I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zasadniczo tylko kilka domków, nadal stoi w tym miejscu. Mocno podniszczone przedstawiają sobą obraz nędzy i rozpaczy. Gdzieniegdzie rosną karzełkowate drzewka, o czarnym pniu i niemal nagich koronach. Ziemia, brunatna i twarda, posiada niezliczone pęknięcia, dziury i małe wzniesienia, niczym pole po wojnie. Panuje tu smród, odór rozkładu i inny, niezidentyfikowany ale można go nazwać, odorem zła. W pobliżu zdaje się, że nie ma nawet śladu życia. Czarne chmury przysłaniają ponure niebo, sprawiając że całe miasto skryte jest w półmroku i wytwarza jakąś taką nieprzyjemną aurę niebezpieczeństwa. Jezioro, znajdujące się w kraterze, znajdowało się kilka kilometrów dalej. ~~ MG
Czterech magów, dwie wróżki i dwóch członków Pegazusa. Ten sojusz po raz kolejny miał pokazać siłę legalnych gildii, osłaniając pewnego maga. Mierząca 170cm postać, była całkowicie przysłonięta białym płaszczem, zaś oczy zasłonięte były kawałkiem pergaminu z dziwną runą przedstawiającą coś jak trzy "Y", Jedno nieco pod drugim, tak że ramiona, znajdowały się w połowie "Laseczki" poprzedniego Y. Wydawałoby się że postać nic spod tego nie widzi, ale wątpliwości te zostały rozwiane, kiedy postać wyminęła drzewo. Jak zaś komunikowała się z magami? Przy użyciu magii oczywiście. W powietrzu bowiem pojawiały się słowa które postać chciała wypowiedzieć. Musimy udać się do jeziora. Brzmiał pierwszy komunikat jaki dostrzegli magowie. Nie prymuję w walce, wasze zadanie to dbać o moje bezpieczeństwo, moje zadanie to naprawić to miasto. Liczę na udaną współpracę. Przy tym zadaniu postać skinęła też głową i stała, czekając na polecenia swych ochroniarzy, nie chcąc utrudniać im niepotrzebnie pracy.
Czas na odpis: 05.01 godzina 17:00
Autor
Wiadomość
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Przedmieścia Sro Lut 05 2014, 00:11
- Co do... - zdążył tylko wypowiedzieć Jamie, gdy po podskoczeniu, naturalnej reakcji na nagły krzyk, stopy ponownie dotknęły ziemi, ale umysł chłopaka nie zdążył się jeszcze zorientować w całej sytuacji. Nie musiał jednak nawet kończyć swojego zdania, by zrozumieć jak bardzo "coś" było nie tak z jego grupą. I to nie tylko z Gelem, który popędził jak oparzony w sobie tylko znanym kierunku (choć nasuwającym na myśl skojarzenie ze słowem odwrót), ale też z Nori, Samaelem czy samym celem ichniejszej ochrony. Po chwili konsternacji natomiast O'Sullivan uświadomił sobie, że jest też coś bardzo nie tak z nim samym - jego ręce chyba nigdy wcześniej nie były aż tak nieskore do współpracy, zawsze posłusznie pozwalały wykorzystywać się do trzymania mikrofonu, czy do podawania różnych innych rzeczy, które tylko wpadały w ich zasięg, a tymczasem nagle postanowiły postawić na bunt czy strajk. Niedobrze, niedobrze. Panika co prawda nie była najlepszym wyjściem w tej sytuacji i prawdopodobnie mogła wszystko pogorszyć, ale co zrobić kiedy już niemal się ona rozpoczęła? Koniec końców jeden z nich zdołał już nawet uciec z pola "walki" (choć żadna walka jeszcze nie nastąpiła, chyba że z sobą samym). - Aaaach, niedobrze... bardzo niedobrze... - powiedział do siebie bardziej mężczyzna, chyba chcąc dodać sobie otuchy takim własnie niepotrzebnym mamrotaniem, jednocześnie rozpoczynając mocne siłowanie się z własnymi unieruchomionymi kończynami. Co prawda były sparaliżowane, ale to nie znaczyło, że nie należało przynajmniej spróbować przywrócić im energię i władanie. Najprostsze środki często zawodziły, ale wiele problemów można było rozwiązać właśnie przez ich stosowanie. Skąd jednak to wszystko? Czyżby przekroczyli jakąś barierę, która tak na nich wszystkich zadziałała? Czyżby zbliżali się do czegoś niebezpiecznego, co generowało samą swoją obecnością takie skutki? A może jakiś niewidzialny przeciwnik ich właśnie zaatakował?
Paraliż postępował. Paraliż nie był czymś czego Jamie chciałby doświadczyć, a na pewno gdyby miał pozostać na całe życie. Zdecydowanie nie. - Proponuję wycofać się nieco do tyłu i zobaczyć czy nasze *problemy* ustąpią wraz z oddaleniem się od tego miejsca! - rzucił głośniej nawet niż zamierzał chłopak, ale to chyba właśnie dlatego, że jednak czynnik strachu robił swoje. Jamie koniec końców był reporterem i lubił wiedzieć nie tylko co się dzieje, ale też dlaczego się dzieje, a tutaj tego drugiego wskaźnika był pozbawiony i to zdecydowanie niezbyt dobrze z nim współgrało. Dodatkowo gdyby paraliż podjął jego nogi w momencie, w którym przebywał on w tak niebezpiecznym miejscu, jak to się mówi, wtedy gra byłaby skończona. A jeśli nawet wycofanie się by nie pomogło... Wtedy byłoby bardzo źle, ale warto było chociaż spróbować. Swoją drogą, nie zamierzał przesadnie długo czekać na decyzję swoich towarzyszy, ale sam podbiegł do chronionego Mnemnymosa i postarał się chociaż barkiem odciągnąć go nieco dalej od tego miejsca, starają się na ile się dało kroczyć po własnych śladach i obserwować czy "symptomy" znikają i czy odzyskuje władzę w rękach.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Przedmieścia Pią Lut 07 2014, 15:24
