I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Zachodnia część masywu Malark Czw Sty 02 2014, 20:32
Najniższe szczyty mają tu około 750m wysokości, ale już nieco dalej zaczynają się 1.5-2 tysięczniki, by w środkowej części masywu góry osiągały wysokość 3-4 tys. m n.p.m. Góry pokryte są w większej części lasem, dopiero na wysokości ponad 2 tys. m, jest to naga skała, pokryta głównie nielicznymi krzaczkami. W górach tych żyją niebezpieczne zwierzęta a droga do nich wiedzie przez równie niebezpieczny las Gnolli. Jest to nie wątpliwie trudno dostępne miejsce.
MG
Mała karczma w Krug, brudna i zapyziała jak całe miasto. Właśnie w tym miejscu wylądowali Nanaya, Finn i Suri. Słońce było wysoko na niebie, grzejąc stalowe płyty z których zbudowany był barak i sprawiając że panował w nim okropny skwar. Sytuacji nie polecał swąd niemytego ciała oraz odchodów i uryny. Barman jednak zdawał się tym nie przejmować, pucując brudną szklankę, jeszcze brudniejszą ścierką, właściwie tylko bardziej ją brudząc. Prócz kilku stałych bywalców w karczmie był jeszcze jakiś bijący dla zabawy jakiegoś wychudzonego psa, kijem, oraz sam pan Walls, ubrany w łachmany, siedzący przy stoliku mniej więcej w środku pomieszczenia i z widocznym niesmakiem na twarzy pijący coś co chyba potencjalnie miało być wodą. Zobaczywszy przybyłych, w jego oczach zaskoczył błysk zaskoczenia i zrozumienia, nic jednak nie dał po sobie poznać, by nie wzbudzić niepotrzebnego zainteresowania. Zamiast tego upił kolejny łyk, mętnego płynu, krzywiąc przy tym twarz.
Czas na odpis: 05.01 godzina 21:00
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Zachodnia część masywu Malark Sob Sty 04 2014, 20:12
Pijawka... Nawet jeśli nie miał tutaj spotkać ponownie żadnego z poznanych dotychczas wampirów, nadarzała się idealna okazja by wykorzystać ową sytuacje i dowiedzieć się czegoś o nich. Źródło ich mocy, a zarazem przyczyna "klątwy" tych pechowców. Musieli żyć zmienieni, pozbawieni emocji... To było przynajmniej smutne, jeśli nie tragiczne i jakby nie patrzeć ostatecznie chłopaczkowi... Było nawet żal takiego Arena, czy innych. Miał rodzinę, miał dziecko, miał wszystko i to stracił stając się... tym. Takie pewnie rozmyślenia, jak i też o możliwym odnalezieniu antidotum na wampiryzm, krążyły po blond łepetynie, gdy ten udawał się ubrany, jak ubrany w stronę miejsca spotkania ze zleceniodawcą, dzierżąc Suri na rękach, a czarny płaszczyk i jakiś prowiant na drogę w plecaku. Ot przygotowany na wszystko, nie? Jakby...
- Na pewno chcesz iść? - dość głupie, acz ciut zmartwione pytanie skierowane w stronę kotki. Odpowiedź już zdążył parę razy poznać, a i wątpił jakoś, żeby była teraz opcja odwrotu. Ta... Raczej z powrotem do Fiore nie zawróci, będąc już prawie u celu. Po prostu będzie musiał uważać... bardziej. Nie. W ogóle będzie musiał uważać. Nie mógł pozwolić, by jej się coś stało, prawda? Zwłaszcza na ich pierwszej, wspólnej misji.
Jakby nie patrzeć, jednak jakoś dotarli w końcu na miejsce. Jakoś... Dobre słowo, bo lokacja do najprzyjemniejszych nie należała. Większość pewnie skrytykowałaby ją jako bród, smród i ubóstwo, acz Finnek po prostu nieznacznie się wzdrygnął i ostrożnie krok za krokiem zagłębiał się coraz to bardziej w karczmie w niejakim Krug. Jakby nie spojrzeć, wcale się aż tak nie różniła od miasta, ale no... cóż poradzić. - Eh... - westchnął tylko zielonooki dość ciężko, rozglądając się po pomieszczeniu i nawet wypatrzył znajomą osóbkę, nawet ujrzał karczmarza, ale to nie oni przykuli jego uwagę na początku... nie. - M-mógłby pan... przestać? - w miarę normalnym głosem, acz z swego rodzaju nutą zwątpienia w nim, odezwał się policjant w kierunku mężczyzny, który najwyraźniej wolał znęcać się nad psem, aniżeli upić się z innymi, czy po prostu siąść na miejscu. Nie. Bo przecież do cholery zabawniej znęcać się nad bezbronnymi?! Jakby miał przerzucić się przypadkiem na Suri, czy niego, to w każdym bądź razie zrobi wszystko by osłonić kotkę. Ot co... Go najwyżej trochę poboli i tyle, nie? Chyba. Acz jednak najlepiej uniknąć obrażeń, ale... bez użycia magii. Nie było co ryzykować, czy się popisywać. Poza tym... Jeśli zakończy się to wszystko "sukcesem", chłopaczek skieruje się w stronę Wallsa, aby się z nim przywitać: - Dzień... dobry. Spotkaliśmy się już, prawda?
