HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Ruiny Latarni Morskiej - Page 6




 

Share
 

 Ruiny Latarni Morskiej

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptyWto Mar 05 2013, 22:55

First topic message reminder :

Ruiny starej latarni morskiej, która służyła mieszkańcom Hargeon przez długie, długie lata, aż w końcu, nie wytrzymała próby czasu i po prostu się zawaliła. Miejsce to jest oddalone od miasta o jakieś kilkanaście kilometrów na północ, otoczone lasem i praktycznie nie dostępne. Mało kto się tu zapuszcza, głównie ze względu na to, że bardzo trudno odnaleźć to miejsce. Dlatego zawsze panuje tu cisza i spokój. Z samej latarni pozostało nie wiele, jedna ściana w kształcie łuku, kawałek schodów i kilka drewnianych desek, które spełniają funkcję dachu. W środku, można znaleźć właz do małej piwnicy, jednak raczej nikt nie jest na tyle głupi, aby do niej schodzić. Nie mniej jednak, można znaleźć tu schronienie od deszczu i zimna. Ruiny otaczają liczne drzewa i krzewy. Kilkanaście metrów dalej, znajduje się skaliste urwisko, a za nim morze.

Siwowłosy szedł powoli przez Magnolie, paląc swojego papierosa i nie odzywając się ani słowem do towarzyszącej mu Kotomi. Myślał, bowiem nad tym, co do tej pory się stało... Kupił kolczugę i zabezpieczył się w ten sposób od nie których ran, ale czy stał się przez to silniejszy? Od dłuższego czasu nie trenował, ani nie wymyślił żadnego nowego czaru. Wypuścił z ust chmurę dymu i podrapał się po głowie. Więc chyba na to pora. Najwyższa pora. Skoro masz dalej polować na inkwizycję, to przydadzą Ci się nowe czary... Tak. Więc ruszaj na trening~!-powiedział do samego siebie w myślach i ruszył w stronę dworca kolejowego, dopiero po chwili przypominają sobie o tym, że w dalszym ciągu jest z nim Kotomi. W dodatku, obiecał mistrzyni, że będzie ją pilnował. Zmarszczył brwi. I co miał teraz z nią zrobić? Nie mógł jej zabrać ze sobą, bo albo by mu przeszkadzała, albo by tylko narzekała, w dodatku by się nudziła... Więc nie miał innego wyboru, jak odprowadzić ją do domu Hotaru. Z tego co mówili jego towarzysze, to tam się wybierali. Więc mruknął coś do różowowłosej dziewczyny i poszedł w kierunku domu swojej przyjaciółki, w dalszym ciągu się nie odzywając. Nie wiedział dlaczego, ale nie miał jej nic do powiedzenia, zresztą... Nie był w najlepszym humorze. Co prawda, Mistrzyni i tej facet w sklepie, trochę mu ów humor poprawili, ale teraz... znowu zniknął. Westchnął i pożegnał Kotomi, zostawiając ją pod drzwiami domku. Jakoś nie miał ochoty wchodzić do środka. Chciał zostać sam. Tak więc zrobił. Idąc w kierunku dworca kolejowego, po raz kolejny zastanawiał się nad tym, co do tej pory się stało. Myślał o Hotaru, o inkwizycji, o Macabrze, o Grimoire Heart, o Fairy Tail, o Akane, o Mistrzyni, o Takarze, o Kuro, o Bukaju... Na Makbecie kończąc. Co jak co, ale ów facet, dawał mu wiele do myślenia. Skąd wziął się ten jego bliźniak? Nie potrafił na to odpowiedzieć. Co prawda, nie znał każdego fragmentu historii swoich rodziców, ale jakoś wątpił, co by ojciec zdradził matkę. Bo to po nim odziedziczył swój wygląd. Zanim się obejrzał, stał już w Hargeon i patrzył na falujące lekko morze. Odprężyło go to, jednak dalej czuł się dość dziwnie. Skierował się w stronę portu, w nadziei na to, że spotka swojego dawnego znajomego, Franca, żeglarza, którego poznał przy okazji, na samym początku przygody jako mag. Nie musiał długo go szukać. Blond włosy mężczyzna, z mocną opalenizną i długimi wąsami, siedział na pustych beczkach i krzyczał na swoim podopiecznych.
-Dawno się nie widzieliśmy, Franc.-rzucił siwowłosy, podchodząc powoli do swojego znajomego. Ten zeskoczył z beczek i przyjrzał się uważnie swojemu rozmówcy.
-Tak dawno, że już Cię nie poznaję, ar.-rzucił po chwili, swoim chrapliwym, przepitym głosem.
-Hym...-mruknął Fem. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że teraz wygląda dość inaczej.-Ah, no tak, zmieniłem się nie co. To ja, Pheam. Pheam Darksworth.
Marynarz uśmiechnął się szeroko i rzucił się do przodu, aby uściskać swojego przyjaciela.
