HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Posiadłość Wellingtonów




 

Share
 

 Posiadłość Wellingtonów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptySob Paź 26 2013, 22:45

Rozległa parcela, położona na obrzeżach Oak. Otoczona wysokim murem z jednym, ogólnie znanym wejściem czyli żelazną bramą. Od tej właśnie bramy ciągnęła się żwirowa droga mająca około 200 metrów, ostatecznie wlewając się w rondo pośrodku którego znajdował się niewielki pierścień trawnika i fontanna, której główną dekoracją była syrena siedząca na kamieniach, którą otaczały delfiny i jakieś rybki. Willa prezentowała się natomiast jako prosta bryła. Do drzwi wejściowych prowadziły schody, uformowane w półkole. Dodatkowo umieszczone one były w ryzalicie przyozdobionym kolumnami i wielkimi oknami. Po bokach budynku można było zauważyć ciągnące się na wysokości pierwszego piętra wykusze. Na lewym rogu budynku znajdował się alkierz. Całość była w kolorze białym, natomiast dach pokrywała czarna dachówka. Około 50 metrów na lewo znajdował się niewielki kompleks mieszkalny dla służby. Otaczały go gęsto drzewa, więc zauważyć się go dało dopiero stojąc przy samych schodach. Ogólnie rzecz ujmując posiadłość otoczona był olbrzymimi połaciami trawników i wiekowymi drzewami. Gdzieś musiał być też staw bo dało się słyszeć kumkanie żab z oddali.


Powóz zawiózł was pod samiusieńkie drzwi rezydencji. Drzwi otworzył wam wysoki, zasuszony mężczyzna o siwych włosach, które na czubku głowy zaczęły już z wolna wypadać. Spoglądał na was spokojnie znad okularów, ubrany w czarny garnitur.
- Witam panów w posiadłości Wellingtonów. Państwo już cze... - Mężczyzna został odepchnięty od drzwi, przez które chwilę później wypadła kobieta, natychmiast wczepiając się w ubrania Lianga.
- Bueeeeeeeeeee. Mój F-frędzelek. Proszę. PROSZĘ WAS! Uratujcie mojego Freklnfskjgbkja - kobieta zatopiła twarz w ubraniu chłopaka, przez co następne skargi, prośby i żale zlały się w jedno słowo. Była osobą niezwykle niską, mającą może z 155, a do tego niezwykle pulchną. Blond włosy miała ufryzowane w loki, co tylko jeszcze bardziej ją poszerzało, ale tak ogólnie stara się nie wydawała. Mężczyzna odchrząknął, pragnąc zwrócić swoją uwagę.
- Pani Amelio... najmocniej panią proszę by pozwoliła Pani naszym gościom wejść.
Zdawał się jednak mówić to bez większego przekonania, jakby zwrócenie się do kobiety nieco bardziej zdecydowanie mogło wywołać niezwykle nieprzyjemne dla niego konsekwencje. Spojrzał na was zmieszany i wzruszył ramionami bezradnie. Kobieta w końcu jednak dała sobie słowo i spojrzała na czarnowłosego z rozpaczą w oczach.
- Proszę, pomóżcie mi. Odnajdźcie mojego cukiereczka!
- Amelio!
Pani domu wzdrygnęła się i odwrócił. W wejściu do posiadłości pojawiła się jeszcze jedna osoba. Równie wysoki co kamerdyner mężczyzna, powiadający krótko ostrzyżone, brązowe włosy i brodę. W przeciwieństwie do kobiety był szczupły, ale na pewno starszy.
- Na miłość Boską! Tym, panom nie pomożesz.
Kobieta zawahała się, ale po chwili szybko powróciła do domu, znikając już z pola widzenia magów. Gdy tylko zostaliście już sami w czwórkę, uśmiechnął się życzliwie.
- Witam was. Nazywam się Bernard Wellington. Zapraszam.
Zostaliście poprowadzeni przez rozległy hol. Na przeciwko drzwi wejściowych znajdowały się szerokie schody prowadzące na piętro, pokryte czerwonym dywanem. Zaprowadzono was na lewo, do stosunkowo małego pokoju (jak na oszołamiające rozmiary budynku) będącego typowym gabinetem. Mogliście się rozgościć, pan domu jednak nie usiadł na miejscu za biurkiem, przysiadł po prostu na jego blacie, splatając ręce przed sobą.
- Na początku przepraszam za moją żonę, bardzo przeżywa stratę swojego pupilka. Sprawa jest prosta - musicie znaleźć tego sierściucha. Proszę was o to w imię świętego spokoju. Może ja nie jestem w stanie wam pomóc, ale proponuję popytać służbę, ja nie miałem do tego głowy. Nasza posiadłość jest na prawdę rozległa, na pewno ktoś widział kocura. Arnold jest do waszej dyspozycji. Kwestię wynagrodzenia natomiast omówimy po całej sprawie.
Wymieniając imię mężczyzny wskazał na osobę kamerdynera, który otworzył wam drzwi, a teraz stał przy tych do gabinetu. Delikatnie skinął wam głową.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyNie Paź 27 2013, 22:56

