Domki oraz droga do...

First topic message reminder :

Najogólniej rzecz biorąc są to domki postawione na wodzie, każdy na oddzielnym "mocowaniu i kładką na główną drogę, również zbudowaną na otwartym morzu. W sumie było ich 16, postawionych po 8 po obu stronach głównej drogi. Z zewnątrz nie wyróżniały się one prawie niczym. Każdy był jednopiętrowy, o powierzchni około 30 metrów kwadratowych, ze spadzistym dachem i trzema okienkami - dwoma dużymi, jednam mniejszym, zapewne łazienkowym. Każdy zbudowany był z jasnego drewna. Na drzwiach domów napisane było, do kogo tenże należy.
Z kolei droga biegnąca przez to małe osiedle krzyżowała się dokładnie po środku. Na chwilę obecną była wiadomo tyle, że jedna z czterech dróg prowadzi na plażę.

MG

Hotaru postanowiła zignorować cała resztę i ruszyć w poszukiwaniu jakiegoś przytulnego miejsca, w który mogła się odświeżyć oraz przebrać. Ruszyła kamienistą drogą łącząca dwie wyspy, jak mogłoby się zdawać, i po piętnastu minutach spokojnego marszu znalazła się między domami. To, co wcześniej uznała za wyspę, w rzeczywistości było domami zbudowanymi na wodzie. Zaczęła szukać po domkach tego "swojego" i szybko go znalazła, był tuż przy drodze, z której przyszła. Nie różnił się niczym od innych, a kładka, która do niego prowadziła wydawała się solidna... Tylko ze pod nią szumiało morze.

Czas odpisu: 23 marca

Początkowo myślała, ze do nie do niej pukają. No bo raz, kto by cokolwiek chciał od Tasi? A dwa, i tak by weszli bez zbędnych ceregieli. Dopiero po chwili wyrwała się od obecnego zajęcia i ruszyła otworzyć drzwi. Akurat doszła, kiedy po raz kolejny ktoś zaczął pukać. Otworzyła drzwi. - Przerośniętym, ośmiometrowym wężom i krzyżówkom rudych niewiast z nietoperzami mówię stanowcze "nie" w moim towarzystwie. Jak nie zaliczacie się do żadnej z obu grup, możecie wchodzić. - odpowiedziała, usuwając się z wejścia. Ah, inkwizycja... stare czasy. Usiadła sobie na łóżku, nie bardzo wiedząc, tyle osób naraz zebrało się u niej i w jakiej sprawie. Po chwili jednak znowu rozległ się dźwięk. Maskotki. Jeżu.... niech one wszystkie umrą.  Plaża? Jaka znowu plaża? - Idę zobaczyć, co one chcą. Ehh... - najchętniej by się położyła kimać, albo zjadłaby śniadanie. A tak musi się włóczyć po piasku. Wyszła z domku, ruszając właśnie w tamtym kierunku.

z/t...

Chcieli kogoś poznać? To chyba dobrze zwłaszcza, że z podobnym zamiarem blondasek wynurzył się też z swojej chatki. Właściwie nie było się zbytnio co dziwić temu, bo przecież cała ich grupa trafiła w dość przyjemne... chyba nawet zbyt przyjemne miejsce z grupką obcych osób i nie zostało im wiele powiedziane, nie? - Ja... Jestem Finnian... Finny, jak kto woli. - rzucił tylko do dwójki osóbek, zastanawiając się nad jedną rzeczą, bo w końcu skoro myślał nieco o tym wcześniej to: - Nie wiecie raczej, gdzie jesteśmy, nie? - proste pytanie, a i odpowiedź pewnie mógł przewidzieć, bo nie zdawało się, że ktoś wiedział jak stąd wrócić do domu, czy gdzieś, gdzie powinni normalnie być. Potem ktoś się przyczepił do ich rozmowy, ale... przecież nie byli głośno! Ba! Dlatego też Finnek tylko przyjrzał się personie, ażeby wiedzieć przy kim lepiej się nie odzywać skoro zwykła mowa jest za głośna. - Jest chyba dość późno... Może nie powinniśmy przeszkadzać? Zresztą chyba pójdę do siebie. - dodał tylko nim dostali się do domku Takary, a i zrobił, co miał zamiar zrobić, ażeby odpocząć, zdrzemnąć się i odzyskać pełnie energii? Możliwe.

