I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wyspa nie była zbyt okazała. Miała może 3km średnicy. Brzeg miał może 50m długości, w 3/4 długości była to piaszczysta plaża, jedynie zachodnio-północna ćwiartka posiadała stromy(1km) klif. Było to też jedyne wzniesienie na wyspie(rosła w kierunku północno-zachodnim). Cała była porośnięta trawą i tropikalnymi drzewami. Nie spotkano na niej zwierząt, prawdopodobnie jest więc nie zamieszkana. Za to na całej wyspie można znaleźć ludzkie szkielety. Ato wiszące na drzewach a to nadziane na włócznie... ogólnie całkiem sporo ich ~~
MG
Kiedy tylko Alezja i jej towarzysze zawitali do Hargeonu, pierwsze co rzuciło im się w oczy to cisza. Nie wiele ludzi kręciło się po ulicach, a ci którzy to robili, z lękiem odwracali się w stronę która Samaelowi była świetnie znana. Zło z Os Kelebrin wciąż było wyczuwalne w całym Hargeonie, jednak nie ono było teraz zadaniem. W porcie, na krzesełku siedziała tylko jedna osoba. Kobieta może lat 20, miała na stopach laczku, ubrana w bardzo krótkie spodenki i koszulkę, pod którą widocznie, nie było stanika. Piersi miała też dość spore, no większe od Alezji. Różowe włosy miała upięte z tyłu klamrą i dwoma Senbonami, brązowe oczy spokojnie śledziły zmierzających do niej magów.-Alezja i jej towarzysze jak mniemam?-Zapytała, z dziwnym akcentem. Zaraz też wstała i wskazała na niewielką łódeczkę.-Pakujcie się i od razu możecie zadawać pytania. Kiepska jestem w tłumaczeniach.-Powiedziała ze śmiechem. W sumie kiepska była też w przedstawianiu, bo tego nie zrobiła.
Czas na odpis: 29.07 godzina 15:00
Autor
Wiadomość
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Sro Lip 22 2015, 12:05
Już przyszła jej myśl, że dogada się z nim jakoś jak strażnik ze strażnikiem. Oczywiście w stosownej, bardzo dalekiej odległości, a najlepiej to korespondencyjnie, ale jednak. No i jeszcze postawa obronna Bjorna. Rozumiała wszystko. Niestety, nim spróbowała wykonać jakiś taktyczny ruch: - Ej, nie chcę spać! Nie chcę spać! Nie chcę spaać... Nieeee chceeeeę... - opadła senna kotara...
Pierwsze chwile po obudzeniu na plaży po prostu patrzyła w niebo. W tym czasie próbowała się uspokoić, że urwany film nie skasował jej całej pamięci. Wiedziała kim jest, wiedziała czym się w życiu zajmuje. Jednak za choinkę nie mogła sobie przypomnieć, skąd się tu wzięła. Do tego jedna z wielu wewnętrznych Alezji podrzuciła jej stary, abstrakcyjny terminologicznie dowcip:
Polak, Amerykanin i Rusek spotykają się na Księżycu. Amerykanin: - Przysłało mnie NASA i mam tu pierwszeństwo! Rusek: - Przysłało mnie ZSRR i to ja mam tu pierwszeństwo! Patrzą obaj na Polaka, kompletnie ich olewającego do tej pory: - A ty skąd się tu wziąłeś?! A Polak: - Panie, ja nie wiem! Ja z wesela wracam...
