I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Deevaaron jest niewielkim miastem założonym na polu szachownicy z rynkiem pośrodku, gdzie znajdował się ratusz z umownym przez mieszkańców centrum miasta. Budynki tego miasta wykonane były z grubego kamienia, a osadzone zostały na starszych fundamentach. Dało się to łatwo zauważyć w niektórych miejscach przez widoczne zastosowanie innego materiału na elewacji. Osoba, która chciałaby się zgłębić w historię miasta dowiedziałaby się, że wioska założona została tutaj trzy lata temu na planach starego, dawniej istniejącego tutaj miasta z wykorzystaniem istniejących fundamentów. Wszystkie budynki bez wyjątku były świeżo wybudowane zwykle stanowiąc piętrowe budowle z dwuspadowymi dachami z czerwonej dachówki. W samym mieście poza budynkami mieszkalnymi było również kilka sklepów i magazynów, które wykorzystywały swoje położenie na szlaku handlowym.
----
Do Deevaron prowadziła tylko jedna droga, a wszyscy magowie podróżując razem lub oddzielnie trafili pod ratusz tego miasta w okolicach godziny piętnastej. Chociaż wielu środków transportu prowadzących do miasta nie było to każdemu z was udało się znaleźć taki, który pasowałby do niego, aby znaleźć się na czas u celu misji. Pogoda, gdy przybyliście była fatalna, deszcz lał ja z cebra, wiał wiatr, było zimno i generalnie nieprzyjemnie. Czarne chmury na niebie nie zapowiadały poprawy tej pogody, a raczej groziły jej pogorszeniem, zawsze w końcu mogła zacząć się burza, albo spaść grad. Chwilę czekaliście na takim deszczu, aż nie wybiegł mężczyzna w średnim wieku około 35 lat ubrany w fioletowy płaszcz przeciwdeszczowy. Był przeciętnego wyglądu, z dość pociągłą twarzą, kozią bródką oraz blond włosach. Wiedząc jaka jest pogoda, zdając sobie sprawę z tego, że nie odpowiadała ona waszemu wprowadzeniu do misji mężczyzna szybko was skierował do jednego z budynków obok ratusza, znajdującego się w mieście, gdzie zajęliście miejsca przy dość dużym prostokątnym stole. W pomieszczeniu znajdowały się też wieszaki, gdzie można było ściągnąć na chwilę mokrą kurtkę, co właśnie zrobił wasz pracodawca pokazując staromodny, czarny garnitur w paski. Wy oczywiście też mogliście to uczynić, aby potem nie zachorować, gdyż warunki atmosferyczne z pewnością sprzyjały rozprzestrzenianiu się chorób.
Po zajęciu przez was miejsc do waszego stolika podszedł kelner, który wręczył waszemu pracodawcy menu, nie podając go jednak wam. Widocznie uznał, że to burmistrz za wszystko zapłaci i to on ma prawo złożyć zamówienie nie pytając was o gusta. - Szlachetny jadłopodawco pomykajże do gotowalni chyżo, aby tam jadłosprawiacz obiadynioc nam nagrzmocił, a na niego polewnnicę "Przedbitewny Wzmacniacz Woja oraz podeszwę w piachu z kartofelami. Na te słowa po zanotowaniu kelner odszedł, a pracodawca zwrócił się do was. - Spokojnie mówię normalnym Fioryjskim, tylko tutaj kelner zna lepiej starofioryjski od normalnego, dlatego jego użyłem. Nazywam się John Smith i jestem burmistrzem tego miasta oraz waszym nowym pracodawcą. Zanim jedzenie będzie gotowe wprowadzę was do waszego zadania. Zacznę od tego, że musicie być czujni jest ono wyjątkowo trudne, pierwsza grupa magów, których wysłaliśmy zaginęła miesiąc temu i nigdy nie znaleźliśmy ich ciał. Przejdę jednak do początku. Wszystko zaczęło się już tej zimy eeeeeeuu - wasz pracodawca nagle ziewnął i wtedy zauważyliście jak bardzo był niewyspany. Dopiero teraz dało się zauważyć jego worki pod oczami, sam kelner również nie wyglądał na takiego, który spał zbyt wiele w nocy - Przepraszam was najmocniej, wszyscy od tego momentu mieliśmy problemy ze snem, budzimy się w nocy bez powodu zapewne przez strach przed tym, co się u nas dzieje. Wracając do opowieści. Wszystko zaczęło się zimą, gdy w piwnicy Flachera znaleźliśmy zwłoki jednego z mieszkańców miasta. Prawdopodobnie było to ciało Sarah Bishop, acz zidentyfikować się nie dało ciało. Znaleźliśmy tylko szkielet, a dziewczyna po prostu zniknęła. Widziano za to jak wchodziła do jego piwnicy, chciała podobno znaleźć w magazynie jakiś kompot na obiad, ale nigdy nie wróciła. Gdy zeszliśmy po nią, gdy nie wracała cały dzień znaleźliśmy tylko kościotrupa. Nie mam pojęcia jak to się stało, nie znam się na magii, to wy tutaj jesteście specjalistami w tej kwestii, ale nie wierzę, by całe mięso, narządy i tkanki zniknęły ze zwłok w