dokończyć śniadanie w spokoju, bo w tych czasach najwidoczniej rzadko jest na to szansa.
Tymczasem, przechodnie wędrujący po ulicach Oshibany zastanawiali się, gdzie podziała się karczma "Zielona Świnka" i dlaczego na jej miejscu była jedna, wielka kwadratowa dziura. Zupełnie, jakby ktoś podniósł cały budynek i przeniósł go gdzieś. Co było niemożliwe, prawda?
Chociaż King nie znał specjalnie mocy i umiejętności dziewczyny, przypuszczał tylko, że jej siła musi być znacząca, chociaż jej potencjał, podobnie jak jego może być w tej chwili ukryty to ucieszył się na informacje, że dziewczyna nie widzi obiekcji związanych ze wspólnym wykonaniem z nim misji. Większość najemników wykonując misję zdając sobie sprawę z zagrożenia jakie zawsze ze sobą niosą niechętnie zgadzała się na towarzystwo humanoidalnego psa, który mógł się okazać dodatkowym problemem. Oczywistym było, że każdy zdrowo myślący wojownik wybrałby przeciętnie wyglądającego mężczyznę należącego do legalnej organizacji, najlepiej kogoś, kogo wcześniej poznał od podejrzanej osoby, której nieznana była przynależność oraz pochodzenie, a jej małomówność dodatkowo zwiększała obawy związane z jego osobą. Już nie raz musiał porywać się na śmiertelnie trudne misje, z których z trudem wychodził w jednym kawałku przez to, że nie mógł znaleźć wsparcia wśród innych ludzi świadczących usługi najemnicze. Dziewczyna nie dość, że posiadała interesującą dla Kinga historię i prawdopodobnie była silna to również była niezwykle miła, nie oceniała tak łatwo demona po wyglądzie i tolerowała jego obecność, co rozgrzewało serce Asthora. Lubił mieć towarzyszy, chociaż zdarzało się to niezwykle rzadko i to bardziej z przymusu na czas jednej misji niż na dłuższy okres czasu z własnej, nieprzymuszonej woli. Nawet w Grimoire Heart ciężko było mu znaleźć towarzystwo. - Jeśli chodzi o magiczne przedmioty ja się dość dobrze na nich znam i łatwo potrafię ocenić ich potencjał - powiedział King powołując się na swoje PWM pozwalające mu określać rangi magicznych przedmiotów - Chociaż samo ich znalezienie zawsze jest trudniejsze chociaż słyszałem kilka plotek o nich w swojej gildii.
W tym momencie King ugryzł się w język nie kontynuując wypowiedzi. Ciągle zastanawiał się czy powinien zabrać Rise na sterowiec, do siedziby swojej gildii, a myśląc nad tym pomylił się mówiąc, że należy do jakiejś organizacji. Co prawda nie zdradził do jakiej dokładnie, to mogłoby się okazać naprawdę niebezpieczne, ale spodziewał się już kolejnych pytań dziewczyny na ten temat, które mogły doprowadzić ją do prawdy dotyczącej Demona Zerefa. W sumie i tak planował ją zabrać do swojej mistrzyni, aby oceniła jej potencjał oraz korzyści jakie z posiadania jej będzie miało Grimoire Heart więc czy miała się tego dowiedzieć teraz czy później - było to mało istotne. Na przyszłość jednak musiał stanowczo bardziej uważać, gdyby był to ktoś nieznajomy mogłyby wyniknąć z tego nie małe problemy.
Jeśli już mowa o problemach to faktycznie pojawiały się one w "Zielonej Śwince" bardzo szybko. Najpierw pojawił się kelner, ale ten na szczęście po dialogu Kinga i obojętności Risy szybko dał sobie spokój z podrywem zapewne nie chcąc ryzykować walki z najemnikiem. Trzeba było jednak przyznać, że z całej sytuacji wyszedł z klasą jak profesjonalista. Podświadomie wkurzyło to Kinga, ale problem zniknął tak szybko jak się pojawił.
Po chwili jednak nadeszły prawdziwe komplikacje, gdyż zamiast smacznie zjeść obiad nagle pojawił się silnie błyszczący, magiczny przedmiot w ręku chłopaka o karmazynowych włosach, który wcześniej wszedł do karczmy. King nie miał wątpliwości, że był to przedmiot magiczny o dość sporym potencjale , którego Asthor zapragnął, aby zwiększyć siłę swojej ewolucji, nic wiec dziwnego, że widząc ten kamień jego wzrok podążył za nim, gdy w pewnym momencie rozbłysnął oślepiając na chwilę wszystkich wokół. Po jego odzyskaniu w karczmie niewiele się zmieniło, demon szybko chciał zlustrować zmiany w otoczeniu. Pewnym było, że nadal znajdowali się w tej samej jadłodajni, co wcześniej. Spojrzał na Risę, która nadal siedziała naprzeciwko niemu, pozostałych gości i umeblowanie, nie było tylko sprawcy całego powstałego w karczmie zamieszania. Mimo wszystko poczuł nieopisany niepokój, zadziałał prawdopodobnie jego zwierzęcy zmysł, nie był też jedyną osobą, która bez wyraźnego powodu spanikowała. Nie wiedział, co prawda o tym, że zmienił swoją lokalizację, ale odruchowo spojrzał za okno, aby zobaczyć, co znajdowało się za szybą. Była to jednak tylko chwila, gdyż w tej chwili znacznie bardziej istotne dla Kinga było coś całkowicie innego niż samo położenie i chociaż jego instynkt wariował wyczuwając zagrożenie zanim podjął jakieś działania skoczył w stronę kryształu, który po podrzuceniu mógł, albo zniknąć, albo opaść na ziemię, były tylko te dwie opcje. King nie znał, co prawda działania tego przedmiotu, ale był pewien jego mocy, możliwe też, że jego posiadanie mogło okazać się kluczowe do tego, co "miało się zacząć" zgodnie ze słowami chłopaka o karmazynowych włosach. Dlatego jeśli było to możliwe King stara się podnieść ten przedmiot.
