HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Posiadłość Wellingtonów - Page 3




 

Share
 

 Posiadłość Wellingtonów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptySob Paź 26 2013, 22:45

First topic message reminder :

Rozległa parcela, położona na obrzeżach Oak. Otoczona wysokim murem z jednym, ogólnie znanym wejściem czyli żelazną bramą. Od tej właśnie bramy ciągnęła się żwirowa droga mająca około 200 metrów, ostatecznie wlewając się w rondo pośrodku którego znajdował się niewielki pierścień trawnika i fontanna, której główną dekoracją była syrena siedząca na kamieniach, którą otaczały delfiny i jakieś rybki. Willa prezentowała się natomiast jako prosta bryła. Do drzwi wejściowych prowadziły schody, uformowane w półkole. Dodatkowo umieszczone one były w ryzalicie przyozdobionym kolumnami i wielkimi oknami. Po bokach budynku można było zauważyć ciągnące się na wysokości pierwszego piętra wykusze. Na lewym rogu budynku znajdował się alkierz. Całość była w kolorze białym, natomiast dach pokrywała czarna dachówka. Około 50 metrów na lewo znajdował się niewielki kompleks mieszkalny dla służby. Otaczały go gęsto drzewa, więc zauważyć się go dało dopiero stojąc przy samych schodach. Ogólnie rzecz ujmując posiadłość otoczona był olbrzymimi połaciami trawników i wiekowymi drzewami. Gdzieś musiał być też staw bo dało się słyszeć kumkanie żab z oddali.


Powóz zawiózł was pod samiusieńkie drzwi rezydencji. Drzwi otworzył wam wysoki, zasuszony mężczyzna o siwych włosach, które na czubku głowy zaczęły już z wolna wypadać. Spoglądał na was spokojnie znad okularów, ubrany w czarny garnitur.
- Witam panów w posiadłości Wellingtonów. Państwo już cze... - Mężczyzna został odepchnięty od drzwi, przez które chwilę później wypadła kobieta, natychmiast wczepiając się w ubrania Lianga.
- Bueeeeeeeeeee. Mój F-frędzelek. Proszę. PROSZĘ WAS! Uratujcie mojego Freklnfskjgbkja - kobieta zatopiła twarz w ubraniu chłopaka, przez co następne skargi, prośby i żale zlały się w jedno słowo. Była osobą niezwykle niską, mającą może z 155, a do tego niezwykle pulchną. Blond włosy miała ufryzowane w loki, co tylko jeszcze bardziej ją poszerzało, ale tak ogólnie stara się nie wydawała. Mężczyzna odchrząknął, pragnąc zwrócić swoją uwagę.
- Pani Amelio... najmocniej panią proszę by pozwoliła Pani naszym gościom wejść.
Zdawał się jednak mówić to bez większego przekonania, jakby zwrócenie się do kobiety nieco bardziej zdecydowanie mogło wywołać niezwykle nieprzyjemne dla niego konsekwencje. Spojrzał na was zmieszany i wzruszył ramionami bezradnie. Kobieta w końcu jednak dała sobie słowo i spojrzała na czarnowłosego z rozpaczą w oczach.
- Proszę, pomóżcie mi. Odnajdźcie mojego cukiereczka!
- Amelio!
Pani domu wzdrygnęła się i odwrócił. W wejściu do posiadłości pojawiła się jeszcze jedna osoba. Równie wysoki co kamerdyner mężczyzna, powiadający krótko ostrzyżone, brązowe włosy i brodę. W przeciwieństwie do kobiety był szczupły, ale na pewno starszy.
- Na miłość Boską! Tym, panom nie pomożesz.
Kobieta zawahała się, ale po chwili szybko powróciła do domu, znikając już z pola widzenia magów. Gdy tylko zostaliście już sami w czwórkę, uśmiechnął się życzliwie.
- Witam was. Nazywam się Bernard Wellington. Zapraszam.
Zostaliście poprowadzeni przez rozległy hol. Na przeciwko drzwi wejściowych znajdowały się szerokie schody prowadzące na piętro, pokryte czerwonym dywanem. Zaprowadzono was na lewo, do stosunkowo małego pokoju (jak na oszołamiające rozmiary budynku) będącego typowym gabinetem. Mogliście się rozgościć, pan domu jednak nie usiadł na miejscu za biurkiem, przysiadł po prostu na jego blacie, splatając ręce przed sobą.
- Na początku przepraszam za moją żonę, bardzo przeżywa stratę swojego pupilka. Sprawa jest prosta - musicie znaleźć tego sierściucha. Proszę was o to w imię świętego spokoju. Może ja nie jestem w stanie wam pomóc, ale proponuję popytać służbę, ja nie miałem do tego głowy. Nasza posiadłość jest na prawdę rozległa, na pewno ktoś widział kocura. Arnold jest do waszej dyspozycji. Kwestię wynagrodzenia natomiast omówimy po całej sprawie.
Wymieniając imię mężczyzny wskazał na osobę kamerdynera, który otworzył wam drzwi, a teraz stał przy tych do gabinetu. Delikatnie skinął wam głową.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822

AutorWiadomość
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptySob Lis 23 2013, 01:37