Nori szła przed siebie, dostosowując tępo chodu do reszty. Bacznie obserwowała otoczenie z nadzieją, że jednak niczego nie spotkają i walka będzie zbędna. Wiedziała jednak, że pewnie bez użycia magii się nie obędzie i cała grupka zostanie zmuszona do interwencji. Nagle Gelessen wrzasnął głośno i zaczął biec przed siebie, jakby ducha zobaczył czy coś w ten deseń. Potem przewalił się na ziemię. Norka nie była jednak chętna do pomocy mu. Nie mogła ustępować na krok od pana Mnemnymose. Jej zadaniem było chronić maga z rady magicznej, a nie jakieś dzieciaka, który się czegoś wystraszył. Może pomyślał, że ta misja nie jest dla niego i po prostu postanowił się wycofać? Eh… Zanim Norka zdążyła skomentować całe to dziwne zajście zaczęła się krztusić. Po chwili splunęła na ziemię dość sporą ilością krwi, która zaczęła też lecieć jej z nosa. Fizycznie się czułą bardzo dobrze, więc skąd się wzięły to objawy? Dziewczyna nie miała czasu nawet myśleć na ten temat. Zauważyła, że nie tylko jej organizm szaleje. Pan Mnemnyomose wyglądał tak, jakby miał się zaraz przewalić. Po chwili usłyszała słowa Jamiego. Wycofanie się nie było złym pomysłem, na pewno im nie zaszkodzi, a kto wie, może nawet pomoże. Nori podeszła do maga z chęcią pomocy przy utrzymaniu równowagi. Objęła mężczyznę w pasie (normalnie by się brzydziła to zrobić, ale to była całkowicie inna sytuacja). Mężczyzna był od niej jakieś dwadzieścia centymetrów wyższy, ale miała wielką nadzieję, że poradzi sobie. - Jest pan w stanie chodzić?- zapytała. Nori stara się powoli wycofać, do miejsca gdzie jeszcze objawy się nie pojawiły. W razie jakiegoś niebezpieczeństwa Nori używa llustrzanej pięści by przywalić czemuś z prawego sierpowego, bądź lustrzanej tarczy, używając dwóch luster by zasłonić w razie czego siebie oraz pana Mnemyomose. Jeżeli znajdą się w miarę bezpiecznym miejscu to dziewczyna puszcza maga. Potem krzyczy głośno w stronę Samaela, by ten mógł ją usłyszeć: - Wycofaj się! Po tym wszystkich Nori pochyla głowę do przodu i zatyka palcami nos, z nadzieją, że pomoże to w zatamowania krwotoku. Przez ten czas stara się oddychać przez usta. Gdyby jednak pojawiło się jakieś niebezpieczeństwo na horyzoncie to nie wykonuje wyżej wymienionej akcji i po prostu jest gotowa do ochrony siebie i swoich towarzyszy, jeżeli będzie to możliwe.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Przedmieścia Pią Lut 07 2014, 23:24
Szli coraz dalej bez żadnych nagłych zdarzeń i w głowie Samaela zaczęła powoli pojawić się myśl, że tak będzie dopóki nie dotrą do tego jeziora. To było dla niego trochę dziwne, być w tak niebezpiecznym miejscu, a jeszcze nie zdarzyło się nic niepokojącego. Spoglądał jednak często na boki jak również za siebie, był odpowiedzialny za pilnowanie jednej ze stron tej formacji, którą wraz z resztą znajdujących się tutaj magów utworzyli. Nagły krzyk sprawił, że myśl o spokojnym przemarszu przez nieprzyjazne ziemie szybko znikła i zielonowłosy spojrzał na członka Violet Pegasus, który z niewiadomych przyczyn zaczął dziwnie się zachowywać. Gdy w jego miała już pojawić się myśl, aby sprawdzić co dzieje się z leżącym na ziemi magiem, Hiro powoli zaczął tracić wzrok jak i jego słuch stawał się coraz słabszy. Po szybki spojrzeniu się na swoich towarzyszy, że ktoś bądź coś obecnie działa na nich, będąc w obecnej chwili niezauważonym przez tą grupę, powodując u każdego inne objawy. Nie ważne czy był wstanie jeszcze usłyszeć to co powiedziała do niego towarzyszka z gildii czy nie, mag błyskawic zamiast udać się w kierunku z którego oni przybyli, rusza w stronę tych budynków, które znajdowały się w niedużej odległości od nich. Stara się poruszać z maksymalną prędkością, jaka jest dla niego wystarczająco bezpieczna, aby się nie potknąć i zderzyć się z ziemią. Dwa zmysły ledwo co funkcjonują i mogą w każdej chwili przestać działać, a na dodatek to te, które są najważniejsze dla niego w obecnej sytuacji, uderzenie w podłoże w takim stanie na pewno nie będzie należało do najprzyjemniejszych. Mag błyskawic przemieszcza się w stronę budynku, oddalając się tym samym od miejsca w którym jego zmysły zaczęły szwankować. Podczas zmiany swojej pozycji wyciąga ręce z płaszcza, nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć, czy to upadek czy coś innego, a sama ta czynność zajmuje trochę cennego czas w nagłych sytuacjach. Jeśli zbliżając się do tego co zostało stworzone przez ludzi jego kontakt ze światem zewnętrznym będzie coraz gorszy, wtedy zielonowłosy najpierw szybko używa Wyczucie, po czym próbuje przy pomocy tego co mu zostało przemieścić się mniej więcej w kierunku z którego jego grupa przybyła. Natomiast, gdy będzie zupełnie inaczej, czyli gdy jego dwa zmysły będą działały coraz lepiej, to nawet jeśli to będzie powoli, idzie dalej w stronę tych budynków, a jeśli może iść bezpiecznie z większą prędkością to wtedy przyśpiesza. Gdy jest już przy nich, opiera się o ścianę w bezpiecznej odległości od okna czy to od rogu tej ściany, po czym stara się odpocząć dając tym samym czas na powrócenie jego zmysłów do normalności. Rozgląda się uważnie po okolicy, zwracając uwagę na to co się dzieje z jego towarzyszami w tym miejscu, patrzy co się dzieje z leżącym członkiem innej gildii. Aby nie dać się zaskoczyć przez coś, co może go zaatakować w tym niebezpiecznym miejscu, będą przy tej ścianie po raz kolejny w krótkim przedziale czasu używa Wyczucie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Przedmieścia Pią Lut 21 2014, 14:19
MG
Beznadzieja, tylko to słowo definiowało ich obecne położenie, a przecież misja dopiero się zaczęła. Tak niebezpiecznym miejscem było Crocus, nic dziwnego że nie podjęto wcześniej prób oczyszczenia tego miasta. Magowie już na początku się rozdzielili. Jamie zmuszając ciało do wysiłku i brocząca krwią Nori wzięli razem Mnemnymose i ruszyli jak najdalej od miasta, cofając się powoli tam skąd przyszli. jednak nawet gdy minęli leżącego nieruchomo Gellasena, objawy nie ustępowały, a wręcz nasilały się. Po chwili nawet Jamie krwawił, a Norka poczuła jak jej mięśnie powoli tężeją, po kilku krokach nie byli w stanie iść i przewrócili się, niczym kręgle, przy tym, ich celowi spadł kaptur z głowy, odsłaniając długie czarne włosy. W zasadzie, można by rzec... że to była kobieta. Obecnie jednak cała trójka powoli popadała w całkowity paraliż, krwawiąc z nieznanego powodu i mając coraz większe problemy ze wzrokiem. I tylko motyle były świadkami ich klęski.