Spojrzała na Christensena z miną, jakby dostała obuchem przez łeb: - Bjorn, czy my ostatnio byliśmy na jakimś weselu?... Nie czekając długo na odpowiedź, zaczęła przeglądać swój plecak i notes, czy może tam znajdzie wskazówki co do minionego planu wydarzeń. Niestety, plecak zawierał to co zawsze. Z kolei notes był pusty, co wręcz było podejrzane. Spróbowała przywołać Bagaż [PWM], by sprawdzić jego zawartość. Do tej pory urwanie się filmu to coś, co przydarzało się innym. Ale skecz...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Sro Lip 29 2015, 18:56
MG
Całkiem możliwe, że rozmowa potoczyłaby się zgoła inaczej, gdyby użyć innych słów, wysłuchać co mężczyzna ma do powiedzenia, dowiedzieć się czegoś więcej... A tak oboje musieli zmierzyć się z dziwnym światem marzeń sennych, o którym nawet nie pamiętali. Pamiętali wyjazd na wyspę. Jednak brakowało szczegółów. Był to urlop? Wypoczynek? Misja? Miesiąc miodowy? Ubrani byli jak na misję, ale może zasnęli po jakimś cięższym przyjęciu tematycznym? Pamiętali też, że byli razem. Nie pamiętali z kolei Samaela, Truskawki, Takano oraz dziwnych postaci z wnętrza świątyni. Pamięć o nich, jak i samej wyprawie badawczej przepadła gdzieś w odmętach ich świadomości. Ale byli razem i to jak najbardziej się liczyło! Każde z ich zajęło się własną małą paniką. Obrączki były ważne! Jak mogli je zgubić? Niemalże panicznie przeszukując swoje kieszenie i sakiewki Bjorn znalazł prosty świecący pierścionek. Mógł odetchnąć z ulgą. Obrączka. Tylko gdzie obrączka Alezji? I co z ostatnim wieczorem... Ostatniego wieczoru... Było przyjęcie. Była Takara, Dax, Kirino. Wszyscy dobrze się bawili. Nawet za dobrze. Tak też próbował podpowiadać Christensenowi mózg. Alezja też kojarzyła coś takiego. Było duże ognisko na plaży, zabawa, rozmowy i żarty. pieczenie kiełbasek, ryb i chleba. Rozejrzała się, by upewnić fakty. Tak, ślad po ognisku znajdował się na plaży. Przyzwała Bagaż. Było w nim prawie wszystko. Brakowało jednej z apteczek, które spakowała przez wyjazdem na Hueso, jednak widok tej jednej upewniał ją, że wszystko było w porządku. To była apteczka dla Bjorna. Więc wszystko było ok. Tylko po co apteczka na wakacjach?
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Pon Sie 03 2015, 21:16
Najważniejsza rzecz. Pamiętali, że byli razem. Dobrze... bardzo dobrze. I ślub. I jacyś ludzie, których nigdy wcześniej nie spotkał... Takara? Kirino? Jakieś pewnie dziewczyny, które też były zauroczone w Alezji. Nie. Ona jest jego. I ten pedałek od wykopków... Dax czy jak temu bałwanowi było. Gergovii nie dostanie. Zresztą... nie miał się Bjorn już czego bać. Był ślub, prawda? Więc było dobrze. Było najlepiej. -Chyba... - powiedział powoli niepewny swoich słów. Spojrzał na obrączkę z zaciekawieniem, próbując dostrzec na niej jakieś szczegóły. Ukradkiem też patrzył, czy gdzieś koło nich jakaś inna nie leży. Nie może przecież jego żona żadnej zgubić.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Wto Sie 04 2015, 14:08