Suri
Liczba postów : 98
Dołączył/a : 18/08/2013
Skąd : Edolas~!
Temat: Re: Zachodnia część masywu Malark Nie Sty 05 2014, 17:46
Suri chciała iść na tą misję choćby dlatego, by pokazać że jest zdolna sama się obronić i chłopak nie musiał się o nią tak martwić. Może i była mała, ale to nie oznaczało, że bezradna czy coś w ten deseń! Wbrew pozorom to mogła wiele zdziałać, gdyby tylko blondyn zaufał jej w tej kwestii. Teraz jednak miała znakomitą okazję, by się pokazać i nie miała zamiaru z niej rezygnować. Finny pewnie był niezadowolony z faktu, że idzie z nim, wolałby żeby została w domu, w stu procentach bezpieczna, ale kotka się uparła. Zależało jej na tym bardzo... - Tak, jestem pewna!- zapewniła chłopaka.- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz! Uwagę kotki przykuł jakiś mężczyzna, który bezkarnie znęcał się nad psem. Ona tam do tych czworonogów nic nie miała tak naprawdę. I co z tego, że była kotem? To nie oznaczało, że musiała nienawidzić psów, prawda? Chciała zareagować jakoś, ale Finn był pierwszy. Zwrócił uwagę mężczyźnie. Miała nadzieję, że nie zaatakuje chłopaka, a jeżeli tak, to używa zaklęcia Remettre[Rangi D] i teleportuje siebie i blondyna o dwa metry w prawo, tak by napastnik zaliczył glebę. Pewnie był pijany, więc o to było łatwo. Jeżeli mężczyzna nie będzie agresywny to kotka nic nie robi. Jak sytuacja zostanie opanowana to Finny idzie z Suri na rękach do jakiegoś mężczyzny. Ona go tam nie znała, wolała się nie wypowiadać, ale posłucha. Posłucha i to bardzo uważnie, co miał do powiedzenia! Miał im dać informacje, które miały im pomóc niby na misji. Mogło być naprawdę ciekawie, a jak na razie... cóż. Na razie zostało jedynie czekać na rozwój wydarzeń.
Pierwszym pytanie, jakie jej się nasuwało, gdy dreptała w stronę Krug, było: dlaczego do cholery nie mogło to być inne miejsce? Drugim było: dlaczego do cholery nie mogła po prostu zamówić jakiegoś wozu? Trzecim z kolei: dlaczego do cholery jasnej ten tobołek był taki ciężki?! Odpowiedzią na te trzy pytania było po prostu Romerum. Pijawki pochodziły z Romerum, więc logicznym było to, że "najłatwiej" byłoby znaleźć je właśnie tutaj. Wozu nie wypożyczyła ze względu na koszty... Oraz sam fakt, że znacznie lepiej (bardziej "swojsko") prezentowała się po kilku męczących kilometrach wędrówki. W tobołku z kolei zmieściła wszystko to, czego lepiej nie mieć na widoku. Czyli większość tego, czego nie była w stanie ukryć pod zwałami ubrania. Sajdak ze strzałami i Sokolim Okiem, sakiewka z kryształami, procą, kamykami, trochę cieplejszych ubrań, krzesiwo, hubkę, zapałki, trochę wody. A sama opatulona była długą i szeroką płachtą burego materiału, zakrywającego głowę i rudawe włosy, owiniętego wokół szyi oraz swobodnie opadającego na ręce dziewczyny oraz biodra. Można to nazwać przenośnym namiotem, bo materiał był całkiem... spory. Ważne, że zakrywał co trzeba - swój łuk refleksyjny, kształt ciała, karwasze i skórzaną kurtę. Dodatkowo dziewczyna miała na sobie jakieś stare ubranie wyciągnięte z odmętów szafy - długą sukienkę, wystarczająco długą, by przeszkadzała przy zbyt szybkim chodzeniu, ale zakrywała porządne glany, bluzkę z długim rękawem w kolorze płowego różu, zakrywającą karwasze a na niej skórzany kaftan. Przy pasie miała sztylet, dla obrony własnej, oczywiście. Pod koszulą i kurtą miała srebrny wisior, ten sam, który wcześniej zerwała w Zori, teraz naprawiony i na swoim miejscu. W końcu polowali na pijawkę. Nie przejmowała się tym, że oto właśnie się spóźniła. Spieszyło