Po przyjeździe do Oak, z dworca odebrał mnie powóz... Nie dając sobie spokoju z wydarzeniami na wyspie, biłem się z myślami... Praktycznie bezmyślnie, nie zważając na to co dzieje się dookoła mnie, usiadłem i zatopiłem się w myślach... Dopiero po jakimś czasie dostrzegłem, a raczej wyczułem, że w środku jest ktoś jeszcze. Nie wiem, czy był tutaj od początku, czy dosiadł się po drodze, nawet nie zauważyłem zmian tempa bądź zatrzymania się powozu...
-Emm, wybacz, że cię nie zauważyłem. Jesteś tym drugim magiem, który bierze udział w misji? Jestem Liang, miło mi cię poznać.. y... chłopcze-

Po jakimś czasie dojechaliśmy do wypasionej chaty, tak dużej, jak cała moja górska wioska...
No, może nie aż tak duża, ale z całą resztą posiadłości na pewno zajęła by wszystko.
Przywitał nas lokaj, kamerdyner czy kimkolwiek był człowiek przy drzwiach, lecz przerwała mu, bodajże, właścicielka tej całej chacjendy. Przykleiła się do mnie, zaszlochała i, no cóż, to było całkiem zrozumiałem, w końcu zgubiła kota...
Ugh... że też lekarz kazał mi nie wykonywać ciężkich misji i prac... Zostało mi łapanie zgubionego i tłuściutkiego kotka bananowej rodziny, którzy w klejnotach chyba biorą kąpiele...
-Proszę się nie martwić. Zrobimy co tylko w naszej mocy, by odszukać pani pupila. Obiecuję, że żadne zagubione zwierzę długo zagubione nie pozostanie. Tymczasem proszę się uspokoić, odpocząć i dać nam trochę czasu, a wieczorem zobaczy pani swojego szkraba-
Gdy, poproszona przez kamerdynerolokaja i kolejnego pana, kobieta odeszła, mogliśmy przejść do konkretów.
-Witam, panie Bernardzie. Liang Aaliyah do usług. Postaramy się szybko wykonać misję-
Po tych słowach ruszyłem za resztą do środka. Gdy doszliśmy do miejsca, gdzie odbyć miała się pogawędka o sprawach bieżących misji, po prostu przystanąłem przy drzwiach, nie zajmując żadnego miejsca. Nie wypada rozpłaszczać się w fotelach przy pracodawcy, mimo iż zapewne nie jest tak potężny, by mógł wymagać szacunku przez samą pozycję... Po prostu był kasiasty...
Po przemowie postanowiłem zadać kilka pytań
-Rozumiem... Mam kilka pytań. Po pierwsze, kiedy sierściuch zniknął? Jak wygląda? Czy reaguje na jakiekolwiek odgłosy? Jeśli ma pan jeszcze jakieś przydatne informacje, proszę się podzielić. Potem niezwłocznie wkroczymy do akcji...-
Boże, chyba zaczynam traktować tą misję zbyt poważnie... ale no cóż... lubię koty, a one zdają się lubić mnie... Ugh... załatwmy to szybko...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyNie Paź 27 2013, 23:20

Siedziałem w powozie i milczałem. Od tak, po prostu nie miałem zamiaru się odzywać. Nie wiedziałem nawet, o czym ma mówić. Patrzył na chłopaka, który przebywał tutaj razem ze mną. Bardzo ciekawie wyglądał. Nie ukrywam, przez jakiś czas mu się przyglądałem, ale potem powróciłem do rozmyślania. Nie wiedziałem, czy dobrze zrobiłem, że tutaj przybyłem. Nie miałem po prostu pieniędzy... a misja do policji wyszła jak wyszła. Musiałem za coś żyć, więc... a ta misja chyba nie będzie trudna, przynajmniej tak mi się wydawało. Sam fakt, że potrzebują aż dwóch magów do znalezienia kota... było dość dziwne.
-Jestem Evan. Mi Ciebie również.-odpowiedziałem, najkrócej jak to tylko możliwe. I tak trudno mi było się do tego zebrać. Ogólnie byłem raczej małomówny... Kiedy powóz dojechał i zaczęła się cała ta drama, po prostu się temu przyglądałem. Z zaciekawieniem. Cieszyłem się, że to nie mnie wybrano do tego rodzaju przytulanek i spoufaleń, no ale cóż... Kobieta zrobiła na mnie dziwne wrażenie. Sam pracodawca miał lepszy charakter, jak na moje... ale to, jak podchodził do tego zadania... jemu chyba nie zależało na tym, żeby odnaleźć tego kota.
-Witam.-odpowiedziałem tylko grzecznie na jego przywitanie, a potem już się nie odzywałem. Liang zrobił to za mnie. Wysłuchałem w spokoju tego, co wszyscy mieli do powiedzenia, po czym westchnąłem.
-Może nam pan powiedzieć, jak dawno i w jakich okolicznościach zniknęło to zwierze? Coś stało się tego dnia, czy po prostu od tak? I czy pańska żona miała jakieś... zwyczaje? No nie wiem, na przykład co wieczór bawiła się w ogrodzie z tym kotem? No i... jak w ogóle wygląda ten kot?-zapytałem po chwili.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyPon Paź 28 2013, 18:48

