I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Największym problemem gdy mówiło się o Ashamet, nie wątpliwie była jego lokalizacja. Miejsce to nie znajdowało się na żadnej mapie, nikt o nim również nie słyszał. Kilku śmiałków sprawdziło w księgach, lecz również i stare książki nic nie mówiły o tym miejscu. Można śmiało więc założyć, że Ashamet nie istniało. A mimo to, każdy komu przez myśl przebiegło "Podejmę się tego zadania" a spełniał "Wymagania", odnalazł drogę do tego miejsca....
Corinne Ognistowłosa pojawiła się w tym miejscu, zapewne w najbardziej niefortunny sposób. Akurat wychodziła z toalety kiedy okazało się że po wyjściu z niej, zamiast na powrót trafić tam skąd doń weszła, znalazła się w jakimś korytarzu. Wykonany z kamienia. Zimny i mroczny, choć w kilku miejscach stały kandelabry z wolno płonącymi świecami. Na podłodze znajdował się czerwony dywan, korytarz zaś zarówno z lewej jak i prawej kończył się drzwiami. Przez głowę Corinne przebiegła prosta myśl. "Ashamet". Wiedziała, że znalazła się właśnie tutaj.
Persefona i Terrenco Ta para nie miała wcale lepszego "Wejścia". Oboje obudzili się w Ashamet. Ostatnim o czym pamiętali, to zasypianie we własnych łóżkach. We własnych piżamkach. Tymczasem Terrenco obudził się na mało wygodnej beżowej kanapie. Ubrany w wypastowane półbuty, spodnie od garnituru, białą koszulę. Na oparciu kanapy leżała marynarka oraz muszka. Zaraz obok w łożu z baldachimem, o atłasowej, turkusowej pościeli, leżała Persefona. Ubrana jedynie w lekką, białą koszulę nocną. Dość prześwitującą. W nogach łóżka leżała zaś przygotowana dla niej czarna suknia, lakierki oraz białe zakolanówki. Oboje nie mieli ekwipunku przy sobie, ani w zasięgu wzroku. Sam pokój zdobiło kilka portretów. Z sufitu zwieszał się ogromny żyrandol wypakowany świeczkami. Ściany miały żółtą tapetę, a na podłodze znajdował się zielony dywan. Prócz tego w pomieszczeniu była jeszcze stara szafa oraz szklany stolik przy kanapie Terrenco. No i lokaj. Stał przy podwójnych dębowych drzwiach. Widząc że goście się obudzili, skłonił się lekko.-Witajcie w Ashamet, lordzie Terrenco, Lady Persefono.-Jak widać nici z ukrywania imion. Były świetnie znane lokajowi, więc zapewne nie tylko jemu.
Mimilir i Chloe Chyba najnormalniejsze wejście ze wszystkich. Zwyczajnie idąc ulicą, sceneria nieco "Zmieniła się". Wcześniejsza ulica raczej dość nowożytnego miasta, przemieniła się w coś rodem z zamierzchłych czasów. Wąskie uliczki zapełnione były żebrakami, straganami i nieprzyjemnym zapachem uryny. Chloe nie trafiła tu jednak sama, tuż obok niej znajdowała się Alfa. Delta i Gamma nie zostali zabrani na zadanie. Alfa pozostawiła ich w domu który użyczył im szef Torby. Zarówno Alfa jak i Chloe, miały na sobie czarne płaszcze z kapturami, prezent od Alfy.-Zawsze chciałam taki założyć.-Zaśmiała się, dopiero dostrzegłszy zmianę otoczenia.-Chyba jesteśmy... Nie musisz ze mną iść.-Powiedziała jeszcze do Chloe, zaglądając pod jej kaptur. Wtedy też dostrzegła Mimilir, która przecisnęła się przez ludzi obok nich.