No i Samael, ten jednak popędził w zupełnie inną stronę. Oddalając się powoli od fauny i flory Crocus, nie poczuł by efekty się nasiliły, nadal jednak występowały,a jego zmysły były bardzo przyćmione. Dotarł niemal już do linii pierwszych domów, kiedy wyczuł jakiś ruch w okolicy, nie zdążył jednak zareagować, kiedy coś z dużą siłą, rzuciło nim o ścianę budynku, wybijając z płuc powietrze, na dodatek Samael czuł że to nie koniec i tajemniczy cień, którego Samael jeszcze nie zidentyfikował, właśnie pędził w jego stronę by zakończyć żywot siedzącego pod ścianą budynku maga błyskawic.
Stan postaci: Samael: Problem ze wzrokiem i słuchem, boli brzuch i plecy Nori: Krwawisz z nosa i ust, powoli postępujący paraliż mięśni, problemy ze wzrokiem i słuchem Jamie: Nie możesz poruszać rękoma, paraliż powoli rozchodzi się na całe ciało. Krwawisz z nosa i ust, tracisz wzrok i słuch
Czas na odpis: 24.02 godzina 14:00
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Przedmieścia Pią Lut 21 2014, 16:25
Fakt, czasami ucieczka nie była najlepszym pomysłem, czasami też ucieczka była zaledwie żałosnym początkiem smutnego końca. Jamie nie był być może historycznym geniuszem i nie pamiętał wszystkich dat bitw z lekcji historii z dawnych czasów, ale zdecydowanie kojarzył kilku dowódców, którzy chcąc się przegrupować uciekali ze swoich pozycji tylko po to, by wpaść w kolejną pułapkę, w ten sposób znajdując się w sytuacji jeszcze gorszej niż wcześniej. To było bolesne, to było przykre, to było też głupie, a koniec końców było niespecjalnie inteligentne, ale któż mógł wiedzieć, że tak to będzie wyglądać? Cokolwiek działało w ten sposób na ludzi z jego drużyny nie znajdowało się jednak bliżej celu misji lub też ewentualne oddalanie się w tym momencie nie miało większego znaczenia. Cokolwiek działało na nich było cholernie irytujące i bardzo, ale to bardzo zaciekłe w swoim działaniu. Odruchowo wzrok mężczyzny powędrował na inne osoby z grupy misyjnej. Mnem, jak zaczął skracać w myślach chronionego przez nich maga, a także Nori nie wyglądali specjalnie dobrze. Normalnie pewnie O'Sullivan skakałby teraz z zaskoczenia i radości, widząc, że dane mu było ujrzeć nieco więcej ciała osoby, którą chronił, ale w tej sytuacji nieco ciężko było o optymizm i taką reakcję. Dodatkowa krew wypływająca z nosa zadziałała za to na chłopak w sposób zgoła nieprzewidziany - mimo lęku odczuwanego przez mężczyznę ten uśmiechnął się nieco wariacko. - Krwotok z nosa po ujrzeniu, że Mnem to kobieta... No, no, no, nawet w takich sytuacjach nie przestajesz zaskakiwać głupotą Jamie... - wypowiedział, nie dbając o to, że usłyszą go inni... czy też właściwie "inne".
Tak czy siak - trzeba było działać, zrobić cokolwiek, zająć się tymi cholernymi problemami. Ucieczka zdawała się nie mieć sensu, z resztą po drodze minęli Gelassena, który zwiewał dużo sprawniej niż oni wcześniej, a i tak nic mu to nie dało, wyglądało więc na to, że trzeba się będzie zająć problematyczną kwestią tu i teraz. Zmuszając swój powoli stający się coraz bardziej otępiałym wzrok do działania Jamie zaczął przeczesywać swoją okolicę, szukając problemu, szukając źródła ich dolegliwości i kłopotów. Mniejsza nawet o niego, ale zaiste okropne byłoby to uczucie i sława, gdyby pozwolił podczas swojej misji umrzeć dwójce kobiet. Zawsze przecież był uczony, jeszcze w Neverbeen - zadowolenie fanek jest najważniejsze, kobiety winny być traktowane z szacunkiem, a tymczasem co? Tymczasem jego wzrok pochłaniał tylko kolejne motyle, latające i tu, i tam, i siam. Motyle, motyle i motyle...
...motyle? Nie, zaraz, to naprawdę idiotyczne, ale... ale co jeśli... Może mu już do reszty odbijało? Może naprawdę był idiotą do tego stopnia, by wpaść na taki głupi pomysł? Nie byłby zdziwiony, koniec końców to, że potrafił ładnie mówić od czasu do czasu, niekoniecznie musiało od razu świadczyć o jego wysokim IQ. Tak czy siak, jeśli jakimś cudem to faktycznie motyle były tutaj problemem...?
