I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Stacja w Oshibanie Z pozoru zwykła stacja kolejowa, jedna z najbardziej rozbudowanych w całym królestwie Fiore, o ile nie najbardziej unowocześniona ze wszystkich. Dość rozbudowana, jak na miejsce służące wyłącznie jako postój na trasie pociągów. Składa się w sumie z 5 pięter. Parter, 3 piętra wzwyż oraz piwnica. W skład budynku wchodzą także liczne schody służące do przemieszczania między piętrami. Parter stanowi zbiór niewielkich kawiarenek, w których można zaczekać na swój pojazd, 4 kasy z biletami oraz oczywiście ławki i 4 perony. Piwnica jest raczej owiana tajemnicą, ale wiadomo, że można tam odnaleźć różne przyrządy służące do restaurowania mechanicznych olbrzymów, jak i zapewne jakieś większe partie towarów, które czekają na wysyłkę w jakieś odległe miejsce. Co do wyższych pięter... Pierwsze piętro w skrócie ujmując jest piętrem hotelowym, gdzie mogą zatrzymać się ludzie, którzy przybyli do Oshibany i nie mają żadnego miejsca, do którego mogliby się udać. Pozostałe dwa piętra są raczej piętrami należącymi do urzędników. Różne papiery, archiwa stacji, jej szefostwo, czy sam węzeł komunikacyjny placówki. Niestety wiedza na temat rozmieszczenia budynków znana jest tylko nielicznym, a mianowicie pracownikom.
MG
Piękne, słoneczne i przede wszystkim bezchmurne popołudnie zapowiadało się cudownie mieszkańcom Oshibany. Życie tętniło w mieście jak zazwyczaj. Standardowo ruch skupiał się wokół stacji kolejowej, znajdującej się niemalże w centrum miasta. Można określić tę porę jako godziny szczytu. Ludzi na stacji jak mrówków i tyle... Hałas, gwar, ploteczki przy cieście w kawiarni i długie kolejki w kasach. Co chwila głos oznajmiający przyjazd, czy też odjazd jakiegoś pociągu. Jednym słowem sielanka w miejskim stylu połączona z pracą na najwyższych obrotach. Przynajmniej pozornie. Każdy chyba wie jak to rzeczywiście wygląda, gdy do okienka podejdzie siostra męża kuzynki koleżanki kasjerki. Ostatecznie jak na to spojrzeć, to zbliżała się powoli 14:00, a drzwi stacji niemalże nie zamykały się. Istna idylla, w której nikt nie spodziewa się jej końca. W końcu te uber pro strażnicze zabezpieczenia mają robić swoje i dwóch ludzików stojących nieopodal wejścia obroni wszystkich przed wszystkim. Po wejściu na stacje dało się też wychwycić jeszcze kilka osób w niebieskich uniformach strażniczych, jednak raczej nie zachowywali oni żadnego szyku. Kompletne lenistwo i brak dyscypliny. To jedna popijała sobie kawkę w cukierni, to inny rozmawiał z jakimś cywilem. W sumie wliczając tych dwóch przy wejściu może było ich 6.
*ogółem uznajmy 72h (3 doby) na odpis*
Ostatnio zmieniony przez Finny dnia Pią Gru 14 2012, 17:06, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Player
Liczba postów : 46
Dołączył/a : 18/11/2012
Temat: Re: Dworzec FKP Oshibana Nie Sty 06 2013, 18:39
W sumie to Player nie zamierzał wypuszczać mężczyzny na zewnątrz. W zasadzie to planował zamordować go tak czy inaczej, ale czy to jakaś różnica? Nawet nie zauważył jak dziewczyna puszcza spikera i pozwala mu odejść. Zapewne był zbyt zajęty mówieniem do mikrofonu. Player starał się ocenić ile kosztowności uda się zebrać jego towarzyszom. W sumie nie był na nie jakoś specjalne pazerny, ale zabawy miały jeden charakterystyczny element. Zabawki do nich kosztowały trochę złota. A szczególnie zabawa Playera, którą planował rozpocząć wydawała się niezwykle kosztowna. Dlatego nie można było przerywać ot tak zbierania funduszy. To był pierwszy cel Playera, dlatego postanowił się jeszcze nie zbierać, a poczekać, aż jego towarzysze zakończą pierwszy plan działania. Dostrzegając, że spiker zniknął, a nie mając nic ciekawszego do roboty chwycił krzesło/miotłę/stół, a najlepiej wszystko na raz i zablokował drzwi, nie te szklane, a te wcześniejsze, przez które przechodził. Nie chciał, aby ktokolwiek wszedł tutaj bez jego wyraźnego pozwolenia. Szczególnie, że spodziewał się, że zaalarmowane resztki ochrony poinformowane dodatkowo przez spikera zaczną nadciągać do pomieszczenia z mało pokojowym nastawieniem. Lepiej było się zabezpieczyć. Po wykonaniu tej akcji wrócił na swoje miejsce nadal czekając na rozwój wypadków. Black Fairy zapewne dalej będzie pilnować, aby nikt nie zaatakował jego tyłów. Oparł się więc wygodnie i zaczął bujać na krześle w rytm nuconej przez niego melodii... a właśnie może by trochę rozbawić towarzystwo... W końcu zapewne jest strasznie przerażone sytuacją, która nastąpiła. Może muzyka ich trochę rozrusza. Z tym zamiarem ponownie uruchomił mikrofon. - Oczywiście rozumiem, że musicie być przerażeni tą całą sytuacją. - oznajmił do swoich ofiar - Rozumiem was całkowicie, ale nie dało się tego uniknąć przykro mi, że trafiło na was. Ale nie martwcie się może moja piosenka poprawi wam nieco humor. W moim świecie często się ją śpiewało. Apetyt mój na krew rośnie w miarę jedzenia Nawet nie masz pojęcia kiedy wyjdę z cienia I rozpruję ci flaki, wypatroszę jak zwierzę Teraz demon rządzi, witaj w nowej erze Potem kazał mi zabić młodą dziewczynę Próbowałem z nim walczyć, wytrzymałem godzinę Lecz demon był silniejszy, już wpadam w berserka Moja ofiara z przerażeniem na mnie zerka Pewnie by krzyczała, gdybym nie włożył jej knebla Była taka słodka, jak czekolada Wedla Jestem kurcze łakomczuchem, mam słabość do słodyczy Ona oblana wrzątkiem nadal nie krzyczy Czuć smród stopionej skóry, która połaciami zwisa Hmm, cóż za zapaszek, pachnie lepiej od Brise'a
... Player nie znał zbyt wielu piosenek, ale słyszał już, że śpiewanie ich potrafi poprawić humor wielu osobom. Miał nadzieję, że zaśpiewanie jej nieco poprawi atmosferę ofiar na dole.