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Ashamet Nie Sty 21 2018, 14:42
Coś mu się niewygodnie leżało w tym łóżku. Miał wrażenie, że z niego wyrósł. Co lepsze, nie spał w swoim łóżku! Co lepsze, nie był tutaj sam! I jeszcze ten ubiór... nie żeby mu się podobało, ale czyżby przesadził z winkiem u mamy? Zaczął się zastanawiać co musiał odwalić by znaleźć się w takim miejscu kiedy procenty uderzyły mu do głowy? Ten ubiór, wystrój, lokaj i kobieta. Usiadł na brzegu sofy, opierając ręce na kolanach a dłońmi łapiąc się za łeb. Trochę mu szumiało pod czaszką ale bez przesady. Mógł normalnie funkcjonować w tej chwili. - Lordzie? - totalnie go zaskoczyło i jeszcze bardziej zmusiło do myślenia nad jego wybrykami. Przecież doskonale pamiętał jak kładł się do łóżka ze specjalną maseczką na twarzy aby zapobiec powstaniu blizn po... w sumie sam nie wiem po czym. A teraz pewnie martwi się o niego, gdzie to znowu go wcięło... Podszedł powoli do śpiącej dziewczyny, i lekko przeciągnął po jej policzku dłoń szepcąc jej do drugiego ucha: - Hej... pobudka... -
Chloe
Liczba postów : 123
Dołączył/a : 22/03/2017
Temat: Re: Ashamet Nie Sty 21 2018, 16:19
Aaaaaaaach, Ashameeeeet... Stare, dobre Ashameeeeet, o którym Chloe nigdy w życiu nie słyszała. Jak dobrze było się tu znaleźć i to w taki prosty, nie wymagający zbyt wiele wysiłku sposób. Chyba. Bo w zasadzie to Sternkaiser nie do końca była pewna tego co ją tu właściwie czeka, jak się tu znalazła i co teraz. To znaczy, pewne informacje posiadała i wiedziała czemu tu jest, ale wiedza na temat własnych celów i tego co chciało się osiągnąć nie zawsze szła w parze z tym, co faktycznie miało się zdarzyć. Dziewczynka nie była jednak przerażona ani zniechęcona. Po swoim boku miała Arę, swoją najnowszą "wybrankę" (aż zarumieniła się lekko gdy sobie o tym przypomniała, a zaraz potem szybko podupadła na duchu rozumiejąc, że wcale nie była gotowa na oddanie swojego serca jednej tylko kobiecie, aaaaaa, to skomplikowane!), więc czego mogła więcej chcieć od życia? Ba, mogła, jakby się uprzeć, traktować pobyt tutaj jako nietypową randkę! Musiała tylko pilnować tego, by Arze się nic nie stało, bo z jakiegoś powodu czuła, że wcale łatwo tutaj nie będzie i musiała uważać na swoją narzeczoną. Mało tego - dostała nawet już podarunek - czarny płaszcz, którego kaptur, tkwiący teraz na głowie Chloe, czasami niuchała, by wyczuć troszkę zapachy swojej dziewczyny. Kyaaaaaaa, zachowywała się jak jakaś dzierlatka, ale Chloe tak miała czasami, gdy ktoś się jej podobał! Raz potrafiła zachowywać się jak najlepsza i szarmancka podrywaczka, innymi razy wypełniała ją dziecięca wręcz radość na spotkanie ze swoim obiektem westchnień tudzież żądz. Na ten moment po prostu cieszyła się czyjąś obecnością! I miała nadzieję, że w przyszłości Ara zrozumie, że harem to ważna sprawa! I oczywiście jej uczucia były jedną rzeczą, a to ile z nich pokazywała tak wprost były drugą. Miała swój imidż do utrzymania!
- Mamy pasujące do siebie stroje, idealnie! - zauważyła dziewczynka w odpowiedzi na pierwsze słowa Ary, uśmiechając się do niej promiennie. - Oczywiście, że pójdę z tobą, nawet nie próbuj zostawiać mnie w tyle. - dodała szybko odpowiadając zdeterminowanym lecz ciepłym spojrzeniem na zerknięcie swojej "wybranki", oraz wyciągając dłoń żeby pogładzić ją po głowie.
Oczywiście nie uszło uwadze Chloe pojawienie się nowej osoby w pobliżu. I to osoby o tak ciekawej urodzie. Kątem oka ją zauważyła, lecz nie zamierzała na razie się odzywać. Zajęta była Arą, lecz ciekawa była też tej strasznie nietypowej istoty. O MÓJ BOŻE, CZY ONA JUŻ MYŚLAŁA O ZDRADZIE?! BYŁA OKROPNA! Jak teraz nad tym też myślała, to gdyby ona sama stanęła obok tej nietypowej dziewczynki to pewnie strasznie rzucałaby się w oczy... gdyby nie to, że ona teraz była w płaszczu. I nie zamierzała go na razie zdejmować. Ale byłyby ciekawą parą. Ach, uczucia i emocje Chloe zawsze były rozdrgane, ale teraz to było wręcz nad wyraz niesamowite.
