I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromna sala do której wchodzi się zaraz z Magnolii i właściwie większość gości tylko w niej przebywa. Ma długość 50m i szerokość 20m. Dach znajduje się jakieś 45m nad głowami, a 40m nad głowami zaczynają się Belki stropowe. Podłoga wyłożona jest białymi kafelkami a ceglane ściany obwieszone licznymi obrazami przedstawiającymi świętych. Do ołtarza prowadzą cztery rzędy ław, dwa po lewej i dwa po prawej. Drzwi główne są wielkie i dębowe, podwójne. Te wschodnie i zachodnie mimo że podwójne są znacznie mniejsze, dlatego ich zamykanie i otwieranie nie powinno być problemem. Prócz tego za ołtarzem znajdują się małe, ciemne drzwiczki, z początku nawet nie zauważalne. Okna znajdują się nad drzwiami frontowymi oraz nie wielkie po bokach katedry.
Autor
Wiadomość
Muto Zenko
Liczba postów : 358
Dołączył/a : 03/07/2013
Temat: Re: Sala główna Czw Mar 12 2015, 18:42
Zmiana mimiki u kobiety zmartwiła nieco naszego bohatera, który usilnie skanując jej zachowanie zmysłem walki, nic kompletnie nie wykrył. Czyżby się przeliczył? Czyżby to jednak była pułapka? Może iluzja? Nie... chociaż, to bardzo prawdopodobne. Iluzja to jedna ze sztuk, której Zenko nienawidził. Nienawidził, bo sam jej nie potrafił, a dobrze wiedział jak jest potężna i jak potrafi namącić człowiekowi w głowie. Przekonał się o tym w Luminous Night - TFU! Na samą myśl o gildii flaki wywracały mu się na lewą stronę, a w głowie układał 15 minutową wiązankę przekleństw wszelkiej maści, zaadresowaną rzecz jasna, do tego chuja Baeka. Obiecał już sobie, że jak go tylko spotka (trololo), to ten będzie żałował, że się urodził na tym świecie. Najpierw pozbawi go paznokci, zębów, połamie palce. Będzie łamał każdą z jego kosteczek oddzielnie, powoli, by bolało go jak cholera. Przypalanie, bicie, kopanie, wszelkiej maści zmiękczanie. Na koniec zerwie z niego skórę i wrzuci go do szamba, by tam się utopił w męczarniach. - kiedy zaatakował go kościany smok. Dosyć absurdalny przeciwnik, ze względu na to, że smoków nie ma od dawna, więc łatwo było się domyślić o co chodzi, ale jednak. Zenko przejrzał iluzję i ją rozproszył. Może i tym razem jest tak samo? - Rozumiem pańskie obawy, Kaine-sama. Lecz gdyby nie Kapitan Zorha-san, nie byłoby mnie tu, więc po prostu myślę, że jestem jej winien jak najpracowitszą służbę na jaką mnie stać. Nie chodzi o spłatę długu, myślę, że można to nazwać 'pójściem za najjaśniejszym światłem', 'za swoim mentorem'. - odpowiedział lekko, jednocześnie przymykając lekko powieki. Wolał nie patrzeć na jej twarz, tym bardziej, że jej ton sugerował negatywny stosunek do tego pomysłu. Jednak ten stan nie trwał długo. W jednej chwili Zenko poczuł nagły przypływ silnej żądzy krwi, co automatycznie spowodowało, że ten szeroko otworzył ślepia, widząc wyzywający uśmiech kobiety. O cholera, pomyślał nasz bohater i już lewą ręką zagarniał obie katany bliżej siebie. W tej samej chwili nad głową kobiety pojawiły się cztery ostrza, które po chwili miały podziurawić nowo przybyłego. Na całe szczęście czerwonowłosy już zaciskał prawą dłoń na dobrze dopasowanej rękojeści Czarnego Marca. Jednocześnie dociskając lewym kolanem sayię do biurka, dla łatwiejszego obnażenia