I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pon Gru 16 2013, 13:07
First topic message reminder :
Rodowód miasta sięga naprawdę odległych czasów. Jego urbanistyka oraz sama architektura jest typowo średniowieczna. Samo miasto otoczone jest wysokim na 15 metrów murem kamiennym. Wyjście z miasta możliwe jest przez cztery bramy: Północną, wschodnią, południową i zachodnią. Przy nich zlokalizowane są karczmy i noclegownie. Kawałek dalej znajdują się domy mieszkalne ludności miejskiej. Trochę bliżej znajduje się rynek oraz magazyny kupieckie oraz domy bogatszych mieszkańców miasta. Samo miasto ma ortogonalny układ ulic typowy dla tego typu budownictwa. Budynki im bliżej centrum tym bardziej okazałe, wszystkie wykonane z kamienia jako główny materiał budulcowy. Miasto utrzymuje się głównie z handlu i nie jest raczej bardziej znaczącym miastem w tej części regionu
----- MG
Flecista z Erlachbachen
Każdy z was przeczytał ogłoszenie o zapotrzebowaniu w mieście na grupę magów składającą się łącznie z 2-4 ludzi. Zebraliście się więc w trzyosobowe grupy gotowi do misji. Jakie było jednak wasze zaskoczenie, gdy na miejscu, w ratuszu, gdzie było umówione spotkanie ok. południa, spojrzeliście na drugą tak samo liczną drużynę, która przybyła w tym samym czasie i w tym samym celu. Widocznie komunikacja, która wykluczała takie sytuacje tym razem zawiodła. Burmistrz, który nie spodziewał się takiej sytuacji był nieco zdziwiony tym faktem, ale potrafił wybrnąć z tej sytuacji. - Cóż nie przewidywałem tylu grup... ale cóż problem jest poważny, a dwie grupy magów to zawsze lepiej niż jedna. Co prawda koszta będą pewnie wyższe, ale jakoś da się to rozwiązać. No więc po wykonaniu zadania zapłacę każdej grupie po 30.000 klejnotów [do podziału ofc]. Dodatkowe 30.000 klejnotów dam drużynie, która ostatecznie rozwiąże tą sprawę. Tak, myślę, że możemy to tak rozwiązać z budżetem tego miasta. No dobrze... zapewne znacie nasz problem... w sumie to co bym powiedział pokrywałoby się, z tym co pisaliśmy w ogłoszeniu. Nie za bardzo wiem co mogłoby wam pomóc w waszym zadaniu, w sumie sami wiele nie wiemy... Więc pytajcie śmiało odpowiem na tyle, na ile będę potrafił. Proszę tylko odnajdźcie nasze dzieci... a jeżeli nie żyją to pozbądźcie się przynajmniej flecisty. Po tych słowach czekał na wasze pytania, a wy mogliście wyczuć, że nie chce sam od siebie nic powiedzieć. Tak jakby chciał uniknąć opowiadania o czymś kryjąc się tekstem "przecież nie pytaliście". Jednak co to mogło być... Who knows.
Czas na odpis 19-11-2013 godz 13:00
Autor
Wiadomość
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Czw Sty 23 2014, 09:05
MG
Flecista z Erlachbachen
Ku zdumieniu Gorona jego jądra znajdowały się tam gdzie należy, ba jego kryształy rodowe były nawet w jednym kawałku. No znaczy się w dwóch kawałkach, ale to chyba dobrze. Być może spłodzisz jeszcze nawet potomka. Aby sobie ulżyć nieco w cierpieniach wziąłeś kufel sącząc go do dna. Miłe orzeźwienie spłynęło na twoją duszę i ciało razem ze smakiem tego chmielnego wyrobu. Następnie Goron przedstawił pozostałym osobom swój plan działania, który zakładał dość sporo opcji.
Carlos jak naprawdę dobrze wychowany mężczyzna zamówił wieczerzę do stołu, ale niestety obsługiwała was tylko ta druga kelnerka. Widocznie nikt nie chciał dłużej narażać klejnotów Gorona na przykre wydarzenia. Nie wydawało się jednak, by ktokolwiek był szczególnie zły za wcześniejszy gest. Pirat sobie próbował flirtować, ale dostał za swoje i chyba każdy uznał, że są kwita. Po chwili dostaliście na stół kilka kawałków z pieczonego prosiaka. Jakiś schabik, trochę nóżki. Mogliście się spokojnie najeść taka porcją włącznie z kotem. Potem Carlos przedstawił swoją wizję całej akcji, którą pozostali zapewne wysłuchali.
Eustass również wyraził swoje zdanie odnośnie misji wcześniej odsuwając swoją porcję piwa i dogryzając Goronowi, który właśnie poznał wredny charakter futrzaka. W sumie chyba wszystko mieliście już omówione więc założę, że wspólnie ruszyliście w stronę ratuszu, który... był już zamknięty ze względu na późną porę. Sam burmistrz pewnie mieszkał w innym miejscu, chociaż nie podał wam adresu, pewnie zapomniał. Jednak ludzie, których jeszcze dało się kilku zauważyć na ulicy pewnie będą znali lokalizację tego domu. Trzeba tylko ich zapytać.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pią Sty 24 2014, 16:59
Carlos oczywiście nie jadł już tego co doniesiono, wszak zamówił to dla pirata, a sam posilił się już uprzednio. Czuł w kościach natomiast, że będzie świadkiem pirackiej potyczki słownej między Eustassem, a Goronem. Manipulujący Chwilą miał nadzieję, że skończy się to na uszczypliwościach, gdyż nie można było zapominać iż oboje są magami, więc skutki bijatyki mogłyby być opłakane.