MG

Evan & Liang:
Zjawy pojękiwały, a mgliste kokony ostatecznie uformowały się w pełne sylwetki ludzi. Poruszali się oni delikatnie, bojąc jakby bólu, jednak wiele to nie dawało. Nie byli w stanie się uwolnić, a wy z wolna zaczynaliście czuć ból. Tępy, delikatnie oszałamiający i przytępiający zmysły, jednak jeśli chceliście mogliście go skutecznie ignorować. Było to jakby wspomnienie, nieprzyjemna rzecz w pamięci, której fizyczne znamiona już dawno się zatarły jednak umysł wciąż pamiętał towarzyszące temu emocje.
Im dłużej rozmawialiście ze sobą i przebywaliście w pobliżu zjaw tym bardziej utożsamialiście się z ich bólem przez co zdawało się wam, że ten odczuwany przez was się wzmaga. Zaczął szczególnie promieniować z nadgarstów i pleców. Poszliście jednak dalej przez co uczucie delikatnie zelżało, jednak nie ustąpiło. Za rogiem nie czekały na was widma. Było po prostu ciemno - tylko światło z wody rozpraszało delikatnie mrok. No i maska.
- Zabili za niewinność.
- Jesteśmy niewinni!
- Mamo?
- Już nigdy nie opuścicie tych lochów. To wasze miejsce kaźni na wieki.
Pojedyncze, mgliste zdania docierały do waszych uszu, ale większość zlewała się ze sobą.

Yatagarasu: Cóż... maski nie dostała więc leciała na ślepo. Ciemność, ciemność, ciemność...

Mejiro:
Dobrze, czy źle Shinji myślał, to już była jego sprawa. Na razie nie mógł się oprzeć nieszczęściom dziecka i postanowił biedaczce pomóc. Ale czy wyjdzie mu to na dobre?
Nagle mała poruszyła się niespokojnie i zacisnęła mocniej ręce podduszając nieznacznie mężczyznę. Coś przed wami zachichotało dziko. Białowłosy nie był jednak w stanie dostrzec czegokolwiek - stworzenie kryło się za kręgiem światła.
- Ohohoho. Widzę, że niesiesz moje puzdereczko.
Głos był skrzekliwy i nieprzyjemny dla ucha. Wwiercał się w mózg omijając uszy. Coś zamajaczyło na granicy widzialności, ale szybko znowu cofnęło się w cień. Mężczyzna usłysz także delikatny szmer wody, gwałtowniejszy nisz dotychczas.
- Białe lico, wody szmer, lustrzane odbicie... Błyszczą oczy, słychać szepty, cała trójka zginie.
Mejiro usłyszał szept koło swojego ucha, a potem chłodna dłoń dziewczynki przesunęła się na jego czoło, przycisnęła się do niego mocniej i nic poza tym, jednak jej głos był pusty, mechaniczny. Pozbawiony wszelkich emocji.
- Mamo?
- Uwolnijcie nas!
- Przestańcie...
Szepty obiły się o ściany, trafiając do uszu mężczyzny. Jednocześnie poczuł tępy ból w nadgarstkach. Niewyraźny, jakby odległy.

Stan:
Liang: 88% MM
Evan: 90% MM
Mejiro: 100% MM

Czas na odpis: 25.11 godzina 20.00[/b][/b]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyNie Lis 24 2013, 10:25

- C-co ty?.. - chciał się zwrócić do dziewczyny kiedy zacisnęła łapki na jego szyi. Nawet starał się lekko poluźnić jej uścisk. Nie zdążył, bo do jego uszu dotarł paskudny śmiech. Uznał, że to ważniejsze niż lekkie podduszanie ze strony Yoki. Niestety nic nie udało mu się dostrzec chociaż wytężał wzrok. Ale wiedział, że coś tam jest, a kiedy usłyszał jego głos - równie paskudny jak śmiech - poczuł się niepewnie. Nie umknął mu nawet gwałtowniejszy odgłos płynącej wody. Zwykle pewnie by tego nie zauważył, ale nie teraz. Całę ciało biło na alarm przeczuwając kłopoty. Ucieczka? Nie, to chyba był najgorszy z możliwych wyborów. Odwrócić się do tego czegoś plecami.
  I same słowa, ukrytego w ciemności stworzenia. Puzdereczko? - powtórzył w myślach Shinji spoglądając na dziewczynkę. Dziewczynkę, która po chwili odezwała się, odezwała ale jakby inaczej. Jakby nie swoim głosem. Jakby była w jakimś transie? Tak się magowi wydawało. Ale nawet nie zastanawiał się nad znaczeniem tych słów.
- Ej mała. Słyszysz mnie? Co z tobą?.. Yoki! - mówił podnosząc lekko głos. Potrząsnął dziewczynką delikatnie, potem mocniej. No a potem? Potem starał się ściągnąć małą z pleców i wziąć ją pod pachę. Nie chciał tego robić, ale trudno...
Prawą ręką dobył Kukri. Trzymał je skierowane ku poczwarze kryjącej się w cieniach i to w taki sposób, aby w jego ostrzu widzieć odbicie samego siebie i tego co ma za plecami. Raczej niewiele będzie w ten sposób widział, ale nie mógł machać głową dookoła - po prostu wydawało mu się, że na dobre mu to nie wyjdzie.
"Pokaż się" - chciał powiedzieć. Ale zrezygnował z tego, tak naprawdę nie miał ochoty tego oglądać. Chociaż to właśnie głównie w kierunku tego skrzekliwego głosu skierowany był jego wzrok. Co jakiś czas spoglądał tylko kątem oka na wodę, która także go niepokoiła oraz ostrze broni, a raczej odbity w nim obraz tego co się za nim znajdowało. O ile cokolwiek tam widział, bo jeśli nie to nie miało to sensu.
  Ponownie potrząsnął małą czując nieznaczny ból w łapkach. Samo uczucie w nadgarstkach go nie martwiło tak jak to, że nie znał jego powodu. Shinji prychnął nerwowo. Nie było sensu czekać, przeciwnie wydawało mu się że im więcej czasu upływa, a on nic nie robi tym gorzej.
- Wyjdź z tych ciemności. Pokaż się. - rzucił nagle.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyNie Lis 24 2013, 21:12