im się gdzieś? Najpewniej tak. Zawodzenie psa wypełniało karczmę, nieprzyjemnie raniąc uszy, jednak z drugiej strony to dobrze. Mniejsza szansa, że ktoś ich usłyszy. Ignorując Wallsa, Fina i jego towarzyszkę (choć z drugiej strony nie powinna go jakoś powstrzymać?) oraz mężczyznę bijącego psa podeszła do barmana i usiadła przy kontuarze, bokiem do drzwi oraz przodem do środka pomieszczenia, by spokojnie obserwować spod prowizorycznego kaptura sytuację. Obserwowała wszystkich, szczególnie tych kryjących się po kątach, jednak starając się unikać ich spojrzenia oraz nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Była przecież tylko zmęczonym podróżnym. Tobołek natomiast położyła obok krzesła i oparła się o kontuar plecami, dłonie zaś splotła na kolanach, gotowa kopnąć każdego, który się tylko napatoczy po jej rzeczy. Poczeka jeszcze chwilę. Później może zacznie działać. Teraz tylko zebranie informacji, czy ktoś nie obserwuje ich i Wallsa.
Do pomieszczenia weszły trzy nowe osoby. Tak jak Walls od razu poznał Finna, tak nieco ciężej poznać mu było Nanayę, wiedział jednak że i ta osoba jest magiem, który przybył tu by wykonać jego misję. Jerome postanowił wtrącić się w zabawę dziwnego kolesia, który spojrzał na niego spode łba.-A w ryło byś chcioł?-Rzucił do chłopaka i uderzył psa, łamiąc przy tym patyk. A następnie złapał go za ogon.-[b]Cho na zewnątrz, to zobaczysz jak się fajczy. Możemy też tego twojego pchlarza dorzucić.-[b]Mężczyzna się roześmiał i wyminął Finna, kierując się ku wyjściu, ciągnąc psa za łapę.-Tak, spotkaliśmy.-Powiedział Walls, wskazując Finnowi miejsce.-Nim jednak zaczniemy możesz poprosić tego drugiego by do nas dołączył? Lub spytać czy woli zmienić miejsce?-Mimo że słowa te, kierował do Finna, patrzył na Suri. Mówił dość cicho, więc Nanaya niestety nie usłyszała, co ma Walls do powiedzenia.
Pewnie wszystko mogłoby się skończyć dość prosto i blondasek mógłby sobie odpuścić, bo po co mieszać się w nie swoje sprawy, jednak taki raczej Finnek nie był. - N-nie o to... Przecież... P-po co? - rzucił tylko niezbyt ogarniając ideę walki, czy jakiejkolwiek formy potyczki z mężczyzną, a tym bardziej mieszania w nią Suri. Nic więc dziwnego, iż w zielonkawych tęczówkach mógł odmalować się lekki szok, który w niedługim czasie zastąpiony został cieniem przestraszenia! Acz... nie o policjanta, a raczej biedne zwierzę, które dość brutalnie zostało wyciągnięte z pomieszczenia, na co chłopaczek tylko z drobnym opóźnieniem, jakby nie mogąc uwierzyć w to, co widzi, powiedział tylko dość cicho: - T-tak nie można...
Może i dalej podszedł w kierunku mężczyzny, który miał być zleceniodawcą. Może też i zaczęli rozmowę, jednak mimo wszystko Finnek mógł zdawać się jakiś - nieobecny. Nawet jeśli był tu ciałem, to chłopaczek odbiegał nieustannie myślami w kierunku psowatego i niezbyt uprzejmego człowieka. Gdyby tylko był sposób aby pomóc zwierzakowi w jego niedoli. Pewnie też dlatego słowa docierały do niego z opóźnieniem, a ten milczał, skupiając się na "swoich" sprawach. - Em... Drugiego? - rzucił tylko cicho zamyślony, potrząsając głową, aby odgonić myśli, a zarazem znaleźć drugiego osobnika, o którym była mowa, aż jego wzrok padł na pewną tajemniczą, zakapturzoną osóbkę. Kolejny... ktoś? Wskazał aż palcem w kierunku owej persony spoglądając niepewnie to na Wallsa i Suri, jakby oczekując potwierdzenia, aby ostatecznie odstawić Suri na względnie bezpiecznym miejscu i kiwnąć w jej stronę głową, a samemu ruszyć w stronę tajemniczej persony.