-Pheam, knypku, rzeczywiście dawno. Siadaj, napij się ze mną rumu...-krzyknął i nie wiadomo skąd wytrzasnął pękatą butelkę.-No... co Cię tu sprowadza?
-Nie dzięki, nie jestem w nastroju do picia... Inny razem.-odpowiedział siwowłosy.-Właściwie jestem tutaj, aby potrenować. I tak zastanawiałem się, czy nie znasz jakiegoś miejsca, które by się do tego nadawało. Wiesz, cisza i spokój, no i przedewszystkim, co bym nikomu nie przeszkadzał.
Marynarz potargał swoje wąsy i przez chwilę milczał.
-Właściwie, to jest tu takie miejsce. Na północ stąd, ruiny starej latarni. Ale nie wiem, czy tam trafisz.-odpowiedział w końcu, pociągając pokaźny łyk z butelki.-Idź tamtą ścieżką, a kiedy się skończy, idź po prostu prosto, powinieneś trafić...-dorzucił, po czym uściskał go jeszcze raz i ruszył w stronę grupki majtków.
-Dzięki...-mruknął czarnowłosy i ruszył drogą, którą wskazał mu marynarz. Po pewnym czasie stał w środku starej latarni morskiej, a raczej w tym, co po niej pozostało. W istocie, idealnie nadawało się to do treningu. W odosobnieniu. Nie wziął jednak ze sobą żadnego koca, ani innych przydatnych rzeczy, a wiedział, że spędzi tutaj więcej niż jeden dzień. Wkrótce tego pożałował. Nie mniej jednak, wróćmy do rzeczy ważniejszych. Kiedy tam dotarł, była już noc, więc oparł się o zimną, kamienną ścianę, zwinął w kłębek i zasnął. Obudził się wcześnie rano, wstał i rozprostował kości.
[Odtąd się zaczyna trening w sumie.]
Zjadł śniadanie i usiadł na brudnej podłodze, a raczej na czymś, co po niej zostało. Zapalił papierosa i zaczął myśleć. Miał w głowie już gotowe zaklęcie, które chciał przećwiczyć. Był to czar, który pozwalałby mu się na teleportowanie w małych odległościach. To dawało by mu nie znaczną przewagę w walce. Mógłby zaatakować kogoś z zaskoczenia, lepiej unikać nie których ataków, czy po prostu... móc za pomocą tego uciekać. Tak więc, najpierw musiał wymyślić, na jakiej zasadzie mógłby to robić. Pierwsze co wpadło mu do głowy, to naglą zamiana w chmurę dymu i pojawienie się w innym miejscu. I ten pomysł, wydał mu się najlepszy. Wstał więc i zaczął swój trening. Najpierw musiał pomyśleć nad tym, jak zamienić swoje ciało w dym, a potem odtworzyć je w innym miejscu. W dodatku w ułamku sekundy. Odpowiedź przyszła dość łatwo, jednak... to była tylko teoria. W praktyce nie dał rady zamienić się w całości w dym przez cały pierwszy dzień. Wieczorem padł wycieńczony na ziemie i zasnął na miejscu, bez jedzenia, ani kąpieli. Obudził się wcześnie rano, z bólem pleców i z ogromnych głodem, zjadł więc szybko śniadanie i poszedł nad morze, aby się wykąpać. Tam dalej próbował zamienić się w dym, jednak bez efektu. Wrócił do obozowiska i dopiero tam nastąpił pewien przełom. Wieczorem udało mu się zamienić w całości w dym, w dodatku w dość szybkim tempie. Zadowolony z siebie, poszedł spać. Następnego dnia padał deszcz, więc nie mógł na zewnątrz, siedział więc pod resztkami dachu i myślał nad tym, co ma robić dalej. Próbował zresztą w dalszym ciągu zamieniać się w dym, przez co opanował bardzo szybkie zamienianie się i odtwarzanie postaci. Nie mniej jednak, zostało mu jeszcze samo przenoszenie. To teraz sprawiało mu problemu. Zajął się tym dopiero czwartego dnia. Próbował więc szybko znikać i przemieszczać się w inne miejsce, ale nie bardzo mu to wychodziło. Najpierw nie potrafił przemieści się o więcej, niż kilka centymetrów, potem zatrzymywał się w połowie drogi, a w końcu, kiedy już dawał radę teleportować się tam, gdzie chciał, nie mógł utrzymać "dymnej" formy. Zawiedziony z wyników, zasnął przy ognisku. Następnego dnia wiał silny wiatr i wtedy właśnie zdał sobie sprawę z tego, co źle robi. Zużył więc kolejnego papierosa i trenował dalej. Nie wiele mu to dawało. Kiedy w końcu zdawało mu się, że zrobił wszystko dobrze, okazało się, że teleportował się nie w to miejsce co chciał. Albo za daleko, albo za blisko, albo za bardzo w prawo, albo za bardzo w lewo.. Spędził kolejny dzień na udoskonalaniu zaklęcia, aż w końcu, udało mu się osiągnąć to, czego oczekiwał. Nie mniej jednak, nie spoczął na laurach. Następnego dnia w dalszym ciągu w koło używał tego czaru, aż w końcu, zadowolony z efektu, ruszył w drogę powrotną.

