I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pon Gru 16 2013, 13:07
First topic message reminder :
Rodowód miasta sięga naprawdę odległych czasów. Jego urbanistyka oraz sama architektura jest typowo średniowieczna. Samo miasto otoczone jest wysokim na 15 metrów murem kamiennym. Wyjście z miasta możliwe jest przez cztery bramy: Północną, wschodnią, południową i zachodnią. Przy nich zlokalizowane są karczmy i noclegownie. Kawałek dalej znajdują się domy mieszkalne ludności miejskiej. Trochę bliżej znajduje się rynek oraz magazyny kupieckie oraz domy bogatszych mieszkańców miasta. Samo miasto ma ortogonalny układ ulic typowy dla tego typu budownictwa. Budynki im bliżej centrum tym bardziej okazałe, wszystkie wykonane z kamienia jako główny materiał budulcowy. Miasto utrzymuje się głównie z handlu i nie jest raczej bardziej znaczącym miastem w tej części regionu
----- MG
Flecista z Erlachbachen
Każdy z was przeczytał ogłoszenie o zapotrzebowaniu w mieście na grupę magów składającą się łącznie z 2-4 ludzi. Zebraliście się więc w trzyosobowe grupy gotowi do misji. Jakie było jednak wasze zaskoczenie, gdy na miejscu, w ratuszu, gdzie było umówione spotkanie ok. południa, spojrzeliście na drugą tak samo liczną drużynę, która przybyła w tym samym czasie i w tym samym celu. Widocznie komunikacja, która wykluczała takie sytuacje tym razem zawiodła. Burmistrz, który nie spodziewał się takiej sytuacji był nieco zdziwiony tym faktem, ale potrafił wybrnąć z tej sytuacji. - Cóż nie przewidywałem tylu grup... ale cóż problem jest poważny, a dwie grupy magów to zawsze lepiej niż jedna. Co prawda koszta będą pewnie wyższe, ale jakoś da się to rozwiązać. No więc po wykonaniu zadania zapłacę każdej grupie po 30.000 klejnotów [do podziału ofc]. Dodatkowe 30.000 klejnotów dam drużynie, która ostatecznie rozwiąże tą sprawę. Tak, myślę, że możemy to tak rozwiązać z budżetem tego miasta. No dobrze... zapewne znacie nasz problem... w sumie to co bym powiedział pokrywałoby się, z tym co pisaliśmy w ogłoszeniu. Nie za bardzo wiem co mogłoby wam pomóc w waszym zadaniu, w sumie sami wiele nie wiemy... Więc pytajcie śmiało odpowiem na tyle, na ile będę potrafił. Proszę tylko odnajdźcie nasze dzieci... a jeżeli nie żyją to pozbądźcie się przynajmniej flecisty. Po tych słowach czekał na wasze pytania, a wy mogliście wyczuć, że nie chce sam od siebie nic powiedzieć. Tak jakby chciał uniknąć opowiadania o czymś kryjąc się tekstem "przecież nie pytaliście". Jednak co to mogło być... Who knows.