Zacznijmy od góry...: Co się tutaj działo? W sumie nic takiego... Player zastawił wejście tak, by nikt nie przeszkadzał w jego występie, jednak po chwili, a mianowicie mniej więcej pod koniec występu, mogliście usłyszeć próby wyważenia drzwi. Kto wie ile osób jest na zewnątrz? Ile wytrzymają jeszcze plejerowski barykady?
Parter... Parter... Parter...: Co z wami zrobić skoro nikt nie odpisał? No cóż może MG poradzić na to, że iluzje nagle znikły, a wy mimo, iż kontynuowaliście prace, najwyraźniej byliście zbyt zajęci jej wykonywaniem, bądź olewaniem jak Ryu... Co się stało dokładniej? Ludzie... Czy oni byli ludźmi? Banda staruszków, staruszek, dziewczynek, chłopców, kobiet i mężczyzn ruszyła w kierunku drzwi, gdy tylko ujrzeli ich ponownie. Niczym rozwścieczony tabun! Właściwie to stratowali was, jakby nie patrzeć... Może nie podeptali was jakoś za bardzo, jednak tłum, który rzuca się w jednym kierunku jest w stanie powalić człowieka. Zwłaszcza takiego, co ma ręce zajęte workami! Jeszcze nie zdążyli się ewakuować, ale kto wie ile im czasu jeszcze potrzeba... Parę minut? Sekund? Od wyjścia te hordę łaknących wolności ludzików dzieliło może już jakieś 10 metrów, a Kag i Phantom zostali przez nich stratowani i znajdywali się teraz jakieś 5 metrów za nimi, wśród resztek osób. Gdzie znajdował się Ryu? W sumie stado właśnie przebiegało koło niego... Czy nikt o niego przypadkiem w biegu nie zahaczy? Ochroniarz też w miarę odzyskał orientacje w sytuacji, a jego broń była już w normie... W pewnym sensie się lenicie panowie... Wy tutaj sobie leżycie, bądź stoicie, a wasz zarobek sobie ucieka...
Stan: Player - jeszcze profil wypada uzupełnić -_-; 88%MM; strój bez zmian siedzisz w rozgłośni z CR - w sumie stan jak poprzednio... Ktoś "puka" do drzwi~ Panda - płytka, nieznacząca rana na lewym boku, 94%MM. Tuż obok tabun ludziów. Kagami - 94%; nagła szarża ludzików zdezorientowała cię, zakańczając GLC. Oj... Jak tu się skupić będąc tratowanym... Tia... Tia... Zebrałeś już w sumie z półtora worka... A..! Kwiaty we włosach... W sumie jeden chyba ne? A właściwie, to leżał na ziemi... Zniszczony! Nyah... Biedny kwiatek! A! Ty w sumie też... Jesteś obolały i ciesz się, że bez poważniejszych ran. Obejdzie się chyba (!) bez siniaków! Phantom - 90%MM; iluzja się skończyła niestety, a ludziki ujrzawszy to ruszyli do wyjścia tratując zszokowany duecik. Obrażenia jak Kagasia. I tak jak on masz już... półtora worka! Co tu teraz zrobić?
Player tak jak przypuszczał spowodował, że wkrótce napłynęła fala ochrony starająca się dostać do środka. Nie miał co prawda do końca pojęcia czy stało się to za sprawą zakładnika, którego Black Fairy przed chwilą wypuściła czy też głos dochodzący z rozgłośni wzbudził zainteresowanie ochrony budynku. Szczęście, że chwilę wcześniej zabarykadował wejście, bo zapewne nie mieli by tych kilku sekund na zapobiegnięcie gwałtownego włamania się do środka. A wejście ochrony i walka w środku z pewnością zmęczyłaby biednego, zapracowanego Playera. Cóż trzeba było temu zapobiec... Czyli użyć nieco swojej magii. - Natrętni nigdy nie wiedzą, gdy przeszkadzają - powiedział Player ni to do siebie ni to do Black Fairy - Przygotuj swój scyzoryk ślicznotko, aby przypadkiem nie dorwali się do twoich jelit wcześniej niż ty do ich wnętrzności. To słowo "ślicznotko" zapewne odnosiło się do tego, że ciągle była ubrana w yukatę czyli strój w niedużym stopniu przeznaczony do walki, przygotowany raczej na przyjęcia niż na pole bitwy. Co za to zrobił Player we wspomnianym ruchu obronnym? Ano przemówił ponownie przez radiowęzeł tak, aby usłyszeli jego słowa nie tylko osoby za jego drzwiami, ale wszystkie osoby również te na dole... - Okej widzę, że co poniektórzy nie znają się na dobrej zabawie i próbują mi przerwać ... - chodziło oczywiście o ochronę - Aby więc nie było wam za prosto dodam kolejną grę. Nie chcę, żeby ochrona miała za prosto. NEW GAME: GO TO SHY. Każdy, kto będąc w jakimkolwiek ubraniu choćby bieliźnie, dotknie w pośredni lub bezpośredni sposób, albo zbliży się do drzwi będących częścią wyposażenia tego dworca na odległość mniejszą niż 30cm zostanie zamieniony w kamień na czas 3h. Uzbrojenie również wchodzi w skład ubrania. Tak właśnie wyglądała nowa gra. Chodziło w niej głównie o to, aby przeciwnicy nie podchodzili do drzwi i nie próbowali ich wyważać. Gdyby próbowali to zrobić w ubraniach zamienią się w kamień na 3h czyli raczej sporo czasu. Oczywiście mieli wybór! Zawsze mogli wejść do pomieszczenia nago. Ale Player raczej wątpił by stado nagiej ochrony bez broni stanowiło jakieś zagrożenie dla gotowej do walki uzbrojonej Czarnej Wróżki. Przy okazji zaklęcie mogło mieć całkiem korzystny efekt na ludzi znajdujących się na parterze budynku. Prawdą jest to, że Player nie miał pojęcia co dzieje się na dole i nie mógł przewidzieć, że jego zaklęcie może mieć korzystny wydźwięk również tam... Jego