- P-przepraszam? - niezbyt zdecydowany ton padł z ust Finna, kiedy ten zbliżył się w stronę zakapturzonej postaci, próbując skupić jej uwagę, a zarazem zacząć jakąś rozmowę, bo przecież nie wypada mówić "Ej ty, chodź!", nie? - Może pan... i? Też w sprawie... misji? - dodał tylko ostatnio słowo względnie skutecznie zniżając do poziomu szeptu, jakby to była tajemnica. W końcu osobnik, jak tajniak tu przychodzi, to i pewnie woli aby to był sekret, nie? Tyle niby mogło wystarczyć. Byłoby w porządku, jednak z każdym krokiem bliżej nieznajomego, policjant miał pewne dziwne wrażenie. Zupełnie tak, jakby - skądś ową osobę znał? Tylko - skąd? To było dobre pytanie, bo gdzie się widuje zakamuflowane tak persony, czy coś? Każdy metr bliżej, sprawiał, iż odpowiedź stała się - oczywista? - N-nanaya? Ale... Skąd? Jak? Kiedy... - odparł tylko zdezorientowany chłopaczek, spoglądając to w kierunku dziewczyny, a to na boki, jakby chciał się upewnić, że właściwie nadal jest w Krug i ma spotkać się ze zleceniodawcą. - Em... Dlaczego ty... Po co? - dorzucił tylko nie ogarniając zupełnie zaistniałej sytuacji, a i faktu, iż mógł ciut przybrać siły w decybelach i to dość niechcący, a zarazem... - W-widziałaś? Tamten... Ten... Walls... Pies... - wybąkał tylko dość skołowany, próbując jakoś zebrać do spójnej całości wszystkie myśli owego dnia dzisiejszego, bo przecież miał misje, teraz jeszcze Nanaya i wcześniej... piesek. - Biedny... - mruknął tylko ciut ciszej, mimowolnie wypuszczając owe słowo, nawet nie wiedząc, iż wypowiedział je na głos. Naprawdę współczuł owemu żyjątku takiego - właściciela? Musiał mu jakoś pomóc, tylko... jak?
Suri spoglądała uważnie na mężczyznę, który wydawał się być jakiś taki agresywny. To pewnie była wina alkoholu! Kotce jednak było żal psa, którego nieznajomy maltretował. Nie zasłużył sobie na takie traktowanie i Surcia, gdyby tylko mogła, to z wielką chęcią odwdzięczyłaby się facetowi tym samym. Jednakże musiała się uspokoić, prawda? Nie była tutaj po to, by z kimkolwiek wojować, a chociaż nie na tym etapie. Musieli dowiedzieć się, na czym ich zadanie miało polegać, dlatego też Suri postanowiła zignorować faceta, choć nazwanie jej "pchlarzem" było wręcz karygodne. Jednakże jej królewskie serce jest bardzo łaskawe i wybaczyła mu te niegodne słowa, o! Podeszli do jakiegoś stolika, przy którym siedział najprawdopodobniej zleceniodawca. Surcia czuła się przez niego obserwowana, czuła jak jego wzrok przenika przez jej przestrzeń. Kotce się to średnio podobało, ale musiała jakoś to przeboleć. Suri westchnęła ciężko i spojrzała ze zdziwieniem na Finna, który położył ją na blacie stołu. Kotka odprowadziła chłopaka wzrokiem i przyglądała się uważnie temu, co robił. Nagle pojawiła się jakaś kobieta, którą Suri kojarzyła z Wielkiego Turnieju Magicznego. Po chwili Finnian rozwiał wątpliwości kotki, co do jej imienia. W sumie całkiem fajnie, że nie będą sami na tej misji. A i wiedziała, że Nanaya jest osobą godną zaufania, prawda? Przecież Finn już lubi, więc czemu miałoby tak nie być? Kotka obserwowała uważnie otoczenie, by przypadkiem nie stać się ofiarą ataku jakiegoś pijanego gbura. Po chwili jednak skupiła swój wzrok prawdopodobnie na zleceniodawcę i czekała, co powie.