Verno zmartwił się ostatnią wypowiedzią kociej wróżki, czyli tym iż wie niewiele więcej od niego na temat pozostałych magów. Dodatkowo Eustass podzielał te same obawy, jako iż pozostali wycofali się... Blondyn jednak żywił nadzieję iż mieli jakieś powody, że nie porzucili dzieci na pastwę losu przybierając maskę obojętności. Gdy w końcu ruszyli do burmistrza to Carlos usilnie chciał wierzyć, że zastają tam swych towarzyszy, a jednak prawda malowała się inaczej. Tak więc, nie było magów i nie było bynajmniej burmistrza sprawiając podwójne zaskoczenie. Verno sądził iż do dziesiątej, a tym bardziej do końca incydentu będzie zarządca miasta stał w gotowości i pewnie ta myśl kłóciłaby się długo gdyby nie uprzednie słowa Gorona. -Będziemy mogli sprawdzić, czy dzieci burmistrza są naprawdę ostatnimi, ale możemy mieć problem jak burmistrz postanowił się skryć wraz z dziećmi i to nie w swoim domu... Rzekł stojąc pod ratuszem i oceniając godzinę na swoim zegarku, a następnie rozejrzał się za przechodnimi i takowych dostrzegł. -Przepraszam bardzo, czy można by było wskazać drogę do budynku straży miejskiej? Verno bynajmniej się nie przejęzyczył w swoim pytaniu, jeśli burmistrz gdzieś się skrył to tylko straż miejska mogła wiedzieć gdzie. -A i przy okazji, mam też sprawę niecierpiącą zwłoki do burmistrza, czy to nie problem wskazać i ten kierunek? Z góry przepraszam, że zatrzymuję. To pytanie zadaje dopiero po pierwszym, gdyż pytanie o czyjś dom może być podejrzane w oczach innych osób, zwłaszcza od tak nietypowo wyglądających person. Wydźwięk pytań się jednak zmienił, gdy najpierw zapytał o budynek straży, czyli coś czego podejrzane persony winny się wystrzegać. Teraz nadszedł czas na podjęcie decyzji w zależności od posiadanego czasu, jeśli mieli czas udać się do burmistrza, a potem do strażnicy przed dziesiątą to bynajmniej nie było problemu. Jednakże jeśli nie to trzeba będzie się podzielić, bądź udać się bezpośrednio do strażnicy. Verno znał wartość umowy jaką podpisał z burmistrzem, gdzie mógł z nią bez większych przeszkód przekonać straż do współpracy. -Co robimy? Możemy udać się do straży i powołać się na burmistrza, bądź do niego bezpośrednio, czasu mamy mało, ostatecznie może będziemy zmuszeni kierować się za melodią fletu by odnaleźć flecistę... Zakończył lekko spochmurniały mówiąc do towarzyszy, a jeśli był sam to ewidentnie głośno myślał trapiąc się nad kolejnymi wydarzeniami. -Proponuję też by jeden z nas miał teraz założone zatyczki do uszu, jeśli magia ma masowe działanie to jako jedyny będzie mógł uwolnić pozostałych spod uroku zasłaniając im uczy. Rzucił jeszcze by podjąć pierwsze środki ostrożności, a także czujnie się rozglądał, gdyż jak podejrzewał flecista wcześniej wchodzi do miasta, a o wyznaczonej godzinie ujawnia się wraz ze swoją diaboliczną muzyką.
Goron
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 23/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sob Sty 25 2014, 17:07
- Ach te Kotecki, tak szybko dorastają. Patrzcie, ten nawet umie ubliżać.. Powiem Ci, że dla jakiejś bogatej cizi mógłbyś być wiele wart. One lubią sobie trzymać gadające zwierzątka w klatkach udawać, że one same różne oszczerstwa na temat ich gości wymyślają. Byłbyś dla nich dość łakomym kąskiem, a jakże.. Sprawa do przemyślenia.. – uśmiechnął się szeroko, po czym szybko chwycił za kufle obydwojga person, co to je od siebie odsunęły. Wiecie co, to im pirat stawia.. No.. Może nie stawia, ale trunek załatwił! A oni tak o.. Bardzo zabolało go jego serduszko, więc w ramach środków zapobiegawczych szybko wychłeptał zawartość obydwu naczyń, głośno bekając i ocierając pianę z ust. No co.. Przecież po to się było w karczmie co by się grubiańsko zachowywać i łapać dziewczęta za tyłeczki. Krągłe tyłeczki.. Kiedy to już się pirat rozmarzył, właśnie podali do stołu jadło. I to jakie. Jego dłonie od razu powędrowały ku mięsiwom, które zagryzał chlebem, jedząc bez żadnych sztućców. Nie to, że nie umiał, ale wolał właśnie tę metodę. W starym stylu zza morza. A może oceanu..? Nigdy nie pamiętał gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Kiedy to tak pałaszował z ust zwierzaka poleciały kolejne raniące słowa. Czym on sobie na to zasłużył..? - Futrzaczku, chętnie sam bym pobiegał po dachach obserwując go, ale w stanie, w którym będę, zanim wyjdziemy z tej karczmy, nie będę mógł się nawet na nie wspiąć, a co dopiero skakać niczym jakaś leśna ruchałka, dlatego na to stanowisko rekomenduję Ciebie. Jam jest mięśniak, po sporej ewolucji, jak żeś zauważył, więc nie oczekuj tutaj zbyt wiele.. – uraczył go szerokim uśmiechem, mając wciąż pełne usta, więc mogło to bądź, co bądź, wyglądać dość zabawnie. Gdy on się opychał, bo przecież nie można łapać potężnego czarodzieja z artefaktem na pusty żołądek, oni dalej boksowali się ze swoimi planami. Jak zauważyła nasza blond gwiazda, czas uciekał, więc powoli wypadało by się zbierać.. Kiedy już skończył się opychać, szybko zapił trunkiem, który przyniosła mu ta druga, mniej urodziwa, kelnereczka. Dobrze, że siedział, bo ogólnie mogłoby go to trochę zwalić z nóg. Na chwilę obecną tylko nabrał przyjemnych rumieńców. Gdy się zbierali, wstał razem z nimi, lekko się chwiejąc i podpierając o stół. Potrząsnął dwa razy głową żeby się otrzeźwić, po czym ruszył w stronę drzwi za towarzyszami, ale zaraz, zaraz, przecież nie można sobie od tak wyjść.. Na odchodne klepnął jeszcze ładną kelnerkę w tyłek, uciekając przed ewentualnymi latającymi kuflami, zanosząc się śmiechem. Kiedy już dogonił blondyna, przedstawił mu się i we trójkę, a raczej dwóch i.. To większe pół, ruszyli w stronę ratusza. Biada im! Nikogo tam nie zastali, chociaż w sumie miało to jakiś sens.. Przecież nie sra się tam, gdzie się je. W sensie.. No nie mieszka się tam, gdzie się pracuje. Nikt tak nie robi. Chyba.. Carlos od razu zabrał się do wypytywania przechodniów, ale nasz pirat miał lepsze rzeczy do roboty. Musiał za potrzebą, więc po cichutku, powolutku skrył się za jedną ze ścian ratusza i wydalił z siebie część alkoholu, jaką dziś już przyjął. Pewnie pomogło to jego towarzyszowi, bo zaiste byli dziwnie wyglądającą ekipą. Skoro już tutaj był to i rozejrzał się za jakimś bocznym wejściem, a nóż, widelec właśnie burmistrz wymykał się z budynku. Jednakże na to się nie zanosiło. Gdy wrócił do towarzyszy zdawało się, że wszystko było już załatwione. Przysiadł sobie na schodach, pod jedną z kolumn i wyglądał pierwszej gwiazdki na niebie. - Ja to moi mili chyba od razu kierowałbym się do domu burmistrza. Jeśli nie chce być znaleziony to i straż nam nie pomoże, bo to w końcu jego miasto.. nie..? Jeśli skradł już ponad sześćdziesiąt pociech, to idę o zakład, ale taki mały.. że zostały tylko te burmistrza, bo zdawał się zdesperowany. – musiał na chwilę przerwać, gdyż trochę mu się odbiło i dopadła go chwilowa czkawka, co dało mu chwilę, by blondyn ujawnił kolejną część swojego planu. – Dobra.. Ty jesteś mózgiem operacji, więc odpadasz.. Kotu nie ufam, a z resztą ma najlepszy słuch, więc będzie można obserwować działanie jego czaru na nim – tu pokierował do niego bardzo szeroki i diaboliczny uśmiech. – I jakoś mu nie ufam.. Więc wypada na mnie.. Poświęcę się dla drużyny, tylko mnie nie obgadywać bydlaki! No już, idziemy.. – uniósł swój kuper i powoli zaczął kierować się w stronę, którą wskaże Carlos do domu burmistrza, po drodze wkładając już sobie zatyczki do uszu.