Jeśli jednak go nie będzie King wiedziony swoim instynktem, który rzadko okazywał się błędny chwyci Narisę za rękę i ciągnąc za sobą zaprowadzi w stronę drzwi, o ile ta nie będzie się specjalnie opierać. Nie otwiera ich jednak, nie wiedział, co znajdowało się na zewnątrz widząc innych gości, którzy również w panice zaczęli próbować zwiać poczeka, aż oni to zrobią oceniając bezpieczeństwo takiej akcji. Jeśli jednak nikt nie odważy się tego zrobić Uczyni to osobiście trzymając Risę za swoim ciałem i w razie niebezpieczeństwa, które mógłby wyczuć dzięki swojemu zmysłowi walki [lv.1] stara się uniknąć zagrożenie swoją zwinnością [skrytobójca lv.1]. Demon szybko musiał dowiedzieć się, co się stało, a wskazówek było zdecydowanie zbyt mało, trzeba było błyskawicznie je znaleźć, instynkt Kinga, aż krzyczał o czyhających na nich zagrożeniu chociaż nie mógł określić w jakiej jest ono postaci. Jeśli drzwi będą bezpieczne wyjdzie na zewnątrz i rozejrzy się dookoła.
Uważnie słuchała swojego rozmówcy, skupiając na nim całą swoją uwagę, przez co kompletnie nie miała pojęcia, że zaraz się coś wydarzy. Nie umknęło jej, że Asthor użył słowa „gildia”. - Gildia? Więc należysz do jakiejś gildii najemniczej? - zapytała z lekkim zaciekawieniem, jednak nie naciskała, jeśli nie chciał odpowiedzieć. Wtedy też przypomniała sobie o pewnym przedmiocie, który znalazła dzisiaj w plecaku po kąpieli. Nie miała pojęcia kto go podrzucił, jednak owy przedmiot wydawał jej się dziwny. Nie potrafiła jednak określić dokładnie określić co było z nim nie tak. Wyjęła kuleczkę z plecaka o jakże wspaniałej nazwie Pani Tasiołaj by pokazać ją Asthorowi, który podobno znał się na magicznych przedmiotach. - … - Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale w wypowiedzi przerwał jej oślepiający błysk. Wystraszyło ją to trochę, przez co mimowolnie użyła magicznego przedmiotu trzymanego w dłoni. Jej strój uległ zmianie na coś bardziej świątecznego, czego z początku oczywiście nie zauważyła, z powodu tego całego zamieszania.
- Zgaduję, że to był jakiś magiczny przedmiot. - powiedziała z lekkim zafascynowaniem w głosie. Nie wiedziała jednak jak się zachować w takiej sytuacji. W końcu w miejscu skąd pochodzi magia była na wymarciu i jeszcze nigdy nie widziała magicznego przedmiotu w użyciu. *)Wtedy zdała sobie sprawę, że musi najpierw znaleźć godnych zaufania sojuszników, którzy pomogą jej w osiągnięciu pozostałych celów. Zaufała w pełni swojemu towarzyszowi, przez co pociągnął ją za rękę ku nieznanemu.
Strój Pani Tasiołaj:
Cytat :
*) do zadania "Wyznacz sobie cel, nowy cel, do którego postać spróbuje dążyć."
Kiedy działy się nietypowe rzeczy zawsze mogła znaleźć się chwila również na rozmowę ze swoją towarzyszka, nawet jeśli za chwilę miał się zawalić świat. W końcu można było jednocześnie uciekać oraz dyskutować na różne ciekawe tematy. Risa przy pierwszej okazji udowodniła, że jest dość bystrym rozmówcą wyłapując fragment o gildii, chociaż demon nie wątpił w tą cechę dziewczyny nawet przez chwilę. Tak jak demon przypuszczał dziewczyna zainteresowała się tym faktem, ale nie mógł wprost powiedzieć jej, że należy do budzącej grozę w królestwie organizacji, musiał wymyśleć jakiś sposób, aby nie udzielać pełnej informacji, ale zanim wymyślił sposób przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedział, co dziewczyna łatwo mogła zauważyć i dojść na podstawie tego zachowania do różnych wniosków. - Tak należę do pewnej organizacji - powiedział demon odpowiadając, co prawda na pytanie, ale jak najbardziej oszczędnie, domyślał się, że oczekiwała ona pełniejszej odpowiedzi na swoje pytanie - W sumie będę chciał powoli zmierzać w stronę swojego domu, jeśli chcesz to przedstawię Cię swojej organizacji. Z pewnością znajdziesz tam jakiś sojuszników, którzy pomogą Ci w twojej sprawie.
Demon liczył, że taka odpowiedź przynajmniej na jakiś czas wystarczy dziewczynie i zaspokoi jej nieposkromioną ciekawość chociaż na chwilę, chociaż wątpił, aby było to tak proste, kiedy dziewczyna pochłaniała wszystkie informacje niczym prawdziwy dziennikarz, chcący później napisać raport ze swojej podróży.