ostrza. Szybka kalkulacja: do Kaine miał jakieś pół metra. Może mniej, może więcej. Długość całej katany wynosi 115 centymetrów, ale licząc miejsce uchwytu, będzie to jakieś 105/110 centymetrów. Dodatkowo ramię samego Zenka, które ma z 60 centymetrów. Tak więc nawet jeśli się gdzieś pokopał w obliczeniach, to miał zasięg 1,5m. Spokojnie by pozbawić minister głowę. Ale nie o to tu chodziło, prawda? Plan działania był prosty jak budowa cepa, i każdy kolejny punkt się asekurował. Tak więc: na siebie, Kaine i Piernisia nałoży czar Irooni, coby zmniejszyć ewentualne rany do minimum. Oczywiście spell zostanie rzucony w chwili wykrycia zagrożenia oraz wykonania dalszych czynności przez Czerwonowłosego, jak: - NA ZIEMIE! - jak nie ryknie do miłośnika kamieni za sobą. Nie przejmował się faktem, że jest w 'urzędzie', a tym bardziej świętym miejscu. Miał pokazać na co go stać. Na polu bitwy nikt nikogo nie karci za to, że jest za głośny. Liczy się efekt. Wraz z komendą do 'położenia się', sam podniósł swe cztery litery, wypychając lewą nogę nieco do tyłu, by mieć lepszy wymach to raz, a dwa, by odsunąć z hukiem krzesło, które mogło wadzić. Ciął najbardziej poziomo jak się dało mając wzrok wbity we wszystkie cztery sztylety chcąc dokonać możliwe, że niemożliwego - przecięcia ich. A przynajmniej zbicia. Sztuka ta o tyle była trudna, że lecący oręż był stosunkowo smukły. Ale i tak warto było spróbować, bo jeśli mu się uda, to dowiedzie, że jest wystarczająco dobrym szermierzem. Cięcie było pewne i szybkie. Ale mało tego. W lewej ręce dzierżył drugiego Marca, lecz opakowanego w drewnianą sayię. Tak więc zaraz po wymachu prawą ręką, zwraca się ku przeciwnej stronie, by przeciąć powietrze na podobnej wysokości, co pierwsze cięcie, mając nadzieje, że jak wcześniej nie wyjdzie, to tu tak. Dodatkowo obrócił miecz ostrzem do góry, by płaz, za który teraz aktualnie robiła sayia, miał jak największą powierzchnię.
< przeżegnuje się :C >
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Sala główna Wto Mar 31 2015, 14:21
MG
Coby nie mówić, działo się dużo i było głośniej, niż być powinno. Byli w katedrze, więc niemalże odgórnie obowiązywał nakaz ciszy. Tymczasem w małej kapliczce coś huknęło z taką siłą, że ministranci i kapłani w odległych pokojach aż przystanęli z wrażenia, nie rozumiejąc, co się właśnie stało. A to tylko Zenek próbował uratować tyłek jakiegoś randoma, który zdawał się nie widzieć zagrożenia. Są różni ludzie, ale to to... W każdym razie akcja w wykonaniu czerwonowłosego była niezwykle szybka. Wyostrzone zmysły na pewno w tym pomogły. Gdy tylko mężczyzna wysunął miecz i przygotował się do cięcia, Kaine zaklaskała z uznaniem i wyciągnęła czysty formularz z szuflady. Ostrza momentalnie zniknęły. Iluzja czy nie, widocznie zrezygnowała z ataku. - Bardzo dobrze, panie Daiichi. Tymczasowo zostanie pan przydzielony do oddziału fioletowo-czarnych. Oddziała bardzo często współpracuje z oddziałami kapitan Zohry, więc niewątpliwie się zobaczycie - mówiła rzeczowo, wypełniając potrzebne dokumenty, które wręczyła mężczyźnie, gdy tylko skończyła. - Oddział w Hargeonie. Będą tam potrzebować kogoś takiego, jak pan - dodała na zakończenie. Widać wszystkie stresy jako tako się opłaciły.
