Droga główna #3

Mejiro stanął właśnie na skrzyżowaniu drogi numer 3 i 8 zastanawiając się w którym kierunku powinien się udać. Nie udało mu się w Crocus złapać żadnego zlecenia i opuścił je w ponurym nastroju. Szedł po prostu przed siebie nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić i teraz właśnie musiał coś postanowić, obrać jakiś konkretny cel. Ta sytuacja przypominała i to nawet bardzo jego życie. Z nim również białowłosy nie wiedział co zrobić. To był chyba odpowiedni moment aby coś postanowić, zarówno w jednaj jak i drugiej kwestii. Spojrzał kolejno w kierunku każdego rozwidlenia an którym właśnie się znajdował. Dokąd się udać? Gdzie znajdzie to czego szuka?

MG

A na rozwidleniu zobaczył mężczyznę, który z mapą w ręku rozglądał się na wszystkie strony, jakby szukając właściwego kierunku. Wyglądał na podróżnika. Miał na sobie znoszone ubranie, całkowicie zszarzałe i zakurzone od długiej wędrówki. Jedynie włosy zdawały się ostać trudom podróży - jasny, niemalże rażący blond błyszczał w świetle dnia niczym pochodnia mówiąca "tu jestem". Na chwilę odwrócił się, bo może jednak powinien się cofnąć, a na jego nosie można było zauważyć wąskie okulary, całą jego buzię okalała zadbana blond broda. Z twarzy i postury przypominał dobrotliwego wujka, choć takiego, co nie szczędził pieniędzy na siłownię. I traf chciał, że zauważył Mejiro, przez co natychmiast się rozpromienił i zamachał do niego mapą.
- Dobry człowieku! Którędy do Calthy? - wykrzyknął mocnym, basowym głosem, choć po prawdzie to białowłosy stał kilka metrów od niego.

Mejiro zamrugał w kierunku, z którego pochodził głęboki mocny głos, ale chyba faktycznie było to skierowane do niego. Było to niejakim zaskoczeniem, bo do tej pory nikt go nie zaczepiał, zapewne przez halabardę opartą na ramieniu. Ta z pewnością nie zachęcała ludzi do zagadnięcia. Ten człowiek zdawał się tym jednak nie przejmować, i właściwie trudno się dziwić. Przy takiej posturze raczej nie łatwo było go przestraszyć. Jego broń lepiej pasowała właśnie do kogoś zbudowanego jak ten podróżnik, tak sobie białowłosy pomyślał zbliżając się do nieznajomego.
- Oi staruszku, słuch już nie ten, że tak krzyczysz? - rzucił nawet dość wesoło do brodacza z mapą. Swoją halabardę oparł na ziemi i podparł się o nią. - Do Calthy w tą stronę. - wskazał kierunek, z którego sam szedł. - Ta droga prowadzi do Crocus, Caltha jest jeszcze dalej. Będziesz musiał... - urwał zastanawiając się jak wujaszka pokierować. Sam nie orientował się zbyt dobrze w tych stronach więc chciał rzucić okiem na mapę. - Może tą drogą? - wskazał jakąś drogę idącą dalej na zachód od Crocus. Nie był pewien co dało się w jego głosie usłyszeć.
- Jesteś górnikiem staruszku? Nie wyglądasz, a słyszałem że w Calthcie są tylko kopalnie. - zainteresował się samemu nie wiedząc dlaczego. Może po prostu chciał odsunąć na później decyzję co do tego co powinien teraz zrobić.