MG

Mężczyzna jakby skrzywił się słysząc słowo 'sierściuch' z usta kogoś innego niż jego własne. Potem jednak chwilę się zastanowił, spoglądając na kryształowy żyrandol na suficie.
- A z tydzień to już będzie może. Prawda Arnoldzie?
Spojrzał na Lianga, nie zaszczycając nawet swojego lokaja spojrzeniem i nie czekając na jego odpowiedź. Ten też nie zamierzał jej udzielać, pokornie stojąc i czekając.
- Chyba jak każdy futrzak reaguje na zwykłe 'kici kici' o ile w ogóle zareaguje. Widzicie Panowie, moja żona nieźle go rozpuściła i zwykle robi co chce, ale to chyba każdy kot tak ma. Arnoldzie, jak w ogóle wygląda kot mojej żony?
Bernard spojrzał na lokaja przyzwalająco, na co ten natychmiast zareagował, biorąc oddech i mówiąc.
- Frędzelek, albo raczej Lord Humphrey z Kociego Koszyka. Jest to pierwszy ze wszystkich persów. Pani Amelia własnoręcznie go wybierała spo...
- Wystarczy. Jest tłusty jak prosie i rudy.
Arnold widocznie poczuł się zniesmaczony przerwaniem mu chwalebnego wywodu na temat kota małżonki jego pracodawcy, ale jego widocznie to nie obchodziło. Westchnął tylko zrezygnowany, kręcąc głową.
- Kot jak kot. Nawet jak postawić przed nim miskę pełną żarcia to jeśli będzie chciał to pójdzie w cholerę. Posiadłość, jak pewnie sami zauważyliście, jest duża. Wychodził więc często i pałętał się po okolicy, ale zwykle wracał na noc, najdłużej nie było go do tej pory ze dwa dni, a teraz? przepadł jak kamień w wodę, a to co widzieliście przed chwilą, to wieszanie się na Tobie - jeszcze raz za to przepraszam - to tylko ułamek tego co dane mi jest przeżywać. Idź po ogrodnika.
Lokaj zawahał się, ale wyszedł, zamykając za sobą delikatnie drzwi.
- Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to zadajcie je właśnie naszemu ogrodnikowi. Myślę, że on powinien wiedzieć coś więcej.
Skończył i pożegnał się z wami akurat gdy Arnold powrócił. Gestem nakazał wam wyjście z pomieszczenia, a potem poprowadził przez długi korytarz, na tyły domu. Wyszliście z niego.
Czekał tam na was wysoki młodzieniec, może w wieku Lianga o blond włosach, które związane miał na karku. Obdarzył was ciekawskim spojrzeniem i uniósł dłoń.
- Yo. Jestem Andrzej. I jestem tutaj głównym ogrodnikiem.
Przełożył wykałaczkę z jednego kącika ust do drugiego, uśmiechając się zaraz do was szeroko.
- To ten. Miłego dnia, Arnold! A was proszę dalej. Nie ma co się rozwodzić, słyszałem jak rozżalona Amelia na was napadła. Ostatnio widziałem kocura przy starym wejściu do kanałów. Proponuję tam go poszukać, ewentualnie zejść niżej.
Mówił i jednocześnie szedł tyłem, nie chcąc tracić was z oczu. Dziwnym trafem nie wpadał na krzaki czy drzewa, które mijaliście. Szósty zmysł? Może.
- Ogólnie zejście znajduje się niedaleko stawu. pełno tam żab na które Frędzelek próbował czasem polować dla rozrywki. Chociaż jest tak gruby, że trudno było mu się w ogóle ruszyć. Musiałem go parę razy wyławiać z tego stawu przez te jego harce. Ej ej. Lubicie koty? Może szukając kota Amelii znajdziecie też inne. Podobno nie tylko ten nasz zaginął.