Tymczasem w głównej sali pojawił się nie kto inny, a Kuro, w zupełnie innym celu niż wstąpienie do policji. Zdążył też usłyszeć hałasy dobiegające z drugiego końca katedry i mógł sobie tylko wyobrażać, co tam się działo. Przebiegający w panice ministrant zgarnął go do pokoi kapłańskich i nawet nie zdążył się rozejrzeć.
Muto Zenko
Liczba postów : 358
Dołączył/a : 03/07/2013
Temat: Re: Sala główna Sro Kwi 01 2015, 23:06
Ale że jak? Że już? PODEJRZANE. No ale nie, nawet mu przyklaśnięto. To na pewno już. Fajnie. Całkiem szybko. ...0.0 UDAŁO MU SIĘ! Aż musiał usiąść z wrażenia, a wysunięte ostrze samoistnie zrobiło to samo, z charakterystycznym 'szczęknięciem' chowając się z powrotem do drewnianej sayi. I tak siedział i patrzył na Kaine nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie stało. Odbębnił test u rady. Papiery zostały praktycznie podpisane. Był w policji. Cholera. Czy to rzeczywistość? Argh, tylko szkoda, że inny oddział, co go zasmuciło, ale w tej chwili nie chciał wybrzydzać, bo zawsze jest szansa na przeniesienie, nieprawdaż? Lepiej nie wybrzydzać, kiedy się jest funkcjonariuszem, teraz egzekwował prawo i bronił uciśnionych, hmph! - Ermm, dziękuje. - bąknął. Gdy otrzymał dokumenty, patrzył na nie przez kilka długich sekund, po czym przeniósł wzrok na kobietę. Znów na dokumenty i znów na rozmówczynię. - Dziękuje. - powtórzył wyrwany niczym z letargu. Następnie założył rękawiczki na łapki, wstał, poprzypominał swój osprzęt i pewnie chwycił za papierzyska, wtykając je pod lewą pachę. Na koniec wyprostował się niczym struna i zasalutował. - To dla mnie zaszczyt służyć krajowi i radzie. Mam nadzieje, że jeszcze panią kiedyś ujrzę, a tymczasem już pójdę, czeka mnie wyprawa do Haregon. Jeszcze raz dziękuje. - po czym delikatnie się uśmiechnął i zrobił zgrabny obrót na pięcie, ruszając w stronę wyjścia. Ale za nim otworzył drzwi, zatrzymał się, kładąc dłoń na ramieniu Pierre. - Powodzenia. - szepnął i już go nie było. Po przejściu kilku ulic Magnolii, upewniwszy się, że jest wystarczająco daleko, zapalił sobie papierosa. Od razu lepiej.
[zt]
Pierre
Liczba postów : 38
Dołączył/a : 16/12/2014
Temat: Re: Sala główna Wto Maj 05 2015, 19:16
Wszystko działo się za szybko. Pierre generalnie starał się nie wyglądać na znudzonego, ba, nie miał nawet za bardzo jak. Najpierw radna rozmawiała jeszcze z czerwonowłosym, a potem... a potem zdarzyło się coś, co, chcąc nie chcąc, wyprowadziło Pierre'a z równowagi. Miał bardzo niewiele czasu na reakcję - nie dałby rady postawić muru, czy nawet rzucić kamiennymi pociskami. Została jedna możliwość. Szybkie użycie Kamiennej Zbroi (B) i osłonięcie twarzy skrzyżowanymi, pokrytymi powłoką rękami powinno pomóc przynajmniej w jakimś aspekcie. Gdy jednak oczekiwał już na jakąś katastrofę, nic się nie stało. Opuścił ręce i ujrzał radną, która zrezygnowała z ataku i właśnie rozmawiała z czerwonowłosym, dając mu wstęp do policji. No proszę. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kamień wciąż się trzymał, więc Pierre'owi pozostało tylko czekanie. Gorzej, że z lekkiego stresu jego twarz też pokryła kamienna powłoczka. Szlag, nienawidził tego. Poruszył ustami i oczami, żeby przynajmniej mieć jakiś lepszy ogląd na sytuację. - Przepraszam za taki wygląd, nie spodziewałem się - odparł, rzeczywiście dość zaskoczony całą sytuacją. - Jak kamień spadnie, posprzątam, proszę się nie martwić. Nie lubię zostawiać po sobie śmieci. Jego gadatliwa natura jeszcze da o sobie znać zbyt szybko i cała rozmowa skończy się w mgnieniu oka - ta myśl, pozwoliła mu powstrzymać na chwilę jadaczkę i ruszyć w kierunku krzesła. Nie siadał jednak; miał dojmujące wrażenie, że gdy tylko to zrobi, krzesło rozwali się pod ciężarem jego i kamienia, który miał na sobie. Wszystko do prania... Masz ci los!
