I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Sporych rozmiarów budynek, mieszczący się w samym środku miasta. Urządzony jest w średniowiecznym stylu, więc wygląda jak najprawdziwszy pałac z wielkimi oknami, ozdobiony jasnymi kolorkami, który tym bardziej zachęcają do wejścia w sam środek tego niezwykłego miejsca. W pierwszej chwili człowiek, który wchodzi do środka może czuć się nieco przytłoczony ogromnością owego obiektu. Wszędzie naokoło znajdują się pułki z przeróżnymi książkami, ale na szczęście są plakietki, a wszystko ułożone według gatunku, w którym to już dziale księgi ułożone są alfabetycznie. Naturalnie, gdyby jednak były trudności ze znalezieniem interesującego nas tytułu to na samym środku pomieszczenia znajduje się okrągłe biurko z wieloma papierami, za którym zawsze znajduje się parę osóbek z personelu. Kochają swoją pracę, świat zawarty w książkach, więc i z przyjemnością pomagają przybyłym. Pod biblioteką jednak znajduje się…ogromna piwnica, na piwnicę w ogóle nie wyglądające. Jest to miejsce, o którym wie zaledwie garstka wtajemniczonych osób. Kamienne pomieszczenie, wielkości samej biblioteki jak nie większe. Pod ścianami znajdują się oszklone szafki, zamknięte na kłódkę – w środku można dostrzec książki bez tytułów. Co parę metrów można zauważyć gablotki z jakimiś artefaktami…Notabene po prawej stronie widać…małe jeziorko! Niezwykłość…jeziorko w pomieszczeniu…
Autor
Wiadomość
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Sro Lip 05 2017, 12:03
MG
Oko pokazało bardzo krągłą liczbę 200 (starczy wynik ogólny czy z tymi podziałami?), więc chyba nie było obaw. Chyba że zjadło gdzieś zero, to może, ale zdecydowanie było to 10 razy mniej niż zakładała. Na samą odpowiedź również nie czekała zbyt długo. Chochlik kiedy tylko je usłyszał, na moment przestał się siłować z książkami. - To JA jestem pracownikiem biblioteki. Utknąłem! - stwierdził niezadowolony. Rozchylenie książek chociaż dość upierdliwe przez ich ścisk okazało się jednak remedium na problem stworka. Głowa zrobiła charakterystyczne "puk" wracając do swojej okrągłej formy po byciu spłaszczoną przez woluminy. Klasną w dłonie, spojrzał na Lilin i zaczął krążyć po półce, czasem wspinając się na jakąś wyższą i wysuwając książki na tyle, na ile mógł. - Czego panienka szuka? To dział z książkami od emocji to może... "1001 sposób na kontrolę cudzych emocji - wydanie dla początkujących"...? Albo może... może... "Encyklopedia magicznych wywarów oddziaływających na emocje"? Albo albo... " Jak pozbyć się zbędnych emocji dla początkujących"? Ludzie często sięgają również bo bardziej ukierunkowaną literaturę. Modne stały się miłosne eliksiry. Często szukają również przepisu na Płynne Szczęście. Przepis powinien być gdzieś tam wyżej... - zaczął mówić, po kolei wysuwając wspomniane książki, co by łatwiej było je wyciągnąć. Jednocześnie też czekał na odpowiedź Lilin, bo zawsze mogła szukać jeszcze czegoś innego.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Biblioteka Pią Lip 07 2017, 17:18
200 brzmi w porządku, Lilin i tak niezbyt umie tego używać. Taką miała nadzieję, że to on w tej piwnicy pracuje. W literaturze to nie takie rzadkie... Wydał się dosyć przekonujący, więc dziewczyna dała mu wiarę, zachowując jednak minimalną dozę czujności i nieufności wobec niego i całego otoczenia. Schowała oczko do torby i zamknęła ją z powrotem, a już po uwolnieniu chochlika oddaliła się troszkę, zostawiając mu przestrzeń osobistą. Patrzyła głównie na niego i jego poczynania. Trochę jej zadrżała powieka, gdy słuchała, co mówi. To właśnie tego się wstydziła zawsze przychodząc do biblioteki z tą sprawą. Czego może szukać dziewczyna w dziale z uczuciami? No... cóż. Każdy dochodzi do podobnych konkluzji, nie można się o to gniewać, a Lilin było