I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Dziwna miejscowość, a raczej pozostałości po niej, ulokowana w niewielkiej dolinie gdzieś w górach państwa Seven. Jest to około pięćdziesiąt budynków nie mierzących więcej niż dwa piętra rozlokowanych wzdłuż dwóch burkowanych dróg przecinających się prostopadle. A i tak są zniszczone poprzez co drugiego piętra sięgają tylko ściany i kawałki podłóg. Nikt nie wie co tu się stało ani dlaczego. Co lepsze - nikt nie wie, że Tułtuła istnieje. Wszystko wygląda niby normalnie jak na opuszczone miasto dopóki nie zejdzie się do doliny. Wtedy zaczynają dziać się czary...
MG:
Nie wiadomo jak ani czemu, ale każdy kto tutaj się pojawił trzymał w ręce ogłoszenia na temat pracy z wypalonymi na nich nieczytelnymi symbolami. Dziwny trafem, każdy dosłownie kilka sekund temu myślał, że zajmie się tą robotą. Przecież to nic wielkiego zażegnać konflikt pomiędzy dwoma uczniami. I to wystarczyło aby uaktywnić ukryte zaklęcie na papierze. Obraz nagle wydłużył się niczym w Gwiezdnych wojnach, wbiło w fotel jak podczas szybkiej jazdy (a przynajmniej wywołało takie uczucie) i skończyło się niczym ostre hamowanie. I puf! Cała czwórka ludzi z nieco roztrzepanym od "podróży" wyglądem stali... w sumie sami nie wiedzieli gdzie. Na zboczu jakiejś góry skąd mogli podziwiać widok na resztki pewnej mieściny. Jedynie ślady na cienkiej warstwie śniegu wskazywały kto skąd mógł przybyć. Jest zimno a górski wiatr hula i co chwila pozostawia na twarzach magów kilka płatków śniegu które topnieją po chwili. Pogoda również nie zapowiadała się dobrze gdyby tak spojrzeć w górę. Nadciągały czarne śniegowe chmury, a więc za jakąś godzinkę, może dwie rozpęta się tutaj śnieżyca. A w tym wszystkim jedynym sensownym schronieniem wydawaje się opuszczone miasteczko na dole doliny...
//wpierw zobaczę jakie tempo macie z odpisami i spróbuję się do was dopasować. Czas na pierwszy odpis - tydzień.
Autor
Wiadomość
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Tułtuła Sob Lis 04 2017, 19:49
Tu wcale nie chodziło o to, czy Północny Wiatr był w jej typie, czy też nie, ani o to ile miał już lat na karku i jak staro się prezentował. Randia po prostu była... niemiła. Na start zazwyczaj serwowała kwaśną i niezadowoloną minę. Taką już miała niestety, albo czasem też na szczęście, naturę i kompletnie się tym nie przejmowała, bo przecież na misje nie chodziła po to, żeby zdobywać przyjaciół. W końcu też dotarli do miasteczka, co mogło być słodką obietnicą ciepła i dokładnego wyjaśnienia całego przedsięwzięcia w jakimś miłym miejscu, pozbawionym śniegu. Ślady, za którymi do tej pory podążali zniknęły bez śladu, jakby ich właściciel nagle wyparował w powietrze, ale cóż... to chyba nie było coś, czym należało się przejmować. W przeciwieństwie do bariery, o którą właśnie obił się Staruch. Spojrzenie dziewczyny powędrowało w jego stronę na moment, by zaraz przenieść się z powrotem... w przestrzeń przed nimi. Czy to dlatego ślady poprzedniego spacerowicza tak po prostu wyparowały? Była wróżka postąpiła do przodu, wyciągając przed siebie dłoń, co miało uchronić ją przed podobnym trafieniem na niewidzialną ścianę jak w przypadku Starucha. Kiedy wreszcie jej ręka natrafiła na przeszkodę, przejechała delikatnie po jej powierzchni, przyglądając się reakcji. Przypominała jej trochę taflę wody, więc może było to dzieło kogoś, kto posługiwał się taką magią, albo czymś podobnym. Mniejsza jednak z tym. Czarnowłosa sięgnęła do kieszeni płaszczyka i wyciągnęła złożone zgłoszenie. Rozłożyła je, a następnie jeszcze raz uważnie przeczytała, kręcąc przy tym nieco nosem. W końcu też podniosła kartkę w jednej dłoni i przyłożyła ją do powierzchni bariery tak, by przylegała do niej stroną na której było opisane zadanie. - Ej, jest tam kto? To ogłoszenie nas tu ściągnęło i na prawdę byłabym wniebowzięta, gdyby ktoś, jeśli oczywiście ktoś tam jest po drugiej stronie, nas przepuścił, bo na prawdę nie chciałabym się zamienić w śnieżnego bałwana, biorąc pod uwagę nadciągającą burzę. - mówiła głośno i wyraźnie, patrząc w przestrzeń za barierą, jakby oczekując, że może rzeczywiście coś tam zobaczy, albo że faktycznie ktoś tam jest, dobrze się przy tym wszystkim bawi, ale zaraz przestanie i wpuści ich, łaskawie pozwalając uniknąć zostania żywym bałwanem lub zaspą śnieżną.