Nikogo nie zauważyła. Znaczyło to albo to, że nikt się nie interesował trójką i kotką, albo po prostu już wiedział, co chciał wiedzieć. Westchnąwszy cicho, zebrała swój tobołek z ziemi jeszcze zanim ktokolwiek do niej podszedł i sama przetransportowała się do dwójki. Wallsa i Fina. Oraz Suri. Najchętniej by stąd wyszła, po nieprzyjemnych przeżyciach z karczmy na północy, jednak to tylko formalność. Dowiedzą się wszystkiego na szybko, wyjdą, przejdą kawał drogi, wrócą. Tak. I pracodawca był na miejscu. Westchnęła siadając obok Fina, natychmiastowo skupiając się na Wallsie. - Znamy się, więc pomińmy zbędne rzeczy - stwierdziła cicho. Nie chciała tu siedzieć dłużej, niż było to konieczne. A przecież mogli to załatwić bardzo szybko. - Po pierwsze, po co im ona? - wbiła spojrzenie w mężczyznę. Może i przybyła tu "z pomocą", ale z drugiej strony nie zamierzała też tak łatwo mu ufać. Zwłaszcza po sądzie. Osobiście nawet nie chciała mu oddawać znalezionej pijawki czy jaja, nawet jeśli miał dobre zamiary. Niewątpliwie uważała, że u niej byłaby bezpieczniejsza. Chociażby dlatego, że szybko mogłaby ją zutylizować małym nakładem siły. - Dlaczego tu jestem? - przerzuciła swoją uwagę na Fina, leciutko się uśmiechając. - Nie mam zamiaru pozwolić, by powstało więcej problemów - odpowiedziała spokojnie, choć w jej zielonych oczach, częściowo skrytych pod materiałem, dostrzec można było chłodną determinację. Zdawała się zupełnie nie przejmować psem.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnia część masywu Malark Sob Lut 01 2014, 19:43
MG
Walls czekał, zapewne walcząc sam ze sobą jak Finn, tylko lepiej. Siedział i czekał, aż drugi członek grupy(Bo kot, jest kotem!) podejdzie do stolika. Tam też, spojrzał na dwójkę magów, czy zaskoczyło go to, kto dokładnie wykona tę misję? Jeśli tak, nie dał tego po sobie poznać.-Racja, też wolałbym się stąd szybko zabrać...-Rzucił spokojnie i po cichu-Sądzę jednak że jest sporo rzeczy, które muszę wam zdradzić, by jak najbardziej ułatwić wam misję...-Postępy! W końcu przed misją, zleceniodawca dysponuje już jakimiś informacjami... a to się tak rzadko zdarza.-Zaczynając jedna od twojego pytania: Nie wiem. Albo raczej, nie jestem pewien.-Odpowiedział Nanayi.-Prawdopodobnie planuje stworzyć... coś. Kolejne "Dziecko", silniejsze niż wszystkie poprzednie.... dla wyobrażenia, jego ostatnie dziecko, jest obecnie najsilniejszym magiem Fiore.-Zauważył dość logiczny fakt.-W każdym razie, wasze zadanie jest dość proste. Macie zniszczyć pijawkę. Nie ważne jak, nie ważne jakie zastosujecie środki, chce żebyście ją zutylizowali. Poza tym jeśli macie jakiekolwiek pytania dotyczące Wasilija, WDK czy Misji, to pytajcie póki czas.-Tak, śpieszyło się mu jak wszystkim. Ale były sprawy ważne i ważniejsze. A powodzenie tej misji plasowało się dość wysoko na liście "Ważności".
Czas na odpis: 07.02 godzina 20:00
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Zachodnia część masywu Malark Sob Lut 01 2014, 22:47
Zdecydowanie Finnian walczyć ze sobą nie potrafił, jednak póki co w dalszym ciągu toczył dość zaciętą potyczkę w swojej mózgownicy, próbując nie tracić rozeznania w sytuacji i mimo wszystko jakoś ogarnąć się, aby zebrać potrzebne do wykonania misji informacji. Oczywiście z początku zaowocowało to kilkoma potaknięciami i niepewnym spojrzeniem w kierunku Nanayi, czy Suri, jakby chciał od nich dowiedzieć się, co powinien robić, aż w wypowiedzi Wallsa padło pewne słówko, a mianowicie: - Dziecko? A-ale... Co w tym em... złego? - rzucił Finnek niezbyt czekając na dalsze wyjaśnienia, które mogły powoli rozwiać nieco niedomówienia, a raczej to, co sam z siebie blondasek mimowolnie zagłuszył, skołowany przy okazji własnymi myślami. Pewnie minęło parę dobrych sekund, a może nawet minut, nim całość wypowiedzi mężczyzny do niego dotarła, a więc pewnie też dlatego spędził ten dość krótki okres w... ciszy? Spoglądając ukradkiem w kierunku wejścia, jakby zastanawiał się nad czymś, aby tylko potem dopowiedzieć jeszcze: - Chwila? N-NAJSILNIEJSZYM? ALE PRZECIEŻ... - zaczął tylko zszokowany chłopaczek zawyżonymi tonami, jakby nie mogąc uwierzyć w docierające z pewnym opóźnieniem informacje odnośnie czegoś, co było no... no wcześniej przynajmniej w miarę normalne. Najsilniejszy mag był magiem, a nie... czymś? Dzieckiem? Poza tym... Nie był za duży na dziecko? Nie? Prawda? - Jak? - dopytał się tylko Finnek ciszej, jakby nie wierząc w owy "zwrot akcji", czy też po prostu njusa. Będzie dopiero co opowiadać przy serniku, czy innym czymś, ot co! Pozostawała tylko więc jedna kwestia, a raczej trapiąca policjanta sprawa, bo: - Et-to... Czy wtedy em... WDK i tak jakby no... rada. Czy nie są jakoś - powiązane? - zapytał ciut ciszej, acz dość niepewnym głosem, spoglądając raczej na każdego po kolei, aniżeli samego zleceniodawcę. Zupełnie jakby nie liczyło się to, kto mu odpowie i właściwie - tak było! - I... wiemy coś o tych... ruchach z ich strony?