Ostatnio zmieniony przez Randia dnia Nie Lis 03 2013, 13:00, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptySro Paź 30 2013, 20:45

Dokończyliśmy rozmowę z właścicielem posiadłości i zostaliśmy wysłani do ogrodnika.
Ogrodnik okazał się miłym i wyluzowanym chłopakiem, na oko w moim wieku...
-Liang Aaliyah- przedtawiłem się krótko...
Nie wydawał się szczególnie przejęty zniknięciem kota, mnie za to zdziwiła informacja o wcześniej znikających futrzakach
-Czyli znikały tutaj też inne zwierzęta? Kiedy to się zaczęło dziać?-
Hmmm... zagadkowe zniknięcia zwierząt... w końcu padło na tłustego kociałka... to wygląda na grasującego drapieżnika, tylko skoro kot już wcześniej tam przebywał, dlaczego zniknął dopiero teraz...
-Jeśli możesz, od razu zaprowadź nas nad staw-
Od razu wysilam umysł i włączam moją umiejętność wykrywania demonów... a może to i jego sprawka? Who knows~Pożyjemy, zobaczymy...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptySob Lis 02 2013, 14:00

Nie mówiłem za wiele, jak to zawsze było. Dostałem odpowiedź na swoje pytanie, posłuchałem co ludzie mieli do powiedzenia, po czym poszedłem dalej, za służącym. O ogrodzie spotkaliśmy kolejną osobę i wtedy właśnie zacząłem się zastanawiać, dlaczego oni tak dużo gadają... Jak nie pan, to służący, a potem ogrodnik. Normalnie chyba cała posiadłość to zgraja wciąż o czymś gadających ludzi. Westchnąłem cicho.
-Evan.-powiedziałem do ogrodnika, kiedy ten się przedstawił. Może i byłem małomówny, ale trochę grzeczności mu się należało. Tym bardziej, że był on od niego starszy, tak na oko. Uśmiechnął się lekko na to, co powiedział ten człowiek.
-W ogóle to zastanawiam się nad czymś... skoro wiedzieliście, gdzie zniknął, wiedzieliście, że inne koty też poznikały, to dlaczego sami go nie poszukaliście? Zaginął tydzień temu i nikomu nie chciało się tego zrobić? Musieliście aż wzywać magów... czy po prostu w tych kanałach coś siedzie i dlatego sami tam nie zeszliście?-zapytałem po chwili, przyglądając się badawczo ogrodnikowi...-Ta... zaprowadź nas do stawu, jeśli możesz...-dorzuciłem mruknięciem. Cała ta sprawa zaczęła mi się wydawać ... dziwna.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyNie Lis 03 2013, 14:57

MG

Andrzej chwilę patrzył na was w ciszy, jakby zdziwiony, że ta informacja nie została wam przekazana albo, że gdzieś wam umknęła.
- No... tak. Ze trzy tygodnie już będzie jak ludzie zaczęli o tym gadać. I ten, właśnie to robię. Myśleliście, że idziemy na wycieczkę krajoznawczą? Sam też mam swoje zajęcia i ograniczony czas.
Wyszczerzył się ponownie. Mimo 'napiętego grafiku' wydawał się zadowolony z tej swojej przerwy. Z resztą, co się dziwić. Posiadłość była ogromna, a skoro pełnił tutaj rolę naczelnego ogrodnika to pewnie miał ręce pełne roboty.
- Nie to, że nie chciało, ale mamy przecież swoje obowiązki i raczej nie chcielibyśmy ich zaniedbywać tylko dlatego, ze Amelia rozpacza. Jeśli chodzi o to jak bardzo sumienni jesteśmy to Pan Wellington jest bardzo... stanowczy. A wynajęcie kogoś nie jest dla niego problemem.
Umilkł na chwilę, obracając się w końcu do was tyłem i dalej prowadząc. Weszliście teraz w niewielki sad gdzie rosły jabłonie, grusze oraz czereśnie.
- Te kanały są strasznie stare i ciągnął się pod większością miasta. Frędzel może siedzieć za rogiem, albo na drugim końcu Oak. Za dużo czasu do stracenia.
Zobaczyliście jak wzrusza obojętnie ramionami. Żaby było słychać już dość głośno. Blondyn przyśpieszył.  Wyszliście z sadu i waszym oczom ukazała się duża, otwarta przestrzeń. Na prawo od was, jakieś 100 metrów dalej znajdował się staw. Andrzej jednak skręcił na lewo. Znajdował się tam niewielki domek, przy ścianie którego znajdowało się zejście do piwniczki. Obetonowany prostokąt z żelaznymi drzwiami. Chłopak bez zastanowienia podszedł do nich i otworzył kłódkę, która trzymała oplatający poręcze łańcuch. Zaraz potem złapał za nie i otworzył przejście.
- No więc tak; macie staw, macie piwniczkę. W środku macie wejście - drewnianą klapę w podłodze. Jeśli nie macie to w środku powinny być latarki, ale nie wiem czy długo podziałają.