Diamentowa lotka była jedynym pomysłem, który przyszedł mu teraz do głowy. Nie musiał do jej kontrolowania używać rąk, wystarczyły tylko myśli. W momencie jej stworzenia chłopak od razu skupił się na posłaniu je tam, gdzie znajdowały się motyle. Niezbyt piękny miał być to widok, niezbyt też Jamie byłby skory opowiadać innym o masowym mordzie na motylach, ale jeśli jakimś cudem mogło to teraz pomóc to warto było spróbować. Kto wie, kto wie... Lotka miała latać od jednego motyla, do drugiego i tak dalej, starając się zadać im rany śmiertelne albo przynajmniej rozgonić je na wszystkie strony. Przy okazji chłopak starał się w tym czasie podnieść mocno na nogi i przemieścić samemu bliżej w kierunku Nori i Mnem, starając się dziwacznie machać swoim ciałem, tak by nieposłuszne ręce, dzięki zasadom fizyki, rozbujać i postarać się i nimi uderzyć motyle, jeśli jakieś były w pobliżu. A nuż, faktycznie to coś da. - Nori, Mnem, wstawać! - krzyknął, niemal jak dobra matka poganiająca swoje dzieci rano do szkoły.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Przedmieścia Pią Lut 21 2014, 16:58
Cała trójka się wycofała, ale objawy nie ustąpiły... ba! Nawet się pogorszyły. Dziewczyna przygryzła wargę zdecydowanie nie będąc zadowoloną z obrotu wydarzeń... Nori czuła się paskudnie, a chociaż tak się jej wydawało. Prawdę mówiąc, to nie wiedziała, skąd te wszystkie objawy się wzięły, ale musiała się ich pozbyć. Przez to nie mogła wykonać odpowiednio misji. Czuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa, jak traci siły i upada na ziemię, a wraz z nimi mag, którego mieli chronić. Jak się wydało, magiem była kobieta, a nie jak na początku obstawiali mężczyzna. Jednakże to nie było w tym ważne. Norka leżała i obserwowała te zmutowane motyle, które coraz bardziej jej się nie podobały. Od kiedy się pojawiły, to zaczęło wszystko się walić... nagle dziewczynę olśniło. A może to ich sprawka? - Jamie... motyle. Trzeba się ich pozbyć...- powiedziała nagle. Młoda wróżka ze wszystkich sił stara się podnieść na kolana, więcej od siebie nie wymagała, byle tylko usiąść w klęczkach. Nori wyciąga jeden sztylet i chwyta go w prawą rękę, a następnie używa Przeniesienia. Lusterko A było skierowane taflą ku twarzy dziewczyny, a lusterko B ku motylom. Następnie dziewczyna włożyła rękę do lusterka A, aż po łokieć. Potem dziewczyna, ile ma w ręce siły i na ile jej pozwala postępujący paraliż i skupiając przy swoje oczy, by jak najwięcej zobaczyć, zaczyna machać ręką, w celu pocięcia tych paskudnych motyli na kawałki. W razie czego, jakby urocze motylki okazały się agresywne i próbowały zaatakować rękę Nori, to dziewczyna się wycofuje i natychmiast zamyka "portal" i próbuje innego wyjścia, a mianowicie... Norka używa zaklęcia Lustrzana Eksplozja, ustawiając cztery lustra skierowane ku motylkom, a "detonuje je", a dokładnie mówiąc... zwierciadła wybuchają. Miała nadzieję, że pozbędzie się szkodników. Nie tylko ona wpadła na pomysł pozbycia się owadów, Jamie też zaczął coś w tym kierunku robić. Czyli myśleli bardzo podobnie i nie tylko Nori na to wpadła. Całe szczęście! W razie jakiegoś większego niebezpieczeństwa Nori używa Lustrzanej tarczy, zasłaniając całą trójkę przed potencjalnym atakiem.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Przedmieścia Nie Lut 23 2014, 17:55
Grupa do której należał tych, którzy jeszcze znajdowali się na dwóch kończynach podzieliła się, trójka ludzi ruszyła w jednym kierunku, natomiast mag błyskawic w drugi. I właśnie wtedy został zaatakowany, zdążył jedynie wyczuć ruch w jego okolicy, nic więcej nie udało mu się zrobić. Nie wiadomo czemu w głowie po tym rzuceniu pojawiła się myśl, że to co robi ta istota wygląda zupełnie jak czynności wykonywane przez drapieżniki, które przy pomocy różnych taktyk oddzielają słabsze i młodsze osobniki od stada. W trakcie lotu w ścianę zdążył jeszcze stwierdzić, że to jedynie jest podobne, zielonowłosy może i żył na tym świecie trochę ponad dwie dekady, to w tej grupie nie był najmłodszy. Wystarczyło się spojrzeć na jego towarzyszkę z gildii, która tak samo jak on wyruszyła na misję w to niezbyt przyjazne miejsce dla ludzi. Również nie uważał się za słabego, według Samael’a on sam w ostatnim czasie stał się nawet silniejszy więc i ten powód zaatakowania odpadał. No i tej rzut o ścianę, mag błyskawic nie znał takiego drapieżnika, który zamiast wykorzystać obecne znaczne osłabienie ofiary i ją zaatakować, męczy ją dalej. Oczywiście to może być jakaś istota, która akurat w taki sposób poluje, jednak nie trzymał się on zbytnio tej opcji. Według niego drapieżnik od razu wykorzystałby okazję i rzucił się na niego z kłami, potężnymi kończynami, czy czymś tam innym, zamiast bawić się z celem. Ostatecznie jednak zielonowłosy nie zamierzał w tej sposób współpracować z tym tajemniczym cieniem, którego celem zapewne było jego wyeliminowanie, a do tego nie chciał dopuścić. Po uderzeniu w ścianę, które nie należało do najprzyjemniejszych, co w sumie nie było dziwne, zastanawiał się dalej, od kiedy rozdzielił się od reszty, dlaczego efekty nie nasilały się, ani także nie słabły. Najwyraźniej nadal był pod wpływem czegoś co sprawiło, że jego wzrok jak i słuch nadal słabo działały i nie mógł na nich zbytnio polegać. W jego głowie pojawiły się dwa pytania, co spowodowało u niego taki stan, jak również to co ma zrobić, aby całkowicie usunąć te objawy. Na wiele rozmyśleń Samael nie miał czasu, gdyż kiedy on leżał przy ścianie po tym rzucie to co tego dokonało szykowało się do kolejnego ataku. Ta istota chciała najwyraźniej wykorzystać ten fakt, że w obecnej sytuacji zielonowłosy jest osłabiony jak i ma ograniczoną możliwość ucieczki. Kusa jednak w przeciwieństwie do swojego oponenta nie kończyć swojego żywota w tym miejscu, praktycznie na samym początku misji, którą podjął się wykonać. Zamierzał nawet samemu zaatakować ten cień jak i oczywiście podjąć próby obrony przed kolejnymi próbami zaatakowania jego osoby. Dlatego pierwsze co robi leżąc na ziemi w tym miejscu, to szybki ruch rękawem prawej ręki i przeciera swoje oczy. Być może coś takiego mu pomoże, a nawet jeśli nie całkowicie, to przynajmniej częściowo poprawi jego zdolność widzenia. Mag błyskawic następnie bez względu na to czy jego poprzednia czynność przyniesie jakieś efekty, to jak najszybciej wysuwa swojego obie ręce do przodu. Robi to mniej więcej w kierunku tej istoty, która pędzi w jego kierunku, a jego dłonie są otwarte, aby wyglądało to tak, jakby go zapraszał. W takiej pozycji pozostawia swoje górne kończyny nawet nie przez chwilę, zaciska dłonie i wystrzeliwuje w ten cień piorun przy pomocy zaklęcia Kaminari Hebi. Nawet jeśli nie uda mu się trafić w ten cień, bądź zrobi on unik przed jego odpowiedzią na tą szarżę, to powinno dać mu wystarczająco dużo czasu, aby wstać spod ściany. Gdy uda mu się ustać jakoś na dwóch dolnych kończynach, to nie ważne czy poprzednie wytarcie oczu coś da, Samael robi to raz jeszcze, tym razem jednak używa do tego rękawa lewej ręki. Podczas tego wstawania, jak i powyższej próby stara się nie ignorować tej istoty która go rzuciła o ścianę i w razie ataku z jego strony będzie próbował zrobić unik w bok. Jeśli po tym wszystkim ma możliwość odsunięcia się od ściany chociaż na parę metrów to robi to, chcąc w ten sposób zapewnić sobie możliwość przemieszczenia się w każdym możliwym kierunku.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Przedmieścia Sro Lut 26 2014, 16:39
MG
Motyle... kto by pomyślał że te małe, cudowne stworzonka, mogą być nie tyle zwiastunem zguby, co samą zgubą. Magowie postanowili właśnie tak założyć, bo jeśli nie motyle, to co? Kierując się tym nader nie skomplikowanym tokiem rozumowania, Jamie jako pierwszy postanowił zaryzykować, zabijając co bliższe kreatury, z pomocą zaś przyszła mu Nori przenosząc własną rękę, niestety. Nie dość że paraliż był na tyle mocny by machanie kończyną nie było zbyt efektywne, to motyle wykazały się czymś co nazywamy instynktem przetrwania i nie zbliżały do czegoś, co w ich mniemaniu może być niebezpieczne. No i nim dziewczyna wymyśliła lepszy plan, niedobitki motyli odleciały, ścigane jeszcze przez chwilę, przez lotkę Jamiego. Nie mniej, objawy nadal występowały, jednakże, żadne z magów, nie dostrzegło by te, nasilały się.