Jeśli King miał chwilę czasu oczywiście przyjrzał się magicznemu przedmiotowi, który posiadała Risa i spróbował "10.Określenia Rangi" [PWM], aby wycenić mniej więcej ten przedmiot, powiedzieć dziewczynie jak silny on jest oraz ile ewentualnie mogłaby za niego dostać. Nie wykluczał również faktu, że jeśli okazałby się użyteczny to chętnie odkupiłby go od dziewczyny za odpowiednią zapłatą. Zanim jednak udało mu się dokonać jego oceny dziewczyna chyba nieświadomie użyła trzymanego przedmiotu, a po oślepiającym błysku, ukrywającym jej nagość jej strój zastąpiony został przebraniem Pani Tasiołajowej niczym przemiana Magical Girl w jakimś komiksie. King, co prawda był aseksualny, ale ocenił szybko wygląd dziewczyny. - Wyglądasz całkiem uroczo w tym stroju, na pewno spodobasz się samcom. Oczywiście komplement był naprawdę kiepski i zdawkowy, ale Asthor był w końcu całkowicie aseksualny, w dodatku nie posiadał cech płciowych i chociaż mógł stwierdzić czy ktoś wyglądał ładnie, czy nie to nie odczuwał popędu w stronę dziewczyny. Mógł jednak przyznać, że w krótkiej sukience i agresywnym czerwonym kolorze obszytym futerkiem dziewczyna wyglądała naprawdę zjawiskowo i atrakcyjnie będąc spełnieniem marzeń niejednego faceta. Przez chwilę nawet zastanowił się czy nie zainteresowałby się dziewczyną w nieco bardziej romantycznym znaczeniu, gdyby posiadał również ludzką, nie tylko zwierzęcą formę jak większość demonów z księgi Zerefa. Chociaż jej nie miał to nie odczuwał w końcu pogardy dla ludzi jak jego młodsi bracia uważając ich za słabszą rasę, która w ogóle nie powinna istnieć niszcząc tylko swój świat. Szybko jednak jego zapał ochłonął, gdy zdał sobie sprawę z tego, że nawet w ludzkiej formie tak ładna dziewczyna zapewne nie zwróciłaby na niego uwagi, w końcu z łatwością mogła mieć kogoś znacznie lepszego niż on, twór stworzony tylko w celu zabicia swojego mistrza, któremu dodatkowo nie podołał mimo wielu prób.
Po tej krótkiej wymianie zdań, a najlepiej w jej trakcie wykonywał swoje akcje, które wcześniej opisał związane z wyprowadzeniem siebie i dziewczyny na zewnątrz budynku, tak jak podpowiadał mu instynkt oczywiście z zachowaniem wszystkich wcześniej opisanych środków bezpieczeństwa. Nie mógł pozwolić, aby olśniewający, świąteczny strój dziewczyny teraz go rozproszył i spowodował narażenie jego i dziewczyny na jakieś niepotrzebne zagrożenie.
Rozmowa trwała w najlepsze, pomimo przeszkody jaką okazał się być kelner. No, ale ten szybko się wycofał więc nie było większego problemu. Na dobrą sprawę, tylko King coś o nim myślał, a sama Narisa była bardziej zainteresowana rozmową z futrzakiem. Dobrze dla niego. Co prawda, miał on pewne problemy z podjęciem decyzji co do ujawnienia swojej przynależności, ale nie było co zbyt dużo wymagać. Wszystko z czasem. Po całym incydencie z karmazynowo-włosym chłopakiem, atmosfera w karczmie była napięta. Nikt właściwie nie był pewien, co takiego się stało. King jednak, po wyjrzeniu za okno zobaczył jasno-niebieskie niebo, z białymi chmurami. Tak poza tym? Tylko parę wysp lewitujących w powietrzu, które były pokryte śniegiem i lodem. Nic specjalnego. Dzień jak co dzień. Prawda? Futrzak dotarł też do przedmiotu, który wcześniej wywołał spore zamieszanie. Udało mu się go złapać, nim ten upadł i rozbił się. W łapie trzymał teraz zieloną kulę, która wyglądała typowo jak by była ze szkła. Nie było jednak teraz tego światła w środku przedmiotu, i nie dało się od niego żadnej magii wyczuć. Zostawiając na razie przedmiot w swojej jednej łapie, King pociągnął za rękę Narisę i jako, że nikt inny nie planował wychodzić, albo nie miał na to odwagi, sam wyszedł jako pierwszy. O dziwo, nic nie chciało go od razu zabić, ani nic takiego. Oboje postawili nogi na cienkiej warstwie śniegu i dostrzegli wszędzie to, co King widział za oknem. Setki wysp lewitujących w powietrzu, takich mniejszych i większych. Można było dojrzeć góry, lasy a nawet jakieś miasta. Sami znajdowali się na niewielkiej wysepce, na której mieściła się praktycznie tylko karczma. Przed sobą natomiast, mieli drewniany most do innej wyspy, znacznie większej. Gdyby wyjrzeli za kraniec ich wyspy, nic by nie dostrzegli na dole. Tylko niekończące niebo ich otaczało. Za nimi wybiegło parę innych osób z karczmy, w tym kelner, i dość słusznie. Chwilę po tym, błękitny promień spadł z nieba i uderzył prosto w miejsce, gdzie prowadzili sobie przyjemną rozmowę. I wymazał je z egzystencji. Risa i King... chyba mieli lekki problem na swojej głowie.
Demonowi Zerefa udało się złapać przedmiot, który odpowiedzialny był za całe zamieszanie w karczmie, którego właściciel zniknął gdzieś, nie pozostawiając po sobie śladu. Co prawda King nie wyczuwał już od magicznego przedmiotu żadnej mocy, prawdopodobnie był to przedmiot jednorazowego użytku, ale Członek Grimoire Heart uważał, że słusznie zrobił wyłapując przedmiot przed zanim ten roztrzaskał się o podłogę. Nie chodziło tylko o jego wartość, którą mógł posiadać nie tylko ze względu na zawierającą w sobie magiczną moc, ale również wygląd i walory estetyczne, ale jego posiadanie mogło ułatwić w przyszłości zrozumienie tego, co właśnie wydarzyło się w "Zielonej Śwince". Jeśli mieli dowiedzieć się z kim mają do czynienia oraz jaką mocą włada ich potencjalny przeciwnik o karmazynowych oczach, bo w tej chwili sklasyfikowany został przez Asthora jako wróg to przedmiot, którego użył do przeniesienia ich tutaj był niezwykle cenną poszlaką. Być może jakiemuś magowi uda się na jego podstawie odnaleźć właściciela, albo przynajmniej zrozumieć, co właśnie wydarzyło się w tym miejscu z Kingiem, Narisą i pozostałymi gośćmi karczmy. Demon uważał, aby kulka nie uległa zniszczeniu i trzymał ją cały czas w ręku nie posiadając kieszeni w swoim ubraniu.
