HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Wyspa Ember - Page 10




 

Share
 

 Wyspa Ember

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptySro Wrz 25 2013, 23:55

First topic message reminder :

Niewielka wysepka położona dobrych 40 kilometrów na południe od Hosenki, gdzie ludność para się głównie rybołówstwem i hodowlą owiec. W gruncie rzeczy niewielka powierzchnia wyspy (kilkaset kilometrów kwadratowych, tyle co bardziej rozbudowane miasto, gdzie z jednego jego końca nie sposób dojrzeć drugiego) zagospodarowana jest pilnie przez tubylczą ludność na ile tylko się da - w dużej mierze jest to teren wiejski, bogaty w pola uprawne i chaotycznie rozsiane domki i społeczności wiejskie. Wyspa posiada dwa główne ośrodki miejskie, umiejscowione kolejno na południowym krańcu wyspy i na jej północnym wysuniętym terenie. Im dalej od terenów miejskich tym budynków spotkać można coraz mniej, a w dużej części wyspy znajdziemy gęste lasy, wydawałoby się nietknięte przez ludzką rękę czy stopę. Sama wyspa kształtem przypomina literę "I", tyle że z nieco grubym brzuszkiem w środku. Na wyspę można dostać się przypływając do obu ośrodków miejskich, przy czym z racji bliskości bardziej popularnym jest ośrodek północny.
______________________________________

MG:

Łódź. Nie, nie, wcale nie jedno z popularniejszych miast, a pewnego rodzaju środek lokomocji, pozwalający się przemieszczać zwykłym biednym ludkom na spienionych falach morskich i oceanicznych do terenów odgrodzonych od lądu wodą. Właśnie na niej znajdowała się cała wasza trójka, trójka magów, którzy postanowili rozwiązać "palącą" (dosłownie) kwestię, o jakiej dowiedzieliście się nie tak dawno temu. Najwyraźniej wyspa od jakiegoś czasu była zwyczajnie terenem niebezpiecznym. Turyści bali się przypływać w czasie urlopowym na jej teren, a wraz z odpływem turystów zyski części firm i usługodawców turystycznych zaczęły maleć do tego stopnia, że cała sytuacja stała się zbyt niepokojąca. Nawet mieszkańcy wyspy mieli już dość całości sytuacji - być może właśnie dlatego pojawiło się ogłoszenie, które zobaczyliście o poszukiwanych magach mogących zająć się problemem. Teraz znajdowaliście się na łodzi, spokojnie, leniwie płynącej w kierunku wyspy, powoli rosnącej wam w oczach, powoli zmieniającej się z oddalonego punktu, w coraz większy widok. Mogliście gdybać, że już niedługo znajdziecie się na brzegu. Załoga łajby na której się przemieszczaliście wcale nie wydawała się z tego powodu zadowolona. Z resztą co to za załoga, kilku młodych chłopaków, chucher można by powiedzieć, którzy wyglądali jakby ktoś sterroryzował ich i kazał zameldować się na statku, który z resztą sam nie wyglądał zbyt imponująco, wyraźnie wykazując potrzebę natychmiastowej odnowy. Sam kapitan wydawał się być wyraźnie niezadowolony z kursu jaki musiał obrać, ale ponoć opłacony został wcześniej i to odpowiednio hojnie by dostarczyć was do brzegu, tyle przynajmniej było wam wiadome. Wiadome było też, że ktoś miał na was czekać w porcie w północnym osiedlu miejskim, a poza tym... pustka. Najwyraźniej konkretne szczegóły zadania owiane były jakąś tajemnicą. Przynajmniej tymczasowo.

I tak sobie płynęliście i jeszcze przez jakiś czas popłyniecie. Ot, czas idealny by odpocząć i zrelaksować się przed samą misją. Być może potem tego czasu już zabraknie.

Póki co bez terminu odpisu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri

AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyPon Lut 17 2014, 00:48

MG:

Samantha:

Plan był gotowy, pewna jego część nawet wykonana, teraz tylko należało się przekonać czy na pewno wszystko powiodło się tak jak powinno było, a to w gruncie rzeczy wcale nie było takie proste, gdy pomyślało się o tym, że byle wychylenie się zza pnączy groziło przestrzeleniem wychylającej się części ciała. Całe szczęście, że w tej sytuacji istniał ktoś taki jak właśnie świerszcz - niewielki, niezauważalny i zdolny do poświęceń, a przy okazji raczej bezpieczny - bo przecież co za dureń strzela w świerszcza? Tak czy siak on zajął się wykonaniem pierwszego etapu rekonesansu - zajęło mu to jednak całkiem sporo czasu, bo po zerknięciu w jedno okno, trzeba było zerknąć w następne i następne, aż do samej góry budynku, a dopiero w ostatnim z okien budynku po lewej stronie ulicy świerszcz odnalazł dwóch smacznie śpiących żołnierzy, a obok nich karabin snajperski, kompletnie już niedbających o sytuację na polu walki. To by było jednak na tyle z jego strony w tej chwili, drugi budynek zwyczajnie był daleko, a i świerszcz nieco się swoim alpinizmem zmęczył.

I wtedy w ruch poszły kolejne metody sprawdzające - mianowicie wspomniana filiżanka i rzut nią, niestety po prostu o ziemię, nic bowiem na tyle odpowiedniego by mogło wzmocnić hałas nie było pod ręką. Zaraz po tym jak rozległ się dźwięk rozbijającej się na drobne części porcelany na polu walki zapanowała... cisza? Najwyraźniej wspomniana filiżanka nie wywołała żadnej reakcji. To był chyba dobry znak, prawda? To właśnie pchnęło Samanthę do dalszego działania - opuszczenia swego schroniska, wyczarowania kartki, nabazgrania na niej odpowiednich słów, a także po odpowiednim czase uciszeniu syrenki. Dopiero po tym wszystkim cała grupa mogła ruszyć dalej - kompletnie nie niepokojona w tym momencie. Dodatkowo jeden z członków ich grupy uderzeniowej zagrabił szybko leżące na ziemi pistolety przed dalszą drogą, całkiem trzeźwo myśląc w tej sytuacji, dobra jego. Tak czy siak grupa żwawo wyminęła blokadę, pozostawiając za sobą pnącza, świerszcza i śpiących żołnierzy.

...a gdy tylko przebiegli kolejne metry, a następnie skręcili jedną z uliczek w bok... znaleźli się dokładnie przed budynkiem pałacu vice-gubernatora. Kto by pomyślał, że w gruncie rzeczy byli tak blisko? Dodatkowo dopiero teraz dało się usłyszeć strzały dobiegające z różnych części miasta - nieomylny znak, że coś się działo. Tylko co teraz? Z jakiegoś powodu lider ich grupy patrzył obecnie na Samanthę, zupełnie jakby spodziewał się, że po tych wszystkich działaniach to ona ma plan na to co robić dalej, ale czy zakładał słusznie?
(Opis miejsca jak w przypadku Villena, dwóch żołnierzy po obu stronach wejścia do pałacu, brak widocznych miejsc, z których można by się łatwo przedostać "boczkiem" do środka budynku).