Spojrzała na JB zmęczonym wzrokiem... - Czyli to ta okazja, w której o własnych czynach dowiadujemy się od osób trzecich. Nie dobrze... - westchnęła... Bagaż dał się posłusznie przywołać. Apteczka jako taka Alezji nie zdziwiła. Bardziej zdziwiło, że to była apteczka Bjorna. Nie wiedziała skąd to wie. Wzięła ją w ręce i obejrzała uważnie, po czym podała towarzyszowi, trzymając pakunek w obu dłoniach, w międzyczasie odwołując zabytkowego kumpla... - To twoje, proszę. Nie wiem skąd wiem, że to twoje ale wiem... Hmm... Pamiętam, że byli Dax, Takara i Kirino... Ale ich tu nie ma... Może są w okolicy?... Złożyła dłonie w "tubę": - DAAAAAAAAAAAAAAAAAAAX!!!... TAKAAAAAARAAAAAAAAA!!!... KIRIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!!... - i nadsłuchiwała chwilę, czy słyszy jakieś odpowiedzi od strony wyspy (lub skądkolwiek). Dodatkowo Traseologią [PWM] sprawdziła piasek w ich "obozie", szczególnie wokół ogniska. Oczywiście chodziło o odciski stóp i ich identyfikację (łącznie ze sprawdzeniem stóp własnych i Bjorna). Widząc, że przyjaciel przeszukuje kieszenie postanowiła zrobić to samo. Nie spytała, czy coś znalazł. Może Alezja znajdzie jakąś podpowiedź we własnych kieszeniach? W trakcie przeszukiwania, mruknęła do siebie (ale JB mógł słyszeć): - To musiała być jakaś niesamowicie ważna okazja, skoro piłam alkohol i to do stopnia, że urwał mi się film... Alv, ty debilu, po co piłaś...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Pią Sie 07 2015, 23:29
MG
Chyba był ślub! Chyba. Kurczę, ciężko było powiedzieć dokładniej, skoro nawet nie pamiętali wczorajszego dnia. Jakby stało się coś bardzo, bardzo złego, a ich mózgi postanowiły wyprać wszelkie ślady. Tym czymś mógł być bardzo wyskokowy napój procentowy. Tylko pojawiało się pytanie - ile musieli tego wypić, by mieć aż taki brak w pamięci? Jednak problemy Bjorna i Alezji były zgoła inne. Mężczyzna rozglądał się za świętym obiektem każdego małżeństwa, natomiast kobieta skupiła się na bardziej praktycznej części całej sytuacji. Jej krzyk poniósł się po całej plaży i zginął gdzieś w buszu. Odpowiedziała jej jednak cisza, przerywana wrzaskami ptaków. Oddała też apteczkę we właściwe ręce. Z powodu braku odpowiedzi, rudowłosa podniosła się z niebywałą ciężkością, by odkryć, że głowa boli ją jakby ktoś mocno w nią uderzył brązowym dzwonem. Niedobrze. Mimo to sprawdziła ślady po ognisku. Płonęło całkiem długo, musiało też być całkiem spore. Wokół niego było też sporo śladów, przypuszczalnie całej piątki, jednak nie była w stanie rozróżnić, które należą do kogo. Było ich zbyt dużo i w pewnym momencie zaczęły przypominać bardziej kopczyki z piasku jak ślady. Mimo to zauważyła drobną rzecz - wokół ogniska znajdowały się też ślady, które nie do końca pasowały do śladów człowieka, ale też nie pasowały do żadnego zwierzęcia, które znała. Były obce. Mimo to nakładały się wraz z innym, jakby tajemniczy osobnik bawił się wraz z nimi wczorajszej nocy. Ona jednak nie pamiętała nikogo innego... No, z innych znalezisk znalazła w kieszeni pierścionek. Bardzo podobny do tego, który miał w ręce Bjorn.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Pon Sie 10 2015, 11:43