ciągu kilku godzin. Obraz był obrzydliwy, wzięliśmy zwłoki, zakopaliśmy, ale winnego nie znaleźliśmy. Zdarza się więc uznaliśmy za to zwykły przypadek i żyliśmy dalej. To samo powtórzyło się miesiąc później również w piwnicy. Potem znaleźliśmy kolejne ciało, łącznie piętnaście ciał ludzi, którzy tutaj mieszkali. Wszystkie zwłoki znaleźliśmy w piwnicach naszego miasta, gdzie mieszczą się największe magazyny. Żyjemy z nich i wykluczone jest, abyśmy z nich zrezygnowali, co ja mówię, zrobilibyśmy to nawet, ale wiedząc, że pod miastem jest seryjny morderca nie da się żyć. Wydawało nam się, że za zbrodnię odpowiedzialny jest jakiś niezwykle potężny mag, którego moc mogłaby się równać ze świętą dziesiątką, a który zatracił się w swojej mocy i teraz morduje każdego, kto przeszkadza mu w jego eksperymentach. Wydaje się to dość logiczną tezą, nikt inny, żaden zwykły człowiek nie byłby zdolny do takiej zbrodni. Nikt jednak nie wrócił żywy po spotkaniu go więc jego tożsamość pozostawała dla nas długo tajemnicą. Widzę, że nasz jadłopodawca przyszedł więc posilmy się nim zacznę dalszą część opowiadania. Jedzenie zostało wam podane i jak się okazało polewnicą "Przedbitewny Wzmacniacz Woja" była zupa pomidorowa, a podeszwą w piachu okazał się być kotlet schabowy w panierce. Ciekawe czy podeszwa, ale nie w piachu był schabowym bez panierki, taka luźna dygresja, bo tego nie wiedzieliście. Jeśli spróbowaliście jedzenia było ono całkiem smaczne, dobrze przygotowane z wysokiej jakości składników. - Kontynuując. Mieliśmy dość spory problem, ludzie nie mogli spać po nocach więc to oczywiste, że wynajęliśmy grupkę trzech najemników - magów, dość doświadczonych w swoim fachu, żądnych amatorów. Za odpowiednią opłatą godzili się oni nam pomóc i zbadać sprawę od środka czyli zejść do piwnicy na noc. Mieli wrócić rano, ale to się nie stało! Nie wyszli już z piwnicy. Zdaję sobie sprawę z tego, że powinniśmy tak wejść i odzyskać ich ciała, aby urządzić im godny pochówek, ale nie zmusiłbym, żadnego z miejscowych, aby mimo strachu wszedł do piwnic. Po prostu nie było takiej możliwości. Ach już bym zapomniał. Większość zbrodni miała miejsce w nocy i tamci magowie mówili, że muszą również udać się do piwnic o tej porze dnia, aby wtedy ich wpuścić. Nie wiem czy to ma znaczenie, czy to pomocna rada, skoro im nie udało się wrócić. Teraz postanowiliśmy wynająć większą grupę magów wierząc, że w grupie jest siła i jeśli najemników będzie więcej po prostu uda się zażegnąć ten kryzys. Co zaś do samej sprawy. Minął miesiąc od misji poprzednich magów i w międzyczasie zamknęliśmy Toma Blake'a, jednego z mieszkańców wioski. Był bardzo podejrzany wydawało nam się, że zwariował, ale nie jestem pewny czy nie miał nic wspólnego z morderstwami, jest naprawdę bardzo podejrzany. Obecnie znajduje się w miejskim więzieniu, proponowałbym go przesłuchać, ale to tylko moja luźna sugestia. Obawiam się jednak, że zejście do piwnic może być koniecznością w tej misji, chociaż wolałbym ją ominąć. Proszę was tylko uważajcie, nie z schodźcie pojedynczo i jeśli pojawi się zagrożenie przerastające wasze możliwości - uciekajcie, nie grajcie bohaterów. Jeśli dowiemy się kto jest zagrożeniem zrobimy i tak olbrzymi krok naprzód. Czy macie jakieś pytania do mnie? Sugestie? Wywód był dość długi, można było zdążyć zjeść obiad, ale wyjaśniał wiele spraw, chociaż ciągle mogły pozostać te niewyjaśnione, o które warto byłoby dopytać. W końcu od tego zależeć będą wasze życia.
Poza wami przy stole znajdowała się grupka najemników. Jedne był ciemnoskórym mężczyzną w blond włosach, z bródką wokół ust. Wyposażony był on w miecz dwuręczny noszony na plecach, który na czas posiłku został zdjęty. Drugim najemnikiem była mała dziewczynka, na oko 13 letnia, ale o bardzo mądrym spojrzeniu odziana w płaszcz podróży ze szklaną kulą w swoich rękach. Następnie znajdował się szczupły, wyglądający na przestępcę mężczyzna ubrany w jaskrawe kolory wyposażony w dwa pistolety. Następnie była bardzo atrakcyjna dziewczyna z dużymi piersiami, ubrana w .... sumie w samą bielizną. Magowie mieli swoje gusta, nie posiadała niczego co wyglądałoby na broń. Obok niej siedziała bardzo podobna do niej kobieta, ale szczupła bez piersi i wyposażona w pazury. Ubrana była w indiański strój. Zdawało się, że obie były siostrami, ale tylko jednej urosły piersi, tej bardziej lubieżnej.