słowa były wyłącznie ochroną na to co działo się na górze przynajmniej w założeniu. Przy okazji... Player również nie wiedział, że na dole jego ludzie nieco się obijają. Według jego przypuszczeń powinni zebrać już całe kosztowności. Dlatego jego kolejna akcja była podyktowana założeniem, że wszystko co mieli zrobić wykonali już i nie mieli z tym większych problemów. W umyśle Playera było założenie, że wszystkie kosztowności już dawno były w workach. Tym bardziej nie miał pojęcia o panice. Choć kto wie... być może uda się do tego czasu ją opanować jego akcją lub akcją tych na dole. - Dobrze mam nadzieję, że moi podwładni zrobili już to co do nich należało. Przejdę więc do drugiego warunku, aby nikomu nic się nie stało. Warunek ten jest w sumie całkiem miły i jest dla was w pewnym sensie przywilejem. Będziecie mogli stać się nową armią dla Luminous Night moje małe owieczki. Jeżeli odmówicie to cóż... raczej wasze życia staną się zbędne. Wtedy zobaczymy ile litrów krwi może pojawić się na dworcu. Otóż moje żądanie brzmi: Jeżeli chcecie przeżyć stańcie się żołnierzami mrocznej gildii. Walczcie dla niej, przelewajcie krew, gwałćcie i zabijajcie. I to wszystko ma być ze szczerego serca. Niech osoby, która zgadzają się na całkowitą lojalność podejdą do jednego z moich towarzyszy, oby nie za blisko, bo jeszcze się zdenerwują i zrobią coś impulsywnego i powiedzą słowa "Chcę stać się członkiem armii Luminous Night". Oczywiście nie będziecie mieć wtedy takich samych przywilejów jak reszta członków, ale chyba lepsze to niż umrzeć. Pomyślcie nie tylko o swoich życiach, ale również swoich bliskich. Chyba nie chcecie, żeby stracili was. A i jeszcze jedno żebyście przypadkiem nie myśleli o zgodzie, a potem przy najbliższej okazji zdradzie... Jak mówiłem ma to być szczere wyznanie. Dlatego rozpoczynam kolejną grę. NEW GAME: SYMBOLS. Na czole każdego kto powie słowa " Chcę stać się członkiem armii Luminous Night" pojawi się kółko o magicznych właściwościach. Jeżeli ktoś pomyśli choćby o możliwości zdrady, ucieczce, albo jakimkolwiek innym działaniu na niekorzyść gildii kółko zacznie się świecić intensywnym światłem informując pozostałych o waszych myślach - tutaj nastąpił koniec zasad gry. - Jeżeli jednak nie powiecie tych słów moi ludzie po prostu was zabiją z zimną krwią, a wasza krew upiększy widok tego dworca. Jak mówiłem wtedy nie jesteście mi potrzebni. Również jeżeli zgodzicie się, ale symbol zapłonie światłem to również zostaniecie zabici. To zaklęcie nie ma limitu czasowego więc jak pewnie przypuszczacie będzie trwać wiecznie. Nawet za tydzień symbole pozostaną na swych miejscach dalej mając te same właściwości. A i jeszcze słówko do moich towarzyszy... Możecie już zacząć zabijać niechętne osoby, aby zbyt długo ludzie na dworcu się nie zastanawiali Zgadza się... Akcja na dworcu przeszła właśnie w finalny przebieg wypadków. Player, przywódca Luminous Night chciał uczynić sobie z ludzi będących na dworcu armię NPCtów, którzy broniliby gildii... Czy raczej służyli by za mięso armatnie w walce z legalnymi gildiami czy magiczną radą. Taki właśnie miał plan. Przy okazji co pewien czas zerkał na drzwi chcąc zobaczyć czy przypadkiem nagi personel nie wkroczył już do środka.
No i doszło do poruszenia a ludność zaczęła spierdalać. Co z tym zrobił Panda, nie było niczym wyjątkowym. Usunął się nieco w bok i przyklęknął, by ciąć po udach przebiegający tłum. A niech się im tętnice po rozcinają. Co innego miał niby zrobić chłopa, stanąć i drzwi zasłaniać? To było najlepsze wyjścia, ubić ich jak najwięcej. Niemniej jednak jak obie gry Playera zadziałają...
Pandzie bardzo nie podoba się, cziterska sytuacja do jakiej doszło w tej chwili... Nie dość że przeciwnik nie może wyjść to co gorsza, musi się poddać bez walki. Gdzie tu zabawa? Emocje? Wyzwanie? Player nie był Playerem. O ile kiedykolwiek nim był. Dlatego Panda jako dobry współtowarzysz przypomni mu piękno gier i będzie dla niego świetnym kontr przeciwnikiem. Czy to nie bardziej ekscytujące? Dlatego też, zaraz po słowach Playera, Panda zabija pobliską osobę. -Kontr zasada! Każdy kto chce przeżyć, ma położyć się na ziemi i nie wykonywać zbędnych ruchów, każdego kto spróbuje czegoś innego, czeka śmierć. Oczywiście nie dotyczy was, moi drodzy.- Rzucił na koniec do Kagamiego i Phantoma. Oczywiście każdego człowieka który nie posłuchał rozkazu, Panda zaraz zarzynał mieczem. No i oczywiście uważał zarówno na Kagamiego i Phantoma, co by nie wykonywali żadnych zbytecznych ruchów, którego mogłyby zagrozić naszemu kochanemu puszystemu dziecku. Mogłoby się wydawać że jeden na dwóch to przesada, ale on nie zamierzał walczyć z Phantomem i Kagamim, a jedynie zmusić Playera, do potraktowania nie tylko swojego imienia i magii, ale i Pandy, nieco poważniej. on chciał się bawić a jak na razie to wszystko było nudne. prócz walki ze strażnikami, oni mieli jakieś szanse.