Eustass
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 15/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sro Sty 29 2014, 13:33
Obawy? Raczej był tego pewnym. Ale dla niego to dobrze, bo w razie czego mniej konkurencji do wyeliminowania, a ułożenie planu w którym pozbędzie się dwóch osób po załatwieniu flecisty było mniej kłopotliwe. Na dodatek miał za przeciwników jednego mięśniaka którego można łatwo załatwić, po prostu podsuwając mu kobietę, ale niestety drugi mag był problemem. Ten bowiem umiał wykorzystać to co miał w głowie, a na dodatek nie wiedział jaka magią władał, ale z tego co pamiętał podczas rozmowy z burmistrzem, było to chyba coś z zaginania czasu, a więc jego własna magia nie miała zbyt wielkich szans. To iż nie zastali burmistrza wcale go nie zaskoczyło, bo tchórz ostanie tchórzem i po prostu zwieje, ale możliwym też iż czai się gdzieś i czeka na moment aż załatwią flecistę, a potem będzie chciał ich wykiwać. Ale lepiej by tego nie zrobił, bo ostrzeżenie które dostał od niego powinno mu przemówić do rozumu. Słysząc pytanie blondyna zastanowił się nad tym co będzie lepszym wyjściem, bo posiadanie kilku członków straży będzie pomocne w poszukiwaniu flecisty czy też samej walce z im, bo zawsze można ich użyć jak tarczy przeciw jego zaklęcia. A z drugiej strony należy też znaleźć burmistrza, bowiem był on najbardziej oczywistym celem ataku flecisty w tym momencie. A jeśli w danym momencie przemieszczał się między kryjówkami to był wymarzonym celem. -Lepiej, by ktoś poszedł do straży i powołał się na burmistrza, a pozostali poszli do samego burmistrza. Ja z przyczyny bycia kotem nie nadaję się do wizyty u straży bowiem mi nie uwierzą. Pan mięśnie też się nie nadaję, bo raczej ma zerowe umiejętności pokojowej rozmowy. A więc wypada na ciebie, a ja udam się do burmistrza. Taki podział ról powinien być najodpowiedniejszy, bowiem mięśniaka można użyć do tego by poddał się działaniu zaklęcia flecisty, a potem się go będzie śledzić i tyle. Słysząc co powiedział mięśniak zmierzył go chłodnym spojrzeniem, bo jak widać z mózgu miał już sieczkę i obmyślał plany, które nawet nie maja prawa bytu. -Do końca cię popierdoliło mięśniaku. Sam się wystawiaj na działanie zaklęcia. A jeśli komuś tu można nie ufać to tobie, bo pojawiasz się od tak jako kolejny mag do pomocy. A ska mam wiedzieć, że nie działasz z flecistą? Tak więc sam łaź bez zatyczek. Mówiąc to skończył rozmowę i włożył zatyczki do uszu, a następnie uda się w stronę gdzie był burmistrz, oczywiście jeśli ktoś łaskawie zdradzi im gdzie on się znajdował.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pią Sty 31 2014, 14:37
//sesja mnie wykończy, nawet odpisać nie mam kiedy ;/
Cóż może zacznę post od tego, że dało się zobaczyć kilka dzieci na ulicy. Nie pisałem tego wcześniej w postach, ponieważ nie uznawałem to za nic dziwnego, ale fakt dzieciaki pojawiały się na ulicach, a dzieci samego przywódcy miasta bynajmniej ostatnie nie były. Jednak tak czy inaczej dalej prowadziliście swoje śledztwo. Carlos zapytał przypadkową kobietę z zakupami zapewne wracającą z warzywniaka. - Budynek straży miejskiej znajduje się przy południowej bramie miasta, jest to taki niewysoki, murowany budynek, a burmistrz z rodziną mieszka w tamtym domu - pokazała palcem budynek, który znajdował się dość blisko ratusza. Po udzieleniu odpowiedzi ruszyła dalej w stronę swojego domowego ogniska.
Wcześniej Goron pochwalił się wszystkim swoim grubiańskim zachowaniem po czym klepnął dziewczę w tyłeczek i wyszedł na zewnątrz wyraźnie z siebie zadowolony. Potem udał się za resztą drużyny i przyjął na siebie brzemię ograniczonego słuchowo zatykając sobie uszy.
Kot również przedstawił swoją wizję planu i nie ufając swojemu towarzyszowi założył sobie zatyczki do uszu.