Raekwon:

Chłopak był przygotowany do działania i faktycznie oczekiwał na zachętę do akcji, tymczasem jednak jego "wybawca" najzwyczajniej w świecie nie patyczkował się z mundurowymi. W rękach trzymając wcześniej wspomniane "klamki" skierował je w kierunku mundurowych, a Rae wyraźnie mógł teraz dojrzeć dwa pozłacane pistolety, do złudzenia przypominające pirackie, którymi mężczyzna mierzył teraz do mundurowych. Dwa szybkie, acz cholernie głośne wystrzały zabrzmiały w uszach Spinebreakera, gdy pociski wyleciały w kierunku mundurowych, raniąc ich obu w ramię i momentalnie kładąc na ziemi, w pierwszej chwili wydawałoby się bez życia, w drugiej jednak szybko zorientować się można było, że obaj żyją, choć niemiłosiernie cierpią, do tego stopnia, że nie mogli niczego zrobić. Trzeci żołnierz stał natomiast jak wryty i wpatrywał się w lufę jednego z pistoletów "wybawcy". Po chwili uniósł dłonie wysoko w górę, w dobrze wszystkim znanym geście poddania się. Wcześniejszy nieprzyjemny towarzysz (ten od "za kim jesteś?") podszedł do żołnierza i schwycił go mocno za włosy, a następnie trzymając go tak zbliżył się z nim do Rae, przyciągając jego twarz do twarzy chłopaka na kilkanaście centymetrów. - ...cokolwiek do powiedzenia dla naszego koleżki? - zapytał, choć nie do końca jasne było czy pyta Raekwona, czy właśnie mundurowego, żołnierz jednak wyraźnie nie był w nastroju ducha to jakichkolwiek pogawędek, drżał jedynie jak osika na mocnym wietrze i bezgłośnie ruszał wargami. - Bez wygłupów, jeśli nie chcemy się spóźnić na imprezę u gubernatora, powinniśmy to szybko załatwić... - tu mężczyzna wymownie spojrzał na Illa, najwyraźniej oczekując, że to on będzie chciał czynić honory. - A potem do pałacu. Migiem. Pasuje? - uśmiechnął się do niego jeszcze, swoją klamką drapiąc się po czole.

Villen:

- Ruszysz się wreszcie czy będziesz tutaj tak stał jak kołek? - dobiegł zamyślonego Villena głos Foche'a. Gubernator wyraźnie nie był w nastroju do długich gagów, które polegały na przedłużającym się pozostawaniu w jednym miejscu. Dodatkowo dwójka żołnierzy widząc ociąganie się wilczka wyjęła zza pasa swoje pistolety, choć nie celowali jeszcze w chłopaka, to wyraźnie byli zaniepokojeni. Powoli Villen wpadał w tarapaty.

Stan Postaci:
Sam - 64%MM, mocne zmęczenie, problemy ze złapaniem oddechu, Sumienie 2/3 - świerszcz został daleko za plecami i wciąż ma na oku śpiących żołnierzy
Rae - 68%MM, 19 ładunków wybuchowych w torbie, ból w okolicach klatki piersiowej, przestrzelona na wylot lewa dłoń obandażowana, krwawienie ustępuje, ale wciąż boli
Vill - Forma człowieka

Termin odpisu: 21.02.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Samantha


Samantha


Liczba postów : 210
Dołączył/a : 26/08/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptySro Lut 19 2014, 09:10

Poczuła naprawdę wielką ulgę, gdy...no, nie została postrzelona i dalej żyła. Co prawda zachowała wszelką ostrożność z filiżanką i Jimini poszedł na zwiady, ale i tak obawiała się, że ktoś mógł nie zasnąć, a wtedy...cóż, misja nie byłaby już jej największym problemem - straciwszy życie nie miałaby już w ogóle problemów...Na szczęścia tak się nie stało! Jakby miała wolną chwilkę to pewnie teraz oparłaby się o jakiś budynek i z ulgą wzięła kilka większych wdechów, ale nie było na to czasu. Ruszyli wszak w kierunku celu by czasu nie tracić - i z obawą, że zaraz się mundurowi obudzą. O dziwo okazało się, że budynek vice-gubernatora, wcale nie był tak daleko. Naturalnie był to swego rodzaju plus bo już się jasnowłosa dzisiaj nabiegała. Właściwie mogła użyć magii by się przemieścić, ale i tak zdawała sobie sprawę z tego, że many nie zostało jej na tyle dużo by prowadzić jakąś otwartą wojnę. Z drugiej strony nie było jej jeszcze aż tak mało, ale...musiała oszczędzać!
Mimo takich założeń, obawiała się tego dotrzymać...głównie dlatego, iż teraz nawet Foche patrzył na nią. Spodziewał się po niej planu? Ale nie ona byłą tutaj liderem! Nie przepadała za kierowaniem grupą - uważała to za zbyt dużą odpowiedzialność i co tu dużo mówić...nie nadawała się - a przynajmniej tak uważała. Liderem powinna być najsilniejsza lub/i najmądrzejsza osoba w grupie, a Marone nigdy nie uważała się za silną - w tym przypadku akurat Villen robił za siłę...Nie mniej jednak, musiała spróbować...
- Em...Zajmę się tymi dwoma. Wtedy możemy wybrać dwie opcje wejścia do środka lub się podzielić...Można po prostu wbiec głównym wejściem albo mogłabym spróbować dostać nas do okien - o ile takie są oczywiście i tutaj się przyglądnęła wejściu - Gdy będziecie gotowi, dajcie znać.
No co? Miała niby plan, ale dzielenie grupy, której nie zna, nie wchodziło za bardzo w grę - to Krynik znał ich lepiej, prawda? A jakiś to był plan? Gdy oznajmią, że są gotowi, wróżka chcąc nie chcąc, po raz kolejny będzie musiała polegać na swych pnączach. Używając zaklęcia magicznej fasolki, miało wyrosnąć sześć grubych pnączy. Dwa miały oczywiście wyrosnąć przed strażnikami, związać ich (uniemożliwić używanie broni, a najlepiej wytrącenie jej z rąk oraz związać tak też by zakryć usta) i unieść na boki, nieco nad ziemią - tak by nie byli za wysoko by się w oczy nie rzucać, ale też tak by nie dotykali ziemi, i nie przeszkadzali rebelii.  Pozostała czwórka pnącz miała wyrosnąć pod oknami - o ile takie są. Były grube i dość długie więc powinny bez problemu unosić osóbki do okien - lub jak ktoś chciał mógł się wspinać, ale za wielu ich nie było, więc po prostu oplatania osóbki i dostarczeniu jej do okna było wykonalne.
Sama dziewczyna poszłaby tam, gdzie by jej polecona - nie była dalej pewna czy lepiej wejść oknem czy głównym wejściem. No dobra...ona wybrałaby okno jakby decydowała, ale jeśli nie to pójdzie tam, gdzie poradzą. Przy okazji nie zapomniała o swoim świerszczu, który został w mieście. Tak, tak - powinien dalej obserwować żołnierzy by w razie czego wiedzieli, że się ocknęli. Aczkolwiek, teoretycznie powinni jeszcze spać przez jakiś czas...Nie mniej dobrze zachować ostrożność.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t240-konto-sam#1390 https://ftpm.forumpolish.com/t128-samantha-marone https://ftpm.forumpolish.com/t624-basniowe-dodatki-marone#7894
Raekwon


Raekwon


Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyPią Lut 21 2014, 14:54

Impreza będzie zacna. Będzie na niej tak wiele osób, a to wszystko, by dopaść jednego człowieka.
-Szybko... - Raekwon podsumował działania brodatego mężczyzny. Widać, że się spieszą i nie mają czasu na zbędne pierdolenie. Zapewne każdy z nich chciał ujrzeć upadek obecnego władcy tej wyspy i ujrzeć lepsze jutro. Ill również postanowił nie przeciągać. Chłopak uniósł przepiękną buławę w górę i silnym ciosem przypieprzył policjantowi w tył głowy. Celował w miejsce, by ogłuszyć napastnika, ale nie zabić. Ill nie chciał przegapić takiej balangi, jednak względy bezpieczeństwa były priorytetem. Musiał zgrywać niedoinformowanego podróżnika. Ruszył przed korowód, wyjmując z torby trzy bombki. Przydadzą się na później. Podszedł do najbliższego okna, po czym wychylił się, by zobaczyć, czy przed budynkiem nie znajduje się więcej funkcjonariuszy. Nie życzył sobie powtórki z wcześniejszej akcji, czy śmierci osób, które uratowały mu życie.
-Do gubernatora? W jakim celu?- Ill zwrócił się pytającym głosem w stronę brodacza. Musiał się dowiedzieć kilku rzeczy, a jako podróżnik musiał się przecież zaznajomić z konfliktem od mieszkańców, co było przecież jego priorytetem. Liczył na szybką odpowiedź mężczyzny. Wyjrzał jeszcze raz przez okno, ostatecznie utwierdzając się w przekonaniu co do liczby przebywających przed barem funkcjonariuszy. Jeżeli na zewnątrz będzie więcej policjantów, Ill nie omieszka przekazać tej wiadomości brodaczowi. On będzie wiedział, co z nimi zrobić. Kiedy będzie pewien, że na zewnątrz nie ma śladów wrogów, da znak reszcie, by mogli sprawnie i bezpiecznie opuścić bar. Potem będzie kierował się za brodaczem, podążając jego śladami. Po cichu liczył, że wędrówka będzie w miarę szybka. Jeżeli prognozy chłopaka były trafne, powinni szybko trafić do rezydencji gubernatora i załatwić sprawę. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, wyjdzie na bohatera, który pomógł dokonać zamachu stanu, rozwiąże palący problem wyspy i będzie mógł wyjechać stąd raz na zawsze.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1265-skrzynka-raekwona https://ftpm.forumpolish.com/t1117-raekwon-ill-spinebreaker https://ftpm.forumpolish.com/t2275-ill#39356
Villen