Czas na odpis do 9.06.2017 godz. 15:00 jak coś to gg/pw
Autor
Wiadomość
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Pią Sty 12 2018, 10:22
~MG~
Piwnice
Plan poszedł nie do końca tak jak życzyła sobie tego Eris, ale i tak chyba dość skutecznie, przynajmniej tak mi się wydaje. Zacznę od tego, że Eris spaliła na głowie jednego szczura swoim zaklęciem, zanim ten ją ugryzł i rzuciła w dal, nie patrząc co się stało, nie miała na to czasu. Zanim cokolwiek ogarnęła dwa kolejne użarły jej ręce, skąd one się brały nie widziała sama dziewczyna. Jeden ranił ją w dłoń, a drugi w biceps. Zabolało, ale nie sprawiło, że dziewczyna upuściła ostrze czy nie była w stanie walczyć, chociaż krew pociekła, szczególnie dość obficie z bicepsa. Potem chwyciła swoje klingi i podpaliła, aby następnie zacząć walkę ze szczurzymi demonami. Było to efektywne radziła sobie, ale było ich dużo, za dużo. Jeden użarł ją znowu w kostkę, drugi w ucho, jakoś spadł z góry. Ucho pal licho zaczęło krwawić, ale ugryzienie w lewą kostkę było głębsze, jakiś większy okaz widocznie, co sprawiło, że dziewczyna upadła na kolano czując, że nie może już dłużej utrzymywać ciężaru ciała na tej nodze, znaczy mogła, ale odskoki były trudne i strasznie to bolało. Był źle, bo kolejne dwa szczury wgryzły się w jej plecy. Przydałaby się pomoc, ale w tym czasie reszta drużyny była zajęta swoimi problemami, jedynie Tadeusz otaczając się dziwną żółtą poświatą jakoś dotarł do Eris i w momencie gdy jej dotknął Weronika użyła swojego zaklęcia.
Nagle z kuli dziewczyny wypłynęła gigantyczna wręcz ilość wody zalewając całe pomieszczenie w bardzo krótkim czasie. Co prawda nie wzmocniło to zaklęcie twojej magii tak jak prosiłaś, ale sprawiło, że szczury dosłownie zostały zmyte z piwnicy. Nie zalało to z pewnością całych piwnic, ale pomieszczenie, w którym byliście dość porządnie oberwało od wody, która nie miała, co prawda dużej siły ataku, ale dość dobrą siłę zmywania. Eris zapewne też zostałaby zmyte, gdyby Tadeusz nie chwycił jej za kołnierz i swoją siłą przytrzymał.. Na chwilkę szczury zniknęły, ale z pewnością niedługo wrócą, mogliście być tego pewni. Była to jednak dobra szansa na odwrót. Po spojrzeniu na Weronikę mogłaś zauważyć, że nie czuje się najlepiej. Tak samo jak pogryzione siostry. Najbardziej "żywy" był Tadeusz - jak to tank w końcu. Widząc, że nie możesz chodzić chwycił Cię na ręce jak księżniczkę. Teraz pytanie wycofywać się czy nadal walczyć? Zmycie szczurów dało wam chwilę na zastanowienie.
Miasto Chodząc po mieście Eisaku miał ciężko znaleźć środki wybuchowe, w końcu miały one dość sporą wartość, większość z nich była w piwnicach więc nikt chętnie ich nie wydawał. Dopiero burmistrz, gdy usłyszał o całej akcji i potrzebie chłopaka zobowiązał się zorganizować trochę prochu na rzecz misji do rozliczenia po niej oczywiście. Dał mu więc beczuszkę z prochem strzelniczym, taką niedużą, że mógł ją unieść. Do tego zapałki, jakby chciał to podpalić oraz lont do beczki tworząc z niej dużą bombę. Eisaku nie zdążył jej jednak jeszcze użyć wrzucając do piwnicy, gdyż trochę trwało zgromadzenie przez niego materiałów i teraz znajdował się przed wejściem do piwnicy Flatchera. Mógł wykonać tą akcję w najbliższej rundzie.
Stan: Eris - 81MM, Prawa kostka, lewy biceps i prawa dłoń krwawią, ale niegroźnie, tył prawego kolana lekko ugryziony, szczypie, gdy chodzisz, ugryziona lewa kostka dość mocno, nie możesz na niej ustać bez poczucia bólu. Ugryziony nos - blizna w formie poziomej kreski zostanie na resztę życia (tego ludzkiego, to przenośnia). krwawi i boli.
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Deevaaron Pią Sty 12 2018, 18:19
Potrzebowali planu. Kompletnie innego planu niż to, z czym przyszli obecnie, bo tej zakładał, że ich zdolności przekraczają obecny stan rzeczy. Nonsens. To był nonsens. Ta cała sytuacja nawet nie była śmieszna, a szczury pojawiały się dosłownie znikąd. I co mieli zrobić? Weronika zrobiła coś kompletnie innego, niż sama Eris chciała, ale po tak długim zwlekaniu ze wszystkim może nawet lepiej się stało. Sama nie sądziła, żeby była w fenomenalnym stanie by kontynuować. Samo stanie zdawało się w tym momencie wyzywaniem. Nie. Mogła co najwyżej skorzystać z propozycji Tadeusza. - Odwrót. - rzuciła krótko nie sądząc, że będzie musiała wiele więcej wyjaśniać. Ot, im szybciej się stąd wyniosą, tym lepiej. Musieli zabrać się za to inaczej. Nie mieli szans przebić się czystą siłą. Widząc Nakiego i to, co przyniósł też nie mogła zrobić nic innego, jak zerknąć zmęczona na chłopaka. - Odłóż to... Przyda się innym razem. I nie szalej z tym tak. - zdecydowanie zebrał tego... niebezpieczną ilość. - ...jeśli to się zajmie ogniem, uwierz mi, nie chciałbyś być w pobliżu kilku... może kilkuset metrów od tego. - chyba, że chciał dołączyć do Aidsa, wtedy nie byłoby problemu. Ale w momencie, kiedy cała akcja się skończyła i nie było sensu kontynuować, czarne złoto musiało poczekać na inną okazję. W każdym razie chyba będą musieli wrócić do karczmy, zająć się jakimś względnym opatrzeniem własnych ran, a następnie Eris wyciągnęłaby mapę i spróbowała z pamięci przywołać, w których miejscach znaleźli wtedy wszystkie te dodatkowe korytarze i w którym kierunku geograficznym prowadziły. Czego nie będzie pewna - nie zaznaczy. Musieli zająć się tym inaczej.