Tymczasem Samael mierzył się z własnymi problemami. Mknący na niego cień był strasznym zagrożeniem, chłopak chcąc ów zagrożenie przetarł rękawem oczy. Kto wie, czy był to występek głupi, czy może nad wyraz inteligentny, Trzeba jednak przyznać, ze ruch ten ocalił jego życie, ale to dalej. Kiedy tylko przetarł oczy, dostrzegł że cień, teraz już nieco wyraźniejszy, jest dosłownie przed nim, niesamowity refleks maga błyskawic pozwolił mu dostatecznie szybko wysunąć dłonie przed siebie, niemal wpychając je tym samym w paszcze przeciwnika. Użycie w tym momencie elektrycznego zaklęcia, było niesamowitym szczęściem, dla Samaela. Sekundę później i nie miał by ręki, sekundę wcześniej a stwór mógłby żyć. Tymczasem ogromne ponad 2m wilcze cielsko, zwaliło się na ziemię obok Samaela, zaś z jego pyska wydobywał się dym. Dopiero w tym momencie chłopak zdał sobie sprawę że wzrok i słuch powoli wracają a ręka go boli. Mimo szczęścia, została niestety lekko zraniona.
Stan postaci: Samael: Lekkie problemy ze wzrokiem i słuchem, boli brzuch i plecy, prawa dłoń rozcięta w kilku miejscach piecze i delikatnie krwawi, lekkie zmęczenie, 94%MM Nori: Krwawisz z nosa i ust, lekki paraliż mięśni, problemy ze wzrokiem i słuchem. 100%MM Jamie: Nie możesz poruszać rękoma, Krwawisz z nosa i ust. 90%MM lotka 1/2 posty
Czas na odpis: 01.03 godzina 17:00
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Przedmieścia Sro Lut 26 2014, 18:04
- Ufff... Dobra robota wszyscy! - rzucił w miarę zadowolony blondyn, widząc, że ich wspólny strzał, czyli uznanie motyli za prawdziwych przeciwników w tym miejscu, nie okazał się być ostatnim szalonym podrygiem umierających młodych umysłów. Byłby być może i bardziej zadowolony, gdyby tylko okazało się, że wraz z odgonieniem śmiercionośny niewielkich ślicznotek, cała grupa wróciła do pełni sił albo chociaż poczuła się zdecydowanie lepiej, tymczasem wyglądało na to, że krew dalej spływała mu po buzi, a ręce jak sztywne wcześniej, tak wciąż takie dalej były. Mimo więc pozornego zwycięstwa, mało radowało się serce chłopaka, choć wciąż zachowywało spore pokłady entuzjazmu, a nawet rozsądnie dozowanego optymizmu. Oto bowiem przebyli pierwszą okropną przeszkodę, O'Sullivan miał też cichą nadzieję, że ich działania może w jakiś sposób wsparły Samuela i Gelassena...
Naprawdę powinny go teraz świerzbić ręce, tak bardzo bowiem pragnął potarmosić swój kapelusz, standardowo zastanawiając się nad tym co powinien zrobić teraz, jaką taktykę przyjąć i jak się zachować. Gonić motyle? Czy dopiero wybicie ich wszystkich spowodowałoby, że kondycja jego, Nori i Mnem wróciłaby do normy? A może powinien po prostu odczekać? Może tak jak przez pewien czas nogi są odrętwiałe po dłuższym przebywaniu w jednej pozycji bez jej zmiany, tak samo i ich problemy przestaną im doskwierać po pewnym czasie...? Poza tym... czy na pewno wszystko było z resztą w porządku? Chłopak obejrzał się na dwójkę pozostałych przy nim ludzi i uśmiechnął się wesoło do Nori. Mądra dziewczyna, wiedziała jak sobie poradzić, nawet próbowała i jemu powiedzieć o tym, co powinien zrobić. - Niezła spostrzegawczość Nori~ - wypadało oddać jej w ten sposób honor za to co zauważyła. Nie miało znaczenia, że on też wpadł niezależnie na podobny pomysł, ważny był sam fakt działania, niewielka czarnulka zasługiwała więc na pochwałę. - Panno Mnemnymose, najmocniej przepraszam za skrócenie imiona, ale sytuacja nie należała do najspokojniejszych... wypada mi też przeprosić za tytułowanie panny per "pan", bardzo nieczułe to było z mojej strony... Mam nadzieję, że przynajmniej do końca tego zadania nie będzie panna chować urazy, postaram się naprawić błędy czynami! Czy wszystko w porządku? Powinniśmy chyba ruszyć dalej... - czas teoretycznie nie odgrywał w tej sytuacji roli, przynajmniej tak jemu się zdawało, teoretycznie mogliby wrócić do miasta, opatrzyć się, jakoś wrócić do sprawności, ale z drugiej strony... nie...