W drugiej ręce trzymał dłoń Risy wyprowadzając ją z budynku, dobrze, że nie zadawała zbędnych pytań, ale instynkt Kinga wręcz krzyczał, aby jak najszybciej opuścić to miejsce. Być może ten ruch podpowiedział mu jego zmysł walki, być może instynkt zwierzęcy, ale szybko okazało się, że była to bardzo dobra decyzja, gdyż chwilę później karczmę raził promień z nieba, który całkowicie zdezintegrował budynek z całym wyposażeniem i wszystkimi osobami w środku, które nie zdążyły go w porę opuścić. Moc, którą właśnie zobaczyli była naprawdę przerażająca, zablokowanie tego promienia czy jego uniknięcie bez wcześniejszego bodźca była całkowicie niemożliwa, a osoba, która była za to odpowiedzialna z pewnością byłą kimś ponadprzeciętnym Demon od razu pomyślał o osobie, która cofnęła Risę w czasie, skoro udało mu się dokonać takiej podróży o kilkanaście lat w tył, to z pewnością byłby zdolny do takich czynów. Asthor wiedział jednak, że nie mają z nim na tą chwilę żadnych szans, chyba, że dziewczyna faktycznie obudzi w sobie jakąś tajemniczą moc, którą odziedziczyła od Arclighta w kluczowym momencie. Było to jednak zbyt ryzykowne i mało prawdopodobne.
Obserwacje, które King przeprowadził wewnątrz budynku oraz po wyjściu wyraźnie pokazywały, że karczma nie znajdowała się już w Oshibanie, a w jakimś podniebnym miejscu, o nie do końca określonej funkcji. Krajobraz przedstawiał teraz latające wyspy głównie z jakąś roślinnością na sobie w większości połączone drewnianymi mostami. Jego wyspa była stosunkowo niewielka, a ludzie znajdujący się tutaj wydawali się kompletnie nic nie wiedzieć o tym miejscu, szukali odpowiedzi podobnie jak on. King wyznaczył sobie właśnie nowy cel: Znalezienie chłopaka w karmazynowych włosach, który zapewne był w jakiś sposób powiązany z tym miejscem, zapewne był jego panem, albo pomocnikiem właściciela. Może nie był to długi cel, jakiś życiowy, ale zawsze jakiś, a w tej chwili stał się priorytetowy, aby ocalić siebie i Narisę. Nie wiedział w końcu, kiedy uderzy kolejny piorun z nieba i czy ten przypadkiem nie zabije dwójki najemników, należało jak najszybciej opuścić to miejsce i wrócić na stały ląd. Demony i psy nie były w końcu zwierzętami latającymi, a typowo naziemnymi.
Domyślając się, że na niewielkiej wyspie nikomu nie uda się znaleźć przydatnych informacji King ruszył w stronę mostu. - Nie wydaje mi się, że jest to bezpieczne miejsce - dokonał genialnego wręcz odkrycia Sherlock Asthor - - Powinniśmy szybko wrócić na ziemię, ale nie mam pojęcia jak. Może na tej większej wyspie znajdę jakieś informacje. Zostajesz tutaj, jeśli chcesz czy idziesz ze mną King nie wiedział, co czeka go w trakcie podróży, zapewne nie będzie to łatwe zadanie, dlatego nie chciał narażać dziewczyny, chociaż zdawało się, ze każde miejsce było równie niebezpieczne więc czy poszła czy nie, nie robiło to raczej specjalnej różnicy. Pozostawia jednak jej decyzję.
King chciał sprawdzić kolejna wyspę, skoro była większa to być może znajdowało się tam również więcej, może uda się spotkać jakiegoś człowieka, który rozwieje wątpliwości demona. Tak byłoby najlepiej. Asthor przechodzi więc przez most trzymając się poręczy, wolał nie ryzykować tego, że jedna z desek odpadnie, a on spadnie na dół, wiedział, że nie miałby szans tego przeżyć, wolał móc się czegoś złapać. W razie konieczności użyje też swojej umiejętności wydłużenie ramienia, ogona lub nóg, aby złapać się jakiegoś elementu. Jest też gotowy na ewentualne skoki, był w tym dobry ze swoimi umiejętnościami [skrytobójca lv.1].
Demon zarówno w trakcie przechodzenia przez most, jak również po dotarciu na ląd uważa na wszelkie ataki, które stara się ominąć swoim zmysłem walki [lv.1]. W razie konieczności stara się odskoczyć w bok uważając, aby nie spaść w dół, w razie konieczności pomaga również w unikach Risie. Stara się również przewidzieć jeśli promień podobny do tego wcześniejszego miałby uderzyć, wtedy stara się zniknąć z jego zasięgu rażenia, raz instynkt go nie zawiódł miał nadzieję, że to się nie zmieni. Demon jednak przypuszczał, że obecnie o ten atak bać się nie musi. Nie ważne jak silny był ich przeciwnik z pewnością potrzebował czasu, aby powtórzyć tak potężny atak. Po dotarciu na drugą stronę mostu, na większą wyspę demon zacznie ją oglądać poszukując ludzi, śladów ich obecności, może jakiś zachowanych budynków lub czegoś, co mogłoby stanowić jakąś wskazówkę dla ich zadania. W sumie nie wiedział do końca czego szukał, liczył na to, że jeśli zauważy coś takiego będzie wtedy wiedział, że tego potrzebował. Nic więcej na razie nie mógł zrobić.