Świat potrafił być okrutny dla starszych osób. Zaledwie jedno słowo wystarczyło, aby rzeczony staruszek zmarkotniał. Wyglądało to nieco, jakby dostał jakiegoś ataku serca, bądź właśnie przeżywał swój zawał. Chwycił się za pierś, a na jego twarzy pojawił się niezadowolony, zbolały grymas. Nic mu jednak nie dolegało. Przynajmniej nie fizycznie, bo kilkukrotnie powtórzył pod nosem to przeklęte określenie, jakiego użył Shinji, a przecież on nie był jeszcze stary. Przynajmniej nie aż tak, prawda?
- Główny mechanik i wynalazca pokładowy, przynajmniej tak można to nazwać - odparł na ostatnie pytanie mężczyzna, klepiąc białowłosego w plecy i pokazując tym samym, że ma jednak parę w ręce. Białowłosy mógł się poszczycić tym, że podzielili się całym tym brudem, który spoczywał na mężczyźnie. Blondyn mimo wszystko pozwolił chłopakowi spojrzeć na mapę i wysłuchał go w spokoju. Pogładził przy tym brodę, poprawił okulary i westchnął z rezygnacją słysząc jego słowa. - Czyli to nie tutaj... To może pokarzesz 'starszemu' człowiekowi, gdzie można się napić i odpocząć? Jakaś karczma. Ludzie są jacyś dziwnie niemili dla obcych, którzy szukają pomocy... - dopowiedział to, przygarniając Mejirona ramieniem do swojego boku, jakby sugerował tym samym, że wyboru tutaj zbytnio nie miał.

Widząc reakcję tamtego Shinji trochę się zmartwił, w końcu nie chciał sprawiać nieznajomemu przykrości. Ot tak zagadnął nie zastanawiając się nawet nad tym co mówi. I widać kiepsko trafił ze swoim określeniem. Postanowił więcej go staruszkiem nie nazywać.
- Pokładowy? - powtórzył. To tak jakby miał pracować na jakimś okręcie, a przecież Caltha dostępu do morza nie miała. Przynajmniej tak się Mejiro wydawało. Słyszał w końcu, że w Calthcie to tylko kopalnie i górnicy, a jak tak to góry. Nie spodziewał się, że jednak jakiś dostęp do morza tam jest. W każdym razie pewnie i by się tym bardziej zainteresował gdyby nie dostał w plecy. Pomyślał nawet, ze gdyby nie opierał się o halabardę mogłoby to go przewrócić. Ale tego mógł się spodziewać, przecież od pierwszej chwili w której go zobaczył musiał przyznać, że jego sylwetka robi wrażenie. Chwilę później staruszek - Shinji zganił się za to określenie chociaż użył go jedynie w myślach - poprosił, żeby mu pokazać gdzie mógłby odpocząć. Białowłosy chciał poinstruować go, że do najbliższej karczmy jest właściwie niedaleko i całkiem szybko to by poszło szybkim marszem. Tyle, że w tej "prośbie" chodziło raczej o to, żeby go tam zaprowadzić. A i nie wyglądało, żeby przyjął odmowę, bo zaraz mag przejęcia został dosłownie zagarnięty przez blondyna. I właściwie chłopaczyna się nawet nie opierał.
- Czemu nie, i tak nigdzie mi się nie spieszy. - rzucił w odpowiedzi próbując się uwolnić spod jego ramienia. - Najbliżej będzie chyba w tą stronę. - ponownie wskazał kierunek, z którego przybywał. I ruszył.

Ponoć życie polegało na ciągłym popełnianiu błędów. Prawdopodobnie białowłosy miał okazje doświadczyć takowej pomyłki, ponieważ uścisk mężczyzny zdawał się nie zelżeć ani trochę. Ba! Wydawał się mocniejszy, niż przedtem. Ten zaś obrócił ich we wskazanym kierunku i ruszył tam przymuszając chłopaka do tego samego. W końcu mag miał pokazać mu drogę, ale logicznym było, że osobiście, a nie tak zwyczajnie ręką!
- Skoro się nie spieszysz, to nie zostawisz staruszka samego, prawda? Picie do lustra to nie to samo, a tak można umilić czas rozmową - powiedział blondyn, aby zaśmiać się przy tym i zatrzymać na chwilę. Sprawdził tylko, czy aby wszystko co miał ma w kieszeniach, a następnie złożył mapę i wpakował obok. Dopiero wtedy względnie wypuścił chłopaka, aby dopowiedzieć jeszcze dość prosto: - Wtedy też opowiem co nieco o swoim maleństwie, a może ty też rzucisz coś o sobie. Ktoś taki w kwiecie wieku. Na pewno masz wiele ciekawych opowiastek, hy hy... - mimo wszystko ciekawska natura mężczyzny zdawała dać się we znaki, a Mejiro mógł wiedzieć jedno, raczej nie wypadało oponować, a przynajmniej wydawało się, że teraz nie miał już jak się wycofać od pogawędki w karczmie.