Czas na odpis 19-11-2013 godz 13:00
Autor
Wiadomość
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sob Lut 27 2016, 00:33
Choć naprawdę starałem się rozwiązać tę sprawę pokojowo, bez zbędnej agresji, to jednak czasem nie jest to po prostu możliwe. Przykre... Chciałem być miły i załatwić sprawę pokojowo, ale dziewczyna na miotle trochę... Jakby to grzecznie ująć? Mistrzem dyplomacji to raczej ona nie jest. Może i nie zachowała się najlepiej, ale reakcja tego gościa, zdecydowanie była przesadzona! - Auć... - to zabolało... Tak się nie powinno robić! Nawet jeśli złotowłosa jest niemiła, to jednak kobiet się bić nie powinno! Ten człowiek zdecydowanie jest złą osobą... I może byłbym mu w stanie jeszcze jakoś darować, ale kiedy zauważam jak do tego wszystkiego wtrąca się Sisi, to normalnie aż... Aghr... Złość mnie bierze! Przecież prawie by ją trafił! Nawet jeżeli zdołała uniknąć jego rąk, ale już sam zamiar zrobienia jej krzywdy jest czymś, czego nie mogę mu darować! Jest przecież moją wspaniałą, cudowną, kochaną gołębicą. Sama perspektywa, że cokolwiek mogłoby się jej stać wzbudza we mnie dziwne odczucia, jakby to rozgniewania. Wynikającego z samej chęci ochrony. Temu też nie powinienem się w żaden sposób oszczędzać. Przecieram tylko rękawem krew spod nosa i spoglądam na mężczyznę, pełnym powagi, oraz rozgniewania wzrokiem. Skończył się czas na żarty... Za tę blondynkę z niewyparzonym językiem... Za tę dziewczynę, która przez niego zaginęła... I przede wszystkim za Sisi... Następuje Objawienie A. Niestety niektórych spraw nie da się inaczej rozwiązać. Zło jest jak wredny chwast. Trujący i groźny. Jak już urośnie, to nie ma niego żadnego innego sposobu, jak tylko pozostaje go wyrwać i doszczętnie spalić. Jednakże od bytu tego osobnika zależy inne życie, więc należy obejść się z nim w miarę łagodnie... Bez żadnego słowa chwytam od razu mężczyznę za gardło prawą ręką, mocno je ściskając. Jeżeli spróbuje jakiś sztuczek, wystarczy złapać go za kołnierz, tudzież rękę, byleby mocno na nim zacisnąć swoją dłoń. Rozwinąłbym skrzydła na pełną szerokość, odbijając się nimi od powietrza ze dwa razy, aby oderwać się wraz z mężczyzną od ziemi. Potem opadłbym z nim tak, żeby wgnieść go w ziemię i go jako tako powalić. Do uchwytu dołożyłbym drugą rękę, łapiąc złoczyńcę za głowę. Jeżeli jego twarz nie byłaby skierowana w ziemię, to na szybko bym ją poprawił, po czym wzbiłbym się za pomocą skrzydeł na niewielką wysokość, by lecąc tuż na ziemią, przejechać po niej twarzą mężczyzny. Orząc jego zębami ziemię... Potem oderwałbym go od niej, aby wraz z nim znowu wzlecieć na kilka metrów w górę i z wysokości cisnąłbym nim o ziemię, samemu pozostając w powietrzu. Jeżeli próbował się jakoś wyrywać, protestować, czy też atakować, tylko odchyliłbym głowę, no i złapałbym go jakoś. W końcu moją największą przewagą są skrzydła, oraz zwiększona siła. Gdyby zaszła jakaś niezwykła, niespodziewana sytuacja, w której nie udałoby się pochwycić mężczyzny, a ten jeszcze by dokonywał jakiegoś aktu agresji, wtedy spętałbym go Wiążącym łańcuchem D, a dopiero potem uderzałbym nim o ziemię, raz za razem, aż w końcu odechciałoby mu się jakichkolwiek działań...
Flo-chan the Witch
Liczba postów : 58
Dołączył/a : 10/12/2014
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Nie Lut 28 2016, 19:31
Jak on śmiał?! Uderzyć wiedźmę!? W swej złości Flo najchętniej wypchała by go teraz wybuchowymi ciastkami, jednak najwyraźniej uroczy blondynek wziął już sprawy w swoje ręce a nasza Pani jak prawdziwa dama powinna zostawić mu brudną robotę prawda? Tak też kobitka pozbierała się i wskoczyła z powtorem na miotełkę przyglądając się wysiłkom Feelana i ignorując doczepki drugiej Wiedźmy - takie zachowanie wśród tej wspaniałej rasy było raczej czymś normalnym i oczekiwanym. - Powodzenia mój drogi~. Jeśli wygrasz i obronisz mą dumę to dam ci specjalną nagrodę~! Rzuciła w stronę walecznego obrońcę gołębi, wspierając go mentalnie niczym rasowa czirliderka.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pon Lut 29 2016, 14:07
MG
Feelan nie mógł tego tak puścić płazem, z tego też powodu rzucił się na swojego przeciwnika odpalając swoje najsilniejsze zaklęcie. Przeciwnik skrzywił się widząc światło bijące od Feelana. Na dodatek unoszące się gdzieniegdzie niebieskawe "dusze" zaczęły czym prędzej się oddalać. W tej formie Feelan był wynaturzeniem. Czymś czego Cerros widocznie nie chciało. A to mogło go jedynie radować. Pochwycił on przeciwnika, wzniósł w powietrze a następnie uderzył, by przyjechać jego twarzą po ziemi, wznieść się i raz jeszcze rzucić przeciwnikiem w ziemię, słysząc niemiły trzask gdy pękł mu kręgosłup. Feelan - nieumarli, 1:0. Tak się przynajmniej wypadało jednak przeciwnik wstał i spojrzał na Feelana z nienawiścią.-Skoroś taki bohater, to dlaczego mnie nie zastąpisz?-Z poranionej twarzy ściekała mu krew, a złamany kark sprawiał że głowa wygięta była w nienaturalny sposób.