Hmmm... pomysł Evana nie był taki zły...
-Mógłbym użyć Onikumy, potwornego niedźwiedzia do sprawdzenia tych... ciał...-
Jak pomyślałem tak zrobiłem. Na drugiej stronie, w okolicy "ludzi" przyzwałem Onikumę...
Onikuma stara się pazurami rozciąć kokony, ściągnąć ciała ze ścian, cokolwiek, by sprawdzić stan tych stworzeń...
Podrapałem się po nadgarstkach i plecach... pojawiło się coś jakby swędzenie, dość nieznośne i rozpraszające... im dalej szliśmy, tym uczucie się nasilało, w końcu przeradzając się w ból...
Prawie tak, jakbyśmy czuli to, co czuły ofiary tego potwora...
-Zastanawiam się, ale nadal nie mogę przypomnieć sobie, co za yokai mógłby to zrobić...-
Hmm... muszę bardziej wytężyć głowę... na pewno wiem coś o tym potworze...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyPon Lis 25 2013, 19:12

Zmarszczyłem brwi i rzuciłem Liangowi niespokojny spojrzenie. Widać było, że się lekko denerwowałem, ale nie dlatego, że zaczynałem czuć ból i cała ta sytuacja była jakąś dziwna, ale dlatego, że ani ja, ani mój towarzysz, nie wiedzieliśmy co zrobić. Chciałem użyć swojej maski wybuchającej, aby rzucić ją w stronę zjaw, ale w tej chwili pół yokai przywołał swojego sługusa i nie miałem po prostu co zrobić. Co, jeśli to była iluzja? ... No cóż. W takim wypadku, powinno wystarczyć to, że sobie to uświadomiłem. Ale jeśli nie... co mogło spowodować takie wizje? Bo to nie były raczej prawdziwe twory. Chociaż... nad czym ja się tak naprawdę zastanaawiam? Przecież to świat magii, tu wszystko jest możliwe. Może to było jakiegoś rodzaju zaklęcie? Jeśli tak, to ... mogę skopiować je przy pomocy maski magii. Jeśli nie, to cóż... przynajmniej próbowałem. Stworzyłem maskę w swojej prawej dłoni i wyciągnąłem ją do przodu, po czym spróbowałem skopiować owe zaklęcie. Jeśli to nawet nie zaklęcie, wtedy zaklęcie nie powinno nawet zadziałać. No cóż... nie wiedziałem co więcej zrobić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyCzw Lis 28 2013, 23:52

MG

Evan & Liang:
Panowie byli doprawdy zszokowani widokiem. Postanowili więc sprawdzić co to dokładnie jest, jednak zaklęcie Lianga nie przyniosło oczekiwanego skutku. Po prostu nic się nie pojawiło. Usłyszeliście ciche westchnięcie, niby szelest.
- Nie ma takiej potrzeby.
Odezwał się znajomy już wam, kobiecy głos. Zobaczyliście ponownie błękitny ognik, unosił się przed wami dłuższą chwilę po czym uformował się w postać wysokiej, smukłej kobiety, którą widział na początku swej wizji Evan, Irean. Wyglądała, jak zrobiona z błękitnej mgły, o konturach wyraźniej zarysowanych. W sumie to wyglądała jak zjawy na ścianach. Unosiła się nad brudną wodą, szybko jednak zrobił drobny krok do przodu i stanęła na chodniku przed wami. Ubrana była w długą suknię z obdartym jednym rękawem, ściągniętą wstążką pod piersiami i rozerwaną z jednej strony aż do połowy uda.
- To duchy. Potępione.
Wyjaśniła krótko, spoglądając kątem oka na wspomniane duszyczki.
- Drobna sztuczka tego, kogo szukacie. Ich ciała dawno stały się prochem, pokazuje więc iluzje, żeby was wystraszyć.
Umilkła na dłuższą chwilę. Spojrzała w dół, ewidentnie przyglądając się własnej postaci.
- To nie zawsze były kanały. Dawno temu przetrzymywano w tych tunelach skazańców. W celach. Potem jednak zrobiono z ich kanały, a potępione dusze grzeszników tkwią tutaj nadal. A on dręczy je jeszcze bardziej w ten sposób. Ty, mówiłeś, że jesteś Yokai. W pewnej części, ale wciąż. Musicie zniszczyć naczynie. Jeśli ono zostanie zniszczone - wasz przeciwnik stanie się niczym więcej jak niegroźnym straszydłem z którym to już my się rozprawimy.