//poproszę mapę z naniesionymi tymi informacjami panie kierowniku @@
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Czw Lut 01 2018, 09:26
// dobra Eisaku chyba znowu nam umarł -> jadę bez niego x.x ( a szczerze to płakałem widząc kolejną prośbę o mapkę ;-;)
~MG~
Drużyna wspólnie wycofała się z zalanej piwnicy, co prawda z ranami, ale bezpiecznie wyszli na zewnątrz, chociaż Eris została po drodze ugryziona przez jeszcze jednego szczura, gdzieś w okolicy ramienia, kolejna rana do kolekcji. Eisaku oczywiście również się wycofał inaczej prawdopodobnie zginąłby w tym miejscu zagryziony przez mieszkające tutaj zwierzęta. Potem cała drużyna udała się do karczmy, która stała się swojego rodzaju centrum dowodzenia dla tego zespołu, w końcu mieli tutaj zarówno nocleg jak również pożywienia. Po całej walce wszyscy zgłodnieli zamówili więc kaczkę z ziemniaczkami posmarowanymi tłuszczem i skwarkami. Wyglądało to naprawdę smacznie. Eris opatrzyła również własne rany, trochę ich była, ale w miejscowości nie brakowało środków medycznych. Ból trochę zelżał, część ran zagoiła się dość szybko pozostawiając malutkie strupki, ale część była na tyle głęboka, że pozostała jeszcze. Eris zaczęła zaznaczać odkryte przejścia, ale po ich analizie doszła do wniosku, że nie ma w tym nic ciekawego. Ot po prostu gdzieś tam prowadziły, ale było to całkowicie losowe, bez żadnego schematu. Po prostu istniały tam sobie.
Do karczmy po jakimś czasie przyszedł burmistrz miasta. - Witajcie - powiedział - Jak idzie dochodzenia i cała sprawa? Znaleźliście już mordercę? Macie jakieś poszlaki? - po chwili jednak zauważył wasze rany - Co wam się stało? Walczyliście z nim? Może potrzebujecie jeszcze wsparcia? W sumie był waszym pracodawcom, nic dziwnego, że chciał znać raport, stan misji oraz upewnić się, że jego zadanie zostanie należycie wykonane, a nie spotka was los podobny do poprzedniej grupy, gdzie wszyscy umarli nie pozostawiając żadnych wskazówek dla was.
W karczmie nie było też sióstr, które prawdopodobnie wyszły nawzajem "opatrzeć swoje rany". Eris mogła się tylko domyśleć jak to wyglądało. Eisaku również wyszedł do swojego pokoju, w którym zamknął się niczym Hikimori więc przy stole został Tadeusz, Weronika, Eris i burmistrz. Dobrze, że nie było więcej trupów oraz wiedzieliście już mniej więcej z czym walczycie.
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Deevaaron Czw Lut 01 2018, 12:02
Z pewnością nie zakoleżankuje się ze szczurami. Podłe, małe gryzonie... Emanowała aurą nienawiści do szkodników jeszcze przez długi czas, jakby miała ona jej dawać +500 do obrony przeciw nimi. Nic jednak nie mówiła, nawet nie klęła pod nosem co było generalnie dla niej normą. Ot, milczała, a w jej milczeniu, opatrywaniu własnych własnych ran i ogólnej egzystencji jako takiej było coś złowrogiego. Na prawdę miała ochotę spalić je wszystkie na popiół, najlepiej jednym zaklęciem... Gdzieś pomiędzy wyobrażaniem sobie ich rychłej śmierci, a obmyślaniem faktycznego planu działania przybył burmistrz. Nie miała pojęcia, do czego miałby być im teraz potrzebny, ale też go nie spławiała. W pierwszym odruchu sądziła, ze będzie tylko przeszkadzać... I przeszkadzał, żeby nie było. Z drugiej strony to on im płacił, więc na pytania odpowiedzieć musieli. A w sumie to ona musiała. - Taa... Walczyliśmy. Można tak powiedzieć. I jak widać można takie spotkanie przeżyć z kilkoma tylko zadrapaniami... - tak, musiała zaznaczyć, że są lepsi. Po prostu musiała. Musiała jakoś połechtać własne ego w obliczu nieudanego planu eksterminacji szkodników. - W piwnicy są szczury. Dużo szczurów. Masa szczurów. Szczurza cywilizacja. Szczurzogeddon. Nie wiem, może sobie to pan nazywać, jak chce... Kto je tam wpuścił? Co tam robią? Nie wiem. Zwyczajnie są. - wzruszyła ramionami. Tak przedstawiały się fakty. - I tak... przyda się wsparcie. Mogę walczyć z jednym, zmutowanym szczurem, ale walka z miliardem mniejszych to nie moja działka. Z drugiej strony jeżeli ich obecność determinuje inny czynnik, powinniśmy go odkryć... Ale szczury zalegające w przejściach do starej części piwnic tego nie ułatwiają. Jeden zły krok i zostaną z nas kości. Potrzebujemy kogoś albo z mocnymi zaklęciami obszarowymi, albo kogoś, kto pozwoliłby nam tamtędy przejść... Albo bardzo dużo trutki na szczury. Same w sobie są słabe, ale ciężko je wyciąć kiedy dziesięć innych gryzie cię już po kostkach. - westchnęła cicho biorąc się wreszcie za żarcie. Zgłodniała. Może burmistrz nie obrazi się za jej dziamkanie kaczki podczas rozmowy? W sumie to she couldn't care less...
