Kasyno "Los"

First topic message reminder :

Największe kasyno w mieście, znajduje się w samym jego centrum i przypomina... piramidę! Na samym dole, jest to faktycznie zwykłe kasyno, z wszystkimi grami. Ale na piętrze... tak, na piętrze obowiązuje wpisowe 20.000 klejnotów. A gry tam, niejednokrotnie narażają życie. Właściwie, szansa przeżycia wynosi mniej niż 10%, ale zwycięzca danej gry, otrzymuje zawsze, wspaniałe nagrody.

No i wszystko poszło nie tak, jak chciała. Widząc kostki nie do końca początkowo wierzyła w to, co widzi. A jednak - ta runda nie była jej. Tak definitywnie. A Eris musiała myśleć, jak wyjść obronną ręką z tej beznadziejnej sytuacji. Może po prostu ich wszystkich zabić i wyjść? Ale to znowu oznaczałoby alarm. Ułożyła tabletki na dłoni, po czym jednym szybkim ruchem wpakowała je do ust. Ale nie połykała. Zamiast tego chciała szybko schować je pod język z nadzieją, że efekt będzie przynajmniej dużo później niż normalnie. I że do tego czasu zdąży skończyć się gra. Bardziej jednak jej zależało na tym, żeby nikt nie poznał się na jej drobnym przekręcie. A sądząc po tym, że nikt się do tej pory już nie uchował, to powinni być wystarczająco naćpani by, miejmy nadzieję, przeoczyć pewnie rzeczy. Po tym też już nic więcej nie mówiąc wyłożyła 30k i zgarnęła swoją działkę. Teraz tylko nie przewalić tej konkretnej rundy i wszystko powinno być w porządku.

Shiin spojrzał wrogo w kierunku Eris, czy chmary much, czy czegokolwiek co tam widział. Zawarczał tylko pod nosem i odłożył tabletki z powrotem na stół. O dziwo udało mu się uzbierać trochę żetonów, na tyle dużo aby mógł je postawić. Mógł też rzucić swoim nowym kozikiem na stół, ale stwierdził że może się przydać więc schował go do marynarki. I rzucił swoje 10k na wejście. Złapał garść tabletek i czekał na swoją kolej rzucenia kośćmi. Ale zanim rzucić spojrzał na każdego z obecnych we własnym mniemaniu groźnie. Jakby chciał im powiedzieć, żeby uważali, nie wchodzili mu w drogę.

All in jest strasznie upierdliwe. Jednak pewność chłopaka jeszcze bardziej była irytująca. Czy naprawdę miał takie dobre karty? Przychodzi się do kasyna z myślą o zarobku. Na nielegalne gry idzie się z chęcią jeszcze większego zarobku, a gdy wchodzą komplikacje człowiek robi się raczej nerwowy. Zachowanie chłopaka jest totalnie bez sensu. Takim zachowaniem zamiast prowokacji, odstrasza od wejścia, a jak wiemy zysk jest tutaj główną rzeczą. Drugorzędną jest zaś zachowanie jak największej ilości serduszek. Więc, trzeba ryzykować. Aktualnie w dłoniach miał: Dama Karo, As trefl, Walet Karo, 9 Karo i Dama Pik, a mógł wymienić jeszcze 2 karty, a wymienione miał 4 Kier, 2 Pik, Walet Trefl. Hmm, wulp, odpadają As i Dama Pik. Lecimy w kolor. Twarz chłopaka nie wyrażała nic. Spokojnie myślał nad tym wszystkim, trzeba w końcu wymyślić.

MG

No i kości zostały rzucone po raz ostatni. Tym razem grubas miał jedynie 18, tak więc znalazł się w strefie zagrożenia. Ale gdy laska wyrzuciła 25, całkowicie zmiotła towarzystwo. Nie było szans by brała tabletki. Była bezpieczna. Kolejny był Shiin, którego wynik 17, przybliżył go do upragnionych tabletek. Ostatnia rzuciła Eris, wyrzucając jednak jedynie 16. Tym samym została skazana na dodatkowe 8 tabletek. Razem dawało to 14... dość niebezpiecznie blisko 15.-Połknij.-Powiedział host, uważnie obserwując Eris. Nie wymiga się tak łatwo od kary.