Stan postaci: Sadaharu: Jesteś kobietą i ociekasz masłem. Piłkowa forma 2/3 posty, 123MM Luthien: Chwilowo "Nie żyjesz" Flo-chan: 100MM, boli cię szczęka i kręci ci się w głowie Feelan: 67MM, aniołek 1/3 posty Ból nosa, cieknie ci z niego krew
Czas na odpis: 03.03 godzina 14:00
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Wto Mar 01 2016, 22:04
Chyba lekko przesadziłem. To z pewnością musiało boleć. Przynajmniej boleśnie wyglądało i dźwięk też miało bolesny. Lecz mimo to mężczyzna wstaje i nawet mówi, jakby prawie nic mu się nie stało! Choć wygląda trochę gorzej. Unosząc się w powietrzu, spoglądam na niego. Nie wiem czy to na pewno dobrze, że skończył akurat tak. Jeśliby już nie wstał, wtedy chyba nie dałoby się go wymienić na tamtą dziewczynę. Pięści mi się zaciskają, kiedy słyszę jego słowa. Może gdyby miał jakiś głębszy powód, by coś takiego mówić, może wtedy te słowa bardziej by na mnie wpłynęły, lecz zobaczyłem już do czego jest zdolny. Nie jest nikim dobrym. Wykorzystuje innych, do osiągnięcia swoich celów, samemu unikając odpowiedzialności. Zresztą już jego sam styl bycia... Ośmielił się bez powodu uderzyć kobietę! A nawet jeśli jakiś istniał, to i tak nie miał prawa jej tak po prostu uderzyć. Zresztą, co niby przyniosłoby dobrego, uratowanie kogoś takiego jak on? - Jakim prawem masz czelność o coś takiego pytać?! Czemu miałbym zastąpić cię w twojej własnej karze?! To jest twój własny ciężar, który zrzuciłeś na inną osobę! A tak się nie robi… Nie sprawiedliwym byłoby, gdyby ktoś za ciebie otrzymał to, na co najwyraźniej sobie zasłużyłeś, zwłaszcza jeśli miałby to być ból, cierpienie i śmierć! To należy tylko wyłącznie do ciebie i sam musisz sobie z tym dać radę! A ja nie jestem tu po to, żeby cię w czymś wyręczać, a po to, żeby sprowadzić cię tam, skąd przyszedłeś! - czuję narastający gniew z każdym wypowiedzianym słowem. Ten słuszny gniew, który domaga się sprawiedliwości. Jego przyczyna jest pode mną, stoi ze złamanym kręgosłupem. Nie znoszę siłowego rozwiązywania problemów, ale wątpię, aby ten osobnik dobrowolnie dał się odprowadzić. Tak czy inaczej trzeba będzie go zaciągnąć siłą. Należy więc skończyć to, co już się zaczęło! Jednakże ten człowiek wydaje się być dość pewny siebie, jak na kogoś, kto teoretycznie powinien nie żyć po takich obrażeniach. To mnie najbardziej niepokoi, jakby mógł mieć coś jeszcze w zanadrzu. Lecz również to oznacza, że nie muszę się z niczym wstrzymywać. Zleciałbym tylko niżej i szybując tuż nad ziemią, okrążyłbym go i w momencie gdy znalazłbym się na bok od niego, skręciłbym w jego stronę. Natychmiast wystrzeliłbym Wiążący Łańcuch D, aby go unieruchomić. Wzleciałbym z powrotem lekko w górę, aby stracił równowagę i upadł, a następnie wylądowałbym mu na jego nogach z maksymalną możliwą prędkością i siłą, aby mu je