z tym trochę głupio. Insynuacje, że chciałaby zmienić czyjeś uczucia, zwłaszcza w kierunku miłości... Potrząsnęła głową, zaciskając zęby. - Nie, nie, nie to... proszę posłuchać... Wprawdzie coś o pozbyciu się zbędnych emocji oczywiście brzmi dobrze, ale sądziła że jej przypadłość musi być wyjątkowa i że nie będzie o niej nic w tak ogólnej książce. Szybko wykalkulowała sobie, że niezależnie od tego jak próbowałaby wyrazić, czego szuka, i tak będzie jasne że to ona ma problem, a wszelkie gadki na około w stylu "Chciałabym wiedzieć co jeśli KTOŚ PRZYPADKIEM..." byłyby wręcz żenujące i niepotrzebnie by przedłużała. Po drugie, niestety nie uda się jej wymyślić żadnego żartobliwego tytułu hipotetycznej książki, by krótko opisać swoje potrzeby. W tych okolicznościach, jako zdesperowana, postanowiła nieznanej istocie wyznać wszystko jak było i liczyć na to, że posiada jakąś wiedzę. - Kiedyś niechcący wchłonęłam... nieznaną magię ciemności i bardzo rozchwiała moje emocje, to nie jest normalny ani dla początkujących przypadek... Zawsze popadam w skrajności, przeważnie w stronę złych uczuć. I to wpływa na moje moce, musi być z nimi związane. Bo kiedyś byłam magiem światła ale teraz to zależy od... uczuć... Co to może być? Szukam sposobu by to zniwelować... - powiedziała zawstydzona, ale możliwie jak najszybciej i składnie, by się nie rozmyślić w połowie. Z duszą na ramieniu oczekiwała reakcji chochlika, być może ją wyśmieje i pośle do diabła... Trudno. Tonąca brzytwy się chwyta.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Pią Lip 07 2017, 18:46
MG
Chochlik nie oceniał. Chochlik słuchał, szukał książek i doradzał dobrą literaturą, to też nikt Lilin nie wyśmiał ani nie odesłał. Kiwał tylko głową przytakując co chwilę po czym przyjrzał się dokładnie dziewczynie. - Rozumiem, rozumiem... Ciężki przypadek z pani. Ale coś zaradzimy. Nie jestem pewien, czy to co tu mamy pomoże, ale... - przerwał na moment, popatrzył na woluminy i odezwał się znowu. - Tak, to z pewnością pomoże. Jeśli to nie, to nie ma niczego, co może. Proszę zaczekać. - po czym zeskoczył na ziemię i przecisnął się pomiędzy dwiema półkami - były tylko dwie takie, pomiędzy którymi była dość drobna przerwa. Niedługo po tym chochlik wyszedł ciągnąc ze sobą książkę oprawioną w skórę. Była nieco zakurzona, jednak nim wręczył ją Lilin pstryknął palcami i cała szara warstwa zniknęła. Książka nie miała nazwy ani autora. - Oto ona. Jednak ostrożnie. To nie jest coś, co trzymamy na widoku. To potężny artefakt, ale sądzę, że pomoże. - powiedział, wręczając księgę w dłonie Lilin co w sumie wymagało od dziewczyny kucnięcia cz innego schylenia się po nią. Wyglądała jednak co najmniej dziwnie. To chyba od razu dawało podstawy by sądzić, że to faktycznie może być księga magiczna. W końcu dość sporo rzeczy związanych z magią jednocześnie było dziwne i nienaturalne.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Biblioteka Pią Lip 07 2017, 23:47
Wytrzeszczyła oczy gdy dał do zrozumienia, że coś ma. Tak po prostu? Podekscytowała się trochę i przyglądała uważnie, gdy chochlik poszedł czegoś szukać. Właściwie nie spodziewała się takiego obrotu spraw, to przecież... za proste. Miała szukać, a nie znaleźć! Co ma teraz zrobić? Czy chochlik z niej żartuje? Starała się nie dać po sobie niczego poznać, jak zwykle, ale troszkę się trzęsła, gdy wręczał jej wolumin. Przytrzymywała go bojąc się, że się otworzy i zrobi coś niedobrego. W ogóle miała obawy co do dotknięcia książki, ale "skoro jemu nic nie jest...". Tak naprawdę to żaden argument, że jemu nic nie jest, ale tak naprawdę - gdyby to mogło pomóc, Lilin rozważałaby nawet układy z Grimoire Heart, albo nawet z Fairy Tail i licho wie kim jeszcze. Postanowiła zaufać stworowi, choć sytuacja się wydała bardzo podejrzana.