[Trening Acero di Fumare]
Wrócił po kilku dniach, tym razem z kocem i paczką jedzenia, bo to co przyniósł tutaj ze sobą, zniknęło prawie całkowicie. Miał zamiar trenować dalej, bo coś mu się nagle przypomniało. Przecież pod czas ostatniej misji, stracił jeden z czarów, prawda? Jaki to był czar... Usiadł na ziemi, wyciągnął przed siebie nogi i oparł się plecami o pobliskie drzewo. Dym z papierosa zawirował. Nadał potrafił bez problemu używać Nebbi, Martello di Fumare, Serpente di Fumare, Ninnananna i Spada di Fumare... Zostały więc tylko klony. A było to jego ulubione i najbardziej przydatne zaklęcie! Zgrzytnął zębami, wypluwając niedopałem papierosa i powoli wstał. Jeśli chciał nauczyć się tego czaru od nowa, to musi sobie przypomnieć, jak robił to za pierwszym razem. Po pierwsze, wyobrażał sobie w głowie, jak teraz wygląda. Potem formował dym tak, aby przybrał on rozmiar i kształty człowieka. Następnie przechodził do kontroli, potem do kontroli klonów i... Chyba tyle. Tak przynajmniej myślał. Westchnął i wyjął z kieszeni kolejnego papierosa, którego od razu zapalił. Zaczął więc od pierwszej części - zamknął oczy i wyobraził sobie samego siebie. Mężczyzna, nie zbyt wysoki, białe włosy, czerwone oczy, dość blada skóra, czarne buty, spodnie, bluza i płaszcz. Włosy ułożone trochę chaotycznie, nos trochę haczykowaty, usta wąskie, brwi dość krzaczaste, uszy przylegające ściśle do czaszki. Szyja dość chuda i umięśniona, dość szerokie barki, "normalna" klatka piersiowa. Nogi szczupłe, długie. Na plecach pas, pochwa i Kumokiri. Spodnie opięte grubym skórzanym pasem, na nich wisi Doujigiri. Na lewej nodze noże do rzucania. Tyle musiał zapamiętać. To wszystko... Potrząsnął lekko głową. Wyobrażenie sobie samego siebie nie było tak trudne, znał przecież swoje ciało bardzo dobrze i wiedział o każdym szczególe, które musiał odwzorować u klona. Dlatego ta część, tak samo jak kiedyś, poszła mu dość szybko i sprawnie. Przeszedł więc do formowania dymu, co było w tym wszystkim chyba najtrudniejsze. Otworzył oczy i prawie od razu je zmrużył. Dym z papierosa zawirował, zaczął się rozprzestrzeniać, aż w końcu, przed chłopakiem unosiła się spora chmura dymu. Zbił ją w jedną, wielką kolumnę i dopiero wtedy zaczął próbowanie. Najpierw zaczął formować sylwetkę. Dym u góry, zbił się w jedną wielką kulkę, która najprawdopodobniej miała być głową. Dół rozdzielił się na dwie mniejsze "kolumny" tworząc nogi. Po środku utworzył się korpus. Fem przyjrzał się swojemu dziełu. Oprócz tego, że zrobił to dość szybko, to efekt... był mierny. Nie poddawał się jednak. Brakowało jeszcze wielu szczegółów. Zaczął więc formować