złamać. Kiedy nie będzie w stanie ich używać, to już raczej nie wstanie. Przyznam, że to dość brutalne, ale właśnie tego chyba wymaga sytuacja. Nie życzę wcale jemu źle, ale nie mogę pozwolić na to, by jego zło sięgnęło dalej i pociągnęłoby za sobą kolejne ofiary. Temu też w taki, a nie w inny sposób przychodzi nim się zająć… Jeżeli pozostawałby jeszcze obwiązany łańcuchem i nie szarpałby się za bardzo, to podleciałbym z nim od razu do różowowłosej. Ojej… Jak ona miała na imię? Mniejsza z tym… - Tyle chyba załatwia sprawę i można by go odnieść… - mówię trochę ponuro. Mam nadzieję, że robię dobrze. Rozejrzałbym się jeszcze szybko za Sisi. Po prostu jej widok jest zdecydowanie milszy dla oka, niż połamane kości i krew. A gdyby mężczyzna jeszcze się jakoś miotał i stawiał większy opór, to jeszcze jedno wgniecenie w ziemię powinno go uspokoić…
Luthien
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 01/09/2015
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sro Mar 02 2016, 14:09
Luthien nadal krążyła po krainie umarłych... Wszystko było szare, martwe i nijak nie reagowało na jej chęć ocalenia tych wszystkich ludzi... Dziewczyna postanowiła podejść do dzieci, krążących bez celu... Dotknęła ramienia jednego z nich, chcąc jakoś nawiązać z nimi kontakt. Pomimo ogromnego smutku, jaki czuła, starała się przezwyciężyć to uczucie i przelać w nich choć trochę ciepła, jakie kryło się na dnie jej serca. Nie potrafiła wyrazić słowami to, co chciała powiedzieć... Pragnęła wlać do tego miejsca choć odrobinę inności. Odrobinę ciepła, o którym wszyscy tutaj zapomnieli. A być może w ogóle nie byli skłonni go poczuć. Może ta zdolność została im odebrana, albo przygnieciona latami nieustannego smutku, jakiego od jakiś kilku chwil czuje i ona.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sob Mar 05 2016, 18:35
MG
Feelan był całkiem silny. Całkowicie zdeklasował przeciwnika po użyciu swojego zaklęcia. W każdym razie pomijając brutalność tej sceny przeciwnik skończyl ze złamaną prawą nogą. Lewa i tak była zbyt obita by próbować chodzić ale szczęście w nieszczęściu, nie złamała się. Następnie ciągnięty za łańcuchy wraz z Feelanem, Lili i resztą wrócili przed barierę. Sisi krążyła sobie nad głową swojego właściciela gruchając nieśmiało co jakiś czas. Gdy tylko jednak drużyna dotarła przed szarą krainę, przeciwnik tryumfująco się zaśmiał.-I co dalej?-Zapytał Feelana, ciekaw niby jak ten, chciał wcisnąć go do środka i odzyskać dziewczynę.
Luthien bledła. Jej ciuchy blakły. To chyba oznaczało ni mniej ni więcej tylko umieranie. Gdy dziewczyna kogoś zaczepiała, w jego oczach na chwilę pojawiał się błysk, jakby zrozumienia. Dawnej pamięci o czymś bezpowrotnie utraconym, a potem znowu bladły. Nic nie dało sie zrobić. W tym miejscu nie istniała radość. Śmierć, nie miała radosnego oblicza.