Nemyu po raz ostatni wymienił karty. Tym razem dostał Króla pik i 9 czerwone serce. Musiał podjąć decyzję, czy wchodzi czy pasuje. Albo zaryzykuje utratę wszystkich swoich klejnotów, albo sprawi że przegra jedno z serduszek. Koniec końców dziewczyna która jeszcze się wahała, również spasowała. Tak więc był to już pojedynek tylko między dwoma mężczyznami. Ten, pewien swego, spojrzał z pogardą na Nemyu.-A ty?-Zapytał uśmiechając się tryumfalnie, jak by już zwyciężył.

Nemyu: 80.000 klejnotów. 70MM, 3 "Życia"
Eris: 100.000 klejnotów
Zjedzonych tabletek: 14(?)
Shiin: 22.000 klejnotów, super dobry humor, pewność własnych możliwości, bardzo mocne halucynacje. Ostro naćpany

Shiin spoglądał na toczące się kostki i już prawie był pewny, że to jemu przypadnie połknięcie kolejnej garści tabletek. Ale wtedy Eris znów wyrzuciła mniejszą liczbę oczek od niego, czyli nic z tego. I tym razem "kolejka" go ominie z czego w tym momencie za bardzo zadowolony nie był. Do tego jeszcze Host go zaskoczył zwracając się do Eris. Co miał na myśli? Dziewczyna jakoś kantowała czy co? Spoglądał to na nią to na hosta. Był ciekawe czy dobrze rozumuje, oraz przede wszystkim był ciekaw co z tego wyniknie. Znów uśmiechnął się, ale nie jak idiota. Uśmiech był podobny do tego z wcześniej, zanim przyćpał. Szczęście mu chyba dopisywało. Mógł połknąć kilka tabletek przez co miał świetny humor, a teraz być może czekało go przedstawienie.

Szczęście właśnie pokazało jej na sam koniec gry środkowy palec, na co sama dziewczyna nie mogła zareagować niczym innym jak poddenerwowaniem. Właśnie zaś wkopała się kompletnie, bo wyszło na to, że będzie musiała połknąć ich ponad tuzin i na prawdę niewiele dzieliło ją od dawki śmiertelnej. A to oznaczało, że nawet ta mogła ją właściwie wkopać do grobu. Uśmiechnęła się słabo do hosta po czym nie mając większego wyboru połknęła wszystkie 14. Po tym zaś zaczęła nerwowo szukać przy sobie wody z jeziora. Jeśli ma i znajdzie to super. Jeśli nie, to przypał. W każdym razie to ostatnia runda i nigdzie nie było, że nie można sobie pomagać magią. Nie mniej jeśli to możliwe, z użyciem itemu poczeka do końca. Jeśli zaś za mocno nią trzepnie już po chwili, to nie czeka. Tylko w sumie problem, bo zwycięzcą miała być osoba, która postawiła ponad 100k i przeżyła. A przeżyli wszyscy. I chyba wszyscy postawili coś koło tego. No i co teraz?

Chłopak wymienił karty, więc aktualnie w jego ręce znajdowały się: Dama Karo, Walet Karo, 9 Karo, Króla pik i 9 czerwone serce. Czy taka para warta jest all in? Nie. Ale czy on jest pozerem? Ból, wewnętrzne rozterki, zalane marzenia. Ale, raz się żyje, a jak się nie żyje to się umiera. Prawdopodobnie śmierć chłopakowi przypadnie nieco szybciej niż Asklepios jemu przewidywała... A może dobrze przewidziała? Użyje Kamuflaż na 9 serce dbając, by karta ta przybrała wygląd 10 Karo. - Sprawdzam. Wysunął wszystkie żetony, a także wyłożył karty na stół dbając, by dotykać zmienionej karty. Jak się umrze to się umrze, przynajmniej innych już nie zrani.