No może bez przesady z tym zaufaniem, najpierw trochę pytań, bo wyjdzie bez instrukcji obsługi. - Ale... W jaki sposób? Co ten artefakt robi? Nie chcę być upierdliwa, bardzo dziękuję, ale nie wiem co z tym zrobić... Tak po prostu wierzysz, że nie spowoduję nim niczego złego? A przed innymi gośćmi to chowacie? Uh... wybacz. - Spojrzała gdzieś w bok, przysłaniając sobie twarz dłonią i wstając z książką. - Naprawdę jestem wdzięczna, ale chciałabym rozumieć... Bo wyjdzie z tego coś niedobrego. Więc cokolwiek możesz mi powiedzieć, chcę to wiedzieć... Czy coś się stanie gdy ją otworzę?
Miała bardzo, bardzo wiele obaw. Zbyt wiele by przedstawić je w składnej wypowiedzi i nie zrobić z tego przesłuchania.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Sob Lip 08 2017, 17:16
MG
Chochlik zdawał się być bardzo poważny. Przynajmniej z książką. Absolutnie mały natłok pytań też go nie zdziwił, bo przecież za pomoc mu płacą. Czy w szukaniu, czy w dzieleniu się wiedzą. Zastanowił się jednak chwilę, jakby szukając słów, które mogłyby najlepiej zobrazować dziewczynie działanie książki. - Wszystkie metody wpływania na emocje opisane w tych książkach to swego rodzaju... półśrodki. Mogą zadziałać, mogą zadziałać inaczej, a mogą wcale. Stosują przedmioty które mają być swego rodzaju magicznym medium, inkantacje, rytuały... Ta książka działa inaczej. Pozwoli ci tobie samej na wprowadzenie zmian, których chcesz, naprostowania ich, jakąś modyfikację. Brzmi trochę strasznie i niebezpiecznie, ale to nic takiego. Jak już skończysz, pomyśl o powrocie i wszystko powinno być w porządku. Nie trzymamy jej na widoku, bo ktoś niezaznajomiony z jej przeznaczeniem mógłby sobie omyłkowo zrobić krzywdę. Ale ty wiesz, do czego służy, wiec nie powinno być problemu. W praktyce wygląda to tak, że twoja świadomość skupi się na podświadomości i warstwach niższych. Fizycznie dalej będziesz tutaj, tyle że pogrążona we śnie. Tyle. - wytłumaczył w miarę dokładnie, ale to co dla niego było w miarę dokładne dla innych mogło nie być, więc czekał na ewentualne dalsze pytania. Albo na moment otworzenia księgi, bo pewnie Lilin wypadałoby przypilnować w międzyczasie.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Biblioteka Sob Lip 08 2017, 19:31
Każde słowo napełniało ją lękiem i ekscytacją zarazem. Wprowadzanie zmian we własnym umyśle... Tak, tego chciała, ale im silniejsza metoda tym większe ryzyko. Lilin nie mogła być pewna, że zrobi wszystko dobrze. Słuchając chochlika, zaczęła się bardzo wyraźnie trząść. Cała. Nie był to jednak atak padaczki, nadal stała i słuchała ściskając książkę kurczowo. - Chy-yba rozo... rozumiem... M-moment. - Zabrała się za głębokie wdechy i inne trywialne metody uspokajania się. Pomagają złagodzić fizyczne objawy zdenerwowania. Po chwili udało się jej trochę rozluźnić i odezwała się ponownie. - Nie wiem czy jeśli to ma m-magiczne podłoże... Zdołam to zmienić w podświadomości? Nie wiem ile to potrwa, zaprowadzisz mnie g-dzieś gdzie mogę trochę poleżeć poza widokiem? Skooro... będę spać... To chyba nie tutaj przy schodach...