Mimilir
Liczba postów : 30
Dołączył/a : 01/07/2017
Temat: Re: Ashamet Nie Sty 21 2018, 21:33
"Diabeł" i "demon" to popularne hasła rzucane na widok Mimilir. Zdążyła się do tego przyzwyczaić, chociaż nie do końca rozumiała dlaczego tak ją określano. Czy Onihikuro był demonem? Z pewnością nie był normalnym człowiekiem, a... istotą magiczną, jednak do sługi zła było mu daleko, bardzo daleko. Czy wystarczyło mieć same atrybuty tych przeklętych istot, aby zasłużyć sobie na taką łatkę? Oczywiście zaciekawiona tematem Mimi postanowiła go zbadać i poczytała troszkę. Wychodziło na to, że wygląd był najmniejszym problemem ze wszystkich, gdyż to zachowanie i brak sumienia tworzyło to, czym demony lub diabły tak naprawdę były. No i tu rodziła się pewna myśl, bo z doświadczeń blondynki wychodziło na to, że Onihikuro mimo demonicznej aparycji był bardziej ludzki, niż ludzie, którzy to wykazywali się nierzadko diabelskim charakterem. Powinnam uważać się za demona? Z wyglądu... owszem. Z mocy... no również, ale z osobowości? Nie, raczej nie. Głębsze badania tematu doprowadziły Mimilir do natknięcia się na zadanie. Bardzo dziwne zadanie, które mówiło o przywitaniu diabła. Brzmiało intrygująco, a więc natychmiast kupiło Mimi. Dodatkowo pozwalało poznać osobiście istotę piekielną, do której tak chętnie przyrównywano blondynkę. Była to doskonała okazja, aby przekonać się czy rzeczywiście mieli jakąś rację, czy ot rzucano określeniami, bo tak się kojarzyła. Jednak nie ukrywała, że w sumie to zadanie w Ashamet wybrała tylko dlatego, że było ciekawe. A ona lubiła ciekawe rzeczy! W końcu dziecięca ciekawość była jedną z jej głównych, najbardziej zarysowanych cech w portrecie osobowości Mimilir. I tak sobie zmierzała ulicami, zastanawiając się w jaki sposób dotrze do miejscowości, której nie było na żadnej z map. Musiał istnieć jakiś sposób i zapewne był on magiczny, ale to wcale nie ułatwiało zadania. Wręcz przeciwnie - utrudniało je, bo wszystko co magiczne, to zagmatwane, poplątane, dziwne i w ogóle niejasne. Mrug, mrug i do Mimi dotarło, że coś się zmieniło. I pod "coś" miała na myśli "wszystko". Stanęła jak wryta, zmrużyła oczy i niezadowolona przyglądała się nieznanemu krajobrazowi. Brudne, śmierdzące ulice, pełno żebraków, syf i wrażenie, jakby cofnęła się do czasów, o których kiedyś przyszło jej czytać w jednej z książek Nixi. Powoli spojrzała za siebie czy przypadkiem nie trafiła po prostu w jakąś dziwną uliczkę, ale... za nią było to samo. Rozglądnęła się po okolicy uważnie i wzruszyła ramionami. - No trudno. - mruknęła do siebie, a na jej twarzy powoli wykwitł uśmiech, zaś jej oczka zalśniły. Dlaczego? Prosta sprawa - wszystko było dla niej nowe, a zatem interesujące! Uwielbiała zaspokajać swoją ciekawość, a teraz ją zżerała od środka jak korniki pnie w dziczy, w której się wychowała. Ruszyła dalej. Ludzie wyglądali tak, jakby pasowali do otoczenia - zatem prawdopodobnie trafiła do tego miejsca sama. Cóż, ona wyglądała za to jak z zupełnie innej bajki. Już pomijała swoje rogi, czerwoną skórę czy dziwne znaki, ale ubranie też miała specyficzne. Specyficzne, jak na to otoczenie. - Iluzja? Teleportacja? - głośno myślała, zastanawiając się jak tu trafiła. Nie było to wielce istotne, bo nowy świat zdawał się być otwarty do poznawania i Mimi nie omieszkała z tego skorzystać. A więc spokojnie, z uśmiechem na ustach spacerowała dalej i przyglądała się wszystkiemu z takim zaciekawieniem, jakie można było ujrzeć u dziecka w sklepie z zabawkami.
Corinne
Liczba postów : 64
Dołączył/a : 12/04/2017
Temat: Re: Ashamet Sro Sty 24 2018, 02:20
Trafiając do korytarza była tak zaskoczona, że z tego wszystkiego zrobiła dwa szybkie kroki wstecz, przez co zapewne wpadła w pewnym momencie na ścianę za swoimi plecami. Po tym, gdy dotarło do niej przypuszczenie, gdzie może się znajdować, westchnęła krótko, aby następnie wybrać lewy kierunek i ruszyć ku tamtym drzwiom. W końcu zawsze powtarzano jej, aby kierować się głosem serca - a, że serce miała po lewej stronie, wnioski nasuwały się same. - Ashamet... - powtórzyła na głos, przechodząc przez względnie pusty i niezbyt przytulny korytarz. Miała jednak pozytywne przeczucia. Być może po prostu trafiła do jakiegoś bocznego korytarza, który prowadził do ciepłych, przestronnych i ładnie urządzonych komnat? Oby jednak to nie okazał się labirynt, albo, co gorsza, że gdy dotrze do drzwi i minie próg, zostanie po raz kolejny przeniesiona w bliżej nieokreślone miejsce. Jeżeli coś sprawiłoby, że teleportowałaby się na powrót do Fairy Hills, skąd trafiła do Ashamet, z pewnością czułaby potężny niedosyt po utracie szansy na zasmakowanie kolejnej przygody. Jej ubranie przeciętnie pasowało do wystroju i stylistyki lokacji. W zasadzie poza samą znajomością nazwy, nie do końca orientowała się, gdzie właśnie się znalazła. Na szczęście tenisówki, długie, materiałowe spodnie, szara koszulka i narzucony na nią grafitowy kardigan nadal pozostawały lepszym doborem kreacji niż na przykład jednoczęściowa piżamka z kapturem z uszami. Przynajmniej dopóki nie okazało się, że trafiła na piżama party.