MG

No i się porobiło. Shiin z radością obserwował rozterki Eris. Ta jednak po raz kolejny postawiła na "Szczęście" a tabletki zniknęły połknięte. Eris  jednak nie zamierzała jednak dać się załatwić jakiemuś narkotykowi i zaraz zagryzła tabletki wodą z jeziora. Czy miało to pozytywny efekt? Ciężko ocenić. Na razie nic się z Eris nie działo, przynajmniej ręce przestały jej się telepać.-Świetnie. Żebyście wszyscy mogli kontynuować wyżej, pan pozwoli że nieco pomogę...-Powiedział host do Shiina i pstryknął palcami, a efekty narkotyku na nim, delikatnie osłabły. Na tyle że widział normalnie i rozumował w miarę zwyczajnie.-A teraz, idą państwo na trzecie piętro, czy wracają do gości na dole?-Zapytał host, bo tak, wygrała cała czwórka. Grubas z Laską, weszli wyżej.

Niestety życie nie jest takie proste, a wygląd karty nie jest bodźcem. Tak więc zmienić tego Nemyu nie mógł. Pozostało mu jedynie zaryzykować i sprawdzić. Tak więc rzucił swoje karty na stół. Przez chwilę blondyn wyglądał na przestraszonego. I dobrze, bo on grał wysoką kartą, a Nemyu miał parę. Dzięki temu chłopak wygrał, a przeciwnik został zabrany. Pozostała trójka graczy. Karty znów zostały rozdane. Obie dziewczyny od razu wymieniły karty. Ruda 2, brunetka 3. Nemyu dostał do ręki: 4 Pik, Waleta Pik, 8 trefl, 10 kier oraz asa kier

Stan postaci:
Nemyu: 70MM, 180.000, 3 "Życia", Stel X
Eris: 100.000 klejnotów, - Woda z jeziora
Shiin: 22.000 klejnotów, Dobry humor, pewność własnych możliwości, ślinotok, napady śmiechu. Flare.

Ruda: 2 życia, 70.000
Brunetka: 2 życia, 70.000

Chłopak z radością obserwował poczynania dziewczyny, której przypadło połknięcie tabletek. Co prawda liczył, że wypadnie na niego, ale oglądanie jak gryzie się z myślami też było całkiem zabawne. Acz ku jego zawodowi nie stało się nic kiedy Eris draże połknęła. Może dali jej jakieś lewe tabletki? A może nie dawała tego po sobie poznać. Chociaż przy takiej dawce to chyba niemożliwe... Rozkminę przerwał Host. Zaoferował pomoc.
- Dzięki. - powiedział kiedy trochę przejaśniło mu się w głowie. Widział też jakby lepiej. Nadal czuł, że narkotyk krąży w żyłach, ale mógł przynajmniej w miarę jasno myśleć. Na tyle jasno, że miał wątpliwości czy powinien iść dalej. Po tej całej grze w końcu jego sakiewka znacznie się uszczupliła, a do tego nadal narkotyk w jakimś stopniu na niego działał. Z drugiej strony jeśli zrezygnuje będzie sporo dłużny jeśli pozostali nie dokończą misji. Właśnie, jeśli on tego nie załatwi to nikt tego nie zrobi. Miał mało żetonów, ale to nic, jakoś da sobie radę. Ruszył na następne piętro już bez wątpliwości.

Nemyu każdą chwilę przeżywał zdecydowanie dłużej niż powinien. A co jak przegra? Zrobi tym ludziom przysługę. Z tym, że podejście blondyna bardzo mu się nie podobało i akurat jakby on przegrał nie smutełkowałby za bardzo. Więc zaczęło się pokazywanie kart, liczył, że da radę przetrwać z niską parą dziewiątek.. I akurat mu się udało! Westchnął cicho, z ulgą, ale też satysfakcją. Uśmiechnął się z drwiną do tamtego chłopaka, gdy go zabierano. Było nie nie doceniać przeciwników, a także ich kart! Ale, gra do przodu, kolejna runda, którą też wypadałoby jakoś wygrać. Tym razem nie było nawet punktu zaczepienia, więc postanowił wymienić 3: 4 Pik, 8 trefl, 10 kier. Oby szczęście sprzyjało dziś chłopakowi.