Sposób w jaki Asthor wyrażał się o owej gildii czy też organizacji, do której należał, wzbudzał w Narisie mieszane uczucia. Brzmiało to tak jakby mówił o czymś nie do końca legalnym i bardzo tajemniczym. Zaczęła się zastanawiać z jakimi ludźmi - czy też innymi istotami - jej rozmówca ma kontakt w owej organizacji. Brzmiało to bardzo podejrzanie, ale biorąc pod uwagę to, przez co przeszła ostatnio to już nic nie powinno ją dziwić. Miała tylko nadzieję, że nie pcha się w jakąś pułapkę i rzeczywiście będzie mogła zaufać tamtym ludziom. - Brzmi to bardzo tajemniczo. Myślisz, że będę mogła im opowiedzieć swoją historię i nie potraktują mnie jak… wariatkę? - zapytała z dozą niepewności w głosie. Dla niej samej ta historia brzmiała niczym wyciągnięta z jakiejś książki.
Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, dlaczego psowaty pochwalił jej wygląd. Chwilę tak stała i przyglądała się swojemu nowemu kostiumowi z niedowierzaniem. - Może być. - odparła zdezorientowana całą tą sytuacją. Co tu dużo mówić, była w zbyt dużym szoku całym tym pokazem magii, by jakoś mocniej zareagować. Zaczęła za to się zastanawiać jak to właściwie teraz ściągnąć i powrócić do swojego codziennego stroju i czy za transformację był odpowiedzialny przedmiot trzymany przez nią w ręce, czy coś innego.
Jej rozmyślania zostały przerwane przez jej bardziej rozgarniętego towarzysza, który wyprowadził ich na zewnątrz. Spojrzała za siebie w stronę karczmy. Reszta ludzi została w środku i wyglądała jakby nie zamierzała wychodzić i wcale jej to nie dziwiło. Sama się czuła zdezorientowana tym pokazem magii, pomimo że sama jest magiem. Jednak czy czuła strach? Nie, bardziej zainteresowanie. Niczym dziecko, które uczyło się czegoś nowego o świecie. Jednak nie miała teraz czasu na takie poznawanie świata. W tej sytuacji było to zbyt niebezpieczne, dlatego musi się opanować i ocenić sytuację.
Znajdowali się na lewitującej wysepce pośród wielu innych. To nic takiego, nie ma co panikować. - Co do… - wyszeptała, przyglądając się z lekkim strachem otoczeniu. Magia magią, ale jeśli spadną to się zabiją, bo latać się jeszcze nie nauczyła. Ścisnęła mocniej dłoń Asthora, jakby chciała się upewnić, że jej nie puści. Dołączyło do nich kilka innych osób, a zaraz potem karczma po prostu wyparowała i to z hukiem. - ...ja chcę do domu... - mruknęła cicho i westchnęła głęboko, starając się uspokoić, bo dopiero teraz zorientowała się jak szybko bije jej serce.
- Chodźmy. - pociągnęła jego rękę, wchodząc jako pierwsza na most, a potem puściła jego dłoń by iść bardziej stabilnie po drewnianej konstrukcji. - Czytałeś jakieś horrory? Wiesz co się dzieje, jak grupa ludzi się rozdziela? - rzuciła przez ramię, idąc po mości i cały czas patrząc gdzie stąpa. Nie szła jednak powoli, a normalnym tempem, bo chciała jak najszybciej znaleźć się na drugiej wyspie. Mało ją obchodziło, czy reszta ludzi poszła za nimi. Może to chłodne z jej strony, ale nie była za nich odpowiedzialna.
- Magia tego rudzielca nie przypomina ci trochę magii tamtego mężczyzny? Może są ze sobą powiązani? - odparła, kiedy znaleźli się na drugiej wyspie, o ile udało im się przejść na drugą stronę bez dodatkowych przygód. Teraz pozostało im znaleźć jakich ludzi i wypytać się co to za miejsce i czy znają przystojnego maga o karmazynowych włosach.
Dziewczyna wyraźnie zainteresowała się gildią i próby odciągnięcia rozmowy od tego tematu nie były udane. Risa wyraźnie należała do tych ciekawskich osób, które gdy usłyszały raz o czymś przez przypadek to potem wykuwało się im to w pamięci. Gdyby nie fakt, że dziewczyna zdawała się posiadać interesujące powiązania z wyjątkowymi ludźmi musiałby zapewne ją zlikwidować w przypadku, gdyby dowiedziała się zbyt wiele. Oczywiście teraz było to wykluczone dziewczyna miała znacznie większą wartość dla Grimoire Heart pozostając żywą, poza tym Asthor nie miałby ochoty jej zabijać, chociaż nauki mistrzyni mówiły całkowicie inaczej. Dobrze, że tym razem nie musiał wybierać, zdał sobie jednak sprawę z tego, że kiedyś na pewno zostanie postanowiony przed sytuacją, gdzie będzie musiał zabić kogoś niewinnego dla dobra gildii. Oby nastąpiło to jak najpóźniej. - Jestem pewny, że będziesz mogła powiedzieć im o swojej przeszłości i wysłuchają jej - powiedział King nie dodając umyślnie faktu, że zbadają ją pod kątem tego czy będzie dla nich użyteczna, potem zweryfikują jej wersję i wtedy podejmą decyzję, co z nią zrobić - Jestem przekonany, że będą w stanie jakoś Ci pomóc, w końcu organizacja zawsze ma łatwiej o wszelkie informacje. I na pewno nie uznają Cię za wariatkę, wszyscy są magami, a w tej dziedzinie jak wiesz nie ma rzeczy niemożliwych.