Wydawało się, że zupełnie nie przejmuje się tym, co myśleli oraz czuli obaj mężczyźni. Tak samo jak starała się nie zwracać uwagi na biedne stworzenie, wywleczone z karczmy. Przyszła, a oni zresztą też, w zupełnie innym celu niż pies czy witanie się "Jak dawno się nie widzieliśmy, co u ciebie słychać?". Prawdą było, że im dłużej tu siedzieli, tym większe było prawdopodobieństwo, że coś może się stać z ich celem. Wolała jednak o tym nie myśleć, z upartością godną siebie, i skupić na zdobyciu informacji. A te, sądząc po słowach Hama, wydawały się być tu kluczowe. Oparła się więc wygodniej i słuchała z założonymi rękoma. Przynajmniej dopóki Fin nie uniósł głosu, bo w tym momencie szybko starała się zasłonić mu usta dłonią. Nie przez to, co mówił, a przez to, że się unosił. Jakby już nie zwracali zbytnio uwagi. Westchnęła. I szybko przestały jej się "informacje" podobać. Że niby najsilniejszy mag w Fiore był czyimś tworem? Do tego... Nie, przechodziło jej to pojecie i przez chwilę zupełnie nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Ta informacja całkowicie ją zszokowała. Nie mówiąc już o stworzeniu kogoś silniejszego. Czy oni... Gdyby były inne warunki, pewnie by się załamała, opierając głowę na dłoniach, a tymczasem jedynie mocniej zacisnęła dłonie, próbując powstrzymać ogarniającą ją bezsilność. Czy na prawdę, nawet w ich własnym kraju... Przetarła twarz dłonią. Fin miał rację. Czy rada była jakoś powiązana z WDK? To niewątpliwie było pytanie, na które powinni znać odpowiedź. Oczywiście rada od dawna nie była "czysta", robiła całkiem "niezwykłe" rzeczy tuż za plecami całego społeczeństwa, jednak to przebiło już wszystko. Westchnęła ponownie, tym razem znacznie ciężej. - Nowy twór... Krótko mówiąc nie możemy na to pozwolić... - mruknęła bardzo cicho, wpatrując się w Wallsa z nieukrywaną złością. Bo na kogo innego miała tak patrzeć. Rady nie było w tym zapomnianym przez świat miejscu, WDK wyglądało jak nieosiągalny cel. Pozostawało skupić się na czymś, co widziała, źródło złych nowin, choć mężczyzna w niczym nie zawinił. Po prostu miał pecha. - Gdzie ona jest? Czy też może kto ją obecnie ma? Lub co? Możemy się jej pozbyć, ale musimy najpierw wiedzieć, gdzie się znajduje. Z niby prostego zadania może stać się to walką o życie - wyliczyła swoje pierwsze pytania. Jeżeli było to zwierzę, znacznie trudniej będzie się go pozbyć. Z drugiej strony człowiek byłby groźniejszy. Całkiem przyjemnie by było, gdyby jednak była wolno żyjąca. Tyle mniej problemu z głowy. - Po drugie czy będziemy mieli problemy ze strony twoich znajomych, skoro też są po nią. Czy też może powinnam zapytać, czego musimy się spodziewać. - Skrzywiła się kwaśno na samą myśl wyścigu po małe cholerstwo żyjące bóg wie gdzie. - Kolejne, gdzie rośnie gari? Prawdopodobnie się nie przyda, ale może... - zamyśliła się. Może jednak przyda się na następny raz. I dobrze byłoby wiedzieć gdzie rośnie, i tak. Na wojnie wszelkie chwyty dozwolone. - A teraz... opowiedz mi o terenie. Którędy iść, czego mamy unikać, jakie panują warunki... Oraz jak daleko stąd do gór Hrosh - zapytała ostatecznie, wpatrując się wprost w twarz zleceniodawcy. Cały ten czas mówiła cicho i spokojnie. A przynajmniej starała się odnośnie tego drugiego. Czasami miała wrażenie, że z bezsilności się po prostu rozpłacze, a teraz, gdyby faktycznie okazało się że Rada jakoś z nimi współpracowała, byłaby tego naprawdę bliska. Nawet jeśli tak nie było... Jak mieli naprawić to wszystko? Czy w ogóle byli w stanie? - Porywamy się z motyką na słońce... - wyszeptała, bardziej do siebie niż do nich. I w co ona takiego wplątuje ludzi tylko po to, by udowodnić swoje prawo do decydowania o sobie. I o tym, jaką będzie miało się przyszłość.