Ptaki. Alezja przez chwilę patrzyła na nie i wiedziała, że coś z nimi nie tak. A może jej się tylko zdaje? Nie pamiętała jednak, że Truskawka mówiła, iż na Hueso nie ma żadnych żywych stworzeń poza samymi członkami misji rabunkowo-badawczej. Nie mogła pamiętać Truskawki... I jeszcze ta głowa... - Aiiiii... - zaskamlała cichutko i boleśnie, słusznie łapiąc się za prawą kość ciemieniową - Dobrze wiedziałam, że picie to nic dobrego. Jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu. Alv, debilu... W końcu wstała i przyjrzała się ognisku. Biorąc pod uwagę wielkość ogniska i stan JB i Alezji, przyszła jej do głowy pierwsza wersja wydarzeń, zamykająca się mniej więcej w tym przedziale:
Spoiler:
Jednak ślady, które ujrzała wokół ogniska przyniosły jej inny obraz wydarzeń, kręcący się po umyśle mniej-więcej w takiej wizji:
Spoiler:
Czyje są więc dziwne ślady, których nie mogła do niczego dopasować? Jakby tego było mało, przypomniała sobie o pewnym jaskinnym malowidle zwanym "Czarownik", "Szaman" lub "Rogaty Bóg":
Spoiler:
, Interpretowany jako łowca w kultowym stroju do polowań, szaman/czarownik przemieniający się w zwierzę lub Rogaty Bóg, opiekun zwierzęcego i mitycznego świata. Była też interpretacja związana z seksualizmem i płodnością, ale tej wersji uparcie nie pozwalała rozgościć się w umyśle. Szczególnie, że sama się z tą teorią nie zgadzała jako naukowiec. W międzyczasie wzięła apteczkę i z: - Bjorn! Łap!... - rzuciła ją przyja...cie... ekhm... hm?... No, w każdym bądź razie: adresatowi. Bagaż sobie puffnął, jako że nie był już potrzebny... A Inu dalej kręciła się wokół ogniska, przyglądając się podejrzanym śladom. Szukała miejsca, w którym ślady oddalają się od omawianego miejsca, czy to wzdłóż plaży, czy między drzewa, czy - o zgrozo - w stronę morskich fal. Zaczęła też przeszukiwać kieszenie i ze zdziwieniem nagle się zatrzymała, wyjmując z jednej małe złote coś, o kształcie połowy kajdanka. Pierścionek. Lub obrączkę. Ki czort... Tak jak Bjorn, zaczęła oglądać swoje znalezisko w poszukiwaniu jakichś szczegółów. Choć prędzej niż romantyczne napisy hołbiące nieśmiertelną miłość i oddanie drugiej osobie, przełamującą wszelkie bariery czasu i przestrzeni, spodziewała się raczej ujrzeć płomienne napisy tengwaru "brzmiące":
Traf chciał, że moment znalezienia pierścienia i jego "obdukcja" działy się tuż przed oczami JB, więc mógł przypadkiem ujrzeć drugie jubilerskie dzieło...
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Sro Sie 12 2015, 18:55
No Bjorn musiał łapać apteczkę. Złapał, kiwnął głową w podzięce i zaczął się rozglądać po okolicy. Też szukał czegoś ciekawego, choć nie był w tym tak dobry jak Alezja. Ale za to, jakby dostrzegł jakiś symbol wygrzebany w piasku, mógł już coś z nim zrobić. Np. wysadzić innych zalotników. Co by tłumaczyło braki osób po weselu. Mimo wszystko tak, rozglądał się, szukając czegoś, co by go zainteresowało, tylko na moment rzucając ukradkowe spojrzenie na Alv, gdy ta znalazła obrączkę. TAK! UDAŁO SIĘ! Szkoda, że nie pamiętają, ale hej! Już coś, prawda? Szkoda, że Inu pewnie nie do końca myśli w ten sam sposób, więc podszedłby tylko, rzucając z zainteresowaniem: -Też coś takiego znalazłaś? - spytałby się spoglądając na jej pierścionek, jednocześnie pokazując swój. Tak, nadal udawał, że chce dociec do tego, co było wczoraj. Poza ślubem. On był już faktem.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Wto Sie 18 2015, 01:53