W każdym bądź razie spałby jeszcze dłużej, aż tutaj nagle ktoś, a raczej coś go obudziło! Dość głośne wycie, na co Finniaszek przykrył tylko głowę poduszką, a mimowolnie leżący w pobliżu dodatek spadł z łóżka, na szczęście się nie psując. Tego by raczej nie chciał! Jakby nie patrzeć komentarz był dość jasny! Dlatego też ubrał się, umył, sięgając po jakiegoś batonika, czy coś na przegryzkę i z myślą by znaleźć śniadanie wyruszył z domku w kierunku plaży, bo gdzie indziej mieli pierw iść?

zt

Dziewczyna uśmiechnęła się widząc przedmiot, którego tak zapalczywie poszukiwał wcześniej Ahi. Nie bez pewnej dozy złośliwości pomyślała też o tym, że to było dość zabawny, że taki duży facet tak bardzo wariował na punkcie niewielkiej laleczki, ale żadna cięta riposta na ten temat nie opuściła myśli zielonowłosej. Zwłaszcza, że gdy tylko usłyszała dalszą część wypowiedzi mężczyzny momentalnie posmutniała. - Nie, to wcale nie głupie. - odpowiedziała nieco mniej energicznie. - Opiekuj się nią dobrze, okej? - dodała, tym razem z widoczną troską w głosie. Doskonale rozumiała teraz dlaczego chłopak tak bardzo pragnął odnaleźć swoją laleczkę i czemu zachowywał się aż tak popędliwie. Pewnie zachowywałaby się tak samo, gdyby jej zguba miała dla niej podobną wartość, jak jego. - I głowa do góry. - dodała jeszcze, gryząc się w język zanim zdążyła dodać, że "jego znajoma wolałaby widzieć go uśmiechniętego". Nie miała zamiaru zgrywać kogoś o takiej wiedzy, bo niby skąd mogła to wiedzieć?

- A więc Finny. - szybko zdecydowała o sposobie nazywania blondynka, chociaż ten bardzo szybko od nich czmychnął. - Chyba się nas boi. Albo wstydzi. Albo i to, i to. - dodała teraz już promieniejąc. Od czasu do czasu miło było o sobie pomyśleć jako o osobie, która mogła wywoływać w innych takie właśnie emocje. - Cześć Xaki. - zdecydowanie chłodniej odparła jednak w kierunku chłopaka, który oskarżył ich o zakłócanie... ciszy... nocnej?

- Ahi, my chyba powinniśmy dać chłopakowi spać, prawda? Nic tak nie denerwuje innych jak zakłócanie ich snu, więc może odpuśćmy mu tym razem! Wiesz, tak w ramach przyjacielskiego poznania! - uśmiechnęła się dziewczyna, następnie odchodząc kilka kroków w kierunku plaży, następnie odwracając się i znacząco skinając na Ahiego. Chwilę później była już w drodze na plażę. - Musisz mieć niesamowite uszy, że potrafiłeś dosłyszeć naszą zwykłą rozmowę. Musi być przerąbane takie posiadać. Współczuję twojej egzystencji. Pomodlę się za ciebie. - powiedziała dziewczyna wesoło, choć jej oczy wcale się nie śmiały. Tak, niespecjalnie lubiła być upominaną. Potem pożegnała się z Ahim i sama poszła spać.

---------

Zaś obudziło ją wycie, które kompletnie się jej nie podobało. Co to miało być? Alarm przeciwpowodziowy? Agresja kosmitów? Co jest?!

Kompletnie zaspana dziewczyna zwlokła się z łóżka i bardzo niedokładnie przywdziała na siebie ubranie, bliźniaczo podobne do wczorajszego acz świeższe. Z rozczochraną fryzurą, pół-zaspanymi oczami i kompletnie bez większej ochoty do życia ruszyła w miejsce, o którym poinformował ją głos pluszanki. Czy coś tam.