Villen


Liczba postów : 330
Dołączył/a : 18/08/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyPią Lut 21 2014, 23:45

Trochę się zastał to fakt... mruknął coś pod nosem i rzucił okiem na żołnierzy, którzy sięgnęli powoli po broń (która de facto jest zabroniona zapewne na forum, więc skąd oni ją mają w takich ilościach?!).
- Spokojnie już wychodzę... - warknął po swojemu. Teraz nadszedł ten jego moment prawdy. Zamiast wyjść, zgiął się w pół padając na kolana. Zaczynając transformację w wilkołaka, przy tym wybił się nogami tak, by wpaść mniej więcej pod stół unosząc go siłą bestii i uderzając nim i żołnierzy i Focha. Miało to na celu ogłuszenie tej trójki, następnie upewnienie się, że żołnierze nie strzelą mu w plecy... Wyciągnięcie Focha za kark i użycie go jako zakładnika, by wydostać się z ratusza.

Jeżeli coś się nie powiedzie, to będzie musiał walczyć... w razie konieczności zabije obu żołnierzy, chociaż wolałby by obeszło się bez rozlewu krwi.
Powrót do góry Go down
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptySob Lut 22 2014, 01:49

MG:

Raekwon:

A i owszem, wyglądało na to, że nowi koledzy Raekwona się śpieszyli, dlatego też z uśmiechem zadowolenia powitali reakcje chłopaka na podstawionego mu pod nos żołnierza. Najwyraźniej nie mieli nic przeciwko temu, że nasz bohater wykazał się względną litością i jeno ściął z nóg przytrzymywanego przeciwnika zapewniając mu kilka dodatkowych godzin dość nieprzyjemnego i bolesnego snu. Ba, uśmiechnął się nawet ten mniej przyjazny Raekwonowi mężczyzna, który przed chwilą przytrzymywał przeciwnika. Najwyraźniej Ill zapracował sobie na odrobinę szacunku z jego strony. Chwilę Rae zajęło zbadanie sprawy na zewnątrz i wyglądanie przez poszczególne okna, w międzyczasie zadał jednak pytanie, na które odpowiedzi udzielił mu znowu brodacz, który chyba robił tu za "bossa" grupki. O ile grupą można by nazwać dwie osoby (a definicje w tym względzie pewne nie są!). - To chyba oczywiste... - dobiegła chłopaka odpowiedź, a jednocześnie mężczyzna wskazał znacząco na swoje pistolety. Rae doskonale zdawał sobie sprawę co w takiej sytuacji gest ten musi znaczyć. Dodatkowo szczęście chyba było po jego stronie, bo na zewnątrz nie wypatrzył ani jednego żołnierza. Być może zajęci byli gdzie indziej? De facto Spinebreaker był w stanie usłyszeć odgłosy przypominające te wydawane podczas walk z różnych części miasta.

Brodacz i jego partner skinieniem głowy przekazali Rae podziękowanie za sprawdzenie okolicy, a następnie wybiegli razem z chłopakiem w drogę powrotną w kierunku pałacu vice-gubernatora. Szybkie tempo spowodowało, że nie zajęło im to zbyt dużo czasu, a w pewnym momencie Rae mógł nawet zaobserwować sylwetkę podobną do koleżanki ze swojej grupy misyjnej, która znajdowała się teraz obok budynku pałacu. Nie mógł jednak nic zrobić, będąc zbyt daleko od niej, dokładnie jednak widział co ta zdziałała...

Samantha:

Po "zwycięskiej" potyczce z żołnierzami przy barykadzie kapitan Samantha obwieściła reszcie ludzi swój plan, a Foche skinął głową na jej słowa, najwyraźniej zgadzając się z nią bez większych zastrzeżeń. - W takim razie ja, Samantha i Lesh udamy się do środka przez drzwi frontowe, reszta z was powinna wspiąć się przez okna, jeśli tylko dasz radę tak zrobić Samantho. Nie przejmujcie się hałasem, im więcej go zrobicie tym lepiej dla nas. Tylko jedna rzecz... macie przeżyć, rozumiecie? - to już nie był ton rozkazu, pojawiający się momentami wcześniej, choćby w dziupli "rewolucjonistów". Ten był bardziej... wręcz błagający. Na pewno nie był on łatwy do przełknięcia dla kogokolwiek z nich, wszyscy jednak odpowiedzieli prostym "tak jest", a następnie metaforyczna pałeczka przekazana została Sam, która miała dopilnować realizacji planu.

I zaczęło się. Korzystająca najczęściej z magii podczas tej wyprawy dziewczyna kolejny raz musiała sięgnąć do swoich magicznych zapasów, by przydać się w konkretny sposób celom rewolucji. Żołnierze stojący przed wejściem do budynku, choć przecież doświadczeni już jedną sytuacją z wilkiem, wciąż nie mogli przecież się spodziewać, że nagle spod ziemi wyrosną korzenie, które kompletnie ich obezwładnią. Dwa korzenie zgrabnie zajęły się żołdakami unosząc ich szybko w powietrze, oplątując także ręce i uniemożliwiając jakiekolwiek bronienie się przed tą inwazją chwastów. Kolejne pnącza pojawiły się natomiast pod oknami posiadłości i właśnie w tym momencie grupa Samanthy wyruszyła w kierunku pałacu, zgodnie z wcześniejszym podziałem. O ile jednak roślinność blondynki mogła utrudnić działanie żołnierzom w wersji obronnej o tyle, przynajmniej na początku, zanim pnącza dosięgnęły także ich twarzy, wciąż mogli przecież się komunikować. I to bardzo głośno.

- ALAAAAAAAAAAAAAAAAAAARM! RATUNKU! POMOCY! INTR... - krzyczeli jeden przez drugiego zanim gałęzie otoczyły okolice ich ust i przerwały tę kakofonię dźwięków. Każdy z rewolucjonistów, a także Samantha, wszyscy wiedzieli, że niespodziewany atak do pewnego stopnia takim przestał być. Niemniej nikt się nie zatrzymał, drzwi do pałacu zostały otwarte, okna rozbite i do pałacu wdarli się rewolucjoniści. Co działo się z grupką okienną - nie było wiadomo. Samantha jednak wraz z Fochem oraz Leshem stanęła oko w oko z czwórką żołnierzy biegnącą w ich kierunku. Tym razem jednak żołnierze wyposażeni byli w zwykłą broń biała, najzwyklejsze miecze, przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. Korytarz w którym się znaleźli nie był najszerszy (opisany mniej więcej wcześniej w postach). Lesh, rewolucjonista, który z nimi pozostał wyciągnął przed siebie zdobyte wcześniej dwa pistolety i wycelował w pędzących żołnierzy pociągając za spust. Sam wyraźnie widziała jak jeden pocisk trafia w klatkę piersiową jednego z żołnierzy, który upadł na ziemię, krzycząc z bólu, drugi pistolet natomiast nie wypalił. Nie spowolniło to jednak ataku przeciwników, a leżący żołnierz mimo wszystko żył i z ogromnym bólem w oczach wpatrywał się teraz mniej więcej w waszą stronę, krzycząc wciąż z bólu.