Nie! Nie mogli tego zrobić! Blondyn pacnąłby się ręką w głowę gdyby tylko mógł. Samuel! Gelassen! Myślał o nich jeszcze przed chwilą, ale pod wpływem zwycięstwa nad motylami (pieśni będą o tym pisane) mocno zbagatelizował ich sytuację! Przecież należało ich odnaleźć! - Musimy znaleźć Gelassena i Samuela, nie powinniśmy się byli rozdzielać wcześniej... Błąd nas wszystkich, błąd mój... Niech to... - w gruncie rzeczy to on zaproponował im wszystkim, żeby się cofnęli, nie licząc się nawet ze zdaniem innych. I dodatkowo mijał przecież Gelassena podczas ich ucieczki... Twarz chłopaka ściągnęła się w dość nieprzyjemnym, nie pasującym kompletnie do niego grymasie. Jeżeli Mnem mogła się poruszać to wszystko było w porządku, powinni ruszyć drogą, którą wcześniej obrali i ponownie odnaleźć Gela, ale jeśli Mnem miałaby problemy z poruszaniem się lub inny pomysł, wtedy jego obowiązkiem było bronienie jej... w końcu takiego zadania się podjął. Spojrzał teraz tylko na kobietę, jakby mając nadzieję, że ta jasno określi swoje siły i wyda konkretny wyrok w tej kwestii. Gdyby tylko zaakceptowała jego plan miał zamiar wrócić przynajmniej do miejsca, gdzie widział wcześniej leżącego Pegaza. Może da radę mu jakoś pomóc. Jakkolwiek.
Dodatkowo, jako że jego lotka i tak długo nie mogła pozostawać pod jego kontrolą, postanowił spróbować zrobić z niej ostatni użytek i posłał ją dość swobodny lotem za motylami. Być może uda się jej jeszcze ubić kilka z nich, choć oczywiście ciężko mieć nadzieję, na to biorąc pod uwagę, że wzrok Jamiego nie sięga Bóg wie gdzie... Dlatego też prosty lot przed siebie był najlepszym wyjściem - dokąd jeszcze widział Jamie, tam lotka mogła manewrować między przeszkodami, ale potem... po prostu przed siebie. Może to coś da.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Przedmieścia Czw Lut 27 2014, 19:32
W sumie to Nori na wiele się nie przydała, ponieważ paraliż nie pozwolił dziewczynie na zrobienie tego, czego planowała. No cóż, musiała jakoś to przeżyć. Jednakże Jamiemu udało się zrobić nieco więcej, całe szczęście. Jednakże objawy nie zniknęły, co Norce bardzo się nie spodobało. Plusem było jednak to, że to wszystko przestało postępować. Lecz wielkim minusem okazał się fakt, że był dopiero początek misji, a oni już byli w raczej kiepskim stanie. No cóż. Muszą jednak wziąć się do roboty, bo inaczej będzie kiepsko. Uśmiechnęła się delikatnie do Jamiego i podrapała się po głowie. Lekkie problemy przy tym miała, ale na szczęście, w jej przypadku, paraliż był nieco lżejszy niżeli u chłopaka z Pegasusa. - Przesadzasz, zbyt wiele nie zrobiłam. Za to ty przyczyniłeś się do zahamowania tego paskudztwa.- Potem skierowała swoje słowa do kobiety, która jeszcze do niedawna była mężczyzną, a chociaż w mniemaniu grupki.- Bardzo przepraszamy... za to zajście. Mam nadzieję, że jest pani w stanie chodzić?- zapytała kobietę.- Trzeba się zorientować co z Samuelem i Gelessenem. Nie wiem co mu odbiło... może przez te motyle. Ale sam fakt, że się rozdzieliliśmy nie jest zbytnio pocieszający. Nori nie miała zamiaru zwlekać z dalszą podróżą. Musieli dotrzeć do jeziora, przecież to było ich celem. Dziewczyna wstała powoli, tak by nie przewalić się nagle. Miała nadzieję, że ten paraliż nie sprawi, że będzie miała jakieś większe problemy z chodzeniem. Eh...miała pecha, jak zwykle. Dziewczyna wyciągnęła rękę ku pannie Mnemnyomose z zamiarem pomocy jej ze wstaniem. Westchnęła ciężko. Musieli sobie jakoś poradzić. - Ja pójdę tyłem, Jamie, a ty przodem, jeżeli nie masz nic przeciwko, albo chcesz jakoś inaczej to rozwiązać. Dostosuję się do ciebie.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Przedmieścia Pią Lut 28 2014, 20:32
Mag błyskawic wysunął przed siebie swoją prawą rękę, po czym przyjrzał się dokładnie swojej dłoni, która oberwała nieco podczas tej krótkiej walki z tym stworem. Miał niesamowite szczęście, że podczas tego osłabienia nie odniósł więcej obrażeń nie chciał, aby okazało się, że zmarnował cały jego limit na tą misję . Opuścił swoją rękę, po czym podszedł bliżej budynków, a następnie oparł się o znajdującą się najbliżej niego ścianę. Gdy tam już był zdjął z siebie płaszcz, by mocno pociągnąć za jego lewy rękaw, chcąc go oddzielić od reszty tej części garderoby na wysokości łokcia. Jak tylko to mu się udało, to oderwanym kawałkiem materiału najpierw wyciera ranę na dłoni, po chwili obraca go na drugą stronę, po czym owija go wokół tej części ciała, by krew dalej nie opuszczała jego ciała. Co pewien czas rozgląda się na boki jak i przed siebie, jakaś inna istota mogła by wykorzystać zajętego przez krótki okres czasu zielonowłosego. Gdy już zakończył i ubrał na siebie płaszcz, jego wzrok skierowany został w stronę tej istoty, którą udał mu się pokonać. Było tak jak uważał, wycie które słyszeli wcześniej nie należało do wilka, tylko raczej do czegoś innego, czegoś znacznie bardziej groźnego. - Wilkołak - to słowo wypowiedział praktycznie w tym samym momencie, gdy pojawiło się ono w jego głowie. Widział go, walczył z nim, a jednak trudno było mu w to uwierzyć, nawet po wypowiedzeniu tego słowa. Słyszał co najwyżej historie o nich, uważał je za przesadzone spotkania z zwykłymi wilkami, czy po prostu za zmyślone. Jednak po krótkiej chwili przypomniał sobie, że tak samo było z wampirami, nie wierzył w nie, a jednak walczył z jednym z nich. Najwyraźniej na świecie istniało wiele istot, o których wcześniej jedynie słyszał z opowieści lub czytał o nich w licznych książkach. Po tym krótkim czasie poświęconym nad rozmyślaniem o niezwykłych istotach, przypomniało mu się, że słyszał wcześniej wycie na pewno więcej niż jednego wilka, czy tam wilkołaka. Oznaczało to, że istniała spora szansa, że w okolicy grasują pobratyńscy zabitego przez niego stwora, niebezpieczeństwo nadal zagrażało mu jak i reszcie jego grupy. Nadal oparty o ścianę używa Wyczucie, a następnie raz jeszcze rozgląda się na każdą stronę, wypatrując niebezpieczeństw, przed którym miałby szanse zrobić unik. Gdy wszystko będzie w porządku Samael trochę szybciej niż zwykłym spacerem przemieszcza się w stronę z której przybył w to miejsce. Zamierza spotkać się z towarzyszami, przekazać im to co go spotkało po rozdzieleniu, oraz podzielić się swoimi obawami. W trakcie przemieszczania się stara się uważnie obserwować okolice jak i nasłuchiwać, gdy te jego dwa zmysły wracały, choć powoli do stanu w jakim znajdowały się wcześniej.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Przedmieścia Pią Lut 28 2014, 23:16
MG
Każdy się ogarnął a drużyna postanowiła na nowo zebrać. Kiedy Gwiazdek przepraszał za swój okropny błąd dotyczący płci Mnem, ta jedynie napisała jak zawsze w powietrzu. To bez znaczenia. Zaraz potem grupka doczłapała jakoś do Żelka, zauważając jak blady, nie ruchomy chłopak, leży na kamieniu, w aureoli z krwi. Niefortunnie uderzył skronią w bardzo kanciasty kamyk, życie lubi płatać figle. Zaraz potem zaś, do grupki dołączył Samael, dzieląc się własnymi przeżyciami. Powinniśmy iść dalej. Zauważyła tylko Mnem.