Mieliście plan, ale brakowało jednego. Czasu. W pewnym momencie zobaczyliście czarną racę wystrzeloną z zachodniej bramy. Być może w ten sposób postanowiono was zaalarmować o przybyciu flecisty. W sumie była już ta 22:00 jeżeli ktoś z was spojrzy na zegarek. Zanim jednak skierowaliście się tam drogę zajęło wam czterech dość umięśnionych i wysokich typków lekko pijanych. Jeden z nich miał dość pokaźny stalowy łańcuch. O tym, że często walczyli świadczyły liczne blizny na ich twarzach. Od razu zauważyliście, że mają do was problem. - Ty - krzyknął do Gorona jeden z nich- Podobno obrażałeś kelnerkę w naszym barze, wiesz chyba dobrze jaka jest za to kara. Masz wpierd***. Do ciebie nic nie mam - rzucił do Carlosa - Więc spierd***, albo również oberwiesz. Kota po prostu zignorował, widocznie nie wiedząc o tym, że ten nie jest zwykłym dachowcem. Jak widać każdy czyn miał swoje konsekwencje. Nie dość, że właśnie dostaliście sygnał z jednej z bram to zamiast lecieć tam pojawił się wróg chcący sprać Gorona. Pierwszy zaatakował ten sam koleś, który poinformował o planach tej grupki próbując uderzyć hakiem w brzuch pirata.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sob Lut 01 2014, 23:26
Oczywiście Verno niejednokrotnie tego wieczoru wyciągał z kieszeni zegarek i skrupulatnie mierzył upływający im czas, a jednak droga do ratusza zajęła go zbyt wiele... Błękitnooki spoglądając na niego w trakcie sprzeczania się Gorona i Eustassa wiedział już iż strażnica, a nawet dom burmistrza był po za zasięgiem magów. Carlos jednak z zaskoczeniem spostrzegł iż burmistrz wprowadził w życie ustawienie straży przy bramach, ale większym szokiem było dla niego to, że w istocie flecista wkroczył do miasta o dziesiątej. Jego towarzysze nie słyszeli wybuchu racy, ale widzieli z pewnością błysk jej towarzyszący. Gdyby nie był tak widoczny to także nie stanowiło problemu, gdyż błękitnooki mag od razu wskazał to miejsce palcem. -Pojawił się, obserwujcie mnie czy zajdzie we mnie jakaś zmiana gdy zacznie grać... Chociaż te słowa wypłynęły z jego ust to raczej nie dotarły do zatkanych uszu kompanów, ale i to musiało zejść na dalszy plan, gdyż przed nimi wyrosła czwórka jegomości. -Uważajcie mogą być kontrolowani... Rzekł pod nosem, wszak po pojawieniu się gości towarzysze mogli wyjąć nauszniki. Verno w ułamku sekundy przeklął stan pirata, gdyby był trzeźwy wykorzystaliby tych mężczyzn i pozwolili się gonić do flecisty. Nawet jeśli on ich kontrolował to nie wiedzieliby tego póki nie stanęliby przy nim, a jednak w tym stanie złapią Gorona bez wątpienia. Oczywiście Carlos nie był w stanie powiedzieć jaką magią dysponuję wilk morski, ale latające motylki widziane niegdyś nie były bynajmniej dobrą wskazówką. Słowa umięśnionych person były jak dowód prawd życiowych Eustassa, tak jakby przyszli tu powiedzieć, że świat dzieli się na mięśniaków i nie-mięśniaków. Nie było jednak czasu na dialog, pozostało tylko zagrać szczwanego lisa we fraku pomiędzy czterema dzikami. -Spokojnie Waszmościowie, szanuję to i nie będę stawał wam na drodze, nie chce kłopotów, wybacz Goronie... Atakujcie jak przystanę... Ostatnie słowa skierował zwracając się ku piratowi, gdzie ostatnie trzy wyrazy rzucił szeptem i uśmiechem na ustach puścił mu oczko. Kolejno z zaniepokojonym wyrazem twarzy począł iść w stronę dryblasów bynajmniej omijając ich szerokim łukiem. Tutaj blondyn przechodząc od boku wykidajłów spojrzał na nich, po czym rozwarł bardziej powieki i szybko odwrócił głowę udając przerażenie.
Tuż za nim walka się zaczęła gdy to mężczyzna zbrojnie ruszył na Gorona. Tak więc, gdy już wyminie czwórkę, to przyspiesza chód licząc równomiernie oddawane kroki i jednocześnie odkręcając gwint przy swojej lasce by mieć możliwość szybkiego dobycia klingi. Błękitnooki po trzynastu metrach zatrzymuję się koncentrując moc magiczną w lewej dłoni i poczyna wyzwalać Sferę Spowolnienia Chwili. Magia ta nie wymaga słów, a także nie ma efektów wizualnych, czy dźwiękowych. Manipulujący Chwilą spowalnia dwukrotnie czas w stożku od dłoni, gdzie u końca ma rozpiętość dziesięciu metrów co z pewnością winno objąć całą czwórkę. Dla niepoznaki Verno staje bokiem i splata dłonie na torsie, tak by lewa była zwrócona ku napastnikom, więc nie prędko będą mogli zorientować się co do źródła. A co to oznacza dla wrogów? Z ich perspektywy to Goron i kot, czy też przechodnie poruszają się dwa razy szybciej. Głos innych jest dla nich piskliwy, a z drugiej strony głosy dryblasów dla innych brzmią jakby grubiańsko się ciągły i bardziej dopasowały do ich aparycji. Carlos uśmiechnął się pod nosem bo ta właściwość jego magii była ostatecznym asem w rękawie przeciw fleciście, gdzie łatwo mógł zniekształcić dźwięk instrumentu porywacza. Blondyn miał nadzieję iż szybko kot i Goron obezwładnią napastników o ile ten pierwszy nie ruszy przodem co było dość niebezpieczne. To był czas by każdy z nich pokazał odrobinę swych umiejętności, a co z tym idzie zacieśnić współpracę przed walką z porywaczem. Oczywiście nie wszystko mogło pójść najlepiej tak więc Verno dokładnie zlustrował otoczenie dookoła siebie, ale tylko w pierwszej chwili by obserwować napastników. Oczywiście Manipulujący Chwilą stara się nie objąć swoją sferą ani Gorona, ni Eustassa, czy też magii obydwojga. Nawet jeśli oznacza to skrócenie długości stożka i uwolnienie napastników spod efektu, to Verno nie narazi akcji podejmowanych przez towarzyszy na niewypał. Gdyby któryś go zaatakował mimo wszystko to Carlos będzie miał dwa razy więcej czasu na reakcję, by zrobić unik, bądź dobyć ostrza. W razie szarży na swoją osobę to pocznie się wycofywać spowalniając przy tym wrogów i utrzymując nie mniejszy dystans jak około sześć metrów. No cóż, Verno da sobie chwilę by obmyślić sposób walki jakby ta nie została szybko zakończona. przez kompanów. Oczywiście jeśli okaże się, że towarzysze wybrali ucieczkę, to blondyn nie będzie zdobił ulicy swoją osobą, a ruszy prosto ku fleciście mając nadzieję spotkać tam pozostałych.