Kagami
Liczba postów : 127
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Raszyn
Temat: Re: Dworzec FKP Oshibana Sob Sty 12 2013, 23:03
W sumie jeśli chodzi o konfiskatę mienia i pobieranie opłat szło mi całkiem nieźle, szczególnie że to był mój absolutnie pierwszy raz i nigdy wcześniej nie miałem okazji zarobić sobie kosztem innych osób. Nie liczę oczywiście handlu nielegalnymi rzeczami, bo to akurat nie jest sprecyzowane. Z jednej strony jako diler jestem sprzedawcą i nawet jeśli się nie rozliczam w jakiś sposób zarabiam. Miałem nieraz nieprzyjemności, ale mimo wszystko nikt na tym nie tracił. W końcu ja miałem pieniądze, których i tak nie potrzebowałem. Inni mogli się naćpać, a skoro sami chcieli, to czemu miałbym im odmawiać? Swoją drogą, nasz szef ładnie się popisał. Ten występ muzyczny nie mógł przejść bez echa w środowisku artystycznym nie tylko Oshibany, ale całego Fiore. W końcu taka wysokiej klasy piosenka, o jakże głębokim tekście pełnym ukrytego przekazu. W pewnym momencie myślałem, że uszy mi odpadną. Na szczęście, a może i nie wtedy właśnie zaczął się formować bezładny tabun jeszcze chwilę wcześniej spędzonych jak owce ludzi. Z jednej strony przestałem zwracać uwagę na fałszywe tony sączące się z głośników rozlokowanych na stacji, z drugiej mimo wszystko upadłem na ziemię i to z takim skutkiem, że przy okazji puściło zaklęcie utrzymujące ławki w powietrzu. Mam nadzieję, że kogoś poturbowało, nie chciałem, żeby mój wysiłek poszedł na marne. Im więcej pracy w coś władam tym bardziej pozytywny wynik daje większą satysfakcję. To chyba typowe u większości ludzi, nie? Właśnie się podnosiłem, żeby zobaczyć co dzieje się teraz, bo słyszałem właściwie tylko szum i pojedyncze głosy, ale nie zdążyłem się otrzepać, kiedy się zaczęło. Przyszedł flashback, a że to był pierwszy od jakiegoś roku czy dwóch, przyszedł z taką siłą że najprawdopodobniej się wywróciłem. Nie wiem tego, bo już tkwiłem w innym stanie świadomości. Zawieszony pomiędzy tym, co odbierały moje zmysły, a tym co wytwarzał mój mózg napędzany właściwie już kilogramami psychodelików i środków halucynogennych. Używałem najmocniejszych wiedząc, jakie ponoszę ryzyko. Zresztą, gdyby nie sytuacja w jakiej teraz się znajduje jeszcze bardziej by się opłacało, kolejny trip i to za darmo. Fakt, że bez żadnej kontroli czasowej, ale jeśli ktoś ma taki styl życia jak ja jeszcze niedawno nie robił z tego powodu żadnych problemów. Masa ludzi, która jeszcze przed minutą była pojedynczymi osobami zamieniła się w bezładny twór, odstraszający setkami gibiących się kończyn - ni to macek, ni to rąk. Nie pierwszyzna, ale dopiero teraz zrozumiałem, że halucynacja jest bardzo dokładna. Owszem, "byłem" już w światach, których na pierwszy rzut oka nie odróżniłbym od tego, w którym istnieję, ale ten różnił się czymś jeszcze. To była pewna realność i podświadomy lęk, że tym razem nie wyjdę z potrzasku własnych myśli. Mimo to podszedłem bliżej, dostrzegając coraz więcej szczegółów i barw, które powoli przestawały przypominać cokolwiek, co widziałem przed przyjściem flasbacku. Spojrzałem w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą leżałem, zobaczyłem białą plamę. Zupełnie jakbym znalazł wyłom w rzeczywistości, który prowadzi do idealnie białego pokoju o wymiarach pokrywających się z rozmiarami stacji. Im dłużej się wpatrywałem tym bardziej "otwór" się poszerzał i tym mniej szczegółów ze stacji widziałem. Odwróciłem się w stronę tłumu, a raczej w stronę, gdzie dopiero co wymodelowała się szkaradna sturęka istota. Zdążyła powstać i obrócić się w nicość, bo po tej stronie nic już nie było widać, ani drzwi, ani okien, ani żadnego przedmiotu. Tylko ściany, podłoga, a jak przekonałem się sekundę później pusty sufit, wszystko w kolorze śnieżnej bieli, której jakkolwiek bym nie próbował nie mogłem zanieczyścić. Od momentu, gdy ostatnie barwne elementy zniknęły, ustępując miejsce tak jasnym, że aż świecącym ścianom, minęło w moim odczuciu ze dwie godziny. W świecie realnym mogło upłynąć może dziesięć minut, może pięć, a może szwendam się nie kontaktując od doby. Coraz gorzej znosiłem pustkę i coraz silniej odczuwałem lęk przed utknięciem. Czułem się jak podróżnik między wymiarami, którego wehikuł uszkodził się, więżąc go w najmniej przyjaznym miejscu, jakie poznał. Lęk stawał się nie do zniesienia, przeżerał mnie na wylot, niczym drapieżna istota uczepiona pazurami moich pleców. Mimo, że gdy się odwróciłem nic nie widziałem czułem