Majiro:
W sumie to na razie Yoki zdawała się być szmacianą lalką w Twoich rękach. Po wyrecytowaniu dziwnego wierszyka, któremu białowłosemu wcale, wcale nie chciało się rozważać, po prostu zwiotczała. Mógł więc z łatwością wziąć ją pod pachę, żeby zyskać większą swobodę ruchów. Mejiro postanowił także pozostać dzielny, chociaż... no cóż... Czasem ucieczka wcale nie była niehonorowa czy coś, a po prostu rozsądna. Nasz mag chyba nie wziął pod uwagę, że coś jest przed nim w ciemnościach, a to coś z wody mogło wyleźć i zamknąć mu drogę ucieczki.
- Nie usłyszy. - zamruczał głos znajdujący się przed nim. Ociekał wręcz satysfakcją i pewnością siebie, a Yoki jak bezwładna się stała, tak dalej była. Zero kontaktu.
- Po co tu przyszliście, człowieku? Czemu zakłócacie spokój tego miejsca?!
Głos zabrzmiał gwałtownie, gniewnie i z mroku wyłoniła się... czarna łapa. Jedna, druga... czwarta... Oczy jarzyły się na czerwono, wpatrzone wprost w Mejiro. Przed chłopakiem stał... kot. Albo raczej coś co przypominało karykaturę kota. Jego przerysowaną wersję. Miał za duże oczy i uszy, a także zęby zdawały mu się nie mieścić w pysku. Miał nieproporcjonalnie długie łapy na domiar złego nieźle umięśnione. Grzbiet miał wygięty w pałąk, kręgosłup był doskonale widoczny. Wszystko zwieńczał ogon - dość dziwny... Mniej więcej w połowie rozdwajał się.
Kątem oka mógł natomiast zauważyć, że za nim również pojawiła się postać. Była jego wzrostu, miała szarą przegniłą skórę, do tego jakby spuchnięta. Ociekała wodą, kołysząc się lekko i posapując. Cały dramatyzm chwili psuł tylko kawałek papieru toaletowego przyczepiony na twarzy. Ale stworzeniu zdawało się to zbytnio nie przeszkadzać.
W pewnym momencie kot wyprostował się, stając na dwóch łapach. W tej pozycji dorównywał ci praktycznie wzrostem, a trzeba było wciąć pod uwagę to, że garbił się nieco, przez budowę ciała, która i tak była nieco inna niż u zwykłych kotowatych. W wodzie zapłonęły błękitne światełka, rozświetlając nieznacznie mrok.

Yatagarasu: W oddali światło, ogniki w wodzie się zapaliły, więc też było jaśniej. Ptak zobaczył cztery postaci z których jedna z nich to białowłosy mężczyzna, trzymał on kogoś pod pachą. Postać za nim obróciła się nagle i spojrzała na wronę. W paru susach znalazła się przy niej, mimo, że wyglądała jakby spory czas przeleżała w wodzie; trup? Topielec? Stworzenie złapało wronę w locie za kark, przeskakując na drugą stronę kanału. Miotnęło nią o ziemię, a następnie przygniotło. Dyszało i sapało jej nad uchem, ale nic więcej nie zrobiło. Złamane lewe skrzydło.

Stan:
Liang: 88% MM
Evan: 90% MM
Mejiro: 100% MM

Czas na odpis: 30 listopada godzina 20.00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 11:03

  Głos z ciemności zapewniał, że mała nie usłyszy. Ale do Shinjiego to chyba nie docierało, albo nie chciał go słuchać. W każdym razie co jakiś czas potrząsał dziewczynką licząc, że jednak jakoś zareaguje. Pewnie bardziej by się na tym skupił i np wymierzył jej delikatny policzek, żeby się ocknęła czy coś gdyby nie to straszydło kryjące się w ciemnościach.
- Szukam tylko jakiegoś sierściucha. Zaraz mnie tu nie będzie. - odpowiedział robiąc kroczek do tyłu czy może nawet dwa. Tylko, że więcej już nie mógł. Coś wylazło ze ścieku zagradzając mu drogę. Właściwie długowłosy nie wiedział dlaczego gada z tym czymś. Przecież i tak pewnie pokojowo się tego rozwiązać nie da. Co za pech...
Kiedy czarna łapa wyłoniła się z ciemności chłopak zdziwił się odrobinę. Spodziewał się tego Kirary tej małej, ale on miał być podobno biały. Nie miało to jednak większego znaczenia. Widok stwora nie napawał optymizmem i krótkie ostrze wydawało się średnią bronią przeciwko jego ciału. Gdyby tylko nie musiał uważać na tą małą, i nie byli w kanale... Uśmiechnął się ponuro.
- Ty jesteś tym Youkai, co? Pewnie nie dasz mi odejść? - zapytał mag. Ale odpowiedź była raczej oczywista. Kiepska była ta sytuacja i Shinji naprawdę pragnął znaleźć się w innym miejscu, chciał żeby to wszystko okazało się złym snem. Ale pamiętał pobudkę tego ranka, to nie był sen. Za to jedno go ucieszyło - światełka w wodzie. Nie wiedział co to, ale przynajmniej trochę rozjaśniały te przeklęte ciemności.
- Co to za światełka? - zapytał kotowatego. Że też ucina sobie z nim pogawędkę jak gdyby rozmawiał z drugim człowiekiem. Ale srebrnowłosy woli gadać niż fajcić w tej kiepskiej sytuacji. Stara się też zachować pozorny spokój.  