MG
Kiwanie głowy nie było dobrym pomysłem i Bjorn szybko się o tym przekonał, gdy jego głowę przeszyła fala kacowego bólu głowy - niemożliwego do zlokalizowania, niezmiernie przeszkadzającego. Czy było coś, co mogło pomóc biednemu człowiekowi? Przychodziła mu na myśl tylko jena rzecz - woda! No dobra, dwie. Była jeszcze Alezja, a ta zajęta była sprawdzaniem ogniska. Coś tu bardzo, bardzo nie pasowało. Czy był to pan? Faun? A może... koza?! Każda z tych opcji była równie przerażająca, jednak bez większej ilości informacji ciężko było cokolwiek więcej wywnioskować. Jednak niepokój pozostał. Kobieta nie pamiętała nikogo dziwnego, a te ślady czarno na białym mówiły, że ktoś tam był. Przyszedł w nocy? Sama myśl budziła trwogę. Ślady jednak kierowały się w stronę drzew, więc była szansa, że znajdą towarzyszy. Albo koziołka. John z kolei rozglądał się z uwagą, tym razem bardziej uważając na swoje samopoczucie. Dostrzegł ślady po ognisku, wraz z przypalonymi od pieczenia kijkami, jakieś ubrania w kolorze ładnego różu i jak się wydawało prześwit w lesie, który bardzo prawdopodobnie prowadził do domku lub obozowiska, gdzie mogliby znaleźć resztę. Ale ale! Były ważniejsze rzeczy! Pierścionek. Bjorn niczym niedźwiedź podniósł się z miejsca, walcząc ze słońcem, wiatrem, piaskiem i własnym kacem, by podejść bliżej swojej oblubienicy i spojrzeć na ten cudowny wyrób jubilerski. Dokładnie taki sam, jak jego! To musiało być przeznaczenie. Na pierścionku nie było żadnych napisów, choć nosił ślady zużycia (jako mag ZP Alezja jest w stanie to określić) odpowiadające codziennemu noszeniu przez około 2 miesiące.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Wto Sie 18 2015, 21:17
Spojrzała na JB w momencie, gdy ból go zaatakował. Kac morderca nie ma serca... - Dobrze sie czujesz?... - spytała z wyraźną troską. Prawidłowo żyła całe dotychczasowe życie w przeświadczeniu, że alkohol to nic dobrego, a reakcja przyjaciela niemal zakuła ją w serce. Z resztą ona sama też się o tym przekonywała w tej chwili. "Żadnych gwałtownych ruchów" mówił groźnie jeden z jej wewnętrznych głosów, zapewne dowartościowany widokiem cierpiącego JB. Natomiast oględziny "jej" pierścionka bardzo ją zdziwiły... - Skąd miałabym mieć pierścionek użytkowany od dwóch miesięcy...? Może to zabytek, którego z jakiegoś powodu nie zinwentaryzowałam...? - jednak jak ujrzała, że JB ma bardzo, bardzo podobny, najpierw zbladła, po czym trwożnie spojrzała Bjornowi w oczy - Bjorn... Jak myślisz... Czy to możliwe, że Ty... - wskazała na Bjorna - ... Że ja... - wskazała na siebie - ... No... Że my... - wskazała ich oboje. Wyksztusiła w końcu - Że proszono nas na świadków...?... Ale co to by miał być za ślub po dwóch miesiącach noszenia przez kogoś obrączek? Jakoś Alezji nie mogło to pytanie przepchnąć się na przód chaotycznego umysłu. Nie dała też szansy pytaniu, czy na rękach ich obojga nie ma śladów noszenia pierścienia lub obrączki na czwartym lewym palcu... Chwilę tak stała, po czym stwierdziła: - Musimy znaleźć resztę. Ślady prowadzą w stronę dżungli. Idziemy?... - pyta płochliwie. Z jakiegoś powodu czegoś się boi. Czegoś zaczajonego w podświadomości. Jeśli JB się zgadza, mogą ruszać...