Persephone
Liczba postów : 24
Dołączył/a : 07/12/2017
Temat: Re: Ashamet Sob Sty 27 2018, 00:22
Grobowa cisza - to właśnie ona mogłaby towarzyszyć jej snom. Niestety, nie zawsze mogła mieć to, czego tylko by sobie zapragnęła. Z początku przysiadła na łóżku, przecierając przy tym zaspane powieki. Czy zauważyła swoje aktualne położenie? Nie do końca. Delikatne ziewnięcie zostało przesłonięte dłonią, a spojrzenie różnokolorowych oczu padło na... zupełnie obce jej osoby. Potrzebowała dobrej chwili, aby zorientować się w swojej sytuacji. Wszystko po to, aby następnie przesłonić się szczelniej i z dozą nieufności pościelą, aktywując przy tym Suicidal Thoughts rangi D na Terrenco, który to zapewne był bliżej, aniżeli pan kamerdyner.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ashamet Pon Sty 29 2018, 18:09
MG
Corinne: Przejście przez drzwi zaprowadziło ją do przestronnego pomieszczenia, wykonanego z szarego kamienia. Na podłodze ustawiono wiele stołów, zawalonych garnkami, patelniami, oraz jedzeniem. Pod ścianą po jej prawej znajdowały się zaś umieszczone trzy gliniane piece. Na prawo od niej znajdowały się również drewniane drzwi. W pomieszczeniu stały trzy kucharki, które cicho rozmawiały o czymś w przeciwległym końcu pomieszczenia, obrócone do Rinnie plecami. Za nimi znajdowały się jeszcze jedne drzwi. Bogaciej zdobione niż te, przez które przeszła.
Persefona i Terrenco: Niestety Enco podchodząc do Persefony dostrzegł, że ta już nie śpi. I chyba nie była specjalnie zadowolona ze zbliżającego się chłopaka. Kamerdyner został na razie pominięty, więc stał tam sobie dalej z pokerową twarzą, czekając aż dwójka przybyszów będzie czegoś od niego chciała, lub też, aż się ogarnie. Persefona zasłoniła się pościelą i chyba nie śpieszyła do wyjścia z łóżka. A Terrenco? Przez myśl przeszła mu myśl, że zachowywał się jak jakiś pedofil...
Mimilir i Chloe: Szeptom o diable nie było końca, gdy ludzie przypatrywali się Mimi. Tylko Chloe i Ara nie szeptały o diable. W zasadzie wcale nie szeptały. Chloe próbowała dobrać się do głowy Ary, ale ta palcem, delikatnie lecz stanowczo, odsunęła dłoń dziewczyny. Ktoś tu się musiał chyba nauczyć panować nad libido bo się jeszcze przykro i smutno zrobi! W każdym razie i Ara zaczęła przyglądać się Mimi z zaciekawieniem, gdy ta ich minęła, zaczęli iść za nią.-Myślisz że to dziecko Ashamet?-Zapytała w końcu Ara. Mimi zaś dostrzegła zamek w oddali. Dobry cel dla jej podróży. Bo coś i jej podpowiadało, że znajdowała się w Ashamet.
Terrenco: Suicidal Thoughts 1/2 Persefona: 93MM
Chloe
Liczba postów : 123
Dołączył/a : 22/03/2017
Temat: Re: Ashamet Sro Sty 31 2018, 02:58
Hej! Jej libido, jej sprawa, jej problemy! Poza tym niczego złego nie chciała zrobić, więc ma żadnego problemu! I faktycznie, nie było żadnego problemu - gdyby Chloe przejmowała się takimi delikatnymi gestami to już dawno temu przestałaby się interesować jakimikolwiek próbami zdobycia dziewcząt. W tym przypadku po prostu uznała, że to nie ten moment, nie ten czas, ale nie znaczyło to przecież, że za pięć minut nie nadejdzie ten poprawny! Bo grunt to być pozytywnie nastawioną do świata. Poza tym - to co łatwo zdobyte było przyjemne, a to co zdobyte nieco trudniej - smaczniejsze. Niemal jak zakazany owoc lub coś w ten deseń. Co ciekawe, akurat gdy Chloe chciała być po prostu miła, to zostało to uznane za atak na czyjąś prywatność. CO ZA ŚWIAT!