Stan postaci: Samael: Lekkie problemy ze wzrokiem i słuchem, boli brzuch i plecy, prawa dłoń rozcięta w kilku miejscach piecze i delikatnie krwawi, lekkie zmęczenie, 94%MM Nori: Krwawisz z nosa i ust, lekki paraliż mięśni, problemy ze wzrokiem i słuchem. 100%MM Jamie: Nie możesz poruszać rękoma, Krwawisz z nosa i ust. 90%MM
Czas na odpis: 03.03 godzina 23:00
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Przedmieścia Nie Mar 02 2014, 13:51
Och, to miało znaczenie! Gdyby członkowie jego zespołu albo sztabu zajmującego się PR zespołu przyłapali go na takim błędzie, pewnie przez kilka godzin słuchałby narzekań, uwag, na dywaniku spędziłby co najmniej godzinę. Nawet teraz, pomimo że lata upłynęły, pory roku się zmieniły, a minuty przeleciały przed nim, on wciąż pamiętał o tym, jak takie spotkania wyglądały i wystarczyłoby sobie je przypomniał, by od razu dreszcz przebiegł całe jego ciało. Piosenkarze, aktorzy czy inni ludzie świata showbiznesu - ich życie mogło wyglądać czasami na lekkie i przyjemne, ale prawda była taka, że nie za często mogli sobie pozwolić na prawdziwy relaks i bycie tylko i wyłącznie sobą. Odpowiednio skonstruowane listy zasad ograniczały ich możliwości i powodowały, że czasem zwykłe wyjście do sklepu bywało katorgą. Ale ten okres życia Jamie miał raczej za sobą, a teraz zamiast myśleć o tamtych chwilach powinien skupić się na zadaniu, które miał przed sobą. Tak zdecydowanie byłoby lepiej.
...albo gorzej. Co prawda odzyskali Samaela i Gwiazdek szczerze wdzięczny był losowi za to, że mężczyźnie nic się nie stało, ale gdy tylko zobaczył co stało się z Gelassenem... przez chwilę nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Owszem, nie znali się za długo, nie byli może przyjaciółmi od lat, ale co z tego? To był kolega z gildii, towarzysz na misji, a mówiąc tez najprościej - drugi człowiek. Dobry facet, niewątpliwie, młody, cholernie młody i musiał zginąć w taki sposób? Jamie mógł tylko zacisnąć oczy w bezsilnej złości. Może gdyby był magiem dysponującym magią cofania czasu albo leczenia, wtedy byłby w stanie coś zrobić? Teraz nie mógł nawet zdjąć kapelusza, by oddać szacunek martwemu, jego ręce przecież nie chciały go słuchać. - Przepraszam, czy któryś z was mógłby... mi pomóc? - wskazał brodą na chustę, którą miał zawiązaną pod szyją, a następnie na głowę leżącego Gelassena. - Nie chcę zostawić go w ten sposób... chociaż zakryjmy jego twarz... - mówił dalej, tłumacząc swoje ruchy. W tym momencie nie mógł zrobić dla drugiego pegaza naprawdę nic więcej. Nic. Ale gdy będą wracać z zadania, jeśli będą żywi... Jamie musiał zapamiętać to miejsce. Nie pozostawi tu ciała tego dzieciaka, dlatego też wypalił w swoich źrenicach właśnie tę miejscówkę.