    Wciąż stał z lekko wyciągniętym ostrzem w prawej dłoni. Jeśli tylko kotek by go zaatakował stara się zrobić użytek ze swojego kukri. Ciąć go po łapkach, żeby pazury i umięśnione ramiona potworka go nie dosięgnęły. Ani jego ani małej. Skoro już robi za rycerza, to stara się jak tylko może, nie?
Gorzej jeśli to coś cokolwiek to było postanowiło pomóc kotowatemu. Najgorzej jeśli zrobiliby to w tym samym czasie. Ale ta myśl zniknęła równie szybko jak się pojawiła. To coś za nim odsłoniło się od niego. Kiedy Shinji obrócił głowę, żeby dostrzec co się dzieje, zobaczył jak szambo-nurek się z czymś szamocze. Więc zmienia plan. Jeśli kotek do zaatakuje to stara się go parę razy ciachnąć samemu broniąc się właśnie ostrze kukri przed pazurami. A kiedy nadarzy się okazja kopnąć go w girę, żeby się kocisko zachwiało. A potem kopnąć jeszcze raz, tak żeby to kotek wpadł do kanału. I trzymając małą pod pachą wraca. Ku pozostałej dwójce. W razie jakby nurkujący stwór chciał go zatrzymać omija go. Ale może okazać się to niemożliwe z Yoki pod pachą. Jeśli tak to podobnie jak kota stara się wepchnąć do wody. Oczywiście uważa coby się nie poślizgnąć. Wizja kąpieli w ścieku nie jest przyjemna.
- Co za pech. - powtarza po raz któryś. Tym razem na głos. Prosta misja odnalezienie kota przerodziła się w coś takiego.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 21:47

Przez myśl przeszło mi, że to jest dziwne. No bo... jakieś duchy, ogniki, wizje, jeszcze raz wizje, zjawy... A teraz znowu pojawiła się ona i zaczęła nam pomagać.
-Ja- jak... przecież... nie żyjesz.-wymruczałem, bo było to dla mnie nie zrozumiałe. Ludzie po śmierci... mogą wrócić na ziemie? Do tej pory, kiedy umierałem przenosiłem się od razu do Wymiaru Wilka, więc nie wiedziałem nic o takich sprawach.
-Tylko on może je zniszczyć? Naczynie?... Jakie naczynie?-zapytałem lekko zdziwiony, bo nie wiedziałem o co chodzi. Spojrzałem na Lianga. To do niego zwracała się rozmówczyni, więc prawdopodobnie on będzie wiedział o czym ona mówiła.
-Czyli ten Yokai potrafi się posługiwać iluzjami... Szanowna Irean... Dziękuje za pomoc.-powiedziałem i ukłoniłem się lekko. Był to gest, który wymagał ode mnie na prawdę dużo. Ukazywanie szacunku yokai? No na prawdę... ale kobieta pomogła im. Więc musiał. Zresztą, jeśli dobrze pójdzie to w dalszym ciągu będzie im pomagać. Chociaż zadanie i tak musieli wykonać samemu.
-Czy... idziemy w dobrą stronę? Gdzie znajdziemy naczynie?-zapytałem jeszcze.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyPon Gru 02 2013, 00:10

-To nie do końca tak Evan... Chyba już wiem, czym jest nasz Yokai... Ten, który zaatakował moją wronę, był ożywionym trupem... Sterował nim ten, którego musimy dopaść... Bakeneko, kot-demon... Ma moce, pozwalające ożywiać zmarłych... niektóre z nich to też zabójcy doskonali. Musimy na niego uważać... jest zwinny i silny-
Ponownie połączyłem się z Yatagarasu. powoli ujrzałem Shinjiego i kolejne postacie... Moje obawy się potwierdziły. To faktycznie był ten, o którym myślałem... cholera... jeśli szybko się tam nie znajdziemy, Mejiro zginie... Nie podoła dwóm przeciwnikom...
W kolejnej chwili przywołaniec kota przyszpilił Yatagarasu i połamał jej skrzydło... Syknąłem z bólu... Topielec nie zabił jednak wrony... tylko dlaczego?
Wie, że potrafię widzieć jej oczami? Chce nas zwabić?
Wszystko jedno... jest nas trójka, Bakeneko zginie... Nie będę mu serwował sardynek i mleczka, żeby się uspokoił... Zabił zbyt wielu ludzi, trzeba go zabić...
Tylko o jakim naczyniu mówiła Irean? Czy... czy to może być... nie, nie chce o tym myśleć...
Narazie pozostawię domysły i skupię się na faktach...
-Zawracamy Evan, musimy się spieszyć... Mówisz że ta maska wybuchnie kiedy nią rzucę?-
Ruszyłem biegiem w kierunku białowłosego... Gdy tam się znajdę używam Aspektu Przywołania: Onikuma i rozkazuję niedźwiedziowi atak na Bakeneko... Tymczasem ja mam zamiar pogadać o czymś z Shinjim... Ew. atak topielca paruje Guan Dao...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyCzw Gru 05 2013, 21:09