Goron
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 23/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Nie Lut 02 2014, 19:57
Cóż, jakże by inaczej. Przecież parszywy koteczek nie mógł pójść całej drużynie marzeń na rękę, w dodatku chciał dowodzić, an co Goron by na pewno nie pozwolił. Bo pomyślcie tylko.. Tak znamienity pirat jak on płaszczący się przed futrzakiem? Proszę was widzów.. Ourelko! Widzisz i nie grzmisz, jak ta gruba kupa futra mówi takie rzeczy do Twojego wyznawcy! Chociaż w sumie jestem na lądzie.. To ma sens.. -W każdym razie.. Słuchaj futrzaku! Chwilowo dowodzi tutaj tamten oto blondyn, którego imienia już nie pamiętam. – wskazał dłonią na Carlosa, nie tam palcem. Był bardzo dobrze wychowany. – Oczywiście tylko chwilowo w zastępstwie za mnie, gdyż owóż ja teraz nie jestem w stanie.. – tutaj sobie czknął. –Drugie primo, ultimo.. To wiesz stąd, bo.. No.. W sumie.. To nie wiecie, czy tak nie jest jeszcze zabawniej? – zaszczycił kota bardzo szerokim i upitym uśmiechem. Chociaż dość już było tych ceregieli. Koniec końców oboje włożyli zatyczki do uszu, po czym zaczęli kroczyć w stronę domu burmistrza. Nie zdążyli zrobić więcej niż paru kroczków, kiedy blond piękność nagle się odwróciła, co spowodowało, że Goron zrobił to samo. W powietrze została wystrzelona raca. Zaiste dziwne urządzenie.. Oni tyle się głowili, by zostali powiadomieni niepostrzeżenie, teraz co.. Głupcy.. Teraz ten skurwiel na pewno będzie się mieć na baczności, bo wie, że coś się święci.. Jak to cholerstwo złapać. Myliłem się, co do dzieci, są jeszcze inne do porwania, więc burmistrz to ślepy trop. Chyba pozostanie nam otwarta walka, w której ciężko mi będzie pomóc.. – szybko pozbył się zatyczek, a gdy spuścili wzrok, oto byli oni. Potęga tego miasta. Z zaułka wyszło czterech, uzbrojonych gburów, którzy najwyraźniej szukali zaczepki. Jak w każdej dobrej księdze, złe charaktery od razu ujawniły swoje zamiary, ba. Nawet chciały przejść od razu do czynów. Cóż.. Carlos od razu zdawał się ich porzucać, ale nie.. Ta główka miała już jakiś plan. Tak więc, kiedy go przepuścili pierwszy z nich chciał zaatakować. Odruchem pirata był uskok w bok, gdzie oparł się o ogrodzenie przy ratuszu. - [b]A burmistrz mówił, że tu wszystko jest spokojne, ale ponownie.. On bardzo dużo mówi..[b] – jego uwadze nie umknęło to, że ruchy przeciwników stały się nagle dwa razy wolniejsze, co znacząco ułatwiało dla nich sprawę. Goron nie był już pijany, bo jak długo może trzymać parę piwek i szklanka czegoś mocniejszego? Korzystając z okazji, szybko dobył swojego miecza, łapiąc za rękojeść oburącz i uderzając nią wprost w twarz pierwszego osiłka mając nadzieję, że to wyłączy go już z walki. Idąc za siłą ciosu powinien się znaleźć za całą grupką przeciwników i całkowicie się sprężając schyla się i tnie nisko oraz nie specjalnie głęboko chcąc reszcie przeciwników podciąć ścięgna w nogach tak, by jedynie ich uszkodzić, a nie pozabijać, chociaż na pewno sobie na to zasłużyli. Ale z drugiej strony.. Bronili tylko tej kelnereczki. Cóż.. Może jeszcze ją odwiedzi.. Jeśli którakolwiek z sekwencji akcji się nie uda, Pirat usiłuję odskoczyć do Carlosa, bo zdaje się, że może mu bardzo pomóc w walce. W razie innych ataków oczywiście próbował ich uniknąć z całą gracją, jaką miał. Czyli.. Nie tak dużo. Jeśli miał okazję, kontratakował, a jeśli coś naprawdę zagrażało jego życiu, to atakował z zamiarem zabicia. W czasie walki starał się też zwrócić trochę uwagi na kota, może pokaże swoje zdolności magiczne, jak to już zrobił, manipulujący czasem, jegomość.
//Asthor, nastepnym razem proszę opisz nam trochę bardziej przeciwników. Np. jaką broń mają, bo tak to trochę ciężko się ogarnąć z taktykami. :)
Eustass
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 15/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pon Lut 03 2014, 18:58
Kiedy został im wskazany budynek burmistrza, od razu wiedział iż nie ważne co się będzie działo, ma wszystko w dupie i kieruje się w tamtym kierunku. Mimo woli musiał wyjąć zatyczki z uszu by posłuchać co powiedział blondyn, a na wzmiankę o zajściu zmian uśmiechnął się tylko perfidnie, bo w razie gdyby był kontrolowany to miał idealny sposób na przywrócenie go do zmysłów. Już miał założyć zatyczki, ale słysząc co powiedział mięśniak tylko prychnął na niego, a na wzmiankę iż to niby ten goryl dowodzi zaśmiał się szczerze rozbawiony. -Ty dowodzisz? Nawet własną fujarą nie umiałbyś dowodzić, a co dopiero ludźmi. Ale jedno trzeba przyznać. Ten żart ci się udał. Zaraz potem znów włożył zatyczki, dając tym znać iż rozmowa została właśnie zakończona. Nagle przed nimi pojawiło się paru podpitych typków, którzy najwyraźniej mieli jakiś problem i chyba wiedział o co chodzi mimo zatyczek. Tamta durna kupa mięśni dobierała się do kelnerki w barze, która albo była kobietą jednego z nich, albo nie lubili jak obcy dobiera się do ich kobiet. Na jego szczęście zupełnie go olali, a więc to blondyn i mięśniak musieli się nimi zając co było mu na rękę. Nie czekając na to co się stanie szybko zmył się z pola walki omijając ich wszystkich łukiem, po czym po prostu pobiegł do domu burmistrza. Na sam początek po prostu zapukał czekając czy burmistrz otworzy, a jeśli się to nie stanie, to po prostu postara się włamać do domu przez okno i tyle.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Nie Lut 09 2014, 10:28
MG
Flecista z Erlachbachen
No więc zacznę od tego, że w tej chwili nie posiadali oni broni poza wspomnianym łańcuchem. Były to zwykłe pijaczki, miejscowe dresy, którzy na pewno nie stanowili o sile militarnej tego miasta, a ich główną bronią pozostawały wyłącznie pięści. Nie będę ich dalej opisywał, ponieważ dość szybko przeszli do historii. Gdy Carlos odchodził trójka mężczyzn przepuściła go bez żadnych zastrzeżeń. Nie byli zbyt rozgarnięci i zapewne liczyli na to, że faktycznie po prostu sobie pójdziecie, a oni spuszczą łomot biednemu piratowi. Nie wszystko jednak poszło po ich myśli. Carlos spowolnił czas rozrabiaków. Zanim się spostrzegli, że mają do czynienia z magami przyszły pierwsze ciosy. Goron wykonał najpierw cięcie w twarz w stronę pierwszego przeciwnika co przyniosło wiadomy efekt. Pozostali widząc, co się stało od razu wiedzieli, że nie mają już szans, że zadarli z niewłaściwymi przeciwnikami. Jeden próbował zasłonić twarz łańcuchem, ale zamiast tego oberwał w nogę w wyniku czego opadł na ziemię. Drugi próbował uciekać, ale nie zdążył. Pirat był dwa razy szybszy. Również pozbawiony został możliwości poruszania się, a walka dość szybko dobiegła końca. Nie była ona dla was kompletnie żadnym wyzwaniem.