Shinji chciał wzruszyć ramionami na słowa mężczyzny, ale było to trochę trudne kiedy ten tak go przyciskał do siebie. Nie mniej nie miał zamiaru oponować jak już wcześniej postanowił i pozwolił się prowadzić we wskazanym przez siebie kierunku. Miał tylko nadzieję, że tamten go w końcu uwolni, i że stanie się to zanim uścisk brodacza zacznie mu przeszkadzać na tyle, że coś by zrobił. Sam nie wiedział czy tylko zwróciłby na to uwagę, czy próbował się wyszarpnąć. Na szczęście zanim cokolwiek postanowił uścisk tamtego zelżał i białowłosy mógł się poruszać bardziej swobodnie.
Wzruszył ramionami ponownie, czy raczej po raz pierwszy, bo wcześniej tak średnio mógł na słowa brodacza. Zdawał sobie przecież sprawę, że skoro zdecydował się udać do karczmy to czekać go będzie pogawędka z tym staruszkiem. Tylko, że o ile słuchanie tamtego wydawało się w porządku tak odpowiadanie o sobie już mniej.
- Niespecjalnie... - rzucił w odpowiedzi tamtemu. Bo i faktycznie jakiś wielkich przygód nie przeżywał. Zazwyczaj były to tylko krótkie i proste zlecenia, ot zwykła robota. Igrzyska Magiczne w sumie o nich mógłby opowiedzieć, w końcu poszło mu na nich całkiem nie najgorzej. Właściwie było jeszcze Pergrande, ale o tym opowiadać nie miał ochoty. Więc jeśli brodacz nie zadowoli się tym, ze sam będzie bez przerwy mówił Mejiro postanowił, że wspomni coś o Igrzyskach i tyle. Ale najpierw trzeba do tej karczmy dojść.

Męski wieczór - określenie idealnie odwzorowywało sytuację białowłosego maga. Ten mógłby przysiąc, że nie tak dawno zegary wybijały godzinę dwunastą, a już zaciągano go do karczmy. Dwóch facetów dotarło do karczmy we względnej ciszy, która nie mogła trwać nazbyt długo. Starszy osobnik zlokalizował jakiś stolik w rogu pomieszczenia, jednak na samym wejściu nie szczędził sobie entuzjazmu.
- Dwa... Albo trzy kufle dla mnie i drugie tyle dla kolegi obok! - zakrzyknął jedynie w stronę obsługi, klepiąc po raz kolejny tego dnia chłopaka w plecy. Aż dziw, że płuca mu jeszcze nie wyleciały. Mimo wszystko, napoje podano po kilku minutach, zaś sam blondyn przyglądał się im przez dłuższą chwilę. Upił łyk, przerywając ów czynność, aby spojrzeć na jego nowego znajomego. Nie wypadało zaczynać tak samemu, toteż czekał, aż ten się dołączy.

Zaszli do karczmy gdzie brodacz wybrał jakiś stolik w kącie sali, co Shinjiemu jak najbardziej odpowiadało. Zamówieniem również zajął się starszy podróżnik wliczając w nie także swojego białowłosego towarzysza. Mejiro postanowił wprowadzić jednak małą korektę.
- Dwa. Dla mnie dwa. - rzucił pokazując tą liczbę dodatkowo palcami. Nie był przyzwyczajony do picia, nawet słabszych alkoholi. Ot, dwa uznał za optymalną dla siebie ilość i tyle. Oczywiście nie obyło się bez kolejnego ciosu w plecy. Widać brodacz był osobą bardzo bezpośrednią i otwartą. Białowłosy syknął pod nosem i powlókł się ku kątowi sali. Tam usiadł i spokojnie czekał na swoje dwa kufelki.
- Tak właściwie... - zaczął zanim jeszcze zamówienia nie zrealizowano. - Zaraz razem się napijemy, a przecież nie wiemy jak się nazywamy. - to po prostu wydawało się trochę dziwne białowłosemu więc postanowił temat poruszyć. Jeśli w międzyczasie podano napitek to Mejiro również nie ociągając się sięgnął po kufel, ale zanim pociągnął z niego odezwał się jeszcze raz.
- Więc. Jestem Shinji, Mejiro Shinji. Zdrowie panie...? - i jeśli tylko dowiedział się już jak może się do brodacza zwracać przyłożył kufel do ust i pociągnął z niego kilka dużych łyków.