MG

Mejiro:
- A niby czemu miałbym dać ci odejść?
Kocurek uśmiechnął się do Ciebie, szczerząc przy tym zęby. Byłeś pewien, że kłapnięcie tych szczęk byłoby w stanie uciąć ci bez większego trudu palec. Znaczy... tak podpowiadało ci przeczucie.
- To... - kot przekrzywił głowę, wiodąc wzrokiem na bok, na światełka. - Te kanały są siedliskiem wielu Yokai.
Wyjaśnił pokrótce, barwiąc jednak swoje słowa wyraźną niechęcią. Czyżby konieczność obcowania z innymi przedstawicielami tamtego świata była dla niego bardzo niewygodna? Niemniej jednak oprócz tego nie powiedział ci nic. Patrzył na Ciebie tylko swoimi wyłupiastymi oczyma, jakby na coś czekał.
Wykonałeś parę kroczków w tył, ale tak na prawdę przeciwnik zdawał się pozostawać na razie bierny w tej całej swojej grze z wami. Nie miał za miaru atakować. W pewnym momencie usłyszałeś przed sobą przeraźliwy, krótki pisk. Kot zastrzygł uchem i odwrócił głowę za siebie, a ty postanowiłeś wykorzystać tą sytuację i zastosować taktyczny odwrót, bo na razie też i topielec nie poświęcał Twej osobie uwagi.

Yatagarasu: Gdy tylko Mejiro zniknął z pola widzenia wrony, topielec zawył i skręcił jej kark. To co zobaczyła jako ostatnie to powoli wyłaniająca się z ciemności kolejna postać. Co to jednak było - nie wiadomo, było zbyt ciemno mimo bladego światła bijącego ze ścieków.

Evan & Liang:
Irean spojrzała na Evana. Milczała dłuższą chwilę, jedynie się mu przypatrując.
- Jestem tu bo moi przodkowie, i ja, wierzyli, że jest to po śmierci możliwe.
Uśmiechnęła się do niego delikatnie, jakby wyrozumiale. Następnie wzruszyła ramionami.
- Ty czy on. Wszystko jedno. Ale Twój towarzysz wie więcej ponieważ w jego żyłach płynie krew Yokai.
Umilkła, pozwalając Liangowi zaprezentować swemu towarzyszowi swoją wiedzę. Kiwnęła jedynie powoli głową.
- Nie ma co. Oby i dla was nie skończyło się to tragicznie.
Kolejny, delikatny uśmiech po czym kobieta skłoniła nieznacznie głową i zmieniła się z powrotem w ognik, który następnie szybko wygasł.


Dwójka magów ruszyła prosto, natomiast Shinji zawrócił. Jako, że wszyscy zmierzaliście w swoją stronę szybko spotkaliście się na skrzyżowaniu, na którym się rozdzieliliście. Po Nekomacie i topielcu nie było jak na razie śladu, jednak nie dane było się wam cieszyć spokojem bo trzymana przez białowłosego dziewczynka prychnęła nagle i mimo, że teoretycznie było to niemożliwe, wyrwała się mężczyźnie. Cofnęła się do tyłu parę kroków. Jej ruchy były sztywne, mechaniczne. Poruszała stawami, jakby próbując wyczuć możliwości swojego własnego ciała. Jej oczy błyszczały, emanowały blaskiem.
- Nie pozwoliłem Ci odejść.
Powiedziała głosem identycznym jak kocur przed którym Mejiro uciekł.

Stan:
Liang: 88% MM
Evan: 90% MM
Mejiro: 100% MM

Czas na odpis: 7 grudnia, godzina 20.00

Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptySob Gru 07 2013, 14:39

  Shinji wcale się nie spodziewał się, że kocisko pozwoli mu po prostu odejść, ale co szkodziło zapytać nie? Za to niechęć ze strony kotowatego do tych światełek była czymś jak najbardziej dobrym. Znaczy tak sobie długowłosy pomyślał. Zdecydował się wziąć nogi za pas kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Nie wiedział co to był za pisk, ale to że kot się na tym skupił dało mu szanse na ucieczkę. Tak samo zombiak - nie specjalnie się nim zainteresował. I tak po kilku chwilach spotkał się z pozostała dwójką.

    Chłopak chciał złapać kilka głębszych oddechów po biegu. Ale nic z tego. Mała wyrwała się mu.
- Co jest? - spytał lekko zdezorientowany. Kłapnął zębami kiedy dziewczynka przemówiła nie swoim głosem. Zaskoczenie zmieniło się w... złość?
- Czego ty chcesz cholerny kocie? - wysyczał szczerząc zęby. Sam nie wiedział co go bardziej wnerwiało. To, że demoniczny kot nie dawał za wygraną czy może to, że zaczął kontrolować małą. Nie wiedział co powinien zrobić, nie znał się na takich rzeczach jak opętania i demony. Ale Liang się znał nie? Coś tam mówił.
- Hej, ty mówiłeś że się trochę na tym znasz nie? - rzucił kątem oka patrząc na maga Lamia Scale. - Ta mała. To nie ona, chyba opętał ją ten karykaturalny kot, którego widziałem. Być może to ten Yokai. Wiesz co na to poradzić? - bo może jest inna możliwość niż jedyna jaka samotnikowi przychodziła do głowy - obicie tego dziwacznego stwora. Tylko czy to na pewno by podziałało? Trzeba było czekać na to co powie Liang. A póki co Shinji przyglądał się dziwnym ruchom Yoki. Wyglądała jakby się na coś szykowała. Rozszerzył ślepka kiedy przypomniał sobie wyrecytowany przez nią wierszyk.
- Białe lico,szmer wody, lustrzane odbicie. Błyszczące oczy, szepty, i cała trójka zginie... Mówi wam to coś? Mała to powiedziała zanim straciła przytomność. - zapytał pospiesznie starając się jak najdokładniej powtórzyć jej słowa. Słowa o błyszczących oczach. Bo właśnie teraz mała dziewczynka miała takie ślepka. Czy właśnie o tym mówiła? Kto wie... Póki co szeptów słychać nie było, więc może w tej chwili jeszcze nie umrą - Uśmiechnął się ponuro na tą myśl.
A w następnej chwili zerknął na wodę płynąca w kanale, może nie była za czysta, ale chyba była w stanie odbić obraz małej. Może to się okazać bez znaczenia, ale może jednak dostrzeże tam to "Białe lico", albo jakiś przedmiot czy coś co utrzymuje dziewczynę w tym uroku. Jeśli tak od razu dizeli sie tym z pozostałą dwójką. Jeśli nie...
- Ej Yoki. Jesteś tam? - powtórzył jeszcze raz. Nie liczył, że odpowie tak samo jak to było wcześniej, ale... Będzie próbował. Spoglądał na nią przenikliwie jak tylko potrafił. Musi być coś co utrzymuje ją przy tym uroku - tak uważał on, kompletnie nieogarnięty w takich sprawach. - Może jakiś przedmiot, albo coś schowanego w ubraniu. Starał się przypomnieć czy miała coś takiego.