Cóż, żeby zachować powagę, zaraz po odtrąceniu jej dłoni, Chloe aktorsko zagwizdała sobie przez chwilę, a następnie założyła ręce za głowę, maszerując obok Ary i przyglądając się dalej "diabełkowi". Uroda nietypowa, więc i nic dziwnego w tym nie było, że jej koleżanka zwróciła na nią uwagę. Pytanie zadała po cichu, jednak Chloe nie zamierzała wcale zachowywać się w tym wypadku cicho - nie była na zleceniu, nie chowała się kompletnie w cieniu, nie musiała dbać o to by pozostawać niewykrywalną, dlatego gdy Ara zadała swoje pytanie, Sternkaiser podniosła tylko palec do góry, dając do zrozumienia koleżance, że się tym zajmie. - Może teleportacja. Może iluzja. A może świetna okazja by się poznać, złotko? - powiedziała głośno i w kierunku Milimir. Tak, zasadniczo Milimir mogła tego nie zauważyć, ale były takie badania na świecie, które dowodziły tego, że ludzie instynktownie wyczuwali, kiedy mówiło się akurat do nich i to nawet w tłumie. Ba, częściej się zdarzało, że ludzie myśleli, że się mówi do nich nawet gdy się do nich nie mówiło niż odwrotnie. A w ten sposób mogła przyciągnąć uwagę zagadkowej dziewczyny.
O mój Boże. Czekoladka w złotku. Teraz do niej to dotarło. Aż przyłożyła ręce do ust by zakryć swoje zdziwienie co musiało wyglądać trochę dziwnie, bo trochę tak jak gdyby kogoś zaprosiła do rozmowy, a następnie się zawstydziła. Bo się zawstydziła. Ale z innego powodu. I nie do końca.
CHRZAŃ SIĘ LIBIDO.
Mimilir
Liczba postów : 30
Dołączył/a : 01/07/2017
Temat: Re: Ashamet Sro Sty 31 2018, 21:42
Diabeł, demon, potwór, bestia. Ileż się tego Mimi nasłuchała przez swoje dziesięć lat życia w tej formie. Tak długi okres czasu pozwalał nabyć umiejętność ignorowania wszelkich określeń tego typu. Blondynka nawet nie miała ludziom tego za złe - w końcu wyglądała jak wyglądała i raczej skojarzenie było banalne. W gruncie rzeczy nawet była niekiedy zadowolona, że tak ją postrzegano. W końcu te wszystkie nazwy odnosiły się do istot, których ludzie się bali, a strach to podporządkowanie, zatem mogła dominować. Oj, Mimilir uwielbiała dominować, bo tego nauczyło ją życie w dziczy - zawsze musisz być silniejsza, zawsze musisz być górą, bo inaczej nie zdobędziesz ani pokarmu, ani szacunku, ani partnera. Proste zasady natury, które działały też pośród ludzi... poniekąd. Społeczeństwo było naprawdę problematyczne. Trzeba było zwracać uwagę na tak wiele czynników, które były zupełnie bzdurne. Kultura osobista, odpowiedni strój, odpowiednie słowa, odpowiednie gesty i masa innych elementów, które Mimi średnio rozumiała. Grunt, że w pewnym stopniu miała je na uwadze i nie wypadała zupełnie dziko. W końcu Nixi ją szkoliła do życia pośród ludzi. Z uśmiechem na ustach spacerkowała sobie dalej. Tuputup, tuputup, całe otoczenie było intrygujące, bo całkowicie nowe. Nawet coś sobie tam pod nosem nuciła. Nie wiedziała dokładnie co, bo w kwestii utworów muzycznych i ogólnie kultury ludzi była średnio obeznana, ale jakaś melodyjka wpadła jej w ucho. Coś o szaleństwie, coś o śnie, coś o aniele, ktoś uświadamiał kobietę w szaleństwie? Chyba. Tekst brzmiał mrocznie, a melodyjka wręcz przeciwnie. W każdym razie - na horyzoncie pojawił się zamek i wtedy w główce Mimiś pojawiła się myśl. Ashamet... A czy to było rzeczywiście miejsce ze zlecenia? Cóż, ciężko stwierdzić, chociaż blondyneczka była jakoś dziwnie przekonana, że jednak ma rację. I wtedy usłyszała głos, który odnosił się do jej wcześniejszej wypowiedzi. Zatrzymała się, odwróciła i spojrzała na dwie zakapturzone postacie. Jedna z nich zakrywała usta, więc średnio ją było widać. Która to powiedziała? Zdawało się, że ta zakrywająca, bo wyglądało to tak, jakby wyrwało jej się. Z nieco zdezorientowaną miną Mimilir przyglądała się im chwilę, a później zignorowała. Nie ufała ludziom, a ta dwójka nie wyglądała na takich, którym należałoby zaufać. Odwróciła się i ruszyła dalej. Złotko? Niestety rogata dziewczyna nie zrozumiała tego zwrotu, bo dotychczas nigdy go nie słyszała. Nixi jej nie nazywała "złotkiem", a po za tym to - jak już wspomniałem - Mimi miała wybiórczą wiedzę na temat ludzi, ich kultury oraz zachowań. W tym momencie czuła się zagubiona, a niezrozumiałe osoby wcale nie ułatwiały odnalezienia się. Jednak ten zamek w oddali... wyglądał intrygująco. Postanowiła się do niego udać i zostawić w tyle tamte dwie zakapturzone postacie, a do tego należało przyśpieszyć kroku. Tak też uczyniła. Hasta la vista, baby!