Ostatnim raportem świerszcza było natomiast poinformowanie Samanthy iż żołnierze wciąż spali. Przynajmniej ci, na których miał oko. Po tym świerszcz zniknął.

Raekwon - C.D.:

- Zaczęło się... wypadałoby nam chyba do nich dołączyć, c'nie? - odezwał się drugi mężczyzna, biegnący u boku brodacza, a ten tylko zaśmiał się rozkosznie, nie zwalniając na chwilę nawet tempa i biegnąc w kierunku pałacu, który teraz stał dla nich otworem, po tym jak Sam otworzyła de facto przejście dla nich wszystkich w swój magiczny sposób. - Hej, bombeczko... - tym razem odezwał się brodacz - Nie mam konkretnego planu. Rób co uważasz za słuszne i pilnuj się. Okno czy drzwi, twój wybór. My lecimy naprzód. Powodzenia! - powiedział jeszcze, a do pałacu zostały im ostatnie już metry.

Villen:

Również i wilk przeszedł w końcu do działania, niechętnym wzrokiem przyglądając się luksusowej, idealnie lśniącej, niesamowicie drogiej i na pewno cudownie celnej i niesamowicie śmiertelnej broni palnej, odczytując nawet nazwę producenta "Canto Bain Mes". Nie żeby było to specjalnie istotne dla niego, ot, upewnił się po prostu, że broń ta nie jest żadną mrzonką ani jego przywidzeniem i faktycznie istniała, była tu, gotowa rozszarpać jego skórę jeśli zajdzie taka potrzeba. Niemniej na razie wyglądało na to, że takowej nie ma. Wilk teoretycznie zaczął zbierać się powoli do wyjścia, jednocześnie jednak mając zamiar przystąpić do swojego planu, gdy nagle do pokoju dotarły wrzaski żołnierzy sprzed wejścia do pałacu, jednoznacznie wołających o pomoc. Zaskoczyło to niemal wszystkich - na pewno vice-gubernatora, a także i żołnierzy, nieco mniej jednak samego wilka, który przecież spodziewał się takiej sytuacji. Czyżby to los postanowił mu pomóc? Odwrócona od niego uwaga została momentalnie wykorzystana, Vill rzucił się pod stół, jednocześnie jednak dość boleśnie ocierając sobie swoją dłoń i uderzając czołem w biurko, to jednak nie powstrzymało go przed dokonaniem przemiany. Ze zwiększoną siłą zdecydowanie łatwiej było mu posłużyć się biurkiem jak bronią i przewrócić je na żołnierzy i Foche'a, biurko jednak nie było na tyle duże by przygnieść wszystkich - Foche i żołnierz po jego lewej co prawda oberwali i znajdowali się teraz na ziemi, przygnieceni meblem, ale ostatni z żołnierzy trzymał się na nogach, a co gorsza oddał nawet strzał - pojedynczy póki co, który trafił Villena w jego lewy bok. Cholernie bolało, ale wilkołak nie był byle kim - ze zwiększoną wytrzymałością był w stanie znieść nawet taki ból, choć na pewno nie było to za zdrowe, no i utrudniało poruszanie się. Dodatkowo żołnierz nie stał teraz bez ruchu, ale podniósł pistolet na wysokość głowy wilkołaka i już, już, już naciskał spust...

Stan postaci:
Sam - 54%MM, mocne zmęczenie, problemy ze złapaniem oddechu
Rae - 68%MM, 19 ładunków wybuchowych w torbie, zmęczenie, ból w okolicach klatki piersiowej, przestrzelona na wylot lewa dłoń obandażowana, krwawienie ustępuje, ale wciąż boli
Vill - Wilkołak 1/5, rana postrzałowa na lewym boku, kula wewnątrz rany, mocno krwawi, cholernie boli, ogólnie obniżona sprawność fizyczna.

Termin odpisu: 26.02.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Samantha


Samantha


Liczba postów : 210
Dołączył/a : 26/08/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptySro Lut 26 2014, 09:33

Niestety głos okazał się szybszy niż pnącza...uh...powinni być zaskoczeni, a nie tak momentalnie krzyczeć o ataku! Nie słyszeli nigdy o magii? Przecież mogły to po prostu być zwykłe, magiczne roślinki! Dobra...nieco naciągane, ale i tak przez ten alarm, Marone już doskonale wiedziała, że będzie jeszcze trudniej niż do tej pory. Najgorsze, że miała coraz mniej sił, a co najważniejsze...co raz mniej many! Obawiała się, że mana skończy jej się nim dotrą do celu...
- Przepraszam...w takim tempie mogę potem być nieprzydatna...
Rzekła w chwili wdarcia się do środka. Wolała aby Foche - i Lesh w razie czego - mieli świadomość, że jej pokłady energii magicznej nie są nieskończone. A czemu po prostu nie przestała ich używać? Bo mieli się dostać do vice-gubernatora. Istniała nadzieja, że tam Villen dobrze sobie radzi albo jej obecni towarzysze wyjdą z tego zwycięsko. Tak...nie była pewna czy przy torowaniu drogi do gabinetu, nie wyczerpie całej many. Nie mniej, póki miała jeszcze mane, musiała zrobić tyle ile mogła.
W pierwszej chwili - gdy wyskoczyli ochroniarze, a Lesh rzucił się by ich zaatakować - jasnowłosa użyła...Świerszcza! Po cóż to? Miał on się pojawić na grzbiecie/ramieniu Villena i poinformować Marone o kilku rzeczach. Po pierwsze i najważniejsze - czy był tam vice-gubernator i czy byli w gabinecie (jak nie to miał prędko ogarnąć, gdzie są). Poza tym oczywiście miał przekazać - a informacje przekazywał na bieżąco - ilu ludzi jest w owym pomieszczeniu i w jakim stanie jest Villen. Naturalnie miał uważać i unikać ewentualnych ataków co by nie został zmieciony tak od razu.
Tymczasem oni mieli problem w postaci trzech mundurowych, a nie wiadomo jak miała się reszta rebeliowej grupy. Znaczyło to tyle, że ponownie należało użyć magii - a wróżka wiedziała, że będzie musiała coś zrobić na przyszłość by tak szybko tego nie tracić...Magiczna fasolka poszła znowu w ruch...sześć grubych pnączy miało się pojawić w tym samym czasie - trzy pnącza miały wyrosnąć przed/między rebeliantami, a żołnierzami i obwinąć się wokół ich tułowia - acz głównie miały wytrącić im z rąk broń by następnie, obwiązane, nie puszczać ich, odciągnąć na bok pod ściany i mocno ściskać by może nawet przytomność stracili. Czwarte pnącze miało obwiązać...czy też przygwoździć do ziemi tego, który już leżał ranny - z nim powinno być łatwiej. A co z pozostałą dwójką pnączy? Piąty wyrósł wraz z trójką pierwszą, tylko po to by być na wszelki wypadek - wszak nie wiadomo co się stanie, więc dodatkowe pnącze było na 'w razie czego by pomóc innym'. Szósta natomiast miało wyrosnąć za żołnierzami/przy zakręcie, na ziemi by jeśli by ktoś jeszcze tutaj biegł to by się potknąć, a ów pnącze mogłoby od razu wroga obwiązać.
- Pospieszmy się...
Mruknęła i nawet jeśli z pnączami nie wszystko poszło jak pójść miało to od razu po przywołaniu pnączy - które przynajmniej powinny na chwilkę odwrócić uwagę mundurowych/zatrzymać ich - Marone przywołuje Bestię. Z jakiegoś to powodu? Bo była zmęczona! A jak padnie nim dotrą do gabinetu? Gabinetu, gdzie była wczoraj z towarzyszami, więc wiedziała, gdzie się znajduje...problem jeśli Jimini powie, iż są gdzie indziej, ale cóż...Póki co miała zamiar poprowadzić Foche i Larsha właśnie tam - chyba, że Krynik wiedział lepiej. Tak czy inaczej...przywołała Bestię (momentalnie po tym jak użyła fasolki, więc powinna mieć chwileczkę) by na jego grzbiecie popędzić przez korytarze wprost do celu - dzięki temu może odzyskałaby chociaż małą odrobinkę siły...albo przynajmniej nie zmęczyłaby się jeszcze bardziej.
Bestia był ciężki, miał kły i pazury, więc jeśli mundurowi stawiali opór, powinien po prostu ich zaatakować na tyle by móc dalej biec - poza tym miał pomoc w postaci fasolek...w tym korytarzu...Samantha miała też nadzieję, że tym samym zrobi przejście obecnym towarzyszom.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t240-konto-sam#1390 https://ftpm.forumpolish.com/t128-samantha-marone https://ftpm.forumpolish.com/t624-basniowe-dodatki-marone#7894
Raekwon