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Nie Lut 04 2018, 10:06
~MG~
Gdyby uczucia Eris mogły czynić cuda to zapewne w tej chwili wszystkie szczury w całym Earthlandzie zginęłyby w niewyjaśnionych okolicznościach, tak bardzo nienawidziła małych gryzoni, które chociaż pojedynczo nie były żadnym wyzwaniem tak ich ilość była tak olbrzymia, że po prostu nierealnym wydawało się wyeliminowanie ich wszystkich. Kolejną osobą, która zapewne zirytowała Eris był burmistrz, ale w sumie jego przynajmniej rozumiała, dlatego postanowiła odpowiedzieć mu na jego pytania dotyczące postępów z misji chwaląc się tym, że oni wyszli prawie cało z tej walki w przeciwieństwie do swoich poprzedników, którym się to nie udało. Faktycznie wasz pracodawca musiał się z wami zgodzić, że jesteście lepsi, że może popełniliście jakiś błąd, a teraz wyeliminujecie go i po prostu uda się wam pokonać plagę Deevaaron. Na wieść o szczurach burmistrz początkowo wyglądał na dość zdziwionego, zapewne spodziewał się jakiegoś seryjnego mordercy, a otrzymał po prostu gryzonie. Początkowo nie mógł zapewne uwierzyć w to, że Szczury mogły pokonać grupę magów, dopiero podanie bardziej dosłownych słów jak "Szczurzogeddon" sprawiły, że zrozumiał ich ilość i powagę całej sytuacji. - Faktycznie ostatnio w mieście jest mnóstwo Szczurów, znacznie więcej niż kiedyś i walczymy z nimi również. Nie myśleliśmy jednak, że ma to jakiś związek z morderstwami, zakładaliśmy, że jedzenie po prostu w piwnicach się psuje i przez to się tak rozmnażają, w końcu nie dawaliśmy specjalnie trutek w piwnicach od kiedy zaczęliśmy się bać tam schodzić. - powiedział - Jeśli to faktycznie one musi być ich naprawdę duża ilość. Jeśli je pokonacie morderstwa ustaną? Jeśli chodzi o wsparcie... Mogę wam je zapewnić z jakiejś gildii najemniczej, powiedzmy dwóch magów, ale będziecie musieli na to poczekać koło trzech, czterech dni? Do tego czasu możecie odpocząć, nie każę wam tam schodzić. Chcecie poczekać? Burmistrzowi kompletnie nie przeszkadzało to, że w międzyczasie jadłaś kaczkę.
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Deevaaron Sob Lut 10 2018, 19:05
Zadanie było problematyczne. To tak delikatnie mówiąc, bo Eris pewnie dobrałaby jeszcze inne sformułowania. Z tym, że obecnie nawet na to nie miałaby specjalnie siły. Sił też nie miała myśleć nad tym, czy Szczurzogeddon w piwnicy to wynik osób trzecich czy zaniedbanie miejscowych. Bo jak tak teraz o tym pomyślała, to to też była opcja. Do tego z Blondyna użytek przez większość czasu był żaden, a ze zwłok AIDSa zabroniono jej nawet pośmieszkować. No i co? Miała się nie zgodzić na jeszcze dwie osoby? - Pyta pan jakbyśmy mieli jeszcze jakieś inne wyjście... - rzuciła niezbyt uradowana. Ale trzy czy cztery dni siedzenia na tyłku? Zdecydowanie nie, chociaż prawdą było, że nie mieli po co więcej schodzić do piwnic. Nie przebiją się przez te zastępy gryzoni. Ale dalej mogli przecież coś robić, nie? - Powinny... Przynajmniej te od szczurów. Nie ma szczurów - nie ma co kogo pożreć. Nie widziałam tam nic innego, co mogłoby stanowić dodatkowe zagrożenie... - chyba, ze piwnica sama w sobie. No wiadomo, spadające cegły i takie tam... Tylko, że teraz powoli zaczął formować się nowy problem. Co, jeżeli uznają, że jednak Eris nie powinna prowadzić, bo póki co to właściwie problem jak był tak jest dalej? A no byłby przypał, i tym przypałem trochę się zaczynała martwić. Lepiej, jak robią to, co im mówi, niż jak robią jakieś dzikie rzeczy. - Proponuję w tym czasie rozejrzeć się po obrzeżach. Może tam coś znajdziemy... - ot, luźna sugestia, ale coś, co chyba warto by było sprawdzić, nie? Eris tak sądziła i liczyła na to, że reszta pomyśli tak samo. Albo przyzna jej rację. I tak nie mieli nic innego do roboty, a to brzmiało dość bezpiecznie.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Sro Lut 21 2018, 11:32
~MG~
Eris nie spodziewała się, że burmistrz każe jej czekać tak długo na wsparcie, ale po zastanowieniu to chyba faktycznie w mieście nie było żadnych najemników, a najbliższe pośrednictwo pracy znajdowało się dość daleko. Nawet jeśli teraz wysłaliby kogoś to zanim ten wróciłby z najemnikami, których wcześniej musiał odnaleźć, w końcu nie każdy spełnia wymagania to minęłoby kilka dni, w sumie ten czas był i tak dość niezły. Pomimo logiki tego faktu zdawała sobie ona sprawę z tego, że przez trzy dni wiele mogło się zmienić. Mogła przestać być przywódcą, a zostać nim mógł ktoś gorszy od niej, nie wiedziała tez kogo dostaną do wsparcia czy będzie mogła zrobić z nich użytek. Nie każdy najemnik warty był czekania kilku dni.