Stan postaci: Sadaharu: Jesteś kobietą i ociekasz masłem. Piłkowa forma 2/3 posty, 123MM Luthien: Chwilowo "Nie żyjesz" Flo-chan: 100MM, boli cię szczęka i kręci ci się w głowie Feelan: 60MM, aniołek 2/3 posty Ból nosa, cieknie ci z niego krew
Czas na odpis: 08.03 godzina 19:00
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sob Mar 05 2016, 21:51
Co dalej? To dość dobre pytanie… Tylko skąd niby to ja miałbym znać na nie odpowiedź? To nie wystarczyło go tutaj jedynie przyprowadzić? Jest niewidzialna ściana, ale nie ma żadnej dziewczyny, na którą mielibyśmy wymienić tego tutaj. Niedobrze… Spoglądam na różowowłosą panią pracodawczynię. - To tam ona jest? Eee… To jak niby mielibyśmy ich wymienić? – pytam lekko zakłopotany. Myślałem, że powinna to wiedzieć, skoro wiedziała, iż należy tutaj go sprowadzić. Aczkolwiek chyba musi być to w jakiś sposób możliwe. Nie mam jakiegokolwiek pojęcia co należałoby w tej chwili zrobić. Smutnym byłoby, gdyby cały wysiłek poszedł na marne, a dziewczyny nie dałoby się uratować, albo co gorsza – w ogóle mogło jej nie być! Ale wtedy można by było przecież wszystko na spokojnie ugadać, a teraz, to jest tak dziwnie. Przeczuwam, iż nie będzie to prosty do rozwiązania problem. Może Yamata by wiedział? W końcu miał odpowiednią moc, żeby kogoś do tej krainy sprowadzić, a przynajmniej wynikało to z jego słów i zachowania. Lecz nie jestem pewien co do tego, czy chciałby nam pomóc. Pozostaje więc poczekać na to co odpowie pracodawczyni i przez cały czas pilnować mężczyzny, żeby nie próbował niczego głupiego. Jeszcze tylko zapukałbym w barierę, aby upewnić się, że cały czas tam jest.
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Nie Mar 06 2016, 15:03
- Musi nastąpić wymiana. Ten człowiek w zamian za Luthien. A żeby to zrobić trzeba by ją jakoś przywołać. Może ja dam radę, wcześniej byłą z nią bardzo związany. - Odezwał się duszek pierwszy raz od dłuższego czasu. Jakoś nie widziała potrzeby by coś wcześniej mówić lub działać. Feelan sam sobie poradził z zadaniem obezwładnienia i przyprowadzeniem z powrotem naszego drogiego uciekiniera. Teraz jednak problemem było dokonanie wymiany. Luthien nie było nigdzie za "ścianą" by można było ją ujrzeć, co pewnie utrudni sprawę jej wyciągnięcia. Dlatego też Sadaharu postanowiła tym razem zrobić coś produktywnego i zacząć działać należycie. Odmieniła się z powrotem w swoją prawidłową formę, choć normalnie nie był ociekającą masłem kobietą. Następnie wyciągnęła zza pasa swoją latarnie, której światło odsłaniało zmarłych i uaktywniła ją. Poświeciła nią ścianę, oraz obecnych by być może zaobserwować coś ciekawego, czego wcześniej nie dostrzegła. Kiedy to już zrobi, odstawi latarnie na ziemię, podejdzie bliżej ściany i bardzo pomału położy na niej dłonie. Zamknie oczy. Wiedziała, że szansa na powodzenie tej akcji będzie mała, ale musiała spróbować. - Luthien... wróć do nas... wróć tutaj...Luthien! - Próbowała wezwać ją z powrotem. Być może fakt, że połączył z nią dusze wcześniej pozwoli jej na kontakt z nią w świecie umarłych. - Proszę cię. Wróć.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Wto Mar 08 2016, 19:22
MG
Bariera była, ale Luthien, nie było. Ogólnie rzecz ujmując to sprawa była bardzo problematyczna, bo Lili i Sadaharu widziały, że cała rzecz polegała na wymianie. Więc odzyskanie Luthien wymagało no tak trochę jej obecności. A tej - nie było. A skoro nie było Luthien to mało co dało się zrobić prawda? Sadaharu zapaliła lampkę i zaczęła sie przyglądać osobom. Kiedy zaświeciła latarnią na ich "Gościa", okazało się że otacza go ciemność, zła, mroczna, o ludzkich kształtach. On wciąż nie był w pełni żywy(ciężko żeby był ze złamanym karkiem), więc pewnie wciąż była szansa wskrzeszenia Luthien.-Skoro waszej koleżanki nie ma, to może mnie puścicie? I tak nic bez niej nie zdziałacie-Zauważył spokojnie mężczyzna. W tym samym momencie, kawałek rzeczywistości upadł na ziemię. Dostrzegli to wszyscy poza samym mężczyzną. On był tu od zawsze, oni - przybyli. Dla nich to miejsce właśnie się rozpadało. Więc czas na sprowadzenie Luthien, kurczył się.