Raekwon


Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptySro Lut 26 2014, 10:44

Mag eksplozji lekko wyszczerzył oczy, słysząc odpowiedź łysego brodacza. Jednak dzięki temu miał już nakreśloną sytuację. Wiedział, czego chce lud. Jednak warto było zasięgnąć języka. Po odgłosach dochodzących ze wszystkich stron dało się wywnioskować, że Krynik i jego kompania rozpoczęli swoje działania. Widocznie obecność blondynki i wilkołaka była na tyle pomocna, że nie chcieli już czekać dłużej. Po kilku minutach dwójka mężczyzn i Raekwon byli już u podnóża rezydencji gubernatora. Miał farta, że żaden oddział nie przeszkodził im w swobodnym dotarciu do budynku. Chłopak wiedział, kto stał za tymi pnączami. Samantha. Wykonała kawał dobrej roboty.
-Dzięki za pomoc. Trzymajcie się.-Ill uniósł zabandażowaną dłoń, po czym wparował do budynku przez okno. Jego celem nie był jednak nowy gubernator. Wpierw musiał ostatecznie potwierdzić przekręt Quena. Pokój z napisem "Infekcja". Już wcześniej chciał tam zerknąć, ale w sumie średnio go to obchodziło. Chciał tam zajrzeć i ujrzeć tajemniczą zawartość tego pomieszczenia. Był ciekaw, co tam znajdzie. Wtedy pomyśli nad kolejnym krokiem. Teraz, uważając na to, gdzie stawia stopy oraz na ewentualne posiłki wroga, Ill skierował się w stronę tajemniczego pokoju.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1265-skrzynka-raekwona https://ftpm.forumpolish.com/t1117-raekwon-ill-spinebreaker https://ftpm.forumpolish.com/t2275-ill#39356
Villen


Villen


Liczba postów : 330
Dołączył/a : 18/08/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyCzw Lut 27 2014, 00:10

No cóż, nie przewidział tego, chociaż nie był zaskoczony. Ostatnim czasy mało mu wychodziło. Teraz jednak nie było czasu by to rozpamiętywać. Miał ważniejsze problemy na głowie. Broń wycelowaną w jego głowę. Automatycznie wszedł w tryb furii, coby nie przeszkadzał mu pocisk w ramieniu i wykonał podobny ruch co ze stołem wcześniej, tylko zamiast stołu był żołnierz... może uda mu się go wyrzucić przez okno? Ewentualnie trzasnąć nim porządnie o ścianę. Następnie szybko wraca do stołu by wyciągnąć... czy też wyszarpać Focha spod niego. Jeżeli drugi żołnierz będzie wydawał się niebezpieczny. Powtórzy czynność z uderzeniem nim o ścianę. Będzie musiał się naprawdę skupić... by nie rozszarpać więźnia na strzępy. Dlatego żeby czymś zająć umysł, zaczął biec w stronę wyjścia, zasłaniając się zakładnikiem..
Powrót do góry Go down
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptySob Mar 01 2014, 00:53

MG:

Villen:

Wycelowany w głowę wilczka pistolet najwyraźniej niespecjalnie sprawił na wilku wrażenie, ten bowiem z miejsca przystąpił do działania, starając się obezwładnić swojego przeciwnika. Mimo wszystko jednak, nawet będąc szybkim i posiadając niezły refleks, niekoniecznie łatwo było przewyższyć prędkość jaka potrzebna była do naciśnięcia spustu. Villen rzucił się na swojego przeciwnika, a ten oddał strzał, szybki, nieco spanikowany, dzięki czemu mniej celny. Pocisk jednak nie chybił swojego celu, a przynajmniej nie całkiem, och nie, to byłoby zbyt piękne. Wilkowy policzek został w tym momencie bardzo ładnie nadszarpnięty, właściwie od lewej części kącików ust, do ucha, na całe szczęście jednak dla naszego bohatera nie zawędrował on w głębie czaszki, a przerywając strukturę ucha przebił się przez nie na wylot, gorzej, że tak niefortunnie, że Vill mógł poczuć jak kawałek skóry był ostatnią częścią, która podtrzymywała mu ucho na miejscu. Nie było to miłe uczucie, ani przyjemne, ale było cholernie boleśnie, zdecydowanie bardziej bolesne niż wcześniejszy otrzymany przez wilka postrzał. Wilk wpadł jednak na swojego przeciwnika, choć jego akcje zostały nieco zmodyfikowane przez ten wystrzał. Nie zdołał on wyrzucić swojego przeciwnika za okno, zdołał za to nie panując przez chwilę nad sobą, rozszarpać szyję i zorać mu twarz. De facto przeciwnik został unieszkodliwiony, a Villen leżał teraz na nim, obok Foche'a i kolejnego żołnierza, którzy właśnie próbowali wydostać się spod biurka... Żeby było śmieszniej - ani jeden, ani drugi nie próbowali wzywać pomocy, za to wilk, mimo odczuwanego bólu dokładnie widział, że broń żołnierza znajdowała się teraz w rękach Foche'a. Całe szczęście, że stół jednak swoje ważył.

Samantha

...dokładnie taką wizję zrelacjonował też pokrótce Sam Jimini, gdy tylko dostał się na bark Villa, po czym upadł na ziemię skąd obserwował resztę zdarzeń. Właściwie miał szczęście, że nie został przygnieciony przez krwawiącego niemiłosiernie z okolic głowy Villena.
Czy Foche i Lesh słyszeli dziewczynę? Nie do końca było to pewne, obaj skupieni byli bowiem już tylko na jednych - swoich przeciwnikach w tej części korytarza, do których bezpośrednio zmierzali. Dziewczyna miała zamiar kolejny raz skorzystać ze swoich pnączy, a te faktycznie pojawiły się, zgodnie z jej wolą, tuż pomiędzy walczącymi stronami, dzięki magicznym mocom jakim obdarzone były fasolki, nie miały problemu z wyrośnięciem nawet na takiej powierzchni. Zdziwiło to zarówno jednak rebeliantów, jak ich przeciwników - obie grupy wpadły na pnącza, boleśnie się o nie obijając, co dało czas pnączom na obwinięcie się wokół żołnierzy. Tym razem jednak ci nie zamierzali poddać się bez walki i zaczęli ciachać rosnące zielsko, byle tylko się od niego uwolnić, z poszanowaniem jednak własnych kończyn, czyli starając się nie zahaczyć ostrzem o własnego nogi. Pierwszy raz podczas tej wyprawy magiczne zdolności Samanthy napotkały jakiegoś przeciwnika, który próbował im stawić czoła. Pnącza były też nieco cieńsze niż poprzednie, a to z uwagi na ich wielość, proces cięcia więc odbywał się nieco łatwiej. Faktycznie najłatwiej poszło pnączu, które zajęło się rannym żołnierzem - został odciągnięty pod ścianę zgodnie z wskazaniami, szóste pnącze natomiast powstało zgodnie z zaleceniami przy zakręcie, aczkolwiek stamtąd nikt póki co nie nadchodził. Cztery pnącza odgrodziły za to póki co walczące strony od siebie niczym pręty w klatce. Bestia również został przywołany zgodnie z zaleceniem Samanthy, ale póki co nie mógł nic zrobić względem zamiarów Samanthy, za to świetnie przydał się jako tragarz ciała dziewczyny, która upadłaby właśnie na ziemię, gdyby nie jego asysta - nagłe użycie sporej dawki energii magicznej osłabiło dziewczynę bardziej niż się spodziewała, do tego stopnia, że nie mogła się w tym momencie ruszać o własnych siłach, a nawet była bliska omdleniu... Nieco zamglonym wzrokiem widziała tylko jak dodatkowa dwójka ludzi przypada do Foche'a, aczkolwiek nie wiedziała kto to, czy wróg, czy swój.