Amney
Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu
Temat: Re: Tułtuła Sro Lis 08 2017, 18:11
MG:
Zleceniodawca patrzył przez chwilę na Jamiego, próbując zrozumieć czemu zrobił to co zrobił. Przecież wiedział, że przez barierę nic nie przejdzie... No tak. Nie wspomniał mu o tym, a gdy sobie to uświadomił to Staruch zdążył ponawyklinać, kopnąć w barierę i znowu się wywalić. Jego stopa weszła jak w masło w nią na kilka centymetrów ale z wyciągnięciem było gorzej. A on nieświadom tego wykopyrtnął się przez niespodziewaną utratę równowagi. Po chwili jednak sama została powoli uwolniona. Magnus miał akurat więcej rozumu i z przemyśleniem swego działania dotknął lekko przeszkody. O tyle pierwsza czynność udała się bez większych problemów, przy jej odciągnięciu musiał poświęcić kilka długich sekund. Tak jakby ręka się przykleiła i musiał powoli ją odklejać, a siła wcale w tym nie pomagała. W obydwu przypadkach rozeszła się malutka fala zanikająca po kilku metrach. W końcu i przyszła kolei Randi. Wszystko wyglądało tak samo jak w przypadku mężczyzny dogryzającemu starszemu panu. Łatwo przyszło, trudniej zabrać. Jednak przyłożenie karteczki poskutkowało tak samo jak opieranie się o drzwi. Wystarczyło tylko żeby ktoś nacisnął na klamkę aby ta pierwsza osoba przypadkowo je otworzyła i poleciała na podłogę. Z dziewczyną było bardzo podobnie. Kartka dotknęła bariery, została powoli przez nią pochłonięta i tak zacięło się na moment. Już miała Randia zadać pytanie, kiedy... no tak kiedyś albo teraz. Trudno powiedzieć co zaszło. Pozostali po prostu zauważyli, że znikła im z oczu. Mimo to nadal tam stała ale nie mogła już wyciągnąć ręki, a tym bardziej kartki. Coś przypominającego złotą kulę rozmiarów piłki do tenisa przyczepioną do złotego łańcucha wyłoniło się zza kartki i owinęło mocno wokół ręki. Chwila ciszy, panika, co to będzie? Dalej nic i tak przez blisko dziesięć sekund, aż w końcu szarpnęło dziewczynę do środka. Wywalić się, nie wywaliła choć nie wiadomo jak na to wszystko zareagowała (zależy od ciebie). Znalazła się za to po drugiej strony bariery, gdzie stało dwóch facetów.
Kiedy zleceniodawca zdał sobie sprawę, że nie poinformował go o tym, złapał się za usta lewą dłonią: - O rany! Zapomniałem! Wiecznie zapominam! - mocno zareagował na swoje zapominalstwo. - I w ogłoszeniu nie dałem o tym wzmianki! Ajajaj! - i zaczął gryźć paznokcie u lewej ręki, ale od razu przestał. Tak jakby wiedział, że nie może, że to zły nawyk i musi się go oduczyć. W ramach kary strzelił sobie lekkie liścia z prawej ręki. Dla odmiany. - A oni biedaki się nad tym głowią! Już im śpieszę z pomocą!!! - oznajmił sięgając ręką znowu prawą ręką wgłąb pasa. Niemal do łokcia tam weszła, a jak się wynurzyła to trzymała kieszonkowy zegarek o wypukłych kształtach na złotym łańcuszku. Otworzył go przekręcając łańcuch w miejscu z którym łączył się z zegarkiem, no i zrobił to co się robi z czasomierzem. Sprawdził godzinę i coś niezrozumiałego szepnął do siebie pod nosem. Zamknął i rozglądnął się po oczekujących. Wybrał sobie mężczyznę w średnim wieku za cel, albo ofiarę, ale ten w ostatniej chwili oderwał rękę od bariery. Przekręcił z tego powodu raz głowę bok, ale z kolei dziewczyna przyłożyła rękę, więc zauważył w tym kolejną szansę. Wolną dłonią wyciągnął jeszcze kilka metrów łańcuszku i zakręcił nim nad głową jak lassem. Hop ziup i leci! Łańcuchu oczywiście nie starczyło i gdy osiągnął limit to z jego portek dalej zaczął się wyciągać. Tak jakby był nieskończony. Z drugiej strony ciekawe gdzie to wszystko trzyma... Zegarek przebił się przez barierę tak jakby jej nie było i w tym samym momencie chwycił go zleceniodawca poprzez co magicznie zmienił kierunek. Obwinął wokół ręki dziewczyny i na chwilę tak został. Facet z uśmiechem spojrzał na Jamiego i powiedział wesołym tonem: - Patrz jak się łowy płotki. - i szarpnął, dziewczyna przeleciała przez barierę a jej ręka stała się wolna od łańcucha. Pierwsze co powiedział na jej przywitanie to: - Witam w Tułtudze! - radośnie oznajmił rozkładając ręce jak gospodarz. Łańcuch nadal się walał po ziemi ale nie interesowało go teraz. W sumie Jamiego tylko przepraszał, więc też nie miał pojęcia jak się nazywa zrujnowana osada będąca w centrum iluzji.