Stan postaci: Sadaharu: Latarnia 1/2 posty 123MM Luthien: Chwilowo "Nie żyjesz" Flo-chan: 100MM, boli cię szczęka i kręci ci się w głowie Feelan: 60MM Ból nosa, cieknie ci z niego krew
Czas na odpis: 11.03 godzina 19:00
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Wto Mar 08 2016, 20:38
Trochę to wszystko wydaje się być całkiem dziwne. Może po prostu trafiliśmy w złe miejsce, a ta ich koleżanka jest trochę dalej. Widząc jak ociekająca masłem kobieca postać przylega do niewidzialnej ściany, robi mi się jej trochę szkoda. Czym sobie zasłużyła na coś takiego? Jak doszło do tego, że ten zły osobnik jest tutaj zamiast niej? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale chciałbym ze wszystkich sił pomóc im w rozwiązaniu tego problemu. Stojąc bezczynnie raczej nic nie osiągnę. Nie mogę pozwolić aby to się tak skończyło! Spoglądam na połamanego mężczyznę, czując do niego lekki wstręt. Ignoruję wszelkie jego bezczelne obiekcje. - Może istnieje sposób, by ją tutaj sprowadzić – oznajmiam. – Przypilnujcie go przez chwilę. Zaraz wrócę… Chodź Sisi! Chyba ostatnią deską ratunku jest pójście po radę do Yamaty. I to czym prędzej, ponieważ chyba zostało mało czasu. Jak najszybciej pędzę w stronę turkusowego filaru, przy którym widziałem go po raz ostatni. W drodze zastanawiam się co niby miałbym mu powiedzieć. Nie wiem czy będzie skłonny do pomocy, ale tu przecież chodzi o to, jak to sam ujął, żeby martwi pozostali martwymi. Źle to brzmi, ale mniejsza z tym. - Skomplikowane to wszystko, Sisi – zwracam się do gołębicy. – Jak to wszystko się skończy, to udamy się razem gdzieś nad morze? Albo w góry?! Uch… To chyba nie najlepszy czas, żeby myśleć o takich rzeczach. Powinniśmy się skupić na tym, jak wydostać stamtąd tę dziewczynę. – oraz na tym jak przekonać Yamatę, żeby pomógł. Przydałoby się zrobić na nim w miarę dobre wrażenie. Jeśli tylko zdążyłbym do niego dotrzeć, zanim niebo zawaliłoby się nam na głowy, to zatrzymałbym się w bezpiecznej odległości, by mógł zauważyć mnie, a ja mógłbym zauważyć niego. Ale na tyle daleko, by nie mógł mi się od razu do gardła rzucić. - To znowu ja! Pamiętasz mnie jeszcze? – rzuciłbym na powitanie, wraz z radosnym uśmiechem. – Nie martw się, nie przyszedłem tu po to, żeby opuszczać tę urodzajną krainę. Nie chcę sprawiać ci żadnych problemów, chociaż… No jest taki pewien problem, ponieważ pewien zły osobnik uciekł z szarej krainy i nie chce wrócić z powrotem, a przy okazji uwięził tam niewinną dziewczynę. I przydałoby się go wrócić tam z powrotem, ale bez niej to ciężko, ponieważ gdzieś tam znikła – czy aby na pewno wszystko dobrze powiedziałem? Mam nadzieję, że tak. W przeciwnym wypadku, jeżeli Yamata się zdenerwuje, chyba trzeba będzie wykonać jak najszybszy odwrót z powrotem pod szarą ścianę i przy okazji pomyśleć o innym rozwiązaniu...