twarz, włosy, nos, oczy, usta, policzki, uszy, szyje... ubrania, bronie. Po chwili przed białowłosym stała jego podobizna. Co prawda, jego twarz wyglądała dość dziwnie. Oczy były za blisko, nos był bardziej krzywy niż powinien, uszy lekko odstawały. Szyja była za gruba, a Kumokiri, której rękojeść wystawała mu zwykle nad prawym ramieniem, teraz sterczała nad lewym. Oprócz tego, jego klon był prawie idealny. Westchnął cicho i pocieszył się w myślach, że to dopiero pierwsza próba. Pomimo tych kilku wad, spróbował poruszyć klonem. Jego prawa noga podniosła się powoli z ziemi.... I zmienił się znowu w ogromną chmurę bez kształtnego dymu. Dlatego właśnie, musiał potrenować nad kontrolą. Pod koniec dnia, udało mu się już formować doskonałego klona, w dodatku robił to już dość szybko. Prawie w jednej chwili. Położył się spać, owijając się ciepłym kocem. Następny dzień był zimniejszy, w dodatku z nad morza wiał silny wiatr, który zapewnił mu utrudnienie w treningu. Musiał bowiem utrzymać formę klona, kiedy próbował nim poruszać, w dodatku musiał uważać na wiatr. Okazało się być to bardzo pomocnym zabiegiem. Ćwiczył przez większą część dnia, dbając o to, aby klon zachowywał swoją formę, kiedy się poruszał. Pod koniec dnia, udało mu się wykonać kilka kroków, zachowując przy tym wygląd Fem'a. Ucieszony, zjadł kolację, wykąpał się w morzu i poszedł spać. Obudził się wcześnie, z myślą, że pora już skończyć ten trening. Było to przecież zaklęcie, którego już kiedyś używał, co widział i czuł. Bowiem za pierwszym razem, z samym formowaniem męczył się około 3 dni, a kontrola... zajęła mu około tygodnia. Tutaj rozprawił się ze wszystkim w ciągu kilku dni. Zmienił więc dzisiaj taktykę. Uformował tym razem 3 klony, co okazało się o wiele trudniejsze. Musiał utrzymywać formę ich wszystkich... Nauczenie się tego, zajęło mu dużą cześć dnia. Dopiero pod wieczór, zrobił to, co chciał od początku - rozkazał klonom walczyć. Ten pomysł przyniósł nie oczekiwane efekty, oraz rzeczy, których wcześnie nie dostrzegł. Bowiem zauważył, że klony pod czas walki utrzymują cały czas poker face, w dodatku zachowują się dość nie naturalnie. Musiał więc to naprawić. I tym zajmował się resztę dnia, oraz noc. Chciał bowiem skończyć to jak najszybciej. Zasnął z wycieńczenie dopiero wtedy, kiedy słońce wychodziło już zza drzew. Owinął się kocem i spał przez większość dnia. Wstał, rozprostował kości, zjadł coś, wykąpał się i wrócił do treningu. Tego dnia powtarzał już tylko to, co robił wcześniej, po to, aby utrwalić zaklęcie w głowie i używać go tak szybko, jak kiedyś. Wieczorem, zadowolony z treningu, spakował swoje rzeczy i ruszył w stronę miasta.