Liang natomiast postanowił się pobawić i sprawdzić czy całe to zamieszanie nie jest sprawką demonów. Cóż... na początku nie przyniosło to zbytniego efektu, ale gdy magowie wraz z ogrodnikiem wyszli z sadu i zbliżyli się do domku poczuł coś... Ślad yokai, który z minuty na minutę niknął i zacierał się coraz bardziej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyPon Lis 04 2013, 19:26

Ku willi powoli i ze spuszczoną głową zbliżał się... No właśnie trudno było powiedzieć. Białe kłaki zasłaniały niemal całą twarz, a ramieniu halabarda. Normalnie jak jakiś bandyta czy coś, który chciał napaść na posiadłość. Ale to wcale nie był żaden bandyta, a młody mag zainteresowany misją i łatwym - jak mu się wydawało - hajsem za odnalezienie kota jakiejś kobiety.
Okalające wiele domostwo pokonywał na piechotę, bo oczywiście kareta, która miała zabrać go na miejsce mu uciekła. Ale Shinji przyzwyczaił się do tego typu rzeczy. W końcu udało mu się dotrzeć przed drzwi. Zapukał czy tam zadzwonił do nich, żeby zawiadomić o swojej obecności.
- Witam, jestem magiem. Przyszedłem w sprawie ogłoszenia. - rzucił unosząc łapkę na powitanie. Dopiero po tym podniósł swój wzrok na wysokiego szczupłego mężczyznę. Długowłosy miał szczęście, bo trafił na miłego gościa. Facet wytłumaczył mu, że dwójka magów przed chwilą wyszła i udała się w stronę stawu. Nawet wskazał Shinjiemu kierunek w którym powinien się udać. Za co białowłosy podziękował i... ruszył żwawszym krokiem niż wcześniej.

Nie minęło dużo czasu i dogonił trójkę(?) ludków. No tak tak, ten trzeci to pewnie ogrodnik o którym wspominał Arnold - uspokoił się w myślach. Więc wszystko się zgadzało.
- Hejj~ Poczekajcie~! - zawołał podnosząc rękę i machając w ich kierunku. Jeszcze bardziej przyspieszył. Nie chciał kazać im dłużej na siebie czekać. Wystarczyło to, że się spóźnił.
- Wybaczcie panowie spóźnienie. Podwózka mi uciekła. - zaczął chyba nieco zażenowany tym faktem. Czemu zawsze coś takiego go spotyka? Ale co się będzie przejmować, każdemu się zdarza.
- Jestem Shinji, mag. Też zainteresowała mnie ta misja. - przedstawił się szybko. Trzeba było zatrzeć pierwsze złe wrażenie. I to by było w sumie wszystko jeśli chodzi o pojawienie się srebrnowłosego, ale miał on jeszcze jedno pytanko do pozostałych.
- Emm... Troszkę się spóźniłem więc... - zaczął tak troszkę niepewnie. Ale fakt, że żaden z obecnych nie był starszy od niego, a przynajmniej niewiele dodał mu otuchy.
- Dowiedzieliście się czegoś ciekawego odnośnie zadania? - tak, o misje właśnie chodziło. Niby proste złapanie zwierzaka, ale może było coś o czym powinien usłyszeć. Bo taka wiedza by się przydała. Oczywiście o ile zdecydują się z nim tym podzielić.

// Rand, mam nadzieję, że cuś takiego może być. .__.  No i ten, chyba wam nie przeszkadza, że dołączyłem do misji, co chłopaki? x: //
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyPon Lis 04 2013, 20:33