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Sala główna Wto Maj 26 2015, 03:01
MG
Dużo się działo, choć dla Pierre'a nie były to znaczące wydarzenia. Oczywiście użył zaklęcia, broniąc się, jednak wraz z rozmyciem dziwnego ataku okazało się, że była to reakcja zbędna... I tak pozostawiony został sam sobie, stojąc w kamiennej zbroi jak kołek, zastanawiając się, czy tak właściwie miało być i czy nie zrobił z siebie głupca. Gdy tylko Arai wyszedł z małej alkowy, Kaine przerzuciła spojrzenie na opatulonego w kamień olbrzymia i westchnęła. - Niech pan usiądzie, panie Lerdoun - powiedziała, wskazując dłonią krzesło, które budziło obawy mężczyzny. Minister z kolei zaczęła się zastanawiać, dlaczego w ogóle przyjęła tą robotę. - Poproszę o dokumenty z komendy, powinien pan je mieć przy sobie. Przy okazji może mi pan powiedzieć, dlaczego chce pan dołączyć do policji - poprosiła kobieta, biorąc filiżankę do ust i przeglądając swoje własne papiery. Widać i tak otrzymała swoją kopię.
Pierre
Liczba postów : 38
Dołączył/a : 16/12/2014
Temat: Re: Sala główna Pon Cze 08 2015, 19:36
Miał nadzieję, że krzesło przeżyje jego kamienne cosie. Kamyczki spadały tu i tam, gdy Pierre wyciągał z torby dokumenty, które otrzymał na komendzie. Spotkanie zastępcą dowódcy przebiegło szybko i bez zakłóceń, tu jednak sytuacja mogła się nieco zmienić. Lerdoun sprawdził, czy w papierach na pewno jest wszystko to, czego potrzebował, po czym położył je na stole przodem do radnej. Gdy zadała pytanie, nie musiał się zastanawiać zbyt długo. Poruszył jeszcze ustami, by przynajmniej część kamienia odpadła. Gorzej, że musiała spaść akurat na biurko, robiąc jeszcze więcej bałaganu. - Mój ojciec, człowiek, którego bardzo szanowałem, pracował w Policji Magicznej w oddziale fioletowo-czarnych we Fiore. Uwielbiał tę pracę, czuł się w niej dobrze i zawsze działał dla dobra publicznego. Wcześniej nie sądziłem, że kiedykolwiek pójdę w jego ślady, ale gdy zacząłem pracować w służbie publicznej, to jest w straży pożarnej, i zauważyłem, że praca dla innych jest czymś, co chciałbym robić, to właśnie wejście w ojcowską skórę oceniłem jako najlepszy pomysł. Chciałem zawsze znajdować się blisko ludzi i pomagać im tak, jak mogę, czyli za pomocą magii. Chciałbym ich bronić przed niebezpieczeństwami oraz przyczyniać się do łapania "tych złych". No i jestem naturalną tarczą, a sądzę, że typowo przyda się ktoś nastawiony typowo obronnie w oddziałach. - Uff, rozgadał się. Przez cały czas starał się obserwować reakcję radnej, by przypadkiem nie zrobić złego wrażenia jakimś słowem, czy czymś, co mogłoby się jej nie spodobać. Na podłogę spadł większy kawał kamienia, rozpadając się z hukiem na kilka części. To na pewno nie sprzyjało rozmowie.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Sala główna Wto Cze 30 2015, 00:53
MG