Corinne
Liczba postów : 64
Dołączył/a : 12/04/2017
Temat: Re: Ashamet Sro Sty 31 2018, 22:06
Jak się okazało, po minięciu pierwszych drzwi, trafiła do kuchni. Zmrużyła brwi w wyrazie zdziwienia, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu. Przez głowę przeszła jej myśl, co takiego znajdować się mogło na końcu drogi, którą obierze. Niby miała na celu poznanie pewnej tajemnicy skrywanej przez to miejsce, ale chyba niezupełne chodziło w tym wszystkim o to, aby w znaczeniu dosłownym poznawać zamek 'od kuchni'. Na szczęście, choć wystrój pomieszczenia nieszczególnie się zmienił, a zatem przestronna izba nadal pozostawała dosyć chłodna i surowa, tutaj już udało się jej spotkać ludzi. Zatem, po ciekawskim przyglądaniu się garnkom oraz, jeżeli było to wykonalne bez hałasowania, ich zawartości, powoli zbliżyła się do pichcących swoje przysmaki pań. - Szykuje się wspaniała uczta. - zagaiła ciepłym, nieco podekscytowanym tonem, który, nawet pojawiając się znikąd, nie powinien sprawić, że półmiski, sztućce i talerze zaczęłyby latać po całej kucharskiej pracowni. Starała się też niczego jeszcze nie zdradzać, jednocześnie czując, że czas na ewentualne zadawanie pytań dopiero nadejdzie, być może nawet niekoniecznie w tym pomieszczeniu. Ot, wolała się zaanonsować, przywitać, wymienić kilka zdań grzecznościowych, być może zorientować się, co to za okazja, skoro już były na etapie przygotowania posiłków, po czym ruszyć w dalszą drogę. Nawet, jeżeli sama nie bardzo orientowała się, dokąd kolejne korytarze miałyby ją zaprowadzić.
Persephone
Liczba postów : 24
Dołączył/a : 07/12/2017
Temat: Re: Ashamet Pią Lut 02 2018, 15:16
Zaprawdę, współczesne czasy zdawały się pozbawione chociaż krzty przyzwoitości, a ludzie nie mieli za grosz honoru. Nic dziwnego, że tylko nieliczni potrafili odnaleźć tę jedyną i słuszną drogę, mającą wybawić ich od wiecznego cierpienia. Bardzo trudne zadanie leżało przed nimi, jednak najpierw musiały sprostać innemu wyzwaniu. - ...chcemy byście wyszli... - wydusiłaby z siebie tylko blondynka, spoglądając na Renco tak, jakby chciała mu samym wzorkiem powiedzieć, że teraz powinien się zabić. Mimo wszystko, pozwolenie na to byłoby teraz łaską dla takiego osobnika, toteż dalsze ciśnięcie zaklęciami zamierzała sobie odpuścić. Jedynie zaczekałaby w swojej bezpiecznej, skrytej kołdrą postawie, aż to postanowią wyjść, a chwilę później sama spróbowałaby się jakoś ubrać. Dopiero w bardziej adekwatnym do rozmowy stroju byłaby gotowa, aby jakkolwiek kontynuować rozmowę, czy zadać nader istotne pytanie, bo w końcu nie wiedziały, gdzie tak właściwie teraz są.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ashamet Sob Lut 03 2018, 14:48
MG
Chloe i Mimilir: Ara słysząc zaczepkę Chloe ledwo zdusiła śmiech, całkiem rozbawiona podrywem towarzyszki. A widząc jeszcze reakcję Mimilir, nie dała rady i lekko się zaśmiała. Miała ładny śmiech.-Chyba ją spłoszyłaś.-Powiedziała już normalnie, uznając że szeptanie nie ma dłużej sensu.-No dobrze, złap ją-Posłała uśmiech Chloe, licząc na to że ta faktycznie pochwyci teraz Mimilir za pomocą swojej magii. W końcu wiele znaków świadczyło o tym że był to cel który mieli chronić. A najlepsza ochrona - to ta która polegała na zamknięciu w jakimś ciasnym miejscu w którym nikt oprócz ochroniarza ci nie zagrozi. Dokładnie tak.