Trzy tygodnie... to długo... prawie miesiąc go już nie widać... Albo ktoś go przygarnął, zjadł albo sam sobie coś zrobił... Koty wracają tam, gdzie mają co jeść, rzadko przywiązują się do właścicieli...
Doszliśmy właśnie nad jezioro, kiedy poczułem ledwie odczuwalny impuls... Nie mogłem pomylić tego uczucia z niczym innym. Niecałe dwie godziny temu przechodził tutaj yokai...
-Mieliście tutaj jakieś dziwne incydenty typu... no nie wiem, jakieś demony z legend, dziwne odgłosy, poza tymi żabami, czy coś?- zapytałem niby bez zainteresowania, jednak była to bardzo ważna informacja... Kiedy pyta się o coś wprost, ludzie mają w zwyczaju nagle wmawianie sobie że faktycznie coś takiego miało miejsce...
Kiedy uzyskam odpowiedź, powiem otwarcie...
-No to mam, być może przykrą wiadomość, ale macie Yokai w ogrodzie... Mniej więcej dwie godziny temu jeden się tutaj kręcił... Myślę, że to on stoi za znikaniem zwierząt, a jeśli nie on, to powinien bynajmniej wiedzieć, gdzie mamy szukać...-
Teraz będzie trzeba się ubrudzić...
-Dzięki, dalej pójdziemy sami. Życz nam powodzenia-
W tym momencie usłyszałem jednak krzyk, więc obróciłem się i ujrzałem srebnowłosego, wysokiego człowiecza, który krzyczał coś ala "Przeczytajcie"?, "Poczytajcie"?... aaaa pewnie "Poczekajcie"
Spojrzałem na mojego towarzysza...
-Znasz go, Evanie?-
No cóż, ja go nie poznawałem...
Rzuciłem pytające spojrzenie ogrodnikowi, jednak dalsza rozmowa nie miała sensu, gdyż wszystko się wyjaśniło, gdy Srebnowłosy dobiegł do nas. A więc kolejny mag?
-Liang Aaliyah- podałem mu rękę -miło cię poznać...-
Shinji zaczął nieco niezręcznie więc szybko mu wyjaśniłem
-Kot zniknął tydzień temu, ale koty zaczęły ginąć już trzy tygodnie temu, zapewne mniej więcej w tej okolicy. Po ogrodzie kręci się jakiś yokai, myślę, że to jego sprawka. Właśnie schodzimy do kanałów...-
Odwracam się w stronę wejścia do podziemi i przyzywam Akateko (PWM) którą wysyłam pierwszą, w razie co, po czym wślizguję się do kanału lecąc zaraz za nią...


Ostatnio zmieniony przez Liang dnia Pon Lis 04 2013, 20:45, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyPon Lis 04 2013, 20:44

Wzruszyłem tylko ramionami. W sumie w ogóle mi ta odpowiedź nie pasowała. Nikt nie miał czasu, żeby poszukać ukochanego kota swojej pani? Służący byli jacyś dziwni... Jak na moje, to pani chyba nie cieszyła się zbyt wielką miłością. Tylko dlatego, że Amelia rozpacza? Tylko dlatego? Aż dlatego. Jakoś mało subordynowany ten ogrodnik. Na to dodatek mówił o swojej pani po imieniu, nie bał się żadnych konsekwencji. Milczałem. Kiedy przyszedł nowym mag, również. Nie znałem go, a w tej chwili mi to pasowało. Było o jedną gębę więcej do mówienia za Evana. Chociaż z drugiej strony... aż trzech magów do zwykłego poszukiwania kanałów... Zmarszczyłem brwi na słowa Lianga.
-Nie.-odpowiedziałem krótko, po czym przyjrzałem się nowy przybyłemu i przedstawiłem się.-Evan.-jak zwykle krótko i na temat.
-Hm... Co to Youkai?-zapytałem, bo zgodnie z prawdą nie wiedziałem tego. Jakiś demon? Duch? Potwór? Warto było się tego dowiedzieć... Tak czy siak, pozostawiłem Liangowi możliwość mówienia, a sam postanowiłem rozejrzeć się po okolicy. Przy okazji używam PWM Pamięć, aby zapamiętać wygląd i głos Lianda i Mejiro. Po za tym... kieruje się tam gdzie moi towarzyszę, jeśli Ci zejdą na dół, zrobię to samo.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyWto Lis 05 2013, 19:54

MG

Do dwójki magów dołączył jeszcze jeden jegomość. Czyżby sprawa była na tyle poważna, że właściciel tego przybytku zatrudnił ich aż tyle? Panom w tej kwestii jak na razie pozostawały tylko domysły.
- E tam, nic z tych rzeczy. Jest tu spokojnie jak zawsze.
Wyjaśnił pogodnie ogrodnik, opierając się o ścianę domku i splatając ręce przed sobą. Przyglądał się Liangowi przez dłuższą chwilę, gdy usłyszał jego dalszą wypowiedź. Cóż... mina mówiła sama za siebie - nie miał bladego pojęcia o czym chłopak właśnie mówił, ale też zdawał się nie mieć zamiaru by w to wnikać. Magia to nie była jego broszka.
- Okej, okej. Tylko uważajcie na szczury i nie zgubcie się. Znaczy, zawsze możecie wyjść przez włazy, na uliczki, ale może być wam ciężko trafić z powrotem do piwnicy. Jestem Andrzej, naczelny ogrodnik.
Blondyn przedstawił się jeszcze i wyszczerzył do nowo przybyłego.
- Dobra, to w takim razie powodzenia. Jak coś to szukajcie mnie w sadzie.
Odepchnął się ramieniem od ściany budynku, machnął ręką na pożegnanie i szybkim krokiem odszedł od was, szybko znikając między drzewami.  