Mając straszny mętlik w głowie, już nie chciała myśleć o tym czy powinna próbować, czy powinna zaufać. Kiedyś oczywiście myślała o takich metodach, ale bała się strasznie, że coś pójdzie źle, albo osoba/zaklęcie/cokolwiek celowo jej zaszkodzi. Sama praktykowała medytację, żeby choć trochę nad sobą panować, ale w jej stanie niemożliwe jest naturalne wyciszenie się na tyle by sięgnąć głęboko. Skoro tu i teraz ktoś podsuwa jej takie rozwiązanie... Spróbuje. Obawiała się że w takich nerwach użyje książki źle, więc ze wszystkich sił starała się opanować, do momentu aż chochlik skomentuje jej wątpliwości i wskaże, gdzie mogłaby ją bezpiecznie otworzyć. Spytałaby jeszcze czy ma dla niej jakieś wskazówki. Była już zdecydowana i nie chciała zwlekać by się nie rozmyślić ze strachu, więc gdy stwór nie będzie miał już nic do powiedzenia, usiądzie sobie oparta o coś plecami i mrucząc "Raz kozie śmierć" otworzy książkę na pierwszej stronie, by w pełnym skupieniu poczytać ją w ciszy. Nie wie, czego może się spodziewać, czy to zadziała i gdzie się znajdzie jej umysł. Skoro ma pomyśleć o powrocie, powinna pamiętać co robi, gdy uśnie, ale i tego nie była taka pewna. Skupi swoją uwagę na książce i na własnej świadomości, mając z tyłu głowy swój cel - osiągnąć wewnętrzny spokój.
PS. Tak, ze słów chochlika niewiele wywnioskowała co dokładnie ma zrobić, ale jakby nie zauważyła po otworzeniu książki żadnych efektów to Lilin po paru sekundach wpadnie na to, by spróbować użyczyć książce trochę swojej many, podobnie jak Oku Aratara. Dopiero jak i to nie da rezultatu, poprosi o instrukcję dla początkujących.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Pon Lip 10 2017, 11:50
MG
Magiczne zmiany były zdecydowanie upierdliwe, jednak zdecydowanie również odwracalne. Zwłaszcza, że sama była magiem więc pewnie sobie poradzi. Dlaczego by w sumie nie miała? Chochlik wierzył w Lilin w przeciwieństwie do niej samej. Chociaż czy gdyby chociaż trochę tej wiary sama nie miała, to czy na pewno otwierałaby księgę? Przed tym jednak stworek zaprowadził ją w bardziej ustronne miejsce biblioteki, dawno nie odwiedzanej czytelni. Usadził ją na poduszce po czym zostawił samą z książką. Ta po otworzeniu okazała się pusta. Szybki rzut oka i mogła stwierdzić, że nie było żadnego spisu treści, żadnych literek - pusta jak sama okładka bez wygrawerowanego tytułu czy nawet autora. A jednak świeciła się po otworzeniu jasnym, delikatnym światłem. Od niej samej zaś biło ciepło. Ciepło, od którego właściwie Lilin całkiem szybko sama zasnęła.
Był to moment z resztą, który sama ledwo zauważyła. Zamknęła oczy, a później w pełni świadoma tego, co się stało patrzyła już w białą przestrzeń. Białe przestrzenie są z reguły puste, ale ta pusta nie była. A to raczej lepiej dla Lilin. Kilka par drzwi, jedne do tego owinięte jakimiś grubymi, ciernistymi pnączami pulsującymi na fioletowo. Reszta prezentowała się normalnie. Dziewczyna mogła naliczyć ich pięć par, wszystkie podpisane ale znaczkami, którymi za nic nie rozumiała. Ale jeśli na któreś oddziaływała magia, to pewnie na te oplecione. Tworzyły one swoiste półkole w którym środku była sama Lilin. No i jakaś kobieta, która wyglądała jak Lilin, tylko kolory się nie zgadzały. Taka Lilin przepuszczona przez filtr inwersji kolorów w programie graficznym. - Nazywam się Arbatel De Magia Veterum, w skrócie Arbatel. W czym mogę służyć? - zapytała głosem kompletnie wypranym z jakichkolwiek emocji, zaś jej spojrzenie było wcale nie inne. Z drugiej strony Lilin czuła z jakiegoś powodu, że nie jest zagrożeniem. Taki wewnętrzny sygnał, że wszystko jest okej.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Biblioteka Pon Lip 10 2017, 20:57
Nie przepadała za traceniem nad sobą władzy w taki sposób. Czuła się bezbronna podczas snu, zwłaszcza nienaturalnego. Dlatego potraktowanie siebie samej taką magią wywoływało sprzeczne odczucia. Na szczęście ksiązka okazała się naprawdę dobra do poduszki, za nic mając skołatane nerwy i strach dziewczyny.