- Ekhem, przepraszam. Powinniśmy faktycznie ruszać panno Mnemnymose. Teraz po prostu musimy wykonać to zadanie do samego końca! - tak by śmierć Gela nie poszła na marne, ale tę część dodał tylko w myślach Jamie - Ale widząc, że mamy w zespole kogoś tak silnego jak Samael, który własnoręcznie potrafił pokonać wilkołaka jesteśmy w stanie to zrobić! Umu! - przytakiwał raz po raz sam sobie Jamie, próbując nasycić swój głos standardowym dla siebie entuzjazmem i odwracając już głowę od leżącego Pegaza. - Musimy być tylko ostrożniejsi, jeszcze bardziej ostrożni niż wszystko. Samaelu, problemem nie tylko są wilki, ale też motyle. Jeśli zobaczysz jakiegoś nie wahaj się od razu go uśmiercić. Nawet tak małe stworzonka są tutaj niebezpieczne... - poinformował jeszcze swojego partnera Jamie, tak by ten w pełni rozumiał niebezpieczeństwo. Faktycznie, wilki i motyle... takiego połączenia się nie spodziewał Gwiazdek, który postanowił teraz ruszyć, w kierunku z którego przybiegł Samael. Powinni iść naprzód. Tylko tyle teraz mogli zrobić. Jamie szedł jednak tuż obok Mnem, tak by w razie czego móc szybko zareagować... inna sprawa, że z tymi rękoma... ciężko było cokolwiek robić, dlatego chłopak starał się wykształcić w sobie nawyk odruchowych prób poruszenia nimi. Taki trening, które może pozwoliłby mu odzyskać nieco sprawności. - Nori, jak z Twoimi rękoma? Lepiej? - zapytał chłopak, który zauważył przecież, że nie tylko on miał tego typu problemy.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Przedmieścia Nie Mar 02 2014, 17:50
Trasa, którą przebył od pokonanego wilkołaka, do miejsca w którym spotkał swoich towarzyszy, minęła mu bez jakiś niespodzianek z czego zielonowłosy był zadowolony. Zadowolenie to nie było widoczne na jego twarzy, gdyż zastąpił je smutek, gdy okazało się, że Gelassen nie będzie mógł ich wesprzeć swoją magią w dalszej części misji. Widok martwego ciała go nie odpychał, ludzie umierali każdego dnia, jednak śmierć kogoś młodego, nigdy nie jest czymś co według niego powinno się zdarzyć. Miał przed sobą całe życie, które mógł wykorzystać na wybrany przez siebie sposób, jednak to już nie będzie mu dane. Miał nadzieję, że ten młody Pegaz zmarł śmiercią szybką, nie cierpiał długo po tym jak padł na ziemię, gdy oddalił się od reszty ludzi. Podszedł bliżej i bez zbędnego gadania pomógł Jamiemu przy zajęciu się ciałem swojego kolegi z gildii, słowa teraz nie były potrzebne, a ta pomoc była tym co mógł jedynie zrobić Kusa. Gdy skończyli się tym zajmować, mogli wznowić swoją dalszą drogę w stronę jeziora i skończyć to zadanie, które podjęli się wykonać. - Za słabego to się nie uważam, ale tak silny jak zapewne myślisz o mnie również nie jestem... W Fairy Tail jest znajdziesz magów silniejszych ode mnie… A podczas walki z tym wilkołakiem miałem sporo szczęścia, skończyło się tylko na tym - powiedział Samael do już teraz jedynego przedstawiciela Pegazów w tej grupie, wskazując na swoją prawą rękę, która była odniosła obrażenia podczas starcia. To co powiedział na temat członów swoich umiejętności, gildii do której należał mag, jak i walki którą nie tak dawno odbył z niebezpieczną istotą, to wszystko było prawdą. Nie chciał być uważany przez pozostałą trójkę znajdujących się tutaj osób za nie wiadomo kogo, przy kolejnym starciu mógłby nie sprostać ich oczekiwaniom, co prawdopodobnie zmniejszyło by ich wiarę w dokończenie tej misji. - Przy następnym walce może być znacznie gorzej, nie będę miał tyle szczęści lub zaatakuje nas ich grupa, a nie tak jak mnie tylko jeden - dopowiedział po chwili opuszczając w dół tą ranną górną kończynę. Przez pewien czas nic nie mówił słuchając dokładnie Jamie’go, który mówił o tych motylach, które nad nimi latały przed ich rozdzieleniem. Najwyraźniej nawet niepozorne stworzenia, które tutaj zamieszkiwały ten zniszczony teren mogły spowodować nagłe zakończenie nie tylko misji, ale również życia. Słuchając go przypomniało mu się, co zrobił tuż przed zabiciem wilkołaka, co pomogło mu w trafieniu w tą istotę. - Tuż przed tym jak udało mi się go zabić przetarłem oczy, dzięki czemu lepiej byłeś w stanie go zauważyć… Możliwe, że te motyle dzięki jakiemuś pyłowi lub czegoś innego doprowadziły do tego, że ciało każdego z nas działało tak dziwnie - mag błyskawic opowiedział o tym co było możliwe, po czym dla sprawdzenia przetarł po raz kolejny swoje oczy rękawem swoje koszuli przy pomocą lewej ręki. To mogło pomóc, jednak jak zawsze istniała możliwość, że nic się nie stanie i każdy z nich ruszy w dalszą drogę nadal będąc w jakiś sposób osłabiony. Im szybciej zamierzali wyruszyć z tego miejsca tym lepiej, idąc teraz musieli zmienić swoją formację, by osłaniać Mnemnymose, ich celem było dodarcie całej ich czwórki do jeziora i osłanianie jej przez ten cały czas. Dlatego, gdy teraz będą się przemieszczać, postanowił osłaniać ich od przodu strony, którą wcześniej zajmował się Gelassen. Zamierza jak najlepiej obserwować teren nie tylko przed nimi, również to co się znajduje po bokach, nigdy nie wiadomo co może nagle na nich wyskoczyć. Trochę go zaskoczyło, że osobą którą mieli osłaniać okazała się być kobietą, uważał wcześniej, że to przedstawiciel płci brzydkiej tak samo jak zielonowłosy.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Przedmieścia Pon Mar 03 2014, 20:29
To był początek misji, a już pojawiały się same problemy. Najpierw ten dziwny wybryk Gelessena, potem motyle i dziwne objawy. Cholera wie co jeszcze ich spotka. Wiadome było jednak to, a chociaż dla samej Nori, że na tym się nie skończy i będą kolejne dziwne rzeczy. Miała jednak nadzieję, że w przeciwieństwie do młodego pegaza, przeżyje misję i wróci do Magnolii w jednym kawałku i pokaże wszystkim, że jest jednak silna. Najbardziej zależało jej by pokazać Takarze i Pheamowi, że naprawdę jest kimś godnym zaufania i wcale nie chce szpiegować w Fairy Tail. Miała jednak wielką nadzieję na to, że swoim życiem udowadniać tego nie będzie musiała. - Wydaje mi się, że motyle i wilkołaki to nie jest koniec atrakcji…- Westchnęła ciężko.- Pewnie im bliżej jeziora, tym dziwniejsze i niebezpieczniejsze twory Zerfa spotykać będziemy, a chociaż tak mi się wydaje. Straciliśmy Gelessena, ale musimy iść dalej i skończyć tą misję, najlepiej będzie dla nas wszystkich, że z powodzeniem. Nori szła na swojej starej pozycji, obserwując uważnie otoczenie. Była gotowa na wszystko tak naprawdę, a zarazem nie wiedziała, czego mogła się spodziewać. Wielkiej, trzymetrowej małpy, jednorożca, albo jeszcze czegoś innego. Zrobiło się jej tak trochę ciepło na sercu, gdy usłyszała pytanie Jamiego o jej rękę. Uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Etto… nie wiem w sumie, chyba dobrze. Mam nadzieję, że z czasem przestanie. A jak ty się trzymasz? Motyle mogły ich jakimś pyłem posypać… i było w tym trochę logiki, dlatego Norka postanowiła przetrzeć oczy ręką. Z kieszeni wyciągnęła również chusteczkę w celu wysmarkania się, ale oczywiście, w razie jakiegokolwiek zagrożenia, nie robi tego i po prostu stara się unikać potencjalnego zagrożenia poprzez skok w bok, a potem walnięcia tego czegoś z pieści, wzmacniając uderzenielustrzaną pięścią.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.