[z.t]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth

AutorWiadomość
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptySro Mar 28 2018, 22:52

MG


Nikt nigdy nie powiedział, że ta kobieta i to dziecko, stanowiły dla mężczyzny jakąkolwiek wartość. Równie dobrze mogły być dla niego tylko przykrywką, a po tym co dziewczynka powiedziała - istniało ku temu bardzo wysokie prawdopodobieństwo. Pozostawienie kobiety i dziecka w tyle przez mężczyznę, wydało się jednak dodatkowo zmotywować Mac Darę, szkoda tylko że do takiego stopnia, że zamiast pobiec w lewo, tam gdzie wcześniej widział mężczyznę, to w prawo - do kuchni, gdzie znajdowała się dziewczynka. Devika spojrzała na niego raczej zdziwiona, jak przestraszona, nie odchodząc jednak od ściany, przy której cały ten czas tkwiła, odkąd tylko została odesłana od drzwi frontowych. W ręce wciąż ściskała swoją czerwoną kredkę, a jeśli Szczur w ogóle postanowił poświęcić jej nieco więcej uwagi to mógł zauważyć, że na ścianie znajdowały się jakieś jej bazgroły. W każdym razie - po znalezieniu się w kuchni, chłopak zauważył, że ma dwa wyjścia - albo wrócić drzwiami którymi przed chwilą wbiegł, albo obrać te, które znajdowały się po drugiej stronie pomieszczenia. Jednocześnie gdzież z tamtej okolicy, za ścianą, usłyszał dźwięk szarpanych drzwi.


Mapka: jak coś nie tego, to poprawię xD
Mac Dara: 70MM
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mac Dara


Mac Dara


Liczba postów : 43
Dołączył/a : 12/09/2014

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptyWto Kwi 03 2018, 20:02

Dziewczynka nic go w tym momencie nie obchodziła. Właściwie, nic go w tym momencie nie obchodziło oprócz faceta, którego miał dorwać. A on uciekał. A Mac błądził po domu. Nie miał czasu być zły na siebie, za to że obrał złą drogę. Jak by miał się teraz wracać, to musiałby poświęcić trochę mocy magicznej, a nie bardzo mógł sobie na to pozwolić. Nie zatrzymywał się więc, tylko podążając za dźwiękiem pobiegł do drzwi, które znajdowały się na drugim końcu pomieszczenia, aby je otworzyć i przejść do następnego pokoju, gdzie miał nadzieję, spotkać mężczyznę, który przed nim uciekał. Jeśli drzwi będą zamknięte na klucz, jeszcze raz użyje Uderzenia boga na drzwiach, aby utorować sobie przejście.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3871-mac-dara-curroi
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptyNie Kwi 08 2018, 00:25

MG


Mac Dara pobiegł dalej, nie znajdując nic ciekawego w kuchni. Wybiegł więc drugimi drzwiami, które były otwarte, przez co znalazł się w niewielkim pomieszczeniu przejściowym, w którym znajdowały się kolejne ... drzwi. Coś sporo ich było w tym domu, ale spokojnie - te ustąpiły z łatwością i kiedy tylko Szczur je otworzył, jego oczom ukazał się mężczyzna. Rosły, z włosami do ramion, a do tego długą i gęstą brodą. Wybałuszył na Maca oczy, wyraźnie zaskoczony faktem, że postanowił obrać drogę przez kuchnię, ale najwyraźniej przerażenie wzięło górę, chwilowo uniemożliwiając mu logiczne myślenie, bo jedyne co zrobił, to cofnął się o parę kroków do tyłu.