Z początku białowłosy mógł dostrzec jedynie pytające spojrzenie, które wychylało się znad okularów. Mężczyzna jednak je szybko poprawił, aby wyciągnąć rękę w jakże przyjacielskim geście uścisku rąk, który prawdopodobnie mógł pozostawić nieprzyjemne, pulsujące odczucie z danej dłoni.
- Ach tak, gdzie moje maniery... Thomas - powiedział nonszalancko, siląc się na względną kulturę rodem z pałacowego dworu, jednak z wszelkim brudem i plamami wyglądało to bardziej jak jakaś kpina z warstw wyższych. Któż wie, o co mogło mu chodzić? Mimo wszystko, sięgnął po swój kufel, aby to zakrzyknąć coś pokroju 'na zdrowie', a potem niemalże za jednym zamachem wypić jego większą zawartość. Odstawił naczynie na blat i już miał sięgnąć po drugie, kiedy przypomniał mu się nieco inny cel wspólnego odpoczynku. - Możesz zacząć, wiesz... Powiedzieć coś o sobie. Młodzi ludzie mają pewnie wiele przygód. Okres szaleństwa i wrażeń - rzucił, jakby chciał tym zachęcić białowłosego do jakiś zwierzeń. Na dodatek nie zdawał się mieć złych zamiarów, ale kto wie przypadkowych 'staruszków' z ulicy. - Wydaje mi się, jakbym cię gdzieś już widział. Nie byłeś przypadkiem w (tele)lacrymowizji? - zadał pytanie, przyglądając się uważniej chłopakowi. Czyżby oglądał kiedyś tam wcześniej igrzyska magiczne?

Tak jak się Shinji spodziewał pierwszy kufelek zniknął w brodaczu momentalnie. On sam nawet jakby się bardzo postarał to w takim czasie pochłonął by maksymalnie połowę tego co on w tym czasie. Ale nawet nie próbował, po prostu wziął dwa łyki i odstawił kufel na blat. Liczył, że Thomas zaraz zacznie mówić, w końcu zapowiedział, że przy kufelku opowie o swoim maleństwie nieważne czy miało to być jego dziecko czy może jakiś szalony wytwór jego inżynierii czy czym on się tam zajmował. Ale zanim zdążył ponownie złapać za swój kufelek i go podnieść został zaskoczony pytaniem. Tak samo jak wcześniej, jeszcze na drodze wzruszył ramionami.
- Niespecjalnie. - powtórzył to samo co wcześniej. - Zajmuje się głównie prostymi misjami. Nawiedzony dom, tajemnicze zachowanie zwierząt w pobliskim lesie. Nic specjalnego. - wyrecytował tytuły z ogłoszeń misji jakie mu zostały w głowie. - Miałem tylko jedną poważniejszą misję. Dla Rady. - dodał jeszcze i dało się wyczuć, że te dwa ostatnie słowa wypowiedział jakoś tak ponuro. Zaraz sięgnął po kufel tym razem z solennym postanowieniem opróżnienia go przy tym podejściu. Nie udało się, ale zostało znacznie mniej niż połowa.  
- (Tele)lacrymowizji? - zdziwił się białowłosy, bo nawet nie wiedział, że coś takiego istniało. - Nie raczej nie... Chyba, że transmitowali w tej (tele)lacrymowizji ostatnie Igrzyska Magiczne? - trudno było stwierdzić czy było to pytanie czy stwierdzenie. Spoglądał przez chwilę na brodacza jakby chciał sprawdzić czy coś mu zaświta. Potem, przy trzecim podejściu osuszył pierwszy kufelek.