Swoje dziewczyna jednak zrobiła, miała lepsze rezultaty od poprzedniej ekipy, która nie podołała zadaniu nie przynosząc nawet informacji o zagrożeniu, powodując tylko jeszcze większą panikę w wiosce. Na propozycję o przejściu się na obrzeża miasta wszyscy jednogłośnie przytaknęli, w końcu nie mieli co zrobić z tym czasem, równie dobrze mogli zacząć grać w ping ponga. - Zastanawiam się czy jedyną opcją nie będzie zniszczenie tych piwnic całkowicie - powiedziała w końcu Weronika - Obetną nam za to wypłatę, ale poprzedni mieszkańcy zmuszeni zostali do zniszczenia całego miasta. Zastanawiałam się też nad zamrożeniem tego miejsca. Może to zabiłoby szczury, a nie uszkodziło tak bardzo wnętrza? Mam również zaklęcia lodowe, ale nie na tak duży obszar. Weronika dodała swoje przypuszczenia odnośnie misji, co można było jeszcze spróbować, może jakoś zadziała to na plan Eris?
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Deevaaron Sro Lut 21 2018, 17:35
Eris miała zagwozdkę. I to w sumie nie małą, bo kasa za misję kusiła, ale specjalnie rozwiązania problemu nie widziała. Mogła liczyć na to, że nowi nadadzą sprawie jakiegoś nowego oblicza, ale z drugiej strony mogli być tak samo użyteczni, co blondyn czy tamten poprzedni typek, którego jak zostawiła na komendzie, tak do tej pory nie wrócił. Może też mu się zginęło? Nie specjalnie miała ochotę to sprawdzać. Tak samo nie bardzo miała ochotę przyznawać, że sytuacja jest bez wyjścia, a Weronika ma rację. - Nawet, jeśli zawalimy piwnice nie będziemy mieć pewności, że wszystkie zginą. Podobnie z zamrożeniem jej - jeżeli nie obejmiesz całej piwnicy i coś się uchowa, problem wróci. Ale jeśli znajdziemy ich źródło i dopiero wtedy zaczniemy ich eksterminację na masową skalę, wtedy... Wtedy to może mieć sens. Ale jeszcze więcej sensu miałoby, jakbyśmy mieli jakieś antyszczurze zbroje... - ale tych nie mieli i Eris musiała ze zrezygnowaniem obejść się ze smakiem. Cholera jasna! Te szczury MUSZĄ tam być z jakiegoś powodu! Te szczury nie mogły się osiedlić tam znikąd! - Póki co, skoro nie możemy pozbyć się szczurów w tym momencie, przynajmniej dowiedzmy się, dlaczego są akurat tam. To nie może być kompletny przypadek. To... To zwyczajnie byłoby bez sensu. Bez sensu jest to, że cała chmara szczurów siedzi w piwnicy, do której raz na jakiś czas zejdzie jakiś samobójca. Co one właściwie jedzą!? Przecież tam trzeba by przynajmniej kilka stad krów zagonić co jakiś czas, żeby to nie zdechło. - a przecież nagle wszystkie szczury nie wychodzą na żer. Jasne, są jakieś na mieście, ale może z kilkadziesiąt, a nie kilka tysięcy! - Muszą przychodzić z zewnątrz... Albo pod miastem jest coś więcej, niż tylko piwnice. - tylko druga opcja nie specjalnie wyjaśniała odporność na głód. Niby skąd mieliby mieć tam jedzenie? Uprawiają tam marchewki? Pług jaki wynalazły? Minęły już dawno etap wynalezienia koła...? - Przyda się mapa okolicy. Po za tym... Weroniko, zapytaj się burmistrza, kto zaproponował budowanie wioski w tym miejscu. Nie wiem czy ma to jakieś znaczenie czy nie, alei tak nie mamy czego się złapać, a czasu mamy... dużo. Nie zaszkodzi zapytać. - i chyba mapę też chciała właśnie od niej*. Sama z kolei, i reszta pewnie też, musiała odpocząć. Zdecydowanie odpoczynek to dobry pomysł. No i jeżeli się przeciągnie ich odzyskiwanie sił. Może nawet na rękę byłoby im przejść się po okolicy właśnie nocą, kiedy szczury są aktywne? To też do nocy poczeka z resztą planu.