jakby po moich plecach spływały kropelki krwi. O tym samym świadczyły coraz intensywniejsze czerwone smugi na koszuli, które zobaczyłem, gdy zdjąłem płaszcz. Co miałem robić? Wyczerpałem wszystkie możliwe sposoby, ale nie zdołałem przełamać ani białej pustki tego piekła, do którego, szczerze mówiąc sam się wpędziłem, ani świdrującej uszy ciszy, której nie zakłócał nawet mój oddech. Czułem, że płuca wypełniają się powietrzem, ale nie słyszałem nic i coraz bardziej myślałem, że zaraz zwariuję. Gdybym chociaż wiedział, że kiedyś stąd wyjdę, a na to się nie zanosiło. Przeszukałem kieszenie. Mimo, że przed akcją miałem przy sobie co najmniej dwadzieścia gramów różnorodnych narkotyków nie mogłem znaleźć nawet szczypty białego proszku, choćby jednego owocu marihuany. Zupełnie jakby ten "pokój" wiedział, czego najbardziej będzie mi brakowało. Rozejrzałem się. Nie mogłem znaleźć płaszcza, który przecież położyłem koło siebie. Zupełnie jakby wszystko, z czym przestają mieć kontakt znikało, czekając tylko na moment, kiedy przestanę zwracać uwagę. Sięgnąłem do kieszeni raz jeszcze, ani śladu piersiówki i zapalniczki. Papierosy są, ale nie mam ognia. Jeszcze sprytniej. Czas ciągnął się i ciągnął, a mnie ogarniała desperacja. Nie miałem najmniejszego pomysłu co mam ze sobą zrobić i tak naprawdę każda alternatywa inna niż to więzienie byłaby dopustem Bożym. Jeśli Bóg istnieje, w co wątpię. Spróbowałem wymiotować, żeby chociaż przez sekundę poczuć się jak normalny człowiek. Spomiędzy suchych warg nie wypłynęła nawet kropla śliny. Czy miałem tutaj powoli umrzeć z pragnienia i głodu? Czym było to miejsce? Pytania mnożyły się i mnożyły, a głowa bolała mnie coraz bardziej. Nienawidziłem zostawiać sobie nierozwiązanych spraw, a tutaj problemy rosły w postępie geometrycznym. Byłem na granicy, zawieszony w tym niby-świecie, byłem gotów odebrać jakiekolwiek wyzwolenie. Nawet to ostateczne. Chociaż szansa, że po takim czasie nagle wejdzie ktoś, ktokolwiek z odbezpieczoną bronią i pozwoli mi odpocząć w końcu od tego piekła była śmiesznie niska, do tego samego poziomu zbliżała się nadzieja, że jakoś z tego wyjdę. Widać komuś na górze przestało podobać się moje życie. Nie żebym miał jakieś pretensje, w sumie nie zależało mi, ale nie w taki sposób. Przyszedł mi do głowy ostatni pomysł. Spróbowałem przełknąć ślinę, ale oczywiście szorstkie gardło napotkało tylko powietrze. Zęby zacisnęły się. Z ust zaczęły wypływać krople krwi. Coraz więcej i więcej, cieknąc wąskim strumykiem po bladym podbródku. Nie wiem ile czasu obserwowałem, jak życie powoli ze mnie uchodzi, ale na szczęście miałem tego już nigdy nie pamiętać. Jak przez mgłę widziałem, że biel rozmywa się, ukazując kształty i barwy miejsca, z którego dopiero co wybyłem w tą narkotyczną podróż. Uśmiechnąłem się. Zamknąłem oczy, po raz ostatni osuwając się w ciemność.
Dzięki za grę wam wszystkim, sorry że odchodzę w ten sposób, ale mam pewne powody, dla których to robię. Mam nadzieję, że moja śmierć nie pokrzyżowała wam za bardzo planów, jeśli jednak mimo wszystko będziecie mieli przez to problem, przepraszam. Być może złapiemy się jeszcze kiedyś w jakiś sposób ;)
Go??
Gość
Temat: Re: Dworzec FKP Oshibana Nie Sty 13 2013, 15:18
No i się zaczęło. Co? Próba przeszkodzenia w ich misternym planie. Kto śmiał się dobijać do drzwi? A no tego nie wiedziała i w sumie miała to gdzieś. Player juz zadbał o to, żeby uzbrojeni nie weszli... o ile wgl wejdą. Ale wiadomo, różnie może być tylko jedno pytanie... - A jak potem stąd wyjdziemy? NO WŁAŚNIE! Co, może Maryśka ma sama sobie przejście robić? Niby pomysł nie głupi, ale ludzie, myśli ktoś że jej się chce, kiedy ma drzwi? Ale trudno. przy pomocy pwm przyzwała jednoręczny miecz z klingą 130cm.Tak też uzbrojona czekała sobie. A na co? Jakby przez przypadek jednak ktoś tu wtargnął. Staje na przeciw drzwi z jakieś 3m od nich i gdyby ktoś śmiał wejść bez ostrzeżenia robi zamach i ścina główkę. Jeśli chybi, to uderzenie z lewej do prawej horyzontalnie przez pas robiąc na tyle duży zamach, by zahaczyć od razu dwie lub nawet więcej osób. Gdyby się cofnęli, Maryśka robi krok do przodu. Jeśli i to uderzenie nie poskutkuje to z lewej do prawej po skosie z dołu do góry przez obojczyk a następnie z góry w dół próbując odciąć rękę przeciwnikowi. Gdyby ktoś chciał ją zajść z boku to szybki zamach bronią i atakuje na wysokości krtani... a reszta ataku to może jak ktoś wejdzie, bo dawać ścianę jak nikt tu nie wejdzie będzie bezsensu....