Gdy przyłapała się na byciu w jakimś jasnym miejscu, czuła się nieco ukojona działaniem artefaktu. Nigdy nie usnęła w ten sposób ale to nie było takie złe. Mogła mieć nadzieję, że samo bycie w transie trochę uspokoi bicie jej serca na dłuższą metę, łagodząc dolegliwości. Dodatkową ulgę sprawił fakt, że najwyraźniej nie urwał jej się film. Układała sobie w głowie wszystko co wiedziała i czuła, nieruchomo mierząc wzrokiem otoczenie. Myśli przeróżnych miała setki, więc to trochę trwało, może sekundy, może minuty. Prawdopodobnie rzeczywiście zasnęła, ale co z tego wynika? To jej podświadomość czy co? Wygląda na zbyt poukładaną. Stary motyw z drzwiami. Jakieś to się wydaje zbyt proste. Jeśli to jej sen, to ona powinna tutaj rządzić, ale gdyby tak było to wycieczka byłaby bezcelowa, bo szuka czegoś co od niej nie zależy. Na ile tym kieruje ona, a na ile jej nieświadomość? Być może to nie jest tylko sprawa między Lilin a Lilin, może "dusza książki" też jest tu obecna? Z tą myślą przypatrywała się odwróconej wersji siebie o dziwnym imieniu. Pewnie to patetycznie brzmiące imię skłoniło ją ku myśli, że może ta osoba reprezentuje księgę w tym świecie. Trochę nie chciała się pogodzić z tym, że jej umysł mógł coś nazwać w ten sposób. - Miło mi poznać... Nazywam się Lilin Nemoto... Mogę pani mówić na "ty"? - spytała niepewnie. Nie miała pojęcia, co ma tutaj zrobić. Pytać? Wprost czy nie wprost? Czy może tu używać magii? To byłoby trochę absurdalne. Wciąż kłębiło się w niej za dużo rozterek odnośnie podejścia do tego miejsca... Dlaczego ta osoba nie wydawała się jej straszna mimo takiej aparycji? Przyjęła w końcu, że tutaj jej emocje będą działać inaczej niż mogłaby się spodziewać. Spośrób możliwych strategii, wybrała - niech ten sen żyje własnym życiem. Niech przyjmie Lilin jak swoją i otworzy się na nią. Będzie go traktować w podobny sposób, jak rzeczywistość. Chce wpaść w ten sen najgłębiej i pozwolić się poprowadzić, rozglądając uważnie. Nawet jeśli to naprawdę tylko jej własny umysł, to nadal jest siła której nie rozumie, a z takimi strach zadzierać. - Co robisz w takim dziwnym miejscu? Mieszkasz tu? Chciałabym cię spytać o tak wiele, ciekawi mnie to miejsce... - kontynuowała po odpowiedzi lub jej braku, formułując inaczej zdania zależnie od tego czy wolno jej traktować Arbatel mniej formalnie, czy nie. Rozglądała się po pomieszczeniu lub przestrzeni. Czy to były same drzwi bez ścian? Ścian by chętnie dotknęła, przejechała dłonią. Rozmawiając z dziwną kobietą, podejdzie do pierwszych z brzegu drzwi (normalnych) i trochę podotyka, obserwując jej reakcje.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Wto Lip 11 2017, 19:48
MG
AlterLilin przyglądała się Lilin słuchając uważnie jej pytań. Nie zdawała się być osobą specjalnie rozdrabniającą się w odpowiedzi, to też w sprawie zwracania się do niej per "ty" odpowiedziała krótkim i beznamiętnym - Tak. - nad kolejnym jednak ich natłokiem przez moment się zastanowiła, po czym mocno przekrzywiła głowę w bok pociągając za nią do pewnego stopnia resztę sylwetki. - Zaprosiłaś mnie. - stwierdziła krótko tym samym tonem, nieco nawet zaskoczona. Może ta nie wiedziała? W sumie nie było to zbyt istotne. Kiedy Lilin sprawdzała ścian, których nie było, bo drzwi wisiały nie dość, że kilka centymetrów nad ziemią to jeszcze były przymocowane do niczego, Arbatel machnęła w powietrzu ręką. Tam z kolei zalśniły na pomarańczowo napisy tworząc ogromną listę... czegoś. Lista ta ułożona była w kilkudziesięciu kolumnach, a w każdej mieściło się po kilkadziesiąt linijek. - Indeks. - odpowiedziała z jakąś nutką dumy w głosie. Po tym jednak spojrzała na Lilin ponownie odwracając wzrok od spisu treści. Dziewczyna zaś dostrzegła jeszcze coś - napisy były tak małe, że sama myśl czytania tego wszystkiego bolała oczy. - Czego szukamy? Modyfikacja emocji będących pod wpływem magii? - zapytała niepewnie. Albo książki mają uszy, albo w jakiś dziwny sposób wpadła na trop. Tylko, czy dobry? O tym musiała już zadecydować ona sama.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Biblioteka Wto Lip 11 2017, 23:47
Właściwie zachowały się podobnie, bo na "zaprosiłaś mnie" Lilin też trochę się wykrzywiła i spojrzała ciekawie w stronę Arbatel. Ach tak? Albo to panna-książka, albo jej nieświadomość po prostu ją robi w balona, co potrafi robić bardzo dobrze. W każdym razie Lilin tej intrygi prawdopodobnie nie przejrzy ot tak, więc nie warto się teraz nad tym rozwodzić. Właściwie skoro uważa że nie da rady, to może znaczyć że podświadomie tak uważa, więc... Arbatel jej nie pomoże? HMMMM. Nadal była zestresowana i miała zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi. No, na pewno to wszystko nie jest takie proste. Jest jakiś powód dla którego tej książki się nie daje każdej osobie z problemami. Powiedzmy, że Arbatel to książka. Albo przynajmniej miks książki i samej Lilin.