Kot tym czasem zmył się z pola walki i pobiegł do domu burmistrza. Spróbował zapukać, ale bez rezultatu. Jego puchata łapka wytłumiła dźwięk. Nie pozostało mu nic innego jak włamać się przez okno, ale ta próba również okazała się niewypałem. Wszystkie okna były zamknięte, a nie została opisana akcja wybijania szklenia. W sumie nic dziwnego, że okna były pozamykane. W końcu flecista grasował po mieście, a zamknięcie okien było przynajmniej pozornym zabezpieczeniem.
Na razie w mieście nic się nie działo, ale raca została już wystrzelona, a wy straciliście już trochę czasu na niepotrzebną walkę.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Wto Lut 11 2014, 21:12
Verno z uwagą obserwował walkę jaka miała miejsce w tej mrocznej godzinie i dopiero jej przebieg uświadomił go iż nic heroicznego w niej nie było. Ani Goron nie był tutaj bohaterem, ani mężczyźni broniący honoru niewiasty. Cóż, świat nie do końca musi być taki jak w bardzkich pieśniach i to też jest jego urok, a przynajmniej w to wierzył Manipulujący Chwilą. Z perspektywy blondyna, Eustass pognał ku fleciście by jak zdawać się mogło nie dopuścić do wymknięcia się oprawcy. Carlos wiedział już, że kot potrafi mimo swej wredności wyciągać trafne wnioski, więc także nie chciał zwlekać ani chwili dłużej. Anulując swe zaklęcie, gdy ostatni z napastników zatoczył się od ciosu pirata, Verno skłonił się ku nim. -Szanuję, że broniliście honoru niewiasty, wybaczcie ale doprawdy okoliczności temu nie sprzyjały... Z tymi słowy ruszył pośpiesznym krokiem w stronę zachodu, gdzie odpalona została raca zwracając się przy tym ku wilkowi morskiemu. -Eustass ruszył przodem, nie zastaniemy już naszego porywacza w bramie, trzeba się czujnie rozglądać i nasłuchiwać jego muzyki. Pośpiesznie idąc Carlos mówił dalej będąc zwróconym przed siebie i kontynuując swój dialog, nawet jeśli pirat za nim nie podążył, bądź zatkał sobie uszy. -Goronie, pozostawię Ci kolejny wybór, albo oboje nasłuchujemy, albo ja to zrobię, bądź oczywiście jeśli uważasz iż masz lepszy słuch to ja się dostosuję. Zakończył swój monolog, osobiście wolał nie zatykać własnych uszu, póki nie był pewny iż walka jest nieunikniona. Wciąż nie byli pewni z kim mają do czynienia, czy jest to zwykły chłopak pod wpływem przeklętego fletu? Czy też może zjawa z okolicznego lasu w którym to niejednokrotnie ktoś znikał bez śladu. A może rzeczywiście był to mściwy mag, szaleńczo opętany na punkcie pieniędzy i to do tego stopnia by uczynić zakładnikami wszystkie dzieci. Na tę ostatnią myśl Verno zacisnął mocniej dłoń na lasce którą dzierżył, obecnie łatwo było wydobyć z niej klingę, która służyła obronie. Tak więc, wędrując w pośpiechu przez niewielkie miasteczko Erlachbachen, Carlos nasłuchiwał i wypatrywał, wiedząc dobrze iż biegnąc prawdopodobnie minie flecistę, bądź wpadnie na niego nieprzygotowany. Gdyby usłyszał dźwięk fletu to pobiegnie w tamtym kierunku by zwolnić, gdy będzie blisko i ocenić sytuację. Gdyby jednak nic nie zasłyszał i dotarł do zachodniej bramy w zupełnej głuszy to wtedy rozgląda się za kimkolwiek, jakimś świadkiem by zapytać go w którym kierunku się udał. Także jeśli natknie się w drodze na przerażonych ludzi to będzie ich wypytywał o lokalizację flecisty twierdząc iż go powstrzyma. A wracając do samego starcia z pijakami to Verno nigdy nie stwierdzi iż było ono tak naprawdę niepotrzebne, gdyż szanuję ich motyw. Walka w imię honoru ukochanej to coś za co warto zginąć ukazując prawdziwe oddanie własnego serca. Mimo tych pięknych słów blondyn wiedział iż pierwszy napastnik mógł nie przeżyć ataku pirata. Miał nadzieję, że ktoś spróbuję mu pomóc, gdy oni będą gonić za porywaczem... Na koniec jeśli natkną się na Eustassa to błękitnooki nie omieszka zarzucić go pytaniami, gdzie był, czy szukał flecisty? Ale te pytania będą co najwyżej krótkie, gdyż swą uwagę chce skupić na szukaniu niesławnego grajka.