Raekwon:

Tymczasem Raekwon miał szczęście, o dziwo, w tej całej sytuacji. Najwyraźniej harmider na dole spowodował, że góra była nieco opustoszała, a po wejściu przez okno w pierwszej chwili nie natknął się na żadnych przeciwników. Przemykając korytarzem, starając się dostać do pokoju z napisem "Infekcja", chłopak przemknął niestety obok kilku ciał - niektórych w strojach żołnierskich, innych bardziej cywilnych - nieomylnego znaku, iż walka się tu jeszcze niedawno toczyła. Mimo wszystko jednak dotarł do pokoju, do którego chciał - drzwi okazały się jednak zamknięte. Czy można było się temu dziwić? Gdy jednak Rae, próbując je otworzyć, szarpnął za klamkę, po drugiej stronie zdawało mu się, że usłyszał jakiś dźwięk. Jakiekolwiek mogło być jego źródło - trudno powiedzieć, niemniej mógłby przysiąc, że faktycznie coś słyszał... Dodatkowo za plecami Rae znajdowali się żołnierze walczący z pnączami Samanthy, jakieś kilkanaście kroków od niego. Jeden z nich musiał zorientować się, że Rae również jest intruzem, ruszył bowiem od razu w jego kierunku, z uniesionym przy boku mieczem.

Stan postaci:
Sam - 28%MM, mocne zmęczenie, problemy ze złapaniem oddechu, nie dasz rady chodzić, blisko omdlenia
Rae - 68%MM, 19 ładunków wybuchowych w torbie, zmęczenie, ból w okolicach klatki piersiowej, przestrzelona na wylot lewa dłoń obandażowana, krwawienie ustępuje, ale wciąż boli
Vill - Wilkołak 1/5, rana postrzałowa na lewym boku, kula wewnątrz rany, mocno krwawi, cholernie boli, druga rana po wystrzale biegnąca od kącika ust wilka do ucha, samo ucho trzyma się na "pojedynczym" kawałku skóry - to już nie ból, to katorga istna, ogólnie obniżona sprawność fizyczna, praktycznie głuchy na jedno ucho, powoli stajesz się krwawą fontanną.

Termin odpisu: 04.03.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Villen


Villen


Liczba postów : 330
Dołączył/a : 18/08/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptySob Mar 01 2014, 01:44

Na początku splot słoneczny na twarzy, a później brak użycia zaklęcia. Widocznie to nie był jego dzień. Pocieszające było to, że jeden z żołnierzy miał jeszcze gorszy dzień. Chociaż może, ten dzień właśnie się skończył? W końcu nie ma nic lepszego jak rozszarpana szyja i twarz. Ból? Brak ucha? To naprawdę nie było jego zmartwienie, mimo że nie udało się to poprzednim razem, to zrobi to teraz. Chociaż pewno jakby wcześniej byłoby to zauważone, to pewno nie straciłby ucha czy coś... Niezbadane są wyroki boskie. Broń znajdowała się w rękach Foch'a? Bez problemu. Villen wchodzi w szał bojowy (furię, czy jak kto tam go zwał)[Tak poprzednim razem jakoś zostało to przeoczone]- co jest jednym z jego zaklęć. Przy okazji utwardzając swoje pazury za pomocą iron fangs. Poderwał się, nie zważając już na ból i ciął pazurami w broń Foch'a. Powinien ją albo zniszczyć, albo solidnie uszkodzić. Następnie rusza do żołnierza, który został pod stołem. Z wzmocnionymi pazurami rozszarpanie jego gardła nie powinno być problemem. W sumie stół też nie powinien. Dlatego też, wyszarpuje Focha spod stołu. Może niezbyt delikatnie, ale na pewno go przy tym nie zabije. Później wytargał go z pokoju, używając jako tarczy. Ruszył ku wyjściu... miał mało czasu, cholernie mało czasu.
Jeżeli Foche stawiałby opór, uderzy go łapą (nie pazurami) w łeb, coby go ogłuszyć...
Powrót do góry Go down
Samantha


Samantha


Liczba postów : 210
Dołączył/a : 26/08/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyNie Mar 02 2014, 14:55

Uh...Naprawdę, trzeba będzie zacząć ćwiczyć. No bo co? W końcu już kiedyś straciła dużo many - niemal całą bo zostało jej zaledwie troszeczkę - i jakoś się trzymała na nogach, a teraz? No właśnie...to całe bieganie musiało przyczynić się do tak fatalnego, obecnego stanu jasnowłosej, bo sam spadek many raczej nie przyprawia o chęć omdlenia...osłabienie zrozumiałe, ale to co było w tym momencie, to uh...
Główny problem polegał na tym, że nie mogła teraz opaść z sił. Musiała doprowadzić rebelie do gabinetu i pomóc Villenowi - wszak to co zobaczyła nie napawało optymizmem...Miała tylko nadzieję, że wilk da sobie radę nawet bez nich, ale przynajmniej żeby wytrzymał do ich przybycia. Tyle, że...to już będzie raczej problem Foche i jego towarzyszy...w końcu ona zaraz pewnie padnie i już się nie obudzi...albo gorzej! Obudzi się za kratkami, albo tylko po to by umrzeć.
STOP. Trzeba było wysilić wszelkie zmysły i ostatki sił by wytrzymać dotarcie do gabinetu. Pnącza sobie radziły jakoś i nawet jeśli napotkały opór to przecież odciągały uwagę mundurowych od nich, prawda? Tym bardziej Krynik wraz z towarzyszem powinni przejść bez problemu - tak samo i ona. Niestety nie wiedziała czy ludzie, którzy zbliżyli się do jej obecnych towarzyszy byli sojusznikami czy wręcz przeciwnie. Tak czy inaczej pnącze, które wyrosło dalej, przy zakręcie, a które nie było - na szczęście - na razie użyte, miało oczyścić drogę...czyt. złapać (od tyłu jak mniemam, więc i zaskoczenie) przynajmniej jednego osobnika, który mógł im drogę torować. Wszak ów osobnik miotał się z innym pnączem, a każde pnącze ma długość do 20metrów, więc...jeśli dosięgło to miało się wziąć do roboty i jeszcze bardziej ułatwić drogę, 'zaczepiając' mundurowych i dusić ich lub po prostu odsyłać na bok.
W każdym razie, teraz głównym zadaniem wszystkich pnączy były odsunięcie wszystkich mundurowych na bok, by zrobić innym przejście - oczywiście przy okazji próbowały wytrącać broń albo przydusić by przytomność stracili. Naturalnie ostatnia opcja najlepsza, ale cóż...Sama wróżka skupiała się dodatkowo mocno by przytomności nie stracić - przy okazji próbując przyjrzeć się postacią, które 'dołączyły' do Foche i Larsha...może mieli charakterystyczne berety? - a jeśli pojawi się chociażby chwilowa możliwość przejścia, to Bestia - wraz z Marone - miał się przedrzeć - przy okazji może poranić wrogów pazurami/cielskiem - i ruszyć do gabinetu...a przynajmniej pod gabinet. W końcu Świerszcz - który miał odbiec na bok, by nie dać się za wcześnie 'zabić' - na bieżąco informował ją o tym co się dzieje, więc lepiej by wiedziała na co się szykuje...Aczkolwiek JEŚLI dotrze do gabinetu i się ładnie trafi, że Foche lub żołnierz będzie w środku, blisko drzwi to Bestia ma wparować i rzucić się na ów osobnika.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t240-konto-sam#1390 https://ftpm.forumpolish.com/t128-samantha-marone https://ftpm.forumpolish.com/t624-basniowe-dodatki-marone#7894
Raekwon