Okej. Suri ogarniała całą sytuację jako-tako. Rozumiała, co mówił zleceniodawca, orientowała się nieco w tych tematach. Może i była TYLKO kotem, ale to nie oznacza, że nie była równie inteligenta i ogarnięta jak ludzie. Kotka słyszała co nieco o najsilniejszym magu Fiore, ale nie wiedziała zbyt wiele na jego temat. Ale sama nazwa „Mag nr.1 w całym kraju” brzmi dość strasznie i wzbudza respekt. Gdy zleceniodawca powiedział, że następna pijawka ma być jeszcze silniejsza… Suri otworzyła szeroko oczy, ale, w przeciwieństwie do Finniana, zachowała ciszę. Ich misja była trudniejsza, niżeli się kotce na początku wydawało, ale ona nie miała zamiaru się oczywiście wycofywać! Chciała Finnowi pokazać, że nadaje się do tej misji, ot co! Chłopak zawsze się o nią strasznie martwił, a to była szansa na to, by się wykazać przed blondaskiem. I to zamierzała zrobić. Suri zaczęła rozmyślać nad podaniem jakiegoś pytania, ale chciała by zabrzmiało logicznie i miało ręce i nogi. Z drugiej strony obawiała się, że zleceniodawca po prostu ją zignoruje bo jest TYLKO kotem… westchnęła cichutko i spojrzała na Finna, który się troszkę uspokoił. Niepotrzebnie krzyczał, mógł zachować troszkę powagi, ciszy czy czegokolwiek, no ale mniejsza o to. - Jakie przeszkody/problemy mogą się pojawić podczas realizacji zadania? Dla kotki to była bardzo ważna informacja! Chciała wiedzieć, co ją czeka i czego ma się spodziewać, ot co! Spojrzała na Nanayę, która stwierdziła, że pchają się z motyką na słońce. Aż tak źle to chyba nie było, ale nie jej to oceniać. Suri chciała po prostu się do czegoś przydać i miała wielką nadzieję, że podczas misji nie będzie ciężarem ani dla Nanaś, ani dla Finnka.
Wstęp do misji zawsze był ważną jej częścią, dlatego należało przebrnąć przez część z pytaniami. Jak to szło magom? Na razie dopiero zaczynali.-Dziecko to może złe określenie...-Zasępił się, widocznie poruszony czymś, czego Finn ani Nanaya nie rozumieli.-W każdym razie są to jego eksperymenty. Zaś samego Wasilija nazywają Ojcem.-Sprostował tak, by Finn rozumiał. Co do kolejnego pytania chłopca, pokręcił przecząco głową.-Dawno temu, kiedy radą i krajem władali inni ludzie, WDK było organizacją państwową. Oficjalnie byli po prostu jednym z biur, cechu medycznego. Nieoficjalnie, zajmowali się tworzeniem broni dla Fiore. Magicznych potworów, czy wirusów. Wszystko to testowano na "Niewygodnych" mieszkańcach. Na szczęście kiedy tylko na tronie zasiadł nowy król, a rada weszła we władanie Lorda E, oboje położyli kres temu całemu przedsięwzięciu. Niestety Wasilij działał wtedy zgodnie z prawem, z rozkazu króla, nie mogli więc go skazać, a on sam udał się do Romerum. Grschna zaś podobno znajduje się teraz we władaniu rady.-Powiedział cicho, dość istotną część.-Pijawka znajduje się prawdopodobnie gdzieś u podnóża Iskrzącej góry, w centrum masywu Malark. Niedaleko księżycowej doliny. Nie wiemy gdzie dokładnie. Żyje luźno, jeden z podróżnych się na nią natknął i rozsiał plotki, potem potwierdzone przez jeszcze jedną osobę... wielu tutaj wie, że te pijawki są bardzo niebezpieczne i należy ich unikać. O Gari nic nie wiem, powinniście zapytać mojego przyjaciela ale to potem. On bowiem was dam ekspresowo dostarczy...-Powiedział, z nutką tajemniczości w głosie.-Warunki jak to w górach, wiecznie, chłodno, półmrok... Powinniście uważać na wiwerny i wilki, które zamieszkują te góry i co najważniejsze a jest odpowiedzią na twoje pytanie, na innych ludzi. Zwłaszcza dziwnie wyglądających. Wasilij na pewno wysłał jedno ze swoich dzieci... a może więcej niż jedno. Coś jeszcze-Spytał, rozglądając się niecierpliwie po karczmie i wiercąc na swoim miejscu.