[z/t]

Poranna toaleta była szybka, wycie skurwiela jasno dało mu do zrozumienia że nie wiele czasu. W gruncie rzeczy po drodze chciał jeszcze coś zjeść. Najgorsze w tym wszystkim było, że kolejne minuty spędzi wystawiony na obecność tego robactwa. Ale cóż, jak mus to mus, jeszcze dużo czasu minie, nim opuści tą wyspę, tak właśnie czuł. Był tylko ciekaw, jak długo wytrzyma z nimi, bez przejścia do ręcznego tłumaczenia zasad bycia człowiekiem? W każdym razie ubrany w czerwone dresy do biegania, białą koszulkę bez rękawów i trampki, wyszedł z domu by oddać się biegowi w kierunku baru. Brak magii go denerwował, ale cóż, przynajmniej nikt nie będzie piszczał, na jego widok...

[z/t]

Chłopak po tym jak tamci odeszli i wrócił do łóżka kontynułować swoją drzemkę. Nie trwała ona zbyt długo.


Xaki obudził się i wstał z łóżka. Nie był zbyt wyspany, ale bardzo mu pomogła ta drzemka z przerwami. Była mu potrzebna choć odrobina snu by zregenerować swoje siły. Następnie dosyć szybka poranna toaleta, ubranie się i na koniec wynurzenie się z domu. Blask dnia od razu uderzył chłopaka w twarz powodując lekki grymas na jego twarzy. Jednak gdy już wzrok przyzwyczaił się do słońca ruszył dalej w stronę baru, bo jak to po dobrej drzemce kiszki marsza grają.

Mężczyzna kiwnął głową na słowa Kirino. Szybko pomachał im na papa. Poszedł do swojego domku, wziął prysznic, pościelił łóżko. Laleczkę pod poduszkę. Patrzył w sufit o niczym nie myśląc. Wiedział, że może być tutaj niedługo nieciekawie biorąc pod uwagę zaistniałe tu sytuację. Jedynie zamknął oczy i poszedł spać. Nie pospał sobie, bo z jego letargu obudziły go te pieprzone maskotki. Jedynie warknął głośniej, po czym się ubrał i zaczął obwiązywać ramię bandażami. W sumie zaczął to robić w połowie drogi na plażę.

[Z/t]

Laura ziewnęła, gdy z głośników przemawiała monolama. Przemawiał… przemawiało? A szlag ją wie. Średnią blondynkę obchodziły płcie innych dopóki, nie próbowała tego kogoś zmacać. W sumie wtedy też ją średnio obchodziły, ale przyjemnie było wiedzieć, co się trzyma w rękach. Robiło to różnicę tylko w przypadku Kyo, którego tutaj nie było. Zabrali jej jedyną lalkę, jaką posiadała. Ale nie mogła narzekać. Plaże, słońce i opierdaling. Przeciągnęła się lekko i ruszyła niczym owca na rzeź za tłumem ludzi.

[z/t]