*starczy mi opis, nie wysilaj się
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Sob Mar 03 2018, 11:15
~MG~
Trwała dyskusja na temat w jaki sposób najlepiej poradzić sobie ze szczurzogettonem, który znajdował się w piwnicach miasta. Ich ilość, obszar, który zajmowały, także umiejętność przeżycia szczurów były dla was niemałym problemem i nawet przy częściowym zniszczeniu piwnic faktycznie nie dawało to pewności stałej likwidacji problemu. - Może więc powtórzyć ten zabieg kilka razy dla pewności? Albo po jednym takim zabiegu resztę zwalczyć już normalnymi środkami? Może wtedy zwykłe koty, pułapki na myszy sobie zaczną radzić, bo teraz to podejrzewam, że w całym Fiore nie ma tylu kotów, aby sobie z nimi poradzić - powiedziała Weronika swoją ideę - Co do jedzenia. Te piwnice to magazyny, tam zapewne było jedzenia dla miasta na kilka jeśli nie kilkanaście lat. Jestem pewna, że jedzenia im nie brakuje, z resztą część z nich, z tego co widziałam wychodzi już do miasta. Mam nadzieję, że moja wersja jest słuszna, bo jeśli wynalazły pług to mamy problem. Poważnie. (Przyp. MG. całkiem niezły pomysł, może kiedyś zrobię misję, gdzie szczury stworzą cywilizację x d)
Potem Weronika poszła szukać informacji, a następnie przyszła z informacjami. Na mapie okolicy nie było nic istotnego, głównie lasy, leśniczówka oraz liczne drogi kupieckie. Niedaleko znajdowała się też rzeka, a na skraju mapy okolicy karczma dla podróżnych w środku lasu. Za miastem znajdował się również stary cmentarz, dość niewielki, ale jednak. - Burmistrz powiedział, że było kilka takich osób, w tym on - powiedział - Większość z nich jest teraz radnymi. Po prostu założyli tutaj miasto, bo mieli już fundamenty po starym mieście, nikt nie wnikał, dlaczego tutaj pozostały i to pewnie był ich błąd. Wydaje się, że to czysty przypadek.
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Deevaaron Sro Mar 07 2018, 17:12
- Ojej! Fundamenty pod miasto, w dobrym stanie, w środku lasu, do tego takie kompletnie bezpańskie! To idealny pomysł, by bez namysłu zbudować tutaj cokolwiek! - rzuciła siląc się jakiś piskliwy głos próbując przy tym udawać wielce pobudzoną pomysłem budowy miasta. Nie miała nic lepszego do roboty niż próba imitowania osób, które wpadły na ten genialny pomysł. A, że widziała ich w tej sposób... Westchnęła cicho. - W każdym razie nie mamy nic do stracenia. Możemy spróbować. Jeśli się nie uda, zaczniemy szukać dalej. Większość wartościowych rzeczy z resztą raczej wyniesiono, jedzenia jako takiego nie powinno tam być... Nie sądzę, by cięcia po kosztach były jakieś ogromne. - no i tak mają dwa dni, więc co za różnica? Z resztą - jej pomysły do tej pory nie przynosiły fenomenalnych efektów, za to może warto było oddać trochę pola Weronice? Jej akurat nawet ufała. - Odpocznijmy więc, a jutro rano weźmy się do roboty. Ile czasu minie zanim znowu będziesz mogła zalać piwnice? - no, dość ważne. Bo jak to będzie bardzo długi okres czasu, to może nawet warto byłoby zająć się tym dzisiaj?
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Sob Mar 10 2018, 12:58
~MG~
Pomysł budowy tutaj miasta, na starych fundamentach wydawał się dla Eris naprawdę głupi i w sumie z pewnością taki był, ale świat był pełen idiotów, to miejsce nie było ich pozbawione, znaleźli się tacy, którzy poszli na łatwiznę nie wnikając w szczegóły, uważając to tylko za szczęście. Mag ognia pewnie mało znał się na budowie, ale mając fundamenty zapewne ograniczyli koszty budowy miasta o jakąś 1/3, byłą to więc dość pokaźna suma, a jeśli chodziło o oszczędności, to zawsze takie się liczyły. Plan Eris teraz zakładał faktyczne zalanie piwnic, które chociaż na pewno namokłyby, zniszczyły meble to było to prawdopodobnie jedyne wyjście jeśli nie chcieli zostać karmą dla szczurów. Plan ten w dużym stopniu opierał się na zdolnościach Weronika, która spojrzała najpierw na kulę, potem na was. - Z waszą pomocą mogłabym zalać wszystkie piwnice w godzinę, tak mi się wydaje. Moja kula pochłania magiczną moc, jeśli wy również przelalibyście całą swoją magiczną moc, zajmie mi to godzinę. Po tym jednak nie będziemy mogli się zapewne nawet ruszyć. W sumie miała wtedy do dyspozycji naprawdę spore pokłady magicznej mocy była was dość spora grupka więc faktycznie mogło się to udać, mogłaś to stwierdzić nawet nie znając do końca zdolności towarzyszki. - Myślę, że obetną nam wtedy koło 1/3 wypłaty. I tak dostaniemy dość sporo. Możemy zacząć rano, gdy będziemy mieli pełną magiczną moc. Czyżby więc pozostało zalanie piwnic i pozbycie się szczurów naturalnymi metodami. Zapłata na pewno będzie niższa, ale metoda znacznie bezpieczniejsza i skuteczniejsza.