Blondyn wydawał się być całkiem dobrym słuchaczem. Wyglądało to ta, jakby nawet nudna opowiastka stanowiła coś ciekawego. Wszystko trwało tak na powolnym upijaniu drugiego kufla i potakiwaniu, aż białowłosy wspomniał o pewnej instytucji.
- Ech, pewnie coś nudnego lub problematycznego. Rada nie potrafi nawet swojego podwórka upilnować, a co dopiero zrobić coś porządnie... - odpowiedział w kwestii jednego z ostatnich zleceń chłopaka, nie kryjąc zrezygnowania, czy też niechęci względem głównej organizacji nadzorującej magów. Taka była prawda, że nie wiedzieli nawet, co dzieje się w ich państwie, czy mieście, a co dopiero gdzieś na świecie. Dlatego też Thomas pociągnął kolejny łyk, acz znacznie mniejszy jak ten pierwszy haust. - Możliwe! - rzucił nieco głośniej, jak poprzednią kwestię, przez co oczy kilku bywalców karczmy pomknęły w ich kierunku, skupiając się na entuzjastycznym brodaczu. - Chyba nawet nieźle ci poszło, ale samemu to nie to samo, a mojego podopiecznego nijak nie mogę znaleźć. Wiesz taki... protegowany. Prawie to jak własne. Niskie to, pewnie młodsze nawet od ciebie, nie widziałeś go gdzieś może? - odpowiedział na wszystko względnie normalnym tonem zaraz po tym, jak dokończył wreszcie zawartość drugiego kufla, aby nieco później machnąć w kierunku kelnerki, jakby ją wzywając do siebie.

- Ano... - Mejiro pokiwał głową. Pamiętał jakby to było wczoraj jak to wszystko się skończyło. Egzamin na maga S? Dobre sobie, raczej wykorzystanie obiecującego młodego maga do brudnej roboty. A jako, że Shinji nie należał do żadnej gildii to później można go było ot tak odprawić. Bez żadnych wyjaśnień, bez czegokolwiek. Dostał pieniądze i do widzenia, drzwi zamknięte przed nosem i tyle tego E widział.  - Egzamin..? Raczej zostałem okłamany i wykorzystany przez tego cholernego E, a teraz jestem poszukiwany w Pergrande... - burknął ponuro pod nosem spoglądając na spód pustego już kufla. Ale to nie było skierowane do Thomasa, raczej taka myśl na głos. Wydukana pod nosem i raczej mało zrozumiała, jeśli w ogóle. A może? Tak czy inaczej mag przejęcia musiał przymknąć ślepia. Za każdym razem kiedy myślał o Radzie, o Pergrande albo lordzie E przypominał mu się chłopaczek, któremu własnoręcznie odebrał życie. Zamknął ślepia, bo nie chciał widzieć krwi na własnych dłoniach, szkoda tylko że uszu nie dało się zamknąć. Siedział tak jeszcze przez krótką chwilę z łokciami opartymi o blat stolika splatając dłonie, o które opierał czoło.
- Mhm, całkiem nieźle... - odparł w końcu, może jakąś minutę później, może trochę mniej. Raczej Thomas nie powinien się zniecierpliwić z powodu tej krótkiej pauzy, a dla Mejiro ta chwila była ważna. Mógł wrócić do siebie, jako tako przynajmniej. - Byłem trzeci. - uściślił i sięgnął po drugi kufel. Ten opróżnił się w połowie bardzo szybko, jak na standardy Shinjiego przynajmniej.
- Nie, chyba nie widziałem. - odpowiedział bez zastanowienia i ponownie sięgnął kufel. Opróżniony przy drugim podejściu, nieźle. - Znaczy... Może widziałem, w końcu sporo podróżuje. Po prostu za mało mi o tym podopiecznym powiedziałeś. - po tym stwierdzeniu również spojrzał w kierunku kelnerki. Niby miały mu wystarczyć te dwa kufelki, ale całkiem przyjemnie się piło w towarzystwie tego brodacza. Zamówi jeszcze z jeden albo dwa.