Nie miała ścian do zabawy, wyglądało że jest zdana na kilkoro lewitujących drzwi do nikąd i kunsztownie przerobioną w Paincie wersję siebie. Ta wyczarowała niedorzecznie skompresowaną listę jakichś rzeczy, do której Lilin nieśmiało podeszła z ciekawością, jakby wzrokiem dając do zrozumienia Arbatel, że chciałaby popatrzyć co tam ma. Faktycznie jednak wyglądało na to, że to nie dla niej. - Och nie, chyba nie powinnyśmy modyfikować - natychmiast zaczęła odpowiadać z przejęciem - tylko to właśnie ta magia powinna przestać modyfikować emocje. Przecież to nie miałoby sensu, żeby ona robiła swoje, a my tutaj odwrotnie i tak w kółko? Widzisz... Myślę że tutaj gdzieś jest jakiś konflikt. Że emocje zamiast istnieć spokojnie obok siebie, gryzą się z powodu tej dziwnej magii. Chcę przerwać wojnę. Właściwie, to ja chcę pomóc temu miejscu, więc... Jeśli tak mogę spytać, w czym mogę pomóc? - kontynuowała wywód z niespotykanym dla siebie przekonaniem, choć nie bez minimalnych zawahań w głosie. Po tym spróbowała na momencik się skupić na swojej mocy magicznej. Co u niej słychać? Od miesięcy nie wyczuwała w sobie światła, nie była nawet blisko. Czy teraz, od środka... będąc tak blisko własnej duszy, właściwie na wyciągnięcie ręki, wyczuwa jakąś zmianę? W którymkolwiek kierunku... Co gdybym tutaj spróbowała? Książka czytała Lilin jak otwartą księgę i nie było to nawet zaskakujące, że wie "coś" o jej motywach. To jednak tylko utwierdzało dziewczynę w przekonaniu że nie ma się co bawić w podchody, tylko zaczynać "zabawę", zapraszając do niej Arbatel. No i próbować się nie martwić... niczym, na co się już nie ma wpływu, bo jest za późno, na przykład czy to na pewno nie jest jakiś okrutny wkręt, albo co się stanie z jej ciałem... Jak tylko upiorna dziewczyna coś odpowie, nadejdzie czas na działania. Na razie nie wiadomo, jakie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Sro Lip 12 2017, 18:38
MG
Arbatel wcale nie robiła problemów z zajrzeniem do wyczarowanej listy, chociaż podczas, gdy Lilin mówiła, zaczęła na niej dalej czegoś szukać. Nie modyfikacja? Więc poszuka dalej. Z resztą przytaknęła Lilin słysząc jej teorię. Widocznie miała dla niej również sens, chociaż była książką. A może miała sens, bo Lilin wierzyła, że ma, a ona była po części dziewczyną? Jakkolwiek było, gdy tylko Lilin skończyła, tykneła palcem jakiś element swojej wielkiej listy. - Więc to będzie to. - rzuciła krótko nie zagłębiając się w szczegóły, ani co "to" miało właściwie oznaczać. Z resztą nie było specjalnie czasu na pytania - pomieszczenie z drzwiami dość szybko zniknęło i zastąpiło ją inna sceneria. Chociaż czy można było lot nazwać scenerią? W każdym razie Lilin spadała. Nie jakoś długo, bowiem dość szybko wylądowała po biodra w jakiejś gęstej cieczy, jednak definitywnie tyłek nieco zabolał. Bagno. To definitywnie było bagno. Bagno nocą, pośród gąszczu drzew wyglądających tak, jakby swoje lata świetności miały już za sobą. Na domiar złego dziewczynę przeszył chłodny, nieprzyjemny wiatr. No i nie było nigdzie Arbatel a była pewna, że nie wróciła do rzeczywistości. I jeszcze to dudnienie znad przeciwka. Głośne, donośne, ale definitywnie dźwięk się nie przemieszczał.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Biblioteka Nie Lip 16 2017, 18:07