Raekwon


Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyNie Mar 02 2014, 16:22

-Cholera... Pieprzone drzwi.-przeszło przez myśl Raekwonowi, kiedy próbował otworzyć tajemnicze drzwi. Cholerstwo musiało być zamknięte, jednak może najzwyczajniej należy pchnąć drzwi, by te uchyliła rąbka skrywanej za nimi tajemnicy. Chłopak popchnął drzwi, próbując je otworzyć. Czy dało to pożądany efekt, Ill będzie musiał poczekać jeszcze chwilę. Ku jego osobie pędził bowiem żołnierz z definitywnym zamiarem pochlastania młodego maga na kawałki. Ill musiał działać. Na szczęście był uzbrojony, więc mógł spokojnie podjąć wyzwanie szarżującego mężczyzny. Raekwon odczekał kilka sekund, nim napastnik podejdzie nieco bliżej, po czym wyrzuca ku niemu trzy posiadane w ręce bombki. Chłopak wycelował, po czym jeden po drugim, gliniane pociski poleciały w stronę biegnącego oponenta. Jeżeli trafią nacierającego oponenta i zwalą go z nóg, Ill wyciąga kolejne dwie bomby, po czym jedną z nich przykłada do drzwi, konkretnie do klamki, ustawiając ją PWM Time Bomb na dziesięć sekund, po czym odsuwa się na odległość metra, obserwując na zmianę drzwi oraz leżącego przeciwnika. Po wybuchu bomby Raekwon zabezpieczył wejście do pokoju, wyciągając dwie kolejne bomby i kładąc je przed drzwiami. Następnie wszedł do środka tajemniczego pokoju, by zbadać jego zawartość. Starał się znaleźć ciało poprzedniego gubernatora, lub przedmiot mogący świadczyć o jego śmierci, a co więcej, przedmiot mogący wskazać tożsamość zabójcy. Chłopak ma też na uwadze ewentualne zagrożenia ze strony innych nadciągających żołnierzy, jednak wpierw dwie bomby powinny go o tym poinformować. Jeżeli nadbiegający żołnierz nie padnie po trzech bombach, Ill przygotowuje do akcji swoją super broń, po czym wyciąga jedną bombę blokując jego miecz buławą i rzucając ową bombkę wprost w oponenta.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1265-skrzynka-raekwona https://ftpm.forumpolish.com/t1117-raekwon-ill-spinebreaker https://ftpm.forumpolish.com/t2275-ill#39356
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyNie Mar 02 2014, 18:24

MG:

Villen:

A wilczek dalej próbował komasować swoje zaklęcia i używać ich w momencie, gdy ktoś próbował do niego celować. Całe szczęście, że tym razem akcje Villena miały nieco więcej szczęścia - stołu leżącego na vice-gubernatorze i żołnierzu nie dało się tak łatwo odrzucić, żaden z dwójki leżących pod nim mężczyzn nie posiadał siły podobnej do wilkołaka, żaden z nich nie krwawił jednak też tak mocno jak on. Chłopak wiedział jednak, że jedynie działanie w tej chwili jest w stanie sprawić, że z całej tej sytuacji można było wyjść jedynie z brakiem ucha. Uaktywniona furia sprawiła, że ból przestał być problemem, aczkolwiek krew dalej wypływała z ciała wilczka. Kolejne cenne sekundy zabrało jednak wykształcenie pazurów, Foche w tym czasie zdołał nawet unieść swoją dłoń dzierżącą pistolet na wysokość wilczka, ale praktycznie nic mu to nie dało. Krwawy wilk runął na niego i wytrącił mu z rąk gnata, przy okazji szkaradnie masakrując rękę vice-gubernatora, czemu towarzyszył okropny okrzyk bólu. Cięższy los spotkał żołnierza, który choć próbował się bronić, to nie mógł zdziałać nic w konfrontacji z dużo silniejszym wilkołakiem, który najzwyczajniej w świecie rozerwał mu w szyi dziurę skutecznie utrudniająca dalsze życie. Wilk został sam w pokoju z krzyczącym z bólu Fochem... i z coraz większym mętlikiem w głowie. Świat zdawał się wirować i pokrył się czerwoną mgiełką. Dodatkowymi siłami, które wilk zaczerpnął ze swojej magii, udało się jeszcze wyciągnąć swojego ulubionego pracodawcę spod biurka, a nawet przeciągnąć go do drzwi i przez nie przejść, dopiero potem wilk upadł na jedno kolano coraz głośniej charcząc. Wciąż jeszcze mógł walczyć, ale dźwięki które wydawał nie napawały radością... a i krwi w jego ciele było coraz mniej i nawet zwiększona regeneracja nie była w stanie tu zaradzić... ba, być może dzięki niej wilk wciąż utrzymywał się na... nodze?

Samantha

Tymczasem Samantha, mniej więcej świadoma tego co działo się z wilkiem w gabinecie vice-gubernatora, podjęła chyba słuszną decyzją zaprzestanie dalszego trawienia many. Jej zmęczenie naprawdę w tym momencie było już tytaniczne, dlatego też zapewne zdecydowała się użyć istniejących już zaklęć do pomocy. Pnącze, przezornie zostawione wcześniej w tyle, teraz mogło okazać się kluczem do zwycięstwa! I faktycznie, użycie pnącza które sprawnie złapało najpierw jednego szarpiącego się żołnierza, dezorientując go, zaburzając jego balans i koniec końców przyciągając go do ściany, było dobrym pomysłem. W tym czasie reszta pnączy zajęła się pozostałymi żołnierzami, w ten sposób torując reszcie ludzi drogę przez korytarz do gabinetu oraz pokoju, do którego próbował dostać się Raekwon...

Raekwon:

...który to jednak musiał najpierw zmierzyć się z żołnierzem, który wcześniej postanowił obrać go sobie za cel. Szarpnięcie, nawet mocniejsze, za drzwi nic nie zdziałało, chłopak więc musiał stanąć do walki. Być może to był moment, kiedy użycie zachowanych przez niego bomb było wskazane? Zapewne tak właśnie myślał, rzucając swoje skarbeńka w kierunku przeciwnika. Ten używając swojego ostrza próbował chyba odbić je w bok, ale niekoniecznie był to najlepszy pomysł, bo w ten sposób spowodował tylko ich detonację... i wygenerował nieco dymu, trudno więc było ocenić co tak naprawdę się stało i czy przeciwnik został całkowicie pokonany, choć przeciągły jęk mógł sugerować własnie to. Dopiero po tym wszystkim chłopak zajął się drzwiami, które w kontakcie z kolejną bombką Rae już nie miały co zrobić, jak tylko się poddać i zaakceptować swój los, otwierając swoje podwoje przed napastnikiem! Samo wejście, zgodnie ze słowa Rae, zabezpieczone zostało w odpowiedni sposób, ale tego nie widział już nikt poza nim, przez wspomniany dym. A co takiego czekało chłopaka w środku?

Duże łóżko z baldachimem. Wysuszone ciało leżące na nim i elegancki... ktoś... siedzący obok niego... ciężko było... tego kogoś określić. Kobieta? Mężczyzna? Jak wyglądał...? Och, Raekwon wiedział to wszystko, ale nie potrafiłby tego powtórzyć komukolwiek. Po prostu ten ktoś był teraz przed nim... i to by było na tyle. Postać uśmiechnęła się do niego i wskazała ręką na leżącego mężczyznę. A może wcale się nie uśmiechnęła?
- Rozwiązanie wojny! Ja też wezmę coś dla siebie w zamian... - usłyszał Rae głos, ale czy damski? Czy męski? Trudno było powiedzieć. Wspomniany ktoś przemaszerował tylko kilka kroków obok Rae, zgrabnie unikając bomb i ułożył się w rogu korytarza, wciąż zadymionego, za to teraz wypełnionego już wszystkimi...

Wszyscy:

Niemiłosiernie krwawiący wilk z wyjącym z bólu Fochem trzymanym mocno w swoich pazurach.
Będąca na skraju omdlenia blondynka, która swoją magią umożliwiła de facto powstanie tej sytuacji.
Kolorowo upstrzony na twarzy chłopak z bombami, które utorowały drogę do wcześniej niedostępnego pokoju...
I leżące na łóżku ciało, o którym póki co wiedział tylko Rae...