//skracamy czas z tygodnia do pięciu dni od mego posta//
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Tułtuła Czw Lis 09 2017, 01:40
Faktycznie, jego przywitanie z innymi nie doszło do skutku. Biedny Jamie nie wiedział, że znajdował się za czymś co w zasadzie można by nazwać magicznym lustrem weneckim i że to co mówi nie dociera na drugą stronę, tak samo jak sam fakt, że właśnie był w tym miejscu również był dla tamtych czymś kompletnie nieodgadnionym. Westchnął cicho, w duchu jednak ciesząc się, że jedyną osobą, która to widziała był mężczyzna obok, gafa nie zostanie więc rozpowszechniona i nie będzie musiało mu być zbyt głupio, a samo uczucie "awkwardności" przejdzie w miarę szybko. I faktycznie, przeszło ono nadzwyczaj błyskawicznie, ponieważ Jamie zamiast rozczulać się nad sobą zaczął obserwować działania swojego towarzysza i jego "łowy" czy też "wędkowanie". Sam "łowiący" zdawał się być w całkiem szampańskim wręcz nastroju i z jakiegoś powodu udzieliło się to samemu Jamiemu, który wyszczerzył się w radosnym uśmiechu gdy zobaczyć co ten zamierza. Może nie było to specjalnie grzeczne w stosunku do osób po drugiej stronie, ale kto wie, być może to właśnie był jedyny sposób by kogoś przeciągnąć na tę stronę, całkiem dosłownie? Żeby było ciekawiej traf chciał, że pierwszą osobą złapana była właśnie ta, której obecność tu najbardziej dziwiła mężczyznę. Z zaciekawieniem przyglądał się temu, jak mężczyzna łapie ją za rękę i wciąga w to miejsce, a gdy ta przeciągnięta została już na drugą stronę, O'Sullivan momentalnie postąpił krok do przodu, by w razie czego uniemożliwić ewentualne potknięcie się dziewczyny, a następnie złapał dziewczynę za ramię, tylko na chwilę, stabilizując jej pozycję. Zaraz po tym puścił ją i spojrzał wprost w jej oczy z dziecięcym więc uśmiechem.
- Dzień dobry rybko. - rzucił, głównie dlatego, że skojarzyło się mu z tym, co powiedział drugi mężczyzna. Normalnie nie bywał taki jowialny. No, może czasem. Zwłaszcza po coli.
Tylko co z resztą ludzi? Sprowadzi ich tutaj tak samo?
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Tułtuła Pią Lis 10 2017, 14:25
&%@&*(@ BARIERA #&@&*$(# JEJ W @&^#*@(@#$ KAMEHAMEHA I NIE MA ^@#(. Staruch wstał i otrzepał się ze śniegu posyłając nienawistne spojrzenie barierze. Następnie odpalił swoje Sacred Relict i rzucił Kurwiszczurem w barierę.-Pokrój ją kurwiszczurze. Niech poczuje nasz ból.-Chlip. Dopiero wtedy poświęcił uwagę reszcie.-Tak, tak. Nie jestem zleceniodawcą.-Przyznał się bez bicia, uznając że dalsze ściemnianie nie ma sensu. I tak mu nie wierzyli.-Więc, mówisz że nie wiesz co oznacza twój pseudonim? I go używasz? A co jak nazwali cię "Śmierdzący śledziem"? To dobre imię. Od dzisiaj jesteś "Śmierdzący śledziem". Nie dziękuj.-Stwierdził Staruch wyżywając się trochę na Masterze. A kiedy Bariera pożarła dziewczynę, na wszelki wypadek cofnął się kilka kroków.-Nic się nie bój kurwiszczurze. Jesteś silniejszy niż ta dziewczyna.-Krzyknął jeszcze do swojego pupila, którego rola sprowadzała się do zajebania bariery jego miniaturową kosą.
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Tułtuła Pon Lis 13 2017, 14:33
Nie spodziewała się fajerwerków, ani nawet jakiejkolwiek reakcji ze strony bariery. Na prawdę - nie oczekiwała niczego, także tego, że jej próba przyniesie jakieś rezultaty. Po prostu zrobiła to, żeby podjąć próbę - jakąkolwiek, a przynajmniej lepszą jak skopanie zaklęcia, bo stanęło na drodze. Nic więc dziwnego, że na jej twarzy pojawiło się bezbrzeżne zdziwienie, kiedy to kartka nie tyle została nieco pochłonięta, a ona po prostu utknęła, a kiery pojawiło się coś, co owinęło się wokół jej ręki, a wyłoniło się zza zasłony. Syknęła, w odruchu ciągnąć ku tyłowi, chcąc wyswobodzić się z łańcucha, jednak na próżno - szarpnięcie pociągnęło ją do środka, przez co przeleciała przez magiczną ścianę i znalazła się po jej drugiej stronie. Najwyraźniej jednak ktoś tam był, słuchał i patrzył. Na ich szczęście czy też nieszczęście. Poczuła, jak ktoś ją dotyka. Jak czyjaś dłoń chwyta ją w zabezpieczającym geście, który miał ją uchronić przed popisowym wręcz wyrżnięciem orła na bruk. I w pierwszej chwili na prawdę była wdzięczna temu komuś, kto użyczył jej ramienia, wykazując się dobrą wolą i odpowiednim wychowaniem. Szybko jednak ten pozytywny gest i jego walory schowały się w cieniu czegoś, co wywołało niezbyt zadowolony wyraz na jej twarzy. Chwila, chwila. Chwila moment. Czy ktoś właśnie nazwał ją rybką? Z tego co wiedziała, nie posiadała czegokolwiek, co stanowiłoby substytut płetw, łusek czy skrzeli, co jasno wskazywało na to, że jegomość najwyraźniej próbował być na swoje nieszczęście zabawny. Najgorsze jednak w tym wszystkim było chyba to, że znała ten głos. Kojarzyła go, ale dość niewyraźnie; w jej wspomnieniach był nieco bardziej ożywiony, kojarzący się z czymś uciążliwym, trajkotliwym i niepomiernie optymistycznym. Randia znała chyba jedną taką osobę, ale kiedy podniosła wreszcie spojrzenie na