Potem wydarzyły się kolejne wydarzenia, w trakcie których King wyczuł, że cała sytuacja naprawdę silnie wpłynęła na dziewczynę powodując u niej napływ strachu, King wyczuł to przez zaciśnięcie jej dłoni. Potem Risa postanowiła ruszyć razem z Asthorem na większa wyspę tłumacząc się doświadczeniem wyniesionym z kinematografii, a dokładniej z horrorów. Demon, co prawda wątpił, aby sam fakt rozdzielenia mógł spowodować czyjąś śmierć, ale wiedząc, że jego towarzyszka jest magiem mogła stanowić dla niego spore wsparcie, w końcu nie wiedział czego mógłby spodziewać się po drugiej stronie wyspy. Niebezpieczeństwo było dość prawdopodobne, a dwójka magów zawsze miałaby łatwiej się z nim uporać. Risa nie sprawiała również wrażenia słabej, chociaż nie znał jeszcze jej zdolności, miał nadzieję, że nie powinien się martwic o jej życie w walce, jeśli taka się pojawi. Z drugiej strony przejście na drugą stronę wyspy było tak samo niebezpieczne jak pozostanie na tej z karczmą. Prawdopodobnie ktoś z nich powinien zostać, aby w razie konieczności obronić gości karczmy, ale po namyśle - co oni go obchodzili, nie znał ich w końcu, a każdy powinien umieć zadbać sam o siebie. - Dość sporo czytam książek, również horrory - powiedział zgodnie z prawdą King - Domyślam się, ale na horror mi to nie wygląda, bardziej na jakąś kiepską powieść sci-fi, albo apokalipsę, gdzie ziemia zostaje rozbita i składa się z latających wysp. Tutaj jednak z pewnością jest to jakoś powiązane z tym kryształem - tutaj pokazał dziewczynie zużyty kryształ - - Czyste dzieło magii, przeniesienie jednak to pikuś, prawdziwie potężny magiczny przedmiot odpowiedzialny jest za unoszenie się tych wysp. Może go poszukamy wspólnie? Co zaś tyczy się magii chłopca... Wydaje mi się, że to ten przedmiot, a nie jego własna moc, poza tym przypuszczam, że tutaj ten dzieciak przeniósł nas, albo do innego miejsca, albo świata, ale czas przypuszczam pozostał ten czas. Przeniesienie do innego miejsca karczmy nie jest czymś, aż tak imponującym do innego świata natomiast wydaje mi się być czymś znacznie potężniejszym, wymagającym przygotowania. Stawiałbym tą pierwszą opcję, najprościej jednak będzie po prostu znaleźć go i zapytać. I to właśnie zamierzał zrobić demon przekraczając most razem z dziewczyną (zachowując całą, opisaną wcześniej ostrożność).
Rozmyślała dwója magów, oj rozmyślała. W końcu, tyle pytań a tak nie wiele odpowiedzi. Mimo to, nie dali się strachu kontrolować jak niektóre osoby, które również z nimi wybiegły. Mogli dojrzeć jak ktoś zwinął się w kulkę na ziemii, jedna osoba patrzyła bez życia na okolice, jeszcze inna rozpaczała nad utratą kogoś bliskiego kto pozostał w karczmie. Poza nimi, tylko dwie osoby zdawały się być w stanie jakoś funkcjonować. Kelner, który wcześniej podrywał Narise i jakaś zakapturzona dziewczyna, w całym czarnym i ciasnym stroju. Narisa i Hannibal jednak nie zwrócili na nich zbytniej uwagi, i ruszyli przez most. Dziewczyna ruszyła jako pierwsza, prawdopodobnie przez niewielki napływ strachu po tym co się stało z karczmą. Most był wytrzymały i nawet tak bardzo się nie chwiał jak powinien. Oboje dotarli na drugą stronę bez większych problemów i mogli się tam rozejrzeć. Wokół nich nie znajdowało się wiele. Drzewa iglaste pokryte śniegiem, gdzieniegdzie lód który dziwnym trafem przypominał skały. No i, śnieg na ziemi. Dużo śniegu. Dojrzeć jednak mogli ścieżkę, która gdzieś prowadziła. Nie mieli pojęcia dokąd ich zaprowadzi, ale czy mieli jakiś wybór?
Reakcje gości w karczmie były różne, większość jednak była irracjonalna spowodowana strachem, który nagle ich dotknął. Oczywistym dla demona był fakt, że nikt z nich nie mógł mieć nic wspólnego z całym zdarzeniem, prawdopodobnie wszyscy byli ofiarą karmazynowowłosego chłopaka, którego cel nie był jak na razie znany i nic nie zapowiadała jego wyjaśnieniu. Nie to jednak było teraz największym problem, bardziej istotne dla Kinga było teraz dowiedzenie się, gdzie się znajduje oraz szybki powrót do dobrze znanego sobie regionu. King był fanem książek spróbował więc przypomnieć sobie czy miał okazję czytać kiedyś o podniebnej krainie, może a nuż coś sobie przypomniał (brak umiejki, ale umiejętność szybkiego czytania oraz fakt, że King zaznacza w wielu tematach, że lubi czytać może będzie miała jakiś wpływ, a nuż). Wydaje się, że jedyną rozsądną i prowadzącą do powrotu akcję wykonał tylko King uprzedzony przez Risę, która aż rwała się do podróży po nieznanym, chociaż nie wyglądała na stuprocentowo pewną swojej decyzji. W razie niebezpieczeństwa będzie musiał robić dla niej jako pies obronny i gryźć wszystkich potencjalnych napastników.
Most, przez który przeszli bez większych problemów okazał się znacznie bardziej stabilny i wytrzymały niż wcześniej przypuszczali, a podróż obyła się bez problemów mimo, że oboje wydawali się być na nie przygotowani. Istnienie tutaj takiej konstrukcji - wytrzymałej, stabilnej, świadczyło tylko o tym, że ktoś musiał wcześniej spędzić odpowiednio dużo czasu na przygotowaniach, w końcu w kilka chwil nie można było postawić tak porządnego mostu. Logicznie rzecz ujmując ktoś musiał planować przeniesienie karczmy, stworzenie i połączenie wysp już znacznie wcześniej, a teraz przeszedł do realizacji swojego planu. Ciągle jednak demon nie mógł odgadnąć w jakim celu, ciągle było to największą niewiadomą.