Kawałki kamieni spadały i niszczyły zorganizowaną przestrzeń biurka i podłogi w tymczasowym, ale wciąż własnym, biurze radnej. Ta, choć tego nie okazywała otwarcie, wyraźnie byłą z tego powodu niezadowolona. Drobne gesty jak mrugnięcie, lekko opadający kącik ust, większe spięcie... Najlepiej było uciekać stąd jak najszybciej. Dlatego też Kaine tymczasowo dała spokój. Powinna przetestować petenta czy chociażby go złamać pytaniami, jednak miała coraz bardziej dość tej szopki i tylko słuchała i kiwała głową. Ostatecznie westchnęła. Kamienie. Kto je później posprząta? Kłopotanie ministrantów miało swoje granice. - Oddział niebiesko-białych w Magnolii - powiedziała bez chwili namysłu. Czy to dobry pomysł? W zasadzie im szybciej się to skończy, tym lepiej. - I proszę posprzątać te... kamienie... - dodała na koniec radna. Szybko poszło. Wypełnieniem formularza zajmie się... później.
Pierre
Liczba postów : 38
Dołączył/a : 16/12/2014
Temat: Re: Sala główna Pon Lip 06 2015, 20:17
Uhm, no tak, to prawie tak wstydliwe jak mocne pocenie się w miejscach publicznych, ale cóż poradzić. Pierre nieco niespokojnie czekał na werdykt radnej, który okazał się nadejść szybciej, niż się spodziewał. Podniósł gwałtownie głowę na wzmiankę o przydziale do oddziału, o który się starał. Uśmiechnął się szeroko, ale po uwadze radnej szybko zdał sobie sprawę, że nie czas tu na uśmiechy, a raczej na pozyskanie miotły i szufelki. Ukłonił się jeszcze przed radną nim uciekł po narzędzia do sprzątania. Gdy tylko odnalazł jakiegoś ministranta, który obdarzył go raczej zdziwionym spojrzeniem. Hmm, nie ma co, wiedział, gdzie jest składzik, w końcu sam kiedyś służył przy ołtarzu. Zastał w nim jeszcze bardziej zdziwionego ministranta, który naprawdę nie rozumiał, co się stało. - Niech będzie pochwalony - rzucił szybko i wskazał na stojącą w kącie miotłę. - Mogę? Młody chyba nie ogarnął do końca tego, co się właśnie działo, ale z milczącym przyzwoleniem dał znak, że chyba Pierre mógł skorzystać z usługi zamiatającego narzędzia. Wrócił szybko do sali, czyniąc swoją powinność i zbierając każdy możliwy kamyczek. Wszystko wyrzucił do śmietnika znajdującego się także w składziku, odłożył narzędzia, racząc wciąż skołowanego ministranta prostym "dziękuję". Wrócił jeszcze przed ołtarz, by chwilę się pomodlić i podziękować za dzisiejszy sukces, po czym udał się do domu, by obwieścić radosną nowinę Simonowi i jego aktualnej opiekunce. Zostają w Magnolii, to dobrze wyrokowało na przyszłość.
*zt*
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Sala główna Sob Kwi 02 2016, 01:07
Po wyjściu ze sklepu, będąc jeszcze w Magnolii dostrzegam ogromny budynek. Bardzo wielki, wyglądający na świątynię. To chyba ta słynna katedra! Tyle się o niej słyszało, a oto pojawia się okazja, by do niej wstąpić i zobaczyć ją od środka! - Sisi, idziemy tam? –uzgadniam jeszcze tę sprawę z moją ukochaną gołębicą. Kiedy z jej strony nie pojawiają się żadne oznaki sprzeciwu, uśmiecham się do niej i ruszam radosnym krokiem w kierunku katedry.