Przekręt nie wyszedł, kości jej nie kochają i straciła pamiątkę po chorej wyspie-sanktuarium. Ale trudno. Mogła stąd wynieść znacznie więcej niż miała. Mając 100k weszła do kasyna i tyle miała. Jeszcze dwa piętra. Wstała z miejsca i niewiele mówiąc ruszyła na piętro wyżej. Bądź co bądź jej obiekt znajdował się na czwartym, a jak wyjdzie teraz to skończy ze stratami. Większego wyjścia więc nie miała. Znaczy pewnie miała. Zawsze mogła wyjść. Kwestia była taka, że że nie specjalnie jej się to w ogóle opłacało. Po za tym skoro dała sobie radę na dwóch poprzednich piętrach, to kto wie, czy nie da sobie rady na reszcie?

MG

Przez dwa piętra Shiin i Eris podróżowali razem. Los jednak chciał, by tym razem zostali rozdzieleni. Shiin wylądował tym razem w miejscu zupełnie innym niż Eris. Pokój był wypełniony różnymi narzędziami i broniami. Prócz hosta stało tu krzesło, a do krzesła był przywiązany jakiś nagi facet. Oraz zakneblowany. Krzesło wraz z facetem stało w zagłębieniu w podłodze, głębokim na kilka centymetrów. Facet rzecz jasna płakał i szlochał.-Witaj graczy na 3 piętrze. Dzisiaj to ja będę twoim przeciwnikiem w tej grze. A jej zasady są bardzo proste. Osoba na krześle jest twoją ofiarą. Wykorzystując przedmioty dostępne w tym pomieszczeniu, masz zadać jej jak najwięcej bólu przez pewien okres czasu(3 posty). Jeśli umrze lub zemdleje, przegrywasz. Jeśli ból będzie zbyt mały przegrywasz. Jeśli w 3 posty podłoże nie pokryje się jego krwią, przegrywasz. Jeśli wygrasz, zatrzymujesz jego dorobek. Jeśli przegrasz, zastąpisz go. Proste, prawda?-Zapytał odsuwając się nieco.

Miejsce do którego trafiła Eris, wcale nie było prostsze. Arena niczym ta na której walczyły psy, teraz jednak sama się tam znajdowała. A na przeciwko niej, była inna kobieta. Brunetka, o dość sporym, a na pewno większym niż Eris, biuście. Host unosił się w powietrzy ale rzucił Eris i brunetce po nożu. Czyżby walka?-Dzisiejsza gra, będzie prosta. Witam was na 3 piętrze. Tylko jedno z was wyjdzie z tego na tarczy. A zasady są proste - możecie atakować tylko tym nożem. Jednakże, możecie atakować tylko i wyłącznie samych siebie. Jeśli przez długi czas nie zadacie rany, przegrywacie(raz na post). Rany muszą być też odpowiednio silne(Minimum C) Osoba która przegra, traci wszystkie żetony i zdobyte nagrody, na rzecz wygranego. Jeśli zasady są jasne, możecie zaczynać.-Powiedział host. Brunetka podniosła nóż a następnie spojrzała z nienawiścią na Eris i przejechała nożem po wewnętrznej części lewej dłoni. Stęknęła czując ból i widząc jak krew zaczyna ściekać jej po dłoni.

Nemyu wymienił karty. Tym razem dostał 9 pik, 2 trefl i 2 pik. A to sprawiło że jego ręka wyglądała teraz bardzo przyzwoicie. Ruda mogła wymienić jeszcze 3 karty i to właśnie teraz zrobiła. Brunetka nic już nie wymieniała. Nemyu wciąż mógł wymienić dwie.-Stawiam-Powiedziała brunetka rzucając 10.000, do podstawowych 10.000. Tak więc albo dobiją do 20.000 albo podbiją wyżej. No, ewentualnie pozostali mogli się wycofać.

Stan postaci:
Nemyu: 70MM, 180.000, 3 "Życia", Stel X
Eris: 100.000 klejnotów, - Woda z jeziora
Shiin: 22.000 klejnotów, Dobry humor, pewność własnych możliwości, ślinotok, napady śmiechu. Flare.