Po przejściu na drugą stronę mostu drużynie Psodemona oraz ślicznej Pani Risołaj oczom podróżników ukazał się las iglasty przypominający nieco tajgę, gdzie dominował nieco mroźny klimat, przynajmniej tak się wydawało sugerując się istnieniem śniegu oraz lodu, Asthor szybko ocenił temperaturą powietrza, czy faktycznie było znacznie chłodniej, dobrze, że miał swoje cieplutkie futerko. Demon miał nadzieję, że nie przeziębi się przez tą podróż, chociaż czy on w ogóle miał w zwyczaju chorować? Ciekawe czy rozsądniej byłoby w takim przypadku pójść do szpitala czy też weterynarza? A może Risa w stroju pielęgniarki, patrząc na nią chyba lubiła przebieranki. Myślał sobie King lekko się uśmiechając na myśl dziewczyny w takim stroju, już w tym wyglądała na mocno zażenowaną. Myśli, myślami, ale prawdą było, że w takiej sytuacji przeziębienia czy choroby oczywiście wróciłby na sterowiec i tam odpowiedni lekarze zajęliby się jego stanem zdrowia pomagając dojść do zdrowia.
Teraz jednak należało działać, w końcu pozostawanie w jednym miejscu mogło spowodować spadnięcie kolejnego z destruktywnych laserów, które oczywiście King starał się wyczuć swoim instynktem. Gdyby takowy miał nadejść i poczuł odpowiedni bodziec chwyta natychmiastowo dziewczynę za rękę i ucieka jak najdalej zagrożonego miejsca. Jeśli jednak nic nie będzie spadać z nieba ruszy jedyną leśną ścieżką, która się tutaj znajdowała, w końcu nie miał specjalnie wyjścia, wielu dróg nie miał, a każda droga musiała gdzieś prowadzić Asthor oczywiście zachowuje wszelką uwagę, wyostrza swój zmysł walki [lv.1], aby w razie konieczności jak skrytobójca [lv.1] uniknąć nadchodzącego zagrożenie odskakując prostopadle do trajektorii ataku. Agresywne działania względem demona były dość możliwe, w końcu wydawało się, że ktoś prowadzi ich w określonym kierunku, nie przez przypadek. Nie można było zgadnąć czy osoba ta ma pozytywne czy negatywne nastawienie w stosunku do gości jakimi byli, ale pamiętając, co przed chwilą stało się z karczmą bezpieczniej było założyć tą drugą opcję. Demon stara się jak najszybciej przejść tą leśną drogę, aby potem zobaczyć, gdzie ona prowadziła i dokładnie się rozejrzeć. Jeśli zobaczy jakiś ludzi stara się ukryć, aby oni nie zauważyli jego ciągnąc za sobą dziewczynę. W końcu lepiej było być zauważonym później niż wcześniej.
Udało im się przejść na drugą stronę bez większych problemów, gdzie czekały ich drzewa i cała masa śniegu. Była tu też jednak ścieżka, co może oznaczać iż jest to szlak często przez kogoś uczęszczany. Pytanie tylko przez kogo. Może przez ich tajemniczego porywacza? Inaczej go nazwać nie można.
Zauważyła, że nie byli sami, bo podążyła za nimi równie podejrzana dwójka. Nie miała pojęcia, czy jest z tego faktu zadowolona, bo tak naprawdę nie wiedziała komu może ufać. Jeszcze zacznie przez to popadać w paranoję, więc musi pozbyć się nieuzasadnionych podejrzeń. Nie dane jej było się dłużej nad tym jednak zastanawia, ponieważ została porwana przez Asthora. Biegła za nim, nie mając innego wyjścia, bo nie chciała się przewrócić.
- Wolałabym najpierw iść do Dessertio by potwierdzić, czy rzeczywiście odnajdę tam młodszą siebie. - powiedziała cicho w stronę Asthora, dysząc lekko. - Mogę tylko zgadywać, ale wydaje mi się, że nie zależy mu zbytnio na naszej śmierci i chce byśmy szli dalej. W końcu zniszczył karczmę dopiero jak ją opuściliśmy. Ale mogę się mylić. Może to jest jakaś chora gra, która ma na celu wyeliminowanie nas po kolei w jakiś zabawny sposób. Na przykład rzucenie nas na pożarcie nauczycielowi matematyki. Hm… to byłaby piękna śmierć… - ostatnie zdanie powiedziała nieco rozmarzonym głosem. Aż zrobiło jej się ciepło na samą myśl o pewnym znajomym. Nie miałaby nic przeciwko, żeby akurat ten facet ją pożarł. Na sam jego widok nie raz i nie dwa zrobiło jej się mokro, ale na szczęście nie ma go tu teraz, co nie oznacza jednak, że właśnie nie pomaga jej nie zmarznąć. Sama myśl o nim rozgrzewała ją na tyle, że jej skąpy strój w taką pogodę nawet jej nie przeszkadzał.
Ogarnęła się jednak i jej myśli powróciły do smutnej rzeczywistości i do jej towarzysza. - Szukamy więc przejścia na wyspę z miastem? Może tutejsi ludzie będą coś wiedzieli. Czy skupiamy się tylko na szukaniu rudzielca? - zapytała niewinnie, starając się zmienić teraz na coś mniej niebezpiecznego.
Droga ośnieżoną ścieżką byłaby naprawdę przyjemna gdyby, gdyby nie fakt, że podążali nią, aby wydostać się z tego wymiaru mając nad sobą wizję zagrożenia bycia trafionym przez grom z jasnego nieba, którego z pewnością nie dałoby się łatwo uniknąć. Raz udało się wyczuć ten atak Asthorowi, ale nie było pewności, że uda mu się powtórzyć tą sztuczkę kolejny raz, dlatego jeśli mieli przeżyć musieli jak najszybciej opuścić to miejsce i udać się do swojego świata. Pomimo niepewności czy za chwilę nie zostaną usmażeni przez niespodziewany atak to droga nie była jakoś specjalna spięta, minęła dwójce magów na rozmowie na typowo najemnicze tematy, King już wcześniej zauważył, że polubił rozmowy z dziewczyną, nie była głupia, a dyskusje wydawały się trzymać jego poziom, nie było to często możliwe, albo przez kwestię różnego poziomu intelektualnego, albo uprzedzeń jego rozmówców. Ta druga przeszkoda znacznie częściej się pojawiała.