Powoli, spokojnie i cicho otwieram boczne drzwi, nie chcąc zaburzać sakralności tego miejsca niepotrzebnym hałasem. Zaglądam do środka. Ale ładnie… Wchodzę, zamykając za sobą drzwi, najdelikatniej jak tylko się da. Jakie to wszystko jest ogromne. To święte miejsce napełnia serce spokojem i radością. Od razu robi się jakby bezpieczniej i lżej. - Spójrz Sisi na te obrazy… - mówię do niej półszeptem, wskazując na wizerunki świętych. To musieli być dopiero zacni ludzie... Potem jeszcze głaszczę ją po główce i wkraczam do nawy głównej. Będąc pod ogromnym zachwytem tego wspaniałego, majestatycznego miejsca prawie zapominam o tym, co jest tutaj najważniejsze. Jednakże nie całkowicie! Temu też zatrzymuję się na drodze do ołtarza, przyklękam na jedno kolano i skłaniam lekko głowę. W ten sposób witam się z tym, z kim trzeba, okazując Mu w pełni należyty szacunek. Po chwili powstaję, by móc dalej podziwiać piękno katedry, wraz z Sisi, cały czas czuwającą na ramieniu.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala główna Sob Kwi 02 2016, 01:33
MG
Miejsce kultu Sukue w taki dzień jak ten wydawało się prawie kompletnie opuszczone. Młoda dziewczyna siedząca w ławce spoglądała z zamyśleniem na figurę swojego bóstwa okrytego karminowym płaszczem. Cisza. Starszy mężczyzna z trudem radził sobie z zapaleniem świecy i ustawieniem jej na niewielkiej półeczce przed cudownym obrazem. Cisza. Postawny mężczyzna w pełnym uzbrojeniu klęczał przed ołtarzem. Jego modlitwa płynęła z serca, a wychodziła ustami, choć działo się to kompletnie bezgłośnie. Szkarłatny materiał spływał po stole ofiarnym i ciągnął się aż do klęcznika, przy którym modlił się rycerz. Na tarczy znajdował się pozłacany symbol Fiore, co wskazywało na to, że rycerz rzeczywiście rycerzem jest. Cisza. Jeden z kapłanów zasiadł w konfesjonale, żeby wysłuchać grzeszników, nikt jednak się nie zjawiał, a on czytał modlitewnik, co jakiś czas rozglądając się bacznie po katedrze. Cisza. W końcu pojawił się i Feelan. Skrzypnięcie drzwi na moment rozproszyło całą zalegającą ciszę i stało się dla niektórych czynnikiem przebudzającym. Dziewczyna, rycerz i kapłan od razu zwrócili swoje głowy w kierunku, z którego dobiegał dźwięk, by dowiedzieć się, kto właśnie wszedł. Dziewczyna prędko wróciła do obserwowania figury, zaś kapłan i rycerz bacznie obserwowali jegomościa. Ten pierwszy czekał pewnie na grzeszników, drugi raczej zastanawiał się, co facet z orłem na ramieniu robi w takim miejscu. I przerywa ciszę. Kiedy podszedł do ołtarza, mężczyzna mógł mu się bliżej przyjrzeć. Ucałował fragment karminowego obrusu po czym podniósł się z klęczek i stanął twarzą do Feelana. Patrzył. Wyglądało to nieco dziwnie. Kapłan w tym czasie wrócił do lektury, a staruszek opuścił świątynię. W końcu rycerz przerwał milczenie. - Czysta dusza - powiedział spokojnie, a jego ciepły, niski głos poniósł się echem po katedrze. Dziewczyna przeniosła wzrok na nich dwoje. Zdawało się, że wystarczająco kontemplowała już dziś posąg.