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Czw Sie 20 2015, 14:03
Ach, cholerny kac. Za dużo wypili na swoim weselu, stanowczo za dużo. Powinni na siebie uważać następnym razem. Mimo wszystko... Było dobrze. I ładnie. I w ogóle ostrożnie teraz z główką, bo kac morderca nie ma serca. Tak czy inaczej, Alezja dobrze kombinowała. Każde jej słowo mentalnie w duchu budowało wielki przybytek nadziei, miłości, radości i szczęśliwości, by na samym końcu dowiedzieć się, że w fundamentach był ładunek wybuchowy, który na samym końcu pogrzebał wspaniały okaz architektury. Więc w uproszczeniu... ponownie cały romantyzm, cały nastrój, całe to uczucie... szlag trafił. No cóż... trzeba walczyć dalej! -Nie wiem... może. - powiedział delikatnie masując się po skroniach, z racji bólu, który jakiś czas temu przeszył jego głowę, po chwili jednak już w pełni sił odpowiedział Alezji -Powinniśmy, daj mi tylko moment... - powiedział powoli, po czym udał się w stronę morza (byli wszak na plaży, jeśli mnie pamięć nie myli, jak nie, to olać). Wiedział, że woda jest słona, nawet nie miał zamiaru jej pić, ale chociaż opłukać sobie twarz, uważając na oczy. Może nie pomoże, ale zawsze coś. -Chodźmy. - Dodał jeszcze, po czym ruszyłby powoli w stronę jungli, idąc przodem, sprawdzając czy ma przy sobie runy i statywy. Jeśli tak, to przygotowuje runę Thurisaz, jeśli nie... no to szuka jakiegoś kawałka materiału bądź kamienia, na którym mógłby Kreacją Runy (PWM) wytworzyć takową i przyczepić ja na statyw. Ot, zabezpieczenie. Jeśli nie, to trzymałby ją w ręce, by rzucić jak granat, następnie używając Eksplozji (B), gdyby coś planowało ich zaatakować. A tak, to zwyczajnie planował iść przodem, uważnie nasłuchując i obserwując wszystko dookoła, trzymając się wciąż blisko Alezji. Jest jego wybranką, na 99% żoną, więc nic nie może jej zagrozić. Nic. Koniec tematu.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Isla Hueso Czw Sie 20 2015, 23:31
- Szlag jasny by to wszystko trafił! - krzyknęła na dzień dobry do siebie zielonowłosa, wychodząc z chatki, jednocześnie od razu odczuwając okropny ból głowy o jaki sama siebie przyprawiła wrzaśnięciem. Powinna była bardziej uważać na to co robi, jak robi i jak głośno to robi, bo kiedy każdy dźwięk wydaje się być dziesięć razy wzmocnionym naprawdę przydaje się być bezszelestnym. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie byłoby źle gdyby to wszystko szlag trafił i zakończył cierpienia dziewczyny. Wczorajszej nocy była pewna tego, że dzisiaj rano obudzi się wesoła i zadowolona, zupełnie jakby podświadomie wiedziała, że kac i ból głowy jej nie dotyczą. Kwiaty powinny ją uzdrowić, kwiaty powinny przyjść jej z pomocą, dlaczego nie przychodziły? Gdzie było zielę potrafiące stłumić okrutne pioruny rozrywające jej główkę na tysiące płatków? Kto wie, może bały się samej dziewczyny w tym momencie, ta bowiem z oczami powłóczącymi po podłodze i z nogami w podobnym staniem wygramoliła się z chatki, nawet nie zamykając za nią drzwi. Dlaczego właściwie wychodziła z tego domu, chciała do niego wrócić, teraz, natychmiast, ale nieeeeee, oczywiście, że nieeeeee, bo Zakochany Kundel i jego partnerka postanowili sobie wybyć gdzieś i zmartwić całą resztę ekipy swoją nieobecnością. Fenomenalnie. - ...wręcz zacnie. Niech ich tylko znajdę. Zabiję. Po cichu. - szeptała już tym razem Ayame, wiedząc, że nie będzie w stanie przeżyć kolejnego ataku bólu głowy bez co najmniej turlania się w odruchu obronnym po ziemi.
Plus potrzebowała wody. Woda. Boże, woda. Nie tylko dla kwiatów potrafiła ona stać się życiodajnym i magicznym napojem, ale dla samej Ayame też. Gdy rozsypane w nieładzie po jej głowie włosy opadły na jej twarz, tak bowiem przygarbiona szła dziewczyna, przynajmniej przez chwilę przez jej umysł przebiegła myśl, o tym by wyssać wilgoć z ich końcówek. Ale nie. Nie. To nie miało sensu. Woda. Woda mogła być wszędzie! A oni byli na wyspie! Ale ona potrzebowała wody do picia! Takiej. Bez. Soli. - ...po co komu sól. Jest słona. - zgryźliwie wyrzuciła z siebie kolejną myśl, podczas gdy jej umęczone kończyny dolne zabrały ją w kierunku puszczy. Czemu tam, a czemu nie na plażę, gdzie Alezja z JB wcześniej mieli być? CHolera wie. Plaża kojarzyła się ze słońcem i ciepłem, a puszcza z chłodem, a przynajmniej tak odbierała to Ayame. Dlatego wolała puszczę. A, tak. Miała szukać tej dwójki. Powinna przynajmniej spróbować ich zawołać, prawda?