Po krótkim streszczeniu całej sytuacji Liang przywołał Akateko i posłał do piwnicy. Pomieszczenie było wilgotne i czuć było w niej stęchlizną i grzybem. Na przeciwko wejścia leżały skrzynki z narzędziami, doniczki, nawozy. Na półce po prawej stronie znajdowały się jakieś pudła i jedna latarka. Tak jak powiedział ogrodnik - w podłodze, na lewo, znajdowała się drewniana klapa do której przymocowana była żeliwna rączka. Wejście do kanałów nie było niczym zabezpieczone i łatwo było je otworzyć. Gdzieś pod regałem rozległ się cichy pisk szczura.

7.11 godz 20:00 -> termin odpisu.

//Ale beznadziejnie. Urwę Ci za to rękę w pierwszej kolejności. x:


Ostatnio zmieniony przez Randia dnia Wto Lis 12 2013, 16:26, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptySro Lis 06 2013, 22:58

-Och... Yokai to demony z legend z mojego kraju... Tak się składa, że specjalizuje się w magi przywołującej takie stwory... A, i te legendy są jak najbardziej prawdziwe...- celowo nie wspomniałem, że sam jestem nim w jednej czwartej... Jeszcze by się wystraszyli i trudniej było by im mnie zaufać...
Andrzej jednak nadal wywoływał wrażenie, że nic, co my zrobimy go nie obchodzi...
-W takim razie do zobaczenia Andrzeju... Życz nam powodzenia-
Wskoczyłem do piwnicy, zabrałem latarkę, przeglądając jeszcze ogólnie piwnicę po czym otworzyłem klapę kanałów i pozwoliłem Akateko wskoczyć pierwszej... Zawsze była ciekawska... Jak małe zwierzątko, które wszędzie chce być pierwsze, żeby wszystko obwąchać.
-Tylko się nie zgub mała- szepnąłem, ni to do siebie, ni to do rączki...
Zszedłem powoli do środka, ponownie próbując wyczuć obecność Yokai... mam nadzieję, że z czasem zacznę się do niego zbliżać... Ruszyłem przed siebie, oświetlając sobie drogę latarką, za towarzysza mając swoje nieodłączne Guan Dao...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyCzw Lis 07 2013, 08:47

Shinji był szczerze wdzięczny Liangowi za podzielenie się informacjami odnośnie misji. I szczerze mówiąc    za dziwne uznał to, że nikt do tej pory nie zajął się tą sprawą. Przecież minął już tydzień. Jeśli kot faktycznie trafił do kanału to być może jest już za późno. I wtedy chyba z nagrody nici, co nie?.. Tak tak, paskudny z srebrnowłosego materialista. Ale z czegoś trzeba żyć, a pieniążki się mu kończą, to się martwi, że nie długo będzie głodować.
Wracając jednak do wyjaśnień Lianga nowo-przybyły jednego w tym wszystkim nie zrozumiał.
- Yokai? - powtórzył. Słowo to nie było mu całkiem obce. Był pewien, że już gdzieś kiedyś je słyszał. Tylko, że teraz za nic nie wiedział gdzie i kiedy, i przede wszystkim co znaczyło. Na szczęście i w tym przypadku z wyjaśnieniami pospieszył ciemnowłosy. Sympatyczny z niego gość, ale jednak nie zdradzał wszystkiego, w sumie nic dziwnego. Jakby Shinji był jakimś demonem też by się tym pewnie nie chwalił. Mniejsza, to nie było chyba najważniejsze.
  Za to jedno nie pocieszyło długowłosego - kanały. I wcale nie martwił się tym, że może się pobrudzić czy coś. Raczej o broń opartą o jego ramię - Halabardę. Kanały oznaczają chyba ciasne przejścia i wąskie korytarze, co nie? A przynajmniej nie na tyle otwarte, żeby można w nich swobodnie machać czymś takim. Srebrne oczy zakryły powieki, głowa opadła na dół. Chłopak westchnął ciężko. - Znów jego broń będzie bardziej zawadzać niż przyniesie jakiś pożytek. Że też musiał w loterii trafić właśnie na coś tak nieporęcznego. Westchnął jeszcze raz.
- No dobra, chodźmy. - rzucił niezbyt przekonująco i w ślad za Liangiem poszedł do piwnicy, aby zejść do kanałów. Jeśli nie będzie mu ona za bardzo przeszkadzać to Shinji nie porzuca swojej broni i schodzi z nią do kanałów. A jeśli będzie to... No cóż, opiera ją o ścianę i w dalszą drogę rusza bez niej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyCzw Lis 07 2013, 19:47