Była w lekkim szoku. Tylko lekkim, bo próbowała się spodziewać wszystkiego tak długo jak pozostaje w tym śnie. Choć obiecała sobie nie bagatelizować tej rzeczywistości i traktować jak prawdziwą, odruchowo musiała spróbować się uspokoić krótką myślą że "to nie jest prawdziwe", gdy wpadła w paskudne bagno. Mimo tego jęknęła przeciągle, żałośnie i niezbyt donośnie, orientując się jak bardzo jest brudna. Sięgnęła natychmiast do torby, obawiając się że błoto dostało się do środka. Czy w ogóle miała ją ze sobą, czy została w rzeczywistości? Może podświadomie uznała, że woda i Oko Aratara nie będą jej potrzebne w tym świecie? Jeśli ją miała, to próbowała natychmiast wyciągnąć z bagna i zrzucić z niej nadmiarowy syf. Czym prędzej wstała, podpierając się rękami które i tak miała już zanurzone w bagnie od pierwszej chwili. Skoro wpadła po biodra i boli ją tyłek, gdy wstanie, będzie w bagnie po łydki... Z Arbatel było tak przytulnie i spokojnie, a nagle... stoi w bagnie w środku nocy, mokra i wystawiona na zimny wiatr. - Tak się chcesz bawić... - mruknęła pod nosem niezadowolona, zdecydowanie bardziej zestresowana i przestraszona niż przed chwilą. - Wypadało uprzedzić - dopowiedziała, stawiając pierwszy, ostrożny krok w obrzydliwej cieczy. Powoli rozejrzała się uważnie po otoczeniu, pewnie nie widząc za wiele w tej ciemności. Próbując póki co ignorować dudniący dźwięk, przysłuchiwała się wszystkiemu innemu, pełna nieufności dla każdego drzewa. W takich sytuacjach najgorsze zwykle czai się pod wodą, ale cóż mogła na to poradzić? Po chwili nasłuchiwania, o ile nic wyraźnie nie przykułoby jej uwagi, skierowałaby się w oczywistym kierunku. Normalni ludzie unikają podejrzanych miejsc i hałasów, magowie do nich lgną z niewiadomych powodów, czasami przynajmniej za pieniądze... Ona magiem się nie nazywała, ale w jej sytuacji kierowanie się w stronę niepokojących zjawisk było jedynym logicznym posunięciem. Ostrożnie badając dno stopami przed przeniesieniem ciężaru ciała, podążyła w stronę dudnienia, próbując ustalić jego źródło na słuch. Nawet nie siliła się na szczególnie ciche przemieszczanie w tych warunkach, ale naturalnie nie będzie chlapać się w tej cieczy bardziej niż to konieczne. Nie ma po co wyciągać butów ponad powierzchnię i pluskać, o ile nie wymagają tego nierówności podłoża i korzenie drzew. Powiedziałam "A", więc... Uhh... Wolałaby zlokalizować źródło dźwięku, zanim ono zlokalizuje ją. Przyjrzeć się z pewnego dystansu, zza drzewa czy jakoś tak. Po prostu się boi.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Nie Lip 16 2017, 19:29
MG
Torby nie było. Oka też nie było, więc w zasadzie pozostała tylko sama i do tej pory jeszcze z Arbatel, która chyba nie miała zamiaru jej dalej towarzyszyć. Może jej zadaniem było jedynie wskazać kierunek? Za to kalkulacje dziewczyny były całkiem słuszne, bowiem faktycznie - po wstaniu bagno było co najwyżej do łydek. Chociaż czy to miało już jakiekolwiek znaczenie, skoro i tak była już pobrudzona? Nie mniej wygrzebała sie z bagna na bardziej stały grunt i idąc już raczej między drzewami ujrzała... coś. Coś bardzo dużego, czerwonego. Jakby kamień wielkości trzech Lilin, a jednak zachowujący się jak coś żywego. pulsującego i wydającego dźwięk. Trochę jak serce. Ale to jedna było obleczone pędami, łańcuchami i różnymi smugami, jakby wszystko sprzysięgło się do trzymania go w jednym miejscu, krępując i nie pozwalając na nic więcej. Tymczasem u stóp owego "serca" tańczyła dziewczyna. Identyczna, jak Lilin i prawie identyczna, jak Arbatel tylko bez tej dziwnej zmiany kolorystycznej. Tańczyła w rytm bicia, radośnie, nucąc dodatkowo coś pod nosem by stanąć w pewnym momencie zaciekawiona i spoglądając w kierunku Lilin. - O, a więc... To Ja, tak? - zapytała, dalej się uśmiechając, a jednak w jej uśmiechu było coś złowróżebnego i przejmującego.