Mac Dara: 70MM
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mac Dara


Mac Dara


Liczba postów : 43
Dołączył/a : 12/09/2014

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptySro Kwi 11 2018, 22:19

Dobrze. Dopadł go. W końcu go znalazł. Jest. Mógł mu wpierdolić. W odróżnieniu od mężczyzny, Mac się  nie zawahał. Nie obchodził go, kim był ten człowiek, czy to ten, którego szukał, czy też nie. Uciekał. Wkurzył go. Nie miał zamiaru zadawać teraz pytań. Jeśli przeciwnik znajdował się dalej niż zasięg jego ataku, użył Boskiego błysku, aby znaleźć się tuż przed nim, po czym od razu wykonuje szybkie markowane uderzenie prawą ręką, odpalając przy tym Uderzenia boga (B) i wypuszczając energie magiczną w stronę twarzy przeciwnika i od razu posyłając cios lewą ręką w brzuch przeciwnika, poprawiając jeszcze high kickiem, wycelowanym w żebra przeciwnika, aktywując przy tym Uderzenie boga(B) w momencie zderzenia z ciałem przeciwnika. Jeśli przeciwnik dostanie wszystkimi ciosami, ale dalej będzie stał, Mac nie pozwala mu odetchnąć, posyłając lewy sierpowy, a następnie wybijając się od ziemi i uderzając prawym kolanem w klatkę piersiową przeciwnika. Jeśli mężczyzna po pierwszym combo upadnie, Mac od razu z całej siły kopie go głowę, wzmacniając dodatkowo cios Uderzeniem boga. Jeśli ten jakimś cudem uniknie, bądź zablokuje pierwszy cios Maca, zamiast odpalić Uderzenie boga przy kopie, robi to przy drugim uderzeniu w tors przeciwnika. Jeśli zaś ten się teleportuje, bądź zniknie mu z oczu, Mac od razu rozgląda się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wroga i aktywuje Ciężar grzechu, po czym jeśli dostrzeże przeciwnika, używa Boskiego błysku aby znaleźć się przy nim i od razu wykonuje kop z wykroku w klatkę piersiową przeciwnika, wzmacniając to Uderzeniem boga. Jeśli przeciwnik zdąży wykonać jakiś atak, zanim Mac się do niego zbliży, ten postara się uniknąć ataku, jeśli  trzeba, oddashuje w potrzebnym kierunku przy pomocy Boskiego błysku.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3871-mac-dara-curroi
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptyNie Kwi 15 2018, 22:12

MG


Mac nie zamierzał zwlekać i kiedy tylko znalazł się oko w oko z przeciwnikiem, przystąpił do działania. Zaczął od uderzenia prawą ręką, wzmocnionego zaklęciem, co spowodowało, że głowa mężczyzny praktycznie odskoczyła do tyłu, a on sam cofnął się nieznacznie - z nosa pociekła krew, a oprócz tego dało się słyszeć charknięcie. Te parę kroków w tył spowodowało też, że mężczyzna znalazł się poza zasięgiem drugiego uderzenia, które chciał wyprowadzić szczur, ale wciąż - kopnięcie trafiło wręcz perfekcyjnie i kolejną rzeczą, która doszła do uszu Curroi był trzask łamanych żeber. Mężczyzna sapnął ciężko i poleciał w bok, wprost na ścianę, która pozwoliła mu nie skończyć na ziemi. Pierwszy cios widocznie go oszołomił, ale spojrzenie, którym w końcu obdarzył Szczura było przytomne i krótko mówiąc - wściekłe.
- Devika! - wrzasnął tylko, zanim Mac podarował mu kolejne ciosy. Uderzenie w klatkę piersiową spowodowało, że mężczyzna osunął się na ziemię. Szczur nie zdążył jednak przejść do kopania go w głowę bo usłyszał za sobą warkot. Głuchy, ostrzegawczy, gardłowy. Kiedy się odwrócił mógł zobaczyć stojącą w drzwiach dziewczynkę, a przed nią znajdował się ogar; pies był cały czarny, a jego oczy błyszczały na czerwono. Kiedy otwierał pysk, kłapiąc nim głucho, pryskała z niego ślina. Cały jednak wyglądał trochę... szkicowo. Jakby w niektórych miejscach nie został do końca domalowany, a sama faktura jego ciała nie przypominała sierści. Była raczej chropawa, a ciało nie wyglądało na do końca spełniające normy anatomiczne. Sięgał Macowi gdzieś ponad kolano i zanim ten zdążył wykonać pierwszy krok - rzucił się na niego z zębami, chcąc ewidentnie złapać za rękę.