I w pizdu uwolnili się i cały misterny plan też w pizdu... Wszystko poszło się jebać, za sprawą niefortunnego ciągu zdarzeń. Kagami został zaatakowany przez ludzi, którzy dzięki swojej liczbie i idącej za nią sile przewrócili pana ćpuna. Co dziwniejsze ćpun się nie ruszał, czyżby wyzionął ducha? Na razie Phantom ma inne sprawy na głowie niż sprawdzanie funkcji życiowych towarzysza. Musi on ukarać pasażerów z dworca, mieli oni bowiem czelność go zaatakować i przewrócić, pierdolone bydło musi za to zapłacić, najlepiej krwią. Dlatego też zielonowłosy od razu bierze się do działania. Wstając przygotowuje swoją broń i rusza w pościg za bydłem z dworca. Pierwsza osoba, która będzie najbliżej od razu traci głowę, zielonowłosy kończy z opierdalaniem się. Widać, że ludzie myśleli, że LN to miękkie cipy, nic bardziej mylnego. Po pierwszej głowie leci kolejna, a potem następna chłopak wycina to bydło jakby był czas żniw i zasuwał na polu z zamiarem ogarnięcia 20 hektarów. Głowy powinny latać jak piłki w "maszynie losującej Lotto". Uśmiech na jego twarzy potęguje zachowanie Pandy, który również tnie tłum. Chłopak się nie opierdala i bardzo dobrze bo jak tłuszcza się nie słucha to trzeba ją ukarać. Phantom tnie aż ludzie się nie uspokoją i nie przestaną uciekać, nie wiadomo ile głów do tego czasu spadnie, mało interesuje to zielonowłosego, jeśli trzeba będzie wyciąć wszystkie plony to niechaj i tak się stanie. Co do muzyki zapuszczonej z rozgłośni zielonowłosy miał mieszany stosunek. Oczywiście jako podkład muzyczny do jego rzeźni była idealna lecz pewnie była jednym z czynników, które spowodowały, że ludzie rzucili się do ucieczki. Cóż nie wszyscy ludzie lubią przeboje rodem z NR ( Nigthmare Radio). Phantom po ogarnięciu całego tego burdelu porozmawia z graczem na temat doboru muzy, w końcu ludzie z erslandu mogą mieć inne gust muzyczny, prawda?
Góra: Jak to było ujęte... New Game start! Żeby chociaż raz... Nie! Dwa razy... I w sumie... Nawet ciekawa perspektywa. Tak zamknięci sam na sam... Romans wisi w powietrzu... Dało się usłyszeć pojedyncze uderzenie o drzwi... Czyżby nie słuchali zasad? A może tylko sprawdzali..? Kto wie? Tylko jak sami wyjdziecie stamtąd? Parter:
Panda początkowo usunął się na bok szkodząc nogą niektórych uciekinierów. Kilku nawet zdawało się paść i leżeć w bezruchu... Umarli? Nie... Raczej posłuchali się jego słów. Co w tym dziwnego... W końcu gra zmieniła kilku ludzi przy drzwiach w posągi. Kiepska perspektywa, zwłaszcza, że wyjście zostało przyblokowane przez ludzkie figurki z kamienia. Co stało się w międzyczasie? Otóż co tu się wywodzić na ten temat... Kagami wyzionął ducha w skutek prze ćpania. Kto wie? Zwykły tchórz, a może... Może uznał się w ten sposób za jakiegoś wielkiego bohatera odchodzącego w świetle zachodzącego słońca. Kto wie co mu pokazał umysł po prochach...? Chyba tylko on... I myślę, że opisał to wystarczająco i komentować tego nie trzeba. Co natomiast robił Phantom? W tym czasie skrócił parę istnień o głowę i w ogóle takie tam. Przednia zabawa i coraz bardziej zakrwawiona posadzka dworca. W sumie większość się uspokoiła i położyła na ziemi, a nieliczni, może z 10... 20 osób pokazało się z kółkami na głowach i skierowało w waszym kierunku z słowami zasugerowanymi przez Playera. Coś jeszcze? Raczej nie... Chociaż nie wszyscy leżeli spokojnie. Parę osób próbowało się odczołgać jak najdalej od miejsca seryjnych mordów. Stan: Player - 88%MM - 2*22%MM = 44%MM; strój bez zmian siedzisz w rozgłośni z CR - póki co bez zmian
Panda - płytka, nieznacząca rana na lewym boku, 94%MM. Wprowadzasz swoją kontrzasadę. Kagami - niah.... .____. DEAD END i tyle... [*] Phantom - 90%MM; poobijany w pewnym stopniu przez tabun, bawisz się w królową kier i w sumie nic więcej, nie? No te pare ludzików zgłosiło się do ciebie...
Cóż wydawało się, że ataki przeciwników przynajmniej na chwilę zostały zażegnane. Taki wniosek przyszedł po tym jak Player coraz rzadziej słyszał próby dostania się do środka. Widocznie zauważyli, że głupotą są próby dostania się do środka i jest to w zasadzie nierealne. Nawet jeżeli jakimś cudem udałoby im się tutaj dostać Dark Fairy czuwała, aby szybko zrobić z nimi porządek czy raczej krwawą rzeź. Po ogłoszeniu nowych gier w zasadzie nie miał zbyt wiele do roboty. W zasadzie wydawał rozkazy, tworzył nowe gry, w których nie musiał nic robić, aby je wygrywać. Co prawda problemem mogło być opuszczenie budynku przez niego, ale na razie się tym nie przejmował. Na razie musiał dokończyć sprawy na dworcu. A powoli, ale zdecydowanie zbliżały się one ku końcowi. W zasadzie meta była już na wyciągnięcie ręki. Pozostało tylko posprzątać po osobach, które planowały zdradzić Luminous Night lub w ogóle nie sprzymierzać się z mroczną gildią. Dlatego wydał kolejny komunikat jeden z ostatnich już. - Okej, kto chciał chyba dołączył już do Luminous Night. Reszta jak przypuszczam nie jest zainteresowana życiem. Tym razem nie będę rozpoczynał nowej gry. Trzeba jednak pozbyć się osób, które nie chciały do nas dołączyć. Przykro mi, ale nie przydacie się już, a zabicie was wydaje się ciekawsze niż wypuszczenie wolno. Trochę żałuję, że nie zobaczę tej masakry na dole... Chłopaki moglibyście zabić jak najwięcej ludzi, którzy nie dołączyli do naszej armii? Tzn. Nie maja wcześniej wspomnianego przeze mnie kółka lub owe kółko się świeci pokazując, że osoba ta nie jest nam wierna. Ciekawe jak wiele osób będziecie w stanie zabić. Może sobie nawet urządzicie zawody tam na dole kto położy więcej trupów? W ten sposób udowodnicie kto jest lepszy. Macie jednak na to 8 min. Po tym czasie wydam kolejny, ostatni już komunikat. Miłego zabijania. No tym razem nie rozpoczął nowej gry. Tym razem chciał się pozbyć niepotrzebnych świadków, zrobić krwawą masakrę, o której zaczną opowiadać w całym Fiore. Wszyscy zaczną się obawiać jego mrocznej gildii. Miał nadzieję, że wyrobią się w 8 min, albo przynajmniej zabiją dużą część populacji. Z tym zamiarem dalej siedział przed mikrofonem i słuchał co ciekawego dzieje się za drzwiami. Miał w sumie trochę czasu... - Black Fairy opowiesz mi o sobie - zapytał - W sumie niewiele o tobie wiem, a ciekawi mnie z kim pracuję. Od początku wydawałaś mi się w miarę ciekawą osóbką lubującą się w krwi. Od taka spokojna rozmowa z dziewczyną. Nie było nic ciekawszego do zrobienia teraz.