Corinne: Zawartość była różnoraka. Od ziemniaków i ryżu, po zupę jarzynową i bigos. W końcu Corinne jednak odpuściła zawartości kuchni i postanowiła odezwać się do niewidzących jej kobiet. Wywołało to jak można się spodziewać pisk i wszystkie trzy kobieciny odwróciły się do Corinne. Jedna nawet złapała się za serce i prawie upadła na ziemię.-Na Boga dziecko, nie strasz tak-Powiedziała jedna z nich machając szybko ręką przed twarzą, żeby uspokoić skołatane serce.-Co tu robisz dziecino? Nie widziałam cię na zamku...-Powiedziała środkowa z kobiet, przyglądając się Rinnie z zainteresowaniem
Persefona i Terrenco: -Zgodnie z pani życzeniem-Powiedział kamerdyner kłaniając się Persefonie, a następnie otwierając drzwi by i pan Terrenco mógł wyjść, który właśnie to uczynił. I tak też Persefona została pozbawiona sama sobie, by móc się spokojnie ubrać. Terrenco wraz ze służącym w milczeniu czekali przed drzwiami, aż w końcu wyszła do nich blondynka. Co do nowego pomieszczenia - był to korytarz o żółtawych ścianach, gdzieniegdzie były pochodnie i obrazy, przedstawiające zapewne królewską rodzinę. Korytarz był długi i kończył się drzwiami, chociaż na lewej ścianie, również znajdowały się drzwi. Dwa dokładnie. No i był też dywan, czerwony.
Chloe
Liczba postów : 123
Dołączył/a : 22/03/2017
Temat: Re: Ashamet Pon Lut 05 2018, 15:18
Ayayaya! Coś tu chyba się odpaliło dziwnego, bo Złotko postanowiło ich zignorować mimo tak fantastycznej próby zwrócenia na siebie uwagi! Aż Chloe ze zdziwienia prawie się zapowietrzyła, szybko jednak jej przeszło gdy usłyszała śmiech Ary. Tak, tego rodzaju wynagrodzenie za pomyłkę zdecydowanie poprawiało jej humor i było warte próby. Melodyjny śmiech ładnych dziewczynek był tym na co Chloe zasługiwała i czego wymagała od życia by uprzyjemniało jej te trudne momenty, gdy akurat nie była pod wpływem odpowiednich substancji odurzających. Dziewczynka odwróciła się do swojej towarzyszki i posłała jej przepraszający uśmiech. Mimo wszystko nie do końca przecież o to chodziło by ją rozbawić, tylko by osiągnąć pewien cel, a ten ostatecznie nie został, olaboga, osiągnięty! Co za tym idzie trzeba było działać dalej, a Ara sama już nawet zdążyła wydać jej rozkaz...
...rozkaz? Zaraz, rozkaz? To oni byli w takim związku? To Chloe miała być tutaj M?! Ach, na ogół bywało inaczej, ale w zasadzie, w ramach ciekawej odmiany... Może nie było to takim najgorszym pomysłem? Żeby życie miało smaczek raz na górze, raz karniaczek? Może trochę. Tak czy siak, z niewinnym uśmiechem na ustach, w którego kącikach tylko zalegała delikatna złośliwość, Chloe przytaknęła swojej pani, a następnie ruszyła biegiem, po prostu biegiem, w kierunku Milimir. Wbrew przemyśleniom Ary, Sternkaiser nie pomyślała w ogóle o użyciu magii w tym miejscu, bo i dlaczego miała na niej od razu polegać? Miała nogi i miała ręce, a często te wystarczały do wykonywania różnych zadań. Jedną z pierwszych lekcji jakie otrzymała w dawnych czasach było "nie polegaj na pojedynczej broni lub pojedynczym sposobie wykonania zadania". Jeśli bowiem pojedyncza rzecz zawiedzie to będzie bezradna. Pamiętała to do dziś.
Tak czy siak, ruszyła za Milimir, jednocześnie wyrzucając z siebie jeden tylko okrzyk. - Hej, poczekaj, chcemy porozmawiać! Daj nam szansę! - to ostatnie zdanie było kompletnie niepotrzebne, ale jako że Chloe i tak dobrze się już bawiła w tej wszechogarniającej sieci wzajemnych romansów i namiętności, to odruchowo chciała dolać oliwy do ognia. Wiedziała co robi. Prawie zawsze wiedziała. Gdyby jednak Milimir zechciała uciekać jakoś bardzo szybko od niej, dopiero wtedy mogłaby się posłużyć zaklęciem Shadow Shift (C) by zdecydowanie szybciej dostać się w jej zasięg, wykorzystując pokłady cieniu jakie powinny były zalegać w pobliżu, gdziekolwiek. W najlepszej sytuacji może nawet udało by się jej dostać w cień samej Mili i po prostu złapać ją obiema rączkami za brzuszek.