Czas na odpis: 24.02 godzina 15:00
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Zachodnia część masywu Malark Nie Lut 23 2014, 12:47
Wstęp... Czy był istotny? Pewnie tak, jednak Finnek, jak to Finnek ostatecznie nie mógł skupić się tylko na danej czynności, a dokładniej na słuchaniu wszystkich dookoła! Jednak pomimo tego, jakieś tam informacje do blondaska docierały, a więc mógł uczestniczyć w rozmowie ze zleceniodawcą, usilnie próbując się skupić na tym, co jednak zostało już powiedziane, ażeby nie powtarzać na próżno! - Em... yyhm... - odparł tylko dość niepewnie na pierwszy wywód, najwyraźniej uznając, że jakoś to rozumie. Rada nadal dobra, a WDK nie. Ot co! Aż nawet potaknął sobie sam głową! - Przyjaciela? To... ktoś jeszcze tam będzie? Kto to? Znamy go...? Chwila. Ekspresowo? - dorzucił kolejne pytania na biedne barki Hama. Że też musiał trafić na niezbyt rozgarniętego policjanta. Mówi się trudno i... żyje się dalej, nie? Pewnie tak, acz jakoś tak mimowolnie zielonooki się stropił na myśl o jednej rzeczy... - Wysłał... kilka... - powtórzył niezbyt składnie elementy wypowiedzi zleceniodawcy. W końcu skoro ten jakiś Wasilij stworzył najsilniejsza osobę w Fiore, to czy nie mógłby tego powtórzyć? - C-co... jeśli... No, oni też są silni jak et-to Grschna? Nie, prawda? - dodał tylko z swego rodzaju zawahaniem w głosie, a zarazem nadzieją, że jednak nie ma takiej możliwości, czy coś! W końcu jeśli spotkają takich przeciwników to wtedy... Mają w ogóle jakieś szanse?
Nanaya westchnęła głęboko i głośno, zwieszając głowę. Założyła nogę na nogę, skrzyżowała ramiona i pukała palcem o swoje ramię. Jak to się wszystko poplątało. Legalnie, nie legalnie, Rada była jednym, wielkim kłębowiskiem zła. Mówcie co chcecie, że to ona była z nielegalnej gildii i parała się bóg wie czym, ale ona przynajmniej nie czyniła makabry na wielką skalę, ba! teraz nawet próbowała jej zapobiec. Bo było jej to nie na rękę i nie specjalnie podobało. Jednak o tym nikt nie musiał wiedzieć. Ale na razie ich problemem był Grshna, Rada i bóg wie, co jeszcze. Jakoś wątpiła, by był we władaniu Rady... Świat taki piękny nie jest. To tak, jakby ona powiedziała, że idzie do Policji, choć wcześniej należała do GH. Takim ludziom najnormalniej w świecie się nie ufa. Westchnęła ponownie. - Ciekawych tu macie podróżnych, podróżujących górami nocą - mruknęła, niezadowolona. A co, miała byś szczęśliwa i skakać z radości, że tak, pozbędą się olejnego problemu? Może i by była, gdyby nie pojawiające się problemy. - Ja już wiem wszystko. Mam nadzieję, że nie będzie trzeba nikogo zabić przy okazji - mruknęła, patrząc wprost na Wallsa twardo. Wstała z krzesła i poprawiła narzutę. - I w sumie mam ostatnie pytanie, choć nie wiem, czy będziesz znał odpowiedź - rzuciła cicho, patrząc na wyjście. O tak, bardzo chciała opuścić tą spelunę, nawet jeśli miała ruszyć w bardziej obskurne miejsce. - Czy ty albo twój dziadek znaliście kogoś imieniem Baltazar? - Tak bardzo niewinne pytanie, a tak dużo znaczyło. Choć nie oczekiwała potwierdzenia. Mało prawdopodobnie, by o tym wiedział. W końcu ilu ludzi mógł znać Wasijij, kiedy pracował jeszcze dla Rady? Setki? Tysiące? Ale i taka możliwość istniała. W każdym razie, gdy tylko usłyszała, co miała usłyszeć,skierowała się do wyjścia. Na świeże powietrze.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.