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Sro Mar 09 2016, 16:28
Nie udało się. No ale przynajmniej spróbowała, to zawsze coś. Teraz trzeba było pomyśleć, co dalej. Jak można ją tu przywołać jak i też uratować ze stanu śmierci? Niech to szlag, dlaczego pozwoliła jej dotknąć tej głupiej ściany. Gdyby nie to, to już dawno wykonaliby swoje zadanie i wszyscy byliby szczęśliwi. Ale nie, oczywiście! Zawsze muszą pojawić się problemy na drodze, które opóźniają poprawne funkcjonowanie o kamień milowy. Tak samo było w Jormungandzie. Spoglądając na obecnych oświetlonych światłem latarni, zauważył pewną odmienność naszego połamanego nieszczęśliwca. Czym był ten mrok? To jakaś forma egzystencji? Klątwy? A może jest to energia, która go łączy z tym światem bez życia?
Apropos życia, świat im się zaczął rozsypywać. Biorąc pod uwagę, że tylko "my" czyli wszyscy prócz czarnego(tak go nazwała) zauważyli to, może to oznaczać, że kraina ta odrzuca żywych, lub pół żywych, jak Sad. Jeżeli faktycznie tak było, to nie miała czasu do stracenia! Widząc, jak Feelan zostawia Czarnego i biegnie tam skąd przyszliśmy, Sad już chciała podchodzić by go przejąć, ale wtedy wpadła na nowy pomysł. - Przepraszam Lili, mogłabyś go przytrzymać? Albo ty młoda czarodziejko? Mam jeszcze jeden pomysł. - Odezwała się po czym podeszła znowu do ściany. Uniosła rękę nieco do góry i użyła na niej Mniejszego Widma(D), by zobaczyć czy jej ręka przeniknie przez ścianę. Jeżeli tak by się stało, wtedy uśmiechnęła by się zadowolona i oznajmiła reszcie, że idzie ją znaleźć. Następnie przemieniłaby się z powrotem w Duszka Mini i używając na całym ciałku Mniejszego Widma, przeniknęłaby przez ścianę i jak najszybciej zaczęłaby lecieć w głąb nieznanego, szukając towarzyszki, wołając na głos jej imię.
Flo-chan the Witch
Liczba postów : 58
Dołączył/a : 10/12/2014
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Nie Mar 13 2016, 06:42
A co z Flo-chan? A no stała sobie przy drugiej wiedźmie nie bardzo wiedząc o co tu tyle szumu - nie mogli po prostu olać tej zaginionej dziewuchy i ruszyć dalej do-czegokolwiek-co-mogło-być-celem-misji? Dodatkowo stanie w pobliżu maślanej kobiety było dla naszej cudnej blondynki nad wyraz ohydne. Znaczy się... kąpiel w mleku czy też błocie - jasne, spoko - ale w cholernym tłuszczu!? Kto to widział. - Ehh... a nie możemy po prostu tego olać? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że spędzimy najbliższy tydzień próbując uratować jakąś chłopkę...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Nie Mar 13 2016, 11:47
MG
Feelan pobiegł kierując się ku Yamacie. Lili wraz z Flo zostały a Sadaharu eksperymentowała i ku jej zaskoczeniu, a może nie, jej eksperyment zakończył się sukcesem a sama Sadaharu, znalazła się w szarej krainie. W zasadzie mówiąc szczerze, to po prostu umarła. Teraz zaś kierowała się ku miastu w dole, by odnaleźć Luthien. I w końcu ją dostrzegła. Szarą postać, z ledwie widocznym kolorem w oczach. Widać że "Życie" ledwo się w niej tli. Jeszcze trochę i będzie źle. Tymczasem zziajany Feelan, którego po naprawdę ogromnym pośpiechu wręcz paliły łydki, znalazł się Yamacie. Ten uraczył blondyna znudzonym spojrzeniem.-Po prostu go zabij...-Wysyczał.-Jeśli dziewczyna odeszła od ściany, to nic dla niej nie zrobicie. Już nie żyje.-I tyle. Sam widocznie ruszać się nie zamierzał, a i jego pomoc była no... mało pomocna? Tymczasem Lili pogardliwie spojrzała na Flo.-Oczywiście że ją uratujemy. Oni coś na tej misji już zrobili, a ty wielka wiedźmo? Oczywiście, prócz zbierania manta-Różowowłosa patrzyła na Flo z nieskrywaną wyższością.