Mapka, tym razem z kropką c:
Mac Dara: 30MM
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mac Dara


Mac Dara


Liczba postów : 43
Dołączył/a : 12/09/2014

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptyNie Maj 06 2018, 21:26

Oho. A więc dziewczynka nie była tak do końca normalna. Była magiem. Przynajmniej tak mógł stwierdzić Mac, po tym, jak zobaczył jakiegoś dziwnego psa, którego wcześniej tutaj nie było. Od razu przyszło mu do głowy, że został on przywołany za pomocą magii. O swoim następnym ruchu nie myślał za długo - nie miał zresztą czasu na reakcje, dlatego wykonał szybki ruch ręką, za która chciał złapać go pies i tym samym uaktywnił Uderzenie Boga [B]. Miał nadzieję, że mężczyzna był na tą chwile nie był w stanie walczyć, bo jeszcze tylko tego mu brakowało... Pojawił się jednak mały problem - Mac miał opory, przed zabiciem dziecka. O ile dorośli byli już grzesznikami, dla których nie było już ratunku, tak dzieci można było jeszcze nawrócić na ścieżkę zakonu. Ale nie chciał robić jej krzywdy. Jeśli jednak pies został zniszczony przy pomocy jego zaklęcia, od razu biegiem rusza w stronę Deviki i jeśli dotrze do niej bez przeszkód, sprzedaje jej soczystego liścia prosto w twarz, po czym poprawia kopem w klatę piersiową. Jeśli jednak pies nie zostanie zniszczony i wczepi się w rękę Maca, ten uderza go drugą ręką, po czym uderza go kolanem i stara się odrzucić od siebie - po czym robi to samo co w przypadku zniszczenia go. Jeśli jednak pies okaże się być grubszą sprawą, czyli nie zniknie ani po uderzeniu boga, ani po uderzeniu go kilka razy, używa resztki swojej mocy magicznej i wysyła Boski płomień [C] w dziewczynkę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3871-mac-dara-curroi
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 EmptyCzw Maj 10 2018, 13:54

MG


Mac zareagował, swoją uwagę kierując na atakującego go psa, mężczyzną bowiem nie miał się co chwilowo przejmować - był otumaniony i ewidentnie nie do końca wiedział co się dzieje. Zataczał się i nie mógł zebrać w sobie, Szczur miał więc wolną rękę i z powodzeniem uderzył w ogara, sprawiając że twór po prostu rozprysł się na kawałki. Dziewczynka widząc to, cofnęła się o krok, z konsternacją wymalowaną na twarzy. Nie miał jednak ani chwili na reakcję, bo Mac doskoczył do niej i sprzedał liścia, po którym i tak się już zatoczyła. Chłopak jednak postanowił poprawić i wymierzył w nią kopniecie, które sprawiło, ze odleciała do tyłu, przewróciła i skuliła na podłodze, kaszląc i próbując rozpaczliwie złapać oddech.


Mapka, tym razem z kropką c:
Mac Dara: 10MM
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Sponsored content





Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Latarni Morskiej   Ruiny Latarni Morskiej - Page 6 Empty

Powrót do góry Go down
 
Ruiny Latarni Morskiej
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
 Similar topics
-
» Ruiny Astralei
» Ruiny Magazynu
» Ruiny Eisenwald
» Ruiny Illion
» Ruiny starego Bavris

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie wybrzeże :: Hargeon
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.