twarz chłopaka, nie było w nim ani grama sympatii. - Rybko? - prychnęła, poprawiając poły płaszczyka. - Czy ja ci wyglądam na rybkę? - omiotła go spojrzeniem od stóp do głów, szybko jednak przeskakując nim na znajdującego się obok drugiego mężczyznę. - Mimo wszystko... dobrze widzieć wreszcie jakąś kompetentną osobę. - dorzuciła jeszcze w kierunku blondyna, machając niedbale ręką, najwyraźniej nie chcąc przyznać się na głos, że cieszy się z faktu, że przyszło jej spotkać znajomą twarz. Bo tak - w gruncie rzeczy się cieszyła, a przynajmniej było jej to na rękę. W końcu już raz pracowali razem i nawet jeśli w pewien sposób był irytujący, to zyskał sobie jej sympatię. Minęło jednak wystarczająco dużo czasu, by te emocje zostały przykryte przez grubą warstwę zapomnienia i obojętności. - Dzień dobry. - odpowiedziała wreszcie mężczyźnie, uśmiechając się, aczkolwiek nieco ironicznie. - Obawiam się, że ich też pan będzie musiał wciągnąć. Niektórych pewnie siłą. W każdym razie, nie można po prostu zdezaktywować bariery? Po co ona w ogóle tutaj?
Amney
Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu
Temat: Re: Tułtuła Sro Lis 15 2017, 15:35
MG:
Kurwiszczur bił w barierę ile miał sił! Choć kończyło się to na szybkim wbiciu małej kosy i mozolnym wyciąganiu jej. Kiedy Randia zniknęła pozostałym z oczu, każdy postąpił tak samo jak Staruch. Cofnęli się do tyłu na kilka kroków, poza szczurkiem. On dalej naparzał w osłonę.
Kiedy pozostali odskoczyli od magicznej tarczo-iluzji, pomiędzy Jamie i Randią doszło do bliższego spotkania. Na pytanie dziewczyny szef się zaśmiał. Trochę tak niepoważnie, ale zaraz po nim zmienił ton na jak najbardziej poważny: - Ahahahagrahaha! Śmieszne to było młoda damo! Śmieszne! Gdybym to zrobił, mógłbym wywołać nieciekawe zmiany tu i ówdzie, a uczniowie nie mieliby spokojnego miejsca do nauki. Jej dezaktywacja ściągnęłaby tutaj wzrok pewnych osób z którymi nikt nie chciałby się spotkać. - wytłumaczył kobiecie w dość tajemniczy sposób. Może to nie będzie akurat zwykłe zażegnanie konfliktu pomiędzy dwójką dzieciaków? Poprawił swoje okulary tak, jakby się czemuś przyglądał. Dostrzegł jakieś małe zwierzątko, a był nim kurwiszczur Starucha. Nie widział potrzeby używania w jego przypadku zegarka na łańcuszku. Powoli zbliżył się do bariery w międzyczasie pakując sobie z powrotem do portek łańcuch, a gdy skończył i był blisko małej istoty która rzetelnie wykonywała powierzone jej zadanie... myk! Chwycił je ręką i wciągnął do środka. Magowie na zewnątrz usłyszeli tylko krótki przerwany pisk szczura zanim ten zniknął. Podniósł go i zbliżył na bezpieczną odległość do twarzy, tak by nie mógł go ugryźć. W końcu ręce miał zablokowane przez uścisk mężczyzny. - To tego młodzieniaszka co kopnął moje dzieło? - zapytał dla pewności pozostałych, to znaczy tych po drugiej stronie bariery. Przecież pozostała trójka ich nie słyszy anie nie widzi.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Tułtuła Sob Lis 18 2017, 00:27
- Hej, hej, hej! - szybko żachnął się Jamie widząc wyraźny sprzeciw dziewczyny na własne słowa. Przecież rybka miała same dobre konotacje, kto by się obrażała za takie nazewnictwo! - Tak jak rybka sprawia rybakom radość na swój widok, tak ty sprawiasz radość tym, którzy cię widzą, o! - wydusił w końcu z siebie O'Sullivan, jednocześnie łapiąc się za brodę w "cool" geście i podnosząc delikatnie brwi, jak gdyby jeszcze bardziej chciał zaznaczyć jak fantastyczne było jego porównanie. Jednocześnie dosłownie w ostatniej chwili ugryzł się w język, bo zamierzał zacząć zaraz mówić na temat tego, że im większa rybka tym fajnie, ale Randia i tak nawet największą by przebijała - gdzieś z tyłu jego głowy anioł stróż puknął go z całej siły w łepetynę dając do zrozumienia, że to stwierdzenie mogłoby zostać bardzo opacznie zrozumiane, a tego O'Sullivan na pewno by nie chciał. Choć minęło sporo czasu od ich ostatniego spotkania i wspólnej misji, to wciąż pamiętał Randii... charakter. I zdolności. Zdolności bardziej rzecz jasna. A przynajmniej taka była oficjalna wersja, której zamierzał się trzymać choćby go przypiekali. To wszystko jednak nie zmieniało faktu, że także i on cieszył się na jej widok. - Wzajemnie moja droga. Zapytałbym co u ciebie słychać od czasu, gdy ostatni raz się widzieliśmy, ale wiem, że to może nie najlepszy czas. Zachowam to pytanie na nieco spokojniejszy moment, gdy tylko możliwym będzie spokojne porozmawianie i wymienienie się doświadczeniami. Mam jednak nadzieję, że spotkało cię więcej tych dobrych niż złych momentów. - ze sporą dozą rezolucji powiedział chłopak, wykazując się całkiem sporym opanowaniem, całkowicie też nie zwracając uwagi, że mógł po prostu w ogóle o tym nie mówić i zapytać o ciekawiącą go kwestię nieco później. Teraz to brzmiało, jakby dawał jej znać (ostrzegał?), że takie pytanie się pojawi. - Ach, starałem się nie pomiąć płaszcza. - dodał jeszcze podnosząc kciuk do góry. Swoją drogą, pamiętał tę jej minę. A może chociaż podobną?