No i co tu robić co robić? Wszystko go tu nudziło... ta Gildia miała być pro a była jakaś taka... no ale dajmy jej szansę! Może jednak pokażą coś więcej? Chwilowo Panda będzie z nimi ale zabijanie randomów... było nudne. Dlatego Panda znowu olał zadanie i usiadł sobie spokojnie na jakiejś ławce, czekając aż Phantom odpierdzieli brudną robotę. On już się dziś mieczem na machał. Oczywiście jak jakieś namolne ścierwo, z kółkiem czy bez, się zbliży, to go Panda pozbawi tego i owego czyli życia. Jak by go Phantom za lenistwo chciał zaatakować to Panda wykona unik. On miał teraz wolne, już się narobił dnia dzisiejszego. A gry i zabawy Playera robiły się coraz nudniejsze... kolejny wielki przywódca chcący tylko władzy i pieniędzy... Player nie reprezentował sobą niczego nowego czy ciekawego. Nie był nawet zły. Nie tak zły, jak chciałby Panda, był zbyt... niepewny. Wykorzystywać randomów jako swoich żołnierzy jacie jakie to... nudne? LN idzie na ilość a nie jakość? Typowe nudne myślenie...
Phantom
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 18/11/2012
Temat: Re: Dworzec FKP Oshibana Sob Sty 26 2013, 02:59
Phantoma ta cała akcja również zaczynała powoli nudzić, zabijanie było fajne lecz Ci ludzie byli tak potwornie słabi, że to nie było nawet w jakimkolwiek stopniu wyzwaniem. Zabił więc wszystkich którzy próbowali uciec lub doczołgać się do wyjścia, wbijając im kosę w ciała lub obcinając głowę. Gdy już wszyscy, którzy nie chcieli współpracować zostali pozbawieni życia czas by chwilę odpocząć. Zielonowłosy rzucił więc okiem na zgromadzonych, którzy chcieli zachować swoje żywota a potem podszedł do pandy i usiadł koło niego. -Robotę chyba można uznać za skończoną prawda? Troszkę się wynudziłem, na rozmowy o następnych bardziej epickich krokach będzie czas jak wrócimy do bazy. Widzę, że jesteś niezadowolony dlatego powinieneś podzielić się z resztą swoimi pomysłami i obserwacjami. Wiadomo było jaką renomą ma LN się szczycić, lecz nie przeszkadza to w tym by członkowie tej gildii byli szczęśliwi będąc w niej. Dziwną śmierć Kagamiego trzeba pominąć milczeniem tak po prawdzie to Phantom nie ogarnął w ogóle co mogło się z nim stać. Straciliśmy jednego członka wszystko jedno w jaki sposób, będzie się pewnie musiał z tego tłumaczyć Playerowi ehh, miejmy nadzieje, że jego przyjaciel zrozumie tą sytuację. Trzeba by znaleźć gdzieś członków godnych wstąpienia w nasze szeregi ponieważ 4 osoby to troszkę mało by zatrząść tym światem w posadach i zmienić go w Nightmare.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Dworzec FKP Oshibana Nie Sty 27 2013, 09:59
MG
Player i CR:
Tia... Zabawy trwały w najlepsze, a jakoś do drzwi potem nikt nie raczył zapukać. Odpuścili sobie, a może zaczęli rozmyślać, jak tu się do was dostać. Was... W sumie u was nic się takiego nie wydarzyło, bo co? Player wygłosił kolejne słowa, a Black Fairy go zignorowała chyba, nie?
Phantom i Panda:
Co poradzić jak komuś nie odpowiada "epickość" gildii? Najlepiej olać robotę i powybijać niektóre wnerwiające pchełki, chcące uparcie ratować swoją skórę poprzez zaczepiania takiego Pandy... Co w międzyczasie działo się w drugiej części pomieszczenia? No... Fantomowska rzeź niew... nie to raczej nie niewiniątka, a po prostu rzeź zwykłych ludków, którzy nawet nie mieli zbytnio jak się bronić... No nic... Teraz zostawało czekać na dalsze polecenia, siedząc sobie na ławeczce... Stan: Player - 44%MM; strój bez zmian siedzisz w rozgłośni z CR - póki co bez zmian
Panda - płytka, nieznacząca rana na lewym boku, 94%MM. Phantom - 90%MM; poobijany w pewnym stopniu przez tabun, bawisz się w królową kier i w sumie nic więcej, nie? No te pare ludzików zgłosiło się do ciebie...