Goron
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 23/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sro Lut 12 2014, 20:46
Ha! Ależ oczywiście, że piractwo wygrało. Nie ważne, czy przeciwnicy byli bardzo średnio przeciętni, że byli jeszcze spowolnieni. Wygrana, to wygrana. Szkoda tylko, że Goron ciął, chociaż złożył się do uderzenia rękojeścią. Może nadal był trochę pijany..? Gdy tylko przeciwnicy zostali unieszkodliwieni podskoczył w powietrze, wielce ucieszony. Gdy Carlos składał hołd przeciwnikom, on zrobił to dla samego siebie. Od tak. W nagrodę, bo dlaczego by nie? Wiadomo, podobno robili to dla honoru dziewki, aczkolwiek pewnie szukali po prostu pretekstu żeby jakoś wykurzyć nowych z miasta, a pirat właśnie im taki dał. Dlatego rzec by można, że było to zwyczajne ścierwo, które dostało to, na co zasłużyło. Miejmy nadzieję, że ktoś ich tam szybko pozbiera i nie będzie z tego jatki u burmistrza. Nie chciałby dostać po kieszeni za zabicie jakiegoś osiłka.. To by było.. Smutne.. - Ha! Tak to się robi w wielkim świecie! Przybij! – rzucił do swojego blond towarzysza misji, ale ten był już daleko przed nim, mamrocząc coś do siebie. Poczuł się olany.. Aczkolwiek już po tym można było poznać, że chyba lubi się awanturować. W końcu to karmazynowy pirat, ale.. Wolał te karczemne bijatyki, gdzie można rozbić komuś kufel na głowie, czy inną część zastawy. Ewentualnie przyłożyć komuś stołkiem. Nic nie zastąpi dźwięku pustej czaszki uderzanej tym narzędziem do siedzenia. Cóż.. Nie miał wyboru. Przeprosił przeciwników i szybko pobiegł, by dogonić Carlosa. Adrenalina z potyczki jeszcze trochę w nim buzowała, ale to zdawało się szybko zmieniać, jak tylko podążali w stronę, z której wystrzelono racę. –A ten parszywy kocur już spierdzielił.. Co za bestia..- rzucił bardziej sam do siebie, chowając ostrze z powrotem do pochwy przy pasie. Poprawił swój pierścień i uważnie wysłuchiwał muzyki. Już miał z powrotem włożyć zatyczki, kiedy ich kochany lider znów zaczął nawijać.- Ty to lubisz się rządzić co..? – zaśmiał się, żartując sobie z niego trochę. – Ja włożę zatyczki, ale wygląda na to, że nie mamy wyboru, jak tylko stawić mu czoła już dzisiaj. Nie powiem, by było mi to na rękę, bo moje zasoby magiczne nie są jeszcze w pełni uzupełnione, ale nich no Ci coś powiem.. Bo on, to na pewno potrafi ludzi kontrolować tą muzyką, nie wiem, czy zatyczki pomogą, skoro to jakieś zaklęcie. Obiecuję, że nie zrobię Ci zbyt dużej krzywdy, jakbyś mnie atakował, ale wiedź, że jeśli opęta mnie.. Proszę, uciekaj. Nie walcz ze mną. Miejmy nadzieję, że nie potrafi komuś rozkazać używać magii.. – O! Zdaje się, że ino ten wilk morski też potrafi składać zadania! Nawet ton jakiś taki poważny, zupełnie do niego nie podobny. Czyżby ta misja znaczyła trochę więcej niż tylko pieniądze? Może ma na uwadze dobro dzieci? Nie.. Nie możliwe.. Koniec końców, jako, że słyszał bardzo mało, co najwyżej jakąś odpowiedź kompana, zdawał się na jego gesty, wskazówki, a generalnie to no.. Podążał za nim. Jeśli rozmawiał z przechodniami to po prostu przemiło się uśmiechał. Tak bardzo, że wydawało się to aż dziwne i mogło ich odstraszać. Bardzo uważał na jego wszelakie odruchy, które mogły by świadczyć, że już jest we władaniu flecisty. Wtem nadal za nim podąża, ale traktując go już bardziej jak wroga, niźli sojusznika, trzymając dłoń na rękojeści i będąc gotowym do walki.
Eustass
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 15/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pią Lut 14 2014, 19:17
Wszystko pięknie i ładnie, ale kompletnie zapomniał o tym, że fakt bycia kotem sprawia, iż każde pukanie do jakichkolwiek drzwi nie przyniesione efektu, z racji tego iż miał miękką łapę, an nie twarde łapsko jak ludzie. Na dodatek szyby też raczej nie zdoła wybić swoimi łapami, a więc wszystkie jego sklecone na szybko pomysły nie wypaliły. Na dodatek musiał się teraz zdecydować co zrobić. Jeśli wybije okno, to może dostać czymś ciężkim w łeb, bo burmistrz może zaczaić się z bronią na wypadek, gdyby flecista chciał jakoś porwać mu dzieciaki. Z drugiej jednak strony była możliwość natknięcia się na flecistę, co oznaczało zapewne walkę z nim, no i oczywiście wysiłek, którego za wszelką cenę chciał uniknąć. Rozmyślał chwilę nad tym co zrobić, po czym westchnął cicho zrezygnowany, bo niestety ale musiał zafundować sobie dawkę biegania, co niestety niezbyt mu się podobało, ale trudno. -Jeśli zbytnio się zmęczę, to tamte pajace płacą dodatkowe pieniądze. Cóż cenił siebie , oraz swoje nieróbstwo, a więc jeśli będzie zmuszony do zbytniego wysiłku, to mają mu zapłacić więcej niż trzeba. Nie interesowało go jak tego dokonają, ale mieli to zrobić i tyle. Po tym wniosku ruszył jak najszybciej w stronę z której odpalona racę
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pon Lut 17 2014, 19:18
MG
Flecista z Erlachbachen
Po pokonaniu przeciwników ruszyliście w stronę miejsca, gdzie odpalona została raca. Po krótkim biegu spotkaliście również kota, który również podążał w to miejsce po nieudanej próbie dostania się do domu burmistrza. Ulicy były nieco opuszczone, widocznie inni mieszkańcy również połapali się o co chodzi. Wy biegliście jak tylko mogliście w stronę bramy. W końcu do niej dobiegliście, ale nic nie zauważyliście. Musieliście się minąć przez stratę czasu jako zafundowała wam walka z bywalcami karczmy. Byliście teraz na małym placu o wielkości około 30x30 metrów z ubitej ziemi, która znajdowała się przed jedną z bram. W strażnicy nie było nikogo widać. Albo stróż uciekł, albo coś mu się stało, nie mogliście tego jednoznacznie określić.
Po chwili wszyscy poza Goronem, który miał zatyczki usłyszeli muzykę fletu, dość niezwykłą i piękną, która dochodziła zza waszych pleców. Odwróciliście się automatycznie, co również spowodowało odwrócenie się pirata. zobaczyliście chłopaka ubrany w nieco dziwny, nieco pajacowaty strój idącego w waszą stronę razem z dwoma chłopcami i jedną dziewczynką, które szły za nim wesoło podskakując. Czuć jednak było od nich swojego rodzaju nieprzyjemną aurę. Co jednak ciekawsze. Wokół siebie oraz dzieci zaczęliście zobaczyć coś na wzór pękającego delikatnie nieba. Ot jakby jakiś kot drapał tapetę i odsłaniał coś co jest pod nią. Niezbyt przyjemne wrażenie, aż dziwne, że nikt wam do tej pory o tym nie powiedział, wyglądało to dość charakterystycznie.