Stan postaci: Sadaharu: Chwilowo nie żyjesz Luthien: Chwilowo "Nie żyjesz" Flo-chan: 100MM, boli cię szczęka i kręci ci się w głowie Feelan: 60MM Ból nosa, cieknie ci z niego krew
Czas na odpis: 16.03 godzina 12:00
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Nie Mar 13 2016, 15:06
Sam właściwie nie wiem czego się spodziewałem. Chciałem wyłącznie spróbować. Na szczęście źle na tym nie wyszedłem, ale dobrze też raczej nie. Chyba nie ma sensu bardziej naciskać, ponieważ może się jeszcze zdenerwować. A jego złość nie będzie w tej chwili najbardziej potrzebna. - Nie żyje… Ale… Skąd możesz być tego pewien!? Naprawdę nic nie da się już z tym zrobić!? Przecież musi być jakiś sposób, by ją stamtąd wyciągnąć! – mimowolnie podnoszę głos, wciąż pozostając w bezpiecznej odległości. Ciężko mi się z tym pogodzić, żeby nawet i obca mi osoba miała zostać w takim szarym, ponurym miejscu. Nie potrafię tego zrozumieć. Lecz to nie jest wystarczający powód, żeby narzucać coś Yamacie. W końcu do jego obowiązków należy, by nikt z szarej krainy się nie wydostał, tak przynajmniej mi się zdaje. Nie mogę mu mieć nic do zarzucenia skoro nie chce pomóc, a zmuszać go nie ma najmniejszego sensu. – No cóż… W każdym razie, dzięki… Skłaniam się lekko, po czym odwracam w drugą stronę i odchodzę od niego. Powoli wracam do reszty. Idę ze spuszczoną głową, nie śpiesząc się zbytnio, by złapać oddech. Powinienem przekazać smutną nowinę, czy może istnieje jeszcze choćby cień szansy na uratowanie jej? Może wróci, ale skoro nie żyje… Jest do rozwiązania jeszcze kwestia mężczyzny. - Sisi, co o tym myślisz? Powinniśmy go zabić? To chyba nie jest właściwe rozwiązanie, ale sam nie wiem… - zwracam się do gołębicy szukając u niej jakiegokolwiek wsparcia. No i pozostaje rozmyślać nad tym co zrobić z tym gościem. Przecież teoretycznie już chyba powinien nie żyć! To niby jak miałbym go jeszcze bardziej zabić?!
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Niewielkie miasteczko Erlachbachen Pon Mar 14 2016, 14:49
- Luthien!!!!!! - Zakrzyknęła uradowana Sad, pędząc w jej stronę. Zastrzyk ekscytacji dopadł ją, kiedy jej technika podziałała na szarą ścianę rzeczywistości i choć umarła przechodząc na drugą stronę, szczęście jej nie opuszczało. Już raz umarła, więc nie było jej to obce uczucie, a po za tym, może w każdej chwili wrócić. Pomińmy jednak ten aspekt i na cennym znalezisku. Martwy duch pobiegłszy do swojej umierającej w nieżyciu przyjaciółki, chwycił ją bez chwila zawahania za ramiona i potrząsnęła ją. Patrząc się w jej oczy, przeszła ją chwilowo trwoga, że może być za późno, ale to tym bardziej zmotywowało ją do działania. Chwyciła ją mocno za rękę i zaczęła ciągnąc za sobą do ściany. Jeśli się nie udawało to, lub stawiała opór to z trudem starała się przyprowadzić ją na plecach do ściany. W między czasie spróbowała z powrotem połączyć ich dusze za pomocą łańcucha dusz. Miała nadzieję, że poczuje się lepiej(patrz na efekty Hallowynowe w banku: Ludzie wokół Sada czują się lepiej). Jeżeli dotarliby do ściany natychmiast dałby znać pozostałym, pokazując, że ma czarodziejkę ze sobą i spróbowałby dokonać wymiany z czarnym. Jeżeliby się udała, sama by wróciła do żywych, tak jak tutaj weszła.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.