Samantha znalazła się przy Villenie stosunkowo szybko, nie musząc nawet nacierać na przeciwników, ale czy mogło w tym momencie coś dla niego zrobić? Czy Bestia była medycznym ekspertem? Dym powodował, że ciężko było się w tym momencie zorientować, czy walka jeszcze trwa, czy już została zakończona, czy posiłki spoza terenu pałacu przybyły do środka, czy nie... Czy to naprawdę był już koniec?
- Nadchodzą! - dobiegł wszystkich głos, który nieodmiennie należał do Focha, tego przyjacielskiego Focha - Żołnierze, dziesiątki, zewsząd! - po chwili on właśnie, a także Lesh oraz dwójka znajomych Raekwona dołączyła do reszty grupy, która znajdowała się tuż obok pokoju vice. Tylko... co teraz?

Stan postaci:
Sam - 28%MM, mocne zmęczenie, problemy ze złapaniem oddechu, nie dasz rady chodzić, blisko omdlenia
Rae - 68%MM, 13 ładunków wybuchowych, zmęczenie, ból w okolicach klatki piersiowej, przestrzelona na wylot lewa dłoń obandażowana, krwawienie ustępuje, ale wciąż boli
Vill - 68%MM, Wilkołak 3/7, Fury 1/5, rana postrzałowa na lewym boku, kula wewnątrz rany, mocno krwawi, cholernie boli, druga rana po wystrzale biegnąca od kącika ust wilka do ucha, samo ucho trzyma się na "pojedynczym" kawałku skóry - to już nie ból, to katorga istna, ogólnie obniżona sprawność fizyczna, praktycznie głuchy na jedno ucho, powoli stajesz się krwawą fontanną, bardzo blisko utraty przytomności, takiej na amen.

Termin odpisu: 05.03.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Raekwon


Raekwon


Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyPon Mar 03 2014, 22:25

Kolejny punkt na liście odhaczony. Ill'owi udało się w końcu rozwalić drzwi i dostać do środka. Pierwsze co napotkał to łóżko z kimś pod baldachimem. Następnie dziwna persona, która blokowała otwarcie drzwi. W pierwszej chwili Ill podszedł do łóżka i odsłonił ręką baldachim. Wiedział, kim jest osoba leżąca tam już od jakiegoś czasu, skoro była wysuszona, ale chłopak musiał mieć potwierdzenie. Tak dla pewności. Po ujrzeniu ciała leżącego na łożu, przyszła kolej na tajemniczą osobę z przed chwili, która teraz znajdowała się w korytarzu. Po drodze zabrał dwie leżące na podłodze bomby i podszedł do persony. Najpierw dokładanie jej się przyjrzał, po czym trzymając je w dłoni, spytał:
-Kim jesteś?-odpowiedź na to pytanie rozwiałaby wątpliwości dotyczące płci oraz być może jej zamiary. Nie były one do końca jasne. Ill nie miał bladego pojęcia, o czym mówiła i co chciała zabrać dla siebie. Widząc przyjacielskie gęby dwójki mężczyzn z baru oraz Foche'a, Samanthy i Villena chłopak nieco odetchnął. Choć byli w nie najlepszym stanie, żyli. Raekwon schował się jednak w pokoju, za łóżkiem. Miał w zanadrzu dwie bomby, które czekały jedynie na wyrzucenie w dymną przestrzeń. Jeżeli w pokoju było jakieś okno, Ill wychylił lekko głowę, by potwierdzić słowa Foche'a. Następnie wrócił do obserwacji ciała i osób w korytarzu.
Ilość bomb: 15
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1265-skrzynka-raekwona https://ftpm.forumpolish.com/t1117-raekwon-ill-spinebreaker https://ftpm.forumpolish.com/t2275-ill#39356
Samantha


Samantha


Liczba postów : 210
Dołączył/a : 26/08/2012

Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 EmptyWto Mar 04 2014, 19:52

Do boju magiczna fasolko! Aż chciałoby się tak zakrzyknąć i...jakby Marone miała więcej siły to kto wie czy by tego nie zrobiła? W końcu człowiek jest o wiele bardziej energiczny, gdy może chodzić chociaż o własnych siłach, więc...niestety okrzyk 'bojowy' pozostał tylko w myślach dziewczyny, gdy ta wraz z resztą przedarli się przez korytarz i za chwilę znaleźli się w miejscu docelowym...
- Villen-kun!
...Czyli przed gabinetem i co ważniejsza - Villenem! Rannym Villenem! A ona co? Ona nie miała nawet sił by chodzić, a musiała coś zrobić! Jakoś pomóc! Ugh...czemu nie ma zaklęcia leczącego?! Jak wróci do domu to będzie musiała sporządzić listę tego co musi zrobić przed kolejną taką misją...Kolejny problem polegał na tym, że nawet jakby miała siły i możliwości to...co może zrobić? Bała się, że jak dotknie ucha to ono odpadnie - a nie chciała aby się tak stało! Aczkolwiek może mogła przynajmniej jakoś zatamować krwawienie ze strzały postrzałowej jaką wilkołak miał na boku? Zważywszy na swój własny stan, to Bestia miał rozerwać kawałek swojej 'peleryny' - uważając na Sam oczywiście - i przyłożyć ów kawał materiału do rany...byleby chociaż trochę pomóc...i nie zaszkodzić...Dlatego jasnowłosa skupiała się na tym by Bestia był nadzwyczaj ostrożny...z tego też powodu nie próbowała zmusić swego przywołańca do obwiązania boku wilka. Aczkolwiek...jeśli Marone miałaby szansę to włożyłaby swoje własne siły w to by opatrzyć chociażby ową ranę - obwiązując bok/tułów Villa ów peleryną co by nie tracił tyle krwi.
Naturalnie nie zapomniała o tym co się dzieje wokół i o tym, że są ciągle zagrożeni - o czym przypomniał też Foche. Nie trzeba chyba mówić, że jego wieści nie były szczególnie dobre?
- Co? A... - szybko zebrała myśli - Villen pojmał vice-gubernatora. Nie taki był plan? Co teraz... - ostatnie pytanie brzmiało jakby pytała samą siebie...chociaż miała nadzieję, że to Krynik ma plan - Nie można go zmusić do powiedzenia prawdy? Wyjawienia kłamstw jakimi wszystkich mamił? Może...pokazać co się stało naprawdę z gubernatorem? Uh...nie zechcą nas słuchać, tak? - robiła krótkie przerwy na oddech - Mamy vice-gubernatora - powtórzyła ponownie - Póki co może być naszą tarczą...możemy schować się w gabinecie lub innym pomieszczeniu...chociaż wolałabym abyśmy ujawnili prawdę... - spojrzała na 'dobrego' Foche - Co chcieliście zrobić po jego pojmaniu?
Czy to nie Krynik był tutaj dowódcą? Sama wróżka mówiła na głos swe myśli i to bardzo szybko, nie chcąc czasu tracić bo zapewne nie zostało im za wiele czasu na gadki...Gdyby tylko miała więcej sił to na pewno użyłaby jakieś zaklęcia, dając czas reszcie na nowe plany, ale...obawiała się, że teraz mogłaby kompletnie przytomność stracić, a tak...przynajmniej nikt nie musi jej nosić - poza Bestią, ale to jej magia! Oczywiście jeśli nie pojawi się żaden plan i faktycznie schowają się gdzieś to cóż...ona również.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t240-konto-sam#1390 https://ftpm.forumpolish.com/t128-samantha-marone https://ftpm.forumpolish.com/t624-basniowe-dodatki-marone#7894
Sponsored content





Wyspa Ember - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Wyspa Ember   Wyspa Ember - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 
Wyspa Ember
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
 Similar topics
-
» Wyspa 001
» Wyspa 002
» Wyspa 003
» Wyspa Toramw Els
» Wyspa Tikki

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie wybrzeże :: Hosenka
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.