Czerwone oczy. Cholerne, czerwone oczy. Cholerne, czerwone oczy, w których było coś niepokojącego. Zmarszczyła brwi, wpatrując się intensywnie w chłopaka. Proponował jej spacer, chciał ją lepiej poznać, uważał ją za interesującą… Dlaczego wyczuwała w tym podstęp? Możliwe, że odrobinkę mogła dramatyzować, ale nigdy nie wiadomo jak to jest z tymi ludźmi. Knują, knują, a potem chcą zrobić ci coś, gdy tylko się odwrócisz. Nie, ona taka nie była. Wcale. Była dojrzałą kobietą, ba menopauza niedługo jej groziła!
- Pheam – wymówiła jego imię powoli, dodając do niego swój akcent. W jej ustach brzmiało to jakoś dziwnie melodyjnie. – Mnie też miło. Wydaje mi się, że już chyba za późno na spacer… Ale myślę, że jeżeli nadal będziesz chciał na niego pójść, to możemy to zrobić jutro. Co ty na to? – uśmiechnęła się miło, mówiąc spokojnym tonem.
Może wydawała się przewrażliwiona czy coś w tym rodzaju, jednak wolała uważać na razie na wszystkich. Bezsprzecznie nie okłamała chłopaka, następnego dnia prawdopodobnie przyjęłaby jego zaproszenie. Dlaczego? Ano miałaby czas, żeby obserwować jego zachowanie i jego ruchy. Obronił wtedy koleżankę, jednak… Oczy. Było w nich zdecydowanie coś dziwnego i niepokojącego.
- Robi się późno – dodała po chwili. – Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie, to było miłe z twojej strony. Dobranoc, miłej nocy. – uśmiechnęła się delikatnie.
Zamknęła drzwi na klucz, gdy tylko upewniła się, że Pheam poszedł do swojego domku. Przeciągnęła się i stwierdziła, że nie ma co dziś już szukać. Lepiej będzie jak pójdzie spać.

Gdyby mogła lacryma wylądowałaby za oknem, w morzu. O niczym bardziej nie marzyła, tylko o tym, żeby być obudzona przez cudowny głos Monolamy. Nie ma to jak dobrze zacząć nowy dzionek. Wstała ociężale z łóżka, ścieląc je szybkim ruchem przy tym. Zasnęła w ubraniu jakie nosiła wczoraj, więc musiała coś sobie znaleźć lepszego na dziś. Chwyciła pierwszą sukienkę z szafy, świeżą bieliznę i poszła do łazienki. Po chwili od razu zrezygnowała ze stanika, tak to jest. Rozpuściła włosy i rozczesała je szybkimi ruchami. Szybko jej to poszło.
Wyjęła długą parę butów i wyszła z domku. Trzeba zobaczyć co ta Monolama tak knuje od samego rana.

[z/t]

Shinji poderwał się nagle na dźwięk syreny. Nie wiedział czy to jakiś alarm świadczący o niebezpieczeństwie czy co więc wyskoczył z wyrka i szybko wciągnął ubranka, które przygotował sobie poprzedniego wieczoru. Dopiero kiedy usłyszał głos monolamy zrozumiał, że był to... Budzik? Niech ją szlag... - pomyślał z powrotem lądując w łóżku. Był przekonany, że inni myśleli podobnie, ale nie. Słyszał za ścianą jak ludkowie dokądś maszerują. Skoro tak to wyglądało długowłosy stwierdził, że jednak lepiej jeśli sam też tam pójdzie. Ubrany już był. Wyszedł z domku i podążył za resztą.

[z/t]

Przyglądał się jej z zaciekawieniem. Jak zareaguje na jego słowa? Ona robiła jednak to samo, więc Fem speszył się i odwrócił wzrok. Odmówiła, czego chłopak się spodziewał, ale była tak miła, że nawet nie poczuł się jakoś dziwnie. Uśmiechnął się tylko i kiwną głową.
-Masz racje, jest już późno.-powiedział.-To do zobaczenia.-mruknął, odwrócił się i wrócił do domku.
Położył się na łóżku i myślał jeszcze dłuższy czas nad tym, co dzisiaj przeżył, ale w końcu zmorzył go sen.

Obudziło go jakieś wycie. Zerwał się z łóżka i stanął w pozycji obronnej, jednocześnie szukając swoich mieczy. Ale ich nie znalazł. Zresztą, był zaspany i w takim stanie każdy mógłby go zabić zanim zrobiłby jakiś ruch. Przetarł oczy i wysłuchał transmisji z lacryny... A więc po to ona tutaj była. Ziewnął i poszedł pod prysznic, po czym umył zęby, ogolił się, ubrał i poszedł w kierunku plaży.