Flecista razem z dziećmi szedł w waszą stronę zupełnie nie obawiając się waszej obecności. Traktował was niemalże jak powietrze. Chyba w końcu doszło do długo wyczekiwanej konfrontacji. Nie wydawało się, aby rzucił na razie na was jakiekolwiek zaklęcie, którego się spodziewaliście. Odległość między wami, a flecistą wynosiła około 30 metrów. Przeciwnik zbliżał się marszem w waszym kierunku.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sro Lut 19 2014, 01:56
Verno nasłuchiwał dźwięku fletu śpiesząc ku bramie, oczywistym było iż porywacz nie będzie na nich czekał, tak więc polowanie można było uznać za rozpoczęte. W drodze dołączył do nich Eustass na co liczył blondyn. -Posłuchaj mnie Panie Kocie, gdy staniemy naprzeciw niego to musimy wstrzymać się z walką. Z tego co wiemy to nie atakował tych co nie stanęli mu na drodze, a my wciąż za mało o nim wiemy. Spróbuję go zagadać, mam pewien trop i może uda się uniknąć walki... Mówił to zwrócony do kota i jeśli Goron widząc iż kompani rozmawiają postanowi wyjąć na ten czas zatyczki to także usłyszy. -Ostatecznie jak rozmowa zawiedzie to pierwszy spróbuję użyć magii, być może właśnie magów się nie spodziewa. Oczywiście Eustass jak typowy kot mógł mieć uszykowaną w głowie własną drogę ku celowi, ale jedyne o co go prosił to to by ten się lekko wstrzymał. Po niedługim czasie dotarli do bramy i tutaj Verno się nie zastanawiał nad tym czy gdzieś tutaj stoi flecista, a raczej za wskazówkami w którą stronę mógł się udać. Nie miał jednak czasu szukać brakującego stróża, czy pukać do okolicznych domostw, gdyż w powietrzu niesiona była muzyka. Verno w tym momencie zwrócił otwartą dłoń ku swoim kompanom, niejako na znak stopu, a sam począł powoli iść w tymże kierunku. Błękitnooki, nie skradał się, nie dobywał broni i bynajmniej nie był czujny idąc jak gdyby nic z maską obojętności. Oczywiście pokerowa twarz skrupulatnie ukrywała zaskoczenie jakie spotkało mężczyznę, gdy to przestrzeń dookoła flecisty była rozdzierana. Na chwilę obecną wnioski były dwa, iluzja, albo pole raniące każdego kto się zbliży ku odtwórcy tej pięknej melodii. Carlos odbił lekko w bok zbaczając tym samym z kolizyjnej drogi i mając przy tym na uwadze pękającą przestrzeń w którą to bynajmniej nie chciał wejść. Plan działania malował się iście prosto, gdyż Manipulujący Chwilą pragnął wyminąć bokiem wroga, tak jak to uczynił z oprychami uprzednio. Jednakże nie wszystko miało wyglądać tak samo, miast wystraszonej miny i szybko odwróconego wzroku Verno zwraca się do porywacza. -Sławomir Kapusta, magiczny flet, bohater miasteczka i plan zemsty. Porozmawiamy przyjacielu? Powiedział na tyle wyraźnie by jego słowa przebiły się przez muzykę i teraz zaczynało się najważniejsze, czy ryba połknie haczyk? Verno był jednym z tych typowych dżentelmenów, którzy dobrze wiedzieli czym jest hazard i jakie niebezpieczne gry prowadzi się słownie na salonach. Oczywiście tylko w ten sposób na chwilę obecną mógł ocenić na ile zda się część informacji jakie uzyskał. Zależnie od reakcji zacznie działać, gdyby akcja jaką podjął czarodziej natknęła by się na agresję to Verno będzie starał się uskoczyć do tyłu bądź wycofać jeszcze dalej. Ostatecznie, jeśli faktycznie otoczony był tą barierą to by pokonać przeciwników wystarczyłoby by się zbliżył, a ona sama dokonała by mordu. Carlos dzierżył także laskę, więc ewentualnie będzie chciał się nią zasłaniać. Co do pozytywnej reakcji to Manipulujący Chwilą będzie kontynuował dialog, udając ignorancję na to co się dzieje, a pytając o to gdzie znajduję się Kapusta jako jego stary znajomy. Zasłania się także tym iż wszystkiego dowiedział się od Sławomira. (Jeśli będzie sens to rozpisze dalog w kolejnym poście). Pozostała także trzecia opcja iż zostanie zupełnie zignorowany, a wtedy pozwala przejść dalej i gdy ostatnie dziecko z tyłu będzie od niego w odległości dziesięciu metrów to użyje zaklęcia. Sfera Spowolnienia Chwili ma objąć jedno z trójki dzieci i tak też kieruje stożek czaru. Sytuacja była prosta, jeśli w istocie była to iluzja to przy spowolnieniu czasu obraz będzie spowolniony, ale źródło nie, przez co będzie nakładał się na siebie, jak typowe lagi w grach mmo. Trzeba było także sprawdzić, czy spowolnienie czasu zniekształci muzykę z perspektywy dziecka do tego stopnia by wyrwało się od wpływu porywacza. Niestety błękitnooki nie przewidział nic więcej poza ewentualną obroną, dialogiem i próbą swojej magii. Jednak Manipulujący Chwilą nie był tutaj sam i jego towarzysze także poruszali się po szachownicy Erlachbachen.
Eustass
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 15/06/2013
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Czw Lut 20 2014, 18:20
Kiedy spotkał się z innymi był nieco zadowolony, bowiem miał oto przydupasów którzy w razie czego zajmą się całą walką, a on spokojnie sobie poczeka na rozwój akcji, a potem wkroczy z własnym planem. Niestety nie wszystko poszło po jego myśli. Kiedy znaleźli się na małym placu miał złe przeczucia, bowiem mogli zostać zaatakowani z każdej strony, a na dodatek nie było tutaj możliwym wykonanie podstępnych ataków z ukrycia. A kiedy do tego wszystkiego doszła muzyka dobiegająca z jego tyłu szybko się odwrócił, by ujrzeć tego którego poszukiwali. Co tu dużo mówić wyglądał jak pajac tym swoim stroju, jednak nie było mu teraz do śmiechu, bowiem dzieciaki podążały za nim nieświadome niczego, a więc już musiał użyć swej magii a na dodatek od całej tej gromadki można było wyczuć coś nieprzyjemnego, Gdyby na tym się zakończyło to może jeszcze by coś wymyślił, lecz nagle niebo zaczęło powoli pękać. Oczywiście wiedział iż musiał to być skutek zaklęcia lub czegoś podobnego, bo przecież niebo nie pęka. Nie było to zbyt przyjemne ale musiał o tym zapomnieć i skupić się na tym pajacu. Jako iż blondyn chciał się nim zająć to nie wtrącał się w to co robił, zwłaszcza iż nie paliło mu się aż tak do walki. Oczywiście jeśli jego plan nie wypali i zostaną zaatakowani to stara się uniknąć ataków czy też zaklęć wymierzonych w jego stronę, jednocześnie przy każdym uniku wysypując ziarno na ziemię, by być przygotowanym na potem. Jeśli jednak nie zaatakuje a wda się w dialog z blondynem to spokojnie będzie czekał.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.