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Deevaaron Czw Mar 29 2018, 13:58
Nie mając lepszego planu skinęła tylko głową. Jeżeli była szansa, że się uda, nie widziała powodu, by nie spróbować. Z resztą! 1/3 wypłaty to faktycznie było niewiele w porównaniu do tego, ile im obiecali. Wiadomo, 30k piechotą nie chodzi jednak lepsze to niż strata całej sumy. Spojrzała na Weronikę całkiem zaciekawiona tym, co mogłaby osiągnąć mając trochę więcej doświadczenia. Nie mniej wydawało się, że ma całkiem spory potencjał... Większy niż Eris, która w sumie swojego nie wykorzystywała w ogóle z czystego lenistwa. Tyle mogłaby osiągnąć! A tymczasem siedziała w jakiejś podejrzanej wiosce mając za swoją największą bron parę mieczy, bo jej zaklęcia jako takie nie były zbyt widowiskowe czy fenomenalne. Ale grunt, ze robiły swoje. - Idę odpocząć. Rano zaczynamy. - stwierdziła krótko, po czym ruszyła do siebie. Odpocząć, przespać się... cokolwiek. I tak na dzień dzisiejszy nie miała już nic więcej do roboty. Chyba.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Sob Mar 31 2018, 13:31
~MG~
Po obmyśleniu jakiegoś planu, który chociaż pochłaniał sporą część wypłaty to wydawał się wykonalny Eris poszła odpocząć w końcu wykonanie planu wymagało od nich olbrzymiej ilości magicznej mocy. Chciała zapewne mieć jej jak najwięcej więc najlepiej było zrobić to wypoczętej. Reszta drużyny też poszła do swoich pokoi, raczej spokojnie tylko siostry nawzajem się molestowały idąc razem z wami, ale chyba powoli przywykliście do ich zachowania. W trakcie nocy zostałaś obudzona silnym bólem w kostce. Na swoim łóżku zobaczyłaś szczura, ale ten zdążył uciec zanim nabiłaś go na swój miecz niczym mięsko na szaszłyk, miał szczęście. Reszta nocy minęła Ci bez żadnych komplikacji wstałaś rano wypoczęta, a na dole zobaczyłaś już resztę drużyny w komplecie jedzącej jajka z chrzanem oraz jakąś kiełbaskę jedzonko prawie jak na wigilijnym stole. Wszyscy wydawali się wypoczęci i gotowi do wykonania planu. Pozostało Ci zjeść i zająć się skończeniem misji. Chyba, zawsze mogły być komplikacje, na misjach były one bardzo często spotykane.
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Deevaaron Sro Kwi 18 2018, 17:03
Zeszła na dół wkuffiona. Jak inni byli wypoczęci, tak Eris całą swoją postacią zionęła aurą nienawiści do świata. Ale nie takiej typowej dla emo dzieci tnących się po kątach. To był wkuff osoby, której życie sprawdzało cierpliwość na każdym kroku i miała tego cholernie dość. Podeszła do stołu nieco kulejąc na kostkę. Jeszcze trochę bolała po nocnych odwiedzinach szczura, jednak z drugiej strony nasuwało to pewien wniosek. - Szczurom kończy się żarcie. Jak tak dalej pójdzie zaczną żerować na ludziach. - rzuciła niezadowolona siadając do śniadania. Szybko znalazła kromkę chleba i pasztet. Nic więcej jej póki co nie było jej potrzebne. Może nie tyle "do szczęścia" ale do zwykłego egzystowania. - Gotowi do wprowadzenia planu anihilacji w życie? Bo jak tak, to polecam zaraz zacząć. Wkurzają mnie. - stwierdziła nie kryjąc swojej dezaprobaty dla gryzoni. I tak, była gotowa ruszyć w każdej chwili za Weroniką. Tyle że... - Mam jedno pytanie, zanim zaczniemy. Mówisz, ze jesteś w stanie zalać całe piwnice w około godzinę, ale... My nie wiemy, jak one są duże. Mamy plan obecnych, ale szczury przekopały się też do starej części, o której wiemy całe nic. Dalej jesteś pewna, że dasz radę całe zalać? - tak, to było całkiem istotne pytanie, na które wpadła dopiero w nocy i zaczęła mieć wątpliwości, czy to na pewno zadziała w taki sposób.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Deevaaron Nie Kwi 22 2018, 11:04
~MG~
Wnioski Eris były jak najbardziej uzasadnione, faktycznie szczurom kończyło się jedzenie i zaczęły one stanowić prawdziwe zagrożenie dla mieszkańców miasta. Kiedy wspomniała o tym przy stole wszyscy kiwnęli głową, że faktycznie ich liderka ma raczej rację, nie zamierzali się temu sprzeciwiać. - Chyba każdy z nas ma już dość tych szczurów - powiedział Tadeusz - Też jestem za tym, aby jak najszybciej, zaraz po śniadaniu to skończyć. Nasza magiczna moc się odnowiła. Drugą kwestią był fakt tego, że szczury przekopały się przez piwnice tworząc znacznie większa powierzchnię jak twierdziła Eris. Jeśli nie zaleją całych piwnic ich plan nie będzie nic wart. - Wzięłam to już pod uwagę wczoraj, że mogą mieć większa powierzchnie niż na mapie. - powiedziała Weronika z uśmiechem na twarzy - Poza tym przypuszczam, że nawet nie tyle szczury się przekopały przez ziemię, co po prostu znajdują się tutaj poza obecnymi piwnicami, niezaznaczone na mapie piwnice z dawnego miasta. To też założyłam Wydawało się, że plan nie miał specjalnych luk więc zaraz po zjedzeniu ruszyliście do poprzedniej piwnicy, gdzie planowaliście zacząć. Ustawiliście się przy wejściu, a Weronika wyjęła swoją kulę, która przybrała błękitny kolor jak morze. - Dobrze wszyscy dotknijcie kulę obiema dłońmi - powiedziała dziewczyna najlepiej znając swoją zabawkę - Tadeusz niech otworzy drzwi i również dotknie kulę, szczury pewnie nas zaatakują, ale nie możemy pozwolić sobie na walkę z nimi, musimy zacisnąć zęby i wytrzymać kilka ugryzień. Powinniśmy dać rade. Gotowi? Dwie najemniczki, siostry jako pierwsze dotknęły kuli nie pytając o szczegóły, Tadeusz natomiast podszedł niepewnie do drzwi. Najwyższy czas wszystko zakończyć.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.