// Dałem mały edit. x: //
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptySob Gru 07 2013, 19:56

Skłoniłem się grzecznie w kierunku kobiety, a kiedy ta zniknęła wraz z Liangiem ruszyłem w dalszą drogę.
-Nie, nie ta maska. Ta, którą Ci dałem zmienia twoją skórę w stal. Ale mogę wytworzyć takie maski... wybuchając.-odpowiedziałem krótko na jego pytanie. Szliśmy przez jakiś czas, aż w końcu spotkaliśmy maga, który tutaj z nami przyszedł. Odetchnąłem z ulga, bo nic mu się nie stało, jednak ... nie był sam. Wysłuchałem co on miał do powiedzenia, a następnie przeszedłem do analizowania sytuacji.
-Białe lico..? Nie, nie bardzo ... ale to chyba jakaś przepowiednia, tak mi się wydaję. Nie wiem co to miało znaczyć... a może to jakaś wskazówka?-zacząłem zastanawiać się na głos.-W każdym razie... musimy zniszczyć naczynie. Tylko... czym do cholery jest do naczynie?... Liang?-zapytałem, bo mag z Lamii najlepiej znał się na youkai, a ja nie miałem zielonego pojęcia o co może chodzić. Spojrzał jeszcze na dziewczynę i sięgnął po swój kij, który przewieszone miał przez plecy. Zdawało mu się, że ... to nie było normalne. Jej ciało było jakieś dziwne.
-Czyżby... to ona była naczyniem?-pomyślałem na głos, gotowy na ewentualne blokowania ciosów, czy też odskoki.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptySob Gru 07 2013, 21:11

W końcu spotkaliśmy się z Białowłosym, dostrzegając, że na szczęście nic mu nie jest. Niechaj Izanagi nad nami świeci, a Izanami ma nas w swej opiece. Nekomata nie będzie najłatwiejszym przeciwnikiem.
-Niestety, ten wierszyk... nie bardzo wiem co miałby znaczyć...- hmmm... faktycznie, nie miałem pojęcia co to ma niby oznaczać... cholera, coraz więcej zagadek...
-Evan... rozważałem to już wcześniej, ale teraz jestem praktycznie pewien... Naczyniem jest... ta dziewczynka- wskazałem na Yoko, by nie było wątpliwości o kogo chodzi...
-Jeśli ona zginie... Nekomata straci moc, a my będziemy w stanie go pokonać, jeśli już samo to go nie zniszczy... Chociaż Irean i reszta Hitodam ma zamiar go wykończyć...
Tylko... nie chce tego robić. Jestem pewien, że jest jeszcze coś, inny sposób, jednak cały czas mi umyka. Pewne jest, że musimy "zniszczyć naczynie", co niekoniecznie musi oznaczać zabicie jej...
Zawsze moglibyśmy spróbować walki z Nekomatą, ale trudnością jest jego rozmiar i ożywieńce... I trzeba pamiętać o kociej zwinności i szybkości. Nie mamy pewności czy nie chowa też w zanadrzu innej sztuczki. Tacy jak on potrafią nawet ziać ogniem...-

Pozostałem w miejscu, trzeba było rozwiązać tą zagadkę. W razie ataku używam Yamata no Orochi, by uwięził atakującego. Skoro jest tak mało miejsca, a atakujących jest tylko dwóch, to używam wszystkich węży na 1-2 ofiarach. Później atakuję Guan Dao... Ew, używam Stalowej Maski oraż przemiany w Onikumę i również atakuje


Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyPią Gru 13 2013, 00:09

- Czego chcę? To oczywiste!
Dziewczynka, albo raczej kot, który panował nad jej ciałkiem, odpowiedział jakby oburzony. - Was. - dokończył, a potem wargi dziecka rozciągnęły się w nienaturalnym, szerokim uśmiechu. Przyglądała wam się, przymrużonymi oczyma, słuchając waszej wymiany zdań. Jednak słowa Lianga starły szeroki uśmiech z jej twarzy. Opętaniec spochmurniał i drgnął spazmatycznie. Kąciki ust zadrgały, a na ustach wykwitł grymas, który zapewne miał być usmiechem.
- Irean... - zasyczała, delikatnie kołysząc się na nogach. - Życzę powodzenia. Nie sądziłem, że tym razem mam do czynienia z ludźmi, którzy z taką łatwością zabiją niewinne dziecko...
Dziewczynka szarpnęła w bok, przeskakując na drugą stronę kanału i rzucając się w odnogę gdzie Yatagarasu zobaczyła ciała.
Nie mogliście jednak ani sobie zbytnio pogadać, ani też ruszyć za uciekinierem. Coś zachlupało gwałtownie w wodzie, a na dodatek z odnogi którą uciekł Nekomata i ze strony z której przybiegł Mejiro, usłyszeliście zduszone, gardłowe pomrukiwania.