- Aleeeeezja... Bjoooooorn... - wyszeptała pod nosem, przeciągając mocno sylaby, najwidoczniej tylko tak w obecnej sytuacji mógł wyglądać jej krzyk. Szczerze mówiąc w obecnej formie, nawet gdyby jej odpowiedzieli, to Kirino mogłaby to najzwyczajniej w świecie przeoczyć, więc może dobrze, że nie próbowała nawet się wydzierać? Tak czy siak, jej kroki stawały się coraz cięższe i cięższe, aż do momentu w którym usłyszała wesoły szmer strumyka. Przepływającej wody. Takiej którą można było pić. Kirino przyśpieszyła tylko kroku przełykając głośno ślinkę, jaka momentalnie pojawiła się w jej gardle na myśl o istnieniu tu jakiegoś źródła wody. Nie zawiodła się na swoim słuchu tym razem, choć może to słuch na zawiódł się na działaniach dziewczyny, a po chwili i wzrok musiał ją pochwalić, gdy jej oczom ukazało się coś w rodzaju źródełka wody, z malowniczym niewielkich rozmiarów wodospadzikiem, który zapewniał dopływ wody do tego miejsca. Oczy Ayame rozszerzyły się gwałtownie, uśmiech wstąpił na jej lica, a ona sama dosłownie wpadła momentalnie do wody, zanurzając się całkiem, nie zważając też na swoje ubrania. Po chwili pozwoliła też się wodzie unieśc na swej powierzchni, choć wciąż była głową do wody próbując pić z niej tyle i ile tylko się da. Że dla innych mogło to wyglądać jakby była ofiarą jakiegoś topiciela czy wodnika to inna kwestia...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Nie Sie 23 2015, 20:00
MG
Ciężkie jest życie imprezowicza, oj, ciężkie. Dwójka magów właśnie przekonywała się o tym na własnej skórze. Słońce, szumy, krzyki ptaków... Nie, to nie mogło się dobrze skończyć. Na domiar złego ich szare komórki nie do końca działały, jak powinny i Alezja plotła trzy po trzy o obrączkach. Kto daje świadkowi obrączki na 2 miechy? Natomiast pijacko rosnące nadzieje Bjorna ponownie legły w gruzach. Trzeba było jednak podjąć jakieś działania i zgodnie stwierdzili, że najprościej zacząć od śladów, które prowadziły do buszu. Jeszcze tylko chwilka odświeżenia (która nie pomogła tak bardzo, jak powinna) i już ruszali ku przygodzie! John nie czuł potrzeby przygotowywania run. Byli na urlopie, znajomi pewnie mieli jakąś chatkę czy obóz i teraz szli im na spotkanie. Co prawda był ostrożny, ale mewy raczej rzadko zabierają się za atakowanie ludzi. I tak szli, ramię w ramię, noga w nogę krótką chwilkę bo usłyszeli plusk. A później kolejny, a za nim szmer strumyka. Ruszyli w tamtą stronę nieco ostrożniej, przedzierając się przez gęstwinę i zastali... Kirino. Różowowłosa leżała plecami do góry i nie ruszała się, niczym zaklęta... lub martwa. W tej sytuacji było niewiele akcji, które magowie mogli zrobić.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Pią Sie 28 2015, 18:42
Widok Kiri-a.k.a.-Ofelia przeraził Alezję. W pierwszym odruchu przerażenie ją "zamurowało", zaraz jednak puściła się z nadludzką prędkością ku wodzie. Wskoczyła nie zważając na nic. Jedną ręką chwyciła przyjaciółkę w pasie, drugą przewiesiła sobie ramię Kiri przez szyję i chciała ciągnąć ją w stronę brzegu, by tam próbować ją... no... odtopić... Czy coś... Może JB pamięta jak się ratuje topielców? A jak nie? To się pokombinuje. No przecież Kirino nie mogła się ot tak utopić!...