Gdy mężczyzna na chwilę przeniósł wzrok z dziewczyny na pracodawcę, na jego twarzy pojawił się bardzo pusty uśmiech, gdy ten zaczął wpakowywać łańcuch, którym wcześniej złapał dziewczynę do swoich gaci. Następnie z tym samym pustym spojrzeniem i uśmiechem przeniósł wzrok na Randię, zastanawiając się czy ta to widziała. Choć ostatnio nie miał okazji zajmować się plotkami, w jego głowie malowała się właśnie wizja opowieści o łapaniu syren na bardzo nietypową przynętę... I zdecydowanie nie zamierzał nadstawiać karku opowiadając o tym swoim przemyśleniu. Zamiast tego pozwolił sobie na ciszę, pełną zenu i spokoju, podczas gdy Randia sugerowała drugiemu mężczyźnie co powinien uczynić z resztą ludzi, a ten odpowiadał. Może Randia nie widziała.
- To wszystko nie zmienia faktu, że rybka to fajne określenie. - rzucił też ostatecznie, zupełnie jakby wciąż nie mógł się pogodzić z wcześniejszą reakcją dziewczyny, po dwóch głębszych oddechach.
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Tułtuła Nie Lis 19 2017, 00:40
Rybki wcale nie miały dobrych konotacji. Rybki były obślizgłe, szczególnie kiedy wyciągnęło się je z wody, nie mówiąc o tym, że bardzo szybko się psuły i zaczynały przez to cuchnąć. Rybki miały też martwe spojrzenia i jedyne co w życiu robiły to bezmyślnie otwierały i zamykały mordy, a tego co czarnowłosa się orientowała, to ona swoje usta była w stanie otwierać i zamykać, ale niekoniecznie w bezmyślnych i mało rozumnych gestach. Osobiście była święcie przekonana, że całkiem zgrabnie wychodziło jej dobieranie słów i układanie je w zdania, chociaż to 'zgrabnie' w jej wykonaniu bardzo często było synonimem słowa szybko. Bo co jak co, ale Randia potrafiła komuś bardzo szybko wygarnąć lub posłać do najgorszego z diabłów, albo zmieszać z błotem z rynsztoku. Blondyn na szczęście, mimo swoich karygodnych słów i występków, nie musiał się martwić na spotkanie trzeciego stopnia z rozeźloną byłą wróżką, bo mimo wyraźnego niezadowolenia, daleko było jej do kąsania gdzie popadnie, a w szczególności rąk, które wyciągnęły się ku niej w przyjemnym, łechcącym damskie ego i wspierającym geście. Dziewczątko bowiem nie należało do kobiet które nieustępliwie walczą o swoją niezależność i akty pomocy, czy też rycerskości, traktują jako najgorsze w życiu wykroczenie. Nie. Potrafiła je docenić, nawet jeśli nie widać tego było na pierwszy rzut oka. Jego kolejne słowa zdawała się grzecznie ignorować, dając mu niechybnie szansę na nie brnięcie dalej w to grzęzawisko średnio przyjemnych określeń, które gotowe było go wciągnąć w całości, jeśli tylko parę kolejnych słów wymsknęłoby się spomiędzy jego warg. Posłała mu tego ostatnie spojrzenie zatytułowane na to czas przyjdzie później i przeniosła je na zleceniodawcę. Podniosła ku górze dłonie, jednocześnie informując jegomościa, który chwilę temu wciągnął ją tutaj za pomocą łańcuszka do zegarka, który właśnie... chwila chwila, czy on właśnie chował go z powrotem do portek? I nie, wcale nie miała w związku z tym jakichś dziwnych, niepoprawnych wręcz skojarzeń, których obawiał się Jamie. Zamiast tego zmarszczyła nieco brwi, zastanawiając się co dalej - powciąga tamtą trójkę za rączki czy jak inaczej zmusi ich do przekroczenia bariery? W każdym razie do wzniesienia dłoni dołączyło wzruszenie barkami, sygnalizujące, że skąd ona niby miała wiedzieć, że zdjęcie bariery jest czymś na prawdę niepożądanym. Po prostu uważała, że mogło to ułatwić przebieg całej