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Sala główna Sob Kwi 02 2016, 02:30
Oprócz wspaniałości samej konstrukcji, uwadze nie może ujść również postać rycerza. Wygląda iście bohatersko i szlachetnie, niczym wyjęty z opowieści. Z pewnością musi stanowić wspaniały wzorzec. Jego czyny podobnie muszą wzbudzać zachwyt. Mamy z Sisi ogromne szczęście, napotykając kogoś takiego na naszej drodze. To miejsce naprawdę jest niezwykłe! Tylko, że czuję się lekko speszony, kiedy do mnie podchodzi. Początkowo patrzę na niego lekko zdziwiony i na wszelki wypadek spoglądam za plecy, upewniając się, iż mówi do mnie, a nie do kogoś za mną. Chyba na to nie wygląda… Jeszcze wskazuję na siebie palcem, aby nie mieć co do tego żadnych wątpliwości. Uśmiecham się lekko, trochę niezdarnie, z powodu zaistniałej sytuacji. - Po prostu Feelan, Feelan Koei… – przedstawiam się, ale wtem orientuję się, że to jednak może być najprawdziwszy rycerz. Należy mu się odpowiedni szacunek. Od razu prostuję swoją postawę, stając niemalże na baczność i delikatnie pochylam głowę w ukłonie. - …Mój panie – dodaję z pełnym szacunkiem. Unoszę nieco wyżej czoło, by na niego spojrzeć. To dla mnie ogromny zaszczyt, że zwrócił na mnie swoją uwagę. Czuję się szczególnie wyróżniony. - A to jest Sisi – dopowiadam jeszcze wskazując na moją cudowną gołębicę. Nie mógłbym przecież o niej zapomnieć! Jest dumą mojego serca, więc ją również należałoby przedstawić!
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala główna Sob Kwi 02 2016, 02:38
MG
*orł czy gołomp - co za różnica XDDDD*
Rycerz słuchał uważnie "czystej duszy", po czym postanowił odpowiedzieć: - Sir Altair Ferleon, rycerz Królewskiej Siódemki, Szkarłatnik - przedstawił się, skłaniając lekko głowę. - Miło mi cię poznać, Feelanie o czystym sercu. Feelan zdawał sobie sprawę, że Królewska Siódemka zrzeszała najlepszych niemagicznych wojowników w kraju, którzy postanowili oddać się na usługi króla, a bycie Szkarłatnikiem... cóż... Człowiek, który przed nim stał należał do najpotężniejszego zakonu rycerskiego we Fiore, Zakonu Szkarłatnego Płaszcza Sukue. Zapewne gdyby słuchał więcej opowieści niań, usłyszałby zapewne historię o tym, jak sir Altair pokonał smoka piorunów. To bardzo stara historia... - Co cię tu sprowadza, przyjacielu? - spytał od razu. - Czy szukasz drogi do Pana? Dziewczyna wpatrywała się w tych dwóch z narastającym zdziwieniem wymalowanym na twarzy, ale również i zafascynowaniem. Kapłan zamknął modlitewnik, by przysłuchać się rozmowie, która umilała jego nudno spędzany czas.
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Sala główna Nie Kwi 03 2016, 01:34
- Łał… - nie jestem w stanie ukryć zachwytu, spowodowanego zainteresowaniem rycerza. Najprawdziwszego Szkarłatnika! Jakby tego było mało, to należącego do wspaniałej Królewskiej Siódemki. Już samo brzmienie tych szlachetnych tytułów robi ogromne wrażenie. Czuję się w porównaniu z nim zarówno taki prosty, jak i równię niezwykle doceniony. Aż przez chwilę nie mam pojęcia jak zareagować. W końcu stoję właśnie przed żywą legendą Fiore! Jednakże nie wypada nic nie odpowiedzieć tak zacnemu rycerzowi. - Zaszczytem dla mnie jest móc poznać ciebie, panie – mówię z podziwem. Rozluźniam się nieco, kiedy zostaję nazwany przyjacielem. Oprócz szlachetnego, Sir Altair sprawia wrażenie również miłego i przyjaznego. Niepotrzebnie chyba się tak stresuje. - Tak się złożyło, że przybyłem do Magnolii, więc przy okazji postanowiłem tutaj wstąpić – odpowiadam, uśmiechając się nieco pewniej i radośniej. – Wierzę w to, że On jest cały czas ze mną i mnie prowadzi właściwą drogą. Jednakże dobrze jest czasem znaleźć się bliżej Niego, w miejscu takim jak to. Choć swoją uwagę skupiam głównie na Sir Altairze, to jednak zauważam, że nasza rozmowa wzbudza zainteresowanie pozostałych osób w katedrze. To wszystko zdaje się być tak nieprawdopodobnie niezwykłe!