- Nigdy się nie nauczą, że magowie może też mają coś do powiedzenia - westchnął zrezygnowany staruszek, kiwając przy tym głową. Wszystko po to, aby spojrzeć w sobie tylko znanym kierunku. Wyglądało tak, jakby zastanawiał się nad pewną kwestią, bądź chciał o coś zapytać, jednak nie wypadało. Mimo wszystko, cisza nie trwała długo. - Zresztą, niby tak rządził radą, a już znikł, ale nie tylko oni mają ciągłe zmiany kadrowe. Wiesz, jakie to potrafi być męczące? Jak taka szefowa wybędzie na misje, a potem jej zastępca znika? Nikt już nie wie, kogo naprawdę słuchać... - dorzucił zrezygnowany, aby skupić się na swojej porcji trunku. Nie powinien zadręczać przecież młodzika własnymi problemami. Jeszcze go wystraszy i ten ucieknie, a wtedy pan mechanik zostanie sam i byłoby smutno. Przynajmniej teoretycznie. Z tej dramatycznej atmosfery aż nie skomentował osiągnięć białowłosego, kiwając jedynie głową na znak tego, że wysłuchał jego słów.
- Hm... Jak go ostatnio widziałem to miał z półtora metra, ciemne włosy, jedne oko czerwone, a drugie zielone, a i te, no... opaskę na oku. Zwykle pod nią ma znak, ale chyba za nim nie przepada - podzielił się jakimiś konkretami, jednak dalej pewnie wiele to nie mówiło chłopakowi. Poza tym, ile czasu niby minęło od ostatniego razu? Tydzień? Dwa? A może rok? Aktualnie jednak liczyła się kelnerka i brodacz, który był w połowie trzeciego z kufli oraz jego słowa, które ewidentnie świadczyły o dalszym piciu. - Jeszcze raz to samo, ale teraz dajcie coś, no wiesz... z kopem. Takie naprawdę mocne.

- Jakby ich obchodziło co ma prosty człowiek do powiedzenia... - burknął w odpowiedzi na słowa brodacza. Faktycznie, powinno być tak jak Thomas powiedział, Rada powinna zważać na zwykłych ludzi. Ale było zupełnie odwrotnie, mieli prostych magów w du... w poważaniu. Mejiro przekonał się o tym z pierwszej ręki. Nie chciało mu się jednak ciągnąć tematu więc machnął tylko łapką. Może też dlatego, że wydawało mu się jakby blondyn chciał coś powiedzieć, może o coś zapytać? W końcu się odezwał, chociaż Shinji jakby miał wrażenie, że nie to Thomasowi chodziło po głowie. Acz uśmiechnął się lekko na jego słowa i pokiwał przecząco głową.
- Mogę sobie tylko to wyobrażać, nigdy w żadnej gildii czy organizacji nie byłem. Więc nie wiem jak to wygląda. - oczywiście zdarzało mu się wykonywać różne misje w grupie, ale to nie o to chodziło. Przynajmniej tak się białowłosemu wydawało.
Kiedy Thomas wdał się w nieco więcej szczegółów o swoim podopiecznym Mejiro znów musiał pokiwać głową.
- Nie, raczej nie. Pamiętałbym gdybym spotkał kogoś takiego. - tak, z pewnością ktoś opisywany przez brodacza zapadł by mu w pamięci. Więc to było raczej pewne - nigdy nie spotkał opisywanej osoby. - Stało się coś, że go szukasz? - zapytał zainteresowany. Każdy temat lepszy od rozmawianiu o Radzie. Chociaż po prawdzie to nie tylko to, Shinji naprawdę zainteresował się tym co Thomas mówi. Może z powodu tej opaski na oko? Opaski na oko wydawały mu się być odjazdowe. Takie zakrywające starą bliznę czy coś, chociaż u podopiecznego Thomasa zakrywała chyba coś innego.
- Dla mnie też. - rzucił w kierunku obsługi podnosząc łapkę.