/Perdon za jakość...
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Sro Wrz 02 2015, 01:00
Czarny nie pozostawał w tyle. Widok martwego podrywacza Alezji w wersji żeńskiej może i nie był najsmutniejszym widokiem jaki zastał, ale w sumie... byli po ślubie, więc nie miał się czego bać. Tym bardziej! Lepiej nie denerwować żony, więcej! Lepiej zapunktować jeszcze więcej. Więc tak, ruszył razem z Inu do Kirino, by wyciągnąć ją ze zbiornika wodnego, a następnie planował ją położyć i odchylić głowę do tyłu, coby udrożnić drogi oddechowe. Oczywiście... pod warunkiem, że jest nieprzytomna. Bo może się okazać, że tylko se tak pływa. Każdy ma jakieś hobby... np. Alezję... albo runy... albo Alezję... tak dla przykładu oczywiście. A co, jeśli Kirino jest nieprzytomna? No to tak, odchyla jej delikatnie głowę do tyłu, by udrożnić drogi oddechowe, jednocześnie obserwując, czy klatka z piersiami jeszcze się unosi góra-dół. A jeśli nie... no to chyba pierwsza pomoc, resuscytacja itp. itd. O czym oczywiście... poinformowałby wcześniej Alv.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Isla Hueso Sob Wrz 05 2015, 15:11
Woda była przyjemna. Woda była życiem. Dlaczego nie została magiem wody? A, zaraz. Kwiaty potrzebowały wody, a ona była magiem kwiatów. To też miało mnóstwo sensu, nawet ogromnie sporo. Och, czy właśnie porównała się do kwiatuszka? Zabulgotałaby ze śmiechu w wodę, uświadamiając sobie jak słodziła własnej osobie, ale nie było jej to za bardzo dane, bo nagle poczuła coś dziwnego na swoim ciele. Coś ją dotykało. Obejmowało. Łapało. I ciągnęło gdzieś, gdzieś nie wiadomo gdzie, gdzie pewnie nie było wody. NIEDOCZEKANIE. Nie ma takiej zabawy. Ta woda jest jej i będzie jej na zawsze! Choćby nie wiadomo co się działo. - ZOSTAWCIE KIRINIKA, NIE WYCIĄGAJCIE GO! - zakrzyknęła nie w pełni świadoma tego co krzyczy, następnie szamocąc się z przeciwnikami, którzy próbowali ją zaatakować. A co jeśli... a co jeśli... a co jeśli to było jak w tych zboczonych filmach, których Kirino rzecz jasna nigdy nie oglądała, ale inni o nich opowiadali? Macki... wypustki... i inne takie... co jeśli to właśnie działo się teraz przy Ayame, a ona była ofiarą, która mogła tylko się wiercić, gryźć i kopać, byle nie zostać spałaszowanym? Nie! Nie tak sobie to wszystko wyobrażała - znaczy, zaraz, nigdy sobie tego nie wyobrażała! Zwłaszcza, że sama kontrolowała coś w kształcie macek, tyle że stworzonych z korzeni. Okej, to też nie przemawiało na jej korzyść. Ale nie! Nie pozwoli sobie nic zrobić! - Zostawcie moje ciało, zboczeńcy! - krzyknęła znów, tym razem nie tylko już szamocąc się, ale też wymachując dosłownie na oślep rękoma, próbując opędzić się przed zagrożeniem jak przed muchami. A następnie... uspokoiła się. A stało się to dlatego, że uświadomiła sobie, że nie ma siły. I machała tylko jedną ręką, jak gdyby w ostatnim akcie rozpaczy, a jej głowa co i rusz wynurzała się i chowała pod wodą.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.