Ruda: 2 życia, 70.000
Brunetka: 2 życia, 70.000

Gra wciąż trwała, karty wciąż były wymieniane, a chłopak też musiał wciąż myśleć. Miał przewagę żyć, ale nie warto też stawiać bez głowy... A oczywiście szczęście chłopaka za przeproszeniem zasysało mocno, trafił najsłabszą parę... Dwójki? Serio? Jednak jego twarz nie wyrażała niczego, przynajmniej starał się by nie dało się poznać jego zwątpienia, bądź jakby ktoś inny to ujął rozterek i zastanowienia. Lekkim ruchem wyrzucił kolejne dwie karty: Waleta i 9 pik. Może tym razem coś wpadnie. Zerknął jeszcze na dziewczyny zastanawiając się, czy grają, bo kończą się życia, czy grają, bo mają dobre rozdanie...

I poszła dalej. Dalej zaś była arena i jakaś dziewczyna, przez co Eris mimowolnie się uśmiechnęła. Więc będzie walka! Idealnie. Wreszcie ktoś, kogo będzie mogła obić bez wyrzutów sumienia. Wyczuwając proste zwycięstwo i możliwość pójścia dalej złapała sztylet i właściwie tutaj cała radość osiągnęła swój kres. - Idealna zabawa dla masochistów... Czyli zgaduję, że dla żadnej z nas. - rzuciła niezadowolona po czym westchnęła ciężko. Trochę widocznie tutaj zabawi. No i będzie ranna. A nie lubiła być ranna. Cholera... A może da radę to załatwić inaczej? W każdym razie przegrać nie zamierzała, to też bez większych ceregieli, rzucaniu groźnymi spojrzeniami tudzież bez miny typu "Zabiję ci rodzinę" chwyciła pewniej sztylet po czym rozcięła nim lewę ramię, mniej więcej w połowie i poziomo. Na tyle, by host nie doczepił się do samego rozmiaru rany, ale też nie wczuwając się w to za bardzo. Skrzywiła się nieco, definitywnie nie będąc pasjonatką metalu we własnym ciele. Po tym zaś znowu spojrzała na brunetkę. - Ej, mam pomysł. Poddaj to. Nie ma sensu żebyś się okaleczała, może nawet i do końca życia.. Serio, przemyśl to. Gra nie warta świeczki. - rzuciła z nadzieją, że może faktycznie to przemyśli. Jej zaś było obojętne, czy zarobi jedną ranę czy pięćdziesiąt nowych. Taka dola maga. Nie lubiła, nie popierała, ale się z tym jednak liczyła. A hazard z reguły nie wiąże się z ranami. Chyba, że ten... no, tego typu.

- Proste i nie proste. - stwierdził Shiin spoglądając na swoją przyszłą ofiarę. Nie widział problemu w pocięciu tego gościa, właściwie mogła to być nawet niezła zabawa. Tylko będzie musiał bawić się inaczej niż zwykle i nie dopuścić, żeby facet zginął. Ale chyba powinien sobie z tym poradzić, chyba. Co ważniejsze była jeszcze jedna kwestia, która nie dawała mu spokoju.
- Mówiłeś, że będziesz moim przeciwnikiem. To znaczy, że będziesz jakoś mi przeszkadzał? - zapytał, ale tylko żeby się upewnić co i jak. Nie przeszkadzało mu to, był pewny swego. Swojego szczęścia, swoich umiejętności i w ogóle był przekonany, że na końcu i tak mu się uda. Nie było więc na co czekać i Shiin wziął się do roboty.
Na początek przeszukał narzędzia, w poszukiwaniu czegoś do zgniatania palców. Najlepiej jakby to działało powoli, bo jakby strzelić młotkiem to mógłby zemdleć od szoku. Od razu też bez jakiegoś wahania takiego narzędzia użył. Najpierw na jedną łapkę potem na drugą. Złapał też jakiś ostry nóż, żeby nim podciąć boki swojej ofiary. Na za mocno, ale jak wspominał host musiał pokryć podłogę krwią. Ciął powoli, aby tamten mógł czuł każde pociągniecie ostrza. W końcu przede wszystkim o ból tutaj chodziło.