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Biblioteka Czw Lip 20 2017, 00:41
Idąc przez drzewa próbowała choć trochę otrzepać dłonie z bagnistej cieczy, nawet wycierając o drzewa czy cokolwiek. To nie było miłe. W tym otoczeniu czuła się bardzo zagrożona i jej ninja-zmysły automatycznie się wyostrzały, ale czy to ma znaczenie podczas snu? Tu prawdodpobonie decyduje to, czy jej umysł chce ją zaskoczyć, nie to czy ona chce dać się zaskoczyć. Z dystansu przypatrywała się osobliwej scenie. Ta rzecz od razu skojarzyła jej się z sercem, więc coś sobie pomyślała. Pewnie nie bez powodu jej się skojarzyła, ale trochę ją zabolało, jak bardzo jej wyobraźnia jest tandetna. Serce oplecione mrocznymi pnączami, naprawdę? Wsłuchała się w tym własnego serca. Może biło identycznie? - Chyba się nie ukryję - mruknęła z rezygnacją, wyglądając nieśmiało zza drzewa w stronę... osoby. Podeszła bliżej, lecz z duszą na ramieniu. Jakby jej serce było zsynchronizowane z kamulcem, to kamulec by przyspieszył swoją melodyjkę. Zamierzała stanąć gdzieś w odległości 10 metrów od nieznajomej i jej kamienia. - Jak na mnie, to zbyt zadowolona z siebie jesteś, więc nie jestem pewna... czy coś ci odpowiedzieć. A za kogo mnie masz? - Westchnęła ciężko. Mówiąc, patrzyła głównie na dziewczynę, ale i rozglądała się niespokojnie. Trochę ją niepokoiło... wszystko. Na tyle, że gdyby tamta próbowała podejść, to Lilin pewnie by się cofnęła odpowiednio. Nie znają się jeszcze zbyt dobrze. - W każdym razie... ja jestem Lilin... i jestem dość zdezorientowana. Czemu tak ci wesoło?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Biblioteka Pią Lip 21 2017, 16:08
MG
Nie było kompletnie jakiejkolwiek synchronizacji. Tamto sobie biło swoim własnym rytmem kompletnie niezależnie od samej Lilin. Więc raczej nie było jej. W sumie może to nie ona sama miała w takim wypadku tandetną wyobraźnię, ale to "coś" w niej takie było? Przynajmniej w kwestii organizacji własnej przestrzeni w umyśle dziewczyny i doborze postaci, w jakiej się manifestowała. Albo może to wszystko było kompletnie niezależne i żyło własnym życiem na skrawku świadomości Lilin? Jakkolwiek było - zapewne nie było to kompletnie ważne. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Jak to za kogo? Za swoją część! - rzuciła zadowolona, jakby to był najbardziej oczywisty fakt. Tylko czy właśnie sobie nie przywłaszczała właśnie prawa do bycia tą właściwą Lilin? Nie nie, prawdziwa właśnie tu przyszła, więc na pewno coś w tym nie pasowało. - Dlaczego miałabym być smutna? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, zdecydowanie zaciekawiona. Chociaż czy to było zaciekawienie nią samą, czy samym pytaniem ciężko było stwierdzić. - Co tu robisz? Powinnaś być... Być zupełnie gdzie indziej. Tam, gdzie zawsze. - zapytała znowu podchodząc bliżej niej i oglądając ją z każdej strony.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.