misji, a przynajmniej jej początek i zapoznanie się ze zleceniodawcą, który najwyraźniej świetnie się bawił w tym całym bajzlu ogólnej dezinformacji. Jego kolejnym posunięciem było wyłowienie Kurwiszczura, na co dziewczyna po prostu wywróciła oczyma, kiedy ten nie patrzył. Szybciej człowieku. To nie tak, że jakoś super jej się śpieszyło, ale im szybciej poznają szczegóły misji, im szybciej się zbiorą, ogarną i opracują plan działania, tym szybciej faktycznie zaczną pracować, a przynajmniej takie miała mniemanie. Dodatkowo - tym szybciej znajdą się w miejscu, gdzie nie dosięgnie ich wichura, śnieg i ogólny chłód. Już, już miała się odezwać. Już miała otworzyć usta i użyć głosu, kiedy Jamie się wtrącił, a ona spojrzała na niego zdziwiona, jakby nie do końca rozumiejąc co w tym momencie powiedział. Szybko jednak jej brwi zmarszczyły się, dając znak, że najwyraźniej jeszcze raz odtworzyła sobie w głowie jego zdanie, a potem z kolei powędrowały ku górze. - Naprawdę? - żachnęła się. - Naprawdę to jest dla Ciebie takie istotne w tym momencie? - uniosła znowu ręce ku górze w pytającym, zrezygnowanym wręcz geście. Szybko jednak lewa dłoń powędrowała do poły jego płaszcza, łapiąc za nią, a na twarzy dziewczyny znowu zagrały mięśnie, ale skończyło się tylko na otworzeniu i zamknięciu ust. Spojrzenie jakim go obdarzyła mówiło jednak jasno, co chciała powiedzieć, albo w sumie wykrzyczeć mu w twarz. NAPRAWDĘ? Obejrzała się na mistrza dwójki magów, których mieli pogodzić, jednocześnie puszczając ubranie blondyna i wzdychając jakby była już bardzo, bardzo zmęczona. A ten dzień przecież nawet się jeszcze porządnie nie zaczął. Ta misja się nawet porządnie nie zaczęła. - Tak, to jego. Kurwiszczur, czy jakoś tak go nazwał. Ale to nie jest istotne. Proszę pana, im szybciej tamta trójka się znajdzie po tej stronie bariery, tym szybciej będziemy mogli zabrać się za zadanie. - umilkła na moment, przyglądając mu się niemal błagalnie. - Ta burza to też coś, co ma zadanie zapewnić spokój temu miejscu i je ukryć, czy całkiem naturalne zjawisko pogodowe? - zapytała jeszcze, najwyraźniej zaczynając wątpić w to, że to rzeczywiście po prostu śnieżyca, a nie kolejny wymysł mający zapewnić spokój temu miejscu.
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Tułtuła Wto Lis 21 2017, 21:51
Staruch przyglądał się Kurwiszczurowi który znikał w odmętach bańki. Nie żeby tęsknił czy bał się o Kurwiszczura, w końcu było to SR i zawsze do niego wracało ale... no kurwa. To był jego kurwiszczur i coś mu go właśnie wpierdoliło. Znaczy, pozostawała jeszcze kwestia tego, że to co znajdowało się po drugiej stronie mogło mieć teraz srogo przejebane. Kurwiszczur był niewychowanym prostakiem z bardzo wulgarnym językiem. Zapewne zwyzywa tam wszystko od góry do dołu. No i był też niepoprawnym zbokiem. Co jak pod nieobecność właściciela zacznie się dobierać do tej dziewczyny co weszła przed nim? Zaraz, zaraz... a co jak miał jakieś robaki i dziewczyna się zarazi a potem umrze na jakąś dziwną chorobę? To... to brzmiało jak plan. Tak trzymaj kurwiszczurze.-Wyśmienicie.-Mruknął do siebie Staruch a następnie usiadł na ziemi. I wtedy sobie przypomniał - że było zimno.-Jednak nie.-I wstał. Tylko co dalej?-Nie masz jakieś potężnego zaklęcia którym zdmuchniesz to gówno z powierzchni ziemi?-Zapytał tego bardziej ogarniętego towarzysza. Ten z autyzmem pewnie i tak takiego zaklęcia nie ma. Albo pomyśli że to było do niego. Z takimi to różnie.