Mimilir
Liczba postów : 30
Dołączył/a : 01/07/2017
Temat: Re: Ashamet Czw Lut 08 2018, 15:42
...śmiali się z niej? Jak tylko odwróciła się, to usłyszała chichot. Melodyjny, bo melodyjny, ale jednak. Końcówki rogów blondynki poczerwieniały ze złości. Mimiś nie lubiła jak ktoś się z niej śmiał, bo to znaczy, że jej nie szanował. A przecież zwierzęce instynkty jasno podpowiadały, że należy dominować, budzić respekt i zwyczajnie, jak głosiła inna pioseneczka, nie dać się. Z drugiej strony... Nixi tłumaczyła tyle razy jacy są ludzie i że czasami lepiej odpuścić, a szczególnie wtedy, gdy jest się w tłumie. Kłóciło się to z logiką Mimilir, bo im więcej ludzi widziało jej upokorzenie, tym większe ono było. Krocząc dzielnie przed siebie wzięła kilka głębokich wdechów i postanowiła się uspokoić. Zadziałało, czego oznaką była też zmiana ubarwienia tych wielkich rogów. To Ashamet. Niech będzie, że zignoruję. Nie chciała robić zamieszania na ulicach bardzo dziwnego miejsca, które wydawało się zupełnie wyrwane z czasu. Podejrzewała nawet, że może być w... przeszłości. Już sam fakt, że nagle się tu znalazła był wystarczająco nieprawdopodobny, aby tym samym nieco uprawdopodobnić jej teorię. Tak czy inaczej - ruszyła dalej, w stronę zamku. I nagle usłyszała krzyk i bieg. Nieufność zadziałała jak najlepszy instynkt - odwróciła się błyskawicznie, wystawiła lewą dłoń przed siebie, wskazując czarnym pazurem na nadbiegającą osóbkę i opuściła nieco głowę, by spojrzeć "spod byka". Stanęła twardo w miejscu, ale gdyby tylko nieznajoma chciała się zbliżyć bardziej, niż na te trzy-cztery metry, to odsuwałaby się, aby zachować dystans. - Ani kroku dalej. - warknęła, przygotowując się jednocześnie do ataku lub obrony, czyli zwyczajnie walki. Nie chciała jej tutaj zaczynać, bo nie to było jej celem, ale jeżeli zostałaby zmuszona... to inna sprawa. Nie ufała ludziom, nie czuła się też pewnie w tym miejscu, które było jej zupełnie-zupełnie obce. Nie wyglądało ani podobnie do dziczy, w której się wychowała, ani do współczesnego świata ludzi, w którym życia uczyła ją Nixi. A kiedy zwierze czuje się niepewnie, to jest skore do kąsania. W tym wszystkim nie pomagał również fakt, że Mimi nie rozumiała dwuznaczności i nie wyłapywała podtekstów. - Czego chcecie? - zapytała, opuszczając rękę, ale palce były rozczapierzone na boki, wskazując, że w każdej chwili może nimi chlasnąć kogoś, kto się zbliży za bardzo lub spróbuje czegoś podejrzanego. Nie była zdenerwowana, ale gotowa do działania, zatem rogi pozostały w swej naturalnej barwie. No, czego od niej chcieli?
Corinne
Liczba postów : 64
Dołączył/a : 12/04/2017
Temat: Re: Ashamet Pią Lut 09 2018, 03:27
Nie bardzo wiedziała, jak powinna odebrać pytanie środkowej z kobiet. Sprawdzała ją? Rozpoznała intruza? Jak w takim razie powinna na to zareagować? Pozostawało jej wyłącznie improwizowanie oraz liczenie na to, że, nawet w przypadku jakiejś wpadki, okaże się gościem pożądanym, skoro już tutaj z jakiegoś powodu trafiła. - Wygląda na to, że przybyłam prawie na ostatnią chwilę. Do tego... chyba się zgubiłam. - nadal nie przedstawiając się, co sama już uznała za odrobinę niegrzeczne, wyjaśniła swoją, w zasadzie bardzo zgodną z prawdą, historię. Spojrzała w kierunku drzwi, do których prawdopodobnie powinna zmierzać. Skoro drzwi były zaledwie dwie pary, a z dzięki jednym tutaj trafiła, to droga zapowiadała się póki co na całkiem prostą. Tylko, czy na pewno na końcu drogi znajdzie odpowiedź na swoje pytanie? No i, wcześniej, czy będzie w stanie nadal tymi korytarzami bez przeszkód podążać, kiedy natykać będzie się na różnych innych przechodniów?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.