Dodatkowo coś złapało Evana za kostkę i mocnym szarpnięciem sprawiło, że chłopak stracił równowagę i wleciał do ścieków. Chwilę potem coś ugryzło go w lewe ramię, przytrzymując jednocześnie chłopaka za głowę i wbijając mu paznokcie w prawą część twarzy.

Pozostała dwójka, wciąż stała na chodniku. Zaraz też zobaczyli jak z ciemności wyłania się przygarbiona postać, która jedną ręką dotykała ściany. Jakieś 5 metrów od nich przystanęła, po czym wydała z siebie kolejny gardłowy pomruk.
Tym czasem trzeci ożywieniec zaszedł panów od tyłu i Liang poczuł jak coś łapie go za ubranie na plecach i przerzuca przez siebie. Wylądował na plecach, zaraz też przygnieciony topielcem, który sięgał gnijącymi łapskami do jego gardła.

Info: Poziom wody to 50cm.

Stan:
Liang: 88% MM
Evan: 90% MM
Mejiro: 100% MM

Czas na odpis: 16 grudnia, godzina 20.00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyPon Gru 16 2013, 20:13

Poczułem jak coś łapie mnie od tyłu. Bez zastanowienia użyłem maski podarowanej przez Evana. Jeśli dobrze pamiętam, ta maska sprawia że moja skóra staje się twarda jak stal.
Jeśli nie zdążę włożyć maski, wtedy zmieniam moją głowę z szyją w dym, używając Aspekt Przyswojenia: Enrara

Niezależnie od tego, która z tych akcji się powiedzie, odskakuje od potwora, jednocześnie używając Aspektu Przywołania: Yamata no Orochi i rozkazuję wężom opleść wszystkie ze znajdujących się w pobliżu ożywieńców, czyli jak się uda, to oplatają też ożywieńca Evana i Mejiro.

Kolejnym zaklęciem jest Aspekt Przyswojenia: Onikuma i dzierżąc swoje Guan Dao nacieram na stwory. Wyposażony w niedźwiedzią siłę, ostre pazury i broń, potwory nie powinny mieć szans.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 EmptyWto Gru 17 2013, 09:21

Naczynie? Zniszczyć naczynie? - Shinji nie wiedział o czym Evan i Liang mowią. Ale zabić mala? Bo była jakimś naczyniem? Długowłosy nie chciał nawet o tym słyszeć dlatego ucieszył się na słowa Lianga, ze musi być inny sposób. Tyle, ze nie było czasu tego przemyśleć. Raz - kot, który opętał ciało Yuki uciekł, a dwa - pojawiły się jakieś potworki. W pierwszej chwili mag przejęcia chciał ruszyć za dziewczynka, ale   kiedy zobaczył jak Evan wpada do wody a i Liang miał kłopoty nie mógł ich zostawić. Poza tym w grupie potem będzie im chyba łatwiej. Wiec ruszył na potworka, który zatrzymał się te kilka metrów przed nim.

Nie było czasu na zabawy. Machnął dwa razy łapką w której trzymał kukri posyłając dwa ciecia na ciało przeciwnika. Głównie po to żeby sprawdzić jak zareaguje, by sprawdzić jak jest szybki, jak się porusza i takie tam. Potem starał się to coś kopnąć w nogę, tak żeby straciło równowagę i wtedy dopiero wykonać prawdziwy atak. Wiedział ze musi się spieszyć, bo Yoki z każdą chwila się oddala wiec atak miał szybko unieszkodliwić potworka. Nie miał oporów żeby pozbawić to coś życia (jeśli to w ogóle żyło) bo w końcu to tylko jakieś marionetki demona, nie ludzie. Przynajmniej tak sobie tłumaczył. Tak wiec ostrze skierowane było na kark potworka, jeden cios, drugi. Aby pozbawić to coś głowy - najpewniejszy sposób ze nie wstanie i zacznie znów walczyć. Oczywiście uważał żeby samemu nie natrafić na łapska tego czegoś coby nie oberwać. O ile udało mu się uporać z tym przeciwnikiem ruszył wspomóc pozostałą dwójkę, żeby moc jak najszybciej ruszyć w pościg za Yoki.  


// Sorki za brak polskich znakow i mozliwy chaos w poscie.  Pisany z fona. Nie bijcie. ;-; //

większość poprawiona by nie raziły o/
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Sponsored content





Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Posiadłość Wellingtonów
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Posiadłość Jokeone'a
» Posiadłość Mariev'ów
» Posiadłość l'Firenzza
» Posiadłość Aurena V.
» Wiejska posiadłość

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Południowe Fiore :: Oak
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.