Amney
Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu
Temat: Re: Tułtuła Sob Gru 02 2017, 17:02
MG:
No i jak powiedział Staruch, tak to niezbyt wiele się różniło od tego co działo się naprawdę. Tyle, że to szczur a facet nie znał zwierzęcej mowy. Jak gryzoń zaczął piszczeć po swojemu w różnych tonacjach ten rzucił nim hen za siebie. Co sobie będzie uszy marnował na nim. Zapewne kruwiszczur wylądował gdzieś koło miejsca w którym wcześniej stał wraz z Jamie zanim przystąpił do akcji. Na widok kolejnej znikającej osoby tylko Staruch siedział spokojnie kiedy pozostali wzięli nogi za pas. Może mądre, może nie ale na pewno jakieś to posunięcie było. Tak i oto starszy pan został sam... może nie do końca. Przez barierę postanowił przejść prawdziwy zleceniodawca, pozostawiając Randię z Jamie na chwilę. A, kurwiszczura też. Facet pokazał się dopiero kiedy jego całe ubranie wyszło poza barierę, wiec dystans pomiędzy nim a "młodzieniaszkiem" wcale nie wydawał się taki duży. Może o jakiś metr mniejszy przez ogony fraku mężczyzny. Jak wygląda, wiadomo, było to pisane nieco wcześniej więc wystarczy się cofnąć w czasie i przeczytać. Patrzył chwilę podejrzliwym wzrokiem na maga, a kiedy ten nie postanowił przerwać ciszy jaka przez to nastała, sam to zrobił: - Ładnie to tak kopać cudze rzeczy? -
//Master of Speed oraz Północny Wiatr wypadają z misji. Powód to brak postów. Symbolicznie otrzymują +1PD.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Tułtuła Nie Gru 03 2017, 16:11
Tak, to była ona. Niewątpliwie zapamiętał ją podobnie, dlatego gdy zobaczył całą gamę jej reakcji nie mógł nie uśmiechnąć się promiennie, gdzieś w podświadomości przełykając ewentualną tchórzowską reakcję i nie pozwalając sobie na wykonanie kroku w tył lub nerwowego przełknięcia śliny. Był bowiem, mimo wszystko, zadowolony, że dziewczyna była w dobrym zdrowiu, że w czasie jego nieobecności nic się jej nie stało, że była na tyle cała, że utrzymywała się na nogach, irytowała, mentalnie być może miotała. Że żyła. Wszystko inne schodziło na dalszy plan. Jamie od jakiegoś czasu wiedział jaką wartość mają wszystkie gesty w życiu człowieka, jaką wartość ma to, że ktoś może się zdenerwować lub zaśmiać, rozumiał że wszystko to jest manifestacją najpiękniejszej wartości na świecie - energii życiowej. I choć on sam zdawał się czasami o to zapominać przygnieciony obowiązkami, które posiadał, projektami, które tworzył lub po prostu życiem, to w tym momencie, widząc jej bezgłośne "naprawdę", nie mógł powstrzymać się od cichego oddechu ulgi i podrapania się po tyle głowy w nieco zakłopotanym geście. Już w tym momencie wiedział jednak, że warto było pojawić się na tej misji. Wiedział też jednak coś więcej - misje nie zawsze były bezpiecznie. W tym była jego głowa by ta dziewczyna stojąca obok i inni ludzie zebrani na tej misji mogli dalej wzdychać, denerwować się, ale też radować życiem.
...a potem ewentualnie wysmaży o nich jakieś soczyste plotki. Ostatecznie nie można było tylko skupiać się na poważnych, mądrych kwestiach. Czasem trzeba było po prostu wyluzować. Świat był warty śmiechu i radości.
- Oczywiście, że jest. - odpowiedział jednak Randii, być może nieopacznie pogłębiając dół, w którym miał być w przyszłości pogrzebany. - Na ten moment nie dzieje się nic innego, a nie chciałbym by moje intencje były źle odczytywane przez moją towarzyszkę. W końcu będziemy znowu współpracować. Oby tak owocnie jak ostatnio. - pomijając kilka mniejszych niewypałów, rzecz jasna. Zamilkł jednak gdy Randia rozmawiała z osobą, która tutaj wszystkich ściągnęła, zauważając jej dość żywiołowy pośpiech, jak gdyby coś się stało. Nie mogło umknąć to jego uwagi, ostatecznie on znalazł się w tym miejscu dość nagle, jednak nie odczuwał poganiającej ręki czasu. Dziewczyna obok natychmiast zdawała się być niemal na szpilkach. - ...wszystko okej? - zapytał, z dość nietypową jak na niego powagą w głosie, wpatrując się w oczy dziewczyny. Nie żartował, nie robił głupich min. Był poważny. Choćby tylko przez tę chwilę. Zrobił to jednak wtedy, gdy była ku temu okazja, nie przerywając ani jej, ani zleceniodawcy. A jak się okazało, ta pojawiła się natychmiast, po tym gdy facet zdecydował po prostu ich opuścić. Jamie nie mówił jednak nic więcej wpatrując się tylko dalej w kobietę spokojnym wzrokiem i zastanawiając nad tym jak odpowie. Odruchowo sięgnął dłonią w kierunku kapelusza.
A, no tak. Nie było go tam. Pogładzenie własnych włosów musiało mu na razie zastąpić tamten stary gest.
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Tułtuła Nie Gru 03 2017, 16:33
No i został sam bo reszta sobie poszła. Słabo, bo samemu to on misji nie zamierzał wykonywać. Znaczy niby była jeszcze dziewczyna i jego kurwiszczur, więc można by rzec, że nie był specjalnie sam. Ale czy warto zaprzątać sobie tym głowę? Może lepiej będzie pójść? A może nie...? Wyjął swój róg obfitości i pożarł jednego pieroga, zastanawiając się nad rozwiązaniem, kiedy to nagle bariera postanowiła kogoś wypluć. Staruch zmarszczył czoło, przyglądając się wpierw "Ofierze" a potem barierze. Mężczyzna coś tam gadał, ale Staruch średnio go słuchał. Machnął dłonią jedynie na gadaninę człowieczka.-Tak.-Prosta odpowiedź na proste pytanie.-Słuchaj to nie wypluło mojego szczura. To znaczy że jesteś bardziej paskudny od niego.-Rzucił to mężczyzny, podchodząc do bariery. Wcześniej, raz jeszcze przyjrzał się nowo przybyłemu, lustrując go od stóp do głów.-Powaga, rodzice oszczędziliby ci cierpienia gdyby utopili cię zaraz po porodzie.-I odsunął się od bariery by poklepać kolesia po ramieniu.-Nigdy nie jest za późno.-Dodał mu odwagi, pokazując uniesiony w górę kciuk. Ale to naprawdę nie rozwiązywało problemu przejścia na drugą stronę...