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala główna Pon Maj 09 2016, 20:08
~~MG~~
Podziwu zebranych pewno nie zbrakłoby przez najbliższych kilka dni, jednak rycerz zachowywał swoją powagę. W chwili, w której usłyszał słowa Feelana, uśmiech pojawił się na jego twarzy. Zupełnie tak, jakby duma rozpierała go od środka, a nadzieja jaką pokładał w przyszłe pokolenia znalazła swoje ujście w blondynie. - Słusznie prawisz młody przyjacielu - odparł Altair, spoglądając w kierunku ołtarza. Wszystko po to, aby ostatecznie przyklęknąć i nakreślić prawą ręką znak krzyża. - Wybacz mi drogi chłopcze, jednak czas nagli. Jeśli byłbyś skory dokończyć naszą rozmowę - możesz odwiedzić nasz Zakon w Crocus. Ktoś z tak czystym sercem z pewnością będzie tam mile przyjęty - dopowiedział jeszcze rycerz, a następnie skinął głową, ruszając w kierunku wyjścia. Najwyraźniej młody heros musiał jeszcze cierpliwie zaczekać, aż dołączy do jakiegoś zakonu rycerskiego. Wszystko w swoim czasie...
Sorki za takie zakończenie, ale Tasia poprosiła, bym skończył. Jeśli byłbyś zainteresowany dalszą fabułą - możesz stawić się w Crocus. Z tego co słyszałem Abri byłaby skora poprowadzić to jakoś dalej, acz pewnie wolałaby dać swoich NPC. Możesz z nią ustalić kto ma założyć temat, etc. Poza tym po napisaniu zt będziesz wolny. Do tego jeszcze +8 PD.
Feelan
Liczba postów : 340
Dołączył/a : 05/09/2015
Temat: Re: Sala główna Wto Maj 10 2016, 01:58
To brzmi trochę jak zaproszenie, choć mogę lekko wyolbrzymiać słowa Sir Altaira. Jednakże wyczuwam w tym ogromną szansę! Rycerze zakonni często muszą pomagać innym ludziom i im służą. Mógłbym się od nich naprawdę wiele nauczyć, jeśli tylko bym się do nich udał. Szkoda tylko, że nie udało się dłużej porozmawiać ze Szkarłatnikiem, ale tacy jak on muszą mieć naprawdę od groma obowiązków. Jednakże jego słowa są mocno pokrzepiające. Mam nadzieję, iż jeszcze kiedyś będę miał okazję go spotkać i z nim porozmawiać. Jest przecież tyle interesujących rzeczy, które chciałbym wiedzieć na temat zakonu! Ale tych powinienem może się dowiedzieć już w samym zakonie. - Rozumiem – odpowiadam, również skłaniając głowę. Spoglądam jeszcze za nim z podziwem, jak opuszcza katedrę. – Sisi, mamy nowy cel dla naszej wspólnej podróży! Crocus jest ponoć pięknym miastem, najpiękniejszym w całym Fiore. Czyż nie wspaniale będzie je zobaczyć? – oznajmiam gołębicy, która kiwa lekko głową na potwierdzenie. Wyczuwam w niej ogromną radość, podobną mojej. Ona jest taka cudowna i wspaniała! Tak bardzo się cieszę, że mam ją przy sobie. Odruchowo wręcz uśmiecham się do niej i głaszczę ją po główce. Jeszcze trochę czasu spędzamy w katedrze. W końcu jednak przychodzi czas, aby ją opuścić. Cały świat jest przed nami, w zasięgu naszych rąk! Wystarczy jedynie wyciągnąć po niego ręce i ruszyć przed siebie! A wszystko jakoś i tak się ułoży!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.