[z.t]

Wrócił do doku i pierwsze co zrobił to udał się do toalety gdzie miał pewną grubszą sprawę do załatwienia. Następnie wrócił do pokoju i po małych porządkach, stwierdził że wszystko gotowe. I tak siedział właściwie robiąc nie wiadomo co i zagryzając bagietę. W międzyczasie jak czas pozwolił spróbował przywołać przytulanki.-Ej przytulanki? Jesteście gdzieś tu?-Już nie raz pokazały swoje absurdalne możliwości, więc nie zdziwiłby się gdyby mu z toalety wychynęły. W każdym razie kontakt z nimi był pożądany.

MG

Przygotowania były ważne. Bardzo ważne. Tak samo jak rozmowa z tymi, którzy wiedzieli o tej wyspie najwięcej. Informacja to skarb! I jak przypuszczał Baek, Monolama wychyliła głowę zza drzwi łazienkowych.
- Are, are? Stało się coś? - rzucił z zaciekawieniem, wpatrując się paciorkowymi oczkami w mężczyznę.

Czas odpisu: 18 czerwca

Skrajna głupota? Podświadomy instynkt samobójcy? Zupełny brak pomysłu, od czego zacząć? Nie wiedziała, ale wiedziała, gdzie typa szukać. Jeżeli ma walczyć z maskotkami po swojemu, to sama nie da rady. Niestety. Wyłamanie się jednej osoby może ruszyć koło przyczynowości, które nic nie zatrzyma. Nawet czołg. Ruszyła z planem na druga wyspę. Ochłonęła nieco po jakże różowej przemowie lamy, nie mniej dalej miała ochotę im wypruć łby. Resztki rozsądku mówiły jej, że to jednak nie będzie takie łatwe. Inaczej bez sensu było wysyłać tu maskotki. Może strzelają laserami z tyłka czy coś. Podeszła do drzwiczek, za którymi powinien być Papa Smerf, tyle że bez czapeczki. Zapukała trzy razy, ignorując fakt, że właściwie wyspa to taka mała dżungla na wodzie i mogłaby sobie dać z tymi wszystkimi ceregielami spokój. Podświadomość robiła swoje. - Przyszłam pogadać, żeby nie było. - dodała. No bo co, jak pomyśli, że przyszła go zaciukać z zimną krwią? Gorzej, jak sam będzie chciał ja zabić, bez większego powodu. Znaczy się, by wyjść z wyspy, no... Na wszelki wypadek, staje kawałek od drzwi, gotowa uniknąć odskokiem tego, co może zza nich wylecieć. Tudzież by nie oberwać samymi drzwiami. Czy to w zawiasach czy też bez nich.

Tak jak się spodziewał maskotka stawiła się na wezwanie. Uśmiechnął się samemu do siebie, zadowolony z tego faktu. Przynajmniej w razie wątpliwości mogły je bardzo szybko rozwiać.-Chcę odzyskać swoją magię.-Powiedział wprost do maskotki.-Ciężko będzie zabijać bez magii i chociaż to nie, niemożliwe, to jednak byłoby łatwiej za jej pomocą. W ogóle dlaczego nam ją odebraliście?-I w jaki sposób... ale tego raczej nie powiedzą, dlatego na razie poruszał te kwestie, które uznał za całkiem zdatne do poruszenia. Kiedy zaś usłyszał stukanie do drzwi, dał znać Lamie by została i mówiła. Potrafił rozmawiać z dwiema osobami naraz. Uważnie stawiając kroki udał się w kierunku okna, które otworzył i wyjrzał na zewnątrz by dostrzec robaka, który zalągł mu się na wycieraczce. Obrzydlistwo.
-Więc streszczaj się. Dlaczego mam tę... wątpliwą przyjemność cię tu... hmm... gościć?-Stwierdził, mierząc samicę od stóp do głów pogardliwym spojrzeniem.-Acz wpierw powiedz mi dlaczego miałbym w ogóle słuchać słów takiego bezwartościowego robaka jak ty...-Zapytał, po czym w zasadzie uświadomił sobie że w czasie tej gry, to może być nawet ciekawe, dlatego uśmiechnął się nieznacznie.-Zresztą nie ważne. Mów.-Dostała zgodę a to już zaszczyt.