- Jeśli chcesz możemy udać się najpierw do Dessertio - - zgodził się King - Najszybciej byłoby pewnie koleją dotrzeć do Hargeonu, a z stamtąd statkiem do tamtego państwa, ale to kilkutygodniowa podróż, nie będzie łatwo, rejs będzie drogi, pewnie najlepiej byłoby gdybyśmy zatrudnili się jako ochrona na jakimś statku w zamian za bezpłatny kurs. Dlaczego tak właściwie chcesz zobaczysz młodszą siebie? Asthor przedstawił dziewczynie najszybszy plan podróży, chociaż zdziwił go fakt, że dziewczyna tak szybko chciała przebyć tak duży kawałek drogi, aby zobaczyć coś, co wydawało się demonowi kompletnie dla niej bezużyteczne. W końcu, trasa ta wcale była naprawdę długa i niebezpieczna, a korzyści naprawdę kiepskie. Dopiero po chwili demon zdał sobie sprawę z faktu, że nieumyślnie sam powiedział sobie w myślach, że ruszają tam razem zgadzając się na wspólną podróż. W sumie wcześniej wcale nie zamierzał z nią podróżować, ale jeśli miała mu uciec przed spotkaniem z Grimoire Heart lepiej było wyruszyć razem z nią. W sumie mógł ja ogłuszyć i siłą zabrać na sterowiec. "Kogo ja próbuję oszukać, sam z własnej woli chcę z nią podróżować zdał sobie po chwili sprawę z własnych uczuć King, nie będąc z nich specjalnie zadowolonym. Nie powinien się do kogoś obcego tak łatwo przywiązywać, definitywnie brakowało mu osoby, z którą mógł normalnie porozmawiać jak z nią, a jednocześnie wybrać się na jakieś zadanie. Dawno już nie miał żadnej drużyny, której mógł ufać, a tutaj, chociaż była to grupa dwuosobowa nie czuł się już samotnie jak wcześniej
Nad dalszymi słowami King chwilę się zastanowił, a następnie odpowiedział nie do końca zgadzając się ze słowami dziewczyny, ale być może to on był w błędzie, a nie ona. - Jak dla mnie osoba za to odpowiedzialna raczej poluje na nas i nie chce, abyśmy byli żywi, liczy na to, że zginiemy tutaj, chociaż nie wiem jaki cel miała, aby nas tutaj sprowadzić. Istnieje też druga opcja, że osoba, która nas tutaj sprowadziła i osoba, która zniszczyła karczma to dwie zupełnie inne osoby, które mają całkowicie inne cele. Być może karmazynowowłosy chłopak sprowadził nas tutaj, abyśmy pokonali osobę, która strzeliła w karczmę piorunem. To jednak tylko domysły, szczerze, to na razie nie wiemy kompletnie nic i musimy coś znaleźć, aby się czegoś dowiedzieć, miejmy nadzieję, że na końcu tej drogi znajdziemy jakieś odpowiedzi.
Fragment odnośnie nauczyciela matematyki King ominął, nie za bardzo marzyli mu się nauczyciele matematyki i nie rozumiał fascynacji na ich punkcie dziewczyny. - Czerwonowłosy nie jest tak istotny, ja bym skupił się najpierw na powrocie - stwierdził King - Mamy tyle niewiadomych, że spotkanie kogokolwiek tak naprawdę dużo nam pomoże w tej sytuacji. Mam nadzieję, że ludzie, których tutaj spotkamy będą pozytywnie nastawieni, a nie ruszą na nas z widłami.
W razie czego King będzie gotowy, aby z nimi walczyć lub uciec z Risą jeśli okażą się zbyt silni.
Podróż trwała, rozmowy trwały i rozmyślenia nad sensem tego istnienia także trwały. Szczegół był taki, że nikt za nimi nie szedł. Podejrzana parka została na miejscu i... coś tam robiła. Cokolwiek robili, futrzak i świąteczna dziewczyna z niegrzecznymi myślami, nic nie widzieli. I szli dalej. Lasek był dość spokojny, a obok siebie mogli zauważyć dość sporą górę, której wcześniej nie widzieli przez... nieznany im powód. Żadnych piorunów, laserów lub innych cudów z nieba, które chciałyby ich natychmiastowo zabić. Przez klimat nie mogli nawet posłuchać odgłosów ptaków, które z chęcią umiliłyby im podróż. Cóż... może to i lepiej. Kto wie kiedy im przyjdzie walczyć o życie i przetrwanie w tej krainie. W każdym bądź razie, drzewka były piękne, śnieg był czyściutki i gdzieniegdzie mogli dojrzeć ślady zwierząt. Futrzak także był w stanie określić, iż temperatura w tym miejscu jest tylko trochę mniejsza od tej, która panowała w karczmie. Nie mógł sobie skojarzyć żadnego miejsca, które pasowałoby do tego opisu. Gdyby nie zima, to niektórzy nazwali by to miejsce niebem. Lub latającymi wyspami na jakimś odludziu. Po paru minutach podróży, mogli zobaczyć przed sobą miasto, które dosłownie wyglądało na wyjęte z średniowiecza. No, poza faktem, że część domów była z lodu, a reszta z dziwnego drewna w kolorach zimowych. Całkiem przytulnie dla osób lubiących zimno. Do wnętrza prowadziła normalnie ścieżka, a całe miasto było osłaniane kamiennymi murami. Przed bramą prowadzącą do nieznanego im miejsca, mogli zobaczyć dwóch strażników, stojących po obu jej stronach. Wyglądali jak zwykli ludzie z zimowymi ubraniami i włóczniami w dłoniach. King i Narisa byli wystarczająco daleko by ich nie dostrzeżono, tak więc póki miał okazję, King zaciągnął ją do krzaków obok. Musieli teraz jednak podjąć decyzję nad planem działania.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.