Patrzyłem na Lianga i kilka razy kiwnąłem głową, aby dać mu do zrozumienia, że przyjąłem do informacji to, co powiedział. Yokai... Pierwszy raz się z czymś takim spotykałem, ale cóż... jestem tylko dzieckiem, prawda? Wiele się jeszcze muszę nauczyć. W każdym razie nie miałem za wiele do roboty. Mój towarzysz zajął się sondowaniem piwnicy i chyba kanałów, do których mieliśmy pójść, ja zaś zastanowiłem się, czy mogę się w jakiś sposób w tej chwili przydać. I doszedłem do wniosku, że tak - w jakiś mały sposób, ale zawsze. Przy pomocy PWM stworzyłem 3 maski, na których użyłem PWM Światło, aby te zaczęły lśnić światłem fluorescencyjnym. Nie dawało to za wiele, ale zawsze coś, a nie wiedzieliśmy przez ile czasu wytrzymają baterie w latarce. Podałem maski swoim znajomym, mówiąc:
-Macie... to w razie gdyby latarki przestały działać. Nie da nam to za wiele, bo lśniły bardzo słabo, abo przynajmniej będziemy się widzieć. Nie musicie ich zakładać, trzymajcie w dłoniach albo przyczepcie do ubrania...
Sam trzymając swoją maskę w dłoniach kierowałem się tam, gdzie moi towarzysze.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  EmptyCzw Lis 07 2013, 21:06

MG

Liang wyjaśnił wszystkim pokrótce czym w ogóle Yokai były, uzupełniając braki w edukacji swoich towarzyszy. No, przynajmniej teraz wszyscy mieli jasność z czym mieli do czynienia, albo przynajmniej nieco rozświetliło to ciemności ich umysłów.
Wszyscy trzej wpakowali sie do piwnicy, zabierając latarkę. Oprócz niej i innych wspomnianych wcześniej, ogrodniczych rzeczy, nie było tutaj nic ciekawego. Otworzyliście wejście i zeszliście do kanałów.
Wraz z podniesieniem klapy uderzył w was zwielokrotniony smród stęchlizny i wilgoci, nie wspominając o fekaliach. Pierwsza zeskoczyła Akateko, a za nią Liang i reszta. Zejście prowadziło do ślepej i wąskiej odnogi tunelu. Naturalnie - panowały tu egipskie ciemności, jednak mieliście i latarkę, i maski, które jeszcze w piwnicy stworzył dla wszystkich Evan. I to właśnie fluorescencyjne światło ratowało całą sytuację, bo latarka poświeciła zaledwie parenaście sekund i zaczęła mrygać, szybko w końcu zgasła.
Główny kanał był szeroki na dobre cztery metry jednak dwa zajmowało koryto dla spływającej, zanieczyszczonej wody biegdnące środkiem. Po bokach naturalnie znajdowały się chodniki po których mogliście się przemieszczać, mające po metr szerokości. Czysta matematyka. Sam sufit znajdował się na wysokości dwóch metrów. Tak więc halabardy nie będzie można używać swobodnie, ale twoja broń - twoja wola.
Po wyjściu ze ślepego zaułka musieliście podjąć już pierwszą decyzję: którą drogą ruszyć. staliście na skrzyżowaniu i mieliście do wyboru trzy kierunki.

Liang, całe to miejsce było przesiąknięte obecnością Yokai - jakby była to trasa regularnie uczęszczane przez potworka. Od wszystkich trzech odnóg biła podobna aura - musiał być tutaj niedawno i albo miał wiele do zrobienia, albo spodziewał się was, no i Ciebie, i zacierał ślady.

Mapka

Termin -> 20.00 11.11.2013 jednak jeśli uda się wam odpisać do jutra, do 22 to dostaniecie odpis na weekend. (bo mnie nie będzie przez te 3 dni raczej)


Ostatnio zmieniony przez Randia dnia Wto Lis 12 2013, 16:27, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Sponsored content





Posiadłość Wellingtonów  Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  Empty

Powrót do góry Go down
 
Posiadłość Wellingtonów
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 5Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Posiadłość Jokeone'a
» Posiadłość Mariev'ów
» Posiadłość l'Firenzza
» Posiadłość Aurena V.
» Wiejska posiadłość

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Południowe Fiore :: Oak
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.