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Tułtuła Pon Gru 18 2017, 18:29
Została olana. Ich zleceniodawca po prostu wyrzucił szczura, a sam udał się na drugą stronę bariery, najwyraźniej o wiele bardziej zainteresowany właścicielem zwierzątka jak tym, by odpowiedzieć na jej pytanie. No cóż, mówiło się trudno. Dzięki temu, lub też niestety przez to, zostali sami z Jamiem. Chwilę jeszcze patrzyła w kierunku dwójki mężczyzn po drugiej stronie, po czym ponownie spojrzała w kierunku O'Sullivana, jednocześnie splatając ręce na piersiach. - Towarzyszkę? Nie mów o mnie jak o osobie trzeciej, stoję przed tobą. I mam imię, o ile jeszcze je pamiętasz. - zmarszczyła delikatnie brwi, mrużąc jednocześnie oczy. Chłopak złożył zdania tak, jakby miał pojawić się ktoś jeszcze, chociaż najwyraźniej mówił o niej samej. Nie omieszkała więc mu tego wytknąć, chociaż w jej głosie nie było zbyt wiele nagany lub niezadowolenie, a przynajmniej nie więcej niż do tej pory. Przekrzywiła delikatnie głowę na bok, słysząc jego pytanie. Przez chwilę zdawała się nie rozumieć o co mu chodzi, jednak usilnie starała się połączyć wątki w swojej głowie. Nic. Pustka. Na prawdę wyglądała na taką nerwową? Dla niej było oczywiste, że im szybciej się za coś zabiorą, tym szybciej to zrobią. Nie byli w końcu na wakacjach, a na misji. A do tego mróz gryzł kości, nie mówiąc już o nadciągającej burzy. Przestąpiła z nogi na nogę, wykrzywiając usteczka w niezadowolonym wyrazie. - Jest zimno. - odpowiedziała krótko, rzeczowym tonem, jednocześnie palcem wskazującym prawej ręki wskazując na grunt. Całe to miejsce było zimne, a jej wcale to jakoś bardzo nie odpowiadało.
Amney
Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu
Temat: Re: Tułtuła Wto Gru 19 2017, 20:14
MG:
- Nie życzę sobie być dotykany. - rzekł do Starucha kiedy ten chciał go dotknąć. No i tak samo go nie dotknął bo... znikł. Ale nie do końca. Tak jakby błyskawicznie się rozmazał i pojawił jakieś dwa metry dalej od bariery w niezmienionej postaci. Jakby się przeteleportował czy jakby inaczej Staruch mógłby to sobie wyjaśnić. Poprawił okulary na nosie i kontynuował: - Rozumiem więc, że jesteś w takim razie po moją głowę, skoro próbowałeś zniszczyć barierę. Nie za staryś by zajmować się taką robotą? - zapytał z lekkim uśmiechem pochylając lekko głowę w dół tak, aby okulary zabłyszczały, a płatki śniegu tak jakby wolniej opadały wokół niego.
\\zleceniodawca: ???MM; ??? rangi ? ?/? \\Staruch: 121MM; brak efektów/zaklęć
Co natomiast działo się zza bezpieczną, może nie do końca przytulną barierą? Ano niezbyt wiele. Randia dalej toczyła sobie rozmowę z Jamie, a Kurwiszczur pluł przekleństwami po swojemu i plątał się po okolicy wąchając otoczenie. Tak jakby kogoś lub czegoś szukał. Albo już znalazł, bo z tym swoim wąchaniem zbliżał się coraz bliżej do dziewczyny. W końcu jako jedyna wydawała mu się znajoma, albo po prostu ładnie pachniała.
//macie tydzień i bez obijania się.
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Tułtuła Sob Gru 23 2017, 19:54
Staruch przekrzywił nieco głowę na bok, przywdziewając zaskoczony i może głupawy wyraz twarzy. Zaraz, zaraz, po niego? Wyjął więc na wszelki wypadek śmiercio listę by potwierdzić, czy grubas się na niej znajduje.-Wiesz, nawet jeśli przypadkiem znajdujesz się na mojej liście, to nie oznacza że po ciebie jestem.-Odparł na powrót chowając swoją listę i drapiąc z zażenowaniem po głowie.-Śmierć nie zabija. To byłoby bez sensu nie uważasz? Można umrzeć na raka, rzeżączkę, świnkę, grypę... Może cię zabić niedźwiedź w lesie, sąsiad, zazdrosna żona... możesz popełnić samobójstwo, wpaść pod pociąg, utopić się...-Wymieniał Staruch zginając palce.-...ale słyszałeś kiedyś o kimś kto umarł bo zabiła go śmierć? Poza tym, to by było męczące...-Dodał, zadowolony z dobrego uczynku. Zawsze lubił tłumaczyć tym głupim ludziom swoją pracę, bo oni nigdy nie rozumieli, że śmierć nie była od tego by zabijać.-Ja tylko nadzoruje wasze umieranie i sprzątam. Takie ciężkie nie-życie. He, he. No to jak już to sobie wyjaśniliśmy to oddawaj Kurwiszczura. I zrób coś z tym budyniem zagłady.-Wpierw wskazał kciukiem barierę za sobą, a potem wyciągnął dłoń po szczura. Skoro to jego bariera zeżarła kurwiszczura to niech teraz oddaje.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.