Playerowi ciężko było dokładnie ocenić co działo się na dole, ile czasu mogło zająć jego sojusznikom dokonanie rzezi na ludziach, którzy nie chcieli dołączyć do armii Luminous Night. Dlatego sugerując się wyłącznie domysłami uznał, że czas, który minął wystarczył jego sojusznikom na dokończenie zadania. Ochroniarze ciągle się nie wdarli więc również powoli zaczynał się nudzić. Trzeba było w końcu opuścić ten zakichany dworzec i udać się na inne ciekawe misje. Prawdopodobnie nabroili już wystarczająco. Dlatego Player podszedł do mikrofonu, aby wykonać ostatnie przemówienie nie tylko do tłumu, ale również do swoich ludzi. - Mam nadzieję, że uporaliście się już z większością ludzi. Trochę żałuję, że nie mogę zobaczyć tego widoku z mojego miejsca, mam nadzieję, że wszystko mi opowiecie potem... ze szczegółami. Dobrze więc najpierw małe ogłoszenie do nowej armii Luminous Night: Znak który otrzymaliście nie zniknie do końca waszego życia. Jeżeli będzie normalny nic wam się nie stanie, jednak będziecie narażeni na ataki policji, która zapewne szybko odkryje co owy symbol oznacza. Dlatego proponowałbym wam zamieszkanie tutaj w Oshibanie i wspieranie nie tylko militarne, ale również gospodarcze i ekonomiczne naszej gildii. W zamian za to możecie liczyć na ochronę. Drugim wyjściem jest próba ucieczki, a tym samym zdradzenie gildii. Wtedy jednak będziecie poszukiwani przez nas, a jeżeli ktokolwiek z nas zobaczy was z tym symbolem, który będzie świecił oznaczając oszukanie nas zostanie zamordowany w niezwykłych torturach. Tyle ode mnie: radzę pozostać i zamieszkać w Oshibanie. Teraz chyba już na nas czas... Pamiętacie członkowie gildii, gdzie pierwszy raz rozmawialiśmy? Zapewne tak... Czas więc, abym rozpoczął ostatnią grę... NEW GAME: TELEPORT - Gra polega na tym, że każda osoba, która włoży rękę do kieszeni myśląc o jakimś miejscu zostanie do niego teleportowana razem ze wszystkimi rzeczami, które będzie trzymać w rękach. W miejsce tej osoby pojawi się natomiast bomba o całkiem sporej mocy, która ma zapalnik czasowy ustawiony na 30s. Po tym czasie wybuchnie. To wszystkie zasady, radzę wam się szybko teleportować. Członkom Luminous Night niech wezmą worki z kosztownościami, które zebrali, bo głupio byłoby o nich zapomnieć do miejsca pierwszego spotkania, a reszcie do jakiegoś miejsca w Oshibanie. Po tych słowach i rozpoczęciu gry Player włożył rękę do kieszeni myśląc o karczmie pod murem w Magnolii, gdzie pierwszy raz wszyscy się spotkali. Przywołał wygląd tego miejsca i jego lokalizację, aby zaklęcie zadziałało. Co prawda nie ma ograniczenia zasięgowego tego zaklęcia, ale na wszelki wypadek, gdyby miało nie zadziałać Player szybko zaczyna myśleć o losowym miejscu, które widział w Oshibanie nieco oddalone od dworca. Jeżeli znajdzie się poza tym miejscem pozostaje mu mieć nadzieję, że wszystkie bomby wybuchną, powstałe po teleportacji każdego człowieka niszcząc doszczętnie miejsce zbrodni. Jedna bomba może byłaby nieszkodliwa, ale teraz... były ich dziesiątki, setki, a może nawet tysiące. Ma również nadzieję, że jego towarzysze również zdążą teleportować się przed wybuchem bomb. Gdyby tego nie zrobili byłoby bardzo niewesoło. Jeżeli MG nie będzie miał zastrzeżeń... z/t>Magnolia>Karczma pod murem
Taa... Totalny ignor na pytanie Playera. Co jak co, od Maryśki się nie dowie. Tak czy siak, wyglądało na to że może sobie zaparzyć herbatki bo w sumie nie ma co do roboty. Gracz się wszystkim zajął a Maryśce pozostało lenienie się. No nic.... Może i lepiej? Who knows... Zapowiadało się że zaraz będą wybywać. Spoko. Nawet lepiej bo coraz bardziej się nudziła. Tak też kiedy Player rozpocznie kolejną grę, nie czekając na wiele wkłada łapkę do kieszeni yugaty. Jeśli nie będzie mieć przy niej kieszeni to szybko podmienia sobie strój na codzienny no i w 30 sekund raczej zdąży włożyć łapkę w kieszeń. Oczywiście miejsce do którego chce się teleportować to karczma pod murem, bo raczej do sklepu z bronią na logikę z tym wszystkim się nie teleportują.
Czas mijał i powoli powinni się juz zbierać. Zabijanie zwykłych ludzi było nudne a poza tym nie pomagało im to jakoś szczególnie w tym by sprowadzić Nightmare do tego świata. Niestety trzeba było uderzyć jeszcze mocniej i celniej by zniszczyć porządek tego świata. Niestety teraz będzie gorzej gdyż po tej akcji z dworcem na pewno wszyscy dowiedzą się o istnieniu LN. Od teraz będzie tylko trudniej trzeba będzie obmyślić jakąś strategię. Na całe szczęście zielonowłosy miał już pewien szczwany pomysł. Przedstawi go oczywiście troszkę później, gdy już wszyscy wrócą do bazy i będzie czas by myśleć nad kolejnym krokiem. Phantom jest ciekaw jak ten pomysł spodoba się jego przyjacielowi. Znał Playera już długi czas i wiedział on, że gracz nie pierdoli się z innymi. Lecz nie dobrze by było robić sobie wrogów z całego kraju w kilka osób nie wygramy ze wszystkimi, trzeba było dobrze to rozegrać by nie zginąć jak kretyni. Podczas tych chwilowych rozmyślań zielonowłosy usłyszał znów dźwięk z głośników, znów przemawiał gracz. Plan był jasny. -Więc to o to mu od początku chodziło? Heh pierdolony cwaniak... Zwrócił się do swojego towarzysza, który siedział obok. -Panda sam sobie ze wszystkimi workami nie poradzę więc liczę na Twoją pomoc. Wezmę dwa worki Ty weź kolejne dwa. Liczę na Ciebie, nie zawiedź mnie.. Jak powiedział tak zrobił. Chwycił dwa worki i trzymając je każdy worek w oddzielnej dłoni, schował je do kieszeni. Dzięki temu powinien się przenieść razem ze skarbami. Oczywiście celem jego podróży jest karczma pod murem czyli to miejsce gdzie wszyscy się spotkali. Jedna ważna rzecz, schował ręce do kieszeni w miejscu gdzie leżał ćpunek. Chciał przez to bombą, która zostanie po nim wymazać ślad istnienia tego gościa. Nie może pozostać po nas żaden ślad, dlatego trzeba zniszczyć ostatni dowód istnienia tego gościa czyli jego ciało.
Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem to z/t do Karczmy pod murem.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.